Você está na página 1de 299

Obudzia go woda. Odruchowo nabra powietrza i moment pniej zosta wcignity pod powierzchni. Opr na nic si nie zdawa.

Woda wzmocnia odgos kliknicia metalu, a przytrzymujca go rka nagle zwolnia uchwyt. Otworzy oczy. Wszystko wok byo turkusowo-niebieskie, pod sob czu kafelki basenu. Odbi si mocno nogami, ale szarpnicie za nadgarstek powiedziao mu to, co mzg ju wczeniej usiowa tumaczy, a co zdecydowanie wypar, e utonie, bo Woo przyku go do odpywu w dnie basenu jego wasnymi kajdankami. Podnis gow. Ksiyc wieci na niego przez filtr wody. Harry wyprostowa swobodn rk i okazao si, e wystawi j nad powierzchni. Cholera, basen mia tu zaledwie metr gbokoci. Sprbowa wsta, wycign si z caych si, metalowe ogniwo wbio si w nasad kciuka, ale do wynurzenia ust cay czas brakowao dwudziestu centymetrw.

Jo Nesbo

Karaluchy
Harry Hole 02

Przeoya z norweskiego Iwona Zimnicka

Tytu oryginau Kakerlakkene

Wydanie I ISBN 978-83-245-9025-4

Wydawnictwo Dolnolskie Ksinica 2011

W rodowisku Norwegw mieszkajcych w Tajlandii krya plotka o tym, e norweski ambasador, ktry na pocztku lat szedziesitych zgin w wypadku samochodowym w Bangkoku, w rzeczywistoci zosta zamordowany w bardzo tajemniczych okolicznociach. Plotki tej nie daje si potwierdzi w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, zwoki zostay skremowane ju dzie po mierci ofiary, a oficjalnej sekcji nigdy nie przeprowadzono. Osb i zdarze opisanych w tej powieci nie naley szuka w rzeczywistoci. Na to, by potwierdzi ich istnienie, rzeczywisto jest zbyt mao wiarygodna.

Bangkok, 23 lutego 1998

1
wiato zmienio si na zielone, a ryk samochodw, motocykli i tuk -tukw narasta, a zatrzsy si szyby w Robertson Department Stor. W kocu znw ruszyli i wystawa z dug czerwon sukni z jedwabiu znikna Dim z oczu w wieczornej ciemnoci. Jechaa takswk. Niezatoczonym autobusem ani przerdzewiaym tuk-tukiem, tylko takswk z klimatyzacj i z kierowc, ktry umia milcze. Opara gow o zagwek i prbowaa si tym napawa. aden problem. Wyprzedzi ich motorower; siedzca z tyu dziewczyna, wczepiona w kierowc w czerwonym T -shircie i kasku z przybic, posaa im puste spojrzenie. Na Rama IV takswkarz znalaz si za ciarwk, wypluwajc czarny dym z diesla, tak gsty, e Dim nie widziaa tablicy rejestracyjnej. Spaliny po przejciu przez system klimatyzacji byy schodzone i prawie cakiem pozbawione zapachu. Ale tylko prawie. Dyskretnie machna rk, eby pokaza, co o tym myli, a szofer zaraz zerkn w lusterko i zjecha na ssiedni pas. aden problem. Nie zawsze tak byo. W zagrodzie, w ktrej si urodzia, dorastao sze dziewczynek. Zdaniem ojca o sze za duo. Miaa siedem lat, kiedy stay w tym pyle, kaszlc i machajc na poegnanie, a wz, ktry zabra najstarsz siostr, toczy si wiejsk drog wzdu brunatnego kanau. Siostra dostaa czyste ubranie, bilet na pocig do Bangkoku i adres na Patpongu zapisany na odwrocie wizytwki, a zy lay jej si z oczu jak wodos pad, chocia Dim machaa do niej tak mocno, e o mao nie odpada jej rka. Matka pogaskaa Dim po wosach i powiedziaa, e to nie jest takie atwe, ale te i wcale nie takie ze. W kadym razie siostra nie bdzie musiaa przenosi si z gospodarstwa do gospodarstwa jako kwai, tak jak matka przed wyjciem za m. Poza tym Miss Wong obiecaa, e si ni zajmie. Ojciec pokiwa gow, splun przez czarne od betelu zby i doda, e farangowie w barach dobrze pac za wiee dziewczyny. Dim nie zrozumiaa, o co chodzi z tym kwai, ale nie chciaa pyta. Oczywicie wiedziaa, e kwai to w. Jej rodziny, podobnie jak wikszoci ludzi z okolicy, nie byo sta na trzymanie wasnego wou, wic kiedy przychodzia pora, by ora pola ryowe, wynajmowano wdrownego. Dopiero pniej Dim dowiedziaa si, e dziewczyn opiekujc si takim zwierzciem rwnie nazywano kwai, poniewa jej usugi byy w pakiecie. To naleao do tradycji, a dziewczyna moga jedynie liczy na to, e kiedy spotka wieniaka, ktry j zechce, zanim bdzie za stara.

Kiedy Dim skoczya pitnacie lat, ojciec zawoa j pewnego dnia, idc w jej stron z kapeluszem w rku przez pole ryowe. Soce wiecio mu w plecy. Nie odpowiedziaa od razu, ale wyprostowaa si, uwanie przyjrzaa zielonym wzgrzom wok niewielkiej zagrody, a potem zamkna oczy i, zasuchana w gos urawi, wdychaa zapach eukaliptusw i kauczukowcw. Wiedziaa, e przysza jej kolej. Przez pierwszy rok mieszkay we cztery w jednym pokoju i dzieliy si wszystkim: kiem, jedzeniem i ubraniami. Szczeglnie to ostatnie byo bardzo wane - bez eleganckich strojw szanse na najlepszych klientw spaday do zera. Dim nauczya si taczy i umiecha, rozpoznawa, kto chce jedynie kupi drinka, a kto ma ochot na seks. Ojciec umwi si z Miss Wong, e zarobione przez Dim pienidze bd przesyane do domu, wic w pierwszych latach rzadko je widywaa, ale Miss Wong bya z niej zadowolona i z czasem zacza wicej zatrzymywa dla Dim. Miss Wong miaa powody do zadowolenia. Dim pracowaa ciko, a klienci chtnie kupowali drinki. Miss Wong powinna te si cieszy, e Dim wci u niej taczy, bo ju dwa razy mao brakowao, by byo inaczej. Pewien Japoczyk chcia si oeni z Dim, ale wycofa si, gdy poprosia o pienidze na bilet lotniczy. A Amerykanin zabra j na wysp Phuket, odoy swj powrt do domu i kupi jej piercionek z brylantem. Podeptaa go w dniu, w ktrym farang wyjecha. Niektrzy klienci marnie pacili i kazali jej si wynosi, jeli narzekaa, inni skaryli si Miss Wong, e dziewczyna nie godzi si na wszystko, czego od niej daj. Nie rozumieli, e od chwili, gdy ju raz j kupili w barze, a Miss Wong dostaa swoj dziak, Dim stawaa si pani samej siebie. Pani samej siebie. Pomylaa o czerwonej sukni na wyst awie. Matka miaa racj. To nie byo atwe, ale te nie takie ze. Dim zdoaa zachowa niewinny umiech i umiaa radonie si mia. Moe wanie dlatego dostaa prac u Wanga Lee, ktry poszukiwa dziewczyn, ogaszajc si w Thai Rath pod nagwkiem G.R.O., czyli Guest Relation Officer. Wang Lee, nieduy, prawie czarny Chiczyk, prowadzi motel pooony w pewnym oddaleniu od centrum, przy Sukhumvit Road, klientami za byli przewanie cudzoziemcy ze specjalnymi wymaganiami lecz nie na tyle specjalnymi, by Dim nie potrafia im sprosta. Prawd mwic, wolaa to, co robia w motelu, od taczenia godzinami w barze. Poza tym Wang Lee dobrze paci. Jedyn wad by dojazd na miejsce z jej mieszkania w Banglaphu, ktry zajmowa tak duo czasu. Przeklte korki! Znw stanli, Dim powiedziaa wic kierowcy, e koczy kurs, chocia dostanie si do motelu po drugiej stronie autostrady oznaczao konieczno przejcia przez sze pasw jezdni. Kiedy wysiada z takswki, powietrze oblepio j jak gorcy mokry

rcznik. Rozejrzaa si za przewitem w sznurze pojazdw, zasaniajc nos rk, wiadoma, e w niczym jej to nie pomoe, bo w Bangkoku nie ma innego powietrza, ktrym daoby si oddycha. Ale przynajmniej go nie wchaa. Przelizgiwaa si midzy samochodami, musiaa ustpi z drogi pick-upowi, ktry wiz na platformie gwidcych chopakw, a obcasw o mao nie urwaa jej uradowana nieoczekiwan swobod toyota. Wreszcie Dim dotara na miejsce. Wesza do pustej recepcji, Wang Lee podnis wzrok. - Spokojny wieczr? - spytaa. Ponuro pokiwa gow. W ostatnim roku wiele byo podobnych. - Jada? - Tak - skamaa. Chcia dobrze, ale ona nie miaa ochoty na wodnisty makaron, ktry gotowa na zapleczu. - Bdzie troch czekania - zapowiedzia. - Farang chcia najpierw si zdrzemn. Zadzwoni, kiedy bdzie gotowy. Jkna. - Lee, dobrze wiesz, e przed pnoc musz by z powrotem w barze. Spojrza na zegarek. - Daj mu godzin. Wzruszya ramionami i usiada. Rok wczeniej prawdopodobnie wyrzuciby j za takie gadanie, ale teraz bardzo potrzebowa wszelkich moliwych dochodw. Oczywicie moga sobie pj, ale wtedy caa ta duga podr poszaby na marne. Poza tym winna bya Lee niejedn przysug, nie nalea do najgorszych sutenerw, dla jakich miaa okazj pracowa. Po zgaszeniu trzeciego papierosa przepukaa usta gorzk chisk herbat Lee i wstaa, eby w lustrze nad kontuarem ostatni raz sprawdzi makija. - Id go obudzi - owiadczya. - Mhm. Masz ywy? Machna torebk. wir chrzci pod obcasami na otwartym pustym placyku midzy niskimi budynkami motelu. Pokj numer 120 pooony by w gbi; Dim nie zauwaya przed nim adnego samochodu, ale w oknie si wiecio. Moe wic farang si obudzi. Lekki podmuch wiatru poderwa na moment jej krtk spdniczk, ale nie przynis ochody. Zatsknia za monsunem, za deszczem. Po kilku tygodniach lejcej si z nieba wody, spywajcych botem ulic i spleniaego prania tak samo tsknia za suchymi, bezwietrznymi miesicami.

Lekko zastukaa do drzwi, przywdziewajc skromny umiech, a na kocu jzyka ju miaa pytanie: What your name? Nikt jednak nie odpowiedzia. Zapukaa jeszcze raz i spojrzaa na zegarek. Z ca pewnoci mogaby potargowa si o t sukni i obniy jej cen o kilkaset bahtw, chocia to u Robertsona. Nacisna klamk i ku swemu zdumieniu zobaczya, e drzwi s otwarte. Lea w ku na brzuchu, pocztkowo pomylaa, e pi. Zaraz jednak dostrzega bysk niebieskiego szka na rkojeci noa wystajcego z jaskrawotej marynarki. Nie dao si stwierdzi, ktra z myli jako pierwsza przebiega jej przez gow, lecz wrd nich na pewno bya ta, e podr z Banglaphu mimo wszystko posza na marne. W kocu udao jej si napi struny gosowe. Krzyk uton jednak w ryku klaksonu tira, wymijajcego nieostronego tuk-tuka na Sukhumvit Road.

2
- Teatr Narodowy - oznajmi nosowy, zaspany gos z gonikw. Drzwi tramwaju si otworzyy i Dagfinn Torhus wysiad na wilgotny, mrony, ledwie witajcy zimowy poranek. Powietrze ksao w wieo wygolone policzki, a w wietle nielicznych neonw Oslo dostrzeg par unoszc si z jego wasnych ust. By pierwszy tydzie stycznia. Torhus wiedzia, e pniej, kiedy ld skuje fiord, a powietrze bdzie bardziej suche, zima stanie si mniej dokuczliwa. Ruszy w gr Drammensveien ku Ministerstwu Spraw Zagranicznych. Ulice byy prawie puste, miny go tylko dwie samotne takswki. Zreszt widoczny na pobliskim budynku zegar Towarzystwa Ubezpieczeniowego Gjensidige, odcinajcy si neonow czerwieni na tle czarnego zimowego nieba, pokazywa dopiero szst. Pod drzwiami gmachu na Victoria Terrasse wyj kart wstpu. Stanowisko: Naczelnik Wydziau - gosi napis nad zdjciem przedstawiajcym o dziesi lat modszego Dagfinna Torhusa, ktry z wysunit do przodu brod wpatrywa si w obiektyw skupionym spojrzeniem zza okularw w stalowych oprawkach. Torhus przecign kart przez czytnik, wstuka kod i pchn cikie drzwi. Nie wszystkie drzwi daway si rwnie atwo otworzy, odkd przed blisko trzydziestoma laty zjawi si tu jako dwudziestopiciolatek. W szkole dyplomatw, na kursach organizowanych przez MSZ, nie bez problemw wtopi si w rodowisko, ze swoim rozwlekym dialektem z 0sterdalen i rustykalnym sposobem bycia, jak okreli to jeden z chopakw z jego rocznika pochodzcy z Baerum. Pozostali kandydaci na dyplomatw byli politologami, ekonomistami i prawnikami, a ich rodzice profesorami albo politykami lub te naleeli do arystokracji MSZ-etu, do ktrej pragny dosta si teraz ich dzieci. Torhus by chopskim synem z dyplomem Wyszej Szkoy Rolniczej w As. Dla niego nie miao to wikszego znaczenia, wiedzia jednak, e dla dalszej kariery otaczanie si odpowiednimi przyjacimi jest wane. Dagfinn Torhus usiowa nauczy si spoecznych kodw, a jednoczenie kompensowa swoje braki cik prac. Bez wzgldu na istniejce rnice wszystkich przyszych dyplomatw czyy jedynie mgliste wyobraenia o tym, co chc osign w yciu. Ale znali tylko jeden kierunek: w gr. Torhus z westchnieniem kiwn gow stranikowi z Securitas, ktry pchn przez okienko jego gazety i jedn kopert. - Kto ju...?

Stranik pokrci gow. - Jak zwykle jest pan pierwszy. To koperta od oficera cznikowego. Dostarczyli j w nocy. Torhus obserwowa, jak cyfry oznaczajce numery piter pojawiaj si i gasn, gdy winda wioza go w gr. Ju dawno wpad na pomys, e kade pitro symbolizuje konkretny etap w jego karierze, dlatego co rano przed oczami przesuwaa mu si caa historia jego ycia. Pierwsze pitro to pierwsze dwa lata na kursie dla dyplomatw, dugie, niezobowizujce dyskusje o polityce i historii, lekcje francuskiego, ktre byy dla niego udrk. Drugie pitro to placwki. Na dwa pierwsze lata dosta Canberr, na nastpne trzy Meksyk. Owszem, przyjemne miasta, w zasadzie nie mia si na co skary. Co prawda priorytet miay dla niego Londyn i Nowy Jork, ale to byy prestiowe miejsca, o ktre ubiegali si rwnie pozostali, dlatego postanowi nie uwaa ich braku za klsk. Na trzecim pitrze wraca do Norwegii, bez solidnych dodatkw za pobyt za granic, ktre umoliwiay ycie w czym w rodzaju umiarkowanego luksusu. Pozna Berit, zasza w ci, a gdy przyszed czas ubiegania si o stanowisko w kolejnej ambasadzie, miao si urodzi dziecko numer dwa. Berit pochodzia z tej samej czci kraju co on i codziennie rozmawiaa przez telefon ze swoj matk. Dagfinn postanowi wic, e troch zaczeka, i zamiast wyjeda, pracowa jak bohater, pisa kilometrowe sprawozdania o bilateralnym handlu z krajami rozwijajcymi si, opracowywa przemwienia ministra i zbiera uznanie na grnych pitrach. W adnym innym miejscu w aparacie pastwa konkurencja nie jest tak ostra, jak w subie zagranicznej, gdzie hierarchia jest wyrana do tego stopnia. Dagfinn Torhus przychodzi codziennie do biura jak onierz wyruszajcy na front, gow trzyma nisko, osania plecy i strzela na olep, jeli tylko kto wszed mu na muszk. Kilkakrotnie poklepano go po ramieniu, wiedzia, e zosta zauwaony, usiowa wic wyjani Berit, e najprawdopodobniej mgby liczy na Pary albo Londyn, lecz ona po raz pierwszy w ich dotychczas mao dramatycznym maestwie po prostu si zapara. Dagfinn ustpi. Byo wic czwarte pitro i kolejne sprawozdania, sekretarka i nieco wysza pensja, po czym szybko trafi do wydziau personalnego na drugim pitrze. Praca w wydziale personalnym bya zreszt w MSZ-ecie czym szczeglnym. Zwykle naleao j odczytywa jako sygna, e dalsza droga w gr jest otwarta. Torhus we wsppracy z wydziaem placwek zagranicznych wysya kandydatw w rozmaite miejsca na wiecie, mia bezporedni wpyw na karier innych. Ale co si wydarzyo. By moe podpisa si na niewaciwej nominacji, pokaza kciuk w d osobie, ktra mimo wszystko

daa sobie rad, a teraz znajdowaa si gdzie wyej ni on i pocigaa za prawie niewidzialne nitki sterujce yciem Dagfinna Torhusa i jemu podobnych w ministerstwie. Windowanie w gr bowiem ledwie zauwaalnie si zatrzymao i nagle pewnego dnia ujrza w azienkowym lustrze odstawionego na boczny tor szefa wydziau, posiadajcego jedynie rednie wpywy urzdnika, ktremu skok na pite pitro nigdy si nie uda, zwaywszy, e do wieku emerytalnego pozostawao mu dziesi krtkich lat. Chyba, e dokonaby jakiego wielkiego czynu. Ale tego rodzaju czyny mieway zazwyczaj t wad, e mogy oznacza zarwno awans, jak i wyrzucenie z pracy. Mimo to postpowa tak jak dotychczas. Usiowa o jedn dugo wyprzedza innych. Codziennie przychodzi do pracy pierwszy, tak aby w spokoju przeczyta ga zety i telefaksy i mie ju gotowe wnioski, gdy inni dopiero bd przeciera zaspane oczy na porannych zebraniach. Walka o picie si w gr wesza mu w krew. Otworzy kluczem drzwi do swojego pokoju, przez chwil si waha, ale w kocu zapali wiato. Rwnie ta czynno miaa swoj histori. Niestety, przypadek z latark czowk wyciek i sta si w rodowisku MSZ -etu klasyczn dykteryjk. Wiele lat temu wczesny ambasador Norwegii w USA przebywa przez jaki czas w Oslo i pewnego ranka zadzwoni o wicie do Torhusa z pytaniem o jego opini na temat nocnej wypowiedzi prezydenta Cartera. Torhus akurat przyszed do biura, a e nie zdy jeszcze przeczyta gazet ani faksw, nie umia odpowiedzie. Oczywicie popsuo mu to cay dzie. A miao by jeszcze gorzej. Nastpnego ranka ambasador zadzwoni w momencie, gdy Torhus otwiera gazet, i spyta, w jaki sposb wydarzenia, ktre miay miejsce w nocy, mog wpyn na sytuacj na rodkowym Wschodzie. Nazajutrz znw pado inne kopotliwe pytanie. Torhus, zdeprymowany niepewnoci i brakiem informacji, wydusza z siebie nic niemwice odpowiedzi. Zacz wic przychodzi do pracy jeszcze wczeniej, lecz ambasador zdawa si posiada jaki szsty zmys, bo kadego dnia rano telefon dzwoni akurat w chwili, gdy Torhus siada na krzele. Dopiero gdy przypadkiem dowiedzia si, e ambasador mieszka w maym hotelu Aker dokadnie naprzeciwko ministerstwa, zrozumia w czym rzecz. Ambasador, ktry, jak wszyscy wiedzieli, sam lubi wczenie wstawa, oczywicie zauway, e wiato w pokoju Torhusa zapala si wczeniej ni u innych, i postanowi zaartowa sobie z nadgorliwego urzdnika. Torhus kupi wtedy czowk i nastpnego dnia rano przeczyta wszystkie gazety i faksy przed wczeniem grnego wiata. Robi tak przez trzy tygodnie, dopki ambasador w kocu si nie podda.

Akurat w tej chwili Dagfinn Torhus gwizda na ambasadora-artownisia. Otworzy kopert od oficera cznikowego i na wydruku przesanym przez zakodowan lini faksu, opatrzonym piecztk CILE TAJNE, przeczyta wiadomo, ktra sprawia, e rozla kaw na rozoone na biurku notatki dotyczce rnych krajw. Krtki tekst pozostawia due pole do popisu dla wyobrani, ale tre bya mniej wicej jednoznaczna: Atlego Molnesa, norweskiego ambasadora w Tajlandii, znaleziono z noem w plecach w pewnym burdelu w Bangkoku. Torhus przeczyta wiadomo jeszcze raz i dopiero wtedy j odoy. Atle Molnes, byy polityk KrF - Chrzecijaskiej Partii Ludowej - byy przewodniczcy parlamentarnej komisji finansw, ostatecznie sta si teraz byy we wszystkim. Torhus uzna to za tak niewiarygodne, e odruchowo zerkn w stron hotelu Aker, by sprawdzi, czy nic nie porusza si za zasonami, chocia nadawc wiadomoci nie mg by - co zrozumiae - nikt inny poza ambasad norwesk w Bangkoku. Torhus zakl. Dlaczego to musiao si wydarzy akurat teraz, akurat tam? Czy powinien najpierw powiadomi Askildsena? Nie, on i tak dowie si we waciwym czasie. Zerkn na zegarek i podnis suchawk, eby zadzwoni do ministra spraw zagranicznych.

Bjarne Muller delikatnie zapuka i otworzy drzwi. Gosy w sali konferencyjnej ucichy, wszystkie twarze odwrciy si w jego stron. - To jest Bjarne Molier, naczelnik Wydziau Zabjstw - oznajmia komendant okrgowa policji, dajc Mellerowi znak, e ma usi. - A to sekretarz stanu Bjrn Askildsen z Kancelarii Premiera i naczelnik wydziau z MSZ-etu Dagfinn Torhus. Molier skin gow, wysun krzeso i podj prb umieszczenia swoich nieprawdopodobnie dugich ng pod duym owalnym dbowym stoem. Mia wraenie, e mod gadk twarz Askildsena widzia w telewizji. Kancelaria Premiera? To zapowiada kopoty w skali giga. - Dobrze, e mg pan zjawi si tak prdko - powiedzia sekretarz stanu z charakterystycznym r, niecierpliwie bbnic palcami o blat. - Hann, stre krtko, o czym rozmawialimy. Muller odebra telefon od komendant okrgowej dwadziecia minut wczeniej. Nie wdajc si w blisze wyjanienia, daa mu kwadrans na przybycie do ministerstwa. - Atlego Molnesa znaleziono martwego. Prawdopodobnie zamordowanego. W Bangkoku - zacza pani komendant.

Muller zobaczy, e naczelnik z MSZ-etu przewraca oczami za okularami w stalowych oprawkach, ale gdy usysza dalszy cig opowieci, zrozumia t reakcj. Zapewne trzeba by policjantem, by twierdzi, e czowiek znaleziony z wbitym w plecy noem, ktrego ostrze weszo z lewej strony tu przy krgosupie, przebio lewe puco i dotaro do serca, zosta prawdopodobnie zamordowany. - Znalaza go w pokoju hotelowym kobieta. .. - Dziwka - przerwa jej mczyzna w stalowych oprawkach. - W burdelu. - Rozmawiaam ju z moim koleg po fachu w Bangkoku - kontynuowaa pani komendant. - Rozsdny czowiek. Obieca, e na pewien czas wyciszy spraw. Muller w pierwszej chwili chcia spyta, dlaczego chc czeka z upublicznieniem zabjstwa. Czsto szybkie nagonienie sprawy przez pras pomagao policji w ledztwie ludzie jeszcze pamitali szczegy, a lady byy wiee. Co jednak mu podpowiedziao, e takie pytanie zostanie uznane za bardzo naiwne, zapyta wic tylko, jak dugo mona liczy na utrzymanie takiego zdarzenia w tajemnicy. - Mamy nadziej, e dostatecznie dugo, by udao nam si zmontowa jak strawn wersj - odpar Askildsen. - Bo ta obecna do niczego si nie nadaje. - Obecna? - Molier musia si umiechn. A wic prawdziwa wersja wydarze zostaa oceniona i odrzucona. Jako stosunkowo wieemu NWP - naczelnikowi wydziau policji - Mullerowi dotychczas oszczdzone byy zbyt czste kontakty z politykami. Zdawa sobie jednak spraw, e im wyej si awansuje, tym trudniej trzyma si od nich z daleka. Rozumiem, e obecna wersja jest nieprzyjemna, ale co pan ma na myli, mwic, e si nie nadaje? Komendantka policji posaa mu ostrzegawcze spojrzenie. Sekretarz stanu lekko si umiechn. - Mamy mao czasu, Muller, lecz mimo wszystko pozwoli pan, e przeprowadz byskawiczny kurs z polityki praktycznej. Wszystko, co powiem, jest oczywicie cile tajne. Mechanicznie poprawi wze krawata; chyba wanie ten gest Muller zapamita z wywiadw telewizyjnych. - A wic tak. Po raz pierwszy w powojennej historii mamy centrowy rzd z pewnymi szansami na przetrwanie. Nie z uwagi na poparcie w parlamencie, tylko dlatego, e premier przypadkiem staje si jednym z najmniej niepopularnych politykw w kraju. Pani komendant i naczelnik z MSZ-etu lekko si umiechnli. - Ta popularno opiera si jednak na tym samym kruchym fundamencie, na ktrym zbudowany jest kapita wszystkich politykw: na zaufaniu. Sympatia czy charyzma nie s

wcale najwaniejsze, najbardziej liczy si zaufanie. Wie pan, dlaczego Gro Harlem Brundtland cieszya si tak popularnoci? Muller nie mia pojcia. - Nie ze wzgldu na swj wdzik i czar. Ludzie wierzyli, e naprawd jest tak osob, za jak uchodzi. Zaufanie to sowo kluczowe. Potakujce kiwnicia wok stou. Najwyraniej znajdowao si to na licie lektur obowizkowych. - Atle Molnes i premier byli ze sob cile zwizani. czya ich zarwno bliska przyja, jak i cieki polityczne. Razem studiowali, razem pili si po stopniach kariery w partii, przetrwali modernizacj partyjnej modziewki, a na dodatek jeszcze razem mieszkali, gdy obaj w modym wieku zostali wybrani do parlamentu. To Molnes dobrowolnie zrobi krok w ty, gdy obaj stali si rwnorzdnymi nastpcami tronu w partii. Zapewni premierowi swoje pene wsparcie, dziki czemu dao si unikn brutalnej wojny na grze. To wszystko oczywicie sprawio, e premier mia u Molnesa dug wdzicznoci. - Askildsen zwily wargi i wyjrza przez okno. - Powiem tak. Molnes nie ukoczyby kursu dla dyplomatw i raczej nie trafiby do Bangkoku, gdyby premier nie pociga za sznurki. By moe brzmi to jak kolesiostwo, ale to forma akceptowanego kolesiostwa, wprowadzona i oglnie rozpowszechniona w Partii Pracy. Reiulf Steen rwnie nie mia dowiadczenia w dyplomacji, kiedy zosta ambasadorem w Chile. Spojrzenie Askildsena powrcio do Mullera. Przez moment w jego oczach zataczy wesoy bysk. - Nie musz wic chyba podkrela, jak bardzo ucierpiao by zaufanie do premiera, gdyby wyszo na jaw, e jego przyjaciel i partyjny kolega, ktrego premier osobicie wysa na placwk, zosta znaleziony w takim przybytku, prawie przyapany in flagranti, w dodatku zamordowany. Sekretarz stanu gestem odda gos szefowej policji, ale Muller nie mg si powstrzyma od komentarza: - Kt z nas nie ma kolegi odwiedzajcego burdele? Umiechnity Askildsen lekko zesztywnia, a naczelnik w stalowych okularach chrzkn. - Dowiedzia si pan ju tego, co pan powinien wiedzie, Muller. Oceny prosz zostawi nam. A my potrzebujemy kogo, kto zadba o to, by ledztwo w tej sprawie... nie przybrao nieszczliwego obrotu. Oczywicie chcemy, by morderca lub mordercy zostali

ujci, ale okolicznoci samej zbrodni powinny, przynajmniej na razie, pozosta tajemnic. Dla dobra kraju. Rozumie pan? Muller popatrzy na swoje rce. Zamknij si. Dla dobra kraju. W jego rodzinie nikt nigdy nie umia uwanie sucha ostrzee. Ojciec nie awansowa ze stopnia posterunkowego. - Dowiadczenie pokazuje, e prawda czsto bywa trudna do ukrycia, panie naczelniku. - Owszem, wiem. To ja bd odpowiedzialny za t operacj z ramienia MSZ -etu. Jak pan rozumie, sprawa jest bardzo delikatna i wymaga wsparcia tajlandzkiej policji, ktra powinna dziaa po naszej stronie. Poniewa angauje si w to ambasada, mamy pewn swobod, immunitety dyplomatyczne i tak dalej, ale, doprawdy, stpamy po kruchym lodzie. Dlatego chcemy wysa tam kogo, kto ma due kompetencje ledcze i dowiadczenie we wsppracy midzynarodowej, a moe si te pochwali konkretnymi wynikami. Umilk i wbi wzrok w Mullera, ktry prbowa znale odpowied na pytanie, dlaczego czuje instynktown niech do tego urzdasa z agresywnie wysunit brod. - Moglibymy stworzy zesp... - adnego zespou, Muller. Im mniej haasu, tym lepiej. Poza tym paska szefowa wyjania nam, e wysanie caego oddziau nie uatwi wsppracy z lokaln policj. Chodzi o jednego czowieka. - O jednego czowieka? - Pani komendant ju podsuna nam pewne nazwisko. Uwaamy, e to nieza propozycja. To jeden z pana podwadnych. I wezwalimy pana, eby usysze pask opini o nim. Z rozmowy, ktr pani komendant odbya ze swoim koleg z Sydney, wynika, e podobno w zeszym roku w niezwyky sposb przyczyni si do rozwizania sprawy zabjstwa Inger Holter. - Poprzedniej zimy czytaem o tym w gazetach - wtrci Askildsen. - Rzeczywicie imponujca historia. To chyba musi by osoba, o ktr nam chodzi. Bjarne Muller przekn lin. A wic szefowa zaproponowaa wysanie do Bangkoku Harry'ego Hole, a jego wezwaa tu, by zapewni wszystkich, e Harry Hole to najlepszy ledczy, jakim dysponuje policja. Idealnie nadajcy si do tej roboty. Powid wzrokiem wok stou. Polityka, wadza i wpywy. To gra, na ktrej nie zna si ani troch. Pojmowa jednak, e w taki czy inny sposb ma ona zwizek z jego wasnym losem. Wanie uwiadomi sobie, e to, co powie i zrobi, moe mie konsekwencje dla jego dalszej kariery. Szefowa nadstawia karku, proponujc konkretne naz wisko, prawdopodobnie kto z pozostaych poprosi o potwierdzenie kwalifikacji Holego przez bezporedniego

zwierzchnika. Spojrza na komendantk, prbujc rozszyfrowa jej spojrzenie. Oczywicie moliwe, e Hole spisze si dobrze. A gdyby odradzi t kandydatur, to czy nie postawiby swojej przeoonej w zym wietle? Poza tym musiaby zaproponowa kogo innego, wtedy jego gowa spoczaby samotnie na pieku, gdyby przedstawiony przez niego kandydat spieprzy spraw. Podnis wzrok na wiszcy nad gow pani komendant obraz, z ktrego intensywnie wpatrywa si niego Trygve Lie, sekretarz generalny ONZ-etu. Rwnie polityk. Za oknami wida byo w paskim zimowym wietle dachy kamienic, twierdz Akershus i kurka na dachu, drcego w porywach lodowatego wiatru na szczycie hotelu Continental. Bjarne Muller wiedzia, e jest dobrym policjantem, ale tu chodzio o co innego. Nie zna regu tej gry. Co by mu doradzi ojciec? C, posterunkowy Molier nigdy nie musia odnosi si do polityki. Ale zrozumia, co si liczy, eby w ogle by branym pod uwag, i zakaza synowi wstpienia do Szkoy Policyjnej, dopki ten nie ukoczy najpierw pierwszego, a pniej drugiego etapu studiw prawniczych. Bjarne Muller usucha ojca, ktry po jego absolutorium nie przestawa chrzka i poklepywa syna po plecach, a w kocu Bjarne musia go poprosi, by przesta. - To dobra propozycja. - Bjarne Muller usysza wasny donony i pewny gos. - wietnie - powiedzia Torhus. - Potrzebowalimy tak szybko paskiej opinii, bo, rzecz jasna, sprawa jest pilna. Hole musi rzuci wszystko, nad czym teraz pracuje, poniewa wyjeda ju jutro rano. No c, moe Harry'emu Hole przyda si teraz wanie taka robota, pomyla Muller, prbujc pociesza si w duchu. - Przepraszamy, e musimy zaanektowa tak wanego pracownika - doda Askildsen. Naczelnik wydziau policji Bjarne Molier musia z caej siy zapanowa nad sob, eby nie wybuchn miechem.

3
Znaleli go w restauracji U Schro dera na Waldemar Thranes gate, w starej zacnej norze pooonej na skrzyowaniu, na ktrym wschodnie dzielnice Oslo spotykaj si z zachodnimi. Szczerze mwic, raczej starej ni zacnej. Zacno w duej mierze polegaa na tym, e miejski konserwator zabytkw uzna, i brunatne, przesycone dymem pomieszczenia naley wzi pod ochron. Ochrona ta jednak nie obejmowaa klienteli - ciganego i zagroonego wymarciem gatunku starych pijusw, wiecznych studentw i wyblakych piknoci, ktrych termin przydatnoci do spoycia dawno ju min. Przecig z otwartych drzwi na moment rozwia kurtyn dymn i wtedy dwaj funkcjonariusze dostrzegli wysok posta siedzc pod obrazem przedstawiajcym koci Aker. Jasne wosy mczyzny byy ostrzyone tak krtko, e przypominay sterczc szczecin, a trzydniowy zarost pokrywajcy wychudzon twarz o wyrazistych rysach lekko przyprszaa siwizna, mimo e czowiek ten nie mg mie wicej ni trzydzieci pi lat. Siedzia sam, wyprostowany, w kurtce bosmance, jakby w kadej chwili zamierza wyj. Jakby plitrowa szklanka piwa nie staa przed nim na stole dla przyjemnoci, tylko bya robot, z ktr naley si upora. - Mwili, e ci tu znajdziemy - odezwa si starszy z dwch policjantw, siadajc naprzeciwko mczyzny. - Jestem sierant Waaler. - Widzicie faceta przy tamtym stoliku w rogu? - spyta Hole, nie podnoszc gowy. Waaler odwrci si i zobaczy starego, wychudzonego mczyzn, ktry koyszc si na krzele, nie odrywa oczu od kieliszka czerwonego wina. Wyglda na zmarznitego. - Mwi o nim Mohikanin. - Hole unis gow i umiechn si szeroko. Oczy przypominay niebiesko biae szklane kulki do gry, pokryte czerwon siateczk yek. Spojrzenie zatrzymao si gdzie na piersi Waalera. - Pywa na statkach w czasie wojny cign z przesadnie wyran dykcj. - Jaki czas temu podobno byo tu takich sporo, ale niewielu ju zostao. Jego dwukrotnie storpedowano. Wydaje mu si, e jest niemiertelny. W zeszym tygodniu ju po zamkniciu znalazem go picego w zaspie przy Gluckstadgata. Ulica bya wyludniona, ciemno jak w grobie, minus osiemnacie. Kiedy udao mi si przywrci go do przytomnoci, spojrza na mnie i kaza mi i w diaby. - Harry zamia si gono. - Posuchaj, Hole...

- Wczoraj wieczorem podszedem do jego stolika i spytaem, czy pamita, co si stao, no bo przecie naprawd uratowaem go od zamarznicia. Wiecie, co odpowiedzia? - Muller ci szuka, Hole. - Owiadczy, e jest niemiertelny. Mog si pogodzi z tym, e ja, marynarz z czasw wojny, jestem niepodany w tym zasranym kraju, ale to, e nawet wity Piotr nie chce mie ze mn do czynienia, to ju naprawd straszne. Syszelicie? Nawet wity Piotr... - Kazali nam doprowadzi ci na komend. Na stoliku przed Harrym stana kolejna plitrowa szklanka z piwem. - Ju pac, Vero - owiadczy. - Dwiecie osiemdziesit. - Kelnerka nawet nie musiaa zaglda do notatek. - O w mord! - mrukn modszy policjant. - W porzdku, Vero. - O rany, dziki. - Ju odesza. - Najlepsza obsuga w miecie - wyjani Harry. - Zdarza si, e ci dostrzeg, nawet jeli nie wymachujesz obydwiema rkami. Waaler cign uszy do tyu, napinajc skr na czole, na ktrym wystpia ya przypominajca niebieskiego skatego wa. - Nie mamy czasu tu siedzie i wysuchiwa pijackich opowieci, Hole. Proponuj, eby darowa sobie to ostatnie pi... Ale Harry ju ostronie przyoy szklank do ust. Waaler pochyli si nad stolikiem, prbujc panowa nad gosem. - Syszaem o tobie, Hole. Nie lubi ci. Uwaam, e ju dawno powinni ci wykopa z policji. To przez takie typy jak ty ludzie trac do nas szacunek. Ale nie z tego powodu przyszlimy tu teraz. Przyszlimy po ciebie. Naczelnik to miy facet, moe chce ci da jeszcze jedn szans. Hole bekn, a Waaler cofn si razem z krzesem. - Szans na co? - Pokazania, co potrafisz - odezwa si modszy funkcjonariusz, prbujc umiechn si po chopicemu. - Zaraz poka, co potrafi. - Harry z umiechem przyoy szklank do ust i odchyli gow do tyu. - Niech ci cholera, Hole! - Okolice nosa Waalera gwatownie si zaczerwieniy, kiedy patrzy, jak grdyka na nieogolonej szyi Harry'ego porusza si w gr i w d. - Zadowolony? - spyta Harry, odstawiajc pust szklank.

- Nasza robota... - Pieprz robot. - Harry zapi bosmank. - Jeli Muller czego ode mnie chce, moe do mnie zadzwoni albo zaczeka, a przyjd rano do pracy. Teraz id do domu i mam nadziej, e przez nastpnych dwanacie godzin nie bd musia oglda twojej gby. Panowie... Harry podnis swoje sto dziewidziesit centymetrw i zrobi ledwie zauwaalny krok w bok, eby zapa rwnowag. - Ty arogancki fiucie! - Waaler odchyli si na krzele. - Pieprzony stracecu! Gdyby te pismaki, co smaroway o tobie po tym zamcie w Australii, wiedziay, do jakiego stopnia nie masz jaj... - A co to znaczy mie jaja, Waaler? - Hole wci si umiecha. - Obi gb szesnastolatkowi w celi tylko dlatego, e ma na gowie irokeza? Mody policjant zerkn na Waalera. W zeszym roku w Szkole Policyjnej kryy plotki o modych lewakach z grupy Blitz, ktrych za trzymano pod zarzutem picia piwa w miejscu publicznym i pobito w celi pomaraczami owinitymi w mokre rczniki. - Dobro policji zawsze byo ci obce, Hole - burkn Waaler. - Mylisz wycznie o sobie. Wszyscy wiedz, kto prowadzi tamten samochd na Vinderen i dlaczego dobry policjant rozwali czaszk o sup w pocie. Dlatego e jeste pijakiem i jechae na gazie, Hole. Powiniene cholernie si cieszy, e t spraw zamieciono pod dywan. Gdyby nie zaleao im na rodzinie tego nieszcznika i na dobrym imieniu policji... Mody funkcjonariusz by wieo po szkole i kadego dnia uczy si czego nowego. Tego popoudnia nauczy si na przykad, e gupio jest huta si na krzele, kiedy si kogo obraa, bo czowiek jest kompletnie bezbronny, jeli ten, ktry zosta obraony, nagle zrobi krok w przd i zafunduje prawy prosty midzy oczy. Poniewa U Schr0dera ludzie czsto przewracali si, tak jak stali, cisza zapada ledwie na chwil i gwar rozmw zaraz powrci. Policjant, pomagajc Waalerowi si podnie, widzia, jak poy kurtki Holego ju powiewaj w drzwiach. - O rany! Cakiem niele jak na gocia po omiu piwach, no nie? - powiedzia, ale na widok spojrzenia Waalera zaraz si zamkn.

Dugie nogi Harry'ego stawiay nieostrone kroki na lodzie pokrywaj cym Dovregata. Knykcie go nie bolay, ale wiedzia, e i bl, i al maj wyznaczon por wizyty nie wczeniej ni na jutro rano. W godzinach pracy nie pi. Na razie. Chocia wczeniej tak byo, a doktor Aune twierdzi, e kada wpadka zaczyna si tam, gdzie koczy si poprzednia. Siwowosy okrglutki klon Petera Ustinova mia si tak, e a trzsy mu si podbrdki, kiedy Harry tumaczy mu, e trzyma si z daleka od swego starego wroga Jima Beama i pije wycznie piwo, poniewa niezbyt je lubi. - Bye na dnie i w momencie, kiedy otworzysz butelk, znw si tam znajdziesz. Nie ma stanw porednich, Harry. No c, przecie wraca do domu na dwch nogach, z reguy rozbiera si przed pooeniem do ka, no i chodzi do pracy. Nie zawsze tak byo. Mimo wszystko nazywa to stanem porednim. Potrzebowa jedynie odrobiny znieczulenia, eby mc zasn, i tyle. Jaka dziewczyna w czarnej futrzanej czapce pozdrowia go, gdy j mija. Czyby znajoma? Ale w zeszym roku pozdrawiao go wiele osb, szczeglnie po t ym wywiadzie w programie Redakcja 21, kiedy Ann Grosvold spytaa: Jakie to uczucie zastrzeli seryjnego zabjc?. No c, lepsze ni siedzie tutaj i odpowiada na takie pytania, odpar, umiechajc si krzywo. To powiedzenie stao si hitem tamtej wiosny, jednym z najczciej cytowanych. Harry wsun klucz w zamek drzwi na klatk. Sofies gate. Nie bardzo wiedzia, dlaczego tej jesieni przenis si na Bislett. Moe dlatego, e ssiedzi na Tyen zaczli dziwnie na niego patrze i odnosi si do niego z dystansem, ktry pocztkowo bra za szacunek? Ci tutaj zostawiali go w spokoju, najwyej wygldali na korytarz i sprawdzali, czy wszystko w porzdku, gdy z rzadka zdarzao mu si nie trafi na stopie i zwali do tyu na najbliszy podest. Takie upadki zaczy si dopiero w padzierniku, kiedy natkn si na mur w zwizku ze spraw Sio. Wtedy jakby uszo z niego powietrze i znw zaczy go nachodzi sny, a on zna tylko jeden sposb na utrzymanie ich w szachu. Prbowa wzi si w gar, zabra Sio do domku letniskowego w Rauland, ale po tym strasznym gwacie siostra zamkna si w sobie i ju nie miaa si tak beztrosko jak dawniej. Kilka razy dzwoni do ojca, lecz nie byy to dugie rozmowy. Wystarczyy jednak, by zrozumia, e ojciec chce, aby zost awiono go w spokoju.

Harry zamkn za sob drzwi mieszkania, zawoa, e ju jest, i z zadowoleniem pokiwa gow, gdy nikt mu nie odpowiedzia. Potwory pojawiaj si pod rnymi postaciami, dopki jednak nie czyhay na niego w kuchni, kiedy wraca do domu, wci istniaa moliwo, e przepi noc spokojnie.

4
Mrz zaatakowa tak gwatownie, e Harry'emu zabrako tchu w piersiach, gdy wyszed na ulic. Spojrza na niebo czerwieniejce midzy kamienicami i otworzy usta, eby wywietrzy smak ci i pasty Colgate. Na Holbergs plass zdy akurat na tramwaj tukcy si z Welhavens gate. Znalaz wolne miejsce i rozoy Aftenposten. Jeszcze jedna sprawa pedofilii. W ostatnich miesicach byy ju trzy, we wszystkich chodzio o Norwegw przyapanych na gorc ym uczynku w Tajlandii. W gwnym materiale przypominano o wyborczych obietnicach premiera, ktry deklarowa zintensyfikowanie ledztw w sprawach przestpstw na tle seksualnym - rwnie za granic - i zastanawiano si, kiedy wreszcie zapowiedzi zostan zr ealizowane. W jednym z komentarzy sekretarz stanu Bj0rn Askildsen z Kancelarii Premiera mwi, e wci trwaj prace nad umow z Tajlandi o ciganiu na miejscu norweskich pedofilw i e gdy tylko umowa wejdzie w ycie, wane bd jej szybkie efekty. Sprawa jest pilna! - konkludowa dziennikarz z Aftenposten. Opinia publiczna oczekuje, by wreszcie co z tym zrobi. Chrzecijaski premier nie moe syn z tolerowania takich bezecestw. - Prosz! Harry otworzy drzwi i spojrza wprost w otwarte usta ziewajcego Bjarnego Mullera, ktry wyciga si na krzele, wystawiajc dugie nogi spod biurka. - Wreszcie. Czekaem na ciebie wczoraj, Harry. - Przekazano mi wiadomo. - Harry usiad. - Nie przychodz do pracy, kiedy jestem pijany. I odwrotnie. To t aka przyjta przeze mnie zasada. - Chcia, eby zabrzmiao to ironicznie. - Policjant pozostaje policjantem przez dwadziecia cztery godziny na dob, Harry. Wszystko jedno, trzewy czy pijany. Musiaem przekonywa Waalera, eby nie pisa na ciebie skargi, rozumiesz? Harry wzruszy ramionami, by zasygnalizowa, e powiedzia ju wszystko w tej sprawie. - No dobrze, Harry. Nie bdziemy robi wicej haasu z tego powodu. Mam dla ciebie robot. Uwaam, e na ni nie zasugujesz, ale mimo wszystko zamierzam ci j zleci. - Ucieszy ci, jeli powiem, e jej nie chc?

- Zostaw te numery Marlowe'a, Harry, to do ciebie nie pasuje - owiadczy Muller surowo. Harry si umiechn. Wiedzia, e szef go lubi. - Przecie nawet nie powiedziaem, o co chodzi. - Skoro wysyasz radiowz, eby mnie cign poza godzinami pracy, to rozumiem, e nie chodzi o kierowanie ruchem. - No wanie. Wobec tego dlaczego nie pozwalasz mi wyjani, w czym rzecz? Harry parskn krtkim suchym miechem i pochyli si na krzele. - Bdziemy rozmawia szczerze o tym, co nam ley na wtrobie, szefie? Na jakiej wtrobie? - mia ju na kocu jzyka Muller, ale tylko skin gow. - Akurat w tej chwili nie jestem odpowiednim czowiekiem do zada specjalnych, szefie. Zakadam, e sam zauwaye, jak to ostatnio dziaa. To znaczy nie dziaa. Albo ledwie dziaa. Wykonuj swoj prac, rutynowe czynnoci. Staram si nie zawadza innym, przychodz i wychodz trzewy. Na twoim miejscu dabym t robot komu innemu. Muller westchn, z wysikiem zgi nogi w kolanach i wsta. - Szczerze, Harry? Gdyby to zaleao ode mnie, rzeczywicie t robot dostaby kto inny. Ale oni zayczyli sobie ciebie. Dlatego bardzo by mi pomg... Harry czujnie podnis gow. Bjarne Muller w cigu ostatniego roku ratowa go z opresji tyle razy, e jasne stawao si jedno: przyjdzie w kocu czas, kiedy trzeba bdzie mu si odwdziczy. - Chwileczk. Jacy oni? - Ludzie na stanowiskach. Ludzie, ktrzy urzdz mi pieko, jeli nie dostan tego, czego chc. - A co ja bd mia z tego, e si stawi? Muller zmarszczy brwi najbardziej, jak umia, ale zawsze miewa problemy z nadaniem swojej chopicej twarzy wyrazu surowoci. - Co ty bdziesz z tego mia? Swoj pensj. Przynajmniej dopki sprawa bdzie w toku. Co ty bdziesz z tego mia, niech ci cholera! - Zaczynam ju dostrzega wzr, szefie. Kto z tych ludzi, o ktrych mwisz, uwaa, e ten Hole, co w zeszym roku zrobi porzdek w Sydney, musi by naprawd niezym facetem, a do ciebie naley jedynie nakonienie go, eby si zgodzi. - Harry, bardzo ci prosz, nie przecigaj struny. - Nie myl si. Nie pomyliem si i wczoraj, kiedy patrzyem na gb Waalera. Zdyem ju nawet si z tym przespa i moja propozycja jest nastpujca: bd grzeczny,

stawi si na starcie, a kiedy skocz, dasz mi dwch ledczych na cay etat i dwa miesice z penym dostpem do baz danych. - O czym ty mwisz? - Dobrze wiesz o czym, szefie. - Jeli cigle chodzi ci o gwat na twojej siostrze, to mog ci tylko powiedzie, e bardzo mi przykro, Harry. Nie musz ci przypomina, e ta sprawa zostaa definitywnie umorzona. - Pamitam, szefie. Pamitam tamten raport, w ktrym napisano, e ona ma zesp Downa, wic nie mona wykluczy, e wymylia ten gwat, chcc zakamuflowa zajcie w ci z jakim przygodnym znajomym. Owszem, dzikuj, pamitam to wietnie. - Nie byo adnych kryminalistycznych... - Przecie ona prbowaa to ukry. Czowieku, na mio bosk, byem w jej mieszkaniu na Sogn i przypadkiem znalazem w koszu z brudn bielizn biustonosz nasiknity krwi. Zmusiem j, eby mi pokazaa pier. Odci jej brodawk sutkow, krwawia ponad tydzie. Jej si wydaje, e wszyscy s tacy jak ona, wic kiedy ten ajdak w garniturze najpierw postawi jej obiad, a potem zaproponowa wsplne ogldanie filmu w jego pokoju w hotelu, pomylaa po prostu, e jest bardzo miy. A gdyby nawet zapamitaa numer tego pokoju, to i tak od czasu, kiedy to si stao, wszystko odkurzono i wyszorowano, a pociel zmieniono ponad dwadziecia razy. W takiej sytuacji trudno mwi o ladach kryminalistycznych. - Nie pamitam, eby kto wspomina o zakrwawionych przecieradach... - Pracowaem w hotelu, Muller. Zdziwiby si, ile razy w cigu dwch tygodni trzeba zmienia zakrwawion pociel. Jakby ludzie nie r obili nic innego, tylko krwawili. Muller energicznie pokrci gow. - Sorry. Dostae ju szans, eby to udowodni, Harry. - Za ma, szefie. Niewystarczajc. - Zawsze bdzie za maa. W ktrym miejscu trzeba postawi kropk. Przy takich zasobach, jakie mamy... - No to daj mi przynajmniej woln rk. Przez miesic. Muller gwatownie unis gow, mruc jedno oko. Harry wie dzia, e szef go przejrza. - Ty przebiegy draniu, przez cay czas miae ch na t robot, prawda? Tylko najpierw musiae troch ponegocjowa.

Harry wysun doln warg i lekko kiwn gow. Muller spojrza w okno. W kocu westchn. - Okej, Harry. Zobacz, co si da zrobi. Ale jeli zawalisz, bd musia podj par decyzji, ktre w opinii kilku osb z szefostwa powinienem by podj ju dawno temu. Wiesz, co to oznacza? - Wywalisz mnie na zbity pysk, szefie - umiechn si Harry. - Co to za robota? - Mam nadziej, e zdye ju odebra z pralni letni garnitur. I pamitasz, gdzie schowae paszport. Twj samolot odlatuje za dwanacie godzin. Lecisz daleko. - Im dalej, tym lepiej, szefie.

Harry siedzia na krzele w ciasnym mieszkaniu socjalnym na Sogn. Jego siostra obserwowaa przez okno patki niegu wirujce w wietle latarni. Kilka razy pocigna nosem. Poniewa siedziaa do niego tyem, nie wiedzia, czy to przezibienie, czy poegnanie. Sio mieszkaa tu ju od dwch lat i zwaywszy na moliwoci, radzia sobie dobrze. Wkrtce po gwacie i aborcji Harry spakowa troch ubra, przyborw toaletowych i przenis si do niej, ale ju po kilku dniach siostra owiadczya, e wystarczy. e jest ju du dziewczynk. - Niedugo wrc, Sio. - Kiedy? Siedziaa tak blisko szyby, e za kadym razem, gdy si odzywaa, para z jej oddechu malowaa na szkle r. Harry przysun si do niej i pooy rk na jej plecach. Po ich lekkim dreniu pozna, e Sio zaraz si rozpacze. - Kiedy zapi tych zych ludzi. Wtedy od razu wrc do domu. - Czy to... - Nie, to nie on. Za niego wezm si pniej. Rozmawiaa dzisiaj z tat? Pokrcia gow. Harry westchn. - Jeli do ciebie nie zadzwoni, to chciabym, eby ty zadzwonia do niego. Moesz to dla mnie zrobi, Sio? - Tata nigdy nic nie mwi. - Tacie jest przykro, bo mama nie yje, Sio. - Ale to ju tak dawno. - Dlatego najwysza pora namwi go, eby znw zacz si odzywa. Musisz mi w tym pomc. Dobrze, Sio? Zgadzasz si?

Odwrcia si bez sowa, zarzucia mu rce na szyj i wtulia gow w jego pier. Gadzc j po wosach, czu, e koszul ma coraz bardziej wilgotn.

Walizka bya spakowana. Harry zadzwoni do Aunego i poinformowa go, e wyjeda subowo do Bangkoku. Psycholog niewiele mia na ten temat do powiedzenia i Harry waciwie nie bardzo wiedzia, dlaczego do niego zatelefonowa. Czyby przyjemnie byo dzwoni do kogo, kto moe zaczby si zastanawia, gdzie Harry si podzia? Do obsugi U Schr0dera raczej nie wypadao dzwoni. - We ze sob te zastrzyki z witamin B, ktre ci daem - poradzi Aune. - Po co? - Troch ci pomog, jeli zechcesz wytrzewie. Nowe otoczenie, Harry, to moe by nieza okazja. - Zastanowi si. - Zastanawianie si nie wystarczy, Harry. - Wiem. Dlatego nie musz zabiera tych zastrzykw. Aune zaburcza. To bya jego wersja miechu. - Powiniene by komikiem, Harry. - Jestem ju na dobrej dro dze.

Jeden z chopakw ze schroniska znajdujcego si kawaek dalej na tej samej ulicy trzs si pod cian domu w obcisej dinsowej kurtce, gorczkowo zacigajc si dymem z papierosa, kiedy Harry adowa walizk do baganika takswki. - Wyjedasz gdzie? - spyta. - No wanie. - Na poudnie czy gdzie indziej? - Do Bangkoku. - Sam? - No. - Say no more... Podnis do gry kciuk i puci do Harry'ego oko.

Harry odebra bilet od kobiety na stanowisku odprawy i odwrci si.

- Harry Hole? - Mczyzna nosi okulary w stalowych oprawkach i przyglda mu si ze smutnym umiechem. - A pan to... - Dagfinn Torhus z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Chcielimy tylko yczy panu powodzenia. No i upewni si, e rozumie pan... delikatn natur tego zlecenia. Wszystko przecie potoczyo si tak szybko. - Dzikuj za trosk. Zrozumiaem, e moja praca polega na wyowieniu zabjcy bez zbdnego gonego pluskania w wodzie. Muller mnie poinstruowa. - To dobrze. Dyskrecja jest wana. Prosz nikomu nie ufa. Nawet ludziom, ktrzy podaj si za przedstawicieli MSZ-etu. Moe si okaza, e s na przykad z... hm... Dagbladet. Torhus otworzy usta jak do miechu, a Harry zrozumia, e ten czowiek mwi powanie. - Dziennikarze z Dagbladet nie chodz ze znaczkiem MSZ-etu w klapie marynarki, panie Torhus. Ani nie nosz prochowca w styczniu. W dokumentach sprawy przeczytaem zreszt, e to pan jest t osob w ministerstwie, z ktr mam si kontaktowa. Torhus kiwn gow, gwnie do siebie. Potem wysun brod i ciszy gos o p tonu. - Twj samolot odlatuje niedugo, wic nie bd ci zatrzymywa, ale wysuchaj tych kilku sw, ktre mam ci do przekazania. - Wyj rce z kieszeni i zoy je przed sob. - Ile masz lat, Hole? Trzydzieci trzy, trzydzieci cztery? Cigle masz szans na zrobienie kariery. Troch o ciebie wypytaem. Nie jeste pozbawiony talentu i najwyraniej na grze s osoby, ktre ci lubi. I chroni. To moe tak trwa, dopki wszystko bdzie si ukadao, jak naley. Ale nie trzeba wielkiego bdu, eby zjecha z lodowiska na dupie, a upadajc, pocigniesz za sob swojego partnera. Wtedy si zorientujesz, e wszyscy tak zwani przyjaciele zniknli gdzie daleko za grami, za lasami. Wic nawet jeli nie bdziesz si lizga dostatecznie szybko, to przynajmniej staraj si utrzyma na nogach. Dla dobra wszystkich. Radz ci to ze szczerego serca jako stary ywiarz. Umiecha si ustami, ale oczy badawczo wpatryway si w Harry'ego. - Wiesz co, Hole? Tu, na Fornebu, zawsze ogarnia mnie takie deprymujce poczucie koca. Zamknicia czego i zerwania. - Doprawdy? - spyta Harry, zastanawiajc si, czy zdy jeszcze wypi piwo w barze, zanim zamkn bramk. - No c, czasami z koca moe wynikn co dobrego. Mam na myli nowy pocztek.

- Miejmy nadziej, e tak bdzie - powiedzia Torhus. - Miejmy tak nadziej.

5
Harry Hole poprawi ciemne okulary i spojrza na rzd takswek stojcych przed Midzynarodowym Portem Lotniczym Don Muang. Mia wraenie, e wszed do azienki, w ktrej kto wanie zakrci gorcy prysznic. Wiedzia, e tajemnica radzenia sobie z wysok wilgotnoci powietrza polega na nieprzejmowaniu si ni. Po prostu trzeba pozwoli, eby czowiek oblewa si potem, i myle o czym innym. Gorsze byo wiato. Bez trudu przenikao przez tani przydymiony plastik okularw, ostro rac byszczce od alkoholu oczy i wzmagajc bl gowy, ktry do tej pory tylko lekko mi w skroniach. - 250 baht ol metel taxi, sil? Harry prbowa si skupi, eby zrozumie, co mwi stojcy przed nim takswkarz. Podr samolotem okazaa si piekem. W kiosku na lotnisku w Zurychu sprzedawano wycznie ksiki po niemiecku, a w samolocie puszczali Uwolni ork 2. - Niech bdzie taksometr - odpar Harry. Gadatliwy Duczyk, ktry w samolocie zajmowa ssiedni fotel, postanowi nie zwaa na fakt, e Harry jest pijany, i zasypa go mnstwem dobrych rad, jak nie pa ofiar oszustwa w Tajlandii -a by to najwyraniej niewyczerpany temat. Zapewne uwaa, e Norwegowie s czarujco naiwni i do oczywistych obowizkw kadego Duczyka naley ratowanie ich przed oszwabieniem. - O wszystko trzeba si targowa - stwierdzi. - Im wanie o to chodzi. - A co si stanie, jeli nie bd si targowa? - Popsujesz wszystko innym. - Sucham? - Przyczynisz si do podniesienia cen. Dla nastpnych Tajlandia bdzie drosza. Harry ju wczeniej przyjrza mu si uwanie - Duczyk mia na sobie beow koszul Marlboro i nowe skrzane sanday. Nie pozostawao mu nic innego, ni zamwi jeszcze co do picia. - Surasak Road sto jedenacie. - Poda adres, na co takswkarz si umiechn, wrzuci walizk do baganika i przytrzyma drzwi Harry'emu, ktry wsun si do rodka i odkry, e kierownica jest po prawej stronie. - W Norwegii narzekamy na Anglikw, ktrzy upieraj si przy lewostronn ym ruchu - powiedzia, kiedy wyjedali na autostrad. - Ale niedawno syszaem, e na wiecie wicej ludzi jedzi lew stron drogi ni praw. A wie pan dlaczego?

Kierowca spojrza w lusterko i umiechn si jeszcze szerzej. - Surasak Road, yes? - Dlatego e lewostronny ruch jest w Chinach - mrukn Harry, cieszc si, e autostrada przecina zamglony pejza drapaczy chmur niczym prosta szara strzaa. Czu, e par ostrych zakrtw wystarczyoby, eby zostawi serwowany przez Swissair omlet na tylnym siedzeniu. - Dlaczego taksometr nie jest wczony? - Surasak Road, 500 baht, yes? Harry opar si wygodniej i spojrza w niebo. To znaczy spojrza w gr, bo nie byo wida adnego nieba, a jedynie mgliste sklepienie przewietlone rwnie niewidocznym socem. Bangkok. Miasto aniow. Anioy musiay nosi maseczki ochronne i kroi powietrze noem, eby przypomnie sobie, jaki kolor niebo miao kiedy. Chyba zasn, bo kiedy otworzy oczy, stali. Podcign si na siedzeniu i zobaczy, e otaczaj ich samochody. Niedue otwarte warsztaty stay jeden przy drugim wzdu chodnikw, na ktrych roio si od ludzi. Wszyscy sprawiali wraenie, e wiedz, dokd id. I e bardzo im si spieszy. Takswkarz otworzy okno, z dwikami radia zmieszaa si kakofonia odgosw miasta. W rozpalonym wntrzu takswki mierdziao spalinami i potem. - Korek? Kierowca z umiechem pokrci gow. Harry'emu zatrzeszczao w zbach. Co on takiego czyta? e cay ow, ktry si wdycha, prdzej czy pniej trafia do mzgu? Zdaje si, e od tego mona straci pami. A moe popa w psychoz? Nagle niczym za spraw cudu wszystko ruszyo. Dookoa zaroio si od motocykli i motorowerw, jakby opad ich rj wciekych owadw, pragncych pokona skrzyowanie i majcych mier w pogardzie. Harry naliczy cztery sytuacje, ktre o may wos nie doprowadziy do wypadku. - A nie chce si wierzy, e to si dobrze skoczyo - odezwa si, eby w ogle co powiedzie. Kierowca spojrza w lusterko i umiechn si szeroko. - Czasami koczy si le. Czsto. Kiedy wreszcie stanli przed komend policji na Surasak Road, Harry ju zdecydowa: nie lubi tego miasta. Postanowi na wstrzymanym oddechu dokoczy t robot, a potem wsi w pierwszy, niekoniecznie lepszy samolot do Oslo.

- Witaj w Bangkoku, Hally. Komendant policji by drobny, mia czarne wosy, ciemn cer i najwyraniej postanowi pokaza, e rwnie w Tajlandii potrafi si wita na sposb zachodni. cisn do Harry'ego i entuzjastycznie ni potrzsn. Ceremonii towarzyszy szeroki um iech. - Przykro mi, e nie moglimy odebra ci z lotniska, ale ruch uliczny w Bangkoku... - Rk wskaza na okno za plecami. - Na mapie to wcale niedaleko, ale... - Wiem - powiedzia Harry. - To samo mwili w ambasadzie. Stali naprzeciwko siebie w milczeniu. Komendant policji nie przestawa si umiecha. W kocu rozlego si pukanie do drzwi. - Prosz! W drzwiach ukazaa si ogolona na yso gowa. - Wejd, Crumley. Przyjecha norweski detektyw. - Detektyw, aha. Do gowy doczyo ciao. Harry musia dwa razy mrugn, by si upewni, e dobrze widzi. Osoba noszca nazwisko Crumley miaa szerokie bary, a wzrostem niemal dorwnywaa Harry'emu. W jej twarzy uderzay mocno zarysowane minie szczki i para intensywnie niebieskich oczu nad prostymi wskimi ustami. Strj skada si z jasnoniebieskiej mundurowej koszuli, pary olbrzymich butw Nike i spdnicy. - Liz Crumley, komisarz z Wydziau Zabjstw - przedstawi komendant. - Podobno cholernie dobry z ciebie ledczy, Harry - odezwaa si Crumley z mocnym amerykaskim akcentem i ujmujc si pod boki, stana naprzeciwko niego. - No, nie wiem, czy na pewno... - Nie? No ale co w tym musi by, skoro wysali ci na drug stron kuli ziemskiej, nie sdzisz? - Jasne. Harry przymkn oczy. Akurat w tej chwili najmniej potrzebowa zbyt energicznej kobiety. - Przyjechaem tu, eby pomc. Jeli w ogle mog si do czego przyda. - Zmusi si do umiechu. - No to moe pora wreszcie wytrzewie, Harry? Gdzie z tyu komendant policji zamia si piskliwie. - Oni tacy s - powiedziaa Crumley gono i wyranie, jakby tajskiego policjanta nie byo. - Staraj si, jak mog, eby tylko nikt nie straci twarzy. Akurat w tej chwili on usiuje ratowa twoj twarz - udajc, e artuj. Ale ja wcale nie artuj. Jestem odpowie dzialna za

Wydzia Zabjstw i kiedy co mi si nie podoba, od razu o tym mwi. W tym kraju uwaa si to za zy obyczaj, ale trzymam si tej zasady od dziesiciu lat. Harry cakiem zamkn oczy. - Po kolorze twojej gby widz, e sytuacja jest dla ciebie kopotliwa, Harry. Ale na pewno rozumiesz, e nie mog angaowa do pracy pijanych ledczych. Wr jutro. Poszukam kogo, eby odwiz ci do mieszkania, w ktrym si zatrzymasz. Harry pokrci gow i odchrzkn. - Boj si lata. - Sucham? - Boj si lata samolotem. Din z tonikiem pomaga. A gb mam czerwon, bo alkohol zacz si ulatnia przez pory w skrze. Liz Crumley dugo mu si przygldaa. W kocu podrapaa si w ys czaszk. - Przykra sprawa, detektywie. A co z jet lag? - Jestem najzupeniej przytomny. - wietnie. Wobec tego o mieszkanie zahaczymy, jadc na miejsce zdarzenia.

Mieszkanie, ktre udostpnia mu ambasada, znajdowao si w modnym apartamentowcu dokadnie naprzeciwko hotelu Shangri-La. Byo malekie i urzdzone po spartasku, ale miao azienk, wentylator nad kiem i widok na wielk brunatn rzek Chao Phraya. Harry podszed do okna. Smuke dki z drewna pyway po rzece wzdu i wszerz, ubijajc pian z brudnej wody rubami zamocowanymi na dugich drgach. Na przeciwlegym brzegu nad nieokrelon mas biaych budynkw wznosiy si nowo wybudowane hotele i biurowce. Trudno byo w jakikolwiek sposb zorientowa si w rozmiarach miasta, bowiem kilka kwartaw dalej gino w tobrzowej mgle, gdy prbowao si dojrze co za nimi - ale Harry domyla si, e jest wielkie. Bardzo wielkie. Pchn okno i zaraz dotar do niego ryk. Uszy zatkane po podry samolotem odetkay mu si w windzie. Dopiero teraz zorientowa si, jak oguszajcy jest haas metropolii. Samochd Liz Crumley na dole przy chodniku wyglda jak matchbox, samochodzik -zabawka. Harry otworzy puszk z ciepym piwem, ktr zabra z samolotu, i z zadowoleniem stwierdzi, e Singha jest rwnie niedobre, jak piwo norweskie. Dalszy cig tego dnia wydawa si ju atwiejszy.

6
Komisarz Crumley z caej siy naciskaa klakson. Dosownie. Napieraa biustem na kierownic jeepa - wielkiej toyoty - i klakson wy. - To bardzo nie po tajsku - powiedziaa ze miechem. - Poza tym nie dziaa. Jeli trbisz, to ju na pewno ci nie przepuszcz. Ma to jaki zwizek z buddyzmem. Ale ja i tak nie mog si powstrzyma. Cholera, pochodz z Teksasu, jestem z cakiem innej gliny. Znw pooya si na kierownicy, ale kierowcy wok nich demonstracyjnie odwracali gowy. - Wic on wci ley w tym samym pokoju? - spyta Harry, tumic ziewnicie. - Polecenie z gry. Z reguy byskawicznie przeprowadzamy sekcj i nastpnego dnia kremujemy zwoki. Ale oni chcieli, eby ty najpierw na niego spojrza. Nie pytaj mnie dlaczego. - Jestem, do diaba, ledczym od zabjstw. Ju zapomniaa? Spojrzaa na niego ktem oka, po czym wcisna si w luk z prawej strony i dodaa gazu. - Nie sil si na dowcip, przystojniaczku. Moe ci si wydawa, e Tajowie bd ci mieli za Bg wie kogo, bo jeste farangiem, ale bdzie raczej przeciwnie. - Farangiem? - Biaasem. Gringo. Okrelenie na p obelywe, na p neutralne, zaley, jak na to spojrzysz. Ale zapamitaj sobie, e poczuciu wasnej wartoci Tajw nic nie dolega, nawet jeli potraktuj ci wyjtkowo uprzejmie. Na szczcie dla ciebie bd tam moi dwaj modzi policjanci, ktrym na pewno zdoasz zaimponowa. Przynajmniej tak mam nadziej - ze wzgldu na ciebie. Jeli si wygupisz, moesz mie due problemy z dalsz wspprac z wydziaem. - O rany. A ja w zasadzie odniosem wraenie, e to ty wszystkim rzdzisz. - Wanie to miaam na myli. Wjechali na autostrad. Liz natychmiast wcisna gaz do dechy, nie zwaajc na protesty silnika. Zaczo si ju ciemnia, a na zachodzie winiowe soce osuwao si we mg midzy wieowcami. - Efektem zanieczyszczenia powietrza s przynajmniej pikne zachody soca odezwaa si Crumley, jakby odpowiadajc na myli Harry'ego. - Opowiedz mi o tutejszych prostytutkach - poprosi Harry.

- Jest ich mniej wicej tyle, co samochodw. - To ju zrozumiaem. Ale co tu si liczy? Jak to si odbywa? Czy to tradycyjna prostytucja uliczna z alfonsami, stae domy publiczne z burdelmamami, czy moe raczej dziwki s wolnymi strzelcami? Chodz po barach, robi striptiz, ogaszaj si w gazetach czy szukaj klientw w centrach handlowych? - Wszystko to, co wymienie, i jeszcze wicej. Tego, czego nie wyprbowano w Bangkoku, tego w ogle nie prbowano. Ale wikszo dziewczyn pracuje w barach go -go, gdzie tacz i staraj si namwi goci na kupowanie drinkw - od tego maj procent. Waciciel baru nie ponosi adnej odpowiedzialnoci za dziewczyny, oprcz tego, e zapewnia im lokal, w ktrym mog si reklamowa. One natomiast s zobowizane zosta w barze a do zamknicia. Jeli klient chce z ktr i, musi j wykupi na reszt wieczoru. Pienidze trafiaj do waciciela baru, ale dziewczyna z reguy jest zadowolona, e nie musi ju do rana krci tykiem na scenie. - Czyli dobry interes dla waciciela baru. - To, co dziewczyna dostaje ju po wykupieniu jej z baru, trafia prosto do jej kieszeni. - Czy ta, ktra znalaza naszego czowieka, te bya z takiego baru? - Owszem. Pracuje w ktrym z barw King Crown na Patpongu. Ale waciciel motelu prowadzi rwnie co w rodzaju krgu cali girl dla cudzoziemcw, ktrzy maj specjalne yczenia. Tyle, e dziewczyny nieatwo skoni do mwienia, bo w Tajlandii prostytutki s karane tak samo jak alfonsi. Na razie powiedziaa nam jedynie, e mieszkaa w tym motelu i pomylia drzwi. Liz wyjania, e Atle Molnes najprawdopodobniej zamwi dziewczyn po przybyciu do motelu, ale recepcjonista i waciciel w jednej osobie zapiera si, e nie mia z t spraw nic wsplnego, wynaj mu tylko pokj. - No, jestemy na miejscu - oznajmia Crumley, podjedajc pod niski biay murowany budynek. - Wyglda na to, e najlepsze burdele w Bangkoku maj sabo do greckich nazw - stwierdzia z kwan min i wysiada. Harry spojrza na duy neon informujcy, e motel nosi nazw Olympussy. M nieprzerwanie migao, 1 natomiast zgaso ju na zawsze, przydajc budynkowi atmosfery smutku, kojarzcej si Harry'emu z norweskimi grill-barami na obrzeach miasta. Obiekt przypomina do zudzenia amerykaski wariant motelu z szeregiem dwuosobowych pokoi usytuowanych wok patia i parkingiem przy kadym z nich. Dookoa cigna si duga weranda, na ktrej gocie mogli siedzie w zszarzaych, zniszczonych przez deszcz wyplatanych fotelach.

- Przyjemnie tu. - Moesz w to nie wierzy, ale kiedy ten burdel pojawi si podczas wojny w Wietnamie, sta si jednym z najpopularniejszych miejsc w caym miecie. Zbudowano go dla napalonych amerykaskich onierzy, wysyanych na R&R. - R&R? - Rest and Rehabilitation. Popularnie zwane I&I - Intercourse and Intoxication. Przywozili tu onierzy samolotami z Sajgonu na dwudniowe przepustki. Przemys seksualny w tym kraju nie wygldaby dzisiaj tak, jak wyglda, gdyby nie US Army. Jedna z ulic nosi nawet oficjaln nazw Soi Cowboy. - Dlaczego wic tam nie zostawali? Tutaj to ju przecie prawie wie. - onierze najbardziej tsknicy za domem woleli si pieprzy na sposb w peni amerykaski, to znaczy w samochodzie albo w motelu. Wanie dlatego zbudowano ten tutaj. Wynajmowali amerykaskie samochody w centrum, przyjedali tu taj, a w mini barach w pokojach byo dostpne wycznie amerykaskie piwo. - O rany, skd ty to wszystko wiesz? - Matka mi opowiadaa. Harry odwrci si do niej, lecz mimo e wci dziaajce litery w neonie Olympussy rzucay zimn niebieskaw powiat na czaszk Crumley, zrobio si ju za ciemno, by mg dostrzec wyraz jej twarzy. Zanim weszli do recepcji, woya jeszcze czapk z daszkiem.

Pokj w hotelu by skromnie umeblowany, lecz wci nosi lady lepszych dni w postaci zszarzaej od brudu jedwabnej tapety. Harrym wstrzsn dreszcz. Nie ze wzgldu na ty garnitur, z ktrego powodu blisza identyfikacja zwok bya zbdna, wiedzia bowiem, e jedynie czonkowie Chrzecijaskiej Partii Ludowej i Partii Postpu s w stanie dobrowolnie woy takie ubranie. Dreszczu nie wywoa take n z orientalnymi motywami, ktry przygwodzi marynark do plecw w taki sposb, e na ramionach utworzyo si nieadne wybrzuszenie. Po prostu w pomieszczeniu byo lodowato. Crumley wyjania mu, e w tym klimacie termin przydatnoci zwok mija prdko, wic kiedy dowiedzieli si, e na norweskiego detektywa trzeba bdzie czeka przez blisko dwie doby, wczyli klimatyzacj na fuli, to znaczy na dziesi stopni z penym nawiewem. Muchy to jednak wytrzymyway i cay rj unis si w powietrze, gdy dwaj modzi tajlandzcy policjanci ostronie wyjli n i obrcili ciao na plecy. Martwe oczy Atlego Molnesa wpatryway si w grzbiet jego nosa, jakby ambasador usiowa dojrze czubki

swoich butw Ecco. Chopica grzywka sprawiaa, e wyglda modziej ni na pidziesit dwa lata; wypowiaa na socu, ukadaa si na czole tak, jakby wci pozostao w niej ycie. - ona i nastoletnia crka - odezwa si Harry. - adna nie przysza go tu obejrze? - Nie. Powiadomilimy ambasad norwesk, powiedzieli, e przeka wiadomo rodzinie. Na razie polecono nam nikogo tu nie wpuszcza. - A by kto z ambasady? - Radca. Nie pamitam, jak si nazywa... - Tonje Wiig? - Tak, wanie tak. Dzielnie si trzymaa, dopki nie obrcilimy go, eby go zidentyfikowaa. Harry przyglda si ambasadorowi. Czy by przystojnym mczyzn? Takim, ktry gdy umiao si przymkn oko na paskudny garnitur i kilka wakw tuszczu na brzuchu mg sprawi, e serce modej pani radcy ambasady bio szybciej? Opalona skra poszarzaa, a siny jzyk sprawia wraenie, e chce si przecisn midzy wargami. Harry usiad na krzele i rozejrza si po pokoju. Wygld czowieka po mierci prdko si zmienia, a on naoglda si ju dostatecznie duo zwok, by wiedzie, e wpatrywanie si w zmarego niewiele mu da. Tajemnice swojej osobowoci Atle Molnes zabra ju ze sob, pozostaa po nich jedynie pusta skorupa. Przysun si z krzesem do ka. Dwaj modzi funkcjonariusze pochylili si nad nim. - I co widzisz? - spytaa Crumley. - Norweskiego dziwkarza, ktry przypadkiem jest ambasadorem, wic ze wzgldu na krla i ojczyzn trzeba chroni jego dobre imi. Crumley, zaskoczona, podniosa oczy i przyjrzaa mu si badawczo. - Bez wzgldu na to, jak dobrze dziaa klimatyzacja, tego smrodu i tak nie da si stumi - powiedzia Harry. - Ale to mj problem. A jeli chodzi o tego faceta... - Poruszy szczk zmarego ambasadora. - Rigor mortis. Jest sztywny, ale ta sztywno ju zacza ustpowa, co jest normalne po dwch dniach. Ma siny jzyk, a n raczej nie wskazuje na uduszenie. Ale trzeba to sprawdzi. - Ju sprawdzone - odpara Liz. - Ambasador pi czerwone wino. Harry mrukn co pod nosem. - Nasz lekarz mwi, e mier nastpia midzy godzin szesnast a dwudziest drug - cigna Crumley. - Ambasador opuci biuro o wp do dziewitej rano, a ta kobieta

znalaza go okoo jedenastej wieczorem, wic opinia lekarza troch zawa przedzia czasowy. - Midzy szesnast a dwudziest drug? To przecie sze godzin! - Umiesz liczy, detektywie. - Crumley skrzyowaa rce na piersi. - No c. - Harry spojrza jej w oczy. - W Oslo w wypadku zwok znalezionych po kilku godzinach zazwyczaj udaje nam si okreli czas zgonu z dokadnoci co do dwudziestu minut. - To dlatego, e wy mieszkacie na biegunie pnocnym. Tu, gdzie jest trzydzieci pi stopni ciepa, zwoki raczej nie stygn. Czas zgonu ocenia si na podstawie stenia pomiertnego, a to da si obliczy tylko w przyblieniu. - A co z plamami opadowymi? Pow inny wystpi mniej wicej po trzech godzinach. - Sorry. Jak widzisz, ambasador lubi si opala, wic s niewidoczne. Harry przecign palcem wskazujcym po materiale marynarki w miejscu, gdzie przeci go n. Na jego paznokciu zebraa si szara, przypominajca wazelin substancja. - Co to jest? - Bro najwyraniej nasmarowano tuszczem. Wysalimy ju prbki do analizy. Harry sprawnie przeszuka kieszenie ambasadora. Znalaz brzowy zniszczony portfel, zawierajcy pisetbahtowy banknot, legitymacj MSZ-etu i zdjcie umiechnitej dziewczynki, ktra leaa na ku, chyba szpitalnym. - Znalelicie przy nim co jeszcze? - Nie. - Crumley zdja czapk i odganiaa ni muchy. - Sprawdzilimy, co mia, i wszystko zostawilimy. Harry rozpi ambasadorowi pasek, cign spodnie i odwrci go z powrotem na brzuch. Podsun do gry marynark i koszul. - Spjrz. Krew spyna po plecach. - Wsun palec pod gumk slipek marki Dovre. I cieka midzy poladki. Wic nie zabito go na leco. Musia sta. Mierzc wysoko, na jakiej zosta wbity n, i kt, pod jakim wszed, moemy powiedzie co o wzrocie zabjcy. - Jeeli zaoymy, e morderca - albo morderczyni - sta na tym samym poziomie co ofiara - zauwaya Crumley. - Ale mg te zosta uderzony noem, kiedy lea na pododze, a krew spyna przy przenoszeniu go na ko. - Krew byaby wtedy na dywanie. - Harry podcign ambasadorowi spodnie, zapi pasek, odwrci si i popatrzy Crumley w oczy. - A poza tym nie musiaaby spekulowa, wiedziaaby o tym na pewno. Wasi technicy znaleliby wkna dywanu na caym jego garniturze, prawda?

Liz nie ucieka wzrokiem, ale Harry wiedzia, e przejrza jej may test. Lekko skina gow, wic odwrci si z powrotem do zwok. - Jeszcze jeden wiktymologiczny szczeg, ktry moe potwierdza, e spodziewa si wizyty kobiety. - Tak? - Widzicie ten pasek? Kiedy go rozpinaem, by zapity o dziurk dalej ni ta zniszczona wyrobiona dziurka. Mczyni w rednim wieku, ktrym obwd w pasie si powiksza, chtnie ciskaj si troch mocniej, gdy zamierzaj si spotka z modymi kobietami. Trudno byo stwierdzi, czy komu zaimponowa. Tajowie przenieli ciar ciaa z lewych ng na prawe, a ich mode twarze wci pozostaway kamienne. Crumley odgryza strzpek paznokcia i wyplua go przez zacinite wargi. - A tu jest mini bar. - Harry otworzy drzwiczki nieduej lodwki. Piwo Singha, miniaturki Johnniego Walkera i Canadian Club, butelka biaego wina. Wszystko wygldao na nietknite. - Co jeszcze mamy? - zwrci si Harry do Tajw. - Samochd. Wyszli na zewntrz, gdzie sta granatowy, nowszy model Mercedesa z tablicami korpusu dyplomatycznego. Jeden z policjantw otworzy drzwiczki od strony kierowcy. - Kluczyki? - spyta Harry. - Leay w kieszeni marynarki... - Policjant skinieniem gowy wskaza na pokj w motelu. - Odciski palcw? Taj z lekk rezygnacj popatrzy na szefow. Crumley chrzkna. - Oczywicie, e sprawdzilimy odciski palcw na kluczykach, Hole. - Nie pytaem o to, czy sprawdzilicie, tylko co znalelicie. - Jego wasne. Gdyby byo inaczej, od razu bymy ci o tym powiedzieli. Harry zacisn zby, powstrzymujc si od ostrej repliki. Siedzenia i podoga mercedesa byy zasypane mieciami. Harry zauway jakie tygodniki, kasety, puste paczki po papierosach, puszk po coli i par sandaw. - Co jeszcze znalelicie? Jeden z funkcjonariuszy wycign list i zacz odczytywa. Jak on mia na imi? Nho? Obce nazwiska z trudem zapaday w pami. Moe Tajom byo rwnie trudno zapamita, jak on si nazywa. Nho by szczupej, niemal dziewczcej budowy, mia krtko

obcite wosy i yczliw szczer twarz. Harry wiedzia, e za kilka lat ten wyraz twarzy si zmieni. - Chwileczk - przerwa. - Moesz powtrzy to ostatnie? - Kupony z wycigw koni, sir. - Ambasador najwyraniej obstawia konie - powiedziaa Crumley. - Popularny sport w Tajlandii. - A co to jest? Harry nachyli si nad siedzeniem kierowcy i podnis przezroczyst plastikow ampuk, ktra leaa wcinita pod mocowanie siedzenia, w poowie zasonita wycieraczk. - W takich ampukach mona kupi ecstasy w pynie - wyjania Crumley, ktra podesza bliej, eby lepiej si przyjrze. - Ecstasy? - Harry pokrci gow. - Chadecy w rednim wieku mog si pieprzy na lewo i prawo, ale nie zaywaj ecstasy. - Zabierzemy to do analizy - owiadczya Crumley. Harry pozna po jej minie, e jest za z powodu przeoczenia tej ampuki. - Zajrzyjmy na ty - zaproponowa. W przeciwiestwie do baaganu w rodku w baganiku panowa absolutny ad. - Lubi porzdek - stwierdzi Harry. - W kabinie najwyraniej rzdziy kobiety z jego rodziny, ale do baganika ich nie dopuszcza. W wietle kieszonkowej latarki Crumley bysna dobrze wyposaona skrzynka z narzdziami, idealnie czysta, jedynie czubek rubokrta pokrywaa odrobina wapiennego pyu, ujawniajca, e w ogle by uywany. - Jeszcze troch wiktymologii, kochani. Zakadam, e Molnes nie zna si na sprawach technicznych. Te narzdzia nigdy nie miay kontaktu z silnikiem samochodowym. rubokrt posuy co najwyej do zawieszenia w domu rodzinnej fotografii. Jaki komar zacz mu bi oklaski tu przy uchu. Harry klepn go rk i poczu, e wilgotna skra wydaje si chodna w dotyku. Upa nie zela, mimo e soce zaszo, ale powietrze znieruchomiao i wydawao si, e wilgo sczy si z ziemi pod ich stopami, nasycajc powietrze tak, e mona byo je wrcz pi. Obok zapasowego koa lea lewarek, najwyraniej te nieuywany, oraz wska brzowa skrzana aktwka z rodzaju tych, jakich mona si spodziewa w samochodzie dyplomaty. - Co jest w tej teczce? - spyta Harry.

- Zamknita - odpara Crumley. - Samochd formalnie stanowi teren ambasady i nie podlega naszej jurysdykcji, wic nie prbowalimy jej otwiera. Jednak w sytuacji, gdy Norwegia ma wrd nas swojego przedstawiciela, to moe... - Przykro mi, nie mam statusu dyplomaty - umiechn si Harry, po czym wyj aktwk z baganika i pooy j na ziemi. - Ale stwierdzam, e w obecnej chwili nie znajduje si ju na terytorium Norwegii. Proponuj wic, ebycie j otworzyli, a ja w tym czasie pjd do recepcji i porozmawiam z wacicielem motelu. Wolnym krokiem ruszy przez patio. Stopy mu spuchy po podry samolotem, kropla potu, askoczc, spywaa pod koszul, a poza tym czu, e musi si napi. Oprcz tego powrt do prawdziwej pracy nie by wcale najgorszy. Troch czasu mino, odkd pracowa na powanie. Zauway, e m w neonie zgaso na dobre.

7
Wang Lee, Manager, gosi napis na wizytwce, ktr wrczy Harry'emu siedzcy za kontuarem kocisty mczyzna w koszuli w kwiaty, prawdopodobnie dajc mu tym samym zna, e powinien raczej przyj innego dnia. Mia zmarszczki w kcikach oczu i sprawia wraenie, e przynajmniej w tej chwili nie chce mie z Harrym do czynienia. Zajmowa si przegldaniem pliku papierw i burkn co ze zoci, gdy podnis gow i zobaczy, e Harry wci tam stoi. - Widz, e jeste zajtym czowiekiem - odezwa si Harry. - Dlatego proponuj, eby to trwao jak najkrcej. Najwaniejsze, abymy si nawzajem rozumieli. Jestem wprawdzie cudzoziemcem, a ty Tajem... - Nie Tajem, Chiczykiem - rozlego si kolejne burknicie. - Czyli e sam jeste cudzoziemcem. Rzecz w tym... Zza lady dobieg dwik, ktry mia by chyba drwicym miechem. W kadym razie waciciel motelu otworzy usta, odsaniajc kolekcj zbrzowiaych, rozmieszczonych przypadkowo zbw. - Nie jestem cudzoziemcem, jestem Chiczykiem. To dziki nam Tajlandia funkcjonuje. Nie ma Chiczykw, nie ma biznesu. - W porzdku. Jeste biznesmenem, Wang. Wobec tego mam dla ciebie propozycj handlow. Prowadzisz burdel i moesz sobie przerzuca tyle papierw, ile sobie chcesz, ale tego nie zmienisz. Chiczyk zdecydowanie pokrci gow. - To nie burdel. Motel. Wynajem pokoi. - Daj spokj. Mnie interesuje tylko to zabjstwo. Zamykanie alfonsw to nie moja sprawa, chyba, e j za tak uznam. Dlatego, tak jak mwiem, mam propozycj handlow. Tu, w Tajlandii, wadze niezbyt pilnie przygldaj si ludziom takim jak ty, cakiem po prostu jest was na to zbyt wie lu. Zwyczajne zawiadomienie policji te nie wystarczy. Moe pacisz kilka bahtw w brzowej kopercie, eby ci zostawiono w spokoju. Dlatego te za bardzo si nas nie boisz. Waciciel motelu znw pokrci gow. - Nie daj adnych pienidzy. To nielegalne. Harry si umiechn.

- Kiedy ostatnio to sprawdzaem, Tajlandia zajmowaa trzecie miejsce na wiecie wrd krajw o najwyszym stopniu korupcji, wic bardzo prosz, nie traktuj mnie jak idioty. Harry pilnowa si, eby nie podnosi gosu. Groby zazwyczaj dziaaj mocniej, gdy wypowiada si je neutralnym tonem. - Ale problem i twj, i mj polega na tym, e ten facet, ktrego znaleziono u ciebie w pokoju, to dyplomata z mojego kraju. Jeli bd musia napisa w sprawozdaniu, e podejrzewamy, i zgin w burdelu, nagle stanie si to spraw polityczn i twoi przyjaciele z policji nie bd mogli ci ju pomc. Wadze poczuj si zmuszone zamkn ten przybytek, a Wanga Lee wpakowa do wizienia. Bd przecie musiay okaza dobr wol i zademonstrowa skuteczne stosowanie prawa w swoim kraju. Nie mam racji? Po kamiennej twarzy Azjaty trudno byo pozna, czy Harry trafi w sedno. - Ale z drugiej strony moe si przecie zdarzy co innego: napisz w raporcie, e to ta kobieta umwia si z tym mczyzn, a motel zosta wybrany przypadkowo. Chiczyk popatrzy na Harry'ego. Mrugn, zaciskajc powieki, jakby wpad mu do oczu jaki paproch. W kocu si odwrci, odsun na bok kotar zasaniajc drzwi i skin na Harry'ego. Za kotar znajdowa si nieduy pokoik ze stoem i dwoma krzesami. Chiczyk da Harry'emu znak, e ma usi. Postawi przed nim filiank i nala do niej pynu z termosu. Zapachniao mit tak mocno, e a zapieko w oczach. - adna z dziewczyn nie chce pracowa, dopki zwoki tu le - powiedzia Wang. Jak szybko moecie je std zabra? Biznesmeni pozostaj biznesmenami na caym wiecie, pomyla Harry, zapalajc papierosa. - To zaley od tego, jak szybko uda nam si wyjani, co tu zaszo. - Ten czowiek przyjecha tutaj okoo dziewitej wieczorem i zayczy sobie pokoju. Obejrza menu i powiedzia, e chce Dim, tylko najpierw musi troch odpocz. Mia zadzwoni i da zna, kiedy dziewczyna moe przyj. Zapowiedziaem, e i tak paci za godziny wynajcia pokoju. Stwierdzi, e w porzdku, i dosta klucz. - Menu? Chiczyk poda mu co, co rzeczywicie wygldao na kart da. Harry zacz j przeglda. Byy tam zdjcia modych Tajek w strojach pielgniarek, w siatkowych poczochach, w obcisych lakierowanych gorsetach, z batem, z mys imi ogonkami w szkolnych fartuszkach i nawet w mundurach policyjnych. Pod zdjciami i nagwkiem VITAL INFORMATION wpisano wiek, cen i informacje o pochodzeniu dziewczyn. Harry zauway, e miay od osiemnastu do dwudziestu dwch lat. Ceny wahay si od tysica do trzech

tysicy bahtw. Prawie wszystkie dziewczyny podobno znay jzyki i miay dowiadczenie pielgniarskie. - Przyjecha sam? - spyta Harry. - Tak. - I w samochodzie te nikogo nie byo? Wang pokrci gow. - Skd ta pewno? Przecie mercedes ma przyciemniane szyby, a ty siedziae tu, w rodku. - Zwykle wychodz sprawdzi. Zdarza si, e niektrzy przyjedaj z koleg, a kiedy jest dwch, to musz paci za dwuosobowy pokj. - Rozumiem. Dwuosobowy pokj, podwjna cena. - Nie podwjna. - Wang znw pokaza szczerbaty umiech. - Na osob wychodzi taniej. - I co byo potem? - Nie wiem. Mczyzna podjecha samochodem pod numer sto dwadziecia, tam, gdzie teraz ley. To w gbi, wic po ciemku nie widz, co si tam dzieje. Zadzwoniem do Dim, przyjechaa tu i czekaa. Po jakim czasie posaem j do niego. - A jak Dim bya przebrana? Za konduktork w tramwaju? - Nie, nie. - Wang przerzuci menu na ostatni stron i z dum pokaza zdjcie modej, szeroko umiechnitej Tajki w krtkiej sukience ze srebrnymi pajetkami i biaych butach z ywami. Staa z jedn nog za drug, z lekko ugitymi kolanami i rkami uniesionymi w bok, jakby wanie zakoczya udany program dowolny. Na smagej twarzy miaa namalowane due czerwone piegi. - I to ma by... - zacz Harry z niedowierzaniem, odczytujc nazwisko pod zdjciem. - No wanie. Tak, tak, Tonya Harding. Ta, ktra pobia t drug Amerykank, t adn. Jak chcesz, Dim moe by te t drug... - Dzikuj, nie skorzystam - odpar Harry. - Bardzo popularna. Szczeglnie wrd Amerykanw. Jak chcesz, bdzie paka. Wang palcami pokaza zy na policzkach. - Znalaza go w pokoju z noem w plecach. Co byo dalej? - Przybiega tu z krzykiem. - Na ywach? Wang spojrza na Harry'ego z wyrzutem. - ywy wkada, dopiero jak zdejmie majtki.

Harry poj praktyczn zalet takiego rozwizania i da Chiczykowi znak, eby mwi dalej. - To ju wszystko, policjancie. Wrcilimy do tego pokoju i sprawdzilimy jeszcze raz, zamknem go na klucz i zadzwonilimy na policj. - Wedug Dim drzwi byy otwarte, kiedy tam przysza. Wspomniaa, czy byy uchylone, czy po prostu niezamknite na klucz? Wang wzruszy ramionami. - Zamknite, ale nie na klucz. To wane? - Nigdy nie wiadomo. Widzielicie tamtego wieczoru kogo jeszcze w pobliu tego pokoju? Wang pokrci gow. - A gdzie masz ksik goci? - spyta Harry. Zmczenie zaczynao porzdnie dawa mu si we znaki. Chiczyk gwatownie podnis gow. - Nie ma adnej ksiki goci. Harry patrzy na niego w milczeniu. - Nie ma adnej ksiki goci - powtrzy Wang. - Po co nam ona? Nikt by tu nie przyszed, gdyby musia wpisa pene nazwisko i adres. - Nie jestem gupi, Wang. Wszystkim si wydaje, e nie s rejestrowani, ale ty prowadzisz wasny rejestr. Na wszelki wypadek. Z pewnoci zaglda tu od czasu do czasu duo wanych osb i ksika goci moe by niezym atutem, gdyby ktrego dnia wpad w tarapaty. Nie mam racji? Waciciel motelu mruga jak aba. - Nie utrudniaj, Wang. Kto, kto nie ma nic wsplnego z tym zabjstwem, nie ma si czego obawia. A ju szczeglnie osoby publiczne. Sowo honoru. Daj mi teraz t ksik. Ksika okazaa si nieduym zeszytem. Harry prdko obejrza strony gsto zapisane niezrozumiaymi tajskimi znaczkami. - Kto tu przyjdzie i zrobi kopi - owiadczy.

Trjka przy mercedesie ju na niego czekaa. W wietle wczonych reflektorw samochodu leaa otwarta aktwka. - Znalelicie co? - Wyglda na to, e ambasador mia perwersyjne zainteresowania seksualne.

- Ju wiem. Tonya Harding to rzeczywicie perwersja - powiedzia i znieruchomia przy walizce. te wiata wydobyy szczegy czarno -biaej fotografii. Harry poczu, e cierpnie. Oczywicie o tym sysza, nawet czyta raporty i rozmawia z kolegami z obyczajwki, ale pierwszy raz na wasne oczy zobaczy stosunek dorosego z dzieckiem.

8
Jechali w gr Sukhumvit Road, przy ktrej stay obok siebie trzygwiazdkowe hotele, luksusowe wille i lepianki zbudowane z blachy i desek. Harry i tak nic nie widzia. Spojrzenie mia wbite w jaki punkt przed sob. - Ruch troch si zmniejszy - zauwaya Crumley. - Aha. Umiechna si, nie pokazujc zbw. - Przepraszam, ale tu, w Bangkoku, rozmawiamy o ruchu ulicznym tak, jak gdzie indziej mwi si o pogodzie. Nie musisz mieszka tu dugo, eby zrozumie, dlaczego tak jest. Pogoda bdzie identyczna od teraz a do maja. W zalenoci od monsunu w ktrym momencie lata zacznie pada i bdzie lao przez trzy miesice. Wicej o pogodzie trudno co powiedzie. Oprcz tego, e jest gorco. Ten fakt akurat podkrelamy w rozmowach na okrgo przez cay rok, ale do adnej ciekawej konwersacji to nie prowadzi. Suchasz mnie? - Mhm. - Natomiast ruch uliczny ma wikszy wpyw na codzienne ycie mieszkacw Bangkoku ni jakie ndzne tajfuny. Kiedy rano wsiadam d o samochodu, nigdy nie wiem, ile czasu zajmie mi dojazd do pracy. To moe by od czterdziestu minut do czterech godzin. Dziesi lat temu potrzebowaam dwudziestu piciu minut. - I co si stao? - Rozwj. Sta si rozwj. Dwadziecia ostatnich lat to niepr zerwany okres boomu gospodarczego. Bangkok zmieni si w kukucze gniazdo Tajlandii. To tu jest praca, tutaj cigaj ludzie ze wsi. Coraz wiksza masa musi dojecha rano do pracy, coraz wicej gb trzeba nakarmi i coraz wicej trzeba przetransportowa. Liczba samochodw dosownie wybucha, ale politycy tylko obiecuj nowe drogi i zacieraj rce, cieszc si z takich dobrych czasw. - Dobre czasy to chyba nic zego? - Nie mam ludziom za ze kolorowych telewizorw w bambusowych chatach, ale to wszystko potoczyo si cholernie szybko. I moim zdaniem wzrost dla samego wzrostu to logika komrki rakowej. Czasami prawie si ciesz, e w zeszym roku trafilimy na cian. Odkd trzeba byo zdewaluowa pienidz, stao si tak, jakby kto woy ca gospodark do zamraalnika, no i ju si to odczuwa w ruchu ulicznym. - Chcesz powiedzie, e byo jeszcze gorzej?

- Oczywicie. Spjrz... - Crumley wskazaa na gigantyczny parking, na ktrym stay setki betoniarek. - Rok temu ten parking by prawie pusty, a teraz nikt ju nie buduje, wic ca flot odstawiono na bocznic. A do centrw handlowych ludzie chodz tylko dlatego, e tam jest klimatyzacja. Przestali kupowa. Przez chwil jechali w milczeniu. - Jak mylisz, kto si kryje za tym gwnem? - spyta Harry. - Spekulanci giedowi. Popatrzy na ni zdezorientowany. - Miaem na myli te zdjcia. - Aha. - Zerkna na niego. - Nie podobay ci si, co? Wzruszy ramionami. - Nie jestem tolerancyjny. Czasami uwaam, e powinno si rozway wprowadzenie kary mierci. Komisarz Crumley spojrzaa na zegarek. - Po drodze do twojego mieszkania bdziemy mija restauracj. Co powiesz na byskawiczny kurs tradycyjnej tajskiej kuchni? - Bardzo chtnie, ale nie odpowiedziaa na moje pytanie. - Kto stoi za tymi zdjciami, Harry? W T ajlandii istnieje najprawdopodobniej najwiksze zagszczenie dewiantw na wiecie. Ludzi, ktrzy przyjechali tu wycznie dlatego, e posiadamy rozwinity przemys seksualny zaspokajajcy wszelkie potrzeby. Naprawd wszelkie. Skd miaabym wiedzie, kto stoi za jakimi ndznymi fotkami z pornografi dziecic? Harry skrzywi si i zatoczy gow koo. - Tak tylko pytam. Czy par lat temu w Tajlandii nie byo awantury w zwizku z jakim pedofilem z ambasady? - Rzeczywicie. Rozpracowalimy siatk pedofilsk, skadajc si midzy innymi z dyplomatw. Wrd nich znalaz si ambasador Australii. Przykra historia. - Chyba nie dla policji? - Oszalae? Dla nas to byo jak zdobycie mistrzostwa wiata w pice nonej i Oscara jednoczenie. Premier przysa telegram z gratulacjami, minister turystyki wpad w ekstaz, a odznaczenia posypay si jak grad. Takie akcje podnosz wiarygodno policji w oczach ludzi. Sam wiesz. - Moe wic zacz od tego?

- Nie sdz. Po pierwsze, wszyscy czonkowie tej siatki albo siedz za kratkami, albo zostali odesani do ojczyzny. Po drugie, wcale nie jestem pewna, czy te zdjcia maj jakikolwiek zwizek z zabjstwem. Crumley zjechaa na parking, na ktrym stranik wskaza jej niemoliwie wskie miejsce midzy dwoma samochodami. Wcisna guzik, elektronika zaszumiaa, kiedy obie due boczne szyby jeepa zaczy opada. Wrzucia automatyczny bieg na wsteczny i dodaa gazu. - Wydaje mi si... - zacz Harry, ale Liz zdya ju zaparkowa. Boczne lusterka po obu stronach wci byy cae i tylko lekko dray. - A jak wyjdziemy? - spyta. - Niedobrze jest tak si wszystkim zamartwia, detektywie. Przytrzymujc si obiema rkami dachu, wysuna si do poowy przez boczne okno, postawia nog na desce rozdzielczej, odbia si i wyskoczya na mask jeepa. Harry ze sporym wysikiem zdoa wykona podobne wiczenie. - Z czasem si tego nauczysz - powiedziaa Liz. - W Bangkoku jest ciasno. - A co z radiem? - spyta Harry. - Liczysz, e jak wrcimy, wci tam bdzie? Crumley migna policyjnym identyfikatorem przed oczami stranika, ktry natychmiast wypry si na baczno. - Tak.

- adnych odciskw palcw na nou - owiadczya Crumley i cmokna z zadowoleniem. Sm-tam, co w rodzaju saatki z zielonej papai, smakowao wcale nie tak dziwaczn ie, jak Harry przypuszcza. Prawd mwic, byo cakiem nieze. I ostre. Crumley gono siorbaa pian z piwa. Harry spojrza na innych goci, ale chyba nikt nie zwraca na to uwagi, prawdopodobnie dlatego, e pani komisarz zaguszaa grajca polk orkiestra smyczkowa na podecie w gbi restauracji, orkiestr za z kolei zaguszay odgosy z ulicy. Harry zdecydowa si na dwa piwa. Potem stop. Po drodze do mieszkania mg sobie jeszcze kupi szeciopak. - A zdobienia na rkojeci noa? Co znacz? - Nho uwaa, e n moe pochodzi z pnocy, by wytworem ktrego z grskich plemion w prowincji Chiang Rai lub gdzie w pobliu. Miaaby na to wskazywa inkrustacja z kawaeczkw kolorowego szka. Nie by pewien, ale w kadym razie nie jest to zwyczajny

n, jaki mona kupi w tutejszych sklepach, wic jutro wylemy go profesorowi historii sztuki z Muzeum Narodowego Benchamabophit. On wie wszystko o starych noach. Liz daa znak kelnerowi, ktry zaraz podszed z waz i nala im parujcej zupy z mleczka kokosowego. - Uwaaj na te mae biae. I na te mae czerwone. One ci spal. - Pokazaa Harryemu yk. - Na zielone zreszt te. Harry nieufnie przyglda si rozmaitym czstkom pywajcym w jego misce. - Czy wobec tego mog zje cokolwiek? - Kcza galangi s w porzdku. - Macie jakie teorie? - spyta, eby zaguszy siorbanie Liz. - Na temat zabjcy? Oczywicie. Mamy wiele teorii. Przede wszystkim moga to zrobi ta prostytutka. Albo waciciel motelu. Albo oboje. Takie jest moje wstpne zaoenie. - A jaki mieliby mie motyw? - Pienidze. - W portfelu Molnesa byo piset bahtw. - Jeli ambasador wyj portfel w recepcji i nasz przyjaciel Wang zobaczy, e Molnes ma w nim duo pienidzy, co wcale nie jest takie nieprawdopodobne, pokusa moga sta si zbyt silna. Wang nie mg wiedzie, e to dyplomata i e wyniknie z tego taka awantura. - A jak by si to miao odby? Crumley uniosa widelec do gry i pochylia si podekscytowana. - Czekaj, a ambasador wejdzie do pokoju, pukaj do drzwi i wbijaj mu n w plecy, kiedy odwraca si tyem. Molnes pada na ko, oni oprniaj portfel, zostawiajc piset bahtw, eby nie wygldao na rabunek. Odczekuj trzy godziny i dzwoni na policj. Wang z ca pewnoci ma w policji jakich przyjaci, ktrzy zatroszcz si o to, eby nie byo problemw. Brak motywu, brak podejrzanych, wszyscy chc zamie pod dywan spraw, ktra ma zwizek z prostytucj - i nastpny, prosz. Harry'emu nagle oczy zaczy wychodzi z orbit. Natychmiast sign po szklank z piwem i przyoy j do ust. - To te czerwone? - umiechna si Crumley. Harry zdoa w kocu odzyska oddech. - Nieza teoria. Myl jednak, e pani komisarz si myli - wydusi zachrypnitym gosem. Crumley zmarszczya czoo. - Dlaczego?

- Po pierwsze, czy jest emy zgodni co do tego, e kobieta nie moga popeni zabjstwa bez wsppracy z Wangiem? Zastanowia si. - Zaraz zobaczymy. Jeeli Wang nie bra w tym udziau, to musimy przyj, e nie kamie. A wic nie moga go zabi, zanim posza tam sama o wp do dwunastej. A lekarz stwierdzi, e mier nastpia najpniej o dziesitej. Zgadzam si, Hole. Nie moga tego zrobi solo. Para przy ssiednim stoliku zacza si gapi na komisarz Crumley. - Dobrze. Po drugie, zakadasz, e Wang w chwili zabjstwa nie wiedzia, e Molnes jest pracownikiem ambasady, bo w takim razie nie zdecydowaby si na morderstwo - ze wzgldu na wice si z tym duo wiksze zamieszanie ni w wypadku mierci zwykego turysty. Mam racj? - No tak... - Rzecz w tym, e facet prowadzi prywatn ksik goci. Na pewno naszpikowan nazwiskami politykw i pracownikw administracji pastwowej. Odnotowuje daty i godziny kadej wizyty. Zabezpiecza si, na wypadek gdyby kto chcia robi mu trudnoci w prowadzeniu interesu. Ale jeli zjawia si kto, czyjej gby nie zna, to przecie nie moe go poprosi o identyfikator. Tumaczy si wic, e musi sprawdzi, czy nikogo innego nie ma w samochodzie, i wychodzi, prawda? eby si dowiedzie, kim jest go. - Nie bardzo rozumiem. - Spisuje numery rejestracyjne samochodu. Ju wiesz? Potem sprawdza w rejestrze pojazdw. Kiedy zobaczy niebieskie tablice mercedesa, od razu wiedzia, e Molnes to dyplomata. Crumley obserwowaa go w zamyleniu. Potem nagle gwatownie odwrcia si z szeroko otwartymi oczami do ssiedniego stolika. Siedzcej przy nim parze od razu zaczo si spieszy z powrotem do jedzenia. Crumley podrapaa si widelcem po ydce. - Od trzech miesicy nie padao - powiedziaa. - Sucham? Skina na kelnera, proszc o rachunek. - Jaki to ma zwizek ze spraw? - spyta Harry. - Niewielki.

Bya ju prawie trzecia w nocy. Haas miasta wydawa si przytumiony przez rwny warkot wentylatora na nocnym stoliku. Mimo to Harry od czasu do czasu sysza, jak dua ciarwka przejeda przez most Taksina, i ryk silnika samotnej odzi odbijajcej od pirsu na Chao Phraya. Kiedy wszed do mieszkania, zobaczy wiateko mrugajce na aparacie telefonicznym i po naciskaniu przez chwile rozmaitych guziczkw udao mu si odsucha dwie wiadomoci. Pierwsza bya z ambasady norweskiej. Radca ambasady Tonje Wiig mwia przez nos, a sowa wymawiaa tak, jakby pochodzia z zamonych zachodnich dzielnic Oslo albo bardzo pragna stamtd pochodzi. Nosowy gos prosi Harry'ego o przyjcie do ambasady o dziesitej nastpnego dnia, ale w trakcie nagrania wiadomoci zmieni t godzin na dwunast, bo pani radca zorientowaa si, e o dziesitej pitnacie ma ju umwione spotkanie. Druga wiadomo bya od Bjarn'ego Mullera. yczy Harry'emu powodzenia i nic wicej. Chyba nie lubi rozmawia z automatyczn sekretark. Harry lea, mrugajc w ciemnoci. Mimo wszystko nie kupi tego szeciopaku. I jak si okazao, zastrzyki z witamin B12 znalazy si jednak w walizce. Po tamtym pijastwie w Sydney lea bez czucia w nogach, a jeden taki zastrzyk sprawi, e podnis si jak azarz. Westchn. Kiedy waciwie podj decyzj? Gdy poinformowano go o tej pracy w Bangkoku? Nie, wczeniej. Ju kilka tygodni temu wyznaczy sobie kocow dat: urodziny Sio. Bogowie jedni wiedz, dlaczego si zdecydowa. Moe po prostu mia dosy tego, e stale jest nieobecny. Dosy dni, ktre przychodziy i odchodziy, nawet si z nim nie witajc. Mniej wicej. Nie mia siy na star dyskusj o tym, dlaczego Jeppe nie chce teraz pi, bo tak czy owak jak zwykle, kiedy Harry podj decyzj, bya ona niewzruszona, nieubaganie ostateczna. adnych kompromisw, adnego odkadania w czasie. Mog to rzuci z dnia na dzie. Ile to razy sucha, jak U Schr0dera chopaki prboway si przekonywa, e nie s od dawna penokrwisty-mi alkoholikami. On sam by tak samo penokrwisty, ale rzeczywicie nie zna nikogo innego, kto tak jak on naprawd potrafiby rzuci picie, kiedy zechcia. Urodziny Sio wypaday dopiero za dziewi dni, lecz poniewa Aune mia racj, mwic, e wyjazd jest dobrym punktem pocztkowym, Harry jeszcze to przyspieszy.

Jeppe - wieniak-pijaczyna, bohater XVIII-wiecznej komedii Ludviga Holberga Jeppe ze Wzgrza (przyp. tum.).

Jkn i obrci si na bok. Zastanawia si, co robi Sio, czy odwaya si wieczorem wyj z domu, czy zadzwonia do ojca, jak obiecaa, a jeli tak, to czy z ni rozmawia, czy powiedzia co wicej oprcz tak i nie. Mina ju trzecia, a mimo e w Norwegii bya zaledwie dziewita, to przecie niewiele spa od ptorej doby i powinien zasn bez najmniejszych problemw. Ale za kadym razem, kiedy zamyka oczy, widzia przed sob fotografi maego nagiego tajskiego chopca, widoczn w wietle reflektorw samochodowych, wola wic trzyma je otwarte jeszcze przez jaki czas. Moe mimo wszystko powinien by kupi ten szeciopak. Kiedy w kocu zasn, na mocie Taksina zacz si ju poranny ruch.

9
Nho wszed do komendy policji gwnym wejciem, ale zatrzyma si na widok wysokiego jasnowosego policjanta, usiujcego dogada si z umiechnitym stranikiem. - Dzie dobry, mister Hole, mog w czym pomc? Harry si odwrci. Oczy mia zapuchnite i przekrwione. - Owszem, moesz mi pomc wymin tego uparciucha. Nho skin gow stranikowi, ktry odsun si na bok i przepuci obu mczyzn. - Twierdzi, e mnie nie poznaje - mrukn Harry, kiedy czekali na wind. - Cholera, potrafi chyba zapamita czowieka z dnia na dzie? - Nie wiem. Jeste pewien, e to on sta tam wczoraj? - W kadym razie kto podobny. Nho wzruszy ramionami. - Pewnie uwaasz, e wszystkie tajskie twarze s identyczne? Harry ju mia odpowiedzie, ale w por dostrzeg kwany umieszek na wargach Nho. - Rozumiem. Prbujesz mi powiedzie, e my, biaasy, wszyscy wydajemy si wam tacy sami. - No nie. Potrafimy odrni Arnolda Schwarzeneggera od Pameli Anderson. Harry wyszczerzy zby. Polubi modego policjanta. - Jasne. Rozumiem. Jeden zero dla ciebie, Nho. - Nho. - No tak, Nho. Nie tak powiedziaem? Taj z umiechem pokrci gow. Winda bya przepeniona i cuchnca. Wsiadanie do niej przypominao wciskanie si do worka z uywanym strojem treningowym. Harry growa o dwie gowy nad innymi. Niektrzy przygldali si wysokiemu Norwegowi, miejc si z podziwem. Jeden z mczyzn spyta o co Nho i zaraz zawoa: - Ah, Norway... that's... thats... can 't remember his name... please help me. Harry umiechn si i prbowa przepraszajcym gestem rozoy rce, ale byo za ciasno. - Yes, yes. Very famous! - upiera si mczyzna. - Ibsen? - sprbowa Harry. - Nansen?

- No, no. More famous. - Hamsun? Grieg? - No, no. Kiedy wysiadali na pitym pitrze, mczyzna patrzy na nich ponuro.

- To jest twoje biuro - pokazaa Crumley. - Przecie tam kto siedzi - zdziwi si Harry. - Nie tam. Tam. - Tam? - Dostrzeg krzeso przycinite do czego w rodzaju dugiego stou, przy ktrym ludzie siedzieli jeden obok drugiego. Na stole przy wolnym krzele mieci si akurat notatnik i telefon. - Zobacz, moe uda mi si zaatwi co innego, gdyby twj pobyt mia si przeduy. - Mam nadziej, e nie - mrukn Harry. Komisarz Crumley zebraa swoje wojsko na porann odpraw u siebie w pokoju. Oddzia skada si z Nho i Sunthorna, dwch policjantw, ktrych Harry mia ju okazj pozna poprzedniego wieczoru, oraz Rangsana, najstarszego ledczego w wydziale. Rangsan siedzia pozornie zatopiony w lekturze gazety. Od czasu do czasu rzuca po tajsku jaki komentarz, ktry Crumley pilnie zapisywaa w swoim czarnym notesie. - Okej - stwierdzia w kocu, zatrzaskujc notes. - Nasza pitka ma rozwiza t spraw. Poniewa jest wrd nas kolega z Norwegii, od tej pory caa komunikacja bdzie si odbywa po angielsku. Zaczniemy od omwienia ladw kryminalistycznych. To Rangsan utrzymuje kontakt z chopakami z Wydziau Technicznego. Suchamy. Rangsan starannie zoy gazet i chrzkn. Mia przerzedzone wosy, okulary na acuszku ledwie trzymay si na czubku nosa. Przypomina Harry'emu majcego ju do szkoy nauczyciela, bo przyglda si wiatu lekko pogardliwym, sarkastycznym spojrzeniem. - Rozmawiaem z Supawadee z technicznego. W pokoju znaleli cae mnstwo odciskw palcw, co oczywicie nie byo niespodziank, ale aden nie nalea do ofiary. Pozostaych odciskw nie zidentyfikowano. To zreszt nie bdzie atwe - powiedzia Rangsan. - Wprawdzie do Olympussy nie cign tumy, ale i tak w tym pokoju s odciski co najmniej stu osb. - Znalelicie co na klamce? - spyta Harry. - Niestety a za duo, i adnego w caoci.

Crumley opara stopy w wielkich butach Nike na stole. - Molnes pewnie zaraz po wejciu si pooy. Nie mia powodw, eby taczy po pokoju i wszystkiego dotyka. A po zabjcy co najmniej dwie osoby chwytay za klamk: Dim i Wang. - Skina gow Rangsanowi, ktry znw sign po gazet. - Sekcja wykazuje to, co przypuszczalimy, a mianowicie, e ambasador zgin od ciosu noem. Ostrze przebio lewe puco, a potem skaleczyo serce i osierdzie wypenio si krwi. - Tamponada - stwierdzi Harry. - Sucham? - Tak to si nazywa. To troch tak, jakby napcha waty do dzwonka. Serce nie ma siy bi. Dawi si wasn krwi. Crumley si skrzywia. - Okej. Zostawmy na razie te techniczne drobiazgi i wrmy do caociowego obrazu. Nasz norweski kolega ju zdy odrzuci teori, w ktrej motywem mgby by rabunek. Moe wic zechcesz nam powiedzie, Harry, co mylisz o tym zabjstwie? Wszyscy odwrcili si do niego. Harry pokrci gow. - Nic jeszcze nie myl. Ale par rzeczy mnie dziwi. - Suchamy. - No c. HIV jest do rozpowszechniony w Tajlandii, prawda? Zapada cisza. Rangsan zerkn znad gazety i mrukn: - Oficjalne statystyki mwi o p miliona zaraonych. S obawy, e w cigu najbliszych piciu lat liczba nosicieli zwikszy si o dwa do trzech milionw. - Dzikuj. Molnes nie mia przy sobie kondomw. Komu przyszoby do gowy uprawia seks z prostytutk w Bangkoku bez zabezpieczenia? Nikt nie odpowiedzia. Rangsan wymamrota co po tajsku, pozostali wybuchnli gonym miechem. - Jest takich wicej, ni ci si wydaje - przetumaczya Crumley. - Zaledwie dwa lata temu mao ktra prostytutka w Bangkoku w ogle syszaa o HIV - wyjani Nho. - Ale teraz wikszo zacza nosi przy sobie prezerwatywy. - No dobrze. Ale gdybym by ojcem rodziny jak Molnes, to chyba miabym dla pewnoci wasne. Sunthorn parskn. - Gdybym ja by ojcem rodziny, nie chodzibym do sophenii. - Do prostytutki - przetumaczya Crumley.

- Oczywicie. - Harry w roztargnieniu stuka owkiem w podokietnik krzesa. - Co jeszcze ci zdziwio, Hole? - Owszem. Pienidze. - Pienidze? - Mia przy sobie tylko piset bahtw, czyli okoo dziesiciu dolarw amerykaskich, a kobieta, ktr sobie wybra, kosztowaa tysic piset. Na chwil zapada cisza. - Suszna uwaga - zauwaya w kocu Crumley. - Ale moe wzia sobie honorarium, zanim podniosa alarm, e znalaza trupa? - Chcesz powiedzie, e go obrabowaa? - No c, czy to by rabunek? Ze swojej strony dotrzymaa umowy. Harry pokiwa gow. - Moe i tak. Kiedy moemy z ni porozmawia? - Dzi po poudniu. - Crumley odchylia si na krzele. - Jeeli nikt nie ma nic wicej do powiedzenia, to musz was prosi, ebycie wyszli. Nikt si nie odezwa.

Za rad Nho Harry zostawi sobie na dotarcie do ambasady trzy kwadranse. W ciasnocie, ktra panowaa w wiozcej go na d windzie, usysza nagle znajomy gos: - I know now, I know now! Solskjaer! Solskjaer! Harry odwrci gow i umiechn si potakujco. A wic to jest najsynniejszy Norweg na wiecie. Pikarz, ktry by rezerwowym napastnikiem w druynie z przemysowego miasta w Anglii, pokona wszystkich podrnikw, malarzy i pisarzy. Po duszym zastanowieniu Harry doszed jed nak do wniosku, e mczyzna w windzie najprawdopodobniej mia racj.

10
Na osiemnastym pitrze za wielkimi dbowymi drzwiami i dwiema luzami bezpieczestwa Harry znalaz metalow tabliczk z norweskim krlewskim lwem. Recepcjonistka, moda, pena wdziku Tajka o malekich ustach, jeszcze mniejszym nosku i aksamitnych piwnych oczach w okrgej twarzy, przestudiowaa jego identyfikator. Na jej czole pojawia si gboka zmarszczka. W kocu dziewczyna podniosa suchawk telefonu, wyszeptaa do niej trzy sylaby i zaraz si rozczya. - Gabinet panny Wiig to drugie drzwi po prawej stronie, sir - oznajmia z umiechem tak promiennym, e Harry zacz si zastanawia, czy od razu si w niej nie zakocha. - Prosz wej - rozlego si woanie, kiedy zapuka. Tonje Wiig siedziaa pochylona nad wielkim tekowym biurkiem, wyranie zajta robieniem notatek. Podniosa wzrok, umiechna si lekko, uniosa z krzesa dugie chude ciao w kostiumie z biaego jedwabiu i ruszya w stron Harry'ego z wycignit rk. Tonje Wiig bya dokadn odwrotnoci recepcjonistki; na podunej twarzy nos, usta i oczy walczyy o miejsce, i nos zdawa si wygrywa. Przypomina nieregularn bulw jakiej roliny, lecz zapewnia przynajmniej minimum przerwy midzy wielkimi, mocno umalowanymi oczami. Panna Wiig nie bya jednak brzydka, a z pewnoci znaleliby si mczyni, ktrzy stwierdziliby, e jest obdarzona swoist klasyczn urod. - Dobrze, e wreszcie pan tu jest, sierancie. Szkoda tylko, e z powodu tak smutnych wydarze. Harry ledwie zdy dotkn jej kocistych palcw, bo zaraz przycigna rk do siebie. Tonje Wiig upewnia si, czy w mieszkaniu ambasady, ktre oddano mu do dyspozycji, wszystko jest w porzdku, i poprosia, by od razu zgasza, jeli tylko ona lub kto inny z pracownikw placwki bdzie mg w czymkolwiek pomc. - Bardzo bymy chcieli mie t spraw ju za sob - powiedziaa, pocierajc delikatnie skrzydeko nosa, tak aby nie rozmaza makijau. - Rozumiem. - To byy dla nas cikie dni. By moe zabrzmi to brutalnie, ale wiat idzie naprzd, a my z nim. Niektrzy uwaaj, e pracownicy ambasady wycznie chodz na koktajle i wietnie si bawi, ale w rzeczywistoci trudno bardziej oddali si od prawdy. Akurat w tej chwili mam omioro Norwegw w szpitalu i szecioro w wizieniu, w tym czworo skazanych

za posiadanie narkotykw. VG dzwoni codziennie. Okazuje si, e na dodatek jedna z osadzonych jest w ciy, a w zeszym miesicu Norweg zgin w Pattai, wypad przez okno. To ju drugi taki wypadek w tym roku. Mnstwo zamieszania. - Z rezygnacj pokrcia gow. - Pijani marynarze i przemytnicy heroiny. Widzia pan tutejsze wizienia? Straszne. A myli pan, e jak kto zgubi paszport, to ma ubezpieczenie albo pienidze na powrt do domu? Skd. O wszystko musimy zadba my. Dlatego sam pan si domyla, jak wany jest powrt do normalnej pracy. - O ile dobrze rozumiem, to pani automatycznie przeja obowizki ambasadora po jego mierci? - Tak, to ja jestem charge d'affaires. - Ile czasu minie, zanim zostanie mianowany nowy ambasador? - Mam nadziej, e nieduo. Zwykle trwa to miesic albo dwa. - Nie lubi pani by sama odpowiedzialna za wszystko? Tonje Wiig umiechna si krzywo. - Nie to miaam na myli. Peniam ju obowizki charge d'affaires przez p rok u, zanim przysano tu Molnesa. Mwi tylko, e licz na moliwie najszybsze wprowadzenie jakiego staego rozwizania. - Wic ma pani nadziej na objcie stanowiska ambasadora? - No c. - Podcigna kciki ust do gry. - To byoby naturalne, ale obawiam si, e z Krlewskim Norweskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych nigdy nic nie wiadomo. Przez pokj przemkn jaki cie, a przed Harrym nagle stana filianka. - Pije pan chaa rawn? - spytaa panna Wiig. - Nie wiem. - Przepraszam - rozemiaa si. - Tak szybko zapominam, e kto moe tu by nowy. To gorca tajska czarna herbata. Ja praktykuj tutaj high tea, czyli podwieczorek, chocia wedug angielskich tradycji nie powinien by podawany przed drug. Harry poprosi o herbat i gdy nastpnym razem spuci wzrok, okazao si, e kto ju napeni jego filiank. - Sdziem, e tego rodzaju tradycje znikny wraz z kolonistami. - Tajlandia nigdy nie bya niczyj koloni - umiechna si Tonje Wiig. - Ani angielsk, ani francusk, w przeciwiestwie do ssiednich krajw. Tajowie s z tego bardzo dumni. Moim zdaniem a za bardzo. Odrobina angielskich wpyww jeszcze nikomu wedug mnie nie zaszkodzia.

Harry wyj notatnik i spyta, czy ambasador mg by zamieszany w jakie ciemne sprawki. - Ciemne sprawki, sierancie? Krtko wyjani, co przez to rozumie, doda te, e ofiary ponad siedemdziesiciu procent wszystkich zabjstw s zamieszane w jakie nielegalne przedsiwzicia. - Nielegalne? Molnes? - Energicznie pokrcia gow. - On nie jest... to znaczy nie by takim typem. - Czy mg mie wrogw? - Nie wyobraam sobie. Dlaczego pan o to pyta? Raczej niemoliwe, eby to by zamach. - Na razie wiemy bardzo mao, wic wszystkie ewentualnoci pozostaj otwarte. Panna Wiig wyjania, e w poniedziaek, w ktry zgin, Molnes bardzo wczenie pojecha na spotkanie. Nie mwi, dokd si wybiera, lecz to akurat nie byo niczym niezwykym. - Zawsze mia przy sobie telefon komrkowy, wic moglimy si z nim kontaktowa, gdyby co si wydarzyo. Harry poprosi o pokazanie mu gabinetu ambasadora. Panna Wiig musiaa otworzy dwie kolejne pary drzwi, zamontowane ze wzgldw bezpieczestwa. Pokj by nietknity, tak jak Harry prosi przed wyjazdem z Oslo. Zarzucony papierami i teczkami, zabaaganiony pamitkami, ktre nie zdyy jeszcze trafi na pki lub zawisn na cianach. Ponad stosami papieru majestatycznie spogldaa na nich z gry norweska para krlewska, zwrcona w stron okna wychodzcego na The Queen Regent's Park, jak wyjania panna Wiig. Harry znalaz terminarz, ale notatek w nim byo mao. Sprawdzi dzie zabjstwa, lecz pod t dat ambasador zapisa jedynie Man U. Powszechnie stosowany skrt od Manchester United, jeli si nie myli. Moe Molnes chcia pamita o meczu w telewizji, pomyla Harry. Z obowizku wycign kilka szuflad, jednak prdko si zorientowa, e przeszukiwanie gabinetu ambasadora to dla jednego czowieka beznadziejne zadanie, zwaszcza kiedy nie wiadomo, czego szuka. - Nie widz jego komrki - stwierdzi Harry. - Tak jak mwiam, zawsze mia j przy sobie. - Nie znalelimy jej na miejscu zdarzenia. A nie wydaje mi si, eby zabjca by zodziejem. Panna Wiig wzruszya ramionami.

- Moe ktry z paskich tajskich kolegw po fachu j zarekwirowa? Harry postanowi nie komentowa tej uwagi. Spyta tylko, czy tamtego dnia kto z ambasady mg dzwoni do Molnesa. Tonje Wiig miaa co do tego wtpliwoci, ale obiecaa, e sprawdzi. Harry po raz ostatni obrzuci wzrokiem gabinet. - Kto z ambasady widzia Molnesa jako ostatni? Zastanowia si. - Chyba Sanphet. Kierowca. Bardzo si zaprzyjanili z ambasadorem. Sanphet ogromnie przey t mier, wic daam mu kilka dni wolnego. - Dlaczego w dzie zabjstwa nie wozi ambasadora, skoro jest kierowc? Wzruszya ramionami. - Ja te si nad tym zastanawiaam, zwaszcza, e ambasador nie lubi sam jedzi po Bangkoku. - A co moe mi pani powiedzie o tym kierowcy? - O Sanphecie? Pracuje u nas od niepamitnych czasw. Nigdy nie by w Norwegii, ale potrafi wymieni z pamici wszystkie miasta. I wszystkich krlw po kolei. No i kocha Griega. Nie wiem, czy ma w domu gramofon, ale przypuszczam, e ma wszystkie pyty. To bardzo kochany stary Taj. Przekrzywia gow i w umiechu odsonia dzisa. Harry spyta, czy wie, gdzie bdzie mg spotka Hilde Molnes. - W domu. Obawiam si, e jest strasznie zaamana. Radziabym panu wstrzyma si troch z t rozmow. - Dzikuje za rad, panno Wiig, ale czas to luksus, na ktry nas nie sta. Zechciaaby pani zadzwoni i zapowiedzie moje przybycie ? - Rozumiem. Przepraszam. Odwrci si do niej. - Skd pani pochodzi, panno Wiig? Tonje Wiig spojrzaa na niego zaskoczona. W kocu zamiaa si gono i odrobin sztucznie. - Czy to przesuchanie, sierancie? Harry nie odpowiedzia. - Jeli ju koniecznie musi pan to wiedzie, dorastaam we Fredrikstad. - Tak wanie mi si wydawao - rzuci i puci do niej oko.

Delikatna kobieta w recepcji odchylaa si do tyu na krzele i przykadaa do maego noska buteleczk ze sprejem. Drgna przestraszona, kiedy Harry dyskretnie kaszln, i zawstydzona zamiaa si z zazawionymi oczami. - Przepraszam. Powietrze w Bangkoku jest bardzo zanieczyszczone. - Sam to zauwayem. Czy moe mi pani pomc w znalezieniu numeru telefonu do waszego kierowcy? Pokrcia gow, pocigajc nosem. - On nie ma telefonu. - Aha. A ma jakie miejsce zamieszkania? Miao to by zabawne, ale po minie kobiety Harry pozna, e art niezbyt jej si spodoba. Zapisaa mu adres i na poegnanie obdarowaa malekim umiechem.

11
Kiedy Harry nadszed alej prowadzc do rezydencji ambasadora, sucy ju czeka w drzwiach. Przeprowadzi Harry'ego przez dwa wielkie salony, gustownie urzdzone meblami z rattanu i drewna tekowego, do drzwi prowadzcych na taras i do ogrodu na tyach domu. Pyszniy si tu te i niebieskie orchidee, a pod wielkimi, rzucajcymi cie wierzbami latay motyle, ktre wyglday jak wycite z kolorowego papieru. on ambasadora, Hilde Molnes, znaleli przy basenie w ksztacie klepsydry. Siedziaa w wyplatanym fotelu, ub rana w rowy szlafrok. Drink w tym samym kolorze sta przed ni na stoliku, a okulary przeciwsoneczne zasaniay p twarzy. - Pan musi by sierantem Hole - odezwaa si twardym dialektem z Sunnmore. Tonje dzwonia i uprzedzia mnie, e pan ju idzie. Napije si pan czego, sierancie? - Nie, dzikuj. - Ale tak. W tym upale trzeba duo pi. Prosz myle o rwnowadze pynw, nawet jeli nie czuje pan pragnienia. Tutaj mona si odwodni tak szybko, e organizm nawet nie zdy wysa sygnaw. Zdja okulary, odsaniajc - tak jak Harry sdzi po kruczoczarnych wosach i smagej cerze - piwne oczy. Byy pene ycia, lecz odrobin zaczerwienione. Od paczu albo poudniowych drinkw, pomyla. Albo i od jednego, i od drugiego. Zgadywa, e Hilde Molnes ma okoo czterdziestu piciu lat, ale trzymaa si dobrze. Lekko wyblaka pikno w rednim wieku z wyszej klasy redniej. Widywa ju podobne kobiety. Usiad w ssiednim fotelu, ktry uoy si wok jego ciaa, jakby spodziewa si jego przybycia. - W takim razie poprosz o szklank wody, pani Molnes. Wydaa polecenie sucemu i kazaa mu odej. - Czy przekazano pani, e moe ju pani zobaczy ma? - Owszem. Harry wychwyci ton zoci. - Dopiero teraz mi na to pozwalaj. A przecie byam jego on przez dwadziecia lat. Piwne oczy mocno pociemniay, a Harry pomyla, e to chyba rzeczywicie prawda niektrzy twierdzili, e na wybrzee Sunnm0re morze wyrzucao wielu rozbitkw z Hiszpanii i Portugalii.

- Bd musia zada pani kilka pyta. - Wic prosz pyta teraz, dopki din jeszcze dziaa. Zaoya nog na nog, odsaniajc szczup, opalon i najprawdopodobniej wieo ogolon ydk. Harry wyj notes. Wprawdzie nie potrzebowa notatek, ale przynajmniej nie bdzie musia patrze ambasadorowej w oczy. Takie zachowanie z reguy uatwiao rozmow z bliskimi ofiar. Hilde Molnes powiedziaa, e jej m wyszed z domu rano, nie wspominajc ani sowem o tym, e moe wrci pno. Ale czsto co mu niespodziewanie wypadao. Kiedy mina dziesita, a ona wci nie miaa od niego adnych wiadomoci, prbowaa do niego dzwoni, ale nie odbiera ani telefonu w ambasadzie, ani komrki. Mimo to wcale si nie zaniepokoia. Po pnocy zadzwonia Tonje Wiig z informacj, e ma znaleziono martwego w pokoju w jakim motelu. Harry obserwowa twarz dramatyzowaa. Przez telefon Tonje Wiig sprawiaa wraenie, e nie znaj jeszcze przyczyny zgonu. Nastpnego dnia radca ambasady poinformowaa Hilde Molnes, e ambasador zosta zamordowany, lecz instrukcje z Oslo nakazuj wszystkim bezwzgldnie zachowa w tajemnicy przyczyn mierci. Dotyczyo to rwnie Hilde Molnes, mimo e nie bya pracownikiem ambasady, poniewa obowizek dochowania tajemnicy mona naoy na kadego obywatela Norwegii, gdy przemawiaj za tym wzgldy bezpieczestwa kraju. Te ostatnie sowa ambasadorowa wymwia z gorzkim sarkazmem i uniosa szklank z drinkiem do toastu. Harry tylko kiwa gow i notowa. Spyta, czy jest pewna, e ambasador nie zostawi komrki w domu. Potwierdzia. Wiedziony impulsem zada pytanie, jak komrk mia m. Odpara, e nie jest pewna, ale chyba fisk. Nie umiaa mu poda nazwiska adnej osoby, ktra ewentualnie miaaby motyw, by zamordowa ambasadora. Harry postuka owkiem w notes. - Czy pani m lubi dzieci? - O tak, bardzo - odpara spontanicznie Hilde Molnes, a Harry po raz pierwszy usysza drenie w jej gosie. - Atle by najlepszym ojcem na wiecie. Musi pan o tym wiedzie. Harry wbi wzrok w notatki. W spojrze niu Hilde Molnes nic nie zdradzao, by wychwycia drugie dno w jego pytaniu. By niemal pewien, e o niczym nie wiedziaa. Mia Hilde Molnes. Mwia spokojnym tonem, nie

jednak wiadomo, e do jego przekltych obowizkw naley zrobienie nastpnego kroku i zapytanie wprost, czy wiedziaa, e ambasador lubi pornografi dziecic. Przecign rk po twarzy. Czu si jak chirurg ze skalpelem w doni, niebdcy w stanie zrobi pierwszego nacicia. Niech to szlag trafi, e te nigdy nie moe zapanowa nad t swoj mikkoci w sytuacjach, kiedy niewinnym osobom trzeba ujawni szczegy, o ktre nie prosiy ani na ktre nie zasugiway, by rzuci im nimi w twarz. Hilde Molnes go uprzedzia. - M tak lubi dzieci, e zastanawialimy si nad adopcj dziewczynki. - Teraz w oczach miaa zy. - Malekiej, z rodziny uchodcw z Birmy. Wiem, w ambasadzie bardzo si pilnuj, eby mwi Myanmar i nikogo nie urazi, ale ja jestem dostatecznie stara, eby si tym nie przejmowa. Zamiaa si cierpkim miechem przez zy, ale zaraz si opanowaa. Harry spojrza w bok. Czerwony ptaszek wydawa si tkwi nieruchomo przy orchidei, zawis w powietrzu jak maleki helikopter. No to ju po wszystkim, zdecydowa. Ona o niczym nie wie. A gdyby miao si okaza, e te zdjcia maj jakie znaczenie dla sprawy, porozmawia z ni o tym pniej. Jeli nie, sprbuje j oszczdzi. Spyta, od jak dawna si znali. Bez proszenia opowiedziaa, e poznali si, kiedy Atle Molnes jako wieo upieczony absolwent politologii przyjecha na Boe Narodzenie do domu, do Orsta. Rodzina Molnesw bya bardzo bogata, posiadaa dwie fabryki mebli, a mody dziedzic stanowi doskona parti dla kadej dziewczyny we wsi, konkurencji wic nie brakowao. - Ja byam tylko Hilde Melle, z zagrody Mellegarden. Ale byam najadniejsza powiedziaa z tym samym cierpkim miechem. Nagle jednak po jej twarzy przemkn grymas blu i czym prdzej podniosa szklank do ust. Harry nie mia adnych problemw z wyobraeniem sobie wdowy jako modziutkiej piknoci. Zwaszcza, e obraz wanie si zmaterializowa w rozsunitych drzwiach na taras. - Runa, moja droga, tutaj jeste! Ten mody czowiek nazywa si Harry Hole, to ledczy z Norwegii, ktry pomoe odkry, co spotkao ojca. Dziewczyna ledwie zawadzia o nich wzrokiem i bez sowa przesza na przeciwn stron basenu. Miaa ciemn cer i oczy matki, a Harry oceni jej wysmuke ciao w obcisym kostiumie kpielowym na mniej wicej siedemnacie lat. Powinien to wiedzie, przecie informacj zamieszczono w raporcie, ktry dosta przed wyjazdem.

Byaby idealn piknoci, podobnie jak matka, gdyby nie pewien szczeg, nieujty przez sporzdzajcego raport. Kiedy dziewczyna okrya basen i zrobia trzy powolne, pene gracji kroki na trampolinie, jeszcze zanim zczya nogi i uniosa si w niebo, Harry poczu ciskanie w odku. Z prawego barku Runy zwisa cienki kikut, ktry nadawa ciau dziwacznej asymetrii, przywodzcej na myl samolot z odstrzelonym skrzydem, wirujcy w nierwnym salcie. Rozleg si jedynie cichy plusk, kiedy Runa przecia zielon tafl wody i znikna. Na powierzchni z szumem wydobyy si banieczki powietrza. - Runa trenuje skoki do wody - wyjania zupenie niepotrzebnie Hilde Molnes. Harry wci nie mg oderwa wzroku od miejsca, w ktrym znikna dziewczyna, kiedy jej posta wyonia si przy drabince basenowej po drugiej stronie. Wspia si po stopniach, widzia jej uminione plecy, soce odbijajce si w kroplach wody na skrze, lnice w mokrych czarnych wosach. Kikut zwisa bezwadnie jak zamane skrzydeko kurczaka. Sortie odbyo si rwnie bezgonie jak entre. Dziewczyna bez sowa znikna w drzwiach do domu. - Nie wiedziaa, e pan tu jest - powiedziaa Hilde Molnes przepraszajco. - Nie lubi, eby obcy ogldali j bez protezy. Rozumie pan? - Rozumiem. Jak ona przyjmuje to, co si stao? - Trudno stwierdzi. - Hilde Molnes wci patrzya na drzwi, w ktrych znikna crka. - Jest w takim wieku, e o niczym mi nie mwi. Nikomu innemu zreszt te, jeli chodzi o ciso. - Podniosa szklank. - Obawiam si, e Runa to bardzo niezwyka dziewczyna. Harry wsta, podzikowa za informacje i uprzedzi, e jeszcze si odezwie. Hilde Molnes przypomniaa, e nawet nie tkn wody. Ukoni si wtedy i zaproponowa, e moe odo to do nastpnego razu. Uwiadomi sobie, e chyba niezrcznie si wyrazi, lecz ona mimo wszystko si rozemiaa i jeszcze raz na poegnanie uniosa szklank. Kiedy Harry szed do bramy, na podjazd wjechao czerwone porsche kabriolet. Zanim samochd go min i znikn w cieniu przed domem, Harry zdy jeszcz e dostrzec jasne wosy, ciemne okulary Ray Ban i szary garnitur od Armaniego.

12
Komisarz Crumley nie byo, kiedy Harry wrci na komend, ale Nho podnis kciuk i powiedzia Tak jest, gdy Harry uprzejmie poprosi go o skontaktowanie si ze spk telekomunikacyjn i sprawdzenie wszystkich rozmw wychodzcych i przychodzcych na komrk ambasadora w dniu zabjstwa. Dochodzia ju prawie pita, kiedy udao mu si w kocu zapa Liz. Poniewa byo tak pno, zaproponowaa, eby spotkanie odbyo si na odzi. Bd mogli obejrze kanay i, jak si wyrazia, mie z gowy zwiedzanie. W jednym z portw rzecznych zaproponowano im wynajcie dugiej odzi za szeset bahtw, ale gdy Crumley warkna co po tajsku, cena zaraz spada do trzystu. Popynli kawaek w d Chao Phraya, zanim skrcili w jeden z wskich kanaw. Drewniane chaty wygldajce tak, jakby mogy si rozpa w kadej chwili, tkwiy wczepione w pale wbite w dno rzeki, zapachy jedzenia, kloaki i benzyny napyway falami. Harry mia wraenie, e przepywa bezporednio przez salony mieszkajcych tam ludzi. Zajrzenie do wntrza chat utrudniay jedynie rzdy rolin doniczkowych, ale nikt nie przejmowa si intruzami, przeciwnie, machano im z umiechem. Na jednym z pomostw siedziao trzech chopcw w krtkich spodenkach, jeszcze mokrych po wyjciu z mtnej brunatnej wody. Co do nich woali. Crumley dobrotliwie pogrozia im pici, a sternik si rozemia. - Co oni krzycz? - zainteresowa si Harry. - Mae chii. - Crumley pokazaa na swoj gow. - To znaczy matka kapanka, czyli mniszka. Mniszki w Tajlandii gol gowy. Gdybym jeszcze miaa bia szat, z pewnoci traktowaliby mnie z wikszym szacunkiem - rozemiaa si. - Ach tak? Wydawao mi si, e na brak szacunku nie moesz narzeka. Twoi lu dzie... - To dlatego, e i ja ich szanuj - przerwaa mu. - I znam si na swojej robocie. Odchrzkna i spluna za burt. -Ale ciebie moe to dziwi, poniewa jestem kobiet. - Nic takiego nie powiedziaem. - Wielu obcokrajowcw ogarnia zdumienie, kiedy widz, e kobiecie udao si do czego doj w tym kraju. Ale tu kultura macho nie rozpowszechnia si a tak bardzo. Wikszym problemem jest dla mnie to, e jestem cudzoziemk.

Leciutki powiew wiatru odrobin chodzi, poruszajc wilgotne powietrze. Z kpy drzew dobiegaa szeleszczca piosenka cykad, a przed nimi na niebie wisiao takie samo krwawoczerwone soce jak poprzedniego wieczoru. - Co ci skonio, eby si tu przeniosa? - Harry domyla si, e by moe przekracza jak niewidzialn granic, ale nie zamierza si wycofywa. - Moja matka jest Tajk - odpowiedziaa Crumley po chwili. - Ojciec stacjonowa w Sajgonie podczas wojny wietnamskiej i pozna j w Bangkoku w szedziesitym sidmym. Rozemiaa si i wsuna sobie poduszk pod plec y. - Matka twierdzi, e zasza w ci ju pierwszej nocy, ktr spdzili razem. - To bya ty? Potwierdzia. - Po kapitulacji ojciec zabra nas do Stanw do Fort Lauderdale, gdzie suy w stopniu podpukownika. Po przyjedzie do Ameryki matka odkrya, e kiedy si poznali, on by onaty. Napisa do domu i zaatwi rozwd, gdy si dowiedzia, e matka jest w ciy. Pokrcia gow. - Mia nieskoczenie wiele moliwoci, eby uciec od nas z Bangkoku, gdyby tylko zechcia. Moe zreszt w gbi duszy chcia, kto wie? - Nie pytaa go? - Na takie pytanie nie zawsze pragnie si szczerej odpowiedzi, prawda? Poza tym wiem, e nigdy by mi nie odpowiedzia. Taki ju po prostu by. - By? ' - Tak. Nie yje. - Popatrzya na Harry'ego. - Przeszkadza ci to, e mwi o swojej rodzinie? Harry przygryz filtr papierosa. - Ani troch. - W przekonaniu mojego ojca ucieczka nigdy nie wchodzia w gr, bo mia w sobie co takiego, co si nazywa odpowiedzialno. Kiedy miaam jedenacie lat, rodzice pozwolili mi wzi od ssiadw w Fort Lauderdale maego kotka. Dugo marudziam, a ojciec w kocu si zgodzi, pod warunkiem e bd o niego dbaa. Ale mnie po dwch tygodniach kotek si znudzi i spytaam, czy mog go odda z powrotem. Ojciec zabra wtedy mnie i kociaka do garau. Od odpowiedzialnoci nie mona ucieka - owiadczy - bo przez to gin cywilizacje. Wyj subow bro i strzeli kociakowi w gow dwunastomilimetrow kul. Musiaam potem przynie wod z mydem i wyszorowa podog w garau. Taki by. Wanie dlatego. .. - Zdja ciemne okulary i zacza je czyci rbkiem koszuli, mruc oczy

przed zachodzcym socem. - Dlatego nie mg zaakceptowa, e wycofali si z Wietnamu. Matka i ja wrciymy tutaj, kiedy skoczyam osiemnacie lat. Harry pokiwa gow. - Wyobraam sobie, e po wojnie w bazie wojskowej w Stanach twojej matce z azjatyckim wygldem musiao by trudno. - W bazie nie byo jeszcze tak le. Natomiast reszta Amerykanw - ci, ktrzy nie suyli w Wietnamie, ale stracili na tej wojnie syna czy narzeczonego - nas nienawidzia. Dla nich wszystko, co miao skone oczy, byo Charliem . Przed zniszczon ogniem chat siedzia mczyzna w garniturze i pali cygaro. - A pniej posza do szkoy policyjnej, zaja si zabjstwami i ogolia gow? - Nie w takiej kolejnoci. I nie zgoliam wosw. Wypady w cigu tygodnia, kiedy miaam siedemnacie lat. Rzadka posta ysienia plackowatego. Ale w tym klimacie to cakiem praktyczne. Pogadzia si rk po gowie i umiechna zmczonym umiechem. Harry dopiero teraz zauway, e Crumley nie ma te brwi ani rzs. Podpyna do nich inna d, wyadowana a po brzegi tymi somkowymi kapeluszami, a siedzca w niej stara kobieta wskazaa najpierw na ich gowy, a potem na kapelusze. Crumley umiechna si uprzejmie i rzucia kilka sw, ale kobieta przed odpyniciem nachylia si jeszcze do Harry'ego i podaa mu biay kwiat. Ze miechem pokazaa na Crumley. - Jak si mwi po tajsku dzikuj? - Khawp khun khrdp - odpara Crumley. - Aha. No to ty jej to powiedz. Minli wityni, wat, stojc tu nad brzegiem kanau, z jej otwartych drzwi dochodzio monotonne mamrotanie mnichw. Na schodach siedzieli pogreni w modlitwie ludzie ze zoonymi rkami. - O co oni si modl? - spyta Harry. - Nie wiem. O pokj. O mio. O lepsze ycie, to albo nastpne. O to samo, czego pragn ludzie na caym wiecie. - Wydaje mi si, e Atle Molnes nie czeka na dziwk. Mam wraenie, e by umwiony z kim innym.
W alfabecie fonetycznym NATO skrt VC oznaczajcy Wietkong literowano jako Victor Charlie (przyp. tum.).

Pynli dalej, gosy mnichw ucichy. - Z kim? - Nie mam pojcia. - Dlaczego tak mylisz? - Pienidzy wystarczyo mu jedynie na wynajcie pokoju, wic gotw jestem si zaoy, e nie zamierza kupowa usug prostytutki. W motelu nie mia nic do roboty, chyba e chcia si z kim spotka, prawda? Wang twierdzi, e kiedy go znaleli, drzwi nie byy zamknite. Czy to nie troch dziwne? Kiedy zamyka si bezmylnie drzwi w hotelu, zatrzaskuj si automatycznie. Musia wiadomie wcisn przycisk w klamce, eby si nie zatrzasny. Nie byo adnego powodu, eby zrobi to zabjca. Prawdopodobnie nie zdawa sobie sprawy, e odchodzi, zostawiajc drzwi otwarte. Wic dlaczego Molnes zablokowa zamek? Wikszo ludzi przebywajcych w tego rodzaju przybytku wolaaby mie drzwi porzdnie zamknite, kiedy pi, nie sdzisz? Crumley zakoysaa gow z boku na bok. - Moe chcia si przespa, ale ba si, e nie usyszy pukania do drzwi, kiedy przyjdzie ta osoba, na ktr czeka. - No wanie. A nie byo powodu, by zostawia otwarte drzwi dla Tonyi Harding, bo umwi si z recepcjonist, e najpierw po ni zadzwoni. Zgadzasz si ze mn? W zapale Harry przesun si za bardzo na bok odzi. Sternik krzykn, wyjaniajc, e pasaer musi siedzie na rodku, bo inaczej si wywrc. - Wydaje mi si, e chcia ukry, z kim si umwi. Prawdopodobnie liczyo si pooenie motelu poza miastem. Dobre miejsce na potajemne spotkanie. W dodatku takie, w ktrym nie prowadzi si oficjalnej rejestracji goci. - Hm. Mylisz o tych zdjciach? - Chyba nie da si o nich nie myle? - W Bangkoku takie fot ki mona kupi w wielu miejscach. - Moe on posun si o krok dalej. Moe rozmawiamy o dziecicej prostytucji? - Moe. Mw dalej. - Komrka. Nie mia jej przy sobie, kiedy go znalelimy, nie ley te u niego w gabinecie ani w domu. - Zabjca mg j zabra. - No tak, ale po co? Jeli to zodziej, to dlaczego nie ukrad rwnie pienidzy i samochodu? Crumley podrapaa si w ucho.

- lady - powiedzia Harry. - Zabjca jest cholernie dokadny w zacieraniu ladw. Moe zabra telefon, bo znajdowaa si tam wana nitka prowadzca do kbka. - To znaczy? - A co robi typowy uytkownik telefonu komrkowego, ktry siedzi w motelu i czeka na kogo, kto by moe rwnie ma komrk i usiuje dojecha, pokonujc nieprzewidywalny ruch uliczny w Bangkoku? - Dzwoni i pyta, czy ta osoba jest daleko. - Crumley wci wygldaa tak, jakby nie wiedziaa, do czego Harry zmierza. - Molnes mia noki, tak jak ja. - Harry wyj swj telefon. - Jak wikszo nowoczesnych komrek ten telefon zapamituje od piciu do dziesiciu ostatnich numerw, pod ktre si dzwoni. Moe Molnes rozmawia z zabjc tu przed jego przyjciem i zabjca wiedzia, e moe zosta zidentyfikowany, jeli komrka wpadnie nam w rce. - Hm. - Najwyraniej Harry niezbyt jej zaimponowa. - Mg po prostu skasowa numery i zostawi telefon, a tak podsun nam poredni lad, wskazujcy, e to by kto, kogo Molnes zna. - A jeli telefon by wyczony? Hilde Molnes prbowaa dzwoni do ma, ale nie udao jej si z nim skontaktowa. Nie znajc PIN-u, zabjca nie mg skasowa numerw. - No dobrze. Ale my moemy teraz po prostu zwrci si do operatora i dowiedzie si, pod jakie numery Molnes dzwoni tego wieczoru. Ci, ktrzy zwykle pomagaj nam w takich sytuacjach, poszli ju raczej do domu, ale jutro rano si z nimi skontaktuj. Harry podrapa si w brod. - To nie bdzie konieczne. Rozmawiaem z Nho, ju nad tym pracuje. - Ach tak? Jaki szczeglny powd, e nie zaatwie tego za moim porednictwem? Nie wychwyci w jej gosie irytacji ani wyzwania. Pytaa, poniewa Nho by jej podwadnym, a Harry zadziaa wbrew okrelonej hierarchii. Nie chodzio tu jednak o to, kto jest szefem, a kto nim nie jest, tylko o skuteczne kierowanie ledztwem, a to naleao do jej obowizkw. - Nie byo ci, Crumley. Przepraszam, jeli zadziaaem troch za szybko. - Nie masz za co przeprasza, Harry. Sam mwisz, e mnie nie byo. I moesz mi mwi po imieniu - Liz. Przepynli ju spory kawaek w gr rzeki. Crumley pokazaa mu budynek stojcy w wielkim ogrodzie. - Tutaj mieszka twj rodak. - Skd wiesz?

- W gazetach podnis si krzyk, kiedy facet stawia ten dom. Jak widzisz, przypomina wityni. Buddyci buntowali si przeciwko temu, e poganin ma tak mieszka. Uwaali to za blunierstwo. Poza tym wyszo na jaw, e dom zbudowano z materiaw pochodzcych z birmaskiej wityni pooonej na spornych terenach na granicy z Tajlandi. Panowaa wtedy bardzo napita atmosfera, byo sporo incydentw z uyciem broni, wic ludzie si stamtd wyprowadzali. Norweg za niedue pienidze kupi wityni, a poniewa w pnocnej Birmie witynie s zbudowane wycznie z drewna tekowego, to mg zdemontowa cao i przenie do Bangkoku. - Rzeczywicie dziwne - przyzna Harry. - Co to za czowiek? - Ove Klipra. Jeden z najwikszych przedsibiorcw budowlanych w Bangkoku. Przypuszczam, e dowiesz si o nim wicej, jeli zostaniesz tu przez jaki czas. Poprosia sternika, eby zawrci. - Nho powinien ju niedugo mie t list. Lubisz jedzenie na wynos?

Lista rzeczywicie przysza, ale skutecznie obalia teori Harry'ego . - Ostatni rozmow zarejestrowano o godzinie siedemnastej pidziesit pi poinformowa Nho. - Inaczej mwic, po przyjedzie do motelu do nikogo nie dzwoni. Harry wpatrywa si w plastikow misk z zup, w ktrej pywa makaron. Biae sznureczki wyglday na blad, wychudzon wersj spaghetti, powierzchnia zupy poruszaa si w nieoczekiwanych miejscach, kiedy cign za kluski paeczkami. - Mimo wszystko zabjca moe by na tej licie - zauwaya Liz z ustami penymi jedzenia. - Inaczej dlaczego zabieraby telefon? Wszed Rangsan i zameldowa, e Tonya Harding zgosia si na pobranie odciskw palcw. - Jeli chcecie, moecie z ni teraz porozmawia. I jeszcze jedno: Supawadee powiedzia, e sprawdzaj teraz t ampuk. Wyniki powinny by gotowe na jutro. Daj nam priorytet na wszystko. - Pozdrw ich i powiedz kop kon krap - rzuci Harry. - Co mam powiedzie? - Dzikuj. Harry umiechn si gupio, a Liz w gwatownym ataku kaszlu parskna ryem na cian.

13
Harry nie mia pojcia, naprzeciwko ilu dziwek siedzia w pokoju przesucha, ale wiedzia, e na pewno byo ich wiele. Ich obecno w sprawach zabjstw to taka sama oczywisto, jak fakt, e muchy przylatuj do krowich plackw. Dziwki niekoniecznie musiay by zamieszane w przestpstwo, ale prawie zawsze miay co do powiedzenia. Sucha, jak miej si, pacz i przeklinaj. Zaprzyjania si z nimi, robi sobie z nich wrogw, wchodzi w ukady, ama obietnice, znosi opluwanie i bicie. Mimo to w losach tych kobiet, w okolicznociach, ktre je uksztatoway, byo co, co -jak mu si wydawao rozpoznawa i potrafi zrozumie. Nie mieci mu si natomiast w gowie ich niewzruszony optymizm, to, e chocia zaglday w najgbsze ludzkie otchanie, przynaj mniej pozornie nie traciy wiary w istnienie gdzie dobrych ludzi. Zna dostatecznie wielu policjantw, ktrym si to nie udawao. Dlatego zanim zaczli, Harry poklepa Dim po ramieniu i poczstowa j papierosem. Nie sdzi, by dziki temu osign co wicej, po prostu wydawao mu si, e ona tego potrzebuje. Dziewczyna miaa bystre oczy i rysunek ust mwicy, e nie da si atwo przestraszy. Ale w tej chwili siedziaa na krzele przy nieduym stoliku ze sztucznego tworzywa, nerwowo splataa palce na kolanach i wygldaa tak, jakby w kadej chwili miaa si rozpaka. - Pen yangai? - spyta. - Jak leci? - Liz nauczya go tych dwch sw po tajsku, zanim wszed do pokoju przesucha. Nho przetumaczy odpowied. Dim miaa kopoty ze snem i nie chciaa wicej pracowa w tym motelu. Harry usiad naprzeciwko niej, pooy rce na stole i prbowa pochwyci jej spojrzenie. Lekko opucia ramiona, ale nadal nie patrzya mu w oczy. Rce skrzyowaa na piersi. Punkt po punkcie omawiali zdarzenie, lecz Dim nie miaa nic nowego do dodania. Potwierdzia, e drzwi do pokoju w motelu byy zamknite, ale nie na klucz. adnego telefonu komrkowego nie zauwaya. Nie widziaa te nikogo spoza obsugi motelu, ani kiedy przysza, ani kiedy wychodzia. Kiedy Harry wspomnia o mercedesie i spyta, czy zauwaya tablice korpusu dyplomatycznego, pokrcia tylko gow. Nie widziaa adnego samochodu. Do niczego

wicej nie doszli. W kocu Harry zapali papierosa i prawie od niechcenia spyta, kto jej zdaniem mg to zrobi. Nho przetumaczy i wtedy Harry po wyrazie twarzy Dim pozna, e w co utrafi. - Co ona mwi? - e ten n wskazuje na Khun Sa. - Co to znaczy? - Nie syszae o Khun Sa? - Nho przyglda mu si z niedowierzaniem. Harry pokrci gow. - Khun Sa to najwikszy w historii dostawca heroiny. Wraz z rzdami pastw w Indochinach i z CIA od lat pidziesitych steruje przemytem opium w Zotym Trjkcie. To std Amerykanie czerpali pienidze na swoje operacje w tym regionie. Facet mia w dungli wasn armi. Harry'emu zaczo si przypomina, e sysza co o azjatyckim Escobarze. - Dwa lata temu Khun Sa odda si w rce wadz birmaskich i zosta internowany, podobno w raczej luksusowych warunkach. Mwi si, e to on finansuje nowe hotele w Birmie, a niektrzy uwaaj, e wci kieruje mafi opiumow na pnocy. Khun Sa oznacza, e jej zdaniem to mafia, dlatego tak si boi. Harry popatrzy na dziewczyn w zamyleniu, w kocu skin gow Nho. - Pucimy j. Niech idzie. Kiedy Nho przetumaczy, Dim wydawaa si zaskoczona. Odwrcia si i spojrzaa na Harry'ego, po czym ukonia si, zoywszy donie na wysokoci twarzy. Dziewczyna najwyraniej bya przekonana, e zatrzymaj j za prostytucj. Odpowiedzia jej umiechem. Dim nachylia si wtedy przez st. - You like ice-skating, sir?

- Khun Sa? CIA? Na linii telefonicznej z Oslo dominoway trzaski, a echo sprawiao, e Harry cay czas sysza wasne sowa, jakby mwi rwnoczenie z Torhusem. - Przepraszam, sierancie Hole, ale czyby mia udar cieplny? Ambasadora znajduj z wbitym w plecy noem, ktry mg zosta kupiony w kadym miejscu na pnocy Tajlandii, prosimy ci o dyskrecj, a ty mi mwisz, e zamierzasz rzuci si na przestpczo zorganizowan w poudniowo -wschodniej Azji?

- Nie. - Harry pooy nogi na stole. - Nie zamierzam nic z tym zrobi, Torhus. Chciaem ci po prostu powiedzie tyle: specjalista z jakiego muzeum twierdzi, e to rzadki n, prawdopodobnie wytwr rzemiosa ludu Szan, a takich antykw nie kupi si w zwykym sklepie. Tutejsza policja uwaa, e to moe by wiadomo od mafii opiumowej, sugestia, ebymy trzymali si z daleka, aleja w to nie wierz. Gdyby mafia chciaa nam co przekaza, istniej atwiejsze sposoby ni powicanie antycznego noa. - Wobec tego o co ci chodzi? - Mwi ci tylko, e w tej chwili lady wskazuj taki kierunek. Ale tutejszy komendant policji prawie zwariowa, kiedy wspomniaem o opium. Okazuje si, e akurat teraz w tej dziedzinie panuje tu kompletny chaos. Rzd do niedawna zachowywa jak tak kontrol. Wdroono programy motywacyjne dla najuboszych chopw uprawiajcych opium, eby nie stracili za duo po przejciu na inne uprawy, a jednoczenie zezwolono im na upraw okrelonej iloci opium na wasny uytek. - Na wasny uytek? - Owszem. Grskim plemionom si na to pozwala. Przecie pal opium od pokole i wszelkie prby, by ich od tego odwie, raczej na nic si nie zdaj. Problem w tym, e import opium z Laosu i Birmy gwatownie zmala, wic ceny poszyboway w gr i aby zaspokoi popyt, produkcja w Tajlandii wzrosa niemal dwukrotnie. W obiegu jest mnstwo pienidzy, mnstwo nowych aktorw, ktrzy chc si w to zaangaowa, wic sytuacja akurat w tej chwili jest cholernie nieprzejrzysta. Komendant, jeli mona tak powiedzie, nie mia zbyt wielkiej ochoty wkada rki do gniazda os. Dlatego postanowiem zacz od wyeliminowania przynajmniej niektrych moliwoci. Na przykad tej, e sam ambasador by zamieszany w przestpcz dziaalno. Chociaby w pornografi dziecic. Na drugim kocu zapada cisza. - Nie mamy adnych powodw, aby przypuszcza... - zacz Torhus, ale reszta jego sw utona w haasie na linii. - Moesz powtrzy? - Nie mamy powodw, aby przypuszcza, e ambasador Molnes by pedofilem, jeli do tego zmierzasz. - Co? Nie mamy adnych powodw, aby przypuszcza? Nie rozmawiasz teraz z pras, Torhus. Musz wiedzie takie rzeczy, eby posun si dalej. Kolejny raz zapada cisza i Harry'emu przez moment wydawao si, e poczenie zostao przerwane. W kocu jednak gos Torhusa rozleg si ponownie, a Harry nawet przy tak marnym poczeniu z drugim kocem kuli ziemskiej zdoa wyczu w nim chd.

- Powiem ci wszystko, co musisz wiedzie, Hole. A wiedzie musisz jedynie, e masz znale morderc. e nas wszystkich gwno obchodzi, kto to jest. e mnie gwno obchodzi, w co by zamieszany ambasador. Dla mnie mg szmuglowa heroin albo by pedofilem, byle tylko prasa niczego nie zwchaa. Kady skandal, bez wzgldu na to, czego by dotyczy, zostanie uznany za katastrof, za ktr ty bdziesz odpowiedzialny osobicie. Wyraziem si dostatecznie jasno, Hole, czy chcesz dowiedzie si czego wicej? Torhus ani razu nie zrobi przerwy na oddech. Harry kopn w biurko tak mocno, e podskoczy aparat telefoniczny, a take siedzcy obok koledzy. - Sysz ci dobrze i wyranie - wycedzi przez zacinite zby. - Ale teraz ty mnie przez chwil posuchaj. - Harry zrobi przerw na oddech. Jedno piwo, tylko jedno piwo. Wsun do ust papierosa i usiowa odepchn od siebie te myli. - Jeli Molnes jest w co zamieszany, to z pewnoci nie jako jedyny Norweg. Bardzo wtpi, by sam zdoa nawiza istotne kontakty w tajskim podziemiu przez tak krtki czas, jaki tu spdzi. Poza tym dowiedziaem si, e obraca si gwnie wrd Norwegw mieszkajcych w Bangkoku. Nie ma powodw, by wikszoci z nich nie uwaa za uczciwych ludzi. Ale wszyscy mieli powody, eby opuci kraj, a niektrzy z pewnoci lepsze powody ni inni. Kopoty z policj bywaj z reguy nadzwyczaj dobrym powodem pospiesznej emigracji do pastwa o przyjemnym klimacie, ktre dodatkowo nie ma umowy o ekstradycji z Norwegi. Czytae o tym Norwegu przyapanym z chopczykiem w hotelowym pokoju w Pattai? Sprawa bya na pierwszych stronach VG i Dagbladet. Tutejsza policja lubi takie rzeczy. Prasa si tym interesuje, a atwiej zapa pedofilw, ni ukrci eb mafii narkotykowej. Zamy, e tajska policja ju teraz wietrzy atw zdobycz. Ale czekaj z dalszymi dziaaniami do czasu formalnego zamknicia tego ledztwa i mojego powrotu do domu. A za par miesicy wypynie sprawa dziecicej pornografii, w ktr zamieszani s Norwegowie. Jak mylisz, co si wtedy stanie? Norweskie gazety przyl tu ca sfor dziennikarzy i zanim zdysz si zorientowa, nazwisko ambasadora wypynie. Gdyby udao nam si zapa tych chopakw teraz, kiedy obowizuje jeszcze porozumienie z tajska policj o wyciszeniu sprawy, moe udaoby si unikn takiego skandalu. Po reakcji naczelnika Harry zorientowa si, e tamten zrozumia. - Czego ty chcesz? - Chc wiedzie to, czego mi nie mwisz. Co macie na Molnesa? W co on jest zamieszany?

- Wiesz ju to, czego potrzebujesz. Nic wicej nie ma. To tak trudno poj? - jkn Torhus. - Co ty waciwie chcesz osign, Hole? Mylaem, e tak samo jak nam chodzi ci o to, eby mie to ju za sob. - Jestem policjantem i po prostu staram si wykonywa swoj robot, Torhus. - Wzruszajce, Hole - zarechota Torhus. - Ale nie zapominaj, e wiem o tobie par rzeczy i nie kupi tej gadki o uczciwym policjancie. Harry kaszln w suchawk, echo wrcio do niego jak stumiony wystrza z pistoletu. Mrukn co. -Co? - Mwi, e poczenie jest marne. Zastanw si troch, Torhus, i zadzwo do mnie, kiedy bdziesz mia mi co do powiedzenia.

Harry drgn, gwatownie obudzony. Poderwa si z ka i na szczcie zdy do azienki, zanim zacz wymiotowa. Potem usiad na desce, teraz ju szarpao nim na oba koce. Z ciaa la si pot, chocia czu, e w mieszkaniu jest chodno. Tumaczy sobie, e poprzednim razem byo gorzej. Teraz bdzie lepiej. O wiele lepiej. Mia tak nadziej. Zanim si pooy, zrobi sobie zastrzyk z witaminy B w poladek. Pieko jak wszyscy diabli. Nie lubi zastrzykw, robio mu si od nich sabo. Przypomniaa mu si Vera, prostytutka z Oslo, ktra od pitnastu lat braa heroin. Powiedziaa mu kiedy, e wci o mao nie mdleje za kadym razem, kiedy daje sobie w y. W pmroku zobaczy co poruszajcego si na umywalce. Par koyszcych si czukw. Karaluch. By wielkoci jego kciuka, a przez rodek pancerza biega pomaraczowa prga. Nigdy takiego nie widzia, ale moe nic w tym dziwnego. Czyta, e jest ponad trzy tysice gatunkw karaluchw. Podobno ukrywaj si, kiedy czuj wibracje wywoywane czyim nadejciem, a na kadego karalucha, ktrego czow iek zobaczy, przypada co najmniej dziesi tych, ktre zdyy si schowa. To oznaczao, e s wszdzie. Ile way karaluch? Dziesi gramw? Jeeli jest ich ponad sto, ukrytych w szczelinach i pod deskami, moe to oznacza, e w pokoju znajduje si ponad kilogram karaluchw. Przeszy go dreszcz. Nie przyniosa pociechy wiadomo, e karaluchy boj si bardziej ni on. Od czasu do czasu ogarniao go uczucie, e alkohol zacz wicej robi dla niego ni przeciwko niemu. Zamkn oczy, starajc si nie myle.

14
W kocu zaparkowali i zaczli szuka adresu na piechot. Nho usiowa wyjani Harry'emu zawiy system adresowy w Bangkoku, Harry dowiedzia si wic, e gwne ulice maj nazwy, a boczne - soi - numery. Problem polega na tym, e ssiadujce domy niekoniecznie miay rosnc numeracj, bo nowe budynki otrzymyway wolne numery, bez wzgldu na to, w ktrym miejscu ulicy stay. Szli przez ciasne zauki, w ktrych chodniki funkcjonoway jako cz bawialni. Ludzie czytali tam gazety, szyli na maszynach do szycia z pedaami, przygotowywali jedzenie i odbywali poobiedni drzemk. Kilka rozchichotanych dziewczynek w wieku szkolnym zaczo co za nimi woa. Nho odpowiedzia, pokazujc na Harry'ego. Dziewczynki zaniosy si miechem, ale zaraz zakryy usta rkami. Nho zwrci si z pytaniem do kobiety przy maszynie do szycia. Wskazaa jakie drzwi. Zapukali, po chwili otworzy Taj, ubrany w krtkie spodnie koloru khaki i rozpit koszul. Harry oceni go na mniej wicej szedziesit lat, lecz jedynie oczy i zmarszczki wiadczyy o wieku. W gadko zaczesanych czarnych wosach ledwie dawao si dostrzec lady siwizny, a szczupe ylaste ciao rwnie dobrze mogo nalee do trzydziestolatka. Nho powiedzia kilka sw, mczyzna kiwn gow, patrzc na Harry'eg o. Potem przeprosi i wszed do rodka. Po minucie wrci, teraz mia na sobie koszul z krtkimi rkawami zaprasowanymi w kanty i dugie spodnie. Przynis te dwa krzesa, ktre ustawi na chodniku. Zaskakujco dobr angielszczyzn zaproponowa Harry'emu, eby usiad na jednym, sam zaj drugie. Nho stan obok. Dyskretnie pokrci gow, gdy Harry da mu znak, e moe przysi na schodach. - Panie Sanphet, nazywam si Harry Hole, jestem z policji norweskiej. Chciabym zada panu kilka pyta dotyczcyc h Molnesa. - Ma pan na myli ambasadora Molnesa. Harry spojrza na Taj. Sanphet siedzia prosty jak wieca, a smage, pokryte ciemniejszymi plamkami donie leay spokojnie na jego kolanach. - Oczywicie, ambasadora Molnesa. Z tego, co wiem, ju od trzydziestu lat jest pan kierowc w ambasadzie norweskiej. Sanphet potwierdzi przymkniciem oczu. - I wysoko ceni pan ambasadora?

- Ambasador Molnes by wielkim czowiekiem. Wielkim czowiekiem o wielkim sercu. I umyle. Stukn si palcem w czoo, jednoczenie posyajc Harry'emu ostrzegawcze spojrzenie. Harry'ego przeszed dreszcz, gdy kropelka potu spyna mu wzdu krgosupa pod pasek spodni. Zacz si rozglda za cieniem, w ktry mogliby przesun krzesa, ale soce stao wysoko, a domy na tej uliczce byy niskie. - Przychodzimy do pana, bo pan zna zwyczaje ambasadora. Wie pan, gdzie bywa i z kim rozmawia. A poza tym wasze osobiste relacje najwyraniej te ukaday si dobrze. Co wydarzyo si tego dnia, kiedy zgin? Sanphet, wci siedzc nieruchomo, zacz opowiada, e ambasador poszed na lunch, nie mwic dokd, owiadczy tylko, e sam bdzie prowadzi auto, co byo wysoce niezwyke w godzinach pracy, poniewa kierowca nie mia innych obowizkw. Sanphet siedzia w ambasadzie do pitej, a potem poszed do domu. - Mieszka pan sam? - ona zgina w wypadku samochodowym czternacie lat temu. Co podpowiedziao Harry'emu, e Sanphet mgby mu poda dokadn liczb miesicy, a nawet dni, jakie miny od tego czasu. Dzieci nie mieli. - Dokd jedzi ambasador? - Do innych ambasad. Na spotkania. Odwiedza Norwegw. - Jakich Norwegw? - Przernych. Ludzi ze Statoil, z Hydro, z Jotun i Statskonsult. Wymawia nazwy firm z idealnym norweskim akcentem. - Zna pan ktre z tych nazwisk? - Harry poda kierowcy list. - To s osoby, z ktrymi ambasador kontaktowa si przez komrk w dniu mierci. Dostalimy ten wydruk od operatora. Sanphet woy okulary, lecz mimo tego musia przytrzymywa kartk na odlego ramienia, kiedy czyta na gos: - Godzina jedenasta dziesi. Bangkok Betting Service. - Spojrza znad okularw. Ambasador lubi obstawia konie. Czasami wygrywa - doda z umiechem. Nho przestpi z nogi na nog. - Godzina jedenasta trzydzieci cztery. Doktor Sigmund Johansen. - Kto to jest?

- Bardzo bogaty czowiek. Na tyle bogaty, e kilka lat temu mg sobie kupi w Anglii tytu lorda. Osobisty przyjaciel tajlandzkiej rodziny krlewskiej. A co to jest Worachak Road? - Rozmowa przychodzca z budki telefonicznej. Prosz czyta dalej, do brze? - Godzina jedenasta pidziesit pi. Ambasada norweska. - Dziwne jest to, e dzwonilimy dzi rano do ambasady i nikt sobie nie przypomina, eby rozmawia z ambasadorem tego dnia, nawet recepcjonistka. Sanphet wzruszy ramionami, Harry poprosi wic, by wrci do listy. - Godzina dwunasta pidziesit. Ove Klipra. O nim pewnie pan sysza. - By moe. - To jeden z najbogatszych ludzi w Bangkoku. Czytaem w gazecie, e wanie sprzeda elektrownie wodn w Laosie. Mieszka w wityni - zamia si Sanphet. - Z ambasadorem znali si ju wczeniej, pochodzili z tego samego regionu. Sysza pan o Alesund? Ambasador zaprosi... - Machn rk, nie byo ju o czym mwi. Znw podnis kartk. - Godzina trzynasta pitnacie, Jens Brekke. Nie znam. Godzina siedemnasta pidziesit pi. Mangkon Road? - Znw kto dzwoni do niego z budki. Wicej nazw ani nazwisk na licie nie byo. Harry kl w duchu. Nie bardzo wiedzia, czego si spodziewa, ale kierowca nie powiedzia mu nic, o czym nie usyszaby przed godzin w telefonicznej rozmowie z Tonje Wiig. - Czy pan choruje na astm, panie Sanphet? - Na astm? Nie, a dlaczego pan pyta? - Znalelimy w samochodzie prawie pust plastikow ampuk. Poprosilimy w laboratorium, eby zbadali j na obecno narkotykw . Nie, niech pan nie robi takiej przeraonej miny, to rutynowe dziaanie w takich sytuacjach. Okazao si, e to po prostu lekarstwo na astm. Ale w rodzinie Molnesw nikt na ni nie choruje. Nie wie pan, do kogo moe nalee? Sanphet pokrci gow. Harry przycign krzeso bliej kierowcy. Nie by przyzwyczajony do prowadzenia przesuchania na ulicy i mia wraenie, e podsuchuj go wszyscy przechodzcy wsk uliczk. Zniy gos. - Z caym szacunkiem, ale pan kamie. Na wasne oczy widziaem, jak rec epcjonistka w ambasadzie zaywaa lek na astm, panie Sanphet. Siedzi pan w ambasadzie p dnia,

pracuje pan tam od trzydziestu lat i zapewne nie da si zaoy nowej rolki papieru toaletowego bez pana wiedzy. I twierdzi pan, e nie wie o jej chorobie? Sanphet patrzy na niego spokojnym, zimnym wzrokiem. - Mwi tylko, e nie wiem, kto mg zostawi ampuk po lekarstwie na astm w samochodzie, sir. W Bangkoku bardzo wielu ludzi cierpi na astm, a niektrzy spord nich z ca pewnoci siedzieli w aucie ambasadora. Ale z tego, co wiem, nie naley do nich panna Ao. Harry przyjrza si kierowcy. Jak on moe tak siedzie bez jednej kropli potu w socu, ktre dry na niebie niczym mosine czynele? Zajrza do notesu, jakby mia w nim zapisane kolejne pytanie. - A co z dziemi? - Sucham? - Czy zabieralicie dokd jakie dzieci? Odwozilicie je do przedszkola czy w inne miejsca? Rozumie pan? Sanphet nawet si nie skrzywi, ale plecy wyprostowa jeszcze bardziej. - Rozumiem. Ambasador nie by jednym z nich. - Skd pan to wie? Jaki mczyzna w pobliu oderwa wzrok od gazety. Harry zorientowa si, e podnis gos. Sanphet si ukoni. Harry'emu zrobio si gupio. Gupio, nieprzyjemnie i mokro od potu. W tej kolejnoci. - Przepraszam - powiedzia. - Nie chciaem pana urazi. Stary kierowca nie patrzy na niego i udawa, e go nie syszy. Harry wsta. - Ju sobie pjdziemy. Syszaem, e lubi pan Griega, wic przyniosem panu to. Wycign rk z kaset. - To symfonia c-moll Griega. Prawykonanie w Norwegii odbyo si dopiero w 1981 roku. Pomylaem wic, e moe pan tego nie ma. A wszyscy, ktrzy kochaj Griega, powinni mie to nagranie. Prosz. Sanphet wsta i zdumiony wzi kaset. - Do widzenia. - Harry zoy rce w niezdarnym, ale serdecznym gecie poegnania, wai, sygnalizujc Nho, e odchodz. - Zaczekajcie - odezwa si Sanphet. Wci nie odrywa oczu od kasety. - Ambasador by dobrym czowiekiem. Ale nie by szczliwy. Mia jedn sabo. Nie chc splami jego pamici, ale obawiam si, e na koniach wicej traci, ni wygrywa.

- Jak wikszo graczy. - Ale nie o pi milionw bahtw wicej. Harry prbowa liczy w pamici, Nho pospieszy mu na ratunek. - Sto tysicy dolarw. Harry gwizdn. - No, no, skoro byo go na to sta... - Nie byo - stwierdzi Sanphet. - Poycza pienidze od lichwiarzy w Bangkoku. W ostatnich tygodniach dzwonili do niego wiele razy. - Spojrza na Harry'ego, ale z oczu Azjaty trudno byo co wyczyta. - Osobicie uwaam, e dugi zacignite na gr naley zwraca, lecz jeli kto zabi go dla tych pienidzy, to powinien zosta ukarany. - Wic ambasador nie by szczliwym czowiekiem? - Nie mia atwego ycia. Harry'emu nagle co si przypomniao. - Czy mwi panu co Man U? Kierowca popatrzy zdziwiony. - Mia tak zapisane w terminarzu pod dat, kiedy zgin. Sprawdzaem program telewizyjny, adna stacja nie pokazywaa wtedy meczu Manchester United. - A, Manchester United - umiechn si Sanphet. - Chodzi o Klipr. Ambasador nazywa go Mister Man U, bo on lata do Anglii, eby zobaczy, jak gra ta druyna. Kupi te mnstwo udziaw w klubie. Bardzo dziwny czowiek. - Zobaczymy. Porozmawiam z nim. - Jeli pan go zapie. - To znaczy? - Klipry si nie apie. To on apie ludzi. Tylko tego brakowao, pomyla Harry. Posta jak z komiksu.

- Ta sprawa dugw z hazardu radykalnie zmienia obraz - stwierdzi Nho, kiedy wsiedli do samochodu. - By moe - przyzna Harry. - Trzy czwarte miliona koron to duo pienidzy. Ale czy wystarczy? - W Bangkoku zabijano ludzi za mniejsze su my. O wiele mniejsze, moesz mi wierzy.

- Nie myl o lichwiarzach, tylko o Atlem Molnesie. Facet pochodzi przecie z cholernie bogatej rodziny. Nie powinien mie problemw ze spat, zwaszcza jeli to kwestia ycia i mierci. Co mi si tu nie zgadza. Co mylisz o panu Sanphecie? - Kama, kiedy mwi o recepcjonistce, pannie Ao. - Tak? A co ci skania do takiego twierdzenia? Nho nie odpowiedzia, umiechn si tylko tajemniczo, wskazujc na swoj gow. - Co ty mi prbujesz wmwi, Nho? e wiesz, kiedy ludzie kami? - Nauczyem si tego od matki. Podczas wojny w Wietnamie utrzymywaa si z gry w pokera na drugim pitrze baru na Soi Cowboy. - Bzdury. Znam policjantw, ktrzy przez cae ycie przesuchiwali ludzi, i wszyscy mwi to samo. Dobrego kamcy nigdy nie zdoasz przejrze. - Rzecz w tym, eby mie oczy na waciwym miejscu. To wida po drobiazgach. Na przykad takich, e nie otwierae ust tak jak normalnie, kiedy mwie, e wszyscy mionicy Griega powinni mie egzemplarz tej kasety. Harry poczu rumieniec wypezajcy na policzki. - Kaset przypadkiem miaem w walkmanie. O symfonii c-moll Griega opowiedzia mi pewien policjant z Australii. Kupiem t kaset jako co w rodzaju pamitki po nim. - W kadym razie zadziaaa. Nho ledwie uciek ciarwce, ktra z hukiem nadjechaa z przeciwka. - Cholera! - Harry'emu serce nawet nie zdyo podskoczy do garda. - Przecie on nie jecha swoim pasem! Nho wzruszy ramionami. - By ode mnie wikszy. Harry spojrza na zegarek. - Powinnimy zajrze na komend. Musz zdy na pogrzeb. - Ze strachem myla o ciepym garniturze wiszcym w szafie koo jego biura. - Mam nadziej, e w kociele jest klimatyzacja. A tak w ogle to dlaczego musielimy siedzie na ulicy w tej spiekocie? Dlaczego stary nie zaprosi nas do cienia? - Duma mu nie pozwolia - odpar Nho. - Duma? - Mieszka w malekim pokoiku, ktremu bardzo daleko do samochodu, ktrym jedzi, i do miejsca, w ktrym pracuje. Nie chcia nas zaprosi do siebie, bo to mogo by nieprzyjemne nie tylko dla niego, ale i dla nas. - Dziwny czowiek.

- To Tajlandia - stwierdzi Nho. - Ja te bym ci do siebie nie zaprosi. Poczstowabym ci herbat na schodach. Gwatownie skrci w prawo, a dwa trzykoowe tuk-tuki ucieky przeraone. Harry odruchowo wycign rce przed siebie. - Jestem... - ...wikszy od nich. Dzikuj, Nho, zrozumiaem ju t zasad.

15
- No to poszed z dymem - powiedzia ssiad Harry'ego i przeegna si. By to potny smagy mczyzna o jasnoniebieskich oczach, przywodzcy Harry'emu na myl bejcowane drewno i sprany dins. Jedwabn koszul mia rozpit pod szyj, na ktrej wisia lnicy w socu gruby zoty acuch. Nos pokrywaa delikatna siateczka naczy krwiononych, a opalona czaszka pod resztk wosw byszczaa jak kula bilardowa. Roald Bork mia bystre oczy, przez co z bliska wyglda modziej ni na swoje siedemdziesit lat. Mwi. Gono i najwyraniej nie krpujc si tym, e s na pogrzebie. Dialekt z pnocy Norwegii nis si a pod sklepienie kocioa, ale nikt si nie odwrci, eby skarci go choby wzrokiem. Kiedy wyszli przed krematorium, Harry si przedstawi. - Aha. A wic przez cay czas miaem koo siebie policjanta, w ogle o tym nie wiedzc. Dobrze, e nie powiedziaem nic takiego, co mogoby mnie sono kosztowa zamia si grzmico i wycign such skat starcz do. - Roald Bork. Emeryt z najnisz emerytur. - Ironia nie dotara do oczu. - Tonje Wiig mwia mi, e w tutejszym rodowisku Norwegw jest pan kim w rodzaju duchowego przywdcy. - No to bd musia pana rozczarowa. Jak pan widzi, jestem stary i poszedem ju w odstawk. aden ze mnie przewodnik stada. Poza tym przeniosem si na peryferie, dosownie i w przenoni. - Tak? - Do siedliska grzechu. Do tajskiej Sodomy. - Do Pattai? - Owszem. Mieszka tam sporo Norwegw, ktrych usiuj jako tako utrzyma w ryzach. - Bd mwi wprost. Prbowalimy dzwoni do Ovego Klipry, ale natknlimy si jedynie na odwiernego, ktry twierdzi, e nie wie, gdzie Klipra jest ani kiedy wrci. - To rzeczywicie cay Ove - zamia si Borg. - Z tego, co zrozumiaem, woli sam nawizywa kontakty. Ale prowadzimy ledztwo w sprawie zabjstwa i mam mao czasu. A pan jest, zdaje si, bliskim przyjacielem Klipry, swoistym ogniwem czcym go ze wiatem zewntrznym? Bork przekrzywi gow.

- Nie jestem jego adiutantem, jeli to pan ma na myli. Ale rzeczywicie czasami si zdarza, e porednicz w nawizaniu kontaktw. Klipra niechtnie rozmawia z ludmi, ktrych nie zna. - To za pana porednictwem kontakt z Klipra nawiza ambasador? - Za pierwszym razem tak. Ale Klipra polubi ambasadora, wic zaczli spotyka si czciej. Ambasador sam pochodzi z regionu Sunnm0re, chocia ze wsi - nie by prawdziwym chopakiem z Alesund, tak jak Klipra. - Wobec tego dziwne, e go tu dzi nie ma. - Klipra cay czas jest w biegu. Od kilku dni nie odpowiada na telefony, przypuszczam wic, e doglda swoich budw gdzie w Wietnamie albo Laosie i nawet nie wie o mierci ambasadora. Gazety nie rozpisyway si za bardzo o tej spr awie. - Tak to bywa, kiedy czowiek umiera na atak serca - powiedzia Harry. - I dlatego przyjechaa tu norweska policja? - spyta Bork, wycierajc pot z karku du bia chusteczk. - To rutyna, gdy ambasador umiera za granic - odpar Harry i na odwrocie wizytwki zapisa numer komendy. - Tu jest numer telefonu, pod ktrym moe pan mnie apa, kiedy Klipra si pojawi. Bork przestudiowa wizytwk. Zrobi tak min, jakby chcia co powiedzie, ale zmieni zdanie, wsun wizytwk do kieszonki na piersi i kiwn gow. - Przynajmniej mam pana telefon - rzuci, poegna si i podszed do starego land rovera. Za nim byszcza wieo umyty czerwony lakier. To samo porsche, ktre Harry widzia podjedajce pod dom Molnesa. Pojawia si Tonje Wiig. - Mam nadziej, e Bork mg panu pomc. - Nie tym razem. - A co powiedzia o Kliprze? Zdradzi, gdzie go szuka? - Nic nie wiedzia. Tonje Wiig dalej staa, a Harry'ego ogarno niejasne wraenie, e pani radca czeka na co wicej. W przypywie chwilowej paranoi przypomniao mu si ostre spojrzenie Torhusa na Fornebu. adnych skandali, zrozumiano? Czy to moliwe, by kazano jej mie oko na Harry'ego i informowa, gdyby posun si za daleko? Spojrza na ni i natychmiast taki pomys odrzuci. - Czyje jest to czerwone porsche? - spyta. - Porsche?

- To, ktre tam stoi. Mylaem, e dziewczyny z 0stfold znaj wszystkie marki samochodw, zanim skocz szesnacie lat. Tonje Wiig pucia komentarz mimo uszu i woya ciemne okulary. - To samochd Jensa - stwierdzia. - A kto to jest Jens? - Jens Brekke. Dealer walutowy. Kilka lat temu przeszed z DnB do banku Barclay Thailand. Tam stoi. Harry si odwrci i zobaczy na schodach Hilde Molnes, ubran w dramatyczne czarne jedwabne szaty, a obok niej powanego Sanpheta w ciemnym garniturze. Za nimi wida byo jasnowosego mczyzn. Harry zwrci na niego uwag ju w kociele, bo mody czowiek pod marynark nosi kamizelk, mimo e termometry wskazyway trzydzieci pi stopni w cieniu. Oczy ukrywa za drogimi okularami przeciwsonecznymi, rozmawia cicho z jak kobiet, rwnie ubran na czarno. Harry zacz si w ni wpatrywa, a ona jakby wyczua jego spojrzenie, bo si odwrcia. Nie rozpozna Runy Molnes od razu, a teraz zorientowa si dlaczego - znikna jej dziwna asymetria. Wzrostem dziewczyna growaa nad pozostaymi osobami stojcymi na schodach. Spojrzenie, ktre pado na Harry'ego, byo przelotne i nie zdradzao adnych innych uczu oprcz znudzenia. Harry przeprosi Tonje Wiig, wszed na schody i zoy kondolencje Hilde Molnes. Miaa bezwadn, pozbawion woli do. Patrzya na niego zamglonym wzrokiem, a aromat cikich perfum prawie zdoa przymi zapach dinu bijcy z jej ust. Potem Harry odwrci si do Runy. Przysonia doni oczy i spojrzaa na n iego tak, jakby dopiero teraz go zobaczya. - Cze - powiedziaa. - Nareszcie kto jest ode mnie wyszy w tej krainie pigmejw. To ty jeste ten detektyw, ktry by u nas w domu? W jej gosie dwicza agresywny ton, sztuczna pewno siebie nastolatki. Ucisk doni mocny i twardy. Spojrzenie Harry'ego odruchowo powdrowao ku drugiej rce. Z czarnego rkawa wystawaa woskowa z wygldu proteza. - Detektyw? To odezwa si Jens Brekke. Zdj ciemne okulary i mruy niemal przezroczyste niebieskie oczy, na ktre spadaa nieporzdna jasna grzywka. Na szczerej, okrgej twarzy zachoway si jeszcze resztki szczenicego tuszczyku, ale zmarszczki wok oczu wiadczyy o tym, e na pewno przekroczy trzydziestk. Garnitur od Armaniego zamieni na klasyczny Del G eorgio, a

rcznie szyte buty od Bally'ego przypominay raczej czarne lusterka, ale co w jego wygldzie przywodzio Harry'emu na myl dwunastoletniego obuziaka, ktry przebra si za dorosego. - Jestem tu z ramienia policji norweskiej - przedstawi si. - Mam przeprowadzi rutynowe ledztwo. - Ach tak? To normalne w takich sytuacjach? - Pan rozmawia z ambasadorem w dniu jego mierci, prawda? Brekke popatrzy na Harry'ego z lekkim zaskoczeniem. - Owszem, a skd pan wie? - Znalelimy jego komrk. Paski numer by wrd ostatnich piciu, pod jakie dzwoni. Harry obserwowa go uwanie, ale twarz Brekkego nie zdradzia ani zaskoczenia, ani zmieszania, wyraaa jedynie szczere zdziwienie. - Moemy porozmawia? - spyta Harry. - Niech pan do mnie wpadnie. - Brekke niezauwaalnym gestem wyczarowa wizytwk. Trzyma j midzy palcem wskazujcym a rodkowym. - Do domu czy do pracy? - W domu pi - odpar Brekke. Nie dao si zobaczy umiechu na jego ustach, lecz Harry tym bardziej go wyczu, jakby rozmowa ze ledczym bya po prostu czym wyjtkowo emocjonujcym, nie do koca prawdziwym. - Przepraszam, ale musz ju i. Brekke szepn kilka sw Runie do ucha, skin gow Hilde Molnes i lekkim truchtem zbieg do swojego porsche. Placyk powoli pustosza. Sanphet odprowadzi Hilde Molnes do samochodu ambasady, a Harry zosta sam z Run. - W ambasadzie jest zorganizowane przyjcie - powiedzia. - Wiem. Mama nie ma ochoty tam i. - Rozumiem. Moe odwiedzili was jacy krewni? - Nie - odpara tylko. Harry patrzy, jak Sanphet zamyka drzwiczki za ambasadorow i obchodzi samochd. - Aha. Moesz pojecha ze mn takswk, jeli masz ochot. - Poczu, e koniuszki uszu zaczynaj go pali, gdy usysza, jak to zabrzmiao. Powinien doda: tam jecha. Popatrzya na niego. Oczy miaa czarne. Nie wiedzia, co w nich widzi. - Nie mam ochoty - powiedziaa i ruszya do samochodu ambasady.

16
Panowaa atmosfera przygnbienia, niewiele rozmawiano. Tonje Wiig osobicie prosia, eby Harry przyszed. Stali w kcie i obracali w doniach szklanki z napojami. Tonje wypia ju du cz drugiego martini. Harry prosi o wod, ale dosta jaki sodki i lepki napj pomaraczowy. - Pewnie masz w kraju jak rodzin? - Niewielk - odpar Harry, niepewny, co ma oznacza ta naga zmiana tematu rozmowy i formy zwracania si do niego. - To tak jak ja - stwierdzia. - Mam rodzicw i rodzestwo. Kilka ciotek i wujkw, ale nie mam dziadkw. To tyle. A ty? - Mniej wicej podobnie. Panna Ao przemkna obok nich z tac z drinkami. Ubrana bya w prost tradycyjn tajsk sukni z dugim rozciciem na boku. Harry ledzi j wzrokiem. Nietrudno byo sobie wyobrazi, e ambasador uleg pokusie. Na drugim kocu pokoju pod wielk map wiata sta samotny mczyzna. Koysa si na szeroko rozstawionych nogach, przenoszc ciar ciaa z palcw na pity. Mia gboko osadzone oczy, proste plecy, szerokie barki, a jego srebrnosiwe wosy byy obcite rwnie krtko, jak u Harry'ego. Minie szczki wyranie pracoway pod skr, donie trzyma zczone za plecami. Na odlego czu byo wojskiem. - Kto to jest? - Ivar Loken. Ambasador nazywa go po prostu LM. - Loken? Dziwne. Nie byo go na licie pracownikw, ktr przywiozem z Oslo. Czym on si zajmuje? - Dobre pytanie. - Tonje Wiig zachichotaa lekko i wypia jeszcze yk drinka. Przepraszam, Harry. Mog si tak do ciebie zwraca? Chyba si troch wstawiam. Ostatnio byo duo pracy i mao snu. Loken przyjecha tu w zeszym roku, zaraz po Molnesie. Mwic nieco brutalnie, naley do tej czci suby zagranicznej, ktra nie jest ju w drodze dokdkolwiek. - Co to znaczy? - e jego kariera wjechaa w lep uliczk. Zajmowa jakie stanowisko w armii, lecz w pewnym momencie do nazwiska przyczepio si o kilka ale za duo. - Ale?

- Nie syszae, jak ludzie z MSZ-etu o sobie mwi? To wietny dyplomata, a 1 e pije, a 1 e lubi kobiety i tak dalej. To, co nastpuje po ale, jest o wiele waniejsze od tego, co jest przed. Bo wanie to decyduje o dalszej karierze w resorcie. Dlatego jest a tyle bogobojnych miernot na szczycie. - Jakie wic s jego ale? Dlaczego znalaz si tutaj? - Szczerze mwic, nie wiem. Widz, e chodzi na rozmaite spotkania, czasami wysya jakie raporty do Oslo, ale niewiele go widujemy. Wydaje mi si, e najlepiej czuje si sam. Od czasu do czasu zabiera namiot, piguki przeciw malarii, plecak ze sprztem fotograficznym i wyrusza na wypraw do Wietnamu, Laosu albo Kambody. Kompletnie sam. Znasz ten typ? - By moe. A jakiego rodzaju raporty pisze? - Nie wiem. Tym zajmowa si ambasador. - Nie wiesz? Przecie w ambasadzie jest tak niewielu pracownikw. On jest z wywiadu? - A co miaby ledzi? - Bangkok to wze komunikacyjny dla caej Azji. Umiechna si rozbawiona. - Chciaabym, ebymy si zajmowali takimi ciekawymi rzeczami. Wydaje mi si jednak, e MSZ po prostu pozwala mu tu przebywa w ramach wdzicznoci za dug i na og wiern sub krlowi i ojczynie. W dodatku z ca pewnoci mam obowizek dochowania tajemnicy. - Znw zachichotaa i dotkna ramienia Harry'ego. - Pomwmy o czym innym, dobrze? Harry pomwi wic o czym innym, a potem poszed poszuka sobie jeszcze czego do picia. Ludzkie ciao w szedziesiciu procentach skada si z wody, on za mia wraenie, e jej wikszo w cigu dnia wyparowaa z niego i jak obok uniosa si ku niebiesko szaremu niebu. Pann Ao znalaz stojc razem z Sanphetem w gbi sali. Kierowca w milczeniu skin mu gow. - Woda? - spyta Harry. Ao podaa mu szklank. - Co to za skrt LM? Sanphet unis brew. - Myli pan o panu Lokenie? - Owszem. - Dlaczego sam pan go o to nie zapyta?

- Na wypadek gdybycie m wili tak o nim za jego plecami. Sanphet umiechn si. - L jak Living, M jak Morphine. To stare przezwisko, ktre dosta, kiedy pracowa dla ONZ-etu w Wietnamie pod koniec wojny. - W Wietnamie? Sanphet ledwie dostrzegalnie skin gow i Ao si oddalia. - W siedemdziesitym pitym Loken by w wietnamskim oddziale. Czekali w strefie ldowania na helikopter, ktry mia ich stamtd zabra, kiedy zostali zaatakowani przez Wietkong. To bya krwawa ania, Loken te zosta ranny, kula przeszya mu minie karku. Amerykanie ju dawno wycofali swoich onierzy z Wietnamu, ale oddziay sanitarne jeszcze zostay. Biegali w trawie soniowej od onierza do onierza i udziela li pierwszej pomocy. Robili kawakiem kredy znaki na hemach rannych. To byo co w rodzaju karty choroby. D oznaczao, e dany czowiek nie yje. Dziki temu ci, ktrzy przychodzili pniej z noszami, nie tracili ju czasu na badanie. L oznaczao, e ranny yje, a M, e dosta ju morfin. Unikali w ten sposb zrobienia tej samej osobie kilku zastrzykw, a co za tym idzie, jej mierci. Ruchem gowy Sanphet wskaza na Lokena. - Kiedy go znaleli, zdy zemdle. Nie dali mu wic morfiny, ale na hemie napisali L i razem z innymi wrzucili na pokad helikoptera. Ockn si, syszc wasne krzyki blu, i w pierwszej chwili nie mg si zorientowa, gdzie jest, ale kiedy odrzuci zmarego, ktry lea na nim, zobaczy czowieka z bia przepask robicego zastrzyk komu innemu. Zrozumia i sam zacz si domaga morfiny. Inny sanitariusz pukn go w hem, mwic: Sorry, buddy, ju jeste napompowany. Loken nie mg w to uwierzy, wic zdar z gowy hem, na ktrym rzeczywicie zobaczy litery L i M. Tylko e to nie by jego hem. Spojrza na onierza, ktremu wanie wstrzyknito morfin. On mia na hemie samo L. Loken od razu rozpozna zmit paczk papierosw wcinit pod obwdk ze znaczkiem ONZ-etu i poj, co si stao. Tamten nieszcznik zamieni hemy, eby dosta jeszcze jedn porcj morfiny. Loken zacz krzycze, ale zaguszy go warkot silnika, bo helikopter wanie wystartowa. Loken krzycza przez p godziny, dopki nie dotarli na pole golfowe. - Pole golfowe? - Do obozu. Tak go nazywalimy. - Wic pan te tam by? Sanphet pokiwa gow. - Dlatego tak dobrze zna pan t histori? - Byem wolontariuszem w oddziaach sanitarnych, przyjmowaem ich.

- I jak to si skoczyo? - Loken tam stoi. Tamten drugi ju nigdy si nie obudzi. - Przedawkowanie? - I tak by umar od tego postrzau w brzuch. Harry pokrci gow. - A teraz pracujecie z Lokenem w tym samym miejscu. - Przypadek. - Jakie s szanse, eby tak si stao? - wiat jest may - odpar Sanphet. - LM - westchn Harry, wypi wod, mrukn, e potrzebuje wicej pynu, i poszed szuka Ao.

- Brakuje pani ambasadora? - spyta, kiedy znalaz j w kuchni. Owijaa kieliszki serwetkami i mocowaa je gumk. Popatrzya na niego zdumiona i kiwna gow. Harry trzyma w doniach pust szklank. - Od jak dawna bylicie kochankami? Widzia, jak jej mae pikne usta otwieraj si, formuuj odpowied, ktrej mzg na razie nie by w stanie przygotowa, potem zamykaj si i znw otwieraj jak u zotej rybki. Kiedy gniew dotar do oczu, Harry ju si przygotowywa na to, e Tajka go uderzy, ale zo zaraz zgasa. Za to do oczu napyny jej zy. - Przepraszam - powiedzia Harry bez przeprosin w gosie. - Pan... - Przepraszam. Po prostu musimy pyta o takie rzeczy. - Ale ja... - Chrzkna, uniosa i opucia ramiona, jak gdyby otrzsaa si z przykrej myli. - Ambasador by onaty, a ja... - Pani te jest matk? - Nie, ale... Harry lekko uj j pod rami i odprowadzi dalej od kuchennych drzwi. Popatrzya na niego. Gniew znw si budzi. - Posuchaj, Ao! Ambasadora znaleziono w motelu. Wiesz, co to oznacza. Nie bya jedyn osob, z ktr si pieprzy. Przyglda jej si uwanie, sprawdzajc, jakie wraenie wywary na niej jego sowa.

- Prowadzimy ledztwo w sprawie zabjstwa. Nie masz adnyc h powodw do lojalnoci wobec tego mczyzny, rozumiesz? Jkna cicho, dopiero wtedy zorientowa si, e szarpie j za rami. Puci. renice miaa due i czarne. - Boisz si? O to chodzi? Jej pier podnosia si i opadaa. - Czy co pomoe, jeli powiem, e nic z tego nie bdzie musiao wyj na jaw, jeeli nie ma zwizku z zabjstwem? - Nie bylimy kochankami! Harry popatrzy na ni, ale widzia jedynie czarne renice. aowa, e nie ma tu teraz Nho. - Okej. Wobec tego, co robi moda dziewczyna, taka jak ty, w samochodzie onatego ambasadora? Oprcz tego, e zaywa leki na astm? Odstawi pust szklank na tac i wyszed. Plastikow ampuk wrzuci do rodka. Wiedzia, e to idiotyczny gest, ale by gotw robi idiotyczne rzeczy, byle tylko co zaczo si dzia. Cokolwiek.

17
Elisabeth Dorothea Crumley bya w zym humorze. - Niech to szlag trafi! Cudzoziemiec z noem w plecach znaleziony w motelu, kompletny brak odciskw palcw, adnych podejrzanych, adnego pieprzonego ladu. Jedynie mafia, recepcjonistki, Tonye Harding, waciciele hoteli. O czym zapomniaam? - O lichwiarzach - podsun Rangsan zza Bangkok Post. - To si zawiera w mafii - stwierdzia Crumley. - Nie ten lichwiarz, z ktrego usug korzysta ambasador - odpar Rangsan. - Co masz na myli? Rangsan odoy gazet. - Harry, wspomniae, e zdaniem kierowcy ambasador by winien pienidze jakim lichwiarzom. A co robi lichwiarz, kiedy dunik umiera? Prbuje odzyska dug od rodziny, prawda? Liz nie bya przekonana. - A to dlaczego? Dugi hazardowe to sprawa osobista, nie ma zwizku z rodzin. - Ale s jeszcze ludzie, dla ktrych wci liczy si co takiego jak dobre imi rodu. A lichwiarze to ludzie interesu, oczywiste wic, e staraj si odzyska pienidze, jeli tylko mog. - Wydaje mi si to zbyt wyrafinowane - skrzywia si Liz. Rangsan znw sign po gazet. - Niemniej jednak znalazem numer Thai Indo Travellers w trzech miejscach na licie rozmw przychodzcych do rodziny Molnesw w cigu ostatnich trzech dni. Liz cicho gwizdna. Ten i w z siedzcych wok stou pokiwa gow. - Co to znaczy? - Harry wiedzia, e czego nie rozumie. - Thai Indo Travellers to fasadowe biuro podry - wyjania Liz. - Ale na pitrze odbywa si prawdziwa dziaalno, a mianowicie poyczanie pienidzy ludziom, ktrzy nie dostan poyczki gdzie indziej. Poyczaj na wysoki procent, maj brutalny, ale skuteczny system egzekucji dugw. Ju od pewnego czasu im si przygldamy. - Ale nic na nich nie macie? - Moglibymy mie, gdybymy si bardziej postarali. Uwaamy jednak, e konkurenci s gorsi, a to oni przejm rynek Thai Indo, jeli tych zamkniemy. Udaje im si

dziaa obok mafii. Z tego, co wiemy, nie pac nawet procentw bossom. Jeli to ktry z ich ludzi zabi ambasadora, byby to, o ile wiemy, pierwszy z ich strony przypadek zabjstwa. - Moe nadszed czas, eby zacz dziaa przykadem - zasugerowa Nho. - Najpierw zabi czowieka, a dopiero potem dzwoni do rodziny i domaga si zwrotu pienidzy? Chyba powinno by odwrotnie - zauway Harry. - Dlaczego? Ci, do ktrych skierowana jest wiadomo o losie nieposusznych dunikw, i tak ju j otrzymali. - Rangsan wolno przerzuca strony gazety. - A jeli na dodatek uda im si odzyska pienidze, to bdzie naprawd wspaniale. - No dobrze - westchna Liz. - Nho i Harry, moecie im zoy grzecznociow wizyt. Aha, jeszcze jedno, wanie rozmawiaam z technikami. Nie potrafi rozpozna tego tuszczu, ktry znalelimy wok przecicia na marynarce Molnesa. Twierdz, e to substancja organiczna, e musi pochodzi z jakiego zwierzcia. Ale to wszystko, co na razie wiem, wic moecie ju i.

Rangsan podszed do Harry'ego i Nho, gdy kierowali si do windy. - Uwaajcie. Te typy to twardziele. Syszaem, e wobec niesolidnych dunikw stosuj rub. - rub? - Wywo ich odzi, przywizuj do pala wbitego w dno rzeki, wrzucaj wsteczny bieg i wyjmuj drek ze rub z wody, wolno sunc do tyu. Umiesz to sobie wyobrazi? Harry umia. - Par lat temu znalelimy faceta, ktry umar na zawa serca. Skr z twarzy mia dosownie zdart. Chyba komu zaleao na tym, eby chodzi po miecie i budzi przeraenie w innych dunikach, ale kiedy usysza ryk silnika i zobaczy zbliajc si rub, serce nie wytrzymao. Nho pokiwa gow. - Niedobrze. Lepiej paci.

Nad barwnym zdjciem tjskich tancerek widnia duy czarny napis Amazing Thailand. Plakat wisia na cianie malekiego biura podry na Sampeng Lane w dzielnicy Chinatown. Oprcz Harry'ego, Nho oraz mczyzny i kobiety siedzcych za b iurkami w spartasko urzdzonym lokalu byo pusto. Mczyzna nosi okulary z tak grubymi szkami, e wyglda, jakby patrzy na nich z wntrza wazy ze zot rybk.

Nho wanie pokaza mu odznak policyjn. - Co on mwi? - e policja zawsze jest mile widziana i gwarantuje nam specjaln cen na jego wycieczki. - Popro o bezpatn podr na pitro. Nho powiedzia kilka sw i zota rybka signa po suchawk telefonu. - Pan Sorensen dopije tylko herbat - oznajmi mczyzna po angielsku. Harry chcia to skomentowa, ale powstrzymao go ostrzegawcze spojrzenie Nho. Usiedli na krzesach i czekali. Po kilku minutach Harry wskaza na nieruchomy wiatrak na suficie. Zota rybka z umiechem pokrcia gow. - Kaputt. Harry poczu, e swdzi go gowa. Po paru minutach telefon zotej rybki zadzwoni. Mczyzna kaza im i za sob. Przy schodach da znak, e maj zdj buty. Harry pomyla o swoich dziurawych przepoconych skarpetach tenisowych i stwierdzi, e dla wszystkich najlepiej bdzie, jeli zostanie w butach, Nho jednak pokrci gow, wic Harry, przeklinajc pod nosem, zdj je i gono tupic, ruszy po schodach. Zota rybka zapukaa do jakich drzwi, ktre otworzyy si, gwatownie szarpnite. Harry cofn si o dwa kroki. Cay otwr drzwiowy od futryny do futryny wypeniaa gra mini. W miejscu oczu miaa dwie kreski, a oprcz tego dugie czarne wsy i gow ogolon na yso, z wyjtkiem cieniutkiego warkoczyka z tyu, przerzuconego przez rami. Gowa przypominaa wyblak kul do krgli, nie byo pod ni szyi ani barkw, a jedynie naprony kark, ktry zaczyna si od uszu i przechodzi w par ramion tak grubych, e wyglday na dokrcone. Harry jeszcze nigdy w yciu nie widzia tak ogromnego czowieka. Mczyzna zostawi drzwi otwarte i koyszcym si krokiem ruszy w gb pokoju. - On si nazywa Woo - szepn Nho. - Goryl na zlecenie. Owiany bardzo z saw. - O rany, przecie on wyglda jak marna karykatura otra z Hollywood! - Chiczyk z Mandurii. Oni syn ze swoich rozmiarw... Okna byy zasonite okiennicami, wic w pmroku Harry dostrzeg jedynie zarys postaci mczyzny siedzcego za duym biurkiem. Na suficie krci si wentylator, a ze ciany szczerzy na nich zby wypchany eb tygrysa. Drzwi na balkon byy otwarte i samochody zdaway si sun rodkiem pokoju. W tych drzwiach siedziaa trzecia osoba. Woo wcisn si na ostatnie wolne krzeso. Harry i Nho musieli sta. - Czym mog panom suy?

Gos zza biurka by gboki, wymowa angielska bliska oksfordzkiej. Kiedy mczyzna unis rk, bysno zoto piercienia. Nho spojrza na Harry'ego. - No c. Jestemy z policji, panie Sorensen. - To ju wiem. - Poyczalicie pienidze ambasadorowi Molnesowi. On nie yje, wic prbowalicie dzwoni do jego ony, eby od niej wyegzekwowa spat dugu. - Nie mamy adnych niezaatwionych rachunkw z adnym ambasadorem. Poza tym nie trudnimy si poyczaniem na procent, panie... - Hole. Pan kamie, panie Sorensen. - Co pan powiedzia, Hole? - Sorensen wychyli si do przodu. Rysy twarzy mia tajskie, ale skr i wosy biae jak nieg, a oczy przezroczycie niebieskie. Nho skubn Harry'ego za rami, ale ten przycign rk do siebie, wytrzymujc spojrzenie Sorensena. Wiedzia, e wanie w co wdepn, wysun grob, a reguy gry mwiy, e Sorensen straciby twarz, gdyby teraz przyzna si do czegokolwiek. Ale Harry sta w samych skarpetkach, poci si jak winia i mia serdecznie do zachowywania twarzy, taktu i dyplomacji. - Jest pan teraz w Chinatown, panie Hole, a nie w kraju farangw. Nie mam adnych zadranie z komendantem policji w Bangkoku. Proponuj, abycie sobie z nim porozmawiali, zanim powiecie co jeszcze, a ja puszcz w niepami t przykr scen. - Zwykle to policja recytuje prawa Mirandy-Escobeda bandycie, a nie odwrotnie. Zby Sorensena bysny biel midzy wilgotnymi czerwonymi wargami. - A tak. You have the right to remain silent i tak dalej. No c, tym razem bdzie odwrotnie. Woo was odprowadzi, moi panowie. - Dziaalno, ktr tu uprawiacie, nie znosi wiata dzienneg o. Podobnie jak pan, Sorensen. Na paskim miejscu szybko bym sobie sprawi krem do opalania z wysokim filtrem. Takich rzeczy nie sprzedaj na wiziennym spacerniaku. Gos Sorensena zabrzmia jeszcze odrobin gbiej. - Prosz mnie nie drani, panie Hole. Obawiam si, e pobyty za granic wyczerpay nieco moj tajsk cierpliwo. - Nie ma obawy, po paru latach za kratkami wrci. - Odprowad pana Hole na zewntrz, Woo. Ogromne ciao poruszyo si z zaskakujc zwinnoci. Harry poczu kwany zapach curry i zanim zdy podnie rce, sam zosta uniesiony i cinity jak misiek, ktrego kto

wanie wygra w wesoym miasteczku. Prbowa si wyrwa, ale elazny ucisk tylko si wzmaga za kadym razem, gdy Harry wypuszcza powietrze z puc, tak jak w dusici el odcina swojej ofierze dopyw tlenu. Pociemniao mu w oczach, ale sysza, e odgosy ulicy narastaj. W kocu by wolny i unosi si w powietrzu. Kiedy otworzy oczy, wiedzia, e straci przytomno, jakby na sekund zasn. Zobaczy szyld z chiskimi znakami, pk kabli miedzy dwoma supami telefonicznymi, szarobiae niebo i jak twarz, ktra si nad nim pochylaa. Zaraz powrciy te dwiki, sysza sowa wylewajce si z ust tej twarzy. Pokazywaa na balkon i na daszek tuk-tuka, paskudnie wgnieciony. - Jak si czujesz, Harry? - Nho odepchn kierowc tuk-tuka. Harry popatrzy na siebie. Bolay go plecy, a zdarte biae skarpety na tle brudnego szarego asfaltu miay w sobie co niewypowiedzianie smutnego. - No c. Ze Schr0dera te mnie kiedy wyrzucili. Wzie moje buty? Gotw by si zaoy, e Nho z caej siy walczy z umiechem. - Sorensen kaza mi nastpnym razem przyj z nakazem aresztowania - odezwa si Nho, kiedy wsiedli do samochodu. - W kadym razie moemy ich wsadzi za przemoc wobec funkcjonariusza na subie. Harry pogadzi palcem zadrapanie na ydce. - Nie i c h, tylko t gr misa. Ale moe ten goryl bdzie mg co nam powiedzie. A tak w ogle to co wy, Tajowie, macie do wysokoci? Wedug Tonje Wiig jestem na przestrzeni krtkiego czasu ju trzecim Norwegiem, ktrego wyrzucono przez okno. - Stara metoda mafii. Lepsza od strzelania do ludzi. Policja, znajdujc faceta pod oknem, nie moe wykluczy, e to by wypadek. Pienidze przechodz z rk do rk, sprawa zostaje umorzona, nie mona tego krytykowa. Wszyscy s zadowoleni. Dziura od kuli wprowadza jedynie niepotrzebne komplikacje. Zatrzymali si na czerwonym wietle. Na dywaniku rozoonym bezporednio na chodniku siedziaa stara pomarszczona Chinka, szczerzc sprchniae pieki zbw. Jej twarz rozpywaa si w niebieskim drcym powietrzu.

18
Telefon odebraa ona Aunego. - Pno ju - powiedziaa zaspana. - Raczej wczenie - poprawi j Harry. - Przepraszam, jeli dzwoni nie w por, ale chciaem zapa Aunego, zanim wyjdzie do pracy. - Wanie wstajemy, Harry. Zaczekaj chwil, zaraz ci go dam. - Harry? O co chodzi? - Potrzebuj troch pomocy. Kto to jest pedofil? Harry sysza, jak Aune burczy pod nosem i obraca si w ku. - Pedofil? Doprawdy, niezy pocztek dnia. Wersja skrcona mwi, e to osoba, ktr seksualnie pocigaj maoletni. - A nieco bardziej pogbiona? - Wielu aspektw tego problemu wci jeszcze nie znamy, ale gdyby zadzwoni do seksuologa, to najprawdopodobniej odrniby pedofila, ktrego zachowanie se ksualne ma charakter preferencyjny, od takiego, u ktrego kontakty seksualne z dziemi maj charakter zastpczy, uwarunkowany sytuacj. Klasyczny przykad mczyzny z torebk cukierkw w parku to pedofilia prawdziwa, preferencyjna. Jego pedofilskie zainteresowania zapewne zaczy si w modoci, niekoniecznie pod wpywem jakiego zewntrznego konfliktu. Taki czowiek identyfikuje si z dzieckiem, dostosowuje swoje zachowania do wieku dziec ka, czasami przyjmuje rol pseudo rodzica. Czynno seksualna bywa z reguy starannie zaplanowana i jest dla niego prb rozwizania wasnych yciowych problemw. Powiedz, zapac mi za to? - A to uwarunkowanie sytuacj? - To grupa bardziej niejasna. Tacy ludzie s przede wszystkim zainteresowani innymi dorosymi, a dziecko czsto bywa substytutem kogo, z kim pedofil dowiadcza konfliktu. Podczas gdy pedofil klasyczny czsto bywa pederast, czyli interesuje si maymi chopcami, tego drugiego bardziej pocigaj dziewczynki. W tej grupie znajdziesz wielu sprawcw dopuszczajcych si jednoczenie kazirodztwa. - Opowiedz mi raczej o tym z cukierkami. Jak jest skonstruowany jego mzg? - Tak samo jak twj i mj, Harry, jedynie z paroma niewielkimi wyjtkami. - Czyli?

- Po pierwsze, nie wolno generalizowa, mwimy o ludziach. P o drugie, to nie jest dziedzina, w ktrej si specjalizuj. - Ale wiesz o tym wicej ni ja. - No dobrze. Pedofile z reguy maj niskie mniemanie o sobie i tak zwan kruch seksualno. Oznacza to, e brak im pewnoci siebie, nie radz sobie z doros seksualnoci, czuj, e si nie sprawdzaj. Jedynie podczas obcowania z dziemi s w stanie kontrolowa sytuacj i zaspokoi swoje dze. - A jakie one mog by? - Spektrum jest tak szerokie, jak w wypadku seksualnoci innych ludzi. Od nieszkodliwego przytu lania a po gwaty i zabjstwo. Bardzo rne. - I wszystko zaley od warunkw dorastania, rodowiska i caej tej reszty? - Rzeczywicie nie naley do rzadkoci sytuacja, w ktrej sprawca sam by seksualnie wykorzystywany jako dziecko. Podobnie rzecz si dzieje w wypadku dzieci bitych w domu, a potem stosujcych przemoc wobec maonkw i wasnych dzieci. Po prostu powtarzaj schemat z wasnego dziecistwa. - Dlaczego? - Moe to zabrzmi dziwnie, ale prawdopodobnie ma to zwizek z modelami dorosoci i poczuciem bezpieczestwa. Do takiego schematu s przyzwyczajeni. - Jak ich odkry? - O co ci chodzi? - Jakich cech szczeglnych mam szuka? Aune si rozemia. - Przykro mi, Harry, ale nie wydaje mi si, eby wyrniali si czym szczeglnym. To zazwyczaj mczyni, czsto samotni, nie zbyt dobrze funkcjonujcy spoecznie. Ale chocia maj zaburzon seksualno, w innych dziedzinach ycia mog radzi sobie znakomicie. I znajdziesz ich prawdopodobnie wszdzie. - Wszdzie? To znaczy ilu moe ich by w Norwegii? - Nie da si odpowiedzie na to pytanie. Wszystko midzy innymi zaley od tego, w ktrym miejscu wyznaczy si granic. W Hiszpanii tak zwany wiek przyzwolenia, uprawniajcy do wspycia seksualnego, to dwanacie lat, wic jak potraktowa hebefila, czyli mczyzn, ktrego podniecaj wycznie dziewczynki w okresie dojrzewania? Albo takiego, ktrego nie interesuje wiek, dopki partnerka seksualna ma fizyczne cechy dziecka, na przykad nieowosione ciao i mikk skr? - Rozumiem. Mog nosi najrozmaitsze przebrania, jest ich wielu i s wszdzie.

- Wstyd kae im si zrcznie maskowa. Wikszo przez cae ycie gromadzi dowiadczenia uczce, jak ukrywa swoje skonnoci, wic mog ci jedynie powiedzie, e jest ich o wiele wicej ni tych, ktrych policja przyapuje na gorcym uczynku. - Dziesiciu na jednego ujawnionego. - Co powiedziae? - Nic, dzikuj. A tak w ogle to zakorkowaem butelk. - Ojej, od ilu dni? - Od osiemdziesiciu godzin. - Trudno? - No c. W kadym razie potwory nie wychodz spod ka. Mylaem, e bdzie gorzej. - Ledwie zacze. Pamitaj, e moesz mie ze dni. - A s jakie inne?

By wieczr i takswkarz, syszc, e ma zawie Harry'ego na Patpong, wrczy mu niedu kolorow broszurk. - Masa, sil? Masa dobry. Ja zawie. W sabym wietle Harry zobaczy zdjcia modych Tajek, umiechajcych si prawie tak niewinnie, jak na reklamie Thai Air. - Nie, dzikuj, chc tylko co zje. - Harry odda folder, mimo e jego obite plecy uznay propozycj za cakiem niez. Ale kied y z ciekawoci spyta, o jaki masa chodzi, takswkarz wykona midzynarodowy gest: z palca wskazujcego i kciuka zrobi kko, w ktre wsun palec wskazujcy drugiej doni. Liz polecia mu Le Boucheron na Patpongu i jedzenie rzeczywicie wygldao na nieze. Po prostu on nie mia apetytu. Umiechn si przepraszajco do kelnerki, ktra zabraa prawie peny talerz, zostawi hojny napiwek, by zrozumiaa, e nie jest niezadowolony, po czym wyszed na histeryczne ycie uliczne Patpongu. Soi 1 bya zamknita dla ruchu, ale tym wicej znajdowao si na niej ludzi, ktrzy zdawali si pyn rwc rzek w gr i w d wzdu straganw i barw. Z kadego otworu w cianie wylewaa si dudnica muzyka. Spoceni mczyni i kobiety zachowywali si jak na polowaniu, a zapachy ludzi, kanalizacji i jedzenia walczyy ze sob o uwag. W jakim miejscu kto odsun zason i Harry w gbi zobaczy scen, na ktrej taczyy dziewczta ubrane w obowizkowe majtki typu tanga i buty na wysokich obcasach.

- adnej opaty za wstp, dziewidziesit bahtw za drinka! - krzykn mu kto do ucha. Harry szed dalej, ale mia wraenie, e stoi w miejscu, bo to samo powtarzao si wzdu caej zatoczonej ulicy. Czu pulsowanie w odku i nie potrafi stwierdzi, czy to muzyka, jego wasne serce, czy guche dudnienie maszyn budowlanych, ktre przez ca dob na okrgo wbijay filary pod now nadziemn autostrad Bangkoku ponad Silom Road. W jednym z barw pod goym niebem dziewczyna ubrana w krzykliw sukienk z czerwonego jedwabiu pochwycia jego spojrzenie i wskazaa mu krzeso obok siebie. Harry szed dalej, ale mia wraenie, e jest pijany. Usysza ryk z innego baru, w gbi dojrza odbiornik telewizyjny, jaka druyna pikarska najwyraniej wanie strzelia gola. Dwaj Anglicy o zarowionych karkach piewajcy Blowing Bubbles stuknli si szklankami. - Wejd, blondie. Wysoka szczupa kobieta zatrzepotaa dugimi rzsami, wyprya due piersi i zaoya nog na nog, ju niczego nie pozostawiajc wyobrani. - Patrzy pan na katoey - pady nagle norweskie sowa i Harry si odwrci. To by Jens Brekke. Drobniutka Tajka w obcisej skrzanej spdniczce wisiaa uczepiona jego ramienia. - Waciwie to zupenie fantastyczne. Okrge ksztaty, piersi i wagina. Niektrzy mczyni wol katoey od prawdziwego towaru. Zreszt, dlaczego nie? - Brekke pokaza peen zestaw biaych zbw w opalonej dziecinnej twarzy. - Jedyny problem w tym, e ich utworzone operacyjnie waginy nie oczyszczaj si same jak u prawdziwych kobiet. W dniu, w ktrym im si to uda, sam zaczn si zastanawia nad katoey. A jakie jest paskie zdanie, sierancie? Harry zerkn na wysok kobiet, ktra syszc okrelenie katoey, z gonym prychniciem odwrcia si do nich plecami. - No c, nie przyszo mi do gowy, e ktra z tych kobiet tutaj mogaby nie by kobiet. - Niewprawne oko atwo oszuka. Ale mona to pozna przede wszystkim po jabku Adama, ktre z reguy nie daje si usun. Poza tym katoey s na og o gow wysze, odrobin zbyt wyzywajce i nieco zbyt agresywnie flirtuj. No i za adne. Z reguy to ostatnie je zdradza. Nie s w stanie si opanowa, zawsze musz troch przesadzi. Zawiesi gos, jakby na co czeka, lecz jeli nawet tak byo, Harry nie speni jego oczekiwa. - A propos, czy i pan w czym nie przesadzi, sierancie? Widz, e pan kuleje.

- Mam przesadnie du wiar w zachodnie techniki konwersacji. Ale to minie. - Co? Wiara czy obraenia? Brekke patrzy na Harry'ego z tym samym niewidzialnym umiechem co po pogrzebie. Jakby chcia go wcign w jak zabaw. Ale Harry nie mia ochoty si bawi. - Mam nadziej, e i jedno, i drugie. Wracam do domu. - Ju? - wiato neonu odbio si w spoconym czole Brekkego. - Wobec tego licz, e zobacz pana jutro w dobrej formie. Na Surawong Road Harry zapa takswk. - Masa, sir?

19
Kiedy Nho zabra Harry'ego spod River Garden, soce ledwie wstao i wiecio na nich askawie midzy niskimi domami. Barclay Thailand znaleli przed sm. Umiechnity parkingowy z fryzur a la Jimi Hendrix i suchawkami od walkmana w uszach wpuci ich do garau pod budynkiem, gdzie Nho udao si w kocu midzy bmw a mercedesami znale samotne miejsce dla goci tu przy windach. Nho postanowi zosta w samochodzie, poniewa jego zasb norweskich sw ogranicza si do dzikuj, ktrego Harry nauczy go podczas przerwy na kaw. Liz artem dodaa, e dzikuj zawsze jest pierwszym sowem, jakiego biay czowiek usiuje nauczy tubylcw. Poza tym Nho nie podobao si otoczenie. Wszystkie te drogie wozy przycigay zodziei i chocia gara by wyposaony w kamery wideo, Nho nie mia penego zaufania do stranikw, ktrzy otwierajc szlaban, pstrykaj w takt niewidzialnej muzyki. Harry wjecha wind na dziesite pitro i wszed do recepcji Barclay Thailand. Przedstawi si i spojrza na zegarek. Waciwie spodziewa si, e bdzie musia czeka na Brekkego, ale recepcjonistka zaprowadzia go z powrotem do windy, przecigna kart przez czytnik i wcisna P oznaczajce, jak wyjania, penthouse. Wylizgna si z windy, a Harry poszybowa do nieba. Kiedy drzwi windy si rozsuny, zobaczy na rodku lnicego brzowego parkietu Brekkego opartego o wielkie mahoniowe biurko, z jedn suchawk telefoniczn przy uchu, a drug przewieszon przez rami. Caa reszta pokoju bya ze szka. ciany, sufit, niski stolik, a nawet krzesa. - Zdzwonimy si, Tom. Uwaaj, eby ci dzisiaj nie zjedli. I tak jak mwiem, trzymaj si z daleka od rupii. Umiechn si przepraszajco do Harry'ego, podnis drug suchawk, spojrza na symbol giedowy przesuwajcy si po monitorze komputera, rzuci krtkie tak i si rozczy. - Co to byo? - spyta Harry. - Moja praca. - Czyli? - Akurat w tej chwili chodzio o zabezpieczenie dugu dolarowego dla klienta.

- Due sumy? - spyta Harry. Spojrza na Bangkok w dole, czciowo spowity mg. - Pytanie, z czym si je porwnuje. Przypuszczam, e to kwoty rzdu budetu przecitnej norweskiej gminy. Ktry z telefonw zadzwoni, Brekke wcisn guzik interkomu. - Przyjmij t wiadomo, Shena. Jestem zajty. - Zwolni przycisk, nie czekajc na potwierdzenie. - Duo roboty? Brekke si rozemia. - Nie czytasz gazet? Waluty w caej Azji lec na eb na szyj. Wszyscy sikaj w majtki. I mao ng nie poami, tak uciekaj w dolary. Banki i domy maklerskie bankrutuj co drugi dzie. Ludzie ju zaczli wyskakiwa przez okna. - Ale ty nie? - Harry odruchowo potar krzy. - Ja? Ja jestem dealerem walutowym, to gatunek z rodziny spw. - Kilka razy machn rkami, naladujc ruch skrzyde, i wyszczerzy zby. - My i tak zarabiamy. Dopki co si dzieje i ludzie handluj. Show time is good time. A akurat teraz show time trwa na okrgo przez ca dob. - Wic ty jeste krupierem w tej grze? - Yes. wietnie powiedziane, musz to zapamita. A ci inni idioci to hazardzici. - Idioci? - Oczywicie. - Sdziem, e inwestorzy giedowi to stosunkowo bystre typy. - Owszem, s bystrzy, ale to i tak idioci. Odwieczny paradoks. Im s bystrzejsi, tym bardziej si napalaj na spekulacje na rynkach walutowych. Przecie to oni lepiej ni inni powinni wiedzie, e na ruletce nie da si zarabia na dusz met. Ja sam jestem do gupi, ale tyle przynajmniej zrozumiaem. - To znaczy, e nigdy nie grasz w ruletk, Brekke? - Zdarza mi si obstawia zakady. - Nie stajesz si przez to jednym z idiotw? Brekke podsun mu pudeko z cygarami, ale Harry odmwi. - Sprytnie. S ohydne w smaku. Pal je wycznie z jednego powodu: wydaje mi si, e musz. Poniewa mnie na nie sta. - Pokrci gow i wsun cygaro do ust. - Widziae Kasyno, sierancie? Ten film z Robertem de Niro i Sharon Stone. Harry kiwn gow.

- Pamitasz t scen, w ktrej Joe Pesci opowiada o jedynym facecie, jakiego zna, ktry systematycznie zarabia na hazardzie? Ale on nie uprawia hazardu, tylko obstawia zakady. Gra na koniach, obstawia mecze koszykwki i tak dalej. To co zupenie innego ni ruletka. Brekke przysun Harry'emu szklane krzeso, sam usiad naprzeciwko niego. - W grze chodzi o szczcie, w zakadach nie. W zakadach najwaniejsze s dwie rzeczy: psychologia i informacja. Wygrywa sprytniejszy. Na przykad ten facet z Kasyna. Czowiek powica cay swj czas na zbieranie informacji o drzewach genealogicznych poszczeglnych koni, o tym, jak sobie radziy na treningu tydzie wczeniej, jak pasz dostaway, ile way dokej, kiedy wsta rano - wszystkie informacje, ktrych innym nie chce si zbiera albo nie s w stanie ich wchon. On je skada do kupy. Tworzy sobie obraz szans, jakie ma ko, i obserwuje, co robi inni gracze. Jeeli ko ma wysokie szanse, stawia na niego, wszystko jedno, czy wierzy, e wygra, czy nie. Na dusz met to on zarabia. A pozostali trac. - To takie proste? Brekke unis rk do gry i spojrza na zegarek. - Wiedziaem, e pewien japoski inwestor z Asahi Bank wybiera si wczoraj wieczorem na Patpong. W kocu znalazem go na Soi cztery. Dolewaem mu i wycigaem z niego informacje do trzeciej w nocy, potem zostawiem go swojej kobiecie i poszedem do domu. W pracy zjawiem si o szstej rano i od tamtej pory skupuj bahty. On niedugo wemie si do roboty i bdzie chcia kupi bahty za cztery miliony koron. Wtedy mu je sprzedam. - To rzeczywicie wyglda na du sum. Ale wyglda te na dziaanie nielegalne. - Prawie, Harry. Tylko prawie. - Brekkego ogarn wikszy zapa, mwi teraz jak chopiec, ktry chce si pochwali now zabawk. - To nie jest kwestia moralnoci. Jeli chcesz gra jak napastnik, musisz przez cay czas porusza si na granicy spalonego. Zasady istniej jedynie po to, eby je naciga. - I ci, ktrzy nacigaj te zasady najbardziej, wygrywaj? - Kiedy Maradona zdoby gola rk w meczu przeciwko Anglii, ludzie zaakceptowali to jako element gry. Wszystko, czego nie zauway sdzia, jest w porzdku. - Brekke podnis do gry palec. - Ale, tak czy owak, nie da si unikn oceny szans. Czasami tracisz, ale jeli szanse s po twojej stronie, na dusz met bdziesz zarabia. - Krzywic si, zgasi cygaro. Dzisiaj to ten Japoczyk zdecydowa, co bd robi. Ale wiesz, co jest najprzyjemniejsze?

Kiedy sam sterujesz gr. Moesz na przykad tu przed upublicznieniem danych o inflacji w Stanach puci plotk: Greenspan w prywatnej rozmowie przy obiedzie powiedzia, e odsetki musz wzrosn. Dezorientujesz przeciwnikw. To w taki sposb moesz zgarn wielkie wygrane. To jest, cholera, przyjemniejsze ni seks. - Brekke rozemia si i z zachwytem tupn w podog. - Rynek walutowy to matka wszystkich rynkw, Harry, Formua 1. Rwnie odurzajcy, co miertelnie niebezpieczny. Wiem, e to perwersja, ale jestem jednym z tych, ktrzy maj wira na punkcie kontroli, i lubi mie pewno, e jeli zabij si, jadc samochodem, bdzie to moja wina. Harry rozejrza si. Szalony profesor w szklanej klatce. - A jak ci przyapie drogwka? - Dopki zarabiam i nie przekraczam wyznaczonych ram, wszyscy s happy. Poza tym dziki mnie firma osiga najwysze dochody. Widzisz to biuro? Wczeniej siedzia tu szef Barclay Thailand. Pewnie si zastanawiasz, dlaczego ten penthouse naley do jakiego marnego dealera walutowego. Bo w biurze maklerskim liczy si tylko jedna rzecz: ile zarabiasz. Wszystko inne to sztafa. Rwnie szefowie. Oni s jedynie administratorami. Oni, ich praca i pensja s uzalenieni od nas, obecnych, dziaajcych na rynku. Mj szef przenis si do przyjemnego gabinetu pitro niej, bo zagroziem, e odejd do konkurencji razem ze wszystkimi klientami, jeli nie bd mia lepszej umowy bonusowej. Tym bonusem jest biuro. - Rozpi kamizelk i powiesi j na szklanym krzele. - Ale do ju mwilimy o mnie. Jak mog ci pomc, Harry? - Zastanawiaem si, o czym rozmawiae z ambasadorem przez telefon tego dnia, kiedy zgin. - Zadzwoni, eby potwierdzi nasze spotkanie. Potwierdziem. - I co dalej? - Przyjecha tu o szesnastej, tak jak ustalilimy. Moe pi po. Shena z recepcji bdzie znaa dokadn godzin, bo najpierw by tam, eby si wpisa. - O czym rozmawialicie? - O pienidzach. Mia troch kasy, ktr chcia zainwestowa. adne drgnienie minia na twarzy nie wiadczyo o tym, eby kama. - Siedzielimy tu do pitej. Potem odprowadziem go do garau, bo tam zostawi samochd. - Zaparkowa tam, gdzie my teraz stoimy? - Jeli stoisz na miejscu dla goci, to tak. - I wtedy widziae go po raz ostatni?

- Zgadza si. - Dzikuj, to ju wszystko - powiedzia Harry. - O rany. Taka duga jazda, eby zada tych kilka pyta? - Tak jak mwiem, to rutynowe ledztwo. - No tak, oczywicie. Ambasador zmar na zawa, prawda? - Jens Brekke lekko si umiechn. - Na to wyglda. - Jestem przyjacielem rodziny - owiadczy Jens. - Nikt nic nie mwi, ale rozumiem, w czym rzecz. Chc, eby o tym wiedzia. Kiedy Harry wstawa, drzwi windy si rozsuny i wesza recepcjonistka z tac, na ktrej stay szklanki i dwie butelki. - Moe troch wody przed wyjciem, Harry? Raz w miesicu przysyaj mi j samolotem. Nala do szklanek wod mineraln ze rda Farris w norweskim Larvik. - A tak przy okazji, Harry, godzina tej rozmowy telefonicznej, o ktrej wczoraj wspomniae, bya bdna. Otworzy drzwi szafki przy cianie i Harry ujrza co, co przypominao panel bankomatu. Brekke wstuka jakie cyfry. - To byo o trzynastej trzynacie, nie trzynastej pitnacie. Pewnie to bez znaczenia, ale pomylaem, e moe chcielibycie zna prawidow godzin. - Tak godzin poda nam operator telefoniczny. Dlaczego uwaasz, e twoja godzina jest waciwsza? - Bo moja jest prawidowa. - Znw bysk biaych zbw. - To urzdzenie nagrywa wszystkie moje rozmowy. Kosztowao p miliona koron i ma zegar sterowany satelitarnie. Uwierz mi, na pewno dobrze chodzi. Harry unis brwi. - Kto, na mio bosk, paci p miliona koron za magnetofon? - Wicej osb, ni ci si wydaje. Midzy innymi wikszo dealerw walutowych. Kiedy si dyskutuje z przeciwnikiem o tym, czy powiedzia prze z telefon kupuj, czy sprzedawaj, to p miliona prdko zmienia si w mieszne pienidze. Magnetofon automatycznie wgrywa cyfrowy kod czasu na tej specjalnej tamie. - Wzi do rki co, co przypominao zwyk kaset VHS. - Tego kodu nie da si zmieni. A kiedy rozmowa ju jest nagrana, nie da si jej skasowa, nie niszczc kodu czasu. Jedyna rzecz, jak mona zrobi, to

schowa tam. Ale wtedy inni zorientuj si, e brakuje nagra z danego okresu. Rzecz jest robiona tak starannie, eby tamy mogy posuy jako dowd w razie ewentualnego procesu. - Czy to oznacza, e masz nagran swoj rozmow z Molnesem? - Oczywicie. - Czy moglibymy... - Chwileczk. Dziwnie byo sucha najzupeniej ywego gosu czowieka, ktrego Harry tak niedawno widzia z noem w plecach. No to o czwartej - powiedzia ambasador. Zabrzmiao to obojtnie, niemal smutno. Zaraz si rozczy.

20
- Jak twoje plecy? - spytaa zaniepokojona Liz, kiedy Harry, kulejc, wszed do biura na porann odpraw. - Lepiej - skama i usiad na krzele bokiem. Nho poczstowa go papierosem, ale Rangsan chrzkn zza gazety, wic Harry nie zapali. - Mam par nowych wiadomoci, ktre mog ci wprawi w dobry humor powiedziaa Liz. - Ja ju jestem w dobrym humorze. - Po pierwsze, postanowilimy zwin Woo. Zobaczymy, co nam si uda z niego wycign, kiedy mu zagrozimy trzema latami za napa na funkcjonariusza na subie. Pan Sorensen twierdzi, e nie widzieli Woo od kilku dni, bo jest tylko wolnym strzelcem. Nie mamy adnego adresu, ale wiemy, e zwykle jada w restauracji obok stadionu bokserskiego Ratchadamnoen. Ludzie obstawiaj walki, czsto idzie o due sumy, wic zazwyczaj krc si tam lichwiarze, eby zapa nowych klientw i przypilnowa tych, z ktrymi maj niezaatwione rachunki. Druga dobra wiadomo jest taka, e Sunthorn rozpytywa po hotelach, ktre, jak podejrzewamy, zapewniaj panie do towarzystwa. Ambasador najwyraniej odwiedza regularnie jeden z nich. Zapamitali samochd ze wzgldu na tablice dyplomatyczne. Podobno Molneso wi towarzyszya kobieta. - No to dobrze. Liz wygldaa na nieco rozczarowan letni reakcj Harry'ego. - Dobrze? - Zabiera pann Ao do hotelu i tam sobie z ni uywa. I co z tego? Najwidoczniej nie chciaa zaprosi go do domu. Moemy z tego jedynie wycign motyw dla Hilde Molnes, e to ona zaatwia ma. Ewentualnie zrobi to facet panny Ao, jeli go w ogle ma. - Panna Ao te miaa motyw, jeeli Molnes zamierza j rzuci - zauway Nho. - Wiele dobrych propozycji - podsumowaa Liz. - Od czego zaczynamy? - Od sprawdzenia alibi - pado zza gazety.

W sali konferencyjnej ambasady panna Ao patrzya na Harry'ego i Nho oczami czerwonymi od paczu. Zdecydowanie wypara si wizyt w hotelu, powiedziaa te, e

mieszka z matk i siostr, ale w wieczr zabjstwa nie byo jej w domu. Twierdzia, e nie ma adnych znajomych, lecz wrcia bardzo pno, po pnocy. Wanie w momencie, gdy Nho usiowa j nakoni, eby wyjawia, gdzie bya, zacza paka. - Lepiej eby nam to powiedziaa teraz, Ao - stwierdzi Harry i spuci aluzje, odgradzajc ich od korytarza. - Ju raz nas okamaa. Teraz sprawa jest powana. Mwisz, e wieczorem w dniu zabjstwa bya poza domem, ale nie spotkaa nikogo, kto mgby to potwierdzi. - Moja matka i siostra... - One mog zawiadczy, e wrcia do domu po pnocy. To ci nie pomoe, Ao. Po licznej lalkowatej buzi nie przestaway pyn zy. - Musimy ci zabra. - Harry westchn. - Chyba e zmienisz zdanie i powiesz nam, gdzie bya. Dziewczyna pokrcia gow, Harry i Nho popatrzyli na siebie. Nho wzruszy ramionami i lekko uj recepcjonistk za rk, ale panna Ao ze szlochem przycisna gow do blatu biurka. Kto delikatnie zapuka do drzwi, Harry otworzy i zobaczy Sanpheta. - Sanphet, my... Kierowca pooy palec na wargach. - Wiem - szepn i gestem wywoa Harry'ego z sali. Starannie zamknwszy za sob drzwi, Harry spyta: - O co chodzi? - Przesuchujecie pann Ao. Chcecie wiedzie, gdzie bya w chwili zabjstwa? Harry nie odpowiedzia. Sanphet chrzkn i wypry si jak struna. - Skamaem. Panna Ao jedzia samochodem ambasady. - Ach tak? - zdziwi si lekko Harry. - I to nie raz. - Wiedzia pan wic o jej romansie z ambasadorem? - Nie z ambasadorem. Mino kilka sekund, zanim Harry uwiadomi sobie, co to zna czy, i z niedowierzaniem spojrza na starego Taj. - Z panem, Sanphet? Pan i panna Ao? - To duga historia. Obawiam si, e nie zrozumie pan wszystkiego. - Spojrza niemiao na Harry'ego. - Panna Ao bya u mnie tego wieczoru, kiedy zgin ambasador. Nigdy by tego nie zdradzia, bo oboje moglibymy za to zapaci utrat pracy. Zwizki midzy pracownikami s niedopuszczalne.

Harry pogadzi si po gowie. - Wiem, co pan sobie myli, sierancie. e jestem starym czowiekiem, a ona ledwie dziewczynk. - No c. Rzeczywicie obawiam si, e nie wszystko rozumiem, Sanphet. Kierowca umiechn si lekko. - Jej matka i ja bylimy kiedy kochankami, dawno, dawno temu, zanim urodzia si Ao. W Tajlandii istnieje co, co nazywa si phii. Mona to przetumaczy jako starszestwo. To oznacza, e starsza osoba gruje nad modsz, ale nie tylko. Rwnie to, e kto starszy jest odpowiedzialny za modszego. Panna Ao dostaa prac w ambasadzie z mojego polecenia, a jest ciep i pen wdzicznoci kobiet. - Wdzicznoci? - wyrwao si Harry'emu. - Ile miaa lat... - urwa. - Co na to jej matka? Sanphet umiechn si ze smutkiem. - Matka ma tyle lat co ja i rozumie. Panna Ao jest mi tylko wypoyczona na pewien krtki czas. Dopki nie znajdzie mczyzny, z ktrym zaoy rodzin. To nic niezwykego... Harry z westchnieniem wypuci powietrze. - Wic pan jej daje alibi? I wie pan, e to nie pann Ao ambasador zabiera do hotelu, ktry odwiedza? - Jeeli ambasador jedzi do jakiego hotelu, to na pewno nie z Ao. Harry unis palec. - Ju raz pan skama. Mgbym wic pana oskary o utrudnianie pracy policji w ledztwie dotyczcym zabjstwa. Jeeli ma pan co jeszcze do powiedzenia, to niech pan mwi teraz. Stare piwne oczy patrzyy na Harry'ego bez mrugnicia. - Lubiem pana Molnesa. By moim przyjacielem. Mam nadziej, e ten, kto go zamordowa, zostanie ukarany. Ale nikt inny. Harry chcia co powiedzie, lecz ugryz si w jzyk.

21
Bordowo czerwone soce przecinay pomaraczowe smugi. Balansowao na szarej skyline Bangkoku niczym nowa planeta, ktra niezapowiedzianie pojawia si na sklepieniu nieba. - To jest wanie stadion bokserski Ratchadamnoen - powiedziaa Liz, kiedy toyota, ktr jechali rwnie Harry, Nho i Sunthorn, zatrzymaa si przed szarym murowanym budynkiem. Dwch melancholijnych konikw rozjanio si na ich widok, ale Liz odprawia ich gestem. - Moe to nie wyglda zbyt imponujco, ale to tutejsza wersja teatru marze. Tu kady ma szans sta si bogiem, jeli tylko moe si pochwali dostatecznie szybkimi nogami i rkami. Cze, Ricki! Do samochodu podszed jeden ze stranikw dyurujcych w bramie, a Liz wczya urok w stopniu, o jaki Harry nawet jej nie podejrzewa. Po mnstwie szybkich sw i wybuchw miechu odwrcia si do nich z pogodn min. - Postarajmy si aresztowa Woo jak najszybciej. Zaatwiam bilety na miejsca tu przy ringu dla siebie i dla turysty. Dzi wieczorem Ivan walczy w sidmej kategorii. Moe by zabawnie. Restauracja bya z rodzaju bardzo skromnych. Sztuczne tworzywo , muchy i samotny wiatrak na suficie, wcigajcy kuchenne smrody do sali restauracyjnej. Nad bufetem portrety tajlandzkiej rodziny krlewskiej. Jedynie przy paru stolikach siedzieli ludzie, a Woo nigdzie nie byo wida. Nho i Sunthorn zajli miejsca przy dwch rnych stolikach blisko drzwi, Liz i Harry weszli w gb lokalu. Harry zamwi sajgonki i na wszelki wypadek dezynfekujc col. - Rick by moim trenerem, kiedy uprawiaam tajski boks - wyjania Liz. - Wayam prawie dwa razy wicej ni chopcy, z ktrymi trenowaam. Byam od nich o trzy gowy wysza i za kadym razem dostawaam w ko. Oni tutaj wysysaj tajski boks z mlekiem matki, ale mwili, e nie lubi bi kobiety. Ja tego co prawda nie zauwayam. - A co z tymi krlami? - spyta Harry, pokazujc na portret. - Mam wraenie, e zdjcie tego faceta wisi wszdzie. - Hm. Wida nard potrzebuje bohaterw. Rodzina krlewska nie zajmowaa zbyt wiele miejsca w sercach ludzi, a do czasw przed drug wojn wiatow, kiedy krl najpierw zdoa sprzymierzy si z Japoczykami, a pniej, kiedy Japonia znalaza si w defensywie, z Amerykanami. Oszczdzi narodowi krwawej ani.

Harry wznis filiank z herbat w stron portretu. - Rzeczywicie sprytny lis. - Musisz zrozumie, Harry, e w Tajlandii nie wolno artowa z dwch rzeczy... - Z rodziny krlewskiej i z Buddy. Dzikuj, ju to zaapaem. Otworzyy si drzwi. - Ojej - szepna Liz, unoszc bezwose brwi. - Zwykle w rzeczywistoci wydaj si mniejsi. Harry si nie odwraca. Zaplanowali, e zatrzymaj Woo, kiedy ju stanie przed nim jedzenie. Czowiek trzymajcy w rku paeczki potrzebuje wicej czasu na signicie po ewentualn bro. - Usiad - powiedziaa Liz. - Dobry Boe, powinno si go zamkn ju za sam wygld. Ale musimy si cieszy z tego, e zatrzymamy go przynajmniej na tyle dugo, eby zada mu chocia kilka pyta. - O czym ty mwisz? Przecie facet wyrzuci policjanta z pierwszego pitra! - Wiem. Ale mimo wszystko ostrzegam ci przed zbyt duymi oczekiwaniami. Kucharz Woo to nie byle kto. Pracuje dla jednej z rodzin, a oni maj dobrych adwokatw. Uwaamy, e wyekspediowa na tamten wiat co najmniej tuzin ludzi, okaleczy co najmniej dziesi razy tyle, a mimo to w kartotece nie ma nawet takiego ladu, jaki zrobiaby mucha. - Kucharz? - Harry rzuci si na parujce sajgonki, ktre wjechay na st. - Dorobi si tego przezwiska par lat temu. Przywieziono jedn z jego ofiar, ja dostaam t spraw i byam obecna, kiedy zaczynali sekcj. Zwoki leay na zewntrz przez kilka dni i byy tak rozdte gazem, e przypominay granatowoczarn pik. Taki gaz jest trujcy, wic patolog wyprawi nas z sali, a sam woy mask przeciw gazow, zanim naku zwoki. Staam przy oknie i patrzyam. Skra na brzuchu dosownie zafalowaa i wida byo , jak buchaj zielonkawe kby. Harry z uraonym wyrazem twarzy zostawi sajgonk na talerzu, ale Liz nie zwracaa na niego uwagi. - Ale naprawd szokujce byo to, e w brzuchu dosownie kipiao ycie. Patolog a odskoczy pod cian, kiedy czarne insekty rozpezy si z odka po pododze i pochoway po ktach. - Przyoya do czoa palce na ksztat czukw. - Piekielne uki. - uki? - skrzywi si Harry. - Nie sdziem, e atakuj zwoki. - Zmary, kiedy go znalelimy, mia w ustach plastikow rurk . - On... - W Chinatown grillowane uki to delikates. Woo nakarmi nieszcznika si.

- Z pominiciem grillowania? Harry odsun talerz. - Owady to niesamowite stworzenia - stwierdzia Liz. - Wyobraasz sobie, jak mogy przey w odku trupa, w trujc ym gazie? - Nie, i wolabym o tym nie myle. - Za ostre? Upyno kilka sekund, zanim Harry zrozumia, e Liz ma na myli jedzenie. Pchn talerz na sam koniec stou. - Przyzwyczaisz si, Harry, tylko stopniowo. Wiesz, e tradycyjnych tajskich da jest ponad trzysta? Proponuj, eby zabra ze sob kilka przepisw. Zaimponujesz w kuchni swojej dziewczynie. Harry chrzkn znaczco. - No to matce - poprawia si Liz. - Przykro mi, matki te nie mam. - Przepraszam - powiedziaa i ju si nie odezwaa. Wanie wniesiono zamwienie dla Woo. Liz wycigna z kabury czarny subowy rewolwer, odbezpieczya. - Smith & Wesson 650 - zauway Harry. - Cika rzecz. - Trzymaj si za mn. - Liz wstaa. Woo nawet si nie skrzywi, kiedy podnis gow i spojrza prosto w luf rewolweru. Paeczki trzyma w lewej rce, prawa leaa na kolanach. Liz warkna co po tajsku, on jakby nie usysza. Nie poruszy nawet gow, ale jego spojrzenie omioto lokal. Zauwayo Nho i Sunthorna, w kocu zatrzymao si na Harrym. Jego wargi lekko rozcigny si w umiechu. Liz krzykna jeszcze raz, Harry poczu, e je mu si woski na karku. Kurek rewolweru si podnis, prawa rka Woo znalaza si nad stoem. Pusta. Harry usysza, jak Liz wypuszcza powietrze midzy zbami. Woo nie odrywa oczu od Harry'ego, kiedy Nho i Sunthorn go zakuwali. Wyprowadzanie go przypominao parad w cyrku. Siacz z dwoma karzekami. Liz schowaa smith & wessona z powrotem do kabury. - Wydaje mi si, e on ci nie lubi - stwierdzia, wskazujc paeczki wbite na sztorc w ry w miseczce. - Bo? - To stary tajski symbol oznaczajcy, e yczy ci mierci.

- No to musi ustawi si w kolejce. - Harry przypomnia sobie, e mia poprosi o wypoyczenie broni. - Chodmy ju std, popatrzymy sobie troch na action przed snem - zaproponowaa Liz.

W hali bokserskiej przywitay ich ekstatyczne okrzyki tumu, a take trzyosobowa orkiestra dzwonica i piszczca jak szkolny zesp na odlocie. Dwaj bokserzy z kolorowymi przepaskami na czoach i rkami obwizanymi kawakami materiau akurat weszli na ring. - W niebieskich spodenkach jest nasz czowiek, Ivan - wyjania Liz. Przed wejciem na stadion zabraa Harry'emu wszystkie banknoty, jakie mia w kieszeni, i wrczya je bukmacherowi. Znaleli swoje miejsca w pierwszym rzdzie za sdzi ringowym. Liz cmokna z zadowoleniem. Zamienia kilka sw z ssiadem. - Tak jak mylaam - stwierdzia. - Nic nie stracilimy. Jeli chcesz obejrze naprawd dobr walk, to trzeba przychodzi we wtorki. Albo w czwartki do Lumphini, bo poza tym jest wiele... Sam rozumiesz. - Bulionowych par. - Sucham? - Bulionowe pary, tak na to mwimy po norwesku, kiedy cigaj si dwaj marni ywiarze. - A bulion? - Bo wtedy mona i do baru i napi si bulionu. Kiedy Liz si miaa, jej oczy zmieniay si w dwie wskie byszczce szparki. Harry doszed do wniosku, e w zasadzie lubi patrze i sucha, jak pani komisarz si mieje. Dwaj bokserzy zdjli przepaski z gw, obeszli ring i odprawili rytua, dotykajc gowami naronikw, klkajc i wykonujc kilka tanecznych krokw. - To si nazywa ram muay - wyjania Liz. - Kady taczy na cze swojego osobistego khruu - guru i ducha opiekuczego boksu. Muzyka si urwaa. Ivan wrci do swojego naronika, obaj z trenerem nachylili si ku sobie i zczyli donie. - Modl si - powiedziaa Liz.

- Potrzebuje tego? - spyta zaniepokojony Harry. W kieszeni wczeniej mia cakiem przyzwoit sum pienidzy. - Nie, jeli ma sprosta swojemu imieniu. - Ivan? - Kady bokser moe wybra sobie imi. On przyj je od Ivana Hippolyte, Holendra, ktry w dziewidziesitym pitym wygra walk na stadionie Lumphini. - Tylko jedn? - To jedyny cudzoziemiec, jaki wygra na Lumphini. Kiedykolwiek. Harry odwrci si, eby sprawdzi, czy wyraz twarzy Liz nie zdradza jeszcze czego, ale w tej samej chwili rozleg si gong i walka si rozpocza. Bokserzy ostronie zbliali si do siebie i okrali si wzajemnie, zachowujc spor odlego. Sierpowy zosta w prosty sposb odparowany, kontra trafia w powietrze. Muzyk a zacza gra goniej, goniej krzyczaa te publiczno. - Najpierw musz troch podgrza atmosfer! - zawoaa Liz. W kocu rzucili si na siebie. Poruszali si byskawicznie w pltaninie ng i rk. Odbywao si to tak szybko, e Harry nie bardzo mg si zorientowa, ale Liz jkna. Ivanowi ju krew leciaa z nosa. - Dosta okciem - oznajmia. - okciem? Sdzia nic nie widzia? - Ciosy okciem nie s zakazane - umiechna si Liz. - Wrcz przeciwnie. Uderzenia rkami i stopami przynosz punkty, ale z reguy to okcie i kolana zapewniaj nokaut. - Pewnie dlatego, e ci bokserzy nie maj rwnie dobrej techniki uderzenia stop, jak karatecy. - Zachowywaabym ostrono w ocenach, Harry. Kilka lat temu Hongkong wysa do Bangkoku piciu swoich najlepszych mistrzw kung-fu, eby si przekona, ktry styl walki jest bardziej skuteczny. Rozgrzewka i ceremonie trway nieco ponad godzin, ale pi walk cznie zabrao sze i p minuty. Do szpitala odjechao pi karetek. Zgadnij, kogo zawiozy? - No, dzisiaj nie ma takiego zagroenia. - Harry demonstracyjnie ziewn. - To jest przecie... Cholera! Ivan zapa przeciwnika za kark i byskawicznym ruchem przygi mu gow do ziemi, a prawe kolano wystrzelio jak z katapulty. Rywal upad do tyu, ale zdoa wple rce w liny wiszce tu przed Harrym i Liz. Krew tryskaa, uderzajc o ptno, jakby gdzie pka

rura. Harry usysza za plecami krzyki protestw i zorientowa si, e wsta. Liz pocigna go z powrotem na krzeso. - Piknie! - zawoaa. - Widziae, jaki szybki by Ivan? Mwiam, e bdzie zabawnie, prawda? Gowa boksera w czerwonych spodenkach bya przekrcona na bok, Harry widzia wic jego profil. Skra wok oka si poruszaa, wypeniajc si od rodka krwi. Troch tak, jakby pompowano nadmuchiwany materac. Ogarno go dziwne, mdlce deja vu, kiedy Ivan ruszy w stron przeciwnika, ktry raczej nie wiedzia ju, e znajduje si na ringu. Ivan si nie spieszy, przyglda si przeciwnikowi mniej wicej tak, jak wybitny kucharz zastanawia si, czy ma zacz od odcicia kurczakowi skrzydeka, czy udka. Z tyu midzy bokserami Harry widzia sdziego. Sta z lekko przekrzywion gow, z rkami zwieszonymi wzdu bokw. Harry zrozumia, e sdzia nie ma zamiaru nic zrobi, i poczu, jak wasne serce tucze mu si o ebra. Trzyosobowa orkiestra przestaa ju gra tak muzyk, jak si syszy w Norwegii na pochodach z okazji wita narodowego 17 Maja, po prostu wya i dzwonia w ekstazie. Stop, pomyla Harry i w tej samej chwili usysza wasny gos: - Wal! Ivan uderzy. Harry nie ledzi liczenia. Nie widzia, jak sdzia unosi do gry rk Ivana, ani wai zwycizcy we wszystkich naronikach ringu. Wpatrywa si w wilgotn popkan cementow podog u swoich stp, gdzie nieduy owad usiowa wydosta si z czerwonej kropli krwi, wcignity w przypadkowy zbieg wydarze. Harry by gdzie indziej. W innym kraju, w innych okolicznociach. I ockn si dopiero, gdy poczu uderzenie midzy opatkami. - Wygralimy! - krzykna mu Liz do ucha.

Stali w kolejce po odbir pienidzy u bukmachera, kiedy Harry usysza znajomy gos mwicy po norwesku: - Co mi mwi, e pan sierant obstawi mdrze, nie zdajc si wycznie na szczcie. W takim razie gratuluj. - No c. - Harry si odwrci. - Komisarz Crumley twierdzi, e jest ekspertem, wic twoje twierdzenie nie odbiega zbyt daleko od prawdy. Przedstawi sobie Liz i Jensa Brekke.

- Pan rwnie obstawia? - spytaa Liz. - Pewien znajomy szepn mi, e przeciwnik Ivana jest odrobin przezibiony. Przykra choroba. A dziwne, jakie powane moe mie skutki. Prawda, miss Crumley? Brekke umiechn si szeroko i odwrci do Harry'ego. - Pomylaem, e bd na tyle bezczelny, eby spyta, czy nie wybawiby mnie z kopotu, Hole. Zabraem tu crk Molnesa i waciwie powinienem odwie j do domu, ale akurat zadzwoni na komrk jeden z moich najwaniejszych klientw w Stanach i musz natychmiast jecha do biura. Zapanowa prawdziwy chaos. Dolar leci w d, a on ma na zbyciu kilka autobusw bahtw. Harry spojrza w kierunku wskazanym przez Brekkego gow. Rzeczywicie, pod cian, w koszulce Adidasa z dugimi rkawami, czciowo zasonita ludmi opuszczajcymi stadion, staa Runa Molnes. Rce miaa skrzyowane na piersi i patrzya w inn stron. - Kiedy ci zobaczyem, przypomniao mi si... Hilde Molnes mwia, e zatrzymae si w mieszkaniu ambasady nad rzek. Nie nadoysz drogi, gdybycie pojechali jedn takswk. Obiecaem jej matce... No wiesz. - Brekke machn rk, jakby dla podkrelenia, e tego rodzaju matczyna troska jest oczywicie przesad, lecz mimo wszystko lepiej by byo speni obietnic. Harry spojrza na zegarek. - Oczywicie, e j odwiezie - powiedziaa Liz. - Biedna dziewczyna. Nic dziwnego, e matka jest teraz troch przewraliwiona. - Oczywicie. - Harry zmusi si do umiechu. - wietnie - ucieszy si Brekke. - Aha, i jeszcze jedno. Moecie by tak dobrzy i odebra te moj wygran? Powinna wystarczy na takswk. A jeli co zostanie, to chyba jest jaki fundusz policyjny dla wdw czy co w tym rodzaju? Poda Liz kwit i odszed. Na widok sumy zrobia wielkie oczy. - Nie wiadomo tylko, czy znajdzie si do wdw.

22
Runa Molnes nie wygldaa na szczeglnie zachwycon perspektyw powrotu do domu z obstaw. - Dzikuj, dam sobie rad - powiedziaa. - Bangkok jest mniej wicej tak niebezpieczny, jak centrum 0rsta w poniedziakowy wieczr. Harry, ktry nigdy nie by w 0rsta w poniedziaek wieczorem, zapa takswk i otworzy Runie drzwiczki. Wsiada niechtnie, wymamrotaa adres i zacza wyglda przez okno. - Kazaam mu jecha do River Garden - odezwaa si po chwili. - Wysiadasz tam, prawda? - Instrukcja, zdaje si, mwia, e mam najpierw odwie do domu ciebie, panienko. - Panienko? - rozemiaa si i popatrzya na niego czarnymi oczami matki. Niemal zronite brwi przywodziy na myl bogink. - Mwisz jak moja ciotka. Ile ty waciwie masz lat? - Czowiek ma tyle lat, na ile si czuje - odpar Harry. - Wic mam okoo szedziesitki. Teraz spojrzaa na niego z zainteresowaniem. - Pi mi si chce - owiadczya nagle. - Postaw mi co do picia, a potem bdziesz mg mnie odprowadzi pod same drzwi. Harry sprawdzi adres Molnesw w terminarzu Sparebanken NOR, staym prezencie gwiazdkowym od ojca, i sprbowa nawiza kontakt z kierowc . - Zapomnij o tym - powiedziaa Runa. - Bd si upiera przy River Garden. On pomyli, e mnie napastujesz, i zacznie mnie ratowa. Chcesz, ebym zrobia scen? Harry postuka kierowc w rami, Runa zacza piszcze. Takswkarz gwatownie zahamowa, a Harry uderzy gow w sufit. Takswkarz si odwrci, Runa znw otworzya usta do krzyku, Harry podnis wic rce do gry. - Dobrze, dobrze, wobec tego dokd jedziemy? Patpong jest chyba po drodze. - Patpong? - Przewrcia oczami. - Rzeczywicie jeste ju dziadkiem. Tam chodz tylko obleni starcy i turyci. Jedziemy na Siam Square. Zamienia z kierowc kilka sw, ktre w uszach Harry'ego zabrzmiay jak nieskazitelny tajski.

- Masz dziewczyn? - spytaa, kiedy znw pod grob urzdzenia sceny kelnerk a przyniosa jej do stolika piwo. Siedzieli w duym zewntrznym barze na szczycie szerokich monumentalnych schodw, penych modych ludzi, prawdopodobnie studentw, jak Harry przypuszcza, ktrzy obserwowali wolno poruszajcy si ruch uliczny i siebie nawzajem. Runa zerkna podejrzliwie na sok pomaraczowy Harry'ego, ale prawdopodobnie z uwagi na sytuacj rodzinn bya przyzwyczajona do niepijcych mczyzn. A moe nie? Harry przypuszcza, e rodzina Molnesw nie przestrzegaa wszystkich niepisanych zasad . - Nie - odpar Harry i doda: - Dlaczego, do cholery, wszyscy mnie o to pytaj? - A do cholery? - Obrcia si na krzele. - Chyba pytaj gwnie dziewczyny. - Chcesz mnie zawstydzi? - rozemia si Harry. - Opowiedz mi raczej o swoim chopaku. - O ktrym? - Lew rk trzymaa ukryt na kolanach, szklank z piwem podnosia praw. Umiechnita odchylia gow, przygldajc si Harry'emu. - Nie jestem dziewic, jeli tak ci si wydaje. Harry zakrztusi si sokiem i o mao nie oplu stou. - Dlaczego miaabym ni by? - Runa wypia yk piwa. - No wanie, dlaczego? Harry patrzy, jak grdyka w jej szyi porusza si, gdy przeykaa. Przypomnia sobie, co mwi Jens o jabku Adama, o tym, e z reguy nie da si go usun operacyjnie. - Jeste wstrznity? - Odstawia szklank i nagle spowaniaa. - Dlaczego miabym by? - Zabrzmiao to jak echo, wic czym prdzej doda: - Sam debiutowaem w twoim wieku. - Ale nie w wieku trzynastu lat. Harry wzi oddech, zastanowi si i wolno wypuci powietrze przez zby. Wola ju zostawi ten temat. - Tak? A on ile mia lat? - To tajemnica. - Na twarzy Runy znw pojawi si artobliwy wyraz. - Powiedz mi raczej, dlaczego nie masz dziewczyny. Przez moment sowa same cisny mu si na usta, odruchowo, moe po to, by sprawdzi, czy te jest w stanie j zaszokowa, mwic, e dwie kobiety, o ktrych mg z rk na sercu powiedzie, e je kocha, ju nie yj. Jedna zgina z wasnej rki, druga z rki mordercy. - To duga historia - odpar. - Straciem je.

- Je? To znaczy, e byo ich kilka? Skoro bye z nimi na zmian, to dlatego zerway. Harry sucha dziecinnego oywienia w jej gosie i miechu. Nie mg si przemc, eby spyta, co j czy z Jensem Brekke. - Nie - powiedzia. - Po prostu niedostatecznie ich pilnowaem. - Bardzo jeste powany. - Przepraszam. Siedzieli w milczeniu. Runa zdrapywaa etykietk z butelki po piwie. Podniosa wzrok na Harry'ego. Wygldaa tak, jakby prbowaa podj decyzj. Etykietka w kocu si oderwaa. - Chod! - Wzia go za rk. - Co ci poka. Zeszli po schodach, omijajc studentw, i skierowali si na wsk kadk nad szerok alej. Na rodku si zatrzymali. - Spjrz! - zawoaa Runa. - Czy to nie pikne? Harry patrzy na pojazdy jadce w obie strony. Droga wioda a po horyzont. wiata samochodw, motocykli i tuk-tukw przypominay strumie lawy gstniejcy w oddali w t smug. - To wyglda jak wijcy si w ze wietlnym wzorem na grzbiecie, widzisz? Wychylia si przez balustrad. - Wiesz, co jest dziwne? Mam wiadomo, e s w tym miecie ludzie, ktrzy z radoci zabiliby za tych par groszy w mojej kieszeni. A mimo to nigdy si tu nie baam. W Norwegii w weekendy zawsze jedzilimy do domku w grach. Znam chatk, okolic i najmniejsze cieki jak wasn kiesze, a kade ferie spdzalimy w 0rsta, gdzie wszyscy si znaj i o drobnej kradziey w sklepie lokalna gazeta rozpisuje si na ca stron. A mimo to tutaj czuj si bezpieczniej. Tu, gdzie wszdzie jest tylu ludzi, a ja nikogo nie znam. Czy to nie dziwne? Harry nie wiedzia, co odpowiedzie. - Gdybym moga wybiera, zostaabym tu ju do koca ycia. I co najmniej raz w tygodniu przychodziabym w to miejsce, eby popatrze. - Na ruch uliczny? - Tak, na ruch. Kocham ulice. - Odwrcia si nagle do Harry'ego, oczy jej byszczay. - Ty nie? Pokrci gow, Runa znw spojrzaa w d. - Szkoda. Zgadnij, ile samochodw jedzi teraz ulicami Bangkoku. Trzy miliony. Codziennie przybywa tysic aut. Kierowca w Bangkoku dziennie spdza przecitnie od dwch do trzech godzin w samochodzie. Syszae o Comfort 100? Sprzedaj to na stacjach

benzynowych. To takie torebki, do ktrych mona si wysika, kiedy si stoi w korku. Mylisz, e Eskimosi maj jak nazw na korki? Albo Maorysi? Harry wzruszy ramionami. - Pomyl tylko, ile ich omija - cigna. - Wszystkich tych, ktrzy yj w miejscach, gdzie nie mona pawi si w ludziach tak jak tutaj. Podnie rk... - Sama zapaa jego do i podniosa. - Czujesz to wibrowanie? To energia wszystkich tych, ktrzy s dookoa nas . Ona jest w powietrzu. Kiedy bdziesz umiera i bdzie ci si wydawao, e ju nikt ci nie ocali, moesz po prostu wyj, wycign rce do gry i wchon troch tej energii. Moesz y wiecznie, naprawd! - Oczy jej byszczay, caa twarz si rozpromienia. Przyoya sobie do Harry'ego do policzka. - Ju czuj, e bdziesz y dugo. Bardzo dugo. Jeszcze duej ni ja. - Nie mw tak - powiedzia Harry. Skra dziewczyny palia go w rk. - To oznacza nieszczcie. - Lepsze nieszczcie ni brak szczcia. Tata tak powtarza. Harry cofn do. - Nie chcesz y wiecznie? - spytaa. Zamruga, wiedzc, e w tej chwili jego mzg robi im zdjcie na kadce w otoczeniu ludzi mijajcych ich po obu stronach, ze wietlnym wem w dole. Dokadnie tak, jak czowiek fotografuje miejsca, ktre odwiedza, ze wiadomoci, e nie zabawi tam dugo. Zdarzao mu si to ju wczeniej, pewnej nocy podczas skoku z wiey na kpielisku Frogner, innej nocy w Sydney, gdy burz rudych wosw rozwiewa wiatr, i w mrone lutowe popoudnie na Fornebu, kiedy Sio czekaa na niego w deszczu fleszy fotoreporterw. Wiedzia, e bez wzgldu na to, co si stanie, bdzie kiedy mg wycign te zdjcia, ktre nigdy nie zblakn, przeciwnie, z latami nabior peni i kolorw. W tej samej chwili poczu na twarzy kropl, potem jeszcze jedn. Zdziwiony spojrza w gr. - Kto mi mwi, e bdzie pada dopiero w maju. - Przelotna ulewa mango. - Runa obrcia twarz do nieba. - Czasami si pojawiaj. To znaczy, e owoce mango ju dojrzewaj. Zaraz bdzie lao. Chod...

23
Harry zasypia. Dwiki nie byy ju tak natrtne, poza tym zauway, e ruch uliczny ma w sobie pewien rytm, pewn przewidywalno. Pierwszej nocy budzio go nage gone trbienie. Za kilka dni pewnie zacznie si budzi, kiedy nikt nie bdzie trbi. Nawet strzelanie z uszkodzonego ganika nie rozlegao si przypadkowo, tylko miao swoje miejsce w pozornym chaosie. Po prostu trzeba czasu, by si w nim zanurzy, tak jak bdnik musi si nauczy koysania odzi. Umwi si z Run na spotkanie jutro w kawiarni przy uniwersytecie, eby zada jej kilka pyta o ojca. Kiedy wysiadaa z takswki, wci kapao jej z wosw. Pierwszy raz od dawna nia mu si Birgitta, wosy klejce si do bladej skry. Ale umiechaa si i ya.

Adwokatowi na wycignicie Woo z aresztu wystarczyy cztery godziny. - Doktor Ling, pracuje dla Sorensena - owiadczya Liz na porannej odprawie i westchna. - Nho ledwie zdy spyta Woo o to, gdzie by w dniu zabjstwa, kiedy nastpi koniec. - I co chodzcy wykrywacz kamstw uzyska z tej odpowiedzi? - spyta Harry. - Nic - odpar Nho. - Nie interesowao go wyznanie nam czegokolwiek. - Nic? Cholera, a ja mylaem, e wy tu jestecie wietni w torturach wodnych i elektrowstrzsach. - Czy kto moe powiedzie, e ma do przekazania jakie dobre wiadomoci? spytaa Liz. Zaszelecia gazeta. - Zadzwoniem jeszcze raz do hotelu Maradiz. Ta pierwsza osoba, z ktr rozmawiaem, mwia tylko, e samochodem ambasady przyjeda farang z kobiet. Czowiek, z ktrym kontaktowaem si dzisiaj, zapamita, e kobieta te bya biaa i e porozumiewali si chyba po niemiecku albo holendersku. - Po norwesku - orzek Harry. - Prbowaem uzyska jaki rysopis tych dwojga, ale wiecie, jak to jest... Nho i Sunthorn umiechnli si i wbili oczy w podog. Nikt si nie odzywa. - O co chodzi? - warkn Harry.

- Wygldamy dla nich identycznie - westchna Liz. - Sunthorn, wyprawisz si tam z kilkoma zdjciami. Sprawdzisz, czy zdoaj zidentyfikowa ambasadora i jego on. Harry zmarszczy nos. - M i ona w miosnym gniazdku za dwiecie dolarw na dob w odlegoci kilku kilometrw od wasnego domu? To chyba jaka perwersja. - Czowiek, z ktrym dzisiaj rozmawiaem, twierdzi, e zatrzymywali si tam w weekendy - uzupeni Rangsan. - Poda mi kilka dat. - Zao si o wczorajsz wygran, e to nie bya ona - powiedzia Harry. - Moe i nie. Zreszt i tak mao prawdopodobne, eby do czego nas to doprowadzio. Komisarz Crumley zakoczya odpraw informacj, e mog ten dzie powici na odrobienie zalegej papierkowej roboty w sprawach, ktre porzucili, kiedy zabjstwu ambasadora nadano priorytet. Tajowie wyszli, ale Harry jeszcze zosta. - A wic wycignlimy kart z napisem Cofnij si na start? - spyta. - W zasadzie w ogle nie ruszylimy si z miejsca - odpara Liz. - Moe bdziecie mieli to, czego chcecie. - A czego chcemy? - Rozmawiaam dzi rano z naszym komendantem. Wczoraj odby rozmow z niejakim Torhusem, ktry pyta, jak dugo mamy zamiar prowadzi ledztwo. Norweskie wadze ycz sobie rozstrzygnicia sprawy w cigu tygodnia, jeli nie wpadniemy na nic konkretnego. Komendant powiedzia mu, e to sprawa Tajlandii, e tu si nie umarza spraw o zabjstwo ot, tak sobie. Ale pniej w cigu dnia mia telefon z naszego Ministerstwa Sprawiedliwoci. Chyba dobrze si stao, e zwiedzanie zaatwilimy, kiedy byo troch czasu, bo wyglda na to, e w pitek powiniene szykowa si na powrt do domu, Harry. Chyba, e pojawiyby si jakie konkrety.

- Harry! - Tonje Wiig powitaa go w recepcji. Policzki miaa zarumienione, a umiech tak czerwony, e podejrzewa j o uszminkowanie ust tu przed wyjciem z pokoju. - Musimy si napi herbaty - owiadczya. - Ao! Kiedy Harry przyszed do ambasady, Ao patrzya na niego z niemym przeraeniem i cho czym prdzej zapewni, e jego wizyta nie ma adnego zwizku z ni, czu na sobie jej spojrzenie. Zachowywaa si jak antylopa przy wodopoju, ktra ma w zasigu wzroku lwy. Teraz odwrcia si i odesza. - liczna dziewczyna - stwierdzia Tonje, badawczo przygldajc si Harry'emu.

- Pena wdziku. I taka moda. Tonje, widocznie zadowolona z tej odpowiedzi, zaprowadzia go do swojego gabinetu. - Usiowaam wczoraj do ciebie dzwoni - oznajmia. - Ale ci nie zastaam. Harry widzia, e Tonje spodziewa si pytania, dlaczego dzwonia, ale go nie zada. Ao przyniosa herbat, zaczeka, a wyjdzie. - Potrzebuj kilku informacji - powiedzia. - Jakich? - Poniewa penia funkcj charge d'affaires podczas nieobecnoci ambasadora, spodziewam si, e masz gdzie jaki spis jego wyjazdw. - Oczywicie. Odczyta jej cztery daty, ktre sprawdzia we wasnym kalendarzu. Ambasador wyjeda we wszystkich tych terminach. Trzy razy do Chiang Mai, raz do Wietnamu. Harry wolno notowa, wewntrznie zbierajc si do dalszej czci rozmowy. - Czy ambasador zna w Bangkoku jakie Norweki poza on? - Nie... Nic o tym nie wiem. Oprcz mnie, oczywicie. Harry zaczeka, a Tonje odstawi filiank, nim spyta: - A co powiesz na to, e podejrzewam ci o romans z ambasadorem? Tonje opada szczka. Rzeczywicie moga by chlub norweskich dentystw. - O mj Boe! - westchna bez cienia ironii. Odchrzkn. - Uwaam, e te dni, ktre przed chwil omawialimy, spdzaa z ambasadorem w hotelu Maradiz, a jeli mam racj, to prosz, eby mi opowiedziaa o waszych relacjach i o tym, gdzie przebywaa w dniu jego mierci. Zaskakujce byo to, e osoba tak blada jak Tonje Wiig moga jeszcze zbledn. - Czy powinnam porozumie si z adwokatem? - Jeli nie masz nic do ukrycia, to nie. Zobaczy, e w kciku jej oka wzbiera za. - Nie mam nic do ukrycia. - W takim razie powinna ze mn porozmawia. Dotkna oka chusteczk, lekko, eby nie rozmaza tuszu. - Miaam ochot go zabi, wie pan. Harry natychmiast zwrci uwag na zmian formy, ale czeka cierpliwie. - Tak wielk, e ucieszyam si, kiedy si dowiedziaam, e nie yje.

Sysza, e nabiera rozpdu. Wiedzia, e teraz chodzi tylko o to, by nie powiedzie lub nie zrobi czego gupiego, co wstrzymaoby potok sw. Wyznania rzadko pojawiaj si pojedynczo. - Dlatego e nie chcia odej od ony? - Nie. - Pokrcia gow. - le mnie pan zrozumia. On mi wszystko psu. Wszystko, co... W pierwszym szlochu kryo si mnstwo blu; Harry wiedzia, e na co trafi. Tonje Wiig opanowaa si jednak, wytara oczy i chrzkna. - To bya nominacja polityczna, on nie mia adnych kwalifikacji do tej pracy. Ju wczeniej dostawaam sygnay, e jestem kandydatk na stanowisko ambasadora, kiedy nagle spada na mnie taka wiadomo. Przysali go tu w popiechu, jakby nie mogli dostatecznie szybko pozby si go z Norwegii. Musiaam przekaza klucze do gabinetu ambasadora czowiekowi, ktry nie odrnia radcy ambasady od attache. I nigdy nie mielimy romansu. Z mojej strony to by byo absurdalne, nie rozumie pan tego? - Co byo dalej? - Kiedy mnie wezwali, ebym go zidentyfikowaa, nagle zapomniaam o caym tym mianowaniu, o tym, e trafia mi si druga szansa. Pamitaam jedynie, jakim by miym i mdrym czowiekiem. Bo taki wanie by! - powiedziaa to tak gono, jakby Harry protestowa. - Mimo e nie nadawa si na ambasadora. Ale wie pan, duo o tym pniej mylaam. e moe nie dokonaam waciwych wyborw w yciu. e s rzeczy waniejsze ni praca i kariera. Moe nawet nie bd si ubiega o stanowisko ambasadora, zobaczymy. Wiele rzeczy musz przemyle. Teraz nic nie powiem na pewno. - Jeszcze par razy pocigna nosem, ale ju wyranie si uspokoia. - Bardzo rzadko si zdarza, by radca ambasady zostawa ambasadorem w tej samej placwce. Waciwie z tego, co wiem, nigdy dotd si to nie zdarzyo. - Signa po kieszonkowe lusterko, sprawdzia makija i mrukna raczej do siebie: - Ale kiedy chyba musi by ten pierwszy raz.

W takswce wiozcej go z powrotem do komendy Harry postanowi skreli Tonje Wiig z listy podejrzanych. Czciowo go przekonaa, a poza tym moga udowodni, e przebywaa gdzie indziej w tych dniach, ktre ambasador spdzi w hotelu Maradiz. Tonje potwierdzia rwnie, e niewiele jest Norweek mieszkajcych na stae w Bangkoku. Dlatego poczu si tak, jakby kto zada mu cios pici w brzuch, gdy nagle zacz myle o czym, co byo nie do pomylenia. Bo to wcale nie byo takie nie do pomylenia.

Dziewczyna, ktra stana w szklanych drzwiach w Hard Rock Cafe, bya zupenie inn osob ni ta zamknita w sobie, ze znudzon, zbuntowan min, ktr widzia w ogrodzie i na pogrzebie. Rozpromienia si, gdy zobaczya go nad gazet przy pustej butelce po coli. Woya sukienk w niebieskie kwiatki z krtkimi rkawami; niczym wprawny iluzjonista trzymaa protez w taki sposb, e waciwie nie zwracao si na ni uwagi. - Czekae - skonstatowaa zachwycona. - Tutaj trudno obliczy, ile zajmie jazda - mrukn. - Nie chciaem si spni. Usiada i zamwia mroon herbat. - Wczoraj. Twoja matka... - Spaa - odpara krtko. Tak krtko, e zdaniem Harry'ego zabrzmiao to jak ostrzeenie, ale nie mia ju czasu na dalsze chodzenie opotkami. - Chcesz powiedzie, e bya pijana? Popatrzya na niego, wesoy umiech znikn, jakby wyparowa. - Zamierzasz wypytywa mnie o matk? - Midzy innymi. Jak si ukadao twoim rodzicom? - Dlaczego nie spytasz jej? - Bo uwaam, e ty gorzej kamiesz - odpar szczerze. - Ach tak? W takim razie ukadao im si fantastycz nie. - Na twarz Runy powrcia zo. - A tak le? Nie odezwaa si. - Przepraszam ci, Runo , ale na tym polega moja praca. Wzruszya ramionami. - Matka i ja niezbyt si ze sob zgadzamy. Z tat bardzo si przyjaniam. Wydaje mi si, e ona bya zazdrosna. - O kogo? - O nas oboje. O niego. Nie wiem. - Dlaczego o niego? - On w pewnym sensie jej nie potrzebowa. Traktowa j jak powietrze... - Czy zdarzao si, eby twj ojciec zabiera ci do hotelu, Runo? Na przykad do hotelu Maradiz? Zauway jej zdumienie. - O co ci chodzi? Po co miaby to robi?

Harry wbi wzrok w gazet lec na stoliku, ale w kocu zmusi si, by spojrze na Run. - Fuj! - zawoaa, wrzucajc yeczk do filianki, a herbata si rozprysna. Dlaczego tak dziwnie mwisz? Do czego ty zmierzasz? - Runo, wiem, e to trudne, ale wydaje mi si, e twj ojciec robi rzeczy, ktrych powinien aowa. - Tata? Tata zawsze aowa. aowa wszystkiego, bra na siebie win, przeprasza... A ta wiedma nigdy nie chciaa zostawi go w spokoju. Cay czas nim pomiataa. To nie tak, tamto nie tak, wcigne mnie w to i tak dalej. Mylaa, e nie sysz, ale ja syszaam. Kade sowo. e nie zostaa stworzona po to, eby y z eunuchem, e jest penej krwi kobiet. Sugerowaam, e powinien odej, ale wytrzymywa. Dla mnie. Nie mwi o tym, ale wiem, e dla mnie. Harry mia wraenie, e przez ostatnie dwa dni pywa w rzece ez, ale teraz si nie pojawiy. - Prbuj ci powiedzie - schyli gow, eby popatrze Runie w oczy - e twj ojciec mia inne skonnoci seksualne ni wszyscy. - To dlatego tak si stresujesz? Wydaje ci si, e nie wiem o moim ojcu? O tym, e by skrzywiony? Harry zapanowa nad sob i nie rozdziawi ust. - Co masz na myli, mwic skrzywiony? - spyta. - e by gejem. Pedaem. Ciot. Jestem rezultatem jednego z kilku numerkw, jakie ta wiedma miaa z tat. Brzydzio go to. - Mwi ci o tym? - Za duo mia w sobie dobroci, eby co powiedzie, ale ja i tak wiedziaam. Byam jego najlepsz przyjacik. To powtarza gono. Czasami sprawia wraenie, jakbym bya jedyn blisk mu osob. Lubi tylko ciebie i konie, powiedzia mi kiedy. Mnie i konie, nieze, co? Wydaje mi si, e mia jakiego chopaka w okresie studiw, zanim pozna matk. Ale facet go zostawi. Nie chcia przyzna si do tego romansu. W porzdku, tata te nie chcia. To byo ju dawno. wiat si od tamtej pory zmieni. Wygosia to z niezachwian pewnoci nastolatki. Harry podnis szklank do ust i powoli wypi. Musia zyska na czasie. Sytuacja rozwina si zupenie inaczej, ni si spodziewa. - Chcesz wiedzie, kto bywa w hotelu Maradiz? - spytaa Runa. W odpowiedzi tylko kiwn gow.

- Matka i jej kochanek.

24
Biae od szadzi gazie wycigay si do bladego zimowego nieba nad Parkiem Zamkowym. Dagfinn Torhus sta przy oknie i obserwowa zmarznitego mczyzn, ktry bieg w gr Haakon VH's gate z gow wcinit w ramiona. Zadzwoni telefon. Torhus spojrza na zegarek; nadesza pora lunchu. ledzi mczyzn wzrokiem, dopki tamten nie znikn przy stacji kolejki, w kocu podnis suchawk i poda swoje nazwisko. Rozlegy si trzaski i szumy, nim wreszcie dotar do niego gos. - Daj ci jeszcze jedn szans, Torhus. Jeli z niej nie skorzystasz, zadbam o to, eby MSZ ogosi nabr na twoje stanowisko szybciej, ni zdoasz powiedzie gono: Norweski policjant wiadomie oszukiwany przez naczelnika wydziau w MSZ-ecie. Albo: Ambasador Molnes pad ofiar zabjstwa na tle homoseksualnym. Jedno i drugie niele brzmi jako nagwek w gazecie, nie sdzisz? Torhus usiad. - Gdzie ty jeste, Hole? - spyta, nie wiedzc, jak zareagowa. - Akurat odbyem dug rozmow z Bjarnem Molierem. Wypytywaem go na pitnacie moliwych sposobw, co na mio bosk Atle Molnes robi w Bangkoku. Wszystko, co do tej pory odkryem, wskazuje, e to najmniej odpowiedni kandydat na ambasadora od czasw Reiulfa Steena . Nie udao mi si przeci wrzodu, ale przynajmniej potwierdziem, e wrzd istnieje. Rozumiem, e Bjarn'ego Mullera obowizuje tajemnica. Odesa mnie do ciebie. Pytanie ju znasz. Czego ja nie wiem, a ty wiesz? Dla twojej informacji powiem tylko, e siedz tu przy faksie, a na kartce mam wypisane numery do VG, Aftenposten i Dagbladet. Gos Torhusa przenis zimowy chd a do Bangkoku. - Nie wydrukuj smtnych insynuacji policjanta-pijaka, Hole. - Jeli ten policjant -pijak jest gwiazd, to owszem. Torhus nie odpowiedzia. - Przypuszczam, e lokalna gazeta - mam na myli Sunnmreposten - te zainteresuje si spraw. - Masz obowizek dochowania tajemnicy - przypomnia Torhus sabym gosem. Zostaniesz za to ukarany.
Reiulf Steen - byy przewodniczcy Norweskiej Partii Pracy, w latach 1992-1996 ambasador Norwegii w Chile (przyp. tum.).

Hole si rozemia. - Duma albo cholera, co? Wiedzie to, co wiem, i nic z tym nie zrobi oznaczaoby zaniedbanie obowizkw subowych. To, jak wiesz, rwnie jest karalne. Z jakiego powodu mam wraenie, e mniej strac na zamaniu tajemnicy ni ty. - Jak gwarancj... - zacz Torhus, ale przerway mu trzaski na linii. - Halo? - Jestem. - Jak mam gwarancj, e bdziesz milcza o tym, co ci powiem? - adnej. - Za spraw echa sowo zabrzmiao powtrzone trzykrotnie. Zapada cisza. - Musisz mi zaufa - doda Harry. - Dlaczego miabym ci ufa? - prychn Torhus. - Bo nie masz wyboru. Naczelnik wydziau spojrza na zegarek i zorientowa si, e spni si na lunch. Kanapki z rostbefem w kantynie na pewno ju znikny. C, trudno, i tak straci apetyt. - To nie moe si wydosta - powiedzia. - Mwi powanie. - Rozpowszechnianie tych informacji nie jest celem samym w sobie. - Okej, Hole. O ilu skandalach w KrF wiesz? - O niewielu. - No wanie. Przez lata nasza chadecja bya t niedu przyjemn parti, ktr nikt za bardzo si nie przejmowa. Za to prasa gruntownie przekopywaa wszystko wok elit wadzy z Partii Pracy i wariatw z Partii Postpu. Natomiast posowie KrF na og mogli wie spokojne, chocia umiarkowanie prominentne ycie. Zmiana gabinetu odmienia wszystko. Kiedy przyszo do ukadania pasjansa rzdowego, prdko stao si jasne, e kandydatura Atlego Molnesa na ministra, mimo jego bezdyskusyjnych zdolnoci i dugiego dowiadczenia w parlamencie, jest wykluczona. Gruntowne grzebanie w yciu prywatnym oznaczaoby ryzyko, na ktre chrzecijaska partia z hasami o wartociach w programie nie moga sobie pozwoli. Nie mona odrzuca wywicania homoseksualnych kapanw, majc jednoczenie homoseksualnych ministrw. Wydaje mi si, e sam Molnes to rozumia. Kiedy jednak podano nazwiska nowych czonkw rzdu, zareagowaa nawet prasa. Dlaczego Atle Molnes nie wszed do rzdu? Po tym, jak swego czasu usun si na bok, ustpujc obecnemu premierowi miejsca na stanowisku szefa partii, wikszo traktowaa go jako numer dwa, a przynajmniej trzy albo cztery. Zaczto zadawa pytania i rozdmuchano plotki o jego homoseksualizmie, ktre, gdy wycofa si z kandydowania na przewodniczcego partii, ledwie zaczy kry. Owszem, wiemy, e wielu spord parlamentarzystw to

homoseksualici, mgby wic spyta, po co to zamieszanie. No c, w tym wypadku, oprcz faktu, e Molnes nalea do wadz KrF, interesujce byo rwnie to, e b lisko przyjani si z premierem. Razem studiowali, a nawet razem mieszkali. Jedynie kwesti czasu byo, e prasa to wywszy. Molnes pozostawa poza rzdem, lecz mimo wszystko caa ta historia prdko staa si osobistym obcieniem dla premiera. Wszyscy wiedzieli, e premier i Molnes od samego pocztku byli dla siebie najwikszym wsparciem, wic kto by mu uwierzy, e przez tyle lat nie wiedzia o seksualnych preferencjach Molnesa? Co z wszystkimi wyborcami, ktrzy popierali premiera ze wzgldu na jasno wyraone przez parti pogldy na temat ustawy partnerskiej i innych bezecestw, skoro - zahaczajc o Bibli wyhodowa wa na wasnym onie? Jakie by to miao znaczenie dla zaufania? Osobista popularno premiera do tego czasu stanowia jedn z najwaniejsz ych gwarancji pozwalajcych na dalsze funkcjonowanie rzdu mniejszociowego, wic rzecz najmniej wszystkim potrzebn by skandal. Jasne si stao, e Molnes musi jak najszybciej wyjecha z kraju. Uznano, e najlepsze bdzie stanowisko ambasadora za granic. Nikt nie mgby pniej zarzuci premierowi, e usun partyjnego koleg, ktry dugo i wiernie mu suy. Wtedy skontaktowano si ze mn. Zadziaalimy szybko. Stanowisko ambasadora w Bangkoku formalnie nie byo jeszcze obsadzone, a wyjazd odsunby Mo lnesa dostatecznie daleko od prasy, eby zostawia go w spokoju. - Panie Jezu! - westchn Harry po chwili. - Owszem. - Wiedzielicie, e jego ona ma kochanka? Torhus zara cicho. - Nie. Ale musiaby mnie dugo przekonywa, ebym postawi na to, e go n ie ma. - Dlaczego? - Po pierwsze, przypuszczam, e m-homoseksualista patrzy na takie rzeczy przez palce. Po drugie, wydaje si, e w kulturze stosunkw midzynarodowych istnieje co, co skania do zwizkw pozamaeskich. Czsto skutkiem s nowe maestwa. Po MSZ-ecie ludzie nie mog swobodnie chodzi, nie natykajc si na byych maonkw, dawnych kochankw czy obecnych partnerw kowych. Resort synie z kazirodztwa. Jestemy pod tym wzgldem, do cholery, gorsi ni telewizja NRK. - Torhus dalej si mia. - Kochanek nie jest z MSZ-etu - wyjani Harry. - To Norweg bdcy tutaj kim w rodzaju miejscowego Gordona Gekko. Dealer walutowy na du skal, Jens Brekke. Pocztkowo sdziem, e zwiza si z crk ambasadora, ale okazuje si, e to kochanek Hilde Molnes. Poznali si prawie od razu, kiedy tylko Molnesowie tu przyjechali, i w opinii

crki to co wicej ni tylko numerek od czasu do czasu. Zwizek jest do powany, crka uwaa, e prdzej czy pniej zamieszkaj razem. - To dla mnie nowo. - W kadym razie daje ewentualny motyw onie. I kochankowi. - Dlatego e Molnes im przeszkadza? - Przeciwnie. Crka twierdzi, e to Hilde Molnes przez wszystkie te lata nie chciaa rozsta si z mem. Przypuszczam, e odkd Molnes obniy swoje polityczne as piracje, ochronna skorupka, jak dawao mu maestwo, przestaa ju by taka wana. Zapewne ambasadorowa wykorzystywaa prawo do opieki nad crk jako rodek nacisku, zwykle chyba tak si dzieje, prawda? Nie, nie, ewentualny motyw jest z rodzaju tych mnie j szlachetnych. Do rodziny Molnesa naley, zdaje si, poowa Orsta. - Owszem. - Poprosiem Mullera, eby sprawdzi, czy istnieje jaki testament, ile akcji przedsibiorstwa rodzinnego i innych dbr byo w posiadaniu Molnesa. - No c, to nie mj fach, Ho le. Ale czy ty za bardzo wszystkiego nie komplikujesz? Przecie rwnie dobrze ambasadora mg zaku jaki szaleniec. - By moe. Ale czy masz z zasady co przeciwko temu, eby tym szalecem okaza si Norweg? - O czym ty mwisz? - Mordujcy dla przyjemnoci nie wbijaj ofierze noa w plecy i nie uprztaj potem wszystkich ladw. Prawdziwi szalecy zostawiaj co, ebymy potem mogli si bawi w policjantw i zodziei. W tym wypadku nie mamy nic. Nada. Uwierz mi, to byo starannie zaplanowane zabjstwo, dokonane przez osob, ktra w ogle nie miaa ochoty na zabaw, tylko chciaa mie ju za sob t spraw i ledztwo umorzone z braku dowodw. Ale kto wie, moe po to, eby zrealizowa takie zabjstwo, te trzeba by szalecem? A jedyni szalecy, z jakimi do tej pory si tutaj zetknem, mwili po norwesku.

25
Harry wreszcie zdoa odszuka waciwe wejcie midzy dwo ma barami ze striptizem na Soi i na Patpongu. Wszed na gr po schodach i znalaz si w pogronym w pmroku pomieszczeniu, w ktrym na suficie leniwie krci si gigantyczny wiatrak. Mimowolnie schyli si na widok ogromnych migie, wiedzc ju, e wysoko drzwi i innych konstrukcji w tym kraju nie bya przeznaczona dla jego metra dziewidziesiciu. Hilde Molnes siedziaa przy stoliku w gbi restauracji. Ciemne okulary, ktre prawdopodobnie miay jej zapewnia anonimowo, raczej cigay uwag wszystkich. - Waciwie nie lubi whisky z ryu - owiadczya, wypijajc do dna. - Mekong jest wyjtkiem. Mog panu zaproponowa to samo, sierancie? Harry pokrci gow. Pani Molnes pstrykna palcami i jej szklaneczka zaraz znw bya pena. - Znaj mnie tutaj - wyjania. - Przestaj mi dolewa, kiedy sami uznaj, e mam ju do. Zwykle si nie myl - zamiaa si ochryple. - Mam nadziej, e odpowiada panu miejsce spotkania. W domu jest... troch smutno. Jaki jest powd tej konsultacji, sierancie? Wymwia te sowa z nieco zbyt wyran dykcj, charakteryzujc osoby, ktre maj w zwyczaju ukrywa, e piy. - Akurat uzyskalimy z hotelu Maradiz potwierdzenie, e regularnie zatrzymywaa si tam pani z Jensem Brekke. - No prosz - pokiwaa gow Hilde Molnes. - Nareszcie kto, kto robi swoj robot. Jeli porozmawia pan z tym kelnerem, on potwierdzi, e rwnie tutaj spotykaam si z panem Brekke regularnie. - Ostatnie sowo wyplua. - Miejsce jest ciemne, anonimowe, nigdy nie przychodz tu inni Norwegowie, a poza tym serwuj najlepszego plaa lot w miecie. Lubi pan wgorza, Hole? Sonowodnego wgorza? Harry pomyla o mczynie, ktrego wycignli na ld w okolicy Dr0bak. Topielec lea w morzu przez kilka dni, blada twarz patrzya na nich z dziecicym zdumieniem. Co zjado mu powieki. Ale tym, co przykuo ich uwag, by wgorz. Ogon wystawa z ust mczyzny, wijc si jak srebrny bat. Harry wci pamita sony smak powietrza, wic tamten musia by sonowodny. - Mj dziadek jada niemal wycznie wgorze - powiedziaa Hilde Molnes. - Od czasw przed wojn prawie do samej mierci. Opycha si nimi, nigdy nie mia do. - Dostaem rwnie kilka informacji w zwizku z testamentem.

- Wie pan, dlaczego jad tyle wgorzy? Och, z pewnoci pan tego nie wie. Dziadek by rybakiem, ale to si dziao tu przed wojn, a ludzie w 0rsta nie chcieli wgorzy. Wie pan, z jakiego powodu? Dostrzeg na jej twarzy ten sam grymas blu, ktry zauway ju w ogrodzie. - Pani Molnes... - Pytam, czy pan wie dlaczego? Harry pokrci gow. Hilde Molnes zniya gos i palcem zakoczonym czerwonym paznokciem zacza puka w st, akcentujc sylaby. - Tamtej zimy zaton kuter. Kilkaset metrw od ldu. Nie byo wtedy sztormu, ale taki mrz, e aden z dziewiciu ludzi na pokadzie si nie uratowa. Akurat tam, gdzie d zatona, przepywa prd i adnego ciaa nie odnaleziono. Ale pniej ludzie twierdzili, e nagle w fiordzie pojawio si mnstwo wgorzy. Mwi, e wgorze to topielcy. Wielu z tych, ktrzy utonli, byo krewnymi mieszkacw Orsta, wic sprzeda wgorzy nagle cakiem zamara. Ludzie bali si wrcz, e kto ich zobaczy z wgorzem w siatce. Dziadek stwierdzi, e opaca si sprzedawa wszystkie pozostae ryby, a samemu je wgorze. By z Sunnmore, tam licz kady grosz, wie pan... Zdja szklank z podstawki i przestawia j na st. Na obrusie pojawia si ciemna plama. - Chyba w nich zasmakowa. Powtarza: Byo ich tylko dziewiciu, nie mogo wystarczy na tyle wgorzy. Moe zjadem jednego albo dwa z tych, ktre sprboway tamtych nieszcznikw, i co z tego? Ja w kadym razie nie poczuem adnej rnicy. Nie poczu adnej rnicy! Nieze, co? Zabrzmiao to jak echo. - A pan jak myli, Hole? Uwaa pan, e wgorze zjady tych ludzi? Harry podrapa si za uchem. - No c. Niektrzy twierdz, e i makrele to ludoercy. Nie wiem. Myl, e wszystkie skubi sobie po kawaku. To znaczy ryby. Hilde Molnes triumfalnie uniosa szklank. - Wie pan co? Myl dokadnie tak samo. Wszystkie skubi po kawaku. Harry pozwoli jej wypi. - Jeden z moich kolegw w Oslo rozmawia wanie z prawnikiem pani ma. Z Bjornem Hardeidem z Alesund. Jak pani by moe wie, adwokaci mog odstpi od

obowizku dochowania tajemnicy po mierci klienta, jeli uznaj, e przekazanie informacji nie zaszkodzi jego dobremu imieniu. - Nie wiedziaam. - Tyle e Bjorn Hardeid nie chcia nic powiedzie. Kolega zadzwoni wic do brata Atlego Molnesa, ale i z niego, niestety, niewiele dao si wycign. A ju cakiem odebrao mu mow, gdy mj kolega wysun teori, e Atle Molnes nie dysponowa tak du czci rodzinnego majtku, jak wielu osobom si wydawao. - Dlaczego pan tak uwaa? - Czowiek, ktry nie jest w stanie spaci dugw z hazardu, wynoszcych siedemset pidziesit tysicy koron, niekoniecznie musi by ubogi, lecz w kadym razie nie ma do dyspozycji swojej czstki rodzinnej fortuny wynoszcej blisko dwiecie milionw ko ron. - Skd... - W Centralnym Rejestrze Przedsibiorstw w Br onnoysund podano koledze przez telefon liczby z bilansu Molnes Mbler AS. Zaksigowany kapita wasny jest, rzecz jasna, mniejszy. Kolega zorientowa si jednak, e spka jest notowana na giedz ie w sektorze maych i rednich przedsibiorstw, zatelefonowa wic do maklera, ktry wyliczy mu warto giedow. Spka rodzinna Molnes Holding ma czterech udziaowcw, trzech braci i siostr. Wszyscy s czonkami zarzdu w Molnes Mobler AS, nie ma adnych zawiadomie o wewntrznej sprzeday, odkd Molnes senior przekaza akcje holdingowi. Wic jeli pani m nie sprzeda swoich udziaw komu z rodzestwa, to powinien posiada co najmniej... Harry zerkn do notesu, w ktrym zanotowa to, co przedykto wano mu przez telefon ...pidziesit milionw koron. - Widz, e zaj si pan tym bardzo gruntownie. - Nie rozumiem ponad poowy z tego, co teraz powiedziaem, wiem jedynie, e to musi oznacza, i kto trzyma rk na pienidzach pani ma, i bardzo chciabym wiedzie dlaczego. Hilde Molnes spojrzaa na niego znad drinka. - Naprawd chce pan to wiedzie? - A dlaczego nie? - Nie jestem pewna, czy ci, ktrzy pana przysali, yczyliby sobie, eby grzeba pan a tak gboko w prywatnym yciu ambasadora. - I tak wiem ju za duo, pani Molnes. - Wie pan o... - Tak.

-Aha. Zrobia przerw, w ktrej dopia mekong. Podszed kelner, eby jej dola, ale odprawia go gestem. - Jeli pan na dodatek wie, e rodzina Molnesw ma dugie tradycje w wysiadywaniu awek w domach modlitwy Misji Wewntrznej, i oczywicie w czonkostwie w KrF, to reszty te moe si pan domyli. - By moe. Ale bybym wdziczny, gdyby pani zechciaa mi to opowiedzie. Zadraa, jakby dopiero teraz poczua ostry smak tajskiej whisky. - Zdecydowa o tym ojciec Atlego. Kiedy przy okazji wyborw nowego przewodniczcego KrF zaczy kry plotki, Atle wyjani ojcu, jak wyglda sprawa. Tydzie pniej ojciec zmieni testament. Owiadczy, e przypadajca Atlemu cz rodzinnego majtku pozostanie zapisana na jego nazwisko, lecz prawo do dysponowania ni przechodzi na Run, ktra akurat wtedy si urodzia. Runa bdzie moga w peni dysponowa majtkiem, kiedy skoczy dwadziecia trzy lata. - A wczeniej? Kto mia dysponowa pienidzmi? - Nikt. To znaczy miay by zaangaowane w rodzinne przedsibiorstwo. - A co teraz, kiedy pani m nie yje? - Teraz - Hilde Molnes przecigna palcem wok brzegu szklaneczki - teraz wszystko dziedziczy Runa. A prawo do dysponowania majtkiem do czasu ukoczenia przez ni dwudziestu trzech lat przechodzi na osob, ktra sprawuje nad ni wadz rodzicielsk. - Jeli dobrze zrozumiaem, te pienidze s teraz uwolnione i to pani nimi dysponuje. - Rzeczywicie tak jest. Dopki Runa nie skoczy dwudziestu trzech lat. - A co oznacza takie prawo do dysponowania majtkiem? Hilde Molnes wzruszya ramionami. - Nad tym naprawd si nie zastanawiaam. Dowiedziaam si o wszystkim zaledwie kilka dni temu. Od adwokata Hardeida. - Wczeniej nie znaa pani klauzuli o przekazaniu pani prawa do dysponowania majtkiem? - Moe i kto o tym wspomina, podpisywaam jakie dokumenty, ale to bardzo skomplikowane sprawy, nie sdzi pan? W kadym razie wtedy nie powicaam temu adnej uwagi. - Nie? - rzuci Harry lekko. - Wydawao mi si, e przed chwil wspominaa pani co o naturze mieszkacw Sunnmore. Umiechna si blado.

- Nigdy nie byam lokaln patriotk. Harry przyjrza si jej uwanie. Czyby udawaa bardziej pijan, ni bya w rzeczywistoci? Podrapa si w kark. - Od jak dawna zna pani Jensa Brekke? - Ma pan na myli, od jak dawna si pieprzymy? - Owszem, to rwnie. - Przedstawmy to wic we waciwej kolejnoci. Zobaczmy... Hilde Molnes cigna brwi, zmruonymi oczami popatrzya w sufit, sprbowaa oprze gow na doni, ale broda jej si obsuna. Wtedy Harry zrozumia, e si pomyli. Bya pijana jak szewc. - Poznalimy si na przyjciu powitalnym Atlego, dwa dni po naszym przybyciu do Bangkoku. Zaczo si o smej. Zaproszono ca koloni norwesk, a impreza odbywaa si w ogrodzie przy rezydencji. Jens zern mnie w garau, pewnie jakie dwie, moe trzy godziny pniej. Mwi, e on mnie zern, poniewa prawdopodobnie w tym momencie byam ju tak pijana, e w zasadzie nie potrzebowa mojego udziau. Ani zgody. Ale nastpnym razem j dosta. Albo jeszcze kolejnym, nie pamitam. W kadym razie po kilku rundkach zaczlimy si poznawa. Czy nie o to pan pyta? Pniej dalej si poznawalimy. Teraz znamy si ju niele. To panu wystarczy, sierancie? Harry zorientowa si, e jest zirytowany. Moe przez sposb, w jaki wystawiaa swoj obojtno i pogard dla samej siebie na widok publiczny. W kadym razie nie daa mu powodw do pozostania w biaych rkawiczkach. - Zeznaa pani, e w dniu, kiedy zgin m, bya pani w domu. Gdzie dokadnie przebywaa pani od godziny pitej do chwili otrzymania wiadomoci o jego mierci? - Nie pamitam! Parskna gonym miechem. Zabrzmia jak wrzask kruka w cichy poranek w lesie. Harry spostrzeg, e inni gocie zaczynaj im si przyglda. Przez moment zanosio si na to, e Hilde Molnes spadnie z krzesa, ale odzyskaa rwnowag. - Niech pan nie patrzy z takim przeraeniem, sierancie. Mam alibi, czy nie tak si to nazywa? W dodatku doskonae alibi, zapewniam pana. Moja crka z pewnoci chtnie zawiadczy, e tego wieczoru nie byam w stanie za bardzo si rusza. Pamitam, e po obiedzie otworzyam butelk dinu, i przypuszczam, e zasnam, a kiedy si ocknam, wypiam jeszcze jednego drinka, zasnam, obudziam si i tak dalej. Pan to na pewno rozumie. Harry rozumia a za dobrze.

- Co jeszcze chciaby pan wiedzie, sierancie Hole? Przecigna samogoski w jego nazwisku, nie bardzo, ale wystarczajco, by da si sprowokowa. - Jedynie to, czy zabia pani swego ma, pani Molne s. Zaskakujco szybkim i zwinnym ruchem signa po szklank. Zanim zdoa j powstrzyma, poczu, jak szko muska jego ucho i rozbija si o cian za jego plecami. Skrzywia si. - By moe teraz pan nie uwierzy, ale strzeliam najwicej goli w druynie dziewczt w wieku od czternastu do szesnastu lat. - Gos miaa spokojny, jak gdyby cae to zajcie zostawia ju za sob, ale Harry widzia przeraone twarze zwrcone w ich stron. - Szesnacie lat. To musiao by ju strasznie dawno temu. Byam najadniejsz dziewczyn w... Ale o tym ju chyba panu opowiadaam. I miaam adn figur, nie tak jak teraz. Razem z przyjacik wpadaymy do pokoju sdziw, owinite tylko malekimi rczniczkami, i tumaczyymy si, e pomyliymy drzwi do szatni, wychodzc sp od prysznica. Wszystko dla druyny, rozumie pan? Myl jednak, e to nie miao wielkiego wpywu na sdziowanie. Pewnie si tylko zastanawiali, co robiymy pod prysznicem przed meczem. - Nagle podniosa si od stolika i krzykna: - Chopcy z Orsta, hej, chopcy z Orsta, hej, chopcy z Orsta, hej, hej, hej! - Z powrotem osuna si na krzeso. W lokalu zapada cisza. - To by nasz okrzyk. Dziewczyny do niego nie pasuje. Brakowaoby rytmu. No c, kto wie, moe po prostu lubiymy si pokaza. Harry uj j pod rami i pomg jej zej ze schodw. Poda takswkarzowi adres, wrczy mu banknot piciodolarowy i poprosi o dopilnowanie, eby pani Molnes znalaza si w domu. Taj prawdopodobnie niewiele rozumia ze sw Harry'ego, ale chyba dotaro do niego, co ma zrobi.

Na Soi 2 przy samym Silom wszed do jakiego baru. Przy kontuarze byo pusto, a na scenie stay dwie tancerki go -go, jeszcze niewykupione na ten wieczr i najwyraniej bez wielkich nadziei na to, e tak si stanie. Z takim samym zaangaowaniem, jakby zmyway naczynia, z obowizku poruszay nogami, a piersi podskakiway im w gr i w d przy wtrze When Susannah Cries. Harry nie by pewien, co wydaje mu si smutniejsze. Kto postawi przed nim piwo, ktrego nie zamawia. Nie tkn go, ale zapaci. Potem zadzwoni na komend z automatu przy drzwiach do mskiej toalety. Drzwi do damskiej nigdzie nie zauway.

26
Leciutki wiatr owiewa ostrzyon na jea gow. Harry sta na murku otaczajcym krawd dachu i patrzy na miasto. Kiedy mruy oczy, zmieniao si w wietlny dywan, ktry byszcza i migota. - Zejd stamtd! - usysza gos za plecami. - Denerwujesz mnie. Liz siedziaa na leaku z puszk piwa w rku. Harry wrci na komend i zasta j zasypan stosami raportw do przeczytania. Bya ju prawie pnoc, kiedy Liz zgodzia si wreszcie, e najwysza pora si podda. Zamkna biuro na klucz, wind wjechali na dwunaste pitro, zobaczyli, e drzwi na dach s zamknite na noc, wic wyszli przez okno i wspili si po drabince przeciwpoarowej. Monotonny szum samochodw rozdar nagle ryk syreny statku. - Syszae? - spytaa Liz. - Kiedy byam maa, mj ojciec mwi, e w Bangkoku sycha, jak nawouj si sonie przewoone rzek na odziach. Przybyway z Malezji, bo lasy na Borneo wycinano. Stay przywizane acuchami na pokadach, pyny do lasw na pnocy Tajlandii. Kiedy tu przyjechaam, dugo byam przekonana, e dwik syren to trbienie soni. Echo wybrzmiao. - Pani Molnes ma motyw, ale czy wystarczajcy? - Harry zeskoczy z murku. Zabiaby kogo, eby mc dysponowa pidziesicioma milionami koron przez sze lat? - Zaley, kogo musiaabym zabi. Znam par osb, ktre udusiabym za mniej. - Chodzi mi o to, czy pidziesit milionw przez sze lat jest tym samym, co pi milionw przez szedziesit lat. - Nie. - No wanie. Niech to wszyscy diabli! - Chciaby, eby to bya ona? Pani Molnes? - Nie chciabym, eby to by ktokolwiek. Chciabym po prostu znale zabjc, ebym mg, do jasnej cholery, wrci do domu. Liz bekna imponujco gono, z uznaniem dla samej siebie pokiwaa gow i odstawia piwo. - Biedna ta crka. Jak ma na imi? Runa? Pomyl tylko, co by byo, gdyby matk oskarono o zabjstwo ojca, w dodatku dla pienidzy. - Wiem. Na szczcie to twarda dziewczyna.

- Taki jeste tego pewien? Harry wzruszy ramionami i wycign rk do nieba. - Co robisz? - zainteresowaa si Liz. - Myl. - Pytaam o t rk. O co chodzi? - O energi. Zbieram energi od wszystkich ludzi tam w dole. To podobno zapewnia ycie wieczne. Wierzysz w takie rzeczy? - W ycie wieczne przestaam wierzy w wieku szesnastu lat, Harry. Odwrci si, ale w mroku nie mg dostrzec jej twarzy. - Z powodu ojca? - spyta. Dostrzeg poruszenie ostrego konturu gowy Liz. - Tak. Mj ojciec dwiga na barkach cay wiat. Szkoda tylko, e okaza si dla niego za ciki. - Jak... - urwa. Rozleg si trzask, kiedy zgniota puszk. - To po prostu jeszcze jedna smutna historia weterana z Wietnamu, Harry. Znalazymy go w garau, w penym mundurze, obok leaa subowa bro. Napisa dugi list, ale nie do nas, tylko do US Army. Tumaczy, e nie moe duej znie ucieczki od odpowiedzialnoci. Zrozumia to, kiedy sta w drzwiach helikoptera startujcego z dachu ambasady amerykaskiej w Sajgonie w siedemdziesitym trzecim i z gry patrzy na zdesperowanych Wietnamczykw z poudnia szturmujcych ambasad w poszukiwaniu schronienia przed siami zmierzajcymi do miasta. Napisa, e czu si za to odpowiedzialny w rwnym stopniu, jak policja wojskowa, ktra rozganiaa ich kolbami karabinw. Wszystkich tych, ktrym obiecywali wygran wojn, ktrym obiecywali demokracj. Jako oficer uwaa si za wspodpowiedzialnego za to, e armia amerykaska na pierwszym miejscu stawia ewakuacj wasnych ludzi kosztem Wietnamczykw, ktrzy walczyli z nimi rami w rami. To im zadedykowa swoje wojskowe osignicia i przeprasza, e nie okaza si dostatecznie dorosy, by udwign t odpowiedzialno. Na koniec przekazywa pozdrowienia matce i mnie, ale doda, e powinnymy o nim jak najszybciej zapomnie. Harry poczu, e musi zapali. - To bya wielka odpowiedzialno. - Owszem. Ale wydaje mi si, e czasami atwiej jest bra na siebie odpowiedzialno za martwych ni za ywych. My, inni, musimy ich opakiwa, Harry. ywi. To mimo wszystko ta odpowiedzialno nami kieruje.

Odpowiedzialno. Jeli przez ostatni rok usiowa co zakopa, to wanie odpowiedzialno. Wszystko jedno - za ywych czy za martwych, za samego siebie czy za innych. Odpowiedzialno wywoywaa jedynie poczucie winy, a i tak nigdy nie bya nagradzana. Nie, nie uwaa, e kieruje nim poczucie odpowiedzialnoci. Moe Torhus mia racj, moe i jego pragnienie dopenienia si sprawiedliwoci nie miao wcale a tak szlachetnych motyww. Moe to po prostu gupia ambicja nie pozwalaa mu si pogodzi z umorzeniem sprawy. Kazaa mu apa wszystko jedno kogo, byle tylko mg uzyska wyrok skazujcy i piecztk Sprawa rozwizana na okadce akt. Czy nagwki w gazetach i poklepywanie po plecach, kiedy wrci z Australii, naprawd miay tak mae znaczenie, jak lubi o tym myle? Czy pomys, e moe zniszczy wszystko i kadego, tylko dlatego e musi wrci do domu i zaj si spraw Sio, nie by wycznie wymwk? Bo sukces sta si dla niego a tak wany? Przez chwil zrobio si prawie cicho, jakby Bangkok apa oddech, potem cisz znw rozdar ryk syreny. Peen skargi, zabrzmia jak ryk bardzo samotnego sonia, pomyla Harry. I zaraz znw samochody zaczy trbi.

Kiedy wrci do mieszkania, na wycieraczce znalaz kartk: Jestem na basenie, Runa. Ju wczeniej zauway napis Pool przy pitce na tabliczce z przyciskami windy i kiedy zjecha na pite pitro, rzeczywicie poczu zapach chloru. Basen by zaraz za rogiem, pod goym niebem, otoczony cianami budynkw z balkonami. Przykucn przy brzegu i zanurzy rk. - Czujesz si tu jak w domu, prawda? Runa nie odpowiedziaa. Odbia si tylko nogami, przepyna obok niego i zaraz znw znikna w wodzie. Ubranie i proteza leay porzucone na leaku. - Wiesz, ktra jest godzina? - spyta. Wynurzya si tu pod nim, zapaa go za rk, podcigna kolana i mikko si odbia. Harry by kompletnie nieprzygotowany, straci rwnowag i z rkami dotykajcymi nagiej gadkiej skry wpad do wody, czujc dziewczyn pod sob. Odbyo si to bezdwicznie, po prostu rozsunli wod na boki jak cik, ciep kodr i zapadli si w ni. Otoczyy ich bbelki, askotao w uszach. Harry mia wraenie, e gowa zaczyna mu si rozszerza. Kiedy opadli na dno, opuci nogi, odbi si i wynurzy na powierzchni, cignc j za sob.

- Jeste szalona - powiedzia, parskajc. Rozemiaa si cicho i szybkimi ruchami odpyna. Kiedy wysza z basenu, on ju lea na brzegu w ubraniu ociekajcym wod. Otworzy oczy i zobaczy, e Runa siga po siatk do czyszczenia basenu, eby zapa du wak, ktra utkna na powierzchni wody. - To jaki cud - stwierdzi Harry. - Byem przekonany, e jedyne owady, jakie s w stanie przey w tym miecie, to karaluchy. - Niektrym dobrym stworzeniom te si to udaje - odpara, ostronie unoszc siatk. Uwolniona waka po chwili odleciaa nad basenem, cicho bzyczc. - Karaluchy nie s dobre? - Fuj! S obrzydliwe. - Ale z tego powodu nie musz wcale by ze. - Moe i nie, ale wydaje mi si, e nie s dobre. Po prostu s. - Po prostu s - powtrzy Harry, ale nie sarkastycznie, tylko w zamyleniu. - Tak ju zostay stworzone, e mamy ochot je rozdepta. Gdybymy tego nie robili, byoby ich za duo. - Ciekawa teoria. - Posuchaj - szepna. - Wszyscy pi. - Bangkok nigdy nie zasypia. - Wanie, e tak. To odgosy snu. Siatka bya przymocowana do wydronej aluminiowej rurki, w ktr Runa zacza dmucha. Zabrzmiao to jak didgeridoo. Harry si wsucha. Miaa racj. Posza z nim na gr, eby skorzysta z prysznica. Sta ju na korytarzu i przywoywa wind, kiedy wysza z azienki owinita rcznikiem. - Twoje ubranie ley na ku - powiedzia, zamykajc zewntrzne drzwi. Potem stali na korytarzu, czekajc na wind. Czerwone cyferki nad drzwiami odliczay w d. - Kiedy wyjedasz? - spytaa. - Niedugo. Chyba, e co si wydarzy. - Wiem, e dzi wieczorem miae si spotka z matk. Harry wsun rce w kieszenie spodni i spojrza na swoje stopy. Powiedziaa, e powinien obci paznokcie. Drzwi windy si otworzyy. Zablokowa je.

- Twoja matka twierdzi, e tego wieczoru, kiedy zgin twj ojciec, bya w domu i ty moesz to potwierdzi. Westchna. - Naprawd chcesz, ebym odpowiedziaa? - Moe i nie - odpar. Cofn si o krok, przygldali si sobie, czekajc, a winda ruszy. - Jak mylisz, kto to zrobi? - spyta w kocu. Kiedy drzwi windy si zasuway, wci na niego patrzya.

27
W poowie gitarowego solo Jimiego w AU Along the Watchtower muzyka nagle znikna, a Jim Love podskoczy, kiedy zrozumia, e kto wanie cign mu z gowy suchawki. Obrci si na krzele i zobaczy wysokiego jasnowosego faceta, ktry z ca pewnoci nie stosowa odpowiednich rodkw do opalania, grujcego nad nim w ciasnej strwce. Oczy mczyzny przesaniay wtpliwej jakoci ciemne okulary pilota. Jim by wyczulony na takie rzeczy, jego wasne okulary kosztoway tygodniow pensj. - Halo - odezwa si wysoki. - Pytaem, czy znasz angielski. Facet mwi z nieokrelonym akcentem, Jim odpar z brooklyskim: - W kadym razie lepiej ni tajski. Czym mog suy? Ktr firm chcesz odwiedzi? - Dzi nie chodzi mi o adn firm. Chc pogada z tob. - Ze mn? Chyba nie jeste kontrolerem ze spki ochroniarskiej? Jeli tak, to zaraz si wytumacz z tego walkmana. - Nie jestem ze spki ochroniarskiej, tylko z policji. Nazywam si Hole. Mj kolega Nho... - Odstpi na bok, a wtedy zza niego wyoni si Taj z powszechnie noszon fryzur na jea, w wieo uprasowanej biaej koszuli. Dziki obu tym elementom Jim nawet prze z moment nie mia wtpliwoci, e jego identyfikator jest prawdziwy. Zmruy oczy. - Policja, tak? Powiedzcie mi, czy wy wszyscy chodzicie do tego samego fryzjera? Nigdy nie przyszo wam do gowy, eby wymyli co nowego? Na przykad co takiego? Jim wskaza na wasn szop wosw i gono si rozemia. Wysoki policjant te si umiechn. - Rzeczywicie, moda na retro z lat osiemdziesitych nie dotara jeszcze na posterunki. - Co z lat osiemdziesitych? - Nie myl o tym. Masz jakiego zastpc i miejsce, gdzie moglibymy porozmawia? Jim wyjani, e przyjecha do Tajlandii na wakacje z przyjacimi cztery lata temu. Wynajli motocykle i wybrali si na pnoc. W niewielkiej wiosce tu nad rzek Mekong na granicy z Laosem jeden z nich by na tyle gupi, e kupi troch opium, ktre zapakowa do plecaka. Kiedy wracali, zatrzymaa ich policja. Na zakurzonej wiejskiej drodze gdzie na

zapadej tajlandzkiej prowincji nagle uwiadomili sobie, e kumpla czeka niewiarygodnie dugi pobyt w wizieniu. - Prawo dopuszcza nawet kar mierci dla tych, ktrzy przemycaj narkotyki, wiedziae o tym? A my, trzej pozostali, ktrzy nie mielimy nic na sumieniu, pomylelimy: Cholera, my te moemy mie kopoty za wspudzia czy co takiego. Chodzi mi o to, e jako czarny Amerykanin niele pasuj do obrazu typowego przemytnika heroiny, no nie? Modlilimy si i bagalimy, nic nie pojmujc, dopki jeden z policjantw nie wspomnia, e mogliby to zamieni na grzywn. Zoylimy wic do kupy cae nasze pienidze, oni zab rali nam opium i pucili. Cieszylimy si jak jasna cholera. Problem polega tylko na tym, e to byy pienidze na bilet lotniczy do Stanw, no nie? Wic... Jim wieloma sowami i jeszcze wiksz liczb gestw opisywa, jak jedno szo po drugim. Najpierw prbowa si jako przewodnik amerykaskich turystw, ale mia kopoty z zezwoleniem na pobyt, wic pniej stara si ju nie wychyla. Utrzymywaa go tajska dziewczyna, ktr pozna, kiedy koledzy zdecydowali si na powrt, a on postanowi zosta. Po wielu komplikacjach dosta w kocu pozwolenie na prac, zaproponowano mu robot parkingowego, bo do budynkw, w ktrych mieszcz si midzynarodowe firmy, potrzebni byli ludzie mwicy po angielsku. Nie przestawa gada, a w kocu Harry musia go powstrzyma. - Cholera, mam nadziej, e ten twj tajski kompan nie zna angielskiego. - Jim nerwowo spojrza na Nho. - Te chopaki, ktrym zapacilimy na pnocy... - Uspokj si, Jim. Przyszlimy dowiedzie si o co innego. O granatowego mercedesa z tablicami korpusu dyplomatycznego, ktry podobno sta tu trzeciego stycznia mniej wicej o czwartej. Kojarzysz co? Jim zacz si mia. - Czowieku, gdyby mnie spyta, jakiego utworu Jimiego Hendriksa akurat wtedy suchaem, to moe i mgbym ci odpowiedzie. Ale przy tych samochodach, ktre tu stale wjedaj i wyjedaj. .. - Rozoy rce. - Kiedy my tu bylimy, dostalimy kwit. Nie moesz tego sprawdzi po numerze rejestracyjnym czy jako tak? Jim pokrci gow. - Nie jestemy a tak skrupulatni. Gara w wikszoci jest monitorowany, wic jeli co si stanie, moemy to sprawdzi pniej. - Pniej? Chcesz powiedzie, e nagrywacie na wideo? - Oczywicie.

- Nie zauwayem adnych monitorw. - Bo ich nie ma. Parking to sze poziomw, nie ma moliwoci, eby obserwowa wszystkie naraz. Zreszt zodzieje w wikszoci na widok kamery uznaj, e s obserwowani, i wol si ulotni, no nie? Tym samym poowa celu jest ju osignita. Gdyby nawet kto okaza si na tyle gupi, eby si tu wemkn i obrobi samochd, to wszystko mamy na filmie, spakowane i gotowe dla was, chopaki. - Jak dugo przechowujecie tamy? - Dziesi dni. Wikszo ludzi w tym czasie powinna si zorientowa, e co im zgino z samochodu. Potem wykorzystujemy te same tamy drugi raz. - To znaczy, e macie nagranie z trzeciego stycznia midzy godzin szesnast a siedemnast? Jim spojrza na kalendarz na cianie. - Jasne. Zeszli po schodach do ciepej wilgotnej piwnicy, w ktrej Jim zapali pojedyncz arwk i otworzy jedn z metalowych szafek pod cian. Kasety wideo stay w starannych rzdkach na pkach. - Sporo trzeba bdzie obejrze, jeli chcecie sprawdzi cay parking. - Wystarczy mi parking dla goci - stwierdzi Harry. Jim zacz szuka. Najwyraniej kada kamera miaa wasn pk , daty na grzbietach wypisano owkiem. W kocu Jim wybra kaset. - Show time. Otworzy inn szafk, w ktrej sta odtwarzacz i monitor, wrzuci kaset i po kilku sekundach na ekranie ukaza si czarno -biay obraz. Harry od razu rozpozna parking dla goci. Najwyraniej nagranie pochodzio z tej samej kamery, ktr zauway, kiedy przyjechali tu ostatnio. Na dole w rogu wida byo miesic, dzie i godzin. Przewinli do pitnastej pidziesit. Samochd ambasady si nie pojawi. Czekali, chocia mogo si wydawa, e obraz jest zatrzymany, bo nic si nie dziao. - Wczymy przyspieszone odtwarzanie - zaproponowa Jim. Oprcz tego, e zegar zacz porusza si szybciej, nic si nie zmienio. Bya ju siedemnasta pitnacie, bokiem przejechay dwa samochody, zostawiajc mokry lad na cemencie. O siedemnastej czterdzieci lady wyschy i znikny, ale mercedes ambasadora wci si nie pojawia. O osiemnastej pitnacie Harry kaza wyczy odtwarzacz. - Na parkingu dla goci powinien tego dnia sta samochd a mbasady - powiedzia. - Przykro mi - odpar Jim. - Wyglda na to, e otrzymalicie bdne informacje.

- A mg zaparkowa gdzie indziej? - Oczywicie. Ale wszystkich, ktrzy nie maj staego miejsca, kieruje si wanie tdy, wic i tak musz min t kamer. Wtedy zobaczylibymy przynajmniej przejedajcy samochd. - Wobec tego chcemy zobaczy inn kaset - zdecydowa Harry. - No dobrze. Jak? Nho pogrzeba w kieszeni. - Wiesz, gdzie jest miejsce samochodu z takim numerem rejestracyjnym? - spyta, podajc stranikowi kartk. Jim spojrza na niego podejrzliwie. - Cholera, czowieku, ty jednak mwisz po angielsku! - To czerwone porsche - uzupeni Nho. Jim natychmiast odda mu kartk. - Nie musz sprawdza. aden ze staych klientw nie jedzi czerwonym porsche. - Faen! - wyrwao si Harry'emu. - Co to miao by? - Jim wyszczerzy zby. - Norweskie sowo, ktrego nie powiniene si uczy. Wrcili na soce. - Mog ci niedrogo zaatwi porzdn par - zaproponowa Jim, wskazujc na okulary Harry'ego. - Dzikuj, nie skorzystam. - Albo co innego, czego by szuka. - Jim puci do niego oko i zacz si mia. Ju zacz rytmicznie pstryka palcami, widocznie nie mg si doczeka, kiedy znw woy suchawki walkmana. - Halo, sierancie! - zawoa, kiedy odchodzili. Harry odwrci si. - Faen! - Jego miech towarzyszy im a do samochodu.

- I co wiemy? - spytaa Liz, kadc nogi na biurku. - Wiemy, e Brekke kamie - odpar Harry. - Powiedzia, e po ich spotkaniu odprowadzi ambasadora do garau, gdzie sta zaparkowany jego samochd. - Dlaczego miaby nie mwi prawdy akurat o tym?

- Ambasador przez telefon jedynie potwierdza, e si spotkaj o szesnastej. Nie ma wtpliwoci, e Molnes przyjecha do Brekkego. Rozmawialimy z recepcjonistk, ona to powiadcza. Potwierdzia rwnie, e razem wyszli z biura, bo Brekke jeszcze do niej zajrza, eby zostawi jej wiadomo. Zapamitaa to, bo byo okoo siedemnastej i sama szykowaa si ju do domu. - Dobrze, e w ogle kto co pamita. - Ale co Brekke i ambasador robili pniej, tego nie wiemy. - A gdzie by samochd? Raczej nieprawdopodobne, eby Molnes ryzykowa parkowanie na ulicy w tej czci Bangkoku - stwierdzia Liz. - Moe si umwili, e pojad gdzie indziej, i ambasador, zanim poszed do Brekkego, poprosi kogo o przypilnowanie samochodu - podsun Nho. Rangsan zakasa i przerzuci stron. - W miejscu, gdzie roi si od zodziejaszkw, ktrzy tylko czekaj na tak okazj? - Zgadzam si - powiedziaa Liz. - Bardzo dziwne, e nie wjecha do garau. To przecie najprostsze i najbezpieczniejsze rozwizanie. Mg zaparkowa dosownie tu przy windzie. - Maym palcem grzebaa w uchu z ekstatycznym wyrazem twarzy. - Ale waciwie do czego my zmierzamy? Harry z rezygnacj rozoy rce. - Liczyem, e nagranie wideo pokae, jak Brekke, wychodzc z ambasadorem o siedemnastej, opuszcza biuro, nie wracajc tam ju do koca dnia, i odjeda z Molnesem samochodem ambasady, a jego wasne porsche zostaje w garau na noc. Ale nie pomylaem o tym, e Brekke nie jedzi swoim autem do pracy. - Na razie zapomnijmy o samochodach - zarzdzia Liz. - Wiemy ju, e Brekke kamie. Co w takim razie robimy? - Pstrykna w gazet Rangsana. - Sprawdzamy alibi - rozlego si z drugiej strony.

28
Reakcje ludzi na aresztowanie bywaj tak rne, jak nieprzewidywalne. Harry uwaa, e mia okazj oglda ju wikszo wariantw, dlatego nie by szczeglnie zaskoczony, widzc, jak opalona twarz Jensa Brekke przybiera szar barw, a wzrok zaczyna kry niespokojnie jak u ciganego zwierzcia. Gesty te si zmieniy i nawet szyty na miar garnitur od Armaniego nie lea ju jak ula. Brekke trzyma gow wysoko podniesion, lecz cay jakby skuli si w sobie, jakby si zmniejszy. Nie zosta wprawdzie aresztowany, a jedynie doprowadzony na przesuchanie, ale dla kogo, po kogo nigdy wczeniej nie przychodzili dwaj uzbrojeni funkcjonariusze bez uprzedniego pytania, czy pora mu odpowiada, rnica bya akademicka. Kiedy Harry zobaczy go w pokoju przesucha, myl o tym, e ten czowiek miaby zamordowa z zimn krwi, wydaa mu si absurdalna. Ale ju wczeniej nieraz myla podobnie i si myli. - Musimy rozmawia po angielsku - zapowiedzia Harry, siadajc naprzeciwko niego. - Przesuchanie bdzie nagrywane. - Wskaza na stojcy przed nimi mikrofon. - Ach tak? - Brekke sprbowa si umiechn, ale w taki sposb, jakby kto podciga mu kciki ust przy uyciu metalowych haczykw. - Musiaem dugo prosi o przeprowadzenie tego przesuchania. Poniewa ma by nagrywane, powinien ci przesuchiwa tajski funkcjonariusz. Jeste jednak obywatelem norweskim, wic komendant policji wyrazi zgod. - Dzikuj. - Nie wiem, czy masz za co. Uprzedzono ci, e masz prawo skontaktowa si z adwokatem? - Tak. Harry chcia spyta, dlaczego Brekke nie skorzysta z tej moliwoci, ale zrezygnowa. Nie ma powodu prosi, by jeszcze raz to rozway. Harry troch pozna tajlandzki system prawny i stwierdzi, e jest identyczny z norweskim. Przypuszczalnie adwokaci te si nie rni. Mecenas natychmiast zakazaby klientowi mwienia o czymkolwiek, a poniewa Brekke nie skorzysta z przysugujcego mu prawa, mona byo bez przeszkd rozpocz przesuchanie. Harry da znak, e mona nagrywa. Wszed Nho, zaatwi formalnoci, ktre musiay znale si na pocztku tamy, i zostawi ich samych.

- Czy to prawda, e ma pan romans z Hilde Molnes, on zmarego Atlego Molnesa? - zacz Harry oficjalnie. - Co? - Zza biurka patrzya na niego para oszalaych, szeroko otwartych oczu. - Rozmawiaem z pani Molnes. Proponuj, eby pan mwi prawd. Chwila ciszy. - Tak. - Troch goniej prosz. - Tak! - Od jak dawna to trwa? - Nie wiem. Od dawna. - Od przyjcia powitalnego wydanego na cze ambasadora ptora roku temu? - No... - Sucham? - Tak, chyba mona tak powiedzie. - Wiedzia pan o tym, e pani Molnes w wypadku mierci ma bdzie dysponowaa sporym majtkiem? - Majtkiem? - Czy ja mwi niewyranie? Brekke wypuci powietrze jak przebita pika plaowa. - To dla mnie nowo. Odnosiem wraenie, e dysponuj stosunkowo ograniczonym kapitaem. - Tak? Podczas naszej ostatniej rozmowy mwi pan, e paskie spotkanie z Molnesem trzeciego stycznia u pana w biurze dotyczyo zainwestowania pienidzy. Poza tym wiemy, e Molnes mia spore dugi. Co mi si tu nie zgadza. Kolejna pauza. Brekke mia co powiedzie, ale si wstrzyma. - Skamaem - przyzna w kocu. - Ma pan teraz szans na powiedzenie prawdy. - Przyszed porozmawia o moim zwizku z Hilde... z jego on. Chcia, eby to si skoczyo. - danie niepozbawione sensu, prawda? Brekke wzruszy ramionami. - Nie jestem pewien, ile wiecie o Atlem Molnesie. - Prosz zaoy, e nie wiemy nic.

- Pozwoli pan, e powiem w ten sposb: ze wzgldu na jego skonnoci seksualne nie byo to udane maestwo. - Podnis wzrok. Harry skinieniem gowy da mu znak, e ma mwi dalej. - Zaleao mu na tym, ebym przesta spotyka si z Hilde, ale nie z powodu zazdroci. Podobno w Norwegii zaczy kry jakie plotki. Mwi, e ujawnienie romansu jego ony bdzie jak dolanie oliwy do ognia. Zaszkodzi nie tylko jemu, lecz rwnie innym niewinnym osobom na wysokich stanowiskach. Prbowaem go wypytywa, ale nic wicej nie chcia zdradzi. - Czym panu grozi? - Grozi? O co panu chodzi? - Chyba nie poprosi uprzejmie, eby przesta pan spotyka si z kobiet, wobec ktrej, jak przypuszczam, ywi pan jakie uczucia? - Wanie, e tak. Tak. Wydaje mi si, e wrcz takiego sowa uy. - Jakiego? - Uprzejmie. - Brekke zoy rce na stole. - To by dziwny czowiek. Uprzejmy. Umiechn si blado. - Przypuszczam, e nieczsto syszy pan to sowo w swojej brany. - Pan w swojej chyba te. Harry gwatownie poderwa gow, ale w spojrzeniu Brekkego nie kryo si adne wyzwanie. - I co ustalilicie? - Nic. Powiedziaem, e musz si zastanowi. A co miaem mwi? On wydawa si bliski paczu. - Rozwaa pan zerwanie? Brekke zmarszczy brwi. Najwyraniej bya to dla niego nowa myl. - Nie, ja... Byoby mi bardzo trudno przesta si z ni widywa. - Powiedzia mi pan, e po spotkaniu odprowadzi pan ambasadora do garau, gdzie Molnes zaparkowa samochd. Chce pan teraz zmieni te zeznania? - Nie... - Brekke spojrza na niego zdziwiony. - Sprawdzilimy nagranie z tego dnia midzy godzin pitnast pidziesit a siedemnast pitnacie. Samochodu ambasadora nie byo na parkingu dla goci. Chce pan zmieni zeznanie? - Zmieni... - Brekke patrzy z niedowierzaniem. - Na mio bosk, czowieku, przecie wysiadem z windy i widziaem, e jego samochd tam stoi. Musimy by obaj na

tym filmie. Pamitam nawet, e zamienilimy kilka sw, zanim wsiad do wozu; obiecaem, e nie wspomn Hilde o tej rozmowie. - Moemy udowodni, e tak nie byo. Pytam po raz ostatni: chce pan zmieni zeznania? - Nie! Harry usysza w jego gosie zdecydowanie, ktrego nie byo na pocztku przesuchania. - Co pan zrobi po odprowadzeniu, jak pan twierdzi, ambasadora do garau? Brekke odpar, e wrci na gr do biura, eby pracowa nad analizami finansowymi, i przesiedzia tam mniej wicej do pnocy, a do domu pojecha takswk. Harry spyta, czy kto do niego zaglda albo dzwoni w tym czasie, ale Brekke wyjani, e aby wej do biura, trzeba mie kart wstpu, telefon natomiast wyczy, eby mc pracowa w spokoju. Zazwyczaj tak robi, gdy przygotowuje analizy. - Nie ma nikogo, kto zapewniby panu alibi? Nikt na przykad nie widzia, jak pan wraca do domu? - Ben, stranik w budynku, gdzie mieszkam. Moe pamita. W kadym razie zazwyczaj zauwaa, kiedy wracam pno i w garniturze. - Stranik, ktry widzia pana wracajcego do domu koo pnocy. To ju wszystko? Brekke usiowa si zastanawia. - Obawiam si, e tak. - Okej - powiedzia Harry. - Teraz kto inny przejmie przesuchanie. Chce pan czego do picia? Kawy? Wody? - Nie, dzikuj. Harry wsta. - Harry? Odwrci si. - Lepiej, eby zwraca si pan do mnie po nazwisku albo sierancie. - Aha. Czy ja mam kopoty? - spyta po norwesku. Harry zmruy oczy. Brekke przedstawia sob aosny widok, zapad si w sobie jak fotel worek Sacco. - Na pana miejscu zadzwonibym do adwokata. - Rozumiem. Dzikuj. Harry stan w drzwiach. - A co z t obietnic, ktr zoy pan ambasadorowi w garau? Dotrzyma jej pan? Brekke umiechn si przepraszajco.

- To idiotyczne. Miaem zamiar powiedzie Hilde o wszystkim, uznaem, e musz, ale kiedy si dowiedziaem, e on nie yje... To by naprawd dziwny czowiek. Doszedem do wniosku, e akurat tej obietnicy powinienem dotrzyma. Przecie i tak ju praktycznie nie ma adnego znaczenia.

- Chwileczk, przecz ci na gonik. - Halo? - Syszymy ci, Harry. Mw. Bjarne Muller, Dagfinn Torhus i komendant okrgowa policji wysuchali telefonicznego raportu Harry'ego, ani razu mu nie przerywajc. Potem gos zabra Torhus: - Mamy wic w areszcie Norwega podejrzanego o zabjstwo. Pytanie brzmi, jak dugo da si to utrzyma w tajemnicy? Komendantka chrzkna. - Poniewa media jeszcze nie wiedz o zabjstwie, policja nie jest pod presj. Zaatwi pniej jeden telefon. Wydaje mi si, e mamy kilka dni. Zwaszcza e oni waciwie nie znaleli na Brekkego nic oprcz faszywych zezna i motywu. Jeli trzeba bdzie go wypuci, bd woleli, eby nikt si nie dowiedzia o aresztowa niu. - Harry, syszysz mnie? - To mwi Molier. W odpowiedzi rozleg si szum przestworzy, ktry uzna za potwierdzenie. - Czy ten facet jest winny? On to zrobi, Harry? Znw szum. Molier podnis wic suchawk telefonu komendantki. - Co powiedziae, Harry... e... Aha. No dobra, porozmawiamy sobie tutaj. Bdmy w kontakcie. Odoy suchawk. - I co powiedzia? - e nie wie.

Harry wrci do domu pno. W Le Boucheron byo peno, zjad wic w restauracji na Patpongu na Soi 4, ulicy homoseksualistw. Przy gwnym daniu do jego stolika podszed mczyzna, uprzejmie spyta, czy chce, eby mu zrobi lask, ale dyskretnie si wycofa, kiedy Harry pokrci gow. Wysiad z windy na pitym pitrze. Byo pusto, wiata przy basenie przygaszono. Rozebra si i wskoczy do wody. Otoczya go chodzcymi objciami. Przepyn kilka

dugoci, czu jej opr. Runa mwia, e kady basen jest inny, kada woda ma swoje waciwoci, szczegln konsystencj, zapach i kolor. Twierdzia, e ten basen to wanilia, sodki, nieco lepki. Harry prbowa oddycha gboko, ale czu jedynie zapach chloru i Bangkoku. Pooy si na plecach i z zamknitymi oczami unosi si na wodzie. Dwik wasnego oddechu pod wod przypomina wraenie zamknicia w niewielkim pomieszczeniu. Otworzy oczy. W jakim mieszkaniu zgaso wiato. Wrd gwiazd wolno kry satelita. Motocykl z dziurawym tumikiem prbowa si przedrze przez ulic. Jego spojrzenie znw przesuno si po budynku. Jeszcze raz policzy pitra i zachysn si wod. wiato zgaso w jego mieszkaniu. W cigu sekundy wyskoczy z wody, wcign spodnie i na prno zacz rozglda si za czym, co mogo posuy jako bro. W kocu zapa basenow siatk stojc pod cian, pobieg do windy i wcisn guzik. Drzwi si rozsuny. Kiedy do niej wsiad, poczu leciutki zapach curry. Potem nagle jakby kto wyci mu sekund z ycia i kiedy si ockn, lea na plecach na zimnej kamiennej posadzce. Cios na szczcie trafi go w czoo, ale pochylaa si ju nad nim ogromna posta i Harry natychmiast si zorientowa, e szanse nie s po jego stronie. Uderzy siatk, ktra trafia napastnika tu ponad kolanami, ale trzonek z lekkiego aluminium przynis niewielki skutek. Harry'emu udao si unikn pierwszego kopniaka i uklkn, jednak drugi cios zadany nog trafi go w bark i obrci do poowy. Rozbolay go plecy, ale produkcja adrenaliny ruszya i z rykiem blu zdoa si podnie na nogi. W wietle wpadajcym z otwartej windy zobaczy warkoczyk taczcy wok ogolonej na yso gowy akurat w momencie, gdy rami wystrzelio w przd, trafio go w czaszk nad okiem i posao do tyu w stron basenu. Potna posta ruszya za nim. Harry zada lewy prosty, zanim posa prawy w miejsce, gdzie, jak sdzi, powinna znajdowa si twarz. Mia wraenie, e uderza w granit, a cios przynis wicej szkody jemu ni przeciwnikowi. Harry cofn si i odwrci gow w bok, poczu ruch powietrza towarzyszcy uderzeniu i strach ciskajcy w piersi. Sign do paska. Znalaz kajdanki i wsun w nie palce. Poczeka, a posta si zbliy, zaryzykowa, e nie nadejdzie sierpowy, i schyli si. Potem uderzy, zarzuci biodrem, barkiem, caym ciaem we wciekej desperacji, napierajc na okute metalem knykcie. Usysza trzask mini i koci. Co ustpio. Wymierza ko lejne ciosy, metal wbija si w skr. Czu midzy palcami ciep lepk krew, nie wiedzia, czy wasn, czy tamtego, ale podnis pi, eby uderzy jeszcze raz, przeraony tym, e tamten wci stoi wyprostowany. Usysza cichy chrapliwy miech, a potem na jego gow spad adunek betonu. Wszystko czarne jeszcze bardziej poczerniao i nie wiedzia ju, gdzie jest gra, a gdzie d.

29
Obudzia go woda. Odruchowo nabra powietrza i moment pniej zosta wcignity pod powierzchni. Opr na nic si nie zdawa. Woda wzmocnia odgos kliknicia metalu, a przytrzymujca go rka nagle zwolnia uchwyt. Otworzy oczy. Wszystko wok byo turkusowoniebieskie, pod sob czu kafelki basenu. Odbi si mocno nogami, ale szarpnicie za nadgarstek powiedziao mu to, co mzg ju wczeniej usiowa tumaczy, a co zdecydowanie wypar: e utonie, bo Woo przyku go do odpywu w dnie basenu jego wasnymi kajdankami. Podnis gow. Ksiyc wieci na niego przez filtr wody, Harry wyprostowa swobodn rk i okazao si, e wystawi j nad powierzchni. Cholera, basen mia tu zaledwie metr gbokoci. Sprbowa wsta, wycign si z caych si, metalowe ogniwo wbio si w nasad kciuka, ale do wynurzenia ust cay czas brakowao dwudziestu centymetrw. Zauway, e cie oddala si od basenu. Do diaba, nie wpadaj w panik, myla. Panika oznacza ogromne zuycie tlenu. Opad na dno, palcami zbada kratk odpywu. Bya stalowa, umocowana na stae, nie dawaa si poruszy, nawet gdy chwyci j obiema rkami. Jak dugo zdoa wstrzymywa oddech? Minut? Dwie? Minie ju go bolay, w skroniach sysza zgrzyty, a przed oczami taczyy czerwone gwiazdy. Jeszcze raz sprbowa si wyrwa, chocia zdawa sobie spraw, e wysiek fizyczny zwiksza zuycie tlenu. W ustach zascho mu ze strachu. Mzg zacz wytwarza obrazy bdce, jak wiedzia, halucynacjami: za mao paliwa, za mao wody. Przysza mu do gowy absurdalna myl. Gdyby zacz pi t wod, by moe jej poziom obniyby si na tyle, e zdoaby wynurzy gow. Woln rk uderza o krawd basenu, ale wiedzia, e nikt go nie usyszy, bo chocia tu, pod wod, panowa wiat ciszy, to na zewntrz Bangkok niewzruszenie wydawa z siebie swj ryk stulecia, zaguszajc wszelkie dwiki. A nawet gdyby kto go usysza, to co z tego? Mg jedynie dotrzyma mu towarzystwa podczas umierania. Mia wraenie, e na jego gowie zaciska si poncy hem, i zacz si szykowa do tego, czego wszyscy toncy prdzej czy pniej musz sprbowa. Do oddychania wod. Swobodna rka natrafia na metal. Siatka basenowa. Leaa na brzegu. Harry przycign j do siebie. Runa graa na niej jak na didgeridoo. To znaczy, e trzonek jest wydrony. e jest w nim powietrze. Zacisn usta na kocu aluminiowej rurki i wzi oddech. Do ust wpada mu woda, przekn j i poczu, e si dusi. Na jzyk spaday martwe suche owady, ale zacisn zby na metalu, walczc z odruchem kaszlu. Powietrze miao sodki smak, nawet tu, w

Bangkoku, byo sodkie jak mid. Wciga do ust paprochy, na luzwce i w gardle zostaway opiki aluminium, ale on tego nie czu. Oddycha tak intensywnie, jakby przebieg maraton. Mzg znw zacz pracowa, dlatego Harry mia wiadomo, e otrzyma jedynie odroczenie. Tlen we krwi zmienia si w dwutlenek wgla - spaliny organizmu, a rurka bya za duga, by cakiem wydmucha z niej wydychane powietrze. Oddycha wic recyrkulujcym powietrzem - mieszank, w ktrej z kadym jego oddechem zmniejszaa si ilo tlenu, wzrasta natomiast poziom C02. Wiedzia, e stan, w jakim si znajduje, to hiperkapnia i e wkrtce przez to umrze. Waciwie le robi, oddychajc tak szybko, bo jedynie przyspiesza ten proces. Z czasem stanie si senny, mzg straci ochot na czerpanie powietrza, bdzie oddycha coraz pyciej, a w kocu przestanie. Samotna mier, pomyla Harry. Przykuty acuchem, jak sonie na rzecznych promach. Sonie! Z caych si zacz d w rur.

Ann Verk mieszkaa w Bangkoku od trzech lat. Jej m by szefem biura Shell Thailand, dzieci nie mieli. Maestwo ukadao si przecitnie nieszcz liwie i zdaniem Ann powinno przetrzyma jeszcze kilka lat. Pniej zamierzaa wrci do Holandii, dokoczy studia i poszuka sobie nowego mczyzny. Z czystej nudy zgosia si jako wolontariuszka na stanowisko nauczycielki w Empire i ku swemu zaskoczeniu dostaa t prac. Empire byo idealistycznym projektem polegajcym na oferowaniu prostytuujcym si dziewcztom w Bangkoku nauki, gwnie angielskiego. Ann Verk uczya ich sownictwa, ktre przydawao im si w barach, i wanie dlatego przychodziy. Siedziay w awkach, umiechnite i zawstydzone, chichotay, gdy prosia, eby powtarzay za ni: Czy mog panu przypali papierosa, sir? albo Jestem dziewic, a pan jest bardzo przystojny, sir. Kupi pan drinka?. Dzisiaj jedna z dziewczt woya now czerwon sukienk, z ktrej najwyraniej bya bardzo dumna. aman angielszczyzn wyjania klasie, e kupia j w Robertson Department Stor. Niekiedy trudno byo sobie wyobrazi, e te dziewczyny pracoway jako dziwki w najgorszych dzielnicach Bangkoku. Jak wikszo Holendrw Ann wietnie mwia po angielsku i raz w tygodniu prowadzia zajcia dla innych nauczycieli. Wysiada z windy na pitym pitrze. Dzi miaa za sob ciki wieczr, ostry spr na temat metod nauczania, i marzya jedynie o tym, eby znale si w swoim dwustumetrowym mieszkaniu i wreszcie zrzuci buty, gdy nagle

usyszaa dziwne urywane ochrype dwiki. W pierwszej chwili wydao jej si, e to odgosy z rzeki, zaraz jednak zorientowaa si, e dochodz z basenu. Znalaza przecznik wiata i mino dobrych kilka sekund, nim zrozumiaa, co oznacza widok czowieka pod wod i wystajcej z niej basenowej siatki. Pucia si biegiem.

Harry widzia zapalajce si wiato i posta, ktra pojawia si na brzegu basenu. Po chwili zarys sylwetki jednak znikn. Chyba bya to kobieta. Wpada w panik? Harry zacz ju odczuwa pierwsze symptomy hiperkapni. W teorii miao to by wrcz przyjemne, jak zapadanie si w narkoz, ale on czu jedynie strach pyncy w yach niczym woda z lodowca. Usiowa si koncentrowa, oddycha spokojnie, nie za duo i nie za mao, ale mylenie przychodzio mu z wielkim trudem. Dlatego nie zauway, e poziom wody zaczyna opada. Kiedy kobieta wskoczya do basenu, eby go podnie, by pewien, e to anio, ktry zjawi si, by zabra go do siebie.

Dalsza cz nocy koncentrowaa si gwnie na blu gowy. Harry siedzia na krzele w swoim mieszkaniu. Przyjecha lekarz, ktry zbada mu krew i wyjani, e mia naprawd wielkie szczcie. Tak jakby kto musia mu to tumaczy. Pniej staa nad nim Liz i notowaa, co si wydarzyo. - Czego on szuka w mieszkaniu? - Nie mam pojcia. Moe chcia mnie nastraszy. - Zabra std co? Harry szybko si rozejrza. - Jeeli szczoteczka do zbw cigle jest w azience, to nic. - Nie artuj sobie. Jak si czujesz? - Jak na kacu. - Zaraz rozel za nim list goczy. - Zapomnij o tym. Wracaj do domu i troch si przepij. - Straszny z ciebie chojrak. - Po prostu dobrze udaj. - Potar twarz domi. - To nie s arty, Harry. Masz wiadomo, e zatrue si dwutlenkiem wgla? - Wedug sw lekarza nie bardziej ni przecitny mieszkaniec Bangkoku. Naprawd, Liz. Wracaj do domu. Nie mam siy duej z tob rozmawia. Do jutra wszystko bdzie w porzdku.

- Jutro zrobisz sobie wolne. - Jak chcesz, tylko ju id. Wepchn do ust piguki, ktre zostawi mu lekarz, zapad w sen bez snw i obudzi si dopiero przed poudniem, kiedy Liz zadzwonia spyta, jak si czuje. Burkn co w odpowiedzi. - Nie chc ci dzisiaj widzie - owiadczya. - Ja te ci kocham - odpar i wsta, eby si ubra.

To by dotychczas najgortszy dzie tego roku i na komendzie wszyscy przecigali si w narzekaniach. Nawet w biurze Liz klimatyzacja nie radzia sobie z upaem. Harry'emu uszczya si skra na nosie, zacz przypomina odmian renifera Rudolfa. Dotar ju do poowy trzeciej litrowej butelki wody. - Jeeli to jest pora chodna, to jak wyglda... - Prosz ci, Harry. - Liz uwaaa, e rozmowa o upale wcale nie uczyni go bardziej znonym. - Co z Woo, Nho? Jakie lady? - Nic. Odbyem powan rozmow z panem Sorensenem z Thai Indo Travellers. Twierdzi, e nic nie wie o Woo, e on przesta ju pracowa dla jego firmy. Liz westchna. - Nie mamy pojcia, co robi w mieszkaniu Harry'ego. wietnie. Co z Brekkem? Sunthorn kontaktowa si z portierem w recepcji budynku, w ktrym mieszka Brekke. Mczyzna rzeczywicie pamita, e Norweg tamtego wieczoru wrci do domu po pnocy, ale o ktrej dokadnie, nie wiedzia. Liz przekazaa, e technicy ju przepatruj mieszkanie i biuro Brekkego. Szczeglnie interesuj ich ubrania i buty, szukaj krwi, wosw, wkien, czegokolwiek, co mogoby powiza Brekkego z ofiar albo miejscem przestpstwa. - A ja - odezwa si Rangsan - mam do powiedzenia par rzeczy o tych zdjciach, ktre znalelimy w aktwce Molnesa. Przypi trzy powikszone odbitki do tablicy przy drzwiach. Chocia przedstawione na nich obrazy tkwiy w gowie Harry'ego ju tak dugo, e w pewnym stopniu ich szokujcy efekt nieco osab, to mimo wszystko poczu ciskanie w odku. - Przekazalimy je do obyczajwki, eby sprawdzi, co oni z tego wycign, ale nie byli w stanie powiza tych zdj z adnymi znanymi dystrybutorami pornografii dziecicej. Rangsan obrci jedn z odbitek. - Po pierwsze, foto grafie s wywoane na niemieckim

papierze, ktrego w Tajlandii si nie sprzedaje, po drugie, s odrobin nieostre i na pierwszy rzut oka przypominaj zdjcia amatorskie nieprzeznaczone do szerszej dystrybucji. Technicy rozmawiali z ekspertem od fotografii, ktry stwierdzi, e zrobiono je z daleka, za pomoc teleobiektywu, najprawdopodobniej z zewntrz. Wydaje mu si, e to jest szpros w oknie. Rangsan wskaza na szary cie na grnym brzegu zdjcia. - A jednak fotografie s na tyle profesjonalne, e mog wskazywa na kolejn wymagajc wypenienia nisz na rynku pornografii dziecicej, a mianowicie na segment podgldaczy. - Co? - W Stanach brana pornograficzna zarabia wielkie pienidze na sprzeday tak zwanych prywatnych nagra amatorskich, w rzeczywistoci przygotowanych przez profesjonalnych aktorw i fotografikw, ktrzy wiadomie si staraj, by ich prace wyglday na amatorskie. Uywaj prostego sprztu i unikaj najbardziej znanych fotomodeli. Okazuje si, e ludzie s skonni zapaci wicej za to, co uwaaj za autentyczne nagrania z prywatnych sypialni. To samo dotyczy zdj i filmw uchodzcych za zrobione z mieszkania naprzeciwko bez wiadomoci odtwrcw gwnych rl. Te ostatnie szczeglnie interesuj voyeurystw, a wic tych, ktrych podnieca podgldanie innych bez ich wiedzy. Przypuszczamy, e nasze fotografie plasuj si w tej wanie kategorii. - A moe - wtrci si Harry - moe te zdjcia wcale nie zostay przeznaczone do dystrybucji, tylko miay posuy do szantau? Rangsan pokrci gow. - Te o tym mylelimy, ale w takim wypadku dorosego powinno da si zidentyfikowa. A dla pornografii dziecicej charakterystyczna jest wanie sytuacja taka jak tu. Twarz sprawcy pozostaje ukryta. Wskaza na zdjcia. Wida byo tylko poladki i doln cz plecw mczyzny. Oprcz czerwonej koszulki, na ktrej dawao si dostrzec doln cz cyfr dwa i zero, czowiek ten by nagi. - Zamy, e te zdjcia miay jednak posuy do szantau, tylko fotografowi nie udao si zrobi zblienia twarzy - kontynuowa Harry. - Albo pokaza szantaowanemu jedynie te odbitki, na ktrych nie mona go zidentyfikowa. - Zaczekaj! - Liz zamachaa rk. - Co ty prbujesz powiedzie, Harry? e ten mczyzna na zdjciach to Molnes? - To tylko jedna z teorii: ambasador pad ofiar szantau, ale nie mg zapaci ze wzgldu na dugi hazardowe.

- I co dalej? - spyta Rangsan. - Dla szantaysty to nie mogo by motywem do zamordowania Molnesa. - Moe zagrozi, e zgosi spraw na policj? - Doniesie na szantayst, a sam zostanie oskarony o pedofili? - Rangsan przewrci oczami, a Sunthorn i Nho nie potrafili ukry umiechu. Harry podnis rce do gry. - Tak jak mwiem, to tylko jedna z teorii i zgadzam si, ebymy j porzucili. Druga to taka, e to Molnes by szantayst... - ... a Brekke - pedofilem. - Liz opara brod na doni i w zamyleniu popatrzya przed siebie. - Hm. Molnes potrzebowa pienidzy, a dla Brekkego to mg by motyw morderstwa, ale mia ju wczeniej inny powd, wic duo dalej nas to nie pro wadzi. Co powiesz, Rangsan, da si wykluczy, e na zdjciach widzimy Brekkego? Pokrci gow. - Te zdjcia s na tyle nieostre, e nie moemy wykluczy nikogo. Chyba, e Brekke ma jakie znaki szczeglne. - Kto si zgasza na ochotnika, eby obejrze tyek Brekkego? - spytaa Liz. Odpowiedzia jej wybuch miechu. Sunthorn chrzkn dyskretnie. - Jeeli Brekke zamordowa Molnesa z powodu tych zdj, to dlaczego je zostawi? Zapada duga cisza. - Czy tylko ja mam wraenie, e siedzimy tu i pieprzymy gupoty? - spytaa w kocu Liz. W urzdzeniu klimatyzacyjnym zabulgotao, a Harry pomyla, e ten dzie bdzie rwnie dugi, jak gorcy.

Harry stan w drzwiach prowadzcych do ogrodu rezydencji ambasadora. - Harry? - Runa mrugaa, bo woda zalewaa jej oczy, zaraz te wysza z basenu. - Cze - rzuci. - Twoja matka pi. Wzruszya ramionami. - Aresztowalimy Jensa Brekke. Spodziewa si, e co powie, spyta dlaczego, ale si nie odezwaa. Harry westchn. - Nie zamierzam ci drczy tymi sprawami, Runo, ale tkwi w tym po uszy. Ty te, wic pomylaem, e musimy sobie troch nawzajem pomc. - Aha? Harry prbowa rozszyfrowa jej ton, w kocu zdecydowa, e bdzie mwi wprost.

- Musz dowiedzie si o nim troch wicej. Co to za typ, czy jest tym, za kogo si podaje i tak dalej. Pomylaem, e zaczn od jego romansu z twoj matk. Midzy nimi jest spora rnica wieku... - Zastanawiasz si, czy on j wykorzystuje? - Tak, co mniej wicej w tym rodzaju. - Raczej moja matka wykorzystuje jego, ale czy odwrotnie? Harry przysiad na krzele pod wierzb, Runa dalej staa. - Matka nie lubi, ebym bya w pobliu, kiedy s razem, wic w pewnym sensie nigdy dobrze go nie poznaam. - Ale i tak znasz go lepiej ni ja. - Tak mylisz? Hm. Wydaje si gadki, ale moe tylko na zewntrz. W kadym razie stara si by dla mnie miy. To by na przykad jego pomys, eby mnie zabra na boks tajski. Chyba z powodu tych moich skokw wbi sobie do gowy, e interesuj si sportem. Czy on j wykorzystuje? Nie wiem. Przykro mi, ale nie potrafi ci pomc. Nie mam pojcia, jak myl mczyni w tym wieku. Nie okazujecie za bardzo uczu... Harry poprawi ciemne okulary. - Dzikuj, w porzdku, Runo. Moesz poprosi matk, eby do mnie zadzwonia, kiedy si obudzi? Stana na brzegu basenu, obrcona plecami do wody, i odbia si, zakrelajc w powietrzu kolejn parabol z plecami wygitymi w uk i odchylon gow. Harry popatrzy, jak bbelki powietrza unosz si na powierzchni, odwrci si i wyszed.

Szef Brekkego w Barclay Thailand mia wosy zaczesane na poyczk i zmartwienie wypisane na twarzy. Cay czas kasa i trzy razy poprosi Harry'ego o powtrzenie nazwiska. Harry rozejrza si po jego gabinecie i stwierdzi, e Brekke nie kama. Szef mia znacznie mniejszy pokj ni dealer. - Brekke to jeden z naszych najzdolniejszych pracownikw - oznajmi dyrektor. - Ma wietn pami do liczb. - Ach tak. - I jest sprytny. Na tym polega jego praca. - Okej. - Niektrzy twierdz, e czasami potrafi by brutalny, ale nigdy aden z n aszych klientw nie oskara go o gr nie fair.

- A jaki jest jako czowiek? - Czy przed chwil tego panu nie wyjaniem?

Z komendy Harry zadzwoni do Torego Bo, szefa wydziau walutowego DnB w Oslo. Bo powiedzia, e Brekke mia krtki romans z dziewczyn z back office'u w dziale walutowym, ale zwizek zosta gwatownie zerwany, podobno z jej inicjatywy. Mogo to by po czci powodem, dla ktrego Brekke wkrtce potem zoy wymwienie i przyj prac w Bangkoku. - Oczywicie do tego dosza jeszcze nieza odprawa, no i wysza pensja.

Po lunchu Harry i Nho zjechali wind na drugie pitro, gdzie Jens Brekke wci siedzia zamknity w oczekiwaniu na transport do aresztu w Pratunam. Brekke cigle by w garniturze, w ktrym go aresztowano, ale rozpi koszul i podwin rkawy. Nie wyglda ju jak finansista. Spocona grzywka lepia si do czoa, a oczy jakby ze zdumieniem wpatryway si w donie nieruchomo spoczywajce na stole. - To Nho, mj kolega - przedstawi Taj Harry. Brekke podnis wzrok, umiechn si dzielnie i kiwn gow. - Mam waciwie tylko jedno pytanie - odezwa si Nho. - Odprowadzi pan ambasadora do garau, gdzie sta jego samochd, w poniedziaek trzeciego stycznia o siedemnastej? Brekke spojrza na Harry'ego, potem na Nho. - Tak - odpar. Nho, kiwajc gow, popatrzy na Harry'ego. - Dzikuj - powiedzia Harry. - To ju wszystko.

30
Samochody poruszay si w limaczym tempie, Harry'ego bolaa gowa, a klimatyzacja niebezpiecznie pogwizdywaa. Nho zatrzyma si przed szlabanem przy wjedzie do garau przy Barclay Thailand, opuci szyb i od Taj o paskiej twarzy w odprasowanym uniformie uzyska informacj, e Jima Love nie ma w pracy. Nho pokaza odznak policyjn i wyjani, e chcieliby obejrze jedn z kaset wideo, ale stranik niechtnie pokrci gow i kaza im zadzwoni do biura ochrony. Nho odwrci si do Harry'ego i wzruszy ramionami. - Wyjanij mu, e chodzi o zabjstwo. - Ju wyjaniaem. - No to trzeba wyjani bardziej szczegowo. Harry wysiad z samochodu. Wilgotny upa dosownie go uderzy, jakby podnioso si pokrywk garnka z wrzc wod. Wyprostowa si, wolno obszed samochd, czujc, e ju odrobin krci mu si w gowie. Stranik zmarszczy czoo na widok niemal dwumetrowego, czerwonego jak burak faranga, ktry w dodatku trzyma do na rkojeci rewolweru. Harry stan przed nim, odsoni zby w czym na ksztat umiechu i lew rk chwyci stranika za pasek. Taj krzykn, ale nie zdy stawi oporu, bo Harry odcign pasek i wsun za niego praw rk. Ochroniarz unis si z ziemi, a kiedy Harry szarpn, majtki pky z trzaskiem. Nho co krzykn, ale byo ju za pno. Harry triumfalnie trzyma biae bokserki nad gow. W nastpnej chwili bielizna poszybowaa nad dachem budki i poleciaa w krzaki. Harry wolno wsiad do samochodu. - Stara sztuczka, jeszcze z gimnazjum - owiadczy zdumionemu Nho. - Teraz ty moesz przej negocjacje. Cholera, ale gorco... Nho po krtkich parlamentarnych przemowach wsun gow do samochodu, da Harry'emu znak i we trzech ruszyli do pomieszczenia w piwnicy. Stranik nie przestawa zerka na Harry'ego spode ba i trzyma si od niego w bezpiecznej odlegoci. Zaszumia mechanizm odtwarzacza wideo. Harry zapali papierosa. y w przekonaniu, e w pewnych sytuacjach nikotyna stymuluje mylenie. Na przykad wtedy, gdy czowiek ma ochot zapali. - No tak - odezwa si. - Wic uwaasz, e Brekke mwi prawd? - Ty te tak mylisz - odpar Nho. - Inaczej nie zabieraby mnie tutaj.

- Masz racj. - Dym zapiek Harry'ego w oczy. - A tu widzisz, dlaczego uwaam, e on nie kamie. Nho wpatrywa si w obrazy, ale w kocu musia si podda i pokrci gow. - To jest kaseta z poniedziaku dziesitego stycznia - stwierdzi Harry. - Okoo godziny dziesitej wieczorem. - Mylisz si - zaprotestowa Nho. - To jest to samo nagranie, ktre ogldalimy ostatnio. Z dnia zabjstwa, trzeciego stycznia, przecie w rogu jest data. Harry wydmucha kko z dymu, ale gdzie musia by przecig, bo natychmiast si rozwiao. - To jest to samo nagranie, tylko data przez cay czas bya nieprawdziwa. Przypuszczam, e nasz pozbawiony majtek przyjaciel potwierdzi, e przeprogramowanie daty i godziny nagrania to dla nich aden problem. Nho spojrza na stranika, ktry wzruszy ramionami i pokiwa gow. - Ale to nie tumaczy, skd wiesz, kiedy zrobiono to nagranie - zauway Nho. Harry wskaza na ekran. - Uwiadomiem to sobie dzisiaj rano, kiedy obudzi mnie ruch na mocie Taksina w pobliu mojego mieszkania. Na tym nagraniu ruch jest za may. To szeciopitrowy gara biurowca, w ktrym pracuje mnstwo ludzi, godzina midzy czwart a pit po poudniu, a my w cigu szedziesiciu minut widzimy dwa przejedajce samochody. - Strzepn popi z papierosa. - Kolejn rzecz, o jakiej pomylaem, jest to. - Wsta i wskaza na pasma wilgoci na cemencie. - lady mokrych opon. Zostawione przez oba te samochody. Kiedy ostatnio ulice Bangkoku byy mokre? - Dwa miesice temu, jeli nie dawniej. - Mylisz si. Cztery dni temu, dziesitego stycznia, midzy dziesit a wp do jedenastej wieczorem spada ulewa mango. Wiem o tym, bo wikszo wlaa mi si za koszul. - Cholera, masz racj! - Nho zmarszczy czoo. - Ale przecie te kamery powinny nagrywa bez przerwy. Jeeli to nagranie jest nie z trzeciego, a z dziesitego stycznia, to znaczy, e kaseta, ktra powinna w tym czasie znajdowa si w nagrywarce, zostaa z niej wyjta. Harry poprosi stranika o odszukanie kasety z dat dziesity stycznia i trzydzieci sekund pniej mogli skonstatowa, e nagranie koczy si na godzinie dwudziestej pierwszej trzydzieci. Pniej nastpia piciosekundowa burza niena i obraz znw si uspokoi.

- W tym miejscu wyjto kaset - stwierdzi Harry. - Zdjcia, ktre teraz ogldamy, nagrano wczeniej. - Wskaza na dat. - Pierwszy stycznia, godzina pita dwadziecia pi. Harry poleci stranikowi zatrzyma obraz. Dugo si w niego wpatrywali. Harry dopala papierosa. Nho zoy donie na wysokoci ust. - Wic kto sfabrykowa kaset, z ktrej wynika, e samochd ambasadora w ogle nie sta w tym garau. Dlaczego? Harry nie odpowiedzia. Siedzia ze wzrokiem wbitym w godzin. 05.25. Trzydzieci pi minut przed pocztkiem nowego roku w Oslo. Gdzie wtedy by? Co robi? Siedzia U Schrdera? Nie, na pewno byo zamknite. Pewnie spa. W kadym razie fajerwerkw sobie nie przypomina.

W siedzibie spki ochroniarskiej potwierdzono, e Jim Love mia nocny dyur dziesitego stycznia i bez zbdnych protestw podano im jego adres i numer telefonu. Nho od razu zadzwoni, eby sprawdzi, czy kto odbierze, ale bez skutku. - Polijcie tam patrol - polecia Liz. Chyba cieszya si, e nareszcie maj co konkretnego, nad czym mog pracowa. Do pokoju wszed Sunthorn i poda jej teczk. - Jim Love nie ma kartoteki - oznajmi. - Ale Maisan, wywiadowca z narkotykowego, rozpozna go po opisie. Jeeli to ten sam facet, to wielokrotnie obserwowano go w Miss Duyen. - Co to znaczy? - spyta Harry. - e w tej sprawie z opium, o ktrej nam opowiada, niekoniecznie by a tak niewinny, jak to przedstawi - wyjani Nho. - Miss Duyen to palarnia opium w Chinatown - dodaa Liz. - Palarnia opium? Czy to nie jest... hm... zakazane? - Oczywicie. - Sorry, gupie pytanie - przyzna Harry. - Wydawao mi si tylko, e policja zwalcza takie rzeczy. - Nie wiem, jak jest tam, skd pochodzisz, Harry, ale my tutaj staramy si podchodzi do problemu praktycznie. Moglibymy zamkn Miss Duyen, ale za tydzie albo otwarto by now palarni, albo biedacy musieliby pali na ulicy. Zalet Miss Duyen jest to, e mamy nad ni kontrol. Nasi wywiadowcy mog tam wchodzi i wychodzi, jak chc, a ci, ktrzy postanowili zniszczy sobie mzgi opium, niszcz je we w miar przyzwoitym otoczeniu.

Kto zakasa. - No i jeszcze to, e Miss Duyen z pewnoci niele paci - pady sowa zza Bangkok Post. Liz udaa, e tego nie syszy. - Poniewa Jim nie pojawi si dzi w pracy i nie ma go w domu, przypuszczam, e ley wycignity na macie w Miss Duyen. Nho, proponuj, ebycie si tam wybrali z Harrym. Pogadajcie z Maisanem, on wam pomoe. Naszego turyst moe to zainteresowa.

Maisan i Harry weszli w ciasn uliczk, na ktrej gorcy wiatr podrywa w gr mieci wzdu ndznych fasad domw. Nho zosta w samochodzie, bo zdaniem Maisana na odlego czu go byo glin. Poza tym w Miss Duyen nabrano by podejrze, gdyby nagle zjawili si we trzech. - Palenie opium nie jest rozrywk towarzysk - tumaczy Harry'emu Maisan z silnym amerykaskim akcentem, a Harry zastanawia si, czy ten akcent razem z T -shirtem z The Doors nie jest pewn przesad u wywiadowcy z wydziau narkotykowego. Maisan zatrzyma si przed otwart bram z kutego elaza funkcjonujc jako drzwi, obcasem wdepta niedopaek w asfalt i wszed do rodka. Zejcie ze soca sprawio, e Harry w pierwszej chwili nic nie widzia, sysza za to ciszone mamroczce gosy. Ruszy za plecami dwch osb, ktre ju znikay w gbi. - Psiakrew! - Zawadzi gow o futryn i odwrci si, syszc za sob znajomy miech. Wydao mu si, e w mroku pod cian dostrzega ogromn posta, ale moliwe, e si pomyli. Czym prdzej ruszy naprzd, eby si nie zgubi. Ci dwaj, ktrzy szli przodem, ju zniknli na schodach. Harry pobieg za nimi. Kilka banknotw przeszo z rk do rk i drzwi uchyliy si na tyle, by mogli si wemkn do rodka. Za drzwiami czu byo ziemi, moczem, dymem i sodkim opium. Wyobraenia palarni opium Harry'ego pochodziy z filmu Sergia Leone, w ktrym Robertem de Niro zajmoway si kobiety w jedwabnych sarongach, upozowane na mikkich oach z olbrzymimi poduchami, a tawe askawe wiato spowijao wszystko sakraln powiat. Tak w kadym razie to zapamita. Tutaj wiato te byo przytumione, lecz poza tym nic wicej nie przypominao Hollywood. Kurz wiszcy w powietrzu utrudnia oddychanie, a z wyjtkiem kilku pitrowych ek pod cianami ludzie leeli na kocach i bambusowych matach uoonych wprost na ubitej ziemi.

Mrok i gste powietrze, w ktrym pobrzmiewao przytumione pokasywanie i chrzkanie, sprawiy, e Harry w pierwszej chwili sdzi, i w rod ku jest zaledwie garstka ludzi. Jednak w miar jak przyzwyczaja si do ciemnoci, coraz lepiej widzia, e to due pomieszczenie, w ktrym miecio si kilkaset osb - byli to prawie wycznie mczyni. Z wyjtkiem kaszlu panowaa tu dziwna cisza. Wikszo ludzi jakby spaa, niektrzy ledwie si poruszali. Dostrzeg starego czowieka trzymajcego ustnik fajki obiema rkami i zacigajcego si tak mocno, e pomarszczona skra napinaa mu si na kociach policzkowych. Szalestwo byo jednak zorganizowane. Ludzie leeli rzdami podzieleni na kwadraty, midzy ktrymi dao si chodzi, troch tak jak na cmentarzu. Harry szed za Maisanem, przygldajc si twarzom, i prbowa wstrzymywa oddech. - Widzisz swojego faceta? - spyta wywiadowca. Harry pokrci gow. - Cholernie ciemno. Maisan umiechn si krzywo. - Na jaki czas sprbowali powiesi jarzeniwki, eby ukrci kradziee, ale wtedy ludzie przestali tu przychodzi. Zreszt wikszo z nich sama kradnie. Maisan znikn w gbi sali. Po pewnym czasie wyoni si z pmroku i wskaza na wyjcie. - Dowiedziaem si, e Murzyn od czasu do czasu zatrzymuje si w Yupa House, kawaek dalej na tej samej ulicy. Niektrzy gocie przynosz tam wasne opium, waciciel przymyka na to oko. Akurat w chwili, kied y renice Harry'ego rozszerzyy si na tyle, by mg cokolwiek dojrze w mroku, znw zostay naraone na dziaanie olbrzymiej lampy dentystycznej, ktra wiernie wisiaa na niebie. Czym prdzej woy okulary. - Posuchaj, znam jedno miejsce, gdzie mgby sobie zaatwi tanie... - Nie, dzikuj, te s w porzdku. Poszli po Nho. W Yupa House na pewno zadaj tajlandzkiego identyfikatora policyjnego, jeli bd chcieli obejrze ksik goci, a Maisan nie mia ochoty ujawnia si w tej okolicy. - Bdcie ostroni - rzuci na poegnanie i znikn w cieniach.

31
Recepcjonista w Yupa House przypomina odbicie w jednym z luster w lunaparku takim, w ktrym czowiek wyglda na chudszego. Nad wskimi, opadajcymi ramionami na cienkiej szyi drapienego ptaka tkwia poduna twarz. Mia rzadkie rozwichrzone wosy, bardzo skone oczy i cienkie dugie wsy. Swoj formaln uprzejmoci i czarnym garniturem przypomina Harry'emu agenta zakadu pogrzebowego. Mczyzna zapewni Harry'ego i Nho, e nie mieszka u nich nikt o nazwisku Love. Kiedy opisali wygld poszukiwanego, umiechn si jeszcze szerzej i pokrci gow. Na cianie wisiaa tabliczka z prostymi zasadami obowizujcymi w hotelu: nie wolno wnosi broni i cuchncych przedmiotw, nie wolno pali w ku. - Przepraszamy na chwil - rzuci Harry do recepcjonisty i pocign Nho w stron drzwi. - I co? - Trudna sprawa - przyzna Nho. - To Wietnamczyk. - Co z tego? - Nie syszae, co Nguyen Cao Ky mwi o swoich rodakach podczas wojny w Wietnamie? Twierdzi, e Wietnamczycy to urodzeni kamcy, kamstwo maj w genach, poniewa przez pokolenia uczyli si, e prawda moe sprowadzi na nich jedynie nieszczcie. - Uwaasz, e on kamie? - Nie mam pojcia. Jest w tym naprawd dobry. Harry odwrci si, podszed do kontuaru i poprosi o klucz uniwersalny. Recepcjonista umiechn si niepewnie. Harry odrobin podnis gos, przeliterowa: master key i odpowiedzia sztucznym umiechem. - Sprawdzimy ten hotel, pokj po pokoju. Rozumiesz? Jeli znajdziemy co nieregulaminowego, oczywicie bdziemy musieli zamkn hotel, eby przeprowadzi dalsze ledztwo. A myl, e bez problemu co znajdziemy. Recepcjonista pokrci gow i nagle zacz mie due kopoty ze zrozumieniem angielskiego. - Mwi, e nie bdzie problemu, bo, jak widz, wisi tu regulamin zakazujcy palenia w ku. - Harry sign po tabliczk i rzuci j na kontuar.

Wietnamczyk dugo si jej przyglda. Pod skr szyi drapienego ptaka co si poruszyo. - W pokoju numer trzysta cztery mieszka mczyzna, ktry nazywa si Jones wykrztusi w kocu. - Moe to on? Harry z umiechem odwrci si do Nho, ktry wzruszy ramionami. - Czy pan Jones jest u siebie w pokoju? - Nie wychodzi, odkd si zameldowa. Recepcjonista poszed z nimi na gr. Zapukali, ale nikt nie odpowiada. Nho da sygna Wietnamczykowi, eby otworzy, sam za wyj z kabury na ydce czarn berett, naadowa j i odbezpieczy. Przez szyj recepcjonisty zaczy przebiega lekkie skurcze. Obrci klucz w zamku i pospiesznie si cofn. Harry ostronie pchn drzwi. Zasony byy zacignite, w rodku panowa niemal cakowity mrok, wsun wic rk i wymaca przecznik. Jim Love lea na ku nieruchomo, z zamknitymi oczami i ze suchawkami walkmana w uszach. Zasony lekko faloway, po ruszane strumieniem powietrza z wentylatora na suficie. Fajka wodna staa na niskim stoliku przy ku. - Jim Love! - zawoa Harry, ale Jim Love nie zareagowa. Albo pi, albo walkman gra za gono, pomyla Harry, rozgldajc si, eby si upewni, czy Jim jest sam. Dopiero gdy dostrzeg much bezczelnie wyaniajc si z prawej dziurki od nosa Jima, zorientowa si, e Murzyn nie oddycha. Podszed do ka i dotkn rk jego czoa. Mia wraenie, e dotyka zimnego marmuru.

Harry siedzia na niewygodnym krzele w hotelowym pokoju i czeka. Nuci jak piosenk, ale nie mg sobie uprzytomni jak. Przybyy lekarz stwierdzi, e Jim Love nie yje od ponad dwunastu godzin, o czym Harry mg mu powiedzie ju wczeniej, a kiedy zada pytanie, jak dugo bd musieli czeka na wyniki sekcji, wiedzia, e odpowied bdzie identyczna: ponad dwanacie godzin. Wieczorem w biurze Liz zebrali si wszyscy z wyjtkiem Rangsana. Przedpoudniowy wietny humor pani komisarz znikn jak zdmuchnity. - Powiedzcie mi, e co mamy - zacza gronie. - Technicy zebrali ca mas ladw - odpar Nho. - Zajo si tym trzech ludzi, znaleli mnstwo odciskw palcw, wosw i wkien. Ich zdaniem w Yupa House nie sprztano od co najmniej p roku. Sunthorn i Harry si rozemieli, ale Liz popatrzya na nich z ponur min.

- adnych ladw, ktre daoby si powiza z zabjstwem? - Na razie nie wiemy, czy to byo zabjstwo - zauway Harry. - Owszem, do jasnej cholery - warkna Liz. - Ludzie podejrzewani o wspudzia w innym zabjstwie nie umieraj przypadkiem z przedawkowania na kilka godzin przed tym, jak do nich docieramy. - Co ma wisie, nie utonie - powiedzia Harry. - Sucham? - Mwi, e masz racj. Nho potwierdzi, e wrd palaczy opium przedawkowanie to prawdziwa rzadko. Z reguy trac przytomno, zanim s w stanie zay a tyle. Otworzyy si drzwi i wszed Rangsan. - Mam nowiny - owiadczy, rozkadajc gazet. - Ju odkryli przyczyn mierci. - Mylaem, e wyniki sekcji bd dopiero jutro? - zdziwi si Nho. - Niepotrzebne. Technicy znaleli w opium cyjanek. Facet musia umrze po pierwszym machu. Na moment zapada cisza. - Odszukajcie Maisana. - Liz w kocu znw si oywia. - Musimy si dowiedzie, skd Love wzi to opium. - Odradzam przesadny optymizm - ostrzeg Rangsan. - Maisan ju rozmawia ze staym dealerem Love'a, on twierdzi, e nie widzia go od dawna. - W porzdku - powiedzia Harry. - Ale teraz przynajmniej oczywiste jest, e kto wiadomie prbuje wskaza policji Brekkego jako zabjc. - Nam to nie pomoe - stwierdzia Liz. - Nie bybym taki pewien. Nie wiadomo, czy Brekke by przypadkowo wybranym kozem ofiarnym. Moe zabjca mia motyw, eby zwali win akurat na niego. Na przykad jakie niezaatwione rachunki. - I co z tego? - Jeli wypucimy Brekkego, moe co si wydarzy. Na przykad wywabi zabjc na otwarty teren. - Sorry. - Liz wbia wzrok w st. - Zatrzymamy Brekkego. - Co? - Harry nie wierzy wasnym uszom. - Polecenie komendanta. - Ale... - Tak po prostu ma by.

- Poza tym jest kolejna poszlaka wskazujca na Norwegi - doda Rangsan. Technicy wysali prbki tego tuszczu, ktrym musia by pokryty n, do swoich norweskich kolegw, eby sprawdzi, czy oni do czego nie dojd. Tamci stwierdzili, e to tuszcz renifera, a w Tajlandii jest ich raczej niewiele. Ktry z technikw zaproponowa, ebymy aresztowali witego Mikoaja. Nho i Sunthorn zachichotali. - W Oslo powiedzieli, e sada renifera do ochrony stalowych ostrzy uywaj zazwyczaj Lapoczycy. - Tajski n i norweski tuszcz - mrukna Liz. - Sprawa robi si coraz ciekawsza. Podniosa si gwatownie. - ycz wszystkim dobrej nocy. Mam nadziej, e jutro stawicie si wypoczci. Harry zatrzyma j przy windzie, proszc o wyjanienie. - Posuchaj, Harry. Tu jest Tajlandia i obowizuj inne reguy. Nasz komendant troch przesadzi i oznajmi pani komendant w Oslo, e ju mamy zabjc. On uwaa, e to Brekke. Kiedy poinformowaam go o ostatnich odkryciach, rozzoci si i upar, eby zatrzyma Brekkego przynajmniej do czasu, gdy ten nie znajdzie sobie alibi. - Ale... - Twarz, Harry. Chodzi o twarz. Tajom wpaja si od dziecistwa, e nigdy nie mog przyzna si do bdu, nie zapominaj o tym. - Nawet kiedy wszyscy wiedz, kto go popeni? - Wtedy wszyscy si staraj, eby to nie wygldao na bd. Na szczcie drzwi windy zasuny si za Liz, zanim Harry zdy powiedzie, co o tym myli. Przypomnia sobie natomiast, jaka piosenka krya mu po gowie. Ali Along the Watchtower. Pamita teraz nawet sowa: There must be some way out of here, said the joker to the thief. Oby tak byo.

Pod drzwiami do mieszkania lea list. Z tyu Runa napisaa swoje imi. Harry rozpi koszule. Pot cieniutk oleist warstewk pokrywa pier i brzuch. Prbowa sobie przypomnie, jak to byo, kiedy on sam mia siedemnacie lat. Czy si zakochiwa? Na pewno.

Schowa list do szuflady nocnej szafki, nie otwierajc go -w takim stanie zamierza go odda. Pooy si do ka, a p miliona samochodw i jeden klimatyzator usioway ukoysa go do snu. Myla o Birgitcie. O Szwedce, ktr pozna w Australii i ktra mwia, e go kocha. Co te takiego powiedzia Aune? Boisz si przywizywa do innych ludzi. Tu przed zaniciem pomyla jeszcze o tym, e wyzwolenie te przynosi kaca. I odwrotnie.

32
Jens Brekke wyglda tak, jakby nie spa, odkd Harry widzia si z nim ostatnio. Oczy mia przekrwione, a donie przesuwa bez celu po blacie stou. - Wic nie pamitasz tego czarnego parkingowego z afro? - spyta Harry. Brekke pokrci gow. - Mwiem ju, e nigdy nie korzystam z garau. - Na razie zapomnijmy o Jimie Love, skupmy si raczej na tym, kto prbuje ci posa za kratki. - O czym ty mwisz? - Kto bardzo si natrudzi, eby ci popsu alibi. Jens podnis brwi tak wysoko, e niemal znikny pod wosami. - Dziesitego stycznia kto woy do nagrywarki kaset wideo z trzeciego stycznia i nowym nagraniem skasowa zapis, na ktrym powinnimy zobaczy samochd ambasadora i ciebie, jak odprowadzasz Molnesa do garau. Brwi Jensa znw si ukazay, tym razem uoone w liter M. - Co? - Zastanw si. - Chcesz powiedzie, e mam wrogw? - By moe. Albo po prostu z powodw praktycznych mona z ciebie zrobi koza ofiarnego. Jens potar kark. - Wrogw? Nie mog nikogo takiego sobie przypomnie. - Nagle si rozpromieni. Ale to znaczy, e std wyjd. - Sorry, wci nie jeste poza podejrzeniami. - Przecie wanie powiedziae, e... - Komendant policji nie zwolni ci, dopki nie bdziesz mia alibi. Dlatego prosz, eby si dobrze zastanowi. Czy w ogle ktokolwiek widzia ci w czasie od poegnania z ambasadorem do powrotu do domu? Moe kto w garau, kiedy wychodzie z biura albo kiedy wsiadae do takswki? Moe zajrzae do kiosku czy co w tym rodzaju? Jens opar czoo na palcach. Harry zapali papierosa. - Cholera, Harry. Cakiem mi pomieszae w gowie tymi nagraniami. Nie jestem w stanie myle. - Brekke jkn i uderzy rk w st. - Wiesz, co byo dzi w nocy? nio mi

si, e zabiem ambasadora. e razem wyszlimy gwnym wejciem, pojechalimy jego samochodem do motelu i tam wbiem mu w plecy wielki rzenicki n. Prbowaem si powstrzyma, ale nie panowaem nad ciaem, byem jakby zamknity w rodku robota, a ten zadawa cios za ciosem... Urwa. Harry nic nie mwi, ale te i go nie pogania. - Rzecz w tym, e ja nie znosz zamknicia - wyzna Jens. - Nigdy nie znosiem. Mj ojciec mia zwyczaj... - Przekn lin i zacisn praw pi. Harry zobaczy, e kostki mu bielej. Jens cign teraz prawie szeptem: - Gdyby kto tu przyszed z tekstem przyznania si do winy i powiedzia, e jeli podpisz, bd mg std wyj, to nie wiem, do diaba, co bym zrobi. Harry wsta. - Sprbuj sobie co przypomnie. Teraz, kiedy ten dowd na tamie wideo ju nie istnieje, moe zdoasz myle przytomniej. Podszed do drzwi. - Harry? Ciekawe, z jakiego powodu ludzie robi si tacy rozmowni na widok moich plecw, pomyla Harry. - Sucham. - Dlaczego uwaasz, e jestem niewinny, skoro wszyscy inni s przekonani, e jest odwrotnie? Harry si nie odwrci, ale odpowiedzia: - Przede wszystkim dlatego, e nie mamy nic, co byoby cho cieniem dowodu przeciwko tobie, a jedynie brak alibi i do mglisty motyw. - I dlaczego jeszcze? Harry umiechn si i odwrci gow. - Poniewa uznaem ci za gnojka od pierwszej chwili, kiedy ci zobaczyem. - I? - Raczej nie znam si na ludziach. Miego dnia.

Bjarne Muller otworzy jedno oko, zerkn na budzik na nocnej szafce i zada sobie pytanie, kto, u diaba cikiego, mg uwaa, e szsta rano to odpowiednia pora na telefonowanie.

- Wiem, ktra godzina - odezwa si Harry, zanim Muller zdy w jakikolwiek sposb to skomentowa. - Posuchaj, jest facet, ktrego musisz dla mnie sprawdzi. To na razie nic konkretnego, jedynie askotanie w brzuchu. - askotanie w brzuchu? - powtrzy Muller zdziwiony. Jego gos zabrzmia jak kawaek tektury uderzajcy o szprychy roweru. - Takie domysy. Wydaje mi si, e chodzi o Norwega, a w takiej sytuacji wybr jest do ograniczony. Muller wykasa wiadro luzu. - Dlaczego Norweg? - Na marynarce Molnesa znalelimy lady sada renifera, prawdopodobnie pochodzce z noa. A kt, pod jakim zadano cios, wskazuje, e musiaa to by stosunkowo wysoka osoba. Tajowie, jak by moe wiesz, s oglnie raczej nieduzi. - No dobrze, ale nie moge poczeka z tym ze dwie godziny? - Oczywicie, mogem - odpar Harry. Zapada cisza. - No to dlaczego nie zaczekae? - Bo jest tu nas piciu ledczych i jeden komendant policji. I wszyscy czekaj na to, eby ruszy tyek, szefie.

Molier oddzwoni dwie godziny pniej. - Dlaczego chciae, ebymy sprawdzili akurat tego faceta, Hole? - Pomylaem, e kto, kto stosuje sado renifera, musia by w pnocnej Norwegii. Przypomnieli mi si kumple, ktrzy odbywali sub wojskow w Finnmark. Przywozili stamtd wielkie laposkie noe. Ivar Loken przez lata suy w armii, stacjonowa w Vardo . Poza tym mam wraenie, e ten czowiek wie, jak uy noa. - To si moe zgadza. Co jeszcze o nim wiesz? - Niewiele. Tonje Wiig uwaa, e parkuje tu do emerytury. - W rejestrze karnym nic na niego nie ma... - Muller zawiesi gos. - Ale? - A jednak znalelimy jaki plik. - To znaczy?

- Jego nazwisko pojawio si na ekranie, ale do pliku nie mogem si dosta. Godzin pniej miaem telefon z Kwatery G wnej Armii na Huseby z pytaniem, dlaczego prbowaem otworzy jego kartotek. - O, cholera! - Kazali mi przysa pismo, jeeli ycz sobie informacji na temat Ivara Lokena. - Nie myl o tym, szefie. - Ju nie myl, Harry, i tak nic nam z tego nie przyjdz ie. - Rozmawiae z Hammervollem z obyczajwki? - Tak. - I co powiedzia? - e oczywicie nie ma adnego archiwum norweskich pedofilw w Tajlandii. - Tak mylaem. Przeklty Urzd Ochrony Danych! - To nie ma adnego zwizku. - Nie ma? - Kilka lat temu sporzdzilimy list, ale musielimy zrezygnowa z aktualizacji. Byo ich po prostu zbyt wielu.

Kiedy Harry zadzwoni do Tonje Wiig z prob o jak najszybsze spotkanie, nalegaa, eby poszli na herbat do Salonu Pisarzy w hotelu Oriental. - Wszyscy tam chodz - owiadczya. Harry przekona si, e wszyscy oznaczao biaych, zamonych i dobrze ubranych. - Witaj w najlepszym hotelu na wiecie, Harry! - zawierkaa Tonje z gbi fotela w lobby. Woya niebiesk bawenian sukienk, a na kolanach trzymaa somkowy kapelusz, przez co wraz z innymi osobami zaludniajcymi lobby przydawaa temu miejscu posmaku dawnego beztroskiego kolonializmu. Przeszli do Salonu Pisarzy, dostali swoj herbat i uprzejmie kiwali gowami innym biaasom, uwaajcym, e rasa jest wystarczajcym powodem do pozdrowie. Harry nerwowo dzwoni porcelan. - Moe to miejsce nie jest w twoim typie, Harry? Tonje udao si wypi yk herbaty i jednoczenie posa mu szelmowskie spojrzenie. - Usiuj zrozumie, dlaczego umiecham si do Amerykanw w strojach do golfa. Rozemiaa si dwicznie.

- Odrobina kulturalnego otoczenia nie moe przecie zaszkodzi. - A od kiedy spodnie w kratk s takie kulturalne? - Miaam na myli kulturalnych ludzi. Harry stwierdzi, e Fredrikstad niewiele zrobio dla siedzcej przed nim dziewczyny. Pomyla o Sanphecie, starym Taju, ktry przebiera si w wieo wyprasowan koszul i dugie spodnie, gdy kto przychodzi do niego z wizyt, i siedzia w palcym socu, eby nikogo nie urazi prostot swojego mieszkania. To bya kultura wiksza ni cokolwiek, z czym dotychczas mia do czynienia wrd cudzoziemcw w Bangkoku. Spyta Tonje, co wie o pedofilach. - Nic poza tym, e Tajlandia przyciga spor ich liczb. Na pewno pamitasz, e w zeszym roku w Pattai przyapano Norwega dosownie bez spodni. Norweskie gazety wydrukoway czarujco ustawione zdjcie trzech chopcw, ktrzy wskazali go policji. Twarz mczyzny bya zamazana, chopcw nie. W angielskojzycznym wydaniu Pattaya Mail zrobili odwrotnie. Poza t ym wymienili pene nazwisko faceta w nagwku, po czym konsekwentnie nazywali go The Norwegiem. - Tonje pokrcia gow. - Tajlandczycy, ktrzy do tej pory nie syszeli o Norwegii, nagle si dowiedzieli, e stolica nazywa si Oslo, poniewa w gazecie napisano, e wadze norweskie domagaj si przetransportowania swojego rodaka samolotem do Oslo. Wszyscy si zastanawiali, dlaczego, u diaba, chcieli, eby wrci. Tutaj przynajmniej posiedziaby zamknity przez adnych kilka lat. - Skoro kary s takie surowe, to dlaczego w Tajlandii jest tylu pedofilw? - Wadze si staraj, eby Tajlandia pozbya si pitna eldorado dla pedofilw, bo to bardzo szkodzi tej czci turystyki, ktra nie skupia si wok seksu. Ale w policji takie ledztwa nie maj odpowiednich priorytetw, bo wynika z nich mnstwo problemw z aresztowaniem cudzoziemcw. Pedofile pochodz gwnie z bogatych krajw w Europie, z Japonii i ze Stanw, a ich ojczyzny natychmiast wprawiaj w ruch cay aparat, domagajc si ekstradycji. Ludzie z ambasad zaczynaj biega po korytarzach, stawia zarzuty o apwkarstwo i tak dalej. - Wic w efekcie wadze sobie przeciwdziaaj? Twarz Tonje rozjania si w promiennym umiechu, przeznaczonym, jak Harry si zorientowa, wcale nie dla niego, tylko dla jednego ze wszystkich, ktry akurat przechodzi za jego plecami. - I tak, i nie - odpara. - Niektre wsppracuj. Wadze Szwecji i Danii uzgodniy na przykad z wadzami tajlandzkimi, e przyl tu swoich policjantw, by zajli si w szczeglnoci sprawami duskich i szwedzkich pedofilw. Poza tym przyjto ustaw, dziki

ktrej obywatele duscy i szwedzcy mog by sdzeni w ojczynie za przestpstwa popenione przeciwko dzieciom w Tajlandii. - A Norwegia? Tonje wzruszya ramionami. - Nie mamy adnej umowy z Tajlandi. Wiem, e norweska policja stara si wdroy podobny system, ale wydaje mi si, e nasze wadze nie cakiem rozumiej to, co si dzieje w Pattai i Bangkoku. Widziae dzieci, ktre chodz i sprzedaj gum do ucia? Harry kiwn gow. Rzeczywicie roio si od nich wok barw go -go na Patpongu. - To jest tak zwany tajny kod. Guma do ucia oznacza, e s na sprzeda. Harry'ego przeszy dreszcz, kiedy uwiadomi sobie, e kupi paczk gumy Wrigley's od bosego czarnookiego chopczyka, ktry wyglda na miertelnie przestraszonego. Harry doszed jednak do wniosku, e may boi si tumu i haasu. - Moesz mi opowiedzie co wicej o fotograficznych zainteresowaniach Ivara Lokena? Widziaa jakie jego zdjcia? - Nie, ale widziaam sprzt. Z ca pewnoci jest imponujcy. Policzki odrobin jej si zaczerwieniy, gdy zrozumiaa, dlaczego Harry mimowolnie si umiechn. - A te podre po Indochinach? Jeste pewna, e tam by? - Czy jestem pewna? Dlaczego miaby kama? - Masz jaki pomys? Zoya rce na piersi, jakby nagle poczua chd. - Waciwie nie. Jak ci smakuje herbata? - Musz ci prosi o przysug, Tonje. - Sucham. - Zaproszenie na kolacj. Spojrzaa na niego zaskoczona. - Jeli masz czas - doda. Powicia chwil na zmian wyrazu twarzy, ale w kocu wrcia do szelmowskiego umiechu. - Dla ciebie mj terminarz jest zawsze pusty, Harry. W kadej chwili. - To wietnie. - Harry obliza zby. - Wobec tego chciabym, eby zaprosia na kolacj Ivara Lokena. Dzi wieczorem, midzy sidm a dziesit.

Tonje miaa dostateczne dowiadczenie w utrzymywaniu maski na twarzy, eby sobie z tym teraz poradzi. A kiedy wyjani jej, o co chodzi, nawet si z nim zgodzia. Harry jeszcze przez chwil podzwoni porcelan i w kocu do niezdarnie si poegna.

33
Kady moe si wama do cudzego domu. Wystarczy wsun om w drzwi na wysokoci zamka i naprze caym ciaem, a pjd drzazgi. Ale wej do rodka w taki sposb, by osoba, ktra tam mieszka, nigdy si nie zorientowaa, e miaa nieproszonych goci, to sztuka. Sztuka, ktr, jak si okazao, Sunthorn opanowa do perfekcji. Ivar Loken mieszka w apartamentowcu po drugiej stronie mostu Phra Pin -klao. Sunthorn i Harry siedzieli w samochodzie blisko godzin, nim w kocu zobaczyli, jak wychodzi. Odczekali jeszcze dziesi minut dla pewnoci, e Loken nie wrci po jak zapomnian rzecz. Ochrona bya z rodzaju tych ospaych. Dwaj stranicy w uniformach rozmawiali przy bramie do garau. Na widok kierujcych si do windy biaego mczyzny i stosunkowo elegancko ubranego Taj kiwnli im gowami i wrcili do rozmowy. Kiedy Harry i Sunthorn stanli przed drzwiami Lokena na trzynastym pitrze, a raczej na pitrze 12B, bo taki by napis przy przycisku w windzie, Sunthorn wyj dwa cieniusiekie jak wosy wytrychy, po jednym do kadej rki, i wsun je w zamek. Natychmiast znw je wycign. - Spokojnie - szepn Harry. - Nie stresuj si. Mamy mnstwo czasu. Sprbuj jakim innym wytrychem. - Nie mam adnego innego - umiechn si Sunthorn i pchn drzwi. Harry nie wierzy wasnym oczom. Moe to jednak nie by art, kiedy Nho wspomnia, z czego utrzymywa si Sunthorn, nim zacz pracowa w policji. Ale nawet jeli Sunthorn wczeniej nie by przestpc, to z ca pewnoci sta si nim teraz, pomyla Harry, zdejmujc buty i wchodzc w grobow ciemno mieszkania. Liz wyjania, e wydanie nakazu przeszukania wymagaoby podpisu prokuratora, a w takim wypadku naleao poinformowa komendanta. To za mogo by kopotliwe, skoro z tak wielkim naciskiem przykaza skupi cae ledztwo wok osoby Jensa Brekke. Harry przypomnia, e on nie podlega komendantowi tajlandzkiej policji i wobec tego sam pokrci si wok mieszkania Lokena, eby sprawdzi, czy co si wydarzy. Liz zrozumiaa w lot jego zamiary i powiedziaa tylko, e chce jak najmniej wiedzie o jego planach. Przebkna jednak, e Sunthorn czsto okazuje si dobrym towarzyszem. - Zejd do samochodu i zaczekaj - szepn Harry do Sunthorna. - Jeli Loken si pojawi, zadzwo z komrki pod jego numer i rozcz si po trzecim dzwonku.

Sunthorn kiwn gow i znikn. Harry zapali wiato, upewniwszy si wczeniej, e adne z okien nie wychodzi na ulic. Odszuka telefon i sprawdzi, czy jest sygna. Dopiero potem zacz si rozglda. To byo mieszkanie kawalera, pozbawione przytulnoci i niepotrzebnych ozdbek. Trzy goe ciany, czwarta pokryta ksikami, stojcymi i lecymi, skromny przenony telewizor. Naturalne centrum duej otwartej przestrzeni stanowi masywny drewniany st na kozach i lampa z rodzaju tych, ktre Harry widzia u architektw przy deskach krelarskich. W kcie stay dwie otwarte torby ze sprztem fotograficznym i statyw oparty o cian. Na stole peno byo skrawkw papieru, prawdopodobnie odcitych brzegw, bo leay te dwie pary noyczek, due i mae. Dwa aparaty Leica i Nikon F5 z teleobiektywem lepo wpatryway si w Harry'ego, przy aparatach - noktowizor. Harry widzia takie ju wczeniej, typ izraelski, korzystali z nich przy prowadzeniu obserwacji. Baterie wzmacniay wszelkie zewntrzne rda wiata i mona byo co zobaczy nawet wtedy, gdy goym okiem widziao si jedynie nieprzeniknion ciemno. Drugie drzwi w mieszkaniu prowadziy do sypialni. ko byo niepocielone, uzna wic, e Loken naley do mniejszoci cudzoziemcw w Bangkoku niekorzystajcej z pomocy domowej. Wynajcie kogo kosztowao niewiele, a po cudzoziemcach chyba wrcz si spodziewano, e przyczyni si w ten sposb do zmniejszenia bezrobocia. Z sypialni wchodzio si do azienki. Harry zapali wiato i natychmiast zrozumia, dlaczego Loken nie ma gosposi. azienka najwyraniej funkcjonowaa rwnie jako ciemnia, cuchno tu chemikaliami, a ciany pokryway czarno -biae zdjcia. Na sznurku nad wann wisia rzd suszcych si odbitek. Ukazyway stojcego bokiem mczyzn od piersi w d, a Harry mg si teraz przekona, e to nie szpros uniemoliwia pokazanie caej jego postaci, tylko grna cz okna ze starannie wykonan mozaik ze szka, przedstawiajc kwiaty lotosu i motywy buddyjskie. Chopczyk, ktry nie mg mie wicej ni dziesi lat, trzyma czonek mczyzny w ustach, a obiektyw tak przybliy t scen, e wida byo spojrzenie maego - bez wyrazu, dalekie, pozornie nie-patrzce na nic. Ubrany by w T-shirt ze znajomym logo Nike. - Just do it - mrukn Harry do siebie. Prbowa sobie wyobrazi, o czym myli chopiec. Dziecko miao na sobie tylko koszulk. Harry podszed bliej do ziarnistego zdjcia. Mczyzna jedn rk opiera na biodrze, drug przytrzymywa chopca za gow. Za szklan

mozaik wida byo profil mczyzny, lecz rysw twarzy nie dao si rozrni. Nagle Harry'ego ogarno uczucie, e ciasna cuchnca azienka zaczyna si kurczy, a zdjcia na cianach napieraj na niego. Uleg impulsowi i zerwa fotografie ze cian, ogarnity wciekoci i rozpacz. Mia wraenie, e krew pulsuje mu w skroniach. Przez moment spojrza na wasn twarz w lustrze, po czym chwiejc si na nogach, wyszed do salonu z plikiem zdj pod pach. Usiad na krzele. - Cholerny amator! - zakl, zy na siebie, kiedy znw mg oddycha normalnie. To byo kompletnie sprzeczne z planem. Poniewa nie mieli nakazu przeszukania, ustalili, e nie zostawi adnych ladw, jedynie sprawdz, co jest w mieszkaniu, i jeli co znajd, wrc tu ju z podpisanym dokumentem. Prbowa znale jakie miejsce na cianie, na ktrym mgby zatrzyma wzrok, przekonujc samego siebie, e zabranie konkretnych dowodw byo konieczne, aby nakoni upartego komendanta do zmiany zdania. Gdyby si pospieszyli, moe jeszcze tego wie czoru zdoaliby dopa jakiego prokuratora i czeka z niezbdnym nakazem, kiedy Loken wrci z kolacji. Wysuwajc argumenty za i przeciw, sign po noktowizor, wczy go i wyjrza przez okno. Wychodzio na tylne podwrze. Odruchowo zacz si rozglda za szklan mozaik, ale widzia jedynie pomalowane na biao ciany skpane w zielonkawym wietle noktowizora. Zerkn na zegarek. Doszed do wniosku, e powinien z powrotem powiesi zdjcia. Komendant policji bdzie musia uwierzy mu na sowo. W tym samym momencie zamar. Usysza jaki dwik. To znaczy sysza tysic dwikw, ale wrd tego tysica ten jeden nie nalea do znajomej ju kakofonii ulic. Poza tym dobieg z przedpokoju. Mikkie kliknicie. Smar i metal. Czujc powiew powietrza, Harry zrozumia, e kto otworzy drzwi. Pomyla najpierw o Sunthornie, zanim nie uwiadomi sobie, e czowiek, ktry wanie wszed, stara si zachowywa jak najciszej. Widok na drzwi wejciowe zasania Harry'emu przedpokj, wstrzyma wic oddech, podczas gdy mzg w byskawicznym tempie przeszukiwa bibliotek dwikw. Pewien ekspert od dwikw z Australii powiedzia mu, e membrana ucha jest w stanie wychwyci rnice cinienia miliona rnych czstotliwoci. To nie by odgos klamki, tylko odbezpieczania wieo nasmarowanego pistoletu. Harry sta w gbi pokoju na tle biaych cian niczym ywa tarcza. Przecznik wiata znajdowa si po przeciwnej stronie, na cianie od strony przedpokoju. Harry, niewiele si namylajc, sign po lece na stole due noyczki, nachyli si, powid wzrokiem po przewodzie lampy a do gniazdka, wycign wtyczk i z caej siy wbi noyczki w twardy plastik.

Z gniazdka wytrysny niebieskie byskawice, ktrym towarzyszy przytumiony trzask. wiato zgaso. Kopnicie prdu sparaliowao mu rk. Z zapachem palonego plastiku w nosie zacz sun wzdu ciany. Nasuchiwa, ale docieray do niego jedynie odgosy ulicy i bicie wasnego serca. Czu, jak wali, mia wraenie, e dosiada konia w penym galopie. Z przedpokoju usysza, e co zostao ostronie odstawione na podog, i zrozumia, e ten czowiek zdj buty. Harry wci trzyma w rku noyczki. Czyby poruszy si jaki cie? Trudno byo to stwierdzi, bo w tej ciemnoci znikny nawet biae ciany. Zazgrzytay drzwi sypialni. Pniej rozlego si kliknicie. Harry zrozumia, e przybysz prbowa zapali tam wiato, ale spicie najwyraniej wysadzio wszystkie bezpieczniki w mieszkaniu. Powiedziao mu to jednak, e ten czowiek nie jest tu obcy. Gdyby to by Loken, Sunthorn by zadzwoni. Ale czy na pewno? W gowie mign mu obraz opartej o boczn szyb gowy Sunthorna z malek dziurk tu za uchem. Rozwaa, czy nie powinien sprbowa przemkn si do drzwi wejciowych, ale co mu podpowiadao, e ten czowiek wanie tam na niego czeka, a w momencie otwarcia drzwi zarys jego postaci bdzie wyglda jak tarcza w strzelnicy na 0kern. Niech to szlag! Facet najprawdopodobniej siedzia gdzie na pododze i celowa dokadnie w drzwi. Gdyby tylko mg si porozumie z Sunthornem! Nagle zorientowa si, e nadal trzyma w rku noktowizor. Przyoy go do oczu, ale zobaczy jedynie zielon kasz, jakby kto nasmarowa obiektyw tuszczem. Nastawi odlegociomierz. Wci nie uzyska penej ostroci, ale teraz dostrzeg zarys postaci stojcej przy cianie po drugiej stronie stou, z ugit rk i pistoletem celujcym w sufit. Od brzegu stou do ciany mogo by ze dwa metry. Harry wzi rozbieg, uchwyci st obiema rkami i pchn go przed sob jak taran. Usysza jk i stukot, gdy pistolet upad na podog, wtedy przesun si po stole i zapa za co, co wydawao si gow. Otoczy ramieniem szyj i cisn. - Policja! - krzykn, a tamten zamar, gdy Harry przyoy mu na pask zimne noyczki do twarzy. Przez chwil tkwili spleceni ze sob, dwaj nieznajomi mczyni w kompletnej ciemnoci, obaj ciko dyszc, jak po biegu. - Hole? - w kocu wydusi z siebie tamten. Harry uwiadomi sobie, e z przejcia krzykn po norwesku. - Dobrze by byo, eby mnie puci. Jestem Ivar Loken. Nie bd prbowa adnych sztuczek.

34
Loken zapala wiece, a Harry oglda jego pistolet, specjalnie skonstruowanego glocka 31. Wyj magazynek i schowa go do kieszeni, mimo to pistolet by ciszy ni jakikolwiek inny, jaki Harry mia okazj trzyma w rku. - Zaatwiem sobie t bro, kiedy suyem w Korei - powiedzia Loken. - Ach tak, w Korei? Co tam robie? Loken schowa zapaki do szuflady i usiad przy stole naprzeciwko Harry'ego. - Norwegia zorganizowaa tam szpital polowy pod sztandarami ONZ-etu. Byem modym podporucznikiem i wydawao mi si, e lubi napicie. Po zawarciu pokoju w pidziesitym trzecim dalej pracowaem dla ONZ-etu w nowo powstaym Urzdzie Wysokiego Komisarza do spraw Uchodcw. Od granicy Korei Pnocnej pyn strumie uciekinierw, waciwie panowa stan bezprawia. Spaem z nim pod poduszk. - Wskaza na pistolet. - Mhm. A co robie potem? - Potem byy Bangladesz i Wietnam. Gd, wojna i uchodcy na odziach. Po czym takim ycie w Norwegii wydawao si niewiarygodnie trywialne. Byem w stanie wytrzyma w kraju nie duej ni dwa lata i znw musiaem wyjeda. Sam wiesz. Harry nie wiedzia. Nie wiedzia te, co myle o tym chudym mczynie, ktry siedzia naprzeciwko niego. Z orlim nosem i gboko osadzonymi, intensywnie spogldajcymi oczami wyglda jak stary mdry wdz. Kojarzy si Harry'emu z Erikiem Bye, wielk postaci norweskiej kultury i dziennikarstwa. Poza tym Loken sprawia wraenie kompletnie niezdenerwowanego sytuacj, co Harry'emu kazao jeszcze bardziej wzmc czujno. - Dlaczego wrcie? I jak omine mojego koleg? Siwowosy Norweg umiechn si wilczym umiechem, w migotliwym blasku wiecy bysn zoty zb. - Samochd, w ktrym siedzielicie, nie jest std. Tutaj na ulicy parkuj tylko tuk tuki, takswki i stare wraki. Zauwayem w aucie dwie osoby, obie miay zbyt proste plecy, poszedem wic za rg do kawiarni, skd mogem was obserwowa. Po jakim czasie zobaczyem, e wiato w samochodzie si zapala. Wysiedlicie. Liczyem, e jeden bd zie sta na czatach, i zaczekaem, a twj kolega zejdzie. Dopiem kaw w kawiarni, zapaem

takswk i kazaem si zawie do garau, z ktrego przyjechaem wind. Nieza sztuczka z tym krtkim spiciem... - Zwykli ludzie nie zwracaj uwagi na samochody parkujce na ulicy. Chyba, e s odpowiednio wywiczeni albo wyjtkowo czujni. - No c. Tonje Wiig nie tak prdko dostanie Oscara. - Czym ty si waciwie zajmujesz? Loken wskaza rk fotografie i sprzt, rozrzucony teraz na pododze. - Utrzymujesz si z robienia... takich zdj? - spyta Harry. - Owszem. Harry poczu, e puls mu przyspiesza. - Wiesz, ile lat bd ci za to trzyma? Na dziesi na pewno wystarczy. Loken zamia si krtko i cierpko. - Masz mnie za gupca, sierancie? Nie musiaby si tu wamywa, gdyby mia nakaz przeszukania. Jeeli rzeczywicie ryzykowaem tym, co trzymam w mieszkaniu, to ty i twj kolega wanie uwolnilicie mnie z haczyka. Kady sdzia odrzuci dowody zdobyte w taki sposb. Nie do, e to nieprzepisowe, to jeszcze wrcz nielegalne. Moe sam powiniene pomyle o przeduonym pobycie tu, w Tajlandii, Hole. Harry uderzy go pistoletem. To byo jak odkrcenie kranu. Krew z nosa Lokena dosownie trysna. Loken si nie rusza, patrzy tylko na siebie, na czerwony kwiat wykwitajcy na koszuli i biaych spodniach. - To prawdziwy tajski jedwab - powiedzia. - Nie jest tani. Harry powinien uspokoi si po wybuchu przemocy, tymczasem czu narastajc wcieko. - Sta ci na to, pieprzony pederasto! Przypuszczam, e dobrze ci pac za to gwno. Harry kopniakiem rozrzuci zdjcia na pododze. - To nie s adne kokosy. - Loken przycisn do nosa bia chusteczk. - Zwyka pastwowa posada wedug grupy zaszeregowania. No i oczywicie dodatek za prac za granic. - Co ty wygadujesz? Znw mign zoty zb. Harry poczu, e od ciskania pistoletu rozbolaa go rka. Cieszy si, e wyj magazynek. - Paru rzeczy nie wiesz, Hole. Moe i powiniene je wiedzie, ale twoja pani komendant uznaa, e nie ma takiej potrzeby, skoro to i tak bez zwizku ze spraw zabjstwa,

nad ktr pracujesz. Ale poniewa mnie odkrye, to rwnie dobrze mog ci opowiedzie reszt. Komendant policji i Dagfinn Torhus poinformowali mnie o zdjciach, ktre znalaze w aktwce Molnesa. I oczywicie domylie si, e ja je zrobiem. Tamte, a take wszystkie inne fotografie tu, w mieszkaniu, to element ledztwa w sprawie pedofilii, ktre z rnych przyczyn pozostaje na razie tajemnic. Obserwuj tego czowieka ju ponad sze miesicy, zdjcia to materia dowodowy. Harry nie musia si zastanawia. Wiedzia, e to prawda. Wszystkie klocki powpaday na swoje miejsce, tak jakby w gbi ducha wiedzia o tym przez cay czas. Caa ta aura tajemniczoci wok osoby Lokena, sprzt fotograficzny, noktowizor, tak zwane wyprawy do Wietnamu i Laosu, wszystko to nagle zaczo si zgadza. A zakrwawiony mczyzna naprzeciwko niego nagle przesta by wrogiem i sta si koleg, sojusznikiem, ktremu Harry na powanie usiowa zama nos. Pokiwa gow i odoy pistolet na st. - W porzdku, wierz ci. Ale po co takie sekrety? - Syszae o umowie, jak Szwecja i Dania zawary w sprawie ledztw dotyczcych seksualnego wykorzystywania dzieci w Tajlandii? Harry potakn. - Norwegia te negocjuje z wadzami tajlandzkimi, ale takiej umowy na razie nie ma. Ja w tym czasie prowadz nieoficjaln dziaalno. Mamy do dowodw na to, eby go dopa, ale musimy czeka. Gdybymy go teraz aresztowali, musielibymy ujawni, e nielegalnie prowadzilimy ledztwo na terytorium Tajlandi i, a politycznie to rzecz nie do zaakceptowania. - Dla kogo wic pracujesz? - Dla ambasady. - No dobrze, ale od kogo otrzymujesz polecenia? Kto za tym stoi? Czy parlament jest poinformowany? - Jeste pewien, e masz ochot dowiedzie si wicej, Hole? Loken spojrza znaczco. Harry chcia co powiedzie, ale powstrzyma si i tylko pokrci gow. - Powiedz mi w takim razie, kim jest ten czowiek na zdjciach. - Nie mog. Przykro mi, Hole. - Czy to jest Atle Molnes? Loken spojrza na st i si umiechn. - Nie, to nie ambasador. Wanie z jego inicjatywy zostao wszczte to ledztwo. - Czy to...

- Ju ci mwiem, e nie mog teraz ci tego wyjawi. Jeli si okae, e nasze sprawy si ze sob wi, moe to bdzie wchodzio w gr, ale o tym zdecyduj na si zwierzchnicy. Wsta. - Jestem zmczony.

- I jak poszo? - spyta Sunthorn, kiedy Harry wsiad do samochodu. Harry poprosi go o papierosa, zapali i chciwie wcign dym w puca. - Niczego nie znalazem. Pomyka. Przypuszczam, e facet jest czysty.

Harry siedzia w mieszkaniu. Rozmawia z Sio przez telefon przez prawie p godziny. To znaczy mwia gwnie ona. Niewiarygodne, ile moe si wydarzy w yciu czowieka przez nieco ponad tydzie. Ale Sio powiedziaa take, e dzwonia do taty i e w niedziel wybiera si do niego na obiad. Na klopsiki. Sama zamierzaa je przyrzdzi i miaa nadziej, e tata zechce z ni porozmawia. Harry podziela t nadziej. Pniej zajrza do swojego notesu i wybra inny numer. - Halo - rozlego si na drugim kocu. Wstrzyma oddech. - Halo - powtrzy gos. Rozczy si. Gos Runy zabrzmia niemal bagalnie. Naprawd nie rozumia, dlaczego do niej zadzwoni. Kilka sekund pniej telefon pisn. Podnis suchawk i czeka na jej gos, ale to by Jens Brekke. - Przypomniaem sobie - zacz z oywieniem. - Kiedy wjedaem wind z garau do biura, na parterze wsiada jaka dziewczyna. Wysiada na pitym. Myl, e mnie zapamitaa. - Dlaczego tak sdzisz? Nerwowy miech w suchawce. - Bo zaprosiem j na kaw. - Ty j zaprosie? - Tak, to jedna z tych dziewczyn, ktre pracuj w McEllis. Widziaem j wczeniej kilka razy. Bylimy w windzie tylko we dwoje, umiechaa si tak mio, e zaproszenie po prostu mi si wyrwao. Zapada cisza. - I teraz ci si to przypomniao? - Nie, ale dopiero teraz przypomniaem sobie, kiedy to byo. Wanie po odprowadzeniu ambasadora na d. Wydawao mi si, e to miao miejsce dzie wczeniej,

ale poniewa ona wsiada na parterze, to znaczyo, e musiaem jecha z samego dou, a przecie prawie nigdy nie bywam w tym garau. - I co ci odpowiedziaa? - Zgodzia si, a ja natychmiast poaowaem. To by tylko taki flirt. Poprosiem wic o wizytwk, ebym mg do niej ktrego dnia zadzwoni. ebymy mogli si umwi. Oczywicie nic z tego nie wyszo, ale myl, e przynajmniej mnie zapamitaa. - Masz t jej wizytwk? - Harry nie kry zdziwienia. - Owszem, czy to nie wspaniale? Harry si zastanowi. - Posuchaj, Jens. Wszystko si dobrze skada, ale to nie takie proste. Cigle nie masz alibi. Teoretycznie moge zaraz z powrotem zjecha wind na d, a do biura wpa jedynie po co, czego wczeniej zapomniae, prawda? - O! - Jens by wyranie zaskoczony. - Ale... - urwa i Harry usysza tylko westchnienie. - Niech to szlag trafi! Masz racj, Harry.

35
Harry obudzi si przestraszony. Poprzez monotonny warkot dochodzcy z mostu Taksina przedziera si ryk rzecznego promu ruszajcego na Chao Phraya. Zawya syrena, wiato zapieko w oczy. Harry usiad na ku i czeka, a wycie ustanie , gdy nagle uwiadomi sobie, e to telefon. Niechtnie podnis suchawk. - Obudziem ci? To znw by Jens. - Wszystko jedno - odpar Harry. - Jestem idiot. Jestem tak gupi, e nie wiem, czy starczy mi odwagi, eby to powiedzie. - No to nie mw. Zapada cisza, przerwana jedynie klikniciem monety wpadajcej do automatu. - artuj. Mw. - Okej, Harry. Ca noc nie spaem, leaem i mylaem. Prbowaem sobie przypomnie, co robiem, kiedy tamtego wieczoru siedziaem w biurze. Wiesz, pamitam co do dziesitnej po przecinku transakcje walutowe, ktre przeprowadziem przed kilkoma miesicami, a nie jestem w stanie odtworzy prostych zdarze, kiedy siedz w wizieniu podejrzany o zabjstwo. Rozumiesz to? - Moe wanie dlatego. Chyba rozmawialimy o tym ju wczeniej? - No tak, ale posuchaj, co si stao. Pamitasz, powiedziaem, e tamtego wieczoru, ktry spdziem w biurze, wyczyem telefon, prawda? Leaem i przeklinaem w duchu, bo gdyby by wczony i kto by do mnie zadzwoni, miabym to na tamie i mgbym udowodni, e tam siedziaem. Przy rejestracji czasu nagrania nie mona majstrowa, tak jak to zrobi ten parkingowy z tam z garau. - Do czego zmierzasz? - Przypomniao mi si, e przecie, do cholery, moliwe, e sam gdzie dzwoniem, mimo e rozmowy przychodzce byy zablokowane. Zadzwoniem do recepcjonistki i poprosiem, eby sprawdzia magnetofon. I posuchaj: znalaza rozmow! Wtedy wszystko sobie przypomniaem. O smej dzwoniem do siostry do Oslo. Przebij to! Harry nawet nie prbowa. - Siostra moe ci zapewni alibi, a ty naprawd o tym nie pamitae? - Nie. A wiesz dlaczego? Bo nie byo jej w domu. Zostawiem jej tylko wiadomo na sekretarce.

- I nie zapamitae tego? - powtrzy Harry. - Do diaba, Harry, o takich rzeczach si zapomina, jeszcze zanim czowiek odoy suchawk, prawda? A ty pamitasz wszystkie telefony, kiedy dzwonisz, a nikt nie odbiera? Harry musia przyzna mu racj. - Rozmawiae ze swoim adwokatem? - Dzisiaj jeszcze nie. Chciaem najpierw uprzedzi ciebie. - Okej, Jens. Zadzwo teraz do adwokata, a ja wyl kogo do twojego biura, eby to sprawdzi. - Takie nagranie liczy si jako dowd na procesie. - W jego gosie pojawi si ton lekkiej histerii. - Uspokj si, Jens. Ju niedugo. Teraz bd musieli ci wypuci. W suchawce zatrzeszczao, kiedy Brekke oddycha z ulg. - Bardzo ci prosz, powiedz to jeszcze raz, Harry. - Bd musieli ci wypuci. Jens zamia si dziwnym, cierpkim miechem. - W takim razie zapraszam na kolacj, sierancie. - Wolabym nie. - Dlaczego? - Jestem policjantem. - Moesz to nazwa przesuchaniem. - Raczej nie, Jens. - Jak chcesz. Z ulicy dobieg huk, strzelia petarda albo przebita opona. - Zastanowi si. Harry odoy suchawk, poszed do azienki i przejrza si w lustrze. Zada sobie pytanie, jak to moliwe, eby tak dugo przebywa w tropikach i wci by takim bladym. Nigdy specjalnie nie lubi soca, ale kiedy nie byo mu tak trudno si opali. Moe sposb, w jaki przey ostatni rok, zaama produkcj pigmentu, ale to chyba niemoliwe. Obla twarz zimn wod, pomyla o ogorzaych pijakach U Schr0dera i znw spojrza w lustro. No c, soce przynajmniej dao mu pijacki nos.

- Wracamy do punktu wyjcia - oznajmia Liz. - Brekke ma alibi, a tego Lokena musimy na razie skreli. - Odchylia si razem krzesem i popatrzya w sufit. - Jakie

propozycje, kochani? Jeli nie, uwaam odpraw za zakoczon. Moecie sobie robi, co wam si, u diaba, podoba. Ale cigle czekam na kilka raportw i licz, e dostan je najpniej jutro rano. Zaczli si rozchodzi. Harry nie rusza si z miejsca. - I co? - spytaa Liz. - Nic - mrukn z niezapalonym papierosem zwisajcym z kcika ust. Pani komisarz ostatecznie zabronia palenia w biurze. - Przecie widz, e o co ci chodzi. Harry si umiechn. - Wanie to chciaem wiedzie. Pani komisarz rozumie, e co jest na rzeczy. Na czole Liz zarysowaa si zmarszczka. - No to zgo si, kiedy bdziesz mia co do powiedzenia. Harry wyj papierosa z ust i schowa go z powrotem do pacz ki. - Dobrze - odpar, wstajc. - Zgosz si.

36
Jens siedzia rozparty na krzele, umiecha si, policzki mia zarumienione, a pod szyj muszk. Przypomina Harry'emu chopczyka na wasnym przyjciu urodzinowym. - Prawie si ciesz, e na jaki czas mnie zamknlicie, to pozwala znacznie bardziej docenia proste przyjemnoci. Na przykad butelk Dom Perignon 1985. - Przywoa kelnera, ktry pospieszy do stolika, wyj ociekajc wod butelk szampana z wiaderka z lodem i nala. - Uwielbiam, kiedy to robi. Czuj si wtedy prawie jak nadczowiek. A ty, co na to powiesz, Harry? Harry obraca kieliszek w palcach. - Nie mam nic przeciwko temu, ale to chyba nie bardzo w moim gucie. - Rnimy si od siebie, Harry. - Jens stwierdzi to z umiechem. Znw wypenia sob garnitur albo po prostu przebra si w prawie identyczny, Harry nie mia pewnoci. Niektrzy ludzie potrzebuj luksusu tak jak inni powietrza. Dla mnie drogi samochd, eleganckie ubranie i porzdna obsuga s wrcz konieczne do dobrego samo poczucia, do tego, ebym w ogle poczu, e istniej. Rozumiesz to? Harry pokrci gow. - No tak. - Jens trzyma kieliszek za nk. - Z nas dwch to ja jestem dekadentem. Powiniene by zaufa swojemu pierwszemu wraeniu, Harry. Jestem gnojkiem. Ale dopki na wiecie jest miejsce dla gnojkw, zamierzam nim pozosta. Zdrowie! Potrzyma szampana w ustach, zanim go przekn. Potem obnay zby i westchn z zachwytu. Harry musia si umiechn. Unis swj kieliszek, a Jens popatrzy na niego z dezaprobat. - Woda? Nie pora na to, eby sam zacz cieszy si yciem, Harry? Chyba nie musisz by wobec siebie a tak surowy? - Czasami trzeba. - Bzdura. Wszyscy ludzie w gbi duszy s hedonistami. Tylko niektrym potrzeba wicej czasu, eby to do nich dotaro. Masz kobiet? - Nie. - Chyba ju najwyszy czas? - Z pewnoci, ale nie widz, jaki to ma zwizek z korzystaniem z ycia. - To prawda. - Jens zajrza do kieliszka. - Opowiadaem ci o mojej siostrze?

- Tej, do ktrej dzwonie? - Tak. Wiesz, ona jest wolna. Harry si rozemia. - Nie musisz czu wobec mnie adnego dugu wdzicznoci, Jens. Niewiele zrobiem, oprcz tego, e ci aresztowaem. - Ja nie artuj, to fantastyczna dziewczyna. Jest redaktorem w wydawnictwie, ale chyba za duo pracuje, eby znale sobie ma. Poza tym odstrasza mczyzn. Jest dokadnie taka jak ty. Surowa i nie da sobie w kasz dmucha. Zauwaye zreszt, e wszystkie mode Norweki, ktre zostaj miss tego czy tamtego, opisujc swj charakter dziennikarzom, mwi, e nie dadz sobie dmucha w kasz? Straszna poda tej kaszy ostatnio. - Jens si zamyli. - Siostra przybraa panieskie nazwisko matki w dniu, w ktrym skoczya osiemnacie lat i moga w peni stanowi o sobie. Od razu bezwzgldnie zacza z tego korzysta. - Nie wydaje mi si, ebymy tak znakomicie do siebie pasowali. - Dlaczego? - No c, jestem tchrzem. Szukam niemiaej dziewczyny, zawodowo opiekujcej si ludmi, ale tak piknej, e nikt jeszcze nie mia odwagi jej tego powiedzie. - Moesz spokojnie oeni si z moj siostr - rozemia si Jens. - Nie szkodzi, e jej nie polubisz. Ona tyle pracuje, e i tak nie bdziesz jej widywa. - To dlaczego zadzwonie do niej do domu, a nie do pracy? Przecie kiedy telefonowae, w Norwegii bya druga po poudniu. Jens pokrci gow. - Nie mw nikomu, ale nie radz sobie z t rnic czasu. Nigdy nie wiem, czy mam dodawa godziny, czy odejmowa. To idiotyczne, mj ojciec twierdzi, e to przedwczesna skleroza. Uwaa, e mam to po rodzinie matki. Zaraz pospiesznie zapewni, e Harry nie ma si czego obawia, bo siostra nie wykazuje takich tendencji, raczej przeciwnie. - Wystarczy, Jens. Powiedz raczej, jak to wyglda u ciebie. Zastanawiae si nad maestwem? - Pst! Nie wypowiadaj tego na gos, bo serce mi wali na sam myl. Maestwo... zatrzs si Jens. - Problem w tym, e z jednej strony nie jestem stworzony do monogamii, a z drugiej mam usposobienie romantyka. Kiedy ju si oeni, nie bdzie mowy o adnych skokach w bok. A myl o tym, e nigdy nie bd uprawia seksu z adn inn kobiet, dosownie przytacza, nie uwaasz?

Harry prbowa to rozway. - We na przykad to, e zaprosiem na kaw t dziewczyn w windzie. Jak mylisz, skd to si wzio? Najczystsza panika, prawda? Zrobiem to wycznie, eby udowodni samemu sobie, e cigle jestem w stanie zainteresowa si inn kobiet. Waciwie do nieudana prba. Hilde jest... - Jens szuka sw. - Ma w sobie co, czego nie znalazem u adnej innej. A szukaem, moesz mi wierzy. Nie wiem, czy potrafi to wytumaczy, ale boj si z tego rezygnowa, bo jestem pewien, e trudno bdzie to odnale. Harry pomyla, e to rwnie dobry powd, jak wszystkie inne, ktre sysza. Jens, bawic si kieliszkiem, umiechn si krzywo. - Ten pobyt w wizieniu najwyraniej zrobi na mnie wraenie. To do mnie niepodobne rozmawia o takich rzeczach. Obiecaj, e nie zdradzisz nic z tego moim kolegom. Do stolika podszed kelner i da im znak. - Chod, ju si zaczo - powiedzia Jens. - Co si zaczo? Kelner poprowadzi ich w gb restauracji - przez kuchni i dalej na gr po wskich schodach. W korytarzu stay jedne na drugich miednice do prania. Na krzele siedziaa stara kobieta, miaa czarne zby. - Ona uje orzeszki betelu - wyjani Jens. - Paskudny nag. uj, dopki mzg im nie zgnije i nie wypadn wszystkie zby. Harry usysza pokrzykiwanie zza jakich drzwi. Kelner je otworzy i znaleli si na duym strychu bez okien. Dwudziestu czy trzydziestu mczyzn zbio si w krg, gestykulujc gwatownie, a pomite, byskawicznie odliczane banknoty podawano sobie z rk do rk. Wikszo mczyzn bya biaa, niektrzy nosili jasne baweniane garnitury. Harry'emu wydao si, e rozpozna jedn twarz z Salonu Pisarzy hotelu Oriental. - Walka kogutw - oznajmi Jens. - Prywatna impreza. - Dlaczego? - Harry w haasie musia krzycze. - Chyba czytaem, e walki kogutw s w Tajlandii wci dozwolone. - O tyle o ile. Wadze zgodziy si na zmodyfikowan form walki, nakazuj midzy innymi bandaowanie ostrg, eby koguty si nie poraniy. No i starcie jest ograniczone w czasie. To ju nie jest walka na mier i ycie, a ktry nie padnie. A tutaj wszystko odbywa si wedug dawnych zasad. I nie ma adnego ograniczenia stawek. Podejdziemy bliej? Harry by wyszy od mczyzn w krgu, wic mg patrze na ring. Dwa koguty, oba brunatno-czerwono-pomaraczowe, kryy, koyszc ebkami, przynajmniej pozornie mao sob zainteresowane.

- Jak oni je zmusz do walki? - spyta Harry. - Bez obaw. Te dwa koguty nienawidz si bardziej, ni ty i ja kiedykolwiek bylibymy w stanie. - Dlaczego? Jens spojrza na niego. - S w tym samym kole i s kogutami. Ptaki nagle, jak na dany sygna, rzuciy si na siebie. Harry widzia jedynie bijce skrzyda i wirujc w powietrzu som. Mczyni z podniecenia zaczli krzycze, niektrzy podskakiwali. W pomieszczeniu roznis si dziwny, sodko -gorzki zapach adrenaliny i potu. - Widzisz ten grzebie podzielony przez rodek? - spyta Jens. Harry nic nie widzia. - To zwycizca. - Jak moesz to zobaczy? - Ja nie widz, ja wiem. Wiedziaem z gry. - Skd... - Nie pytaj - umiechn si Jens. Okrzyki nagle ucichy. Jeden z kogutw lea na ringu, kto jkn, jaki mczyzna w szarym lnianym garniturze ze zoci cisn kapelusz na ziemi. Harry patrzy na zdychajcego ptaka, jaki misie pod pirami drgn, po czym kogut znieruchomia. Ta zabawa to jaki absurd. Jedynie skrzyda, nogi i krzyk. Przed nosem przefruno mu zakrwawione piro. Taj w szerokich spodniach, z tak min, jakby zaraz mia si rozpaka, zabra koguta z ringu. Drugi kogut znw zacz si przechadza, teraz Harry widzia ju przepoowiony grzebie. Kelner podszed do Jensa z plikiem banknotw. Kilku mczyzn obejrzao si na niego, niektrzy pokiwali gowami, ale aden nic nie powiedzia. - Czy tobie zdarza si przegrywa? - spyta Harry, kiedy znw siedzieli przy stoliku w restauracji. Jens zapali cygaro i zamwi koniak Richard Hennessy, a kelner upewnia si dwa razy, czy chodzi wanie o ten. Trudno byo uwierzy, e Jens to ten sam czowiek, ktrego Harry poprzedniego dnia musia pociesza przez telefon. - Wiesz, dlaczego hazard to choroba, a nie zawd, Harry? Poniewa hazardzista uwielbia ryzyko. yje i oddycha po to, by poczu t rozedrgan niepewno. - Wydmuchiwa tuste kka dymu. - Ze mn jest odwrotnie. Ja jestem w stanie posun si do skrajnoci, aby wyeliminowa ryzyko. Od tego, co - jak widziae - wygraem dzisiaj, trzeba odliczy koszty i wasny wkad pracy, a to wcale niemao.

- Ale nigdy nie przegrywasz. - Dostaj rozsdny zysk. - Rozsdny zysk? Chcesz powiedzie, e hazardzici prdzej czy pniej musz straci wszystko, co posiadaj? - Mniej wicej. - Ale czy nie przepada jaki czarujcy element gry, kiedy znasz jej wynik? - Czar? - Jens podnis do gry plik banknotw. - Uwaam, e one s dostatecznie czarujce. Dziki nim mam to. - Zatoczy krg rk. - Jestem prostym czowiekiem. Zapatrzy si w ar cygara. - Albo powiedzmy sobie wprost: jestem troch gupi. Wybuchn gonym miechem. Harry te nie mg si powstrzyma. Nagle Jens zerkn na zegarek i si poderwa. - W Stanach otwieraj, cholerne turbulencje. Zdzwonimy si. Pomyl o mojej siostrze. Ju go nie byo. Harry siedzia, pali papierosa i myla o jego siostrze. Potem takswk pojecha na Patpong. Nie wiedzia, czego szuka, ale wszed do baru go -go, o mao nie kupi piwa i prdko stamtd wyszed. Zjad abie udka w Le Boucheron, gdzie podszed do niego waciciel i sab angielszczyzn wyzna, e bardzo tskni za powrotem do Normandii. Harry w zamian opowiedzia mu, e jego dziadek bra udzia w D -Day. Nie bya to do koca prawda, ale Francuz przynajmniej si ucieszy. Harry zapaci i poszuka innego baru. Zaraz stana przy nim dziewczyna w butach na idiotycznie wysokich obcasach. Popatrzya na niego wielkimi piwnymi oczami i spytaa, czy chciaby, eby mu zrobia lask. Oczywicie, e bym chcia, pomyla i pokrci gow. Zauway, e na ekranie telewizora zawieszonego nad lustrami w barze gra Manchester United. W lustrze widzia dziewczyny taczce na nieduej intymnej scenie tu za jego plecami. Na piersiach miay poprzyklejane malekie zote papierowe gwiazdki, ledwie zasaniajce brodawki sutkowe, ktre jednak pozwalay barowi wykrci si od zarzutu amania zakazu nagoci. A do minimalnych majtek kada z dziewczyn miaa przymocowany numerek, o ktrego znaczenie policja nigdy nie pytaa, ale wszyscy wiedzieli, e jego zadaniem jest wyeliminowanie nieporozumie, gdy klient chcia kupi dziewczyn w barze. Harry ju j wypatrzy. Numer dwadziecia. Dim taczya z samego brzegu, jako jedna z czterech dziewczt, a jej zmczone spojrzenie niczym radar omiatao rzd mczyzn przy barze. Od czasu do czasu po wargach przebiega jej szybki umiech, nie oywiajc jednak oczu. Wyranie nawizaa kontakt z grubym mczyzn w czym w rodzaju munduru tropikalnego. Harry stwierdzi, e to Niemiec, chocia sam nie wiedzia dlaczego.

Obserwowa jej biodra koyszce si z boku na bok, lnice czarne wosy, taczce na plecach, kiedy si odwracaa, i gadk rozpalon skr, ktra wygldaa tak, jakby arzya si od rodka. Gdyby nie te oczy, byaby pikna, pomyla Harry. Na krtk sekund ich spojrzenia spotkay si w lustrze, Harry natychmiast odczu zakopotanie. W aden sposb nie okazaa, e go poznaje, za to on przenis wzrok na ekran telewizora, ktry wypeniy akurat plecy zawodnika wchodzcego na zmian. Ten sam numer. Na grze koszulki widnia napis Solskjaer. Harry ockn si jak ze snu. - Jasna cholera! - krzykn, przewracajc szklank. Cola polaa si na kolana upartej zalotnicy. Harry zacz przedziera si przez tum, w uszach majc uraony krzyk: You not my friend!

Poniewa nie zasta Ivara Lokena w domu, zadzwoni do Tonje Wiig. - Harry, prbowaam ci zapa! Loken w ogle si wczoraj nie pojawi. A dzi w pracy powiedzia, e nie zrozumia, o ktr restauracj mi chodzio. Czeka na mnie zupenie gdzie indziej. Co si dzieje? - Innym razem - odpar Harry. - Wiesz, gdzie on moe by teraz? - Nie. Chocia chwileczk, dzisiaj jest roda. Razem z dwiema innymi osobami z ambasady mia i na wieczr tematyczny w FCCT. To klub zagranicznych korespondentw w Bangkoku, ale czonkami jest wielu innych ekspatw. - Ekspatw? - Przepraszam, Harry. Expatriates to cudzoziemcy, ktrzy osiedlili si tutaj i tu pracuj. - To znaczy imigranci? Rozemiaa si krtko. - Tak o sobie nie mwimy. - Kiedy zaczo si to spotkanie? - spyta Harry. - Dziewi po sidmej. - Dziewi? - To jakie buddyjskie historie. Dziewi to szczliwa liczba. - O rany. - To jeszcze nic. Powiniene zobaczy, kiedy tutaj dzieje si co wanego. Zanim przyjechali z Hongkongu podpisa umow dotyczc BERTS, czterech wrbitw powicio dwa tygodnie na znalezienie najkorzystniejszej daty i godziny podpisania umowy. Nie chc

nic zego mwi o Azjatach, s pracowici i mili, ale w niektrych dziedzinach wida, e jeszcze nie cakiem zeszli z drzew. - To bardzo ciekawe, ale musz... - Musz ju pdzi, Harry. Moemy dokoczy t rozmow pniej? Harry, odkadajc suchawk, krci gow nad gupot wiata. W tym kontekcie szczliwe liczby nie wydaway si ani troch absurdalne. Zadzwoni na komend i zapa Rangsana, ktry poda mu prywatny numer do profesora z muzeum Benchamabophit.

37
Dwaj mczyni w zielonych ubraniach przedzierali si przez krzaki, jeden zgity wp pod ciarem rannego towarzysza. Ukryli go za przewrconym pniem drzewa, odbezpieczyli karabiny i zaczli na olep strzela w zarola. Suchy gos oznajmi, e to beznadziejna walka Timoru Wschodniego z prezydentem Suharto i jego terrorem. Stojcy na podium mczyzna nerwowo szeleci papierami. Jedzi po wiecie, eby opowiada o swoim kraju, a dzisiaj by bardzo wany wieczr. By moe w sali Foreign Correspondents Club Thailand nie zgromadziy si tumy, bo zebrao si okoo czterdziestu, pidziesiciu osb, ale osoby te byy wane, w sumie mogy przekaza wieci milionom czytelnikw. Pokazywany film mczyzna oglda ju ze sto razy i doskonale wiedzia, e zostay dokadnie dwie minuty do momentu, kiedy znajdzie si w ogniu. Ivar Loken odruchowo drgn, gdy poczu czyj rk na ramieniu, a przy uchu usysza szept: - Musimy porozmawia. Teraz. W pmroku dostrzeg twarz Holego, wsta wic i razem wyszli z sali, podczas gdy partyzant, ktremu poow twarzy pomienie zmieniy w sztywn mask, tumaczy, dlaczego ostatnich osiem lat ycia spdzi w indonezyjskiej dungli. - Jak mnie tu znalaze? - spyta Loken, kiedy stanli na zewntrz. - Rozmawiaem z Tonje Wiig. Czsto tu przychodzisz? - Czsto i nieczsto. Lubi by zorientowany. Poza tym spotykam tu ludzi, z ktrymi rozmowa moe by przydatna. - Na przykad z kim z ambasady duskiej albo szwedzkiej? Znw bysk zotego zba. - Ju mwiem, e lubi si orientowa. O co chodzi? - O wszystko. - Ach tak? - Ju wiem, kogo namierzacie. I wiem, e nasze sprawy si cz. Umiech Lokena znikn. - Najdziwniejsze, e jednego z pierwszych dni, jakie spdziem w Bangkoku, znalazem si o rzut kamieniem od miejsca, z ktrego ty go obserwowae. - Naprawd? - Trudno byo stwierdzi, czy w gosie Lokena brzmi sarkazm.

- Komisarz Crumley uznaa, e zabierze mnie na zwiedzanie rzek. Pokazaa mi dom Norwega, ktry przenis z Birmy do Bangkoku ca wityni. Syszae o Ovem Kliprze, prawda? Loken nie odpowiedzia. - No dobrze. Powizanie uwiadomiem sobie dopiero wczoraj, kiedy zobaczyem mecz piki nonej. - Piki... - Najsynniejszy Norweg na wiecie przypadkiem gra w ulubionej druynie Klipry. - I co z tego? - Wiesz, jaki numer na koszulce nosi Ole Gunnar Solskjaer? - Skd, na mio bosk, miabym to wiedzie? - Chopcy na caym wiecie wiedz. A jego koszulk mona kupi w sklepach sportowych od Kapsztadu po Vancouver. Czasami takie koszulki kupuj te doroli. Loken kiwn gow, nie spuszczajc z Harry'ego oczu. - Numer dwadziecia - powiedzia. - Ten sam co na zdjciu. Uwiadomiem sobie jeszcze par innych rzeczy. Rkoje noa, ktry znalelimy wbity w plecy Molnesa, zdobia niezwyka szklana mozaika, a pewien profesor historii sztuki orzek, e to bardzo stary n z pnocnej Tajlandii. Prawdopodobnie dzieo ludu Szan. Rozmawiaem z nim niedawno, wyjani mi, e Szanowie zamieszkuj rwnie cz Birmy, budowali tam te witynie. Szczegln cech tych wity byo zdobienie okien i drzwi tego samego rodzaju szklanymi mozaikami co na nou. Jadc tutaj, wstpiem do profesora i pokazaem mu jedno z twoich zdj. Nie mia wtpliwoci, e to okno wityni Szanw. Usyszeli, e mwca na sali znw zabra gos. Przez goniki brzmia metalicznie i przenikliwie. - Dobra robota, Hole. Co teraz? - Teraz powiesz mi o wszystkim, co si dzieje za kulisami. I przejm dalsze ledztwo. Loken rozemia si gono. - artujesz sobie, prawda? Harry nie artowa. - Interesujca propozycja, Hole, ale raczej nierealna. Moi szefowie... - Wydaje mi si, e propozycja nie jest waciwym sowem, Loken. Sprbuj raczej uy sowa ultimatum. Ivar Loken mia si jeszcze goniej.

- Masz jaja, Hole, to ci trzeba przyzna. Ale co ci skania do tego, by wierzy, e jeste w pozycji pozwalajcej na stawianie ultimatum? - To, e bdziecie mie cholerne problemy, kiedy wyjani mojemu tajlandzkiemu komendantowi policji, co si tutaj dzieje. - Wywal ci, Hole. - Za co? Po pierwsze, przyjechaem tu, eby wyjani zabjstwo, a nie ratowa tyki jakim urzdasom w Oslo. Osobicie nie mam nic przeciwko temu, e prbujecie zwin pedofila, ale to nie moja sprawa. A kiedy Storting, parlament, dowie si, e nie zosta poinformowany o nielegalnie prowadzonym ledztwie, to co mi si wydaje, e paru innym osobom wylanie zagrozi bardziej ni mnie. Moim zdaniem szansa na bezrobocie jest mniejsza, jeli wezm cz winy na siebie, nikogo o tym nie informujc. Papierosa? Podsun Lokenowi wieo otwart paczk cameli. Tamten pokrci gow, ale zmieni zdanie. Harry zapali dla nich obu, usiedli na krzesach pod cian. W kawiarni rozlegy si gone oklaski. - Dlaczego po prostu tego nie zostawie, Hole? Ju dawno zrozumiae, e twoja robota tutaj nie polega wcale na rozwizaniu adnej sprawy, wic dlaczego nie moge po prostu ugi si na wietrze, oszczdzajc i sobie, i nam mnstwa kopotw? Harry gboko si zacign i dugo wypuszcza dym, wikszo i tak zostaa w pucach. - Jesieni znw zaczem pali camele. - Harry poklepa si po kieszeni. - Miaem kiedy dziewczyn, ktra je palia. Nie chciaa mnie czstowa swoimi papierosami, uwaaa, e to si moe zmieni w brzydki zwyczaj. Pojechalimy w podr InterRailem i w pocigu midzy Pampelun a Cannes zorientowaem si, e skoczyy mi si papierosy. Ona uznaa, e to moe by dla mnie wietn nauczk. Podr trwaa prawie dziesi godzin, w kocu musiaem prosi o papierosa obcych ludzi w wagonie, a ona cay czas palia te swoje camele. Dziwne, prawda? - Podnis papierosa do gry i dmuchn w ar. - Kiedy dojechalimy do Cannes, dalej wyudzaem papierosy od obcych. Pocztkowo j to bawio. Gdy zaczem chodzi od stolika do stolika w restauracjach w Paryu, uznaa to ju za mniej zabawne i powiedziaa, e mog si poczstowa z jej paczki, ale ja nie chciaem. Kiedy w Amsterdamie spotkaa znajomych z Norwegii, a ja poprosiem ich o papierosa, chocia paczka leaa na stole, stwierdzia, e jestem dziecinny. Potem kupia mi papierosy, ale zostawiem paczk w hotelu. Po powrocie do Oslo dalej to robiem, a ona powiedziaa, e jestem chory. - Ta historia ma jaki koniec? - Oczywicie. Ona rzucia palenie.

- Wic szczliwe zakoczenie - rozemia si Loken. - Mniej wicej w tym samym czasie wyprowadzia si do Londynu z pewnym muzykiem. Loken si zakrztusi. - Wida troch za daleko si wtedy posune. - Oczywicie. - Ale niewiele si z tego nauczye. - Nie. Palili dalej w milczeniu. - Rozumiem - powiedzia w kocu Loken i zgasi papierosa. Z kawiarni zaczli wychodzi ludzie. - Chodmy gdzie na piwo, to opowiem ci ca t histori.

- Ove Klipra buduje drogi. Oprcz tego niewiele o nim wiem. Wiem, e wyjecha do Tajlandii jako dwudziestopiciolatek ze zdanymi tylko w czci egzaminami do dyplomu inyniera i ze z opini. No i e zmieni nazwisko z Pedersen na Klipra. Tak si nazywa dzielnica w Alesund, w ktrej dorasta. Siedzieli na przepastnej skrzanej kanapie, przed sob mieli wie stereo, odbiornik telewizyjny i st, na ktrym stay piwo, butelka wody, dwa mikrofony i lea katalog piosenek. Harry w pierwszej chwili pomyla, e Loken artuje, kiedy ten owiadczy, e id na karaoke, ale wkrtce otrzyma wyjanienie. W barze karaoke bez koniecznoci podawania nazwiska wynajmowao si dwikoszczelny pokj na godziny, zamawiao si to, co si chciao, i dalej nikt nikomu nie przeszkadza. Poza tym przewijao si tutaj stosunkowo duo ludzi i mona byo przyj i wyj bez zwracania na siebie uwagi. Po prostu idealne miejsce na sekretne spotkanie. Loken chyba nie pierwszy raz z niego korzysta. - Co to za za opinia? - spyta Harry. - Kiedy zaczlimy grzeba w tej sprawie, okazao si, e byy dwa incydenty z nieletnimi chopcami w Alesund. Policji nic nie zgoszono, ale ludzie gadali, wic Klipra chyba uzna za stosowne si stamtd wynie. Kiedy tu przyjecha, zarejestrowa firm inynieryjn, kaza sobie wydrukowa wizytwki, na ktrych tytuowa si doktorem, i zacz puka do rnych drzwi, twierdzc, e zna si na budowie drg. Wtedy, dwadziecia lat temu, w Tajlandii istniay w zasadzie dwa sposoby otrzymania zlece w tej dziedzinie: albo pokrewiestwo z kim w rzdzie, albo posiadanie odpowiednich pienidzy, pozwalajcych na wrczenie apwki tym samym osobom. Klipra nie mia ani krewnych, ani pienidzy, wic

oczywicie jego szanse byy marne. Nauczy si jednak dwch rzeczy, ktre - moesz da gow - stay si fundamentem tej jego dzisiejszej fortuny: jzyka tajskiego i pochlebstw. Tych pochlebstw sam nie wymyliem, to Klipra przechwala si tym miejscow ym Norwegom. Podobno nauczy si umiecha tak wietnie, e nawet Tajowie uwaaj to za lekk przesad. Poza tym mia podziela zainteresowanie modymi chopcami z pewnymi politykami, z ktrymi z czasem nawiza kontakty. Wsplne perwersyjne skonnoci na pewno nie byy przeszkod, gdy przyszo do rozdawania kontraktw na budow tak zwanych Hopewell Bangkok Elevated Road and Train Systems. - Drogi i koleje? - Wanie. Na pewno zauwaye te ogromne stalowe supy, ktre wbijaj w ziemi w caym miecie? Harry kiwn gow. - Na razie tych kolumn jest sze tysicy, ale bdzie wicej. I to nie tylko pod autostrad, bo nad ni ma jedzi nowa kolejka. Mwimy o pidziesiciu kilometrach najnowoczeniejszej autostrady i szedziesiciokilometrowej trasie kolejowej za dwadziecia pi miliardw koron, ktre maj ocali to miasto od uduszenia. Rozumiesz? To prawdopodobnie najwikszy projekt drogowy, jaki kiedykolwiek powstawa w jakimkolwiek miecie na wiecie. To mesjasz z asfaltu i szyn. - I Klipra w tym siedzi? - Wyglda na to, e nikt nie wie, kto w tym siedzi, a kto nie. Jasne jest tylko, e pierwotny wykonawca z Hongkongu si wycofa, a budet i terminarz robt z ca pewnoci pjd w diaby. - Przekroczenie budetu? No c, jestem zszokowany - powiedzia Harry cierpko. - Ale to w kadym razie oznacza, e jest wicej roboty dla innych, i osobicie przypuszczam, e Klipra gboko zaangaowa si w ten projekt. Poniewa kto si wycofuje, politycy musz si zgodzi na to, by inni przedstawili zmodyfikowane oferty. Jeeli Klipra ma zdolno finansow do poknicia tego kawaka tortu, ktry mu si podstawia pod nos, to szybko moe si sta jednym z najwikszych przedsibiorcw budowlanych w regionie. - No dobrze, ale jaki to ma zwizek z molestowaniem dzieci? - Jedynie taki, e ludzie posiadajcy due pienidze maj osobliw zdolno naginania paragrafw prawa na swoj korzy. Nie mam adnych powodw, by wtpi w integralno obecnego rzdu, ale szanse na ekstradycj nie wzrastaj, gdy kto ma wpywy polityczne, a jego aresztowanie opni realizacj tak powanego projektu. - Wic co zamierzacie zrobi?

- Ju co si dzieje. Po tej sprawie z Norwegiem, ktrego wczeniej w tym roku przyapano w Pattai, politycy w kraju si ocknli i prbuj wynegocjowa z Tajlandi podobn umow, jak zawary Szwecja i Dania. Kiedy ju bdzie gotowa, odczekamy troch, aresztujemy Klipr, a wadzom Tajlandii oczywicie powiemy, e zdjcia zostay zrobione ju po podpisaniu umowy. - I skaecie go za seksualne obcowanie z nieletnim? - I moe rwnie za zabjstwo. Harry drgn. - Sdzie, e ty jeden powizae n z Klipr, sierancie? - spyta Loken, usiujc zapali fajk. - Co wiesz o tym nou? - spyta Harry. - Towarzyszyem Tonje Wiig, kiedy pojechaa do hotelu zidentyfikowa ambasadora. Udao mi si zrobi par zdj. - Mimo e patrzya ci na rce gromada policjantw? - To by malutki aparacik. Mieci si w zegarku takim jak ten - umiechn si Loken. - W sklepie tego nie kupisz. - I powizae szklan mozaik na nou z do mem Klipry? - Kontaktowaem si z jednym z ludzi, ktrzy sprzedawali Kliprze wityni pewnym pongyi, mnichem - w centrum Mahasiego w Rangunie. N nalea do wyposaenia i Klipra dosta go jako bonus. Wedug tego mnicha takie noe wyrabia si zawsze w bliniaczych parach. Powinien istnie identyczny n. - Chwileczk - przerwa Harry. - Skoro kontaktowae si z tym mnichem, to musiae z gry wiedzie, e n ma jaki zwizek z birmaskimi wityniami. Loken wzruszy ramionami. - Przesta - powiedzia Harry. - Nie moesz by jeszcze w dodatku historykiem sztuki. My musielimy skorzysta z usug profesora jedynie po to, eby stwierdzi, e n ma zwizek z Szanami. Po prostu musiae podejrzewa Klipr ju wczeniej. Loken sparzy si w palce i zirytowany wyrzuci wypalon zapak. - Miaem powody sdzi, e to zabjstwo mogo mie jaki zwizek z Klipr. Tego dnia, w ktrym ambasador zosta zamordowany, siedziaem w mieszkaniu naprzeciwko domu Klipry. -No i? - Atle Molnes przyjecha tam koo sidmej. Okoo smej odjechali stamtd razem z Klipr samochodem ambasadora.

- Jeste pewien, e to byli oni? Widziaem ten samochd. Jak wikszo pojazdw korpusu ma przyciemniane szyby. - Obserwowaem Klipr przez obiektyw, kiedy przyjecha samochd. Zaparkowa w garau, z ktrego drzwi prowadz bezporednio do domu, wic najpierw zobaczyem tylko, e Klipr wstaje i podchodzi do drzwi. Upyna chwila, podczas ktrej nikogo nie widziaem, a potem zobaczyem, jak ambasador robi dwie rundki wok salonu. Pniej widziaem, jak samochd odjeda, a Klipry wicej nie zobaczyem. - Nie moesz wiedzie, e to by ambasador - owiadczy Harry. - Dlaczego? - Poniewa z miejsca, w ktrym siedziae, widziae go jedynie od poowy plecw w d, reszt zasaniaa moza ika. - To i tak mi wystarczyo - rozemia si Loken i wreszcie udao mu si zapali fajk. Cmokn zadowolony. - Bo w Tajlandii tylko jedna osoba nosia taki garnitur. W innych okolicznociach Harry by moe zafundowaby mu umiech, ale akurat w tej chwili po jego gowie kryo zbyt duo innych myli. - Dlaczego Torhus i komendant policji w Oslo nie byli o tym poinformowani? - A kto mwi, e nie byli? Harry poczu, e oczy wychodz mu z orbit. Rozejrza si za czym, co mgby stuc.

38
Bjarne Muller wyglda przez okno. Mrz najwyraniej nie mia zamiaru tak szybko ustpowa. Chopcy uwaali, e to fantastycznie, przychodzili do domu na obiad bez czucia w koniuszkach palcw i z czerwonymi policzkami, ale nie przestawali si kci, ktry skoczy dalej. Czas pyn tak szybko, a Mullerowi wydawao si, e jeszcze nie tak dawno uczy ich jedzi pugiem midzy wasnymi nartami na Grefsenkollen. Wczoraj, kiedy zajrza do nich i spyta, czy im poczyta, tylko dziwnie na niego popatrzyli. Trine mwia, e wyglda na zmczonego. Czy by zmczony? By moe. Musia duo myle, chyba wicej, ni sobie wyobraa, przyjmujc stanowisko naczelnika wydziau policji. Jak nie raporty, zebrania i budet, to ktry z jego ludzi puka z trudnym problemem: a to ona yczy sobie separacji, a to kredyt za bardzo ciy albo nerwy zaczynaj wysiada. Kierowanie ledztwem - prawdziwa praca policyjna, na ktr tak si cieszy, kiedy przyjmowa propozycj - stao si wrcz spraw drugorzdn. I wci nie nauczy si radzi sobie z sekretnym terminarzem, z czytaniem midzy wierszami, z walk o karier. Czasami zastanawia si, czy nie powinien zosta tam, gdzie by, ale wiedzia, e Trine bardzo sobie ceni dodatkowe stopnie zaszeregowania. Chopcy marzyli o nartach do skokw. Moe te i pora, eby dostali komputer, o ktry od tak dawna prosili. O szyb uderzyy drobne patki niegu. Cholera, przecie by naprawd dobrym policjantem. Zadzwoni telefon. - Sucham, Muller. - Tu Hole. Wiedziae o tym przez cay czas? - Halo, Harry, to ty? - Wiedziae o tym? Zostaem wybrany specjalnie po to, ebycie mieli pewno, e to ledztwo nie przyniesie adnych wynikw? Muller zniy gos. Zapomnia i o nartach, i o komputerze. - Nie bardzo rozumiem, o czym mwisz. - Chc tylko usysze od ciebie, e nie wiedziae o tym, e ludzie w Oslo od samego pocztku podejrzewali, kto jest zabjc. - Okej, Harry. Nie wiedziaem... To znaczy nie wiem, o czym, do jasnej cholery, mwisz.

- Komendant policji i Dagfinn Torhus zaraz po zabjstwie mieli informacj, e pewien Norweg o nazwisku Ove Klipra i ambasador wyjechali tym samym samochodem z domu Klipry p godziny przed przybyciem ambasadora do motelu. Wiedz te, e Klipra mia cholernie dobry motyw, eby zabi ambasadora. Molier ciko usiad. - Mianowicie? - Klipra to jeden z najbogatszych ludzi w Bangkoku, a ambasador, ktry mia kopoty finansowe, sam podj inicjatyw wszczcia absolutnie bezprawnego ledztwa w sprawie molestowania dzieci przez Klipr. Kiedy znaleziono go martwego, mia w aktwce zdjcia Klipry w jednoznacznej sytuacji z maym chopcem. Nie tak trudno wyobrazi sobie, czego dotyczya wizyta u Klipry. Molnes musia go przekona, e zajmuje si tym sam i e osobicie zrobi te zdjcia. Pewnie poda mu cen za wszystkie odbitki. Nie tak si to mwi? Oczywicie nie da si sprawdzi, ile odbitek zrobi Molnes, nietrudno wic wyobrazi sobie, e Klipra pomyla, i szantaysta bdcy nieuleczalnym hazardzist, takim jak ambasador, z ca pewnoci jeszcze raz zapuka do jego drzwi. A potem kolejny. Klipra pewnie zaproponowa przejadk, wysiad przy banku, a Molnesowi kaza jecha do motelu i tam na niego czeka, a przyniesie pienidze. Po przyjedzie do motelu Klipra nie musia nawet szuka pokoju. Od razu zobaczy samochd ambasadora zaparkowany na zewntrz, prawda? Cholera, ten facet zdoa nawet powiza n z Klipra! - Jaki facet? - Loken. Ivar Loken. Stary agent wywiadu, ktry przez lata operowa w tym regionie. Zatrudniony w ONZ-ecie, twierdzi, e pracowa z uchodcami, ale ja gwno o tym wiem. Obstawiam, e wiksz cz pensji dostaje z NATO czy czego takiego. Klipr szpieguje od miesicy. - Ambasador o tym nie wiedzia? Powiedziae chyba, e to on by inicjatorem tego ledztwa? - O co ci chodzi? - Twierdzisz, e ambasador pojecha tam, eby wycign od Klipry pienidze, chocia wiedzia, e ten facet z wywiadu ich obserwuje. - Oczywicie, e wiedzia. Przecie odbitki zdj dosta od Lokena. I co z tego? Nie ma nic podejrzanego w tym, e ambasador Norwegii skada grzecznociow wizyt najbogatszemu Norwegowi w Bangkoku, prawda? - By moe. Co jeszcze powiedzia ci ten Loken? - Zdradzi mi prawdziwy powd, dla ktrego do wyjazdu tutaj wybrano wanie mnie.

- Mianowicie? - Zaczekaj chwile. Muller usysza zasanianie suchawki doni i gniewne okrzyki po norwesku i angielsku. W kocu Harry znw si odezwa: - Przepraszam, Muller, ale siedzimy tu jeden na drugim. Ssiad postawi krzeso na kablu telefonicznym. O czym mwilimy? - O powodach, dla ktrych zostae wybrany. - Aha. No wic ci, ktrzy bior udzia w tym ledztwie dotyczcym Klipry, cholernie ryzykuj. Jeli zostan ujawnieni, dopadnie ich wataha wilkw. Wybuchnie piekielna polityczna awantura i polec gowy. Kiedy wic znaleziono zabitego ambasadora, a oni waciwie ju wiedzieli, kto to mg zrobi, musieli si postara, eby ledztwo w sprawie zabjstwa nie ujawnio caego ich planu. Znale jaki zoty rodek. Dziaa, ale w taki sposb, eby nie poderwa w gr kurzu. Wysyajc na miejsce norweskiego policjanta, zapobiegli zarzutom bezczynnoci. Podobno caego zespou wysa nie mogli, bo Tajowie le by to przyjli. miech Harry'ego zmiesza si z inn rozmow, krc wrd szumw midzy kul ziemsk a satelit. - Wybrali wic czowieka, ktry ich zdaniem najmniej nadawa si do odkrycia czegokolwiek. Dagfinn Torhus rozejrza si i znalaz idealnego kandydata. Kogo, kto z ca pewnoci nie mg im narobi kopotw, poniewa liczyli, e bdzie spdza wieczory nad skrzynk piwa, a dni w pnie na kacu. Harry Hole by idealny, poniewa funkcjonuje, ale tylko ledwie. Mogli uzasadni wybr, gdyby pado takie pytanie, poniewa ten czowiek mia nieze referencje z podobnej sprawy w Australii. Nie do na tym, naczelnik wydziau policji Muller te za niego porczy, a przecie kto jak kto, on powinien wiedzie najlepiej, prawda? Mullerowi nie podobao si to, co sysza. A jeszcze mniej, poniewa przypomnia sobie teraz wyranie spojrzenie komendantki policji nad stoem, kiedy pado pytanie, i jej nieznacznie uniesione brwi. To by rozkaz. - Ale dlaczego Torhus i komendantka mieliby ryzykowa stanowiska jedynie po to, eby zapa jakiego ndznego pedofila? - Dobre pytanie. Znw zapada cisza. aden nie mia odwagi powiedzie gono tego, o czym myla. - Co teraz bdzie, Harry? - Teraz nastpi operacja save ass. - To znaczy?

- To znaczy, e nikt nie chce zosta z Czarnym Piotrusiem w rku. Ani Loken, ani ja. Umowa jest taka, e obaj na razie trzymamy gby na kdk i razem zwijamy Klipr. Licz, e zainteresuje ci przejcie tej sprawy dalej, szefie. Moesz z ni i bezporednio do parlamentu. Oni te maj tyki, ktre bd chcieli ratowa. Muller si zamyli. Wcale nie by pewien, czy ma ochot zosta uratowany. Najgorsze, co mogo go spotka w wyniku tego wszystkiego, to powrt do pracy policyjnej. - Trudna sprawa, Harry. Musz si zastanowi. Oddzwoni do ciebie, okej? - Okej. Inna rozmowa w przestworzach umilka jednoczenie. Przez chwil wsuchiwali si w szum gwiezdnego pyu. - Harry? - Sucham. - Olewamy to zastanawianie si. Jestem po twojej stronie. - Waciwie na to liczyem, szefie. - Zadzwo do mnie, kiedy ju go aresztujecie. - Aha, zapomniaem o jednym. Klipry nikt nie widzia od zabjstwa ambasadora.

Przyszed taki dzie, kiedy Harry nic nie robi. Rysowa kka i patrzy, czy s do czego podobne. Zadzwoni Jens, spyta, jak idzie ledztwo, Harry odpar, e to tajemnica pastwowa, a Jens na to, e rozumie, ale lepiej by spa, gdyby wiedzia, e maj innego podejrzanego. Potem opowiedzia mu wiski dowcip, ktry wanie usysza przez telefon. Przeprosi za wintuszenie, tumaczc si, e w rodowisku finansistw kr wycznie tego rodzaju dowcipy. Pniej Harry usiowa powtrzy dowcip Nho, ale co byo nie tak u ktrego z angielskim, bo zapado krpujce milczenie. Poszed w kocu do Liz i zapyta, czy moe po prostu troch u niej posiedzie. Po godzinie miaa do jego milczcej obecnoci i kazaa mu si wynosi. Znw zjad w Le Boucheron. Francuz mwi co do niego po francusku, Harry z umiechem odpowiada po norwesku. Kiedy wrci do domu, bya prawie jedenasta. - Ma pan gocia - zapowiedzia portier. Harry wjecha wind na gr, pooy si na plecach na brzegu basenu i sucha rytmicznych pluni pywajcej Runy.

- Wracaj do domu - odezwa si po chwili. Nie odpowiedziaa, wic wsta i schodami poszed a do swojego mieszkania.

39
Loken poda Harry'emu noktowizor i powiedzia: - Wszystko jasne. Znam ich zwyczaje. Teraz ochroniarz usidzie w budce na kocu podjazdu przy bramie. Nastpn rund zrobi dopiero za dwadziecia minut. Siedzieli na strychu domu odlegego o sto metrw od posiadoci Klipry. Okno byo zabite deskami, ale w szparze akurat miecia si lornetka. Albo aparat fotograficzny. Strych od ozdobionego smoczymi gowami tekowego domu Klipry oddziela szereg niskich szop, droga i wysoki mur zwieczony drutem kolczastym. - To aden problem - stwierdzi Loken. - W tym miecie jedyny problem to ludzie, ktrzy s wszdzie. Przez cay czas. Dlatego musimy i naokoo i wspi si przez mur na tyach tej budy. Wskaza rk, Harry popatrzy przez noktowizor. Loken poleci mu woy dyskretne, obcise ciemne ubranie. Stano na czarnych dinsach i starym czarnym T-shircie Joy Division. Kiedy Harry go wkada, myla o Krist in. Joy Division to jedyna rzecz, jak pod jego wpywem polubia. Moe zrwnowayo si to, e przestaa lubi camele. - Ruszamy - zdecydowa Loken. Na dworze powietrze wisiao nieruchomo, a kurz spokojnie unosi si nad wirow drog. Grupka chopcw graa w takraw, stali w krgu i odbijali midzy sob pieczk, nie pozwalajc jej upa na ziemi. Nie zwrcili uwagi na dwch ubranych na czarno farangw. Mczyni przeszli przez ulic, zagbili si midzy szopy i niezauwaeni przez nikogo podeszli pod mur. Zamglone wieczorne niebo odbijao brudnote wiato milionw wikszych i mniejszych lamp, wic Bangkok w takie wieczory jak ten nigdy nie pogra si w cakowitej ciemnoci. Loken cisn swj plecaczek za mur i rozwin wsk cienk gumow mat, ktr zarzuci na drut kolczasty. - Ty pierwszy - powiedzia i zoy donie w strzemi, na ktrym Harry postawi stop. -A ty? - O mnie nie myl, wchod. Dwign Harry'ego tak, aby ten mg uchwyci si supka na szczycie muru. Harry przerzuci nog nad mat i usysza, jak metalowy kolec rozrywa gum pod jego kroczem, kiedy przekada drug nog. Stara si nie wspomina historii chopca, ktry zelizgiwa si

po maszcie do flagi na jarmarku w Romsdal, zapomniawszy o haczyku do mocowania linki. Dziadek twierdzi, e krzyk kastrowanego chopaka sycha byo po drugiej stronie fiordu. Loken ju sta przy nim. - O rany, szybko poszo - szepn Harry. - Codzienna porcja gimnastyki dla emerytw. Zgici wp - emeryt przodem - przemknli przez trawnik, wzdu ciany domu i zatrzymali si na rogu. Loken wyj noktowizor, by si upewni, e stranik patrzy w inn stron. - Teraz! Biegnc, Harry usiowa wyobraa sobie, e jest niewidzialny. Do garau nie byo daleko, ale owietlay go lampy i z budki stranika nic go nie zasaniao. Loken depta Harry'emu po pitach. Harry uwaa, e nie moe by zbyt wielu sposobw na wamanie si do cudzego domu, ale Loken upar si, eby zaplanowali wszystko a do najdrobniejszego szczegu. Kiedy podkrela, e na ostatnim krytycznym odcinku musz by blisko siebie, Harry spyta, czy nie lepiej, eby raczej biegli pojedynczo, wtedy ten drugi by pilnowa. - Czego pilnowa? - spyta zirytowany Loken. - Zorientujemy si, jeli nas odkryj. A biegnc pojedynczo, damy im dwa razy wiksz szans. Powiedz, czy w tej policji niczego was dzisiaj nie ucz? Harry nie mia adnych zastrzee do reszty planu. Z garau, w ktrym krlowa biay lincoln Continental, boczne drzwi rzeczywicie prowadziy do wntrza domu. Loken uwaa, e atwiej sobie poradz z zamkiem w tych drzwiach ni z gwnym wejciem, poza tym nie bdzie ich tu wida z bramy. Wyj wytrych i zabra si do roboty. - Mierzysz czas? - spyta. Harry kiwn gow. Wedug rozkadu do nastpnego obchodu mieli szesnacie minut. Po dwunastu Harry czu swdzenie ju na caym ciele. Po trzynastej minucie zapragn, eby przypadkiem przechodzi tdy Sunthorn. Po czternastej zrozumia, e musz przerwa operacj. - Spadamy - szepn. - Jeszcze chwil - odpar Loken nachylony nad zamkiem. - Nie mamy czasu. Ju! - sykn Harry przez zacinite zby.

Loken nie odpowiedzia. Harry gboko odetchn i pooy mu rk na ramieniu. Loken odwrci si, ich spojrzenia si spotkay. Bysn zoty zb. - Otwarte - szepn Loken. Drzwi uchyliy si bezszelestnie. Wlizgnli si do rodka i cicho zamknli je za sob. W tej samej chwili usyszeli w garau kroki, przez okno dostrzegli wiato latarki i nagle kto brutalnie szarpn za klamk. Wcisnli si plecami w cian. Harry wstrzyma oddech, czujc, e serce mu wali, a krew zastyga w yach. Kroki si oddaliy. Harry z trudem panowa nad gosem. - Mwie o dwudziestu minutach! Loken wzruszy ramionami. - Dwie w t, dwie we w t, wszystko jedno. eby nie wybuchn, Harry w duchu zacz liczy, oddychajc przez otwarte usta. Zapalili latarki i ruszyli w gb mieszkania. Pod butami Harry'ego zatrzeszczao. - Co to jest? - Powieci na podog. Na ciemnym parkiecie wida byo drobne grudki. Loken skierowa snop wiata na pokryt wapnem bia murowan cian. - Ho, ho, Klipra to oszust. Ten dom mia by zbudowany wycznie z teku. Teraz ju cakiem trac do faceta szacunek - powiedzia sarkastycznie. - Chod, Harry, czas pynie. Przeszukiwali dom szybko i systematycznie wedug wskazwek Lokena. Harry koncentrowa si na wykonywaniu polece. Stara si zapamitywa, gdzie co ley, nie zostawia ladw palcw na biaych drzwiach i wypatrywa kawaeczkw tamy przed otwarciem szuflad i szafek. Po blisko trzech godzinach usiedli przy stole w kuchni. Loken znalaz kilka czasopism z pornografi dziecic i rewolwer, z ktrego nie strzelano chyba od kilku lat. Sfotografowa jedno i drugie. - Facet wyjecha w popiechu - stwierdzi. - W sypialni zostay dwie puste walizki, w azience stoi kosmetyczka, a szafy z ubraniami s wypchane po brzegi. - Moe ma trzeci walizk. - Harry wzruszy ramionami. Loken popatrzy na niego z obrzydzeniem i politowaniem. Mniej wicej tak, jakby patrzy na palcego si do suby, ale niezbyt rozgarnitego rekruta. - aden mczyzna nie ma dwch kosmetyczek, Hole. Rekrucie Hole, poprawi go w mylach Harry. - Zosta nam jeden pokj - powiedzia Loken. - Gabinet na pitrze jest zamknity na klucz, a zamek to jaki niemiecki potwr, ktry nie daje si otworzy. - Wycign z plecaka

om. - Miaem nadziej, e nie bdziemy musieli go uy. Zostanie po nas w tych drzwiach wielka dziura. - Nie szkodzi - pocieszy go Harry. - Wydaje mi si, e i tak odoyem kapcie na niewaciw pk. Loken si zamia. Uyli omu na zawiasach, nie na zamku. Harry zareagowa zbyt pno i cikie drzwi runy do rodka z hukiem. Znieruchomieli na kilka sekund w oczekiwaniu na okrzyki stranikw. - Syszae co? - Nie. W tym miecie na mieszkaca przypada tyle decybeli, e jeden grzmot mniej czy wicej nic nie znaczy. Snopy wiate latarek obiegy ciany jak te karaluchy. Nad biurkiem wisia banner Manchesteru United i oprawiony w ramki plakat ze zdjciem druyny, pod nim czerwono biay herb miasta z wyrzebionym z drewna aglowcem. Latarka zatrzymaa si na fotografii przedstawiajcej mczyzn o szerokich umiechnitych ustach, paru solidnych podbrdkach i lekko wyupiastych oczach tryskajcych rozbawieniem. Ove Klipra wyglda na czowieka, ktry duo si mieje. Mia jasne wosy, rozwiane wiatrem. Zdjcie mogo by zrobione na pokadzie odzi. - On nie wyglda tak, jak czowiek wyobraa sobie pedofila - zdumia si Harry. - Pedofile rzadko wygldaj na pedofilw - odpar Loken. Harry zerkn na niego, ale olepia go latarka. - Co to takiego? Loken wieci na szar metalow skrzynk w rogu, Harry si odwrci i natychmiast j pozna. - Zaraz ci powiem - owiadczy, ucieszony, e i on moe mie swj wkad. - To magnetofon za p miliona koron. Dokadnie taki sam widziaem w biurze Brekkego. Nagrywa rozmowy telefoniczne, a nagrania i zapisu godziny nie da si zmieni. Mona je wic wykorzysta jako dowd przed sdem w razie ewentualnej rozprawy. wietna rzecz, kiedy zawiera si przez telefon umowy warte miliony. - Rwnie wietna, kiedy rozmawia si z ludmi w jednej z najbardziej skorumpowanych bran w jednym z najbardziej skorumpowanych krajw wiata. Harry szybko przerzuca papiery lece na biurku. Widzia nagwki z nazwami japoskich i amerykaskich firm, umowy, kontrakty, projekty umw i zmiany tych projektw. W wielu z nich wspominano BERTS. Zwrci uwag na broszur z logo Barclay Thailand na

pierwszej stronie. Bya to najwyraniej analiza finansowa firmy noszcej nazw Phuridell. Latarka przesuna si dalej. I znieruchomiaa, gdy jej wiato wyowio z mroku co na cianie. - Bingo! Spjrz, Loken! To musi by ten bliniaczy n, o ktrym mwie. Loken nie odpowiedzia. Sta obrcony plecami. - Syszae... - Musimy wychodzi, Harry. Ju. Harry odwrci si i zobaczy, e promie wiata latarki Lokena wskazuje na niewielk skrzynk na cianie, w ktrej byskao czerwone wiateko. W tej samej chwili poczu si tak, jakby kto wbi mu w ucho drut do robtek rcznych. Wycie na wysokiej czstotliwoci byo tak gone, e natychmiast w poowie oguch. - Alarm dziaajcy z opnieniem! - krzykn Loken i ju rzuci si do biegu. - Zga latark! Harry pogna za nim w ciemnoci po schodach. Kierowali si do bocznych drzwi do garau. Loken zatrzyma Harry'ego, kiedy ten ju pooy rk na klamce. - Czekaj! Z zewntrz dochodziy gosy i brzk kluczy. - Stoj przed gwnym wejciem - stwierdzi Loken. - No to wychodmy tdy. - Nie, od razu by nas zobaczyli - szepn Loken. - Wymkniemy si dopiero, kiedy wejd, okej? Harry kiwn gow. Smuga ksiycowego wiata, przefiltrowana przez niebieskie szko szklanej mozaiki w okienku nad drzwiami, pada na parkiet przed nimi. - Co ty wyprawiasz? Harry uklkn i domi zmiata z podogi grudki wapna. Nie zdy odpowiedzie, bo w tej samej chwili gwne wejcie si otworzyo. Loken szarpn drzwi do garau, Harry natychmiast znalaz si za nimi i zgici wp przebiegli przez trawnik. Histeryczne wycie alarmu powoli cicho. - Close cali - powiedzia Loken, kiedy stanli po drugiej stronie muru. - Mao brakowao. Harry zerkn na niego. wiato ksiyca odbio si od zotego zba. Loken nawet si nie zasapa.

40
Kiedy Harry wcisn noyczki do gniazdka, w cianie musia przepali si przewd, dlatego znw siedzieli w migotliwym wietle wiecy. Loken odkorkowa butelk Jima Beama. - Dlaczego marszczysz nos, Hole? Nie podoba ci si ten zapach? - W zapachu nie ma nic zego. - A w smaku? - Smak te jest w porzdku. Jim i ja jestemy starymi przyjacimi. - Ach tak. - Loken nala sobie sporego drinka. - Ostatnio chyba mniej si przyjanicie? - Podobno ma na mnie zy wpyw. - To kto teraz dotrzymuje ci towarzystwa? Harry sign po butelk coli. - Amerykaski imperializm kulturowy. - Cakowity odwyk? - Jesieni byo sporo piwa. Loken si zamia. Ciepo i spokojnie jak Erik Bye w swoich programach. - No prosz. A ja si tak zastanawiaem, dlaczego, na mio bosk, Torhus wybra wanie ciebie. Harry zrozumia, e by to poredni komplement - zdaniem Lokena Torhus mg wybra wikszego idiot, a Hole wcale nie jest policjantem do niczego, po prostu s na niego inne haki. - To agodzi odruch wymiotny? - spyta Harry, wskazujc na butelk. Loken popatrzy zdziwiony. - Pozwala ci to na jaki czas zapomnie o robocie? Mam na myli tych chopcw, te zdjcia, cae to gwno. Loken oprni szklank i dola sobie jeszcze. Wypi yk, odstawi whisky i usiad wygodniej. - Mam szczeglne kwalifikacje do tej roboty. Harry troch si domyla, o co chodzi. - Wiem, jak oni myl, co ich napdza, co podnieca, jakim pokusom mog si oprze, a jakim nie. - Loken podnis fajk. - Rozumiem ich, odkd sigam pamici.

Harry nie wiedzia, co powiedzie, dlatego milcza. - Wic jeste na odwyku? Radzisz sobie z tym, Hole? Potrafisz si powstrzymywa? Tak jak w tej historii z papierosami, po prostu podejmujesz decyzj i trzymasz si jej bez wzgldu na wszystko? - Tak, chyba tak - zamyli si Harry. - Problem w tym, e decyzje nie zawsze bywaj suszne. Loken znw si zamia. Harry'emu przypomnia si przyjaciel, ktry mia si w taki sam sposb. Pochowa go w Sydney, ale on wci regularnie odwiedza go noc. - No to jestemy tacy sami - stwierdzi Loken. - Nigdy w yciu nie tknem dziecka. niem o tym, fantazjowaem i pakaem nad tym, ale nigdy tego nie zrobiem. Pojmujesz? Harry przekn lin. Walczyy w nim przeciwstawne uczucia. - Nie wiem, ile miaem lat, kiedy ojczym zgwaci mnie po raz pierwszy, ale chyba nie wicej ni pi. Kiedy miaem trzynacie, zadaem mu cios siekier w udo. Trafiem w ttnic. Dozna szoku i o mao nie umar. Przey, ale skoczy na wzku. Twierdzi, e to by wypadek, e siekiera mu si omskna, kiedy rba drewno. Pewnie uzna, e jestemy kwita. - Loken podnis szklank i nieufnie patrzy na brunatny pyn. - Moe uznasz za jaki ogromny paradoks, e dziecko molestowane seksualnie ma statystycznie najwiksze szanse na to, eby samemu pniej molestowa. Zdumiewajce, co? Harry tylko si skrzywi. - Taka jest prawda - powiedzia Loken. - Pedofile czsto dokadnie wiedz, jakie cierpienia zadaj dzieciom. Wielu z nich dowiadczyo lku, zdezorientowania i gnbicego poczucia winy. Niektrzy psychologowie twierdz, e istnieje bliski zwizek midzy podnieceniem seksualnym a tsknot za mierci, syszae o tym? Harry pokrci gow. Loken wypi whisky i wytar jzykiem zby. - To jak ukszenie wampira. Czowiekowi wydaje si, e nie yje, a potem si budzi i stwierdza, e sam sta si wampirem. Niemiertelnym, ogarnitym nieugaszon dz krwi. - I niekoczcym si pragnieniem mierci? - Wanie. - Dlaczego ty jeste inny? - Kady jest inny, Hole. - Loken skoczy nabija fajk i odoy j na st. Zdj czarny golf, nagi tors byszcza od potu. By szczupy i dobrze zbudowany, ale lekko obwisa skra i pozbawione modzieczej sprystoci minie zdradzay, e si postarza i mimo wszystko ktrego dnia umrze.

- Kiedy w mojej szafce w Vardo odkryli czasopismo z pornografi dziecic, zostaem wezwany do dowdcy garnizonu. Chyba miaem szczcie, bo nie zgosili tego na policj. Uznali, e nie maj powodw podejrzewa mnie o co wicej ni ogldanie zdj. Dlatego te nic mi nie wpisali do kartoteki, poprosili tylko, ebym si wycofa z lotnictwa. Dziki subie w wywiadzie nawizaem kontakt z poprzedniczk CIA, tym, co kiedy nazywao si Strategie Services. Tamci wysali mnie na kurs w Stanach, a potem do Korei pod przykrywk pracy dla norweskiego szpitala polowego. - A teraz dla kogo pracujesz? Loken wzruszy ramionami, by pokaza, e to nie ma znaczenia. - Nie zera ci wstyd? - spyta Harry. - Oczywicie. - Loken umiechn si lekko. - Codziennie. To moja sabo. - To dlaczego mi o tym opowiadasz? - Po pierwsze, jestem ju za stary, eby wci si ukrywa. Po drugie, mog myle wycznie o sobie, o nikim innym. A po trzecie dlatego, e wstyd ley bardziej na paszczynie emocjonalnej ni intelektualnej. - Podnis kcik ust w sarkastycznym umiechu. - Wczeniej prenumerowaem Archives of Sexual Behavior, eby si przekona, czy naukowcy zdoali okreli gatunek potwora, do jakiego si zaliczam. Bardziej z ciekawoci ni ze wstydu. Zaczem czyta artyku o zakonniku -pedofilu ze Szwajcarii, ktry podobno te nigdy nie skrzywdzi dziecka, ale w poowie artykuu zamkn si w celi i wypi tran z drobinkami szka, wic nigdy nie doczytaem tego do koca. Wol uwaa si za produkt wychowania i rodowiska, lecz mimo wszystko za osob posiadajc pewn moralno. Radz sobie ze sob, Hole. - Ale jak moesz, sam bdc pedofilem, pracowa nad prostytucj dziecic? Przecie to ci chyba podnieca? Loken zamylony dugo patrzy w st. - Fantazjowae kiedy o tym, eby zgwaci kobiet, Hole? Nie musisz odpowiada, wiem, e tak. To nie znaczy, e pragniesz kogokolwiek zgwaci. Ani e nie nadajesz si do prowadzenia ledztwa w sprawie gwatu, prawda? Potrafisz zrozumie, e mczyzna moe straci kontrol nad sob, ale mimo wszystko jest to dla ciebie proste. Bo to jest ze. Niezgodne z prawem. winie musz za to zapaci. Dokoczy trzeciego drinka. Dotar ju do etykietki na butelce. Harry pokrci gow. - Przykro mi, Loken, nie potrafi tego przekn. Kupujesz pornografi dziecic, jeste tego czci. Gdyby nie tacy jak ty, nie byoby popytu na te wistwa.

- To prawda. - Lokenowi zamgliy si oczy. - Nie jestem wity. Mam swj wkad w czynieniu z tego wiata padou ez. Co mog powiedzie? Tak jak w piosence: Jestem jak wszyscy inni, mokn, gdy pada deszcz. Harry nagle poczu si stary. Stary i zmczony. - O co ci chodzio z tymi grudkami wapna? - Loken zacz ju lekko bekota. - Taki odruch. Przyszo mi do gowy, e przypominaj wapienny py na rubokrcie, ktry znalelimy w baganiku Molnesa. Taki troch tawy. Nie cakiem biay jak zwyke wapno. Oddam te grudki do analizy. Niech porwnaj z tym na rubokrcie. - A co by to miao w takim razie oznacza? Harry wzruszy ramionami. - Nigdy nie wiadomo, co bdzie miao znaczenie. Dziewidziesit dziewi procent informacji gromadzonych w czasie ledztwa nie ma kompletnie adnej wartoci. Mona mie jedynie nadziej, e czowiek bdzie przytomny, kiedy przed nosem ukae mu si ten jeden procent. - Racja. - Loken zamkn oczy i rozpar si w fotelu. Harry wyszed na ulic, od bezzbnego mczyzny w bejsbolwce Liverpoolu kupi zup z kluskami i krewetkami krlewskimi. Mczyzna nala zup z czarnego kota do plastikowej torebki, zawiza j na supe i w umiechu pokaza dzisa. W kuchni u Lokena Harry znalaz dwa talerze. Kiedy szarpn Lokena za rami, tamten obudzi si wystraszony. Zjedli w milczeniu. - Chyba wiem, kto nakaza to ledztwo - stwierdzi Harry. Loken nie odpowiedzia. - Rozumiem, dlaczego nie moglicie czeka z podjciem obserwacji do czasu, a umowa z Tajlandi bdzie gotowa. Trzeba byo si spieszy, prawda? Potrzebne byy wyniki, dlatego zaczlicie ukradkiem. - Ty si nie poddajesz? - To ma teraz jakie znaczenie? Loken dmuchn na yk. - Zebranie dowodw moe zaj duo czasu - powiedzia. - Nawet lata. Aspekt czasowy by waniejszy od wszystkiego. - Zakadam, e nie ma na pimie niczego, co mogoby doprowadzi do inicjatora. I gdyby co pko, okazaoby si, e Torhus jest sam. Mam racj? Loken podnis na yce krewetk i mwi jakby do niej:

- Zrczni politycy zawsze staraj si by czyci, prawda? Od brudnych zada maj sekretarzy stanu, a sekretarze stanu nie wydaj polece. Oni jedynie szepcz swko naczelnikom o tym, czego potrzeba, eby ich kariera nabraa tempa. - Askildsen? - podsun Harry. Loken woy krewetk do ust i u w milczeniu. - Co obiecano Torhusowi za przeprowadzenie tej operacji? Stanowisko wicedyrektora departamentu? - Nie wiem. Nie rozmawiamy o takich rzeczach. - A co z komendantk policji? Ona te sporo ryzykuje. - Przypuszczam, e jest dobr socjaldemokratk. - Ambicje polityczne? - By moe. A moe adne z nich nie ryzykuje a tyle, ile ci si wydaje. To, e mam biuro w tym samym budynku co ambasada, nie oznacza... - ...e jeste na ich licie pac? Dla kogo pracujesz? Jeste wolnym strzelcem? Loken umiechn si do swojego odbicia w zupie. - Powiedz mi, Hole, co si stao z t twoj dziewczyn? Harry popatrzy zdezorientowany. - Z t, ktra rzucia palenie. - Ju ci mwiem. Wyjechaa do Anglii z pewnym muzykiem. - A pniej? - Kto powiedzia, e co si stao pniej? - Ty - zamia si Loken. - Sposobem, w jaki o niej opowiadasz. - Odoy yk i zapad si w fotel. - No mw, Hole. Naprawd rzucia palenie na dobre? - Nie - odpar Harry cicho. - Ale teraz ju tak. Na dobre. Spojrza na butelk Jima Beama, zamkn oczy i prbowa sobie przypomnie ciepo tego jednego, pierwszego drinka. Siedzia u Lokena, dopki ten prawie nie zasn. Pomg mu doj do ka, okry go kocem i wyszed.

Portier w River Garden te spa. Harry zastanawia si, czy go nie obudzi, ale zrezygnowa. Tej nocy wszyscy powinni si troch przespa. Pod drzwiami lea list. Harry schowa go bez otwierania w to samo miejsce co poprzedni. Stan przy oknie i patrzy, jak statek towarowy bezszelestnie sunie pod mostem Taksina.

41
Bya prawie dziesita, kiedy Harry przyszed do komendy. Po drodze spotka wychodzcego Nho. - Syszae ju? - O czym? - ziewn Harry. - O poleceniu komendanta. Harry pokrci gow. - Dowiedzielimy si dzisiaj na odprawie. Gra si porozumiaa. Liz podskoczya na krzele, kiedy Harry wparowa bez zbdnych uprzejmoci. - Harry? Dzie dobry. - Nieszczeglnie. Pooyem si dopiero o pitej. Co to za ograniczenie ledztwa? Liz westchna. - Wyglda na to, e nasi komendanci znw sobie pogadali. Twoja pani komendant mwia o napitych budetach i braku ludzi, nie moe si ju ciebie doczeka. A naszego poganiaj z powodu dwch innych zabjstw, ktre zarzucilimy, kiedy pojawi si trup waszego ambasadora. Oczywicie nie ma mowy o umorzeniu, po prostu mamy traktowa spraw normalnie, bez adnych priorytetw. - A to oznacza? - To oznacza, e polecono mi zadba o to, eby w cigu paru dni wsiad do samolotu. - No i? - Powiedziaam, e w styczniu samoloty z reguy s w peni zabukowane i znalezienie wolnego miejsca moe zaj co najmniej tydzie. - To znaczy, e mamy tydzie? - Nie. Bo jeli nie bdzie miejsc w klasie ekonomicznej, kazano mi zabukowa miejsce w klasie biznes. Harry si rozemia. - Trzydzieci tysicy koron! Napite budety? Po prostu zaczynaj si denerwowa. Krzeso zatrzeszczao, kiedy Liz si opara. - Chcesz o tym porozmawia, Harry? - A ty? - Nie wiem, czy chc. Niektre rzeczy lepiej po prostu zostawi w spokoju, prawda? - No to dlaczego tego nie robimy?

Odwrcia gow i rozchylia aluzje. Harry zobaczy, jak ys gow Liz nagle otacza aureola. - Wiesz, ile wynosi rednia pensja rekruta Narodowego Departamentu Policji, Harry? Sto pidziesit dolarw miesicznie. W departamencie pracuje sto dwadziecia tysicy policjantw, ktrzy usiuj utrzyma z tego rodziny. Ale my nie jest emy w stanie paci im nawet tyle, eby byli w stanie utrzyma samych siebie. Dziwi ci, e cz z nich prbuje podnie sobie pensj, zostawiajc pewne rzeczy w spokoju? - Nie. Liz westchna. - Mnie osobicie nigdy si to nie udawao. Bogowie jedni wiedz, jak bardzo przydayby mi si pienidze, ale dziaaabym po prostu wbrew sobie. Pewnie brzmi to jak przyrzeczenie skauta, ale kto naprawd musi wykonywa t robot. - Poza tym to twoja... - ...odpowiedzialno. Tak. - Umiechna si ze smutkiem. - Krzy, ktry trzeba dwiga. Harry zacz mwi. Liz przyniosa kaw, zgosia w centrali, e nie przyjmuje adnych rozmw przychodzcych, notowaa, posza po wicej kawy, patrzya w sufit, kla, a w kocu kazaa Harry'emu wyj, eby moga przez chwil si zastanowi. Po godzinie znw go wezwaa. Bya wcieka. - Jasna cholera, Harry, rozumiesz, o co mnie prosisz?! - Tak. I widz, e ty te to zrozumiaa. - Ryzykuj prac, jeli zgodz si kry ciebie i tego Lokena. - To witaj w klubie. - Niech ci cho lera! Harry wyszczerzy zby w umiechu.

Kobieta, ktra odebraa telefon w Izbie Handlowej Bangkoku, odoya suchawk, kiedy Harry zacz mwi po angielsku. Poprosi wic o pomoc Nho i przeliterowa mu nazw, ktr zobaczy na pierwszej stronie raportu w gabinecie Klipry. - Po prostu dowiedz si, czym oni si zajmuj, kto jest wacicielem, takie rzeczy. Nho wyszed.

Harry przez chwil bbni palcami o blat, zanim zdecydowa si na kolejny telefon.

- Sucham, Hole - usysza w odpowiedzi. Rzeczywicie ojciec nosi takie nazwisko, ale Harry wiedzia, e ojciec mwi tak do suchawki starym zwyczajem, majc na myli ca rodzin. W jego ustach brzmiao to tak, jakby matka wci siedziaa w zielonym fotelu w salonie, haftujc albo czytajc ksik. Harry podejrzewa, e ojciec zacz te z ni rozmawia. Ojciec wanie wsta. Harry spyta, jak zamierza spdzi ten dzie, i zaskoczony usysza, e O1av Hole wybiera si do domku w Rauland. - Musz narba drewna - powiedzia. - Powoli si koczy. Przecie nie by w tym domku od mierci matki, pomyla Harry. - Co u ciebie? - spyta ojciec. - W porzdku. Niedugo wracam do domu. A jak si miewa Sio? - Daje sobie rad. Ale nigdy nie bdzie z niej dobra kucharka. Obaj si rozemiali. Harry wyobrazi sobie, jak musiaa wyglda kuchnia, kiedy Sio szykowaa niedzielny obiad. - Przywie jej co adnego. - Na pewno co znajd. A ty co by chcia? Zapada cisza. Harry zakl w duchu, wiedzia, e obaj pomyleli o tym samym. O tym, e tego, czego pragn ojciec, Harry nie moe mu przywie z Bangkoku. Powtarzao si to za kadym razem, kiedy ju myla, e ojciec wreszcie powoli wraca do ycia. Nagle jednak kto mwi albo robi co, co kojarzyo mu si ze zmar on, i znw si zapada w t narzucon sobie milczc izolacj. Najmocniej przeywaa to Sio, bo kiedy byli najnajnajlepszymi przyjacimi, jak mwi ojciec. Po wyjedzie Harry'ego Sio staa si dwa razy bardziej samotna. Ojciec chrzkn. - Mgby... mgby mi przywie tak tajsk koszul? - Naprawd? - Tak, byoby dobrze. I par porzdnych butw Nike. Tam podobno s tanie. Wycignem wczoraj te stare, ale do niczego si nie nadaj. A co z twoj form? Jeste gotw na test wbiegania na szczyt Hansekleiva? Kiedy Harry si rozcza, czu dziwne ciskanie w piersi.

Znw mu si nia. Rozwiane rude wosy i spokojne, pewne spojrzenie. Czeka na to, co zwykle nastpowao, na wodorosty wyrastajce jej z ust i oczodow, ale tym razem do tego nie doszo. - Mwi Jens. Harry obudzi si i zrozumia, e przez sen podnis suchawk. - Jens? - Nie wiedzia, dlaczego serce nagle zaczo mu bi tak szybko. - Nabrae ostatnio dziwnych zwyczajw z tym dzwonieniem. - Przykro mi, Harry, ale jest kryzys. Runa znikna. Harry w jednej chwili oprzytomnia. - Hilde jest kompletnie wytrcona z rwnowagi. Runa miaa wrci do domu na obiad, a jest ju trzecia w nocy. Dzwoniem na policj, rozesali wiadomo do radiowozw, ale postanowiem i ciebie poprosi o pomoc. - W czym? - W czym? Nie wiem. Nie mgby tu przyjecha ? Cholera, Hilde cay czas pacze. Harry to sobie wyobraa. Nie mia ochoty by wiadkiem dalszego cigu. - Posuchaj, Jens, w nocy niewiele da si zrobi. Zaaplikuj jej valium, jeli nie jest za bardzo pijana, i obdzwo wszystkie przyjaciki Runy. - Policja mwia to samo. Hilde twierdzi, e Runa nie ma adnych przyjaciek. - Niech to szlag! - Co? Harry usiad w ku. Wiedzia, e teraz i tak ju nie zanie. - Przepraszam. Bd za godzin. - Dzikuj, Harry.

42
Hilde Molnes bya zdecydowanie zbyt pijana na valium. Prawd mwic, bya zbyt pijana niemal na wszystko oprcz upijania si dalej. Jens zdawa si tego nie zauwaa, jak cigany zajc biega do kuchni po ld i wod do mieszania z alkoholem. Harry siedzia na kanapie i jednym uchem sucha jej bekotu. - Zdaniem Hilde musiao si sta co strasznego - wyjani Jens. - Powiedz jej, e ponad osiemdziesit procent wszystkich zagini koczy si odnalezieniem osoby w dobrym zdrowiu - odpar Harry, jakby jego sowa trzeba byo tumaczy na bekotliwy jzyk Hilde. - Ja te jej to mwiem, ale ona uwaa, e Run kto skrzywdzi. Twierdzi, e to czuje. - Bzdura. Jens przysiad na brzeku krzesa i zacz wykrca sobie donie. Sprawia wraenie kompletnie niezdolnego do dziaania, niemal bagalnie patrzy na Harry'ego. - Runa i Hilde ostatnio sporo si kciy, wic pomylaem... - ...e ucieka, eby ukara matk? To nie jest wykluczone. Hilde Molnes zaniosa si kaszlem i gwatownie poruszya. Usiada i wlaa w siebie wicej dinu. Tonik si skoczy. - Czasami bywa taka - powiedzia Jens, jakby jej nie byo. W zasadzie rzeczywicie jej nie ma, stwierdzi Harry w duchu. Hilde Molnes rozchylia usta i lekko pochrapywaa. Jens zerkn na ni. - Kiedy widziaem j pierwszy raz, tumaczya mi, e pije tonik, eby nie zapa na malari. Wiesz, on zawiera chinin. Ale bez dinu ma paskudny smak. - Umiechn si blado i jeszcze raz podnis suchawk telefonu, eby sprawdzi, czy jest sygna. - Na wypadek gdyby... - Rozumiem - odpar Harry. Usiedli na tarasie i suchali miasta. Przez odgos ruchu ulicznego przedziera si ostry dwik mota pneumatycznego. - To ta nowa nadziemna autostrada - wyjani Jens. - Pracuj przy niej we dnie i w nocy. Bdzie sza przez tamt dzielnic - pokaza.

- Syszaem, e w ten projekt jest zaangaowany pewien Norweg, Ove Klipra. Znasz go? - Harry patrzy na Jensa ktem oka. - Ovego Klipr? No pewnie. Zajmujemy si jego finansami. Zaatwiaem dla niego mnstwo transakcji walutowych. - Tak? A nie wiesz, co on ostatnio porabia? - Co porabia? W kadym razie wykupywa cae mnstwo spek. - Jakich spek? - Gwnie mniejszych przedsibiorcw budowlanych. Prawdopodobnie buduje sobie zdolno do podjcia si realizacji sporych czci projektu BERTS, kupujc podwykonawcw. - Czy to mdre? Jens si oywi. Z wyran ulg koncentrowa myli na czym innym. - Dopki te zakupy da si sfinansowa, to tak. Jeli oczywicie te firmy nie zbankrutuj, zanim zostan im przydzielone konkretne zlecenia. - Syszae o spce, ktra nazywa si Phuridell? - Jasne - rozemia si Jens. - Przygotowalimy jej analiz na zlecenie Klipry i zalecalimy jej wykupienie. Ale ciekawe, skd ty wiesz o Phuridellu? - To chyba nie byo zbyt szczliwe zalecenie? - No... nie bardzo. - Jens wyglda na zdezorientowanego. - Prosiem wczoraj kogo, eby przyjrza si tej spce, i okazuje si, e to praktycznie bankrut - powiedzia Harry. - Rzeczywicie, masz racj. Ale skd u ciebie zainteresowanie Phuridellem? - Powiedzmy, e bardziej interesuje mnie Klipra. Orientujesz si troch w jego interesach. Jak mocno dotknie go ta upado? Jens wzruszy ramionami. - Normalnie nie byby to aden problem, ale w zwizku z BERTS Klipra sfinansowa kredytami tyle zakupw, e cao wyglda jak domek z kart. Wystarc zy jeden powiew wiatru, eby wszystko zdmuchn. Mam nadziej, e rozumiesz. A wtedy Klipra te poleci. - A wic kupi Phuridell z waszej czy te raczej twojej osobistej rekomendacji. Zaledwie trzy tygodnie pniej spka zbankrutowaa, a on stoi teraz w obliczu zagroenia, e wszystko, co zbudowa, legnie w gruzach z powodu bdnej opinii wydanej przez jednego pracownika biura maklerskiego. Nie znam si za bardzo na analizach spek, ale wiem, e trzy tygodnie to bardzo krtki czas. Musia si poczu tak, jak gdyby sprzeda mu uywany samochd bez silnika. Pewnie uzna, e takich bandytw jak ty trzeba wsadza za kratki.

Jens wyglda tak, jakby zaczo mu si rozjania w gowie. - Ove Klipra miaby... artujesz? - No c. Mam pewn teori. - Jak? - e Ove Klipra zamordowa ambasadora w motelu i zatroszczy si o rzucenie podejrze na ciebie. Jens wsta. - Wkraczasz na niebezpieczne cieki, Harry. - Siadaj, Jens, i suchaj. Brekke z westchnieniem usiad na krzele. Harry nachyli si nad stoem. - Ove Klipra to agresywny czowiek, prawda? Tak zwany czowiek czynu. - No... owszem. - Jens si waha. - Zamy, e Atle Molnes ma co na Klipr i da od niego pienidzy akurat wtedy, gdy Klipra finansowo walczy o utrzymanie si na powierzchni. - Jakich pienidzy? - Powiedzmy, e Molnes potrzebuje gotwki, a wszed w posiadanie materiaw dla Klipry bardzo nieprzyjemnych. Normalnie Klipra by sobie z tym poradzi, ale w obecnej, ju i tak trudnej sytuacji presja jest za dua. Czuje si jak szczur przyparty do muru. Suchasz, co mwi? Jens kiwn gow. - Wyjedaj z domu Klipry samochodem ambasadora, poniewa Klipra godzi si na wymian kompromitujcych materiaw na pienidze w bardziej dyskretnym miejscu. Z pewnych powodw ambasador nie ma nic przeciwko temu. Przypuszczam, e Klipra nie ma jeszcze ciebie na myli, kiedy wysiada z samochodu przed bankiem, a ambasadora wysya przodem do motelu. Sam chce si tam dosta niepostrzeenie. Ale zaczyna myle. Dochodzi do wniosku, e moe uda mu si upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Wie, e ambasador wczeniej by u ciebie, wic policja tak czy owak si tob zainteresuje. Zaczyna wic bawi si t myl: moe Brekke nie bdzie mia alibi na ten wieczr? - Skd, u diaba, mg o tym wiedzie? - przerwa mu Jens. - Poniewa sam zamwi u ciebie analiz finansow na nastpny dzie. Korzysta z twoich usug na tyle dugo, e wie, w jaki sposb pracujesz. Moe nawet dzwoni do ciebie z jakiego kiosku, by sprawdzi, czy na pewno wyczye telefon i czy nikt nie b dzie w stanie zapewni ci alibi. Zwietrzy krew. Zamierza posun si jeszcze dalej i przekona policj, e wiadomie kamiesz.

- Nagranie wideo? - Poniewa jeste starym doradc walutowym Klipry, z pewnoci kilkakrotnie ci odwiedza i zna system obowizujcy w garau. Moe Molnes rzuci mimochodem, e go tam odprowadzie, i Klipra zrozumia, e zeznasz to przed policj, a kady jako tako mylcy ledczy sprawdzi nagranie z kamery. - Wic Ove Klipra przekupi parkingowego, a potem zabi go cyjankiem? P rzykro mi, Harry, ale troch trudno mi sobie wyobrazi, eby Ove Klipra negocjowa z Murzynem, kupowa gdzie opium, a potem w kuchni nafaszerowa je trucizn. Harry wyj ostatniego papierosa z paczki. Oszczdza go tak dugo, jak mg. Spojrza na zegarek. W zasadzie nie byo powodu wierzy, e Runa zadzwoni o pitej rano, ale mimo to stara si mie telefon w zasigu wzroku. Jens podsun mu zapalon zapalniczk, nim Harry zdy sign po wasn. - Dzikuj. Wiesz co o przeszoci Klipry, Jens? Wiedziae, e przyjecha tu jako niedouczony oszust, a w rzeczywistoci uciek z Norwegii, bo zaczy o nim kry paskudne plotki? - Wiem, e nie zdoby w Norwegii adnego tytuu naukowego. Reszta to dla mnie nowo. - Sdzisz, e uciekinier, ktry ju raz znalaz si poza nawiasem spoeczestwa, ma jakie skrupuy, by wykorzysta wszelkie moliwe rodki? Zwaszcza gdy te rodki s mniej lub bardziej powszechnie akceptowane? Klipra od ponad trzydziestu lat dziaa w najbardziej skorumpowanej brany na wiecie w najbardziej skorumpowanym kraju wiata. Nie syszae tej piosenki: Jestem jak wszyscy inni, mokn, gdy pada deszcz? Jens pokrci gow. - Prbuj ci powiedzie, e biznesmen Klipra dziaa wedug tych samych zasad co wszyscy inni. Ci ludzie musz si jedynie stara, eby nie pobrudzi sobie rk. Dlatego brudn robot wykonuj za nich inni. Przypuszczam, e Klipra nawet nie wie, od czego umar Jim Love. Harry zacign si dymem, ale papieros nie smakowa tak, jak sobie to wyobraa. - Rozumiem - odezwa si w kocu Jens. - Ale bankructwo tej spki da si wyjani, nie pojmuj wic, dlaczego on obwinia mnie. Stao si tak, e kupilimy spk od midzynarodowego koncernu, ktry nie zabezpieczy terminowo dugw dolarowych akurat w tej firmie, poniewa mia dochody dolarowe z innych spek crek. - Co takiego?

- Krtko mwic, kiedy ta spka si oddzielia i trafia w rce Klipry, miaa szalenie wysok ekspozycj dolarow. Taka ekspozycja jest jak odbezpieczona bomba. Kazaem mu natychmiast zabezpieczy dug, (la dette garantie) przeprowadzajc transakcj, ale on zdecydowa, e zaczeka, a kurs dolara bdzie zawyony. Przy normalnych wahaniach notowa mona powiedzie, e w najgorszym razie podejmowa wysokie ryzyko. Ale byo gorzej ni w najgorszym razie. Kiedy cena dolara w cigu trzech tygodni prawie si podwoia w stosunku do bahta, podwoiy si te dugi spki. Ta spka zbankrutowaa nie w cigu trzech tygodni, ale w cigu trzech dni! W salonie Hilde Molnes drgna, syszc okrzyk Jensa, i wymamrotaa co przez sen. Spojrza na ni zmartwiony, zaczeka, a przekrci si na drugi bok i znw zacznie chrapa. - Trzy dni - powtrzy szeptem, a kciukiem i palcem wskazujcym podkreli, jaki to krtki czas. - Wic uwaasz, e obwinianie ci przez Klipr byo nieracjonalne? Jens pokiwa gow. Harry zgasi papierosa, ktry okaza si kompletnym fiaskiem. - Z tego, co wiem o Kliprze, okrelenie racjonalno nie figuruje w jego sowniku. Nie moesz nie docenia elementw irracjonalnoci w naturze czowieka, Jens. - O czym ty mwisz? - Kiedy chcesz wbi gwd, a trafiasz w palec, to czym rzucasz o cian? - Motkiem. - No to jak si czujesz w roli motka, Jensie Brekke?

O wp do szstej Harry zadzwoni na komend. Przeczano go do kolejnych trze ch osb, nim wreszcie trafi na kogo, kto jako tako mwi po angielsku i powiedzia mu, e nie ma adnych nowych informacji na temat zaginionej dziewczyny. - Na pewno si odnajdzie - stwierdzi ten kto na koniec. - Bez wtpienia - odrzek Harry. - Przypuszczam, e ley gdzie w hotelu i zadzwoni, eby podali jej niadanie do ka. - Sucham? - Przypuszczam... Nic, nic. Dzikuj za pomoc. Jens odprowadzi go na schody. Harry spojrza w niebo, noc zaczynaa blednc. - Kiedy to wszystko si skoczy, zamierzam ci o co poprosi - zacz Jens. Odetchn gboko i umiechn si bezradnie. - Hilde zgodzia si wyj za mnie i bd potrzebowa wiadka.

Upyno kilka sekund, nim do Harry'ego dotaro, o czym mwi Brekke. Zdumia si tak, e nie wiedzia, co powiedzie. Jens przyglda si czubkom wasnych butw. - Wiem, moe dziwi, e zamierzamy si pobra tak szybko po mierci jej ma, ale to ma swoje uzasadnienie... - No tak, ale... - Krtko mnie znasz? Mam tego wiadomo, Harry, ale gdyby nie ty, nie bybym teraz wolny. - Podnis gow i doda z umiechem: - Przynajmniej si nad tym zastanw. Kiedy Harry apa takswk na ulicy, nad dachami domw na wschodzie zaczo si rozjania. Mga spalin, ktra - jak Harry sdzi - rozwiewa si w cigu nocy, po prostu uoya si do snu midzy domami. Teraz wstawaa wraz ze socem, malujc majestatyczny czerwony wschd. Jechali przez Silom Road, a filary rzucay na skpany w krwawej powiacie asfalt dugie milczce cienie, przypominajce upione dinozaury.

Harry siedzia na ku i patrzy na szuflad szafki nocnej. Nie przyszo mu wczeniej do gowy, e list od Runy moe zawiera informacj, dokd si wybraa. Szarpniciem otworzy szuflad. Wyj ostatni list i rozci kopert kluczem do mieszkania. Moe dlate go, e obie koperty wyglday identycznie, od razu przyj, e to list od Runy. Ale ten by napisany na komputerze, wydrukowany na laserowej drukarce, krtki i zwizy:

Harry Hole. Widz Ci. Nie zbliaj si. Ona wrci nietknita, kiedy bdziesz siedzia w samolocie. Dosign Ci wszdzie. Jeste sam, naprawd sam. Numer 20.

Mia wraenie, jakby kto zapa go za gardo. Musia wsta, eby zapa oddech. To niemoliwe, pomyla. To nie moe si powtrzy.

Widz Ci. Numer 20.

On wie to, co oni. Do diaba!

Jeste sam.

Kto sypie. Podnis suchawk telefonu, ale zaraz j odoy. Myle, myle. Woo niczego tu nie tkn. Jeszcze raz sign po suchawk, odkrci pokrywk na kocwce, ktr przykadao si do ust. Obok mikrofonu, jak najbardziej na swoim miejscu, umieszczono niedu czarn pluskw wygldajc jak czip. Harry ju takie widzia. Rosyjski model, podobno jeszcze lepszy od tego uywanego przez CIA. Kopn w szafk z tak si, e z hukiem runa na ziemi, a bl stopy na chwil zaguszy wszyst ko.

43
Liz podniosa filiank do ust i siorbna tak gono, e Loken a spojrza na Harry'ego, podnoszc brew, jakby pyta, c to za stworzenie przyprowadzi. Siedzieli w Millie's Karaoke. Ze zdjcia na cianie patrzya na nich platynowo blond Madonna z godnym spojrzeniem, a z gonika leciaa odpowiednio spreparowana wersja Just Called to Say I Love You, do ktrej mona piewa. Harry rozpaczliwie wciska guziki na pilocie, chcc j przyciszy. Przeczytali list, nikt na razie niczego nie komentowa. Harry wreszcie znalaz waciwy guzik i muzyka si urwaa. - To tyle, co miaem wam do powiedzenia - owiadczy. - Jak rozumiecie, mamy wewntrzny przeciek. - A co z t pluskw, ktr wedug ciebie Woo umieci w twoim telefonie? - spyta Loken. - Ona nie tumaczy tego, skd ten czowiek wie, e jestemy na jego tropie. Przez ten telefon niewiele rozmawiaem. Ale tak czy owak, proponuj, ebymy od tej chwili spotykali si wycznie tutaj. Jeli znajdziemy informatora, moliwe, e doprowadzi nas do Klipry, ale moim zdaniem nie od tego koca powinnimy zacz. - Dlaczego? - zdziwia si Liz. - Mam wraenie, e informator jest zakamuflowany rwnie dobrze, jak Klipra. - Tak? - Klipra z pen wiadomoci zdradza w licie, e otrzymuje nasze wewntrzne infor macje. Nigdy by tego nie zrobi, gdybymy byli w stanie odnale rdo przecieku. - Dlaczego nie zada sobie najbardziej oczywistego pytania? - spyta Loken. - Skd moesz wiedzie, e tym informatorem nie jest ktre z nas? - Nie mog. Ale gdyby tak byo, oznaczaoby to, e i tak ju przegralimy. Wic rwnie dobrze moemy podj takie ryzyko. Pokiwali gowami. - Nie ma potrzeby mwi, e czas dziaa na nasz niekorzy. Podobnie jak nie musz dodawa, e dziewczyna ma mae szanse. Siedemdziesit procent tego rodzaju porwa koczy si zabiciem uprowadzonego. - Harry stara si to powiedzie jak najbardziej obojtnie, nie patrzc nikomu w oczy, pewien, e z jego wasnych da si wyczyta wszystko, co myli i co czuje. - Od czego zaczynamy? - spytaa Liz.

- Od eliminacji - odpar Harry. - Gdzie Runy nie ma? - Hm, dopki on przetrzymuje dziewczyn, to nie mg przekroczy adnej granicy pastwa - stwierdzi Loken. - I raczej nie zatrzyma si w hotelu. Liz zgodzia si z nim. - Prawdopodobnie jest w miejscu, gdzie mona j ukrywa przez duszy czas. - Czy jest sam? - spyta Harry. - Klipra nie jest zwizany z adn z tutejszych mafijnych rodzin - powiedziaa Liz. Nie utrzymuje kontaktu z zorganizowanymi grupami przestpczymi specjalizujcymi si w kidnapingu. Znalezienie czowieka, ktry sprztnie narkomana, takiego jak Jim Love, jest najzupeniej realne. Ale to co zupenie innego ni uruchomienie systemu do porwania biaej dziewczyny, crki dyplomaty. Jeli prbowa kogo wynaj, to z pewnoci rozmawia z profesjonalistami, a oni przed przyjciem zlecenia zawsze oceniaj ryzyko. W tym wypadku z pewnoci zrozumieli, e cigaaby ich caa policja w kraju, gdyby zgodzili si na t robot. - Wic uwaasz, e Klipra dziaa sam? - Mwiam ju, e nie jest zwizany z adn rodzin. W rodzinach licz si wizy lojalnoci i tradycji, natomiast ci, ktrych musiaby wynaj Klipra, byliby wolnymi strzelcami i nigdy nie mgby na nich liczy w stu procentach. Prdzej czy pniej odkryliby, do czego posuy si dziewczyn, i w nastpnej rundzie mogliby to wykorzysta przeciwko niemu. Usunicie Jima Love wskazuje, e Klipra stara si wyeliminowa wszelkie ewentualnoci zaskoczenia go od tyu. - No dobrze, przyjmijmy, e dziaa sam. Miejsce? - Niezliczone moliwoci - westchna Liz. - W posiadaniu jego spek na pewno jest cae mnstwo nieruchomoci, z ktrych cz najprawdopodobniej stoi pusta. Loken gwatownie si zakrztusi, w kocu uspokoi oddech i przekn lin. - Od dawna podejrzewam, e Klipra ma jakie sekretne gniazdko mioci. Czasami zabiera ze sob samochodem jednego albo dwch chopcw i znika a do nastpnego ranka. Nie udao mi si tego miejsca wytropi. W kadym razie nie ma adnej innej nieruchomoci zarejestrowanej na siebie, ale oczywiste jest, e to musi by jakie ustronie w pobliu Bangkoku. - Daoby si zidentyfikowa ktrego z tych chopcw i go wypyta? - zainteresowa si Harry. Loken wzruszy ramionami i popatrzy na Liz.

- To wielkie miasto - powiedziaa. - A z dowiadczenia wiemy, e ci chopcy znikaj jak duchy, kiedy tylko, zaczynamy ich szuka. Poza tym musielibymy zaangaowa mas ludzi. - Zapomnijcie o tym - zdecydowa Harry. - Nie moemy ryzykowa, by cokolwiek z tego, co robimy, w jaki sposb dotaro do Klipry. - Rytmicznie uderza dugopisem o brzeg stou. Ku swej wasnej irytacji zorientowa si, e Just Called to Say I Love You cigle brzczy mu w gowie. - Podsumujmy. Zakadamy, e Klipra, porywajc Run, dziaa sam i e znajduje si w jakim ustronnym miejscu, do ktrego da si do szybko dojecha samochodem z Bangkoku. - Co z tym robimy? - spyta Loken. - Ja si wybior do Pattai - owiadczy Harry.

Roald Bork sta przy bramie, kiedy Harry podjecha pod jego dom wielk toyot z napdem na cztery koa. Na wirow drog opad kurz, gdy Harry walczy z pasem bezpieczestwa i kluczykiem. Jak zawsze by nieprzygotowany na upa, ktry zaatakowa go zaraz po otwarciu drzwiczek, i odruchowo zacz apa powietrze. Miao sony smak i zdradzao, e morze jest tu za niskimi wzgrzami. - Syszaem, jak nadjedasz drog - powiedzia Bork. - Niezy wz. - Wynajem najwikszy, jaki mieli - odpar Harry. - Zauwayem, e dziki temu mona liczy na pierwszestwo, a ja tego potrzebowaem. Przecie ci szalecy jed lew stron! Bork si rozemia. - Znalaze t now autostrad, o ktrej ci opowiadaem? - Jasne, tylko e jest nieskoczona i zamknita, w paru miejscach nasypali piasku. Ale wszyscy po nim jechali, a ja za nimi. - Tutaj to nic dziwnego - stwierdzi Bork. - Przejazd nie jest ani cakowicie dozwolony, ani cakowicie zakazany. Dziwi ci, e w tym kraju mona si zakocha? Zdjli buty i weszli do domu. Chodna kamienna podoga a zapieka w nagie stopy Harry'ego. W salonie wisiay zdjcia Fridtjofa Nansena, Henryk a Ibsena i rodziny krlewskiej. Na komodzie may chopiec mruy oczy do obiektywu. Mg mie dziesi lat, a pod pach ciska futbolwk. Na stole i na pianinie leay papiery i gazety, poukadane w rwniutkie stosy.

- Usiuj zaprowadzi porzdek w archiwum mojego ycia - wyjani Bork. Stwierdzi, co si w nim wydarzyo i dlaczego. To s papiery rozwodowe. - Wskaza na jeden ze stosw. - Wpatruj si w nie i usiuj sobie wszystko przypomnie. Wesza dziewczyna z tac. Harry sprbowa kawy, ktrej mu nalaa, i popatrzy na dziewczyn zdziwiony, kiedy okazao si, e kawa jest lodowata. - Jeste onaty, Hole? - spyta Bork. Harry pokrci gow. - To dobrze. Trzymaj si od maestwa z daleka. Prdzej czy pniej i tak ona sprbuje ci zgnoi. Mnie ona zrujnowaa, teraz dorosy syn prbuje tego samego. A ja nie pojmuj, co im zrobiem. - Jak tu trafie? - spyta Harry. Zimna kawa w zasadzie miaa cakiem niezy smak. - Pracowaem tu dla Televerket. Firma budowaa kilka central dla tajlandzkich spek telekomunikacyjnych. Z trzeciego wyjazdu nie wrciem. - W ogle? - Byem rozwiedziony, a tu miaem wszystko, czego potrzebowaem. Co prawda, przez chwil wydawao mi si, e tskni za norweskim latem, za fiordami i grami, no wiesz. - Ruchem gowy wskaza zdjcia na cianie, jakby one mogy dopowiedzie reszt. - Dwukrotnie pojechaem wic do Norwegii i za kadym razem wracaem po niespena tygodniu. Duej nie mogem wytrzyma. Tskniem, odkd dotknem nog norweskiej ziemi. Zrozumiaem, e teraz tutaj jest mj dom. - A czym si zajmujesz? - Ju niedugo bd emerytowanym konsultantem w brany telekomunikacyjnej. Od czasu do czasu bior jak robot, ale nie za duo. Staram si obliczy, ile ycia mi jeszcze zostao i ile pienidzy potrzebuj na ten okres. Dla tych spw nie zostanie ani jedno ore. Zamia si, machajc rk w stron dokumentw rozwodowych, jakby odgania przykry zapach. - A co z Ovem Klipr? Dlaczego on tu cigle jest? - Klipra? Hm. Pewnie opowiedziaby ci podobn histori. aden z nas nie mia dostatecznych powodw, eby wraca. - Klipra przeciwnie, mia dobre powody, eby nie wraca. - Ech, wiem, o czym mwisz - westchn Bork. - Caa ta gadanina to jakie przeklte bzdury. Gdyby Ove by wpltany w co takiego, za nic nie chciabym mie z nim do czynienia. - Jeste pewien?

Z oczu Borka strzeliy byskawice. - Byo paru Norwegw, ktrzy przyjechali do Pattai wanie po to. Jak wiesz, jestem kim w rodzaju nestora norweskiego rodowiska w tym miecie, a my czujemy pewn odpowiedzialno za to, jak si tutaj sprawuj nasi rodacy. Przewaajca cz z nas to porzdni ludzie, wic zrobilimy, co do nas naleao. Ci przeklci pedofile tak gruntownie zniesawili Pattay, e wikszo std zapytana w Norwegii o to, gdzie mieszka, wymienia takie dzielnice jak Naklua czy Jomtien. - A co dokadnie do was naleao? - Powiedzmy, e dwch wrcio do domu, a trzeci nie dotar nawet tak daleko. - Moe wypad przez okno? - podsun Harry. Bork rozemia si gono. - Nie, a do tego si nie posunlimy. Ale przypuszczam, e to by pierwszy raz, kiedy policja odebraa anonimowy telefon i usyszaa, e kto mwi po tajsku z norweskim akcentem. Harry si umiechn. - To twj syn? - spyta, wskazujc zdjcie stojce na komodzie. Bork zmarszczy czoo, ale kiwn gow. - Wyglda na fajnego chopca. - Wtedy by fajny. - Bork umiechn si smutno i powtrzy: - Wtedy by fajny. Harry popatrzy na zegarek. Podr z Bangkoku zaja mu blisko trzy godziny, ale prowadzi jak opniony w rozwoju, dopiero na ostatnich kilometrach poczu si pewniej. Moe zdy wrci w cigu dwch godzin. Wyj z teczki trzy zdjcia i uoy je na stole. Loken zrobi z nich powikszenia dwadziecia cztery na trzydzieci, eby jeszcze wzmocni efekt zaskoczenia. - Sdzimy, e Ove Klipra przebywa gdzie w pobliu Bangkoku. Pomoesz nam?

44
Sio przez telefon wydawaa si wesoa. Poznaa o rok modszego chopaka, Andersa. Wanie sprowadzi si do Sogn i zamieszka na tym samym pitrze. - No i nosi okulary. Ale to nic nie szkodzi, bo jest bardzo mdry. Harry si rozemia. Ju sobie wyobraa nowego Einsteina Sio. - On jest naprawd szalony. Wierzy, e pozwol nam mie dziecko. Wyobra to sobie! Harry potrafi to sobie wyobrazi i zrozumia, e w przyszoci czeka go k ilka trudnych rozmw, ale akurat w tej chwili cieszy si z radoci Sio. - Dlaczego jeste taki smutny? - Pytanie pado na wydechu, niczym naturalne przeduenie informacji o tym, e ojciec j odwiedzi. - Ja jestem smutny? - powtrzy Harry, wietnie wiedzc, e Sio zawsze potrafia lepiej zdiagnozowa stan jego ducha ni on sam. - Tak, wiem, e jest ci smutno. To przez t Szwedk? - Nie, nie chodzi o Birgitt. Rzeczywicie mam teraz problem, ale wkrtce si rozwie. Zrobi z tym porzdek. - To dobrze. Zapada chwila ciszy, a rzadko si zdarzao, eby Sio nie mwia. Harry stwierdzi, e pora koczy t rozmow. - Posuchaj, Harry. - Sucham, Sio. Wiedzia, e siostra zbiera si w sobie. - Mylisz, e moglibymy ju o tym zapomnie? - O czym? - No, o tym. O tym z tamtym mczyzn. Anders i ja... My... Nam jest tak dobrze. Ju nie chc myle o tamtym. Harry znieruchomia, potem gboko odetchn. - Przecie on ci poci, Sio. W jej gosie natychmiast dao si sysze pacz. - Wiem. Wicej tego nie powtarzaj. Ja ju nie chc o tym myle. Zacza pociga nosem, Harry poczu skurcz w piersi. - Prosz ci, Harry, dobrze?

Zorientowa si, e z caych si ciska suchawk. - Dobrze. Ju o tym nie myl. W ogle o tym nie myl. Wszystko bdzie dobrze, Sio.

Od blisko dwch godzin leeli ukryci wrd miskantu, zwanego te traw soniow, i czekali, a zajdzie soce. Sto metrw dalej na brzegu zagajnika sta nieduy domek, zbudowany w tradycyjnym tajskim stylu z bambusa i drewna, z otwartym patiem na rodku. Nie byo tu adnej bramy, a jedynie wska droga prowadzca do drzwi wejciowych. Przed budynkiem stao co, co przypominao kolorowy karmnik dla ptakw na supie. San phra phum, domek dla duchw, ktry mia chroni dom przed zymi mocami. - Waciciel musi im zbudowa dom, eby nie sprowadziy si do gwnego budynku - wyjania Liz, przecigajc si. - A potem trzeba skada w ofierze jedzenie, kadzido i papierosy, eby je zadowoli. - I to wystarczy? - W tym wypadku nie. Nie zauwayli ladw ycia. Harry usiowa myle o czym innym, byle nie o tym, co mog zasta w rodku. Jazda z Bangkoku zaja ptorej godziny, a mimo to mia wraenie, e znalaz si w innym wiecie. Zaparkowali za niedu chat przy drodze tu obok zagrody dla wi i znaleli ciek prowadzc po stromym, poronitym lasem zboczu na paskowy, na ktrym, jak wyjani im Roald Bork, sta domek Klipry. Las by tu soczycie zielony, niebo bkitne, a ptaki wszystkich kolorw tczy fruway nad gow Harry'ego, kiedy lea na plecach , wsuchujc si w cisz. Dopiero gdy odnis wraenie, e kto zatka mu uszy wat, zorientowa si, co to jest - tak cicho wok niego nie byo, odkd wyjecha z Oslo. Kiedy zapad zmrok, cisza si skoczya. Zaczo si od szumw i trzaskw, jakby orkiestra symfoniczna stroia instrumenty, a potem usyszeli koncert kwakania i gdakania, ktry osign crescendo, gdy do orkiestry przyczyo si wycie i przenikliwe krzyki z wierzchokw drzew. - Czy te wszystkie zwierzta byy tu przez cay czas? - zdziwi si Harry. - Mnie nie pytaj, ja jestem dziewczyn z miasta. Harry poczu, e co zimnego ociera si o jego skr, i byskawicznie przycign rk do siebie. - To tylko aby wyruszaj na wieczorn przechadzk - rozemia si Loken.

I rzeczywicie, wok nich zaraz zaroio si od ab, pozornie skaczcych bez celu, raz w jedn, raz w drug stron. - No, skoro to tylko aby wyszy na pastwisko, to w porzdku - powiedzia Harry. - aby to rwnie poywienie - zauway Loken. Nacign na gow czarny kaptur. Tam, gdzie s aby, s te we. - artujesz! Loken wzruszy ramionami. Harry nie mia ochoty tego wiedzie, ale nie zdoa powstrzyma si od pytania: - Jakie we? - Pi czy sze rnych gatunkw kobr, mija zielona, mija Russella i jeszcze k ilka innych. Uwaaj, bo mwi, e na trzydzieci najbardziej rozpowszechnionych w Tajlandii gatunkw dwadziecia sze jest jadowitych. - Jasna cholera! - wyrwao si Harry'emu. - Skd mona wiedzie, ktre s jadowite? Loken znw popatrzy na niego z politowaniem jak na nierozgarnitego rekruta. - Harry, przy takich proporcjach powiniene zaoy, e wszystkie. Bya sma. - Jestem gotowa - owiadczya Liz niecierpliwie i po raz trzeci sprawdzia, czy jej smith & wesson 650 jest naadowany i odbezpieczo ny. - Boisz si? - spyta Loken. - Tylko tego, e nie zdymy, zanim mj komendant si zorientuje. Wiecie, jaka jest przecitna dugo ycia policjanta z drogwki w Bangkoku? Loken pooy jej do na ramieniu. - No dobrze, ruszaj! Liz zgita wp pobiega przez wysok traw i znikna w ciemnoci. Loken obserwowa dom przez noktowizor, natomiast Harry pilnowa fasady, trzymajc w pogotowiu strzelb na sonie. Liz wycigna j z policyjnego magazynu broni razem z rewolwerem Ruger SP-101, ktry tkwi teraz w niezwykej kaburze na ydce Harry'ego - kabury noszone pod pach nie nadaj si do kraju, gdzie marynarka to mao praktyczny ubir. Ksiyc w peni sta wysoko na niebie i dawa przynajmniej do wiata, by Harry mg dostrzec kontury okien i drzwi. Liz mrugna latark, sygnalizujc, e zaja pozycj pod oknem. - Twoja kolej - przypomnia Loken, widzc, e Harry si waha. - Cholera, musiae powiedzie o tych wach... - Harry sprawdzi, czy ma n przy pasku.

- Nie lubisz wy? - No c, te nieliczne, ktre spotkaem, nie zrobiy na mnie najlepszego wraenia. - Gdyby ci jaki uksi, musisz si tylko postara, eby go zapa, to dostaniesz waciwe serum. I nie martw si, e ci ugryzie drugi raz. Harry po ciemku nie widzia, czy Loken si umiecha, ale domyla si, e tak. Pobieg w stron domu wyrastajcego z ciemnoci. Poniewa pdzi co si w nogach, otwarty smoczy pysk na kalenicy zdawa si porusza, a mimo to dom wyglda na wymary. Trzonek mota niesionego w plecaku uderza go w plecy. Przesta myle o wach. Dotar do drugiego okna, da sygna Lokenowi i usiad. Dawno ju nie bieg tak daleko, pewnie dlatego serce mu walio. Zaraz usysza obok lekki oddech. Loken. Wczeniej Harry proponowa uycie gazu zawicego, ale Loken zdecydowanie odrzuci ten pomys. I tak byo ciemno, a gaz uniemoliwiby zobaczenie czegokolwiek, poza tym nie mieli powodu sdzi, e Klipra czeka na nich z noem przyoonym do garda Runy. Loken pokaza Harry'emu pi, sygna, e ma rusza. Harry kiwn gow i poczu, e nagle robi mu si sucho w ustach - pewny znak, e adrenalina w obfitej iloci uderza do krwi. Rkoje rewolweru zacza si lepi do doni. Sprawdzi jeszcze, czy drzwi otwieraj si do rodka, i Loken unis mot. Blask ksiyca odbi si w metalu i przez krtk sekund Loken wyglda jak serwujcy tenisista, ale zaraz ciki mot z pen si hukn w zamek. Moment pniej Harry by ju w rodku i wiato jego latarki omiatao pokj. Zobaczy j od razu, ale snop wiata przesuwa si dalej, jakby sam z siebie. Pki kuchenne, lodwka, awa, krucyfiks. Ju nie sysza odgosw zwierzt. Otoczyy go dwiki acucha kotwicznego, fale uderzajce o burt w marinie w Sydney i krzyki mew. Widzia lec na pokadzie martw Birgitt. St z czterema krzesami, szafka, dwie butelki piwa, mczyzna na pododze. Krew przy gowie, rka nakryta jej wosami, pistolet pod stoem, obraz z talerzem owocw i pustym wazonem. Martwa natura. Znieruchomiae ycie. Nature morte. wiato znw natrafio na ni i znw to zobaczy: oparta o nog stou do wskazywaa w gr. Usysza jej gos. Czujesz to wibrowanie? Moesz y wiecznie. Jakby prbowaa zgromadzi energi na ostatni protest przeciwko mierci. Drzwi, zamraarka, lustro. Zanim olepio go wiato, przez moment zobaczy siebie, ubran na czarno posta w kapturze na gowie. Wyglda jak kat. Opuci latark.

- Wszystko w porzdku? - Liz pooya mu rk na ramieniu. Chcia odpowiedzie, otworzy usta, ale nie wydobyo si z nich adne sowo. - Tak, to jest Ove Klipra - potwierdzi Loken, przykucnity przy zmarym. Goa arwka na suficie owietlaa scen. - Dziwne. Caymi miesicami obserwowaem tego faceta. - Pooy mu rk na czole. - Nie dotykaj! - Harry zapa Lokena za konierz i podcign do gry. - Nie! - Puci go rwnie nieoczekiwanie. - Ja... przepraszam. Po prostu nie dotykaj, jeszcze nie. Loken si nie odezwa, tylko na niego patrzy. Na czole Liz midzy bezwosymi brwiami znw zarysowaa si gboka zmarszczka. - Harry? Ciko usiad na krzele. - Ju po wszystkim, Harry. Przykro mi. Wszystkim nam jest przykro. Ale to si ju skoczyo. Harry tylko pokrci gow. - Czy ty prbujesz mi co powiedzie, Harry? Nachylia si nad nim i pooya mu du ciep do na karku. Tak jak robia matka. Niech to szlag! Wsta, odepchn j i wyszed. W rodku Liz cicho rozmawiaa z Lokenem. Harry spojrza w niebo, szukajc gwiazdy, ale nie mg jej znale.

Dochodzia ju pnoc, kiedy Harry zadzwoni do drzwi. Otworzya mu Hilde Molnes. Spuci wzrok. Nie uprzedzi jej telefonicznie, a teraz po jej oddechu pozna, e kobieta zaraz wybuchnie paczem. Usiedli naprzeciwko siebie w salonie. Harry nigdzie nie widzia butelki z dinem, a ambasadorowa sprawiaa wraenie do trzewej. Otara zy. - Chciaa trenowa skoki do wody. Wiedzia pan o tym? Kiwn gow. - Ale nie zgadzali si, eby braa udzia w zawodach. Mwili, e sdziowie nie bd wiedzie, jak j ocenia. Niektrzy nawet twierdzili, e z jedn rk atwiej si skacze, e to nie fair. - Przykro mi. - To byy pierwsze sowa, jakie wypowiedzia, odkd tu przyszed.

- Ona nie wiedziaa - mwia dalej Hilde Molnes. - Gdyby wiedziaa, nie odzywaaby si do mnie w ten sposb. - Przez twarz przebieg jej grymas, zaszlochaa i zy popyn y jak strumyki, wlewajc si w zmarszczki przy ustach. - O czym nie wiedziaa, pani Molnes? - e jestem chora! - krzykna i zasonia twarz domi. - Chora? - A z jakiego innego powodu tak bym si znieczulaa, jak pan myli? Moje ciao ju niedugo bdzie cakiem zarte od rodka i zmieni si w zgni materi martwych komrek. Harry milcza. - Chciaam jej o tym powiedzie - szepna midzy palcami. - Chciaam jej powiedzie, e lekarze daj mi sze miesicy. Ale czekaam na dobry dzie. - Ledwie syszalnym gosem dodaa: - Tyle e adnych dobrych dni nie byo. Harry wsta, nie by w stanie usiedzie. Podszed do duego okna wychodzcego na ogrd. Unika patrzenia na rodzinne zdjcia na cianie, bo nie wiedzia, czyje oczy tam spotka. W basenie przeglda si ksiyc. - Czy oni jeszcze dzwonili? Ci ludzie, ktrym pani m by winien pienidze? Opucia rce. Oczy miaa zapakane, brzydkie. - Dzwonili, ale Jens tu by i z nimi rozmawia. Pniej ju o niczym nie syszaam. - To znaczy, e on si pani op iekuje? Nie wiedzia, dlaczego zada to pytanie. Moe usiowa j nieudolnie pocieszy, przypomnie jej, e jeszcze kogo ma. W milczeniu kiwna gow. - I zamierzacie si pobra? - Ma pan co przeciwko temu? Harry odwrci si do niej. - Nie, dlaczego miabym mie? - Runa... - Nie moga mwi dalej, po jej policzkach znw pyny zy. - Nie zaznaam w yciu duo mioci, panie Hole. Czy dam za duo, chcc zazna troch szczcia pod koniec ycia? Nie moga tego zaakceptowa? Harry zobaczy liliowy patek unoszcy si na wodzie w basenie. Pomyla o odziach towarowych z Malezji. - Czy pani go kocha, pani Molnes? W ciszy, ktra zapada, nasuchiwa trbienia. - Czy go kocham? A jakie to ma znaczenie? Przynajmniej jestem w stanie to sobie wmwi. Wydaje mi si, e pokochaabym kade go, kto by pokocha mnie. Rozumie pan?

Harry spojrza na barek. Dzieliy go od niego tylko trzy kroki. Trzy kroki, dwie kostki lodu i jedna szklanka. Zamkn oczy i wyobrazi sobie, e syszy podzwanianie kostek lodu w szkle, klskanie w szyjce butelki, gdy wylewa si z niej brzowy pyn, a na koniec syk bbelkw wody sodowej mieszajcej si z alkoholem.

45
O sidmej rano Harry wrci na miejsce zdarzenia. O pitej zrezygnowa z prb zanicia, ubra si i wsiad do wynajtego samochodu, ktry wci sta w garau. Na miejscu nikogo ju nie zasta. Technicy zakoczyli swoj nocn prac, zapewne mieli si zjawi dopiero za godzin. Przekroczy policyjne pomaraczowe tamy i wszed do domu. W wietle dnia wszystko wygldao zupenie inaczej, wydawao si spokojne i zadbane, tylko krew i kredowy zarys dwch sylwetek na pododze z grubych desek wiadczyy o tym, e to jest to samo pomieszczenie, w ktrym by poprzedniego wieczoru. Nie znaleli adnego listu, a mimo to nikt nie mia wtpliwoci, co si wydarzyo. Nie znali jedynie odpowiedzi na pytanie, z jakiego powodu Klipra zastrzeli i j, i siebie. Czyby zrozumia, e przegra? Jeli tak, to dlaczego po prostu jej nie puci? Moe to nie byo zaplanowane, moe zastrzeli j podczas prby ucieczki albo powiedziaa co, co wyprowadzio go z rwnowagi. A potem strzeli do siebie? Harry podrapa si w gow. Przyglda si kredowemu zarysowi postaci dziewczyny i krwi, ktrej jeszcze nie zmyto. Klipra strzeli jej w szyj z tego pistoletu, ktry znaleli, marki Dan Wesson. Kula przeszya j na wskro, przerwaa ttnic, z ktrej krew wytrysna a do blatu ze zlewem, zanim serce przestao bi. Lekarz mwi, e Runa musiaa straci przytomno od razu, bo mzg dosta za mao tlenu, a po trzech albo czterech uderzeniach serca ju nie ya. Dziura w szybie wiadczya, gdzie znajdowa si Klipra, gdy do niej strzela. Harry stan w obrysie ciaa mczyzny. Kt strzau si zgadza. Spojrza na podog. Zakrzepa krew namalowaa czarn aureol w miejscu, gdzie spoczywaa jego gowa. To wszystko. Strzeli sobie w usta. Harry zobaczy, e technicy kred narysowali znaczek na cianie. To tam kula wbia si w podwjn bambusow cian. Wyobrazi sobie, jak Klipra si kadzie, obraca gow i przed naciniciem na spust patrzy na Run, moe zastanawiajc si, gdzie ona teraz jest. Wyszed na zewntrz i odszuka w cianie otwr po kuli. Przyoy do niego oko i zobaczy wiszcy naprzeciwko obraz. Martwa natura. Dziwne. Sdzi, e ujrzy zarys ciaa Klipry. Przeszed do miejsca, w ktrym dzie wczeniej leeli ukryci w trawie, gono tupic, eby przypadkiem nie natkn si na adnego gada, i zatrzyma si przy domku duchw. W rodku krlowa nieduy umiechnity Budda z okrgym brzuchem, obok w wazonie stao kilka zwidych kwiatw, leay te cztery papierosy z filtrem i dwie wypalone wiece.

Niewielka biaa dziurka w tylnej ciance ceramicznego budyneczku pokazywaa, w co uderzya kula. Harry wyj z kieszeni szwajcarski scyzoryk i wyduba zdeformowan grudk metalu. Spojrza za siebie na dom. Kula przeleciaa prost poziom lini. Klipra oczywicie sta, kiedy do siebie strzela. Dlaczego wczeniej wyobrazi go sobie lecego? Wrci do domu. Co tu si nie zgadzao. Wszystko wygldao na takie uporzdkowane i proste. Otworzy lodwk. Pusta. Nic, co mogoby nakarmi dwie osoby. Gdy zajrza do kuchennej szafki, wypad z niej odkurzacz, uderzajc go w duy palec u nogi. Harry zakl, wcisn odkurzacz do szafki, ale urzdzenie wytoczyo si z niej, zanim zdy zamkn drzwiczki. Kiedy zajrza do wntrza, znalaz haczyk, na ktrym mona byo powiesi odkurzacz. System, pomyla. Tu jest system. Ale kto go zaburzy. Zdj butelki z piwem stojce na zamraarce i otworzy drzwiczki. Ujrza bladoczerwone miso. Nie byo w nic opakowane, tylko uoone w wielkich kawaach, na niektrych zamarza krew, pokrywajc je czarn bon. Wzi kawaek do rki, przyjrza mu si, przekl swoj upiorn wyobrani i odoy miso z powrotem. To wygldao na zwyczajn wieprzowin. Syszc jaki dwik, odwrci si gwatownie. W drzwiach zastyga jaka posta. Loken. - Cholera, ale mnie przestraszye, Harry! Byem pewien, e nikogo nie ma. Co tu robisz? - Nic. Troch si rozgldam. A ty? - Chciaem tylko sprawdzi, czy nie ma tu jakich papierw, ktre moglibymy wykorzysta w sprawie pedofilii. - Po co? Ta sprawa jest ju chyba zakoczona, skoro facet nie yje. Loken wzruszy ramionami. - Musimy mie dowody, e postpilimy susznie, bo przecie nasze obserwacje mog teraz wyj na jaw. Harry uwanie mu si przyglda. Czyby Loken by nieco spity? - Na mio bosk, czowieku, przecie masz zdjcia. Jakie lepsze dowody mgby znale? Loken si umiechn, lecz nie na tyle szeroko, eby Harry mg zobaczy zoty zb. - Moe masz racj, Harry. Jestem po prostu lkliwym staruszkiem, ktry dmucha na zimne. Znalaze co? - Tylko to. - Harry pokaza mu kul.

- Hm. - Loken uwanie si jej przyjrza. - Gdzie bya? - W tym domku duchw. I co mi si tu nie zgadza. - Dlaczego? - Bo to oznacza, e Klipra musia sta, kiedy do siebie strzeli. - I co? - Krew powinna si rozprysn po caej pododze, ale jego krew jest tylko tam, gdzie lea. I te nie ma jej duo. Loken trzyma kul w palcach. - Nie syszae o efekcie prni, kiedy si strzela w usta? - Co to jest? - Kiedy ofiara wypuszcza powietrze z puc i zamyka usta na lufie, powstaje prnia, w ktr spywa krew, zamiast wytrysn z rany po strzale. Spywa dalej do odka, pozostawiajc nam takie drobne tajemnice. Harry patrzy na Lokena z niedowierzaniem. - To dla mnie nowo. - Nudno by byo, gdyby czowiek wiedzia ju wszystko w wieku trzydziestu kilku lat - stwierdzi Loken.

Zadzwonia Tonje Wiig z wiadomoci, e telefonoway ju wszystkie wiksze norweskie gazety, a te najbardziej dne krwi zgosiy swoje przybycie do Bangkoku. W Norwegii nagwki na razie koncentroway si na crce niedawno zmarego ambasadora. Ove Klipra, mimo swojej pozycji w Tajlandii, w Norwegii pozostawa osob nieznan. Wpraw dzie Kapita par lat wczeniej przeprowadzi z nim wywiad, lecz poniewa nie goci w programach telewizyjnych u Pera Staego L0nninga ani u Anne Grosvold, mao kto wiedzia, kim jest. Crka ambasadora i nieznany norweski magnat zostali wedug doniesie prasowych zastrzeleni najprawdopodobniej przez wamywaczy lub rabusiw. Natomiast tajlandzkie gazety zdobio na pierwszych stronach zdjcie Klipry. Dziennikarz Bangkok Post postawi w dodatku znak zapytania przy policyjnej teorii wamywaczy. Napisa, e nie da si wykluczy, i Klipra zabi Run Molnes, a nastpnie popeni samobjstwo. Gazeta spekulowaa rwnie na temat nastpstw, jakie ta mier moe mie dla rozwoju projektu BERTS. Harry czyta to z podziwem.

Gazety w obu krajach podkrelay jednak, e informacje udzielane przez tajlandzk policj s nadzwyczaj skpe.

Harry podjecha do bramy przed domem Klipry i zatrbi. Musia przyzna, e coraz bardziej lubi wielkiego dipa. Wyszed stranik, Harry opuci szyb. - Jestem z policji. To ja dzwoniem. Stranik, zanim go wpuci, zlustrowa go obowizkowym surowym spojrzeniem. - Otworzy mi pan drzwi? - spyta Harry. Mczyzna wskoczy na stopie samochodu, Harry cay czas czu na sobie jego wzrok. Zaparkowa w garau. Stranik zadzwoni pkiem kluczy. - Gwne drzwi s z drugiej strony - poinformowa, a Harry o mao si nie zdradzi, e wie. Taj ju woy klucz w zamek i mia go przekrci, gdy nagle odwrci si do Harry'ego. - Czy ja pana ju gdzie nie widziaem, sir? Harry si umiechn. Co go zdradzio? Woda po goleniu? Mydo, ktrego uywa? Podobno zapach jest tym wraeniem zmysowym, ktre mzg zapamituje najlepiej. - Raczej nie. Stranik odpowiedzia umiechem. - Przepraszam, sil. Pewnie pomyliem pana z kim innym. Nie rozrniam farangw. Harry przewrci oczami, ale nagle znieruchomia. - A czy pamita pan przypadkiem granatowy samochd z ambasady, ktry przyjecha tu tu przed wyjazdem pana Klipry? Stranik kiwn gow. - Z zapamitaniem samochodw nie mam adnych problemw. To te by farang. - A jak wyglda? - Mwiem ju, e... - rozemia si. - W co by ubrany? Stranik pokrci gow. - W garnitur? - Chyba tak. - W ty garnitur? ty jak kurczak? Mczyzna zmarszczy czoo.

- Jak kurczak? Nikt nie nosi garniturw w kolorze kurczaka. Harry wzruszy ramionami. - Niektrzy nosz. Stan w korytarzu, ktrym razem z Lokenem weszli wtedy do domu, i przyjrza si nieduej okrgej dziurce w cianie. Wygldaa tak, jakby kto prbowa powiesi tu obraz, ale zrezygnowa z wbicia haka. Rwnie dobrze jednak mogo to by co zupenie innego Przeszed do gabinetu, zacz przerzuca papiery, odruchowo wczy komputer i zosta poproszony o haso. Sprbowa MAN U. Incorrect, nieprawidowe. Uprzejmy jzyk, ten angielski. OLD TRAFFORD. Znw Incorrect. Ostatnia prba zostanie automatycznie zablokowana. Rozejrza si, szukajc jakich punktw zaczepienia w pokoju. Jakiego hasa sam uywa? Zamia si. No tak, oczywicie, najpopularniejszego hasa w Norwegii. Starannie wstuka litery: PASSWORD i wcisn enter. Komputer przez chwil jakby si zawaha, a w kocu zgas i Harry czarno na biaym otrzyma ju nie tak uprzejm informacj o tym, e nie ma dostpu. - Cholera. Usiowa wcza i wycza komputer, ale ukazywa mu si tylko biay ekran. Dalej przerzuca wic papiery. Znalaz list udziaowcw firmy Phuridell z niedawn dat. Nowy akcjonariusz, Ellem Limited, wpisany zosta z trzema procentami akcji. Ellem. Harry'emu przysza do gowy szalona myl, ale zaraz j odrzuci. Na samym dnie jednej z szuflad znalaz instrukcj obsugi olbrzymiego magnetofonu. Popatrzy na zegarek i westchn. Musia to przeczyta. P godziny pniej odtworzy wreszcie tam. Gos Klipry mwi monotonnie, gwnie po tajsku, ale par razy Harry 'emu udao si wychwyci nazw Phuridell. Po trzech godzinach si podda. Rozmowy z ambasadorem w dniu zabjstwa po prostu nie byo na adnej z tam. W ogle nie byo adnej rozmowy z dnia zabjstwa. Woy tamy do kieszeni, zgasi wiato, a wychodzc, n ie zapomnia wymierzy komputerowi solidnego kopniaka.

46
Niewiele czu. Pogrzeb by jak powtrka programu w telewizji. To samo miejsce, ten sam pastor, taka sama urna. To samo kucie w oczach po wyjciu na soce i ci sami ludzie stojcy na schodach, patrzcy na siebie bezradnie. Prawie ci sami ludzie. Harry przywita si z Roaldem Borkiem. - Znalelicie ich - powiedzia Bork. Jego bystre oczy pokrywaa szarawa bona, sprawia wraenie odmienionego, jak gdyby to, co si wydarzyo, przydao mu lat. - Znalelimy. - Ona bya taka moda. - Zabrzmiao to jak pytanie. Jakby chcia, eby kto mu wytumaczy, jak mogo do czego takiego doj. - Gorco - rzuci Harry, eby zmieni temat. - Tam, gdzie teraz jest Ove, jest jeszcze gorcej. - Bork wymawia sowa spokojnie, ale w gosie sycha byo twardy, gorzki ton. Wytar czoo chusteczk. - Doszedem zreszt do wniosku, e potrzebna mi przerwa od tego upau. Zamwiem ju bilet do domu. - Do domu? - Tak, do Norwegii. Jak najszybciej. Zadzwoniem do syna, powiedziaem, e chc si z nim spotka. Do dugo trwao, zanim si zorientowaem, e nie rozmawiam z nim, tylko z wnukiem. Cha, cha. Skleroza mnie dopada. Sklerotyczny dziadek, to dopiero bdzie co. W cieniu kocioa osobno stali Sanphet i Ao. Harry podszed do nich i odpowiedzia na ich wai. - Mog zada krtkie pytanie, Ao? Jej spojrzenie ucieko do Sanpheta, nim skina gow. - To pani sortuje poczt w ambasadzie. Czy przypomina pani sobie co, co przyszo z firmy, ktra nazywa si Phuridell? Zastanowia si przez chwil i umiechna przepraszajco. - Nie pamitam, tyle jest listw. Mog jutro sprawdzi w biurze, jeli pan sobie yczy. To moe troch potrwa, bo ambasador nie by zbyt porzdny. - Nie mylaem o ambasadorze. Ao wyranie si zdziwia. Harry westchn.

- Nie wiem nawet, czy to wane, ale czy mogaby si pani ze mn skontaktowa, jeli co pani znajdzie? Zerkna na Sanpheta. - Na pewno, sierancie - odpowiedzia.

Harry czeka w pokoju Liz, kiedy wpada zdyszana. Na jej czole perli si pot. - O Boe! - wysapaa. - Asfalt parzy przez buty. - Jak posza odprawa? - Dobrze, mona powiedzie. Szefowie gratulowali rozwizania sprawy i nie zadawali adnych natrtnych pyta. yknli nawet, e zaczlimy podejrzewa Klipr na podstawie anonimowych zgosze. Nawet jeli komendant wyczuwa, co si dziao, nie zamierza si z tego powodu awanturowa. - W zasadzie na to liczyem. Przecie nic by na tym nie zyska. - To sarkazm, Hole. - Ale skd, panno Crumley. Po prostu mody naiwny sierant, ktry powoli zaczyna rozumie reguy gry. - By moe, ale w gbi ducha chyba wszystkie strony ciesz si ze mierci Klipry. Proces musiaby ujawni sporo nieprzyjemnych prawd. Nie tylko dla paru komendantw policji, lecz rwnie dla innych wadz obu krajw. Liz zrzucia buty i z zadowoleniem usiada wygodniej. Zatrzeszczay spryny krzesa, a jednoczenie po pokoju rozszed si zapach potu. - Dla niektrych osb to wrcz znakomite rozwizanie, nie sdzisz? - zauway Harry. - O co ci chodzi? - Nie wiem. Po prostu uwaam, e to cuchnie. Liz spojrzaa na swoje stopy i podejrzliwie zerkna na Harry'ego. - Kto ci ju mwi, e cierpisz na paranoj, Harry? - Oczywicie. Ale to wcale nie musi oznacza, e mae zielone ludziki si na mnie nie uwziy. Spojrzaa na niego zdziwiona. - Harry, odpr si troch. - Sprbuj. - Kiedy wyjedasz? - Jak tylko porozmawiam z lekarzem i z technikami.

- A czego od nich chcesz? - Chc si pozby paranoi. Wiesz, mam par takich idiotycznych pomysw. - Dobrze, dobrze - powiedziaa Liz. - Jade co? - Tak - skama Harry. - Niech to diabli, nienawidz je sama. Nie mgby mi po prostu dotrzyma towarzystwa? - Innym razem, dobrze? Wsta i wyszed z biura.

Mody lekarz policyjny w trakcie mwienia czyci okulary. Pauzy staway si momentami bardzo dugie, Harry ju myla, e leniwie pyncy strumie sw po prostu si zatrzyma. Zaraz jednak padao kolejne sowo, jeszcze jedno, przepychao tamujcy korek i lekarz znw co tumaczy. Mogo si wydawa, e to z obawy, by Harry nie przyczepi si do jego angielszczyzny. - Mczyzna lea tam najwyej dwa dni. Jeszcze troch w tym upale, a ciao... Nad policzki i pokaza rkami. - ...byoby jak wielki balon wypeniony gazem. I poczulibycie zapach. Jeli chodzi o dziewczyn. .. - Spojrza na Harry'ego i znw nad policzki. -...tak samo. - Jak szybko Klipra zgin od strzau? Lekarz zwily wargi, a Harry czu upywajcy czas. - Szybko. - A ona? Lekarz schowa chusteczk do kieszeni. - Natychmiast. Przerwany rdze krgowy. - Czy ktre z nich mogo si po strzale poruszy? Mie skurcze czy co w tym rodzaju? Lekarz woy okulary, sprawdzi, czy trzymaj si prosto, i zaraz znw je zdj. - Nie. - Czytaem, e podczas rewolucji francuskiej, jeszcze przed stosowaniem gilotyny, kiedy wci cinano rcznie, skazanym mwiono, e czasami katu co si nie udaje i jeli bd w stanie podnie si i zej z szafotu o wasnych siach, zostan uwolnieni. Podobno kilkorgu udao si wsta bez gowy i zrobi kilka krokw, zanim upadli, oczywicie ku wielkiej radoci gawiedzi. Jeli dobrze pamitam, jeden z naukowcw tumaczy, e mzg

mona do pewnego stopnia zaprogramowa i minie s w stanie przez chwil pracowa w nadgodzinach, jeeli przed obciciem gowy do serca napynie dua ilo a drenaliny. No i podobno tak wanie si dzieje, kiedy si obcina gow kurze. Lekarz umiechn si cierpko. - Zabawne, sierancie, ale obawiam si, e to bajki. - Wic jak pan to wytumaczy? Poda lekarzowi zdjcie przedstawiajce Klipr i Run lecych na pododze. Lekarz dugo przyglda si fotografii, w kocu woy okulary i spojrza jeszcze uwaniej. - Co mam wytumaczy? Harry pokaza. - Tutaj. Jego rka jest zakryta jej wosami. Lekarz zamruga, jakby paproch w oku nie pozwala mu zrozumie, o co chodzi Harry'emu. Harry przegoni much. - Sysza pan, jak podwiadomo odruchowo wyciga wnioski, prawda? Lekarz wzruszy ramionami. - W kadym razie moja podwiadomo wycigna taki wniosek, e Klipra musia strzeli do siebie na leco, bo to jedyny sposb, eby wsun rk pod wosy dziewczyny. Rozumie pan? Ale kt oddania strzau wiadczy o tym, e sta. Jak to moliwe, eby zastrzeli i j, i siebie, a mimo to jego rka znalaza si pod jej wosami, a nie na nich? Lekarz zdj okulary i wrci do ich czyszczenia. - Moe to ona zastrzelia ich oboje - mrukn, ale Harry ju wyszed.

Harry zdj ciemne okulary i piekcymi oczami spojrza w gb cienistej restauracji. Zobaczy rk uniesion do gry i skierowa si do stolika pod palm. Promie soca bysn w stalowych oprawkach, kiedy mczyzna wstawa. - Widz, e dostae wiadomo - powiedzia Dagfinn Torhus. Na koszuli pod pachami mia ciemne plamy wilgoci, marynarka wisiaa na oparciu krzesa. - Komisarz Crumley przekazaa mi, e dzwonie. Co ci tu sprowadza? - spyta Harry, ujmujc wycignit rk. - Sprawy administracyjne w ambasadzie. Przyjechaem dzi rano, eby uporzdkowa rozmaite dokumenty. No i musimy zatrudni nowego ambasadora. - Tonje Wiig? Torhus umiechn si lekko.

- Zobaczymy. Wiele trzeba rozway. Co si tutaj je? Kelner sta ju przy ich stoliku. Harry zrobi pytajc min. - Wgorz - zaproponowa kelner. - Wietnamska specjalno. Do tego wietnamskie rowe wino i... - Nie, dzikuj. - Harry zajrza do menu i wskaza na zup z mleczka kokosowego. Do tego woda mineralna. Torhus wzruszy ramionami i kiwn gow na znak, e zamawia to samo. - Gratuluj - powiedzia i woy w zby wykaaczk. - Kiedy wyjedasz? - Dzikuj, ale obawiam si, e jeszcze troch za wczenie. Zostao par wtkw, ktre trzeba rozplata. Torhus przesta duba w zbach. - Wtkw? Lukrowanie to nie twoja specjalno, Hole. Pakuj si i wracaj do domu. - To nie takie proste. Niebieskie oczy urzdnika bysny twardo. - To ju koniec, rozumiesz? Sprawa i tak przecieka. W Oslo we wczorajszych gazetach na pierwszej stronie pisali, e Klipra zabi ambasadora i jego crk. Ale my przeyjemy, Hole. Powtarzaj, e komendant policji w Bangkoku nie widzi adnego motywu i wszystko wskazuje na to, e Klipra to szaleniec. To takie proste. I tak straszliwie niepojte. Najwaniejsze, e ludzie to kupi. I kupuj. - Wic skandal sta si faktem? - I tak, i nie. Zdoalimy zachowa w tajemnicy spraw motelu. Najwaniejsze, e skandal nie dotkn premiera. A teraz mamy inne zmartwienia. Gazety zaczy wydzwania do ambasady z pytaniem, dlaczego wczeniej nie ujawniono, e ambasador zosta zamordowany. - I co im odpowiadasz? A co mam, u diaba, mwi? Tumacz problemami jzykowymi i nieporozumieniami. Owiadczam, e policja tajlandzka pocztkowo przysyaa nam niepene informacje. W tym tonie. - I oni to kupuj? - Skd. Ale nie mog nam zarzuci, e ich bdnie informowalimy. W informacji dla prasy podalimy, e ambasadora znaleziono martwego w hotelu, a to si zgadza. A co ty mwie, Hole, jak znalaze jego crk i Klipr?

- Ja nic nie mwiem. - Harry par razy odetchn gboko. - Posuchaj, Torhus. W domu Klipry znalazem par gazetek pornograficznych wskazujcych, e by pedofilem. O tym nie wspo mniano w adnym raporcie. - Jeszcze i to? Tak, tak. - Nic w jego gosie nawet przez moment nie wiadczyo, e kamie. - Wszystko jedno, nie masz ju mandatu na prowadzenie dziaa w Tajlandii. A Muller mwi, e chce ci widzie jak najszybciej u siebie. Na stolik wjechaa parujca zupa. Torhus nieufnie zajrza do swojej miseczki. Okulary mu zaparoway. - VG na pewno zrobi ci liczne zdjcie, jak dolecisz na Fornebu - powiedzia jadowicie. - Sprbuj tego czerwonego. - Harry pokaza palcem.

47
Harry nie mg zasn. Dookoa co chodzio i szelecio, ale kiedy zapala wiato, znikao. Westchn, wychyli si z ka i wcisn guzik uruchamiajcy automatyczn sekretark. Z gonika popyn nosowy gos. - Cze, tu Tonje. Miaam po prostu ochot ci usysze. Puszcza t wiadomo chyba ju po raz dziesity i za kadym razem tak samo si zoci. Brzmiao to jak linijka z opowiadania o mioci z rodzaju tych publikowanych w tygodnikach. Kolejny raz zgasi wiato. Mina minuta. - Cholera - powiedzia i znw zapali lampk. Byo ju po pnocy, kiedy takswka zatrzymaa si przed nieduym, ale eleganckim domem otoczonym niskim biaym murem. Tonje Wiig przez domofon nie krya zaskoczenia i zanim otworzya drzwi, zdya si mocno zaczerwieni. Wci przepraszaa za baagan w mieszkaniu, kiedy Harry ciga z niej ubranie. Bya chuda, kredowobiaa, czu, jak mocno wali jej puls na szyi. W kocu przestaa mwi, bez sowa wskazaa drzwi do sypialni, kiedy j podnis, i odchylia gow tak, e jej wosy zataczyy na parkiecie. Jkna, gdy kad j na ku, dech jej zaparo, gdy rozpina spodnie, i lekko protestowaa, gdy uklkn na przecieradle i przycign j do siebie. - Pocauj mnie - szepna, ale Harry nie zwaa na to, tylko wszed w ni z zamknitymi oczami. Signa do jego spodni, chciaa je cakiem zdj, ale odepchn jej rce. Na nocnym stoliku stao zdjcie starszych ludzi, prawdopodobnie rodzicw. Harry zacisn zby, poczu iskry pod powiekami i prbowa j sobie wyobrazi. - Co mwisz? - spytaa, unoszc gow, ale nie zrozumiaa nic z mamrotanych przez niego zakl. Usiowaa dopasowa si do jego ruchw, oddycha gono, ale wycisn z niej powietrze, jakby bya jedcem na rodeo, ktrego na zmian usiowa raz utrzyma, raz strci. Doszed z krzykiem, a ona w tej samej chwili wbia mu paznokcie w osonite koszulk plecy i gono jkna. Potem przycigna go do siebie i wtulia twarz w zagbienie jego szyi. - Byo cudownie - odezwaa si, ale sowa zawisy w powietrzu jak absurdalne niepotrzebne kamstwo, wic nie odpowiedzia.

Kiedy usysza, e zacza oddycha regularnie, wsta i ubra si po cichu. Oboje wiedzieli, e ona nie pi. Wyszed. Zaczo wia. Harry, idc wysypan wirem alejk, czu, jak jej zapach powoli ucieka. Przy bramie gniewnie strzelaa linka od flagi. Moe monsun w tym roku przyjdzie wczeniej? A moe to El Nino? A moe po prostu normalna zmiana pogody. Pod bram rozpozna ciemny samochd. Wydao mu si, e za przydymionymi szybami dostrzega zarys postaci, ale nie by tego pewien, dopki nie usysza elektronicznego szumu opuszczanej szyby i dwikw symfonii c-moll Griega. - Jedzie pan do domu, panie Hole? Harry kiwn gow. Drzwiczki si otworzyy, a on wsiad. Kierowca wyprostowa siedzenie. - Co pan tu robi o tej porze, Sanphet? - Akurat odwiozem pana Torhusa. Nie byo sensu wraca do domu. Przecie za kilka godzin i tak musiabym przyjecha po pann Wiig. Wczy silnik, ruszyli przez spokojne ulice dzielnicy willowej. - I dokd to Torhus wybiera si tak pno? - Chcia zobaczy Patpong. - Ach tak. Poleci mu pan jakie bary? - Nie. Wygldao na to, e wiedzia, dokd i. Kady chyba sam wie najlepiej, jakiego lekarstwa potrzebuje. - Popatrzy na Harry'ego w lusterku. - Pewnie ma pan racj - odpar Harry i wyjrza przez okno. Wyjechali na Rama V i stanli w korku. Z paki pick -upa patrzya na nich stara bezzbna kobieta. Harry'emu wydao si, e ma w sobie co znajomego. Nagle si umiechna. Upyna duga chwila, zanim sobie uwiadomi, e ona przecie w ciemnych szybach samochodu ambasady widzi tylko wasne odbicie.

48
Supawadee by wedug Liz osob, ktra rozwizaa najwicej spraw zabjstw w Tajlandii. Jego gwnymi narzdziami byy mikroskop, kilka szklanych kolb i papierki lakmusowe. Siedzia naprzeciwko Harry'ego promienny jak soce. - Masz racj, Hally. Grudki wapna, ktre nam dae, zawieraj ten sam barwnik co py wapienny na rubokrcie z baganika samochodu ambasadora. Zamiast odpowiada na pytania Harry'ego prostym tak lub nie, Supawadee powtarza cae pytanie, eby nie doszo do adnych nieporozumie. Supawadee bowiem zna jzyki i wiedzia, e po angielsku z jakiego powodu stosuje si podwjne przeczenie. Gdyby Harry w Tajlandii wsiad do niewaciwego autobusu i ogarnity wtpliwociami spyta wsppasaera: Czy to nie jest autobus do Hua Lamphong?, Taj najprawdopodobniej odparby: Yes - w znaczeniu: Tak, to, co mwisz, jest prawd, to nie jest autobus do Hua Lamphong. Cudzoziemcy znajcy troch tajski wiedz o tym, ale wwczas dochodzi do skomplikowanych sytuacji, jeli Taj zaawansowany w angielskim odpowie: No. Dowiadczenie Supawadee podpowiadao mu, e wikszo farangw nic z tego nie pojmuje, gdy prbowa tumaczy, dlatego przyj zasad, e najlepiej odpowiada im tak, jak zasuguj na to nieco mniej inteligentne osobniki. - W tym rwnie masz suszno, Hally. Zawarto worka odkurzacza w domku Klipry okazaa si bardzo interesujca. Zawiera wkna pochodzce z wykadziny w baganiku samochodu ambasadora, z garnituru ambasadora i z marynarki Klipry. Harry notowa z rosncym oywieniem. - A co z tymi dwiema tamami, ktre dostae? Udao ci si przesa je do Sydney? Supawadee umiechn si, jeli to moliwe, jeszcze szerzej, gdy wanie w zwizku z tym odczuwa szczere zadowolenie. - Mamy dwudzieste stulecie, sierancie. Nie wysyamy tam, bo dotaryby na miejsce dopiero za cztery dni. Sporzdzilimy ich cyfrowe kopie i e -mailem przesalimy do tego twojego eksperta dwikowca. - O rany, mona tak zrobi? - zdziwi si Harry, czciowo, eby ucieszy Supawadee, a czciowo z rezygnacj. W obecnoci komputerowych wirw zawsze czu si staro. - I co powiedzia Jesus Marquez? - Zasugerowaem mu na pocztku, e chyba niemoliwe bdzie stwierdzenie czegokolwiek o pomieszczeniu, z ktrego kto dzwoni, wycznie na podstawie nagrania na

automatycznej sekretarce. Ale twj przyjaciel sprawia wraenie bardzo przekonujcego. Opowiedzia mi mnstwo ciekawych rzeczy o czstotliwociach i hercach. Bardzo pouczajca rozmowa. Wiesz na przykad, e w cigu uamka sekundy ucho jest w stanie odrni milion rnych dwikw? Wydaje mi si, e on i ja moglibymy... - A konkluzja, Supawadee? - Jego konkluzja brzmiaa nastpujco: na tych dwch nagraniach s dwie rne osoby, ale nagra dokonano najprawdopodobniej w tym samym pomieszczeniu. Harry poczu, e serce mu przyspiesza. - A co z tym misem w zamraarce? Wieprzowina? - Masz racj, Hally. Miso w zamraarce to wieprzowina. Supawadee zamruga i lekko zachichota ze szczcia. Harry zrozumia, e to jeszcze nie koniec. - I... - Ale krew nie pochodzia tylko od wini. Czciowo bya to ludzka krew. - Wiesz czyja? - Uzyskanie ostatecznych wynikw bada DNA potrwa kilka dni, ale wstpnie mog ci to powiedzie z dziewidziesicioprocentow pewnoci. Gdyby Supawadee mia trbk, najpierw odegraby fanfar, Harry by o tym przekonany. - To krew naszego przyjaciela, nai Klipry.

Harry wreszcie dodzwoni si do biura Jensa. - Co tam u ciebie, Jens? - Jako leci. - Jeste pewien? - O co ci chodzi? - Bo mwisz tak, jakby... - Harry nie mg znale okrelenia. - ... jakby by smutny. - No tak. Nie. To nie takie proste. Ona stracia ca rodzin, a ja... - urwa Jens. - A ty? - Zapomnij o tym. - Mw, Jens! - Widzisz, gdybym jednak mia ochot wycofa si z tego maestwa, to przynajmniej teraz byoby to niemoliwe.

- Dlaczego? - Na Boga, tylko ja jej ju zostaem, Harry. Wiem, e powinienem myle o niej i o wszystkim, co przesza, ale zamiast tego myl o sobie i o tym, w co si wdaj. Na pewno jestem zym czowiekiem, ale miertelnie mnie to przeraa, rozumiesz? - Chyba tak. - Do diaba, gdyby chodzio o pienidze, to przynajmniej co, na czym si znam... Ale te... - Szuka sowa. - Uczucia? - podsun Harry. - No wanie. To nieze gwno. - Zamia si cynicznie. - Wszystko jedno, wbiem sobie do gowy, e raz w yciu musz zrobi co nie tylko dla siebie. I chciabym, eby przy tym by i kopn mnie w tyek, widzc u mnie najmniejsze wahanie. Hilde musi myle o czym innym, wic ju wyznaczylimy dat. Czwarty kwietnia. Wielkanoc w Bangkoku, co ty na to? Hilde od razu zacza odrobin janiej patrze na wiat. Postanowia ograniczy picie. Przyl ci bilet poczt, Harry. Pamitaj, licz, e si nie wycofasz. - Jeli to ja jestem najlepszym kandydatem na wiadka, to boj si myle o tym, jak wyglda twoje ycie towarzyskie, Jens. - Wszystkich, ktrych znam, przynajmniej raz wystawiem do wiatru. Takie historie niezbyt przyjemnie brzmi w przemowach weselnych. Harry si rozemia. - No dobrze, daj mi jeszcze kilka dni do namysu. Ale dzwoni, bo waciwie chc ci prosi o przysug. Prbuj znale co o jednym z wacicieli firmy Phuridell, o spce, ktra si nazywa Ellem Limited, ale w Rejestrze Przedsibiorstw jest tylko jej adres korespondencyjny w Bangkoku i potwierdzenie wpaty kapitau akcyjnego. - To musi by jaki stosunkowo nowy waciciel, bo nie syszaem tej nazwy. Oczywicie zatelefonuj w par miejsc, zobacz, moe uda mi si co ustali. Oddzwoni. - Nie, Jens. Ta sprawa jest cile tajna, wiemy o tym tylko Liz, Loken i ja, wic nikomu nie wspominaj. Nawet inne osoby z policji nic nie wiedz. My troje mamy si spotka dzi wieczorem w ustalonym miejscu, dobrze by byo, eby do tego czasu co wiedzia. Stamtd do ciebie zadzwoni, dobrze? - No jasne, pewnie. Mwisz tak powanie, a ja ju mylaem, e ta sprawa jest zakoczona. - Zakoczy si dzi wieczorem.

Odgos mota pneumatycznego uderzajcego o kamie ogusza. - Czy to pan jest George Walters? - krzykn Harry do ucha mczynie w tym kasku, ktrego wskazaa mu grupa robotnikw w kombinezonach. Odwrci si do Harry'ego. - Owszem, a pan kim jest? Dziesi metrw pod nimi cign si sznur samochodw. Zapowiadao si kolejne popoudnie z korkami. - Sierant Hole, policja norweska. Walters zwin rysunek i odda go jednemu z dwch stojcych obok mczyzn. - Aha. Klipra? Pokaza znak time out robotnikowi z motem pneumatycznym i wzgldna cisza otulia bbenki, kiedy maszyn wyczono. - To Wacker - stwierdzi Harry. - LHV5. - Aha, zna si pan na tym? - Przez dwa lata pracowaem w wakacje na budowie. Niele wytrzsaem sobie nerki takim widrem. Walters pokiwa gow. Mia spalone od soca biae brwi i wyglda na zmczonego. Twarz w rednim wieku ju pokryway gbokie bruzdy. Harry wskaza na betonow drog cignc si niczym rzymski akwedukt przez kamienn pustyni domw i drapaczy chmur. - A wic to jest BERTS, zbawienie dla Bangkoku? - Tak. - Walters popatrzy w tym samym kierunku co Harry. - Stoi pan teraz na nim. Uniesienie w jego gosie plus fakt, e mczyzna znajduje si tutaj, a nie w biurze, powiedziay Harry'emu, e szef Phuridellu chyba woli sztuk inynierii od rachunkowoci. Ciekawsze dla niego jest patrzenie, jak projekt nabiera ksztatw, ni przesadne angaowanie si w zabezpieczanie dolarowych dugw firmy. - Kojarzy si z chiskim murem - stwierdzi Harry. - Tylko e ta droga ma jednoczy ludzi, a nie odgradza ich od siebie. - Przyszedem popyta troch o Klipr i o ten projekt. I o Phuridell. - Tragiczne - powiedzia Walters, nie precyzujc konkretnie, co ma na myli. - Zna pan Klipr, panie Walters? - A tak bym tego nie uj. Rozmawialimy kilkakrotnie na zebraniach zarzdu, ze dwa razy do mnie dzwoni. - Walters woy ciemne okulary. - To wszystko. - Dzwoni ze dwa razy? Czy Phuridell nie jest do du firm?

- Zatrudnia ponad osiemset osb. - I prawie nie rozmawia pan z wacicielem spki, ktrej jest pan dyrektorem? - Witamy w wiecie biznesu. - Walters popatrzy na drog i na miasto, jak gdyby caa reszta ani troch go nie obchodzia. - Klipra wyoy spore pienidze na Phuridell. Uwaa pan, e nie interesowa si firm? - Najwyraniej nie mia adnych zastrzee co do sposobu jej prowadzenia. - A zna pan spk, ktra nazywa si Ellem Limited? - Zauwayem tylko, e pojawia si na licie akcjonariuszy. Ostatnio mielimy inne zmartwienia. - Na przykad problem dugu dolarowego? Walters znw odwrci si do Harry'ego. W jego okularach Harry zobaczy wasne znieksztacone odbicie. - Co pan o tym wie? - Wiem, e paska firma potrzebuje refinansowania, jeli chce dalej prowadzi dziaalno. Nie macie obowizku przedstawiania sprawozda, bo nie jestecie ju notowani na giedzie, wic jeszcze przez jaki czas moecie ukrywa problem przed wiatem, karmic si nadziej, e pojawi si wybawiciel ze wieym kapitaem. al by byo rzuca rcznik teraz, gdy zajmujecie pozycj pozwalajc na uzyskanie dalszych kontraktw na BERTS, prawda? Walters da znak inynierom, e ju ich nie potrzebuje. - Podejrzewam, e taki wybawiciel si pojawi - cign Harry. - Kupi spk za niedue pienidze i najprawdopodobniej niele si wzbogaci, kiedy napyn nowe kontrakty. Ile osb zna sytuacj firmy? - Prosz posucha, panie... - Sierancie. Oczywicie zarzd. Kto jeszcze? - Informujemy wszystkich akcjonariuszy. Nie widzimy powodw, by rozgasza to na cay wiat. - Jak pan sdzi, kto kupi spk, panie Walters? - Jestem dyrektorem administracyjnym - owiadczy Walters gniewnie. - Zostaem zatrudniony przez zarzd i nie mieszam si do kwestii wasnoci. - Chocia moe to oznacza bezrobocie dla pana i omiuset innych pracownikw? Nawet jeli nie bdziecie mogli duej pracowa przy tym? - Harry skinieniem gowy wskaza na betonow drog niknc we mgle.

Walters nie odpowiedzia. - Bardzo pikne - stwierdzi Harry. - Przypomina mi czarodziejsk drog. T z Czarnoksinika z Krainy Oz, wie pan? George Walters wolno kiwn gow. - Niech pan posucha, Walters. Dzwoniem do adwokata Klipry i paru pozostaych drobnych akcjonariuszy. Ellem Limited w ostatnich dniach kupia ich akcje w Phuridellu. Nikt z pozostaych nie byby w stanie refinansowa Phuridellu, wic po prostu si ciesz, e zdoali w por wycofa si z bankrutujcej spki, nie tracc caych inwestycji. Mwi pan, e zmiana waciciela to nie paska dziaka, Walters, ale wyglda pan na odpowiedzialnego czowieka. A Ellem to paski nowy waciciel. Walters zdj ciemne okulary i wierzchem doni potar oczy. - Powie mi pan, kto stoi za Ellem Limited, Walters? Moty pneumatyczne znw ruszyy i Harry musia nachyli si do Waltersa, eby dotara do niego odpowied. - Chciaem tylko usysze, jak pan to mwi - odkrzykn.

49
Ivar Loken wiedzia, e to ju koniec. adne wkienko w jego ciele si nie poddao, ale to ju by koniec. Panika napywaa falami, zalewaa go i cofaa si. Przez cay czas wiedzia, e umrze. Konkluzja bya czysto intelektualna, lecz wiadomo zalewaa go jak lodowata woda. Tamtym razem, kiedy koo My Lai wpad w puapk i jeden cuchncy gwnem bambusowy drek wbi mu si w udo, a drugi przez podeszw przebi si a do kolana, nawet przez sekund nie pomyla, e umrze. Kiedy lea w Japonii, nkany atakami gorczki, i powiedziano mu, e nog trzeba amputowa, owiadczy, e woli umrze, ale wiedzia, e mier nie jest adn alternatyw, e jest po prostu niemoliwa. Kiedy przyszli ze znieczuleniem, wytrci strzykawk z rki pielgniarki. Idiotyczne. Pozwolili mu zachowa nog. Poty ycia, pki blu, wyry w cianie nad kiem. Przez blisko rok lea w szpitalu w Okabe, nim wygra walk z wasn zakaon krwi. Mwi sobie, e przey dugie ycie. Naprawd dugie. To przecie co. I mimo wszystko widzia takich, ktrym byo gorzej. Po co wic si opiera, pyta w mylach. I opiera si. Ciao protestowao, tak jak sam protestowa przez cae ycie. Protestowa przeciwko przekroczeniu linii granicznej, gdy podanie kopao go w krzy, nie pozwala si zama, gdy wyrzucili go z armii, nie pozwala uala si nad sob, gdy upokorzenie smagao go, na nowo otwierajc stare rany. Ale przede wszystkim nie pozwala sobie na zamykanie oczu. Dlatego wszystko to widzia. Wojny, cierpienia, okruciestwo, odwag i czowieczestwo. Tyle tego, e spokojnie mg powiedzie, i przey dugie ycie. Nawet teraz nie zamyka oczu, ledwie mruga. Loken wiedzia, e umrze. Gdyby mia zy, na pewno by paka.

Liz patrzya na zegarek. Byo wp do dziewitej, od blisko godziny siedzieli w Millie's Karaoke. Nawet Madonna na zdjciu zacza wyglda na bardziej zniecierpliwion ni godn. - Gdzie on si podzia? - spytaa. - Loken przyjdzie - odpar Harry. Stan przy oknie, podcign rolet i patrzy na wasne odbicie dziurawione wiatami samochodw jadcych po Silom Road . - Kiedy z nim rozmawiae?

- Zaraz po telefonie do ciebie. By w domu. Porzdkowa zdjcia i sprzt. Loken przyjdzie. Przycisn grzbiety doni do oczu, od rana czerwonych i podranionych. - Zaczynamy - zdecydowa. - Co? Jeszcze nie powiedziae, co si ma wydarzy. - Omwimy sobie wszystko. Ostatnia rekonstrukcja. - No dobrze, ale dlaczego? - Poniewa mylilimy si przez cay czas. Puci sznurek, aluzja opada z szelestem jakby suchych lici.

Loken siedzia na krzele. Przed sob na stole mia uoone noe. Kady z nich byby w stanie zabi czowieka w cigu kilku sekund. W ogle zdumiewajce, jak szybko mona zabi czowieka. I jak atwo; czasami a nie sposb uwierzy, e ktokolwiek w ogle doywa sdziwego wieku. Okrny ruch, taki jak nacicie skrki na pomaraczy, i gardo ju jest podernite. Ju krew wypywa z prdkoci przynoszc mier w cigu kilku sekund. Przynajmniej jeli zabjstwa dokonuje kto, kto zna si na swoim rzemiole. Cios w plecy wymaga wikszej precyzji. Mona uderzy dwadziecia-trzydzieci razy i nie trafi, a jedynie posieka ciao. Ale jeli si zna anatomi i wie, jak przebi puco lub dosign serca, nie ma sprawy. Przy ataku od przodu lepiej zada cios nisko, skierowany w gr, eby wbi si pod ebra i dotrze do organw witalnych. Ale od tyu zabi jest atwiej. Wystarczy celowa nieco w bok od krgosupa. A czy atwo czowieka zastrzeli? Bardzo atwo. Pierwszego zabi z karabinu pautomatycznego w Korei. Wycelowa, nacisn spust i zobaczy, e czowiek pada. I ju. Nigdy adnych wyrzutw sumienia, koszmarw, zaama nerwowych. Moe dlatego, e to bya wojna, ale chyba nie tumaczyo to wszystkiego. Moe brakowao mu empatii. Pewien psycholog tumaczy mu, e jest pedofilem, poniewa ma uszkodzon dusz. Rwnie dobrze mg powiedzie, e jest zy.

- Okej, no to suchaj uwanie. - Harry usiad naprzeciwko Liz. - W dniu zabjstwa samochd ambasadora przyjecha do domu Ovego Klipry o godzinie sidmej, ale to nie ambasador prowadzi. - Nie? - Nie. Stranik nie zapamita tego garnituru.

- I co z tego? - Sama widziaa ten garnitur, Liz, i wiesz, e przy nim rozwietlona stacja benzynowa wydaje si dyskretna. Mylisz, e o czym takim mona zapomnie? Wolno pokrcia gow, a Harry cign: - Ten, kto prowadzi, zaparkowa samochd w garau. Zadzwoni do bocznego wejcia, a kiedy Klipra otworzy, najprawdopodobniej spojrza prosto w wycelowan w siebie luf pistoletu. Go wszed, zamkn drzwi i uprzejmie poprosi, eby Klipra otworzy usta. - Uprzejmie? - Prosz ci, po prostu prbuj nada tej historii odrobin koloru. Liz zamkna usta i znaczcym gestem przecigna palcem po wargach. - Go wsun Kliprze pistolet do ust, kaza mu zacisn zby na lufie i strzeli. Z zimn krwi, bez litoci. Kula wysza z tyu gowy Klipry i wbia si w mur. Morderca wytar krew i... Sama wiesz, jak to wyglda. Liz kiwna gow i poprosia, by nie przerywa. - Krtko mwic, ten czowiek usun wszelkie lady. Na koniec przynis z baganika rubokrt i wyduba nim kul ze ciany. - Skd to wiesz? - Znalazem wapno na pododze w korytarzu i lad po kuli. Technicy po badaniach stwierdzili, e to samo wapno byo na rubokrcie w baganiku. - I co dalej? - Pniej zabjca wyszed do samochodu i przesun zwoki ambasadora w baganiku, eby mc schowa rubokrt na miejsce. - Ambasador ju wtedy nie y? - Jeszcze do tego wrc. Zabjca si przebra, woy garnitur ambasadora, poszed do gabinetu Klipry, wzi stamtd jeden z dwch noy Szanw i klucze do domku. Wykona te szybki telefon. I zabra ze sob tam z nagraniem rozmowy. Potem wrzuci do baganika ciao Klipry i odjecha stamtd okoo smej. - Troch to wszystko zagmatwane. - O wp do dziewitej stawi si u Wanga Lee. - Daj spokj, Harry. Wang Lee rozpozna w ambasadorze osob, ktra si u niego zameldowaa. - Wang Lee nie mia adnych powodw, eby przypuszcza, e martwy czowiek na ku nie jest tym samym, ktry wynaj pokj. Widzia jedynie faranga w tym garniturze. Dla niego wszyscy...

- ...cudzoziemcy wygldaj tak samo. Do diaba! - Szczeglnie gdy ukryj si za ciemnymi okularami. No i pamitaj, e ambasadorowi z plecw stercza n, co z pewnoci nie uatwio Wangowi identyfikacji. - No dobrze, i co z tym noem? - Ambasador rzeczywicie zgin od noa, ale na dugo przed dotarciem do motelu. Przypuszczam, e to by laposki n, skoro zosta nasmarowany sadem reniferowym. Takie noe mona kupi w Norwegii w caym regionie Finnmark. - Ale lekarz powiedzia, e rana odpowiada noowi Szanw. - Rzecz w tym, e n Szanw jest duszy i szerszy od laposkiego, wic nie da si stwierdzi, e inny n zosta uyty jako pierwszy. Uwaaj dalej. Zabjca przyjecha do hotelu z dwoma ciaami w baganiku, poprosi o pokj oddalony od recepcji, tak aby mg podjecha do niego tyem i niezauwaenie przenie Molnesa kilka metrw do pokoju. Prosi rwnie, by mu nie przeszkadzano, dopki sam si nie odezwie. W pokoju znw si przebra, z powrotem ubra ambasadora w jego garnitur, ale troch mu si spieszyo i nie dopilnowa wszystkiego. Pamitasz, jak wspomniaem, e ambasador najwyraniej mia si spotka z kobiet, bo pasek by zapity o jedn dziurk dalej ni ta normalna, wyrobiona? Liz cmokna. - Zapinajc pasek, zabjca zapomnia sprawdzi dziurk. - Nic nieznaczcy bd, nic decydujcego, po prostu jeden z wielu drobiazgw, dziki ktrym to rwnanie zaczyna wychodzi. Kiedy Molnes lea na ku, zabjca ostronie wepchn n Szanw w star ran, po czym wytar rkoje i usun wszelkie lady. - To rwnie tumaczy, dlaczego w motelu byo tak mao krwi. Molnes po prostu zosta zabity gdzie indziej. Dlaczego lekarze na to nie zareagowali? - Zawsze trudno jest stwierdzi, jak bardzo bdzie krwawi rana zadana noem. Zaley, ktre naczynia krwionone zostan przecite i do jakiego stopnia ostrze zatamuje krwawienie. Tu nie ma norm. Okoo dziewitej zabjca opuci motel z ciaem Klipry w baganiku i pojecha do jego domku. - Wiedzia, gdzie jest ten domek? To znaczy, e musia zna Klipr. - Owszem, zna go, i to dobrze.

Na st pad cie i na krzele naprzeciwko Lokena usiad mczyzna. Przez otwarte drzwi balkonowe wlewa si oguszajcy haas ulicznego ruchu, w caym pomieszczeniu cuchno spalinami.

- Jeste gotw? - spyta Loken. Olbrzym z warkoczem spojrza na niego, wyranie zaskoczony, e Loken mwi po tajsku. - Jestem. Loken umiechn si blado, czu si strasznie zmczony. - Na co wic czekasz? Zaczynaj!

- Kiedy przyjecha do domku, otworzy drzwi kluczem i zaadowa Klipr do zamraarki. Potem wyczyci i odkurzy baganik, ebymy nie wykryli adnego ladu po zwokach. - No dobrze, ale skd o tym wiesz? - Technicy znaleli w zamraarce krew Klipry, a wkna z ubra obu zmarych w worku odkurzacza. - Na mio bosk, wic to nie ambasador lubi porzdek, jak stwierdzie, kiedy sprawdzalimy samochd? Harry si umiechn. - Zrozumiaem, e ambasador nie jest pedantem, gdy zobaczyem jego gabinet. - Czybym dobrze syszaa? Przyznajesz si do bdu? - Owszem. - Harry podnis palec wskazujcy. - Za to Klipra by prawdziwym pedantem. W tej jego chacie panowa taki porzdek, taka systematyczno, pamitasz? W szafce by nawet haczyk przytrzymujcy odkurzacz na swoim miejscu. Ale kiedy dzie pniej otworzyem t szafk, odkurzacz wypad, tak jakby osoba, ktra uywaa go ostatnio, nie wiedziaa o haczyku. Dlatego przyszo mi do gowy, by posa worek do analizy. Liz lekko pokrcia gow, Harry cign: - A kiedy zobaczyem cae to miso w zamraarce, uwiadomiem sobie, e rwnie dobrze mona tam przechowywa tygodniami martwego czowieka, a zwoki... - Ty masz le w gowie - zawyrokowaa Liz. - Powiniene i do lekarza. - Chcesz usysze reszt czy nie? Jednak chciaa. - Pniej wrci do motelu, zostawi samochd i wszed do pokoju. Kluczyk i do samochodu woy Molnesowi do kieszeni. Potem bez ladu znikn w mroku nocy. Dosownie.

- Chwileczk. Kiedy jechalimy do tego domku, potrzebowalimy ptorej godziny w jedn stron. Odlego z motelu bya mniej wicej taka sama. Dim znalaza Molnesa o wp do dwunastej, a wic dwie i p godziny po tym, jak wedug ciebie zabjca opuci motel. Nie mg zdy wrci do motelu przed odnalezieniem zwok Molnesa. A moe o tym zapomniae? - Nie. Nawet wyprbowaem ten odcinek. Wyjechaem o dziewitej, na p godziny zatrzymaem si w domku i wrciem. - I? - Na miejsce dotarem pitnacie po dwunastej. - Wobec tego to si nie trzyma kupy. - A pamitasz, co Dim powiedziaa o samochodzie, kiedy j przesuchiwalimy? Liz przygryza grn warg. - Nie przypominaa sobie adnego samochodu - oznajmi Harry. - Bo adnego samochodu nie byo. Pitnacie po dwunastej oboje z Wangiem stali w recepcji, czekajc na policj, i nie zwrcili uwagi na nadjedajcy samochd ambasadora. - Sdziam, e mamy do czynienia z ostroniejszym zabjc. Przecie ryzykowa, e kiedy wrci, policja ju bdzie na miejscu. - On by ostrony, ale nie mg przewidzie, e zabjstwo zostanie odkryte przed jego powrotem. Przecie Dim miaa przyj dopiero, gdy zadzwoni po ni z pokoju, prawda? Tyle e Wang Lee zacz si niepokoi i o may wos wszystkiego nie popsu. Kiedy zabjca przyszed odnie kluczyki, prawdopodobnie nie przeczuwa adnego zagroenia. - To znaczy, e po prostu mia szczcie? - Nazwabym to raczej odrobin szczcia w ogromnym nieszczciu. Ten czowiek nie bazuje na szczciu.

On musi by Mandurem, pomyla Loken. Moe z prowincji Jilin. Podczas wojny koreaskiej sysza, e Armia Czerwona rekrutowaa stamtd wielu onierzy, poniewa byli tacy wysocy. Jaka w tym logika? Przecie tylko gbiej zapadali si w boto i stanowili lepszy cel. Druga osoba w pokoju staa za nim i nucia jak piosenk. Loken nie mgby przysic, ale brzmiao to jak Wanna Hold Your Hand. Chiczyk wybra jeden z noy lecych na stole. O ile szabl z mocno wygit gowni o dugoci siedemdziesiciu centymetrw mona jeszcze nazwa noem. Zway j

w doni jak bejsbolista wybierajcy kij i bez sowa unis nad gow. Loken zacisn zby. W tej samej chwili przyjemne otpienie barbituranami mino. Krew zakrzepa mu w yach i straci panowanie nad sob. Zacz krzycze i szarpa za rzemienie krpujce mu rce do stou, nucenie si przybliyo, czyja rka zapaa go za wosy, gwatownie odchylia gow do tyu i wcisna do ust pik tenisow. Czu jej wochat powierzchni na jzyku i podniebieniu. Chona lin jak bibua i krzyki zmieniy si w bezradne jki. Opaska zaciskowa na przedramieniu bya zapita tak mocno, e ju dawno straci czucie w doni, wic kiedy szabla opada z guchym stukniciem, a on niczego nie poczu, w pierwszej chwili pomyla, e Mandur nie trafi. Potem jednak dostrzeg swoj praw do za ostrzem. Leaa zacinita w pi, a teraz powoli si otwieraa. Cicie byo rwniutkie, adne. Widzia dwa przecite kawaki koci. okciowej i promieniowej. Oglda je u innych, ale nigdy u siebie. Dziki opasce prawie w ogle nie krwawi. Nie jest prawd to, co mwi, e nage amputacje nie bol. Bl by nie do wytrzymania. Czeka na szok, na stan paraliu, na nico, lecz oni natychmiast odcili t drog ucieczki. Mczyzna, ktry nuci, wbi mu strzykawk w rami przez koszul, nie zada sobie nawet trudu poszukania yy. Ale w morfinie dobre jest to, e dziaa bez rnicy, gdzie si j wstrzyknie. Zdawa sobie spraw, e jest w stanie przey. Cakiem dugo. Tak dugo, jak bd chcieli.

- A co z Run Molnes? - Liz dubaa w zbach zapak. - Mg j zabra skdkolwiek - odpar Harry. - Na przykad kiedy wracaa ze szkoy. - Potem zawiz j do domku Klipry. I co dalej? - Krew i dziura po kuli w oknie wskazuj, e dziewczyna zostaa zastrzelona w domku. Na pewno od razu, kiedy tam przyjechali. Harry prawie bez problemu mwi o Runie tak, jak o kolejnej ofierze zabjstwa. - Tego nie rozumiem - zamylia si Liz. - Dlaczego miaby j porwa i od razu zabi? Sdziam, e chodzi mu o powstrzymanie twojego ledztwa. A na to mg liczy jedynie wtedy, kiedy Runa Molnes ya. Musia przecie przewidzie, e zanim spenisz jego dania, bdziesz da dowodw, e jest caa i zdrowa. - Jak miaem speni jego dania? - spyta Harry. - Wyjecha? Runa przybiegaby do domu szczliwa i zadowolona, a porywacz odetchnby z ulg, mimo e nie mia ju adnego rodka szantau, tylko z powodu mojej obietnicy, e zostawi go w spokoju? Tak to sobie wyobraaa? Mylisz, e on by jej pozwoli... Harry zauway spojrzenie Liz i zorientowa si, e podnis gos. Usiad spokojniej.

- Nie o mnie chodzi. Mwi o tym, jak myla morderca - cigna Liz, wci przypatrujc si Harry'emu. Zmarszczka zmartwienia znw zarysowaa si jej na czole. - Przepraszam, Liz. - Harry przycisn palce do szczki. - Chyba jestem zmczony. Wsta i znw podszed do okna. Chd w rodku i gorce wilgotne powietrze na zewntrz sprawiy, e szyba pokrya si delikatn szaraw warstewk pary. - On jej nie porwa z obawy, e zaczem rozumie wicej, ni powinienem. Nie mia ku temu adnych podstaw, przecie ja nie pojmowaem nic a nic. - No to jaki by motyw tego porwania? Potwierdzenie naszej teorii, e Klipra sta za zabjstwem ambasadora i Jima Love? - To by motyw wtrny - odpar Harry wpatrzony w szyb. - Pierwotny by taki, e musia zabi rwnie j. Kiedy... Z ssiedniego pomieszczenia dobieg stumiony grzmot basw. - Tak, Harry? - Kiedy j zobaczyem pierwszy raz, ju bya skazana na mier. Liz odetchna gboko. - Dochodzi dziewita, Harry. Moe jednak mi powiesz, kto jest zabjc, zanim przyjdzie Loken?

O sidmej Loken zamkn drzwi do swojego mieszkania i wyszed na ulic, eby takswk pojecha do Millie's Karaoke. Samochd zauway od razu. To bya toyota corolla, a mczyzna za kierownic zdawa si wypenia cae wntrze. Na siedzeniu pasaera dostrzeg zarys sylwetki innej osoby; zastanawia si, czy nie podej do samochodu i nie spyta, czego chc, ale postanowi, e najpierw ich przetestuje. Wydawao mu si, e wie, o co im chodzi i kto ich przysa. Zapa takswk i po przejechaniu kilku kwartaw zobaczy, e corolla w istocie si do niego przykleia. Takswkarz instynktownie wyczu, e farang na tylnym siedzeniu nie jest turyst, i zrezygnowa z propozycji masau. Gdy jednak Loken poprosi, eby nagle skrci, chyba zmieni zdanie, bo Loken napotka jego spojrzenie w lusterku. - Sightseeing, sir? - Tak. Sightseeing. Po dziesiciu minutach ju nie byo wtpliwoci. Najwyraniej chodzio o to, by Loken doprowadzi tych dwch policjantw do tajnego miejsca spotkania. Loken zastanawia

si jedynie, w jaki sposb komendant policji dowiedzia si, e w ogle maj si spotka. I dlaczego tak nerwowo zareagowa na sytuacj, w ktrej podlega mu komisarz troch wbrew regulaminowi wsppracuje z cudzoziemcami. Moe i nie byo to cakiem przepisowe, ale przynajmniej dao rezultaty. Na Sua Pa Road ruch cakiem stan. Kierowca wcisn si w wolne miejsce za dwoma autobusami i wskaza na filary budowane midzy pasami ruchu. W zeszym tygodniu z gry spada stalowa belka i zabia czowieka w aucie, czyta o tym. Zamiecili te zdjcia. Kierowca pokrci gow, wyj ciereczk, przetar ni desk rozdzielcz, okna, figurk Buddy i rodzin krlewsk, po czym z westchnieniem rozoy Thai Rath na kierownicy i odszuka dzia sportowy. Loken wyjrza przez tyln szyb. Od corolli oddzielay go jedynie dwa samochody. Popatrzy na zegarek. Wp do smej. Spni si, nawet jeli nie bdzie prbowa pozby si tych idiotw. Podj decyzj i postuka kierowc w rami. - Widz znajomych - powiedzia po angielsku, gestem wskazujc za siebie. Kierowca popatrzy z niedowierzaniem, pewnie podejrzewa, e farang nie chce zapaci. - Zaraz wracam. - Loken ledwie przecisn si przez uchylone drzwiczki. Dzie ycia mniej, pomyla, wdychajc powietrze o takiej zawartoci dwutlenku wgla, e byoby w stanie wytru ca rodzin szczurw, i spokojnie ruszy w stron corolli. Jeden z reflektorw najprawdopodobniej kiedy o co stukn, bo wieci mu prosto w twarz. Przygotowa sobie przemow. Ju si cieszy na widok ich zdumionych twarzy. Znalaz si w odlegoci dwch metrw i widzia tamtych dwch w samochodzie. Nagle ogarna go niepewno. Co w tej postaci si nie zgadzao. Wprawdzie policjanci generalnie nie zaliczaj si do najbystrzejszych ludzi na wiecie, ale zwykle na og rozumiej, e dyskrecja jest pierwszym najwaniejszym przykazaniem, kiedy si kogo ledzi. Mczyzna na siedzeniu pasaera nosi ciemne okulary, mimo e soce dawno ju zaszo, i chocia w Bangkoku Chiczycy z warkoczem nie byli niczym niezwykym, to jednak olbrzym za kierownic ciga na siebie uwag. Loken ju mia zawrci, kiedy drzwi corolli si otworzyy. - Mistel - odezwa si mikki gos. Wszystko byo nie tak. Loken usiowa szybko wrci do takswki, ale jakie auto wcisno si, zagradzajc mu drog. Odwrci si do corolli, Chiczyk szed w jego stron. - Mistel - powtrzy w chwili, gdy samochody na przeciwnym pasie ruszyy. Zabrzmiao to jak szept podczas orkanu.

Loken raz zabi czowieka goymi rkami, zmiady mu krta ciosem zadanym krawdzi doni, tak jak si tego uczy na obozie treningowym w Wisconsin. Ale to byo w zamierzchych czasach, w modoci. miertelnie si wtedy ba. Teraz si nie ba, za to by wcieky. Prawdopodobnie to i tak nie miao znaczenia. Kiedy poczu oplatajce go rce i stwierdzi, e nogami nie dotyka ju ziemi, wiedzia ju na pewno, e to bez znaczenia. Prbowa krzycze, ale powietrze niezbdne do tego, by wprawi struny gosowe w wibracje, zostao z niego wycinite. Zobaczy, jak gwiadziste niebo powoli obraca si nad jego gow, a za moment zasonia je mikka podsufitka samochodu. Czu na plecach nieprzyjemny gorcy oddech. Patrzy przez przedni szyb corolli. Mczyzna w ciemnych okularach sta przy jego takswce i przez okno podawa kierowcy kilka banknotw. Ucisk troch si rozluni. Loken dugim drcym oddechem chon zanieczyszczone powietrze jak wod rdlan. Szyba w takswce podjechaa do gry, mczyzna w okularach zawrci w ich stron. Teraz ju zdj okulary i w momencie, gdy znalaz si w wietle uszkodzonego reflektora, Loken go rozpozna. - Jens Brekke? - szepn zdumiony.

50
- Jens Brekke?! - wykrzykna Liz. Harry skin gow. - To niemoliwe, przecie on ma alibi. T przeklt idiotoodporn tam, ktra wiadczy o tym, e dzwoni do siostry za pitnacie sma. - To prawda, ale nie bya nagrana w jego biurze. Spytaem, dlaczego, na mio bosk, zadzwoni do siostry-pracoholiczki do domu w rodku dnia pracy. Powiedzia, e zapomnia, ktra godzina jest w Norwegii. - I? - Syszaa kiedy o dealerze walutowym zapominajcym, ktra jest godzina w innych krajach? - Moe i nie, ale jaki to ma zwizek ze spraw? - Nagra si na sekretark w domu siostry, poniewa na rozmow z ni nie mia czasu ani te nic jej nie chcia przekaza. - Tego nie rozumiem. - Uwiadomiem to sobie, kiedy zobaczyem, e Klipra ma identyczne urzdzenie jak Brekke. Po zastrzeleniu Klipry Brekke zatelefonowa do siostry z jego gabinetu i zabra tam. Tama to dowd, o ktrej dzwoni, ale nie skd. Nie przyszo nam do gowy, e tama moe pochodzi z innego urzdzenia. Ale ja mog udowodni, e zostaa wyjta z magnetofonu Klipry. - Jak? - Pamitasz, e trzeciego stycznia Klipra dzwoni na komrk ambasadora? Tej rozmowy nie ma na adnej z tam w jego biurze. Liz rozemiaa si gono. - To kompletne szalestwo, Harry. Ten szczur zaatwi sobie niezbite alibi, a potem siedzia w areszcie i czeka, kiedy wreszcie bdzie mg zagra atutow kart, eby to wygldao na jeszcze bardziej przekonujce! - Mam wraenie, e sysz w twoim gosie podziw. - Wycznie profesjonalny. Sdzisz, e zaplanowa to od samego pocztku? Harry spojrza na zegarek. Mzg zacz alfabetem Morse'a nadawa informacje o tym, e co jest nie tak.

- Akurat tej jednej jedynej rzeczy jestem pewien: wszystkie dziaania Brekkego zostay zaplanowane. Ani jednego szczegu nie pozostawi przypadkowi. - A skd taka pewno? - No c. - Przyoy pust szklank do czoa. - Sam mi to powiedzia. Mwi, e nienawidzi ryzyka, e nie wchodzi do gry, kiedy nie ma pewnoci, e wygra. - Przypuszczam, e wymylie te, w jaki sposb zabi ambasadora. - Po pierwsze, odprowadzi ambasadora do garau. To moe potwierdzi recepcjonistka. Po drugie, wrci wind na gr. I to powiadcza dziewczyna, ktra wsiada do windy i ktr na dodatek zaprosi na kaw. Najprawdopodobniej zabi ambasadora w garau. Zada mu cios laposkim noem, kiedy Molnes si odwrci, eby wsi do samochodu. Zabra mu klucze i zaadowa ciao do baganika, zamkn samochd, wrci do windy i zaczeka, a kto j przywoa, eby mie pewno, e jaki wiade k potwierdzi jego wjazd z powrotem na gr. - Nawet podrywa t dziewczyn, eby go zapamitaa. - No wanie. Gdyby trafi si kto inny, wymyliby co innego. Potem zablokowa w telefonie rozmowy przychodzce, udajc, e jest zajty, wsiad do windy jadcej w d i samochodem ambasadora pojecha do Klipry. -Ale jeli ambasadora zabi w garau, to zabjstwo musiao si nagra na wideo. - A jak sdzisz, dlaczego ta kaseta znikna? Nikt nie prbowa podwaa alibi Brekkego, to on sam skoni Jima Love do oddania mu kasety. Tamtego wieczoru, kiedy spotkalimy go na meczu bokserskim, spieszy si do biura, ale nie po to, by porozmawia z amerykaskim klientem. Umwi si z Jimem, e ten go wpuci. Po to eby Brekke mg wyj tam z nagraniem, na ktrym wida, jak zabija ambasadora. I przeprogramowa zegar, eby wszystko wygldao na to, e kto usiuje pozbawi go alibi. - Dlaczego po prostu nie usun oryginalnej kasety? - Brekke to perfekcjonista. Wiedzia, e w miar przytomny ledczy w ktrym momencie stwierdzi niezgodno godziny nagrania. - W jaki sposb? - Poniewa skasowane nagranie zastpi filmem z innego wieczoru, prdzej czy pniej policja rozmawiaaby z pracownikami budynku, ktrzy zawiadczyliby, e przejedali przed t kamer midzy czwart a wp do szstej trzeciego stycznia. A dowodem sfabrykowania tamy jest oczywicie brak tych osb na nagraniu. Dziki deszczowi i mokrym ladom opon doszlimy do tego nieco szybciej, ni mielimy doj. - A wic nie okazae si bystrzejszy, ni on sobie yczy?

Harry wzruszy ramionami. - No nie. Ale mog z tym y. Za to Jim Love nie mg. Swoj zapat dosta w zatrutym opium. - Dlatego e by wiadkiem? - Ju mwiem, e Brekke nie lubi ryzyka. - A co z motywem? Harry wypuci powietrze przez nos. Zabrzmiao to jak sapnicie hamulcw tira. - Pamitasz, zastanawialimy si, czy dysponowanie pidziesicioma milionami koron przez sze lat byoby dostatecznym motywem do zabicia ambasadora. - Nie byo. - Ale dysponowanie nimi do koca ycia skonio Jensa Brekke do zabicia trojga ludzi. Zgodnie z testamentem pienidze miaa odziedziczy Runa po ukoczeniu dwudziestu trzech lat, lecz poniewa jej mier w ogle nie bya brana pod uwag, dziedziczenie po niej nastpuje w sposb ustawowy. To znaczy, e majtek przechodzi na Hilde Molnes. W testamencie nie ma adnych zastrzee, ambasadorowa moe dysponowa tymi pienidzmi ju teraz. - A w jaki sposb Brekke zamierza j zmusi do oddania mu majtku? - W aden. Hilde Molnes zostao sze miesicy ycia. To czas wystarczajco dugi, by moga za niego wyj, ale nie tak dugi, eby Brekke nie zdoa utrzyma si w roli idealnego dentelmena. - Chcesz powiedzie, e usun z drogi jej ma i crk, by po jej mierci odziedziczy majtek? - Nie tylko. On ju korzysta z tych pienidzy. Liz popatrzya na niego zdziwiona. - Przej stojc na krawdzi bankructwa spk o nazwie Phuridell. Jeeli wszystko pjdzie zgodnie z analiz Barclay Thailand, za par lat firma moe by warta dwadziecia razy tyle, ile za ni zapaci. - To dlaczego tamci j sprzedaj? - Wedug George'a Waltersa, szefa Phuridellu, tamci to drobni akcjonariusze, ktrzy odmwili sprzeday swoich udziaw Ovemu Kliprze, kiedy skupowa wikszo akcji, poniewa uwaali, e mog liczy na wielkie zyski. Ale po znikniciu Klipry dowiedzieli si, e spka bankrutuje, bo dawi j dug dolarowy, wic z radoci przyjli ofert Brekkego. To samo dotyczyo firmy adwokackiej, ktra zarzdzaa mas spadkow po Kliprze. czna cena kupna wynosi okoo stu milionw koron.

- Ale Brekke jeszcze nie ma tych pienidzy? - Walters powiedzia mi, e poow sumy trzeba wpaci teraz, a poow za sze miesicy. Jak Brekke zamierza wpaci pierwsz rat, nie wiem. Musia zdoby te pienidze w inny sposb. - A jeli Hilde Molnes nie umrze za sze miesicy? - Co mi mwi, e Brekke ju by o to zadba. To on jej miesza drinki... Liz zamylona wpatrywaa si przed siebie. - Czy nie ba si, e wzbudzi podejrzenia, jeli pojawi si akurat teraz jako nowy waciciel Phuridellu? - Owszem. Dlatego kupi akcje w imieniu spki, ktra nazywa si Ellem Limited. - Przecie mona sprawdzi, e to on za ni stoi. - Nie stoi. Firm zaoono na nazwisko Hilde Molnes. Ale po jej mierci oczywicie on odziedziczy rwnie t spk. Wargi Liz uoyy si w pene zdumienia O. - I tego wszystkiego zdoae si dowiedzie na wasn rk? - Z pomoc Waltersa. Ale co mi zaczo wita w gowie, kiedy u Klipry znalazem list akcjonariuszy Phuridellu. - Tak? - Ellem - umiechn si Harry. - Pocztkowo podejrzewaem Ivara Lokena. Jego przezwisko z okresu wojny w Wietnamie to LM. Rozwizanie okazao si jednak bardziej banalne. Liz zaoya rce za gow. - Poddaj si. - Ellem czytane od tyu to Melle. A tak brzmi panieskie nazw isko Hilde Molnes. Liz przygldaa si Harry'emu, jakby by atrakcj w ogrodzie zoologicznym. - Jeste naprawd niemoliwy.

Jens patrzy na owoc papai, ktry trzyma w doni. - Wiesz co, Loken? Papaja, w momencie kiedy j nagryzasz, cuchnie rzygowinami, zauwaye to? - Wbi zby w misz. Sok spyn mu po brodzie. - A smakuje jak cipa. Odchyli gow ze miechem. - Wiesz, papaja w Chinatown kosztuje pi bahtw. Prawie nic. Kadego na ni sta. To jedna z tak zwanych prostych przyjemnoci. I tak jak ze wszystkimi prostymi przyjemnociami, czowiek nie potrafi ich doceni, dopki mu si ich nie odbierze.

Na przykad... - Jens machn rk, jakby szuka odpowiedniej analogii - ...tego, e samemu mona si podetrze. Albo wali konia. Wszystkiego, co wymaga posiadania przynajmniej jednej sprawnej rki. - Podnis odcit do Lokena za palec rodkowy i przysun mu j do twarzy. - Jedn cigle masz. Pomyl o tym. I pomyl o tym wszystkim, czego nie bdziesz mg zrobi, nie majc obu. Ja ju si troch nad tym zastanawiaem, wic ci pomog. Nie bdziesz mg obra pomaraczy, nadzia przynty na haczyk, popieci kobiety ani zapi sobie spodni. Nie bdziesz mg nawet si zastrzeli, gdyby przysza ci na to ochota. Kto bdzie musia ci pomaga. We wszystkim. Naprawd to rozwa. Kropelki krwi skapujce z doni uderzay o krawd stou i na koszuli Lokena pojawiy si malekie czerwone plamki. Jens odoy odcit rk. Palce wskazyway na sufit. - A z drugiej strony, kiedy ma si obie rce nietknite, nie ma granic tego, co mona zrobi. Mona udusi czowieka, ktrego si nienawidzi, cign ze stou wygran i trzyma kij do golfa. Wiesz, jak daleko posuna si ju medycyna? Jens zaczeka, dopki nie zyska pewnoci, e Loken nie odpowie. - Lekarze potrafi przyszy do, nie niszczc nawet jednego nerwu, zagbiaj si w rami i wycigaj nerwy jak gumki. W cigu szeciu miesicy zapomnisz, e jej nie miae. To oczywicie zaley od tego, czy dostatecznie szybko trafisz do lekarza i czy nie zapomnisz zabra rki ze sob. - Stan za krzesem Lokena, opar brod na jego ramieniu i szepn mu do ucha: - Zobacz, jaka adna rka. Pikna, co? Prawie tak pikna jak do tej rzeby Michaa Anioa. Jak ona si nazywaa? Loken nie odpowiedzia. - Ta wykorzystana w reklamie Levisa, no wiesz. Loken utkwi wzrok w jakim punkcie przed sob. Jens westchn. - Wida aden z nas nie jest znawc sztuki, prawda? No ale moe kupi sobie jakie synne obrazy, kiedy bdzie ju po wszystkim. Zobacz, czy mnie nie zainspiruj. A propos, ile czasu musi min, nim bdzie za pno na przyszycie rki? P godziny? Godzina? Moe wicej, gdybymy umiecili j w lodzie. Ale, niestety, ld ju si nam dzisiaj skoczy. Na szczcie dla ciebie do szpitala Answut jest tylko pitnacie minut jazdy. - Nabra powietrza, przyoy usta do ucha Lokena i wrzasn: - GDZIE JEST HOLE I TA KOBIETA?! Loken drgn i odsoni zby w grymasie blu. - Przepraszam. - Jens zdj kawaeczek pomaraczowego miszu owocu z policzka Lokena. - Po prostu zaley mi, eby si z nimi skontaktowa. O ile dobrze wiem, tylko wy troje zrozumielicie, jak to si jedno z drugim wie, prawda? Spomidzy warg starego czowieka wydoby si ochrypy szept:

- Masz racj... - Co? - spyta Jens i nachyli si do jego ust. - Co powiedziae? Goniej, czowieku! - Masz racj z t papaj. Cuchnie rzygowinami.

Liz zaoya rce za gow. - Ta sprawa z Jimem Love. Nie bardzo sobie potrafi wyobrazi, jak Brekke stoi w kuchni i dodaje cyjanku do opium. Harry umiechn si krzywo. - To samo Brekke mwi o Kliprze. Masz racj. Kto mu pomaga. Jaki profesjonalista. - Takich ludzi nie szuka si przez ogoszenia w gazecie. - No nie. - Moe przypadkiem nawiza z kim znajomo. Odwiedza przecie poktne rodowiska hazardzist w. Albo... Albo... Urwaa, kiedy zobaczya, e Harry dziwnie na ni patrzy. - Co? - spytaa. - O co chodzi? - Czy to nie jasne jak soce? Nasz stary znajomy Woo. Cay czas wsppracowa z Jensem. To Jens kaza mu umieci podsuch w moim telefonie. - Wyglda mi to na troch zbyt nadzwyczajny zbieg okolicznoci, eby facet, ktry pracowa dla wierzycieli Molnesa, pracowa te dla Brekkego. - Oczywicie to nie jest aden zbieg okolicznoci. Hilde Molnes mwia mi, e egzekutorzy dugu, ktrzy dzwonili do niej po mierci ma, od razu ustpili po rozmowie przez telefon z Jensem Brekke. Wtpi, eby ich przestraszy. Kiedy odwiedzilimy Thai Indo Travellers, Sorensen owiadczy, e nie maj adnych niezaatwionych rachunkw z Molnesem. Najprawdopodobniej mwi prawd. Przypuszczam, e Brekke spaci dugi ambasadora w zamian za dodatkowe usugi, rzecz jasna. - Usugi Woo. - No wanie. - Harry znw spojrza na zegarek. - Do jasnej cholery, gdzie si podzia ten Loken? Liz westchna i wstaa. - Sprbujmy do niego zadzwoni. Moe zasn? Harry w zamyleniu podrapa si po brodzie. - Moe.

Loken czu bl w piersi. Nigdy nie mia problemw z sercem, ale troch wiedzia o symptomach. Jeli to zawa, to mia nadziej, e okae si dostatecznie silny, eby go zabi. I tak mia umrze, wic rwnie dobrze mgby pozbawi Brekkego bodaj czci przyjemnoci. Chocia kto wie, moe Brekke wcale nie odczuwa przyjemnoci? Moe traktowa to tak samo jak on - jak prac, ktr naleao wykona. Strza, czowiek pada, to wszystko. Patrzy na Brekkego, widzia, jak jego usta si poruszaj, i ku swemu zaskoczeniu zrozumia, e nic nie syszy. - Kiedy wic Ove Klipra poprosi mnie o zabezpieczenie dolarowego dugu Phuridellu, zrobi to podczas lunchu zamiast przez telefon - mwi Jens. - Nie mogem uwierzy wasnym uszom. Zamwienie na p miliarda, a on przekazuje mi je ustnie, zamiast nagra na tam! To szansa, na jak si czeka przez cae ycie, a ona i tak nigdy si nie trafia. - Jens wytar usta serwetk. - Po powrocie do biura zleciem transakcj dolarow na wasne nazwisko. Gdyby dolar spad, mgbym pniej przepisa j na Phuridell, twierdzc, e to zabezpieczenie dolarowe, tak jak si umawialimy. Gdyby dolar poszed w gr, mogem sam zgarn zyski i wyprze si, e Klipra da mi to zlecenie. Niczego by mi nie udowodni. Zgadnij, co si stao, Ivar? Mog tak do ciebie mwi? - Zmi serwetk i rzuci ni, celujc w kosz na mieci przy drzwiach. - No wic Klipra zagrozi, e pjdzie z t spraw do dyrekcji Barclay Thailand. Wyjaniem mu, e jeli przyznaj mu racj, to bd musieli zwrci mu strat, przy okazji pozostajc bez swojego najlepszego dealera. Mwic w skrcie: w Barclay Thailand nie mieli innego wyjcia, jak mnie wspiera, na nic innego nie byo ich sta. Klipra zagrozi wic, e uruchomi swoje kontakty polityczne, ale wiesz co? Nie zdy. Stwierdziem, e mog za jednym zamachem pozby si problemu Ovego Klipry i przej jego spk, Phuridell, ktra wzbije si w gr jak rakieta. A mwi tak nie dlatego, e w to wierz i mam tak nadziej, jak ci aoni spekulanci giedowi. Ja to wiem. Sam si o to zatroszcz i na pewno tak bdzie. - Oczy mu byszczay. - Dokadnie tak, jak wiem, e Harry Hole i to yse babsko umr dzi wieczorem. To te si stanie. - Spojrza na zegarek. - Wybacz mi ten melodramat, Ivar, ale czas pynie. Najwysza pora pomyle o tym, co dla nas najlepsze. Loken patrzy na niego pustym spojrzeniem. - Nie boisz si, co? Twardziel z ciebie. - Brekke lekko zaskoczony skuba lun nitk przy dziurce od guzika. - Opowiedzie ci, jak ich znajd? Przywizanych do pala wbitego gdzie w dno rzeki z kulk w ciele i gb goryla. Pamitasz to okrelenie, Ivar? Nie? Moe go nie uywalicie, kiedy bye mody. Sam nie do koca rozumiaem, co oznacza, dopki mj przyjaciel Woo nie wytumaczy mi, e ruba odzi dosownie zrywa czowiekowi skr z

twarzy, zostaje czerwone miso. A najlepsze, e to metoda, ktr stosuje mafia. Ludzie bd sobie, rzecz jasna, zadawa pytanie, czym tych dwoje tak si narazio mafii, ale na to nigdy nie otrzymaj odpowiedzi, prawda? Zwaszcza od ciebie, bo ty dostaniesz bezpatn operacj i pi milionw dolarw za to, e powiesz mi, gdzie oni s. Przecie umiesz wietnie znika, zmienia tosamo i tak dalej. Nie mam racji? Ivar Loken patrzy, jak wargi Jensa si poruszaj, i sysza dobiegajce z oddali echo jakiego gosu. Sowa takie jak ruba, pi milionw i nowa tosamo zdaway si przelatywa obok niego. We wasnych oczach nigdy nie by bohaterem i wcale nie pragn zgin jak bohater. Umia jednak odrni dobro od za i w granicach rozsdku stara si czyni dobro. Nikt inny oprcz Brekkego i Woo nigdy si nie dowie, czy wyszed na spotkanie mierci z podniesion gow, czy nie. Nikt nie bdzie mwi o starym Lokenie przy piwie, kiedy spotkaj si weterani wywiadu albo suby dyplomatycznej. I to w zasadzie Lokena te nie obchodzio. Nie potrzebowa adnej pomiertnej sawy. Jego ycie byo dobrze skrywan tajemnic i chyba tak samo powinien umrze. Ale chocia nie bya to okazja do czynienia wielkich gestw, to wiedzia, e podajc Brekkemu informacje, ktrych tamten si domaga, zyska jedynie szybsz mier. A blu ju nie czu, wic nie warto. Nawet gdyby usysza szczegy propozycji Brekkego, i tak nie miayby adnego znaczenia. Nic ju nie miao znaczenia. Bo w tej samej chwili telefon komrkowy, ktry mia przy pasku, zacz piszcze.

51
Harry ju mia si rozczy, kiedy usysza kliknicie i kolejny sygna. Zrozumia, e z domowego numeru Lokena zosta przeczony dalej na komrk. Zaczeka do sidmego dzwonka, po czym si podda i podzikowa stojcej za kontuarem dziewczynie z kokard a la Myszka Miki za pozwolenie skorzystania z telefonu. - Mamy problem - owiadczy, wracajc do ich pokoju. Liz zdja buty i skubaa suche skrki przy paznokciach. - To te korki. Zawsze wszystko jest przez korki. - Przeczyo mnie na komrk, ale te nie odebra. Nie podoba mi si to. - Spokojnie. Co miaoby mu si sta w spokojnym Bangkoku? Na pewno zostawi komrk w domu. - Popeniem gupstwo - przyzna Harry. - Powiedziaem Brekkemu, e zamierzamy si dzi wieczorem spotka we troje, i poprosiem, eby si dowiedzia, kto stoi za Ellem Limited. - Co zrobie?! - Liz zrzucia nogi ze stou. Harry uderzy pici w blat, a podskoczyy filianki. - Niech to szlag trafi! Chciaem zobaczy, jak on zareaguje. - Jak zareaguje? Do diaba, Harry, to nie jest zabawa! - Ja si wcale nie bawi. Ustaliem z nim, e zadzwoni do niego podczas naszego spotkania. Chciaem si wtedy gdzie z nim umwi. Planowaem Lemon Grass. - T restauracj, w ktrej bylimy? - To tu obok. Uznaem to za lepsze rozwizanie ni urzdzanie zasadzki u niego w domu. Jest nas troje, wic wyobraaem sobie takie aresztowanie jak wtedy, kiedy zwinlimy Woo. - Musiae go postraszy, wymieniajc Ellem? - jkna Liz. - Brekke nie jest gupi. Od dawna czu, co si wici. Znw wrci do tematu wiadkowania na lubie, testowa mnie. Chcia sprawdzi, czy nie mam go na celowniku. Liz prychna. - Co za brednie macho! Jeli wy dwaj macie tu jakie osobiste porachunki, to zaatwcie te mskie przepychanki w inny sposb. Do diaba, Harry! Sdziam, e jeste zbyt profesjonalny na co takiego.

Harry nie odpowiedzia. Wiedzia, e Liz ma racj. Zachowa si jak amator. Dlaczego, na mio bosk, wspomnia o Ellem Limited? Mg przecie wymyli sto innych powodw, dla ktrych powinni si spotka. By moe Jens mia racj, mwic, e niektrzy ludzie lubi ryzyko dla samego ryzyka. Moe Harry by tylko jednym z hazardzistow, ktrych Brekke uwaa za tak aosnych. Nie, to nie to. W kadym razie nie tylko. Dziadek kiedy mu tumaczy, e nigdy nie strzela do pardw, kiedy siedz na ziemi. To nieadnie. Czyby to bya przyczyna? Co w rodzaju dziedzicznej etyki mylistwa? Trzeba wyposzy zdobycz, by mc do niej strzeli, gdy bdzie ucieka. Zostawi jej symboliczn moliwo ocalenia. Gos Liz przerwa mu cig myli. - Wic co robimy teraz, sierancie? - Czekamy - odpar Harry. - Dajemy Lokenowi p godziny. Jeli si nie pojawi, dzwoni do Brekkego. - A jeli Brekke nie odbierze? Harry gboko odetchn. - To dzwonimy do komendanta i uruchamiamy cay aparat. Liz przez zacinite zby wymamrotaa kilka przeklestw. - Mwiam ci ju, jak wyglda ycie policjanta z drogwki?

Jens patrzy na wywietlacz komrki Lokena i gono si mia. Telefon przesta dzwoni. - Masz wietn komrk, Ivar. Ericsson wykona naprawd dobr robot, zgodzisz si ze mn? Wywietla si numer dzwonicego, wic jeli nie chcesz z kim rozmawia, moesz po prostu nie odbiera. O ile si nie myl, ten kto zacz si zastanawia, dlaczego si nie zjawiasz. Bo nie masz chyba zbyt wielu przyjaci, ktrzy dzwoniliby do ciebie o tej porze, prawda, Ivar? Rzuci telefon przez rami, Woo zrcznie odstpi w bok i go zapa. - Dzwo do informacji i dowiedz si, czyj to numer i gdzie to jest. Natychmiast. Jens przysiad si do Lokena. - Z t operacj trzeba si ju bardzo spieszy, Ivar. - Zatka nos, patrzc na kau, ktra rozlewaa si pod krzesem. - Ale, Ivarze! - Millie's Karaoke - rozlego si za nimi kulawym angielskim. - Wiem, gdzie to jest. Jens poklepa Lokena po ramieniu.

- Sorry, ale musimy lecie, Ivar. Do szpitala wybierzemy si, jak wrcimy. Obiecuj, dobrze? Loken poczu wibracje oddalajcych si krokw i czeka na ruch powietrza wywoany zatrzaskujcymi si drzwiami. Nie nastpi. Zamiast tego znw pojawio si dalekie echo gosu tu przy jego uchu. - Prawie zapomniaem, Ivar. Gorcy oddech pali skro Lokena. - Musimy czym przywiza ich do tych pali. Mog poyczy opask? Oddam ci j, obiecuj. Loken otworzy usta i poczu, jak luzwka w gardle rwie si od krzyku. Kto inny przej dowodzenie nad jego mzgiem, szarpn za skrzane rzemienie i zobaczy, jak krew bucha na st, a rkawy koszuli chon jej tyle, e cakiem zmieniaj barw. Ruch powietrza wywoany zatrzaniciem drzwi ju do niego nie dotar.

Harry poderwa si, syszc lekkie pukanie do drzwi. Mimowolnie si skrzywi, widzc, e to nie Loken, tylko dziewczyna z kokard Myszki Miki. - You Hally, sir? Przytakn. - Telephone. - A nie mwiam? - rzucia Liz. - Stawiam sto bahtw, e to korki. Harry poszed za dziewczyn do recepcji, podwiadomie odnotowa, e ma takie same kruczoczarne wosy i smuk szyj jak Runa. Przyglda si krciutkim czarnym woskom na karku. Dziewczyna odwrcia si, umiechna przelotnie i wycigna do niego rk. Kiwn gow i wzi suchawk. - Tak? - Harry? To ja. Harry dosownie czu, jak naczynia krwionone mu si rozszerzaj, kiedy serce zaczo szybciej toczy krew. Kilka razy gboko odetchn, zanim mg spokojnie i wyranie powiedzie: - Gdzie jest Loken, Jens? - Ivar? Ma pene rce roboty i nie mg przyj. Po jego gosie Harry poznawa, e maskarada dobiega koca. To mwi ten Jens Brekke, z ktrym rozmawia pierwszy raz w biurze. Tym samym artobliwym, wyzywajcym

tonem, jakiego uywa czowiek, ktry wie, e wygra, ale pragnie si tym napawa, zanim zada ostateczny cios. Harry usiowa myle szybko, stwierdzi, co mogo znw przechyli szanse na jego korzy. - Czekaem na twj telefon, Harry. - To nie by gos zrozpaczonego czowieka, tylko kogo, kto prowadzi samochd nonszalancko, trzymajc kierownic jedn rk. - No c, uprzedzie mnie, Jens. Brekke zamia si ochryple. - Chyba zawsze ci uprzedzam, Harry, prawda? Jakie to uczucie? - Mczce. Gdzie jest Loken? - Chcesz wiedzie, co Runa powiedziaa przed mierci? - Nie. Chc tylko wiedzie, gdzie jest Loken, co z nim zrobie i gdzie ci znajdziemy. - Ale to a trzy yczenia naraz! Membrana w suchawce zadrgaa od jego miechu. Ale uwag Harry'ego przycigao co jeszcze. Co, czego nie by w stanie zidentyfikowa. miech gwatownie si urwa. Wiesz, ile powiecenia wymaga zrealizowanie takiego pla nu, Harry? Zabezpieczanie podwjnych zabezpiecze, chodzenie okrn drog, eby wszystko idealnie si skadao. Nie mwic ju o niedogodnociach fizycznych. Zabijanie to jedno, ale mylisz, e przyjemnie mi si siedziao przez dwa dni w areszcie? Moe mi nie wierzysz, ale to, co mwiem o siedzeniu w zamkniciu, to prawda. - To po co szede okrn drog? - Tumaczyem ci ju wczeniej, e eliminowanie ryzyka kosztuje. Ale warto to robi, zawsze warto. Tak jak na przykad caa ta robota, ktr musiaem wykona, eby wszystko wygldao na win Klipry. - Dlaczego nie moge tego zrobi w prosty sposb? Po prostu ich zabi, a win zrzuci na mafi? - Mylisz jak ci przegrani, ktrych zwykle cigasz, Harry. Oni s jak hazardzici. Zapominaj o caoci, o tym, e co przyjdzie pniej. Oczywicie, e mogem zabi Molnesa, Klipr i Run w prostszy sposb, po prostu zatroszczy si o to, by nie pozostawi adnych ladw. Ale to by nie wystarczyo. Bo po przejciu majtku Molnesa i firmy Phuridell staoby si a nadto wyrane, e miaem motyw, by zabi wszystkich troje, prawda? Trzy zabjstwa i czowiek, ktry ma motyw, eby dokona wszystkich trzech? Nawet policja zdoaaby si zorientowa. Nawet gdybycie nie znaleli adnych rozstrzygajcych dowodw, czekayby mnie z pewnoci wielkie nieprzyjemnoci. Musiaem wic przygotowa dla was

alternatywny scenariusz, w ktrym wszystkiemu winna bya jedna z ofiar. Rozwizanie nie na tyle trudne, abycie sobie z nim nie poradzili, ale te i nie na tyle proste, eby dao wam spokj. Powiniene mi waciwie dzikowa, Harry, przecie dziki mnie wyszede na zdolnego, kiedy wpade na lad Klipry, prawda? Harry sucha tylko jednym uchem. Cofn si o rok w przeszo. Wtedy te sucha gosu zabjcy. Wwczas w tle usysza zdradzajcy go plusk wody, ale teraz dociera do niego jedynie lekki szum muzyki. Moga pochodzi skdkolwiek. - Czego ty chcesz, Jens? - Czego chc? Hm. Czego ja mog chcie? Przypuszczam, e tylko porozmawia. Zatrzymuje mnie, pomyla Harry. Chce mnie tu zatrzyma. Dlaczego? Syntetyczne bbny lekko stukay, zaraz przyczy si do nich klarnet. - Ale jeli chcesz wiedzie konkretnie, to zadzwoniem jedynie po to, eby ci powiedzie... Just Called to Say I Love You ! - ...e tej twojej koleance przydaaby si operacja plastyczna. Co ty na to, Harry? Harry? Suchawka telefoniczna przesuwaa si nad podog jak wahado. Biegnc korytarzem, Harry czu sodycz adrenaliny napywajcej do krwi jak po zastrzyku. Dziewczyna z kokard Myszki Miki wystraszona cofna si pod cian, kiedy rzuci suchawk. Z kabury na ydce wyszarpn poyczonego rugera SP -101 i zaadowa go jednym pynnym ruchem. Dotaro do niej, e ma dzwoni na policj? Nie mia czasu si nad tym zastanawia. On ju tu jest. Harry kopniakiem otworzy pierwsze drzwi i nad muszk rewolweru spojrza w cztery przeraone twarze. - Przepraszam. W nastpnym pomieszczeniu o mao nie strzeli z czystego strachu. Na samym rodku sta na szeroko rozstawionych nogach maleki ciemny Taj w poyskujcym od srebra kombinezonie i ciemnych okularach rodem z filmu porno. Miny dwie sekundy, nim Harry zorientowa si, co ten czowiek robi, ale w tym czasie dalszy cig Hound Dog utkwi ju na dobre w gardle tajskiego Elvisa. Harry spojrza w gb korytarza. W sumie musiao tu by co najmniej pidziesit pokojw. Czy powinien i po Liz? Gdzie w gowie od pewnego czasu dwicza mu dzwonek alarmowy, ale mzg by ju przeciony do tego stopnia, e usiowa go wyczy. Teraz dzwonek rozleg si gono i wyranie. Liz! Cholera, mimo wszystko Jensowi udao si go zatrzyma! Pogna korytarzem i zaraz za rogiem zobaczy otwarte drzwi do zajmowanego przez nich pokoju. Przesta ju myle, nie ba si, nie mia adnej nadziei, po prostu bieg ze

wiadomoci, e przekroczy granic, przed ktr zabijanie jest trudne. To ju nie by zy sen. To nie bieg w wodzie po pas. Wpad do pokoju i zobaczy Liz skulon za kanap. Obrci si z rewolwerem, ale za pno. Co uderzyo go pod nerkami, wybijajc z niego powietrze, i moment pniej mia cinit szyj. Zauway zwj przewodu do mikrofonu i zaraz oszoomi go zapach curry. Uderzy okciem w ty, poczu, e w co trafi, usysza jk. - Tay - powiedzia jaki gos i zacinita pi nadleciaa od tyu, trafiajc go pod uchem. Zakrcio mu si w gowie. Od razu zrozumia, e co kosztownego stao si z jego szczk. Przewd wok szyi znw si napi. Prbowa podoy pod niego palec, ale bezskutecznie. Pozbawiony czucia jzyk sam wysuwa si z ust, jakby kto go caowa. Pewnie uniknie sonego rachunku u dentysty, bo przed oczami ju mu pociemniao. W mzgu mia oranad w proszku. Zabrako mu si, prbowa zdecydowa, e umiera, ale ciao nie suchao. Odruchowo wycign rk do gry, ale tym razem nie byo adnej basenowej siatki, ktra mogaby go ocali. Zostaa wycznie modlitwa, jakby sta na kadce nad Siam Square i baga o ycie wieczne. - Stop! Przewd na jego szyi si poluzowa i tlen popyn do puc. Jeszcze, musi mie wicej tlenu! Mia wraenie, e w pokoju go brakuje, a puca jakby chciay wyskoczy z piersi. - Pu go! - Liz podniosa si na kolana i celowaa w Harry'ego swoim smith & wessonem 650. Harry czu, e Woo przysuwa si do niego, znw napinajc przewd, ale tym razem udao mu si podoy pod kabel lew do. - Zastrzel go! - wykrztusi Harry gosem Kaczora Donalda. - Pu go natychmiast! - renice Liz byy czarne ze strachu i wciekoci. Struka krwi ciekaa jej z ucha przez obojczyk i spywaa za dekolt. - On mnie nie puci, musisz go zastrzeli - szepn Harry ochryple. - Ju! - krzykna Liz. - Strzelaj! - wrzasn Harry. - Zamknij si! - Liz gwatownie poruszya rewolwerem, usiujc utrzyma rwnowag. Harry odchyli si do tyu w stron Woo. Mia wraenie, e napiera na cian. Liz miaa zy w oczach, gowa leciaa jej do przodu. Harry widzia to ju wczeniej. Doznaa powanego wstrzsu mzgu, a zostao im mao czasu.

- Liz, posuchaj mnie! Kabel gwatownie si napi, Harry usysza, jak skra na doni pka. - renice masz ogromne, zaraz bdziesz w szoku, Liz. Syszysz? Musisz strzela teraz, nim bdzie za pno! Zaraz zemdlejesz, Liz! Z jej ust wydar si szloch. - Niech ci diabli, Harry. Nie dam rady. Ja... Przewd wszed w ciao jak w maso. Harry usiowa zacisn do w pi, ale chyba musia mie uszkodzone jakie nerwy. - Liz, spjrz na mnie! Liz nie przestawaa mruga zazawionymi oczami. - Wszystko bdzie dobrze, Liz! Wiesz, dlaczego werbuj tych Chiczykw z pnocy do armii? Cholera, przecie nie ma wikszych celw na wiecie. Popatrz na tego faceta, Liz. Jeli tylko ci si uda nie strzeli we mnie, to musisz go trafi! Liz spojrzaa na Harry'ego z otwartymi ustami, po czym opucia rewolwer i wybuchna miechem. Harry usiowa powstrzyma Woo, ktry ruszy do przodu, ale to byo rwnoznaczne z prb zagrodzenia drogi lokomotywie. Padli na Liz, kiedy co wybucho w twarzy Harry'ego. Kujcy bl przemkn po nerwach, palio jak ogniem. Czu zapach perfum Liz, jej ciao poddao si pod naporem Woo, przyciskajcego ich do podogi. Echo grzmotu przetoczyo si przez otwarte drzwi na korytarz. Potem zapada cisza. Harry oddycha. Lea cinity midzy Liz a Woo, ale czu, e jego pier si porusza. A to mogo jedynie oznacza, e yje. Co kapao i kapao. Stara si odsun od siebie t myl, nie mia na ni czasu. Mokra lina, zimne sone krople uderzajce o pokad. To nie Sydney. Krople skapyway na czoo Liz, na jej powieki. Potem znw usysza jej miech. Liz otworzya oczy, dwa czarne okna z biaymi futrynami w czerwonej cianie. Siekiera dziadka, suche, guche uderzenia, stuk, gdy drewno spadao na ubit ziemi. Niebo bkitne, trawa askocze w ucho. Mewa raz pojawia si w polu widzenia, raz znika. Mia ochot zasn, caa twarz stana w ogniu. Czu zapach wasnego ciaa i prochu, ktry utkwi w skrze. Z gonym jkiem wysun si z tego ludzkiego sandwicza. Liz cigle si miaa z szeroko otwartymi oczami. Ale on na to nie reagowa. Obrci Woo na plecy. Twarz Chiczyka zesztywniaa w zdumieniu, usta byy potwarte, jakby protestoway przeciwko czarnemu otworowi w czole. Odsun Woo, ale kapanie dalej nie ustawao. Odwrci si do ciany i zobaczy, e nic mu si nie zwiduje. Madonna znw zmienia kolor wosw. Warkocz Woo przyklei si do grnej czci ramki,

piosenkarce wyrosa punkowa grzywka, z ktrej ciekay krople kogla -mogla z sokiem malinowym i z mikkim planiciem spaday na gruby dywan. Liz nie przestawaa si mia. - A wic tutaj urzdzilicie sobie party? - rozleg si jaki gos od drzwi. - I nie zaprosilicie Jensa? A ja mylaem, e jestemy przyjacimi... Harry si nie odwrci, rozpaczliwie rozgldajc si za rewolwerem. Kiedy Woo uderzy go w plecy, bro musiaa polecie pod st albo za krzeso. - Tego szukasz, Harry? Oczywicie. Obrci si i spojrza w luf rugera SP-101. Ju mia otworzy usta, eby co powiedzie, kiedy zobaczy, e Jens zaraz strzeli. Trzyma rewolwer w obu rkach i odrobin si pochyli, eby zamortyzowa odrzut. Przed oczami stan mu tamten policjant hutajcy si na krzele U Schr0dera. Jego wilgotne wargi, pogardliwy umiech, niewidoczny, a mimo wszystko obecny. Taki sam umiech pojawi si, gdy komendant policji poprosi o uczczenie minut ciszy pamici Harry'ego Hole. - Gra skoczona, Jens - usysza wasny gos. - Ju nie uciekniesz. - Gra skoczona? Naprawd mwi si takie rzeczy? - Jens westchn i pokrci gow. - Naogldae si za duo kiepskich filmw kryminalnych, Harry. Palec zgi si na cynglu. - Ale okej, masz racj, ju po wszystkim. Dziki wam to b dzie wygldao jeszcze lepiej, ni sam zaplanowaem. Jak mylisz, kogo bd obwinia, kiedy znajd wysannika mafii i dwoje policjantw, ktrzy pozabijali si nawzajem ze swoich rewolwerw? Jens zmruy oko, cakiem niepotrzebnie przy odlegoci trzech metrw. On nigdy nie ryzykuje, pomyla Harry, zamkn oczy i odruchowo gboko odetchn, szykujc si na strza. Bbenki w uszach chyba popkay. Harry poczu, e plecami uderza w cian albo w podog, nie wiedzia ju w co. Zapach prochu zakrci w nosie. Zapach. Nic nie rozumia. Skoro Jens wystrzeli trzy razy, to Harry ju dawno nie powinien czu adnego zapachu. - Niech to szlag! - Kto woa jakby spod kodry. Dym si rozwia i teraz Harry zobaczy Liz, ktra siedziaa pod cian z dymicym rewolwerem w jednej rce, a drug przyciskaa do brzucha. - Do diaba, dostaam! Jeste tu, Harry? Czy jestem, zastanowi si Harry. Ledwie przypomina sobie kopnicie w biodro, ktre go obrcio do poowy.

- Co si stao? - zawoa Harry, wci na p guchy. - Strzeliam pierwsza. Trafiam. Wiem, e trafiam, Harry. Do diaba, jak on wyszed? Harry wsta, zrzucajc przy tym filianki ze stou i w kocu stan w miar pewnie. Lewa noga mu zdrtwiaa. Zdrtwiaa? Pooy rk na biodrze i poczu, e spodnie s mokre. Nie chcia na to patrze. Wycign rk. - Daj mi rewolwer, Liz. Spojrza na drzwi. Krew. Na linoleum bya krew. Tdy. Trzeba i tdy, Hole. Poda oznakowan tras. Spojrza na Liz. Midzy jej palcami na niebieskiej koszuli wykwitaa czerwona ra. Niech to szlag! Liz jkna i podaa mu swojego smith & wessona. - Aport, Harry! Zawaha si. - Do diaba, to rozkaz!

52
Przy kadym kroku wyrzuca nog przed siebie z nadziej, e si pod nim nie zaamie. W oczach mu migotao, wiedzia, e to mzg prbuje uciec od blu. Min dziewczyn za kontuarem, znieruchomiaa, jakby pozowaa do Krzyku Muncha, z jej ust nie wydobywa si aden dwik. - Dzwo po karetk! - wrzasn Harry i wtedy si ockna. - Po doktora! Wyszed. Przestao wia i byo ju tylko gorco. Duszno i gorco. W poprzek ulicy sta samochd, na asfalcie wida byo lady hamowania, a kierowca gestykulowa na zewntrz przy otwartych drzwiczkach. Wskazywa wysoko w gr. Harry podnis rce i wybieg na ulic, nie ogldajc si. Wiedzia, e jeli kierowcy zobacz, e nie zamierza ustpowa, to moe si zatrzymaj. Zapiszczaa guma. Zapatrzy si na to, co wskazywa kierowca. Na tle nieba suna karawana szarych soni. Mzg wcza si i wycza jak kiepskie radio samochodowe, noc wypenio samotne trbienie. Wypenio j po brzegi. Harry poczu, jak prnia pdzcej na klaksonie ciarwki prawie zerwaa mu koszul i otara si o obcasy. Wrci do rzeczywistoci. Oczy przeszukiway betonowe filary. Yellow brick wad. Droga do Krainy Oz. BERTS. Dlaczego nie? To w pewnym sensie wydawao si logiczne. Metalowa drabinka prowadzia do otworu w betonie tu nad nim. Pitnacie dwadziecia metrw w grze w wylocie widzia tarcz ksiyca. Woy rkoje rewolweru w zby, zauway, e pasek mu zwisa, i starajc si nie myle, co kula, ktra zdoaa przerwa pasek, moga zrobi z jego biodrem, zacz wciga si po drabince na rkach. Metal uraa go w ran od kabla mikrofonu. Nic nie czuj, pomyla Harry i zakl, kiedy krew oblepia mu do jak rkawica do zmywania i rka zacza si lizga. Postawi praw nog na stopniu, odepchn si, przesun rce wyej i znw si odepchn. Teraz ju lepiej, byle tylko nie zemdle. Spojrza w d. Dziesi metrw? Zdecydowanie nie powinien teraz mdle. Dalej! ciemnio si. W pierwszej chwili pomyla, e to jemu pociemniao w oczach, wic przesta si wspina, ale w dole widzia samochody i sysza policyjne syreny tnce powietrze jak piy. Znw popatrzy w gr. Otwr, w ktrym koczya si drabinka, sczernia. Ksiyca nie byo ju wida. Czyby si zachmurzyo?

Na rewolwer spada kropla. Znw ulewa mango? Sprbowa podnie si jeszcze o szczebel w gr, czu, jak serce uderza, potem omija dwa uderzenia i znw zaczyna pracowa. Starao si, jak mogo. Jaki to ma sens, pomyla, patrzc w d. Zaraz bdzie tu pierwszy radiowz. Jens na pewno ju zbieg nieistniejc drog dla upiorw, zanosi si miechem i schodzi po drabinie dwa kwartay dalej, a za chwil - pstryk - i zniknie w tumie. Czarnoksinik z pieprzonej Krainy Oz. Kropla spyna po lufie do zacinitych zbw Harry'ego. Natychmiast pojawiy si trzy myli. Pierwsza: jeli Jens widzia go ywego, wychodzcego z Millie's Karaoke, nie bdzie ucieka. Przecie nie mia wyboru, musia dokoczy swoje dzieo. Druga: krople deszczu nie smakuj sodko, metalicznie. Trzecia: wcale si nie zachmurzyo, tylko otwr zasonio co, co krwawi. Potem znw wszystko potoczyo si byskawicznie. Mia nadziej, e w lewej doni zostao mu do nerww, by mc zaciska j na drabince, praw wyj rewolwer z ust, zobaczy iskry sypice si zza stopnia nad jego gow i usysza wist rykoszetu. Poczu szarpnicie za nogawk, jeszcze zanim skierowa bro w czarny otwr, i odrzut bolenie ugodzi go w uszkodzon szczk. W grze bysn pomyk z lufy. Harry oprni magazynek i dalej naciska spust. Klik. Klik. Cholerny amator! Znw widzia ksiyc. Rzuci rewolwer i zanim usysza jego uderzenie o ziemi, ju znw wspina si po drabince. Dotar na gr. Droga, skrzynki z narzdziami i sprzt budowlany pawiy si w tym wietle miesznie wielkiego balonu, ktry kto zawiesi na niebie. Jens siedzia na pryzmie piasku, rce mia skrzyowane na brzuchu i koysa si w przd i w ty, gono si miejc. - Do diaba, Harry, ale narobi! Spjrz tylko. - Odsun rce na boki, z ciaa laa mu si gsta poyskujca ciecz. - Czarna krew. To znaczy, e trafie w wtrob, Harry. Istnieje ryzyko, e mj lekarz kae mi si rozsta z alkoholem. Niedobrze. Dwik policyjnych syren narasta. Harry usiowa odzyska kontrol nad oddechem. - Za bardzo bym si tym nie przejmowa, Jens. Podobno koniak, ktry serwuj w tajskich wizieniach, jest wyjtkowo marnej jakoci. - Kulejc, ruszy w stron Jensa, ktry trzyma rewolwer wycelowany w niego. - No, no, nie przesadzaj, Harry. To po prostu troch boli. Ale to nic takiego, czego nie daoby si zaatwi za pienidze. - Naboje ci si skoczyy. - Harry nadal szed.

Jens zamia si i rozkasa. - Niezy pomys. Ale to tylko tobie skoczyy si kule. Widzisz, ja umiem liczy. - Naprawd? - Mylaem, e ju ci to wytumaczyem. Liczby. Przecie z tego yj. Zacz pokazywa na palcach wolnej rki. - Dwie dla ciebie i tej lesby w norze z karaoke. I trzy na drabince. Zostaje jeszcze jedna kula dla ciebie, Harry. Opaca si co zaoszczdzi na deszczowy dzie. Harry by ju w odlegoci dwch krokw. - Naogldae si za duo kiepskich filmw kryminalnych, Jens. - Synne ostatnie sowa. Brekke zrobi przepraszajc min i nacisn spust. Kliknicie zabrzmiao oguszajco. Na twarzy Jensa odmalowao si niedowierzanie. - Tylko w kiepskich filmach kryminalnych wszystkie rewolwery maj sze naboi, Jens. A to jest ruger SP-101. Pi. - Pi? - Jens gapi si na rewolwer. - Skd wiedziae? - Ja z takiej wiedzy yj. Harry ju widzia w dole niebieskie wiata. - Lepiej bdzie, jeli mi go oddasz, Jens. Policja zwykle strzela na widok broni. Brekke, kompletnie zdezorientowany, poda mu rewolwer. Harry odruchowo wsun go za pasek spodni. Moe to wanie przez pasek, ktry przecie nie trzyma, rewolwer wpad w nogawk, a moe po prostu ze zmczenia Harry na moment si rozluni, widzc w oczach Jensa co, co wzi za kapitulacj; w kadym razie zatoczy si w ty, gdy dosign go cios. Zaskoczony byskawicznym atakiem, poczu, e lewa noga ugina si pod nim, i uderzy tyem gowy o beton. Na moment zemdla. Ale wiedzia, e mu nie wolno. Radio jak optane poszukiwao stacji. Najpierw dostrzeg bysk zotego zba, zamruga. Ale nie, to nie by zoty zb, tylko ksiyc odbijajcy si w laposkim nou. Zimna stal pomkna w jego stron. Nigdy nie uzyska odpowiedzi, czy zadziaa instynktownie, czy te za tym, co zrobi, krya si jaka myl. Wystawi lew rk z rozsunitymi palcami, kierujc je w stron metalu. N z atwoci przebi do, a gdy wbi si a po rkoje, Harry przycign rk do siebie i wymierzy kopniaka zdrow nog. Trafi gdzie w okolice czarnej krwi; Jens zgi si wp, jkn i upad bokiem na piasek. Harry zdoa podnie si na kolana. Jens skuli si w pozycji podu z obydwiema rkami przycinitymi do brzucha. Wy. Ze miechu albo z blu, trudno byo stwierdzi.

- Jasna cholera, Harry. Boli tak, e to a fantastyczne. Jcza, stka i mia si na przemian. Harry wsta. Patrzy na n wbity w rk, nie wiedzc, co powinien zrobi: wycign go czy zostawi jako zatyczk. Z dou usysza krzyk przez megafon. - Wiesz, co si teraz dzieje, Harry? - Jens zamkn oczy. - Nie bardzo. Brekke potrzebowa chwili przerwy, eby zebra siy. - Wic pozwl, e ci to wytumacz. Przyszed dzie wypaty dla caego tumu policjantw, prawnikw i sdziw. Niech ci diabli, Harry. Bdzie mnie to kosztowao. - O czym ty mwisz? - O czym mwi? Znw chcesz udawa norweskiego skauta, Harry? Wszystko mona kupi, jeli tylko ma si do pienidzy. A ja mam. Poza tym... - Zakasa. - Jest paru politykw, ktrzy maj interesy w brany budowlanej i zaley im na tym, eby BERTS nie poszo w diaby. Harry pokrci gow. - Nie tym razem, Jens. Nie tym razem. Jens odsoni zby w umiechu, jednoczenie krzywic si z blu. - Zaoymy si? Odejd std, poucza si Harry w mylach. Nie rb niczego, czego by pniej aowa, Hole. Odruchowo spojrza na zegarek. Godzina zatrzymania do podania w raporcie. - Zastanawiam si nad jedn rzecz, Jens. Komisarz Crumley uwaaa, e za duo ujawniem, kiedy spytaem ci o Ellem Limited. Moe miaa racj. Ale ty ju od dawna wiedziae, e ja wiem, prawda? Jens prbowa skupi spojrzenie na Harrym. - Od jakiego czasu. I nie mogem poj, dlaczego tak si starasz wycign mnie z aresztu. Dlaczego, Harry? Harry poczu, e krci mu si w gowie, wic przysiad na skrzyni z narzdziami. - Moe jeszcze wtedy nie uwiadamiaem sobie, e wiem, e to ty. Moe chciaem zobaczy, jak nastpn kart zagrasz. Moe chciaem ci przestraszy i zmusi do poderwania si z ziemi, do lotu, jak ptaka. Nie wiem. A co mnie zdradzio? - Kto mi o tym powiedzia. - Niemoliwe. Do dzisiejszego wieczoru nie wspomniaem nikomu ani sowem. - Kto zrozumia, chocia nic nie mwie. - Runa?

Policzek Jensa drga, w kciku ust zebraa si biaa lina. - Wiesz co, Harry? Runa miaa to, co nazywa si intuicj. Ja nazywam to zdolnoci obserwacji. Musisz si nauczy lepiej ukrywa swoje myli, Harry. Nie otwiera si przed wrogiem, bo wprost trudno uwierzy, co kobieta jest skonna powiedzie, jeli zagrozisz, e obetniesz jej to, co czyni z niej kobiet. Bo ona zdya sta si kobiet, prawda, Harry? Ty... - Czym jej grozie? - e obetn jej sutki. Co o tym mylisz? Harry podnis twarz do nieba i zamkn oczy, jakby czeka na deszcz. - Powiedziaem co zego, Harry? Harry poczu ciepe powietrze przepywajce przez nos. - Ona na ciebie czekaa, Harry. - W jakim hotelu si zatrzymujesz, kiedy przyjedasz do Oslo? - spyta Harry szeptem. - Runa mwia, e przyjdziesz j uratowa, bo wiesz, e to ja j porwaem. Pakaa jak dziecko i walia dookoa t swoj protez. To byo cakiem zabawne. I... Odgos drgajcego metalu. Dzwonienie. Ju wchodzili po drabince. Harry spojrza na n, ktry wci mia wbity w do. Nie. Rozejrza si. Gos Jensa drapa go w ucho. Sodkie askotanie rozpoczo si gdzie w brzuchu, lekki szum w gowie, jak oszoomienie szampanem. Nie rb tego, Hole. Trzymaj si. Ale ju czu to ekstatyczne wraenie swobodnego spadania. Puci si. Zamek skrzyni z narzdziami ustpi po drugim kopniciu. Mot pneumatyczny marki Wacker. Lekki, nie mg way wicej ni dwadziecia kilo i zacz pracowa od pierwszego nacinicia guzika. Jens gwatownie zamkn usta, oczy zaczy mu si rozszerza, w miar jak mzg kawaek po kawaku pojmowa, co si teraz stanie. - Harry, nie moesz... - Otwrz usta. Warkot drgajcego widra uton w szumie ulicznego ruchu w dole, trzaskw z megafonu i walenia cikich butw na metalowej drabince. Harry nachyli si na szeroko rozstawionych nogach z twarz wci uniesion do nieba i z zamknitymi oczami. Poczu deszcz. Osun si na piasek. By na play, patrzy w niebo, a ona spytaa, czy mgby jej posmarowa plecy. Miaa tak delikatn skr, nie chciaa si spali. Nie chciaa. Ale zaraz pojawiy si gosy, woanie, odgos butw na betonie i mikki dwik adowania broni.

Otworzy oczy, olepia go skierowana w nie latarka. Kiedy si odsuna, dostrzeg zarys postaci Rangsana. - I jak? - Zero dziur. - Harry ledwie zdy poczu zapach wasnej ci, gdy zawarto odka wypenia mu usta i nos.

53
Liz obudzia si ze wiadomoci, e kiedy otworzy oczy, zobaczy ty sufit z pkniciem w tynku w ksztacie litery T. Wpatrywaa si w nie ju od dwch tygodni. Z powodu urazu czaszki nie wolno jej byo ani czyta, ani oglda telewizji, co najwyej troch sucha radia. Natomiast rana postrzaowa miaa zagoi si szybko. adne wane o rgany nie zostay uszkodzone. Wane przynajmniej dla niej. Zajrza lekarz i spyta, czy zamierza mie dzieci. Pokrcia gow, reszty nie chciaa sucha i doktor j oszczdzi. Na ze wieci bdzie do czasu pniej, teraz staraa si skoncentrowa na dobrych. Na przykad na tym, e w nastpnych latach nie bdzie jednak musiaa kierowa ruchem i e komendant, ktry j odwiedzi, zaproponowa jej kilka tygodni wolnego. Przesuna wzrok na parapet. Prbowaa przekrci gow, ale naoyli jej na ni co, co przypominao platform wiertnicz i uniemoliwiao poruszanie karkiem. Nie lubia by sama. Nigdy tego nie lubia. Dzie wczeniej zajrzaa do niej Tonje Wiig z pytaniem, czy nie wie, gdzie si podziewa Harry. Tak jakby utrzymywa z Liz kontakt telepat yczny, kiedy leaa w piczce. Zrozumiaa, e zaniepokojenie Tonje nie miao wycznie charakteru subowego, ale tego nie skomentowaa. Odpowiedziaa jedynie, e na pewno si zjawi. Tonje Wiig wygldaa na tak samotn i zagubion, jakby wanie si zorientowaa, e jej pocig odjecha. No c. Da sobie rad. Wygldaa na tak. Ju wiedziaa, e to ona zostanie nowym ambasadorem. Misj obejmie w maju. Kto chrzkn. Liz otworzya oczy. - Jak si masz? - spyta zachrypnity gos. - Harry? Pstrykna zapalniczka, Liz poczua zapach dymu papierosowego. - A wic wrcie? - powiedziaa. - Tylko siedz i czuwam. - A co robisz? - Eksperymentuj. Staram si znale najlepszy sposb osignicia stanu braku wiadomoci. - Podobno samowolnie opucie szpital.

- Ju nic wicej nie mogli dla mnie zrobi. Zamiaa si ostronie, wypuszczajc powietrze krtkimi pchniciami. - I co on powiedzia? - spyta Harry. - Bjarne Muller? e w Oslo pada deszcz i wyglda na to, e wiosna przyjdzie wczeniej. Poza tym prosi, ebym ci przekazaa, e nic si nie zmienio. Wszyscy si ciesz, s zadowoleni i po obu stronach odetchnli z ulg. Wicedyrektor Torhus przynis mi kwiaty i pyta o ciebie. - Co powiedzia Muller? - powtrzy Harry. Liz westchna. - No dobrze. Przekazaam mu twoj informacj. Sprawdzi. - I? - Wiesz, jak mae jest prawdopodobiestwo, eby Brekke mia jaki zwizek z tym gwatem, prawda? - Owszem. - Syszaa cichutkie trzaskanie tytoniu, gdy zaciga si dymem. - Moe powiniene zapomnie o tej sprawie, Harry. - Dlaczego? - Bya dziewczyna Brekkego w ogle nie rozumiaa pyta. Rzucia go, bo jej zdaniem by nudny. Z adnego innego powodu. I... - Liz zaczerpna powietrza. - Nawet nie byo go w Oslo, kiedy to spotkao twoj siostr. Prbowaa si zorientowa, jak Harry to przyj. - Przykro mi - dodaa. Usyszaa, e papieros upada na ziemi, i odgos gumowego obcasa na kamiennej pododze. - No c. Chciaem tylko sprawdzi, jak si czujesz - mrukn. Nogi krzesa zazgrzytay o podog. -Harry? - Jestem. - Jeszcze tylko jedno. Wr. Moesz mi to obieca? Nie zostawaj tam. Usyszaa, e gboko odetchn. - Wrc - rzuci obojtnie, jakby powtarza refren, ktrego ma ju do.

54
Patrzy, jak kurz taczy w smudze wiata przeciskajcego si przez szpar w drewnianym suficie. Koszula lepia si do ciaa jak wystraszona kobieta. Pot piek w wargi, a smrd ubitej ziemi wywoywa mdoci. Ale zaraz dosta fajk. Przytrzymywaa j czyja rka, nakadajc do otworu czarn smo. Potem spokojnie umiecia fajk tu nad pomieniem i wszystko znw nabrao bardziej okrgych ksztatw. Po drugim wdechu zaczli si pojawia: Ivar Loken, Jim Love i Hilde Molnes. Po trzecim przysza reszta. Brakowao tylko tej jednej. Wcign dym w puca, zatrzyma go, dopki nie mia wraenia, e zaraz pkn, i wtedy wreszcie si ukazaa. Staa w drzwiach na taras. Soce owietlao jej twarz z jednej strony. Dwa kroki i uniosa si w powietrze, czarna, lekko pochylona, od stp po koniuszki palcw wygita w mikk lini, niezwykle powoli delikatnym pocaunkiem przecia powierzchni wody i zanurzaa si, dopki woda si nad ni nie zamkna. Na powierzchni wydobyo si kilka bbelkw, lekka fala rozbia si o brzeg basenu. Zapada cisza. W zielonej wodzie znw odbijao si niebo. Tak jakby ona nigdy nie istniaa. Zacign si po raz ostatni i pooy na bambusowej macie. Zamkn oczy. Sucha delikatnego pluskania pyncej dziewczyny.

JO NESBO Urodzi si w roku 1960 w Oslo. Z wyksztacenia ekonomista; pracowa jako makler i dziennikarz. Finanse porzuci jednak dla pisania. Jest te muzykiem rockowym, czonkiem zespou Di Derre, dla ktrego pisze teksty. Nagra pyt solow. Jego powieci kryminalne tumaczone s na ponad dwadziecia jzykw i od dawna krluj nazistach bestsellerw. Karaluchy to druga cz przygd Harry'ego Hole. Cykl liczcy obecnie 8 tytuw zdoby kilkanacie nagrd krajowych i zagranicznych, w tym amerykaskich oraz brytyjskich. W 2010 podczas Midzynarodowego Festiwalu Kryminau Jo Nesbo otrzyma honorow Nagrod Wielkiego Kalibru.

Você também pode gostar