Você está na página 1de 403

Dan Abnett

Pierwszy i jedyny z Tanith


Duchy Gaunta tom I Tumaczy Szymon Gwiazda

Wysocy Lordowie Terry, doceniajc wysiki wielkiego Mistrza Wojny Slaydo na Khulen, owierzyli mu zadanie zwoania krucjaty w celu oswo!odzenia "wiat#w Sa!!at $ gromady rawie stu zamieszkanych system#w wzdu% Kraw&dzi Segmentum 'aci(icus) W czasie ol!rzymiej inwazji !lisko miliard %onierzy Gwardii *m erialnej wyldowao na lanetach "wiat#w Sa!!at) Ws arcie za ewniay oddziay +de tus +startes i +de tus Mechanicus, z kt#rymi Slaydo zawar sojusz) 'o dziesi&ciu latach ci&%kich walk i owolnych ost& #w Slaydo odni#s wielkie zwyci&stwo od ,alhaut, dzi&ki kt#remu uzyska s oso!no-. zadania ciosu w samo centrum "wiat#w Sa!!at) /iestety, w !itwie od ,alhaut Slaydo odni#s -miertelne rany) /iesnaski i rywalizacja sk#ciy ze so! jego o(icer#w, kt#rzy starali si& zaj. miejsce g#wnodowodzcego) Wielki Lord Wojny general 0ra1ere !y naj!ardziej oczywistym nast& c, ale sam Slaydo wyznaczy modszego dow#dc&, Macarotha) Tak wi&c to on o!j stanowisko Mistrza Wojny, a oddziay Krucjaty zacz&y drug dekad& walk, wdzierajc si& coraz g&!iej w rejony "wiat#w Sa!!at, toczc !itwy, rzy kt#rych ,alhaut wydawa si& niewielk utarczk))) $ 23istoria Krucjat *m erialnych4

Rozdzia 1
Mglista granica Dwa myliwce przechwytujce klasy Faust przemkny nisko ponad powoli wirujc, tysictonow asteroid i zwolniy do prdkoci patrolowej. Postrzpione promienie wiate odbijay si od ich stalowoszarych kadub w. Fioletowa powiata m!awicy zwanej "!list #ranic wisiaa nad nimi niczym rozpostarta na szeroko$ tysicy lat wietlnych olbrzymia zasona, skrywajca w sobie %wiaty &abbat. 'a(dy z patrolowc w mia ksztat i!y, mierzcej okoo stu metr w od ostre!o dziobu do wy!ite!o o!ona. Fausty byy zwinnymi, pot(nymi myliwcami, przypominajcymi swoim wy!ldem postrzpione i!lice katedry, z dobudowanymi tylnymi komorami mieszczcymi ! wne silniki. )a opancerzonych bokach kaduba widniay znaki *mperialnych +r w, a tak(e zielone oznakowania i symbole Floty &e!mentum Paci,icus. -amknity w hydraulicznie amortyzowanym ,otelu dow dczym na statku ,la!owym kapitan eskadry .orten /a0ain spowolni prac serca, dostosowujc ttno do zmniejszonej prdkoci statku. &ynchroniczne zcza nerwowo1impulsowe 2 jeden z nielicznych ocalaych arte,akt w 3deptus "echanicus 2 czyy je!o metabolizm ze staro(ytnymi systemami statku. 'apitan prze(ywa i odczuwa ka(dy najmniejszy aspekt dziaalnoci statku, ka(dy je!o ruch, ka(d wydatkowan ener!i, ka(d

odpowied4 systemu. /a0ain by weteranem z prawie dwudziestoletnim dowiadczeniem. Pilotowa Fausta od tak dawna, (e praktycznie zdawa si on by$ przedu(eniem je!o ciaa. &pojrza w d do kabiny zlokalizowanej za je!o stanowiskiem dowodzenia, w kt rej o,icer obserwacyjny pracowa na stanowisku nawi!acyjnym. 2 * co5 2 zapyta przez interkom. )awi!ator sprawdzi swoje obliczenia, por wnujc je z kilkunastoma wieccymi symbolami na ekranie. 2 &ter prawo o pi$ stopni. *n,ormacje astropaty nakazuj nurkowanie wzdu( krawdzi chmur !azowych w celu ostateczne!o sprawdzenia, a potem powr t do ,loty. - tyu, za nawi!atorem, rozle! si pomruk. -!arbiony w swoim maym ,otelu1koysce astropata poruszy si nerwowo. &etki kabli czyy osadzone w je!o czaszce !niazdo z pot(nym zestawem sensor w w kadubie Fausta. 'a(dy z przewod w oznaczony by maym, po( kym per!aminem, zapisanym jzyku, kt re!o /a0ain nie mia najmniejszej ochoty pozna$. 'abina przesycona bya ci(kim zapachem maci i kadzide. 2 6o powiedzia5 2 zapyta /a0ain. +bserwacyjny wzruszy ramionami. 2 'to wie5 'o!o to obchodzi5 " z! astropaty bez przerwy odbiera i analizowa ,ale astronomicznych danych przesyanych przez sensory statku, a tak(e psychicznie skanowa +snow. Posiadajce na pokadzie astropat w mae statki patrolowe stanowiy !rup wczesne!o ostrze!ania ,loty. 7obota bya ci(ka, szcze! lnie dla psyker w, a dziwne jki i !rymasy byy na porzdku dziennym. -reszt bywao nawet !orzej. 8

zeszym ty!odniu przelatywali przez pole asteroid w bo!atych w zo(a niklu i astropata dosta spazm w. 2 .estowanie 2 rozkaza /a0ain do interkomu. 2 .ylna wie(yczka w !otowoci, aye, aye9 2 zaskrzecza !onik artylerzysty na ru,ie statku. 2 "echanik pokadowy w !otowoci, na *mperatora9 2 rozle! si !os z komory silnikowej. /a0ain zasy!nalizowa do skrzydowe!o. 2 "oselle... lecisz naprz d i zaczynasz zwiad. "y lecimy z tyu jako osona i kontrola. Potem wracamy do domu. 2 -rozumiaem 2 odpowiedzia pilot dru!ie!o statku i natychmiast przyspieszy, zostawiajc za sob mi!oczce pereki ladu silnik w. /a0ain r wnie( mia zamiar przyspieszy$, kiedy przez cze dobie! !o !os astropaty. 7zadkoci byo, (eby odzywa si do reszty zao!i. 2 'apitanie, przejd4 na nastpujce wsp rzdne i zatrzymaj si. +dbieram sy!na. Przekaz z ... nieznane!o 4r da... /a0ain postpi z!odnie ze wskaz wkami. -awr ci statek, zwikszajc prdko$ kr tkimi skokami. +bserwacyjny przestawi wszystkie sensory na odbi r. 2 6o jest5 2 z niecierpliwoci zapyta /a0ain. )ieplanowe manewry poza stre, zwiadu patrolowe!o niespecjalnie mu si podobay. 3stropata odchrzkn, zwlekajc przez moment z odpowiedzi. 2 .o przedzierajcy si przez +snow komunikat astropatyczny. Fala na ekstremalnie dalekim zasi!u. "usz to odebra$ i przekaza$ Dow dcy Floty. 2 Dlacze!o5 2 zapyta /a0ain. :yo to wydarzenie,

kt re!o z pewnoci nie byo w planie lotu. 2 8yczuwam, (e to tajny przekaz. Poziom dostpu pierwszy. .o poziom wywiadowczy 'armazyn. Przez du! chwil na pokadzie mae!o, smuke!o statku trwaa cisza, przerywana jedynie szumem silnika, cichym szmerem monitor w i wistem klimatyzator w. 2 'armazyn 2 wyszepta /a0ain. 'armazyn by najwy(szym poziomem dostpu wykorzystywanym przez krypto!ra, w 'rucjaty. :y czym wyjtkowo rzadkim, zjawiskiem prawie mitycznym. )awet ! wne plany kampanii wyma!ay jedynie Purpury. /a0ain poczu lodowat sztywno$ nad!arstk w i na!e przyspieszenie bicia serca. 8 odpowiedzi r wnie( reaktor Fausta zwikszy moc. /a0ain przekn lin. 7utynowy patrol sta si wanie wyjtkowo nierutynowy. +,icer wiedzia, (e musi zrobi$ wszystko, by poprawnie i mo(liwie naje,ektywniej przeprowadzi$ odbi r wiadomoci. 2 *le potrzebujecie czasu5 2 zapyta przez cze. 'olejna przerwa. 2 7ytua potrwa kilka chwil. )ie przeszkadzajcie mi w koncentracji. Potrzebuj mo(liwie najdu(sze!o okresu spokoju 2 odpowiedzia astropata. 8 je!o !osie dao si wyczu$ pewne napicie, a nawet niepok j. Po chwili ten sam !os zacz recytowa$ modlitw. .emperatura powietrza w kabinie zauwa(alnie spada. 'to westchn ci(ko. /a0ain rozlu4ni sw j chwyt na dr(ku sterowniczym, sk ra pokrya si !si sk rk. )ie znosi czar w psyker w. Prawie czu ten ostry i !orzki smak w ustach oraz na!e mrowienie na plecach. -imny pot pokry mu

twarz pod mask pilota. Popiesz si9 pomyla... .rwao to zbyt du!o. Faust wisia zawieszony w pustce, bezbronny. 8ci( rozbrzmiewaa szeptana modlitwa astropaty. /a0ain spojrza przez szyb na wiry r (owej m!y, kt re skrcay si w centrum m!awicy odle!ej od nie!o o miliardy kilometr w. -imne, przenikliwe wiato staro(ytnych so;c przebijao si, przewiecajc przez zawirowania niczym wit przez pajczyn. 6iemne chmury obracay si w powolnym, bez!onym ta;cu. 2 'ontakt9 2 wykrzykn na!le obserwator. 2 .rzy9 )ie9 6ztery odbicia9 &zybkie jak diabli i lec prosto na nas9 /a0ain zarea!owa byskawicznie. 2 't i czas wyprzedzenia5 +bserwator poda seri koordynat i /a0ain natychmiast skierowa dzi b myliwca w stron przeciwnika. 2 -bli(aj si szybko 2 zameldowa obserwator. 2 )a .ron -iemi, ale !naj9 /a0ain spojrza na monitor jarzcy si od runicznych kursor w nao(onych na siatk taktyczn. 2 3ktywacja system w obronnych i broni9 2 warkn do interkomu. "a!azynki bbnowe zachrobotay w wie(yczce przed nim, kiedy uzbroi auto1dziaka, jednoczenie wyposa(ajc w dodatkowe zasobniki ener!ii przednie dziaa plazmowe, stanowice ! wne uzbrojenie statku. 2 &krzydo Dru!ie do &krzyda Pierwsze!o9 2 !os "oselle rozbrzmia w komunikatorze dalekie!o zasi!u. 2 & wszdzie dookoa mnie9 -awraca$ i ucieka$9 -awraca$ i ucieka$, w imi *mperatora9 Dru!i myliwiec pdzi ku niemu na penej prdkoci. 8zmocniony wzrok /a0aina, poczony z systemem sensor w statku, wypatrzy !o ju( z odle!oci ponad

tysica kilometr w. -a statkiem "oselle leniwie i powoli pojawiay si drapie(ne, wampiryczne sylwetki statk w 6haosu. +!niste promienie rozciy absolutn czer; przestrzeni niczym ( te wzory jadowitej mierci. 8 komunikatorze rozle! si krzyk "oselle, !watownie urwany. Pdzcy myliwiec znikn w szybko rozszerzajcej si kuli pomieni. .rzy myliwce napastnik w przedary si przez o!niste pieko eksplozji. 2 *d na nas9 -awraca$9 2 krzykn /a0ain i poo(y Fausta w zakrt, wykorzystujc dodatkowe rezerwy ener!ii. 2 <ak du!o jeszcze5 2 wrzasn do astropaty. 2 'omunikat odebrany. 7ozpoczynam... przekaz... 2 astropata wycharcza, bdc na !ranicy wytrzymaoci. 2 Pospiesz si9 "amy mao czasu9 2 krzykn /a0ain. &muky myliwiec wyrwa do przodu, !dy z silnik w wytrysny strumienie niebieskie!o o!nia. /a0ain z dreszczem podniecenia odczuwa prac silnika we wasnym pulsie. -musza statek do najwy(sze!o wysiku, przeci(ajc prac wszystkich system w. )a wywietlaczu rozbysy bursztynowe sy!nay alarmowe. Przyspieszenie powoli w!niatao /a0aina w popkane siedzenie staro(ytne!o, sk rzane!o ,otela. 8 tylnej wie(yczce artylerzysta nastawi podw jne autodziaka na zbli(ajce si cele. )ie widzia napastnik w, cho$ m ! zauwa(y$ ich brak 2 mi!oczc ciemno$ na tle !wiazd. Dziaka wie(yczki z rykiem rozpoczy sw j upiorny koncert, wystrzeliwujc purpurowe, olepiajce smu!i pocisk w. 8ska4niki rozwrzeszczay si seri ostrze(e; na

monitorach w kokpicie. 8r ! namierzy myliwiec z kilku stron. Poni(ej, /a0ain dostrze! twarz o,icera, kt ry doma!a si podjcia procedury uniku. Przez cze mechanik pokadowy "anus krzycza co o wycieku z wtrysku cinienia. /a0ain zachowa spok j. 2 &ko;czone5 2 zapyta spokojnie astropat. )astpia kolejna du!a przerwa. 3stropata dr(a zauwa(alnie w swojej koysce. Po chwili, bliski mierci, z m z!iem praktycznie zrujnowanym przez wysiek rytuau, wyszepta= 2 .ransmisja zako;czona. /a0ain wykrci statek w dzikiej ptli i zwr ci si ku napastnikom, odpalajc pot(ne salwy z dziobowych dzia plazmowych i wie(yczek laserowych. )ie m ! im uciec, nie m ! r wnie( wy!ra$, ale, na *mperatora, przynajmniej we4mie ze sob jedne!o z nich9 Dziobowa wie(yczka w ci!u sekundy wyplua tysic pocisk w z ci(kie!o boltera. Dziaa plazmowe wysay w pustk seri ,os,oryzujcych posa;c w mierci. <eden z cieni eksplodowa jasnym pomieniem, rozpadajc si na kilka czci, poczonych o!nistym ukiem ponce!o paliwa. /a0ain zaliczy r wnie( dru!ie zestrzelenie. 7ozdar kadub kolejne!o napastnika, kt ry eksplodowa niczym napczniay balon, krcc si od siy uderzenia i wypluwajc wasne systemy w o!nistej smudze. &ekund p 4niej deszcz toksycznych i korozyjnych !owic bojowych przeszy kadub Fausta na caej du!oci, od dziobu do ru,y. 6zaszka astropaty eksplodowaa od cinienia, a o,icer obserwacyjny zosta dosownie

rozerwany na pojedyncze czstki. 'olejne pociski zabiy mechanika pokadowe!o i zniszczyy komor reaktora. Dwie miliardowe czci sekundy p 4niej !watowna zmiana cinienia strzaskaa kadub myliwca przechwytujce!o klasy Faust niczym szklan butelk. 8 eksplozji reaktora /a0ain wyparowa ze swoim statkiem. %wietlna ,ala rozpywaa si jeszcze przez osiemdziesit kilometr w, p ki nie znikna w powiacie m!awicy.

s!omnienie
Darendara Dwadzie"cia lat wcze"niej Paac -imowy by oble!any. 8 lasach na p nocnym brze!u zamarznite!o jeziora huczay dziaa #wardii *mperialnej. %nie! opada na haubice, a ka(dy !rzmicy wystrza powodowa ci(sze opady czap nie!owych z pobliskich drzew. "osi(ne uski d4wiczay, wylatujc z kom r, i dymice, paday na pokryw nie(n, kt ra szybko zmieniaa si w zdeptane boto. /e(cy na dru!im brze!u jeziora paac z wolna zamienia si w ruin. <edno skrzydo stao w pomieniach, straszc wysoko na murach osmalonymi dziurami. )owe pociski wci( uderzay w szerokie paszczyzny dalej poo(onych dach w. 'a(de uderzenie wzbijao tumany nie!u, dach wek i belek. )iekt re pociski paday zbyt blisko, przebijajc lodow skorup jeziora, wzbijajc zimne !ejzery wody, bota i ostrych lodowych drzaz!, kt re z daleka wy!lday jak odpryski szka. 'omisarz1#enera Delane +ktar, o,icer polityczny, a zarazem ! wnodowodzcy 7e!iment w 0yrka;skich, sta w tyle pokryte!o zimowym kamu,la(em transportera !sienicowe!o i spo!lda na dzieo zniszczenia przez lornetk polow. 'iedy Dow dztwo Floty wysao 0yrkan w do stumienia rebelii na Darendarze, wiedzia, (e do te!o dojdzie. 'rwawy, !orzki koniec. <ak wiele okazji dali &ecesjonistom do przyjcia kapitulacji5

-byt wiele 2 w opinii te!o szczura pukownika Dra>ere, kt ry dowodzi pancernymi bry!adami wspierajcymi piechot 0yrkan w. +ktar wiedzia, (e Dra>ere z pewnoci umieci to w swoim raporcie. :y karierowiczem ze szlacheckim rodowodem, kt ry tak silnie si trzyma drabiny awansu, (e m ! kopa$ wszystkich poni(ej. +ktara to nie obchodzio. /iczyo si tylko zwycistwo, a nie chwaa. <ako komisarz1!enera posiada wystarczajcy autorytet, by lubiany przez (onierzy i wszyscy doceniali je!o lojalno$ wobec *mperium, absolutn precyzj w osi!aniu pierwszorzdnych cel w oraz pomienne mowy kierowane do podwadnych. 3le wierzy, (e wojna to prosta rzecz, w kt rej ostro(noci i rozwa! mo(na wicej wy!ra$ za mniejsz cen. -byt wiele razy widzia ju( sytuacje odwrotne. Dow dcy sztabowi wydawali si wyznawa$ zasad przewa!i liczebnej, przynajmniej w przypadku #wardii *mperialnej. 'a(dy przeciwnik m ! zosta$ z!nieciony, jeli rzucio si przeciwko niemu wystarczajco du(e siy. 3 #wardia stanowia niemal niesko;czone 4r do misa armatnie!o stosowne!o wanie do takich cel w. <ednak nie dla +ktara. 8 takim przekonaniu wyszkoli r wnie( kadr o,icersk 0yrkan w. )auczy !eneraa 6aerna>ara i je!o sztab ceni$ warto$ ka(de!o (onierza, a sam zna wikszo$ swoich podwadnych spor d szeciu tysicy 0yrkan w, wielu z nich z imienia. +ktar by z nimi od pocztku, od Pierwsze!o Powstania na paskowy(u 0yrkan 2 rozle!ej, sma!anej wiatrami przemysowej pustyni. Powstao wtedy sze$ dumnych re!iment w, kt re +ktar uwa(a za pierwsze w du!iej linii (onierzy

hyrka;skich. "iay !osi$ imi swojej planety razem z honorami *mperialnej #wardii na wszystkich ,rontach, od Powstania do Powstania. 0yrkanie byli odwa(ni. )ie chcia ich traci$ i nie zamierza dopuci$, aby je!o o,icerowie tak postpowali. &pojrza w d z transportera na lini drzew, !dzie dru(yny artyleryjskie obsu!iway !rzmice dziaa. 0yrkanie byli silnymi lud4mi, wysokimi i bladymi, z praktycznie bezbarwnymi, kr tkimi wosami. )osili ciemnoszare mundury polowe z be(owymi pasami i ,utrzanymi czapkami w podobnie bladym odcieniu. )a tym zimowym ,roncie mieli r wnie( weniane rkawice oraz du!ie paszcze. ?onierze pracujcy przy dziaach byli jednak rozebrani a( do be(owych koszul z lu4no zwisajcymi pasami, kontynuujc bezustanne podawanie pocisk w, spoceni od ci!ej pracy w pobli(u roz!rzanych dzia. 8y!ldao to dziwnie 2 na lodowym pustkowiu, !dzie wiatr mrozi par z ust, ludzie pracowali w samych koszulach, spoceni z !orca. +ktar zna saboci i zalety ka(de!o z osobna. 8iedzia, ko!o najlepiej wysa$ na rekonesans, jako snajpera, do prowadzenia o,ensywy, poszukiwania min, likwidowania punkt w oporu czy przesuchiwania je;c w. 6eni ka(de!o (onierza ze wz!ldu na je!o umiejtnoci na polu walki i nie zamierza straci$ (adne!o z nich. +n i !enera 6aerna>ar wykorzystaj ich, ka(de!o w najlepszy spos b, a potem wy!raj, wy!raj i jeszcze raz wy!raj, sto razy czciej ni( o,icerowie, kt rzy u(ywali swoich oddzia w jako tarcz strzeleckich dla (onierzy przeciwnika. )a przykad tacy ludzie jak Dra>ere. +ktar nie chcia nawet myle$ o tym, do cze!o byby zdolny ten potw r,

jeli w ko;cu otrzymaby polowe dow dztwo w takiej akcji jak ta. )iech si nadyma w swojej ambicji. )iech zrobi z siebie !upca. .o nie byo je!o zwycistwo. +ktar zeskoczy z wie(yczki i poda lornetk sier(antowi. 2 #dzie jest "ody5 2 zapyta spokojnym, !bokim !osem. &ier(ant umiechn si ukradkiem, wiedzc, (e "ody nie cierpia te!o okrelenia. 2 )adzoruje baterie na wzniesieniu, komisarzu1!enerale 2 odpowiedzia pynnie w )iskim #otyku, zabarwionym szczekliwym, !ardowym akcentem rodzime!o jzyka wiata 0yrkan w. 2 Przylijcie !o do mnie 2 powiedzia +ktar, pocierajc delikatnie rce w celu przywr cenia kr(enia krwi. 2 "yl, (e nadszed czas, by otrzyma szans na szar(. &ier(ant odwr ci si, (eby wykona$ rozkaz, ale zatrzyma si. 2 )a zdobycie szar(y osobistej, czy na osobicie przeprowadzon szar(, komisarzu5 +ktar wyszczerzy zby niczym wilk. 2 +czywicie, na obie. &ier(ant hyrka;ski wdrapa si na krawd4 wzniesienia, pod(ajc ku ustawionym na paskim szczycie dziaom polowym. Drzewa zostay zmiecione tydzie; wczeniej przez nalot &ecesjonist w. 8szdzie dookoa sterczay rozszczepione pnie drzew, a ziemi pokrywa nie! zmieszany z !aziami, kawakami pni i niezliczonym i!liwiem. +czywicie nie bdzie ju( (adnych nalot w. Przynajmniej nie teraz. &iy powietrzne &ecesjonist w w

sile dw ch eskadr stacjonoway na poudnie od paacu zimowe!o, w bazach, kt re zostay zniszczone przez pancerne bry!ady pukownika Dra>ere. )ie mieli zbyt wiele roboty z nimi 2 byo tam mo(e sze$ dziesitek odrzutowc w stare!o typu z dziakami obrotowymi w skrzydach i kilkoma podwieszonymi bombami. &ier(ant zachowa jednak podziw dla ich pilot w. Dziaali z o!romn desperacj, podejmujc wielkie ryzyko, (eby zrzuci$ adunki tam, !dzie trzeba, mimo braku dobre!o uzbrojenia klasy powietrze1ziemia. )i!dy nie zapomni odrzutowca, kt ry przedwczoraj zniszczy ich bunkier cznociowy wysoko w ! rach. Dwa razy przelecia nisko, (eby uzyska$ namiar, przemykajc midzy pociskami rozpryskowymi ich baterii przeciwlotniczych. )adal widzia twarze pilota i strzelca, kt rzy odci!nli maksymalnie daleko kabin, namierzajc wycznie przy pomocy wzroku. +dwa(ni... zdesperowani. .e dwa okrelenie nie r (niy si specjalnie dla sier(anta. -determinowani 2 to byo okrelenie komisarza1!eneraa. &ecesjonici wiedzieli, (e prze!raj t wojn, zanim si jeszcze zacza, ale mimo to chcieli oderwa$ si od *mperium. &ier(ant zdawa sobie spraw, (e +ktar ich podziwia. .o z kolei powodowao, (e sier(ant podziwia +ktara za to, (e dawa rebeliantom tyle okazji do zo(enia broni. <aki cel miao zabijanie bez potrzeby5 &ier(ant zadr(a, !dy przypomnia sobie, jak p toratonowa bomba tra,ia w bunkier i zr wnaa !o z ziemi. Pamita r wnie( swoj rado$, !dy !rzmica i oskoczca poczw rna bateria dzia przeciwlotniczych 0ydra przy!wo4dzia odrzutowiec, !dy prostowa lot po

zrzuceniu bomby. 8y!ldao to tak, jakby zosta kopnity, zwalajc si przez dzi b, wpadajc w korkoci!, a potem na!le eksplodujc i ko;czc sw j poncy lot wr d odle!ych drzew. &ier(ant dotar na szczyt i zauwa(y "ode!o. &ta por d baterii, podajc artylerzystom nowe pociski z wielkich stert, do poowy zasonitych przez koce o!niowe. 8ysoki, blady, silny i szczupy, "ody wzbudza respekt w sier(ancie. <eli mier$ nie za(da od nie!o zo(enia o,iary, ten m(czyzna ma szans sam zosta$ komisarzem. <ak dotd, cieszy si stopniem kadeta1komisarza i su(y swojemu mentorowi +ktarowi z entuzjazmem i niesko;czonymi zapasami ener!ii. Podobnie jak komisarz1 !enera, "ody nie by 0yrkanem. &ier(ant po raz pierwszy pomyla, (e nie wiedzia nawet, skd pochodzi "ody 2 a i on sam pewnie te!o nie pamita. 2 'omisarz1!enera chce was widzie$ 2 powiedzia, !dy do nie!o dotar. "ody si!n po nastpny pocisk i poda !o oczekujcemu adowniczemu. 2 &yszelicie mnie5 2 zapyta sier(ant. 2 &yszaem 2 odpar kadet1komisarz *bram #aunt. 8iedzia, (e jest poddawany testowi. -dawa sobie spraw z odpowiedzialnoci i wiedzia, (e lepiej te!o nie schrzani$. #aunt wiedzia r wnie(, (e bya to okazja, (eby pokaza$ +ktarowi, nauczycielowi i mentorowi, (e nadaje si na komisarza. )ie byo ustalone!o czasu trwania trenin!u kadeta. Po nauce w &chola Pro!enium i podstawowym trenin!u w #wardii, reszt wyszkolenia kadet zdobywa na polu walki,

a awans na pene!o komisarza zale(a od decyzji je!o o,icera przeo(one!o. .ylko i wycznie +ktar m ! !o zama$ lub wznie$ wy(ej. <e!o kariera jako komisarza *mperium oraz mo(liwo$ zaprowadzenia dyscypliny, inspiracji i mioci do :o!a1*mperatora .erry w najlepszych jednostkach bojowych w !alaktyce zale(ay od pomylne!o wykonania te!o zadania. #aunt by cichym, modym m(czyzn, dla kt re!o stanowisko komisarza byo najwiksz ambicj od najmodszych lat w &chola Pro!enium. 8ierzy, (e +ktar potraktuje !o uczciwie i sprawiedliwie. 'omisarz1!enera osobicie wybra !o do su(by spor d absolwent w szkoy kadet w i przez ostatnich osiemnacie miesicy sta si niczym ojciec dla #aunta. :y$ mo(e by surowy i bezwz!ldny. 3le by ojcem, kt re!o #aunt ni!dy naprawd nie mia. 2 8idzicie te ponce skrzydo5 2 zapyta +ktar. 2 .o jest nasze wejcie. &ecesjonici wyco,uj si pewnie do wewntrznych komnat. #enera 6aerna>ar i ja rozwa(amy wprowadzenie kilku oddzia w przez ten otw r i odcicie ich od centrum. Dacie sobie rad5 #aunt milcza, z sercem w okolicy !arda. 2 &ir... chce pan, (ebym ja... 2 *ch poprowadzi. .ak. )ie bd4cie zdziwieni, *bram. -awsze chcielicie dowie$ swoich zdolnoci dow dczych. 'o!o chcecie zabra$5 2 "o! sobie wybra$5 2 "o(ecie sobie wybra$. 2 ?onierzy z czwartej bry!ady. .anhause jest dobrym dow dc, a je!o (onierze to specjalici od walki na bliskim zasi!u. 8ezm ich i ci(k bro; 7ychlinda.

2 Dobry wyb r, *bram. @dowodnijcie mi, (e miaem racj. Przeszli przez o!ie;, wychodzc na du!i korytarz ozdobiony powiewajcymi na wichrze !obelinami, owietlony ukonymi promieniami wiata padajce!o z wysokich okien. 'adet #aunt osobicie, tak jakby uczyni to +ktar, prowadzi (onierzy, w doskonale dopasowanym, bkitnym mundurze kadeta1komisarza i karabinem laserowym w zacinitych doniach. #dy dotarli do pite!o z kolei korytarza, &ecesjonici przypucili sw j ostatni kontratak. 8szdzie wok uderzay promienie laserowe. 'adet #aunt schowa si za antyczn so,, z kt rej niedu!o potem zosta jedynie stos antyczne!o drewna. .anhause podczo!a si do nie!o. 2 6o teraz5 2 zapyta chudy i (ylasty 0yrkan. 2 Dajcie !ranaty 2 odpowiedzia #aunt. :yli dobrze zaopatrzeni. #aunt wzi pas z !ranatami i ustawi zapalniki na wszystkich dwudziestu sztukach. 2 -awoajcie 8althema 2 powiedzia do .anhausa. 8kr tce do nich przyczo!a si szere!owiec 8althem. #aunt wiedzia, (e by znany w caym re!imencie ze wz!ldu na si rzutu. 8 domu, na 0yrkan, by mistrzem w rzucie oszczepem. 2 7zu$cie to tam, !dzie trzeba 2 powiedzia #aunt. 8althem cicho stkn i cisn daleko pasem z !ranatami. &ze$dziesit krok w dalej korytarz znikn w eksplozji o!nia i pyu. 7uszyli dalej przez opadajcy dym i kawaki cian. Duch

walki opuci (onierzy z oddzia w &ecesji. 8kr tce potem znale4li martwe!o De!redda, przyw dc rebeliant w, z lu, karabinu w ustach. #aunt przekaza wiadomo$ o zako;czeniu walk do !eneraa 6aerna>ara i komisarza1!eneraa +ktara. 8yprowadzi wi4ni w z rkami nad !owami, natomiast oddziay hyrka;skie zajy si demonta(em !niazd karabin w i skad w amunicji. 2 6o robimy z ni5 2 zapyta !o .anhause. #aunt odwr ci si od dziaka szturmowe!o, z kt re!o zdejmowa cylinder z amunicj. Dziewczyna bya liczna, o biaej karnacji i czarnych wosach, podobna do kobiet hyrka;skich. &zarpaa rce (onierzy, kt rzy prowadzili j i pozostaych wi4ni w zakurzonym korytarzem. 'iedy zobaczya #aunta, zatrzymaa si w miejscu. &podziewa si krytyki, !niewu, obra4liwych s w, czsto spotykanych wr d ludzi pokonanych i uwizionych, kt rych ideay zostay strzaskane. 3le to, co zobaczy w jej oczach, cakowicie !o zaskoczyo. :yy szkliste i !bokie, niczym wypolerowany marmur. Patrzya na nie!o tym dziwnym spojrzeniem. #aunt zadr(a, kiedy zdawa sobie spraw, (e !o rozpoznaa. 2 :dzie ich siedem 2 powiedziaa na!le, przemawiajc zaskakujco dobrym 8ysokim #otykiem bez (adne!o ladu obce!o akcentu. #os zdawa si nie by$ jej wasnym. :y za bardzo !ardowy, a sowa zdaway si nie pasowa$ do ruchu ust. 2 &iedem kamieni mocy. @su; je i bdziesz wolny. )ie niszcz ich. 3le najpierw musisz znale4$ swoje duchy.

2 Dosy$ te!o szale;stwa9 2 warkn .anhause, po czym rozkaza (onierzom, (eby j zabrali. Dziewczyna miaa nieobecny wyraz twarzy i lina ciekaa jej po brodzie. 8yra4nie zapadaa w jaki rodzaj transu. ?onierze z ostro(noci i na odle!o$ wyci!nitej rki popychali j przed sob, obawiajc si nieznanej ma!ii. 8ydawao si, (e temperatura w pomieszczeniu spada. 8 jednym momencie, z ust wszystkich (onierzy wydobya si para oddech w. Powietrze miao ci(ki, metaliczny zapach spalenizny, podobnie jak przed burz. #aunt poczu, (e wosy staj mu dba. )ie m ! oderwa$ oczu od mamroczcej dziewczyny, brutalnie ci!nitej i popychanej przez (onierzy. 2 *nkwizycja si ni zajmie 2 zadr(a .anhause. 2 'olejna dzika psykerka pracujca dla wro! w. 2 Poczekajcie9 2 rozkaza #aunt i podszed do niej. -esztywnia, w obawie przed kontaktem z nadnaturaln istot, przed kt r sta. 2 6o to znaczy5 &iedem kamieni5 <akie duchy5 <ej oczy ucieky w ty !owy, pozbawione 4renic biaka spojrzay na nie!o. &pomidzy jej dr(cych war! wydoby si chrapliwy !os staruchy. 2 +snowa ci rozpoznaje, *bram. Postpi krok do tyu, jakby zosta uderzony. 2 &kd wiesz, jak si nazywam5 )ie odpowiedziaa. Przynajmniej nie w zrozumiay spos b. -acza si rzuca$, plu$ i jcze$. - jej rozedr!ane!o !arda wydobyway si nic nie znaczce sowa i zwierzce pomruki. 2 -abierzcie j9 2 warkn .anhause. <eden z m(czyzn podszed do dziewczyny, lecz po

chwili upad na kolana, chwiejc si i krwawic z nosa. )ie zrobia nic wicej poza kr tkim spojrzeniem na nie!o. "amroczc przekle;stwa i krelc ochronne znaki, (onierze wkroczyli uderzajc kolbami karabin w. #aunt obserwowa korytarz przez pene pi$ minut po zabraniu dziewczyny. Powietrze pozostao mro4ne jeszcze przez du!i czas po jej odejciu. &pojrza w ci!nit, niespokojn twarz .anhausa. 2 )ie zwracajcie na to uwa!i 2 powiedzia hyrka;ski weteran, starajc si uspokoi$ mode!o kadeta. 8idzia, (e by nie4le przestraszony. .o tylko brak dowiadczenia, m wi sobie stary (onierz. Prze(yje kilka lat, kilka kampanii, to nauczy si nie rea!owa$ na kltwy wro! w i ich szalone, pokrcone czary. "usi zapomnie$. .o jedyny spos b, (eby zasn$ w nocy. #aunt nadal by niespokojny. 2 + co jej chodzio5 2 zapyta, jak !dyby w nadziei, (e .anhause bdzie potra,i wyjani$ sowa dziewczyny. 2 + nic, to brednie. -apomnijcie o tym. 2 8anie. "acie racj, zapomnie$. 7acja. 3le #aunt ni!dy nie zapomnia.

Rozdzia #
Przemysowy $wiat Druga %ortis 1 Dzie; po dniu nocne niebo byo matowe i tak ciemne jak ubrania, kt re nosili. )asta wit, cicho i na!le, niczym cios no(em rozcinajcy czarn tkanin nocy mdym, czerwonym blaskiem dnia. 8 ko;cu wzeszo so;ce, owietlajc czystym, bursztynowym wiatem linie okop w. :yo du(e, ci(kie i czerwone, niczym dojrzay lub upieczony owoc. :yskawice witu szalay na horyzoncie oddalonym o tysice kilometr w. 6olm 6orbec obudzi si, pobie(nie zarejestrowa b le w tysicu miejsc na caym ciele, a nastpnie sturla si z pryczy umieszczonej w wykopanym sza;cu. 8ielkie, obute stopy z pluskiem zanurzyy si w boto na pododze okopu, w miejscu, !dzie zabrako desek. 6orbec by wielkim m(czyzn po zej stronie czterdziestki, zbudowanym jak w i z tendencj do tycia. &zerokie i owosione przedramiona byy ozdobione niebieskimi spiralami tatua(u. :rod nosi !st i zmierzwion. "ia na sobie czarn uprz( i mundur .anith, jak r wnie( uniwersalny paszcz kamu,lujcy, kt ry sta si znakiem ,irmowym je!o re!imentu. "ia r wnie(,

podobnie jak je!o rodacy, blad cer, czarne wosy i niebieskie oczy. :y pukownikiem Pierwsze!o i <edyne!o z .anith, tak zwanych Duch w #aunta. -iewn. 8zdu( okopu, pod kocami o!niowymi i pachtami brezentu, a nawet kbami pordzewiae!o drutu kolczaste!o, powoli budzia si reszta Duch w. &ycha$ byo kaszlenie, westchnienia i ciche jki, !dy koszmary powoli ustpoway codziennej rzeczywistoci. .rzasny zapaki pod niskim parapetem sza;ca, bro; zostaa sprawdzona i wytarta z porannej rosy. -amki karabin w szczkay, re!ularnie otwierane i ry!lowane. Porcje (ywnociowe zostay wypakowane z zawieszonych pod su,item wodoszczelnych work w. 6orbec przeci!n si i rzuci okiem na du!ie, zy!zakowate szczeliny okopu, do kt rych wanie wracali wartownicy, bladzi i zmczeni, ledwo stojcy na no!ach. 'ilkanacie kilometr w za nimi mi!oczce wiata byskay na szczytach wysokich maszt w komunikacyjnych, wznoszcych si midzy rdzewiejcymi, podziurawionymi od pocisk w dachami !i!antycznych silos w stoczniowych i pot(nych bunkr w1wytw rni .ytan w. #dzie pomidzy nimi wyaniay si dachy budynk w bractwa technik w 3deptus "echanicus. 6zarne, kamu,lujce paszcze wartownik w byy sztywne od zasche!o bota. -mieniajcy ich kolejni (onierze, zaspani i pocierajcy przekrwione oczy, klepali powracajcych po plecach, wymieniajc dowcipy i papierosy. <ednak nocna zmiana nie miaa si na (arty. 8y!ldaj jak duchy wracajce do swoich !rob w, pomyla 6orbec. <ak my wszyscy. 8 niszy wykopanej w cianie okopu, &zalony /arkin 2

(ylasty snajper z pierwsze!o oddziau 2 !otowa co przypominajce!o kaw w poobijanej mena(ce na palniku ,uzyjnym. 'wany zapach dotar do nozdrzy 6orbeca. 2 Daj mi troch te!o, /arks 2 powiedzia pukownik, przeciskajc si przez wski r w. /arkin by chudym i niezdrowo bladym m(czyzn okoo pi$dziesitki z trzema srebrnymi k kami w lewym uchu i purpurowo1bkitnym spiralnym tatua(em na zapadnitym prawym policzku. Poda o,icerowi znieksztacony metalowy kubek. <e!o oczy zdradzay zmczenie i strach. 2 "ylisz, (e to dzisiaj5 6o, dzisiejsze!o ranka5 6orbec zanurzy usta w !orcym napoju, rozkoszujc si ciepem kubka w rce. 2 'to wie...5 2 zawiesi !os. 8ysoko ponad nimi, w pomara;czowej warstwie tropos,ery, z wyciem przemkny dwa myliwce *mperium, zatoczyy p obr t i odleciay na p noc. )a horyzoncie dymy po(o!i unosiy si ze wity; 3deptus "echanicus, z wielkich katedr przemysu, teraz poncych od wewntrz. 'ilka sekund p 4niej suchy wiatr przyni s !uchy pomruk detonacji. 6orbec patrzy na odlatujce myliwce i sczy !orcy pyn. :y obrzydliwy, prawie nie do zniesienia. 2 )ieze 2 mrukn do /arkina. 'ilka kilometr w dalej wzdu( linii zy!zak w sza;ca szere!owiec Fulke wpad w sza. "ajor 7awne, dru!i o,icer re!imentu, obudzi si na od!os strza w z lasera na bliskim zasi!u. Fos,oryzujce pociski d4wiczay, uderzajc w pachty o!niowe i stwardniae boto.

7awne zerwa si z pryczy, !dy w pobli(u zatoczy si je!o adiutant Fey!or. 8r d z!romadzonych (onierzy rozle!y si okrzyki i przekle;stwa. Fulke atakowa wszdobylskie !ryzonie, kt re dobieray si do je!o racji (ywnociowych, atakujc plastikowe zatyczki swoimi !adzimi paszczami. #dy 7awne przedziera si przez okop, zwierzta przemykay koo nie!o, skaczc na wielkich, kr liczych no!ach, ocierajc si wyliniaym, wy!ryzionym przez pchy ,utrem. Fulko wali z karabinu o!niem ci!ym, strzelajc w swoj kwater pod cian okopu i wrzeszczc obel!i nienaturalnie wysokim !osem. Fey!or dotar tam pierwszy, wydzierajc bro; z rk oszalae!o (onierza. Fulke zacisn pici i rzuci si na adiutanta, amic mu nos i powalajc w szare boto na dnie okopu. 7awne przeliz!n si obok Fey!ora i tra,i Fulke pot(nym sierpowym w szczk. 7ozle! si trzask koci i szere!owiec, jczc, osun si do kanau odprowadzajce!o wod. 2 -bierz pluton e!zekucyjny 2 7awne rozkaza zakrwawionemu Fey!orowi i wr ci do swojej niszy. &zere!owiec :ra!! powoli wraca na swoje miejsce. :ez wtpienia by najwy(szy ze wszystkich Duch w, jednak mimo swoich rozmiar w by wyjtkowo dobroduszny i spokojny. )azywali !o A<eszcze jedna szansaB :ra!!, z powodu beznadziejne!o celowania. &ta na warcie przez ca noc i teraz mia przed oczami jedynie wzywajc !o prycz. )a zakrcie sza;ca wpad na mode!o szere!owca 6a,,rana, prawie !o przewracajc. :ra!! podtrzyma !o, pr bujc mimo sennoci wymrucze$ jakie sowa

przeprosin. 2 )ic si nie stao, &zansa 2 powiedzia 6a,,ran. 2 8racaj na prycz. :ra!! powl k si dalej. Dwa kroki p 4niej nie pamita nawet, co si stao. Pozostao mu jedynie wra(enie, (e jest winien przeprosiny jakiemu kumplowi. :y cakowicie wyczerpany. 6a,,ran schyli si, wchodzc do jaskini dow dczej, znajdujcej si tu( obok trzecie!o okopu komunikacyjne!o. )ad wejciem wisiaa !ruba tarcza z poliw kien, jak r wnie( zasony przeciw!azowe. -apuka dwa razy, odci!n !rub zason i wszed do ciemne!o pomieszczenia. # +,icerski schron by wski i !boki, a wejcie umo(liwiaa aluminiowa drabina przytwierdzona do ciany. 8ewntrz paliy si lampy sodowe, rzucajce zimne, biae wiato. Podo!a zostaa starannie uo(ona z metalowych pyt, a mo(na byo zauwa(y$ nawet oznaki cywilizacji, takie jak p ki, ksi(ki i mapy. 8 powietrzu unosi si przyjemny aromat dobrej kawy. 8liz!ujc si do o,icerki, 6a,,ran od razu spostrze! :rina "ilo, szesnastoletni maskotk re!imentu, kt r Duchy zdobyy po Powstaniu. Plotka !osia, (e "ilo zosta uratowany ze z!liszcz ich rodzinne!o wiata przez same!o komisarza i z te!o wz!ldu otrzyma stanowisko re!imentowe!o muzyka i adiutanta o,icerskie!o. 6a,,ran nie lubi przebywa$ w towarzystwie chopca. :yo co w je!o modoci i bysku w oczach, co przypominao

6a,,ranowi o utraconym wiecie. <ak na ironi, !dyby znali si na .anith, to przy r (nicy jedne!o roku czy dw ch, mo!liby si zaprzyja4ni$. "ilo przy!otowywa na maym stoliku niadanie. -apach by urzekajcy= jajka, szynka i troch !rzanek. 6a,,ran zazdroci komisarzowi je!o pozycji i zwizanych z ni luksus w. 2 6zy komisarz dobrze spa5 2 zapyta 6a,,ran. 2 8 o! le nie spa 2 odpowiedzia "ilo. 2 Przez ca noc odczytywa transmisje zwiadowcze stra(y orbitalnej. 6a,,ran zawaha si przy wejciu do schronu, ciskajc zapiecztowan teczk z komunikatami. :y niskim czowiekiem, jak na .anithia;czyka, i jeszcze modym, z wy!olonymi czarnymi wosami i niebieskim tatua(em smoka na skroni. 2 8ejd4cie i roz!ocie si 2 - pocztku 6a,,ran pomyla, (e to powiedzia "ilo. 3le by to sam komisarz. *bram #aunt wyoni si z dru!ie!o pomieszczenia, blady i zmczony. @brany by w spodnie od munduru i biay podkoszulek z odznakami re!imentu. &kin rk na 6a,,rana, (eby usiad naprzeciwko i sam zasiad na stoku. 6a,,ran ponownie si zawaha, a nastpnie usiad na wskazanym miejscu. #aunt by wysokim, surowym m(czyzn dobie!ajcym czterdziestki, o poci!ej twarzy i szczupej sylwetce. &zere!owy 6a,,ran szale;czo podziwia komisarza i studiowa je!o przesze akcje pod :alhaut, na Pierwszej Formal, su(b w Csmym 0yrka;skim, a nawet niesamowity spok j dziaa; po katastro,ie, jak okazaa si .anith. #aunt wydawa si bardziej zmczony ni( kiedykolwiek

przedtem, ale 6a,,ran nadal wierzy, (e da sobie rad. <eli ktokolwiek m !by naprawi$ reputacj Duch w, to by to wanie komisarz *bram #aunt. &tanowi dziwny przypadek o,icera polityczne!o, kt ry uzyska pene dow dztwo re!imentu, jak r wnie( awans na pukownika. 2 Przepraszam, (e przerywam niadanie, komisarzu 2 powiedzia 6a,,ran, niespokojnie siedzc przy stoliku, mnc w rkach zestaw komunikat w. 2 )ic nie szkodzi, 6a,,ran. 8 istocie, jestecie w sam por, (eby doczy$. 6a,,ran ponownie wydawa si niezdecydowany, nie wiedzc, czy nie jest obiektem (artu. 2 " wi serio 2 powiedzia #aunt. 2 8y!ldacie na tak !odne!o, jak ja si czuj. * jestem pewien, (e :rin u!otowa wicej, ni( trzeba na dw ch. <akby na zawoanie, chopak poda dwa ceramiczne talerze z jedzeniem 2 sadzonymi jajkami i podpieczon szynk, razem z twardymi, chrupicymi !rzankami z biae!o chleba. 6a,,ran przez chwil spo!lda na talerz przed sob, podczas !dy #aunt z apczywoci zaatakowa sw j. 2 )o dalej, wsuwajcie. )ie ka(de!o dnia ma si okazj do spr bowania o,icerskie!o (arcia 2 zachci #aunt, poykajc o!romn porcj jajka. 6a,,ran nerwowo zapa za widelec i zacz je$. :y to najlepszy posiek, jaki jad w ci!u ostatnich dw ch miesicy. Przypomniay mu si dni, kiedy pracowa jako czeladnik in(yniera w tartaku na .anith, przed Powstaniem i @trat, kiedy po sko;czonym dniu dostawa pene kolacje przy du!im stole w sto wce. Po chwili zauwa(y, (e zjada niadanie z podobnym zapaem co umiechajcy si z

aprobat komisarz. "ilo przyni s potem parujcy dzbanek !stej kawy, co oznaczao koniec posiku. 6zas przej$ do rzeczy. 2 8ic, co mamy na dzi w rozkazach5 2 zacz #aunt. 2 )ie wiem, sir 2 odpowiedzia 6a,,ran, wyci!ajc teczk i kadc j na stoliku przed sob. 2 <a tylko je przenosz. )ie pytam, co w nich jest. #aunt przerwa na chwil jedzenie, prze(uwajc jajko i kawaek szynki. Poci!n du!i yk parujce!o napoju i si!n po teczk. 6a,,ran pomyla, (e mo(e powinien si odwr ci$, !dy #aunt zama plastikow piecz$ i zacz czyta$ zadrukowane paski komunikat w. 2 Przez ca noc nad tym siedziaem 2 powiedzia #aunt, wskazujc ponad ramieniem na zielony poblask komputera cznoci taktycznej, wbudowane!o w botnist cian stanowiska dowodzenia. 2 * nic si nie dowiedziaem. #aunt przejrza wszystkie rozkazy z teczki 6a,,rana. 2 -ao( si, (e wy i reszta (onierzy zastanawiacie si, jak du!o bdziemy siedzie$ w tych norach 2 powiedzia. 2 Prawda jest taka, (e nie mam pojcia. .o wojna na wyniszczenie. "o(emy tu jeszcze posiedzie$ par miesicy. 8 tym momencie 6a,,ran by ju( tak rozleniwiony ciepem i smakiem wanie zjedzone!o posiku, (e nawet wiadomo$ o tym, (e je!o matka zostaa zamordowana przez orki, nie wywoaaby wiksze!o poruszenia. 2 &ir5 2 !os "ilo wdar si niczym intruz w spok j chwili. #aunt podni s !ow. 2 6o jest, :rin5 2 zapyta. 2 6hyba... to znaczy... 6hyba nadci!a atak.

6a,,ran zakaszla. 2 &kd mo(esz wiedzie$, (e... 2 zacz, ale komisarz przerwa mu. 2 <ak dotd, w jaki spos b, "ilo przeczuwa nadejcie ka(de!o ataku. 'a(de!o. 8ydaje si, (e ma dar przeczuwania opad w pocisk w. "o(e to kwestia je!o modsze!o wieku i lepsze!o suchu. #aunt umiechn si krzywo do 6a,,rana. 2 6hcesz o tym porozmawia$5 6a,,ran wanie zamierza odpowiedzie$, kiedy z wyciem nadleciaa pierwsza salwa pocisk w. & #aunt zerwa si na no!i, przewracajc stolik w namiocie. 6a,,ran podskoczy, bardziej przestraszony na!ym ruchem ni( wyciem nadlatujcych pocisk w. 'omisarz #aunt si!n po komunikator, zawieszony pod p k z ksi(kami. 2 #aunt do wszystkich jednostek9 Do broni9 Do broni9 Przy!otowa$ si do odparcia ataku9 6a,,ran nie czeka na dalsze rozkazy. <ednym skokiem znalaz si na schodach. "in zason przeciw!azow w momencie, !dy seria pocisk w tra,ia w okopy. 8ielkie ,ontanny dymice!o bota uniosy si ze szczytu sza;ca. 8skie przejcie na!le o(yo, wypenione postaciami (onierzy. Pocisk zawy, przelatujc nisko i wyrywajc w tylnym pancerzu okopu dziur wielkoci promu zrzutowe!o. Pynna ziemia !orcym deszczem spada na (onierzy. 6a,,ran wyci!n pistolet laserowy z kabury i podczo!a si na szczyt okopu. Dookoa panowa chaos,

panika. ?onierze spieszyli we wszystkich kierunkach, wrzeszczc i wykrzykujc niezrozumiae komendy. 6o to byo5 6zy to ostateczna roz!rywka w du!im, rozci!nitym w niesko;czono$ kon,likcie, w kt ry si zaan!a(owali5 6a,,ran stara si podci!n$ jak najwy(ej, (eby spojrze$ ponad krawdzi, na ziemi niczyj i umocnienia wro!a, naprzeciw kt rych stacjonowali przez ostatnie p roku. <ednak dostrze! wycznie m!listy obok dymu i pyu. 8ok rozbrzmieway trzaski broni laserowych i krzyki rannych. )adleciaa kolejna salwa. <eden z pocisk w tra,i w pobliskie centrum cznoci. 8rzask by bli(szy i bardziej prawdziwy. )a ziemi opado nie tylko boto i woda. 8r d nich byy te( ,ra!menty ludzkich cia. 6a,,ran zakl i oczyci celownik pistoletu ze szlamu. -a sob usysza okrzyk. Pot(ny !os odbi si echem wzdu( linii okop wD wydawa si wprost zatrz$ ciankami sza;c w. &pojrza w ty i zauwa(y komisarza #aunta, kt ry wanie wyszed ze swoje!o schronu. Dow dca by ju( ubrany w peny mundur i czapkD na ramionach powiewa kamu,lujcy paszcz je!o adoptowane!o re!imentu. )a twarzy mia wyraz bezbrze(ne!o szau. 8 jednym rku trzyma pistolet, a w dru!ie miecz a;cuchowy, kt ry piewa ju( swoj pie; zniszczenia. 2 8 imi .anith9 .eraz, !dy przyszli do nas, musimy walczy$9 .rzyma$ szyk, wstrzyma$ o!ie;, p ki nie przejd przez cian okopu9 6a,,ran poczu w duszy na!y przypyw odwa!i. 'omisarz by z nimi i wy!raj, niezale(nie od liczby przeciwnik w9 8tedy wibrujcy pocisk uderzy blisko

nie!o, wysyajc w powietrze !ejzer bota i prawie oddzielajc dusz od ciaa (onierza. 6z$ okopu otrzymaa bezporednie tra,ienie, !rzebic pod botem dziesitki ludzi. 6a,,ran le(a o!uszony pomidzy poamanymi deskami podo!i i zwa w !liny. 'to zapa !o za rami i podci!n w ! r. "ru!ajc, spojrza w ! r w twarz #aunta. 'omisarz patrzy na nie!o powa(nym, ale inspirujcym i natchnionym wzrokiem. 2 Drzemka po dobrym niadanku5 2 komisarz zapyta oszoomione!o (onierza. 2 )ie, sir... <a... <a... 8ystrzay z karabin w i dziaek laserowych zaczy tra,ia$ niebezpiecznie blisko umocnionych stanowisk na szczycie okopu. #aunt szarpniciem poderwa 6a,,rana na no!i. 2 "yl, (e nadszed waciwy moment 2 powiedzia #aunt 2 i chciabym, (eby wszyscy moi odwa(ni (onierze byli ze mn, kiedy zaczniemy natarcie. 8ypluwajc boto, 6a,,ran zamia si. 2 <estem z panem, sir 2 powiedzia. 2 +d .anith po jakie!okolwiek miejsca, w kt rym sko;czymy. 6a,,ran sysza wiz! miecza a;cuchowe!o dow dcy, !dy komisarz wdrapa si po drabinie przytwierdzonej do ciany okopu i krzykn do swoich (onierzy= 2 "(czy4ni z .anith9 6zy chcecie (y$ wiecznie5 *ch !ona i ochrypa odpowied4 zostaa za!uszona przez salw pocisk w. 3le *bram #aunt wiedzia, co powiedzieli. - plujcymi o!niem karabinami Duchy #aunta wdrapay si na szczyt okopu i ruszyy w stron chway, mierci, czy cze!okolwiek, co oczekiwao na nich w dymie.

' %wiszczcy kobierzec o!nia laserowe!o o szerokoci dwudziestu kilometr w i !bokoci stu metr w znaczy miejsce spotkania atakujcych le!ion w z re!imentami *mperialnej #wardii. - daleka wy!ldao to jakby ruchliwe roje mr wek wypezy ze swoich kopc w i poczyy si w rodku, tworzc chaotyczn, kipic mas punkcik w, owietlan bezustannie przez blaski i o!niki trzymanej w rkach broni. 8ielki /ord 8ojny !enera 0echtor Dra>ere odwr ci si od lornetki umieszczonej na tr jno!u. 8y!adzi ,ady nieskazitelnie czystej tuniki dobrze wypiel!nowanymi do;mi i westchn. 2 3 kt ( to tam w dole !inie5 2 zapyta dziwnym, niezwykle wysokim, piszczcym !osem. Pukownik Flense, dow dca polowy Patrycjuszy z <ant, jedne!o z najstarszych i najbardziej szanowanych re!iment w #wardii, wsta z krzesa i stan na baczno$. Flense by wysokim i pot(nie zbudowanym m(czyzn, z lewym policzkiem znieksztaconym dawno temu w wyniku tra,ienia biokwasem .yranid w. 2 #enerale5 2 .e... te mr wki w dole... 2 Dra>ere !estem wskaza na pole bitwy za sob. 2 -astanawiaem si, kim oni s... Flense przeszed przez taras do stolika z mapami, kt re!o szklany blat podwietlony by od spodu jarzcymi si runicznymi wska4nikami. Przejecha palcem po szkle, zakrelajc lini ,rontu du!oci blisko czterystu kilometr w, kt re stanowiy teatr wojenny na dru!iej

planecie systemu Fortis. Pole bitwy wyznacza rozle!y labirynt wro!ich okop w, oddzielonych od siebie poszarpanym obszarem stre,y mierci, penym krater w, lej w i zrujnowanych ,abryk. 2 -achodnie okopy 2 zacz. 2 @trzymywane przez Pierwszy 7e!iment z .anith. -na ich pan, sir. .o hoota #aunta, kt r niekt rzy, jeli dobrze pamitam, nazywaj ADuchamiB. Dra>ere przeszed przez pomieszczenie do ozdobne!o stolika z napojami i nala sobie male;k ,ili(ank !stej, czarnej kawy ze zocone!o samowaru. @pi may yczek i przez moment rozkoszowa si smakiem aromatyczne!o napoju. Flense paszczy si. Pukownik Draker Flense widzia w swoim (yciu wystarczajco du(o rzeczy, kt re zmroziyby dusz wielu zwykym ludziom. +!lda le!iony umierajce na drutach kolczastych, widzia swoich ludzi, kt rzy po(erali kompan w w szale wywoane!o przez 6haos obdu. 8idzia cae planety rozpadajce si, !nijce i umierajce. <ednak w !enerale Dra>ere byo co, co przenikao je!o dusz bardziej ni( jakiekolwiek z tamtych wydarze;. "o(liwo$ su(enia mu bya czyst przyjemnoci. Dra>ere w ko;cu przekn kaw i odstawi ,ili(ank. 2 8ic Duchy #aunta miay dzi rano pobudk 2 powiedzia. 0echtor Dra>ere by krpym i otyym m(czyzn okoo sze$dziesitki. 7zednce wosy zaczesywa tak, jakby miay starczy$ na ca czaszk. <e!o mundur sprawia wra(enie, (e do doprowadzenia !o do takie!o stanu potrzebny by przydzia rodk w czystoci z cae!o

re!imentu. )a piersi, przyczepione brzow szpil, tkwiy niezliczone medale. -awsze je nosi. Flense nie by do ko;ca pewny, co miay oznacza$. )i!dy nie pyta. 8iedzia, (e Dra>ere widzia przynajmniej tak du(o, jak on sam, i z pewnoci ze wszystkich swoich prze(y$ wyci!n tyle chway i zasu!, ile tylko by w stanie. 6zasami Flense nienawidzi te!o, (e lord1!enera zawsze nosi swoje odznaczenia. Podejrzewa, (e to uczucie wynikao z ,aktu, (e !enera mia medale, a on nie. 8idocznie by to przywilej bycia lordem1!eneraem. Paac ksi(cy, na kt re!o tarasie wanie si znajdowali, nadal w cudownie nienaruszonym stanie mimo szeciu miesicy nalot w dywanowych, znajdowa si na zboczu szerokiej doliny Diemos, nie!dy serca przemysu hydroelektryczne!o na Dru!iej Fortis, a obecnie stanowicej o kon,liktu. 8e wszystkich kierunkach, jak okiem si!n$, mo(na byo dostrzec strzeliste budynki stre,y przemysowej= wie(e i han!ary, skarbce i bunkry, zbiorniki ma!azynowe i !rupy komin w. )a p nocy wyrasta ku niebu pot(ny zikkurat z byszczcym, zotym znakiem bractwa 3deptus "echanicus na ka(dej cianie. 7ywalizowa, a mo(e nawet przewy(sza %wityni Eklezjarchy, powicon :o!u1*mperatorowi. - dru!iej strony, tech1kapani z "arsa mo!liby stwierdzi$, (e przecie( cay wiat by kaplic powicon :o!u1 "aszynie. -ikkurat by centrum administracyjnym plac wki przemysowej na Fortis, z kt re!o tech1kapani kierowali prac dziewitnastu miliard w robotnik w w zakresie produkcji opancerzenia i ci(kie!o uzbrojenia dla potrzeb machiny wojennej *mperium. +becnie by tylko wypalon skorup. &ta si pierwszym celem ataku

rebeliant w. 8 dolinie, na odle!ych wz! rzach, w u,orty,ikowanych ,abrykach, osiedlach robotniczych i ma!azynach, okopa si wr ! 2 pot(ne le!iony w sile miliarda demonicznych kultyst w. Dru!a Fortis bya ! wnym orodkiem przemysowym, pr(nym i pewnym ramieniem *mperium. )ikt nie wiedzia, jak to si stao, (e "oce 6haosu byy w stanie zniszczy$ taki potencja. )ikt nie by w stanie r wnie( stwierdzi$, jak du( czci siy roboczej zawadna skaza @padych :o! w. 3le jednak tak si stao. +siem miesicy wczeniej, niemal w ci!u jedne!o dnia, olbrzymie ,abryki i piece 3deptus "echanicus zostay przejte przez owadnite 6haosem rzesze robotnik w, kiedy lojalnie su(cych kultowi maszyn. .ylko nieliczna !arstka tech1kapan w ucieka z masowej rzezi i opucia planet. .eraz zmasowane siy *mperialnej #wardii miay za zadanie oswobodzi$ ten wiat, a taktyka dziaa; uzale(niona bya w du(ej mierze od uksztatowania pola bitwy. Fabryki, warsztaty i plantacje przemysowe Dru!iej Fortis byy zbyt cenne, by mo(na je byo zr wna$ z ziemi przy pomocy bombardowania orbitalne!o. )iezale(nie od poniesionych strat, dla dobra i na chwa *mperium, ten wiat mia by$ odzyskiwany krok po kroku, wysikami (onierzy. #wardia *mperialna miaa w pocie czoa wykorzeni$ i zniszczy$ najmniejsze przejawy 6haosu oraz pozostawi$ dro!ocenne orodki przemysowe w stanie nienaruszonym, !otowe do powt rne!o przysposobienia do pracy. 2 6o kilka dni pr buj si przebi$, nacierajc na inn lini okop w i szukajc sabe!o punktu. 2 /ord1!enera

spojrza ponownie przez lornetk na masakr, roz!rywajc si pitnacie kilometr w dalej. 2 Pierwszy z .anith to twardzi (onierze, panie !enerale, tak przynajmniej syszaem 2 Flense podszed do Dra>ere i stan, zao(ywszy rce za plecy. :lizna na policzku naci!na si i dr!na, jak zawsze, !dy by spity. 2 8sawili si w kilku kampaniach, a #aunt wydaje si by$ dobrym dow dc. 2 -nacie !o5 2 zapyta !enera, podnoszc pytajcy wzrok znad lornetki. Flense zamilk. 2 -nam raczej opini o nim, sir. # wnie reputacj wr d (onierzy 2 odpowiedzia, przemilczajc kilka rzeczy 2 ale spotkalimy si kiedy. <e!o ,ilozo,ia dowodzenia nie pokrywa si z moj. 2 )ie lubicie !o, prawda, Flense5 2 uporczywie pyta Dra>ere. 6zyta w pukowniku jak w otwartej ksidze i potra,i dostrzec niech$ w je!o sercu, kiedy rozmowa schodzia na temat sawne!o i bohaterskie!o komisarza #aunta. 8iedzia, o co chodzio. 6zyta raporty. 8iedzia r wnie(, (e Flense ni!dy nie zechce o tym m wi$. 2 &zczerze5 )ie, sir. <est komisarzem. +,icerem politycznym. Przez szczliwy zbie! okolicznoci osi!n stanowisko dow dcy re!imentu. "istrz 8ojny &laydo na o(u mierci przyzna mu dow dztwo nad lud4mi z .anith. Doceniam potrzeb istnienia komisarzy w tej armii, ale potpiam je!o o,icerski status. <est wsp czujcy, kiedy powinien by$ inspirujcy, natchniony, kiedy powinien by$ do!matyczny. 3le... mimo wszystko, jest dow dc, kt remu prawdopodobnie mo(emy u,a$.

Dra>ere umiechn si. 8ypowied4 Flense bez wtpienia pochodzia z !bi serca i bya uczciwa, ale dyplomatycznie pomin on najwa(niejsz rzecz. 2 )ie u,am (adnemu dow dcy poza mn, Flense 2 powiedzia sucho !enera. 2 <eli nie potra,i dostrzec zwycistwa, nie powierzam je!o osi!nicia innym rkom. 8asi Patrycjusze stoj w rezerwie, z!adza si5 2 &tacjonuj w osiedlach robotniczych na zachodzie, !otowi do wsparcia obrony na dowolnym odcinku ,rontu. 2 *d4cie do nich i o!ocie alarm bojowy 2 powiedzia lord1!enera. Podszed do stolika z mapami i u(y wska4nika do wyrysowania kilku wietlnych linii na szkle blatu. 2 -byt du!o tu siedzimy. 7obi si niecierpliwy. .a wojna powinna by$ sko;czona i wy!rana ju( kilka miesicy temu. <ak wiele bry!ad powicilimy do przerwania impasu5 Flense nie by pewien. Dra>ere syn z ekstrawa!ancji w powicaniu wasnych oddzia w. 6hepi si, (e m !by zdusi$ samo +ko .erroru, jeli miaby dostateczn liczb trup w, po kt rych m !by do nie!o dotrze$. - pewnoci w ci!u kilku ostatnich ty!odni Dra>ere stawa si wyra4nie zdenerwowany brakiem postp w. Flense z!adywa, (e !enera ponie (dz, by przypodoba$ si "istrzowi 8ojny "acarothowi, nowemu ! wnodowodzcemu 'rucjaty %wiat w &abbat. Dra>ere i "acaroth byli rywalami w sukcesji po &laydo. :dc na prze!ranej pozycji, !enera prawdopodobnie musia si wykaza$ wieloma rzeczami. )a przykad lojalnoci wobec nowe!o "istrza 8ojny. Flense sysza r wnie( plotki, (e inkwizytor 0eldane 2 jeden z najbli(szych wsp pracownik w Dra>ere 2 przyby

na Fortis tydzie; wczeniej, by prowadzi$ prywatne rozmowy z !eneraem. .eraz wydawao si, (e Dra>ere ma ambicje na co wicej, pra!nie osi!n$ co wicej ni( zdobycie wiata, nawet tak wa(ne!o, jak Dru!a Fortis. Dra>ere zn w zacz m wi$= 2 #rzesznicy ukazali si dzi rano, w jeszcze wikszej liczbie ni( dotychczas, a prze!rupowanie i odwr t z osi!nitych szturmem pozycji zajmie im od omiu do dziewiciu !odzin. 8prowad4cie swoje re!imenty od wschodu i odetnijcie ich. 8ykorzystajcie Duchy jako tarcz i wytnijcie dro! do serca pozycji obronnych #rzesznik w. - woli miociwe!o *mperatora, mo(e uda nam si zako;czy$ t spraw i odnie$ zwycistwo. #enera stuka ko;cem wska4nika w blat stolika, jak !dyby akcentowa niepodwa(alno$ susznoci swoich rozkaz w. Flense by zadowolony z takiej decyzji. <e!o najwiksz ambicj byo, (eby je!o re!imenty ode!ray najwa(niejsz rol w zwycistwie na Dru!iej Fortis. "yl, (e #aunt miaby w jaki spos b pozbawi$ !o tej chway, wywoaa !niew, przypomniaa mu o... +drzuci t myl i pawi si w blasku idei, (e #aunt i je!o brudna hoota zostanie wykorzystana, u(yta i powicona w o!niu wro!ich dzia, by przysporzy$ chway Patrycjuszom. 3le, pomyla Flense, zwracajc si do wyjcia, mae zabezpieczenie ni!dy nikomu nie zaszkodzio. 8r ci do mapy i wskaza doni w sk rzanej rkawicy p kolist lini. 2 .o du(y obszar do zabezpieczenia, sir 2 powiedzia 2 a jeli ludzie #aunta ule!n... 6 (, jeli ule!n panice, moi Patrycjusze zostan odsonici zar wno dla rezerw

#rzesznik w, jak te( dla powracajcych oddzia w wro!a. Dra>ere rozmyla nad tym przez moment. .ch rzostwo 2 jak wiele znacze; miao to sowo w ustach Flense w odniesieniu do #aunta. 'lasn w pucoowate rce niczym mae dziecko na przyjciu urodzinowym. 2 &y!naowy9 +,icer sy!naowy natychmiast do mnie9 +tworzyy si wewntrzne drzwi do salonu, wpuszczajc zmczone!o (onierza, kt ry trzasn obcasami znoszonych, lecz czystych i wypolerowanych but w, salutujc dw m o,icerom. Dra>ere pilnie rozpisywa rozkazy na pytce. Przejrza je jeszcze raz i wrczy (onierzowi. 2 8prowadzimy Fitria;skich Dra!on w jako wsparcie dla Duch w w nadziei, (e odepr hord #rzesznik w z powrotem na r wniny. 8 ten spos b upewnimy si, (e walka bdzie toczy$ si na zachodnim skrzydle tak du!o, jak potrzeba waszym Patrycjuszom do zaatakowania wro!a. Przesa$ odpowiednie sy!nay, jak r wnie( oddzielnie dla Dow dcy .anith, #aunta. 7ozkaz kontrataku. Dzisiaj ma za zadanie nie tylko si broni$, lecz ma atakowa$ i wykorzysta$ sposobno$ do zdobycia pierwszej linii okop w #rzesznik w. -apewnijcie !o, (e ten rozkaz pochodzi bezporednio ode mnie. Powiedzcie mu, (e nie bdzie wyco,ywania si. ?adne!o odwrotu. +si!n sw j cel albo z!in. Flense pozwoli sobie na wewntrzny okrzyk trium,u. <e!o plecy byy teraz osonite, a #aunt zosta zmuszony do ataku, kt ry zako;czy si dla nie!o tra!icznie jeszcze przed zapadniciem zmroku. ?onierz ponownie zasalutowa i odwr ci si do wyjcia. 2 <eszcze jedno 2 powiedzia Dra>ere.

?onierz zatrzyma si i nerwowo obr ci twarz do !eneraa. Dra>ere postuka w samowar !rubym sy!netem. 2 Powiedzcie, (eby przysali wie( kaw. .a jest mda. ?onierz skin !ow i wyszed. Po od!osie, jaki wyda piercie;, jasne byo, (e wielki i zocony samowar jest praktycznie peny. 6ay re!iment m !by przez wiele dni pi$ to, co !enera wyra4nie zamierza wyrzuci$. @dao mu si zaczeka$, a( znajdzie si za podw jnymi drzwiami, zanim rzuci ciche przekle;stwo pod adresem czowieka, kt ry by odpowiedzialny za t krwaw rze4. Flense r wnie( zasalutowa i podszed do drzwi. -dj spiczast czap z wieszaka i starannie zao(y na !ow, najpierw ty, potem prz d. 2 6hwaa *mperatorowi, lordzie1!enerale 2 powiedzia. 2 6o5 3 tak. 7zeczywicie chwaa "u 2 powiedzia niedbale Dra>ere, siadajc w ,otelu i zapalajc cy!aro. ( "ajor 7awne rzuci si pasko w dziur w ziemi i prawie utopi si w mlecznej wodzie, jaka zebraa si w jej !bi. Plujc, podci!n si na brze! krateru i wycelowa karabin laserowy. 8ok nie!o powietrze !ste byo od dymu i byskajcych wystrza w. -anim mia okazj strzeli$, kilka innych os b upado kolo nie!o za improwizowan oson z ziemi= szere!owy )e,,, adiutant plutonowy Fey!or, a tak(e szere!owi 6a,,ran, Farl i /one!in. /e(a r wnie( szere!owy 'lay, ale akurat on by martwy. #watowna wymiana strza w spalia mu twarz, zanim zd(y schowa$ si za oson. )ikt nie spojrza dru!i raz na ciao 'laya, le(ce za nimi w wodzie. 8idzieli te!o typu rzeczy o tysic

razy za czsto. 7awne wykorzysta celownik, (eby spojrze$ poza krawd4 krateru. #dzie tam #rzesznicy u(ywali ci(kiej artylerii do wsparcia ataku piechoty. &koncentrowany o!ie; wyrywa wielkie dziury w nacierajcych Duchach. )e,, !mera przy swojej broni. 7awne spojrza na nie!o. 2 6o si dzieje, (onierzu5 2 zapyta. 2 "am boto w zamku, sir. )ie mo! !o wyduba$. Fey!or wyrwa bro; w rk modsze!o m(czyzny, wyj ma!azynek i odsun naoliwion pokryw komory zaponu, ukazujc piercienie skupiskowe. &plun do rodka i zatrzasn zamek z !uchym szczkiem. Potrzsn !watownie broni i wcisn ma!azynek na miejsce. )e,, patrzy, jak Fey!or obr ci bro; w rkach i podni sszy j ponad !ow, wystrzeli ca seri w dym poza dziur. Fey!or rzuci bro; (onierzowi. 2 8idzisz5 .eraz dziaa. )e,, zacisn w rkach naprawiony karabin i podczo!a si do krawdzi. 2 :dziemy martwi, zanim przejdziemy kolejny metr 2 !dzie poni(ej odezwa si /one!in. 2 )a mio$ Fetha9 2 splun szere!owy Farl. 2 -musimy ich wic do krycia si. +dczepi wizk !ranat w z uprz(y i rozda je wr d reszty (onierzy niczym urwis kradzione owoce. Prztyknicie kciukiem odbezpieczyo ka(dy z nich. 7awne umiechn si do swoich (onierzy, przy!otowujc si do cinicia swoje!o poza krawd4. 2 Farl ma racj 2 powiedzia 2 olepmy ich9 6isnli adunki w ! r i w prz d. .o byy !ranaty rozpryskowe, majce olepi$, o!uszy$ i na,aszerowa$

metalowymi odamkami wszystkich w zasi!u eksplozji. 7ozle! si zwielokrotniony od!os detonacji. 2 Przynajmniej si troch przymknli 2 powiedzia 6a,,ran i uwiadomi sobie, (e reszta wyazia ju( z dziury, atakujc. Popieszy za nimi. 8rzeszczc, Duchy szar(oway przez kr tkie pasmo szare!o bota, zeliz!ujc si w kierunku muru, skryte!o przed nimi w zasonie dymu. Poczerniae lady eksplozji !ranat w widniay wszdzie dookoa, podobnie jak ciaa martwych wro! w. 7awne zerwa si na no!i na dnie i rozejrza si. Po raz pierwszy od p roku sta twarz w twarz z wro!iem. #rzesznikami, wro!imi oddziaami naziemnymi, do walki z kt rymi zosta wanie wysany. :yli lud4mi, lecz ich sylwetki byy pokrcone i znieksztacone. )osili pancerze sprytnie przeksztacone z roboczych pancerzy, jakie nosili w pracy przy piecach, maski ochronne i naramienniki dosownie bdce czci ich bladych, zmasakrowanych cia. 7awne stara si nie marnowa$ czasu na martwych. "ia zbyt du(o (ywych wro! w do zabicia. 8 dymie wypatrzy dw ch jeszcze ruszajcych si #rzesznik w okaleczonych przez !ranaty. 8yko;czy ich szybko. -auwa(y 6a,,rana, kt ry chwiejnym krokiem zbli(a si do nie!o. "ody (onierz by zaszokowany widokiem. 2 "aj karabiny laserowe 2 6a,,ran wyszepta, blednc 2 i pancerze. +bok nie!o, )e,, odwr ci no! jedne!o trupa. 2 * popatrzcie... maj !ranaty i amunicj. )e,, i 6a,,ran spojrzeli na majora. 7awne wzruszy ramionami. 2 .o znaczy, (e s twardymi bydlakami. 6ze!o si

spodziewalicie5 Powstrzymywali tu *mperium przez p roku. /one!in, Farl i Fey!or podbie!li do nich. 7awne skierowa ich dalej, w !b wro!ie!o sza;ca. .eren rozszerzy si przed nimi, odsaniajc metalowe i kamienne ,undamenty przemysowe!o silosu. 7awne byskawicznie nakaza szukanie osony. Prawie natychmiast o!ie; laserowy skierowa si w ich stron, wzdu( linii okopu. Farl zosta tra,iony pociskiem, kt ry zamieni mu rami w obok czerwonej m!y. 6i(ko zwali si na plecy, przewracajc na brzuch i ciskajc bro; w sprawnej rce. : l by tak kr tkotrway, (e nawet nie zd(y krzykn$. 2 )a Fetha9 2 zakl 7awne. 2 "edyk, zajmijcie si nim9 )e,, otworzy torb z banda(ami, natomiast Fey!or i 6a,,ran odci!nli jczce!o Farla za oson. :yszczce promienie laser w przenikay ciany wok (onierzy, szukajc ich, starajc si ich przy!wo4dzi$. )e,, szybko opatrzy straszn ran Farla. 2 "usimy !o std zabra$, sir 2 wrzasn wzdu( okopu do majora. 7awne wciska si za oson ziemi. &zary mu pokrywa mu wosy, !dy promienie laser w uderzay niedaleko nie!o. 2 )ie teraz 2 odpar. ) *bram #aunt zeskoczy do okopu i zama kark pierwsze!o #rzesznika uderzeniem ci(kich but w. "iecz a;cuchowy zad4wicza w je!o pici. 'omisarz stan na twardym podo(u wro!ich pozycji, zamachn si or(em w

lewo i prawo, cinajc dw ch nastpnych przeciwnik w w ,ontannie krwi. 'olejny zaatakowa, tnc wielkim, zakrzywionym ostrzem. #aunt uni s pistolet i zamieni zamaskowan !ow w obok dymu i krwi. .o bya naj!ortsza walka, w jakiej uczestniczyli #aunt i je!o (onierze na Fortis. .kwili w puapce wskich umocnie; wro!a, oczyszczajc je z wci( nadci!ajcych si #rzesznik w. <ak cie; za plecami dow dcy pod(a :rin "ilo ze swoj broni 2 z!rabnym pistoletem automatycznym, kt ry dosta od komisarza kilka miesicy temu. -abi jedne!o wro!a 2 kul midzy oczy 2 potem nastpne!o, ranic !o pierwszym strzaem, a nastpnie wpychajc co,ajcemu si lu, pod brod. "ilo bal si. .o by koszmarny aspekt wojny, o kt rej zawsze ni, ale kt rej nie chcia o!lda$. -desperowani ludzie walczcy przeciwko sobie w dziurach wykopanych w ziemi, trzy metry na sze$. #rzesznicy byli potworniD du!ie, popkane maski przeciw!azowe wszyte w ich twarze nadaway im soniowaty wy!ld. &zare, przemysowe pancerze skaday si w czci z !umy. +chronne ska,andry, w kt rych nie!dy pracowali, zamienili w pancerze bojowe, wszdzie umieszczajc jaskrawe symbole. Przy!nieciony do ciany przez walce si ciao, "ilo spojrza w d na !romadzce si wok zwoki. Po raz pierwszy w (yciu, przyjrza si wro!om... poskrcanym ludzkim ,ormom hordy 6haosu, pokrtnym, tajemniczym runom i symbolom, namalowanymi na mdozielonych pancerzach lub wyrytymi bezporednio na ciele. <eden z #rzesznik w zanurkowa pod wiszczcym mieczem #aunta i rzuci si na "ilo. 6hopiec pad na ziemi i kultysta tra,i w cian. #rzebic w botnistym

podo(u okopu, "ilo zacisn palce na laserze, kt ry musia wypa$ z rki jednej z poprzednich o,iar ataku #aunta. #rzesznik rzuci si na nie!o, lecz "ilo podni s bro; i wystrzeli z najbli(szej odle!oci. Pomienisty promie; przebi tors napastnika, kt ry martwy zwali si na chopaka, swoj wa! wtapiajc !o w boto na dnie rowu. +brzydliwa ciecz zalaa mu usta, razem z botem i krwi. 6hwil p 4niej, krztuszc si, wstawa na no!i dziki silnemu ramieniu szere!owca :ra!!a, najwiksze!o z (onierzy .anith, kt ry zawsze by w pobli(u. 2 Padnij9 2 krzykn :ra!!, podnoszc do ramienia wyrzutni rakiet. "ilo uklkn i cile zatka uszy. "amroczc /itani 6elne!o .ra,ienia, :ra!! odpali pocisk w !b okopu. Fontanna bota i innych nierozpoznawalnych rzeczy eksplodowaa !dzie w dymie. :ra!! czsto chybia, ale w takich warunkach nie miao to znaczenia. )a prawo od nich, #aunt znaczy swoj cie(k wr d cinitej rzeszy napastnik w. -acz si mia$, pokryty krwi, kt r upuszcza jczcym mieczem. 6o pewien czas unosi pistolet, powalajc nastpne!o #rzesznika. Przepeniaa !o ,uria. 7ozkazy od lorda1!eneraa Dra>ere byy okrutne. #aunt z chci podjby si zadania zdobycia umocnie; wro!a, ale w tej sytuacji, kiedy innym wyborem bya mier$, uwa(a to za decyzj skrzywione!o umysu. )i!dy nie lubi Dra>ere, ju( od czasu pierwsze!o spotkania dwadziecia lat temu, kiedy !enera by tylko ambitnym pukownikiem bry!ad pancernych. .am, na Darendarze, z +ktarem i 0yrkanami... #aunt nie zdradzi swoim ludziom otrzymanych rozkaz w. 8 odr (nieniu od Dra>ere rozumia mechanizm

morale i inspiracji. .eraz Duchy zdobyway te przeklte okopy, prawie na zo$ rozkazom Dra>ere, a nie wedu! nich. %miech komisarza ni s ze sob ,uri i zawzito$, ale tak(e dum z powodu odwa!i (onierzy, kt rzy dokonywali niemo(liwe!o mimo przewa(ajcych si wro!a. 8 pobli(u, "ilo wsta niepewnie, ciskajc pistolety. @dao si nam, pomyla #aunt, zamalimy ich9 Dziesi$ metr w dalej sier(ant :lane wskoczy w dym ze swoim plutonem i zamkn luk, strzelajc z lasera na prawo i lewo, prowadzc wrzeszczcy oddzia do szar(y na ba!nety. 7oz!orzao pieko laser w i byszczcych, srebrnych ostrzy z .anith. "ilo nadal ciska pistolet, !dy #aunt zakrad si od tyu i wyrwa mu !o, odrzucajc w boto. 2 "ylisz, (e jeste (onierzem, chopcze5 2 .ak, sir9 2 )aprawd5 2 8ie pan, (e nim jestem. #aunt spojrza na szesnastoletnie!o chopca i umiechn si smutno. 2 "o(e i jeste, ale na razie za!raj nam. -a!raj melodi, kt ra poprowadzi nas do sawy9 "ilo wyci!n z plecaka piszczaki z .anith i dmuchn w ustnik. Przez moment brzmiao to jak wycie umierajce!o czowieka. 8tedy zacz !ra$. :y to Dziki 8altrab, stara pie;, kt ra zawsze rozpalaa ludzi w barach na .anith, zachcaa do picia, miechu i radoci. &ier(ant :lane usysza muzyk i z !rymasem na twarzy rzuci si w stron wro!a. +bok nie!o, je!o adiutant i o,icer cznociowy &ymber, zacz piewa$, strzelajc z karabinu. &zere!owy :ra!! po prostu zamia si i

zaadowa kolejn rakiet do niesionej wyrzutni. 6hwil p 4niej, kolejny ,ra!ment okop w znikn w powodzi o!nia. &zere!owy 6a,,ran usysza pie;, rozpoznawalny lament na polu bitwy. )a chwil powr ci umiech na je!o twarz, !dy pod dow dztwem majora 7awne przemyka si po trupach #rzesznik w, razem z )e,,em, /one!inem, /arkinem i reszt (onierzy. :iedny Farl, wanie ci!nity do obozu, wrzeszcza, !dy rodki przeciwb lowe przestaway dziaa$. 8 tym momencie zacz si ostrza. 6a,,ran czul, (e leci uniesiony cian powietrza wywoan przez uderzenie pocisku, kt ry wyrwa krater o szerokoci dwunastu metr w. 7azem z nim w ! r wyleciaa wielka brya bota. 8yldowa ci(ko, poamany, bez czucia, cho$ przytomny. /e(a przez chwil w bocie, dziwnie spokojny. 8iedzia, (e )e,,, major 7awne, Fey!or, /arkin, /one!in i reszta nie (yj, wyparowali. #dy spaday kolejne salwy, 6a,,ran zanurzy !ow w mule i cicho ba!a o wyzwolenie od te!o koszmaru. #dzie w oddali, 8ielki /ord 8ojny !enera Dra>ere usysza, jak pot(ne stanowiska artylerii #rzesznik w rozpoczy masakr. -da sobie spraw, (e chyba jednak to jeszcze nie dzi. 8zdychajc !niewnie, nala kolejn ,ili(ank ze wie(o napenione!o samowaru. * Pukownik 6orbec wraz z trzema plutonami przedziera

si przez skomplikowan sie$ wro!ich umocnie;. +d dw ch !odzin ponad !owami wiszczay im salwy ostrzau artyleryjskie!o, niszczce!o przedni lini umocnie; #rzesznik w i dziesitkujc tych (onierzy #wardii, kt rzy na czas nie dotarli do wz!ldne!o bezpiecze;stwa wro!ich okop w. .unele i przejcia, jakie pokonywali, byy opuszczone. )ajwyra4niej #rzesznicy wyco,ali si, !dy zaczli ostrza. +kopy byy dobrze utrzymane i zabezpieczone, ale na ka(dym zakrcie znajdowaa si blu4niercza kaplica powicona "rocznym "ocom, jakie czci wr !. 6orbec rozkaza szere!owemu &kulane, (eby miotaczem pali ka(d napotkan wityni, zanim kt rykolwiek z (onierzy m !by w peni zrozumie$ ponury charakter skadanych o,iar. 8edu! 6urralla i je!o mapy za!biali si w pomocnicze sza;ce za ! wn lini #rzesznik w. 6orbec czu si odcity. )ie przez dzikie bombardowanie, kt re co sekund trzso ich wszystkimi ko$mi 2 a pukownik modli si, (eby (aden z pocisk w nie okaza si za kr tki i nie wpad w sam rodek oddziau 2 ale co !orsza, czul si odseparowany od reszty re!imentu. :dce e,ektem ci!e!o ostrzau elektroma!netyczne wyadowania zak cay czno$, zar wno kr tko,alowe interkomy, kt re nosili wszyscy o,icerowie, jak i radiowe odbiorniki dalekie!o zasi!u. )ie nadchodziy (adne rozkazy, nie byo wezwa; do prze!rupowania, nakazu spotkania z innymi jednostkami czy dalsze!o szturmu, nawet wezwania do odwrotu. 8 te!o rodzaju okolicznociach, kodeks taktyki *mperialnej #wardii by stanowczy 2 jeli nie ma innych rozkaz w, nale(y atakowa$.

6orbec wysia naprz d zwiadowc w, szybkich i zrcznych. 8r d nich byli :aru, 6olmar i sier(ant zwiadu "koll. )aci!nli swoje paszcze1niewidki i wymknli si w pylist ciemno$. )ad polem bitwy unosiy si kby dymu i pyu, co znacznie zmniejszao widoczno$. &ier(ant :lane bez!onie wskaza na po,alowane, opadajce kurtyny dymu. 6orbec zrozumia, o co mu chodzi i wiedzia, (e nie chcia nic m wi$, (eby nie wystraszy$ reszty oddziau. #rzesznicy nie co,ali si przed u(yciem trucizn, strasznych rozpylanych !az w, kt re wypalay krew i wyniszczay puca. 6orbec wyci!n !wizdek i wydal trzy kr tkie d4wiki. ?onierze za nim opucili bro; i zdjli z uprz(y bojowych maski przeciw!azowe. Pukownik 6orbec zao(y wasn. )ie znosi o!raniczenia widocznoci, klaustro,obii maski z !rubymi szkami i kr tkie!o oddechu, wywoane!o przez !umowy ustnik. 3le trujce !azy nie byy jedynym niebezpiecze;stwem. 8zburzone morze bota, wzniesione w niebo w postaci kropelek !liny, pene byo innych trucizn 2 przenoszonych wiatrem zarazk w powstaych z !nijcych trup w w stre,ie walki, bakterii ty,usu, !an!reny, wcieklizny roznoszonej przez rozszalae stada zwierzt i wierzchowc w kawalerii, jak r wnie( !ro4nych mykotoksyn, (arocznie zmieniajcych wszelk or!aniczn materi w czarn, bezksztatn brej. <ako zastpca dow dcy Pierwsze!o z .anith, 6orbec mia w!ld w raporty wydawane przez sztab !eneralny. 8iedzia, (e od rozpoczcia inwazji blisko osiemdziesit procent strat wr d *mperialnej #wardii nastpio wskutek dziaania !az w, chor b i mniejszych zaka(e;. "o(na byo walczy$ twarz w twarz z #rzesznikiem uzbrojonym w

karabin laserowy, a i tak miao si wiksze szanse ni( w przypadku spaceru przez ziemi niczyj. &tumionym przez mask !osem 6orbec wyda rozkaz dalsze!o marszu. Dotarli do skrzy(owania pomocniczych okop w, wic pukownik wysa sier(anta #rella, dow dc pite!o plutonu z rozkazem wzicia trzech dru(yn i oczyszczenia korytarzy na lewo ze wszystkie!o, co znajd. 8yruszyli natychmiast. 6orbec niepokoi si coraz bardziej. )ie byo (adnej wiadomoci od zwiadowc w. &zli tak samo na lepo jak wtedy, !dy ich wysa. Poruszajc si zdwojony m tempem, pukownik poprowadzi pozosta setk (onierzy szerokim okopem komunikacyjnym. Dw ch bystrookich zwiadowc w szo na szpicy, u(ywajc wra(liwych na zak cenia ma!netyczne wykrywaczy adunk w i puapek. 8ydawao si, (e #rzesznicy wyco,ali si zbyt szybko, (eby zao(y$ jakie niespodzianki, ale co pewien czas caa kolumna zatrzymywaa si, kiedy jeden ze szperaczy odkrywa jaki cynowy kubek, kawaek pancerza czy mena(k. 6zasami napotykali potworne bo(ki, wykute z rudy hutniczej przez oszalaych ,anatyk w. 6orbec osobicie przykada pistolet laserowy do ka(de!o z nich i rozwala na kawaki. -a trzecim razem, szkaradna rzecz, kt r wanie zniszczy, rozpada si na ostre kawaki, !dy pocisk najwyra4niej tra,i na skaz w wykonaniu. *dcy kilka metr w dalej szere!owy Drayl dosta w rami metalow drzaz!, kt ra !boko wrya si w ciao. &krzywi si z b lu i ci(ko opad na ziemi. &ier(ant 6urral wezwa medyka, kt ry zao(y polowy opatrunek. 6orbec przekl wasn !upot. .ak by zdeterminowany wymaza$ wszelkie lady kultu

#rzesznik w, (e dopuci do za!ro(enia wasnych ludzi. 2 )ic mi nie jest, sir 2 powiedzia Drayl przez mask, !dy 6orbec poma!a mu wsta$. 2 Pod bram wodn na Foltis dostaem ba!netem w udo. 2 3 w domu na .anith dosta rozbit butelk w twarz w b jce knajpianej9 2 zamia si z tyu szere!owy 6oli. 2 :yo ju( !orzej z nim. -!romadzeni wok (onierze wybuchnli miechem, wydajc przez maski obrzydliwe, syczce od!osy. 6orbec skin !ow, podzielajc ich nastr j. Drayl by przystojnym i lubianym (onierzem, kt ry uwielbia piewa$ piosenki i opowiada$ dowcipy, utrzymujce wysokie morale wr d (onierzy. 6orbec wiedzia r wnie(, (e je!o reputacja rzezimieszka bya znana nie tylko w tym re!imencie. 2 " j bd, Drayl 2 powiedzia. 2 <estem ci winien drinka. 2 )o, przynajmniej na tyle licz, pukowniku 2 odpowiedzia Drayl i uni s sw j karabin, pokazujc, (e mo(e i$ dalej. + &zli dalej. Dotarli do czci okopu, !dzie jeden z pocisk w spad za blisko i wyrwa krater o szerokoci blisko trzydziestu metr w. <u( teraz mtna woda wzbieraa na dnie. 8yprzedzany jedynie przez szperaczy, 6orbec wyszed pierwszy, prowadzc (onierzy pod oson dru!ie!o ko;ca rowu. 8oda o konsystencji zbli(onej do kwasu si!aa mu do kolan. 8yra4nie wyczuwa pieczenie sk ry nawet przez spodnie i m ! zobaczy$ rozwiewajce

si pasma dymu z prze(arte!o munduru. )akaza (onierzom odwr t, a sam doczy do szperaczy po dru!iej stronie za!bienia. 8szyscy trzej patrzyli na swoje no!i, przera(eni ,aktem, (e woda zacza prze(era$ ju( spodni warstw ich ubra;. 6orbec czu, jak na udach i podudziach tworz si pcherze. +dwr ci si do sier(anta 6urrala, stojce!o na czele kolumny na dru!im brze!u trujcej sadzawki. 2 )iech (onierze przechodz ! r9 2 zawoa. 2 * niech w pierwszej !rupie idzie medyk. +bawiajc si zbyt du!ie!o okresu odkrycia na szczycie krateru, (onierze bezzwocznie i szybko zaczli przechodzi$. <ako jeden z pierwszych pojawi si medyk, kt ry spryska no!i pukownika i szperaczy antyseptycznym pynem. : l zel(a, a tkanina przemoka na tyle, (e kwas nie trawi jej dalej. 6orbec podnosi wanie bro;, kiedy usysza woanie sier(anta #rella. Przeszed na czoo oddziau i sprawdzi, co znalaz #rell. .o by 6olmar, jeden ze zwiadowc w, kt rzy poszli przodem. 'oyszc si, wisia martwy na wielkim, pordzewiaym bosaku, kt ry przebi mu pier. :yo to narzdzie, u(ywane przez pracownik w huty do przytrzymywania kawak w roz!rzanej rudy i przesuwania ich w !b piec w 3deptus "echanicus. ?onierz nie mia rk ani n !. 6orbec patrzy na zwoki przez blisko minut, po czym si odwr ci. 6hocia( nie napotkali (adne!o oporu, jasne byo, (e nie s sami w tych okopach. )iezale(nie od rzeczywistej liczby #rzesznik w, czy to maruder w, czy te( oddzia w specjalnie wysianych, by im przeszkadza$, mo(na byo odczu$ zowro! obecno$ !romadzc si

wok (onierzy w tych niesamowitych rowach. 6orbec zapa za drzewce i zdj ciao 6olmara. 8yj wasny koc i zawin w nie!o zwoki, tak by nikt nie m ! ich rozpozna$. )i,e potra,i si zmusi$ do podpalenia ciaa, tak jak czyni to z kaplicami. 2 7uszajcie 2 rozkaza. #rell poprowadzi ludzi w lad za szperaczami. 6orbec na!le zatrzyma si, jakby co !o u!ryzo. 8 uchu sysza chrobot. -da sobie spraw, (e to transmisja przez interkom. +dczu na!y przypyw ul!i, (e radio w o! le dziaa, (e nie zwr ci nawet uwa!i, (e to wiadomo$ od "kolla, sier(anta z !rupy zwiadowczej. 2 6zy pan to syszy, sir5 2 zapyta "koll. 2 )a Fetha9 6o mam sysze$5 2 zapyta 6orbec. &ysza jedynie nieprzerwany !rzmot artylerii przeciwnika i omot pocisk w uderzajcych w ziemi. 2 :bny 2 powiedzia "koll. 2 &ysz od!os bbn w. , :rin "ilo pierwszy usysza bbny. 'omisarz docenia prawie nadnaturalnie wyostrzone zmysy chopaka, cho$ czasami mocno !o niepokoiy. Podwiadomo$ przypominaa mu o kim. 6hyba o tamtej dziewczynie, wiele lat temu. + tej, kt ra miaa tak hipnotyzujcy wzrok. + tej, kt ra potem nawiedzaa je!o sny przez tak wiele lat. 2 :bny9 2 wyszepta chopak i chwil p 4niej #aunt r wnie( wychwyci ten od!os. Przechodzili przez silosy i wypalone szkielety wielkich zakad w przemysowych, kt re wyznaczay koniec linii obronnych #rzesznik w, przez osmalone stosy stopionych

kamieni, zardzewiaych metalowych kratownic i popkanych plastikowych cianek. -amontowane do obrony budynk w przed ska(eniem !ar!ulce zostay zdruz!otane lub zrzucone ze swoich stanowisk na dachach. #aunt zachowywa nadzwyczajn czujno$. 8ydarzenia potoczyy si zupenie nieoczekiwanym tropem. Przedarli si dalej, ni( zamierza od punktu pocztkowe!o, jakim bya prosta obrona przed atakiem. -awdziczali to zar wno zrzdzeniu losu, jak te( bezlitosnym rozkazom Dra>ere. Po osi!niciu linii wro!a przekonali si, (e zostay cakowicie opuszczone po wstpnym ataku, tak jakby wikszo$ si #rzesznik w wyco,aa si w popiechu. 6hocia( zasona ostrzau odcia mu mo(liwo$ odwrotu, #aunt uwa(a, (e #rzesznicy popenili bd i wyco,ali si zbyt daleko, pra!nc unikn$ zar wno kontrataku #wardii, jak i ostrzau wasnych dzia. 6hyba (e planowali co inne!o. #auntowi nie spodobaa si ta myl. Prowadzi w du!iej, wskiej kolumnie dwustu trzydziestu (onierzy, ale wiedzia, (e jeli #rzesznicy zaatakuj teraz, to r wnie dobrze mo(e liczy$ wycznie na siebie. *dc dalej, przeczesali ka(dy bunkier, ,abryk, ma!azyn i wie( hutnicz, szukajc lad w wro!a. Przechodzili pod porwanymi, opoczcymi ,la!ami, mia(d(c pod butami kawaki szka. 8szystkie maszyny zostay odarte z przydatnych czci lub blach, albo po prostu zdemolowane. 8ok nie dao si zauwa(y$ nic pozostawione!o w caoci 2 opr cz kaplic 6haosu, wznoszonych przez #rzesznik w w re!ularnych odstpach. Podobnie jak pukownik 6orbec, komisarz postanowi niszczy$ o!niem miotacza wszelkie lady tych potwornoci. <ednak(e, na nieszczcie, posuwa si dokadnie w odwrotnym kierunku ni( kolumna 6orbeca.

Gczno$ zostaa zerwana, a resztki Pierwsze!o i <edyne!o z .anith bkay si na lepo po obszarze, kt ry wedu! wszelkich ocen stanowi terytorium wro!a. :bny rozpoczy swoj pie;. #aunt wezwa swoje!o operatora radiostacji, szere!owca 7a,,lana, i szorstko rzuci wywoanie przez komunikator, doma!ajc si potwierdzenia obecnoci. :bny dalej !rzmiay. Przez cze nadesza odpowied4, niezrozumiaa wizanka urywanych s w. - pocztku #aunt pomyla, (e to kodowany przekaz, jednak po chwili uwiadomi sobie, (e to obcy jzyk. Powt rzy wezwanie, a po du!iej chwili niepewnoci i oczekiwania nadesza zrozumiaa wiadomo$ w )iskim #otyku. 2 .u pukownik -oren z Dra!on w Fitria;skich. 8chodzimy ze wsparciem dla was. 8strzyma$ o!ie;. #aunt potwierdzi odbi r i rozstawi ludzi w ukryciu wok silosu, czekajc i obserwujc. Przed nimi co bysno w przy$mionym wietle i #aunt zauwa(y sylwetki (onierzy, powoli zmierzajcych w ich kierunku. )ie zdali sobie sprawy z obecnoci Duch w a( do ostatniej chwili. Dysponujc wspaniaymi umiejtnociami krycia si i maskujcymi paszczami, Duchy #aunta byy mistrzami w kamu,la(u. Dra!oni zbli(yli si, ustawieni w du!iej i starannie zaplanowanej ,ormacji w sile przynajmniej trzystu ludzi. #aunt dostrze! ich wysokie i szczupe, cho$ muskularne sylwetki, odziane w rodzaj pancerza kolcze!o, kt ry dziwnie byszcza, pochaniajc wiato niczym zmatowiay metal. #aunt odrzuci z ramion paszcz z .anith, kt ry sta si je!o zwyczajowym dodatkiem do munduru od czasu,

!dy przyczy si do Pierwsze!o i <edyne!o, po czym wyszed z ukrycia, otwarcie dajc znaki. 7uszy do przodu, szukajc o,icera dowodzce!o. - bliska Fitria;czycy robili jeszcze lepsze wra(enie. *ch niezwyky pancerz mia ksztat dopasowanej do ciaa uskowej kolczu!i, byszczcej niczym obsydian. )osili pene hemy z wskimi szczelinami z ciemne!o szka. 'arabiny mieli czyste i wypolerowane. 2 'omisarz #aunt z Pierwsze!o i <edyne!o z .anith 2 przedstawi si #aunt, salutujc. 2 -oren z Dra!on w Fitria;skich 2 odpowiedzia o,icer. 2 6iesz si, (e tak wielu z was prze(yo. :alimy si, (e mamy ruszy$ na pomoc re!imentowi, kt ry zosta ju( zmasakrowany. 2 3 bbny5 & wasze5 -oren odsun przybic swoje!o hemu, odsaniajc przystojn twarz o ciemnej karnacji. &pojrza na #aunta pytajcym wzrokiem. 2 )ie... wanie si sami zastanawialimy, co to jest, na *mperatora9 #aunt spojrza w dym i na zniszczone budynki wok nich. 0aas si wzm !. .eraz brzmiao to jak setka bbn w... tysice... wszdzie dookoa. )a ka(dy bben jeden bbnicy. :yli otoczeni przez znacznie przewa(ajce siy wro!a. 16a,,ran przeczo!a si przez pasmo bota i wliz!n do krateru. +strza wcale nie wydawa si sabn$. .anithia;czyk straci karabin i wiksz cz$ plecaka, ale

nadal mia srebrny n ( i pistolet automatyczny, kt ry kiedy zdoby jako tro,eum. Podci!nwszy si do krawdzi, zobaczy w oddali sylwetki (onierzy, kt rzy wydawali si ubrani w szko. Pena jednostka zapana w o!niu ostrzau. .o bya rze4. Pociski zn w zaczy uderza$ w pobli(u, wic 6a,,ran zeliz!n si nieco, zakrywajc rkoma !ow. :y w piekle bez wyjcia. 6holera, na Fetha, niech to wszyscy diabli9 &pojrza w ! r i zapa pistolet, !dy co wpado w pobliski lej po pocisku. :y to jeden z ubranych w szko (onierzy, kt rych widzia z daleka, prawdopodobnie jeden z tych, kt rzy rozbie!li si w poszukiwaniu schronienia. ?onierz podni s rce do ! ry, aby unikn$ pomyki ze strony 6a,,rana. 2 #wardia9 <estem #wardzist tak jak ty9 2 m(czyzna rzek popiesznie, odkrywajc ciemn przybic pene!o hemu, ukazujc przystojn twarz o karnacji prawie tak ciemnej i poyskliwej jak wypolerowany heban. 2 &zere!owy -o!at z 7e!imentu Fitria;skie!o. "ielimy was wesprze$. Dorwali poow z nas na otwartym polu tym przekltym ostrzaem. 2 "oje kondolencje 2 rzuci 6a,,ran bez cienia umiechu, chowajc bro;. 8yci!n blad do; do ucisku i zwr ci uwa! na spojrzenie pene niechci, jakim m(czyzna obrzuci je!o niebieskie!o smoka wytatuowane!o nad prawym okiem. 2 &zere!owy 6a,,ran, Pierwszy z .anith 2 przedstawi si. Po chwili Fitria;czyk potrzsn je!o rk. #dzie blisko tra,i pocisk, zarzucajc ich deszczem bota. Podnoszc si z klczek, obr cili si i rozejrzeli po

apokaliptycznym krajobrazie dookoa. 2 6 (, przyjacielu 2 powiedzia 6a,,ran 2 wydaje si, (e troch tu posiedzimy. 11 )a zach d od nich posuwali si Patrycjusze z <ant pod dow dztwem pukownika Flense. <echali na transporterach piechoty typu 6himera, zataczajcych si i liz!ajcych w !bokim bocie. Patrycjusze byli arystokracj wr d (onierzy, wszyscy wysocy w ciemnopurpurowych mundurach z ozdobami z chromu. Flense uwa(a to za zaszczyt, kiedy sze$ lat temu zosta mianowany ich dow dc. :yli zdecydowani i pyszni, i przysporzyli mu sporo chway. &woj re!imentow histori wywodzili pitnacie pokole; wstecz od pierwsze!o Powstania w zamkowych !arnizonach Pierwszej <ant )ormanidus. Peno w niej byo przedstawicieli arystokratycznych rod w, zwycistw i zwizk w ze synnymi postaciami i bitwami. )a licie zasu! widniaa tylko jedna skaza, tylko jedna plama na honorze, kt ra codziennie nkaa pukownika Flense. Dzisiaj j zma(e. .u, na Dru!iej Fortis. 8yj lornetk i spojrza na rozci!ajce si przed nim pole bitwy. Prowadzi dwie kolumny pojazd w, przewo(cych dwa tysice (onierzy, kt rzy mieli uderzy$ i rozerwa$ skrzydo si #rzesznik w, pchanych od przodu przez natarcie Fitria;czyk w i .anithia;czyk w. +ba re!imenty w penej sile zostay wysane przeciwko hordom #rzesznik w. 3le Flense nie spodziewa si ostrzau wro!iej artylerii ze wz! rz. Dwa kilometry std !runt by poorany bruzdami i lejami po pociskach, a tumany m!y i

dymu nadpyway nad kolumny pojazd w. )ie byo sposobu na objechanie obszaru, a Flense nawet nie rozwa(a mo(liwoci przedzierania si przez salwy pocisk w. /ord1!enera Dra>ere wierzy w teori strat koniecznych i udowodni to przy wielu okazjach bez najmniejsze!o wahania, lecz Flense nie zamierza popenia$ samob jstwa. :lizna na je!o policzku zadr!aa i ci!na si. -akl. "imo tych podstp w z Dra>ere, sytuacja nie rozwijaa si po je!o myli. -osta oszuka;czo pozbawiony !lorii zwycistwa. 2 +dwr t9 2 rozkaza przez komunikator i poczu, jak !sienice pojazdu dow dcze!o miel !runt na wstecznym bie!u, wyco,ujc si do reszty kolumny. <e!o zastpca, wielki, starszy o,icer nazwiskiem :rochuss, spojrza na nie!o spod nisko nasunite!o brze!u hemu. 2 "amy si wyco,a$, pukowniku5 2 zapyta, jakby mier$ w o!niu ostrzau artyleryjskie!o bya je!o najwikszym marzeniem. 2 6isza9 2 warkn Flense i powt rzy rozkaz przez radio. 2 3 co z #auntem5 2 zapyta :rochuss. 2 3 jak mylicie5 2 odpowiedzia pytaniem Flense, wskazujc przez wizjer w pancerzu 6himery na pieko szalejce na polu bitwy. 2 "o(e nie okryjemy si dzisiaj chwa, ale mo(emy si cieszy$ myl, (e ten ajdak nie (yje. :rochuss przytakn i powoli na ponurej twarzy rozla si umiech zrozumienia. ?aden z weteran w nie zapomnia 'hedd HHIJ. +pancerzony konw j Patrycjuszy wyco,a si i zawr ci do swoich umocnie;, zanim pociski artylerii #rzesznik w

zaczy pada$ zbyt blisko. -wycistwo bdzie musiao jeszcze poczeka$. Pierwszy i <edyny z .anith oraz pomocnicze siy Fitria;czyk w byy zdane tylko na siebie. <eli w o! le jaka cz$ ich (onierzy jeszcze (ya.

s!omnienie
Dziesi.ta Gylatus /siemna"cie lat wcze"niej +ktar umiera powoli. 3!onia trwaa osiem du!ich dni. Dow dca kiedy za(artowa 2 na Darendarze, a mo(e na Folion5 2 #aunt nie pamita dokadnie !dzie. 3le za to pamita sowa= A)ie wojna mnie zabije, tylko te przeklte obchody zwycistwa9B -najdowali si w wypenionym dymie paacu, okr(onym przez wiwatujcych ludzi z powiewajcymi ,la!ami. 8ikszo$ o,icer w hyrka;skich pia na um r. &ier(ant #urst rozebra si do bielizny i wdrapawszy si na pos! dwu!owe!o +ra *mperialne!o na dziedzi;cu, zawiesi mu na piersi ,la! re!imentu. @lice byy pene rozwrzeszczanych tum w, stojcych i trbicych pojazd w oraz szalonych wybuch w ,ajerwerk w. Folion. .o na pewno byo na Folion. 'adet #aunt umiechn si wtedy. "o(e nawet rozemia. 3le +ktar mia zazwyczaj racj, a w tym przypadku r wnie( tak byo. %wiat #ylatus zosta uwolniony spod panowania ork w po dziesiciu miesicach ci!ych walk na !ylata;skich ksi(ycach. +ktar wraz z #auntem poprowadzili ostateczny szturm na wojenne bunkry ork w na Dziewitym 'raterze .ropis, przebijajc si przez ostatnie linie obrony oddzia w okrutne!o El!oza. +ktar osobicie zatkn drzewce *mperialne!o &ztandaru w

mikkiej, szarej ziemi dna krateru, w pknitej czaszce El!oza. Potem tutaj, w stolicy1kopcu #ylatan w na Dziesitej, niesko;czone parady, de,ilady, rzesze uradowanych tubylc w, bankiety, nadawanie odznacze;, picie... .rucizna. &prytne jak na ork w. <akby przewidujc swoj niepewn przyszo$, zatruy zapasy (ywnoci i wody w ci!u kilku ostatnich dni okupacji. 8ykrywacze trucizn wykryy wikszo$, opr cz jednej butelki. <ednej przekltej butelki. Dru!iej nocy pobytu w paacu, adiutant :roph znalaz skrzynk stare!o wina, ukryt w skrzydle paacowym, kt re +ktar wyznaczy na sale bankietowe dla kadry o,icerskiej. )ikt nic nie podejrzewa... Do czasu, !dy ktokolwiek zda sobie spraw z niebezpiecze;stwa, omiu ludzi ju( nie (yo, wcznie z :rophem. -marli w ci!u kilku sekund, tar!ani !watownymi dr!awkami, charczc i krztuszc si. +ktar poci!n tylko jeden yk ze swoje!o kielicha, kiedy kto podni s alarm. <eden yk. .ylko to, poczone z (elazn wytrzymaoci +ktara, trzymao !o przy (yciu przez osiem dni. #aunt znajdowa si w koszarach za ! wnym paacem kopca, rozstrzy!ajc b jk pijanych (onierzy, kiedy wezwa !o .anhause. )ic ju( nie mo(na byo zrobi$. Csme!o dnia +ktar by jedynie wychudym wrakiem dawne!o siebie. "edycy wyszli z je!o komnaty, bezsilnie potrzsajc !owami. &mr d rozkadu i zepsucia by wszecho!arniajcy. #aunt czeka w przedpokoju. )iekt rzy (onierze, kt rych zawsze podziwia jako najtwardszych w armii, otwarcie ocierali zy.

2 6hce si widzie$ z "odym 2 powiedzia jeden z wychodzcych z pokoju lekarzy, starajc si powstrzyma$ wymioty. #aunt wkroczy do ciepe!o, przesycone!o chorob pomieszczenia. -awieszony w przedu(ajcym (ycie polu ener!etycznym, otoczony przez (arzce si lampy i ponce kadzida, +ktar wyra4nie znajdowa si na krawdzi mierci. 2 *bram... 2 szepczcy !os by r wnie( cieniem dawne!o stanowcze!o tonu, rzecz bez substancji, dymem. 2 'omisarzu1!enerale. 2 -a p 4no na to. + wiele za p 4no. )i!dy nie powinienem do te!o dopuci$. -byt du!o kazaem ci czeka$. 2 6zeka$5 2 Prawda jest taka, (e nie mo!em znie$ myli, (e mo! ciebie straci$... 8szystkich, tylko nie ciebie, *bram... <este zbyt dobrym (onierzem, (eby wrzuca$ ci w wiry awansu. 'im jeste5 *bram wzdry!n si. &mr d dawi !o w !ardle. 2 'adetem *bramem #auntem, sir. 2 )ie... +d teraz jeste komisarzem *bramem #auntem, mianowanym przez moj ostatni wol na stanowisko komisarza i dow dcy 0yrka;skie!o 7e!imentu. &prowad4 urzdnika. "usimy o,icjalnie zarejestrowa$ moj wol i twoj przysi!. +ktar si woli zmusi si, by (y$ jeszcze przez dwadziecia minut, do czasu znalezienia urzdnika 3dministratum i zako;czenia odpowiedniej ceremonii. -mar, ciskajc rce komisarza #aunta w swoich kocistych, spoconych doniach.

*bram #aunt czu w sobie oszaamiajc pustk. 6zu si, jakby co wyrwao mu cz$ wntrznoci, wydaro i odrzucio ,ra!ment je!o duszy. 'iedy wr ci do przedpokoju, nawet nie zauwa(a salutujcych mu (onierzy.

Rozdzia &
Druga %ortis 1 .o nie bbny wzbudzay niepok j 6orbeca, lecz wybijany przez nie rytm. )ie byo w nim sensu. "imo i( d4wiki byy normalne, to jednak nie ukaday si w (adn melodi. &poradyczne uderzenia przypominay zmienn prac serca, zachodzc na siebie i urywajc si na!le. )adal trwa ostrza artyleryjski, ale teraz, !dy zbli(yli si do 4r da d4wik w, bbny za!uszay nawet eksplozje za lini okop w. 6orbec wiedzia, (e (onierze s wystraszeni, nawet zanim sier(ant 6urral mu o tym powiedzia. )a przedzie kolumny, sier(ant zwiadowca "koll wraca bie!iem przez wskie przejcie. 8yra4nie prze!api sy!na nao(enia masek, !dy( twarz mia nabrzmia, blad z lekko zielonym odcieniem. #dy tylko zauwa(y maski na twarzach kole! w z oddziau, natychmiast zao(y swoj. 2 7aportuj9 2 6orbec szybko rozkaza. 2 7ozszerza si kawaek dalej 2 "koll powiedzia przez mask, dyszc ci(ko. 2 - przodu s rozle!e obszary ,abryczne. Przebilimy si przez ich linie dokadnie w centralnej czci pasa przemysowe!o. )iko!o nie widziaem. 3le syszaem bbny. 8ydaje si, (e jest ich... 6 (, jakby kilka tysicy... 8ydaje si, (e zamierzaj wkr tce zaatakowa$. 3le na co czekaj5

6orbec skin !ow i ruszy do przodu, wzywajc (onierzy za sob. Przyjli ,ormacj bojow, bli(ej cian okopu, nisko i celujc ponad !ow kole!i z przodu. +kop rozszerzy si z wskie!o zy!zaka w szerok, kamienn nieck, przechodzc w dolin prowadzc do olbrzymich teren w ,abrycznych. Gomot bbn w, nieprzerwany i niere!ularny rytm, by teraz o!uszajcy. 6orbec wysa na skrzyda dwie dru(yny, pod dow dztwem Drayla na prawej ,lance i /ukasa na lewej. &am poprowadzi !rup na wprost. -bocze byo strome i liskie. - koniecznoci (onierze skupili si bardziej na zachowywaniu r wnowa!i ni( na trzymaniu broni w !otowoci. .eren wok budynk w ,abrycznych by pusty. +bawiajc si przebywania na widoku, 6orbec pospieszy (onierzy naprz d, rozci!ajc lini w szerok tyralier. +ddziay na ,lance szybko rozpoczy zejcie w d . Po chwili oddzia Drayla ubezpiecza prawe skrzydo, natomiast /ukas ze swoimi (onierzami zajli stanowisko po lewej stronie. :bny dudniy tak !ono, (e wprawiay w dr(enie plastikowe szka masek, bro; i ciaa (onierzy. 6orbec przemkn przez otwarty teren z omioma lud4mi, ubezpieczajc ka(dy skrawek przestrzeni. -a nimi sier(ant #rell wyprowadzi kolejnych dwunastu, !dy 6orbec dotar do budynk w. -erkn w ty, by upewni$ si, (e (onierze trzymaj szyk i dostrze! Drayla, kt ry uni s wanie swoj mask, (eby otrze$ twarz rkawem. 8iedzia, (e (onierz cierpi z powodu tej nieszczsnej rany, ale mimo to nie cierpia amania dyscypliny. 2 -a ( t przeklt mask, na Fetha9 2 wrzasn do

szere!owca i ubezpieczany przez siedem karabin w laserowych, wkroczy do rodka. -wie;czony spiczast kopu budynek dr(a od wibracji bbn w. 6orbec nie m ! uwierzy$ w to, co zobaczy. )a pododze z!romadzono kilka tysicy zaimprowizowanych mechanizm w. 7otacyjne silniki i mae turbiny, wszystkie podczone zostay w ten czy inny spos b do r (nych d4wi!ni, kt re speniay rol paeczek, wybijajc rytm na obci!nitych sk rami cylindrach wszelkich rozmiar w i ksztat w. 6orbec nie chcia nawet wiedzie$, skd pochodzio obicie tej improwizowanej perkusji. %wiadom by jedynie obecnoci w ka(dej kom rce ciaa przenikliwe!o omotu maszyn zostawionych przez #rzesznik w. )ie byo (adnej melodii w tym rytmie. 6o !orsza, 6orbec zacz podejrzewa$, (e m ! w tym istnie$ jaki wz r, kt re!o jednak nie m ! poj$. "o(e by za mao szalony. Dalsze przeszukiwanie budynku potwierdzio, (e budynek by opuszczony. 8szystkie nastpne budowle byy porzucone, a w ka(dym znajdoway si poczone ze sob maszyny, wybijajce opta;czy rytm... .ysice, dziesitki tysicy bbn w, wszelkie!o rodzaju i wielkoci, bijce niczym poskrcane, sabnce serca. /udzie 6orbeca zajli pozycje obronne wok budynk w, jednak dow dca widzia, (e byli wystraszeni. Gomot bbn w wkrca si w czaszk, stajc si nie do zniesienia. 8ezwa szere!owe!o &kulane, niosce!o ci(ki miotacz o!nia, mierdzcy paliwem i ociekajcy palnym !azem. 8skaza na pierwsz hal. 2 &ier(ant #rell bdzie was osania 2 powiedzia

(onierzowi. 2 )ie musicie martwi$ si o wasne plecy. Po prostu po kolei podpalajcie ka(d z tych piekielnych dziur. &kulane skin !ow i poprawi chwyt na poczerniaej od o!nia broni. 7uszy do przodu przez pierwsze drzwi, z (onierzami #rella tu( za plecami. &kulane podni s lu, miotacza, zaciskajc pobielae palce na !umowej osonie spustu. )a!le zabrzmia rytm. <eden rytm. Przez jedn niesamowit chwil wszystkie bbny z!ray si, wydajc pojedynczy d4wik. #owa &kulane eksplodowaa. @pad na ziemi jak worek w!la, uderzeniem ciaa i spazmem systemu nerwowe!o przyciskajc spust broni. Guk ponce!o paliwa wytrysn okrutn stru!, podpalajc wpierw portal han!aru, a nastpnie trzech (onierzy w wejciu. -aczli wrzeszcze$ i tarza$ si po ziemi, o!arnici niszczcymi pomieniami. Panika wybuchna wr d (onierzy, kt rzy na olep uciekali w r (nych kierunkach. 6orbec zawy, przeklinajc. 8 niezrozumiay spos b, umierajcy &kulane zablokowa spust miotacza, kt ry teraz nieprzerwanym strumieniem o!nistej mierci rzy!a w prz d niczym oddech smoka. 'olejnych dw ch (onierzy zostao tra,ionych, po chwili jeszcze trzech. +!ie; wypala wielkie, sto(kowate blizny w zaboconym betonie przed han!arem. 6orbec rzuci si pasko za cian budynku, uchylajc si przed rzek pomieni. 8 oszalaym m z!u myli ,ormoway si wolniej ni( dziaania. 8 rku pojawi si !ranat, odbezpieczony szybkim ruchem kciuka. 6orbec wyskoczy zza osony i wrzasn komend= APadnij9B do wszystkich, kt rzy mo!li !o usysze$,

jednoczenie rzucajc !ranat w kierunku miotacza i zwok &kulane. Eksplozja miaa katastro,alne skutki, zapalajc zbiorniki paliwa na plecach (onierza. :iay o!ie; wytrysn przez drzwi i wywali prz d dachu. 8ielkie kaway spkanych kamieni zawaliy si, !rzebic pod sob szcztki szere!owe!o &kulane. 6orbec, podobnie jak wielu innych, zosta powalony przez ,al uderzeniow eksplozji. &kulony w pobliskim rowie sier(ant zwiadowca "koll unikn naj!orsze!o podmuchu. -auwa(y co, cze!o 6orbec nie zd(y, chocia( przy ci!ym, znowu niere!ularnym biciu bbn w, trudno byo si skoncentrowa$. 3le by pewien te!o, co zobaczy. &kulane zosta tra,iony strzaem z lasera w ty !owy. %ciskajc sw j wasny karabin, wyjrza na zewntrz, pr bujc wykry$ 4r do za!ro(enia. "o(e to snajper, pomyla, albo jaki partyzant #rzesznik w. 8szyscy (onierze le(eli pasko, kryjc !owy, wszyscy opr cz szere!owe!o Drayla, kt ry sta z opuszczonym karabinem i umiechem na ustach. 2 Drayl9 2 wrzasn "koll, wy!rzebujc si z rowu. Drayl obr ci si, zwracajc w je!o stron mleczne, niewidzce oczy. Podni s swoj bro; i wystrzeli. # "koll rzuci si na ziemi, ale pierwszy strza przeora mu plecy, zrywajc uprz(. -walajc si do rowu, odczuwa tpy b l rozerwanej opatki. )ie byo ladu krwi. +!ie; laserowy kauteryzowa ka(d ran. -apanowa jeszcze wikszy chaos, panika wybuchna ze zdwojon si. 8rzeszczc dziwnym, mro(cym krew w

(yach !osem, Drayl odwr ci si i zabi najbli(sze dwa Duchy strzaami w ty !owy. #dy pozostali zaczli z krzykiem ucieka$ od nie!o, przeczy bro; na o!ie; ci!y i skosi piciu nastpnych, szeciu... siedmiu... 6orbec poderwa si, przera(ony widokiem. @ni s bro;, starannie wycelowa i tra,i Drayla w pier. ?onierz kaszln i polecia w ty, komicznie wykrzywiajc rce i no!i. -apada cisza. 6orbec podszed bli(ej, podobnie jak "koll i wikszo$ tych (onierzy, kt rzy akurat nie zajmowali si jeszcze (ywymi o,iarami Drayla. 2 )a mio$ Fetha9 2 sapn 6orbec, podchodzc bli(ej do ciaa martwe!o (onierza. 2 6o tu si dzieje, do cholery5 "koll nie odpowiedzia. 'ilkoma szybkimi krokami przemierzy teren i wpad na 6orbeca powalajc !o na ziemi. Drayl nie by martwy. 6o obrzydliwe!o, bul!oczce!o przemieszczao si pod je!o sk r. Podni s si, podnoszc najpierw tu w, reszt ciaa. &tojc by dwukrotnie wikszy od czowieka, z porwan sk r, pokrywajc pczniejce ciao i poskrcany, zmutowany szkielet w rodku. 6orbec nie m ! patrze$. )ie chcia spo!lda$ na kocist istot, kt ra powstawaa z ciaa Drayla. 8odnista krew i pyny ustrojowe znaczya przemian 6haosu, wyrzucajc na zewntrz niepotrzebne elementy ciaa nosiciela. Drayl, czy te( stw r, kt ry kiedy by nim, sta naprzeciw nich. "ia cztery metry wzrostu, pot(n, pokraczn i kocist sylwetk, kt rej elementy wydaway si by$ wykonane z polerowanej stali. +lbrzymia !owa

zwie;czona bya niere!ularnie skrconymi, byszczcymi ro!ami. 'rew, oleista ciecz i inne niemo(liwe do okrelenia pyny skapyway z je!o ciaa. *stota wy!ldaa, jakby si umiechaa. 'iwaa !ow z lewej strony na praw, jakby w oczekiwaniu na nadchodzc uczt. 6orbec zauwa(y, (e pomimo ,aktu, i( cao$ ubrania i ciaa Drayla zostaa rozerwana przy przemianie, kreatura nosia blaszki identy,ikacyjne szere!owca. :estia wyci!na w ! r wielkie, metaliczne pazury i okropnie zawya. 2 'ry$ si9 2 6orbec wrzasn do swoich przera(onych (onierzy, kt rzy rozpierzchli si po wszystkich rowach i zakamarkach, jakie mo!li znale4$. 6orbec i "koll zale!li w kanale. -wiadowca dr(a na caym ciele. Patrzc wzdu( kanau ciekowe!o, 6orbec widzia sylwetk szere!owca "elyra, kt ry nosi oddziaow wyrzutni rakiet. "(czyzna by zbyt przera(ony, (eby si ruszy$. 6orbec podczo!a si do nie!o przez !ste boto na dnie i spr bowa ci!n$ wyrzutni z ramienia (onierza. -esztywniay "elyr by zbyt oszoomiony, (eby wypuci$ j z rk. 2 "koll9 Pom ( mi, na Fetha9 2 wrzasn 6orbec, siujc si z broni. 8reszcie j wyrwa. -wa(y j w rkach, pr bujc oswoi$ si z nieznajomym ci(arem. &zybkie spojrzenie potwierdzio, (e jest uzbrojona i odbezpieczona. )a!le pad na nie!o cie;. :estia, kt ra wysza z ciaa Drayla, staa nad nim, syczc przez zacinite, nier wne ky. 6orbec pad na plecy, pr bujc wycelowa$ mokr i lisk wyrzutni. -acz zeliz!iwa$ si po dnie kanau, mruczc=

2 %wity *mperatorze, wyzw l mnie od 6iemnoci Pustki, podtrzymaj me rami na twoj chwa... %wity *mperatorze, wyzw l mnie od 6iemnoci Pustki... Poci!n za spust. )ic si nie stao. 8il!o$ zablokowaa mechanizm broni. Potw r si!n ku niemu, zaczepiajc pazurem o pancerz na piersi pukownika. Podni s ap, trzymajc 6orbeca na du!o$ ramienia od siebie. 3le teraz boto wyciekao z zamka. +,icer ponownie poci!n za spust i z najbli(szej odle!oci rozni s eb potwora w strzpy. :liska eksplozja odrzucia (onierza blisko dwadziecia metr w w ty, rzucajc !o na plecy w stos desek i bota. 8yrzutnia rakiet wyleciaa mu z rk. :ez!owa kreatura przez chwil chwiaa si na no!ach, a nastpnie zwalia si do rowu. &ier(ant #rell by tu( za ni z kilkoma (onierzami, kt rych wyrwa z otpienia przekle;stwami i kopniakami. &tali teraz na krawdzi rowu i strzelali z karabin w w skrcajce si cielsko. Po kilku chwilach kocista, metaliczna sylwetka potwora zostaa dosownie rozkawakowana. 6orbec patrzy jeszcze przez chwil, potem tylko le(a nieruchomo. .eraz ju( rozumia wszystko. * nie m ! sobie poradzi$ z tym, (e to od same!o pocztku bya je!o wina. Drayl zosta zara(ony odamkiem z tej przekltej statuetki bo(ka. 8e4 si w !ar$, rozkaza samemu sobie, (onierze ci potrzebuj. -by mu szczkay. - bandytami, buntownikami, nawet orkami m !by sobie poradzi$, ale z tym... )ad nim nadal przelatyway pociski, eksplodujc !dzie daleko za plecami. :li(ej bbnice maszyny przekazyway

staccato swoje przesanie. Po raz pierwszy od czasu upadku .anith zmczony ponad miar 6orbec zapaka. & -apad zmierzch. Pomimo spadku widocznoci ostrza #rzesznik w wci( trwa, ryczcy sztorm pomieni i !ejzer w bota o szerokoci blisko trzystu kilometr w. #aunt okreli w ko;cu taktyk wro!a. :y to podw jny manewr atak1osona. #rzesznicy przypucili atak o wicie, majc nadziej na przebicie linii *mperium, lecz jednoczenie oczekujc twardej obrony ze strony #wardii. Po nieudanej pr bie przedarcia si przez lini umocnie; #rzesznicy wykonywali plan, wyco,ujc si dalej ni( to byo konieczne, zachcajc #wardi *mperialn, by ruszya do przodu, zajmujc wro!ie okopy... co wystawio j na o!ie; artylerii na wz! rzach. 8ielki /ord 8ojny !eneral Dra>ere zapewni9 #aunta i pozostaych dow dc w, (e trzy ty!odnie bombardowania orbitalne!o zamienio wro!ie stanowiska artylerii w kup poskrcane!o metalu, co miao zapewni$ wz!ldne bezpiecze;stwo dla atakujcej piechoty. 6o prawda, ruchome baterie #rzesznik w, kt re atakoway umocnienia #wardii, zostay rozbite, to jednak najwyra4niej mieli r wnie( stae baterie dalekie!o zasi!u na wz! rzach, ukryte w bunkrach niezniszczalnych nawet przez ostrza ze statk w Floty. #aunt rozpozna pociski wystrzeliwane z czo! w typu /ewiatan, co wcale !o nie zdziwio. :y to w ko;cu wiat przemysowy, a #rzesznicy nie byli !upi, mimo i( bez wtpienia wyznawali szalone doktryny 6haosu. &woje

wpywy rozszerzali wr d in(ynier w i mechanik w na Dru!iej Fortis, wyszkolonych i trenowanych przez tech1 kaplan w z "arsa. "o!li zrobi$ ka(de!o rodzaju bro; i mieli dostatecznie du(o czasu na przy!otowania. 8ic to bya precyzyjnie zaprojektowana puapka bojowa, wci!ajca Pierwszy z .anith, Fitria;skich Dra!on w i jeden *mperator wie, ko!o jeszcze, w okopy i ,orty,ikacje wro!a, !dzie szczelna kurtyna pocisk w bdzie powoli co,a$ si metr za metrem, w ko;cu zabijajc ich wszystkich. <u( teraz przednia linia dawnych umocnie; #rzesznik w zostaa zniszczona. 'ilka !odzin wczeniej #aunt i je!o ludzie z broni w rku walczyli w tych okopach, (eby przedosta$ si za linie #rzesznik w. .eraz bezsens tej walki rzeczywicie zdawa si !orzki. Duchy #aunta oraz kompania Dra!on w, z kt rymi si poczyy, kryy si w ruinach ,abryki, mniej wicej o kilometr od powoli zbli(ajcej si niszczcej powodzi pocisk w. )ie mieli cznoci z innymi jednostkami z .anith lub Fitrian. :yli zdani wycznie na siebie. )ie byo znaku pomocy czy wsparcia ze strony ! wnych si *mperium. #aunt z pocztku mia nadziej, (e przeklci Patrycjusze, a mo(e nawet niekt re oddziay elitarnych &zturmowc w !eneraa Dra>ere, zostay wysane na ich ,lanki, jednak ostrza wyeliminowa t mo(liwo$. 8ywoane nieustajcym bombardowaniem zak cenia ,al elektroma!netycznych i radiowych uniemo(liwiay czno$. )ie byo kontaktu ze sztabem ! wnym ani pozostaymi jednostkami ,rontowymi, nawet komunikatory kr tkie!o zasi!u nie dziaay dobrze. Pukownik -oren pr bowa z o,icerem cznociowym zao(y$ cze

orbitalne, by porozumie$ si ze statkami i poda$ pozycj oraz namiary. <ednak ! rne warstwy atmos,ery wiata, na kt rym od p roku szalaa wojna, byy zbyt !ste od petrochemiczne!o smo!u, popiou, zak ce; elektrycznych i innych dziwnych zjawisk. )ic si nie przedzierao. <edynymi d4wikami dobie!ajcymi ze wiata wok nich, byy re!ularne eksplozje pocisk w 2 i nieprzerwany omot bbn w. #aunt przeszed przez ciemny bunkier, kt ry stanowi schronienie dla je!o (onierzy. &iedzieli skuleni w maych !rupkach, zawinici w paszcze dla ochrony przed nocnym, zimnym powietrzem. #aunt zakaza u(ywania !rzejnik w, w obawie przed wykryciem 4r da ciepa przez termo!ra,y dalekie!o zasi!u. 8zbo!acane plastal betonowe ciany ,abryki ukryway dostatecznie dobrze sabe lady ciepa wydzielane!o przez ciaa (onierzy. Fitria;scy Dra!oni, w liczbie przynajmniej stu (onierzy wicej ni( Duchy, trzymali si razem, zajmujc dru! cz$ ,abryki. 8 miejscach, !dzie dwa re!imenty byy najbli(ej siebie, dochodzio do rozm w pomidzy (onierzami, lecz zazwyczaj bya to wymiana pozdrowie; i zdawkowych pyta;. Fitria;czycy byli dobrze wyszkolonymi i zdyscyplinowanymi (onierzami, a #aunt sysza o nich wiele dobre!o. -nany by ich stoicki charakter i honorowe podejcie do wojny. 'omisarz zastanawia si, czy takiemu surowemu, klinicznemu podejciu, czystemu i twardemu niczym synne pancerze z w kna szklane!o, jakie nosili Fitria;czycy, mo(e brakowa$ wewntrzne!o o!nia i duszy, kt re posiaday naprawd waleczne jednostki. :iorc pod uwa! zbli(ajcy si ostrza, wtpi, czy kiedykolwiek si o

tym dowie. Pukownik -oren zrezy!nowa z pr b uruchomienia radia i przeszed midzy swoimi lud4mi, stajc naprzeciw #aunta. 8 cieniach pomieszcze; ,abrycznych je!o ciemna twarz wydawaa si bardziej wychuda i zrezy!nowana. 2 6o robimy, komisarzu1pukowniku5 2 zapyta. 2 &iedzimy tutaj i czekamy na mier$, kt ra przyjdzie jak po starych ludzi5 - ust #aunta wydobyway si oboki pary, !dy obserwowa ciemne zakamarki hali ,abrycznej. Potrzsn !ow. 2 <eli mamy z!in$ 2 powiedzia 2 to przynajmniej nie umierajmy na pr (no. "amy ze sob prawie czterystu ludzi, pukowniku. 'ierunek marszu zosta wybrany za nas. -oren skrzywi si w !rymasie zdziwienia. 2 <ak to5 2 <e(eli zawr cimy, wejdziemy pod ostrza. <e(eli p jdziemy w lewo bd4 w prawo wzdu( linii ,orty,ikacji, to nie uciekniemy tej mierciononej ulewie. "amy tylko jedno wyjcie= !biej w ich linie, przedzierajc si do nowej linii ,rontu, a na miejscu mo(emy im zaszkodzi$, ile tylko si da. -oren przez chwil milcza, po czym na twarz wypez mu !rymas. 7 wne, biae zby bysny w ciemnoci. 8yra4nie ten pomys mu si spodoba. Gczy w sobie prost lo!ik i element honorowej chway, kt re, #aunt mia nadziej, tra,iay do przekonania Fitria;czykom. 2 'iedy wyruszamy5 2 zapyta -oren, nakadajc opancerzone rkawice. 2 Przesuwajca si ,ala pocisk w osi!nie to miejsce za !odzin czy dwie. Dowolny moment przed tamtym bdzie

rozsdny. 8 istocie mo(emy wyrusza$, jak tylko bdziemy !otowi. #aunt i -oren skinli sobie !owami i szybko oddalili si do swoich (onierzy, przy!otowujc ich do ryche!o wymarszu. 8 ci!u mniej ni( dziesiciu minut oddziay byy !otowe. ?onierze z .anith wymienili ma!azynki na wie(e, sprawdzili i wymienili !dzie trzeba piercienie skupiskowe, a tak(e przeczyli bro; na poow ener!ii, z!odnie z rozkazami #aunta. -ao(one pod lu,y karabin w srebrne ostrza bojowych no(y z .anith zostay poczernione ziemi, by nie zdradzay Duch w swoim byskiem. 6iasno owinici kamu,lujcymi paszczami (onierze podzielili si na mae oddziay po kilkunastu ludzi, z przynajmniej jednym operatorem ci(kiej broni w ka(dym z nich. #aunt obserwowa przy!otowania Fitria;czyk w. 7ozdzielili si na wiksze oddziay po dwudziestu ludzi, mieli te( mniej broni ci(kiej. Pre,erowali u(ywanie karabin w plazmowych. - te!o, co widzia #aunt, (aden z (onierzy nie nosi miotacza o!nia ani karabinu termiczne!o. -decydowa, (e Duchy p jd przodem. Fitria;czycy przymocowali zbkowane ba!nety pod karabinami, przeprowadzili zsynchronizowany prze!ld broni z prawie choreo!ra,icznym przy!otowaniem, po czym ustawili bro; na pen ener!i. Potem, ponownie razem, pstryknli przecznikiem na pasie pancerza. cichym szmerem precyzyjnie dopasowane pytki kolczu! przekrciy si i zamkny. :yszczca pokrywa pancerza bya teraz ciemna i matowa. #aunt by pod wra(eniem. *ch ,unkcjonalne pancerze miay wic r wnie( opcj niewidzialnoci przy poruszaniu si w nocy.

-a plecami wci( szalay !romy ostrzau, jednak d4wik ten sta si tak znajomy, (e prawie nie zwracali na nie!o uwa!i. #aunt porozumia si z -orenem, !dy obaj poprawili syszalno$ w swoich komunikatorach. 2 Przechodzimy na czstotliwo$ 'appa 2 powiedzia #aunt. 2 8 rezerwie zostaje kana &i!ma. *d na szpicy z Duchami. )ie zostawajcie zbyt daleko w tyle. -oren kiwn !ow na znak, (e zrozumia. 2 -auwa(yem, (e rozkazae swoim (onierzom, (eby ustawili bro; na maksimum ener!ii 2 po chwili doda #aunt. 2 .ak jest napisane w Fitria;skiej &ztuce 8ojny= A@czy; sw j pierwszy cios tak skutecznym, (eby nie musia wykonywa$ nastpne!oB. #aunt przez chwil zastanawia si nad tym. Potem odwr ci si, (eby poprowadzi$ swoich (onierzy. ' *stniay tylko dwa aspekty rzeczywistoci= czer; dziury pod nimi i jaskrawe pieko nieba nad nimi. &zere!owy 6a,,ran i Fitria;czyk kryli si w ciemnoci i biocie na dnie leju, !dy nad nimi szalay salwy pocisk w, niczym o!niste burze na powierzchni so;ca. 2 %wity Feth9 "yl, (e (ywi si std nie wydostaniemy... 2 ponuro powiedzia 6a,,ran. Dra!on nawet na nie!o nie spojrza. 2 ?ycie jest tylko przystankiem na drodze ku mierci, a nasza mier$ mo(e by$ r wnie u(yteczna, jak mier$ naszych wro! w. 6a,,ran przez chwil rozwa(a to, co usysza, po czym

pokrci smutno !ow. 2 3 ty co, jeste ,ilozo,em5 Fitria;ski szere!owy -o!at odwr ci si i spojrza na Ducha z niechci. Pod podniesion przybic hemu 6a,,ran zobaczy oczy pozbawione ciepa. 2 :yhata, Fitria;ska &ztuka 8ojny. .o nasz kodeks honorowy, jedyna ,ilozo,ia kasty wojownik w. )ie oczekuj, (e to zrozumiesz. 6a,,ran wzruszy ramionami. 2 #upi nie jestem. " w dalej... jak wojna mo(e by$ sztuk5 Fitria;czyk wydawa si nie by$ pewny, czy przypadkiem nie jest obiektem kpin, ale ich wsp lny jzyk, )iski #otyk, nie by rodzimym jzykiem (adne!o z nich. 3 do te!o 6a,,ran lepiej si nim posu!iwa. 'ulturowo ich wiaty nie mo!y si chyba bardziej r (ni$. 2 :yhata zawiera in,ormacje o trenin!u i ,ilozo,ii bractwa wojownik w. 8szyscy Fitria;czycy j studiuj i ucz si zasad, kt re kieruj nami na wojennej arenie. <ej mdro$ uczy nas taktyki, jej sia wspiera nasze ramiona, jej czysto$ oczyszcza nasze umysy, jej honor wyznacza nasze zwycistwo. 2 "usi to by$ nieza ksi(ka 2 ironicznie powiedzia 6a,,ran. 2 8 rzeczy samej 2 odpar -o!at, wzruszajc ramionami. 2 -nasz j na pami$, czy nosisz ze sob5 Fitria;czyk odpi !uziki koszuli pod pancerzem i pokaza 6a,,ranowi !rzbiet cienkiej, szarej kieszonki wszytej w podszewk. 2 .rzymam j na sercu, ponad osiem milion w znak w zapisanych i zakodowanych na mono1krystalicznym

papierze. 6a,,ran by prawie pod wra(eniem. 2 "o! zobaczy$5 2 zapyta. -o!at potrzsn !ow i zapi z powrotem koszul. 2 Papier jest zakodowany !enetycznie do dotyku (onierza, kt remu jest wydany, tak by nikt inny nie m ! !o otworzy$. 6o wicej, jest on zapisany po Fitria;sku, kt re!o to jzyka podejrzewam, nie potra,isz odczyta$. 3 nawet !dyby potra,i, to wielkim przestpstwem jest pozwolenie, by nie1Fitria;czyk zyska wz!ld w wity tekst. 6a,,ran usiad obok. Przez chwil milcza. 2 )a .anith... nie mielimy nic takie!o. ?adne!o wite!o kodeksu wojny. Fitria;czyk spojrza na nie!o. 2 )ie macie kodeksu5 ?adnej ,ilozo,ii walki5 2 7obimy to, co trzeba... 2 zacz 6a,,ran. 2 ?yjemy w z!odzie z zasad= A<eli musisz walczy$, walcz brutalnie i skutecznie, a najlepiej (eby w o! le ci nie zobaczyliB. 8ydaje mi si, (e to chyba niezbyt wiele. -o!at przez chwil rozmyla nad je!o sowami. 2 :ez wtpienia... brakuje subtelnych podtekst w i !bszych znaczeniowo doktryn Fitria;skiej &ztuki 8ojny 2 po chwili doko;czy. -apanowaa du!a chwila ciszy. 6a,,ran parskn. Po chwili obaj wybuchnli niekontrolowanym miechem. 'ilka minut trwao, zanim mo!li si uspokoi$. -el(ao napicie budowane przez okropnoci cae!o dnia. )awet pomimo szale;stwa bombardowania nad nimi i ci!e!o oczekiwania na pocisk, kt ry wpadnie do leja i zako;czy

ich (ycie, wewntrzny strach wyra4nie zel(a. Fitria;czyk otworzy manierk, ykn i poda 6a,,ranowi. 2 8y z .anith... nie ma was zbyt wielu, jak rozumiem5 6a,,ran przytakn. 2 /edwie dwa tysice, wszyscy, kt rych zd(y uratowa$ komisarz1pukownik #aunt z nasze!o wiata w dniu Powstania nasze!o re!imentu. 8 dniu, !dy umar nasz wiat. 2 3le cieszycie si dobr reputacj 2 powiedzia -o!at. 2 6zy(by5 .ak, te!o rodzaju reputacj, kt ra zaatwia nam wszystkie brudne, niewidzialne zadania dla zwiadowc w. .e!o rodzaju reputacj, kt ra wysya nas do skupisk wro!a i wiat w mierci, kt rych nikt inny nie zdoa zdoby$. 6zsto si zastanawiam, kto bdzie odwala czarn robot, kiedy umrze ostatni .anithia;czyk. 2 6zsto ni o mojej ojczy4nie 2 powiedzia -o!at zamylony. 2 %ni o miastach ze szkl, o krysztaowych paacach. 6hocia( jestem pewien, (e ni!dy ich ju( nie zobacz, utwierdza mnie myl, (e zawsze bd w moich snach. 6i(ko musi ci by$ bez ojczyzny. 6a,,ran wzruszy ramionami. 2 6o to znaczy ci(ko5 6i(ej ni( atak na pozycje wro!a5 6i(ej ni( mier$5 &amo (ycie w armii *mperatora jest ci(kie. 8 pewnym sensie, nie posiadanie domu ma swoje dobre strony. -o!at rzuci w je!o kierunku pytajce spojrzenie. 2 )ie mam nic do stracenia, nic, czym mo(na mi za!rozi$, nic, co mo(e mnie zmusi$ do poddania si lub zaniechania dziaania. <estem tylko ja, #wardzista *mperialny Dermon 6a,,ran, poddany *mperatora, niech

wiecznie panuje na .ronie. 2 8ic, jak widzisz, masz swoj ,ilozo,i 2 zauwa(y -o!at. Przerwali rozmow, nasuchujc od!os w uderzajcych w ziemi pocisk w. 2 <ak... jak z!in tw j wiat, czowieku z .anith5 2 zapyta czowiek z Fitrian. 6a,,ran zamkn oczy i zastanowi si przez chwil, jakby wydobywajc wspomnienia z !bokich rejon w umysu, pr bujc wy!rzeba$ co, co ukry czy zablokowa. 8 ko;cu westchn. 2 .o by dzie; nasze!o Powstania... 2 zacz. ( )ie mo!li si zatrzyma$, nie tutaj. )awet !dyby bombardowanie powoli nie zbli(ao si w ich stron, potw r, kt ry wylaz z ciaa Drayla, zmusi ich, dr(cych i wystraszonych, do pozostawienia tamte!o miejsca daleko w tyle. 6orbec rozkaza sier(antom 6urralowi i #rellowi, by zaminowali obszary ,abryczne i uciszyli piekielne bbny. )astpnie zamierza ruszy$ dalej w kierunku linii wro!a i narobi$ tak wiele szk d, jak tylko bdzie mo(na, p ki wszystkie Duchy nie zostan zabite lub wsparte przez pozostae oddziay. Podczas !dy (onierze 2 po przemianie Drayla zostao ich ju( tylko stu dwudziestu 2 przy!otowywali si do wymarszu, powr ci zwiadowca :aru, jeden z trzech (onierzy wysanych na pocztku przez pukownika. )ie by sam. Przez p !odziny siedzia przycinity o!niem wro!a w wskim okopie nieco dalej na wsch d. )iedu!o potem ostrza odci najbardziej bezporedni dro!

powrotu. Przez du(szy czas :aru myla, (e ju( ni!dy nie odnajdzie oddziau. Przemykajc si midzy zasiekami z drutu kolczaste!o i stanowiskami na okopach, natkn si na pi$ Duch w. Fey!or, /arkin, )e,,, /one!in i major 7awne przedarli si do okop w po rozpoczciu ostrzau i od te!o czasu w czyli si w poszukiwaniu reszty Duch w. 6orbec by r wnie uradowany ich widokiem, jak oni spotkaniem ze swoimi kole!ami. /arkin by najlepszym snajperem w oddziale, a tak(e byby nieoceniony w przypadku akcji na tyach wro!a. Fey!or by r wnie( niezym strzelcem i dobrym zwiadowc. /one!in zna si na materiaach wybuchowych, wic 6orbec wysa !o natychmiast, by pom ! w zakadaniu adunk w w ,abryce. )e,, by medykiem, wic od razu zabra si do roboty, opatrujc wszystkich potrzebujcych. #eniusz taktyczny 7awne nie ule!a wtpliwoci, co od razu wykorzysta pukownik, oddajc pod je!o dow dztwo cz$ (onierzy. Pod ulew pocisk w na tle nieba, kt re zapewniay szalon iluminacj i opraw wizualn dla rytmu bbn w, sier(ant #rell przedziera si przez zabudowania ,abryczne, przynoszc wiadomo$ o zao(eniu adunk w i nastawieniu zapalnik w na pitnacie minut. 6orbec przeprowadzi oddzia ! wnym okopem transportowym z dala od zaminowanych pomieszcze;. Prowadzi podw jn kolumn z szecioosobow szpic w skadzie= sier(ant #rell, snajper /arkin, zwiadowcy "koll i :aru, "elyr z wyrzutni rakiet i Domor z wykrywaczem metalu. *ch zadaniem byo ubezpieczanie szybko idcej kolumny. Posiadali wystarczajc sil o!nia, by da$ ! wnym siom czas na przy!otowanie si do odparcia ewentualne!o ataku.

-a nimi zaminowane budynki ,abryczne zaczy eksplodowa$. <arzce si supy zielonych i ( tych pomieni wzniosy si w czer; nieba, rozdzierajc sylwetki han!ar w i uciszajc najbli(sze bbny. Pozostae, bardziej odle!e bbny day o sobie zna$, !dy ucichy te najbli(sze. Gomot zniszczonych wanie mechanizm w skutecznie maskowa ,akt, (e pozostae znajduj si znacznie dalej. @derzyy w nich kolejne ,ale d4wik w. 6orbec splun na ziemi. :bny denerwoway !o, doprowadzay do szau. Przypomnia sobie noce w lasach na .anith. -depcz wierszcza przy o!nisku, a rozle!nie si !os setki innych z!romadzonych wok , pomyla. 2 *dziemy 2 rozkaza. 2 -najdziemy je wszystkie. 8szystkie zdepczemy. 'a(dy z tych Fethowych bbn w z osobna9 7ozle! si szmer aprobaty wr d z!romadzonych wok (onierzy. 7uszyli naprz d. "ilo zapa #aunta za rkaw i obr ci dosownie sekund przed tym, jak zielonkawe eksplozje rozwietliy niebo jakie sze$ kilometr w na zach d od nich. 2 :li(szy ostrza5 2 zapyta "ilo. 'omisarz wyci!n lornetk i obserwowa pole midzy wysokimi budynkami. 8ypolerowane soczewki automatyczne!o dalmierza cicho obracay si, wyostrzajc obraz. 2 6o to byo5 2 zabrzmia !os -orena w komunikatorze kr tkie!o zasi!u. 2 .o nie byy eksplozje pocisk w. 2 -!adza si 2 odpowiedzia #aunt. 8yda rozkaz zatrzymania kolumny i zabezpieczenia terenu, na kt rym si znajdowali 2 w wil!otnych i zalanych

nisko poo(onych ma!azynach. Potem zawr ci z "ilo i kilkoma (onierzami na spotkanie z -orenem, kt ry prowadzi swoich (onierzy nieco dalej. 2 'to tu jest jeszcze z nami, po niewaciwej stronie pieka 2 powiedzia >itria;skiemu dow dcy. 2 .e budynki zostay wysadzone adunkami przeciwpancernymi, standardowymi materiaami wybuchowymi na wyposa(eniu *mperialnym. -oren przytakn. 2 <a... obawiam si, (e... 2 zacz z wahaniem 2 ... (e mam powa(ne wtpliwoci, czy to moi (onierze. 8r d jednostek z Fitrian obowizuje cisa dyscyplina. <eli nie zostali do te!o zmuszeni przez nieznan nam, niezale(n od nich przyczyn, oddziay Fitria;skie nie spowodowayby takich eksplozji. "o!yby r wnie dobrze zapali$ lampki celownicze dla wro!ich dzia. <estem pewien, (e wkr tce zaczn ostrzeliwa$ ten rejon, wiedzc, (e kto tam by. #aunt w zamyleniu drapa si po brodzie. .e( by pewien, (e to robota ko!o z .anith= 7awne, Fey!ora, 6urrala... mo(e nawet same!o 6orbeca. 6zasami ka(dy z nich dziaa, zanim zd(y si zastanowi$. #dy tak patrzyli, w niebo wzbiy si supy kolejnych eksplozji. <eszcze wicej zniszczonych budynk w. 2 8 tym tempie 2 rzuci #aunt 2 r wnie dobrze mo! o!asza$ wro!om swoj pozycj przez radio9 -oren wezwa o,icera cznociowe!o, podczas !dy #aunt przeszukiwa wszystkie czstotliwoci na swoim zestawie, !orczkowo powtarzajc sy!na wywoawczy do mikro,onu. :yli blisko. "o!o si uda$. -d(yli wanie podo(y$ adunki i wysadzi$ trzeci z

kolei ,abryk, przesuwajc si wzdu( ostemplowanych tuneli i korytarzy, !dy /ukas wezwa pukownika 6orbeca. -apa sy!na. 6orbec podbie!i do nie!o, ocierajc si o mokry beton wskie!o korytarza, jednoczenie rozkazujc sier(antowi 6urralowi, by podkada adunki pod nastpny omoczcy swoj opta;cz muzyk zestaw bbn w. 8zi suchawki i nasuchiwa. &aby !os powtarza sy!na wywoawczy, zak cony i przerywany przez straszne warunki. )ie byo (adnych wtpliwoci 2 by to dow dczy sy!na re!imentu .anith. Popdzany przez pukownika, /ukas przestawi sy!na na maksymalny poziom, podczas !dy 6orbec zacz wrzeszcze$ do mikro,onu sw j wasny sy!na. 2 6orbec9... ukowniku9... rzam, czy to pan5 ... adunki... rzam, zatrz... esta; pan wys... 2 Prosz powt rzy$9 'omisarzu, trac sy!na9 Prosz powt rzy$9 +,icer cznociowy -orena podni s !ow znad swoje!o zestawu i potrzsn !ow. 2 )ic z te!o, komisarzu. .ylko szum. #aunt poleci mu pr bowa$ dalej. .ak blisko bya mo(liwo$ poczenia oddzia w i zwikszenia siy o!nia 2 jeli tylko uda si wyperswadowa$ 6orbecowi je!o samob jcze dziaania w obliczu artylerii wro!a. 2 6orbec9 .u #aunt9 -aprzesta$ zakadania adunk w i przej$ szybkim marszem na wsch d. 6orbec, odbi r i potwierd49 2 #otowe do wysadzania9 2 zawoa 6urral, lecz zamilk,

!dy 6orbec podni s rk. Pochylony nad zestawem /ukas pr bowa co usysze$ mimo ryku ostrzau i omotu bbn w. 2 "amy zaprzesta$... +n m wi, (e mamy przerwa$ i i$ na wsch d... "amy i$ szybko... /ukas spojrza na pukownika z na!ym wyrazem niepokoju w oczach. 2 " wi, (e ci!niemy na siebie o!ie; artylerii, sir. 6orbec odwr ci si powoli i spojrza w niebo, na kt rym wiszczce pociski wylatujce z odle!ych umocnie;, rysoway na czerni nocy biae kaniony. 2 %wity Feth9 2 szepn, !dy uwiadomi sobie !upot swoich dziaa;, podjtych w chwili !niewu. 2 7usza$ si9 7usza$ si9 2 wrzasn do zakopotanych (onierzy. 8 bie!u wydawa rozkazy sprowadzenia stra(y przedniej. 8iedzia, (e ma niewiele czasu na wyprowadzenie (onierzy z pola ostrzau, jakie owietli wybuchami, wyrysowujc zielon lini, kt ra wskazy waa ich postpy. "ia ich odci!n$ na wsch d. .ak powiedzia #aunt. <ak blisko bya kompania komisarza5 'ilometr5 Dwa5 <ak blisko paday pociski wro!a5 6zy artylerzyci ju( adowali trzytonowe deuterowe makropociski, wypenione (elowym tlenkiem ,os,oru, w otwarte paszcze dzia #rzesznik w, podczas !dy dalmierze kalibroway wskazania celownik w, a spocone ramiona krciy d4wi!niami, obni(ajc lu,y dzia o uamek kta5 6orbec narzuci ostre tempo. :ie!li tak szybko, (e ledwie mo!li osania$ si nawzajem. Pukownik pokada nadziej w ,akcie, (e #rzesznicy wyco,ali si i cakowicie opucili teren.

Fitria;ski o,icer cznociowy odtworzy ostatni otrzymany sy!na, dostosowujc jako$ d4wiku, by jak najbardziej wyciszy$ zak cenia. #aunt i -oren suchali z uwa!. 2 8ydaje mi si, (e to sy!na1odpowied4 2 powiedzia o,icer. 2 Potwierdzenie. #aunt przytakn. 2 -ajmijcie pozycje tutaj. -ostaniemy tutaj, dop ki nie poczymy si z 6orbecem. 8 tym samym momencie obszar na zach d od miejsca, !dzie adunki 6orbeca rozwietliy niebo, jak r wnie( okoliczne tereny, zaczy eksplodowa$. /eniwie wznoszce si ,ontanny o!nia, kr! za kr!iem, zaczy precyzyjnie niszczy$ wszystko w zasi!u o!nia. Eksplozje nakaday si na siebie, !dy pociski tra,iay zbyt blisko celu. #rzesznicy co,nli cz$ ostrzau o okoo trzy kilometry, namierzajc widzialne lady aktywnoci. #aunt m ! tylko patrze$. Pukownik Flense by czowiekiem, kt ry modelowa swoj karier w oparciu o zrzdzenia losu. .eraz wyczuwa nastpne, prawie czu posmak zwycistwa. +d czasu przerwane!o ataku Patrycjuszy p 4nym popoudniem, wyco,a swoje siy na ty ,rontu, do *mperialne!o centrum dowodzenia, i czeka, rozwa(ajc swoje opcje. )ic nie mo(na byo zrobi$, dop ki zasona wro!ie!o o!nia osaniaa lini ,rontu. 3le Flense chcia by$ !otowy do akcji dokadnie w momencie, !dy ostrza si sko;czy lub osabnie. .eren bitwy bdzie pokiereszowanym obszarem popio w i bota, r wnie

trudnym do utrzymania zar wno dla #rzesznik w, jak te( dla #wardii. 8ymarzona okazja dla precyzyjne!o, chirur!iczne!o wrcz ataku opancerzonych jednostek. Do !odziny sz stej, !dy zaczo si ciemnia$, Flense przy!otowa do natarcia swoje oddziay, zlokalizowane w opustoszaym miasteczku za zakrtem rzeki. +siem czo! w obl(niczych /eman 7uss, ukochane czo!i Demolisher z rozpoznawalnymi kr tkimi, !rubymi lu,ami, cztery standardowe bojowe czo!i /eman 7uss typu Faeton, trzy transportery opancerzone #ri,,on oraz dziewitnacie transporter w 6himera, wiozce ponad dwustu Patrycjuszy z <ant w penym rynsztunku bojowym, stanowiy !rup uderzeniow pukownika. +n sam przebywa w paacu ksi(cym, omawiajc procedury operacyjne z Dra>ere i kilkoma wy(szymi o,icerami, kt rzy r wnie( starali si oszacowa$ straty poniesione dzisiaj przez re!imenty z .anith i Fitrian. )a!le wkroczy o,icer cznociowy, niosc plik zdj$ zebranych i dostarczonych przez obserwator w z Floty. :yy to orbitalne zdjcia ostrzau. Pozostali rzucili na nie okiem bez zbytnie!o zainteresowania, lecz Flense natychmiast je z!arn. )a jednym zdjciu wida$ byo seri eksplozji przynajmniej kilometr poza terenem ostrzau. Flense pokaza je Dra>ere, odci!ajc !eneraa na bok. 2 8idocznie pociski spady za blisko 2 brzmia werdykt !eneraa. 2 )ie, sir, to s poczone tra,ienia... prosz spojrze$ na rozmiary eksplozji. 'to tam jest. Dra>ere wzruszy ramionami. 2 )o to kto ocala. Flense przybra surowy wyraz twarzy.

2 <a i moi Patrycjusze sprawujemy kontrol nad tym odcinkiem ,rontu, kt ry ma zasadnicze znaczenie dla oswobodzenia te!o wiata. )ie bd sta bezczynnie i patrzy, jak jakie ocalae resztki oddzia w zak caj dziaania za lini ,rontu i niszcz nasze strate!iczne zamierzenia. 2 :ierzecie to za bardzo do siebie, Flense... 2 umiechn si Dra>ere. Flense wiedzia, (e tak jest, ale potra,i r wnie( dostrzec szans dla siebie. 2 #enerale, jeli pojawi si przerwa w ostrzale, chciabym zaatakowa$. "oje jednostki pancerne s !otowe. #enera przez chwil rozwa(a ten pomys. :yo ju( p 4no, a on mia zamiar uda$ si na kolacj. "imo wszystko, wizja zwycistwa urzeka !o. 2 <eli wy!racie to dla mnie, Flense, nie zapomn wam te!o. 6zekaj mnie wielkie rzeczy, jeli nie zostan tu uwizany. Podziel si nimi z wami. 2 &tanie si tak, jak sobie (yczysz, m j panie i /ordzie 8ojny. :yskotliwy umys oportunisty podpowiedzia pukownikowi rozwizanie. #rzesznicy mo! zmieni$ cele dla swoje!o ostrzau, a jeszcze lepiej dla je!o czci, by wyeliminowa$ dziaalno$ za dawn lini umocnie;. 3 to otworzy mu dro!. 'ierujc si sy!naami nawi!acyjnymi przesyanymi z ,loty do umysu astropaty na je!o czo!u ,la!owym, Flense przeprowadzi ryczc kolumn czo! w na zach d, wzdu( bulwar w, przechodzc przez rzek po mocie pontonowym, wdzierajc si jak tylko m ! najdalej w

dzikie tereny nadrzeczne. +strza #rzesznik w opad z ,uri wok je!o pojazd w. Flense prawie prze!api swoj szans. /edwie zd(y ustawi$ czo!i na pozycjach, !dy nastpia przerwa w kanonadzie. P kilometrowej szerokoci pas ostrzau na!le osab, a nastpnie pojawi si kilka kilometr w dalej, namierzajc obszar, wskazany przez zdjcia satelitarne. .o byy drzwi przez pieko, spos b na dotarcie do #rzesznik w. Flense ruszy konw j naprz d. )a maksymalnej prdkoci wdarli si w samo serce obszaru wro!a. ) #os szere!owca 6a,,rana ledwie si!a poza krawd4 leju, zak cany przez ci!e bombardowanie. 2 .anith byo cudownym miejscem, -o!at. %wiat las w, wiecznie zielonych, !stych i tajemniczych. &ame puszcze byy nawiedzone. "iay w sobie dusz. :yy takie spokojne... a tak(e dziwne. " wiono mi, (e to zasu!a spontaniczne!o rozwoju szaty rolinnej. "o(na powiedzie$, (e drzewa, kt re nazywalimy nal... 6 (, one przesuway si, rozsieway, zmieniay pozycj zale(nie od so;ca, opad w, czy cze!okolwiek, co nimi kierowao. )awet nie chciaem te!o zrozumie$. .ak po prostu byo. -mierzam do te!o, (e na .anith nie byo podstaw ani odniesie; do lokacji. Dro!a czy cie(ka przez lasy nal mo!a si zmieni$, znikn$ lub otworzy$ w dowolnym miejscu w ci!u jedne!o dnia. 8ic, przez cae pokolenia, ludzie nabywali umiejtnoci w okrelaniu kierunku. Dla potrzeb zwiadu i tropienia. <estemy w tym dobrzy. 6hyba

naszemu wiatu mo(emy zawdzicza$ reputacj najlepszych zwiadowc w, jak cieszymy si w #wardii. 8ielkie miasta .anith byy r wnie wspaniae. -ajmowalimy si ! wnie rolnictwem. 0andlowalimy z innymi wiatami, sprzedajc drewno, rze4by z drzewa i rudy metali. Dziea rzemielnik w z .anith zapieray dech w piersiach. "iasta byy wielkimi, kamiennymi bastionami, wyrastajcymi nad lasem. " wisz, (e w twoim wiecie byy szklane paace. "y nie mielimy nicze!o tak wystawne!o. Prosty, silny kamie;, szary jak morze. -o!at nie m wi nic. 6a,,ran zmieni pozycj na dnie leja na wy!odniejsz. Pomimo !oryczy w !osie i duszy, odczuwa r wnie( (al, kt re!o od dawna ju( nie potra,i odczuwa$. 2 )adesza wie$, (e .anith ma wystawi$ trzy re!imenty do #wardii *mperialnej. Po raz pierwszy nasz wiat zosta wezwany, by wypeni$ te!o rodzaju obowizek, ale mielimy wystarczajc liczb odwa(nych wojownik w, kt rzy zostali wyszkoleni w taktyce walki nowoczesnej. Proces Powstania trwa osiem miesicy, a zebrane oddziay czekay na rozle!ej r wninie, !dy pojawiy si statki transportowe. Powiedziano nam, (e mamy doczy$ do 3rmii *mperialnej zaan!a(owanej w kampanii %wiat w &abbat, walczc z siami 6haosu. Powiedziano nam r wnie(, (e prawdopodobnie ni!dy ju( nie zobaczymy nasze!o wiata, !dy( (onierz, od kiedy wstpi na su(b *mperatora, musi uda$ si tam, !dziekolwiek zaprowadzi !o wojna, a( mier$ za(da swojej o,iary, albo zostanie rozkazem zmuszony do zao(enia nowe!o (ycia, !dziekolwiek los !o porzuci. <estem pewien, (e tobie m wiono to samo.

-o!at skin !ow, je!o szlachetna twarz wyra(aa smutne potwierdzenie tych s w. &iedzieli w wil!otnej ciemnoci na dnie krateru. Eksplozje rozryway niebo nad nimi w du!ich, rozle!ych seriach. 8ok dr(aa ziemia. 2 8ic czekalimy tam 2 podj opowie$ 6a,,ran. 2 'ilka tysicy (onierzy, w niewy!odnych, nowych mundurach, obserwujc jak transportowce kursuj w t i nazad. Denerwowalimy si, chcielimy jak najszybciej odjecha$, by skr ci$ po(e!nanie z .anith. 3le myl, (e ojczyzna zawsze bya i zawsze bdzie, podtrzymywaa nas na duchu. .e!o ostatnie!o ranka dowiedzielimy si, (e komisarz #aunt zosta wyznaczony na dow dc nasze!o re!imentu. "ia nas uksztatowa$. 6a,,ran westchn, starajc si pokona$ smutek zwizany ze wspomnieniami o utracie domu. +dchrzkn i kontynuowa. 2 #aunt cieszy si pewn saw, jak te( du! i robic wra(enie histori z weteranami z hyrka;skich re!iment w. "y bylimy oczywicie modzi, niedowiadczeni i na pewno nie wyrobieni. # wne Dow dztwo wyra4nie wierzyo, (e tylko taki o,icer jak #aunt bdzie w stanie zrobi$ z nas prawdziwych (onierzy. 6a,,ran zamilk. Przez chwil straci panowanie nad !osem, !dy wezbra w nim !niew. #niew i poczucie pustki. @wiadomi sobie, (e po raz pierwszy od czasu @traty opowiada o tym na !os. &erce zabio mu mocniej, a !orycz zabrzmiaa wyra4niej. 2 8szystko poszo w diaby ostatniej nocy. -acz si zaadunek. 8ikszo$ oddzia w znajdowaa si na pokadzie transportowc w, czekajc na start, lub bya ju( w drodze na orbit. &u(ba patrolowa Floty nie wypenia

swoich obowizk w i znaczce siy ,loty 6haosu 2 pozostaoci rozbitej przez *mperialn Flot wikszej rzeszy statk w 2 przedary si przez blokad. )ie byo (adne!o ostrze(enia, (adne!o alarmu. &iy 6iemnoci zniszczyy m j wiat i wymazay !o z !alaktycznych map w ci!u jednej, strasznej nocy. 6a,,ran ponownie przerwa i odkaszln. -o!at spo!lda na nie!o z podziwem i (arem w oczach. 2 #aunt m ! wyadowa$ reszt ludzi, by stanli do obrony w ostatnim, bohaterskim zrywie, albo zabra$ tych wszystkich, kt rych tylko m !. 8ybra to dru!ie wyjcie. )ikomu z nas nie podobaa si ta decyzja. 8szyscy chcielimy odda$ (ycie za nasz ojczysty wiat. Przypuszczam, (e zostajc na .anith, nie osi!nlibymy nic wicej ponad wzmiank w kronikach o naszym bohaterstwie. #aunt nas ocali. -abra z obj$ zniszczenia, w kt re chtnie bymy si zanurzyli, tak bymy mo!li uczestniczy$ w tworzeniu bardziej wartociowych zniszcze; !dzie indziej. +czy -o!ata byszczay w ciemnoci. 2 )ienawidzisz !o. 2 )ie9 6 (, owszem, tak jakbym nienawidzi ka(de!o, kto jest odpowiedzialny za mier$ moje!o wiata, ka(de!o, kto by powici !o dla wy(szych cel w. 2 6zy to jest ten cel5 2 8alczyem z Duchami na kilkunastu ,rontach. <eszcze nie ujrzaem te!o wy(sze!o celu. 2 8ic jednak nienawidzisz !o. 2 Podziwiam !o. P jd za nim wszdzie. .ylko tyle mam do powiedzenia. -ostawiem za sob moj ojczyzn tej samej nocy, kiedy zostaa zniszczona. +d te!o czasu walcz

za jej pami$. "y, ludzie z .anith, jestemy wymierajc ras. -ostao nas nie wicej ni( dwa tysice. Pierwszy z .anith. Pierwszy i <edyny z .anith. .o dziki temu jestemy nazywani Duchami. +statnie niespokojne dusze martwe!o wiata. * przypuszczam, (e tak bdzie, dop ki nie umrze ostatni z nas. 6a,,ran zamilk. 8 ciemnoci krateru panowaa cisza, jeli nie liczy$ ci!ej muzyki spadajcych na zewntrz pocisk w. -o!at milcza przez du(sz chwil, po czym spojrza w ! r, na blednce niebo. 2 -a dwie !odziny nastanie wit 2 powiedzia cicho. 2 "o(e kiedy si rozjani, bdziemy mo!li std wyj$. 2 "o(e masz racj 2 odpowiedzia 6a,,ran, przeci!ajc si i prostujc obolae, pokryte botem ko;czyny. 2 8ydaje si, (e ostrza odsuwa si od nas. 'to wie, mo(e jednak prze(yjemy t noc. )a Fetha, prze(ywaem ju( !orsze. * Dzie; wliz!n si na mokrej poduszce chmur, podwietlonej ci!ym ostrzaem. <aniejce niebo byo poryte wzdu( i wszerz smu!ami kondensacyjnymi, ladami pocisk w i ukami o!nia z pot(nych baterii #rzesznik w zlokalizowanych na odle!ych, zasnutych m! wz! rzach. )i(ej, w szerokiej dolinie i w okopach, dymy eksplozji pocisk w padajcych bez przerwy od dwudziestu jeden !odzin w tempie kilku na sekund, opaday niczym m!a, !sta, mda, odurzajca odorem kordytu i ,os,oryt w. #aunt zatrzyma swoj mieszan kompani na post j w hali, kt ra nie!dy miecia piece i paleniska. ?onierze zdjli maski przeciw!azowe. )a pododze, a nawet w

powietrzu unosia si cienka warstwa zielonkawe!o pyu, kt ry smakowa jak (elazo, albo jak krew. 8 caym pomieszczeniu walay si potrzaskane, metalowe kratownice. #aunt i je!o ludzie znajdowali si teraz prawie pi$ kilometr w za lini ostrzau, jednak haas bbn w zdawa si by$ cay czas blisko nich, !rzmic dookoa w ,abrykach i halach. 6orbec wyprowadzi swoich ludzi ze stre,y o!nia praktycznie bez szwanku, chocia( prawie wszyscy zostali powaleni ,al uderzeniow, a osiemnastu (onierzy stracio na stale such od cinienia. &zpitale #wardii *mperialnej za lini ,rontu zastpoway uszkodzone bbenki wszczepami akustycznymi w ci!u kilku chwil. 3le to za lini ,rontu. .utaj osiemnastu !uchych stanowio wycznie obci(enie. 'iedy wyruszali, #aunt ustawi ich w rodku kolumny, by odbierali jak najwicej ostrze(e; i komend od swoich kole! w. :yo troch innych obra(e;, poamane rce, (ebra i barki. <ednak, z aski *mperatora wszyscy mo!li maszerowa$. #aunt odci!n 6orbeca na bok. - miejsca rozpoznawa dobre!o (onierza i dlate!o by rozczarowany, (e je!o ocena !o zawioda. 8ybra 6orbeca, by nadzorowa majora 7awne. +baj wzbudzali respekt (onierzy z Pierwsze!o i <edyne!o z .anith. Pierwszy dlate!o, (e !o lubiliD dru!i dlate!o, (e si !o obawiali. 2 .o niepodobne do ciebie, (eby popeni$ tej wielkoci bd taktyczny... 2 zacz #aunt. 6orbec zacz co m wi$, jednak przerwa. Pomys usprawiedliwiania si przed komisarzem nie by najlepszy. #aunt zrobi to za nie!o. 2 8iem, (e wszystkim nam jest ci(ko. +kolicznoci s

ekstremalne, a wy wycierpielicie szcze! lnie du(o. &yszaem o Draylu. "yl, (e te bbny, kt re chciae zniszczy$ z prawie samob jcz determinacj, maj nas zdezorientowa$. "aj spowodowa$, (e zaczniemy dziaa$ nierozsdnie. Powiedzmy sobie szczerze, maj nas wpdzi$ w obd. & tak sam broni jak te dziaa. "aj za zadanie nas zmczy$. 6orbec przytakn. 8ojna wlaa !orycz w je!o pot(n, muskularn sylwetk. 8 wyrazie twarzy i postawie dao si wyczu$ zmczenie. 2 <aki mamy plan5 6zekamy, a( sko;czy si ostrza i wracamy5 #aunt potrzsn przeczco !ow. 2 &koro weszlimy ju( tak !boko, to mo(e co zdziaamy. Poczekajmy, a( wr c zwiadowcy. 8 ci!u p !odziny wr ciy patrole. -wiadowcy, po kilku z Fitrian i z .anith, poczyli swoje obserwacje i skonstruowali map obszaru o promieniu dw ch kilometr w od pozycji #aunta i -orena. #aunta interesowaa ! wnie zachodnia je!o cz$. Przechodzili przez rozle!e sektory rur ciekowych, przez rozmyte deszczem betonowe tunele, zabrudzone kurzem i olejem. -a nimi leniwie unosia si kordytowa m!a. )a zach d wznosiy si wysokie wz! rza, na p nocy wyrastay z m!y ocienione bryy osiedli, wielkich sto(kowych wie(y dla personelu. &etki tysicy powybijanych pociskami i podmuchami okien straszyo wypalonymi lepiami. 8 tej czci terytorium wro!a coraz rzadziej spotykali bbny, ale nadal nie tra,ili na lady (ycia. )ie byo nawet szczur w.

-aczli przechodzi$ przez ci! wielkich, pancernych bunkr w. 8szystkie bye puste, jeli nie liczy$ potrzaskanych kratownic i zwalonych na stosy popkanych ta,li szare!o w kna szklane!o. &terta po!itych, pordzewiaych, ci(kich szyn le(aa na dziedzi;cu przed bunkrami. 2 "a!azyny amunicji 2 zasu!erowa -oren, !dy razem z #auntem zbli(yli si do nich. 2 "usieli z!romadzi$ o!romne iloci pocisk w przed tym ostrzaem i prawdopodobnie cz$ ju( opr (nili. #aunt uzna, (e to prawdopodobne wyjanienie. 7uszyli dalej, ostro(nie i powoli, z !otow broni. 8ykryta przez rekonesans budowla, do kt rej zmierzali, znajdowaa si teraz na wprost 2 rampa zaadunkowa ze stalowych wspornik w i nitowanych pyt pancernych. )a powierzchni znajdoway si d4wi!i i suwnice, kt re przesuway adunek z poziomu !runtu do ma!azyn w pod ziemi. #wardzici zeszli po metalowych schodach na plat,orm, wysunit nad szerokim, kiepsko owietlonym tunelem, kt re!o koniec znika z pola widzenia, za!biajc si w ziemi. .unel by owalny w przekroju, se!mentowy, z wysunit do ! ry szyn na dnie. Fey!or i #rell zbadali sam tunel, a tak(e opancerzon str ( wk zawieszon nad nim. 2 /inia ma!netyczna 2 powiedzia Fey!or, kt ry stara si jak m ! wzbo!aci$ swoj znajomo$ techniki, badajc wszelkie!o rodzaju nieznane mechanizmy. 2 )adal aktywna. Pobieraj pociski z ma!azyn w, zrzucaj tutaj, a potem aduj na poci!i, kt re zapewniaj szybki dow z do umocnie; na wz! rzach. 8skaza #auntowi wska4niki na tablicy rozdzielczej.

Plaski ekran wieci na zielono, ukazujc mi!oczce, runiczne oznaczenia sieci kolejowej. 2 .utaj znajduje si cay system transportowy, specjalnie zaprojektowany, by czy wszystkie ,abryki i pozwala na szybkie przemieszczanie materia w. 2 3 ta sekcja zostaa opuszczona, !dy( wykorzystali wszystkie z!romadzone tu zapasy amunicji 2 doda #aunt. 8yci!n pytk danych i naszkicowa schemat sieci. -arzdzi dziesi$ minut odpoczynku, a potem usiadszy na krawdzi plat,ormy, por wnywa wasny szkic z mapami kompleksu, pochodzcymi z archiwum na pytce. #rzesznicy sporo zmienili, lecz podstawowe elementy pozostay takie same. Pukownik -oren doczy do nie!o. 2 "acie jaki pomys5 #aunt wskaza na tunel. 2 .o jest wejcie do rodka. Dro!a prosto do ! wnych umocnie; #rzesznik w. )ie bd ich blokowa$, !dy( linie ma!netyczne musz by$ czyste i aktywne, (eby naje,ektywniej dowozi$ pociski dla dzia. 2 "imo to co tu nie !ra, nie sdzicie5 2 -oren odsoni przybic hemu. 2 )ie !ra5 2 -eszej nocy uznaem, (e wasza ocena ich taktyki jest prawidowa. &tarali si ,rontalnym atakiem przebi$ nasze linie, ale kiedy im si nie udao, wyco,ali si daleko, by wci!n$ nas na ich linie i p 4niej wyeliminowa$ o!niem artylerii. 2 .o si z!adza, biorc pod uwa! posiadane przez nas ,akty 2 odpar #aunt. 2 )awet teraz5 "usz zdawa$ sobie spraw, (e zapali

tylko kilka tysicy z nas na ten haczyk, a lo!icznie rzecz biorc, wikszo$ z nas powinna ju( dawno nie (y$. 8ic po co dalej wal z dzia5 Do ko!o strzelaj5 .o wyczerpuje w strasznym tempie ich zapasy. Przez ponad dzie; prowadz ten ostrza. Do te!o opucili znaczny obszar swoich umocnie;. #aunt przytakn. 2 .e( si nad tym zastanawiam, ju( od witu. "yl, (e zaczli po to, (eby wyeliminowa$ wszelkie siy, jakie zapali. 3le teraz5 "asz racj. Powicili sporo terenu i dalsze bombardowanie nie ma sensu. 2 6hyba (e chc nas powstrzyma$ 2 rozle! si !os za nimi. Przyczy si major 7awne. 2 6o macie na myli, majorze5 2 zapyta #aunt. 7awne wzruszy ramionami i splun na podo!. 6zarne oczy zmru(yy si, stajc szczelinami w zacitej twarzy. 2 8iemy, (e pomiot 6haosu nie toczy wojny wedu! taktyki, jak mo(emy rozpozna$. &iedzimy na tym ,roncie od kilku miesicy. "yl, (e wczorajszy atak by ostatni pr b zamania nas konwencjonalnymi rodkami. .eraz wznieli cian o!nia, (eby powstrzyma$ nas, podczas !dy oni bd przy!otowywa$ si do cze!o inne!o. "o(e do cze!o, co zajo im kilka miesicy przy!otowa;. 2 )a przykad do cze!o5 2 zapyta nerwowo -oren. 2 )ie wiem. 6ze!o, co wykorzystuje ich moc 6haosu. 6ze!o rytualne!o. .e bbny... mo(e one nie s broni psycholo!iczn... mo(e stanowi cz$ obszerne!o... rytuau. .rzech m(czyzn milczao przez moment. 8tedy -oren rozemia si kpico. 2 7ytualna ma!ia5

2 )ie kpij z te!o, cze!o nie rozumiecie9 2 warkn na nie!o #aunt. 2 7awne mo(e mie$ racj. )a *mperatora, widzielimy wystarczajco du(o przejaw w ich szale;stwa. -oren nie odpowiedzia. +n te( je widzia, mo(e tak du(o, (e je!o m z! chcia im zaprzecza$ czy uznawa$ za niemo(liwe. #aunt wsta i wskaza na tunel. 2 .ak wic to nasza dro!a do rodka. * lepiej, (ebymy z niej skorzystali, !dy( jeli 7awne ma racj, jestemy jedyn jednostk, kt ra mo(e co z tym zrobi$. + - uwa!i na szeroko$ tunelu, mo!li si porusza$ nawet po czterech naraz, po dw ch ludzi po ka(dej stronie szyny. .unel by dobrze owietlony przez niebieskawe lampy w cianach, ale #aunt posa do przodu Domora i pozostaych szperaczy, by szukali puapek. )iezak conym marszem przeszli dwa kilometry dalej na wsch d, po drodze mijajc kolejn ramp i skrzy(owania z dwoma innymi liniami kolejowymi. Powietrze byo suche i dr(ce od pola ma!netyczne!o szyn. #orce podmuchy powietrza co pewien czas uderzay im w twarz, jakby zapowiadajc poci!, kt ry jednak ni!dy nie nadjecha. Przy trzeciej odnodze komisarz nakaza skrt w nowy tunel, idc wedu! wskaza; mapy. Przeszli okoo dwudziestu metr w, kiedy "ilo szepn #auntowi do ucha. 2 "yl, (e powinnimy co,n$ si do roz!azienia. #aunt nie spiera si z nim. 8ierzy przeczuciom :rina jak swoim wasnym i wiedzia, (e si!aj dalej ni( je!o. -awr ci ca kolumn do skrzy(owania, kt re wanie minli. Po niecaej minucie, !orcy powiew i szum w

tunelu zwiastoway przybycie poci!u, kt ry przemkn wzdu( odno!i, kt r chcieli si uda$. :y to zautomatyzowany poci! z sze$dziesicioma otwartymi wa!onami, pomalowanymi na khaki z czarnymi i ( tymi pasami. 'a(dy wa!on by zaadowany amunicj do dzia, setkami tysicy pocisk w przeznaczonych do wykorzystania w bateriach ! wnych. #dy poci! przemkn obok (onierzy, unoszc si nad torem na ma!netycznej poduszce, twarze wielu (onierzy otwarcie wyra(ay bezbrze(ne zdumienie. )iekt rzy krelili nawet znaki ochronne i ciskali amulety. #aunt sprawdzi pozycj na szkicu. .rudno byo okreli$ dokadn odle!o$ do najbli(sze!o skrzy(owania, bd4 stacji, a nie znajc czstotliwoci kursowania poci! w, nie m ! za!warantowa$, (e wyjd z tunelu, zanim nadjedzie nastpny. #aunt zakl. )ie chcia rezy!nowa$ w tym momencie. 8 mylach intensywnie przeszukiwa akta personalne swoich (onierzy, starajc si przypomnie$ sobie ich umiejtnoci. 2 Domor9 2 zawoa. ?onierz popieszy do nie!o. 2 )a .anith, ty i #rell bylicie in(ynierami, prawda5 "ody szere!owy potwierdzi. 2 :yem czeladnikiem przewo4nika drewna w .anith 3ttica. Pracowaem przy obsudze ci(kich maszyn. 2 :iorc pod uwa! to, co macie pod rk, czy mo!libycie zatrzyma$ jeden z tych poci! w5 2 &ir5 2 * potem !o uruchomi$5 Domor, zamylony, podrapa si po karku. 2 +pr cz wysadzenia w powietrze same!o toru... .rzeba

zablokowa$ lub odci$ dopyw prdu, kt ry zasila poci!. <eli dobrze rozumiem, porusza si on po szynie, pobierajc z niej ener!i. .o przewodnikowa wymiana ener!ii, podobnie jak w bateriach i aparatach przesyowych. Potrzebujemy izolator, na tyle cienki, (eby odci$ dopyw ener!ii, bez wykolejenia poci!u. 6o pan zamierza, sir5 2 -atrzyma$ lub spowolni$ nastpny poci!, by do nie!o wskoczy$ i ponownie uruchomi$. Domor umiechn si krzywo. 2 * pojecha$ prosto do wro!a5 2 zamia si i rozejrza dookoa. 7uszy w stron pukownika -orena, kt ry rozmawia z kilkoma odpoczywajcymi (onierzami. #aunt poszed za nim. 2 Przepraszam, sir 2 zapyta Domor, salutujc. 2 6zy mo! obejrze$ pa;ski pancerz5 -oren spojrza z zakopotaniem i lekkim niepokojem na .anithia;czyka, ale #aunt uspokoi !o kr tkim machniciem rki. -oren zdj pancern rkawic i poda j Domorowi. "ody (onierz uwa(nie obserwowa kawaek zbroi. 2 Pikna robota. 6zy powierzchnia wykonana jest ze szka5 2 8 zasadzie to z miki. Guskowe elementy wplecione w bazow tkanin izolujc termicznie. 2 *zolator 2 powiedzia Domor, pokazujc rkawic #auntowi. 2 Potrzebuj wikszy rozmiar. "o(e by$ kurtka. 3ha, mo(e nie wr ci$ w jednym kawaku. #aunt mia wanie zamiar wytumaczy$ sowa podwadne!o, majc nadziej, (e -oren znajdzie ochotnika wr d swoich (onierzy. <ednak pukownik wsta, zdj hem i poda !o jednemu z (onierzy, po czym zacz

rozpina$ kurtk. &tojc tylko w podkoszulce bez rkaw w, ukazujc krp, muskularn sylwetk, pod!olone czarne wosy na tle ciemnej sk ry, -oren na chwil zatrzyma si, by wyj$ z kieszeni wsk ksi(k w szarej oprawie, a nastpnie poda kurtk Domorowi. Po chwili pieczoowicie wo(y ksi(k za pas. 2 "am nadziej, (e to stanowi cz$ planu5 2 zapyta -oren, !dy Domor odbie!, woajc do #rella i innych, by mu pomo!li. 2 &podoba si wam 2 odpar #aunt. #orcy powiew oznajmi przybycie nastpne!o poci!u, kilkanacie minut od przejazdu poprzednie!o. 'ilka metr w za roz!azieniem Domor owin szyn kurtk o,icera Fitria;czyk w i przywiza do niej du!i kawaek materiau, odcity od wasne!o paszcza. Poci! pojawi si w polu widzenia. 'a(dy z (onierzy z napiciem wpatrywa si w nie!o. Przedni wa!on przejecha ponad kurtk bez (adnych problem w, zawieszony kilka centymetr w nad !adkim torem, napdzany impulsem elektroma!netycznym, tak (e cay poci! porusza si bez (adnych opor w podo(a. #aunt zamar. Przez moment by pewien, (e nie udao si. <ednak !dy pierwszy wa!on wyjecha poza warstw izolatora, obie! zosta przerwany, sia napdowa wy!asa i poci! !watownie zwolni. 7ozpdem toczy si jeszcze przez kilka metr w 2 stojcy na bocznym torze Domor modli si, (eby nie wyjecha poza przerw w obwodzie, (eby znowu si nie rozpdzi 2 ale wkr tce stan zupenie, koyszc si delikatnie zawieszony w martwym polu. 7ozle!y si okrzyki tryum,u.

2 8siada$9 &zybko, szybko9 2 rozkaza #aunt, osobicie prowadzc kompani. Fitria;czycy i .anithia;czycy razem wspinali si na zaadowane pociskami wa!ony, znajdujc oparcie dla st p i rk, !dzie tylko si dao, odkadajc bro; i poma!ajc kole!om. #aunt, -oren, "ilo, :ra!! i szeciu Fitria;czyk w zasiedli na przedniej plat,ormie, razem z "lcollem, 6urralem i Domorem, kt ry nadal trzyma w rkach dru!i koniec swoje!o zaimprowizowane!o sznura. 2 Dobra robota, (onierzu 2 pochwali #aunt umiechnite!o Domora i wyci!n w ! r rk, obserwujc wzdu( wa!on w, czy wszyscy wsiedli i zabezpieczyli si przed wypadniciem. 8kr tce caa kompania zaja miejsca, a okrzyki potwierdze; dotary do dow dcy. #aunt opuci rk. Domor mocno poci!n za lin. )apia si, przez chwil stawiaa op r, po czym pucia, wyci!ajc kurtk -orena, niczym wielk ryb na lince. Po chwili obie! zosta przywr cony, poci! zachybota i cicho ruszy, stopniowo zwikszajc prdko$. %wiata w tunelu zaczy mi!ota$, !dy przemykali koo nich. +stro(nie wci!ajc lin, Domor w ko;cu odwiza wze i odda kurtk -orenowi. 'ilka szklanych usek zostao przytartych i zmatowionych przez kontakt z szyn, ale poza tym bya nietknita. Fitria;czyk zao(y j, smutno kiwajc !ow. #aunt odwr ci si, patrzc w !b tunelu, kt rym jechali. - kieszeni przy pasie wyj wie(y ma!azynek do pistoletu. "ieszczcy w sobie sze$dziesit pocisk w ma!azynek by oznaczony niebieskim krzy(em, co oznaczao pociski zapalajce. 8cisn !o na miejsce, po czym postuka palcem w mikro,on komunikatora.

2 @zbroi$, przy!otowa$ bro;9 "usicie by$ !otowi. <edziemy w paszcz pieka i mo(emy si w niej znale4$ w ka(dej chwili. Przy!otowa$ si na !watown walk. )iech *mperator bdzie z wami9 )a wszystkich wa!onach rozle! si szum adujcych si karabin w laserowych i plazmowych, szczk uzbrajanych wyrzutni rakiet i wist zapalnik w na miotaczach o!nia. , 2 Dobra, idziemy 2 powiedzia 6a,,ran, przeczo!ujc si za krawd4 dou, w kt rym tkwili od dobrych kilku !odzin. -o!at by tu( za nim. "ru(c oczy wpatrywali si w wiato witu. 'anonada dalej trwaa, pozostawiajc za sob unoszc si nad polem m! dym w i opar w. 2 8 kt r stron5 2 zapyta -o!at, najwyra4niej zdezorientowany przez dym i zam!lone wiato. 2 Do domu 2 odpar 6a,,ran. 2 <ak najdalej od te!o pieka. "usimy wykorzysta$ okazj, p ki mamy mo(liwo$. Pobie!li przez boto, przedzierajc si przez zasieki i poskrcane bryy betonu. 2 "ylisz, (e tylko my dwaj prze(ylimy5 2 zapyta9 Fitria;czyk, przez rami spo!ldajc na rozle! zason o!nia artyleryjskie!o. 2 "o(e tak rzeczywicie by$. 3 to czyni ze mnie ostatnim z .anith. Pancerne jednostki Patrycjuszy wdary si na pozycje #rzesznik w poza zasi!iem ostrzau, ale po dw ch kilometrach nadal nie napotkay ladu wro!a. &tare tereny ,abryczne byy opuszczone i zupenie puste.

Flense nakaza post j i wychyli si przez waz w wie(yczce, by przez lornetk rozejrze$ si po okolicy. -rujnowane i opustoszae budynki wyaniay si z m!y niczym upiory. 7ozle!a si bezustanny omot bbn w, kt ry dziaa mu na nerwy. 2 'ieruj si na lini wz! rz 2 rozkaza kierowcy, wracajc na stanowisko dow dcy. 2 )awet jeli uciszymy tylko te baterie, to i tak zasu(ymy na miejsce w kronikach chway. Przejechali cztery, pi$ kilometr w, mijajc puste stacje i nieowietlone rampy zaadunkowe. +dno!a w lewo, potem nastpna, piciominutowy post j, !dy czekali, a( z boczne!o korytarza wyoni si inny poci! z pociskami. Potem zn w ruszyli. )apicie nie opuszczao #aunta. 8szystkie tunele wy!lday tak samo, prawie znajomo, bez znak w ostrze!awczych czy alarmowych. <u( blisko, w ka(dej chwili. Poci! wjecha do wielkiej jaskini i zatrzyma si obok dw ch maszyn, kt rych zawarto$ bya wanie rozadowywana przez d4wi!i i windy towarowe. Pusty poci! zawraca, wje(d(ajc na tor, kt ry zabierze !o w dro! powrotn do ma!azyn w z amunicj. <askinia bya wysoka i ciemna, owietlona jedynie przez latarnie i rdzawy poblask roboczych lamp. %ciany 2 przynajmniej tam, !dzie byy widoczne 2 pokryway o!romne symbole 6haosu i brudne, postrzpione ,la!i. &ymbole powodoway zawienie oczu #wardzist w, a u tych, co patrzyli du(ej, r wnie( b l !owy. )ieczyste symbole, znaki rozkadu i zarazy.

Pod nimi ponad dwustu #rzesznik w pracowao w ciemnych czeluciach ma!azyn w, obsu!ujc d4wi!i i ca maszyneri. ?aden z nich nie wydawa si zauwa(a$ dodatkowe!o adunku na jednym z poci! w. 'ompania #aunta zeskoczya z wa!on w, w bie!u otwierajc o!ie;, kadc zapor o!nia laserowe!o, trzaskajce!o niczym pioruny w tym stchym powietrzu jaskini. %wist laser w (onierzy .anith miesza si z !rzmicymi uderzeniami penej mocy karabin w Fitria;czyk w. #aunt zakaza u(ywania rakiet, miotaczy i karabin w termicznych, p ki nie opucili skad w amunicji. Pociski nie byy uzbrojone czy odbezpieczone, ale lepiej ich nie pod!rzewa$ lub !otowa$. 'ilkudziesiciu #rzesznik w z!ino na miejscu, padajc tam, !dzie stali. Dwie, do poowy zaadowane plat,ormy pocisk w wywr ciy si, wysypujc zawarto$, !dy podtrzymujce je koowroty przekrciy si, pozbawione dozoru martwiejcych rk robotnik w. #owice bojowe ze z!rzytem metalu toczyy si po plat,ormach i kratownicach. Podnoszony wanie adunek pocisk w uderzy w cian i obr ci si, !dy kierujcy nim mechanik zosta tra,iony. 7ami d4wi!u eksplodowao i zwalio si z hukiem w d . #wardia kontynuowaa atak. Fitria;scy Dra!oni rozwinli si w doskonale przy!otowan ,ormacj, osaniajc si wzajemnie, oczyszczajc krok po kroku pole bitwy z uciekajcych #rzesznik w. 'ilku z nich znalazo bro; i ostrzeliwali si, ale ich wysiki zostay bezlitonie ukr cone. #aunt szar(owa ! wn ramp razem z reszt .anithia;czyk w, powalajc z pistoletu kolejnych #rzesznik w. 8 pobli(u kryli si &zalony /arkin i trzech

innych snajper w z i!owymi karabinami laserowymi, precyzyjnie odstrzeliwujc #rzesznik w na przejciach i kadkach nad nimi. &zere!owy :ra!! trzyma w rkach dziako automatyczne, kt re zdj z jakie!o pojazdu kilka ty!odni wczeniej. #aunt ni!dy wczeniej nie widzia, (eby kto obsu!iwa t bro; bez kompensator w odrzutu, czy hydraulicznie wspoma!anych pancerzy bojowych. :ra!! z !rymasem na twarzy stara si utrzyma$ wyjc przera4liwie bro;, plujc o!niem z szeciu obracajcych si lu,. "imo jak zwykle beznadziejne!o celowania, :ra!! zdoa rozwali$ kilkudziesiciu #rzesznik w. 3 tak(e jeden z poci! w. #aunt poprowadzi szturm w ! r po rampach zaadunkowych, wycitych w cianach wielkiej jaskini we wntrzu wz! rza. +boki bkitne!o dymu wzbijay si ponad mi!oczcymi, koyszcymi si latarniami. 8ydostawszy si poza poziom skad w amunicji, #aunt rozkaza (onierzom z ci(k broni, by zaczli oczyszcza$ dro!, wypalajc betonowe ciany korytarzy, stapiajc koci #rzesznik w razem ze wst!ami metalu i plastali. )a szczycie rampy, przy wielkich windach towarowych, kt re transportoway pociski do kom r dziaowych wysoko ponad nimi, napotkali pierwsze oznaki zor!anizowane!o oporu. -masowane siy (onierzy wro!a ruszyy ramp w d , strzelajc z karabin w laserowych i automatycznych. 7awne poprowadzi lew ,lank dru(yn uderzeniow i zaatakowa ich od boku. )a prawym skrzydle je!o manewr naladowa 6orbec ze swoimi plutonami, tworzc w rodku stre, mierci masakrowanych #rzesznik w. 8 rodku wyco,ujcych si oddzia w #rzesznik w,

#aunt dostrze! pierwsze!o 'osmiczne!o "arine 6haosu 2 wielk, ro!at besti, (yjc od kilku wiek w. )osia spaczone symbole zakonu ?elaznych 8ojownik w. 7yczc i wyjc, potw r wzywa swoj hord do zwycistwa. <e!o staro(ytny, zdobiony pistolet szerzy mier$ wr d szere! w .anith. &ier(ant #rell wyparowa w bysku pierwsze!o tra,ienia, chwil p 4niej je!o los podzielio dw ch innych (onierzy z plutonu. 2 6eluj w nie!o9 2 #aunt wrzasn do :ra!!a, kt ry skierowa ostrza w kierunku "arine, chocia( bez zbytnich sukces w. .en kontynuowa sw j morderczy o!ie;, koszc nastpnych #wardzist w. )a!le eksplodowa. :ez!owy i bezrki tors chwia si przez chwil na no!ach, po czym upad. #aunt z ponur min skin !ow szere!owemu "elyrowi, kt ry adowa wanie kolejny pocisk do wyrzutni rakiet. +!ie; laser w i wyjce pociski z karabin w automatycznych uderzay w z!rupowanie #rzesznik w przy windach. #aunt schowa si za oson pyt stalowych d4wi!u i napotka tam dw ch Dra!on w, kt rzy wanie wymieniali zasobniki ener!ii w swoich laserach. 2 *le jeszcze macie amunicji5 2 rzuci w ich kierunku, jednoczenie wymieniajc zu(yty ma!azynek i zastpujc !o pociskami przeciwpancernymi. 2 "niej ni( poow 2 odpowiedzia jeden z Fitria;czyk w, kapral. #aunt prztykn w komunikator. 2 #aunt do -orena9 2 &ysz was, komisarzu1pukowniku. 2 7ozka(cie swoim ludziom, (eby ustawili bro; na

poow ener!ii. 2 Dlacze!o, komisarzu5 2 Poniewa( wyczerpuj amunicj9 Podziwiam wasze zasady etyczne, pukowniku, ale nie trzeba penej ener!ii, (eby zabi$ #rzesznika, a waszym ludziom dwa razy prdzej sko;czy si amunicja9 8 suchawkach sycha$ byo trzeszczenie, po czym -oren wyda rozkaz swoim (onierzom. #aunt spojrza na dw ch Dra!on w, kt rzy ustawiali wanie przeczniki broni na poow ener!ii. 2 &tarczy na du(ej i wicej ich wyko;czycie. )ie ma punkt w za zu(ycie ener!ii 2 powiedzia z umiechem. 2 <ak si nazywacie5 2 -apol 2 odpar jeden z nich. 2 -eezo 2 odpowiedzia kapral. 2 <estecie ze mn, chopcy5 2 zapyta #aunt, w wilczym umiechu odsaniajc zby, unoszc pistolet i kciukiem ustawiajc miecz a;cuchowy na najwiksze obroty. &kinli mu, ciskajc karabiny w silnych, pewnych rkach. #aunt i dwaj Dra!oni wyskoczyli z ukrycia, otwierajc o!ie;. :yli w poowie du!oci rampy, prowadzcej do wind. 'rzy(owy manewr 7awne zmusi #rzesznik w do wyco,ania si za drzwi !rodziowe, obecnie poczernione i podziurawione od tra,ie; miotaczy i pocisk w. :ie!nc, #aunt czu przelatujce nad !ow pociski. .o je!o (onierze zapewniali oson dla je!o bohaterskiej szar(y. &ysza wiz! pocisk w snajper w, szczk zwykych karabin w i !rzechot dziaka :ra!!a. 2 )ie celuj za nisko, &zansa... 2 sykn do siebie #aunt, dobie!ajc z (onierzami do zaimprowizowanych barykad wro!a.

-eezo zwali si na ziemi, tra,iony pociskiem z lasera. #aunt i -apol wdrapali si na stert metalu i zaatakowali przera(onych #rzesznik w. #aunt opr (niwszy ma!azynek pistoletu, odrzuci !o i zacz siec mieczem. +bok nie!o -apol sztychami ba!netu dziurawi ciaa, strzelajc z bliska, jakby podkrelajc ka(dy zadawany cios. -ajo im to dwie minuty. #auntowi zdaway si one wiecznoci, ka(da szalona, krwawa sekunda wloka si przez rok. )a!le -apol i on znale4li si przed wind, stojc wok cia #rzesznik w. :lisko nich stao jeszcze piciu czy szeciu Dra!on w. -apol odwr ci si, umiechajc do komisarza. @miech by przedwczesny. Drzwi windy rozstpiy si i nastpny ?elazny 8ojownik wyskoczy na nich. :y wy(szy od najwy(sze!o z #wardzist w, odziany cakowicie w owadzi, staro(ytny pancerz wspoma!any, ozdobiony obka;czymi runami na cze$ je!o niemiertelnych bo! w. Poprzedzaa !o ,ala obrzydliwe!o odoru, wydychane!o z zakratowanej maski, wspoma!ane!o przez wycie, kt re o!uszyo #aunta, brzmic niczym charkot prze(artych puc pkajcych pod naporem cinienia. - obrzydliwym chrzstem bojowa rkawica potwora wbia si w -apola, prawie niedostrze!alnym, byskawicznym ciosem. Fitria;czyk zosta zmia(d(ony w jednej sekundzie. +krwawiona rkawica wzniosa si ku ! rze, a oszalaa bestia zacza strzela$ na olep, zabijajc czterech nastpnych Dra!on w. #aunt znalaz si tu( przed nim. )ie m ! zrobi$ nic, poza atakiem swoim mieczem, wbi wic ostrze !boko w opancerzon pier "arine 6haosu. -bata klin!a jkna w

protecie, po czym zaz!rzytaa, dymic, !dy obracajce si ostrza przeciy zbroj i utkwiy we wntrznociach potwora. ?elazny 8ojownik zatoczy si do tyu, wyjc z b lu i wciekoci. "iecz, dymicy i zakleszczony, przebi mu pier. +brzydliwa ciecz i kawaki ciaa opryskay komisarza i wrota windy. #aunt wiedzia, (e nie mo(e zrobi$ nic wicej. Pad na podo!, !dy bestia ponownie si podniosa, modlc si o jakie wybawienie. <e!o modlitwy zostay wysuchane. 7yczca bestia zostaa tra,iona pociskiem, dru!im... czterema lub picioma starannie wycelowanymi strzaami z lasera, kt re rozerway jej pancerz i rzuciy w bok. #aunt wiedzia jakim sposobem, (e to snajper /arkin odda te mistrzowskie strzay. :estia podniosa si z kolan i zaryczaa strasznym !osem. 8ikszo$ pancerza w ! rnej czci bya potrzaskana i podziurawiona, dym i czarna ciecz wydobyway si z okropnych ran na !owie, szyi i piersi. +statni, pot(ny strza, oddany z bliska i z pen moc, oderwa potworowi !ow. #aunt rozejrza si i zobaczy ranne!o kaprala -eezo, stojce!o na barykadzie z dymicym karabinem. Fitria;czyk umiechn si, mimo obolae!o boku. 2 +bawiam si, (e zamaem rozkaz 2 zacz. 2 @stawiem bro; na pen moc... 2 Przyjem i wybaczam. Dobra robota9 #aunt podni s si na no!i, mokry, ubrudzony krwi i czym jeszcze !orszym. <e!o Duchy i Dra!oni -orena przemieszczali si w ! r rampy, zabezpieczajc pozycje.

Ponad nimi, na szczycie szybu windy znajdowao si okoo miliona #rzesznik w, ukrytych w swoich artyleryjskich bunkrach. 'orpus ekspedycyjny #aunta by w rodku, w samym sercu twierdzy wro!a. *bram #aunt umiechn si. 1)astpne p !odziny zajo im prze!rupowanie si i zabezpieczenie poziomu amunicyjne!o. -wiadowcy #aunta zlokalizowali i zablokowali wszystkie wejcia, sprawdzajc nawet szyby wentylacyjne i kanay ciekowe. #aunt, cay czas w napiciu, przechadza si. 6zas mija, a wkr tce nieprzyjaciel zorientuje si, (e wy!as napyw pocisk w z dou. 8 ko;cu przyjd szuka$ wyjanienia. <u( samo miejsce dziaao przy!nbiajco 2 mtne wiato, stche powietrze, blu4niercze symbole na cianach. 6zu si tak, jakby znajdowali si w jakim witym miejscu, ale powiconym zym bo!om. 'a(dy by zlany zimnym potem, we wszystkich oczach czai si strach. 'omunikator zatrzeszcza sy!naem, na kt ry #aunt odpowiedzia, kierujc si do pomieszczenia kontrolne!o kom r zaadunkowych. -oren, 7awne i pozostali o,icerowie czekali na nie!o. 'omu udao si podnie$ ci(kie zasony na olbrzymich oknach. 2 6o to jest, w imi *mperatora5 2 zapyta pukownik -oren. 2 "yl, (e to, co mamy zamiar powstrzyma$ 2 powiedzia #aunt, odwracajc si od przybrudzonych szyb. Daleko pod nimi, w czeluciach obecnie odsonitej

jaskini, sta olbrzymi obelisk, monolit o wysokoci mo(e pi$dziesiciu metr w, ttnicy i dymicy od ener!ii 6haosu. <e!o esencja wypeniaa komor, oszaamiaa i o!upiaa umysy. )ikt nie m ! du!o spo!lda$ na nie!o. 8ydawa si by$ otoczony przez stosy... poczerniaych cia. 3lbo czci cia. "ajor 7awne skrzywi si i kciukiem wskaza w ! r. 2 8kr tce zauwa(, (e poziomy ma!azyn w nie dostarczaj ju( pocisk w. "o(emy wtedy oczekiwa$ znacznie powa(niejszych si. #aunt skin !ow, ale nie powiedzia nic. Przeszed do panelu kontrolne!o, !dzie Fey!or i sier(ant Fitria;skie!o 7e!imentu imieniem -oleK starali si uzyska$ dostp do danych. #aunt nie lubi Fey!ora. 8ysoki, szczupy .anithia;czyk by adiutantem 7awne i podziela !orzki pesymizm majora. 3le #aunt wiedzia, jak wykorzysta$ je!o umiejtnoci, szcze! lnie przydatne w dziedzinie komputer w i innych maszyn mylcych. 2 Dobra, wywietlcie mi map 2 powiedzia adiutantowi. 2 "am przeczucie, (e mo(e by$ wicej tych kamieni. Fey!or dotkn kilku runicznych przycisk w na szklanej i miedzianej obudowie urzdzenia. 2 <estemy tutaj, .. 2 powiedzia Fey!or, wskazujc na mi!oczcy znak na mapie. 2 3 to mapa w wikszej skali. "ia pan racj. .en kamie; w dole jest czci systemu zbudowane!o pod wz! rzami. <est ich siedem, uo(one na wz r !wiazdy. &iedem wstrtnych potwornoci9 )ie wiem, co zamierza pan z nimi zrobi$, ale wszystkie aduj si teraz ener!i. 2 *le ich jest5 2 zapyta nieco za szybko #aunt. 2 &iedem 2 powt rzy Fey!or. 2 Dlacze!o pan pyta5

*bram #aunt czu lekkie wirowanie w !owie. 2 &iedem kamieni mocy... 2 wymrucza do siebie. #os sprzed wielu lat brzcza mu w !owie. Dziewczyna. Dawno temu na Darendarze. )ie m ! przypomnie$ sobie jej imienia, niezale(nie od te!o, jak usilnie pr bowa. 3le pamita jej twarz w pokoju przesucha;. * jej sowa. 'iedy jej proroctwo o Duchach spenio si dwa lata temu, #aunt spdzi wiele bezsennych nocy, rozpamitujc jej przepowiednie. +bj dow dztwo nad pozbawionymi wiata wyrzutkami z .anith. <eden z nich, &zalony /arkin, nazwa ich Duchami #aunta. &tara si zrzuci$ to wszystko na karb przypadku, zbie!u okolicznoci, lecz od te!o czasu, wyczekiwa kolejnych znak w, kt re objawi prawdziwo$ tamtych s w z )ocy Prawd. @su; je i bdziesz wolny, powiedziaa. )ie niszcz ich. 2 6o robimy5 2 zapyta 7awne. 2 "amy mn stwo !ranat w i materia w wybuchowych 2 powiedzia -oren. 2 7ozwalmy to w strzpy. DD i )ie niszcz ich. #aunt potrzsn !ow. 2 )ie9 .o wanie przy!otowuj #rzesznicy, jaki wielki rytua, wykorzystujc te kamienie i troch przemysowej ma!ii. .ym wanie si zajmowali, od te!o chcieli nas trzyma$ z daleka. 7ozwalenie jedne!o z element w ich rytualne!o piercienia bdzie bdem. )ie mo(na stwierdzi$, jakie mroczne moce uwolnimy w ten spos b. "usimy przerwa$ poczenie midzy nimi. @su; je i bdziesz wolny. #aunt wsta i nao(y czapk. 2 "ajorze 7awne, zaadujcie jak najwicej !owic na

plat,ormy wind, ustawcie zapalniki i przy!otujcie je do wysania na ! r na m j sy!na. -atkamy artyleri na ! rze ich wasn broni. Pukowniku -oren, potrzebuj jak najwicej waszych ludzi 2 lub m wic precyzyjniej 2 ich pancerzy. "ajor i pukownik spo!ldali na nie!o, nie rozumiejc. 2 )o ju(9 2 doda ostrzej. -erwali si na no!i. #aunt poprowadzi (onierzy w d rampy w kierunku monolitu. @nosiy si nad nim kby dymu, a sama struktura pczniaa od rozsadzajce!o j cinienia. Ener!ia 6haosu wydzielaa od r wrzcej krwi, pomieszany z woni ozonu. )ikt nie chcia spo!lda$ na znajdujcy si pod nimi utwardzony i popkany kopiec. 2 6o robimy5 2 zapyta -oren, stojcy z boku, wyra4nie zaniepokojony zbyt bliskim kontaktem z dziwnym obiektem. 2 :dziemy przerywa$ a;cuch. "usimy przerwa$ kr! bez koniecznoci wysadzania !o. 2 &kd o tym wiecie5 2 *n,ormacja zastrze(ona 2 #aunt zmusi si do !rymasu umiechu. 2 -au,ajcie mi. 'o;czymy z tym. &tojcy obok Fitria;czycy ruszyli do przodu na znak swoje!o dow dcy. +stro(nie podeszli do wielkie!o kamienia i zaczli zarzuca$ kurtki na !adk powierzchni. -oren zebra pokryte mik kurtki od blisko pi$dziesiciu (onierzy i poczy je z icie chirur!iczn precyzj. Fitria;czycy starannie okrcili kamie; zaimprowizowanym paszczem z miki i przytwierdzili !o do kamienia wykorzystujc po(yczone od .anithia;czyk w karabiny termiczne.

2 )ie dziaa 2 powiedzia -oren. 7zeczywicie, nie dziaao. Po kilku chwilach, szklane uski >itria;skich pancerzy zaczy si topi$, zostawiajc jedynie podszewk z materiau, kt ra r wnie( zaja si o!niem i spalia. #aunt odwr ci si z ponur min. 2 6o teraz5 2 zapyta r wnie przy!nbiony -oren. @su; je i bdziesz wolny. #aunt strzeli palcami. 2 )ie bdziemy ich wysadza$9 Przemiecimy je. 8 ten spos b przerwiemy obw d. 8ezwa .olusa, /ukasa i :ra!!a. 2 -a (cie adunki w podtrzymujcym kamie; kopcu. )ie zakadajcie ich na sam kamie;. 8ywalcie dziur, tak by obelisk przesun si albo upad. 2 8... w kopcu... 5 2 wyjka /ukas. 2 .ak, (onierzu, w kopcu 2 powt rzy #aunt. 2 "artwi nie zrobi ci krzywdy. <azda9 )iechtnie Duchy zabray si do pracy. #aunt stukn w sw j mikro,on komunikatora. 2 7awne, wylijcie te !owice na ! r. 2 Potwierdzam. Powiedzenie AsirB pewnie by !o zabio, pomyla #aunt. )a ! rze, oddziay pod dow dztwem 7awne adoway !owice do windy. 2 6icho9 2 na!le powiedzia jeden z Fitria;czyk w. -asty!li w bezruchu. Po chwili usyszeli d4wik, jakby ciche i odle!e omotanie. 7awne zawiesi bro; na ramieniu i wszed do kabiny windy. Poci!n za d4wi!ni, kt ra otwieraa ! rny waz. Ponad nim, wielki szyb windy rozpociera si niczym !ardo wielkiej bestii. "ajor patrzy

w ciemno$, starajc si dostrzec jakie szcze! y. 6iemno$ poruszya si. Po cianach, czepiajc si jak nietoperze !adkich powierzchni, schodzili #rzesznicy. &trach przeszy serce 7awne. 8rzeszczc, zatrzasn waz. 2 )adchodz9 8 komunikatorach rozwrzeszczay si na!le raporty stra(nik w, kt rzy donosili o bbnieniu za wszystkimi zablokowanymi wejciami i !rodziami. &etki, tysice pici omotao w drzwi. #aunt zakl, wyczuwajc panik wr d (onierzy. @wizieni i otoczeni przez wro!ie siy z pieka rodem, kt re czyhay z ka(dej strony, ludzie mieli prawo si ba$. -amontowane na cianach i konsoletach !oniki o(yy, plujc !osem, kt ry dobie!ajc z setek miejsc naraz, za!usza i nakada si na siebie, wyszczekujc co w nieludzkim jzyku. 2 8ycz to9 2 wrzasn #aunt do Fey!ora. Fey!or desperacko naciska !uziki na konsolecie. 2 )ie mo! 9 2 zawoa. 8schodnie wrota eksplodoway do rodka w deszczu iskier. /udzie zaczli wrzeszcze$. 7ozle! si trzask o!nia laserowe!o. :ardziej na p noc, kolejne drzwi wpady do rodka w burzy pomieni i coraz wicej #rzesznik w doczao si do bitwy w jaskini. #aunt odwr ci si do 6orbeca. "(czyzna by bardzo blady. #aunt stara si chwil pomyle$, ale !rzechoczcy, jaz!otliwy !os z !onik w wdziera si w m z! opta;cz ,al b lu. - kr tkim warkniciem podni s pistolet i rozwali najbli(szy !onik na cianie. Ponownie zwr ci si w stron 6orbeca.

2 7ozpocznij odwr t. )iech kto zapewnia oson o!niow. .ak wielu (onierzy, jak si da9 6orbec przytakn i odbie!. #aunt ustawi sw j komunikator na szeroki zasi!. 2 #aunt do wszystkich (onierzy9 -arzdzam odwr t, maksymalny op r, zasona o!niowa9 Przebie! przez zamt do komory monolitu, chwiejc si przez chwil w wejciu, odurzony stchym odorem, bijcym z pomieszczenia. /ukas, .olus i :ra!! wanie wychodzili, z ramionami, torsami i kolanami unurzanymi w jakim czarnym wi;stwie. "ieli poblade twarze i zapadnite oczy. 2 -robione 2 powiedzia .olus. 2 )o to wysadza$9 7usza$ si9 2 wrzasn #aunt, wypychajc i wyci!ajc oszoomionych (onierzy z komory. 2 7awne9 2 <u( prawie9 2 odpowiedzia 7awne ze swojej pozycji przy windzie. +n i Duch koo nie!o jednoczenie spojrzeli w ! r, !dy usyszeli omot na dachu kabiny. 'lnc, major wtoczy ostatnie pociski do wntrza kabiny. 2 Do tyu9 Do tyu9 2 wrzasn do swoich ludzi. 8cisn przycisk wznoszenia windy, kt ra rozpocza bie! ku umocnieniom artyleryjskim na ! rze. &ycha$ byo uderzenia i wrzaski rozmazywanych #rzesznik w, kt rzy akurat znajdowali si w szybie. Fitria;czycy i Duchy z majorem 7awne uciekali, walczc o (ycie. #dzie wysoko nad nimi, dojecha ich adunek i eksplodowa z wystarczajc si, by poruszy$ dno jaskini, odrywajc kawaki kamieni od cian i sklepienia komory. /atarnie koysay si niczym opta;cze wahada.

#aunt czu eksplozje rozrywajce si nad nim, co tylko zmotywowao !o do wiksze!o wysiku. 7azem z !rupk #wardzist w bie!i w kierunku tunelu kolei ma!netycznej, prawie czyst sil woli pchajc przed sob oszoomione!o :ra!!a. 8ok wzniosy si odpryski o!nia laserowe!o #rzesznik w. <eden z Duch w pad, tra,iony w bie!u. Pozostali przyklkli, odpowiadajc o!niem. &alwy laser w krzy(oway si w powietrzu. -a nimi, w komorze monolitu, eksplodoway adunki zao(one przez zesp Domora. Pozbawiony oparcia, wielki kamie; zachybota si, a nastpnie run w czelu$. #oniki zamilky. 6akowita cisza. +!ie; #rzesznik w urwa si na!e. 6i, kt rzy wdarli si do komnaty, le(eli, jczc cicho. <edynym d4wikiem by od!os bie!ncych (onierzy i ci(kie oddechy uciekajcych #wardzist w. 8tedy zaczy si wstrzsy. <askrawozielony o!ie; wytrysn z komory. :ez ostrze(enia, zabrudzone szklane ta,le w caej komorze eksplodoway, zasypujc rodek deszczem szka. -iemia zatrzsa si, zacza pka$. :eton rozstpowa si niczym wzburzone morze. 2 @cieka$9 8szyscy, wynosi$ si std9 2 wrzeszcza *bram #aunt. 11 +strza osab, a potem cakowicie ucich. 6a,,ran i -o!at, bie!nc przez poryt bruzdami i lejami ziemi, zatrzymali si i odwr cili.

2 )iech Feth mnie we4mie9 2 powiedzia 6a,,ran. 2 8reszcie przestali... 8z! rza za lini #rzesznik w eksplodoway o!niem. Pot(na ,ala uderzeniowa powalia ich na ziemi. 7ozdarte wz! rza wyrzuciy ,ontann dymu i o!nia, krwawic przez moment pyem, po czym zapady si do rodka. 2 )a .ron *mperatora9 2 powiedzia -o!at poma!ajc modemu .anithia;czykowi podnie$ si z ziemi. &pojrzeli ponownie na chmur dymu, wyrastajc z zapadnitych wz! rz. 2 0a9 2 zakrzykn 6a,,ran. 2 'to wanie co wy!ra9 8 paacu, 8ielki /ord 8ojny !enera Dra>ere odstawi ,ili(ank i z niewielkim zainteresowaniem o!lda, jak dr(y na stoliku. Podszed sztywno do balustrady tarasu i spojrza przez lornetk, mimo i( praktycznie jej nie potrzebowa. 8ielka, szara chmura w ksztacie dzwonu unosia si na horyzoncie, w miejscu, !dzie kiedy znajdoway si ,orty,ikacje #rzesznik w. )a tle nieba byskay pioruny. 'omunikator w ro!u pomieszczenia zaskrzecza i umilk. )astpne eksplozje, prawdopodobnie amunicji, zaczy rozwietla$ lini wz! rz, niszczc wszelkie siy #rzesznik w, jakie znalazy si w ich zasi!u. Dra>ere zakaszla, wyprostowa si i zwr ci si do adiutanta. 2 Prosz przy!otowa$ m j statek do podr (y. 8ydaje si, (e tutaj sko;czylimy nasze dzieo. +!nisty sztorm podmuchu i pomieni przeszed nad opancerzonymi pojazdami kolumny pukownika Flense. 'iedy ju( uspokoio si na zewntrz, dow dca Patrycjuszy wychyli si przez ! rny waz, spo!ldajc na wz! rza

przed nim 2 na wz! rza, kt re zapaday si do rodka, wstrzsane od wewntrz nastpnymi wybuchami. 2 )ie... 2 wyszepta, szeroko otwartymi oczami spo!ldajc na pobojowisko przed nim. 2 )ie9 Prawie wszyscy zostali powaleni przez ,al uderzeniow. 8ielu (onierzy z!ino w bysku zielonych pomieni, kt re runy w lad za nimi w !b tuneli. Potem bkali si w ciemnoci i obokach pyu. &ycha$ byo jki, modlitwy i wszechobecny kaszel. 8 ko;cu, po prawie piciu !odzinach, wyszli z ciemnoci na powierzchni. #aunt osobicie wyprowadzi (onierzy z tunelu. 7eszta pozostaych przy (yciu .anithia;czyk w i Fitria;czyk w, wynurzya si, mru!ajc i zasaniajc oczy przed !asncym ju( wiatem kolejne!o mijajce!o dnia. 8ikszo$ z nich pada od razu na ziemi, lub zataczajc si, sza przez boto, na przemian miejc si i paczc. -mczenie wreszcie ich dopado. #aunt usiad na bryle zasty!e!o bota i zdj czapk. -acz si mia$, w jednej ,ali wyrzucajc z siebie miesice pene napicia. 8reszcie sko;czone. )iezale(nie od te!o, co potem, niezale(nie, co ich czeka, Fortis zostaa zdobyta. 3 ta dziewczyna, niech j diabli razem z jej imieniem, miaa racj.

s!omnienie
Ignatius $wiat 0ardyna Dwadzie"cia dziewi12 lat wcze"niej 2 6o... 2 !os zawaha si przez moment, jakby w zakopotaniu. 2 6o robisz5 @cze; :lenner spojrza w ! r, znad mozaiki pytek w korytarzu, !dzie klcza. )iedaleko sta inny chopiec, patrzc na nie!o z wyrazem ,ascynacji w oczach. :lenner nie rozpoznawa !o, chocia( on r wnie( nosi skromny, czarny uni,orm &chola Pro!enium. 8idocznie nowy, uzna :lenner. 2 3 jak mylisz, co robi5 2 zapyta szorstko. 2 8edu! ciebie, na co wy!lda to, co robi5 6hopak przez chwil milcza. :y wysoki, szczupy, a :lenner dawa mu nie wicej ni( dwanacie lat, jaki rok czy dwa mniej ni( on sam. 3le w spojrzeniu tych ciemnych oczu kryo si co przenikliwe!o, jaka straszna dojrzao$. 2 8y!lda 2 odpowiedzia nowy chopak 2 jakby polerowa przestrzenie midzy pytkami tej mozaiki, u(ywajc jedynie szczoteczki do ubra;. :lenner umiechn si bez wesooci do chopaka i zacisn w rkach male;k szczotk. <ej mikkie wosie su(yo do oczyszczania !uzik w i odznak. 2 3 ja myl, (e sam sobie odpowiedziae na swoje pytanie. 2 -anurzy szczotk w misce zimnej wody i powr ci do szorowania podo!i. 2 * jeli nie masz nic przeciwko temu, to musz jeszcze wyczyci$ trzy boki te!o

czworokta. 6hopak milcza przez kilka minut, ale nie odchodzi. :lenner szorowa pytki i czu na karku je!o zimne spojrzenie. Ponownie uni s !ow. 2 6zy masz jeszcze inne pytania5 6hopak skin !ow. 2 Dlacze!o5 :lenner wrzuci szczoteczk do miski i przysiad na kolanach, rozcierajc zdrtwiae donie. 2 :yem na tyle nierozwa(ny, (e u(ywaem prawdziwych pocisk w w hali trenin!u z broni i jako, (eby nie powiedzie$, cakowicie, zniszczyem symulator trenin!owy. <ednak nie zrobio to wra(enia na Dru!im "istrzu Fla>iusie. 2 8ic to jest kara5 2 .ak, to jest kara 2 odpar :lenner. 2 /epiej, (ebym ci nie przeszkadza 2 powiedzia chopak z rozwa! w !osie. 2 "yl, (e nawet nie powinienem z tob rozmawia$. Przeszed przez korytarz i rozejrza si. 8ewntrzny dziedziniec staro(ytnej szkoy misjonarzy by udekorowany kamienn mozaik, przedstawiajc dwu!owe!o *mperialne!o +rla. Padaa lekka m(awka, tar!ana wichrem, kt ry jcza midzy kamiennymi kolumnami. )ad dachami szkoy wyrastay dachy i wie(e staro(ytnych budynk w, z kamiennymi !ar!ulcami i pos!ami, praktycznie pozbawionymi szcze! w przez tysice lat erozji. <eszcze dalej za !ranic kompleksu szkolne!o le(ao miasto *!natius, stolica wielkie!o wiata 'ardyna. )a horyzoncie na zachodzie, dominowaa czarna brya %wityni Eklezjarchy, z wie(ami o wysokoci ponad dw ch

kilometr w, kt rych i!lice wbijay si !boko w zimne, bkitne niebo. %wiat wydawa si zimny, ciemny i wil!otny, niezdatny do (ycia. *bram #aunt odczu je!o ch d ju( w pierwszym momencie, !dy wysiad z wahadowca, kt rym przylecia z pokadu ,re!aty, kt ra !o tu przywioza. - te!o zimne!o wiata "inistorum rzdzio du( czci !alaktyki za pomoc twardej rki *mperialnej wiary. Powiedziano mu, (e wielkim zaszczytem jest mo(liwo$ uczenia si w &chola Pro!enium w *!natius. *bram zosta nauczony mioci do *mperatora przez swoje!o ojca, jednak zdawao mu si, (e ten zaszczyt nie wydaje si by$ pocieszeniem. )awet stojc odwr cony plecami, *bram wiedzia, (e starszy, pot(niejszy, czyszczcy pytki chopak wpatruje si teraz w nie!o. 2 6zy teraz ty masz jakie pytania5 2 zapyta, nie odwracajc si. 2 <ak zwykle 2 powiedzia chopak. 2 <ak z!inli5 2 'to5 2 .woja matka, tw j ojciec. "usz nie (y$. )ie byby tutaj w sieroci;cu, jeliby nie odeszli w chwale. 2 .o jest &chola Pro!enium, a nie sierociniec. 2 8szystko jedno. .a uwicona plac wka jest szko misjonarzy. 6i, kt rych tu przysano na edukacj, s potomkami poddanych *mperium, kt rzy oddali swoje (ycie za -oty .ron. 8ic, jak z!inli5 *bram #aunt odwr ci si do nie!o. 2 "oja matka zmara, wydajc mnie na wiat. " j ojciec by pukownikiem #wardii *mperialnej. -!in ostatniej jesieni w akcji przeciwko orkom na 'entaur. :lenner przesta szorowa$ i wsta, podchodzc do nie!o.

2 :rzmi wystrzaowo9 2 zakrzykn. 2 8ystrzaowo5 2 :ohater #wardii i te sprawy5 8ic, co si stao5 *bram #aunt zmierzy !o spojrzeniem, pod kt rym :lenner skuli si. 2 6zemu to ci tak interesuje5 <ak z!inli twoi rodzice, skoro tu jeste5 :lenner co,n si o krok. 2 " j ojciec su(y w oddziaach 'osmicznych "arines. -!in, zabijajc tysice demon w na Futhark. :ez wtpienia syszae o tym wielkim zwycistwie. "oja matka, kiedy dowiedziaa si o je!o mierci, z mioci do nie!o sama odebraa sobie (ycie. 2 7ozumiem 2 powiedzia powoli #aunt. 2 8ic5 2 naciska :lenner. 2 8ic co5 2 <ak on z!in5 .w j ojciec5 2 )ie wiem. )ie powiedzieli mi. :lenner zawaha si. 2 )ie powiedzieli ci5 2 )ajwyra4niej jest to... cile tajne. Przez chwil obaj chopcy nie m wili nic, patrzc si w deszcz, kt ry spywa po kamiennych orach. 2 3ha. )azywam si :lenner, Faynom :lenner 2 powiedzia starszy chopak, odwracajc si i wyci!ajc rk. #aunt potrzsn ni. 2 *bram #aunt 2 przedstawi si. 2 "o(e powiniene wr ci$ do... 2 @cze; :lenner9 @chylasz si od pracy5 2 rozle! si !os w korytarzu. :lenner rzuci si na kolana, wyci!ajc z

miski szczoteczk, !orczkowo szorujc ni kamienn mozaik. 8ysoka posta$ w zwiewnych szatach przesza przez korytarz w ich stron. "(czyzna zatrzyma si nad :lennerem i przez chwil patrzy, jak pracuje. 2 'a(dy centymetr, m j uczniu, ka(d pytk, ka(d szczelin zczenia. 2 .ak, Dru!i "istrzu. Dru!i "istrz Fla>ius odwr ci si twarz do #aunta. 2 .y jeste ucze;1kadet #aunt 2 .o nie byo pytanie. 2 6hod4 ze mn chopcze. *bram #aunt poszed za wysokim mistrzem, mijajc mozaik. )a chwil odwr ci si. :lenner spo!lda w ! r, palcem przeci!ajc po !ardle, wystawiajc jzyk niby wisielec. "ody *bram #aunt po raz pierwszy w tym roku rozemia si. 'omnata 8ielkie!o "istrza wypeniona bya ksi(kami, dziesitki p ek u!inay si pod ci(arem staro(ytnych tom w i pytek danych. Dziwaczne schody spiralnie wznosiy si z poziomu podo!i ku wewntrznym cianom. +bok nich znajdowa si zbaty mechanizm, kt re!o przeznaczenie stanowio cakowit tajemnic dla #aunta. &ta na rodku komnaty przez cztery du!ie minuty, zanim pojawi si 8ielki "istrz :oni,acy. 8ielki "istrz by pot(nie zbudowanym m(czyzn w wieku okoo pi$dziesiciu lat 2 a przynajmniej by taki, dop ki nie straci obu n !, lewej rki i poowy twarzy. 8pyn do komnaty na miedzianym ,otelu na k kach, podtrzymujcym pole zasilane przez trzy !eneratory

wbudowane w szkielet ,otela. +kaleczone ciao unosio si we wntrzu mi!oczcej s,ery. 2 .y jeste *bram #aunt5 2 !os by szorstki, elektroniczny. 2 .ak, "istrzu 2 odpar #aunt, stajc na baczno$, tak jak nauczy !o wujek. 2 <este r wnie( wybra;cem losu, chopcze 2 powiedzia :oni,acy, m wic przez !ardowy wzmacniacz !osu. 2 &chola Pro!enium na *!natius nie przyjmuje wszystkich. 2 <estem wiadom te!o zaszczytu, 8ielki "istrzu. #enera Dercius powiedzia mi o tym, kiedy z!osi moj kandydatur. 8ielki "istrz spojrza na pytk, unoszc si przed nim w polu, obsu!ujc urzdzenie swoj szkieletow, sztuczn rk. 2 Dercius. Dow dca 7e!iment w z jant. :ezporedni zwierzchnik twoje!o ojca. 7ozumiem. <e!o rekomendacje dla twojej kandydatury znajduj si w zapisach. 2 8ujek... .o znaczy, !enera Dercius powiedzia, (e ty si mn zaopiekujesz, "istrzu, teraz, kiedy m j ojciec nie (yje. :oni,acy zamar na chwil, zanim odwr ci si twarz do #aunta. - je!o twarzy na!le znika surowo$, a w jedynym oku bysna iskra (ywsze!o uczucia. 2 +czywicie, (e si tob zajmiemy, *bram 2 powiedzia. :oni,acy podtoczy sw j ,otel do jednej ze cian i wjecha koami na zbaty tor, kt ry spiralnie unosi si w ! r, po cianie. Przesun ma d4wi!ni i ,otel zacz wznosi$ si w ! r. :oni,acy zatrzyma si przy trzeciej p ce i zdj z niej ksi(k.

2 &i *mperatora jest... 5 Doko;cz zdanie. 2 ... /udzko$, a si /udzkoci jest *mperator. A'azania &ebastiana .horaB, tom dwudziesty trzeci, rozdzia sze$dziesity dru!i. :oni,acy wzni s sw j ,otel pitro wy(ej i wybra kolejn ksi(k. 2 &ensem wojny jest...5 2 -wycistwo9 2 #aunt odpowiedzia natychmiast. 2 /ord 8ojny #resh. APamitnikiB, rozdzia dziewity. 2 6zy mo! zapyta$ *mperatora, co mu jestem winien5 2 8szystko zawdziczam -otemu .ronowi i moj su(b spac wszystko 2 odpar #aunt. A&,ery .sknotyB inkwizytora 7a>enora, tom... trzeci5 :oni,acy sprowadzi sw j ,otel na poziom podo!i i odwr ci si, spo!ldajc na #aunta. 2 8 istocie, by to tom dru!i. Patrzy na chopaka. #aunt stara si nie odwraca$ wzroku od potwornie znieksztaconej poowy twarzy "istrza. 2 6zy masz jakie pytania5 2 <ak z!in m j ojciec5 )ikt mi nie powiedzia, nawet wu... chciaem powiedzie$, !enera Dercius. 2 6zemu chciaby to wiedzie$, chopcze5 2 &potkaem inne!o ucznia w korytarzu. )azywa si :lenner. 8iedzia o losie swoich rodzic w. <e!o ojciec z!in w czasie walk na Futhark, a matka zabia si z mioci do nie!o. 2 .ak powiedzia5 2 .ak, "istrzu. 2 7odzina ucznia :lennera zostaa zabita, !dy ich wiat zosta zbombardowany broni biolo!iczn podczas wyl!u

!enokrad w. :lenner znajdowa si wtedy poza planet, w odwiedzinach u krewnej. 6hyba ciotki. <e!o ojciec by urzdnikiem w 3dministratum. @cze; :lenner zawsze wykazywa przejawy bo!atej wyobra4ni. 2 3 u(ywanie prawdziwych pocisk w5 8 czasie trenin!u5 Pow d je!o kary5 2 @cze; :lenner zosta przyapany na pisaniu nieodpowiednich uwa! na temat Dru!ie!o "istrza na cianach latryny. .o jest przyczyna je!o kary. @miechasz si. Dlacze!o5 2 :ez wa(ne!o powodu, "istrzu. -apada cisza, przerywana jedynie trzaskiem i szumem pola, w kt rym zawieszony by 8ielki "istrz. 2 <ak z!in m j ojciec, 8ielki "istrzu5 2 zapyta *bram #aunt. :oni,acy z wyra4nym trzaskiem zamkn pytk danych. 2 .a in,ormacja jest cile tajna.

Rozdzia '
Miasto 3racia Piryt 1 *!a *mperium to rzeczywicie co wspaniae!o, istny majstersztyk, pomyla pukownik 6olm 6orbec. 8znosia si na wysoko$ trzech kilometr w ponad miastem 6racia, najwikszym i najstarszym miastem na planecie zwanej Piryt. +d czterystu lat sawia imi i saw *mperatora, lecz w ! wnej mierze stanowia pomnik in(ynierskich zdolnoci Pirytian. :ya wy(sza ni( postrzpione wie(yce Dzielnicy &dzi w, a nawet przewy(szaa wielkie, bli4niacze wie(e %wityni Eklezjarchy. 8 bezchmurne dni miasto stawao si !i!antycznym ze!arem sonecznym, kt re!o wskaz wk stanowia *!a *mperium. "ieszka;cy miasta mo!li precyzyjnie okreli$ !odzin, patrzc, kt re dzielnice akurat znajdoway si w cieniu. Dzisiejszy dzie; nie by bezchmurny. 8 6racii panowaa zima, a niebo byo ciemne i szare niczym ekran kontrolny monitor w. %nie! pada z oowiane!o nieba, osiadajc na !otyckich wie(ach i dachach stare!o, kamienne!o miasta, na ozdobnych dekoracjach, kratach z kute!o (elaza i miedzianych rynnach, na szkieletowych schodach awaryjnych i parapetach strzelistych okien. 3le w dole, na ulicach, byo cieplej. Pod kopuami ze

zbrojone!o szka, kt re nakryway wikszo$ ulic, kr(yo ciepe powietrze, o!rzewajc place i przejcia. 'ilka kilometr w pod miastem staro(ytne turbiny pompoway !orce powietrze do wentylator w na ulicach. .arcza ener!etyczna powstrzymywaa opady deszczu i nie!u przed opadaniem poni(ej poziomu pierwsze!o pitra. 8 jednej z ka,ejek 6orbec, w rozpitej kurtce munduru pukownika 7e!imentu .anith, powoli sczy piwo i koysa si w czarnym, metalowym krzele. 8idocznie mieszka;cy Pirytu lubili czarne, kute (elazo. 8szystko z nie!o robili. )awet piwo, sdzc po smaku. Po raz pierwszy od wielu miesicy czu si zrelaksowany. Pieko Dru!iej Fortis wreszcie byo za nim= boto, !ryzonie i ostrza. )adal widzia je we nie, zrywajc si na od!os wystrza w wyima!inowanej artylerii. 3le to 2 piwo, krzeso i ciepe, spokojne ulice 2 przywracao !o do (ycia. Pad na nie!o cie;, zasaniajc nawet olbrzymi *! *mperium. 2 8szystko !otowe5 2 zapyta szere!owy :ra!!. 6orbec odchyli si na krzele, spo!ldajc na wielkie!o (onierza, bez wtpienia najwiksze!o spor d je!o podkomendnych. 2 <est jeszcze do$ wczenie. " wi, (e to miasto prowadzi cakiem interesujce nocne (ycie, ale zaczyna si dopiero po zmroku. 2 8ydaje si martwe. ?adnej zabawy 2 powiedzia smutno :ra!!. 2 0ej9 /epiej, (e siedzimy tu na Pirycie, a nie na #uspedin. 8edu! wszelkich doniesie; tam jest tylko kurz, py i nieko;czce si kopce.

3utomatycznie sterowane latarnie zamocowane pod kopuami zaczy powoli rozjania$ si, budzc si do (ycia, mimo i( jeszcze trwa dzie;. 2 .roch !adalimy... 2 zacz :ra!!. 2 "y, czyli kto5 2 zapyta 6orbec. 2 3... /arks i ja... i Farl. * :lane 2 :ra!! przestpi z no!i na no!. 2 &yszelimy o niezym kasynie. "o(e by$ ,ajnie. 2 )o to w porzdku. 2 .yle, (e to jest... hm... 2 6o5 2 zapyta 6orbec, doskonale zdajc sobie spraw, co znaczy to AhmB. 2 .o jest w zimnej stre,ie 2 wyrzuci z siebie :ra!!. 6orbec wsta i poo(y kilka lokalnych monet na stole obok pustej szklanki piwa. 2 &zere!owy, zdajecie sobie spraw, (e zimne stre,y znajduj si poza naszym obszarem 2 powiedzia szybko. 2 7e!imenty otrzymay cztery dni wypoczynku w miecie, ale ten urlop podle!a pewnym o!raniczeniom. 7ozsdne zachowanie, (eby nie obrazi$ ani zdenerwowa$ obywateli te!o najstarsze!o i najbardziej cywilizowane!o miasta. +!raniczenia w wyborze okrelonych bar w, klub w, kasyn i burdeli. <ak r wnie( cakowity zakaz dla personelu #wardii *mperialnej na opuszczanie pod!rzewanych obszar w miasta. -imne stre,y s obszarami bezprawia. :ra!! skin !ow. 2 .ak... ale w 6racii znajduje si ponad p miliona #wardzist w, zapeniajc porty kosmiczne i koszary. 'a(dy z nich w ci!u ostatnich kilku miesicy odby podr ( do pieka i z powrotem. 6zy naprawd myli pan, (e oni bd si zachowywa$ rozsdnie5

6orbec wyd war!i i westchn. 2 )ie, :ra!!. Podejrzewam, (e nie bd. Powiedzcie mi, !dzie jest ten lokal. .en, o kt rym rozmawialicie. "am par spraw do zaatwienia. &potkamy si tam p 4niej. .ylko nie nar bcie sobie kopot w. # 8 ozdobionym lustrami, zadymionym barze :ie!una *mperium 2 jedne!o z lepszych hoteli w centrum 6racii, zlokalizowane!o tu( przy kompleksie 3dministratura 2 komisarz Faynom :lenner opisywa zniszczenie wro!ie!o pancernika Eradicus. :ya to zo(ona, barwna opowie$, podkrelona umiejtnym wykorzystaniem zapalone!o cy!ara, wypuszczanych kb w dymu, ekspresywnych !est w i !ardowych e,ekt w d4wikowych. 8ok stolika rozle!ay si okrzyki zdumienia i aprobaty. <ednak *bram #aunt siedzia, obserwowa i nie m wi nic. 6zsto milcza. .o rozbrajao ludzi. :lenner zawsze mia talent do opowiadania, nawet w dzieci;stwie spdzonym w &chola Pro!enium. #aunt z radoci oczekiwa ponowne!o z nim spotkania. :lenner by dla nie!o kim najbardziej zbli(onym do wizerunku stare!o przyjaciela, a je!o twarz bya staym obrazem wr d wielu, kt re zatary si i za!iny przez wszystkie lata. 3le :lenner by r wnie( niezwykle chepliwy, a ostatnio r wnie( popad w nadmiernie konsumpcyjny tryb (ycia. Przez ostatnie dziesi$ lat dowodzi .rzecim #rey!oria;skim. #reysi byli e,ektywnym, ci(ko

pracujcym re!imentem, kt re!o lojalno$ wobec *mperatora bya niezachwiana. <ednak rozpieszczali :lennera. +,icer zawoa kelnera i zam wi nastpn kolejk drink w dla z!romadzonych przy stoliku o,icer w. #aunt roz!lda si po zatoczonym barze, !dzie odpoczywaa i relaksowaa si kadra dow dcza #wardii *mperialnej. Po dru!iej stronie sali, pod du(ym, wspaniaym obrazem olejnym w zoconych ramach przedstawiajcym *mperialne .ytany ruszajce do ataku, zauwa(y o,icer w w mundurach w kolorach chromu i purpury. .o Patrycjusze z <ant, tak zwani A8ybra;cy *mperatoraB. Pomidzy nimi siedzia wysoki, pot(ny m(czyzna o spalonej kwasem twarzy, kt re!o #aunt zna a( za dobrze 2 pukownik Draker Flense. *ch spojrzenia skrzy(oway si na kilka chwil. 8ymiana bya r wnie przyjazna i ciepa, jak spojrzenie dw ch automatycznych dalmierzy namierzajcych cel. #aunt zakl cicho. <eliby wiedzia, (e kadra janti;ska r wnie( korzysta z te!o hotelu, sam by z nie!o zrezy!nowa. +statni rzecz, jakiej teraz pra!n, bya kon,rontacja. 2 'omisarz #aunt5 #aunt spojrza w ! r. 'oo je!o ,otela sta portier w uni,ormie, przechylajc !ow w pozie, kt ra bya zar wno usu(na, jak i pena wy(szoci. &nobistyczna winia, pomyla #aunt, kocha #wardi, kiedy ratuje za nie!o wszechwiat, ale !dy wejd do je!o dro!ie!o hotelu, to obawia si, (e zarzy!amy mu meble. 2 )a dole czeka chopiec, sir 2 powiedzia portier sztywno. 2 6zeka w recepcji i chce si z panem zobaczy$. 2 6hopiec5 2 zapyta #aunt.

2 Powiedzia, (eby to panu przekaza$ 2 ci!n dalej portier. 8yci!n srebrny kolczyk z .anith, trzymajc !o podejrzliwie na wysunitej doni. #aunt skin !ow, wsta i poszed za nim. Po dru!iej stronie sali, Flense ledzi !o wzrokiem. 8ezwa skiniciem rki swoje!o adiutanta Ebzana. 2 -nale4$ majora :rochussa i ko!o z je!o !rupy. "am pewn spraw, kt r chciabym zaatwi$. #aunt przeszed za portierem przez marmurowy hol. <e!o niech$ do te!o miejsca wzrastaa z sekundy na sekund. Pirytianie byli zbyt delikatni, otuszczeni, tak odmienni od warunk w panujcych na surowym ,roncie wojny. Pacili swoj danin *mperium i w zamian zupenie i!norowali mroczne aspekty (ycia poza ich cywilizowanym wiatem. )awet stacjonujce tu oddziay *mperialne wydaway si nieco ospae. #aunt oderwa si od myli, zauwa(ywszy :rina "ilo stojce!o pod pot(nym pniem drzewa ouroboros. 6hopak mia na sobie mundur Ducha i wy!lda na bardzo nieszczliwe!o. 2 "ilo5 "ylaem, (e jeste z innymi. 6orbec powiedzia, (e zabierze ci z .anithia;czykami. 6o robisz w tak nadzianym miejscu, jak to5 "ilo wyci!n z kieszeni ma pytk danych i pokaza mu. 2 .o przyszo razem z wiadomoci po tym, jak pan wyszed, sir. +,icer wykonawczy 're,, uzna, (e najlepiej, (eby to panu jak najszybciej dostarczy$. 3 ja podobno mam by$ pana adiutantem... 6 (, tak czy inaczej ja miaem to zaatwi$.

#aunt prawie si umiechn, syszc zmczony ton chopaka. 8zi od nie!o pytk i otworzy j. 2 6o to jest5 2 zapyta. 2 8iem tylko tyle, (e jest to komunikat osobisty, wyra4nie przeznaczony tylko do pa;skiej wiadomoci, dostarczony zaszy,rowanym kanaem czterdzieci... 2 przerwa, spo!ldajc na ze!arek. 2 Dokadnie czterdzieci siedem minut temu. #aunt spo!lda na pozbawione znaczenia znaczki na ekranie. Potem przycisn kciuk do czytnika papilarne!o, rozkodowujc wiadomo$. 7zeczywicie tylko dla je!o wiadomoci. *bram. <este jedynym przyjacielem znajdujcym si na tyle blisko, (eby mi pom c. *d4 na :ulwar 6ienia *!y HLJM. @(yj nasze!o dawne!o hasa. 6zeka na nas na!roda. 'armazynowa na!roda. Fereyd. #aunt raptownie poderwa !ow i z trzaskiem zamkn pytk, jakby przyapano !o na przestpstwie. Przez chwil serce bio mu jak optane. )a .ron -iemi, ile to czasu mino, odkd je!o serce zabio w ten spos b 2 czy naprawd by to strach5 Fereyd5 <e!o dawny, bardzo dawny przyjaciel, brat krwi od czasu... "ilo spo!lda na nie!o spokojnie. 2 'opoty5 2 zapyta obojtnym tonem. 2 7aczej zadanie do wykonania... 2 wymrucza #aunt. Ponownie otworzy pytk i nacisn run A@sun$B, wymazujc wiadomo$ z pamici urzdzenia. 2 Potra,isz prowadzi$5 2 zapyta chopaka. 2 )aprawd bd m !5 2 odpar z niedowierzaniem w !osie. #aunt zdusi je!o entuzjazm przyjacielskim klepniciem

w rami. 2 *d4 do parku maszynowe!o i zdobd4 dla nas jaki transport. &amoch d sztabowy. Powiedz im, (e ja ci wysiaem. "ilo odbie!. #aunt przez chwil sta w milczeniu. 8zi dwa !bokie oddechy, !dy na!le pot(ne klepnicie w plecy prawie !o przewr cio. 2 *bram9 6hopie9 Prze!apisz najlepsz zabaw9 2 zakrzykn :lenner. 2 Fay, mam troch spraw do zaatwienia... 2 )ie, nie, nie9 2 powiedzia !ruby, czerwony na twarzy komisarz, wy!adzajc ,ady szare!o paszcza. 2 <ak wiele razy mamy okazj po!ada$ o dawnych czasach, co5 <ak wiele5 7az na cholerne dziesi$ lat9 )ie pozwol, (eby znowu znikn mi z pola widzenia9 :o znajc ciebie, ni!dy nie wr cisz9 2 Fay... )aprawd, to tylko nudna robota w re!imencie... 2 )o to id z tob9 -robimy to szybciej9 Dw ch komisarzy, co5 )ajedz si strachu, jakby zstpi sam .ron *mperatora, powiadam ci9 2 )aprawd, znudzisz si... .o bardzo nudne zajcie... 2 .ym bardziej powinienem p j$9 ?eby byo mniej nudne9 6o nie5 2 zawoa :lenner. +dci!n po paszcza wyci!ajc z kieszeni pen butelk brandy, tak by m ! j zobaczy$ #aunt. 3 tak(e wszyscy inni w poczekalni. <eli tak dalej p jdzie, pomyla #aunt, to r wnie dobrze mo! o!osi$ przez me!a,on, co zamierzam. -apa :lennera za rami i wyprowadzi na zewntrz hotelu. 2 Dobra, mo(esz p j$ ze mn 2 wysycza mu do ucha. 2 .ylko zachowuj si9 * bd4 cicho9

& .a;czca na scenie do d4wik w tamburynu dziewczyna bya adna i prawie cakowicie na!a, ale major 7awne nie patrzy na ni. Patrzy na dru! stron stolika, !dzie owietlony mdym wiatem Fulnor 0abshept kal #eel nalewa do szklanek oleisty, przejrzysty pyn. )awet bez polowy swoje!o ciaa #eel byby olbrzymem. Pot(ny reketer wa(y ponad trzysta kilo!ram w, a zwalist sylwetk przytacza nawet :ra!!a. "ajor 7awne doskonale zdawa sobie spraw, (e potrzeba byo przynajmniej trzech takich jak on sam, by zr wnowa(y$ bo!ato ubrane!o m(czyzn siedzce!o razem z nim przy stoliku. 7awne jednak nie ba si !o ani troch. 2 )apijemy si, chopaczku (onierzyku 2 powiedzia #eel ci(kim, piryckim akcentem, podnoszc szklaneczk w olbrzymiej doni. 2 )apijemy si 2 z!odzi si 7awne, unoszc swoj. 2 6hocia( wolabym, (eby zwraca si do mnie per Amajorze 7awneB... chopaczku reketerzyku. -apada martwa cisza. 8 ci!u sekundy ucicho towarzystwo przy zatoczonym barze. Dziewczyna przestaa ta;czy$. #eel zamia si. 2 Dobre9 Dobre9 :ardzo zabawne9 0a, ha, ha9 2 zamia si i jednym ykiem opr (ni szklaneczk. Przy barze zn w zaczy si rozmowy i ruch. .um jakby odetchn. 7awne powoli i dystyn!owanie wypi swoje!o drinka. Potem uni s butelk i wypi nastpny litr cieczy nawet bez

mru!nicia okiem. 8iedzia, (e to jest alkohol ry(owy o strukturze podobnej do zwizk w u(ywanych do rozmra(ania silnik w transporter w typu 6himera i 7hino. -dawa sobie r wnie( spraw, (e zanim tu przyszed, za(y cztery tabletki antyodurzajce. 6ztery pastylki, kt re kosztoway ,ortun na czarnym rynku, ale opaciy si. 6zu si, jakby pi wie(, 4r dlan wod. #eel przez moment zapomnia zamkn$ usta, po czym szybko odzyska opanowanie. 2 "ajor 7awne pije jak Pirytianin9 2 powiedzia tonem komplementu. 2 .rudno wam dor wna$... 2 odpar 7awne. 2 Przejd4my do interes w. 2 6hod4 ze mn 2 powiedzia #eel i wsta. 7awne ruszy za nim, podobnie jak czterech pot(nych ochroniarzy. 'a(dy z pijcych przy barze obserwowa, jak wychodz razem tylnym wyjciem. )a scenie dziewczyna zrzucia ostatni cz$ swoje!o odzienia i wanie krcia ni na jednym palcu z zamiarem rzucenia w tum, kiedy zorientowaa si, (e nikt na ni nie patrzy. +burzona, zbie!a ze sceny. 8 zanie(onej alejce za klubem czekaa szara, paskonosa i szeciokoowa ci(ar wka. 2 8 dka. Papierosy. Pytki ze wi;skimi obrazkami. 8szystko tam masz 2 zachcajcym tonem za!ai #eel. 2 .rzymam ci za sowo 2 powiedzia 7awne. 2 Dobra, przejd4my do kwestii pienidzy. Dwa tysice imperialnych kredytek. )ie zawracaj mi !owy lokalnym mieciem. Dwa tysice *mperiali. 7awne skin !ow i strzeli palcami. - cienia wyszed Fey!or, niosc wypeniony plecak.

2 " j wsp lnik, pan Fey!or 2 przedstawi !o 7awne. 2 Poka( mu zawarto$. Fey!or postawi plecak na nie!u i otworzy !o. &i!n do rodka. * wyj pistolet laserowy. Dwa pierwsze strzay tra,iy #eela w twarz i pier, odrzucajc !o w ty, w !b alejki. - wytrenowan starannoci Fey!or umieci po jednym pocisku w czaszkach zaskoczonych ochroniarzy. 7awne podbie! do ci(ar wki i wdrapa si do szo,erki. 2 -je(d(amy9 2 wrzasn do Fey!ora, kt ry wdrapywa si po dru!iej stronie. "ajor wrzuci bie! i z rykiem silnika ruszy, sypic nie!iem spod k . #dy przeje(d(ali pod ukiem bramy przy wylocie alejki, na ci(ar wk opad ciemny ksztat, ldujc na zapakowanej kontrabandzie. .rzymajcy si pas w Fey!or, pr bujcy je mocniej zwiza$, zauwa(y ruch i rzuci si w je!o stron. Pot(ne uderzenie odrzucio !o na pacht brezentu w tyle pojazdu. &iedzcy za kierownic 7awne zauwa(y w lusterku padajce!o Fey!ora i wzdry!n si, !dy napastnik wliz!n si do kabiny. 2 Dobry wiecz r, majorze 2 powiedzia intruz. 2 6orbec9 2 wrzasn 7awne. 2 .y9 .utaj5 2 )a waszym miejscu skupibym si na prowadzeniu 2 powiedzia 6orbec, o!ldajc si za siebie. 2 8ydaje mi si, (e ludzie #eela maj z wami do po!adania. 6i(ar wka !naa, liz!ajc si po oblodzonych ulicach. -a ni, wciekle zarzucajc wiatami, pdziy cztery ciemne limuzyny. 2 )a Fetha9 2 zakl major 7awne.

' 8ielka, czarna ci(ar wka sztabowa pdzia bulwarem, mijajc kute z (elaza uliczne latarnie. #adko i sprawnie wtapiaa si w ruch uliczny, bez problem w zmieniajc pas ruchu. *nni kierowcy byli zreszt !otowi ustpi$ wielkiej maszynie, kt ra przemykaa obok z rykiem silnika i dumnym znakiem imperialne!o ora na masce. -a opancerzon szyb, w czci pasa(erskiej, #aunt pochyli si w sk rzanym ,otelu i nacisn przecznik !onika. &iedzcy obok nie!o :lenner nala do szklanki dwie du(e porcje brandy. 2 "ilo9 2 rzuci #aunt do !onika. 2 )ie tak szybko. 6hciabym unikn$ zwracania na siebie nadmiernej uwa!i. 3 to nie wsp !ra z twoimi pr bami pobicia rekordu prdkoci. 2 -rozumiaem, sir 2 zabrzmia w !oniku !os "ilo. &iedzc w kabinie kierowcy, "ilo rozlu4ni chwyt na kierownicy i umiechn si do siebie. -mniejszy prdko$. .roch. #aunt zi!norowa podawan mu przez :lennera szklank i otworzy pytk z zainstalowan map miasta. -nowu pstrykn we wcznik mikro,onu. 2 &kr$ w lewo, "ilo, i jed4 tunelem do Placu -orna. 2 3le... ale to dro!a do zimnej stre,y, komisarzu 2 odpowiedzia chopak. 2 8ykona$ rozkaz, adiutancie 2 powiedzia po prostu #aunt i wyczy !onik. 2 &tary, to chyba nie jest zadanie z wojska, co5 2 sprytnie zauwa(y :lenner. 2 )ie zadawaj pyta;, to nie bdziesz musia p 4niej

kama$, Fay. 8 rzeczy samej, staraj si nie by$ na widoku i udawaj, (e ci tu nie ma. +dwioz ci do baru za !odzin czy dwie. 3 przynajmniej mam tak nadziej, powiedzia do siebie #aunt. 7awne zakrci kierownic, wprowadzajc ci(ar wk w ciasny wira(. Przez chwil sze$ !rubych opon alarmujco liz!ao si na mokrym nie!u. -a nimi, ci!ajce ich samochody ryczay i liz!ay si, pr bujc zmniejszy$ dystans. 2 <edziemy na lepo9 2 powiedzia 7awne. 2 8je(d(amy coraz !biej w te cholerne zimne stre,y9 2 )ie mamy zbyt wielkie!o wyboru 2 odpar 6orbec. 2 -apdzaj nas tam. )ie miae przy!otowanej dro!i ucieczki5 7awne nie odpowiedzia, skupiajc si na prowadzeniu pojazdu. 8zili kolejny, ostry zakrt. 2 6o tu robisz5 2 zapyta wreszcie. 2 &am sobie zadaj to pytanie 2 odpar 6orbec. 2 6 (, prawda jest taka, (e chciaem zrobi$ to, co robi dobry re!imentowy pukownik, kiedy je!o ludzie zeszli na ld po koszmarze, jakim byo pieko na Fortis, czyli p j$ do podejrzanych dzielnic i kupi$ czarnorynkowe napitki i tym podobne towary. /udzie doceniaj pukownika, kt ry si o nich troszczy. 7awne skrzywi si, zarzucajc !watownie kierownic. 2 Potem przypadkiem zobaczyem ciebie i twoje!o przydupasa i uwiadomiem sobie, (e robicie dokadnie to, co powinny robi$ na urlopie takie kanalie jak wy. 6zyli oszwabiacie lokalnych z kontrabandy, by sprzedawa$ j

kole!om. 8ic pomylaem sobie= mo(e si docz5 7awne ma to, cze!o mi potrzeba, a bez mojej pomocy o wicie bdzie pywa z obci(eniem w rzece 6racia. 2 .wojej pomocy5 2 splun 7awne. /usterko wsteczne rozpryso si na!le, tra,ione pociskiem. +baj m(czy4ni skulili si. 2 .ak 2 powiedzia 6orbec, wyci!ajc spod paszcza pistolet automatyczny. 2 &trzelam lepiej ni( ten Fethowy wycieruch, Fey!or. 6orbec opuci szyb w swoich drzwiach i wychyli si, strzelajc kr tkimi seriami w kierunku pdzcych za nimi pojazd w. Przednia szyba jedne!o z czarnych pojazd w eksplodowaa, pojazd skrci !watownie, uderzajc w nastpny w z, zanim rbn w cian, koziokujc trzy razy i ldujc wreszcie w deszczu szka i szcztk w metalu. 2 .o tyle, jeli chodzi o mnie 2 powiedzia 6orbec. 2 3le jeszcze zostay trzy9 2 krzykn 7awne. 2 -!adza si 2 powiedzia 6orbec, adujc wie(y ma!azynek 2 3le jestem na tyle bystry, (e pomylaem o wziciu zapasowej amunicji. #aunt nakaza "ilo zaparkowa$ ci(ar wk na ro!u :ulwaru 6ienia *!y. 8yszed z kabiny w mro4n wie(o$ nocy. 2 -osta; tu 2 powiedzia do :lennera, kt ry leniwie skin rk. 2 .y te( 2 rozkaza chopakowi, kt ry wydawa si rusza$ za nim. 2 <est pan uzbrojony, sir5 2 zapyta "ilo. #aunt uwiadomi sobie, (e nie jest. -aprzeczy ruchem !owy. "ilo wyci!n sw j tanithia;ski srebrny sztylet i

poda komisarzowi, m wic= 2 )i!dy nic nie wiadomo. #aunt podzikowa bez sowa i odszed w ciemno$. &tre,y zimna stanowiy ponure przypomnienie, (e spoecze;stwo w tak rozle!ym miecie jak 6racia dzielio si na wiele warstw. 8 samym sercu znajdoway si wielki paac Eklezjarchy i *!a *mperium. Dookoa znajdoway si bo!ate rezydencje bo!aczy. Pod!rzewane, patrolowane, ekranowane i strze(one, stanowiy mae wiaty bezpiecze;stwa i wy!ody. .am mo(na byo cieszy$ si ka(dym przywilejem bycia poddanym *mperium. 3le znajdujca si poza stre, ciepa wiksza cz$ miasta pozbawiona bya takich luksus w. 'ilometr za kilometrem ci!ny si obszary rozpadajcych si blok w, budynk w i ma!azyn w, od stuleci !nijce, pozbawione ciepa, wiata i opieki. .utaj kr lowaa przestpczo$, tu nie si!aa wadza &dzi w. *ch jurysdykcja ko;czya si na !ranicach wewntrzne!o miasta. .o byo ludzkie zoo, d(un!la miejska, kt ra otaczaa orodek cywilizacji. 8 pewien spos b przypominao to struktur *mperium 2 bo!ate, luksusowe centrum otoczone straszn rzeczywistoci, o kt rej niewiele wiedziao. 3lbo nie chciao wiedzie$. -acz pada$ lekki nie!, zbyt mokry, by osadza$ si na ubraniu. Powietrze byo zimne i wil!otne. #aunt szed brukowanym chodnikiem. )umer HLJM przy :ulwarze 6ienia *!y by ciemnym, brzydkim budynkiem. - sz ste!o pitra docierao pojedyncze, przy$mione wiato. #aunt wszed do rodka. 8 korytarzu mierdziao mokr wen i stchlizn. )ie byo wiata, ale zauwa(y schody w

( tawym, przydymionym blasku setek wiec osadzonych w r (ne!o rodzaju butelkach. #dy doszed do trzecie!o pitra, usysza muzyk. <aki rodzaj ballady tanecznej, wnioskujc z melodii. &tare na!ranie trzeszczao. 6icha muzyka brzmiaa jak widmo samej siebie. &z ste, ostatnie pitro. +dupane kawaki tynku zacielay nad(arty dywanik. #dzie w cieniu piszczay i skrobay szczury. "uzyka bya !oniejsza, dochodzc z pokoju, do kt re!o zmierza komisarz. Drzwi do mieszkania byy otwarte, wypuszczajc stru! wiata janiejsze!o ni( poblask wiec. #aunt rozpozna ,ioletowy bysk automatycznie zasilanej lampy polowej. -aciskajc palce na rkojeci no(a ukryte!o w kieszeni paszcza, wszed do rodka. ( Pok j by pozbawiony nawet desek podo!i i tynku na cianach. +dtwarzacz sta na stercie starych ksi(ek, mruczc cicho. /ampa staa w ro!u, rzucajc widmowe, ,ioletowe wiato na cae pomieszczenie. 2 6zy jest tu kto5 2 zapyta #aunt, zaskoczony d4wikiem wasne!o !osu. 8 ssiadujcej z pokojem azience poruszy si cie;. 2 <akie jest haso5 2 zapyta. 2 6o5 2 )ie mam czasu, (eby ci wyjania$. 0aso. 2 +rle #niazdo 2 odpowiedzia #aunt, podajc sowo kodowe, kt re!o u(ywali razem z Fereydem dawno temu na Pashen N1OL.

Posta$ wyra4nie si rozlu4nia. -nu(ony, starszy m(czyzna w pobrudzonym !arniturze wszed do pokoju. 8 opuszczonej doni trzyma kr tkolu,owy pistolet nieznane!o typu. #aunt westchn. .o nie by Fereyd. 2 'im jeste5 2 zapyta #aunt. "(czyzna zmarszczy brwi w odpowiedzi. 2 Podanie nazwiska wydaje si cakowicie niewaciwe w tych okolicznociach. 2 &koro tak m wisz 2 odpar #aunt. "(czyzna podszed do odtwarzacza i puci inn melodi. - !onik w, zaczynajc si wibrujcymi d4wikami ,let w i !itar, popyna kolejna starowiecka, paczliwa piosenka o mioci, pena obietnic i (al w. 2 <estem asystentem, kurierem i prawdopodobnie trupem 2 powiedzia nieznajomy. 2 6zy masz jakie pojcie o skali problemu, albo jak !boko on si!a5 #aunt wzruszy ramionami. 2 )ie. )awet nie wiem, o jakim problemie m wisz. 3le u,am mojemu staremu przyjacielowi, Fereydowi. .o mi wystarczy. :iorc pod uwa! je!o sowa, nie mam wtpliwoci co do powa!i tej kwestii, ale jeli chodzi o zo(ono$ czy !bi... "(czyzna bacznie si mu przy!lda. 2 &u(ba wywiadowcza Floty zao(ya sie$ system w szpie!owskich na %wiatach &abbat, kt re maj nadzorowa$ 'rucjat. 2 8 rzeczy samej. 2 <estem czci tej siatki. .ak jak ty, chocia( o tym nie wiesz. Prawda, kt r odkrylimy, jest przera(ajca. 8 dow dztwie tej 'rucjaty toczy si ponura walka o wadz, m j przyjacielu.

#aunt zacz si niecierpliwi$. )ie przyszed tutaj, (eby wysuchiwa$ niepotwierdzonych spekulacji. 2 6o mnie to obchodzi5 )ie nale( do # wne!o Dow dztwa. )iech si k c i d4!aj w plecy midzy sob... 2 6zy zamierzasz to wszystko zaprzepaci$5 Dziesi$ lat walk5 8szystkie zwycistwa "istrza 8ojny &laydo5 2 )ie 2 ponuro przyzna #aunt. 2 .en spisek za!ra(a wszystkim. <ak siy 'rucjaty mo! dalej atakowa$, skoro dow dcy skacz sobie do !arde5 -a jeli walczymy midzy sob, jak mo(emy wy!ra$ z przeciwnikiem5 2 Dobra, po co tu jestem5 2 wtrci #aunt. 2 +n przewidzia, (e bdziesz ostro(ny. 2 'to5 Fereyd5 "(czyzna zamilk na chwil, nie odpowiadajc bezporednio na pytanie. 2 Dwie noce temu, moi towarzysze tu w 6racii odebrali sy!na od astropaty ze statk w zwiadowczych przy "!listej #ranicy. :ya przeznaczona do kwatery Floty 8ielkie!o /orda 8ojny !eneraa Dra>ere. Poziom dostpu 'armazyn. #aunt zamru!a ze zdziwienia. Poziom 'armazyn. )ieznajomy wyj z kieszeni may kryszta i podni s !o do wiata. 'amie; odbija ,ioletowe promienie, zaamujce si na je!o ciankach. 2 Dane s zapisane na tym krysztale. Dw ch psyker w oddao (ycie, (eby odebra$ sy!na i przekaza$ !o nam. Dra>ere nie mo(e poo(y$ na nim swoich ap. Poda !o #auntowi. .en tylko wzruszy ramionami. 2 * tak po prostu mi !o dajesz5 "(czyzna westchn ci(ko.

2 +d czasu, !dy moja siatka w 6racii przechwycia sy!na, jestemy w ci!ym ruchu. 'ontrwywiad Dra>ere jest na naszym tropie, starajc si odzyska$ dane. )ie mam ju( niko!o, komu m !bym zawierzy$ ten kryszta. &kontaktowaem si z moim zwierzchnikiem poza planet, kt ry kaza mi czeka$ na zau,ane!o sprzymierze;ca. 'imkolwiek jeste, przyjacielu, kto ma o tobie dobre zdanie. @,amy ci. 8 tej tajnej wojnie to znaczy bardzo du(o. #aunt wzi kryszta z dr(cych rk nieznajome!o. )ie za bardzo wiedzia, co ma powiedzie$. )ie chcia mie$ nic wsp lne!o z t ca spraw, ale zacz sobie uwiadamia$ stawk, o jak toczy si !ra. &tarszy m(czyzna umiechn si do nie!o. -acz co m wi$... %ciana za nim eksplodowaa w bysku wiata i wyparowanych ce!ie. Dwa niebieskie pasma laser w wliz!ny si do pomieszczenia, w przelocie przecinajc nieznajome!o na trzy czci, zanim zd(y si poruszy$. ) #aunt rzuci si w stron drzwi do mieszkania. 8yci!n sztylet "ilo, nie wiedzc, czy przyda si na cokolwiek. )a schodach zadudniy kroki bie!ncych ludzi. -e swoje!o punktu obserwacyjne!o przy drzwiach komisarz zauwa(y dw ch opancerzonych (onierzy, kt rzy wskoczyli do pokoju przez dziur w cianie. :yli wielcy i ubrani w czarne, pozbawione odznak bojowe pancerze. 8 rkach trzymali mody,ikowane, skr cone karabinki

laserowe. "a!netyczne przyssawki na kolanach i przedramionach wskazyway, (e wdrapali si po zewntrznej cianie, wywalajc dziur min kierunkow. 7ozejrzeli si po pokoju, szperajc zielonymi promieniami celownik w laserowych. <eden z (onierzy zauwa(y le(ce!o #aunta i otworzy o!ie; w je!o kierunku. &eria tra,ia we ,ramu!, roztrzaskujc j w strzpy drewna i kawak w tynku. #aunt rzuci si !ow naprz d. :y trupem9 .rupem, chyba (e... Pistolet nieznajome!o le(a przed nim na z(artym dywanie. "usia tu upa$, !dy m(czyzna zosta tra,iony. #aunt zapa !o, odbezpieczy ruchem kciuka i przeturla si, otwierajc o!ie;. Pistolet by may, ale dziwny ksztat wyra4nie wiadczy o tym, (e jest to staro(ytna i bezcenna specjalistyczna bro;. "iaa kopa jak mu i !rzmiaa niczym dziao typu :azyliszek. Pierwszy strza zaskoczy tak #aunta, jak i dw ch zamaskowanych napastnik w, !dy wywali w cianie dziur wielkoci wazu do czo!u. Dru!i pocisk eksplodowa w ciele jedne!o z (onierzy. "ay run na rkojeci pistoletu zmieni si z AFB na A***B. #aunt westchn. )ajwyra4niej bro; nie zostaa obdarzona nadmiernie poka4nym ma!azynkiem. .upot na schodach stal si !oniejszy, !dy trzech kolejnych (onierzy wbie!o na ! r, depczc i wywracajc wiece. #aunt klkn i rozwali !ow pierwszemu napastnikowi. 3le pozostali dwaj otworzyli o!ie; w ! r schod w, a pozostay (onierz w mieszkaniu za nim r wnie( zacz strzela$. +!ie; krzy(owy trzech laser w

strzelajcych kr tkimi seriami rozrywa na kawaki ciany korytarza. #aunt pad tak szybko na podo!, (e uderzy rk w deski, wypuszczajc bro;, kt ra potoczya si w d schod w. 8ro!a seria przebia podo! kilka centymetr w od twarzy #aunta. 3le nie tra,ia !o. Po kilku chwilach (onierze wstrzymali o!ie; i zaczli przesuwa$ si do przodu, sprawdzajc korytarz. 'urz i dym uniemo(liwia widoczno$ w ciemnym korytarzu. 'iedy (onierz wychyli !ow z mieszkania, srebrne ostrze tanithia;skie!o sztyletu przebio mu czaszk, zwalajc !o na podo! w spazmach. #aunt zerwa si. Potrzebowa jedynie kilku sekund, (eby wyrwa$ bro; z rki zabite!o i zasypa$ o!niem tych z dou. 3le tamci z dou ju( !o mieli w polu widzenia. -obaczy bysk i zda sobie spraw, (e celowniki laserowe omioty mu twarz i spoczy na sercu. &ycha$ byo kr tk seri z lasera, po czym obok !ryzce!o w nozdrza dymu omi t schody. :lenner pojawi si w polu widzenia komisarza, ostro(nie przestpujc nad poczerniaymi zwokami, z dymicym pistoletem w doni. 2 -nudziem si czekaniem na ciebie 2 powiedzia. 2 3 poza tym wydaje si, jakby potrzebowa pomocy, co *bram5 * &zara ci(ar wka, ci!ana ju( tylko przez jeden pojazd, z rykiem zwikszya obroty silnika, pokonujc onie(one wzniesienie dro!i, na moment odrywajc si od jezdni. 2 6o to jest5 2 zakrzykn 7awne, !dy za chwil wyldowali i koa odzyskay przyczepno$ na liskiej

jezdni. 2 .o si chyba nazywa Azapora dro!owaB 2 odpar 6orbec. Przed nimi ulica ko;czya si rzdem podpalonych beczek i barykad z betonowych sup w i drutu kolczaste!o. 8 pobli(u krcio si kilka uzbrojonych postaci. 2 - dro!i9 -jed4 z dro!i9 2 wrzasn 6orbec. "ajor pochyli si i skrci mocno kierownic. 6i(ar wka zatoczya si na bok i w penym rozpdzie uderzya przodem w drewniane wrota stare!o, opuszczone!o ma!azynu. -atrzymaa si po kilku metrach. &ilnik zacz dawi$ si i w ko;cu z!as. 2 )o i co teraz5 2 wysycza 7awne. 2 6 (, jest nas dw ch i Fey!or... 2 zacz 6orbec. - tylu ci(ar wki Fey!or zacz si podnosi$, krcc w oszoomieniu !ow. 2 .rzy Duchy, z cholerne!o najlepsze!o re!imentu w caej #wardii. )ajlepiej dziaamy z zaskoczenia i w nocy. 3 tu niespodzianka, jestemy w ciemnym ma!azynie9 6orbec odbezpieczy automatyczny pistolet. 7awne wyci!n sw j pistolet laserowy i zrobi to samo. @miechn si. 2 Dobra, sko;czmy z tym. <eszcze przez wiele lat p 4niej w barach i klubach w zimnych stre,ach miasta 6racia, kr(yy opowieci o strzelaninie w starym ma!azynie Finchy, zapewniajc !awdziarzom darmowe kolejki. " wiono o setkach strza w, o basowym pomruku pistolet w maszynowych noszonych przez dwudziestu uzbrojonych m(czyzn, bandyt w na usu!ach osawione!o kr la zbrodni Fulnora

0abshepta kal #eela, kt rzy weszli w ciemno$ i dym. 8szyscy z!inli. Pado dwadziecia strza w, niekt re z pistolet w laserowych, a niekt re z wielkokalibrowe!o pistoletu automatyczne!o. )i mniej, ni wicej, tylko dokadnie dwadziecia. )ikt ni!dy ju( nie zobaczy tych ludzi przybyych spoza planety, ani ci(ar wki penej przemyconych towar w, kt ra staa si pocztkiem caej a,ery. 6i(ar wka sztabowa przemykaa pustymi ulicami stre,y zimna, zmierzajc do bezpieczne!o centrum miasta. 8 tyle pojazdu :lenner nala kolejne dwie porcje dro!iej brandy. .ym razem #aunt przyj szklaneczk i wychyli j jednym haustem. 2 )ie musisz mi m wi$, co si tam stao, *bram, jeli nie masz ochoty. #aunt westchn. 2 #dybym musia, to posuchaby uwa(nie5 :lenner zamia si. 2 <estem lojalny wobec *mperatora, #aunt, a podw jnie lojalny wobec starych kumpli. 6o jeszcze chciaby usysze$5 #aunt umiechn si i wyci!n swoj szklaneczk, kt r :lenner natychmiast napeni. 2 .o mi wystarczy, jak sdz. :lenner pochyli si do nie!o, m wic szczerze po raz pierwszy od kilku lat. 2 &uchaj *bram... "o(e wydaje ci si, (e jestem starym prykiem, tustym od dobre!o (arcia i luksus w posiadania cholernie per,ekcyjne!o re!imentu... 3le ja nie zapomniaem, jak smakuje walka i o!ie;. )ie zapomniaem

powodu, dla kt re!o tu jestem. "o(esz mi zau,a$, (e pojad z tob do same!o pieka i wyci!n stamtd tw j tyek. -robi to dla ciebie. 2 * dla *mperatora 2 przypomnia mu #aunt z umiechem. 2 * dla cholerne!o *mperatora 2 odpar :lenner, stukajc si z nim szklank. 2 0ej9 2 zauwa(y po chwili milczenia. 2 Dlacze!o tw j chopak zwalnia5 "ilo zatrzyma samoch d, jednak nie z!asi silnika. Dro! przed nimi blokoway dwa pojazdy !sienicowe. %wieciy prosto w oczy re,lektorami ustawionymi na pen moc, ale "ilo dostrze!, (e byy pomalowane w kolorach <anti;skich Patrycjuszy. Pot(ne postacie z !oymi, wy!olonymi !owami wysiaday z nich, trzymajc w rkach paki i saperki. #aunt wyszed z kabiny wkr tce po tym, jak ci(ar wka zatrzymaa si. .u( za nim stan :lenner. -acz pada$ !stszy nie!. -mru(y oczy, starajc si rozpozna$ tych ludzi, mimo jaskrawe!o wiata re,lektor w. 2 :rochuss9 2 sykn. 2 Pukownik1komisarz #aunt 2 odpar major Patrycjuszy, wystpujc krok do przodu. :y rozebrany do podkoszulka i naoliwiony niczym !ladiator. .rzyman w rku drewnian pak uderza w misist do;. 2 Pomylaem sobie, (e mamy do po!adania. .y i twoje szumowiny oszustwem pozbawilicie nas zwycistwa na Fortis. 'analie. :awicie si w (onierzy, !dy powinnicie ustpi$ miejsca prawdziwej armii. .y i twoje (aosne Duchy powinnicie dawno wisie$ na stryczku, tam !dzie wasze miejsce. #aunt westchn.

2 .o chyba nie jest ! wny pow d, prawda, :rochuss5 .ak, nadal !niewacie si z powodu lekkie!o sp 4nienia na zwycistwo na Fortis, ale chyba nie o to chodzi. 6zemu tak si !niewacie, (e wtedy wy!ralimy5 -nowu ta sprawa z plam na honorze5 &tary du!, kt ry macie do spacenia5 8y i Flense5 <estecie idiotami. .o bardzo honorowa sprawa, jak pchnicie w plecy w ciemnej uliczce, tutaj w zimnej stre,ie. 8y!odne, nie znajd naszych cia a( do odwil(y. 2 )ie wydaje mi si, (eby znajdowa si w odpowiedniej pozycji do ne!ocjacji 2 powiedzia :rochuss. 2 "y, <anti;czycy, (damy spaty du!u w krwi, !dziekolwiek nadarzy si okazja. .u jest r wnie dobre miejsce jak !dziekolwiek. 2 8ic zamierzasz splami$ sw j honor, (eby zmaza$ mniejsz plam5 :rochuss, ty dupo woowa, mo(e nie dostrze!asz ironii5 Po pierwsze nie byo (adnej ujmy na honorze. )aprawiem tylko bd. &am doskonale wiesz, kto jest winny je!o popenienia. <edyne, co zrobiem, to ujawniem tch rzostwo w dziaaniu <anti;czyk w. 2 *bram9 2 sykn mu do ucha :lenner. 2 )i!dy nie bye dyplomat9 +ni chc krwi9 +bra(ajc ich nie poprawisz swojej sytuacji. 2 Poradz sobie z tym 2 sucho odezwa si #aunt. 2 )ie, ja si tym zajm... 2 :lenner odepchn !o na bok i stan przed (onierzami z <ant. 2 "ajorze... <eli chcecie walki, to nie zamierzam was rozczarowa$. .ylko chwilk5 Prosz5 :lenner odwr ci si do "ilo i szepn= 2 6hopcze, jak szybko potra,isz jecha$ tym zomem5 2 8ystarczajco szybko 2 odpar r wnie cicho "io 2 i

wiem dokadnie, !dzie mam jecha$... :lenner ponownie zwr ci si do janti;skich osik w i umiechn si w blasku wiate. 2 "ajorze :rochuss, po kr tkiej konsultacji z moimi kole!ami, mo! teraz bezpiecznie powiedzie$... *d4 do pieka, ! wnojadzie9 &koczy do tyu, wci!ajc za sob #aunta. "ilo wrzuci bie! i ci(ar wka z rykiem ruszya na rozbie!ajcych si w panice (onierzy. 'ilka chwil p 4niej ci(ar wka !naa onie(on ulic z niebezpieczn prdkoci, wyprzedzana przez przera4liwy ryk silnik w i klaksonu. 'lnc i zorzeczc, :rochuss ze swoimi lud4mi wsiadali do pojazd w, ruszajc w poci! i wznoszc spod buksujcych k ,ontanny nie!u. 2 <estem szczliwy, (e ty si tym zaje, Fay 2 umiechn si #aunt. 2 )ie wiem, czy potra,ibym zachowa$ si tak dyplomatycznie. + &zere!owy :ra!! ucaowa swoje ,artowne kostki i rzuci wszystkimi trzema. 8r d z!romadzone!o wok tumu rozle!y si okrzyki, po czym stosy (eton w przesuny si w je!o stron. 2 Dalej, :ra!! 2 siedzcy obok nie!o &zalony /arkin wrzeszcza mu do ucha. 2 -r b to jeszcze raz, ty stary, wielki pijaku9 :ra!! zamia si i wzi w rce kostki. .o jest (ycie, pomyla. - daleka od pieka Fortis, zniszczenia i mierci, w zadymionych salach kasyna w zimnej stre,ie wreszcie czul si dobrze, z kilkoma

prawdziwymi przyjaci mi, adnymi panienkami i stoami w kasynie czynnym przez ca noc. Po chwili obok pojawi si Farl, przyjacielsko, lecz bolenie poklepujc !o po plecach. Farl nadal przyzwyczaja si do cybernetycznej rki, kt r medycy zastpili ko;czyn utracon na Fortis. 2 #ra mo(e poczeka$, :ra!!. "amy spraw do zaatwienia. :ra!! i /arkin ucaowali na po(e!nanie swoje towarzyszki i razem z Farlem wyszli tylnymi drzwiami na onie(on ramp. 6zeka na nich &uth, a tak(e "elyr, "eryn, 6a,,ran, 6urral, 6oli, :aru, "koll, 7a!lon... prawie dwadziecia Duch w. 2 6o si dzieje5 2 zapyta :ra!!. "elyr rk wskaza do tyu, !dzie 6orbec, 7awne i Fey!or wyadowywali butelki i papierosy z potrzaskanej, szeciokoowej ci(ar wki. 2 Pukownik dostarczy troch pysznych akoci dla nas, niech bdzie bo!osawione je!o dobre serce. 2 .o mio z je!o strony 2 powiedzia :ra!!, oblizujc war!i, nie do ko;ca pewien, dlacze!o 7awne i Fey!or wy!ldali na wkurzonych. 6orbec umiechn si do nich. 2 6hod4cie tu wszyscy9 +r!anizujemy zabaw, chopaki9 -a .anith9 -a nas9 7ozle!y si okrzyki i oklaski. Farl skoczy na brezent i otworzy skrzynk tanithia;skim sztyletem. -acz rozdawa$ butelki wr d z!romadzonych wok (onierzy. 2 0ej9 2 zakrzykn na!le 7a!lon, wskazujc na rozwietlon mdym odblaskiem lamp boczn alejk. 2 "amy !oci9 &ztabowa ci(ar wka z poliz!iem zatrzymaa si tu( za

pojazdem 6orbeca. #aunt wyskoczy z kabiny. 7ozle! si ch ralny okrzyk, a kto rzuci mu butelk. 'omisarz zerwa kapsel i poci!n spory yk, zanim wskaza rk na ciemno$ za sob. 2 6hopaki, przydaoby mi si kilku... 2 zacz. "ajor :rochuss pochyli si do przodu, siedzc w kabinie pdzce!o transportera, starajc si dostrzec co przez przedni szyb, bezustannie omiatan przez wycieraczki usuwajce odpryski nie!u. 2 .eraz !o mamy9 -atrzyma si przed nami9 :rochuss zacisn pici i zacz uderza$ pak w do;. )a!le zauwa(y tumy wiwatujcych Duch w z!romadzone na tyach baru. &etka... mo(e dwie setki ludzi. 2 + kurwa9 2 zdoa wykrztusi$. :ar by prawie pusty, noc !asa w pierwszych promieniach witu. *bram #aunt opr (ni swoj szklank i spojrza na Faynoma :lennera, kt ry spa z !ow opart o stolik tu( koo nie!o. 'omisarz wyj z kieszeni kryszta i zacz podrzuca$ !o w doni. .u( obok pojawi si 6orbec. 2 .o bya ci(ka noc, komisarzu. #aunt spojrza na nie!o, zaciskajc kryszta w doni. 2 "o(e najdu(sza z dotychczasowych, 6olm. &yszaem, (e wy te( si zabawilicie. 2 .ak i to na rachunek 7awne, co bez wtpienia ci ucieszy. 6hcesz mi powiedzie$, co si dzieje5 #aunt umiechn si do siebie. 2 "o(e lepiej postawi ci drinka 2 powiedzia, kiwajc na senne!o barmana. 2 .ak, chciabym ci powiedzie$. * zrobi to, ale w odpowiednim czasie. 6zy jeste lojalny, pukowniku 6olmie 6orbecu5

+lbrzym spojrza na nie!o z wyrzutem. 2 )a *mperatora, powicibym wasne (ycie 2 powiedzia bez chwili wahania. #aunt skin !ow. 2 <a te(. Dro!a przed nami mo(e by$ naprawd ci(ka. 3le dobrze, (e mo! na ciebie liczy$. 6orbec nie powiedzia nic, tylko podni s swoj szklank. #aunt stukn si z nim. 7ozle! si cichy brzk. 2 Pierwszy i +statni 2 rzek 6orbec. #aunt umiechn si lekko i odpowiedzia= 2 Pierwszy i <edyny.

s!omnienie
Manzi!or Trzydzie"ci lat wcze"niej Dom znajdowa si na zboczu # ry 7esyde. Du!ie kolumnady zapewniay widok na wodospady. -ote so;ce przez cay dzie; zalewao !o swoim blaskiem, a( do zachodu, !dy stawao w o!niu. :yo ciepo. 'a(de!o wieczoru wietlne kule w ci(kich oprawach rozwietlay ciemnoci atrium. *bram wyobra(a sobie, (e s to nawi!atorzy wytyczajcy cie(ki przez nieznane szlaki Elizjum, pomidzy zawirowaniami +snowy. :awi si na skpanych w so;cu tarasach, wyrastajcymi ponad m! znad wodospad w, kt re z omotem spaday osiem kilometr w w !b P nocne!o 'anionu. - te!o miejsca mo(na byo czasami zobaczy$ myliwce i barki *mperium, startujce lub ldujce przy wielkich han!arach Portu /anatre. - odle!oci wy!lday niczym wietliki na tle wieczorne!o nieba. *bram zawsze wskazywa palcem i twierdzi, (e na jednym z nich jest je!o ojciec. )iania oraz stary opiekun, :enthlay, zawsze !o poprawiali. )ie mieli w o! le wyobra4ni. :enthlay nie mia nawet rk. 8skazywa na niebo swoimi buczcymi protezami i cierpliwie wyjania, (e jeli ojciec *brama byby na jednym ze statk w, to z pewnoci wiedzieliby o tym wczeniej. 3le +ric, kucharz w skrzydle !ospodarczym, mia

bardziej otwarty umys. )osi chopca w pot(nych ramionach i patrzy z nim na wszystkie statki i wahadowce. *bram mia zabawk 2 model pancernika, kt ry je!o wujek Dercius wyrze4bi z kawaka plastiku. &iedzc na ramionach +rica chopiec macha nim i przeprowadza wyima!inowane walki powietrzne. +ric posiada na lewym przedramieniu wielki tatua( byskawicy, kt ry zawsze ,ascynowa *brama. 2 .o z #wardii *mperialnej 2 odpowiada +ric na pytania chopca. 2 .rzeci z <ant przez osiem lat. +dznaka honorowa. )i!dy nie m wi nic wicej. -a ka(dym razem, !dy stawia chopca na ziemi i wraca do kuchni, ten zastanawia si nad buczcym od!osem, jaki dobie!a spod ,artucha. Przypomina d4wiki, jakie wydobyway si z ramion opiekuna, !dy !estykulowa. .ej nocy przyby wujek Dercius, niespodziewanie i bez zapowiedzi. +ric bawi si z chopcem na tarasie wie(o wyrze4bion drewnian ,re!at. 'iedy dobie! ich !os Derciusa, *bram podskoczy i wbie! do rodka domu. 8pad na wujka niczym meteor, ciskajc !o mocno. 2 *bram9 *bram9 <aki silny ucisk9 6ieszysz si, widzc swoje!o wujka, co5 Dercius wy!lda na tytana w swoim wspaniaym, janti;skim mundurze. @miechn si do chopca, lecz je!o oczy pozostay smutne. +ric wkroczy do pokoju, mamroczc sowa przeprosin. 2 "usz wraca$ do kuchni 2 powiedzia. 8ujek Dercius zrobi co dziwne!o. Podszed do +rica i ucisn !o.

2 6iesz si, (e ci widz, stary druhu. 2 <a te(, sir. "ino wiele lat. 2 Przywioze mi jak zabawk, wujku5 2 zapyta *bram, strzsajc z ramienia do; zasmuconej nia;ki. Dercius wr ci do nie!o. 2 6zy kiedykolwiek ci rozczarowaem5 2 zamia si. 8skaza na sy!net na maym palcu, jednoczenie obejmujc mocno chopca. 2 8iesz, co to jest5 2 Piercionek9 2 .y spryciarzu9 3le nie tylko. 2 Dercius ostro(nie przekrci zbkowan opraw piercienia i otworzy !o. -e rodka wytrysn cienki, city u ! ry promie; lasera. 2 3 wiesz, co to jest5 *bram potrzsn !ow. 2 .o jest klucz. +,icerowie tacy jak ja potrzebuj sposobu, (eby otwiera$ pewne tajne rozkazy. &ekretne rozkazy. 6zy wiesz, czym one s5 2 " j ojciec powiedzia mi9 & r (ne kody... .o si nazywa Apoziom dostpuB. Dercius i inni zamiali si, syszc rezolutny ton w !osie chopca. 3le ich miech brzmia nieco sztucznie. 2 "asz racj9 'ody takie jak Pantera, Epsilon, 'ryptoK czy stare kody1kolory= bkit, szkarat, purpura, obsydian i karmazyn 2 wyjani Dercius, zdejmujc piercie;. 2 <ako !enera otrzymaem taki sy!net, by m c otwiera$ i odczytywa$ te rozkazy. 2 8ujku, czy m j ojciec te( taki ma5 6hwila milczenia. 2 +czywicie. 2 6zy m j ojciec wraca do domu5 <est z tob5 2 Posuchaj mnie *bram, jest co...

6hopiec wzi do rki sy!net i uwa(nie !o obejrza. 2 6zy naprawd jest dla mnie, wujku Dercius5 6zy jest m j5 *bram na!le poderwa !ow i zauwa(y, (e wszyscy intensywnie si w nie!o wpatruj. 2 Dostaem !o9 2 oznajmi. 2 +czywicie, (e jest tw j. "o(esz !o zatrzyma$... 2 powiedzia nadal trzymajcy !o Dercius. 8y!lda, jakby nad czym rozmyla. 2 Posuchaj mnie *bram, musz ci co powiedzie$... .o dotyczy twoje!o ojca.

Rozdzia (
4lizjum 1 #aunt rozmawia z Fereydem. &iedzieli przy kominku, wr d mi!oczcych cieni rezydencji w zdemilitaryzowanej stre,ie najwiksze!o miasta na Pashen N1OL. Fereyd wystpowa jako !ospodarz domu, w ciemnoczerwonej szacie, tak czsto spotykanej na Pashen. Prowadzi na wp powa(n rozmow o pracy szpie!a, wy!aszajc niedoko;czone i podchwytliwe uwa!i, kt rymi lubi dra(ni$ swoje!o przyjaciela komisarza. )ietypowa para 2 komisarz i szpie! *mperium. <eden wysoki blondyn, dru!i bardziej krpy, ciemnowosy. -czeni razem przez wojn, lubili si i tworzyli z!rany zesp l mimo odmienne!o pochodzenia i rodzaju su(by. &iatka wywiadowcza Fereyda, pracujc w ukryciu na miastach1,armach Pashen, odkryta przejawy wstrtne!o kultu 6haosu, jak r wnie( !rup heretyk w wr d o,icer w Floty. 8 wyniku katastro,alnie przeprowadzonej akcji Floty, rozpocztej zbyt wczenie w odpowiedzi na odkrycie Fereyda, doszo do otwartej wojny na powierzchni planety. 8 e,ekcie nastpi desant #wardii *mperialnej. Przypadek sprawi, (e 0yrkanie #aunta przeprowadzili akcj, kt ra miaa na celu uwolnienie Fereyda z rk zdrajc w z Pashen. P 4niej razem ujli i zlikwidowali zdrajc barona &yla!a. 7ozmawiali o lojalnoci i zdradzie. Fereyd przekonywa,

(e jedynie czujno$ szpie!owskiej siatki *mperatora trzymaa pod kontrol prywatne ambicje niekt rych o,icer w. #aunt nie m ! jednak skoncentrowa$ si na sowach Fereyda, !dy( je!o twarz ci!le si zmieniaa. 6zasami mia twarz +ktara, a p 4niej w m!nieniu oka zmieniaa si w oblicze Derciusa albo ojca #aunta. 'omisarz w ko;cu uwiadomi sobie, (e ni. Po(e!na swoje!o przyjaciela i obudzi si, zmczony i niewyspany. Powietrze byo nieprzyjemnie zastae. Pok j by may, z niskim, zakrzywionym su,item i zamontowanymi wewntrz cian pytami owietleniowymi, kt re przed zaniciem przekrci na minimum ener!ii. 8sta i zao(y ubranie, zbierajc poszcze! lne je!o elementy z miejsca, w kt re rzuci je poprzednie!o wieczoru= spodnie, koszul, buty, kr tk kurtk polow z wysokim konierzem, obszytym splecionymi imperialnymi orami. 8 kaburze wiszcej na wieszaku nie byo pistoletu, ale za to mia sw j tanithia;ski sztylet. +tworzy drzwi1waz i wyszed na du!i, ciemny korytarz. .utaj powietrze byo r wnie zastae i !orce, lecz chocia( by jaki przewiew, stae dostarczany przez systemy wentylacyjne ukryte pod czarnymi kratownicami w pododze. &pacer dobrze mi zrobi, pomyla. 3kurat trwaa nocna zmiana, wic lampy na pokadzie rzucay przy$mione wiato. 8ok rozle!a si wszechobecny szmer olbrzymich reaktor w, a wytwarzane przez nie wibracje wprawiay w dr(enie wszystkie metalowe przedmioty, a nawet samo powietrze. #aunt wdrowa przez jaki kwadrans po cichych korytarzach, nie napotykajc niko!o. )a skrzy(owaniu

korytarzy wszed do ! wnej windy, przykadajc pasek kodowy do runicznej pytki w cianie. 7ozle! si elektroniczny poszum silnik w, jak r wnie( trzyd4wikowy zapiew sztucznych !arde, kt ry oznajmi ruch windy. %wietlny wska4nik powoli przeskoczy przez kolejne dwadziecia znaczk w na byszczcej, miedzianej pytce. 'olejny ch rek oznajmi koniec jazdy. Drzwi rozsuny si. #aunt wyszed na obszar zwany &zklan -atok. :yo to najpikniejsze miejsce w caej budowli, zwie;czone kopu o rednicy ponad stu metr w wykonan z niezwykle twarde!o, przezroczyste!o splotu szklane!o. -a ni odtwarzay sw j taniec wspaniae zawirowania, ,iltrowane przez specjalne pola osabiajce. 6zer;, postrzpione pasma wiata, olepiajce smu!i i plamy bezustannie zmieniajcych si kolor w, jasnoci i ciemnoci, przemykay wok w nieludzkim tempie. Elizjum. Przestrze; +snowy. )ierzeczywisty wymiar, przez kt re!o struktur przebija si teraz .ransporter Przewozu "asowe!o 3bsalom. #aunt po raz pierwszy zobaczy 3bsaloma poprzez niewielkie, przydymione okna wahadowca, kt rym przylecia na orbit. 8zbudza podziw. <eden ze staro(ytnych statk w1transportowc w bractwa 3deptus "echanicus, prawdziwy weteran wr d pojazd w. .ech1 kapani z "arsa przeznaczyli o!romne rodki do pomocy na wyniszczonej Fortis, a w !ecie wdzicznoci udostpnili ten pojazd na potrzeby #wardii *mperialnej. #aunt doskonale sobie zdawa spraw z zaszczytu, jakim bya podr ( na 3bsalomie, tajemniczym, prawie tajnym

transportowcu kultu :o!a1"aszyny. - wahadowca by w stanie dojrze$ du! na szesnacie kilometr w, prawie architektoniczn struktur statku, postrzpion, smuk i!lic katedry. 8ok jej wielkich wr t przez przerwy mi!otay wiateka male;kich z tej odle!oci prom w i wahadowc w transportowych. Poryte bruzdami pokady zewntrzne i wie(e olbrzymie!o statku "echanicus pokryte byy !otyckimi !ar!ulcami, z kt rych rozdziawionych, zbatych paszcz sterczay lu,y obrotowych dziaek. -ielone promienie wewntrznych wiate byskay z tysicy wysokich okien. Pkaty i poczerniay od lad w wielokrotne!o u(ywania silnik w wysokociowych wahadowiec a!odnym ukiem zbli(a si do kaduba transportowca. 8ielka ,re!ata )a>arre 2 ,la!owy okrt #aunta 2 zostaa oddele!owana do wypeniania obowizk w patrolowych przy "!listej #ranicy, tak wic #aunt zdecydowa si na podr ( 3bsalomem wraz ze swoimi (onierzami. :rakowao mu drapie(nej, wysmukej sylwetki )a>arre, brakowao mu zao!i, szcze! lnie o,icera wykonawcze!o 're,,a, kt ry tyle razy stara si uspokoi$ poczynania komisarza i je!o niezdyscyplinowanych poddanych. 3bsalom by zupenie inny, prawdziwy tytan wr d statk w. Pot(ny kadub w zupenoci wystarcza do transportu dziewiciu penych re!iment w, w tym Pierwsze!o z .anith, czterech dywizji Patrycjuszy z <ant i przynajmniej trzech innych batalion w zmechanizowanych, wcznie z ich czo!ami i mn stwem transporter w opancerzonych. Pkate promy transportowe przez kilka dni przewoziy na pokad maszyny wojenne z ma!azyn w koszarowych na Pirycie.

.eraz byli w drodze 2 szeciodniowy skok do !romady system w zwanych 'r!iem "enazoid, nastpnych planet w kampanii o %wiaty &abbat. #aunt mia nadziej na ldowanie na "enazoid &i!ma, ! wnej planecie, !dzie pot(ne siy 6haosu opieray si szturmowi piechoty *mperium. 3le by r wnie( "enazoid Epsilon, odle!a i ciemna planeta mierci na krawdzi 'r!u. #aunt wiedzia, (e sztab planist w "istrza 8ojny "acarotha rozwa(a pomys inwazji na t planet. 8iedzia, (e udzia w tym wezm niekt re re!imenty #wardii *mperialnej. )ikt nie chcia tra,i$ na Epsilon. )ikt nie chcia umiera$. &pojrza na mi!oczce, zmieniajce si wci( wiata przestrzeni Elizjum za szklan kopu i wyszepta kr tk prob do )ajwitsze!o *mperatora= @chro; nas przed Epsilonem. *nne, ciemniejsze myli zasnuway mu umys. .akie jak przeklty, bezcenny kryszta, kt ry wpad mu w rce na Pirycie. <u( sama je!o obecno$, je!o tajemnica, palia niczym rana z plazm wki. )ie otrzyma innych in,ormacji od Fereyda, (adne!o sy!nau ani wskaz wki, co ma dalej robi$. 6zy mia tylko przechowywa$ kryszta 2 a jeli tak, to jak du!o5 &kd bdzie wiedzia, komu powierzy$ bezcenny kryszta, !dy nadejdzie odpowiedni czas5 6zy oczekiwano od nie!o okrelone!o zachowania5 6zy nastpne przeznaczone dla nie!o, bardziej istotne instrukcje zostay przechwycone5 +dkadajc na bok du! przyja4; z Fereydem, #aunt przekl je!o wspomnienie. .e!o rodzaju komplikacje nie byy mu potrzebne w obliczu obowizk w komisarza. Postanowi zatrzyma$ i strzec krysztau. )osi$ !o przy

sobie, dop ki nie otrzyma dalszych in,ormacji od Fereyda. "imo to obawia si, (e ta sprawa ma wyjtkowe znaczenie, a czas ucieka. Podszed do balustrady przy krawdzi -atoki i ci(ko wspar si na niej. Przed nim skrca si i zmienia sw j ksztat przera(ajcy (ywio +snowy. "leczne macki protomaterii niczym pasma m!y lizay zewntrzn pokryw kopuy. &zklana -atoka bya jednym z trzech +bserwatori w *mmaterium na 3bsalomie, umo(liwiajcych nawi!atorom i klerykom Dywizji 3stro!raphicus ,izyczny w!ld w otaczajc statek pustk. 8 centrum pokadu nawi!acyjne!o, na rozle!ej plat,ormie poruszanej byszczcym od oliwy mechanizmem, znajdoway si wielkie teleskopy sensoryczne, wzmacniacze aury i czytniki jasnoci. :ezustannie obracay si, wnikajc obiektywami w wiry +snowy, odczytujc, badajc, przetwarzajc i przesyajc zebrane dane na ! wny mostek, znajdujcy si osiem kilometr w dalej na szczycie najwikszej wie(y na 3bsalomie. +bserwatorium nie byo stre, zamknit, chocia( odradzano przebywanie w nim ludziom, kt rzy nie byli obyci ze skokiem. 'r(yy plotki, (e !dyby kopua nie bya ekranowana, sam widok m !by spaczy$ i zmieni$ umysy nawet najlepszych astro!ra, w. D4wiki w windzie miay za zadanie ostrze!a$ przybywajcych na pokad. <ednak #aunt wielokrotnie w czasie swoich podr (y widzia Elizjum. <u( si !o nie ba. 3 teraz ,iltrowane ,luktuacje +snowy w pewien spos b uspokajay i koiy zmczony umys. .utaj m ! wreszcie pomyle$. Dookoa krawdzi kopuy znajdoway si nazwiska dow dc w wojskowych, lord w1!enera w i admira w

Floty, wyryte na wypolerowanych tabliczkach, przymocowanych do ciany niczym w honorowym szpalerze. Pod ka(dym nazwiskiem znajdowaa si tabliczka upamitniajca najsawniejsze zwycistwa te!o o,icera. )iekt re nazwiska zna z tekst w historycznych czy jeszcze z lat nauki na *!natius. *nne, starsze i zatarte przez czas, pochodziy z dawniejszych czas w, odle!ych o wiele stuleci. Powoli kr(y wok kopuy, odczytujc poszcze! lne tabliczki. +bszed prawie poow kr!u, p ki nie natkn si na nazwisko osoby znanej mu osobicie= "istrza 8ojny &laydo, poprzednika "acarotha. &laydo z!in w synnej bitwie pod :alhaut w dziesitym roku 'rucjaty o %wiaty &abbat. #aunt oderwa wzrok od ciany. Drzwi windy na szczycie szybu otworzyy si z cichym sykiem i ledwie syszalnym ch ralnym zapiewem. 8ysza z niej posta$ w mundurze marynarza, niosc may zestaw przyrzd w. Przez chwil patrzyli na siebie, po czym m(czyzna odwr ci si i znikn za obudow windy. 7utynowa inspekcja, pomyla #aunt. +dwr ci si do ciany i jeszcze raz przeczyta tabliczk &laydo. Pamita :alhaut, o!niste sztormy, kt re nadeszy noc i przyniosy ze sob siy 6haosu. +n i je!o ukochani 0yrkanie byli w samym rodku, w jeziorach bota, przedzierajc si z trudem przez potrzaskany teren, dyszc ci(ko przez maski aparat w tlenowych. "istrz 8ojny okry si chwa po tym synnym zwycistwie. )ale(aa mu si jako dow dcy, chocia( cen bya krew i pot ludzi #aunta. .o byo je!o najwa(niejsza wy!rana, a potwierdzio j odznaczenie nadane przez umierajce!o &laydo.

)awet teraz sysza z!rzyt transporter w szturmowych wro!a, przedzierajcych si na du!ich hydraulicznych no!ach przez boto, szpikujcych powietrze ostrymi, kr tkimi byskami krwistoczerwone!o wiata, nioscych ze sob mier$ * o!ie;. +wiao !o ponownie ,izyczne wra(enie napicia i zmczenia, przynoszc jednoczenie pami$ o nadludzkim wysiku, z jakim on i je!o dru(yny bojowe szturmowali przez :ram +li!archii, prowadzc natarcie, wyprzedzajc nawet synne oddziay 3deptus 3startes, wbijajc si klinem o!nia laserowe!o i !ranat w w skoncentrowane szyki wro!ich si. Pamita ,artowny strza .anhause, nadal wspominany w hyrka;skich koszarach 2 pojedynczy strza z lasera, kt ry tra,i maszyn kroczc klasy Dreadnou!ht w szczelin wizjera, rozwalajc systemy wewntrzne. Pamita, jak Feitch zabi szeciu przeciwnik w ba!netem po tym, jak wyczerpaa mu si amunicja. Pamita, jak 8ie(a Plutokraty eksplodowaa i zawalia si pod skoncentrowanym o!niem 0yrkan w. Pamita twarze niezliczonych nie(yjcych ju( (onierzy, powstajcych z bota, wynurzajcych si z o!nia. +tworzy oczy, przepdzajc okropne wspomnienia. Elizjum z ,uri uderzao o szyby kopuy, jednoczenie rozkwitajc i atakujc niczym w(, jak zawsze straszne i nieznane. 6hcia si odwr ci$ i uda$ do swoich kwater. Przeszkodzio mu ostrze przystawione do !arda. # )ie wyczu niko!o za plecami 2 (adne!o cienia, ciepa, d4wiku, nawet oddechu. 8ydawao mu si, jakby zimne

ostrze pojawio si samo pod je!o brod. 8iedzia, (e jest cakowicie zdany na ask przeciwnika. 3le dao mu to pewien stopie; spokoju. #dyby waciciel ostrza chcia !o zabi$, to ju( by nie (y, nawet o tym nie wiedzc. 8idocznie by bardziej u(yteczny jako (ywa osoba. * chyba wiedzia, z jakie!o powodu. 2 6ze!o chcesz5 2 zapyta spokojnie. 2 ?adnych sztuczek 2 powiedzia kto za je!o plecami. #os by niski i cichy, nie szepczcy, cho$ mimo to w pewien spos b jeszcze ni(szy. )acisk zimne!o ostrza zwikszy si stopniowo. 2 Podobno jeste czowiekiem inteli!entnym. -astosuj taktyk op 4niajc. #annt skin ostro(nie !ow. <eli mia mo(liwo$ (ycia przez przynajmniej minut, to chcia to roze!ra$ jak najbardziej waciwie. 2 .o nie jest odpowiedni spos b, (eby rozwizywa$ problem, :rochuss 2 powiedzia powoli. 6hwila ciszy. 2 6o5 2 * kto stosuje teraz sztuczki5 8iem, o co w tym chodzi. Przykro mi, (e ty i twoi kompani Patrycjusze stracilicie twarz na Pirycie. <ak r wnie( troch zb w, jak sdz. 3le to ci nie pomo(e. 2 )ie bd4 !upcem9 8szystko pomylie9 .u nie chodzi o jak !upi rywalizacj midzy re!imentami9 2 6zy(by5 2 Pomyl troch, idioto9 Pomyl nad prawdziwym powodem9 6hc, (eby zrozumia, dlacze!o umrzesz9 2 )acisk ostrza na !ardle nieco si zmieni. )ie zel(a, lecz przez moment zmieni kt. #aunt zda sobie spraw, (e je!o ar!umenty na chwil odwr ciy uwa! przeciwnika.

.o bya je!o jedyna szansa. &ilnie uderzy prawym okciem w ty, odpychajc ostrze lew rk. +strze wcio si !boko w prze!ub, lecz wyszo !adko, !dy napastnik zatoczy si po ciosie okciem. #aunt ledwie zdoa si odwr ci$, kiedy napastnik zaatakowa, z wysoka uderzajc no(em. @padli razem, skrcajc ko;czyny, walczc o zdobycie lepszej pozycji. +padajce ostrze rozcio kurtk komisarza na lewym ramieniu. #aunt zmieni swoj pozycj i zada pot(ny cios w prawy bok, zrzucajc z siebie wro!a. 6hwil p 4niej sta ju( na no!ach, wyci!ajc zza pasa tanithia;ski srebrny sztylet. 8tedy po raz pierwszy zobaczy swoje!o przeciwnika. .o by marynarz, szczupy, niski m(czyzna w nieokrelonym wieku. :yo w nim co dziwne!o. &pos b uo(enia ust w !rymasie determinacji, podczas !dy oczy wyra(ay... prob5 "arynarz stan, wykonujc kr tkie no(yce no!ami, skulony w pozycji ataku, trzymajc n ( ostrzem do ! ry. <ak zwyky (onierz pokadowy m ! zna$ takie ruchy5 #aunt by zaniepokojony. 8y$wiczone ruchy, doskonaa r wnowa!a, ciche poruszanie si 2 to byy cechy skrytob jcy, adepta w sztuce zab jstwa i skradania si. &tojc blisko, #aunt widzia je!o mundur in(yniera, jak r wnie( nieco otuszczon sylwetk. 6zy to tylko przebranie5 +znaczenia, insy!nia i zakodowane symbole typowe dla zao!i statku wydaway si prawdziwe. +strze byo kr tkie i w ksztacie licia, kr tsze od rkojeci w !umowej obsadce. 8 samym ostrzu znajdowao si kilka !eometrycznych otwor w, kt re

zmniejszay je!o wa!, jednoczenie podtrzymujc wytrzymao$ konstrukcji. :ez wtpienia nie by to metal. "atowoniebieskie, ceramiczne ostrze byo niewykrywalne przez skanujce pola statku. #aunt wpatrywa si w nieruchome oczy przeciwnika, pr bujc nawiza$ kontakt i szukajc cze!o znajome!o. )apotka zdesperowane i (aosne spojrzenie, jak !dyby uwiziona w ciele istota ba!aa o ratunek. Powoli kr(yli wok siebie. #aunt nisko pochylony pod ktem do przeciwnika, stosujc metody walki, kt rych nauczy si razem z 0yrkanami. 3le tanithia;ski sztylet trzyma lu4no w prawym rku, je!o ostrze opadajce w d od doni i skrcajce do tuowia. 'iedy z zainteresowaniem przypatrywa si dziwnej technice walki Duch w. 8 ko;cu, podczas du(ce!o si ty!odnia podr (y na )a>arre, poprosi 6orbeca, by nauczy !o ich stylu walki. +panowanie techniki pozwolio na lepsze wykorzystywanie du(szych i ci(szych sztylet w bojowych. /ew rk trzyma wysoko do bloku, trzymajc do; nie otwart, jak te!o uczyli si 0yrkanie Pa tak(e najwyra4niej je!o przeciwnikQ, ale zacinit w pi$, wysunit kostkami palc w do przodu. 8iele lat temu .anhause powiedzia mu= A/epiej zatrzyma$ ostrze rk ni( !ardemB. P 4niej, z waciw sobie subtelnoci, 6orbec doda= A/epiej da$ sobie pociacha$ kykcie, ni( rozwali$ wntrze doniB. 2 6hcesz mnie zabi$5 2 wysycza #aunt. 2 .o nie jest pierwszorzdny priorytet mojej misji. 2 'omisarz zamar, !dy usysza odpowied4 m(czyzny. 6hocia( usta poruszay si, to jednak !os nie wydobywa si spomidzy nich. 7uch war! absolutnie nie by

zsynchronizowany z d4wikami. 'iedy ju( to widzia... wiele lat temu. 8zdry!n si, czujc ciarki przebie!ajce mu po plecach. .o nie by strach przed walk na mier$ i (ycie. .o by strach przed czarami. Przed psykerami. 2 .rudno bdzie nie zauwa(y$ braku komisarza1 pukownika 2 wydusi z siebie #aunt. -ab jca wzruszy ramionami, pr bujc daremnym wysikiem dor wna$ !watownoci pustki za szkem kopuy. 2 )ikt nie jest wa(ny. )awet sam "istrz 8ojny. -robili trzy obroty. 2 #dzie jest kryszta5 2 zapyta po chwili napastnik. 2 <aki kryszta5 2 .en, kt ry zdobye w 6racii 2 odpowiedzia zab jca swoim niepor wnywalnym z niczym, urywanym tonem. 2 +ddaj !o teraz, a zapomnimy, (e to spotkanie miao kiedykolwiek miejsce. 2 'to ci przysa5 2 )ic w znanych systemach nie zmusi mnie do udzielenia odpowiedzi na to pytanie. 2 )ie mam krysztau. )ie wiem, o czym m wisz. 2 'amiesz. 2 )awet !dybym !o mia, to !upot byoby nosi$ !o przy sobie. 2 Przeszukaem dwa razy twoj kwater. .am !o nie ma. "usisz wic !o mie$ przy sobie. 6zy pokne !o5 6htnie zrobi ci wiwisekcj. #aunt mia wanie odpowiedzie$, kiedy je!o przeciwnik byskawicznie postpi krok do przodu, wykrcajc ostrze w ciciu, kt re o wos mino rami komisarza. #aunt zamierza wykona$ zw d i skontrowa$, kiedy ostrze

co,no si w ciciu odwrotnym. Dotknicie przycisku na rkojeci spowodowao schowanie si klin!i do rodka, a nastpnie wysunicie si jej przez pask !owic, odwracajc kt uderzenia. 6zubek no(a tra,i w je!o lewe, uniesione do bloku przedrami, spryskujc krwi blachy pokadu. #aunt, przeklinajc, odskoczy do tyu, lecz zab jca napiera bezlitonie, ponownie odwracajc ostrze, kt re tym razem wystawao z przodu je!o wysunitej doni. #aunt zablokowa pchnicie improwizowanym obrotem wasne!o sztyletu i kopn mocno, tra,iajc czubkiem buta w lewe kolano napastnika. -ab jca odskoczy, ale nie zaprzesta kr(enia. :ya to dziwna waka na no(e, bezustanny taniec wok siebie, ci!a ocena pozycji przeciwnika, sporadyczne pchnicia i cicia. -ab jca cay czas atakowa, po ka(dym bloku czy zwodzie napierajc jeszcze silniej, wci( zmieniajc kt uderzenia i poo(enie ostrza, mylc #aunta. 6zasami uderza z wysoka, ostrzem do przodu, by powrotnym, dolnym ciciem spr bowa$ tra,i$ komisarza. #aunt przetrwa kilka pierwszych atak w... osiem, dziesi$ zab jczo precyzyjnych ci$, tylko dziki swojej szybkoci i dziwnej technice walki tanithia;skim sztyletem. -warli si ponownie, lecz tym razem #aunt nie pchn swoim no(em, lecz byskawicznie wysun lew rk w kierunku broni przeciwnika. Dosta !bokie cicie po kostkach doni, lecz zdoa przeliz!n$ si pod !ard zab jcy i zapa$ !o za prawy nad!arstek. -derzyli si ciaami, #aunt stara si wykorzysta$ przewa! wzrostu i masy, jednak lewa rka m(czyzny znalaza je!o !ardo i zamkna si na nim w (elaznym ucisku. #aunt dawi si i

kaszla, plamy wiroway mu przed oczami, !dy pr bowa miniami szyi zablokowa$ zaciskajcy si chwyt. +statkami si rzuci przeciwnika na relin! balustrady. -ab jca ponownie przekrci ostrze, odwrotnym ciciem rozcinajc nad!arstek #aunta. .en w odpowiedzi wbi sw j sztylet w spodni cz$ rki zacinitej na je!o !ardle. +derwali si od siebie, odpychajc wzajemnie, krwawic z ran na rkach i doniach. #aunt ci(ko dysza, pr bujc zapa$ oddech. -ab jca jednak nie wydawa z siebie (adnych od!os w. <ak !dyby nie odczuwa b lu lub jakby nie by on dla nie!o przeszkod. -amachowiec ponownie zaatakowa. #aunt niskim blokiem stara si unikn$ ciosu, jednak w ostatnim momencie zab jca przerzuci do lewej rki ceramiczne ostrze, kt re w locie zmienio raz jeszcze swoje uo(enie. .ak wic pocztkowe ! rne cicie z prawej strony zmienio si w podstpny lewy sztych od dou. +strze za!bio si w ciele #aunta, osabione tylko przez warstwy ubrania i munduru. Przera4liwy b l eksplodowa w prawym boku komisarza. - potworn si cios zmia(d(y mu (ebra i odebra oddech. +strze wyszo !adko z rany, poprzedzajc krwawy strumie;. #orco rozlewao si wzdu( ramienia, osabiajc chwyt komisarza na rkojeci no(a. 'rew kapaa z doni i ostrza sztyletu. <eli bdzie traci tyle krwi, to nawet jeli uda mu si powstrzymywa$ ataki zab jcy, nie bdzie w stanie wytrzyma$ du!o. -ab jca ponownie skrzy(owa rce, szybko niczym (on!ler przerzucajc n ( z jednej do dru!iej, odwracajc ostrze za ka(dym razem. -robi ,int, ci nisko od lewej, mierzc w brzuch #aunta, po czym rzuci si do przodu.

'omisarz pchn swoim no(em, parujc niskie cicie i tra,iajc czubkiem w jedno z wyci$ w ceramicznym ostrzu. *nstynktownie co,n nieco ostrze, przekrcajc je i wykrzywiajc w punkcie kontaktu. 6hwil p 4niej n ( zab jcy wirujc przemkn przez &zklan -atok, pobrzkujc na metalowym pokadzie. Przez chwil bezbronny morderca zawaha si, co wykorzysta #aunt, !boko wbijajc sw j sztylet w tors m(czyzny i mia(d(c mu mostek. -ab jca szarpn si w ty, daremnie pr bujc przebitymi pucami wci!n$ powietrze. &rebrny sztylet stercza mu z piersi. 6ienka stru(ka krwi ciekaa z rany i z zacinitych ust. @pad na kolana, potem zwali si na twarz, ci(arem ciaa wbijajc !biej n (. #aunt zatoczy si na balustrad, oddychajc ci(ko, trzsc si z wyczerpania i b lu promieniujce!o z boku. Przetar okrwawion rk swoj poblad twarz, patrzc na ciao zab jcy le(ce w kau(y szkaratu. +pad na kolana, wycie;czony i slaby jak dziecko. !arda wydar mu si ochrypy miech, na wp kaszel, na wp kanie. )astpnym razem, jak zobacz 6olma 6orbeca, kupi mu najwiksz... -ab jca podni s si. "(czyzna klkn, rozchlapujc kau( krwi, a nastpnie jednym ruchem wyprostowa si z bezwadnie zwieszonymi rkami. 'lczc, powoli odwr ci !ow w kierunku le(ce!o, zasty!e!o w przera(eniu komisarza. +sadzone w obojtnej twarzy oczy nie ba!ay ju( o ratunek, nie wyra(ay lku wi4nia. 8 o! le ich nie byo. <askrawe, zielone wiato roz!orzao w czaszce zab jcy,

przewiecajc promieniami przez szczeliny oczu. @sta otworzyy si, wypuszczajc ulew podobne!o wiata, kt re upiornym blaskiem owietlao zby. &pokojnym i precyzyjnym !estem wyj z piersi tanithia;ski sztylet. )ie byo ju( krwi. .ylko byskajce z ran stru!i jaskrawozielone!o wiata. - westchnieniem ostateczne!o zrozumienia #aunt uwiadomi sobie, (e psioniczna marionetka nadal dziaaa. 6zowiek, kt ry znajdowa si w wizach ma!ii psyker w, teraz o(ywiany by przez odra(ajce czary. :dzie dziaa wystarczajco du!o, (eby wy!ra$ walk. 8ystarczajco du!o, (eby !o zabi$. #aunt walczy o to, (eby zachowa$ zmysy, odzyska$ siy, wsta$ i uciec. 3le nie mia ju( si. Przed oczami wiroway czarne plamy. -ab jca powoli podchodzi do nie!o, niczym zombi ze staro(ytnych le!end o nieumarych, z byszczcymi oczyma i bez wyrazu na twarzy, ciskajc w rku sztylet z .anith, od kt re!o z!in. ?ywy trup podni s rk z no(em, by zada$ miertelny cios. & Dwa pociski laserowe rzuciy nim w bok. Dwa nastpne rozdary tors zab jcy, wywoujc ,ontanny zielone!o wiata. Pity pocisk tra,i w !ow, powalajc na ziemi niczym uderzenie ka,ara. 6olm 6orbec, z pistoletem laserowym w rku, przeszed ostro(nie przez pokad &zklanej -atoki, przystajc nad dymicymi zwokami, kt re spalay si od wewntrz w po(odze zielone!o wiata.

#dzie daleko rozbysy wiata alarmowe, zawiadamiajc o u(yciu broni. 8spierajc si na balustradzie, #aunt sta ju(, !dy podszed do nie!o 6orbec. 2 &pokojnie, panie komisarzu... #aunt machn rk, zdajc sobie spraw z tempa, z jakim cay czas wyciekaa z nie!o krew. 2 Pa;skie wyczucie czasu... jest doskonae... pukowniku. 6orbec wskaza palcem na co za je!o plecami. #aunt odwr ci !ow, by tam spojrze$. Przy windzie sta :rin "ilo, jednoczenie zmieszany i zdenerwowany. 2 6hopak mia sen 2 powiedzia 6orbec, nie dajc si zi!norowa$ i wkadajc rk pod rami komisarza. 2 Przyszed od razu do mnie, !dy nie m ! pana znale4$. "ilo wanie do nich podchodzi. 2 .e rany trzeba natychmiast opatrzy$ 2 powiedzia. 2 -aniesiemy !o do medycznej 2 poleci 6orbec. 2 )ie 2 odpar stanowczo "ilo i pomimo b lu, #aunt nie m ! powstrzyma$ si od miechu na widok na!e!o przypywu autorytetu, jaki je!o mody adiutant wywiera na wielkim dow dcy kompanii. 2 8racamy na nasz pokad koszarowy. 8ykorzystamy naszych medyk w. 8ydaje mi si, (e ten incydent nie powinien sta$ si podstaw o,icjalne!o dochodzenia. 6orbec z ciekawoci spojrza na chopaka, jednak uspokoi si po kiwniciu #aunta. 8idocznie nie byo powodu, (eby nie wierzy$ ocenie chopaka. "ilo ni!dy nie wkracza w prywatn s,er komisarza, ale mimo to instynktownie zdawa si rozumie$ je!o zamiary i (yczenia. #aunt nie mia przed nim tajemnic, u,a mu 2 a przede wszystkim wierzy w je!o intuicj.

#aunt podni s !ow. 2 :rin ma racj. )ie wiecie wszystkie!o... 8yjani wam p 4niej, ale chciabym, (eby dow dztwo statku nie zorientowao si, p ki nie bdziemy wiedzie$, komu mo(emy zau,a$. )adal d4wiczay sy!nay alarmowe. 2 8obec te!o lepiej, (ebymy jak najszybciej si std wynieli... 2 zacz 6orbec. Przerwa mu syk drzwi windy, kt remu jak zwykle towarzyszyy ch ry. &zeciu (onierzy Floty, odzianych we w knowe pancerze pokadowe i nisko opuszczone przybice hem w, wyskoczyo z kabiny, przyklkno i jednoczenie unioso bro;, celujc w tr jk postaci przed nimi. <eden z nich zacz m wi$ do komunikatora. -a nimi z kabiny wyszed o,icer. Podobnie jak je!o (onierze, nosi zielony mundur ze srebrnymi naszywkami, w kolorach Floty &e!mentum Paci,icus. :y wysoki, lekko przy tuszy, z widocznymi oznakami niezdrowej bladoci na twarzy. .ypowy karierowicz "arynarki, pomyla 6orbec. Prawdopodobnie od kilku lat nie sta na prawdziwej ziemi. +,icer patrzy na nich= na chude!o chopaka o dziwnych oczach, rozczochrane!o o,icera #wardii z niele!alnie wniesionym na pokad pistoletem laserowym, podtrzymujce!o ranne!o, krwawice!o m(czyzn. -wil(y war!i, powiedzia kilka s w do mikro,onu, a nastpnie nacisn przycisk na pace, kt r trzyma w rku. 3larm ucich w poowie sy!nau. 2 <estem /ekulanzi, o,icer stra(y. Do moich obowizk w nale(y utrzymanie porzdku na tym statku w imieniu lorda1 kapitana #rasticusa. )ie podoba mi si posiadanie niele!alnej broni na tym witym statku, chocia( zawsze

podejrzewam #wardi *mperialn, (e co przemyci na pokad. <eszcze bardziej nie podoba mi si u(ywanie rzeczonej broni. 2 -araz, zaraz, to nie jest tak, jak wy!lda... 2 zacz 6orbec, postpujc do przodu z porozumiewawczym umiechem. &ze$ lu, rut wek natychmiast skierowao si w je!o stron. :yy to kr tkie, rcznie repetowane modele, przeznaczone do u(ycia na pokadzie. &zklane drzaz!i i kawaki metalu znajdujce si w ka(dym pocisku, rozwijay si w ciasn chmur mikro1szrapneli, zdolnych do poszatkowania czowieka na bliskim zasi!u. <ednak w odr (nieniu od laser w i karabin w, ryzyko przebicia kaduba byo niewielkie. 2 ?adnych !watownych ruch w. ?adnych !orczkowych wyjanie; 2 /ekulanzi wpatrywa si w nich zimno. 2 +dpowiecie na wszystkie pytania w swoim czasie, w czasie normalnej procedury dochodzenia. <ak rozumiem, jestecie wiadomi ,aktu, i( u(ywanie nie zarejestrowanej broni na statku transportowym 3deptus "echanicus jest przestpstwem podle!ajcym jurysdykcji sdu wojskowe!o. Prosz odda$ bro;. 6orbec poda sw j pistolet najbli(szemu (onierzowi. 2 .o !upota 2 powiedzia bezceremonialnie #aunt. /u,y obr ciy si w je!o stron. 2 6zy pan wie, kim jestem, /ekulanzi5 +,icer stra(y zesztywnia, !dy usysza swoje nazwisko bez podania stanowiska. -wzi oczy. #aunt wyprostowa si i stan koo 6orbeca. 2 <estem komisarz1pukownik *bram #aunt. /ekulanzi nie wydawa si by$ przekonany. :ez paszcza, czapki i odznak #aunt wy!lda jak ka(dy o,icer

#wardii. 2 Podejd4cie tutaj 2 rozkaza #aunt. "(czyzna zawaha si, po czym zbli(y si, szepczc co do komunikatora. &tra(nicy natychmiast wstali, zawiesili bro; na ramionach i przyjli postaw zasadnicz. 2 .ak ju( lepiej... 2 umiechn si 6orbec. #aunt opar si na zesztywniaym z wciekoci o,icerze stra(y okrtowej. 8skaza palcem na le(cy na pokadzie zw!lony, zielonkawy nalot, byszczcy i bezksztatny. 2 6zy wiecie, co to jest5 /ekulanzi potrzsn !ow. 2 .o szcztki zamachowca, kt ry chcia mnie zabi$. :ro; uruchomi m j zastpca, ratujc mi (ycie. @dziel mu upomnienia za przemycenie broni na pokad, co stao si mimo wydania stanowczych rozkaz w w tej kwestii. #aunt umiechn si, widzc ma stru(k potu, kt ra zacza spywa$ po czole /ekulanzie!o. 2 .o by jeden z waszych, /ekulanzi. "arynarz. 3le by r wnie( w wizach mrocznych mocy, kt re uwiziy je!o umys i steroway niczym zabawk. )ie lubicie niele!alnej broni na pokadzie, co5 3 co z niele!alnymi psykerami5 )iekt rzy spor d stra(nik w zamruczeli i zaczli wykonywa$ zabobonne znaki ochronne. /ekulanzi by w szoku. 2 3le kto... 'to pana chciaby zabi$, sir5 2 <estem (onierzem. +dnosz zwycistwa. 2 @miech #aunta by lodowaty. 2 6ay czas stwarzam sobie wro! w. 8skaza na szcztki. 2 -badajcie to. 3 potem spalcie. @pewnijcie si, (e (adna okropna, przeklta skaza nie zha;bi te!o wite!o statku. 8szystkie raporty, niezale(nie od te!o, jak mao

znaczce by byy, prosz skada$ bezporednio do mnie. Po opatrzeniu ran, osobicie zo( raport lordowi1kapitanowi #rasticusowi. /ekulanzi nie m ! wykrztusi$ ani sowa. +pierajc si na ramieniu 6orbeca, #aunt opuci &zklan -atok. Przy drzwiach windy, /ekulanzi napotka spojrzeniem twardy wzrok chopca. 8zdry!n si. 8 windzie "ilo zwr ci si do #aunta. 2 "ia oczy jak w(. <emu nie mo(na u,a$. 'omisarz skin !ow. 8anie zmieni swoje postanowienie. 'ilka minut wczeniej zdecydowa si dziaa$ jako kurier Fereyda, stra(nik i powiernik krysztau. 3le teraz sytuacja ule!a zmianie. )ic bdzie siedzia bezczynnie. Przejmie inicjatyw. 8czy si do !ry, postara zrozumie$ zasady i znale4$ spos b na wy!ran. 3 to oznacza poznanie zawartoci krysztau. ' 2 .o wszystko, co mo! zrobi$ 2 wymamrota Dorden, ! wny medyk Duch w, zataczajc rk kr! wok siebie i wskazujc na oprzyrzdowanie re!imentowe!o szpitala. &kada si on z trzech niskich pomieszcze; przydzielonych do sekcji koszar, kt r zajmowa Pierwszy z .anith. %ciany i su,it pomalowano na bladozielony kolor, podo!a bya zwyk mozaik z ciemnoczerwonych kamiennych pytek. )a zwykych, stalowych p kach dookoa pokoju stay pkate, szklane butle z per!aminowymi plakietkami, pene r (nych pyn w, maci leczniczych, sproszkowanych zi i korzeni unoszcych si w oleistej, kleistej zawiesinie. :yszczce instrumenty

le(ay w rzdach w odpowiednich szu,ladach, banda(e i upki w niskich, zamykanych skrzyniach, kt re su(yy r wnie( jako siedzenia. 8 pobli(u sta sterylizator na mosi(nych k kach, dwa zestawy do reanimacji, jak r wnie( may stolik z przyrzdami, pr bnikami i zestawem do oczyszczania i przetaczania krwi. Powietrze byo !ste i przesycone odorem lekarstw. )a pododze widniay ciemne plamy. 2 )ie mamy tu zbyt wiele wyposa(enia, jak mo(na zauwa(y$ 2 doda po chwili Dorden. +patrzy rany komisarza z wasne!o, polowe!o zestawu pierwszej pomocy, kt ry le(a otwarty na jednej ze skrzy;. )ie wierzy w wie(o$, ani w jaowo$ materia w dostpnych w tym szpitalu. #aunt, rozebrany do pasa, usiad na jednej z kilku niskich pryczy, kt re znajdoway si na rodku pomieszczenia, przymocowane do pytek podo!i. &pr(yny z!rzytay i jczay pod je!o ci(arem, !dy zmienia pozycj na poplamionym i mierdzcym materacu. Dorden obmy rami komisarza niebieskim, sterylizujcym (elem, a nastpnie zszy brze!i rany plastikowymi zszywkami, kt re wy!lday jak szczki owada. #aunt spr bowa poruszy$ ramieniem. 2 Prosz te!o nie robi$ 2 powiedzia szybko Dorden. 2 6hciabym to opatrzy$ dokadniej, ale niestety tutaj nie mo!. Poza tym, rana powinna oddycha$. )aprawd uwa(am, (e lepiej by panu byo na porzdnym oddziale szpitalnym. #aunt potrzsn !ow. 2 Dobrze si spisalicie 2 pochwali. Dorden umiechn si. )ie chcia zbyt mocno

przyciska$ komisarza w tej kwestii. 6orbec co tam mamrota pod nosem, (eby utrzyma$ to w tajemnicy. Dorden by niski, starszy od wikszoci z Duch w. "ia oczy pene ciepa. )a .anith by lekarzem, prowadzc praktyk na ,armach :eldane i w lasach hrabstwa Pryze. 8 czasie Powstania zosta wybrany w ramach typowej praktyki 3dministratum w zakresie uzupeniania personelu medyczne!o. <e!o (ona zmara rok przed Powstaniem, a jedyny syn su(y w dziewitym plutonie. <e!o dru!ie dziecko, c rka, razem z m(em i synem z!ina w czasie za!ady .anith. )ie zostawi za sob nic poza wspomnieniem su(by publicznej, kt r teraz kontynuowa dla ocalaej spoecznoci utraconej planety. +dmawia noszenia broni, dlate!o te( by jedynym Duchem, na kt re!o przydatno$ w walce nie m ! liczy$ #aunt. 3le mao !o to obchodzio. "ia pod swoim dow dztwem blisko siedemdziesiciu ludzi, kt rych r wnie( by tu nie byo, !dyby nie doktor. 2 &prawdziem r wnie( ryzyko zaka(enia i trucizny. "ia pan szczcie. +strze byo czyste. 6zystsze ni( te tutaj9 2 Dorden zachichota, wywoujc umiech komisarza. 2 .o dziwne... 2 doda po chwili i umilk. #aunt uni s brew w zdumieniu. 2 6o jest dziwne5 2 <ak rozumiem, zamachowcy lubi nascza$ ostrza trucizn jako dodatkowe zabezpieczenie 2 wyjani lekarz. 2 )ic powiedziaem, (e to by zamachowiec. 2 )ie musia pan. "o(e nie jestem (onierzem, na Fetha, mo(e nie jestem zbyt mdry, ale nie urwao mi !owy w ostatnim ataku. 2 )ie zaprztajcie tym sobie !owy, Dorden 2 powiedzia

#aunt, mimo zalece; medyka sprawdzajc sprawno$ swoje!o ramienia. :olao, swdziao, poza tym byo cakowicie sztywne. 2 -robilicie, co si dao. 7eszt si nie przejmujcie. )ie dajcie si w to wci!n$. Dorden szorowa swoje narzdzia i pr bniki w misce wypenionej pynem antyseptycznym. 2 )ie przejmowa$ si5 6zy(by mia jakie tajemnice, *bramie #aunt5 #aunt zamru!a zaskoczony. )ikt do nie!o nie przemawia z takim ojcowskim nastawieniem od czasu, kiedy by w towarzystwie wujka Derciusa. )ie... nie od te!o czasu... Dorden odwr ci si do nie!o, wycierajc narzdzia nie(nobia tkanin. 2 Prosz mi wybaczy$, sir. <a... ja chyba si troch zapomniaem... 2 " wcie miao, przyjacielu. Dorden wskaza kciukiem za siebie, w kierunku ukowate!o przejcia prowadzce!o do koszar re!imentu. 2 .o wszystko, co mam. +statnie (aosne resztki potencjau !enetyczne!o .anith, jedyne, co wi(e mnie z moj przeszoci i zielon planet, kt r kochaem. :d ich opatrywa, nastawia, zszywa i skleja, p ki nie umr, albo ja nie umr, albo wszystkie so;ca znanych planet nie wyschn i nie umr. * chocia( nie pochodzi pan z .anith, to wielu chopak w traktuje pana jak jedne!o z nich. <eli chodzi o mnie, to nie potra,i powiedzie$ konkretnie, co czuj. Powiedziabym, (e jest w panu zbyt wiele chulun. 2 6zulun5 2 6hulun. Prosz wybaczy$, u(yem sowa z moje!o ojczyste!o jzyka. Przybysz. 6udzoziemiec. )iewiadoma.

)ie mo(na te!o bezporednio przetumaczy$. 2 <estem te!o pewien. 2 .o nie jest obra4liwe okrelenie. "o(e nie urodzi si pan na .anith, ale mimo to jest jednym z nas. "yl, (e panu zale(y, #aunt. -ale(y na Duchach. "yl, (e zrobi pan wszystko, co mo(liwe, (eby traktowa$ nas w porzdku, przysporzy$ nam chway, by przynie$ nam pok j. 8 to wierz ka(dej nocy, !dy kad si spa$, za ka(dym razem, !dy zaczyna si bombardowanie, !dy spadamy w promach, !dy chopaki id do szturmu. .ylko to si liczy. #aunt wzruszy ramionami, i od razu po(aowa, (e to zrobi. 2 6zy(by5 .ylko to5 2 7ozmawiaem z medykami z innych re!iment w. )a przykad w szpitalu polowym na Fortis. .ak wielu z nich skar(y si, (e ich komisarze nie troszcz si o swoich (onierzy. Postrze!aj ich wycznie jako miso armatnie. 6zy pan tak nas traktuje5 2 )ie. 2 .ak te( mylaem. 8ic, cho$by z te!o powoduj jest pan wyjtkowy. 'im, ko!o warto si trzyma$, dla dobra tych biednych Duch w. )a Fetha, mo(e nie jest pan z .anith, ale !dy skrytob jcy zaczynaj owy, zaczynam si tym przejmowa$. -e wz!ldu na nich, na Duchy. -amilk. 2 :d pamita, (eby was o wszystkim in,ormowa$ 2 powiedzia #aunt, si!ajc po koszul. 2 Dzikuj za to. <ak na chulan, to jest pan dobrym czowiekiem, *bramie #aunt. <ak anroth na naszej planecie. #aunt zamar. 2 6o powiedzielicie5

Dorden rzuci mu ostre spojrzenie. 2 3nroth. Powiedziaem= anroth. .o te( nie bya obraza. 2 6o oznacza to sowo5 Dorden zawaha si, zmieszany przenikliwym spojrzeniem #aunta. 2 3nroth... )o c (. .o taki domowy duch. Pochodz z le!end .anith. " wiono, (e anrothy s duchami z innych wiat w, piknych kr lestw porzdku, przybyymi na .anith, by opiekowa$ si naszymi rodzinami. .o nic nie znaczy. .akie dawne wspomnienie. /ene powiedzenie. 2 6zemu to ma mie$ znaczenie, komisarzu5 2 zapyta nowy !os od drzwi. #aunt i Dorden odwr cili si. 8 pobli(u drzwi, na skrzyni siedzia "ilo, wpatrujc si w nich z uwa!. 2 <ak du!o tu jeste5 2 ostro zapyta #aunt, zaskoczony !niewem w swoim !osie. 2 'ilka minut. 3nrothy s czci mitolo!ii .anith. .ak jak drud,ellady, kt re strze! drzew czy nyrsisy, kt re opiekuj si strumieniami i wod. 6zemu to wywoao w panu tak (ywioow reakcj5 2 &yszaem ju( to sowo. 'iedy... !dzie 2 odpar #aunt, ostro(nie wstajc. 2 "o(e to byo podobne sowo. )iewa(ne. &i!n po koszul, lecz uwiadomi sobie, (e jest caa porwana i poplamiona krwi. +drzuci j na bok. 2 :rin, przynie mi inn z moje!o pokoju 2 poleci. "ilo wsta i bez sowa wyj wie( koszul ze swoje!o plecaka. Dorden stara si ukry$ umiech. #aunt z !rymasem podzikowa i wzi koszul z rk chopaka. -ar wno "ilo, jak i medyk, widzieli wczeniej o!romn liczb blizn, jakie zdobiy szeroki, muskularny tors #aunta,

jednak nic nie m wili. <ak wiele wojen, jak wiele ,ront w, jak wiele walk na mier$ i (ycie musiao si zo(y$ na tak imponujc kolekcj pozostaoci cierpienia5 <ednak !dy #aunt wsta, Dorden zauwa(y po raz pierwszy szram na je!o brzuchu i westchn !ono. Du!a linia bie!a prawie przez ca szeroko$ brzucha, dawno ju( zabli4niona warstwa poszarpanej tkanki. 2 )a wite!o Fetha9 2 powiedzia troch zbyt !ono lekarz. 2 #dzie... 5 #aunt przerwa mu. 2 .o stara blizna. :ardzo stara. -ao(y koszul, zakrywajc szram. 8o(y spodnie i si!n po tunik. 2 3le jak to si stao, (e... #aunt spojrza na nie!o ostro. 2 Dosy$9 -api tunik i zao(y du!i, sk rzany paszcz, kt ry r wnie( przyni s "ilo. 6zapka, pas, sztylet, wszystko na swoim miejscu. 2 6zy o,icerowie s !otowi5 2 zapyta. "ilo skin !ow. 2 <ak pan rozkaza, sir. 'iwnwszy na po(e!nanie medykowi, komisarz wyszed z ambulatorium. ( -astanawia si, komu mo(e zau,a$, jednak po chwili doszed do wniosku, (e mo(e zau,a$ im wszystkim, ka(demu Duchowi, od pukownika 6orbeca do najni(sze!o stopniem (onierza. <edyny problem stanowi 7awne i je!o

bezporedni podwadni w trzecim plutonie, tacy jak Fey!or. #aunt opuci ambulatorium i przeszed kr tkim korytarzem do waciwej czci koszar. 6orbec ju( tam na nie!o czeka. 6zeka ju( od ponad !odziny. Przebywajc w poczekalni lazaretu, mia okazj do przemylenia kilku spraw, kt rych nienawidzi najbardziej w caym (yciu. Pierwsz i najwa(niejsz byy podr (e kosmiczne. Pukownik by synem in(yniera, kt ry zarabia na (ycie prowadzeniem warsztatu na pierwszym, rozle!ym meandrze rzeki Pryze. 8ikszo$ pracy upywaa na naprawie maszyn tartacznych= pi, skrawarek, pilarek i ci!nik w drzewa. "ay 6olm wiele czasu spdza w brudnych kanaach warsztatu, przywiecajc ojcu, by ten m ! przyjrze$ si podwoziu dwudziestokoowych ci!nik w, zaadowanych wie(ym, jeszcze mokrym drewnem z :eldane i &ottress. <ako modzieniec, 6olm pracowa w tartakach w &ottress. 8idzia ludzi, kt rzy trac palce, rce i no!i pod wrzeszczcymi ostrzami pi i kolistych ostrzy. +ddycha pyem drzewnym, od kt re!o dorobi si kaszlu, kt ry nawet teraz czasami !o mczy. Potem przyczy si do milicji .anith, patrolujc wite lasy hrabstwa Pryze w poszukiwaniu kusownik w i przemytnik w. .akie (ycie mu odpowiadao. .wardy !runt pod no!ami, drzewa wok , a nad nimi su,it z odle!ych !wiazd. 6orbec nauczy si, jak radzi$ sobie w lesie, znajdowa$ dro! pomidzy poruszajcymi si lasami nal. )auczy si walki no(em i technik podkradania si. Pozna rado$ polowania. :y szczliwy. .ak du!o, p ki mia ziemi pod butami i niebo nad !ow.

.eraz ziemi ju( nie byo. -nikna na zawsze. 8il!otne, (ywiczne powietrze lasu, sodkie bo!actwo runa, mikka !bia zarodnik w nal dry,ujcych na wietrze. * !wiazdy. %piewa im pieni, przyjmowa ich milczce bo!osawie;stwo, czasem nawet je przeklina. Dobrze, (e byy tak daleko. )i!dy nie myla, (e bdzie podr (owa midzy nimi. 6orbec obawia si skok w, nawet teraz po tak wielu podr (ach. 8iedzia, (e wielu (onierzy tak samo rea!uje na myl o pozostawieniu !runtu, pozostawieniu za sob ziemi, morza * nieba, o podr (y do !wiazd i przedzieraniu si przez Elizjum. .o byo najbardziej przera(ajce. 8iedzia r wnie(, (e 3bsalom to wytrzymay statek. Przez okna wahadowca, kt ry !o tu przywi z, podziwia je!o o!romny kadub. 3le pamita r wnie( wielkie barki zaadowane drewnem z tartak w, kt re przewracay si i rozbijay w porywistych nurtach meandr w :eldane. 8iedzia, (e statki maj swoje sposoby na przetrwanie, p ki nie tra,i na zbyt siln ,al, kt rej ule!n. )ienawidzi te!o wszystkie!o. -apachu powietrza, zimnych cian, niestaoci sztucznej !rawitacji, wiecznej niezmiennoci wibrujcych wir w Elizjum. 8szystkie!o. <edynie troska o los komisarza zmusia !o do przeamania strachu i udania si do +bserwatorium &zklanej -atoki. )awet wtedy skupia si na #auncie, (onierzach, o,icerze1 idiocie 2 na czymkolwiek, byle nie widzie$ niezrozumiae!o, obdne!o zjawiska za szyb kopuy. .skni za poczuciem ziemi pod no!ami. -a prawdziwym powietrzem. -a wiatrem, deszczem i poszumem !azi drzew. 2 6orbec5

+przytomnia na!le, usyszawszy !os zbli(ajce!o si #aunta. 'ilka krok w za nim szed "ilo. 2 &ir5 2 Pamitasz, co m wiem wam tamtej nocy w barze na Pirycie5 2 )iezbyt dokadnie, sir. :ylimy... ja byem mocno wstawiony. #aunt umiechn si. 2 .o dobrze. 8ic dla was to te( bdzie niespodzianka. 6zy o,icerowie s !otowi5 6orbec niedbale skin !ow. 2 8szyscy, opr cz majora 7awne. .ak jak pan rozkaza. #aunt zdj czapk, przeczesa palcami wosy, po czym starannie j nao(y. 2 -a chwil docz do was w pokoju sztabowym. Poszed dalej korytarzem, dochodzc do waciwych kwater (onierzy. Duchy zajmoway trzeci pokad koszarowy, rozle!y labirynt du!ich, ciemnych sal z pryczami przymocowanymi a;cuchami do cian. 8 sektorze rodkowym znajdowaa si opustoszaa teraz wietlica, jak r wnie( trzy wyo(one matami sale !imnastyczne. -akwaterowanych tu zostao czterdzieci ocalaych pluton w, czyli razem koo dw ch tysicy (onierzy. 8 powietrzu unosi si zapach dymu i ludzkie!o potu. 7awne, Fey!or i pozostali (onierze z trzecie!o plutonu czekali na nie!o przy rampie. Przed chwil zako;czyli trenin! w jednej z sal, wic ka(dy z nich posiada paki o!uszeniowe, u(ywane do $wicze;. :ya to jedyna dozwolona bro; na statku. +!uszacze mo!y by$ u(ywane do ,echtunku, walki wrcz, a nawet przy nastawieniu na

maksymalny zasi!, do strzelania do skrzypicych metalowych cel w na automatycznej strzelnicy. 7awne zasalutowa mu, podrywajc swoich (onierzy na baczno$. 2 <ak wy!lda sytuacja na pokadzie koszarowym, majorze5 +,icer wy!lda na zdziwione!o. 2 'omisarzu5 2 6zy jest zabezpieczony5 2 <est osiem wind osobowych, poza tym dwie do han!ar w prom w zrzutowych, jak r wnie( znaczna liczba wej$ i waz w. 2 8e4cie swoich (onierzy, rozdzielcie ich i zabezpieczcie wszystkie dro!i tutaj. )ikt nie mo(e si tu dosta$, ani wydosta$ bez mojej wiedzy. 7awne wyra4nie nie rozumia zamiar w dow dcy. 2 <ak mamy powstrzyma$ intruz w, jeli nie mamy broni5 #aunt wyj o!uszacz z rk szere!owe!o )e,,a, po czym pot(nym adunkiem w brzuch powali !o na pokad. 2 @(yjcie te!o 2 poleci. 2 6o p !odziny skada$ raport. :ezporednio do mnie skada$ meldunki o wszystkich, kt rzy chcieli wej$ lub wyj$. Przez chwil studiowa twarz majora, upewniajc si, (e rozkazy zostay zrozumiane, po czym odwr ci si i wr ci t sam dro!, co przyszed. 2 6o on zamierza5 2 zapyta Fey!or, !dy #aunt oddali si poza zasi! !osu. 7awne potrzsn !ow. 8kr tce si dowiemy. 3le najpierw trzeba rozstawi$ stra(e. )

Pok j sztabowy zosta przerobiony z dawnej sali odpraw. -najdowa si niedaleko ambulatorium. &topnie w d prowadziy do owalne!o pomieszczenia z trzema rzdami podniszczonych drewnianych krzese i czarn konsolet w centrum podwy(szenia. )iska, oba, wy!ldajca jak wypolerowany !rzyb konsoleta bya starym modelem komputera taktyczne!o z lustrzanym monitorem na szczycie, kt ry kiedy wywietla tr jwymiarowe holo!ramy w czasie narad strate!icznych. 3le od dawna ju( nie dziaa. #aunt u(ywa !o jako siedzenia. &al powoli zaczli wypenia$ nadchodzcy o,icerowie= 6orbec, Dorden, potem dow dcy pluton w= "eryn, "koll, 6urral, /erod, 0asker, :lane, Folore... 7azem trzydziestu dziewiciu (onierzy. )a ko;cu wszed wie(o mianowany na dow dc Farl. "ilo zamkn drzwi i siad tu( przy nich. ?onierze usiedli w p okr!u dookoa dow dcy. 2 6o si dzieje, sir5 2 zapyta Farl. #aunt umiechn si pod nosem. Farl, jak na nowicjusza przystao, chcia od razu przej$ do rzeczy, niewiadomy utartych tradycji, wedu! kt rych odbyway si narady o,icerskie. Powinienem mianowa$ !o wczeniej, pomyla. 2 .o spotkanie ma charakter cakowicie nieo,icjalny. Dotyczy to Duch w, wic zachowujemy to dla siebie. 6hciabym was zapozna$ z zaistnia sytuacj, tak bycie byli wiadomi i !otowi do dziaania, kiedy nadejdzie potrzeba. 3le nic z te!o, co powiem, nie powinno wyj$ poza to pomieszczenie. Powiedzcie swoim podwadnym tyle, ile trzeba, ale nie zdradzajcie (adnych szcze! w. .eraz skupi na sobie ich uwa!. 2 )ie bd dobiera s w. Powiem prosto z mostu. .ak

daleko, jak mo! rozezna$ si w sytuacji 2 a wierzcie mi, nie jest to dalej, ni( m !bym rzuci$ A&zansB :ra!!iem 2 to mo! stwierdzi$, (e toczy si brutalna walka o wadz. "o(e ona rozedrze$ na strzpy ca ide 'rucjaty. Pamitacie z pewnoci wewntrzne starcia po mierci "istrza 8ojny &laydo. Pamitacie, jak wielu /ord w 8ojny chciao zaj$ je!o miejsce. 2 3 zaj je ten cwany szczur, "acaroth 2 powiedzia 6orbec z ponurym !rymasem. 2 " wi si "istrz 8ojny &zczur "acaroth, pukowniku 2 poprawi !o #aunt. Pozwoli, by (onierze si pomiali. Dobry humor uatwi tylko spraw. 2 6zy !o lubimy czy nie, to on teraz dowodzi. 6o czyni sytuacj znacznie atwiejsz. .ak jak ja, jestecie lojalni wobec *mperatora, a z te!o powodu r wnie( wobec "istrza 8ojny "acarotha. &laydo mianowa !o na swoje!o nastpc. &owo "acarotha pochodzi od same!o -ote!o .ronu, je!o rozkazy maj za sob powa! cae!o *mperium. -amilk na chwil. ?onierze spo!ldali na nie!o pytajco, jak !dyby nie zrozumieli puenty dowcipu lub istoty rzeczy. 2 3le komu to si nie podoba, prawda5 2 zapyta z tyu "ilo. 8ikszo$ o,icer w raptownie obejrzaa si na od!os s w, ale prawie r wnoczenie zwr cili wzrok na komisarza, syszc je!o miech. 2 8 rzeczy samej. <est wielu wy(szych o,icer w, kt rym nie podoba si wywy(szenie "acarotha ponad nich. 3 jedne!o z nich znamy wszyscy osobicie. 8ysoki /ord 8ojny !enera Dra>ere. .o on dowodzi naszym sektorem si 'rucjaty. 2 6o ma pan na myli, sir5 2 zapyta /erod z wyra4nym

niedowierzaniem. /erod by sier(antem, pot(nym i o!olonym na yso, z tatua(em imperialne!o ora na skroni. Dowodzi oddziaem milicji w .anith @ltima 2 miastem, w kt rym znajdowaa si witynia *mperium. 8 zwizku z tym, zar wno on, jak te( pozostali (onierze z @ltima, nale(eli do najbardziej !orliwych wyznawc w *mperium w Pierwszym z .anith. #aunt zdawa sobie spraw, (e najtrudniej bdzie przekona$ wanie je!o. 2 6zy su!eruje pan, (e lord1!enera Dra>ere ma po!ldy... -e jest... nielojalny5 3le przecie( on jest pana bezporednim zwierzchnikiem, sir9 2 Dlate!o wanie ta rozmowa ma charakter cakowicie nieo,icjalny. <eli mam racj, to do ko!o mielibymy si zwr ci$5 ?onierze starali si przetrawi$ je!o sowa. -apanowaa krpujca cisza. #aunt m wi dalej. 2 Dra>ere ni!dy nie ukrywa ,aktu, (e czu si podstpnie pozbawiony nale(ne!o mu stanowiska. @wa(a, (e &laydo pomin !o, mianujc modsze!o "acarotha. .o musi by$ du(y cios dla ambicji, !dy trzeba su(y$ pod modszym od siebie o,icerem, kt ry przeskoczy was w awansie. <estem prawic pewien, (e Dra>ere planuje obalenie "istrza 8ojny. 2 3 niech walcz midzy sob9 2 rzuci Farl, czemu zawt rowali inni o,icerowie. 2 6o znaczy kolejny martwy o,icer... Prosz o wybaczenie, sir. #aunt umiechn si. 2 8ypowiadacie moje pierwsze wra(enia w tej kwestii, sier(ancie. 3le przemylcie to sobie. <eli Dra>ere wykorzysta swoje siy przeciwko "acarothowi, to straci na

tym cala kampania. 'rucjata osabnie wanie w tym momencie, !dy powinnimy atakowa$ nastpne terytoria wro!a. <ak mo(emy stawia$ czoa siom wro!a, skoro walczymy midzy sob5 <eli wr ! zaatakuje, to zastanie nas nieprzy!otowanych, sabych... atwy up. Plany Dra>ere za!ra(aj przyszoci nas wszystkich. -n w chwila ci(kiej ciszy. #aunt pociera podbr dek. 2 <eli Dra>ere bdzie m ! realizowa$ swoje plany, to r wnie dobrze mo(emy od razu odrzuci$ nasze poprzednie wysiki. 8szystko, co osi!nlimy w ci!u ostatnich dziesiciu lat walk o %wiaty &abbat. Pochyli si do przodu. 2 )ie do$ te!o. <eli miabym zrzuci$ "istrza 8ojny z je!o stanowiska, to chciabym mie$ wicej (onierzy ni( kilka lojalnych re!iment w. 8olabym mie$ przewa!. 2 6zy wanie o to chodzi5 2 zapyta /erod, uwa(nie suchajcy je!o s w. 2 +czywicie, (e tak. Dra>ere co knuje. 6o du(e!o. 6o tak du(e!o, (e zapewni mu r wn pozycj wobec "istrza 8ojny. 3 nawet mo(e silniejsz. * tu wanie nasza (aosna !arstka wchodzi na scen... 2 urwa, po czym m wi dalej. 2 'iedy bylimy na Pirycie, wszedem w posiadanie te!o... 2 Podni s w ! r kryszta. 2 -aszy,rowane w nim in,ormacje s kluczem do wszystkie!o. &iatka szpie!owska Dra>ere zamierzaa mu je przesa$, ale wiadomo$ zostaa przechwycona. 2 Przez ko!o5 2 zapyta /erod. 2 Przez lojaln wobec "acarotha siatk wywiadu *mperium, dziaajc na rzecz udaremnienia wysik w Dra>ere. <est ich niewielu, dziaaj w ukryciu, ale mimo to

s jedynymi, kt rzy staraj si powstrzyma$ ambicje nasze!o !eneraa. 2 6zemu pan5 2 zapyta cicho Dorden. #aunt zawaha si. )awet teraz nie m ! zdradzi$ im prawdziwe!o powodu. .e!o, (e zostao to przepowiedziane. 2 :yem tam. 6iesz si ich zau,aniem. <a te( te!o nie pojmuj do ko;ca. " j stary przyjaciel jest czci tej siatki i skontaktowa si ze mn w kwestii przechowania te!o kopotliwe!o adunku. 8ydaje si, (e na Pirycie nie byo niko!o bardziej zau,ane!o lub !odne!o tak wa(ne!o zadania. Farl krci si na swoim krzele, nerwowo pocierajc implant barkowy. 2 8ic5 6o na nim jest5 2 )ie mam pojcia 2 odpar #aunt. 2 <est zakodowany. /erod zacz co m wi$, lecz komisarz doda= 2 .o poziom 'armazyn. Przez du! chwil panowaa cisza, podkrelona przez du!i, peen zdumienia !wizd sier(anta :lane. 2 6zy teraz rozumiecie5 2 zapyta #aunt. 2 )o to co robimy, sir5 2 .o !os Farla. 2 Dowiemy si, co na nim jest. 8tedy postanowimy, co dalej. 2 3le jak... 2 zacz "eryn, lecz przerwa powstrzymany przez dow dc. 2 .o ju( moja sprawa i myl, (e dam sobie rad. "yl, (e nawet z atwoci. Potem... 6 (, wanie dlate!o chciaem, bycie o tym wiedzieli. 3!enci Dra>ere spr bowali ju( mnie zabi$ i odzyska$ kryszta. Dwa razy. 7az na Pirycie i dru!i raz tu, na tym statku. Potrzebuj was,

(ebycie strze!li tej bezcennej rzeczy, (eby powstrzyma$ szpie! w lorda1!eneraa. ?ebycie mnie osaniali, p ki nie bd pewien dro!i, jak bdziemy musieli obra$. Po raz kolejny w sali obrad zapado milczenie. 2 6zy jestecie ze mn5 2 zapyta #aunt. 6isz dao si prawie wyczu$, sztywn i ci(k. +,icerowie spo!ldali po sobie. 8 ko;cu !os zabra /erod. #aunt by szcze! lnie zadowolony z te!o, (e to wanie on si odezwa. 2 6zy musi pan o to pyta$, komisarzu5 2 zapyta po prostu. #aunt umiechem wyrazi swoje podzikowanie. 8sta z siedzenia i zszed z podwy(szenia, podchodzc do (onierzy. 2 -abierajmy si do roboty. 7awne ju( rozstawia ludzi, kt rzy zabezpiecz nasz pokad. 8esprzyjcie je!o (onierzy. 6hciabym mie$ poczucie, (e zajmowany przez nas obszar jest dobrze strze(ony. *ntruz w odprawiajcie lub przyprowad4cie ich bezporednio do mnie. <eli (onierze bd zadawa$ pytania, powiedzcie im, (e ci przeklci Patrycjusze mo! spr bowa$ ul(y$ swoim uprzedzeniom do nas. )a .err, pewnie tak jest, a przecie( jest ich tu ponad cztery razy wicej ni( nas. 3 Patrycjusze bez wtpienia siedz w kieszeni Dra>ere. 6ay pokad ma zosta$ przeszukany pod ktem ukrytych mikro,on w i podsuch w. 0asker, Farl... 8e4cie ludzi, kt rzy maj techniczn smykak i nadzorujcie poszukiwania. :d pr bowa$ wszelkich mo(liwych spos b, (eby nas szpie!owa$. +d tej chwili nie u,ajcie nikomu spoza re!imentu. )ikomu. )ie spos b stwierdzi$, kto mo(e by$ zamieszany w spisek przeciwko nam.

+,icerowie wydawali si by$ !otowi do dziaania, cho$ rea!owali z widocznym niepokojem. #aunt wiedzia, (e zwykli (onierze nie s przyzwyczajeni do takich zada;. Powoli wychodzili, milczcy, ponurzy. #aunt spo!lda na kryszta. 6o w sobie kryjesz5 zastanawia si. * #aunt wr ci do swojej kwatery razem z nieodcznym "ilo. 6orbec wyznaczy dwa Duchy, kt re miay strzec bezpiecze;stwa komisarza. #aunt zasiad przy terminalu, starajc si wydoby$ wszelkie mo(liwe in,ormacje o statku. )a ciemnym szkle monitora bez!onie przesuway si byszczce bursztynowym wiatem linijki tekstu. &tara si znale4$ nazwiska, kt re mo!yby nakierowa$ !o na to(samo$ przeciwnik w. <ednak m ! wydoby$ jedynie o! lnikowe in,ormacje. )ie mo(na byo nawet ustali$, jakie inne re!imenty znajduj si jeszcze na pokadzie. )a licie znajdowali si Patrycjusze, a tak(e zmechanizowane oddziay Dziewite!o z :o>an. 3le #aunt wiedzia, (e na pokadzie znajduj si przynajmniej dwa inne re!imenty, jednak nie byo ich na licie. &tara si r wnie( przejrze$ list o,icer w 3bsaloma, jak r wnie( spis wy(szych o,icer w i urzdnik w *mperium, kt rzy razem z nim odbywali podr (, jednak te!o rodzaju in,ormacje byy ukryte za zasonami kod w, a #aunt nie dysponowa odpowiednim poziomem dostpu. )a przeszkodzie stana nie do pokonania zapora technolo!ii. +dchyli si w krzele i westchn ci(ko. :olao !o rami. 'ryszta le(a na konsolecie blisko doni.

)ajwy(szy czas, by spr bowa$ dobra$ si do je!o tajemnic. )ajwy(szy czas, by od!adn$ je!o przeznaczenie. +dkada to, mylc, (e tak naprawd to kryszta pewnie nie dziaa. 8sta. "ilo zdrzemn si na krzele przy drzwiach, ale teraz obudzi !o na!y ruch. 2 &ir5 #aunt sta przy swojej sza,ce, bez cere!ieli opr (niajc na ziemi zawarto$ torby i plecaka. 2 "iejmy nadziej, (e staruch nie kama9 2 powiedzia #aunt, bardziej do siebie ni( do chopaka. "ilo nie mia pojcia, o jakie!o starucha mo!o chodzi$. #aunt !rzeba w rozrzuconym ba!a(u. <edwabna koszula mundurowa wyldowaa na pododze. 'si(ki i pytki danych wylatyway z kieszeni plecaka. -a,ascynowany "ilo wpatrywa si w nie!o. 'omisarz zawsze sam pakowa swoje rzeczy, wic chopak ni!dy nie widzia tych kilku rzeczy, kt re #aunt uwa(a za wystarczajco wartociowe, (eby je ze sob nosi$. 6hopak zauwa(y baretki wpite w kawaek tkaniny, wiksze odznaczenie w ksztacie srebrnej rozety, le(ce w wyo(onym aksamitem pudeku, zmit czapk polow z hyrka;skimi insy!niami, szklane pudeko umierzaczy b lu, kilkanacie du(ych, ( tawych zb w ork w 2 przewierconych i nawleczonych na drut, starodawn lornetk w drewnianej skrzyneczce, mocno zu(yt szczoteczk do polerowania wraz z male;kim kawakiem srebra, tali kart do tarota w pudeku z koci soniowej. @sztywnione plastikowe karty ozdobione byy obrazami uroczystoci wyzwolenia z miejsca zwane!o Dziesit #ylatus. "ilo pochyli si i zebra je, zanim #aunt zd(y je podepta$. :yy czyste i nowe w dotyku,

najwyra4niej ni!dy nie u(ywane. )a pokrywce pudeka widniay inicjay D. +. )ie zwa(ajc na nic, #aunt wyci!a !arciami ubrania z torby, odrzucajc je na bok. "ilo umiechn si. 6zu si w pewien spos b wyr (niony, jak !dyby komisarz pozwoli mu na przebywanie przez chwil w swoim umyle. Po chwili inny przedmiot odbi si od sterty rzeczy na pododze, koziokujc w stron "ilo. :ya to zabawka, wyrze4biony z kawaka plastiku model pancernika. 8 kilku miejscach odpada z nie!o ,arba, niekt re wie(yczki i dziaa byy uamane. "ilo odwr ci si. 6o bolesne!o wizao si z t zabawk, co pozwolio mu wejrze$ w stre, osobiste!o b lu *brama #aunta !biej, ni( by chcia. .o uczucie zaskoczyo !o. 6o,n si o krok, upuszczajc kilka kart, kt re wkada z powrotem do pudeka. )a!le wdziczny by za wym wk, kt ra pozwolia mu na zajcie si podnoszeniem ich. #aunt na!le odwr ci si od swojej sza,ki i baa!anu. +czy mu byszczay. 8 palcach trzyma zmatowiay, stary piercie;. 2 6zy te!o pan szuka, komisarzu5 2 zapyta "ilo wesoo, spodziewajc si ju( odpowiedzi. 2 .ak. Dro!i, stary wujek Dercius, ta kanalia. Da mi to dla odwr cenia uwa!i, tamtej nocy... 2 #aunt przerwa na!e, po obliczu przemkny mu echa ciemnych myli. @siad na pryczy koo "ilo, roz!ldajc si i cicho miejc si, !dy zobaczy chopaka, kt ry pr bowa posortowa$ porozrzucane rzeczy. 2 Pamitki. 0mm... <eden *mperator wie, po co je trzymam. Przez cae lata ni!dy nie spojrzaem na nie, a i tak zawsze wzbudzaj mroczne wspomnienia.

8zi karty i zacz je przerzuca$, podnoszc niekt re, pokazujc je "ilo i miejc si !orzko. <ednak chopak nie rozumia powod w do wesooci. <edna z kart ukazywaa hyrka;sk ,la! powiewajc na wie(y, inna pokazywaa heraldyczny wz r z czaszk orka, kolejna ksi(yc, w kt ry uderzaa byskawica wylatujca z dzioba ora *mperium. 2 &iedemdziesit dwa powody, (eby zapomnie$ o naszym chwalebnym zwycistwie na #ylatus 2 powiedzia #aunt kpicym tonem. 2 3 piercie;5 2 zapyta "ilo. 'omisarz odo(y karty. Przekrci opraw kamienia i kr tki promie; wiata wytrysn z nie!o. 2 )a Fetha9 )adal ma zasilanie, po tylu latach9 "ilo umiechn si z zakopotaniem. 2 .o o,icerski piercie; deszy,rujcy. 'lucz, kt rym posu!uj si, by uzyska$ wz!ld w tajne lub prywatne dane. #eneralska zabawka. 'iedy byy cakiem popularne. .en zosta wydany ! wnodowodzcemu szlachetnie urodzonych re!iment w z <ant, lorda najwy(sze!o pochodzenia. 3 ten stary ajdak da !o pewnemu chopcu na "anziporze. #aunt wyci!n kryszta z kieszeni koszuli, zbli(ajc !o do promienia sy!netu. 7zuci chopakowi kr tkie spojrzenie. 8 je!o oczach rozbysy na!le modzie;cze, zadziorne o!nie, kt re w poczeniu z je!o powa(n twarz, wywoay miech obserwujce!o !o "ilo. 2 )o to jazda9 2 powiedzia #aunt. 8cisn podstaw krysztau w opraw piercienia. Pasowaa doskonale, obracajc si delikatnie z cichym wistem. -ablokowany kryszta wy!lda teraz jak niezwyky kamie; w piercieniu, owietlany od wewntrz przez promie; lasera.

'ryszta jania coraz silniej. 2 )o dalej, dalej... 2 mrucza do siebie komisarz. 8 powietrzu kilka centymetr w nad piercieniem, zacz si ,ormowa$ symbol, jaskrawo rozwietlajcy mroczn kabin. )iewielkie holo!ra,iczne runy, zawieszone w powietrzu, !osiy. ADostp zabroniony. .en dokument mo(e zosta$ udostpniony u(ytkownikowi deszy,ratora poziomu 'armazyn, z!odnie z rozkazem &enthisa, Elektora 3dministratum, kalendarz Paci,icus MLJMRI. "MH. 8szelkie pr by uzyskania nieautoryzowane!o dostpu zako;cz si wymazaniem pamici dokumentu. B #aunt zakl, po czym zsun kryszta z oprawy, przerywajc promie; lasera. 2 -a stary9 Przeklty9 -a stary9 )a Fetha, mylaem, (e mi si uda9 2 )ie rozumiem, sir. 2 Poziom dostpu pozostaje taki sam, ale widocznie zmieniaj kody, kt re s w stanie je odczyta$. Piercie; Derciusa niewtpliwie odczytaby poziom 'armazyn trzydzieci lat temu, ale od te!o czasu zmieniy si kody. Powinienem si domyli$, (e Dra>ere wprowadzi swoje wasne kody zabezpieczajce. 6holera9 #aunt wy!lda, jakby mia zamiar dalej przeklina$, ale przerwao mu !watowne pukanie do drzwi. &zybko schowa kryszta do kieszeni i otworzy drzwi. &zere!owy @an, jeden ze stra(nik w przy drzwiach, spojrza na nie!o. 2 &ier(ant :lane przyprowadzi !oci, sir. &prawdzilimy ich, nie maj broni. 6zy przyjmie ich pan5 #aunt przytakn, nakadajc jednoczenie czapk i paszcz. 8yszed na korytarz. +desa (onierzy, kiedy

zobaczy swoich !oci. Podszed do nich, (eby si przywita$. :y to pukownik -oren, dow dca re!imentu Fitria;skie!o, razem z trzema o,icerami. 2 8itam pana, komisarzu 2 powiedzia uprzejmie -oren. Fitria;czycy mieli na sobie mundury w kolorze ochry oraz mikkie czapki polowe. 2 )ie wiedziaem, (e te( jestecie na pokadzie 2 odpowiedzia #aunt. 2 7ozkaz dostalimy w ostatniej chwili. "ielimy lecie$ na <aphecie, ale by jaki problem z rurami zaadunkowymi. 8obec te!o skierowali nas tutaj. 7e!imenty, kt re miay by$ na 3bsalomie, zostan wysane <aphetem, !dy technicy usun usterki techniczne. "oi (onierze zajmuj kwatery dalej w kierunku ru,y. 2 Dobrze pana widzie$, pukowniku. -oren skin !ow, ale #aunt wyczu, (e o,icer co ukrywa. 2 'iedy dowiedziaem si, (e bdziemy lecie$ razem z chopakami z .anitli, pomylaem, (e mo!libymy si spotka$. "amy do uczczenia wsp lne zwycistwo. 3le... 2 3le5 -oren ciszy !os. 2 .e!o ranka zostaem zaatakowany w mojej kwaterze. 6zowiek ubrany w zwyky mundur marynarki przeszukiwa moje rzeczy. 7zuci si na mnie, !dy wszedem. 8alczylimy przez chwil, ale uciek. #aunt poczu, jak zn w o!arnia !o !niew. 2 Prosz m wi$ dalej. 2 6ze!o szuka. 6ze!o, co myla, (e ja mam, cze!o, cze!o nie udao mu si znale4$ w innym miejscu.

Pomylaem sobie, (e powinienem panu o tym powiedzie$. "ilo, @an i pozostae osoby w korytarzu, jak r wnie( sam -oren, byli zaskoczeni, !dy #aunt zapa >itria;skie!o dow dc za prz d munduru i wci!n do swoje!o pokoju. -atrzasn za sob drzwi. 8 pokoju #aunt odwr ci si do -orena, kt ry wy!lda na ura(one!o, ale w dziwny spos b nie by zaskoczony rozwojem wypadk w. 2 .o byo wyjtkowo dobrze przy!otowane owiadczenie, pukowniku. 2 +czywicie. 2 -acznij m wi$ do rzeczy, -oren, albo zapomn o naszej przyja4ni. 2 )ie musisz by$ taki nieprzyjemny, #aunt. 8iem wicej ni( mo(esz sobie wyobrazi$ i mo! ci zapewni$, (e jestem przyjacielem. 2 6zyim5 2 .woim, .ronu .erry i nasze!o wsp lne!o znajome!o. <a znaem !o pod nazwiskiem :el .orthute. .y znae !o jako Fereyda. + 2 .o... 2 zacz pukownik Draker Flense. 2 .o trzeba dokadnie przemyle$. +dpowiedzia mu chichot, kt ry wcale nie uspokoi je!o nerw w. &tojca przy oknie w !bi kabiny wysoka, zakapturzona posta$ odwr cia si w je!o stron. 2 <este (onierzem, Flense. )ie sdz, (eby mylenie nale(ao do twoich obowizk w. Flense u!ryz si w jzyk, powstrzymujc ostr ripost.

:a si, strasznie si ba te!o czowieka stojce!o przy oknie, za kt rym jarzyo si *mmaterium. 'rci si niespokojnie, pra!nc zaczerpn$ wie(e!o powietrza. Palio !o w !ardle. 8 komnacie !sto byo od dymu unoszce!o si z wodnej ,ajki stojcej niedaleko schod w. 6i(ki opar, sodki niczym nektar, wirowa wok nie!o, wysuszajc powietrze w pokoju. Pukownik by ospay, rozleniwiony wdychanym, oszaamiajcym dymem. +,icer stra(y /ekulanzi sta tu( przy drzwiach, starajc si nie zwraca$ uwa!i na trzech astropat w, kt rzy kulc si w cieniu na lewo od nie!o, r wnie( !o i!norowali. 3stropaci suchali tylko siebie. Flense zauwa(y oznaki narkotyczne!o oszoomienia na twarzy /ekulanzie!o, !dy ten przyby po nie!o. 8iele lat wczeniej Flense prowadzi atak na kopce1narkotyczne na Poscol. )i!dy nie zapomni sodkie!o odoru, ani twarzy prawie nie stawiajcych oporu ,anatyk w. Posta$ przy oknie zesza powoli, stajc tu( przed nim. Flense, sam mierzcy koo dw ch metr w wzrostu, musia spo!lda$ w ! r, w czer; !bi kaptura. 2 )o i c (, pukowniku5 2 wyszepta !os spod kaptura. 2 <a... <a nie do ko;ca rozumiem, cze!o ode mnie oczekujesz, m j panie. *nkwizytor #olesh 6onstantine Pheppos 0eldane znowu parskn miechem. &i!n ci(k od wielu piercieni rk i zrzuci z !owy kaptur. Flense zamru!a. .warz 0eldane bya du!a i poci!a, niczym u konia. 8il!otna, wyszczerzona paszcza pena bya paskich zb w, za okr!e i !boko osadzone oczy lniy niepokojc czerni. 7urki z pynem i kable otaczay wydu(on czaszk niczym warkocze wos w. Flense zauwa(y kr tkie ,utro

porastajce szyj i !ardo. *nkwizytor by czowiekiem, ale je!o rysy zostay chirur!icznie zmienione, by wzbudza$ strach i posusze;stwo wr d tych, kt rych... bada. 3 przynajmniej Flense mia nadziej, (e to by e,ekt zabie!u chirur!iczne!o. 2 8ydaje si pan niespokojny, pukowniku. 6zy chodzi o okolicznoci, czy o moje sowa5 Flense ponownie nie potra,i znale4$ odpowiednich s w. 2 )i!dy wczeniej nic byem dopuszczony do te!o wite!o przybytku, panie. 0eldane rozo(y szeroko rce 2 szerzej ni( ktokolwiek m !by to zrobi$ 2 zataczajc kr! wok komnaty. -najdowali si w jednej ze wity; astropat w na 3bsalomie, komnacie ekranowanej przed jakimkolwiek za!ro(eniem. %ciany wypenione byy zerowym martwym polem, kt re miao odcina$ komnat tak od wiata materialne!o, jak te( od szalejcej pr (ni *mmaterium. D4wikoszczelne, o!nioodporne i psycho1odporne, niemal niezniszczalne bariery przeznaczone byy wycznie na potrzeby astropat w. Prawo *mperium zakazywao wstpu w ich obrb. <edynie wyra4ne zaproszenie mo!o pozwoli$ na to zwykemu czowiekowi, takiemu jak Flense. .pakowi. .py. )ie spodobao mu si to sowo, chocia( uwiadomi to sobie dopiero wtedy, !dy u(y !o /ekulanzi. .py. Psykerskie okrelenie osoby nie posiadajcej mocy. .py. )a Promie; )adziei, chciabym by$ !dzie indziej9 #dziekolwiek. 2 8ywoujesz niepok j wr d moich krewnych 2 powiedzia do nie!o 0eldane, wskazujc na trzech szepczcych, skulonych astropat w. 2 8yczuwaj twoj

niech$ do przebywania tutaj. +dczuwaj swoj inno$. 2 )ie mam (adnych uprzedze;, inkwizytorze. 2 3le( owszem, masz. "o! je wyczu$. Po!ardzasz telepatami. +drzucacie dar, jaki otrzymali astropaci. <este tpy, Flense. <este pozbawionym zmys w kretynem. 6zy mam ci pokaza$, cze!o ci brakuje5 Flense zadr(a. 2 )ie ma potrzeby, inkwizytorze9 2 .ylko troch5 )ie psuj zabawy9 2 zachichota szyderczo 0eldane, wypluwajc kropelki liny spomidzy !rubych zb w. Flense dr(a caym ciaem. Powoli 0eldane odwr ci od nie!o wzrok, po czym na!le wpi w nie!o spojrzenie. 8 czaszk Flense wwiercio si niemo(liwe do okrelenia wiato. Przez jedn sekund zobaczy wieczno$. @jrza wymiary przestrzeni i spos b, w jaki przecinay si w czasie. 8idzia przypyw Elizjum, spustoszone krawdzie *mmaterium, pynne spazmy +snowy. -obaczy swoj matk i siostr, nie(yjce od dawna. 8idzia wiato i ciemno$, widzia pustk. @jrza kolory, kt rych nie m ! nazwa$. @jrza cierpienia porodu !enokrada, kt re!o krew wypalia ma blizn na policzku. 8idzia siebie same!o na poli!onie &chola Prima!enitor. @jrza eksplozj krwi. -najomej krwi. -acz paka$. @jrza koci, za!rzebane !boko w czarnym bocie. -da sobie spraw, (e to te( je!o. &pojrza w oczy trupa. Pene byy robak w. -acz wrzeszcze$. -acz wymiotowa$. 8idzia ciemnoczerwone niebo, po kt rym pyna niezliczona liczba so;c. -obaczy puchnce i eksplodujce !wiazdy. -obaczy... -byt wiele. Draker Flense upad na podo! wite!o miejsca, zwin

si w kbek i zacz jcze$. 2 6iesz si, (e to sobie wyjanilimy 2 powiedzia *nkwizytor 0eldane. Ponownie nasun kaptur. 2 -aczn jeszcze raz. &u( Dra>ere, podobnie jak ty. Dla nie!o zniszcz !wiazdy. Dla nie!o po(o! o!arn planety. Dla nie!o osi!n to, co niemo(liwe. Flense tylko jkn w odpowiedzi. 2 8sta;. * posuchaj mnie. 8 #romadzie "enazoid czeka na nas najwartociowszy arte,akt w caym wszechwiecie. <e!o opis i przeznaczenie pozostaje w posiadaniu komisarza #aunta. -dobdziemy t tajemnic. <a ju( powiciem cenn ener!i, starajc si wypeni$ cel. .en #aunt jest... pomysowy. Pozwolisz, (e wobec te!o u(yjemy ciebie w tej kwestii. 6iebie i Patrycjuszy. * tak ju( si nie lubicie z Duchami. 2 3le nie tak... )ie w ten spos b... 2 wydysza Flense z poziomu podo!i. 2 Dra>ere bardzo ci chwali. 6zy pamitasz, co ci powiedzia5 2 )1nie... #os 0eldane zmieni si, stajc si idealn kopi tonu Dra>ere. 2 <eli wy!racie to dla mnie, Flense, nie zapomn wam te!o. 6zekaj mnie wielkie rzeczy, jeli nie zostan tu uwizany. Podziel si nimi z wami. 2 .eraz nadszed odpowiedni czas 2 powiedzia 0eldane ju( swoim !osem. 2 8e4 udzia w wielkich rzeczach. Pom ( mi uzyska$ to, cze!o chce lord Dra>ere. 6zeka ju( na ciebie odpowiednie, chwalebne miejsce. "iejsce u boku nowe!o "istrza 8ojny. 2 Prosz, nie9 2 krzykn Flense. #dzie z tyu dobie! !o

miech astropat w. 2 )adal nie mo(esz si zdecydowa$5 2 zapyta 0eldane. Postpi krok w kierunku pukownika zwinite!o w embrionalnej pozycji. 2 "o(e zn w ci co pokaza$5 2 zaproponowa. Flense zacz wrzeszcze$. , 2 8ykluczaj nas 2 w ciszy powiedzia Fey!or. 7awne rzuci swojemu adiutantowi ostre spojrzenie, ale wiedzia, o co chodzi szczupemu (onierzowi. "iny cztery !odziny od czasu, !dy pozostali o,icerowie zostali wezwani na spotkanie z #auntem. <akie to wy!odne, (e on i je!o pluton zostali wyczeni. +czywicie, jeli 6orbec m wi prawd o problemach na pokadzie, to dobra stra( bya najistotniejsza. 3le w naturalnym porzdku rzeczy pierwsz wacht powinien obj$ oddzia Folore, czyli sze$dziesity pluton. "ajor wymrucza co w odpowiedzi i poprowadzi sw j oddzia liczcy czterech ludzi do skrzy(owania z nastpnym korytarzem. +d pocztku przeczesali cay obszar ju( sze$ razy. &ame puste przestrzenie, ciemne korytarze, opustoszae ma!azyny, zakurzone podo!i, zamknite i zablokowane wejcia. &prawdzi !odzin. Dwadziecia minut wczeniej otrzyma wiadomo$ radiow od /eroda, in,ormujc !o o zmianie warty w ci!u nastpnej !odziny. :yt ju( zmczony. <e!o ludzie r wnie( byli zmczeni i zzibnici, pra!nli jedynie ciepa, kawy i chwili odpoczynku. Prawdopodobnie wszyscy je!o (onierze, razem blisko pi$dziesiciu, rozproszonych po

caym pokadzie koszarowym w oddziaach po piciu, byo r wnie zniechconych i !odnych. 7awne myla o #auncie. +statnio czsto to robi. -astanawia si nad je!o motywami. +d same!o pocztku, od pierwszej !odziny przeklte!o Powstania, major nie okazywa lojalnoci wobec dow dcy. -askoczyo !o wic, !dy #aunt awansowa !o do stopnia majora i odda pod komend trzeci cz$ si re!imentu. - pocztku mia si z te!o, (e najwyra4niej #aunt doceni je!o zdolnoci dow dcze. <ednak wkr tce przesta si mia$, !dy Fey!or, jedyny czowiek w re!imencie, kt re!o uwa(a za swoje!o przyjaciela, a i tak w niewielkim stopniu, przypomnia mu stare przysowie= A.rzymaj swoich przyjaci blisko, ale wro! w jeszcze bli(ejB. +d su(by w #wardii nie byo odwrotu, wic major musia postara$ si jak najlepiej wypenia$ swoje obowizki. 3le zawsze zastanawiaa !o decyzja #aunta. #dyby to on by na stanowisku komisarza1pukownika, to majc takie za!ro(enie za plecami, dawno ju( zwoaby pluton e!zekucyjny. Przed nimi szere!owy /one!in sprawdza zamki na drzwiach ma!azyn w. 7awne patrzy wzdu( korytarza, kt rym przyszli. Fey!or ukradkiem obserwowa swoje!o dow dc. 7awne by dla nie!o dobry 2 a znali si jeszcze z czas w, !dy razem dziaali w milicji w .anith 3ttica. Prowadzili tam cakiem nieze interesy, p ki nie wkroczyo przeklte *mperium i nie zamkno cae!o biznesu. Fey!or by nielubnym synem czarnorynkowe!o handlarza i tylko bystry umys oraz nadzwyczajne warunki ,izyczne umo(liwiy mu dostanie si do milicji .anith, a potem do

#wardii *mperialnej. Przeszo$ 7awne bya bardziej tajemnicza. )iewiele m wi na ten temat, ale Fey!or wiedzia wystarczajco wiele, (eby przypuszcza$, (e w rodzinie majora byli bo!aci kupcy, politycy, a nawet wadcy wiata przestpcze!o. 7awne zawsze mia du(o pienidzy, korzystajc ze stypendium ojca 2 kr la tartak w. <ednak, bdc trzecim synem, nie mia szansy na odziedziczenie rodzinnej ,ortuny. &u(ba w milicji 2 a tak(e mo(liwo$ samodoskonalenia 2 wydaway si najlepszym wyjciem. Fey!or nie u,a majorowi. -reszt nie u,a nikomu. 3le ni!dy nie uwa(a !o za ze!o czowieka. #orzkie!o... mo(e. #orycz zrujnowaa mu (ycie, !orycz, kt ra dawno temu uksztatowaa mu charakter. Podobnie jak Fey!or, pozostali (onierze z plutonu 7awne byli naj!orszymi rozrabiakami ze wszystkich Duch w. *nstynktownie ci!nli do nie!o, dostrze!ajc w nim cechy naturalne!o przyw dcy, czowieka, kt ry zapewni im najlepsze warunki. 8 czasie Powstania 7awne osobicie wybiera wielu z nich do wasnych oddzia w. Pewne!o dnia, pomyla Fey!or, pewne!o dnia 7awne zabije #aunta i zajmie je!o miejsce. #aunta, 6orbeca, wszystkich, kt rzy bd si sprzeciwia$. 7awne zabije #aunta. 3lbo #aunt zabije 7awne. .ak czy inaczej, wkr tce nastpi ostateczna roz!rywka. )iekt rzy m wili, (e 7awne ju( kiedy pr bowa. Fey!or mia wanie zamiar zaproponowa$, (eby sprawdzili ma!azyny z lewej strony, kiedy szere!owy /one!in krzykn, padajc na ziemi, najwyra4niej uderzony z tyu. -wija si w konwulsjach. Fey!or wyra4nie widzia sterczc mu z plec w rkoje$ kr tkie!o

no(a. 7awne wrzeszcza ju( rozkazy, !dy ze wszystkich stron zaatakowali napastnicy. Dziesiciu m(czyzn, ubranych w polowe mundury Patrycjuszy, uzbrojonych w no(e i paki. 8 wskim korytarzu rozptao si pieko walki wrcz. &zere!owy 6olhn otrzyma pot(ny cios pak w bok !owy i osun si na cian, zanim nawet zd(y si odwr ci$. &zere!owy Freul kr tkim pchniciem paki odrzuci od siebie inne!o napastnika, powalajc !o w deszczu o!nistych iskier. -a chwil uderzenia trzech no(y przeszyy je!o ciao, rzucajc je na ziemi niczym skrwawiony ochap. Fey!or zauwa(y dw ch Patrycjuszy, kt rzy bezlitonie okadali palkami ranne!o, bezbronne!o /one!ina. Fey!or rzuci swoim o!uszaczem w najbli(sze!o (onierza, odrzucajc !o w ty, pot(nym adunkiem wypalajc mu dziur w brzuchu, po czym wyci!n srebrny sztylet. 8rzeszczc co obra4liwe!o w stron przeciwnik w, rzuci si na nich, podrzynajc komu !ardo w pierwszym ciciu. 8ykrci ciao w !watownym zwrocie, wykorzystujc to, cze!o nauczy si w ciemnych zaukach .anith 3ttica. -awirowa, podcinajc kolejne!o napastnika, jednoczenie prawie odcinajc mu rk w nad!arstku. 2 7awne9 7awne9 2 wrzeszcza, starajc si uruchomi$ sw j komunikator. Dosta uderzenie z tyu. +szoomiony, uderzony jeszcze dwa razy, upad, starajc si unikn$ kolejnych cios w. Dosta za to kopniaka w plecy. )a!le poczu, jakby roz!rzane do biaoci (elazo za!bio si w mu w piersi. 8rzasn z b lu i wciekoci, jednak d4wik zosta stumiony przez ,al krwi, zalewajc mu usta.

7awne powali pak inne!o (onierza, wci( wirujc i blokujc ciosy pozostaych. +brzuca ich wszelkimi znanymi mu przekle;stwami. 6icie rozdaro mu koszul, pozostawiajc du!i, krwawy lad. Pot(ny cios tra,i !o w skro;, powalajc na kolana, rozmywajc wzrok. "ajor chcia si poruszy$, ale ciao odm wio mu posusze;stwa. -imna krata podo!i wbijaa si w policzek i wskie usta. Po szyi cieka mu !orca ciecz. -achodzcymi m! oczami spojrza na stojce!o nad nim pot(ne!o Patrycjusza, kt ry unosi wanie rk do ostateczne!o ciosu. 2 -ostaw !o, :rochuss9 2 rozle! si !os. 7ka niechtnie opada. :ezbronny, prawie nieruchomy major mia wra(enie, (e zna ten !os. <ednak nie m ! dostrzec je!o waciciela. 'olejna posta$ przesonia sylwetk niedosze!o zab jcy. +czy 7awne byy mleczne, zam!lone. ?aowa, (e nie mo(e widzie$ wyra4niej. "(czyzna, kt ry kucn w pobli(u, wy!lda na o,icera. Pukownik Flense pochyli si nad le(cym 7awne, smutnie spo!ldajc na zlepione krwi wosy i rozrzucone, poskrcane ko;czyny. 2 8idzisz odznak, :rochuss5 2 zapyta. 2 .o ten major, 7awne. )ie zabijaj !o. Przynajmniej nie teraz. 12 <ak !o poznae5 2 zapyta #aunt. Pukownik -oren lekko wzruszy ramionami, co mo!o oznacza$ wiele w tej dziwnej mowie ciaa, jak posu!iwali si Fitria;czycy.

2 Prawdopodobnie w ten sam spos b, co i ty. Przypadkowe spotkanie, ostro(no$ przeradzajca si w zau,anie, nieo,icjalna wsp praca w sytuacji kryzysowej. #aunt potar podbr dek i potrzsn !ow. 2 <eli ta rozmowa ma da$ jakie e,ekty, to musisz by$ bardziej konkretny. <eli naprawd wiesz, o co tu chodzi, to z pewnoci zrozumiesz, (e musz by$ pewien tych, kt rzy s w pobli(u mnie. -oren skin !ow. +dwr ci si, jakby chcia rozejrze$ si po pokoju, lecz niewielkie wymiary kwatery #aunta nie pozwalay na du(sz chwil kontemplacji. 2 :yo to w czasie B8ojen #odowych na *dolwilde, mniej wicej trzy standardowe lata temu. "oi Dra!oni zostali wysani jako siy pokojowe, w celu utrzymania porzdku w ! wnym miecie1pa;stwie o nazwie 'enadie. )astpio to tu( przed wybuchem zamieszek i upadkiem lokalne!o rzdu. 6zowiek, kt re!o znasz pod imieniem Fereyda, udawa lokalne!o hurtownika ziarna zwane!o :el .orthute, bdce!o zarazem bankierem zasiadajcym w &enacie *dolwilde. <e!o przykrywka bya doskonaa. )ie zdawaem sobie sprawy, (e jest a!entem spoza te!o systemu. )ie odr (niaem !o od tubylc w. )auczy si jzyka, zwyczaj w, !est w... 2 8iem, jak dziaa Fereyd. Doskonao$ obserwacyjna jest je!o specjalnoci, jak r wnie( zdolno$ do wtapiania si w otoczenie. 2 8ic znasz r wnie( je!o metody i sposoby dziaania. Praca z tymi, kt rych nazywa Asol ziemiB *mperium. #aunt, lekko si umiechajc, skin !ow. 2 ?eby dziaa$ w takim rodowisku, w pojedynk i bez mo(liwoci wsparcia, nasz wsp lny znajomy potrzebuje

pomocy ze strony tych obywateli *mperium, kt rych uwa(a za nieprzekupnych. :iorc pod uwa! poziom korupcji w urzdach *mperium, bez wtpienia nie mo(e u,a$ 3dministratum, "inistorum, czy jakimkolwiek wy(szym o,icerom, kt rzy mo! nale(e$ do k konspiracyjnych. Powiedzia mi kiedy, (e w takich warunkach, najlepszych pomocnik w mo(na zwerbowa$ w #wardii, wr d ludzi wysyanych w naj!ortsze miejsca wszechwiata, midzy zwykymi (onierzami, kt rzy nie s wiadomi toczcych si roz!rywek, a co za tym idzie r wnie( nie s podejrzani. .e!o wanie oczekiwa i to znalaz w mojej osobie i kilku o,icer w z moje!o re!imentu. 8iele czasu zajo mu upewnienie si, (e mo(e mi zau,a$, a mniej wicej tyle samo zajy mu dziaania, kt rych celem byo zdobycie moje!o zau,ania. 8 ko;cu, w czasie zamieszek !odowych, my, Fitria;czycy, bylimy jedyn si, na kt rej m ! pole!a$. 8ojny #odowe zostay wywoane przez ,rakcj rzdow, kt ra zwizana bya z Departamentem "unitorium. - te!o powodu byli w stanie wysa$ w pole dwa re!imenty #wardii *mperialnej. Pokonalimy ich. 2 :itwa pod 3ltatha. 6zytaem o tym troch. )ie miaem pojcia, (e przyczyn 8ojen #odowych bya korupcja w rzdzie *mperium. -oren umiechn si smutno. 2 .e!o rodzaju in,ormacje s zazwyczaj utajniane. Dla potrzeb utrzymania wysokie!o morale. 7ozstalimy si jako sojusznicy. )ie spodziewaem si, (e kiedykolwiek !o jeszcze zobacz. #aunt usiad na swojej pryczy. +par okcie na kolanach, po!r(ony w zamyleniu. 2 * zobaczye !o niedawno5

2 +trzymaem zakodowan wiadomo$, podczas kr tkie!o pobytu na Pirycie. )iedu!o potem nastpio spotkanie. 2 +sobicie5 -oren potrzsn !ow. 2 )ie, przez porednika. 2 &kd wiedziae, (e mo(esz mu zau,a$5 2 "ia odpowiednie identy,ikatory. Poda sowa1klucze, kt rych u(ywalimy z :el .orthute na *dolwilde. 7ecytowa wersety z Fitria;skich pieni bojowych, kt rych znaczenie tylko on m ! zna$. .orthute postawi sobie za punkt honoru badanie nasze!o kulturowe!o dziedzictwa, Fitria;skiej :yhaty 2 &ztuki 8ojny. .ylko on m ! przesa$ tak zakodowan wiadomo$. 2 .o typowe dla Fereyda. 8ic jeste moim sojusznikiem5 "am przeczucie, (e wiesz znacznie wicej na temat obecnej sytuacji ni( ja, pukowniku -oren. -oren obserwowa siedzce!o na pryczy wysokie!o, pot(ne!o m(czyzn, opierajce!o brod na zo(onych rkach. )abra dla nie!o podziwu w czasie wsp lnej akcji na Fortis. 8iadomo$ od Fereyda zawieraa szcze! y dotyczce #aunta. <asne byo, (e imperialny tajny a!ent u,a komisarzowi1pukownikowi bardziej ni( komukolwiek w tym sektorze. :ardziej ni( mnie, pomyla -oren. 2 )ie wiem zbyt du(o, #aunt. #rupa wysoko postawionych os b, spiskujcych w onie # wne!o Dow dztwa 'rucjaty %wiat w &abbat, szuka cze!o cenne!o. 6ze!o tak wa(ne!o, (e s w stanie wywr ci$ kampani do ! ry no!ami, (eby to znale4$. .o klucz, kt ry zosta wyrwany z ich rk i powierzony tobie. 8idocznie bye jedynym a!entem Fereyda w okolicy, kt remu mo!a

zosta$ zlecona te!o typu misja. #aunt wsta z !niewn min. 2 )ie jestem niczym a!entem9 2 warkn. -oren powstrzyma !o przepraszajcym !estem, przykadajc rk do ust, jak !dyby u(y niewaciwe!o sowa. #aunt przypomnia sobie, (e )iski #otyk nie by rodzimym jzykiem pukownika. 2 -au,any partner 2 poprawi si. 2 Fereyd z wielk ostro(noci stworzy rozle!y, szeroko rozci!nity kr! przyjaci , kt rych m !by wezwa$ wanie w te!o rodzaju sytuacjach. :ye jedynym czowiekiem na Pirycie, kt ry m !by przej$ i przechowa$ klucz. Dokonujc kilku dalszych manipulacji, Fereyd doprowadzi do te!o, (e r wnie( ja znalazem si na tym statku, bez wtpienia, by ci pom c, jeli tak nie jest, to pomyl, w jaki inny spos b mo!libymy si tutaj znale4$, na 3bsalomie5 .ak sobie myl, (e Fereyd i je!o przyjaciele w # wnym Dow dztwie ryzykowali wiele, aran(ujc nasze spotkanie. :yoby to tak otwarte dziaanie, (e waciwie nie mo(na tu m wi$ o tajnej akcji. 2 6zy ten porednik powiedzia ci co wicej5 2 zapyta #aunt. 2 .ylko to, (ebym poma!a ci we wszystkim, wcznie z i!norowaniem bezporednich rozkaz w ze strony moich przeo(onych. -apada du!a cisza. +baj m(czy4ni zdawali si by$ przytoczeni wa! wypowiedzianych wanie s w. 2 3 potem5 2 zapyta ponownie #aunt. 2 +trzymaem instrukcje, z kt rych wynikao, (e ty dokonasz waciwe!o wyboru. )ie mo!c bezporednio dziaa$ w tej kwestii Fereyd wybra ciebie, (eby prowadzi

t spraw do czasu, !dy je!o siatka ponownie jej nie przejmie. "asz oceni$ sytuacj i podj$ odpowiednie dziaania. #aunt zamia si bez wesooci w !osie. 2 3le ja nic nie wiem9 )ie wiem, o co tu chodzi, nie wiem, co mam robi$9 .en teatr cieni to nie jest zabawa dla mnie9 2 Poniewa( jeste (onierzem5 2 6o5 -oren powt rzy. 2 Poniewa( jeste (onierzem, tak5 .ak jak ja, dziaasz w warunkach rozkaz w, rozporzdze; i bezporednich dziaa;. "nie r wnie( nie podobaj si te !ierki Fereyda. "o(e i jestemy Asol ziemiB *mperium, mo(e jestemy !odni zau,ania, by walczy$ pod je!o sztandarami, ale nie potra,imy zrozumie$ zo(onoci tej wojny. .e!o nie da si rozwiza$ miotaczami i dru(ynami bojowymi. #aunt przekl imi Fereyda. -oren zawt rowa mu, po czym obaj wybuchnli miechem. 2 6hyba (e ty potra,isz 2 powiedzia -oren, na!le powa(niejc. 2 Dlacze!o5 2 Dlacze!o5 Poniewa( on ci u,a. Poniewa( jeste przede wszystkim komisarzem, a potem pukownikiem. <este o,icerem politycznym. 3 ta cala wojna krci si wok polityki. 8ok intry!. +baj bylimy na Pirycie, #aunt. Dlacze!o powierzy klucz tobie, a nie mnie5 Dlacze!o to ja mam ci poma!a$, a nie odwrotnie5 #aunt ponownie przekl imi Fereyda, tym razem cicho i !orzko. "ia wanie odpowiedzie$, kiedy rozle!o si !one

omotanie do drzwi kwatery. #aunt skoczy na r wne no!i i otworzy drzwi. )a zewntrz sta 6orbec, z twarz zarumienion od !niewu. 2 6o jest5 2 rzuci #aunt w je!o stron. 2 /epiej, (eby pan przyszed, sir. .rzech chopak w nie (yje, jeden w stanie krytycznym. 8y!lda, (e Patrycjusze zaczli ostro !ra$. 11 6orbec zaprowadzi #aunta, -orena i kilku innych (onierzy do ambulatorium, w kt rym czeka ju( na nich Dorden. 2 6olhn, Freul, /one!in... 2 powiedzia lekarz, wskazujc na trzy, przykryte brezentem ciaa na pododze. 2 3 tutaj Fey!or... #aunt spojrza na le(ce!o na kozetce w ro!u adiutanta majora 7awne, wci!ajce!o z sykiem powietrze przez przezroczyst tub. 2 7any kute. +d no(a. Puca mu wysiadaj. Daj mu !odzin, chyba (e dostaniemy wie(y sprzt. 2 3 7awne5 2 zapyta #aunt. 6orbec wysun si do przodu. 2 <ak ju( m wiem, sir, ani ladu. .o bya szybka akcja. 8eszli i wyszli. Pewnie zabrali !o ze sob. 3le zostawili to... ?ebymy wiedzieli, kto to zrobi. Poda komisarzowi odznak z janti;skiej czapki. 2 Przybili to 6olhnowi do czoa 2 doda bezbarwnym, pozbawionym uczu$ !osem. -oren by zaskoczony. 2 Dlacze!o zdecydowali si na tak otwarty pokaz siy5

2 <anti;czycy siedz w tym po uszy. 3 dodatkowo, nie darz nas specjaln przyja4ni. <eli to wyjdzie na jaw, bdzie wy!ldao na zwyk rywalizacj midzy re!imentami. Dostan na!an, ale to tylko zaciemni prawd. 6hc spr bowa$ wszystkie!o... Pod przykrywk wro!iej rywalizacji mo! robi$ wszystko, co tylko si da. #aunt zda sobie spraw, (e wszyscy patrz na nie!o. Przez m z! jak byskawice przelatyway mu myli. 2 -robimy to samo. 6olm= utrzyma$ patrole na tym pokadzie, podwoi$ stra(e. -or!anizowa$ r wnie( rajd na <anti;czyk w. Poprowadzicie !o osobicie. -abijcie kilku dla mnie. 8ilczy umiech wypez na twarz 6orbeca. 2 -a!rajmy w ich !r i wykorzystajmy j do osi!nicia wasnych cel w. Doktorze 2 skin na Dordena 2 dostarczymy panu wszystko, cze!o trzeba. 6holera, mamy przypadek krytyczny9 Prosz zdoby$ wszystko, co konieczne9 )iech pan powie, (e przysya pana sam komisarz9 2 3 co pan zamierza5 2 zapyta lekarz, wycierajc rce w rcznik z !azy. #aunt przez chwil zastanawia si. Potrzebowa planu A:B, skoro zawi d piercie; Derciusa. Przekl swoj nadmiern pewno$ siebie. "yla, (e sam sobie poradzi. -nowu musieli zaczyna$ od pocztku, zar wno w kwestii wasne!o bezpiecze;stwa, jak te( poznania tajemnicy krysztau. 3le teraz #aunt by zdeterminowany i jasno postrze!a sytuacj. Przeniesie walk na teren wro!a. 2 "usz si dosta$ na mostek. Do kapitana. Pukowniku -oren5 2 .ak5 2 -oren podszed bli(ej. :y cakowicie

zaskoczony, !dy pot(ne uderzenie powalio !o na ziemi, krwawice!o z rozbitej war!i. 2 Prosz z!osi$ nieuzasadniony atak na o,icera #wardii *mperium 2 powiedzia #aunt. 8 !owie zacz mu si ,ormowa$ plan. 1# # wny o,icer medyczny #alen #artell z si Patrycjuszy powoli odwr ci si od swoje!o pacjenta, le(ce!o w czystej sali szpitalnej na pokadzie koszarowym (onierzy z <ant. +piekowa si nim od czasu, !dy !o przynieli. 8ielki barbarzy;ca. )oszowi powiedzieli mu, (e to jeden z .anithia;czyk w. /e(cy na kozetce szczupy m(czyzna mia re!ularne, przystojne rysy twarzy, jak r wnie( bkitny, promienisty tatua( nad jednym okiem. 8 chwili obecnej, zamiast jednej skroni mia krwaw ran. 2 @trzymuj !o przy (yciu9 2 rozkaza major :rochuss, kt ry poma!a wnie$ !o do szpitala. .akie rany... &ilny dzikus... "yli przelatyway przez !ow #artella, !dy zabiera si do pracy, oczyszczajc i opatrujc rany. )ie podobao mu si wykorzystywanie je!o umiejtnoci do opieki nad tym zwierzciem, ale wyra4nie szlachetni dow dcy je!o re!imentu okazali ask atakujcym szumowinom i postanowili zaleczy$ je!o rany, (eby odesa$ !o jako znak swojej wy(szoci wobec szczur w pokadowych, z kt rymi zostali zaokrtowani. +d pracy oderwa !o !os pukownika Flense= 2 6zy on nadal (yje, doktorze5 2 /edwo. )ie wiem, czemu mam ratowa$ (ycie takie!o

miecia, marnujc cenne wyposa(enie medyczne. Flense uciszy !o !estem, jednoczenie wchodzc do ambulatorium. -a nim wkroczya wysoka, zakapturzona posta$. #artell co,n si o krok. Posta$ miaa ponad dwa metry wzrostu, a wok niej kr(ya zasona z przezroczyste!o dymu, kt ry ,alujc, maskowa ruchy postaci. 'to to jest5 zastanawia si #artell. * ten paszcz1cienia 2 tylko znaczcy su!a *mperium m !by posiada$ takie urzdzenie. 2 6ze!o potrzebujesz, panie5 2 zapyta Flense, zwracajc si do tajemniczej osoby. 8 odpowiedzi ruszya do przodu, mijajc #artella i pochylajc si nad le(cym .anithia;czykiem. 2 -aciski czaszkowe, pr bnik neuralny, mo(e kilka du!ich, jednosiecznych skalpeli 2 odpowiedziaa niskim, pytkim !osem. 2 6o takie!o5 2 wykrztusi z siebie #artell. 2 8 imi *mperatora, co zamierzacie zrobi$5 2 )auczy$ to zwierz. 8yuczy$ je dobrze 2 odpowiedziaa posta$, wyci!ajc o!romn, wykrcon rk i !adzc Ducha po twarzy. Paznokcie miaa du!ie, zakrzywione i brzowe. Przypominay pazury. #artell czu, jak wzbiera w nim !niew. 2 <estem tu ! wnym o,icerem medycznym9 )ikt nie przeprowadza tu (adnych zabie! w bez moje!o poz... -akapturzona posta$ machna rk. #alen #artell na!le spojrza na czubki swoich but w. Przez pozosta resztk (ycia zdoa jeszcze zda$ sobie spraw, (e co jest nie tak. Dopiero, !dy je!o bez!owe ciao upado na pokad obok nie!o, zrozumia, (e... je!o

!owa... obcita... ajdaki... nie... 2 Flense5 " !by to posprzta$5 2 zapyta inkwizytor 0eldane, wskazujc na le(ce u je!o st p ciao !estem doni, uzbrojonej w du!i, zakrzywiony, a teraz zakrwawiony n ( chirur!iczny. +dwr ci si znowu do pacjenta. 2 8itam, majorze 7awne 2 wyszepta cichutko. 2 3 teraz poka( panu to, cze!o pra!nie pa;skie serce. 1& &iedzcy w sk rzanym ,otelu dow dczym lord1kapitan *tumade #rasticus, dow dca nale(ce!o do bractwa 3deptus "echanicus statku 3bsalom, uni s wska4nik o!romn, otuszczon rk i dotkn jednej z wielu holo!ramowych pytek, kt re kr(yy wok nie!o zawieszone w polu, brzczc cicho niczym !romada pszcz wok ula. 6iemna, matowa powierzchnia pytki zami!otaa, po czym powolnym wirem wydobywa$ si zaczy bursztynowe znaki. #rasticus starannie zanotowa aktualne poo(enie statku w nicoci +snowy, po czym wybra kolejn pytk, (eby usysze$ raport o stanie silnik w. Poprzez wzmacniane metalowe przewody, wyrastajce z metalowych pyt pod tronem, cielcych si niczym pncza ku oparciu ,otela, #rasticus m ! wyczu$ prac statku. 'able, z kt rych wiele oznaczonych byo per!aminami z r (nymi symbolami i modlitwami, przeleway si ponad za! wkiem tronu kapitana, by dalej wnikn$ w je!o czaszk, szyj, kr!osup i tuste policzki. )apywajce dane dostarczay kompletnych in,ormacji o stanie statku, o

uszkodzeniach kaduba, poziomie i czystoci powietrza oraz sytuacji na pokadzie. Dziki nim kapitan m ! nadzorowa$ prac wszystkich podczonych do systemu komputer w i operator w. Daleko w tle szumiay silniki, wybijajce wasny, pulsujcy rytm. #rasticus by olbrzymi. <e!o sylwetk tworzyo trzysta kilo!ram w zwa w misa. 7zadko opuszcza sw j tron, jeszcze rzadziej wychodzi poza ciche schronienie wasnej kabiny, opancerzonej kopuy w samym sercu mostka, wysoko na ru,owej wie(y dow dczej 3bsaloma. &to trzydzieci lat standardowych temu, kiedy odziedziczy ten pojazd po lordzie1kapitanie @lbenidzie, by wysokim i szczupym m(czyzn. :ezruch i uzale(niajce poczenie ze statkiem przykuy !o do te!o ,otela. <e!o ciao, jakby wyczuwajc, (e teraz stanowi jedno$ z tak zo(on maszyneri, zwolnio metabolizm i zwikszyo mas, jak !dyby chcc upodobni$ si do wielkie!o kaduba 3bsaloma. &tatki transportowe 3deptus "echanicus nie byy podobne do (adnych innych okrt w Floty *mperium. :ez por wnania starsze, czsto wielokrotnie wiksze, zostay skonstruowane, by przewozi$ olbrzymie maszyny wojenne z "arsa do miejsc, !dzie byy akurat potrzebne. *ch kapitanowie byli r wnie( bardziej podobni do 'si(t z wielkich, kroczcych .ytan w, podczonych do maszyn poprzez sie$ pocze; elektroniczno1nerwowych. &tanowili (yjc cao$ ze swoimi statkami. #rasticus uruchomi kolejny ekran, kt ry pozwoli na obserwacj podczonych do matrycy je!o ukochanych nawi!ator w, le(cych w rzdach kilka stopni poni(ej ! wne!o poziomu mostka. *ch piewne !osy podaway

mu aktualne koordynaty *mmaterium. "ieszajc si i nakadajc na siebie tworzyy pie; danych, kt ra harmonijnie rozbrzmiewaa w umyle kapitana. &ucha, rozumia, upewnia si. Dokona lekkiej korekty kursu, co natychmiast zostao przesane do ! wnych o,icer w w ster wce. #romada "enazoid znajdowaa si teraz niewiele ponad dwa dni podr (y. Pustka nie zdradzaa oznak tworzenia si ,ront w sztormowych ani dziur +snowy, a sy!na z nadajnika 3stronomiconu, kt re!o psychiczne wiato przeprowadzao wszystkie statki przez Elizjum, by czysty i wyra4ny. )iech pochwalone bd pieni )a>is )obilite, zamrucza do siebie #rasticus, recytujc cz$ Pochwalne!o 0ymnu Floty, !dy( z nich byska Promie; )adziei, kt ry owietla nasz -ot Dro!. #rasticus na!le zamar. #dzie spoza obrze(a okablowanej koyski dotar do nie!o haas. /udzkie !osy. )astroszywszy ci(kie brwi, co wy!ldao jak piasek osypujcy si z wydm, kapitan obr ci tron, otwierajc ukowate przejcie do kabiny. 2 +,icer stra(y /ekulanzi 2 powiedzia do interkomu, zwisajce!o na miedzianym kablu z su,itu. 2 Prosz wej$ i wyjani$ przyczyn zak cenia moje!o spokoju. "achniciem r (d(ki opuci strze!c wejcia tarcz ener!etyczn, przez kt r prawie natychmiast wbie! wyra4nie zdenerwowany /ekulanzi. +,icer spojrza na o!romne cielsko wiszce w podobnym do hamaka tronie, cieszc si myl o wasnej niena!annej sylwetce w idealnym mundurze. 7zadko spotyka si z kapitanem twarz w twarz. 2 /ordzie1kapitanie, o,icer *mperialnej #wardii prosi o audiencj. 6hciaby zo(y$ o,icjaln skar!.

2 Gadunek chce si skar(y$5 2 zapyta powoli #rasticus, wyra4nie zadziwiony. 2 7aczej pasa(er 2 powiedzia /ekulanzi, wzdry!ajc si na d4wik rzadko syszane!o !osu kapitana. #rasticus zi!norowa je!o wypowied4, tak jak zawsze i!norowa ,akt, i( kto !o poprawia. )ie by przyzwyczajony do transportu ludzi. 8 por wnaniu do ukochanych :o! w1"aszyn, kt rych przewo(enie byo je!o wit misj, ludzie wydawali si mao znaczcy. <ednak ci ludzie oswobodzili Dru! Fortis, a tech1kapani wysali je!o i je!o statek, (eby im poma!a. Podejrzewa, (e miaa to by$ oznaka wdzicznoci. #rasticus nie lubi /ekulanzie!o. &zczeniak zosta oddany pod je!o komend trzy miesice temu z rozkazu bractwa 3deptus, !dy je!o poprzedni o,icer stra(y z!in w czasie sztormu +snowy. 8tpi w umiejtnoci nowe!o o,icera. )ie podobaa mu si je!o oszczdna, delikatna budowa ciaa. 2 8prowad4cie !o 2 powiedzia #rasticus, je!o uwa!a odwr cona od zwykych spraw przez niecodzienne zdarzenie. .o mo(e by$ ciekawa odmiana 2 zn w m wi$ do ludzi. @(ywa$ ust. 8idzie$ ciao, czu$ je!o ciepy, dra(nicy zapach. Do kabiny wszed pukownik -oren, eskortowany przez dw ch (onierzy ze rut wkami. )a twarzy mia wyra4ne, wie(o opatrzone rany, a spod banda(y wyania si wielki siniak. 2 Prosz m wi$ 2 rozkaza #rasticus. 2 /ordzie1kapitanie 2 zacz (onierz, przemawiajc cudownie akcentowanymi z!oskami, typowymi dla ludzi z odle!ych wiat w. #rasticus przymkn oczy i umiechn

si. #os m(czyzny bardzo mu si podoba. 2 <estem pukownik -oren, dowodz Dra!onami z Fitrian. "amy zaszczyt podr (owa$ na tym wspaniaym statku, jednak(e chciabym zo(y$ skar! na niedopatrzenia w bezpiecze;stwie midzypokadowym. 6i nieokrzesani barbarzy;cy z .anith rozpoczli z nami b jki. *ch dow dca uderzy mnie, !dy przyszedem do nie!o, by zo(y$ meldunek o kilkunastu przypadkach pobicia. Poprzez swoje czytniki danych, #rasticus czul dr!ania psychicznych p l ekranujcych cae pomieszczenie. *ch zadaniem byo midzy innymi rozpoznawanie kamstwa. +,icer m wi jednak prawd. .en dow dca .anith 2 ten... #aunt5 2 rzeczywicie !o uderzy. Pola zarejestroway sabsze poziomy sprzecznoci i braku sp jnoci, lecz kapitan uzna to za przejaw nerwowoci o,icera, stojce!o z nim twarz w twarz. 2 <est to kwestia, kt r zajmie si m j doradca od spraw bezpiecze;stwa, czyli znajdujcy si tutaj o,icer stra(y. &prawy pokadowe i protokolarne nale( do je!o obowizk w. Prosz mi wicej nie przeszkadza$, przychodzc z takimi bahostkami. -oren rzuci spojrzenie na nerwowe!o /ekulanzi, kt ry bardzo chcia by$ teraz !dzie indziej. -anim kt rykolwiek z nich zd(y si odezwa$, kolejna posta$ pojawia si w przejciu, szybkim krokiem wchodzc do sanktuarium kapitana. 8ysoki m(czyzna w du!im paszczu i czapce komisarza *mperium. ?onierze instynktownie zwr cili bro; w je!o kierunku, jednak on nawet nie mru!n. 2 /ekulanzi to ciota. )ie jest w stanie wykonywa$ swoich obowizk w, nie m wic ju( o utrzymaniu spokoju

i bezpiecze;stwa na statku. Pan si musi tym zaj$. )owoprzybyy by zdumiewajco odwa(ny i bezporedni. :ez ,ormalnych tytu w, bez pokorne!o podejcia. #rasticus by pod wra(eniem 2 a jednoczenie cakowicie zakopotany wynik sytuacj. 2 <estem #aunt 2 powiedzia komisarz. 2 "oje koszary zostay zaatakowane, a do te!o pr bowano r wnie( zamachu na moje (ycie. .rzech (onierzy nie (yje, kolejny jest w stanie krytycznym, a jeszcze inny za!in. +mylnie uznaem, (e odpowiedzialno$ za ten brutalny czyn spada na -orena i je!o ludzi, dlate!o !o uderzyem. 8 rzeczywistoci stron atakujc by 7e!iment <anti;ski. .eraz prosz pana bezporednio, (eby kaza ich pan aresztowa$ i przedstawi$ o,icer w dow dczych do raportu. Ponownie #rasticus wyczu zawirowania sprzecznoci w telepatycznych wykrywaczach kamstw, jednak ponownie uzna to za przejaw podziwu, wyniky z przebywania w je!o obecnoci. .en #aunt wydawa si cakowicie szczery i zuchwale bezporedni. 2 :yy jakie o,iary5 2 zapyta #rasticus. <e!o !os zdawa si by$ na !ranicy nerwowoci. 2 " wiem, (e trzy osoby. Pilnie potrzebuj pa;skiej autoryzacji na pobranie przez moje!o o,icera medyczne!o rodk w medycznych z zapas w "unitorium w celu ratowania (ycia ranne!o (onierza. .en karaluch mnie obra(a9 8 mojej wasnej kabinie9 pomyla #rasticus w na!ym przypywie !niewu. 8 m z!u wiroway mu r (ne myli, wic odczy ponad sze$dziesit procent napywajcych danych, by m c si skoncentrowa$. Po raz pierwszy od kilkunastu lat musi radzi$ sobie z problemem dotyczcym adunku. Pasa(er w9

.ak przynajmniej ich nazywa /ekulanzi. #rasticus wierci si niespokojnie na swoim tronie. .o byo niepojte i obra4liwe. .a kwestia powinna zosta$ rozwizana ju( wczeniej, zanim adunek zosta zniszczony albo z!in, zanim zaczto u je!o st p skada$ skar!i. Podni s swoj r (d(k, wskazujc na pobliski ekran. )ie bdzie traci twarzy przed tymi chodzcymi robakami. Poka(e im, (e jest lordem1kapitanem, (e wszyscy oni zawdziczaj mu (ycie i bezpiecze;stwo. 2 8ydaem autoryzacj pa;skiemu o,icerowi medycznemu. Posiada moje o,icjalne pozwolenie na pobranie rodk w z ma!azyn w. #aunt umiechn si. 2 <ak na pocztek, cakiem nie4le. .eraz prosz aresztowa$ <anti;czyk w i ich o,icer w. #rasticus by zaszokowany. Podni s si na okciach !ruboci poci misa, (eby przyjrze$ si #auntowi, po raz pierwszy od pitnastu miesicy unoszc ciao ze sk rzanej powoki ,otela. 7ozle! si skrzyp mokrej od potu sk ry, w powietrzu rozni s si na!le od r zastae!o brudu. 2 )ie znios te!o rodzaju niesubordynacji9 2 wysycza, dosownie wypluwajc sowa spomidzy lu4nych ,ad ciaa, otaczajcych mae, byszczce usta niczym kulisy scen w teatrze. 2 )ikt nie bdzie mi stawia (da;9 2 .o nie wystarczy. 'apitanie, nie zamczaj nas !ro4bami. Doma!amy si podjcia dziaa;9 2 -orena stan u boku pospne!o #aunta. #rasticus ponownie poczu si zaskoczony bezczelnoci tych (onierzy. "yla, (e Fitria;czyk jest bardziej pokorny, bardziej normalny, ale teraz poczu kolejne wyzwanie od tych ludzi. 2 8ydaj rozkaz aresztowania <anti;czyk w, wstrzymaj ich ataki,

albo bdziesz mia bunt na pokadzie9 .ysice wytrenowanych (onierzy, (dnych krwi9 .o wicej, ni( s w stanie pokona$ twoi wymuskani (andarmi9 2 m wic to, -oren rzuci po!ardliwe spojrzenie na towarzyszc im eskort. 2 #rozicie mi5 2 #rasticus prawie a( dosta zadyszki. <u( sama myl o tym przyprawia !o o szybsze bicie serca. 2 :dziecie !ni$ w a;cuchach za takie odzywki9 2 .ak sobie radzisz z rzeczami, o kt rych nie chcesz sysze$5 2 zapyta #aunt, odpychajc (onierza, by podej$ do tronu. ?andarm rzuci si na wiksze!o od siebie o,icera, jednak #aunt posa !o na ziemi szybkim ruchem ramienia. 2 <este dow dc te!o statku, czy sab i !rub wini, kt ra chowa si w je!o rodku5 Poblady /ekulanzi opar si o cian kabiny, ci(ko dyszc. )ikt nie odzywa si w ten spos b do lorda1 kapitana9 )ikt... #rasticus ponownie podni s si z ,otela, rkami odrzucajc na bok unoszce si w powietrzu pytki, kt re teraz znalazy si za je!o plecami. &pojrza w d na o,icer w #wardii, wstrzsany wewntrznym !niewem. 2 )o to jak bdzie5 2 zapyta kpico #aunt. #rasticus zacz rycze$, podnoszc sw j oci(ay !os po raz pierwszy od wielu lat. -oren rzuci nerwowe spojrzenie na #aunta. 6zy nie naciskali zbyt mocno lorda1kapitana5 <ednak co w spokojnym zachowaniu komisarza upewnio !o, (e nie. Przypomnia sobie skadowe czci planu, po czym zacz dorzuca$ wasne zoliwoci do umieszk w komisarza. #aunt umiechn si do siebie. .eraz skupili na sobie

cakowit uwa! #rasticusa. Poza kabin kapitana, na ni(szych poziomach wysoko sklepionej, klimatyzowanej komnaty mostka, starsi o,icerowie sterowniczy podnieli wzrok znad swoich czarnych, byszczcych od smaru d4wi!ni i zbatek i wymienili pytajce spojrzenia. Echo basowych okrzyk w kapitana odbio si od cian opancerzonej kopuy. /ord1 kapitan by wyra4nie tak zdenerwowany, (e tymczasowo odwr ci swoj uwa! od wikszoci system w. .o si jeszcze ni!dy nie zdarzyo. +ddzia (andarm w toczy si niespokojnie za ukowatymi drzwiami kabiny. 2 8chodzimy5 2 zapyta jeden z nich przez wbudowany w hem interkom. ?aden z nich nie mia ochoty na kon,rontacj z rozwcieczonym kapitanem. ?artowali sobie z !upich o,icer w #wardii, kt rzy wywoali cae zamieszanie. #aunt mia to !dzie. .o wanie chcia osi!n$. 1' # wny o,icer medyczny Dorden przeszed przez opancerzone wrota ma!azynu "unitorium. Po bokach szli 6a,,ran, :rin "ilo i :ra!!, tworzc wok starsze!o medyka nier wnej wysokoci stra( przyboczn. 8kroczyli na teren obszernej hali, przesyconej zapachem rodk w antyseptycznych i ,iltr w jonizujcych. &zary pokad pokryty by kurzem. Dorden spojrza na ze!arek. 2 * nadejdzie ta !odzina... 2 powiedzia. 2 )adejdzie kto5 2 zapyta9 :ra!!. 2 6hciaem powiedzie$, (e albo teraz albo ni!dy.

Dalimy wystarczajco du(o czasu dow dcy. Powinien ju( by$ u kapitana 2 wyjani medyk. 2 )adal te!o nie rozumiem 2 powiedzia :ra!!, pocierajc kwadratowy podbr dek. 2 + co tu chodzi5 6o on chce osi!n$5 2 .o si nazywa dywersja 2 odpowiedzia cicho. "ilo. 2 )ie martw si o szcze! y, tylko dziaaj wedu! planu i r(nij !upa. 2 )ie ma problemu9 2 odpowied4 :ra!!a wywoaa parsknicie miechu 6a,,rana. -a metalow kratownic na ko;cu hali, trzech ludzi odzianych w szaty "unitorium pracowao przy nisko umieszczonych konsolach. +pr cz nich, dookoa ma!azynu stao jeszcze siedmiu stra(nik w. Dorden zatrzyma si przy kratownicy i zacz w ni omota$. 2 Potrzebuj lekarstw9 2 krzykn. 2 Popieszcie si, mam umierajce!o na stole9 <eden z urzdnik w "unitorium oderwa si od konsoli, pozostawiajc sw j paszcz na oparciu siedzenia. :y to niski, krpy czowiek, z kt re!o przysadzistej sylwetki promieniowaa jednak aura ,izycznej siy. :yszczce, chromowane implanty znaczyy lady na je!o policzku, skroni i !ardle. +dczy kabel z !niazda szyjne!o, po czym podszed do (onierzy. Dorden podsun mu pod nos swoj pytk. 2 -apotrzebowanie na rodki medyczne 2 rzuci !niewnie. "(czyzna przejrza zawarto$ pytki. #dy prze!lda kolejne akapity pliku, stra(nicy z!romadzili si na rodku ma!azynu. "ilo sysza przytumione od!osy ich rozmowy

przez wewntrzne komunikatory. <eden z nich zwr ci si w stron przybyych. 2 'opoty na mostku9 2 powiedzia przez !onik cienkim !osem. 2 Przeklta #wardia zn w si awanturuje. "amy rozkaz z!osi$ si na pokad koszarowy jako oddzia patrolowy. +,icer "unitorium odprawi ich niedbaym machniciem rki. 2 lak, tak, to niewa(ne. &tra(nicy wyszli, pozostawiajc tylko jedne!o przy drzwiach. +,icer podni s krat, wpuszczajc czterech Duch w do rodka. <eszcze raz spojrza na pytk, zanim skierowa ich do korytarza na lewo. 2 /ord1kapitan #rasticus wyda wam autoryzacj. *d4cie dalej, komora numer jedenacie. 8e4cie to, co bdzie wam potrzebne. .ylko to, co bdzie potrzebne. &prawdz i zapisz ekwipunek, jak bdziecie wraca$. )ie wydajemy umierzaczy b lu bez zezwolenia o,icera stra(y. )ie pr bujcie nic ukra$. 2 Fethuj si9 2 powiedzia Dorden, wyrywajc mu pytk i kiwajc rk na swoich towarzyszy. 2 "am ratowa$ czyje (ycie9 "ylisz, (e bd marnowa cenny czas na kradzie( kilku bateryjek5 +,icer odwr ci si, wyra4nie niezainteresowany dalsz rozmow. Dorden z reszt Duch w przeszli ciemnym korytarzem, pomidzy rzdami kom r powietrznych, zbiornik w wina i skrzynkami z (ywnoci, si!ajcymi a( su,itu. Doszli do skrzy(owania, skd nastpne korytarze prowadziy do ciemnych czeluci ma!azyn w. +szklone wazy pokazyway o!rom zapas w, z!romadzonych na

statku. 2 .utaj co jest 2 powiedzia 6a,,ran, wskazujc na biae oznaczenia na jednym z waz w. 2 <est i konsola 2 wskaza "ilo na korytarz obok, skd dobie!a przy$miony, zielonkawy poblask terminala "unitorium. Dorden zn w spojrza na ze!arek. 2 Dobra, wszystko z!odnie z planem. Pi$ minut9 <azda9 7azem z nastpujcym mu na pity :ra!!iem Dorden wszed do komory z wyposa(eniem medycznym i zacz wyci!a$ paczki sterylnej !azy, soje z maciami antyseptycznymi, zestawy czystych narzdzi chirur!icznych. :ra!! pakowa to wszystko do w zka, kt ry znalaz w niszy przy drzwiach. "ilo i 6a,,ran przeszli do ciemne!o korytarza, !dzie :rin bez chwili wahania zasiad na stanowisku przed konsol. &i!n do kieszeni, wyj ko$ pamici, kt r dal mu #aunt i wo(y j w szczelin na krawdzi terminala. Dwa !ranatowe wiateka zami!otay i rozbysy, !dy komputer rozpozna pust ko$. "ilo czu, jak dr( mu rce. &tara sobie przypomnie$, co mu m wi komisarz. 2 6zy to zadziaa5 2 zapyta 6a,,ran, wyci!ajc sztylet i niecierpliwie obserwujc drzwi. :anki danych "unitorium byy bezporednio podczone do ! wne!o systemu statku. Postpujc krok po kroku wedu! instrukcji #aunta, "ilo wprowadzi kluczowe sowa przy pomocy klawiatury. :anki danych miay peny dostp do plik w in,ormacyjnych o stanie statku, wcznie z poziomem dostpu, kt re!o nie posiada terminal #aunta. 2 Popiesz si, chopcze9 2 nie wytrzyma 6a,,ran. "ilo zi!norowa !o, ale to AchopczeB poderwao !o do dziaania. Dr(cymi palcami wprowadza kolejne komendy,

kt re w ,ormie jarzcych si run w wypyway na paski ekran konsoli. Dokadnie tak, jak opisywa to #aunt. 2 )o i prosz9 2 powiedzia na!le "ilo. 2 "yl, (e... - pewnym wahaniem nacisn klawisz oznaczony symbolem zatwierdzenia. 'omputer rozpocz kopiowanie danych na pust ko$ pamici. #aunt byby z nie!o dumny. "ilo uwa(nie sucha je!o ci!ych zrzdze; na temat koniecznoci korzystania z maszyn. 8 ma!azynie medycznym Dorden uni s !ow znad powoli zapeniajce!o si w zka i spojrza na ze!arek. :ra!! obserwowa !o z uwa!. 2 .o trwa za du!o9 2 powiedzia wyra4nie zirytowany lekarz. 2 "o! do nich p j$... 2 zaproponowa :ra!!. 2 )ie, jeszcze nie mamy wszystkie!o 2 odpowiedzia Dorden, prze!ldajc rzdy soik w w poszukiwaniu potrzebnych maci. Palce "ilo zawisy nad klawiatur. 2 "amy to9 2 ucieszy si. 6a,,ran nie odpowiedzia. "ilo odwr ci si i zobaczy zesztywniae!o (onierza, z lu, rut wki przycinit do skroni. &tra(nik w mundurze Floty *mperium nie powiedzia nic, tylko skin !ow na "ilo, wskazujc, by wsta zza konsoli. "ilo powoli podni s si, trzymajc rce tak, by stra(nik m ! je wyra4nie widzie$. 2 .ak lepiej 2 powiedzia stra(nik !osem przytumionym przez zak cenia !onika. /u, rut wki wskaza miejsce, !dzie mia stan$ "ilo.

6a,,ran rzuci si do tyu, wbijajc okie$ w (ebra stra(nika, pr bujc tra,i$ !o w splot soneczny. 8 knowy pancerz powstrzyma jednak uderzenie, a stra(nik odwr ci si, ciosem otwartej rki rzucajc 6a,,rana na cian. "ilo chcia si ruszy$. %rut wka wystrzelia, bia salw o!nia wypalajc dziur w ciemnoci. 1( #dy tak czekali w cieniu, zauwa(yli, (e <anti;czycy dostali przydzia na najbardziej luksusowym pokadzie koszarowym na statku. 'olumnada prowadzca do ich kwater przechodzia w ma!azyn i ramp zaadunkow, dostatecznie szerok, by mo(na byo transportowa$ ni nawet najwikszy sprzt. /nice kinkiety rzucay du!ie, purpurowe cienie na mozaik podo!i. Dw ch Patrycjuszy w penych pancerzach, z !otowymi do u(ycia o!uszaczami, patrolowao dalszy koniec korytarza. 7ozmawiali wanie na jaki bahy temat, !dy pomidzy kolumnami pojawi si /arkin, idc tak, jakby si z!ubi. #wardzici odwr cili si natychmiast, jakby w niedowierzaniu. /arkin zasty!, na szczup twarz wypez mu !rymas przera(enia. - przekle;stwem na ustach odwr ci si i bie!iem ruszy w stron, z kt rej przyszed. Dw ch !wardzist w ruszyo za nim, wydajc bojowe okrzyki. Przebyli dziesi$ metr w, !dy cienie za nimi rozwiny si, a spomidzy nich wyoniy si Duchy, odrzucajc swoje paszcze1niewidki. "koll, :aru, Farl i 6orbec rzucili si na Patrycjuszy, uderzajc o!uszaczami i sztyletami. Po chwili odci!nli nie(ywych w ciemno$

poza zasi!iem wiate ! wne!o korytarza. 2 6zemu ja zawsze mam by$ Fethow przynt5 2 zapyta powracajcy wanie /arkin, zatrzymujc si przy 6orbecu, kt ry po paszcza wyciera lady krwi z podo!i. 2 "asz odpowiedni twarz 2 odpar Farl, wywoujc umiech pukownika i (onierzy. 2 &p jrzcie tu9 2 sykn :aru z ko;ca korytarza. Podeszli do umiechajce!o si zwiadowcy, kt ry odsoni swoje znalezisko, ukryte w ro!u ukowate!o przejcia, kt re!o strze!li Patrycjusze. :ro;9 Poobijany, stary karabin p 1automatyczny z du! lu, i ozdobionym ornamentem ma!azynkiem, a obok podniszczona, lecz nadal sprawna rut wka z dodatkowymi pociskami. ?adna z broni nie bya elementem re!ularne!o wyposa(enia #wardii i obie reprezentoway ni(szy poziom techniczny ni( standardowy ekwipunek #wardii. 6orbec wiedzia, czym byy. 2 .o pamitki, upy wojenne 2 wymrucza, szybko sprawdzajc stan rut wki. 8szyscy (onierze zbierali te!o typu rzeczy, trzymali je na sprzeda(, jako pamitki, czy do wykorzystania w zwarciu. 6orbec wiedzia, (e wiele Duch w te( takie posiada, ale uczciwie przekazali je razem z wydan im re!imentow broni tu( przed zaadunkiem na statek. )ie by wcale zaskoczony, (e <anti;czycy zatrzymali przy sobie niezarejestrowan bro;. &tra(nicy widocznie zostawili j tu na wypadek araku, kt re!o nie byliby w stanie odeprze$ samymi o!uszaczami. Farl poda karabin /arkinowi. )ie byo (adnych wtpliwoci, kto powinien !o nosi$. 6i(ar broni wydawa si uspokaja$ starsze!o snajpera. +bliza prawie niewidoczne war!i, kt re przecinay je!o wychud twarz

niczym blizna po ciciu no(em. +d same!o pocztku narzeka na bezsens takie!o ataku, najwyra4niej nie chcc uczestniczy$ w wendetcie. 2 <eli nas zapi, tra,imy przed pluton e!zekucyjny9 .o nie w porzdku9 6orbec jednak by twardy, w peni zdajc sobie spraw z ryzyka swojej misji. 2 .o walka midzy re!imentami, /arks 2 odpar mu kr tko. 2 * kwestia honoru. +ni zabili /one!ina, Freula i 6olhna. Pomyl o tym, co zrobili Fey!orowi i co mo! teraz robi$ majorowi. 'omisarz poprosi nas, (ebymy pomcili rozlan krew i przynajmniej ja jestem z te!o powodu zadowolony. 6orbec nie wspomnia, (e wybra /arkina wycznie ze wz!ldu na je!o umiejtnoci skradania si. )ie wyjani r wnie(, jakie s prawdziwe motywy #aunta. 2 zamieszanie, chaos i podobnie jak robili to Patrycjusze, wywoanie przekonania, (e to, co dzieje si na pokadzie 3bsaloma, jest tylko bezmyln k tni midzy re!imentami. .eraz, ciskajc w rkach du! lu, karabinu, /arkin wydawa si uspokojony. .ylko z tym czu si bezpiecznie. <eli mieli zamiar zama$ zasady, to najlepiej zrobi$ to na pen skal, z broni w rkach. 3 wszyscy wiedzieli, (e jest najlepszym strzelcem w caym re!imencie. Posuwali si w !b koszar <anti;czyk w. - jedne!o z mijanych korytarzy dobie!y ich od!osy piewu i muzyki, z inne!o trzaski o!uszaczy w komorze trenin!owej. 2 <ak daleko si posuniemy5 2 wyszepta "koll. 6orbec wzruszy ramionami. 2 -abili trzech, zranili dw ch. Powinnimy przynajmniej

wyr wna$ rachunki. Pukownik zamierza r wnie( dowiedzie$ si o losie 7awne, a w miar mo(liwoci, uratowa$ !o. Podejrzewa jednak, (e major ju( od dawna nie (yje. "koll, dow dca plutonu zwiadowc w, by najlepszy w sztuce podchodzenia wro!a. - :aru u boku, para zwiadowc w wtopia si w cienie korytarza, znikajc !dzie na przedzie. Pozostaa tr jka czekaa. +dle!y rytm silnik w statku wprawia w wibracje pokad. <ednak byo w nim co niesp jne!o, jakby sporadyczne zak cenia pracy. "am nadziej, (e nic wchodzimy w jakie szale;stwo +snowy, pomyla 6orbec, umiechajc si po chwili, !dy zda sobie spraw, (e to mo(e by$ sprawka #aunta. 'omisarz powiedzia, (e zamierza odwr ci$ uwa! kapitana i zdenerwowa$ !o. Po chwili wr ci :aru. 2 "amy ,arta, wyjtkowe!o ,arta 2 wyszepta. 2 /epiej sami zobaczcie. "koll czeka ukryty w niszy przy nastpnym zakrcie. Przed nim znajdowa si owietlony waz. 2 &zpital 2 szepn. 2 Podszedem bli(ej drzwi. "aj tam majora 7awne. 2 *lu Patrycjuszy5 2 Dw ch (onierzy, o,icer 2 pukownik 2 i kto jeszcze. 8 szatach. )ie podoba mi si je!o wy!ld... )a!y wrzask przeci cisz, przechodzc w cichy jk. Pi$ Duch w zamaro. Poznay !os majora 7awne. 1)

&tra(nik kopn le(ce!o 6a,,rana i uni s bro;, by !o dobi$. 8 zamknitym pomieszczeniu ma!azynu "unitorium rozd4wiczay si syreny alarmowe. &tra(nik przeadowa bro;, !dy na!le pot(ne uderzenie masywnej pici powalio !o na stert skrzynek. :ra!! podni s ciao oszoomione!o stra(nika i rzuci nim o cian korytarza. ?onierz upad ci(ko, poamany i nieprzytomny. 2 :rinny9 :rinny9 2 rozle!o si woanie o!romne!o #wardzisty, kt re za!uszyo nawet wyjce wciekle syreny. "ilo podni s si zza konsoli. &trza ze rut wki tra,i w monitor, mijajc chopca o centymetry. 2 8szystko w porzdku 2 powiedzia. :ra!! poma!a wsta$ chwiejcemu si na no!ach 6a,,ranowi, podczas !dy "ilo wyj ze szczeliny konsoli zapisan ko$ pamici. 2 &padamy9 2 wrzasn. 2 <azda9 Po chwili doczyli do Dordena, poma!ajc mu wypchn$ z komory zaadowany do pena w zek. Do te!o czasu urzdnicy "unitorium i stra(nicy bie!li ju( w ich kierunku. Dorden nie straci zimnej krwi. 2 Dziki Fethowi, (e ju( jestecie9 2 wrzasn amicym si !osem. 2 & tu <anti;czycy, szale;cy9 -aatakowali nas9 8asz (onierz stan do walki, ale chyba !o zaatwili. &zybciej9 &zybciej9 8ikszo$ oddziau pobie!a dalej, w bie!u wyci!ajc bro;. <ednak jeden zosta, podejrzliwie spo!ldajc na !romadk Duch w. 2 "usicie tu zaczeka$. &prawdzimy to. Dorden postpi krok do przodu, spokojny ju( i

opanowany, podsuwajc (onierzowi przed oczy swoj pytk danych. 2 6zy m wi ci to co5 Pozwolenie bezporednio od wasze!o kapitana9 8 moim ambulatorium umiera czowiek9 Potrzebuj tych lekarstw9 6zy chcesz mie$ na sumieniu mier$ czowieka, !dy( na Fetha przeszkadzasz... ?onierz odprawi ich machniciem rki i pobie! za reszt oddziau. 2 "ylaem, (e to miejsce bdzie lepiej strze(one 2 rzuci Dorden w kierunku urzdnika "unitorium, !dy przechodzili kolo nie!o, kierujc si do wyjcia. 8prowadzili w zek do windy, a !dy ta ruszya w ! r, ci(ko oparli si o ciany. 2 "asz to5 2 zapyta Dorden po kilku !bszych oddechach. "ilo skin !ow. 2 6hyba tak. 6a,,ran spojrza na starsze!o lekarza z szerokim umiechem. 2 A& tu <anti;czycy, szale;cy9 -aatakowali nas9 8asz (onierz stan do walki, ale chyba !o zaatwili. &zybciej9B 6o to byo, do Fethowej, ci(kiej cholery59 2 Powiedziabym, (e to bya wielka improwizacja 2 odpar :ra!!. 2 )a .anith byem lekarzem... 3le te( i sekretarzem .eatru +bywatelskie!o hrabstwa Pryze. "oja rola ksicia .ey!otha bya wysoko oceniana. %miech rozbrzmia w kabinie wznoszcej si windy. 1*

?dny zemsty oddzia 6orbeca mia wanie zaj$ pozycje, !dy wszystkie !oniki pokadowe rozwrzeszczay si alarmem in,ormujcym o niepowoanym u(yciu broni. %ciany korytarzy odbijay echo syren, niosc je dalej pod tukami przej$, na kt rych rozbysy runiczne symbole alarmowe. Pukownik razem ze swoimi lud4mi zale! w ukryciu, tu( zanim ze szpitala wypado kilka os b, bacznie roz!ldajc si wok . +ddziay stra(y Patrycjuszy doczyy do nich z obu stron, wymieniajc si uwa!ami na temat wynikej sytuacji. 6orbec dostrze! Flense i :rochussa, ! wnych o,icer w <anti;czyk w, jak r wnie( inne!o czowieka 2 wielk, !roteskow posta$ w mi!oczcych, m!listych szatach, kt ra emanowaa !roz. 2 @(ycie broni na pokadzie "unitorium9 2 zameldowa janti;ski (onierz z zestawem radiokomunikacyjnym na plecach. 2 +ddziay Floty zamykaj obszar... &ir, wszystkie czstotliwoci zostay zablokowane. 7aporty nadchodz ! wnymi czami. 8in obci(aj re!iment janti;ski9 " wi, (e wszczlimy walk z szumowinami z .anith w komorach ma!azyn w9 Flense zakl. 2 #aunt9 .en diabe odbija nasz za!rywk9 2 +dwr ci si do swoich (onierzy. 2 :rochuss9 -abezpieczy$ nasz pokad9 Patrole raportuj bezporednio do mnie9 2 <a tu zostan i doko;cz moj prac 2 powiedziaa zakapturzona posta$ !bokim, leniwym !osem, kt ry jednak zmrozi krew w (yach Duch w. #dy poszcze! lni (onierze rzucili si do wypeniania rozkaz w, posta$ zatrzymaa pukownika Flense, kadc mu

rk na ramieniu. 3 raczej co, co przypominao bardziej ap zako;czon pazurami ni( rk, zauwa(y 6orbec, dr(c na caym ciele. 2 .o niewaciwe posunicie, Flense 2 wyszeptaa posta$ na!le poblademu pukownikowi. 2 <eli u(yjesz przemocy wobec takie!o (onierza jak #aunt, to mo(esz by$ pewien, (e odpaci ci tym samym. Do te!o wydajesz si lekcewa(y$ je!o talenty polityczne. +bawiam si, (e chyba ci przechytrzy. 3 jeli tak, to r wnie( powiniene si obawia$. Flense strzsn z siebie straszn rk i odszed szybkim krokiem. 2 Poradz sobie z tym9 2 warkn, nie o!ldajc si za siebie. Posta$ w szatach obserwowaa !o przez chwil, po czym wr cia do pomieszcze; medycznych. 2 6o robimy5 2 sykn Farl. 2 Powiedz, (e zamierzamy ju( wraca$ 2 wyszepta !orczkowo /arkin. 'olejny krzyk wydoby si z pokoju przed nimi. 2 3 jak mylicie5 2 zapyta 6orbec. 1+ 3larmowe syreny byy niecodziennym zjawiskiem w zazwyczaj spokojnej kabinie kapitana. #rasticus wierci si nerwowo w swoim tronie1hamaku, przywoujc do siebie kolejne ekrany i przeklinajc, !dy odczytywa przekazywane przez nie in,ormacje. #aunt i -oren wymienili spojrzenia. "am nadziej, (e to zamieszanie jest e,ektem naszych dziaa;, pomyla #aunt.

#rasticus uni s si na okciach, spo!ldajc na skulone!o przy drzwiach o,icera stra(y. 2 @(ycie broni na pokadzie "unitorium9 8edu! wszelkich danych to rajd <anti;czyk w9 2 6zy kt ry z moich ludzi jest ranny5 2 zapyta #aunt, podchodzc bli(ej. 2 " wiem panu, (e Patrycjusze chc krwi... 2 -amknijcie si, komisarzu 2 powiedzia kapitan z na!ym przypywem surowoci. &pok j dnia zosta zak cony ponad wszelk miar. 2 <ak na razie, doniesienia s niepotwierdzone. Prosz tam i$ i dopatrzy$ wszystkie!o, o,icerze stra(y9 /ekulanzi wybie! z kabiny. #rasticus zwr ci si do dw ch pukownik w #wardii *mperialnej. 2 .a kwestia wyma!a mojej cakowitej uwa!i. 8ezw was, !dy bdziemy mo!li w spokoju kontynuowa$ rozmow. -oren i #aunt przytaknli i wyco,ali si z sanktuarium dow dcy statku. 7azem przeszli przez mostek, kierujc si do wind, ci!ani zaciekawionymi spojrzeniami i szeptami zao!i. 2 8szystko dziaa5 2 zapyta -oren, !dy zamkny si za nimi drzwi przy d4wikach kolejne!o ch ralne!o zapiewu. 2 " dlmy si do .ronu, (e tak 2 odpar #aunt. 1, -ajli ambulatorium klasycznym manewrem prosto z podrcznika sztuki wojennej. Pomieszczenie byo szerokie, du!ie i niskie. Posta$ w szatach pochylaa si nad wrzeszczcym 7awne, kt ry le(a

przywizany do (ka. Dw ch (onierzy janti;skich trzymao stra( przy drzwiach. 6orbec wskoczy pomidzy nich, cakowicie ich i!norujc i przechodzc w przewr t, kt ry zako;czy podniesieniem rut wki do strzau. Posta$ w szatach odwr cia si, jakby wyczuwajc na!y atak. 8ystrza ze rut wki odrzuci j do tyu na zestaw szumicych respirator w. &tra(nicy przy drzwiach zaczli si odwraca$, !dy przez drzwi wpadli "koll i :aru, w przelocie wbijajc w nich swoje sztylety. 6orbec zerwa si z podo!i, zawiesi bro; na ramieniu i podbie! do majora. 2 %wity Feth... 2 zamrucza, !dy zobaczy ran na !owie oraz straszne cicia skalpelem na twarzy, szyi i caym ciele majora. 7awne bez przerwy traci przytomno$ i na powr t j odzyskiwa. 2 Dalej, 7awne, ruszaj si9 2 rzuci w je!o kierunku 6orbec, przerzucajc !o przez rami. 2 "usimy si std wynie$ i to szybko9 2 wrzasn "koll, !dy ponownie rozbrzmiay syreny alarmowe. 6orbec rzuci mu rut wk. 2 :ierz szpic9 8yrbiemy i wystrzelamy sobie dro!, jeli bdzie trzeba9 2 Pukowniku9 2 wrzasn :aru. +bci(ony ciaem majora, 6orbec nie zd(y si odwr ci$. -a je!o plecami, podpierajc si pazurami, powoli wstawaa posta$ w szatach. &pad jej kaptur, odsaniajc podu(n, ko;sk !ow i wystajce zby. 8 oczach czowieka1potwora pona czysta wcieko$, kt rej towarzyszyy ciemno,ioletowe wyadowania ener!ii. 6orbec poczu, jak w pomieszczeniu wszystko na!le zamarza. Fethowa ma!ia, zd(y tylko pomyle$, zanim

strza tra,i potwora prosto w !ardo. 8 drzwiach sta /arkin z uniesionym do strzau starym karabinem. 2 " wiem, (e musimy std ucieka$ 2 powiedzia. ##aunt wzi do rki ko$ pamici, kt r da mu "ilo. Potem zatrzasn drzwi swojej kwatery praktycznie na twarzach (onierzy z!romadzonych na zewntrz. 8 rodku pozostali tylko 6orbec, -oren i "ilo, uwa(nie !o obserwujcy. 2 /epiej, (eby to byo warte te!o cae!o, cholerne!o zachodu 2 powiedzia w ko;cu 6orbec, wy!aszajc myl, kt ra !nbia ich wszystkich. #aunt skin !ow. 7yzyko byo o!romne. 3le !dyby nie krwawa i brutalna intry!a <anti;czyk w, ni!dy by tak daleko nie zaszli. &tatek nadal rozbrzmiewa od!osami zamieszania. +ddziay stra(y 3deptus "echanicus patroloway ka(dy korytarz, bez ko;ca sprawdzajc pokady koszarowe. Plotki, oskar(enia i !ro4by jednej strony spotykay si tylko z tak sam reakcj dru!iej strony. #aunt wiedzia, (e nie uda mu si zachowa$ czystych rk w tej kwestii, wic r wnie( nie ukrywa ,aktu, (e je!o ludzie wzili udzia w b jce z <anti;czykami. )a pewno zako;czy si to reprymend, przydziaami do kompanii karnych, ty!odniami przesucha;, z kt rych nic nie wyniknie. 3le podobnie jak oni, Patrycjusze r wnie( nie posun si poza oskar(enia o walk midzy re!imentami. * tylko on oraz spiskujcy przeciwko niemu bd wiedzie$, o

co tak naprawd toczya si !ra. 8o(y ko$ do szczeliny komputera, po czym umieci kryszta w czytniku. )acisn kilka klawiszy. "ino kilka chwil. 2 )ie dziaa 2 powiedzia -oren. )ie dziaao. - te!o, co widzia #aunt, "ilo rzeczywicie skopiowa najwie(szy kod dostpu z komputera "unitorium, jednak to nie wystarczao, (eby odcy,rowa$ tre$ krysztau. )ie m ! nawet uruchomi$ kodu i przystpi$ do odszy,rowywania. #aunt zakl. 2 3 mo(e spr bowa$ z piercieniem5 2 zapyta "ilo. #aunt zawaha si, po czym wyowi z kieszeni piercie; Derciusa. 8o(y !o do czytnika obok krysztau i uruchomi. &tary piercie; 2 zbyt przestarzay, by odcy,rowa$ skomplikowane kody krysztau 2 mimo to by na tyle standardowy, by umo(liwi$ odczytanie kod w dostpu. "onitor przez moment wywietla nonsensowne linijki tekstu, !dy runiczne jzyki tumaczyy si nawzajem, dostosowujc dane, tumaczc je, interpretujc, jeszcze raz odczytujc i ustawiajc tekst. 'ryszta otworzy si, wyrzucajc w ! r swoj zawarto$ w ,ormie holo!ra,iczne!o obrazu, kt ry pojawi si r wnie( na monitorze. 2 )a Fetha... 6o to mo(e znaczy$5 2 wymamrota 6orbec, oszoomiony skal te!o, co ujrza. "ilo i #aunt siedzieli cicho, starajc si odczyta$ jakie szcze! y. 2 Plany 2 powiedzia -oren z nut podziwu w !osie. #aunt skin !ow.

2 )a -oty .ron, nie udaj, (e wszystko z te!o rozumiem, ale z te!o, co widz... .eraz rozumiem, dlacze!o tak pilnie chcieli to zdoby$. "ilo wskaza na pasek na mar!inesie holo!ramu. 2 "apa. /okacja. #dzie to jest5 #aunt spojrza i ponownie powoli przytakn. -na ju( odpowied4 na niekt re pytania. )a przykad, dlacze!o Fereyd wybra je!o na powiernika krysztau. .o, co widzia teraz przed sob, komplikowao sytuacj bardziej, ni( si obawia. 2 .o "enazoid Epsilon 2 wyszepta.

s!omnienie5
0hedd 11*& 1) lat wcze"niej 'heddyci nie spodziewali si zimowe!o ataku, lecz #wardia *mperialna 8ysokich /ord w .erry, kt rej jednostki stacjonoway w pozbawionych p r roku kadubach wielkich statk w, przemierzajcych zimn pustk kosmiczn, nie uznawaa podziau na miesice wojny i odpoczynku. +ddziay spaliy dwa miasta klanowe poo(one przy ujciu rzeki 0eort, !dzie !bokie ostro!i ,iord w otwieray si na otwarte morze i poo(ony blisko archipela!, a nastpnie ruszyy na wy(yny lodowcowe, atakujc nomad w, kt rzy latem nkali imperialne plac wki partyzanckimi rajdami. )a wy(ej poo(onych terenach powietrze byo czyste i ostre jak szko, a niebo miao !boki kolor ciemnych turkus w. 'olumny transporter w piechoty, ostronosych p ci(ar wek dow dczych, transporter w typu 0ellhound i czo! w /eman 7uss z wielkimi pu!ami nie(nymi, szybko przemykay po zmro(onej na kamie; lodowej pustyni, pozostawiajc za sob kby dymu i odpryski nie!u. 'amu,la( w kolorze khaki, u(ywany w trakcie ostatniej kampanii w !orcych d(un!lach /enticula, zosta zamalowany bia ,arb, na kt rej niczym ctki na ,utrze leoparda widniay plamy szaroci i bkitu. <edynie srebrne *mperialne +ry i purpurowe oznaczenia Patrycjuszy <anti;skich pozostay na bokach ryczcych, pdzcych

przez nie! pojazd w. -wiadowcy, przesuwajc si z przodu ! wnych si, zauwa(yli heluk nomad w, zlokalizowan trzy kilometry na p noc nad jzorem zielone!o lodowca. #enera 3ldo Dercius rozkaza zatrzyma$ kolumn. &iedzc w wie(yczce swoje!o czo!u, zdejmowa ,utrzane rkawice, by przejrze$ plik cienkich wydruk w, kt re nadesali zwiadowcy. 0eluka wydawaa si mie$ klasyczny ukad 2 palisada z pni drzew otaczajca osiemnacie bulwiastych namiot w z wypalanej sk ry mahisha, opitej na kopule z !itych koci zwierzcych. Do palisady przyle!aa za!roda, w kt rej znajdowao si przynajmniej sze$dziesit anahi! w, !arbatych ptak w nielot w, kt rych 'heddyci u(ywali jako wierzchowc w. Przeklte stworzenia 2 z wy!ldu niez!rabne i !roteskowe, lecz potra,iy biec po nie!u szybciej od nieobci(onej 6himery, szybciej robiy zwroty, ukryte pod wieccym od tuszczu ,utrem uski wytrzymyway strzay z lasera, a pot(ny dzi b potra,i bez wiksze!o trudu rozerwa$ czowieka na dwoje. Dercius zsun przyciemniane !o!le, by dokadniej przyjrze$ si wiadomociom, krzywic si i mru(c oczy przed blaskiem rozle!ych poaci nie!u. - przodu je!o /eman 7ussa zao!a korzystaa z wolnej chwili, (eby rozprostowa$ koci i troch odpocz$. )a palniku parzya si wie(a kawa, a dw ch adiutant w1ochroniarzy Derciusa nakadao na policzki i nosy tuszcz mahisha z maych, okr!ych tubek, jakie zakupili od tubylc w. Dercius umiechn si do siebie. <e!o Patrycjusze mieli opini arystokratycznych snob w, lecz byli mimo to lud4mi bardzo pomysowymi 2 a na pewno nie byli tak dumni, (eby nie skorzysta$ z mdroci tubylc w i nie u(ywa$

wielorybie!o tuszczu do ochrony twarzy przed kliwymi uderzeniami zimowych wiatr w. @mazany biaym tuszczem adiutant :rochuss wsun tubk do kieszeni obszyte!o ,utrem, purpurowo1 chromowe!o munduru Patrycjuszy i poda !eneraowi kubek z !orcym napojem. Dercius przyj !o z wdzicznoci. :rochuss, mody, pot(nie zbudowany (onierz, skin !ow w kierunku wydruk w rozo(onych na wie(yczce. 2 )asz cel5 6zy tylko kolejna zbieranina owc w thlak w5 2 8anie staram si to ustali$ 2 odpar Dercius. +d czasu, !dy osiem dni temu opucili ujcie 0eort, tra,ili tylko na jeden ob z partyzant w, po czym stracili cztery dni atakujc heluki, kt re stanowiy schronienie dla biednych, obdartych rodzin pasterzy i owc w. Dercius chcia zanotowa$ na swoim koncie kolejne zwycistwa. #wardia *mperialna miaa po swojej strome liczebno$, technolo!i i si o!nia, lecz partyzanci wykazywali si patriotyczn determinacj, ,anatycznym zapaem i znajomoci tutejszych, trudnych warunk w klimatycznych. Dercius wiedzia, (e wiele poprzednich kampanii zako;czyo si klsk, !dy pocztkowe zwycistwa przerodziy si w walk w ci(kim terenie, co zapewniao przewa! tubylcom. +statni rzecz, jakiej pra!n, bya wyniszczajca wojna, kt ra zamieniaby si w policyjn akcj przeciwko oddziaom partyzant w. 'heddyci doskonale znali i wykorzystywali to pikne, okrutne rodowisko, a Dercius zdawa sobie spraw, (e #wardia mo(e tak polowa$ kilka miesicy, cay czas topniejc w

byskawicznych atakach szybko przemieszczajcych si oddzia w wro!a. #dyby tylko partyzanci mieli baz, sta siedzib lub miasto, kt re mo(na zaatakowa$. <ednak mieszka;cy 'hedd (yli w skupiskach koczowniczych. .o by ich wiat i bd je!o wadcami, p ki on ich nie zapie. "imo to pociesza si myl, (e "istrz 8ojny &laydo obieca przysa$ trzy inne re!imenty #wardii, by pom c 6zwartemu i <edenastemu z <ant w poszukiwaniach. <eszcze tylko jeden, dwa dni... &pojrza z powrotem na wydruki, na!le co zauwa(ajc. 2 .o wydaje si by$ obiecujce 2 powiedzia do :rochussa, sczce!o swoj kaw. 2 .o du(e osiedle. Du(e w por wnaniu do tych heluk owc w i pasterzy, kt re dotd widzielimy. Ponad sze$dziesit zwierzt. .e anahi!i s du(e, wy!ldaj na zwierzta bojowe. 2 Prawdziwe rumaki9 2 zamia si :rochuss, przypominajc sobie przepikne bestie o szesnastu apach, tradycyjnie hodowane w baroniach na Pierwszej <ant )ormanidus. Dercius mia takie samo wra(enie. .akie!o wyra(enia u(yby je!o dawny major, #aunt, dajc ujcie cinieniu, na!romadzonemu w nerwowoci kampanii. +desa to wspomnienie. .o byo ju( za nim, pozostawione na 'entaur. 2 &p jrzcie tutaj 2 powiedzia, wskazujc na punkt na wydruku. :rochuss pochyli si nad nim. 2 8edu! was, na co to wy!lda5 2 )ad ! wnym namiotem5 .u, !dzie pan trzyma palec5 )ie wiem, kana dymowy albo wywietrznik5 2 "o(e 2 odpar Dercius, podnoszc wydruk tak, by adiutant m ! mu si lepiej przyjrze$. 2 :ez wtpienia

wydobywa si z nie!o dym, ale wszyscy wiemy, jak atwo zrobi$ zason dymn. Popatrz na ten bysk wiata... :rochuss zamia si, kiwajc !ow. 2 )a .ron9 3ntena radiowa. :ez (adnych wtpliwoci. "aj tam zestaw komunikacyjny, z masztem wystajcym u ! ry. "a pan bystre oczy, !enerale. 2 Dlate!o wanie jestem !eneraem, (onierzu :rochuss 2 zamia si Dercius w przypywie dobre!o humoru. 2 8ic, co nam to daje5 0eluka wiksza ni( zazwyczaj, sze$dziesit zwierzt bojowych w za!rodzie... 2 ... * od kiedy to pasterze thlak w potrzebuj zestawu do komunikacji midzykontynentalnej5 2 doko;czy za nie!o adiutant. 2 "yl, (e *mperator czuwa nad naszym przedsiwziciem. )iech major &aulus ustawi czo!i w p ksi(yc dookoa krawdzi lodowca. 8ylijcie przodem transportery i wstrzymajcie oddziay do ,inalne!o ataku. +kr(ymy ich. :rochuss skin !ow i zeskoczy z czo!u, w bie!u wydajc rozkazy. Dercius wyla resztk kawy poza krawd4 wie(yczki. )a nie!u pozostay parujce, ciemne plamy. .u( przed zachodem so;ca, !dy pierwsze so;ce byo ju( tylko r (owym, zimnym p okr!iem nad lini horyzontu, a dru!ie !orc kul, janiejc midzy postrzpionymi chmurami ciemniejce!o nieba, heluka bya ju( tylko ciemn plam na lodzie. 'heddyci walczyli dzielnie... .ak dzielnie, jak m !by odziany w sk ry wojownik, kt re!o obozowisko zostao ostrzelane przez pociski czo!owe i wypalone przez

pomienie koowych 0ellhound w. 8ikszo$ trup w i szcztk w zmienia si w poskrcane, czarne plamy na zamarzajcej szybko pokrywie lodowej. Poamane bryy lodowe wiziy w sobie osmalone lady na!ej mierci w po(odze niszczcych pomieni. +koo dwudziestu wojownik w dotaro do swoich wierzchowc w i przypucio kontratak na p nocn ,lank. 'ilku (onierzy piechoty z!ino pod uderzeniami pot(nych dziob w lub zostali zdeptani ci(kimi, tr jpalczastymi no!ami. Dercius wyco,a oddziay i wysa tam czo!i zaopatrzone w ostrza na kadubie. -ach d so;ca na 'hedd by wyjtkowo malowniczy. Dercius zatrzyma pojazd na brze!u lodowca, skd mia widok na ocean. 8 nikncym ju( wietle zdawa si by$ czerwony, pulsujcy i (ywy, rozwietlany ,os,oryzujcym blaskiem mikroor!anizm w i planktonu, kt ry rozkwita w czasie zimy. 6o pewien czas, promienie !iny i zaamyway si na wielkim cielsku mahisha, kt ry wypywa na powierzchni na (er. Dercius obserwowa zaamujce si ciemnoczerwone ,ale, wyszukujc wzrokiem na!le wynurzajce si petwy o!onowe lub !rzbietowe o!romnych zwierztD wsuchiwa si w kojcy szum !bokich w d oceanu. 8 !onikach komunikatora umieszczone!o w wie(yczce za je!o plecami rozle!a si szum rozm w, kt ry jednak zosta za!uszony przez czysty sy!na= zwyczajny, prosty sy!na nadawany w bojowym kodzie <ant... 2 'to te!o u(ywa... 'to to nadaje5 2 mrucza do siebie, zsuwajc si do wntrza wie(yczki, ustawiajc parametry odbioru. Przybyway obiecane przez &laydo posiki. Pity i &z sty

z 0yrkan. 8iadomo$ pochodzia od komisarza 0yrkan w, mae!o *brama #aunta. "!liste wiata rozjaniy powok lodowca, !dy opancerzone kolumny pojazd w hyrka;skich pojawiy si w polu widzenia, wyrzucajc spod !sienic chmury pyu nie(ne!o, spieszc w kierunku oddzia w z <ant. Dobrze bdzie zn w zobaczy$ *brama, pomyla Dercius. *le to mino... trzynacie, czternacie lat5 )a pewno wydorola od czasu, jak !o widziaem, dojrza jak je!o ojciec. &u(y z 0yrkanami, zosta komisarzem. Dercius pilnie studiowa wszelkie doniesienia o karierze *brama. <est nie tylko o,icerem, o czym marzy je!o ojciec, ale r wnie( komisarzem. 'omisarz #aunt. )o, no, no. Dobrze bdzie zn w zobaczy$ te!o chopca. Pomimo wszystko. P ci(ar wka #aunta zatrzymaa si w nie!u tu( koo !eneralskie!o /eman 7ussa. Dercius zszed ju(, nakadajc czapk i poprawiajc sw j re!imentalny miecz a;cuchowy w ozdobnej pochwie. Prawie nie rozpozna m(czyzny, kt ry podszed do nie!o. #aunt wydorola. 8ysoki, silny i szczupy, z oczami przenikliwymi niczym laserowe celowniki. Do twarzy mu byo w czarnym, zimowym mundurze i czapce komisarza *mperium. 2 *bram... 2 powita !o z umiechem na twarzy Dercius. 2 *le to ju( czasu mino5 2 6ae lata 2 powiedzia spokojnie komisarz. <e!o twarz nie wyra(aa absolutnie nic. 2 Pustka jest zbyt rozle!a, by j obj$. 6zekaem na to spotkanie zbyt du!o. -awsze jednak miaem nadziej, (e okolicznoci sprawi, i( spotkamy si twarz w twarz.

2 3ch... ja te(, *bram9 .o prawdziwa rado$, (e widz ci w dobrym zdrowiu 2 Dercius rozo(y szeroko ramiona. 2 Poniewa( jestem, jak mnie te!o nauczy ojciec, czowiekiem uczciwym, powiem ci tylko tyle, wujku Dercius 2 powiedzia #aunt cicho. 2 6ztery lata temu, na Darendarze, dowiadczyem objawienia. )awet kilku objawie;. -dobyem pewne in,ormacje. )iekt re z nich nie miay sensu, niekt rych nie rozumiaem. <ednak niekt re miay sens. Dowiedziaem si prawdy. +d te!o czasu czekaem na spotkanie z tob. Dercius zesztywnia. 2 *bram... m j chopcze... + czym ty m wisz5 #aunt wyci!n z pochwy sw j miecz. 8 mro4nym powietrzu zabrzcza niczym osa. 2 8iem, co zdarzyo si na 'entaur. 8iem, (e m j ojciec z!in, (eby m ! ratowa$ swoj karier. 3diutant Derciusa na!e znalaz si midzy nimi. 2 8ystarczy9 2 rykn. 2 6o,nij si9 "ajor .anhause i sier(ant 'le,, z oddzia w hyrka;skich stanli po bokach #aunta. 2 " wisz do komisarza *mperium, przyjacielu 2 powiedzia #aunt. 2 -astan w si nad swoim sprzeciwem. :rochuss odstpi o krok, rozdarty midzy poczuciem obowizku i niepewnoci. 2 .eraz jestem komisarzem 2 m wi dalej #aunt, zwracajc si ponownie do Derciusa. 2 <estem wadny zaprowadza$ sprawiedliwo$ wszdzie tam, !dzie jej nie widz. <estem wadny, by kara$ tch rzostwo. +trzymaem w imieniu *mperatora wadz, by sdzi$ na polu bitwy. )a!le zdajc sobie spraw z implikacji wynikajcych ze s w #aunta, !enera Dercius wyci!n sw j miecz i rzuci

si na komisarza. #aunt zastawi si ostrzem, pewnie trzymanym w (elaznej rce. &zale;stwo i strach zawadny dusz janti;skie!o dow dcy. <ak ten may bkart si dowiedzia5 'to m !by mu powiedzie$5 &pokojna pewno$ siebie, kt r wykazywa od same!o pocztku kampanii na 'hedd, zacza opuszcza$ !o tak szybko, jak !asnce wiato zaczo topi$ w mroku odblask nie!u. "ay *bram wiedzia. +n wiedzia9 "imo upywu czasu, mimo wszelkich stara;, chopak dowiedzia si9 :ya to jedyna rzecz, kt rej si zawsze obawia i przysi!a sobie, (e ni!dy si nie zdarzy. -akrzywione ostrza zderzyy si ze z!rzytem, wyrzucajc w ciemn noc deszcz o!nistych iskier, rz(c, !dy zbate klin!i odpychay si nawzajem. Poamane zby pi latay w powietrzu jak odamki szrapneli. Dercius by wychowankiem szkoy ,echtunku w 3kademii 8ojskowej na <ant )ormanidus. )a policzku i przedramionach nosi ceremonialne odznaczenia, kt re byy te!o dowodem. 8alka mieczem a;cuchowym bya oczywicie zupenie czym innym. +strze byo dziesi$ razy ci(sze ni( rapier szermierczy, a wsteczny ci! zbatej klin!i zdarza si cakiem czsto. 3le su(c w Patrycjuszach, Dercius dostosowa swoje umiejtnoci szermiercze do niuans w walki mieczem a;cuchowym. Pojedynek na tak bro; by zjawiskiem rzadko spotykanym, cho$ nie zapomnianym. 6ay sekret pole!a na sile nad!arstka, opanowaniu ci(aru klin!i i przemylanym odwr ceniu kierunku obrotu ostrza, by zmyli$ przeciwnika i otworzy$ sobie luk. @(ywajc broni tak ci(kiej jak miecz a;cuchowy, nie mo(na byo zrobi$ zwodu ani ,inty. Pozostaj jedynie cicia

i uniki. +bracali si wok siebie, zderzali, odskakiwali, kr(yli, zn w rzucali na siebie. ?onierze krzyczeli, inni nadbie!ali, by przyjrze$ si walce. ?aden z nich nie mia wstpi$ do kr!u. 8idzc powa(ne miny o,icer w, nawet najmodsi (onierze wiedzieli, (e to kwestia honoru. Dercius ci nisko, jednoczenie odwracajc ruch klin!i, odrzucajc klin! #aunta na bok ze z!rzytem rozdzierane!o metalu. /uka. 6i mocno, tra,iajc komisarza poprzecznie przez brzuch. +strze rozcio paszcz i tunik munduru, wcinajc si !boko w brzuch #aunta, wyrywajc si wraz ze stru! krwi. #aunt prawie upad. : l by nie do wytrzymania, promieniowa ze straszliwej rany, z rozdarte!o, poszarpane!o ciaa. -awi d. )ie spaci du!u wobec ojca i honoru. Dercius by zbyt du(y, zbyt straszny, jawi si w umyle #aunta niczym niepokonany tytan. 8ujek Dercius, wielki, miejcy si, charyzmatyczny olbrzym, kt ry od czasu do czasu pojawia si w je!o (yciu na "anziporze, przynoszc ze sob wspaniae podarki, opowiadajc (arty i zajmujce historie. Dercius, kt ry rze4bi dla nie!o zabawkowe ,re!aty, naucza !o nazw !wiazdozbior w, sadza !o sobie na kolanach i dawa a;cuszki z zb w ork w. Dercius, kt ry przy pomocy sztachetek z potu uczy !o szermierki na tarasach ponad wodospadami. #aunt pamita prost kombinacj skrt1pchnicie, kt ra zawsze zostawiaa !o siedzce!o na tarasie, pocierajce!o posiniaczony bark. -winny ruch przy u(yciu rapier w $wiczebnych, niemo(liwy w przypadku miecza a;cuchowe!o. 3 mo(e nie. +ciekajc krwi, z poszarpanym ubraniem i ciaem, #aunt skrci ciao tak lekko jak dziecko i pchn

broni, kt ra nie bya zaprojektowana do sztych w. )a twarzy Derciusa pojawi si wyraz bezbrze(ne!o zdumienia, !dy miecz #aunta wbi si w mostek !eneraa i z okropnym chrzstem za!bi si w ciao, koci, minie i or!any, p ki nie wynurzy si spomidzy opatek, rozpryskujc kawaki misa spod wci( ruszajcych si zb w na ostrzu. Dercius pad na ziemi, je!o ciao zamienione w krwawy ochap, wibrujcy od rytmu nadal dziaajcej broni, przebijajcej !o na wylot. #aunt upad na kolana, przytrzymujc rkami ran na brzuchu. &pod palc w ciekaa mu !orca krew. .raci ju( przytomno$, !dy dopad do nie!o .anhause. 2 -ostae pomszczony, ojcze 2 zdoa oznajmi$ wieczornemu niebu, zanim o!arna !o ciemno$.

Rozdzia )
Menazoid 4!silon 1 )ikt nie chcia tra,i$ na Epsilon. )ikt nie chcia umiera$. 'omisarz1pukownik *bram #aunt z !orycz przypomnia sobie wasne przemylenia w &zklanej -atoce na pokadzie 3bsaloma. Pamita, jak mia nadziej, (e je!o Duchy zostan wyznaczone do ataku na ! wn planet, "enazoid &i!ma. <ak to wszystko si zmienio, pomyla, miejc si z same!o siebie. <ak byby zaskoczony, !dyby powiedziano mu wtedy w &zklanej -atoce, (e wasnym dziaaniem doprowadzi do takiej sytuacji. 6 (, mo(e AwasnymB nie byo najlepszym sowem. "ia troch szczcia, otrzyma r wnie( niespodziewan pomoc. 'iedy 3bsalom przycumowa do jednej z wielkich heksatedr, rozci!nitych jak nitki po caym 'r!u "enazoid, rozpocz si chaotyczny wyadunek re!iment w i jednostek pancernych, udajcych si do miejsc rozlokowania w systemie "enazoid. 8ikszo$ dow dc w zo(ya proby o udzielenie z!ody na zaszczyt uczestniczenia w ataku na &i!ma, a rada taktyczna "istrza 8ojny "acarotha zostaa wprost zasypana o,ertami i kontro,ertami dotyczcymi rozlokowania poszcze! lnych armii *mperium. #aunt wiedzia, (e Fereyd, niewidzialny wraz z siatk wasnych a!ent w, zaaran(owa przelot Fitria;czyk w na 3bsalomie, jako si pomocniczych dla

Duch w. :ez mo(liwoci bezporedniej cznoci m ! tylko mie$ nadziej, (e teraz te( obserwuj !o i dziaaj w miar mo(liwoci, rozumiejc potrzeb wsp lne!o dziaania obu re!iment w. 8ysa wic sy!na do sztabu taktyczne!o, zawiadamiajc, i( z uwa!i na umiejtnoci zwiadowcze i uzdolnienia w dziaaniach w trudnym terenie, Duchy powinny uczestniczy$ w ataku na Epsilon. "o(e dostali przydzia przez przypadek. "o(e (aden inny re!iment nie z!osi chci do ataku na t planet. "o(e Fereyd i je!o siatka zauwa(yli prob i po cichu zaatwili spraw, tak jak chcia. "o(e wro!a konspiracja, po pora(ce bezporednie !o odzyskania krysztau, zdecydowaa, (e jedynym sposobem na ujawnienie prawdy bdzie pozwolenie #auntowi na wszystko i jednoczesne pod(anie je!o ladem. "o(e poprowadzi ich do te!o, cze!o tak bardzo pra!nli. )ie miao to znaczenia. Po p toraty!odniowym okresie przy!otowa;, uzupeniania zapas w i taktyczne!o rozpoznania na heksatedrach, Duchy zostay wybrane do uczestniczenia w szturmie na "enazoid Epsilon, idc w przedniej stra(y ! wnych sil, zo(onych z ponad czterdziestu tysicy pojazd w Ps w 8ojny z /attarii, &iedemnaste!o z 'etzok, 6zwarte!o, Pite!o i Pitnaste!o z &amothrace, 0ellhound w z :orkellid, .rzecie!o Pancerne!o z 6adii oraz 'awalerii -mechanizowanej z &arpoy. 7azem z .anith w pole miao wyruszy$ osiem re!iment w z "ordian, a tak(e cztery re!imenty z Pra!ar, Pierwszy i .rzeci )iszczycieli z 3,!hali, sze$ batalion w )iere!ularnych z +udinot 2 oraz Dra!oni z Fitrian. Doczenie Dra!on w do armii inwazyjnej upewnio

#aunta, i( za takim doborem jednostek kryo si dziaanie ludzi Fereyda. <ednak ,akt, (e Patrycjusze z <ant r wnie( uderzali w pierwszej ,ali, a caoci walk na ,roncie Epsilonu dowodzi !enera Dra>ere, zmusi !o do zastanowienia. <ak wielki wpyw na sytuacj mia Fereyd, a jaki przeciwna strona5 *le z te!o byo wynikiem dziaania lepe!o losu5 6zas poka(e. 6zas... i walka. &tratedzy ! wne!o dow dcy wyznaczyli sze$ ldowisk wzdu( pasa nizin du!oci prawie stu dwudziestu kilometr w, przyle!e!o do pasma wz! rz oznaczone!o na wszystkich mapach jako %witynia1Primaris. 6ztery nastpne znajdoway si na rozle!ej niecce solnej poni(ej linii %wityni1&ecundus, pasma stromych wz! rz poo(onych tysic pi$set kilometr w dalej na zach d, a kolejne trzy miay su(y$ jako baza dla ataku na %wityni1 .ertius, szeroki p wysep morski znajdujcy si dwa tysice kilometr w na poudnie. 'olejne ,ale ldujcych transportowc w napyway nad planet pod oson ciemnoci tu( przed pierwszym brzaskiem, rozwietlajc czarne brzuchy chmur czerwonymi wiatami pozycyjnymi i o!niem silnik w manewrowych. #dy wzeszo so;ce, blade i dajce niewiele wiata, janiejce niebo pene byo statk w. 6i(kich transportowc w piechoty, byszczcych jak szko, mniejszych wahadowc w towarowych, przewo(cych zapasy i amunicj, poruszajcych si w stadach, byskawicznie przemierzajcych niebo myliwc w eskorty i osony naziemnej. Pozostaoci ostrzau orbitalne!o 2 postrzpione kratery eksplozji rakiet orbitalnych czy sporadyczne bruzdy po strzaach z pot(nych laser w 2

urozmaicay pusty, monotonny krajobraz obszaru ldowiska. 8 samym rodku te!o zamieszania ludzie i maszyny wyje(d(ali z czarnych statk w w wiato poranka. ?onierze zbierali si w !rupy, ,ormujc kolumny marszowe, jednostki pancerne ruszay jako pierwsze, przemierzajc r wniny i ,ormujc wasne ,ormacje u podn (a wz! rz. Powietrze byo ci(kie od dymu, warkotu silnik w czo!owych, !rzmotu silnik w manewrowych statk w i trzasku komunikator w. Poszcze! lne plutony zajy si wznoszeniem kwater, zapalaniem wiate oraz stawianiem opancerzonych oson dla lazaret w i centr w sztabowych. <ednostki in(ynieryjne wznosiy umocnienia i zasieki. +ddziay zaopatrzeniowe "unitorium wyadoway zapasy z transportowc w, po czym zaczy rozdziela$ ekwipunek szturmowy poszcze! lnym re!imentom. 3. pomidzy nimi kr(yli kapani "inistorum, piewajc, bo!osawic, okadzajc dymem i wci( zanoszc nieko;czce si mody o odwa! i ochron dla dzielnych (onierzy *mperatora. #aunt zszed po dziobowej rampie transportowca na poryt ladami !sienic botnist r wnin. 0aas, wibracje i zapach paliwa !watownie atakoway wszystkie zmysy. Dookoa byskay wiata o!nisk, latarni, re,lektory pojazd w, wiata pozycyjne statk w, mi!oczce latarki sy!nalist w, kierujcych wyadunkiem (onierzy lub zaadunkiem pojazd w. &pojrza na widniejce na horyzoncie po! rze= szerokie, wznoszce si ku niebu, poronite szaroburymi krzakami. -a nimi wznosiy si ostre skay, strome przepacie 2 %witynia1Primaris. .am, jeli dane poziomu 'armazyn

byy z!odne z prawd, miay si speni$ nadzieje i marzenia 8ielkie!o /orda 8ojny !eneraa Dra>ere i je!o poplecznik w. .ak(e tam miao si wypeni$ przeznaczenie *brama #aunta i je!o Duch w. Dalej w !bi pola, promy klasy De>ourer rozwary swoje metalowe szczki, wypuszczajc szere!i piechoty. Duchy wysuway si plutonami, mru(c oczy, spo!ldajc na brunatn lini wz! rz oraz na zale!ajc nad nimi ci(k warstw chmur. #aunt poprowadzi ich z!odnie ze wskaz wkami dow dztwa na wzniesienie, kt re miao by$ pierwszym punktem zbiorczym. +czyciwszy puca ze smo!u, kt ry zale!a ldowisko, poznali po raz pierwszy smak "enazoid Epsilon. &uche, zimne powietrze, przeszywajcy wiatr i sodki zapach po(cych si po ziemi powoj w. - pocztku dziwny, przesodzony zapach wydawa si przyjemny, lecz po kilku wdechach stawa si odurzajcy i mdy. #aunt potwierdzi !otowo$ i natychmiast otrzyma polecenie wyruszenia w kierunku z!odnym z wczeniejszymi rozkazami. Duchy ruszyy naprz d, przez rozle!le poacie krzew w. Delikatne jak popi roliny si!ay im ledwie do pasa, jednak (onierze musieli przedziera$ si przez plczce si pod no!ami korzenie i pncza. #aunt poprowadzi oddzia na szczyt wz! rza, !dzie z!odnie z rozkazem, skrci na zach d. Dwa kilometry za nimi, na zatoczonym ldowisku rozjarzyy si wiata. .o kilkanacie olbrzymich transportowc w unioso si w powietrze, przemykajc nisko nad !rzbietami wz! rz, wprawiajc w dr(enie najmniejszy kawaek !runtu, przy!niatajc do ziemi cae poacie krzak w, po czym z

rozdzierajcym rykiem silnik w w niesamowitym tempie wzniosy si ku zachmurzonemu niebu. Przez lornetk #aunt m ! dostrzec oddalone o trzy kilometry dwa re!imenty ?elaznej #wardii z "ordian, kt re w ciasnej ,ormacji wanie opuszczay swoje ldowisko. Dwa kilometry za nimi szli Fitria;scy Dra!oni. Pa! rkowaty krajobraz ttni (yciem, ruchem oddzia w, !rupkami czarnych kropek, wyruszajcymi z wypalonych ldowisk poprzez krzaczaste r wniny. )iedu!o p 4niej r wnole!le poruszajce si re!imenty *mperialnej #wardii rozci!ay si niczym !i!antyczne palce, przedzierajce si przez poznaczone krzakami i piaskami skaliste zbocza. )a pozostawionych daleko za sob ldowiskach, kolejne promy wci( dowoziy z orbity zapasy dla szturmu. 7yk silnik w odbija si echem od cian wz! rz. Dostrze!li wreszcie wie(e= wysokie na czterdzieci metr w, niere!ularne kolumny poszarpanych ska, wznoszce si nad terenem co jakie p kilometra. #aunt przekaza in,ormacj przez radio i uzyska potwierdzenie o zauwa(eniu podobnych budowli ze strony pozostaych oddzia w. 6ay paskowy( pokryty by rzdami wie(. 8y!lday niczym !i!antyczne klepsydry, paskie i szerokie na dole, zw(ajce si w miar wysokoci i zn w rozszerzajce si blisko szczytu. "ech pokrywa niekt re kamienie, wdziera si w szczeliny. 8 kilku miejscach czas powali niekt re z wie(, pozostawiajc jedynie stos pokruszonych !az w, na wp ukrytych wr d rolinnoci. #aunt nie by pewien, czy wie(e byy dzieem natury, !dy( re!ularne odstpy i liniowy ksztat su!eroway co przeciwne!o. Przypomnia sobie swoje rozczarowanie, !dy

na odprawie przed ldowaniem zabrako in,ormacji na temat uksztatowania powierzchni Epsilonu. APrawdopodobnie to planeta1wityniaB 2 to wszystko, co powiedzieli o,icerowie z wywiadu. APowierzchnia planety pokryta jest niewyjanione!o pochodzenia strukturami skalnymi, ustawionymi w liniach, kt re zbie!aj si na obszarze ! wnych dziaa; 2 w pobli(u cel w Primaris, &ecundus i .ertius.B #aunt wysa do przodu pluton zwiadowczy "kolla, wzdu( stoku, przez lini omszaych kolumn i dalej w dolin. +tworzy pytk danych, kt r trzyma w ukryciu paszcza od dw ch dni i przejrza dane zawarte w krysztale. 8ezwa szere!owe!o 7a,,lana, po czym przez komunikator radiowy na plecach (onierza przekaza dalsze rozkazy. <e!o oddziay zbadaj teren, podczas !dy nastpujcy za nimi "ordianie zaczekaj na sy!na. Dochodzio poudnie czasu lokalne!o. +dwracajc si do (onierzy, #aunt zatrzyma wzrok na sylwetce majora 7awne, z ponur min ciskajce!o karabin laserowy. #aunt robi wszystko, (eby nie dopuci$ do udziau majora w ataku, lecz medycy heksatedr ocenili, (e jest zdrowy. "ajor by tylko cieniem siebie od czasu tortur <anti;czyk w i tej tajemniczej postaci w szatach, kt r zaatwi /arkin. #auntowi brakowao te!o cite!o, naje(one!o charakteru, kt ry czyni z 7awne !ro4ne!o sprzymierze;ca 2 i doskonae!o dow dc oddziau. Fey!or, je!o adiutant, r wnie( ju( wyzdrowia, zawdziczajc (ycie interwencji Dordena. .eraz by niczym szalony ko;, kipicy wciekoci. +n ju( rozpocz wojn, pomyla #aunt. 8 koszarach Fey!or !ono przeklina <anti;czyk w i to, (e razem z nimi prowadz szturm. #aunt

obawia si te!o, co mo(e si sta$, !dy Duchy i Patrycjusze spotkaj si na Epsilonie, szcze! lnie za te!o, (e 7awne mo(e nie by$ w stanie powstrzyma$ swoje!o adiutanta. &tanie si to, co ma si sta$, zdecydowa #aunt, przypominajc sobie rad Fereyda. &prawdzi pistolet i mia wanie kaza$ "ilo, (eby zacz !ra$, kiedy przeszywajce d4wiki marsza zabrzmiay z piszczaek tanithia;skich i odbiy si echem od cian doliny. :yli ju( na miejscu. .eraz trzeba tylko doko;czy$ dziea. # Dow dczy /ewiatan lorda1!eneraa Dra>ere, pot(nie opancerzony pojazd wielkoci mae!o miasta, powoli pez przez !liniaste podo(e na zboczu wz! rza, wznoszce!o si ponad jednym z ! wnych ldowisk w pobli(u %wityni1Primaris. 8 rodku, Dra>ere wyci!n si beztrosko w dow dczym, sk rzanym anty1przeci(eniowym ,otelu. :y w dobrym humorze. Dziki je!o usilnym namowom "istrz 8ojny "acaroth osobicie zleci mu dow dztwo o,ensywy na Epsilonie. #upiec9 .utaj kry si sekret, kt ry zdradzi mu na Dru!iej Fortis ten potw r 0eldane. .utaj znajdowaa si na!roda, kt ra pozwoli mu osi!n$ wszystko. Dra>ere spdzi dwa dni przed zrzutem, prze!ldajc dostpne dane na temat "enazoid Epsilon. "imo niewielkich rozmiar w w stosunku do o!romnej &i!my, Epsilon mia by$ wiatem1wityni, powiconym "rocznym Pot!om. +lbrzymie, niszczejce budowle o nieznanym, lecz bez wtpienia staro(ytnym pochodzeniu, dominoway w krajobrazie p nocnych wy(yn, tworzc

wzory, kt re mo(na byo podziwia$ dopiero z wysokoci orbity. Pot(ne le!iony 6haosu z!romadziy si na ! wnej planecie ukadu, bronic swoich ,ortec, jednak raporty wywiadu wskazyway na istnienie si obronnych r wnie( i na Epsilonie. "imo i( ksi(yc nie przedstawia sob (adnej wyra4nej wartoci, jasne byo, (e dla wro!ich oddzia w ma on znaczenie. #dyby tak nie byo, to jaki pow d mo!yby mie$, (eby rozdziela$ swoje siy5 Dra>ere sysza r wnie( !osy w sztabie, optujce za pomysem zniszczenia Epsilonu z orbity, lecz stanowczo si temu przeciwstawia. 6hcia, (eby ksi(yc zajy wojska naziemne, by mo(na byo pochwyci$ i zbada$ to, co byo takie cenne dla wro!a. .ak brzmiao o,icjalne uzasadnienie celowoci naziemne!o ataku. Dra>ere jednak wiedzia nieco wicej. 8iedzia, (e buntownik #aunt z!osi ch$ uczestniczenia w szturmie. <u( samo to miao znaczenie dla !eneraa. Dra>ere przy!otowa si na ostateczne rozwizanie. 8iedzia, jak wykorzysta$ ludzi. )a tej umiejtnoci opar swoj karier. .eraz nadszed czas, (eby wykorzysta$ #aunta. 'omisarz nie odda bezcennych danych, wic teraz sam ich zaprowadzi do celu. Dra>ere poci!n za d4wi!ni, obracajc ,otel i byskawicznie przebie!ajc wzrokiem po napywajcych bez przerwy raportach, wywietlanych na ekranach otaczajcych je!o stanowisko. Poczy si z kopuami dow dczymi marszak w &endaka i .arantine, kt rzy nadzorowali atak na cele oznaczone odpowiednio &ecundus i .ertius. +baj z!osili zako;czenie procedury ldowania i przesali raporty o ruchu wojsk. <ak dotd nie napotkano lad w wro!a.

Powoli upywao popoudnie pierwsze!o dnia na Epsilonie. Dra>ere by niezadowolony z braku walk na (adnym z trzech ,ront w, lecz pociesza si myl o udanym wyadowaniu si ekspedycyjnych tej wielkoci, do te!o podzielonych na trzy cele, w ci!u mniej ni( jedne!o dnia. )iewielu zna dow dc w #wardii *mperialnej, kt rzy byliby w stanie dokona$ te!o same!o w czasie nawet trzykrotnie du(szym. 8ybra nastpne raporty, prze!ldajc przebie! dziaa; wojsk na je!o ,roncie, czyli inwazji na Primaris. 7e!imenty piechoty piesznym marszem przesuway si w kierunku celu, podczas !dy jednostki opancerzone po wyadunku z transportowc w zajmoway pozycje w ni(szych dolinach. .rzy ostro!i armii, ubezpieczane przez oddziay pancerne, wrzynay si w lini wz! rz, okr(ajc staro(ytne struktury %wityni1Primaris. Piechota uderzaa w trzech kierunkach= na zach d pod(ay oddziay z "ordian, na wsch d /attarii, a na poudnie .anith. <ak dotd nie napotkano si wro!a. 8 zasadzie nie zaobserwowano nawet ladu obecnoci wro!ich oddzia w, (adne!o potwierdzenia (ycia poza oddziaami *mperium. Dra>ere wyj rylec i napisa na pytce kr tk wiadomo$ dla pukownika z <ant. Flense bdzie je!o uszami i oczami, ledzc Duchy z .anith, czekajc w !otowoci, by wkroczy$, !dy zajdzie taka potrzeba. Postpy oddzia w #aunta byy jedynymi, kt re naprawd !o interesoway. Dra>ere zakodowa wiadomo$ bojowym szy,rem <anti;czyk w i przesa j przez radio do Patrycjuszy. .ym razem Flense !o nie zawiedzie. 7ozsiad si w ,otelu, umiechajc mimowolnie. 8iedzia, (e takie posunicie oka(e si kosztowne, ale mia

wystarczajco du(o (onierzy do powicenia. +koo pi$dziesiciu tysicy (onierzy pod je!o dow dztwem tutaj, na Epsilonie. @wa(a ich za waciw cen wasne!o wyniesienia. Po kr tkim namyle uzna, (e to dobra pora na odpoczynek. Powoli nadchodzi wit dru!ie!o dnia, !dy !enera powr ci na swoje stanowisko i zabra si do prze!ldania raport w z zeszej nocy. -!odnie z oczekiwaniami wszystkie jednostki kontynuoway marsz a( do zmierzchu, zatrzymujc si w nocy dla odpoczynku. + brzasku ruszyy dalej. )oc nie przyniosa (adnych doniesie; o pojawieniu si wro!a, jak zreszt podejrzewa !enera. <e!o sztab obudziby !o natychmiast po pierwszym strzale. &zmer rozm w i od!osy urzdze; wypeniay kopu dow dcz poza okr! porcz, otaczajc je!o ,otel. +,icerowie Floty i doradcy z "unitorium pracowali razem z taktykami #wardii i czonkami je!o wasne!o sztabu, obsu!ujc komputery i konsole, przetwarzajc, analizujc i przekazujc in,ormacje o ruchach wojska, wywietlajc je na wielkiej, holo!ra,icznej mapie w ,ormie tr jwymiarowe!o obrazu, wywietlane!o spod szczytu kopuy. )a!le w caej kabinie rozle! si sy!na alarmowy. 2 "arszalek .arantine donosi, (e je!o oddziay 6adian i 3,!hali wczyy si do walki. 6i(ka wymiana o!nia na obszarze %wityni1.ertius9 Pierwsza krew, pomyla Dra>ere, wreszcie. 6zerwony wska4nik rozbysn na mapie kontynentu. Plamy brzu i purpury oznaczay obszary walki w obrbie lokacji .ertius.

3!resywnie byszczce a!resywnie ( te !wiazdki oznaczay pozycje wro!a, zapalajc si w miar napywu in,ormacji o ich zdobyciu lub zauwa(eniu. Dra>ere wyda kolejne rozkazy, podci!ajc jednostki ci(kiej artylerii i czo! w, kt re miay wspom c uderzenie na ,roncie marszaka .arantine. 'olejne dwie stre,y wymiany o!nia pojawiy si na mapie, !dy jednostki na ,roncie &ecundus raptownie wdary si !boko w lini umocnie; wro!a. )atychmiast plamy oznaczyy kontrostrza ze strony hord 6haosu. Pojawiy si kolejne plamy, kolejne !wiazdki. Dra>ere jednym okiem spo!lda na mi!oczce plamki, kt re znaczyy szybki ruch oddzia w .anith, kt rych ladem pod(ay kolumny "ordian, <ant i Fitrian. <ak dotd atak na Primaris odbywa si bez przeszk d. 2 -aczo si, m j panie 2 rozle! si !os z lewej. Dra>ere spojrza w twarz taktyka 8heylanda. :y to ponury, ysy czowiek, o imponujcej posturze i przenikliwym spojrzeniu. )osi czarno1czerwony mundur doradc w taktycznych "acarotha, lecz Dra>ere wiedzia, kim on naprawd by, kiedy !o spotka po raz pierwszy. &zpie!iem i obserwatorem, przysanym przez "acarotha, by nadzorowa dziaania !eneraa. 2 8asza ocena, 8heyland5 2 zapyta Dra>ere. .aktyk spojrza na map. 2 &podziewalimy si !watowne!o oporu. Przewiduj, (e maj przynajmniej jeszcze jakie!o asa w rkawie. 2 )a Primaris jak na razie nic. "ylelimy, (e tam bdzie naj!orzej, nieprawda(5 2 8 rzeczy samej. 2 8heyland wydawa si nie zauwa(a$ sarkazmu w !osie !eneraa. 2 "o(e nie teraz, ale

tak bdzie. <eli to jest %wiat1%witynia, tak jak obawiamy si, (e mo(e by$, to ich obrona bdzie jeszcze bardziej ,anatyczna i zawzita, ni( mo(emy si spodziewa$. )ie radzibym wysuwa$ zbyt daleko wojsk, lordzie1!enerale, by nie wystawi$ ich na niebezpiecze;stwo ataku z zaskoczenia i zbyt wczesne!o wyeliminowania. Dra>ere marzy o tym, (eby dokadnie wyjani$ taktykowi, co sdzi o je!o radzie, jednak 8heyland nale(a do wojskowej arystokracji "acarotha i wszelkie obrazy mo!yby zaszkodzi$ pozycji !eneraa. 6hcia mu wrzasn$= 8ysadziem wojska i rozpoczem inwazj szybciej ni( jakikolwiek inny dow dca we ,locie, a ty miesz mi m wi$, (ebym zwolni5 <ednak za!ryz tylko war!i, kiwajc !ow. 8heyland usiad na porczy, wzdychajc ci(ko. 2 "ino wiele lat, nie, 0echtor5 Dra>ere spojrza na nie!o z ciekawoci. 2 8iele lat5 6o macie na myli5 .aktyk umiechn si do nie!o. 2 .a !orczka walki5 'iedy obaj bylimy w piechocie. +statni walk widziaem podczas ataku na przekltych Eldar w na +ndermanK, dwadziecia lat temu. .eraz jestemy obserwatorami pytek, przesuwaczami tabliczek. Dowodzenie jest honorowym zajciem, ale czasem brakuje mi potu i znoju na polu bitwy. Dra>ere obliza war!i, rozkoszujc si myl, kt ra wanie przysza mu do !owy. 2 Przyda mi si ka(dy zdolny, chtny do walki (onierz, 8heyland. 6hcesz tam i$5 8heyland przez chwil wy!lda na zaskoczone!o, po czym umiechn si, wstajc raptownie. 2 )i!dy nie przepuszczam takiej okazji. .echnika walki

te!o osawione!o re!imentu .anith ,ascynuje mnie. <estem pewien, (e sztab taktyczny bdzie w stanie wyci!n$ nowe wnioski z bli(szej obserwacji ich metod skradania si. -a pa;skim pozwoleniem, chtnie do nich docz. <este taki atwy do odczytania, pomyla Dra>ere z niechci. 6hcesz sam to zobaczy$, prawda5 3le nie m ! si teraz z nim k ci$. +dmowa imperialnemu taktykowi mo(e oznacza$ zaprzepaszczenie je!o planu. -ajm si nim p 4niej, zdecydowa. 2 6zy zechciaby uda$ si w pole jako obserwator5 Przyda mi si bezporednia in,ormacja. 2 -a pa;skim pozwoleniem 2 powiedzia 8heyland, zbierajc si do odejcia. 2 8ezm 6himer z si rezerwowych i rusz do przodu. "am oddzia ochroniarzy, kt rzy mo! dziaa$ jako dru(yna bojowa. +czywicie, wszelkie in,ormacje przeka( panu. 2 +czywicie 2 z!odzi si Dra>ere, krzywic si ironicznie. 2 )anios pa;ski identy,ikator na map. <aki bdzie pana sy!na wywoawczy5 8heyland przez chwil myla. 2 "o(e dawny kod bojowy mojej jednostki5 +rle #niazdo. Dra>ere zanotowa i przekaza adiutantowi. 2 Dobrych ow w... taktyku 2 powiedzia, !dy m(czyzna opuci kopu dow dcz. & #aunt oderwa wzrok od zapisu radiowe!o, jaki operator 7a,,lan wyowi spor d wizki sy!na w. 2 6o pan z te!o rozumie, sir5 2 zapyta (onierz. 2

8ychwyciem to wczoraj. #aunt przytakn. 8iadomo$ zapisana w janti;skim kodzie bojowym. :iorc pod uwa! mo(liwo$ odebrania sy!na w od sztabu "acarotha, komisarz poleci 7a,,lanowi, by trzyma ci!y nasuch na wszystkich czstotliwociach. 8iadomo$ pochodzia od Dra>ere dla pukownika Flense= bezporedni rozkaz ledzenia Duch w. #aunt potar sw j podbr dek w zamyleniu. Powoli wro!owie zaczynaj wchodzi$ na scen. &pojrza przed siebie, na lini przeczy ! rskiej, pokryt kodr z krzak w i przecit liniami wie(. 'usio !o, (eby wysa$ 7awne z powrotem na zbocze z rozkazem zaminowania dro!i oddziaom <ant, jednak biorc wszystko pod uwa!, byli przecie( po tej samej stronie. )adeszy doniesienia o rozpoczciu ci(kich, krwawych walk na pozostaych dw ch ,rontach. )ie odwa(y si na unieruchomienie jednostek, kt re mo! zapewni$ .anith wsparcie w przypadku napotkania wro!ich oddzia w. #aunt wyci!n z kieszeni paszcza notatnik, prze!ldajc kilkanacie stron, zapisanych przez pukownika -orena. - du( ostro(noci i niepewnoci uo(y wiadomo$ w bitewnym jzyku Fitrian, u(ywajc kodowych s w, kt rych nauczy !o -oren. Potem kaza 7a,,lanowi przesa$ wiadomo$. 2 8adamy kilkoma jzykami, co5 2 zapyta operator, jak na ironi u(ywajc wasne!o dialektu bojowe!o z .anith, kt re!o #aunt nauczy si ju( dawno temu. 8iele re!iment w u(ywao wasnych jzyk w lub kod w, zazwyczaj w przekazach wewntrznych. )a polu bitwy zachowanie tajemnicy byo wyjtkowo wa(ne. 3 Dra>ere nie spodziewa si, #aunt doskonae zna bojowy szy,r <ant.

'omisarz wezwa sier(anta :lane. 2 8e4cie si dmy pluton i zajmijcie pozycje tylnej stra(y. 2 +czekuje pan kopa w tyek, sir5 2 zapyta zaskoczony :lane. 2 -wiadowcy "kolla przeczesali lini wz! rz. 8r ! nie podejdzie nas od tyu. 2 )ie ten wr ! 2 powiedzia #aunt. 2 "acie obserwowa$ <anti;czyk w, kt rzy bd nas ledzi$. &owo kodowe= .w rca Duch w. Przesane ode mnie lub od ciebie bdzie oznacza$, (e Patrycjusze wykonali ruch. )ie chc walczy$ ze swoimi... ale mo(e do te!o doj$. 'iedy usyszysz sy!na, nie opuszczaj stanowiska. <eli nadasz sy!na, wyl cay oddzia na pomoc. <eli o mnie chodzi, to <anti;czycy s dla mnie takim samym wro!iem, jak hordy 6haosu. 2 -rozumiaem 2 powiedzia :lane, spo!ldajc ponuro na dow dc. 6orbec dobrze wykona swoj robot, wtajemniczajc o,icer w i podo,icer w po rozszy,rowaniu zawartoci krysztau. 8iedzieli, o co toczy si !ra. )ie m wili nic (onierzom, wiedzc, (e maj oni teraz wicej zmartwie;. #aunt szcze! lnym szacunkiem darzy burkliwe!o i szorstkie!o :laneSa. :y tak samo do!rym i lojalnym o(icerem jak 6orbec, "koll czy /erod, ale opr cz te!o odznacza si r wnie( solidnoci i odpowiedzialnoci. #aunt uwiadomi sobie ze zdumieniem, (e wyci!a do nie!o rk. @cisnli sobie donie. :lane zdawa sobie spraw z wa!i swoje!o zadania i mo(liwych, o!romnych trudnociach. 2 )iech *mperator bdzie z panem, sir 2 powiedzia, przerywajc ucisk i szybko schodzc w d zbocza. 2 * niech czuwa nad wami 2 odpar komisarz.

&tojcy w pobli(u "ilo zauwa(y ich cich rozmow. 8ytrzsn wil!o$ z ustnik w piszczaek, przy!otowany do za!rania kolejnej pieni. .o jest to, pomyla, komisarz spodziewa si naj!orsze!o. -wiadowcy sier(anta "kolla wracali z rekonesansu w wy(szych partiach ! r. #aunt podszed do nich, wysuchujc raport w. 2 "yl, (e najlepiej bdzie, jak sam pan to zobaczy 2 powiedzia po prostu "koll, wskazujc kciukiem za siebie, na lini wzniesie;. #aunt rozstawi trzy plutony wzdu( zbocza doliny, po czym ruszy do przodu wraz ze zwiadowcami "kolla. 8szyscy (onierze zd(yli ju( wetrze$ w chonn powok swoich paszczy kilka !arci pyu i !azek krzak w, powoli stapiajc si z kolorystyk terenu. #aunt umiechn si na widok "kolla, kt ry wyra4nie zde!ustowany brakiem odpowiednie!o podejcia komisarza, natychmiast przykry je!o paszcz kbkiem popielatych traw. #aunt zdj czapk i ruszy do przodu, starajc si zawiza$ na sobie paszcz r wnie dobrze jak zwiadowcy tanithia;scy. #dzie za nim na stoku kryo si okoo dw ch tysicy Duch w, lecz odwracajc si, komisarz nie by w stanie dostrzec (adne!o z nich. Dotar na szczyt wzniesienia, po czym po(yczy od "kolla lornetk, wychylajc si ostro(nie poza krawd4. 8 zasadzie nie potrzebowa lornetki. 8zniesienie, na kt rym si znajdowali, opadao !watownie w d , a za nim wyrastaa pionowa ciana z mleczno1biae!o !ranitu, wy!ldajca jakby miaa przynajmniej dziesi$ kilometr w wysokoci. <ej powierzchni pokryway rzdy schodkowych zikkurat w, rozle!e poacie zniszczonych

taras w, rzdy kolumnad i potrzaskanych stos w kamiennych blok w. #aunt wiedzia, (e patrzy na %wityni1Primaris. )ie m ! si jednak domyli$ prawdziwej natury tej budowli. 6mentarzysko, kaplica, kopiec zmarych5 )iewtpliwie czu$ byo od niej smr d za i mroku. Potworne zepsucie sczyo si z ka(de!o kawaka kamiennej ciany, z ka(dej ciemnej niszy, z ka(de!o osonite!o kolumnami tarasu. 2 )ie podoba mi si to 2 powiedzia bez o!r dek "koll. #aunt umiechn si ponuro i wyj swoj pytk danych. 2 "nie r wnie(. )ie bdziemy atakowa$ bezporednio. +bejdziemy to z lewej strony wzdu( linii doliny. 8skaza w d na lewo. 7ze4biona, !ranitowa budowla rozci!aa si poza krzywizn doliny, stykajc si z liniami wie(, kt re niby nitki olbrzymiej pajczyny rozci!ay si od wityni. 8ysoko nad nimi wznosiy si wie(e z bkitne!o !ranituD ich strzeliste i!lice si!ay chmur, w niekt rych miejscach nawet przebijajc ich powok. .o, co widzieli przed sob, byo tylko przedmieciem staro(ytnej nekropolii, miasta od dawna martwe!o, wzniesione!o wysikiem nie ludzi, lecz innej rasy, du!o przed narodzinami cywilizacji czowieka. @noszcy si w powietrzu zapach powoj w zacz przypomina$ od r mierci. -aczy nadchodzi$ meldunki o dziwnych mdociach i zawrotach !owy wr d pozostaych z tyu (onierzach. 2 *dziemy w lewo5 2 zapyta "koll. 2 Przecie( to niez!odne z rozkazem ataku. 2 8iem. 2 /ord1!enera si wcieknie, jeli zi!norujemy je!o

rozkazy. 2 "am swoje wasne rozkazy. 2 #aunt z trzaskiem zamkn swoj pytk. 2 )iech *mperator czuwa nad pa;sk lojalnoci9 2 "koll potrzsn !ow. 2 &ir, dostalimy rozkaz, (eby atakowa$ to... to miejsce bezporednio z marszu. 2 * tak bdzie, "koll, tylko, (e nie tutaj. "koll kiwn !ow. 2 8ic !dzie5 Dalej w dole5 2 <akie dwa kilometry. 'ryszta in,ormowa o kopule. -najd4cie j dla mnie. 2 - przyjemnoci. 8ie pan, (e jeli zmienimy teraz kierunek, da to tym psom z <ant wicej powod w, (eby nas ci!a$5 2 8iem 2 odpar #aunt. :ardziej ni( kiedykolwiek zacz docenia$ spos b, w jaki je!o o,icerowie przyswoili sobie prawd o tej akcji. 8iedzieli, o jak stawk toczya si !ra i !dzie le(ao prawdziwe niebezpiecze;stwo. "koll i :aru poprowadzili Duchy wzdu( doliny, tu( pod nawisem skalnym, mijajc z boku straszne, nawiedzone wie(e na paskowy(u. -wiadowca .hark pierwszy to zauwa(y. -awiadomi przez radio reszt oddziau. -e ciany wyrastaa kopua, jak olbrzymi, w nieprawdopodobny spos b wyrze4biony w !ranicie bbel. #aunt ruszy do przodu, (eby samemu j obejrze$. 8y!ldaa jak olbrzymia, kamienna cebula o rednicy kilometra, zatopiona w stromej cianie skalnej, pokryta milionami potwornych znak w i symboli. .hark r wnie( jako pierwszy z!in. &tru!a pocisk w z

dziaek automatycznych przecia stok, wyrzucajc kpki trawy, kawaki ziemi, rozdzielajc !runt wok (onierza, a je!o same!o rozwalajc na cztery czy pi$ krwawych ochap w. <akby na sy!na, pozostae stanowiska broni w alkowach na cianie kli,u otworzyy o!ie;, zalewajc deszczem promieni, kul i stru! plazmy znajdujce si w dole Duchy. +dpowied4 (onierzy utworzya pajczyn o!nia i promieni celownik w, rozci!nit midzy cianami doliny. -acza si rze4. ' "arszaek #ohl &endak, dow dca tak zwanych )iszczycieli z #enestock #amma, opuci swoje!o dow dcze!o /ewiatana, by osobicie wyprowadzi$, wojska z linii ,rontu. <echa w czo!u /eman 7uss z re!iment w :orkellid, prowadzc opancerzony klin, kt ry przedziera si przez skaliste umocnienia poni(ej ciany podniszczonych, kamiennych blok w, kt r bya %witynia1&ecundus. 'adc przed sob zason ci(kie!o o!nia, przeamali dwie linie pokruszonych kamiennych cian, wdzierajc si na ni(sze obszary waciwej czci wityni. Przed nimi znajdoway si szerokie, usiane !azami stoki i tarasy, ozdobione tymi piekielnymi wie(ami. &endak wysa pona!lenie do idcej za nim piechoty +udinot. - przej$ i nisz wylatyway kolejne salwy pocisk w, stawiajc przed atakujcymi nastpn ci(k zapor. &endak poczu suche swdzenie w nosie, kt re

natychmiast wydmuchn. .o ten przeklty smr d powoj w powoli zacz na nie!o dziaa$, tak jak wczeniej na je!o (onierzy. 8yczu, jak ci(ka wil!o$ spywa mu na wsy. +tar twarz rkawem, na kt rym pojawiy si wie(e plamy krwi. "ia j r wnie( w ustach. #dy spluwa, czu, jak zatykaj mu si uszy. 7ozejrza si po owietlonym na zielono wntrzu czo!u i zobaczy, (e caa zao!a cierpi z krwotok w z nosa, lub wymiotuje, plujc krwi. 8 powietrzu rozle!o si dr(enie, niska, leniwa, okropna wibracja. &endak obr ci peryskop czo!u, roz!ldajc si dookoa. 6o si dziao na linii wie(, kt re otaczay ich z obu stron. -aczy si wieci$, rozbyskujc jasnymi kr!ami pulsujcej, karmazynowej ener!ii. Dookoa starych kamieni zacza ,ormowa$ si m!a. 2 )a krew *mperatora9 2 zakl &endak, zaciskajc usta i zby czerwone od je!o wasnej krwi. )a zewntrz, w ci!u jedne!o uderzenia serca, dwie rzeczy zdarzyy si prawie jednoczenie. /inie wie(, przed chwil jedynie rzdy postrzpionych ska, na!le o(yy, stajc si zapor, szalejcym polem ener!ii wysokim na czterdzieci metr w. 8ijce si, z!rzytajce linie mocy przeskakiway od wie(y do wie(y, niczym !i!antyczny, nadprzyrodzony drut kolczasty. 'a(da wie(a poczya si ze swoim ssiadem biao1niebieskim promieniem. 'a(dy czowiek lub pojazd, kt ry znalaz si na linii wiata, zosta w ci!u uamka sekundy spalony, pocity na kawaki lub zniszczony. 7eszta, uwiziona midzy na!le wzniesionymi zasonami, zatrzymaa si, nie mo!c si odwr ci$ lub ruszy$.

#dy linie ener!ii rozbysy midzy dotd upionymi kolumnami kamieni, na paskich szczytach ka(dej z nich zdarzyo si to samo. 8 chmurach r (owe!o, mienice!o si r (nymi barwami !azu zaczy pojawia$ si sylwetki. .eleportowane na pole bitwy przy pomocy nauki zbyt mrocznej i zbyt szalonej, by mo(na j byo zrozumie$, oddziay natychmiast rozstawiy stanowiska broni ci(kiej, spuszczajc na unieruchomione pod nimi czo!i nieprzerwan ulew o!nia. &iy 6haosu skaday si z chudych, wyniszczonych istot, noszcych przezroczyste cauny i przera(ajce maski wykonane z koci. +bsu!iwali umieszczone na tr jno!ach dziaka laserowe, termiczne i inne, bardziej tajemnicze bronie. "idzy nimi stali dow dcy, najbardziej dotknici zepsuciem, na wp mechaniczni 'osmiczni "arines 6haosu 2 Eliminatorzy. &endak wrzeszcza do mikro,onu, wydajc rozkazy, starajc si zawr ci$ w obliczu tak ci(kie!o o!nia. Dwa czo!i z prawej strony wjechay na lepo w najbli(sz zason ener!ii, wybuchajc wielk chmur pomieni, !dy eksplodoway ich zasoby amunicji. *nny czo! zosta przy!wo(d(ony o!niem z najbli(szych dw ch wie(. &endak na!le zrozumia, (e wr ! posiada stanowiska broni ci(kiej wzdu( linii wie(, wszdzie dookoa, pomidzy i za je!o oddziaami. Prawie podziwia t taktyk, jednak zastosowana technolo!ia wykraczaa poza !ranice je!o pojmowania. +czy zachodziy mu m!, wzbierajc krwawym b lem, skutecznie zak cajc prac je!o m z!u. &i!n po mikro,on komunikatora, ustawiajc pospiesznie kana dow dczy. 2 <est !orzej ni( si spodziewalimy9 8ci!aj nas w

puapk, u(ywaj przekltej technolo!ii, tn nas na kawaki9 Przeka(cie wszystkim siom szturmowym9 8ie(e s puapk9 8ie(e to mier$9 Pocisk dziaka przebi wie(yczk, eksplodujc w rodku i rozrywajc ciao &endaka i artylerzysty. +krwawiony mikro,on za!rzechota na blachach wntrza, nadal ciskany przez oderwan rk marszaka. &ekund p 4niej, czo! przewr ci si, !dy rakieta urwaa praw !sienic, prz d kaduba i poow k . Pojazd wyldowa w bocie, odwr cony wie(yczk do dou, eksplodujc od rodku, pochaniajc w chmurze pomieni r wnie( ssiedni czo!. -a lini dziesitkowanych czo! w uciekaa piechota +udinot. 3le nie mieli dokd ucieka$. 'a(da nisza w budowli przed nimi, o!romnej, porytej znakami, wyrastajcej ze skay kopuy, wydawaa si mieci$ stanowisko wro!a. 8 powietrzu mieszay si promienie laserowe, pociski karabin w, ci(kie eksplozje pocisk w z dziaek, a tak(e niemo(liwe do nazwania, e,ekty e!zotycznych broni, jakie powolnie spadajce kule, bzyczce niczym owady. 6orbec bie!i wzdu( linii pluton w, kt re dotary do nawisu, !bokim basem zachcajc (onierzy do szukania osony i odpowiadania o!niem. .eren nie o,erowa wystarczajcej osony opr cz krawdzi ciany i dziwnych z!rupowa; kamieni, kt re wyrastay z trawy niczym !nijce, poszarzae zby. 2 'ry$ si9 /e(e$9 Peza$9 Patrze$9 2 wrzeszcza, powtarzajc trenin!owy rytm, jaki po raz pierwszy usyszeli na poli!onie Powstania na utraconej .anith. 2

8yjrze$ i wycelowa$9 /e(enie i mody to za mao9 )ieco dalej pod nawisem, w pobli(u pozycji /eroda, :ra!! otworzy o!ie; z wyrzutni rakiet, wspoma!any przez "elyra i kilku innych (onierzy z ci(k broni. Przeciwpancerne pociski z szumem poszyboway wzdu( doliny, uderzyy w skay, wyrywajc zway kamieni w eksplozji piekielne!o (aru. 6zo!ajcy si na kolanach #aunt doczy do 6orbeca, kryjc si pod zaomem krawdzi. &alwy strza w z wiz!iem przelatyway nad !owami, wspoma!ajc od r powoj w dymem palonych krzak w. 2 "usimy si przebi$ na dru! stron9 2 #aunt wrzasn do 6orbeca, przekrzykujc omot tysicy strza w i eksplozji rakiet. 2 8prost pal si do te!o9 2 odkrzykn pukownik, wskazujc na pole bitwy. #aunt wyj swoj pytk, por wnujc dane z obrazem przed sob, pieczoowicie trzymajc !ow nisko w obawie przed zabkan kul. 2 )ie damy rady9 2 powiedzia 6orbec. 2 )i!dy nie dostaniemy si do rodka9 )a pewno nie ,rontalnym atakiem9 #aunt wiedzia, (e pukownik ma racj. -n w zacz prze!lda$ pytk. Dane, kt re skopiowali z krysztau, byy niezwykle obszerne, a w niekt rych miejscach zupenie niezrozumiae. -ostay zapisane, a przynajmniej przetumaczone przez dawne systemy deszy,rujce, wic byo w nich r wnie du(o niecisoci, co jasnych in,ormacji. )iekt re z nich dopiero teraz nabray sensu 2 dopiero teraz #aunt mia okazj por wna$ je z rzeczywistym obrazem miejsca. &zcze! lnie jeden ,ra!ment wydawaa si wyra4ny.

2 .rzymajcie ich tutaj 2 rozkaza 6orbecowi, a sam odturla si spod krawdzi, po chwili wsta i zacz zbie!a$ w d zboczem, kt rym przed chwil si wspinali. Do$ szybko znalaz wie(, jedn z poszarpanych, zniszczonych kamiennych kolumn, kilkanacie metr w w d zbocza. +dci!n krzaki wok podstawy, odsaniajc szczyt stare!o, zniszczone!o szybu, o kt rym wiedzia, (e tu bdzie. Przykucn przy wejciu, spo!ldajc w czer; poni(ej krawdzi wylotu. #aunt uruchomi komunikator, rozkazujc, by w kierunku je!o pozycji kolejno wyco,ywali si "koll, :aru, /arkin, :ra!!, 7awne, Dorden, Domor i 6a,,ran. &zybko z!romadzili si wok nie!o, podejrzliwie spo!ldajc na ciemny wylot szybu. 2 .o nasze tylne wejcie 2 powiedzia im #aunt. 2 -!odnie z danymi, ten szyb prowadzi w d , do katakumb poni(ej wityni. :d potrzebne liny, motki i haki. 2 'to zejdzie na d 5 2 zapyta major 7awne. 2 "y wszyscy... 3 ja pierwszy 2 odpar #aunt. Poczy si z 6orbecem, wydajc rozkaz objcia dow dztwa nad ! wnymi siami .anith i nakazujc kontynuacj wymiany o!nia. -dj paszcz, wieszajc miecz a;cuchowy na plecach. "koll wbi plastalowe haki w krawd4 wylotu i zawiesi na nich lin, zrzucajc j w czer; na dole. #aunt zarepetowa bro; i wsadzi j z powrotem do kabury. 2 *dziemy 2 powiedzia, opltujc si lin w pasie i zeliz!ujc si w !b szybu. "koll zapa !o za rami, powstrzymujc !o, wskazujc na szere!owe!o Fencha, kt ry zbie!a w d zbocza,

krzyczc co po drodze. #aunt wdrapa si z powrotem, odbierajc pytk danych od zdyszane!o Fencha. 2 8iadomo$ od sier(anta :lane 2 wysapa Fench. 2 Przecz nadjechaa 6himera, wysyajc sy!nay o !otowoci doczenia do nas. #aunt zamar. )ie miao to sensu. Przejrza jeszcze raz tre$ przekazu. 2 &ier(ant :lane chce wiedzie$, czy ma ich przepuci$ 2 doda Fench. 2 Podaj si za !rup obserwator w taktycznych z ramienia rady "istrza 8ojny. Podaj kod A+rle #niazdoB. #aunt wzdry!n si, jakby zosta tra,iony pociskiem. 2 %wity Feth9 2 zakl. ?onierze spojrzeli po sobie, wymieniajc zdziwione szepty. 7zadko si zdarzao, (eby komisarz kl po tanithia;sku. 2 -osta;cie tutaj 2 poinstruowa ich, rozwizujc wze. 2 Powiedz 7a,,lanowi, (eby nada sy!na do :laneSa9 2 wrzasn do Fencha. 2 )iech ich przepuci9 ) )a zielonym tle opancerzone!o kaduba 6himery widniay wycznie znaki *mperium. Pojazd wdrapywa si w ! r zbocza, oddalajc si od ukrytych (onierzy :laneSa, ukonym kursem przecinajc wz! rze, mielc pod !sienicami po(ce si krzaki. #aunt zmierza w je!o kierunku, czujniejszy ni( kiedykolwiek. :oczny waz otworzy si z metalicznym z!rzytem, a ze rodka wyskoczyo trzech (onierzy z !otowymi karabinami laserowymi w rkach. )osili pancerze bojowe

w czarno1czerwonych kolorach !wardii sztabu *mperialnej 'rucjaty, elitarnych jednostek ochroniarzy dla potrzeb kadry o,icerskiej. *ch twarze zasaniay lustrzane wizjery. Po chwili doczya do nich wy(sza, pot(niejsza posta$ w takim samym mundurze, stajc z rkami na biodrach, przypatrujc si otoczeniu i zbli(ajcemu si komisarzowi. Posta$ odsuna wizjer, a po chwili w o! le ci!na hem. #aunt nie rozpozna !o... Dop ki nie odj kilku lat, doda troch muskulatury i o!olon !ow. 2 +rle #niazdo. 2 +rle #niazdo 2 odpowiedziaa posta$. 2 *bram9 #aunt potrzsn rk swoje!o stare!o przyjaciela. 2 <ak mam ci zwa$5 2 .utaj jestem imperialnym taktykiem 8heylandem, ale moim chopakom mo(na zau,a$ 2 powiedzia olbrzym, wskazujc na !wardzist w, rozlu4niajcych postaw. 2 "o(esz mnie nazywa$ tym imieniem, pod kt rym mnie znae. 2 Fereyd... 2 8ic, *bram... 8prowad4 mnie szybko w sytuacj. 2 -robi co wicej. -aprowadz ci do na!rody. &kalny komin by !boki i wski. #aunt na poy zeliz!iwa si, na poy schodzi po cianie, rkami i no!ami szukajc oparcia w niszczejcej budowli. &tara si sobie wyobrazi$, jak wy!ldao to miejsce w czasie budowy 2 mo(e rozci!ao si tu (yjce miasto, zbudowane na i w kli,ie. .en szyb by prawdopodobnie pozostaoci dawne!o systemu wentylacyjne!o, si!ajce!o, *mperator jeden wie, jak !boko pod ziemi... &topami natra,i na podo(e skalne u podstawy szybu.

8yprostowa si, odwizujc lin i sy!nalizujc, by inni mo!li do nie!o doczy$. 8 rodku mierdziao wil!oci i stchlizn, tunel by niski i nier wny. 2 'arabin9 2 rozle! si okrzyk z ! ry. :ro; spadla prosto w rce komisarza, kt ry natychmiast uruchomi latark, kt r Dorden przymocowa plastrami na lu,ie. +wietli brudne, niskie ciany, cay czas trzymajc palec na spucie. Ponad nim rozle!y si od!osy zje(d(ajcych w d (onierzy. Po kilku minutach wszyscy byli ju( na dole, trzymajc w rkach karabiny laserowe z przymocowanymi latarkami. <edynie Dorden ni s wycznie pochodni, a :ra!! taszczy o!romne dziako automatyczne. :ra!! najci(ej prze(y zejcieD masywny i niezrczny (onierz utkn w kominie, wpadajc w panik. /arkin zrzdzi, mruczc co o mierci i klaustro,obii, a mody 6a,,ran by wyra4nie przestraszony. Dorden mia kwan min, trzymajc si z tyu, :aru by ponury za wszystkich, a 7awne milczcy w tym samym stopniu. #aunt umiechn si do siebie. Dokona odpowiednie!o wyboru. 8szyscy od razu uzewntrzniali swoj obaw i zo$. )ic nie bdzie im p 4niej przeszkadza$. 8 tym momencie reprezentowali wszystko najlepsze, co w dziedzinie skradania si, strzelania, siy o!nia, umiejtnoci medycznych i brawury, mia do zao,erowania Pierwszy i <edyny z .anith. 8szyscy z nich podejrzliwie patrzyli na taktyka *mperium i je!o eskort, kt rych komisarz na!le zaprosi na wsp lny rajd. #wardzici byli twardymi, milczcymi typami, kt rzy zeszli w d komina z zauwa(aln wpraw. .rzymali si blisko swoje!o przyw dcy, z broni w

po!otowiu, bacznie roz!ldajc si wok . #rupa ruszya tunelem, szukajc dro!i wr d stos w kamieni, zwaowisk i poskrcanych !az w. %wiato latarek rzucao niesamowite cienie, odbijajc si od nier wnych powierzchni skalnych. Po mniej wicej dwustu metrach i dwudziestu minutach, tra,ili do ociekajcej wil!oci jaskini, kt rej ciany byszczay wil!oci rozpuszczajcych si minera w. Przed nimi, w wietle latarek pojawio si wejcie wykute z r wnych, per,ekcyjnie dopasowanych !az w. #aunt uni s bro; i mi!n wiatem, wskazujc na ukowate przejcie. 2 -a mn 2 rozkaza. * 2 6hce si z panem widzie$ 2 powiedzia adiutant. /ord1!enera Dra>ere nie chcia o niczym sysze$. )adal patrzy si na ekran, kt ry wisia tu( przed nim, pokazujcy absolutn, straszn rze4 wojsk marszaka &endaka na ,roncie %wityni1&ecundus. Po chwili ekrany zaczy ciemnie$, rozmazane obrazy powoli zanikay. )ie spodziewa si te!o. .o byo... to nie mo!o by$ prawd. 2 &ir5 2 zapyta cicho adiutant. 2 )ie widzisz, (e to krytyczny moment, ty idioto5 2 wrzasn Dra>ere, obracajc si !watownie, odpychajc rk niekt re z ekran w. 2 )a dru!im ,roncie nasze wojska s wyrzynane9 Potrzebuj czasu do przy!otowania kontrataku9 Potrzebuj tutaj taktyk w9 2 )atychmiast si tym zajm 2 powiedzia powoli adiutant, jak !dyby by bardziej przera(ony czym innym

ni( rozwcieczonym dow dc. 2 jednak(e inkwizytor nale!a. Dra>ere zawaha si, a nastpnie odczy uprz(, zeliz!ujc si z ,otela. )ie lubi si ba$, ale teraz strach pon mu w piersi niczym o!ie;. Przeszed przez kopu dow dcz, kierujc si do wyjcia, po drodze rozkazujc zastpcy przejcie dowodzenia i zwoanie rady taktyk w. 2 Przeka(cie ocalaym siom &endaka, by wyco,yway si na pozycje 3l H1TJ. -awiadomcie pozostae oddziay o niebezpiecze;stwie ze strony wie(. Do moje!o powrotu chciabym mie$ ocen sytuacji i strate!i kontrataku. "osi(na drabina prowadzia do odizolowanej s,ery, ukrytej !boko w trzewiach kopuy dow dczej. Dra>ere wkroczy do mroczne!o pomieszczenia, w kt rym unosi si zapach kadzide i rodk w dezyn,ekujcych. "edyczne urzdzenia wy!ryway melodi sy!na w, blady dym unosi si znad plastikowych zason, rozpostartych nad le(ank w centrum pokoju. @brani w czerwone, pow czyste szaty czonkowie personelu medyczne!o cicho opucili pomieszczenie. 2 6hciae si ze mn widzie$, inkwizytorze 0eldane5 2 zapyta !enera. 0eldane poruszy si pod lu4nymi, p przezroczystymi zasonami. Dra>ere zobaczy przez chwil system tub i rurek, odci!ajcych ciecz z ohydnej dziury w !ardle i rozle!ej rany na !owie, okrytej banda(ami, spitej plastikowymi zaczepami i metalowymi klamrami. 2 .o jest przed nami, lordzie1!enerale 0echtorze 2 powiedzia 0eldane, ledwo szepczc przez komunikator zamontowany w !ardle. 2 )a!roda jest blisko. 8yczuwam j poprzez moj marionetk.

2 6o mamy robi$5 2 7uszamy wszystkimi siami naprz d. 7usz <anti;czyk w. Poprowadz ich za #auntem. )ie ma czasu na sabo$ i subtelno$. "usimy uderzy$. + Potoki mierci spyway na szere!i .anith ze stromych cian ,ortecy. Deszcz pocisk w laserowych zalewa kryjcych si (onierzy. .owarzyszyy mu wyadowania o!nistych, elektrycznych uk w tajemniczych broni. 8 powietrzu szumiay jkliwie wolniejsze pociski, zataczajce wysoki uk ponad !owami atakujcych, spadajc z przera4liwym wyciem w d , za oson urwiska. )aje(one kolcami pociski przelatyway w pobli(u niczym olbrzymie, byszczce szerszenie. .ra,iajc w ciao, eksplodoway z o!romn si. 6orbec widzia ludzi rozerwanych na strzpy po uderzeniu tej straszliwej kuli. *nni, pokiereszowani na caym ciele, wypezali z chmur odamk w, !dy pocisk tra,ia w stal lub kamie; i rozpryskiwa si w deszczu metalowych i!ie. 0aczykowaty pocisk wbi si w !runt tu( obok kryj wki 6orbeca i znieruchomia. Pukownik obr ci !o czubkiem no(a, obserwujc uwa(nie 2 oby kawa szare!o metalu z wystajcymi, nakadajcymi si na siebie metalowymi ostrzami. Poczerniae i stopione resztki szklanej uski zdradzay je!o metod napdu. 6orbec uzna, (e wystrzeliwano je ze zwykych wyrzutni, natomiast zapon nastpowa po przebiciu i!lic szklanej osony. +stro(nie dotkn metalowych ostrzy, osaniajc do; po paszcza. -auwa(y, (e zostay nawiercone, by wzmocni$ si

rozprysku przy tra,ieniu. 8 ten spos b uderzajc w tward powierzchni, eksplodoway chmur odamk w, natomiast przy tra,ieniu w ciao, rozpryskiway si na kociach, przecinajc i rozrywajc z atwoci mikkie tkanki i or!any, powodujc potworne obra(enia. +strza byy r wnie( nieco spiralnie zakrcone, co su!erowao ,akt obracania si pocisku w locie. 6orbec stwierdzi, (e ni!dy nie widzia broni r wnie okrutnej, tak precyzyjnie zaprojektowane!o narzdzia do zadawania mierci i b lu. 8estchn, obserwujc szalejcy nad !ow i wok nie!o o!nisty sztorm. )ie byo (adnych wieci od komisarza i jedynie otrzymane rozkazy powstrzymyway pukownika przed zrezy!nowaniem z tak ryzykownej taktyki. 6orbec poczy si z dow dcami pluton w, rozkazujc im ruszy$ do przodu, wzdu( krawdzi urwiska, by zaj$ jak najwikszy obszar. Prawie dwa tysice karabin w laserowych i ci(kiej broni szarpao skalne ciany, odupujc kaway !ruzu, niszczc kolejne stanowiska obro;c w. <ednak wymiana o!nia nie saba ani troch. &zere!owy "ahan, radiowiec w oddziale 6orbeca, siedzia skulony w pobli(u pukownika, obsu!ujc komunikator, bez przerwy przekazujc raporty od pozostaych dow dc w. )a!le odchyli si w ty, zapa pukownika za rkaw i przycisn mu suchawk do ucha. 2 ... s puapk9 8ie(e to mier$9 2 usysza 6orbec. &pojrza na "ahana, kt ry rozkodowywa in,ormacje na swojej pytce. 2 &iy na .ertius roz!romione 2 powiedzia ponuro "ahan, jednoczenie odczytujc i przekazujc in,ormacje przez mikro,on komunikatora. 2 &endak nie (yje... )a

Fetha9 8ydaje si, (e wszyscy nie (yj9 Dra>ere zarzdza cakowity odwr t. 8ie(e s... 6orbec wyszarpn mu pytk, prze!ldajc meldunki z # wne!o Dow dztwa. )a ekranie zami!otay urywane, niewyra4ne obrazy z ostatnie!o przekazu &endaka. 8idzia, jak wie(e na!le rozbyskuj o!niem, wznoszc niszczce zasony, widzia, jak na ich szczytach pojawiaj si wro!ie oddziay. *nstynktownie spojrza na najbli(sze wie(e. <eli to samo si powt rzy tutaj, z!in wszyscy. )ie zd(y nawet jeszcze jasno pomyle$, !dy napyw !orczkowych meldunk w rozbrzmia w suchawkach. @ruchomiono wie(e na &ecundus. "arszaek .arantine zd(y odebra$ ostrze(enie od si atakujcych .ertius i rozpocz$ odwr t, lecz i tak ponosi ci(kie straty. 6o prawda je!o armia nie zostaa rozproszona, ale nie bya w stanie kontynuowa$ natarcia. 2 %wity Feth9 2 sykn 6orbec. Przeczy mikro,on na kana otwarty, wykrzykujc rozkazy. 2 8szystkie Duchy w zasi!u dwudziestu metr w od wie(. &koncentrowa$ o!ie; na wie(ach9 -niszczy$ je za wszelk cen. 8ykorzystajcie wszystkie dostpne materiay wybuchowe. -niszczcie je, na mio$ Fetha9 8 odpowiedzi usysza seri potwierdze;, wic musia wrzeszcze$, (eby !o usyszeli. 2 )atychmiast, przeklci idioci9 Dwiecie metr w dalej, troch w d zbocza, pluton sier(anta Farla zarea!owa najszybciej, bez namysu kierujc o!ie; wyrzutni rakiet na pobliskie dwie wie(e, kilkoma strzaami zamieniajc je w zway kamieni. Po lewej stronie plutony Folore i /eroda niszczyy kolejne

budowle. 8kr tce dziesi$ najbli(szych wie( zostao zr wnanych z ziemi. Pluton sier(anta 6urralla, ubezpieczajcy tyy ! wnych si, przesun si w d stoku, kierujc o!ie; na dalej ustawione wie(e. &ier(ant 0asker meldowa utrat broni ci(kiej w pierwszej wymianie o!nia i podjcia dziaa; w celu zaminowania wie( !ranatami i adunkami. /e(cy w pobli(u "ahan mia zamiar co powiedzie$, lecz przerwa zaskoczony, wycierajc rkawem wie( krew z war!i. 6orbec czu r wnie( w swoim nosie !orc ciecz, wyczuwa chorobliwie dr(enie powietrza. 2 +ch ... 2 jkn. 8ci( krwawicy z nosa "ahan potrzsn !ow, starajc si oczyci$ umys. )a!le rzuci si na ziemi, !dy potworny haas rozbrzmia w suchawkach, rozsadzajc mu bbenki. &kowycza z b lu, zacinitymi kurczowo palcami zdar z !owy suchawki. Poderwa si zbyt szybko. #dy wystawi !ow i ramiona poza krawd4 wwozu, tra,i !o kolczasty pocisk, rozrywajc ! rn poow ciaa na krwawe strzpy. -estaw radiowy na je!o plecach eksplodowa. 6orbec, obrzucony okrwawionymi szcztkami, zosta tra,iony odamkiem pocisku, kt ry rozprysn si w zetkniciu z mostkiem "ahana. Pad na ziemi, ci(ko oddychajc. : l by przera4liwy. +damany kawaek metalu wbi mu si !boko pod (ebra, rozrywajc minie. )a ziemi, midzy korzeniami, zbieraa si krew. 8alczc z cierpieniem, rozejrza si. 8ibracje w powietrzu i krwotoki z nosa mo!y oznacza$ tylko jedno 2 a 6orbec stoczy wystarczajco du(o bitew w 6haosem, by

zrozumie$ przeklte oznaki. %witynia1Primaris aktywowaa wie(e. -!ity wp , zaciskajc ran okrwawionymi palcami, 6orbec spojrza wzdu( linii natarcia. <e!o ostrze(enie nadeszo w sam por. Duchy zniszczyy wystarczajco du(o wie(, (eby przerwa$ a;cuch. +brzydliwe, blade wiato trysno z nekropolii, wijc si roz!azionymi mackami w poszukiwaniu wie( przeka4nikowych, kt rych ju( tam nie byo. 7ozkazy 6orbeca zniszczyy przeklte umocnienia wro!a. )ie mo!c poczy$ si z wie(ami, promienie wystrzeliwanej z nekropolii piekielnej ener!ii, zaamay si, !watownie wracajc do %wityni. 8 jednej chwili, wasna bro; wyrzdzia wicej zniszcze; w miecie, ni( cay re!iment 6orbeca m !by w ci!u miesica nieprzerwane!o o!nia. 'amienne tarasy eksplodoway, zaamujc si w o!niu niszczcych promieni. #ranitowe odamki przeszyway powietrze, a skalne ciany odpaday niczym lodowe sople, odsaniajc poryte tunelami wntrze ! ry. Pluton 0askera nie mia takie!o szczcia jak pozostae oddziay .anith. )ie zd(yli zao(y$ wszystkich adunk w, !dy wczya si siatka obronna. -ar wno 0asker, jak i wiksza cz$ je!o ponad pi$dziesicioosobowe!o plutonu, zapana w ener!etyczn puapk, spalia si (ywcem. <ednak dzielny dow dca wywar swoj zemst, !dy ener!ia wie( zdetonowaa podo(one adunki. 6ay stok zadr(a, wstrzsany jednoczesnymi eksplozjami. "i!oczce bkitnym wiatem wie(e stopiy si w powodzi o!nia, zwalajc si wr d sup w ziemi i kamieni. .utaj odbicie

ener!ii byo jeszcze wiksze. 7ozbyskujce, ponce zasony ener!ii odbiy si od padajcych wie(, wracajc do miasta, szerzc kolejne zniszczenia, wyrywajc nastpne urwiska w skalnej cianie. +!ie; wro!a, o!uszony i miertelnie pora(ony, osab i zamilk. 6orbec stoczy si na dno swojej kryj wki, w kau( krwi wasnej i "ahana. - zestawu polowe!o wyci!n kompres i przyo(y do rany w boku. Przekn !ar$ tabletek przeciwb lowych, popijajc trzema ykami wody, jednoczenie recytujc ,ra!ment /itanii o "iosierne @zdrowienie. 8iedzia, (e za(y wicej ni( zalecan dawk. -awirowao mu przed oczami, a po chwili b l zacz znika$, napeniajc !o nowymi siami. :olay !o (ebra i klatka piersiowa, ale czu, (e znowu (yje. ?yje w wystarczajcym stopniu, (eby dziaa$, cho$ !dzie w zaktku umysu wiedzia, (e jest to tylko brawura. 8 zestawie pozostao mu osiem tabletek. 8o(y je do kieszeni, by atwiej je wyci!n$. .y!odniowa dawka, ale zu(yje j w ci!u !odziny, jeli bdzie musia. :dzie walczy, p ki b l i mier$ nie przedr si przez bariery przeciwb lowe i nie powstrzymaj !o. - wysikiem podni s si, odnalaz karabin i wczy mikro,on. 2 6orbec do wszystkich Duch w .anith... Do ataku9 , 8 dolinie za nimi, pukownik Draker Flense i je!o oddziay Patrycjuszy dostrze!li mi!otanie eksplozji, kt re

owietliy wz! rza i niebo. Powoli zapadaa noc. +d!os odle!ych wybuch w, zbyt !onych i rozle!ych jak na jakkolwiek bro; #wardii, odbi si echem od cian doliny. &zere!owy De,raytes, radiowiec pukownika Flense, stan przy nim na baczno$, wyci!ajc przed siebie pytk, na kt rej, niczym niesko;czona litania, pobyskiway zebrane raporty z Dow dztwa. Flense przeczyta je uwa(nie, stojc cakiem nieruchomo, otoczony krzakami i cichym szelestem owad w. .anithia;czycy napotkali na !watowny op r, lecz dziki ostrze(eniom z pozostaych atak w, przeamali siatk obronn 6haosu i zniszczyli pozycje artyleryjskie. +d!osy ataku nadal rozbrzmieway w ich hymnie zwycistwa. 2 &ir5 2 zapyta De,raytes. )a matowym ekranie zacza si wywietla$ zakodowana in,ormacja od !eneraa Dra>ere. Flense wzi do rk pytk i przycisn sy!net do czytnika w ro!u. Przekrci opraw, a z wntrza piercienia wytrysn kr tki promie; wiata. Poziom dostpu Purpura. .ylko dla je!o oczu. 8iadomo$ bya wyjtkowo jasna i bezporednia. Flense pozwoli sobie na chwil umiechu. +dwr ci si do szeciu tysicy (onierzy z!romadzonych w dw ch kolumnach wzdu( doliny. &tojcy w pobli(u major :rochuss spo!lda na nie!o spod krawdzi hemu. Flense uruchomi komunikator. 2 ?onierze z <ant )ormanidus Prime, otrzymalimy rozkazy. )asz wspaniay dow dca lord1!enera Dra>ere wszed w posiadanie niezbitych dowod w w sprawie pukownika1komisarza #aunta. .en o,icer i je!o tak zwane Duchy zostali dotknici skaz 6haosu. .ylko oni

przedostali si przez zasony 6haosu, kt re powstrzymay sity marszak w &endaka i .arantine. &plamieni s znakiem za. /ord1!enera Dra>ere zapewni nam zaszczyt ukarania zdrajc w. 8 szere!ach (onierzy rozle! si pomruk podniecenia. Flense odchrzkn. 2 8drapiemy si na t skarp i zajdziemy ich od tyu. )ie mylcie o nich jak o sojusznikach, a nawet jak o ludziach. -(era ich plu!awy mrok nasze!o wieczne!o wro!a. -aatakujemy ich i zabijemy wszystkich. Pukownik wyczy mikro,on i odwr ci si w kierunku zbocza. &kin rk, nakazujc wymarsz i wiedzia bez (adnych wtpliwoci, (e pod( za nim. 1-!aso wiato. #aunt oderwa latark od lu,y karabinu i odrzuci j na bok. &tojcy obok Dorden poda mu nastpn. 2 -ostao jeszcze osiem 2 powiedzia starszy lekarz, wyci!ajc rolk tamy chirur!icznej i poma!ajc #auntowi przymocowa$ latark pod lu,. ?aden z nich nie chcia rozmawia$ o mroku, kt ry rozpociera si przed i pod nimi. Polowe latarki #wardii miay starczy$ na sze$set !odzin. 8 ci!u mniej ni( dw ch wyczerpali ponad poow z posiadanych dwudziestu. 8ydawao si, (e ciemno$ nekropolii po(eraa wiato. #aunt wzdry!n si. <eli to miejsce byo w stanie wysysa$ ener!i z akumulator w latarek, to nawet nie chcia myle$, jak mo!oby wpywa$ na ich ciaa. )adal szli naprz d. )ajpierw zwiadowcy, "koll i :aru,

bez!oni i praktycznie niewidzialni w mroku, potem /arkin i #aunt. 'omisarz zauwa(y, (e snajper zamiast swoje!o laserowe!o nosi jaki staro(ytny karabin, e!zotyczn bro; o du!iej lu,ie. Dowiedzia si, (e to bya bro;, z kt rej /arkin zastrzeli inkwizytora 0eldane, wic teraz uwa(a j za sw j talizman. )ie pora teraz na zwracanie uwa!i na !upie przesdy. #aunt wiedzia, (e w obecnej sytuacji r wnowa!a umysu /arkina wisi na wosku. Po prostu mia nadziej, (e !dy dojdzie do walki, ta dziwna bro; bdzie zabijaa wro! w r wnie sprawnie jak karabin laserowy. -a nimi szli 7awne, Domor i 6a,,ran, wszyscy z !otowymi do strzau karabinami. Domor ni s r wnie( przewieszony przez rami wykrywacz, !dyby trzeba byo szuka$ puapek i min. )astpny w szere!u by nieuzbrojony Dorden, za kt rym niczym masywna skaa szed :ra!! ze swoim pot(nym dziakiem automatycznym. Fereyd, razem z nadal zamaskowan i milczc obstaw, zamykali poch d. #aunt zatrzyma oddzia, dajc zwiadowcom mo(liwo$ zbadania nastpnych korytarzy. Podszed do nie!o Fereyd. 2 "ino sporo czasu, *bram 2 powiedzia cicho, prawie szeptem. )ie chce, (eby !o usyszeli (onierze, pomyla #aunt. )ie wie, jak wiele im powiedziaem. )ie wie nawet, ile ja wiem. 2 .ak, sporo czasu 2 odpowiedzia, zaciskajc cianiej paski uprz(y i spo!ldajc na ukryt w p mroku twarz Fereyda. 2 3 teraz, ledwo si spotkalimy, ju( w tym siedzimy. 2 <ak na Pashen.

2 <ak na Pashen 2 powt rzy #aunt z ledwie widocznym umiechem. 2 8ydaje si, (e zawsze musimy improwizowa$. Fereyd potrzsn !ow. 2 )ie tym razem. .o zbyt du(a rzecz. Przy niej Pashen N1 OL wydaje si jak $wiczenia polowe. Prawda jest taka, *bram, (e pracujemy nad tym od wielu miesicy, aczkolwiek mo!e nie zdawa$ sobie z te!o sprawy. 2 :iorc pod uwa! brak wiadomoci od ciebie, trudno byo cze!okolwiek si dowiedzie$. Po raz pierwszy dowiedziaem si cze!o na Pirycie, kiedy z!osie moj kandydatur na opiekuna te!o przeklte!o krysztau. 2 "asz co naprzeciw5 2 )ie 2 powiedzia #aunt, na!le czujny i spity. 2 )i!dy nie odmawiam wykonania zadania dla dobra .ronu, nawet takiej brudnej, intry!anckiej za!rywki. 3le zwalie na moje barki cakiem niezy kopot. Fereyd umiechn si. 2 8iedziaem, (e dasz sobie rad. Potrzebowaem ko!o, komu m !bym zau,a$. 'o!o, kto tam by... 2 'o!o, kto nale(a do rozle!ej siatki przyjaci i kon,ident w, kt rych werbowae !dziekolwiek bye5 2 6i(kie sowa, *bram. 6zy( nie jestemy przyjaci mi5 2 <estemy. - pewnoci znasz swoich przyjaci . &am ich stworzye. -apada cisza. 2 8ic, powiedz mi... od same!o pocztku 2 powiedzia #aunt, pytajco unoszc brwi. Fereyd wzruszy ramionami. 2 Przecie( wszystko wiesz, prawda5 2 "am tylko strzpy, resztki... przeczucia i z!adywanki.

6hciabym usysze$ wszystko razem. Fereyd odo(y bro;, zdj rkawice i rozprostowa palce. .en !est przywoa umiech na twarz komisarza. 8 tym czowieku, tym taktyku 8heylandzie, nie byo nic, co cho$ odle!le przypominaoby Fereyda, kt re!o pozna w miastach1,armach na Pashen. .ak doskonaa bya je!o sztuka kamu,la(u. <ednak ten zwyky !est zdradza je!o dawn to(samo$. .a skaza w przebraniu uspokoia i upewnia #aunta. 2 -wyk praktyk *mperium jest ustanowienie przez "istrza 8ojny siatki tajnych a!ent w, obserwujcych wszystkich w je!o sztabie. "acaroth jest ostro(ny, ma instynkt, jak przystao na prawdziwe!o syna *mperatora. 3 jedna %wiato$ 6hway tylko wie, jak wiele rzucanych przez ni cieni kryje w sobie za!ro(enie. Decyzja &laydo nie zostaa przyjta z zadowoleniem. 8ielu nie lubi "acarotha. Przede wszystkim Dra>ere. 8adza deprawuje, a wizja wadzy deprawuje w jeszcze wikszym stopniu. /udzie s tylko lud4mi, mo! si zaama$. :yem czci siatki "acarotha. "ielimy obserwowa$ o,icer w 'rucjaty. Dra>ere jest dumnym czowiekiem, *bram, atwo te!o nie zaakceptuje. 2 " wie ju( to wczeniej. Do licha, nawet sam to m wiem moim ludziom. 2 Powiedziae swoim (onierzom5 2 zapyta szybko Fereyd, mierzc !o ostrym spojrzeniem. 2 .ylko o,icerom i tylko tyle, (eby zapewni$ sobie ich poparcie, (eby mieli oparcie, jeli bdzie trzeba. Prawda jest taka, (e powiedziaem im praktycznie wszystko, co wiedziaem, czyli prawie nic. 6el, 'armazyn, na!roda... to wszystko zmienia, prawda5

2 +czywicie. )awet przy pomocy lojalnych re!iment w Dra>ere nie m ! mie$ nadziei na pokonanie nasze!o ukochane!o "istrza 8ojny. 3le !dyby mia co inne!o, przewa!, co, cze!o nie ma "acaroth... 2 )a przykad bro;. 2 )a przykad wielk i pot(n bro;. +siem miesicy temu cz$ mojej siatki na .alsicant po raz pierwszy dowiedziaa si, (e a!enci Dra>ere wpadli na trop cze!o pot(ne!o. )ie wiemy, jak ani !dzie... "o(emy sobie tylko wyobrazi$ o!rom wysik w i powice;, jakie ponieli je!o szpiedzy, (eby zlokalizowa$ i odzyska$ dane. 3le dopili swe!o. :ezcenny samorodek staro(ytnej wiedzy, sekret o poziomie dostpu 'armazyn, wydarty z jakie!o odle!e!o, potworne!o zaktka kosmosu, przekazywany od psykera do psykera, od a!enta do a!enta, a( do same!o 8ysokie!o /orda 8ojny. +czywicie nie mo(na byo !o przesa$ otwarcie, !dy( przechwyciby !o sam "acaroth. )ie mo(na byo r wnie( przekaza$ !o bezporednio, !dy( pochodzi z wro!ie!o sektora, poza kontrol *mperium. )a ostatnim etapie podr (y, transmisji z "!listej #ranicy na Piryt, zdoalimy !o wyledzi$ i przej$ z rk a!ent w Dra>ere. 8tedy wpad w twoje rce. 2 3 zwolennicy !eneraa od te!o czasu bardzo si starali, (eby !o mi odebra$. Fereyd skin !ow. 2 Przewidujc szybki odbi r, Dra>ere uruchomi znaczne siy. -na je!o warto$, a tak(e miejsce pobytu. #dy dostalimy to w swoje rce, po prostu nie mo!limy pozwoli$, (eby wpado ponownie w apy Dra>ere. <ednak nie mielimy wystarczajcych si, ani ni!dy nie zbli(ylimy si wystarczajco blisko, (eby !o przej$. -decydowano...

8 zasadzie, to ja podjem decyzj, (e najlepiej bdzie, (eby ty zaopiekowa si krysztaem w nadziei, (e mo(e szybciej odczytasz je!o zawarto$ ni( !enera i je!o poplecznicy. 2 8ykazujesz przera(ajc wiar w moje zdolnoci, Fereyd. <estem tylko (onierzem, dow dc piechoty. 2 Doskonale wiesz, (e jeste kim wicej. /ojalny, bohaterski, z niezomnym charakterem, pomysowy, bezwz!ldny... <eden z nielicznych wybra;c w "istrza 8ojny &laydo. 6zowiek, kt re!o blask chway opromienia w wystarczajcym stopniu, (eby uniemo(liwi$ bezporednie dziaanie !eneraa Dra>ere. #aunt zamia si. 2 <eli pr by zabicia mnie i moich (onierzy nie s bezporednim dziaaniem, to boj si dowiedzie$, co oznacza to okrelenie9 Fereyd obrzuci swoje!o dawne!o przyjaciela badawczym spojrzeniem. 2 3le udao ci si9 Dotare tak daleko9 Panujesz nad sytuacj, jeste blisko na!rody, tak jak si spodziewaem9 -robilimy wszystko, co bylimy w stanie, dziaajc za kulisami, (eby ochroni$ twoj pozycj i zapewni$ ci pomoc. Desant .anith w pierwszej linii tutaj nie by dzieem przypadku. * jestem wdziczny, (e byem w stanie tak du!o utrzymywa$ przebranie czonka 7ady .aktyk w, by teraz m c si z tob spotka$. 2 6 (, skoro tu jestemy, a ta na!roda w naszym zasi!u... 2 zacz #aunt, podnoszc si na no!i i poprawiajc karabin. 2 6zy mo! obejrze$ kryszta, *bram5 "o(e czas najwy(szy, (ebym i ja przeczyta je!o zawarto$... jeli

mamy razem przez to przej$. #aunt odwr ci si i spojrza na Fereyda, na!le zrozumiawszy. 2 .y nic nie wiesz, prawda5 2 )ie wiem5 2 )ie wiesz, w imi cze!o tak ryzykujemy nasze (ycie5 2 "ylae, (e wiem5 )awet "acaroth i je!o sojusznicy nie wiedz te!o na pewno. 8szyscy jestemy jednak pewni, (e jest to co, co uczyni z Dra>ere czowieka, kt ry bdzie w stanie pokona$ # wne Dow dztwo 'rucjaty. te!o co wiem, jeste jedyn osob, kt rej udao si rozkodowa$ kryszta. .ylko ty wiesz... .y i (onierze, z kt rymi si podzielie t wiadomoci. #aunt zacz si mia$. )a!y od!os odbi si echem od cian korytarza, wywoujc u (onierzy zdumione spojrzenia. 2 8obec te!o powiem ci, Fereyd, i zapewniam ci, (e jest to tak okropne, jak si obawiae... )a!y !wizd "kolla rozle! si z korytarza, uciszajc wszystkich. #aunt obr ci si, podnoszc karabin i spo!ldajc w ciemno$ poza zasi!iem !asncej ju(, chocia( cakiem wie(ej latarki. #dzie przed nim co ruszao si w mroku. +d!osy skrobania. &zumicy kolczasty pocisk leniwie wylecia dosownie znikd, mijajc schylajce!o si /arkina o wos i eksplodujc na skalnej cianie korytarza. Domor zacz krzycze$. 6a,,ran podtrzyma !o i zobaczy, (e odamki zamieniy je!o oczy i twarz w krwaw mask. #aunt strzeli kilka razy w ciemno$, !dzie z tyu usysza !rzechot automatyczne!o dziaka :ra!!a. +ddzia

zaj pozycje pod cianami. 6zas na ostateczn roz!rywk, pomyla #aunt. 11 "edycy w czerwonych, pow czystych szatach, z zasonitymi twarzami, cicho poruszali si wewntrz izolacyjnej s,ery w kadubie /ewiatana. +bsu!iwali dia!nostyki i inne, pulsujce delikatnymi wiatami maszyny, mruczc cicho inkantacje i litanie leczce. 0eldane wiedzia, (e byli najlepszymi medykami w caej ,locie &e!mentum Paci,icus. Dra>ere odda mu do dyspozycji swoich najlepszych lekarzy, !dy tylko dowiedzia si o stanie zdrowia inkwizytora. )ie miao to jednak znaczenia i o tym r wnie( wiedzia. @miera. 8ystrzelony z bliska pocisk karabinowy zdruz!ota mu szyj, lewy bark i obojczyk, a tak(e !ardo i lewy policzek. :ez wspoma!ania zespo w medycznych i aski *mperatora, ju( dawno byby zimnym trupem. @o(y si wy!odniej na du!iej le(ance, na ile pozwalay mu na to przer (ne tuby i rurki tkwice w piersi i szyi. -a plastikowymi zasonami sterylne!o namiotu m ! dostrzec mi!oczce, pracujce mechanizmy osadzone na miedzianych p kach i szynach. .o one utrzymyway !o przy (yciu. " ! dostrzec ciemne pyny je!o wasne!o ciaa, wypywajce i wpywajce przez system plastikowych, sztywnych rur, podtrzymywanych przez aluminiowy szkielet. 6o dwadziecia sekund mae, delikatne urzdzenie przypominajce ksztatem srebrne!o skorpiona, zaczepione na kociach twarzy, przemywao je!o rany m!iek rozpylan z haczykowate!o o!ona. -e

z!romadzonych wok o(a kadzide unosi si kojcy aromat. Poprzez plastikowe zasony spojrza na su,it, bezmylnie badajc zy!zakowate, czarno1biae wntrze kabiny. 8 swoim umyle, wspaniaym umyle, kt ry by w stanie zrozumie$ o!rom przestrzeni i rozkoszowa$ si penym blaskiem *mmaterium, rozwa(a doskonao$ obrazu przed oczami, skomplikowan mozaik z poczonych kawak w obsydianu i koci soniowej. 8 ich wzorze zaklta bya natura wiecznoci. +tworzy umys szerzej, si woli odrywajc si od domeny zmasakrowane!o ciaa, kontemplujc kr lestwa jasnoci i mroku, sprawczych si, kt re decydoway o ksztacie rzeczywistoci. %wiato przenikajce ciemno$. .o sprawiao mu przyjemno$. 8iedzia, tak jak zawsze, (e je!o miejscem byy srebrzyste szczeliny cienia pomidzy kontrastem czerni i bieli. 8kroczy na t przestrze; pomidzy wszystkim innym. +na otoczya !o swoim objciem. 7ozumia to, cze!o chyba nawet sam *mperator nie m ! poj$ 2 zdumiewajcy podzia pomidzy %wiatem ludzkoci i "rokiem jej wro!a. :ya to r (nica oczywista, cho$ czsto niedostrze!ana. <ak ka(dy prawdziwy syn *mperium /udzkoci bdzie walczy ze wszystkich si i z caej duszy z ciemnoci, lecz nie bdzie m ! czyni$ te!o, stojc po stronie czystej surowoci bieli. Pomidzy nimi zapad cie;, szaro$, kt ra stanie si je!o domen. *mperator, a tak(e je!o spadkobierca "acaroth, zdawali si nie dostrze!a$ te!o podziau i to czynio ich sabszymi. Dra>ere mia szerszy punkt widzenia i dlate!o 0eldane na!i swoj si woli, by wspiera$ lorda1!eneraa. 6o !o obchodzio, czy bro;, kt rej szukali, zostaa stworzona lub

ska(ona przez 6haos5 )adal bdzie mo(na jej u(y$ przeciwko siom 6iemnoci. <eli ludzko$ ma przetrwa$, musi zmieni$ sw j punkt widzenia i wkroczy$ na tereny cienia. Dziewi$dziesit lat bycia inkwizytorem uwiadomiy mu przynajmniej tyle. Polityka i spos b rzdzenia ludzkoci musz odej$ od zakurzonych do!mat w .ronu -iemi. "rok by zbyt pot(ny, zbyt nasycony zaprzeczeniem istnienia. Pomimo swoje!o osabienia 0eldane bez problem w m ! odczyta$ umysy krccych si w pobli(u medyk w. 7obi to leniwie, jak czowiek, kt ry bez zainteresowania przerzuca kartki w ksi(ce. 8iedzia, (e si !o obawiali, wiedzia, (e niekt rzy postrze!ali je!o wy!ld jako odpychajcy. <eden z nich, medyk o imieniu #uylat, omieli si traktowa$ !o jako zwierz, besti, kt r nale(y traktowa$ z nale(yt ostro(noci. 0eldane z radoci popracowa nad uprzedzeniami #uylata, od czasu do czasu wliz!ujc si do je!o umysu, uruchamiajc kilka synaps, kt re znalaz, wysyajc medyka do latryny z rozwolnieniem lub o!romnym pra!nieniem wymiotowania. @(yteczne umysy. )arzdzia, z kt rymi najlepiej si pracowao. Ponownie przeskanowa otoczenie, czytajc w m z!ach tych tpak w, kt rzy odrzucali !o samym o!raniczeniem swojej inteli!encji. Dw ch medyk w rozmawiao cicho przy drzwiach, poza zasi!iem suchu pacjenta na le(ance. <eden podejrzewa, (e uszkodzenia m z!u spowodoway objawy obdu inkwizytora. Dru!i z!odzi si z nim. +bawiali si !o. <ak(e rozkosznie, pomyla 0eldane. 8ystarczajco ju( roz!rza umys $wiczeniami. Dziaa dobrze i bez zak ce;. :dzie w stanie wykona$ swoje

zadanie. -marszczy brew i przywoa jedne!o z medyk w. .en natychmiast podszed, niepewny, dlacze!o w o! le podnosi zason i podchodzi do 0eldane. 2 /ustro. Potrzebuj lustra 2 powiedzia inkwizytor poprzez wzmacniacze !osu. "(czyzna skin !ow i wyszed z namiotu, przynoszc po chwili okr!e, chirur!iczne lusterko. 0eldane uchwyci je w praw rk, jedyn ko;czyn, kt ra jeszcze ,unkcjonowaa. +desa tpaka kr tkim rozkazem mylowym. "edyk natychmiast wr ci do pracy. 0eldane podni s lusterko i spojrza w nie, ledwie dostrze!ajc wydu(on lini czaszki, wyszczerzone usta, krwawe rany oraz medyczne instrumenty. &pojrza w !b lustra. &tworzenie marionetki nie byo atwe. 8yma!ao koncentracji b lu i wywoania odruchu odpowiedzi, tak by umys marionetki sta si zamkiem, dopasowanym do psychiczne!o klucza inkwizytora. Po(dany e,ekt mo(na byo osi!n$ poprzez brutaln interwencj w m z! o,iary, jednak lepsze e,ekty daway zabie! chirur!iczny i umiejtne wykorzystanie ostrzy. 0eldane kocha swoje zajcie. Poprzez odpowiednie dawkowanie b lu i subtelne mody,ikowanie odruch w m z!u m ! ka(de!o czowieka zmieni$ w niewolnika, psychiczn marionetk, przez kt re!o zmysy m ! kontaktowa$ si ze wiatem i kt re!o ruchami m ! wada$. @(y lusterka, (eby przywoa$ marionetk. 'oncentrowa si, a( na powierzchni ukazaa si twarz. +braz by mtny, jakby zam!lony. "arionetka zrobi, co rozka(e. "arionetka wykona ka(dy rozkaz. Poprzez jej oczy zobaczy wszystko.

:dzie to r wnie skuteczne, jak !dyby by tam osobicie. .ak jak obieca Dra>ere, je!o marionetka bya teraz z #auntem. 8yczuwa wszystko, co dziao si w pobli(u je!o o,iary= wil!otne ciany korytarza, nieprzenikniona ciemno$, wymiana o!nia. 8idzia #aunta, bez czapki i paszcza, ubrane!o w kr tk, sk rzan kurtk, powalajce!o przeciwnika strzaem z karabinu. #aunt. 0eldane zo!niskowa swoj wol i przej kontrol nad marionetk, rozkoszujc si bo!atym zasobem nienawici wobec *brama #aunta, jaki przebija si przez umys o,iary. .o tylko uatwiao spraw. -anim zabierze mnie mier$, powiedzia do siebie 0eldane, wykorzystam !o, (eby zwyci(y$. ?eby wy!ra$ wszystko. 1# 7awne pad pasko na ziemi, !dy w korytarzu rozpocza si walka. @ni s karabin w poszukiwaniu celu. )a!le przeszy !o b l, cisn mu !ow w kleszczach wspomnieniem przera(ajce!o ,izyczne!o cierpienia. 8 umyle 7awne dostrze! besti, *nkwizytora pochylajce!o si nad nim ze swoimi zakrzywionymi ostrzami i mikrowiertami. 0eldane. .en ajdak nazywa si 0eldane. <e!o no(e otworzyy ciao 7awne i odblokoway umys. 3 ociekajcy jadem, potworny umys inkwizytora wliz!n si do je!o m z!u... Potrzsn !ow, czujc, jak ocieka potem. )iech bdzie przeklty 0eldane9 &trzeli kilka razy w ciemno$ korytarza, cicho dzikujc szalonemu snajperowi,

/arkinowi, kt ry prawie odstrzeli !ow tej bestii. +czywicie, ni!dy osobicie nie podzikowa /arkinowi. .aki czowiek jak on miaby sownie uzna$ wdziczno$ wobec takie!o parobka jak &zalony /arkin5 8szyscy (onierze schowali si w zakamarkach korytarza, opr cz :aru, kt ry otrzyma postrza w kolano i le(a, zwijajc si, na rodku. #aunt krzykn w !b korytarza, dajc sy!na szere!owemu :ra!!owi, kt ry wyoni si zza osony, szerokim ukiem omiatajc korytarz stru! mierciononych pocisk w, co dao #auntowi i "kollowi wystarczajc oson, (eby wci!n$ :aru za skay Domor nadal wrzeszcza, !dy 6a,,ran stara si opatrzy$ mu twarz banda(ami z zestawu polowe!o. +!ie; laserowy zalewa korytarz wok nich, lecz 7awne bardziej obawia si kolczastych pocisk w. )awet przy odbiciu czy rykoszecie mo!y wyrzdzi$ wicej szk d. +dda dwa nastpne strzay w kierunku niewidocznych cel w. )iepok j kry si !dzie w je!o umyle, mda, lepka czer;, kt ra bya tam od czasu tortur na stole te!o chude!o olbrzyma, 0eldane. -walcza j, lecz nie chciaa cakiem odej$. #aunt podczo!a si do Domora, biorc rozdy!otane rce (onierza w swoje wasne. 2 &pokojnie, (onierzu9 &pokojnie, przyjacielu9 .o ja, komisarz... Przybyem tutaj z tob a( z .anith i nie zostawi ci tutaj same!o9 Domor przesta jcze$, przy!ryzajc war!i. #aunt zauwa(y, (e je!o twarz staa si wielk, krwaw mas. -masakrowane oczy, potrzaskany policzek. #aunt wzi

rolk banda(u z rk 6a,,rana i owin nim !ow (onierza, mocno zaciskajc opask na je!o oczach. &ykn w kierunku Dordena, kt ry wanie ko;czy opatrywa$ kolano :aru. +,icer medyczny kuli si pod o!niem sporadycznych wystrza w. &zybkim ciciem #aunt rozerwa rkaw Domora, a Dorden szybko zaaplikowa mu dawk umierzaczy b lu w odsonite (yy. #aunt widzia ju( miertelne rany i wiedzia, (e Domor nie po(yje du!o bez opieki odpowiednio wyposa(one!o szpitala. 7any !owy byy zbyt !bokie, a ju( teraz rdzawe plamy zaczynay pojawia$ si na biaym opatrunku. Dorden smutno potrzsn !ow. 'omisarz wdziczny by, (e Domor nie widzi te!o milczce!o wyroku. 2 Dasz rad 2 powiedzia #aunt. 2 )awet, jeli bd musia sam ci nie$9 2 -ostawcie mnie... 2 wyjcza Domor. 2 -ostawi$ (onierza, kt ry porwa poci! i poprowadzi nas do zwycistwa na Fortis5 -dobylimy wiat dziki tobie, Domor. 8olabym raczej odrba$ sobie rami i zostawi$ je za sob, ni( zostawi$ ciebie9 2 <este dobrym czowiekiem 2 wydysza Domor, ze wistem wci!ajc powietrze 2 jak na anrotha. #aunt pozwoli sobie na niky umiech. -a nimi, /arkin uni s przywaszczony sobie karabin i czystym strzaem powali niewyra4n posta$ w ciemnoci. ?onierze Fereyda, wspierani przez 7awne i "kolla, kolejnymi salwami wybijali wyrwy w szere!ach niewidzialne!o wro!a. )a!le wszystko ucicho. "koll, razem z jednym z (onierzy Fereyda, niczym cienie przemknli naprz d. Po chwili usyszeli je!o okrzyk=

2 6zysto9 +ddzia ruszy dalej. 6a,,ran podpiera sabnce!o Domora, a Dorden podtrzymywa kulejce!o :aru. -a zakrtem korytarza natknli si na zwoki omiu ludzi, wychudzonych, pokrytych wrzodami, odzianych w przezroczyste, plastikowe kombinezony. *ch twarze zakryway wyszczerzone kociane maski. )a caym ciele nosili znaki, kt re przyprawiay o b l !owy, symbole zarazy i ciemnych mocy. #aunt rozkaza zabra$ wszystkim trupom zapasowe ma!azynki. 7awne zawiesi na plecach karabin i wzi jedn z wyrzutni kolczastych pocisk w 2 du!, smuk tub, z przymocowanym pod spodem ba!netem w ksztacie y(wy. - ramienia jedne!o z trup w ci!n pas z pociskami. #aunt nie skomentowa te!o. 8 tej chwili wszystko, co mo!li wykorzysta$, zwikszao ich przewa!. 1& 6ytadela ucicha. - poszarpanej ciany skalnej unosi si dym, w niekt rych miejscach cienki i zwiewny, !dzie indziej ci(ki i czarny. )ieco oszoomiony umierzaczami b lu, pukownik 6olm 6orbec poprowadzi pierwsze natarcie najpierw w d zbocza, a potem w ! r, w kierunku budowli. 6iche, praktycznie niewidoczne szere!i (onierzy .anith skraday si za nim, przedzierajc si przez ruiny, z broni !otow do strzau. 6orbec nie wysa (adnych sy!na w do Dow dztwa. Dziaania na tym odcinku bd zachowane w tajemnicy tak du!o, jak tylko mu si uda. -wycistwo bdzie zasu!

wycznie Duch w, nie bd ba!a$ o pomoc. Przeszli przez stosy potrzaskanych kamieni, stopionych w czarne bble por d popio w zale!ajcych na dnie doliny. -aamanie si siatki obronnej wyrzdzio wiksze zniszczenia, ni( 6orbec m ! sobie wyobrazi$. 8ezwa pluton Farla i wysa ich naprz d jako zwiadowc w, nakazujc dokadne sprawdzanie wykrywaczami. &yszc ruch za plecami, odwr ci si na!le i zobaczy stojce!o w pobli(u "ilo. 2 <ak rozumiem, nie bdziemy nic !ra$, sir 2 powiedzia chopiec, ciskajc pod pach piszczaki. 2 <eszcze nie 2 odpar z niewyra4nym umiechem pukownik. 2 8szystko w porzdku, panie pukowniku5 6orbec skin !ow, po raz pierwszy czujc (elazisty posmak krwi w ustach. Przekn. 2 6zuj si wietnie... 1' 2 6o pan o tym sdzi, sir5 2 zapyta szere!owy /aynem, podajc lornetk sier(antowi :lane. -!odnie z rozkazami #aunta, si dmy pluton Duch w zajmowa pozycje na !rzbiecie wzniesienia, po dru!iej stronie kt re!o atakoway ! wne siy. :lane wiedzia, dlacze!o mieli tutaj czeka$ 2 komisarz wyjani mu to dokadnie. Po prostu nie znalaz jeszcze odpowiednie!o sposobu, (eby powiedzie$ o tym swoim (onierzom. &pojrza przez szka. 8 !bi doliny zmasowane siy Patrycjuszy z <ant przesuway si w ich stron, u,ormowane w typowe jednostki uderzeniowe. :ya to normalna taktyka

rozproszenia ataku. )ie mo!o by$ to nic inne!o. :lane co,n si w !b swojej kryj wki wr d zaroli i wezwa !estem radiowca &ymbera. .warz sier(anta bya blada i ci!nita w !rymasie. 2 +ni... -daje si, (e chc nas zaatakowa$, sier(ancie 2 powiedzia z niedowierzaniem /aynem. 2 "o(e opacznie zrozumieli swoje rozkazy. :lane potrzsn !ow. #aunt przewidzia to i wydawa si cakiem pewny swoich przeczu$, ale mimo wszystko :lane nie m ! w to uwierzy$. #wardia atakuje #wardi5 .o byo... cakowicie nie do pomylenia. +czywicie wypeni rozkazy swoje!o dow dcy 2 byy tak pene napicia, tak bezporednie 2 ale nadal nie by w stanie zrozumie$, cze!o od nie!o oczekiwano. <anti;czycy mieli zamiar ich zaatakowa$. 8zi mikro,on z rk &ymbera. 2 Duchy z &i dme!o 2 powiedzia po prostu. 2 -aj$ obronne pozycje na wz! rzu i obserwowa$ ruch <anti;czyk w. <eli zaczn do nas strzela$, nie bd4cie zaskoczeni. .o nie s $wiczenia. 'omisarz osobicie ostrze!a mnie, (e tak si mo(e zdarzy$. )ie wahajcie si. /icz na was wszystkich. <ednoczenie pierwsze wystrzay z karabin w obwieciy atak <anti;czyk w. :lane nakaza wyczekiwanie. Poczekaj, a( wr ! znajdzie si w zasi!u o!nia. Przekn lin. 6ay re!iment elitarnej ci(kiej piechoty z <ant przeciwko je!o pi$dziesiciu ludziom5 8 pobli(u zaczy pada$ strzay z laser w. Ponownie wzi mikro,on i poleci &ymberowi wybranie osobistej czstotliwoci komisarza. -awaha si przez chwil. &owa ci(yy mu w ustach

niczym zimne, ci(ki bloki !ranitu. 8reszcie zmusi si do ich wypowiedzenia. . 2 .w rca Duch w 2 wyszepta. 1( 8il!otna, lepka ciemno$ skapywaa ze cian wok nich. #aunt prowadzi oddzia przez rozle!e, kamienne komnaty, kt re odbijay echo ich krok w. 6a,,ran prowadzi pod rk Domora, a jeden z elitarnych i anonimowych ochroniarzy Fereyda poma!a kulejcemu :aru. )ie zauwa(yli (adnych oznak (ycia, opr cz karaluch w, kt re roiy si wok n !. - pocztku pojawiay si pojedynczo, parami, p 4niej napyway setkami i tysicami. /arkin zacz je depta$, jednak zrezy!nowa, !dy ich liczba staa si zbyt wielka. .eraz byy wszdzie. +taczajcy ich mrok wypeniony by szelestem i chrobotaniem czarnych owad w, pokrywajcych podo(e, ciany i sklepienie. )ieustanny szmer roznosi si upiornymi ,alami stumione!o szelestu wielkiej, poruszajcej si masy. 8zdry!ajc si, (onierze szli dalej, pozostawiajc wreszcie za sob masy owad w, wkraczajc do ci!u omioktnych w przekroju pomieszcze;, ze cianami ze stopionych razem szklanych blok w. &zko, pokryte ciemnym nalotem patyny w tych miejscach, !dzie nad!ryz je czas, odbijao wiato latarek w postaci dziwnych, przezroczystych zjaw, czasem przenikliwych niczym pomie;, a czasem ulotnych i rozmytych niczym opar m!y. :ystre oczy "kolla dostrze!ay w nich rozmaite ksztaty, odle!e pozostaoci na wp stopionych koci, osadzonych

w witra(owych cianach niczym plamki piasku w perach... 3lbo wietliki, kt re kiedy apa w bursztynowych zarodniach drzew nal na ojczystej planecie. 6hudy i (ylasty "koll, modo wy!ldajcy pomimo prawie pi$dziesiciu lat i pasm siwizny we wosach i brodzie, przez chwil rozkoszowa si wspomnieniem tamtych las w. 8spomina swoj (on, zmar na !orczk canth dwanacie lat temu, a tak(e syn w, kt rzy przedkadali spawianie drzew po rzekach nad w czenie si z ojcem po lasach. 6o w tym miejscu, kt re!o nie byby w stanie sobie wyobrazi$ przez tak du!ie lata, !dy (ya jeszcze je!o Eiloni, przypominao mu asy nal. <aki czas po Powstaniu, kiedy komisarz, doceniajc je!o umiejtnoci zwiadowcy i ule!ajc probie 6orbeca, mianowa !o dow dc plutonu zwiadowc w, siedli razem i "koll opowiedzia mu o lasach nal. 'omisarz #aunt zauwa(y, (e niezwyke, ruchome lasy .anith nauczyy Duchy cennej lekcji nawi!acji. -da sobie spraw, (e dziki temu nabrali pewnoci siebie we wszystkich misjach zwiadowczych i rozpoznawczych. "koll ni!dy tak naprawd nad tym si nie zastanawia, ale wtedy !o to uderzyo. Dla nie!o (ycie w lesie byo dru! natur, instynktownie potra,i orientowa$ si w zmieniajcym si lesie, lokalizowa$ cie(ki i trakty, kt re pojawiay si i znikay wraz z marszem wiecznie zielonych rolin w poci!u za so;cem. 6ae (ycie spdzi na tropieniu stad cuchlain w dla ich cennych ,uter i ro! w, niezale(nie od te!o, jak umiejtnie maskoway swoj obecno$ wr d zaroli nal. "koll by owc, cakowicie z!ranym z sy!naami z otoczenia, bez chwili wahania zdolnym do odr (nienia

twardej rzeczywistoci od e,emerycznej, zmieniajcej si niestaoci. +dkd #aunt po raz pierwszy zwr ci uwa! na je!o naturalne zdolnoci, obecne u wszystkich (onierzy .anith, lecz silniej zarysowane u nie!o i (onierzy z je!o plutonu, "koll chlubi si tym, (e zawsze wypenia powierzone mu zadania. .eraz, !dy bardziej si nad tym zastanawia, w tym miejscu byo co, co przypominao mu .anith. #estem zatrzyma pozostaych. #wardzista &ztabu 'rucjaty, kt ry z rozkazu *mperialne!o .aktyka 8heylanda 2 lub Fereyda, jak nazywa !o #aunt 2 towarzyszy zwiadowcy na szpicy, rozejrza si dookoa. Prawdopodobnie zadawa bez!one pytanie, lecz jakikolwiek wyraz twarzy cakowicie krya lustrzana przybica czarno1czerwone!o hemu. "koll czu wewntrzn niech$ do taktyka i je!o (onierzy. :yo w nich co niesamowite!o. )ie potra,i zau,a$ czowiekowi, kt ry ukrywa swoj twarz, a nawet !dy 8heyland ujawni swoj, nadal !o to nie przekonao. 8 zaktku wyobra4ni widzia skrzywion twarz Eiloni, wyra(ajcej niezadowolenie z ,aktu, (e jest takim samotnikiem, (e nikomu nie u,a, (e... +dpdzi wspomnienie (ony. 8iedzia, (e tym razem to on ma racj. 6i elitarni stra(nicy byli bez wtpienia doskonale wyszkoleni, ten maszerujcy obok nie!o porusza si r wnie zwinnie i cicho jak najlepsi zwiadowcy z je!o plutonu. <ednak byo w nich co dziwne!o, podobne!o do uczucia, jakie wywoywao to miejsce. #aunt podszed bli(ej do nich. 2 "koll5 2 zapyta, cakowicie i!norujc (onierza 8heylanda, kt ry na je!o widok stan sztywno na

baczno$. 2 6o tu nie !ra 2 odpar zwiadowca. 8skaza !estem na lewo i prawo. 2 @ksztatowanie terenu jest, c (, niepewne. #aunt zamar. 2 "o(esz to wyjani$5 "koll wzruszy ramionami. #aunt dopuci !o do tajemnicy odszy,rowanych danych jeszcze na 3bsalomie, wic "koll starannie przestudiowa wszelkie mapy. 6zu si uprzywilejowany, (e komisarz podzieli si r wnie( z nim tak wa(nym dla nie!o problemem. 2 8szystko jest nie tak, sir. )adal idziemy waciwym tropem, niech bd Fethowany, jeli was tam nie doprowadz, ale to wy!lda inaczej. 2 *naczej ni( na mapie, kt r ci pokazaem5 2 .ak... 3 co !orsza, r wnie( w stosunku do odcinka sprzed piciu minut. 2 "koll klepn szklan cian, jakby dla potwierdzenia swoich s w. 2 8y!lda to, jakby cay czas kierunek si nieznacznie zmienia. 6o wpywa na orientacj i kierunki, lewo i prawo, ! r i d ... 2 <a nic nie zauwa(yem 2 wtrci szorstko (onierz 8heylanda. 2 Powinnimy i$ dalej. 8szystko jest w porzdku. #aunt i "koll obrzucili !o po!ardliwymi spojrzeniami. 2 "o(e nadszed czas, (ebym obejrza twoj map 2 rozle! si !os z tyu. .o podchodzi lekko umiechajcy si taktyk 8heyland. 2 * twoje dane. Poprzednio... przerwano nam. #aunt odczu na! niech$ w kwestii spenienia tej proby. Dziwne. Poszedby za Fereydem do same!o +ka .erroru i z powrotem, co wicej pokaza dane wybranym przez siebie ludziom, tak(e "kollowi. <ednak co !o

powstrzymywao. 2 *bram5 <estemy tu razem, prawda5 2 zapyta Fereyd. 2 +czywicie 2 odpar #aunt, wyci!ajc pytk i odci!ajc !o na bok. 8 imi *mperatora, co mu si zdawao5 Przecie( to by Fereyd9 Fereyd9 "koll mia racj, w tym miejscu co si dzieje. 6o, co nawet wywiera wpyw na je!o umys. "koll sta z tyu, czujny i nieu,ny. &pod oka spo!lda na stra(nika u je!o boku. 2 )awet nie wiem, jak masz na imi 2 powiedzia w ko;cu. 2 )azywam si "koll. 2 6luthe, sier(ant, personel wojskowy 7ady .aktyk w. &kinli sobie nawzajem !owami. )awet teraz nie mo(e odsoni$ swojej Fethowej twarzy, pomyla "koll. -a nimi Domor znowu zacz jcze$. Dorden ponownie pochyli si nad je!o twarz. /arkin lu, karabinu wy!ania cienie ze wszystkich zakamark w. 7awne wpatrywa si w szklane bloki z zasty! w !rymasie twarz. 2 8 tej cianie s koci 2 powiedzia. 2 )a Fetha, jakie!o rodzaju piece s w stanie stopi$ koci w szko, by u,ormowa$ z nich bloki tych cian5 2 <akie!o rodzaju i jak dawno temu5 2 odpar pytaniem Dorden, zmieniajc opatrunki na oczach Domora. 2 'oci5 2 zapyta :ra!!, podchodzc bli(ej do miejsca, kt re wskazywa 7awne. 8zdry!n si. 2 Dabym wszystko, by zamieni$ to miejsce w kp !azi drzew nal9 @ciszyo ich ostrze!awcze syknicie 6a,,rana. +d czasu zranienia Domora, to on nosi radio polowe, podczywszy do nie!o suchawk wasne!o mikro,onu, by monitorowa$ ruch w eterze. -estaw me mia takie!o zasi!u jak du(e

zestawy komunikacyjne, jakie posiadali radiowcy pluton w 7a!lon czy "kann, a dodatkowo zasi! o!raniczany by jeszcze przez tony ska, znajdujce si nad ich !owami. 3le mimo to by to wyra4ny, urywany, lecz powtarzajcy si sy!na radiowy. *denty,ikator nosi znak .anith, a seryjny kod plutonu wskazywa na &i dmy. ?onierze sier(anta :lane. 2 6o jest, 6a,,5 2 zapyta /arkin, obrzucajc radiowca przenikliwym spojrzeniem. 2 &zere!owy5 2 zapyta ostrzej major 7awne. 6a,,ran przepchn si obok nich i pospieszy w !b tunelu, !dzie stal komisarz #aunt wraz z imperialnym taktykiem. -bli(ajc si do nich, zwr ci uwa! na 8heylanda, spo!ldajce!o rozszerzonymi oczyma na pytk #aunta. 2 .o jest... niewiary!odne9 2 wyszepta Fereyd. 2 8szystko, o czym marzylimy9 #aunt rzuci mu ostre spojrzenie. 2 "arzylicie5 2 8iesz, co mam na myli, *bram. )a .ron9 Pomyle$, (e co takie!o mo(e nadal istnie$... -e jest tak blisko. "ielimy racj, (e bez wahania ruszylimy je!o ladem. Dra>ere nie mo(e zdoby$ kontroli nad... nad tym. Fereyd przerwa, ponownie prze!ldajc dane, po czym spojrza jeszcze raz na komisarza. 2 .o oznacza, (e caa nasza praca, wszystkie wysiki i powicenie... okazay si warte swojej ceny. 8arte, by zdoby$ pewno$, (e jest na!roda, o kt r warto walczy$. .o udowadnia, (e nie marnujemy nasze!o czasu, (e nie szukamy duch w. :ez obrazy w stosunku do obecnych tu (onierzy 2 zauwa(y z umiechem, patrzc na zbli(ajce!o

si szybko 6a,,rana. 8ci( obserwujcy o,icera taktyczne!o "koll zesztywnia. 6zy znowu to Fethowe miejsce miesza mu w !owie5 3 mo(e byo w tym o,icerze *mperium co, cze!o nawet #aunt nie zauwa(a5 2 6a,,ran5 2 zapyta #aunt, odwracajc si do operatora radia. 6a,,ran poda mu ,oli, kt r wanie wydrukowa z polowe!o komunikatora. 2 &y!na od sier(anta :lane, sir. :ardzo odle!y i urywany. 6hwil mi zabrao, zanim !o zapaem. &y!na brzmi= .w rca Duch w, sir. #aunt mocno zacisn powieki. 2 *bram5 2 .o nie ma znaczenia, Fereyd 2 powiedzia komisarz do swoje!o dawne!o przyjaciela. 2 .o tylko co, cze!o si spodziewaem, cho$ miaem nadziej, (e si nie zdarzy. Dra>ere wykona sw j ruch. +dwr ci si do 6a,,rana. 2 "o(emy nada$ sy!na5 2 zapyta, wskazujc !ow na komunikator zawieszony na ramieniu (onierza. 2 "o(emy cholernie du!o i wytrwale pr bowa$ 2 odpar 6a,,ran, wywoujc !rymas umiechu na twarzach #aunta i "kolla. 6a,,ran przyswoi sobie to wyra(enie od radiowca 7a!lona, kt ry zawsze tak m wi, kiedy pasma byy wyjtkowo zapchane. #aunt wrczy 6a,,ranowi uprzednio przy!otowan ,oli z wiadomoci. Po kr tkim spojrzeniu 6a,,ran zda sobie spraw, (e nie jest to jzyk bitewny .anith ani # wny &zy,r #wardii *mperialnej. )ie potra,i te!o odczyta$, ale wiedzia, (e to wojenny kod Fitria;czyk w.

8o(y ,oli do czytnika, da maszynie chwil na przeskanowanie i analiz tekstu, po czym pstrykn przycisk A)adajB, oznaczony jarzcym si runem z boku urzdzenia. 2 Poszo. 2 Powtarzajcie co trzy minuty, 6a,,ran. 6zekajcie na potwierdzenie. #aunt odwr ci si do Fereyda, przy okazji sprytnie odbierajc mu pytk z danymi. 2 7uszamy dalej 2 powiedzia taktykowi i wskaza na stra(nik w. 2 Poinstruuj swoich (onierzy, (eby bez chwili wahania wypeniali wszystkie polecenia moich zwiadowc w. "koll ponownie obj szpic i oddzia ruszy dalej. 'ilkanacie metr w za zwiadowc idcy w ! wnej czci oddziau major 7awne zadr(a. +braz potwora 0eldane jeszcze raz przemkn przez je!o umys. 6zu lepk czer; dotyku inkwizytora, czu, jak zaamuje si je!o umys. 8yno si9 "yli jak szalone kr(yy mu po !owie, ukadajc si w jeden rozkaz. 8yno si9 1) &ier(ant :lane oceni sytuacj jako ironiczn. +brona bya tak heroiczna jak w jednej z tych le!end o #wardii. Pi$dziesiciu (onierzy, kt rzy powstrzymywali skomasowany atak ponad tysica. 3le nikt ni!dy si nie dowie. .a historia, opowie$ o walce #wardii przeciwko #wardii, nie nadawaa si na le!end. )ajwikszy wyczyn Pierwsze!o i <edyne!o z .anith zostanie wyciszony i

pominity przez dostojnik w Floty. <ednostki z <ant, wspierane o!niem artylerii i ci(kiej broni z !bi doliny, otoczyy wzniesienie, na kt rym bronili si (onierze :lane, podw jnym kr!iem niczym szczypcami kraba, posuwajc si pod o!niem z!ranych salw podw jnych strza w z laser w. Deszcz o!nia, prawie tysic pi$set pocisk w co dwadziecia sekund, spada na !owy Duch w, na wysuszon ziemi, wzbijajc chmurki pyu i dymu, wzniecajc niezliczone po(ary w zarolach osaniajcych !rzbiet wz! rza. &ier(ant :lane obserwowa ich przez lornetk, ukryty w swojej jamie. 6iarki chodziy mu po plecach, !dy widzia straszliwie pewny spos b, w jaki osaniali sw j nieustanny poch d. 'asta wojownik w z <ant zasilaa szere!i ci(kiej piechotyD ich srebrne i purpurowe pancerze stworzone byy do szturmu, zaprojektowane z myl o sile, a nie o szybkoci czy ukrywalnoci. :yli szturmowcami, a nie partyzantami. .anithia;czycy tworzyli lekkie oddziay, byli zrczni i praktycznie niewidzialni. 3le mimo wszystko, wytrenowana doskonao$ <ant bya przera(ajca. 8ykorzystywali wszystkie swoje umiejtnoci i ka(dy centymetr !runtu, (eby zwikszy$ si ataku na pozycje si dme!o plutonu Duch w. :lane zwalczy w sobie pokus odpowiedzenia o!niem na pierwsze salwy Patrycjuszy. )ie mieli ci(kiej broni, kt ra r wnowa(yaby zasi! artylerii <anti;czyk w, a caa ta kanonada z laser w bya raczej elementem wojny psycholo!icznej ni( rzeczywist taktyk ataku. Pi$dziesiciu (onierzy zajo pozycje wzdu( krawdzi na linii naturalnych dziur w ziemi, kt re wzmocniono narzdziami i workami, piworami i plecakami

wypenionymi ziemi i piaskiem. :lane wyda jasne rozkazy= przy!otowa$ no(e, ustawi$ bro; na o!ie; pojedynczy, wstrzyma$ o!ie; i czeka$ na sy!na. Przez pierwsze dziesi$ minut linia obrony milczaa, ukryta pod zason pyu wzniesion przez nieprzerwany o!ie; Patrycjuszy. "aokalibrowe pociski szumiay w powietrzu, razem z kilkoma wystrzelonymi !ranatami, kt re jednak spaday za blisko, wyrywajc nowe dziury w ziemi. :lane z pocztku myla, (e strzelaj w powietrze, dop ki nie rozpozna taktyki. Dziaa polowe wyryway jamy i kratery, kt re nastpnie zajmowaa piechota <ant. <u( teraz na zachodzie oddziay <anti;czyk w dotarli do pierwszej linii wie(ych lej w niecae sto metr w od linii Duch w. )atychmiast artyleria przestawia celowniki, ryjc nastpn lini improwizowanych okop w. :lane przeklina doskonao$ (onierzy z <ant. 'omisarz #aunt zawsze powtarza, (e naj!orszy wr ! to taki, kt ry jest albo cakowicie dziki albo wyjtkowo inteli!entny. tych dw ch !orszy by ten dru!i. <anti;czycy byli wyszkolonymi i wyksztaconymi (onierzami, kt rzy doskonalili si w sztuce wojny. :ez wtpienia i zasu(enie nale(ao si ich obawia$. :lane sysza opowieci o (onierzach z <ant, zanim nawet zaci!n do #wardii. .eraz sysza ju( ich piew, du!i, tskny, smutny hymn do zwycistwa, per,ekcyjnie z!rany ch r tysica mskich !os w, pikny, natarczywy... przera(ajcy, demoralizujcy. 8zdry!n si. 2 6holera we4mie ich piewanie 2 sykn le(cy u je!o boku szere!owy 6oline. :lane z!odzi si, lecz nie powiedzia nic. Pociski zaczy przelatywa$ im ponad !owami, a jeli <anti;czycy

mo!li ich tra,ia$, to oznaczao to jedn rzecz. -nale4li si w zasi!u. :lane uruchomi komunikator, wybierajc otwarte pasmo dow dcze. Przem wi w bitewnym jzyku .anith. 2 8ybierajcie starannie cele. :ez zbdnych strza w. +!nia9 &i dmy pluton otworzy o!ie;. &mu!i pojedynczych strza w z kryj wek tra,iy w szere!i atakujcych <anti;czyk w. Pierwsza salwa powalia ponad dwudziestu Patrycjuszy. -wikszyli szybkostrzelno$. Fala pocisk w przebia linie atakujcych w kilkudziesiciu miejscach, osabiajc nieco i spowalniajc ich ostrza. 7ozpocz si pojedynek= dwie linie okopanych (onierzy odpowiadajcych salw w d na ka(d salw w ! r poronite!o krzakami zbocza. Powietrze, roz!rzane i suche od o!nia, mierdziao ozonem. 8alka bya wyr wnana, z przewa! po stronie Duch w, kt re miay lepszy kt ostrzau i dysponoway lepsz oson. /ecz w odr (nieniu od Patrycjuszy, nie byy zastpowane przez kolejnych (onierzy. )awet wystrzeliwujc celny pocisk co sze$ sekund, powalajc jedne!o wro!a na ka(de cztery strzay, :lane wiedzia, (e nie maj szans. )ie mo!li si wyco,a$, nie mo!li r wnie( zaatakowa$ i lepiej wykorzysta$ uksztatowanie terenu. 7ozdarci midzy wyborem klski i nieuchronnej mierci, Duchy nie mo!y zrobi$ nic poza trzymaniem linii i walk do same!o ko;ca. <anti;czycy mieli wiksz mo(liwo$ wyboru, ale to, co wybrali, zaskoczyo sier(anta. Po trzydziestu minutach wymiany o!nia Patrycjusze zaszar(owali. 8szystkimi siami. :lisko tysic opancerzonych (onierzy, z ba!netami

przyczepionymi pod lu,ami, wstao jednoczenie i bie!iem ruszyo w ! r wz! rza w kierunku je!o plutonu. :ya to zdumiewajca decyzja. :lane jkn, za je!o pierwsz myl byo to, (e dow dcy <anti;czyk w oszaleli. * rzeczywicie tak byo, lecz by to obd, kt ry mia zapewni$ im zwycistwo. Pi$dziesit karabin w Duch w miao wicej cel w, ni( mo!o wybiera$. Dziesitki, setki <anti;czyk w nie przebie!y wicej ni( kilkudziesiciu metr w, ich poskrcane, poamane sylwetki upstrzyy brzowe dywany traw. 3le mimo to nie byo sposobu, (eby (onierze :lane mo!li ich wszystkich zabi$, zanim do nich dotr. 2 )a krew *mperatora9 2 zakl :lane, !dy zrozumia t taktyk= mia(d(ca przewa!a liczebna, absolutne posusze;stwo i nie!asnca (dza zwycistwa. Dow dca <ant spisa cz$ swoich (onierzy na straty, wykorzystujc mas, by wchona i zatrzymaa o!ie; Duch w. 7eszta miaa zala$ (aosn !arstk obro;c w. .rzystu Patrycjuszy z <ant z!ino, zanim atakujcy dotarli do szere! w .anith. @marli, bie!nc na wprost, na o!ie; karabin w, w ! r stoku, na pewn mier$. 3le ponad siedem setek rozszalaych wojownik w dobie!o i zwaro si w za(artej walce w umocnionych jamach w ziemi, por d kamieni i krzak w. %piewajc staro(ytn wojenn pie; <ant )ormanidus, tak zwan 3lto 6redo, major :rochuss poprowadzi szturm na pozycje obronne (aosnej !arstki Duch w .anith. 'arabinowy pocisk przebi rkaw je!o pancerza, lekko ranic !o w rami. +br ci si dookoa, jednoczenie dwa razy tra,iajc znajdujce!o si przed nim Ducha. -a nim szar(oway kolejne oddziay Patrycjuszy.

Duchy byy nic nie warte... 7ozdzieranie ich w taki spos b byo rozkosz dla osobistych duch w :rochussa, upior w przeszoci, kt re w mniejszym lub wikszym stopniu towarzyszyy mu od czas w upokorzenia na 'hedd, a ule!y wzmocnieniu po wydarzeniach na Fortis i Pirycie. #niew, rado$ walki, (dza i wcieko$ 2 wszystkie te uczucia swobodnie przepyway przez muskularne ciao Patrycjusza. 0artowana stal ba!netu zadawaa mier$ na lewo i prawo, przebijajc i zabijajc. Dwukrotnie musia strzela$ z najbli(szej odle!oci, (eby zrzuci$ trupa z ostrza. <e!o szlacheckie wychowanie kazao mu podziwia$ odwa! i umiejtnoci bojowe czarno odzianych (onierzy, kt rych mia(d(yli w okopach. 8alczyli do upade!o, wykorzystujc ka(d szans do powalenia kolejne!o napastnika. 3le mimo te!o byli jedynie lekk piechot, odzian w cienkie mundury, kt re nie byy przeciwwa! dla brutalnej siy i odpornoci odzianych w pancerze <anti;czyk w. <e!o (onierze, wychowani w duchu dyscypliny w akademiach wojskowych na <ant, mieli we krwi (dz walki. .o czynio ich Patrycjuszami, to powodowao strach pozostaych re!iment w #wardii w podobnym stopniu, jak #wardia obawiaa si (onierzy 3deptus 3startes. :rochuss rozpatrywa koszt zdobycia dro!i na szczyt wycznie w kate!oriach hymn w zwycistwa, jakie wznios na po!rzebach pole!ych. )iewa(ne, czy pole! jeden czy tysice, liczyo si tylko zwycistwo 2 a przyjemno$ ukarania zdrajc w w taki spos b bya kolejnym powodem do dumy. Duchy byy tylko szkodnikami, kt re nale(ao wytpi$. Pukownik Flense

mia racj, wydajc rozkaz ataku, nawet biorc pod uwa! ,akt, (e by wyjtkowo blady i przera(ony, !dy !o wydawa. -wycistwo nale(ao do nich. &ier(ant :lane wbi ba!net w brzuch pierwsze!o <anti;czyka, kt ry pojawi si na krawdzi je!o kryj wki, po czym przerzuci !o ponad !ow. @mierajcy m(czyzna zacz krzycze$. )astpny napastnik tra,i Ducha w lewe udo, na co ten zarea!owa rykiem b lu i pchniciem, kt re zako;czyo si, !dy ba!net tra,i (onierza w !ardo, tu( pod krawdzi hemu. 8tedy sier(ant strzeli wierz!ajcemu Patrycjuszowi prosto w twarz. 6oline zastrzeli dw ch (onierzy na krawdzi wyrwy, jednak pad pod uderzeniami kilku ostrzy. Powoli Patrycjusze zacieniali stalowe kleszcze wok obro;c w. 8alczyli teraz w zwarciu, twarz w twarz. &ymber zd(y zastrzeli$ trzech zab jc w 6olineSa, zanim zabkany pocisk oderwa mu czubek czaszki i rzuci je!o martwym ciaem do wskiej rozpadliny, zablokowanej ju( przez blisko tuzin trup w. :lane zabi kolejne!o <anti;czyka kombinacj pchnicia ba!netem i uderzenia kolb. -obaczy, jak mikro,on wypada ze sabnce!o ucisku &ymbera. ?aowa, (e nie ma do$ czasu, (eby !o zapa$ i wysa$ sy!na do #aunta ub 6orbeca. <ednak na szczycie wz! rza kbia si masa ludzi tncych, uderzajcych, strzelajcych lub umierajcych, nie dajca chwili wytchnienia ani momentu do zastanowienia si. .o bya !orczka bitwy, (ar walki, o!ie; nienawici, o kt rym czsto opowiadaj ci (onierze,

kt rzy !o nie odczuli. :lane zabi nastpne!o Patrycjusza strzaem w pier z odle!oci dw ch metr w, po czym ci swoim ba!netem w bok, podrzynajc !ardo skaczcemu na nie!o (onierzowi. )a!le co ostre!o, twarde!o i !orce!o wbio mu si !boko w plecy. &pojrza w d i zobaczy szpic ba!netu, wystajce!o z piersi, ci!nce!o ze sob stru! krwi. - !rymasem zadowolenia major :rochuss poci!n za spust i jednym strzaem zrzuci z ostrza ciao Ducha. &ier(ant :lane pad na twarz bez (adne!o jku. 1* :yo !orco jak w piekle. # wne siy Duch w powoli przesuway si w !b miasta, midzy stosami kamieni staro(ytnej nekropolii, dochodzc wreszcie do du!iej doliny midzy kolumnadami. &ama dolina 2 naturalna rozpadlina z wykutymi po obu stronach alkowami 2 miaa prawie osiem kilometr w du!oci i p kilometra szerokoci. Podo(e jednak byo pokryte strzaskanymi kamieniami, kt re nieuba!any czas osun w d ze strzelistych kolumnad. Powracajca ,ala siatki ener!etycznej r wnie( tutaj wyrzdzia o!romne szkody. &tosy poczerniaych, na wp stopionych !az w wchony o!romn ener!i, a teraz oddaway j w postaci promieniowania cieplne!o. )a dnie doliny temperatura piekielnie suche!o powietrza wynosia ponad sze$dziesit stopni. <u( nie krople, ale prawdziwe strumienie potu spyway ze wszystkich (onierzy. 6zarne mundury nasiky wil!oci i nikt opr cz zwiadowc w nie mia na sobie paszcza.

&zere!owy Desta, idcy obok "ilo, odchrzkn i splun na czarny, ziarnisty blok kamienia, obserwujc, jak lina zaskwierczaa i wyparowaa w roz!rzanym powietrzu. "ilo spojrza w ! r. 8idniejce midzy kolumnami niebo w odcieniu blade!o bkitu zapowiadao pikny, letni dzie;. 8 dole du!ie cienie i !boko$ ! ry su!eroway pozorny ch d, jednak panujcy w rozpadlinie skwar by przytaczajcy, !orszy ni( wil!otny upal d(un!li na 6ali!uli, !orszy ni( mde !orco ba!ien na Foltis, !orszy ni( cokolwiek zna, nawet w por wnaniu do skwarne!o, wysuszajce!o rzeki, lata na .anith "a!na. Promieniujce !azy jarzyy si w je!o umyle, wlewajc !orc, niewidzialn ma!m w koci i nerwy. "arzy o wil!oci. Dra(ni si wspomnieniami z Pirytu, !dzie przenikliwy mr z wydawa si tak bolesny. #dyby teraz byo tak tam. 8yj manierk i poci!n du(y yk zastaej, ciepej wody. Pad na nie!o slaby cie;. Pukownik 6orbec powstrzyma je!o rk. 2 )ie tak szybko. "usimy racjonowa$ nasze zapasy, (eby przetrwa$ ten upal, a jeli bdziecie pili zbyt szybko, to zaczniecie wymiotowa$ i szybciej wypocicie rezerwy wody. "ilo skin !ow, nadal jednak ciskajc w rkach manierk. 8idzia przed sob blad, ci!nit twarz pukownika, chorobliwie blad i wil!otn sk r, nawet w cieniu dna rozpadliny. 3le opr cz te!o widzia co wicej, cze!o inni nie doznawali. : l. 2 <est pan ranny, prawda, sir5 6orbec spojrza na nie!o i potrzsn !ow. 2 8szystko jest w najlepszym porzdku, chopcze. Daj

sowo 2 zamia si, lecz w je!o !osie nie byo ju( siy. "ilo wyra4nie widzia rozdarcie z boku koszuli, kt re pukownik stara si ukry$. 6zarna tkanina niewiele zdradzaa, ale "ilo by pewien, (e wil!otne plamy na mundurze 6orbeca nie byy ladami potu jak u wikszoci (onierzy. - przodu rozle! si ostrze!awczy okrzyk jedne!o ze zwiadowc w, kt remu towarzyszy niesiony wiatrem szum. 6orbec wykrzykn rozkazy i Duchy znikny midzy stopionymi skaami, kt re o,eroway im schronienie i oson, lecz kt rych lepiej byo nie dotyka$. 8r ! rozpocz kontratak. )adeszli dolin, niekt rzy piechot, wikszo$ w powietrzu. Dziesitki maych, jaskrawo pomalowanych pojazd w w ksztacie pocisku, ozdobionych odra(ajcymi symbolami 6haosu, przeleciay nisko nad dnem doliny, wstrzsajc powietrze rykiem dopalaczy. 8 podwieszonych pod kadubem !ondolach toczyli si wojownicy 6haosu. 7 j pojazd w powoli pez w stron Duch w, salwami o!nia zalewajc teren przed sob. .eraz nie mieli wyjcia. )adchodzi czas ostateczne!o starcia. 1+ Dra>ere, z twarz poczerwienia z !niewu i zapad ze zmczenia, odepchn na bok medyk w w s,erze izolacyjnej i szarpniciem zerwa plastikowe kotary, otaczajce le(ank inkwizytora. +toczony i obo(ony sprztem medycznym 0eldane spojrza na nie!o zadziwiajco spokojnym i a!odnym wzrokiem.

2 0echtorze5 Dra>ere rzuci na posanie pytk danych. <edyna sprawna rka inkwizytora ostro(nie odo(ya na bok mae lusterko i wzia pytk, naciniciem du!ie!o paznokcia uruchamiajc wywietlanie danych. 2 .o jaki obd9 2 wrzasn Dra>ere. 2 <anti;czycy zdobyli wzniesienie i wyeliminowali tyln stra( #aunta, lecz Flense in,ormuje, (e ! wne siy .anith weszy na teren %wityni1Primaris. )a .ron, co teraz robimy5 .racimy wicej ludzi w spotkaniu z naszymi ni( z wro!iem, a ja nadal potrzebuj zwycistwa9 )ie stan przed "acarothem, majc tylko to9 0eldane uwa(nie prze!lda in,ormacje na pytce. 2 *nne re!imenty r wnie( wkraczaj. "ordianie i Fitria;czycy s blisko. )iech Duchy #aunta dalej prowadz szturm na %wityni, tak jak zaczli. Powi$ ich, (eby zdoby$ przewa! i uczyni$ wyom. 8prowad4 Patrycjuszy za nimi, umocnij pozycje i wyko;cz ich. .woje ! wne siy ju( powinny za nimi pod(a$. Dra>ere !boko odetchn. Pod wz!ldem taktycznym miao to sens. )adal bya szansa na uciszenie Duch w bez wiadk w i osi!nicie zwycistwa. 2 6o z #auntem5 0eldane ponownie wzi lusterko i spojrza w nie. 2 Posuwa si szybko naprz d. "oja marionetka nadal tkwi u je!o boku, !otowa uderzy$ w ka(dym momencie. 6ierpliwoci, 0echtorze. 7oz!rywamy !r wewntrz !ry i wszyscy musimy podda$ si zawiym re!uom wojny. @milk, rozwa(ajc znaczenie obraz w w !bi lustra, niewidzialnych dla oczu !eneraa. Dra>ere odwr ci si. *nkwizytor nadal by dla nie!o u(yteczny, lecz !dy

przestanie, nie zawaha si, (eby !o usun$. "imo skupienia na obrazie psychicznym w lusterku 0eldane odczyta !ro4b zawart w tpym umyle !eneraa. Dra>ere nie potra,i zrozumie$ swojej roli w tym przedstawieniu. "yla o sobie jako o przyw dcy, manipulatorze, re(yserze. 8 rzeczywistoci nie by niczym wicej, jak tylko kolejn marionetk, kt ra miaa ode!ra$ swoj rol i znikn$. 1, Pukownik Flense wi d Patrycjuszy z <ant w !b szerokie!o (lebu, wynurzajc si na przedmieciach ruin nekropolii, mijajc spopielae stosy kamieni i poczerniae zwoki obro;c w. - daleka, pomidzy kolumnadami i kamiennymi portalami, dobie!ay ich od!osy strzelaniny. Duchy najwyra4niej napotkay w rodku zor!anizowany op r. Powoli mijao popoudnie, blade niebo pociemniao od pezncych leniwie smu! dymu, unoszce!o si nad polem bitwy. 3tak na wz! rze prze(yo szeciuset dwudziestu (onierzy, a z tej liczby ponad czterdziestu odnioso tak powa(ne obra(enia, (e Flense musia odesa$ ich do lazaret w daleko na tyach. Pi$dziesiciu .anithia;czyk w, walczc do same!o ko;ca, wycio ponad jedn trzeci je!o re!imentu. Powinien si cieszy$ ze zwycistwa, ale odczuwa wycznie !orycz, tak wielk, (e prawie przesaniajc wszystko inne. <e!o nienawi$ do *brama #aunta i rywalizacja z Pierwszym z .anith, jaka z niej si narodzia, przeksztacia si w palc ,rustracj. .eraz, !dy mieli szans zmierzy$ si z nimi na polu bitwy,

zwiadowcy .anith walczyli ze znacznie wiksz odwa! ni( przewidywa i nawet pomimo prze!ranej odnieli moralne zwycistwo. )ie dba teraz o to, co si stanie. *nne Duchy mo!y (y$ albo umrze$. .eraz pra!n tylko jednej rzeczy 2 #aunta. 8ysa komunikat szy,rowany Purpur do Dra>ere z prob o spenienie te!o pra!nienia. +dpowied4 jednoczenie zaskoczya !o i ucieszya. Dra>ere nakaza mu przekazanie dow dztwa nad ! wnymi siami majorowi :rochussowi i kontynuowanie ataku na %wityni1Primaris. 8edu! rozkazu, ich celem bya neutralizacja Duch w, a nastpnie skierowanie ataku na siy wro!a. Przy odrobinie szczcia szczupe siy .anith zostan zmia(d(one pomidzy wojskami <ant i armi 6haosu. Dla nie!o zostay wydane osobne rozkazy. Dra>ere dowiedzia si od inkwizytora 0eldane, (e #aunt osobicie prowadzi oddzia zwiadowczy do miasta, przebijajc si od strony tuneli. -identy,ikowano ju( punkt wejcia 2 pionowy szyb poni(ej zwau kamieni na zboczu wz! rza 2 i okrelono tras. Dra>ere wyda osobiste polecenie pukownikowi Flense, by ten poprowadzi pluton ladem #aunta i zaatakowa oddzia komisarza. Flense dyskretnie przekaza rozkazy majorowi, !dy stali razem, obserwujc (onierzy, kt rzy potr jnym szere!iem wchodzili na teren staro(ytnej nekropolii. :rochuss przepeniony by dum, otwieraa si przed nim znakomita szansa na wykazanie si umiejtnociami dow dczymi. +dwr ci si do pukownika, patrzc wzrokiem, w kt rym pony o!nie szau bojowe!o. -dj rkawic i wyci!n rk do Flense. Pukownik zdj wasne ochraniacze i

ucisnli sobie donie, zaciskajc kciuki w braterskim !ecie, wyuczonym w akademiach wojskowych na <ant )ormanidus. 2 *d4cie z nadziej, walczcie ze szczciem, wy!rajcie z honorem, :rochuss 2 powiedzia Flense. 2 #boko unurzajcie swoje ostrze, pukowniku 2 odpar je!o zastpca. Flense odwr ci si, nakadajc rkawice i uruchamiajc mikro,on. 2 ?onierze 0erek, &ti!and, @njou, 3>ranche, Ebzan z!osi$ si natychmiast do mnie. -abra$ sprzt do wspinaczki. Flense wzi karabin laserowy jedne!o z zabitych, po cichu odm wi modlitw za dusz je!o poprzednie!o waciciela i sprawdzi stan ma!azynka. :rochuss nakaza dw m (onierzom ze swoje!o plutonu, (eby zebrali zapasowe latarki wr d pozostaych. Stra% tylna obserwowaa Flense i jego oddzia, !dy rozpoczli przy!otowania, a p 4niej wspinaczk w d szybu, znikajc wr d kamieni. 8 izolacyjnej s,erze kopuy dow dczej 0eldane przejrza zamysy pukownika. )ie przebywa wystarczajco du!o w umyle te!o !upca, Flense, (eby !o sobie podporzdkowa$, lecz zostawi tam sw j lad, psychiczne okno, przez kt re m ! wyczuwa$ emocje i nastroje. 8 obecnej chwili w m z!u Fiense wyczuwa przede wszystkim !orzk nienawi$. 3 wic Dra>ere utka wasn intry!, wpltujc w ni wasnych ludzi z Flense na czele. )iewtpliwie chcia zabezpieczy$ swoj pozycj. 0eldane wiedzia, (e powinien

czu$ wcieko$ z te!o powodu, jednak mimo wszechobecne!o b lu narzuci sobie (elazn kontrol, zdajc sobie spraw z te!o, (e nie mo(e sobie teraz pozwoli$ na wybuch emocji, a poza tym nie mia dostatecznej mocy na te!o rodzaju luksusy. 8czy intry! Dra>ere do wasne!o planu i postara si wykorzysta$ j w jak najwikszym stopniu. Dla ludzkoci, dla widniejce!o przed nim wielkim celem, bdzie su(y i z ukrycia poci!a za sznurki, (eby zdoby$ sekret 'armazynu ukryty pod skaami %wityni1Primaris. 8tedy, i tylko wtedy, bdzie m ! umrze$. Przekn b l, odci si od mikkie!o ucisku mierci. 8 ewnym sensie b l by u%yteczny) &tanowi doskonal metod na zapewnienie sobie wsp pracy ze strony tpych umys w, a jednoczenie zmusza je!o same!o do koncentracji. 8ykorzysta wszystkie siy swe!o umierajce!o ciaa, zamieniajc je w psychiczny skalpel, kt rym otworzy wszystkie rezerwy mo(liwoci marionetki, co spowoduje, (e bdzie lepiej przy!otowana do wypenienia najwa(niejsze!o zadania. -n w spojrza w lusterko, nie zwa(ajc na szumice i wirujce wok nie!o urzdzenia podtrzymujce je!o (ycie. -auwa(y dr(enie rki, lecz natychmiast skoncentrowa ca uwa! na swoim zadaniu. Ponownie zajrza w umys marionetki, wyczu zimne, zamknite, pozbawione powiewu przestrzenie korytarzy, przez kt re przechodzia, !boko pod rozpadajcymi si kamiennymi budowlami na szczycie ! ry. 8nikn w jej myli, rozszerzajc skanowanie terenu, widzc i czujc wszystko poza zasi!iem wzroku swojej o,iary. 8yczuwa ciepo, inteli!encj, pulsujc krew.

0eldane zasty! na!le i wysa marionetce ostrze!awczy sy!na= - przodu zasadzka9 #Dotarli do du!iej i niskiej komnaty, z kt rej odchodziy cztery roz!azienia. :ladobkitne wiato spowijao j upiornym wiatem, powoli przesczajc si przez szklane ciany. +leista, czarna woda spywaa po nich, zbierajc si w kau(y na rodku kamiennej posadzki. 7awne zatrzyma si, na!le nerwowy i spity. 8yci!n rk, (eby wesprze$ si o cian. +stry b l wdar si pod czaszk, przywierajc do m z!u niczym pajk, w!ryzajc si w je!o twarz. Dwoio mu si w oczach, cay obraz wirowa. .o byo jak ostrze(enie... +strze(enie, (e co przed nimi jest... "ajor wyda z siebie nieartykuowany d4wik, kt ry spowodowa, (e inni obr cili si w je!o kierunku, patrzc ze zdziwieniem. /edwo ucicho echo, !inc !dzie za zaomem tunelu, !dy B8heyland otworzy o!ie;, przeszywajc ciemno$ pociskami z karabinu, wrzeszczc komend do swoich (onierzy. 8 odpowiedzi nadleciay salwy kolczastych pocisk w i adunk w ener!ii. #aunt rzuci si za oson skay prawie w tym samym momencie, !dy nad je!o !ow za!rzechotay rykoszety. Prawie weszli w zasadzk9 #dyby nie ostrze(enie majora i byskawiczna reakcja Fereyda... 3le skd m ! o tym wiedzie$ 7awne5 &zed w rodku kolumny. <ak m ! dostrzec z tyu co, co przeoczyy bystre oczy idce!o na

szpicy "kolla5 Fereyd wrzeszcza, (eby strzelali cay czas, ale #aunt nie mia do nie!o pretensji, (e obj dowodzenie. 8ierzy w je!o instynkt taktyczny, a poza tym Fereyd z uwa!i na lepsz pozycj i lini wzroku m ! precyzyjniej kierowa$ walk w tunelu. #aunt wyczy lamp, (eby nie przyci!a$ uwa!i niewidocznych napastnik w, po czym przyo(y kolb do ramienia i zacz strzela$. "koll, 6a,,ran i :aru, jak r wnie( ochroniarze taktyka podtrzymywali wymian o!nia, natomiast /arkin o!niem ze swoje!o e!zotyczne!o karabinu osania :ra!!a, kt ry zajmowa pozycj strzeleck dla swoje!o dziaka automatyczne!o. Dorden kry si wraz z rannym Domorem. 7awne pochyli si, wsadzajc kolczasty pocisk w lu, przywaszczonej broni. 8sta, zacisn palce na nietypowym uchwycie rkojeci, po czym wystrzeli bzyczc kul w !b przejcia. &ycha$ byo trzask i krzyki. 7awne szybko przeadowa i ponownie wystrzeliD pocisk powoli przemyka wr d byskawic o!nia laserowe!o niczym oci(aa, !i!antyczna pszczoa. 'arabin /arkina odzywa si rytmicznie, wydajc dziwne, podw jne trzaski. 8tedy przyczy si :ra!!, zalewajc cay tunel ci(kim omotem niere!ularnych salw. -amknite pomieszczenie szybko wypenio si zapachem spalenizny i krwi. 2 8strzyma$ o!ie;9 8strzyma$ o!ie;9 2 wrzasn #aunt, jednoczenie dajc sy!na rk, !watownie opuszczajc j w d . -apada cisza. &erca biy w przyspieszonym tempie przez dziesi$, dwadziecia sekund, minut i wtedy rozpocz si atak. ?onierze wro!a wpadli do tunelu, wybie!ajc z dw ch

odn ! na wprost. /udzie #aunta czekali, wiedzc bez (adne!o rozkazu, jak du!o maj czeka$. Potem ponownie otworzyli o!ie;= wyrzutnia 7awne, dziako :ra!!a, karabin /arkina, lasery #aunta, Fereyda, "kolla, :aru, 6a,,rana i trzech !wardzist w sztabu 'rucjaty. %ciany komnaty o!raniczay szar( wro!a. 8 przeci!u dziesiciu sekund na posadzce wskie!o przejcia le(ao ponad trzydzieci cia, hamujc i powstrzymujc atak nastpnych wojownik w, co czynio z nich atwiejszy cel. #aunt klkn za oson, strzelajc ponad ska wedu! wy$wiczone!o schematu wyled41celuj1strzelaj1kryj si, kt ry wpoi swoim (onierzom. 8yma!a te!o od nich i wiedzia, (e oni nie spodziewaj si po nim nicze!o inne!o. "asakrowali wro!a, ka(dy starannie wycelowany strza przebija pancerze i maski. <ednak napyw wcale nie mala. #aunt zacz si zastanawia$, co sko;czy si jako pierwsze= amunicja, liczba wro! w, czy wolne miejsce w komnacie. #1 8ynurzyli si spomidzy ocienionych kolumnad, u wylotu wewntrznej doliny wypenionej !orcym powietrzem i parujcymi kamieniami. :rochuss i je!o (onierze mru(yli oczy, pr bujc ochroni$ je przed przenikliwym (arem. "ajor wyda rozkaz rozci!nicia szyku w tyralier. Postanowi, (e spr buje utrzyma$ jak najwiksz liczb (onierzy w obrbie cieni rzucanych przez ciany kotliny. Przed nimi, z odle!oci nie wikszej ni( dwa kilometry dochodziy od!osy wielkiej bitwy. :rochuss m ! dostrzec

byski o!nia laserowe!o ponad i pomidzy skalistymi wykrotami doliny, jak r wnie( kby dymu i pyu, kt re wznosiy si ku niebu nad ! r. &ysza eksplozje laser w, z!rzyt karabin w termicznych, sporadyczny wist rakiet i wiedzia, (e !odne po!ardy Duchy pukownika 6orbeca napotkay znaczne siy wro!a. &ycha$ r wnie( byo inne od!osy= warkot silnik w, brzczenie kolczastych ku, !rzechot e!zotycznych dziaek automatycznych. 3 tak(e wrzaski i krzyki ludzi 2 jednostajne, wy!aszone to bitwy, kt re echem odbijao si w zamknitej dolinie. :rochuss wczy sw j komunikator. 2 &prytny manewr, moi dzielni chopcy. 8yszlimy na tyy .anith, by ich zmia(d(y$. :ro;cie si r wnie( przed szczurami, z kt rymi wacz. -abijcie Duchy, by samemu stawi$ czoo wro!owi. Pokonajcie ich, poniecie sztandar chway do wie( naszych przodk w na <ant Prime9 )ormanidus eKcelsius9 )ormanidus ! r9 &ze$set !os w odpowiedziao mu ch ralnym okrzykiem aprobaty, wykrzykujc poszcze! lne sylaby wite!o zawoania, po czym rozle!a si pie; wojenna, odbijajc si od skalnych cian nad nimi i wszdzie dookoa nich, niczym litania do Eklezjarchy od wypolerowane!o bazaltu wielkiej katedry. 8ikszo$ Patrycjuszy zdja hemy z uwa!i na upa, lecz teraz ponownie nao(yli je, zamykajc przybice, zakrywajc twarze wojennymi maskami ze szczelinami w ksztacie rombu. 8ojenna pie; dalej rozbrzmiewaa w suchawkach komunikator w, odbijajc si wielokrotnym echem w uszach ka(de!o z obecnych (onierzy. :rochuss zamkn przybic, pozwalajc, by pie; kr(ya wewntrz zamknite!o, roz!rzane!o wntrza je!o

bojowe!o hemu. +dwr ci si do szere!owe!o Pharanta, stojce!o u je!o boku, jednoczenie zdejmujc sw j karabin. Pharant bez sowa oddal mu ci(k rut wk automatyczn i pas z amunicj, biorc jednoczenie bro; dow dcy. &kin !ow, doceniajc zaszczyt, jaki !o spotka 2 dow dca bdzie walczy je!o broni na czele Patrycjuszy, 8ybra;c w *mperatora. Przy pomocy Pharanta :rochuss zao(y pas z amunicj, opierajc wy!odnie na biodrach i plecach ci(kie, wypenione ma!azynkami komory. Potem podni s ci(k bro;, prawa rka zacinita na rkojeci, metalowa kolba pod prawym ramieniem, lewa rka swobodnie spoczywajca na bocznym uchwycie, uatwiajcym obracanie lu,. Prawym kciukiem wcisn przycisk, kt ry uruchamia mechanizm zamka. .ama o(ya, wpychajc !rube, tpo zako;czone pociski do komory, a chodzona wod lu,a zacza cicho sycze$, wydzielajc stru(ki pary. :rochuss przeszed na czoo tyraliery, kiedy w suchawkach rozle! si !os dow dcy tylnej stra(y. 2 +ddziay na tyach9 :rochuss odwr ci si. - pocztku nic nie zobaczy, jednak po chwili dostrze! ruch na tle mlecznobiaych i poczerniaych blok w skalnych za nimi. *ch ladem nadchodzili (onierze. &etki (onierzy, prawie niewidocznych w niepewnym p cieniu w dolinie. )osili mi!oczce, odbijajce wiato pancerze. Dra!oni z Fitrian. :rochuss umiechn si do siebie i przy!otowa si do wysania sy!nau do dow dcy Fitria;czyk w. Przy pomocy Dra!on w bd mo!li... 8 szere!i tylnej stra(y tra,iy pierwsze salwy laser w.

Pukownik -oren poprowadzi (onierzy prosto na odsonite szere!i Patrycjuszy z <ant. &zturmowcy znajdowali si ponad nimi i mieli przewa! liczebn dwustu (onierzy, ale Fitria;czycy zaskoczyli ich w trakcie manewru. 8iadomo$ od #aunta nie budzia (adnych wtpliwoci, ale mimo to bya to naj!orsza i najbardziej zdumiewajca wiadomo$, jak -oren odebra w trakcie ponad szesnastu lat wojskowej su(by. *ch wsp lni wro!owie zarea!owali, wic teraz sukces cae!o przedsiwzicia le(a w je!o rkach, w je!o lojalnoci. 8obec komisarza1pukownika #aunta. 8obec czowieka zwane!o czasami Fereydem, a czasami zupenie inaczej. 8obec *mperatora. Przeciwko temu rozkazowi buntowaa si je!o natura, je!o wychowanie w duchu braterstwa *mperialnej #wardii. 6ze!o zupenie inne!o nauczay zawie wskaz wki :yhaty. 3le mimo wszystko, :yhata twierdzia, (e w przyja4ni tkwi honor, a w odwadze lojalno$. /ojalno$ i honor, dwa bli4niacze ,undamenty Fitria;skiej &ztuki 8ojny. )iech Dra>ere !o rozstrzela, je!o i wszystkich czterystu (onierzy pod je!o komend. .o nie bya niesubordynacja, ani bunt. #aunt pokaza mu, o jak stawk toczy si !ra. Pokaza mu !bsze poziomy lojalnoci i honoru, jakie ujawniay si tutaj na "enazoid Epsilon. :li(szy by naukom :yhaty i lojalnoci wz!ldem *mperatora, ni( Dra>ere kiedykolwiek by. @stawieni w ,ormacj potr jnej strzay, praktycznie niewidzialni w swoich szklanych pancerzach, Fitria;scy Dra!oni wbili si w tylne szere!i rozrzedzonej linii Patrycjuszy. 6iasny, !sty potr jny klin przeciwko lu4nej,

wyci!nitej linii. <anti;czycy s,ormowali p ksi(yc, kt rym chcieli okr(y$ wro!a, lecz to ustawienie byo cakowicie bezu(yteczne przeciwko uderzeniu z tyu. .ak m wi :yhata= ksi!a sz sta, se!ment trzydziesty pierwszy, strona czterysta sz sta. Patrycjusze dysponowali wiksz si o!nia, lecz ich linie byy rozci!nite tam, !dzie powinny by$ zwarte. /udzie -orena rozdarli ich szere!i na strzpy. Pukownik nakaza ustawienie siy o!nia na maksimum. "ia nadziej, (e #aunt wybaczy mu t ekstrawa!ancj, ale ci(kie oddziay z <ant nosiy okropnie !rube pancerze. .e!o popoudnia Pierwszy 7e!iment Patrycjuszy <anti;skich, tak zwani 8ybra;cy *mperatora, elita *mperialnej #wardii, zosta doszcztnie wybity w dolinie na terenie nekropolii oznaczonej jako %witynia1Primaris. 8aleczne oddziay .rzecie!o 7e!imentu Fitria;skich Dra!on w 2 wiele lat p 4niej odznaczonych jako jedna z najlepszych jednostek #wardii 2 uderzyy na liczebnie silniejsze oddziay wro!a, wyniszczajc je w trwajcej zaledwie dwadziecia osiem minut za(artej bitwie, kt ra w ! wnej mierze opieraa si na doskonaej taktyce ataku. "ajor :rochuss do ko;ca odpiera ataki Dra!on w, tak du!o, jak tylko m !. 7yczc z wciekoci i rozpaczy, przedziera si przez szere!i wasnych (onierzy, by stawi$ czoa zdrajcom. )ie bya to mier$, jak sobie wymarzy, nie tak mia z!in$, nie tak mieli umiera$ je!o (onierze, je!o ukochana kompania. 8rzeszcza na swoich (onierzy, zachcajc ich do zdwojenia wysik w, kopa w le(ce dookoa nie!o ciaa, jakby w napadzie szau chcia ich zmusi$ do wstania i

ponowne!o wczenia si do walki. 8reszcie podda si przytaczajcemu poczuciu !niewu. -aszli zbyt daleko, walczyli tak ci(ko, a na ko;cu on i je!o Patrycjusze zostali oszukani. +szuka;czo pozbawieni wszystkie!o, na co zasu(yli. Pozbawieni chway, !inc w tak niehonorowy spos b. +szukani przez !orszych, sabszych (onierzy, kt rzy mimo to byli w stanie walczy$ odwa(nie o to, w co wierzyli. @mar jako jeden z ostatnich, !dy ostatnie pociski wyleciay z lu,y je!o karabinu, zalewajc !radem szere!i atakujcych Fitria;czyk w, zaciskajc palce na spucie dymicej, syczcej rut wki. :rochuss wasnorcznie zabi czterdziestu czterech Dra!on w w czasie ostatniej bitwy Patrycjuszy z <ant. <e!o karabin bliski by prze!rzania, kiedy wreszcie dosi!y !o pociski wystrzelone przez Fitria;czyka o imieniu -o!at. #dy precyzyjnie wymierzona salwa sier(anta -o!ata przebia pancerz i zdruz!otaa je!o pier, :rochuss zwali si twarz w piasek pokrywajcy dno doliny, a je!o imi, zachowanie, (ycie i mier$ zostay cakowicie wymazane z -apis w *mperialnych. ## :aru z!in jako pierwszy. Paskudna kolczasta kula tra,ia w cian za je!o plecami i posiekaa ciao zwiadowcy deszczem zab jczych odamk w. )awet nie zd(y krzykn$. 8idzc mier$ towarzysza ze swojej kryj wki, #aunt poczu, jak o!arnia !o !niew. +dwr ci si, ustawiajc bro; na o!ie; ci!y i bombardujc hord wro! w mi!oczc

kaskad pocisk w zapalajcych. &ysza, jak 7awne ci!le wrzeszczy niezrozumiale sowa. :aru, jeden z najlepszych (onierzy, zwiadowca r wnie dobry i zwinny jak "koll, chluba re!imentu. 6howajc si za oson, by zmieni$ ma!azynek, #aunt spojrza na okrwawione szcztki, kt re jeszcze przed chwil byy ciaem je!o ulubione!o zwiadowcy. +stre szpony (alu wbiy si w je!o dusz. Po raz pierwszy od czasu 'hedd komisarz uwiadomi sobie !orzki bezsens wojny. ?onierz !inie, ale na dow dcy spoczywa obowizek, (eby zmusi$ si do mylenia o pozostaych. 3le nie :aru= bystry, byskotliwy :aru, jeden z najlepszych (onierzy, niewidzialny zwiadowca, kawalarz i bazen w kompanii, prawdziwy przyjaciel. #aunt zda sobie spraw, (e nie mo(e spojrze$ na je!o zwoki, poszarpan mas, kt ra kiedy bya je!o przyjacielem, czowiekiem, kt remu u,a bez!ranicznie. )ie zauwa(a te!o, (e dookoa nie!o pozostae Duchy r wnie( seriami zaczy kosi$ napywajc ,al wro! w. )a!le, jakby zatrzymani w miejscu, ,anatycy zaczli si wyco,ywa$. /arkin dalej !rzmia swoim du!olu,owyni karabinem, a 7awne posya jeden pocisk za dru!im w ciemno$ korytarza. -apada cisza, w mroku sycha$ byo tylko syk tlce!o si ubrania, lub powolne kapanie wody. )a!le rozle! si !os Fereyda, silny i natarczywy. 2 8yco,uj si9 3takowa$9 <est zbyt chtny, pomyla #aunt, zbyt napalony... 3 tutaj ja dowodz. 8sta zza ukrycia, widzc pozostaych (onierzy, kt rzy ruszyli za Fereydem. 2 Sta.5 2 warkn.

8szyscy odwr cili si w je!o stron, razem z Fereydem, kt ry mia wyraz zakopotania na twarzy. 2 -robimy to na m j spos b, albo w o! le 2 powiedzia #aunt surowo, podchodzc do szcztk w :aru. 'lkn nad nimi, wyci!ajc spod koszuli zawieszony na szyi srebrny emblemat. 6ichym !osem odm wi po!rzebow modlitw .anith, jedn z pierwszych rzeczy, jakich nauczy !o "ilo. <ak echo zawt rowali mu Dorden, /arkin i "koll. 7awne, :ra!! i 6a,,ran pochylili !owy. Domor zasty!, le(c na ziemi. #aunt wsta i schowa medalion. &pojrza na Fereyda. *mperialny taktyk ustawi swoich (onierzy w szpaler !wardii honorowej, nisko pochylajc !owy. 2 .o by dobry czowiek, *bram. .o prawdziwa strata 2 powiedzia z powa! w !osie. 2 )awet nie wiesz, jak bardzo 2 odpar #aunt, podrywajc na!le lu, karabinu i kierujc si w stron zwa w trup w. +dwr ci si. 2 "koll9 *dziesz ze mn9 7uszamy jako pierwsi9 "koll pospiesznie do nie!o doczy. 2 Fereyd, niech twoi ludzie ubezpieczaj tyy 2 rozkaza #aunt. Fereyd skin !ow i wyco,a swoich ludzi w !b komnaty. .eraz na przodzie szli #aunt i "koll, p 4niej :ra!!, 7awne, /arkin, Dorden z Domorem i 6a,,ran. Poch d zamykali Fereyd ze swoj obstaw. +stro(nie przestpowali ponad ciaami powalonych wro! w, a( ujrzeli przed sob wylot korytarza, rozszerzajcy si przy wejciu do komnaty. 8ypywao z nie!o wiato, leniwie emanujc niczym z wntrza

wiecce!o owada i wyra4nie owietlajc ukowate przejcie. 7uszyli naprz d, z broni !otow do strzau, a( znale4li si tu( przy wejciu. 2 )o to jestemy 2 powiedzia "koll zdecydowanym tonem. #aunt wyci!n z kieszeni pytk, mylc o u(yciu przenone!o !eokompasu, lecz uzna, (e instynkt "kolla jest pewniejszy ni( jakie urzdzenie. 'omisarz spojrza na pytk, ruchem kciuka przesuwajc odszy,rowane dane. 2 8edu! mapy to jest Edicule, kaplica, miejsce odpoczynku i medytacji. .o centrum caej budowli. 2 * tutaj mamy znale4$ to... co5 2 zapyta ponuro "koll. #aunt przytakn, robic krok w kierunku owietlone!o przejcia. -a kruszejcym czarnym !ranitem uku rozpocieraa si wielka komnata, kt rej ciany, su,it i podo!a wykonane byo z mlecznych !az w, owietlonych nieziemskim, zielonym blaskiem. #aunt zamru!a, przystosowujc wzrok do te!o dziwne!o owietlenia. 'oo nie!o stan "koll, a za nimi 7awne. #aunt zauwa(y par, wydobywajc si z ich ust przy ka(dym oddechu. 8 jaskini byo o wiele zimniej ni( w korytarzu, a samo powietrze byo wil!otniejsze i ci(sze. #aunt odczy bezu(yteczn teraz latark. 2 <askinia wydaje si by$ pusta 2 powiedzia 7awne. 8szyscy zauwa(yli, jak przytumiony wydawa si je!o !os, przytoczony przez dziwn atmos,er te!o pomieszczenia. #aunt wskaza na dru!i koniec sali, jakie sze$dziesit metr w dalej, !dzie wsk szczelin w skale rysowa si kontur drzwi. )awet z tej odle!oci prostoktne, wykute bezporednio w skale, wrota wydaway si o!romne, liczc sobie okoo pitnastu

metr w wysokoci. 2 <estemy w zewntrznej komorze. 8aciwe Edicule znajduje si za tymi drzwiami. 7awne postpi krok do przodu, lecz zatrzyma si na!le, !dy sier(ant "koll poo(y mu rk na ramieniu. 2 )ie tak szybko, co5 2 wskaza na podo!. 2 :ez wtpienia te korytarze byy u(ywane, ale po tej pododze nikt nie stpa od przynajmniej kilkudziesiciu lat. 8idzicie te wzory w pyle5 +baj, #aunt i 7awne, zwr cili !owy w kierunku, kt ry wskazywa "koll. &po!ldajc pod odpowiednim ktem, byli w stanie dostrzec prawie niewidoczne spirale i kr!i w ci(kiej pokrywie kurzu, niczym lady kropel w popiele. 2 Dane m wi co o zabezpieczeniach i barierach przy wejciu do Edicule. .a dro!a nie bya u(ywana od du(sze!o czasu i wydaje mi si, (e te wzory s odciskami, stworzonymi przez zasony lub siatki ener!etyczne. "o(e to co w rodzaju tarczy siowej. 8iemy, (e wr ! dysponuje te!o rodzaju mocami. #aunt pociera podbr dek, rozwa(ajc sowa zwiadowcy. "koll mia racj i by na tyle rozwa(ny, (e pamita wszystkie dane w chwili, !dy #aunt chcia ruszy$ przed siebie, majc przed oczami sw j ce. 'omisarz spodziewa si bunkr w, umocnie;, zasiek w, barykad, bardziej konwencjonalnych zabezpiecze;. )apotka wzrok majora 7awne, w kt rym !orzko odbija si zaw d. #aunt nie wtajemniczy !o w szcze! y, kt rymi podzieli si z pozostaymi o,icerami, wic major nie wiedzia nic o charakterze tej misji ani o jej znaczeniu. #aunt zabra !o ze sob wycznie dla bezwz!ldnoci i umiejtnoci walki w tunelach.

3 tak(e dlate!o, (e od czasu zaj$ na 3bsalomie, wola mie$ !o blisko siebie, (eby atwiej !o kontrolowa$. * oczywicie dlate!o, (e by tu... #aunt potrzsn !ow, odpdzajc od siebie niepotrzebne rozwa(ania. 2 Przyniecie mi wykrywacz. Domor !o ma. &am przeszukam pomieszczenie. 2 <a to zrobi, sir 2 rozle! si saby !os za nimi. Pozostali (onierze skupili si przy komisarzu, u wejcia do jaskini. ?onierze Fereyda obserwowali korytarze, chocia( wyra4nie bardziej byli zainteresowani tym, co znajdowao si przed nimi. #os nale(a do Domora. &ta ju( o wasnych siach, lekko chwiejc si, lecz mimo to wyprostowany. Dorden zaaplikowa mu pot(n dawk umierzaczy b lu, kt re zapewniy mu kr tkotrwa ucieczk od b lu i tymczasowy powr t si witalnych. 2 .o powinienem by$ ja 2 powiedzia mikko #aunt, a Domor zwr ci swoje niewidzce oczy w kierunku 4r da d4wiku. 2 3le( nie, sir, pozwoli pan, (e si nie z!odz 2 Domor umiechn si pod banda(em, kt ry zakrywa mu oczy. Poklepa zestaw skanujcy, zawieszony na ramieniu. 2 Doskonale pan wie, (e jestem najlepszy w caym oddziale... 3 i tak to kwestia nasuchiwania pulsacji w suchawkach. )ie musz nic widzie$. .o m j obowizek i moja ,unkcja. -apada tak !boka cisza, (e ci(kie powietrze prastarej komory wydawao si brzcze$ w ich uszach. #aunt wiedzia, (e Domor ma racj co do je!o umiejtnoci, a co wicej wiedzia, (e (onierz naprawd chce powiedzie$= jestem Duchem, sir, jestem do powicenia. #aunt podj decyzj, nie mylc w kate!oriach

powicenia i koszt w. "ieli przed sob zadanie, kt re Domor m ! wykona$ lepiej ni( kt rykolwiek z nich, a jeli #aunt bdzie w stanie sprawi$, (e ten umierajcy czowiek jeszcze mo(e zrobi$ co dla swoich kole! w, to nie bdzie ama je!o dumy w trosce o i tak ju( !asnce (ycie. 2 Dobra, do roboty. "aksymalne pokrycie, maksymalne skupienie. :d was kierowa !osem, a poza tym przywi(emy wam lin, (ebymy mo!li was ci!n$. 8 tej chwili jedno spojrzenie na wyraz twarzy Domora jest warte znacznie wicej ni( cokolwiek, co mo!libymy znale4$ za tymi drzwiami, pomyla #aunt. 6a,,ran podszed do ranne!o (onierza, przywizujc do nie!o lin, podczas !dy "koll sprawdza ustawienia skanera, poprawiajc suchawki na uszach Domora. 2 #aunt, chyba (artujesz9 2 rzuci Fereyd, przepychajc si do przodu. -ni(y !os do syczce!o szeptu. 2 6zy naprawd chcesz marnowa$ czas na takie zabawy5 .o jedna z najwa(niejszych rzeczy, jakie musimy zrobi$9 )iech jeden z moich (onierzy przeszuka pomieszczenie9 Do licha, sam to mo! zrobi$9 2 Domor jest najlepszy. +n to zrobi. 2 3le... 2 +n to zrobi, Fereyd. Domor zacz ju( i$, poruszajc si po linii prostej, stawiajc ostro(nie stopy, nie bdc pewnym powierzchni, po kt rej idzie. -atrzymywa si po ka(dym kroku, by nasuchiwa$ klekoczce!o, pulsujce!o wykrywacza, wykrywajc wytrenowanymi przez lata uszami ka(dy syk i pisk urzdzenia. 6a,,ran rozwija za nim lin. Po kilku metrach Domor skrci w prawo, a po kilku nastpnych krokach skrci ostro w lewo. -ostawia za sob wyra4ny

lad w pyle, od wielu lat pokrywajcym powierzchni komnaty. 2 & tu... sto(ki ener!ii, emanujcej z podo!i w niere!ularnych odstpach czasu 2 wyszepta Domor przez komunikator. 2 'to wie, jakiej i po co, ale zao( si, (e niezbyt dobrym pomysem byoby przeszkodzi$ im. Powoli mija czas. Domor pokonywa ostatni odcinek krtej, powolnej dro!i na dru!i koniec komnaty. 2 #aunt9 /ina9 Fethowa lina9 2 powiedzia na!le Dorden, wskazujc palcem. #aunt natychmiast zda sobie spraw, o czym m wi lekarz. Domor bezpiecznie omija niewidzialne przeszkody, ale je!o lina bezpiecze;stwa pokonywaa odle!o$ w bardziej ekonomiczny spos b. 8 ka(dej chwili, mo!a napotka$ niewidoczne sto(ki ener!ii. 2 Domor9 &ta$9 2 warkn #aunt do mikro,onu. )a dru!im ko;cu sali, (onierz zatrzyma si jak wryty. 2 ?onierzu, rozwi(cie lin i pozw lcie jej opa$ 2 poinstruowa !o komisarz. :ez sowa protestu Domor posucha, na lepo pr bujc rozwiza$ wze, zawizany przez 6a,,rana. )ie chcia puci$. Domor stara si zebra$ troch liny, (eby poluzowa$ wze, lecz robic to, strci pasek wykrywacza z ramienia. /ina rozwizaa si i opada, lecz razem z ni zsun si ci(ki skaner. #watownym skurczem ramienia, Domor zapa !o nad ziemi, lecz z kolei w e,ekcie te!o ci!n sobie z !owy suchawki, kt re upady w py jaki metr od nie!o. 8szyscy stojcy skulili si, lecz nic si nie stao. Domor przez chwil siowa si z ci(kim zestawem, ale po chwili zawiesi !o sobie na ramieniu.

2 &uchawki5 #dzie one s5 2 zapyta przez komunikator. 2 )ie ruszajcie si. &t jcie spokojnie 2 #aunt rzuci sw j karabin majorowi i tak szybko, jak tylko si odwa(y, ruszy ladem Domora w je!o stron. Pojawiwszy si za je!o plecami, przem wi cicho, uspokajajc (onierza, po czym przeliz!n si obok nie!o, nisko pochylony, (eby si!n$ po suchawki. 8cisn wtyczk do !niazda i nao(y suchawki na !ow zasty!e!o Domora. 2 'o;czmy z tym 2 powiedzia komisarz. 7uszyli dalej, blisko siebie. Domor zn w ustala kierunek i tempo marszu. Po kolejnych czterech minutach dotarli do drzwi. #aunt zasy!nalizowa pozostaym, (eby ruszyli je!o ladem. -auwa(y, (e pierwszy na cie(k wkroczy Fereyd, z twarz zasty! w wyrazie !niewne!o zniecierpliwienia. #dy wszyscy bezpiecznie dotarli do komisarza, ten ponownie przyjrza si wrotom. +dr (nialne od ciany wycznie dziki wskim rysom w cianie przedstawiay cudowne dzieo precyzyjnej in(ynierii. #aunt zrobi to, co nakazyway mu dane z krysztauD poo(y otwart do; na prawej krawdzi drzwi i lekko nacisn. :li4niacze, pitnastometrowe bloki skalne co,ny si bezszelestnie, otwierajc przejcie. -a nimi znajdowaa si olbrzymia komora, owietlona tak jasnym wiatem, (e #aunt z !rymasem b lu zacisn oczy. 2 6o5 6o tam wida$5 2 zapyta stojcy u je!o boku Domor. 2 )ie wiem 2 odpar #aunt, mru!ajc 2 ale jest to najbardziej zdumiewajca rzecz, jak kiedykolwiek

widziaem. Pozostali (onierze toczyli si za ich plecami, spo!ldajc z niedowierzaniem, przechodzc przez wrota Edicule za #auntem i nerwowym Fereydem. 7awne wszed jako ostatni. #& *nkwizytora 0eldane o!arno poczucie ul!i i zadowolenia. <e!o marionetka znajdowaa si teraz we wntrzu wite!o Edicule nekropolii "enazoid, a razem z ni zmysy i intelekt 0eldane. Po tak du!im czasie, wszystkich wysikach, wreszcie si tam znalaz, prowadzony przez tpe, miertelne narzdzia. .eraz je!o umys m ! bezporednio obcowa$ z najcenniejszym arte,aktem we wszechwiecie. )ajcenniejszym, najbardziej niebezpiecznym i najbardziej nieo!raniczonym w swej mocy. +to wreszcie mia narzdzie, kt re bez wtpienia wystarczy do obalenia "acarotha i sta!nacyjnych rzd w, jakie ustanowi w *mperium. Dziki temu uczyni z Dra>ere "istrza 8ojny, a z kolei !enera stanie si narzdziem w je!o rku. #dy ludzko$ zwalczaa mroki jasnoci, skazana bya na pora(k. &zaro$, pomyla 0eldane, tajna bro; szaroci, arte,akty, kt rych twardo!owi przyw dcy *mperium obawiali si u(y$, urzdzenia i moce, kt re le(ay w zam!lonych rejonach moralnych wtpliwoci poza kate!oriami prostoty i sprawiedliwoci. 8 ten spos b wyprowadz ludzko$ z ciemnoci na dro! prawdziwe!o wywy(szenia, mia(d(c ohydne herezje obcych ras i

wszystkich, kt rzy opowiedz si po stronie dawne!o porzdku rzeczy. +czywicie, jeli Dra>ere wykorzysta t bro; i przejmie kontrol nad 'rucjat, u(yje jej do odniesienia wielkich zwycistw, 8ysocy /ordowie .erry bd zmuszeni !o wykl$ i o!osi$ zdrajc. 3le nie bd o tym wiedzie$, p ki dzieo nie zostanie uko;czone. 3 wtedy, w wietle nowych, chwalebnych zwycistw, jak bd mo!li potpia$ bohater w5 'ilku medyk w w s,erze izolacyjnej zauwa(yo niere!ularne wykresy na bio1monitorach inkwizytora i ruszyo w je!o kierunku, (eby to sprawdzi$. +desa ich kr tkim rozkazem psychicznym. 0eldane ponownie wzi do rki lusterko, spo!ldajc w nie, p ki je!o umys nie rozlu4ni si, po czym raz jeszcze zanurzy si w je!o byszczc powierzchni, niczym pywak pod wod. )iewidzialny i niematerialny, wynurzy si w rodku oddziau #aunta, kt ry podziwia wntrze Edicule. 8ykorzysta oczy marionetki, (eby samemu r wnie( zachwyci$ si cylindryczn komnat wysok na kilometr i szerok na p kilometra, metalowymi cianami pokrytymi pltanin kabli, rur i przewod w ze srebra i chromu. - ! ry spywao olepiajco jasne wiato. Podo!a pokryta bya srebrnymi pytami, bo!ato rze4bionymi w niesamowicie skomplikowane schematy i al!orytmy. 0eldane rozszerzy sw j umys, obj je wszystkie... zrozumia je wszystkie. +drywajc si od tej atwiutkiej za!adki, rozejrza si dookoa, zatrzymujc wzrok na wielkiej maszynie, kt ra znajdowaa si w samym centrum komnaty. +lbrzymie urzdzenie, skadajce si z pyt z biae!o stopu ceramiczne!o, srebrnych rur, przewod w i chromowanych

kom r. &tandardowy 'onstruktor 8zorcowy. )ietknity. .ajemnice technolo!ii tworzenia zostay zapomniane przez ludzko$ wieki temu. +d pocztk w "rocznych 8iek w *mperium, a nawet bractwo 3deptus "echanicus, byy w stanie jedynie produkowa$ maszyny na podstawie ocalaych zapis w staro(ytnych maszyn &'8 -e szcztk w, wrak w potrzaskanych system w, zbieranych z tysicy martwych wiat w, *mperium powoli poznao tajniki wytwarzania czo! w, machin wojennych i broni laserowych. 'a(dy strzp in,ormacji by bezcenny. "imo to znalezienie uszkodzone!o nawet 'onstruktora byo przypadkiem, kt ry zdarza si raz na dziesitki lat, przypadkiem, z kt re!o korzysta cae *mperium. -nalezienie nietknite!o &'8 zdarzyo si po raz pierwszy w historii. &prawdziy si wszystkie przypuszczenia. Dawno temu, tysice lat wczeniej, zanim o!arny !o hordy 6haosu, "enazoid Epsilon by wiatem1 arsenaem, wytwarzajcym najpot(niejsze bronie znane w tych zapomnianych ju( wiekach. &ekrety ich wytwarzania i ,unkcje byy zakodowane wr d p tora miliona al!orytm w i schemat w, wyrytych na posadzce. /udzie z ?elaza. &tare opowieci, mity z za!inionych tysicleci, m wiy, (e przed Er 8yzwolenia z "rocznych 8iek w .echnolo!ii, ludzko$ osi!na szczyt swojej pot!i, a konstruktorzy, jako wadcy techno1 automatyczne!o *mperium, doskonalili maszyny 'onstruktor w 8zorcowych. &tworzyli ?elaznych /udzi, mechaniczne istoty, wiadome i mylce, lecz bez ludzkiej duszy. 8 oczach *mperium by to objaw naj!orszej herezji. 8ojna ze wiadomymi ?elaznymi /ud4mi doprowadzia do

upadku te!o dawne!o *mperium i jeli stare, !boko ukryte w archiwach zapisy m wiy prawd, a 0eldane by przekonany, (e tak jest, wanie dlate!o *mperator zakaza tworzenia mechanicznych, bezdusznych i inteli!entnych istot. 3le majc nad nimi wadz, wykorzystujc jako wojownik w... 6zy byo co, cze!o nie mo(na by byo osi!n$, majc do dyspozycji ?elaznych /udzi5 3 tutaj, w sercu nietknite!o przez czas i zniszczenie staro(ytne!o arsenau dawnych cywilizacji, znajdowa si system &'8, kt ry m ! stworzy$ takich ?elaznych /udzi. .am jest co jeszcze9 0eldane rozszerzy swoj wiadomo$, po raz pierwszy skanujc ciany komory. 8szdzie dookoa, na poziomie podo!i, znajdoway si nisze zamknite metalowymi kratami. -a nimi, cicho i spokojnie niczym pos!i z brzu strze!ce spokoju kr lewskie!o !robowca, stay !ro4ne szere!i ?elaznych /udzi. &etki, tysice, dziesitki tysicy, ustawione w rzdach. 'a(dy z nich by znacznie wy(szy od czowieka, mia !ow w ,ormie czaszki z oksydowanej stali, ci!na i arterie z kabli znikay pod pytami z matowe!o stopu. "ilczcy wojownicy spali, czekajc na rozkaz przebudzenia, czekajc na rozkazy, czekajc na ponowne uruchomienie wielkiej maszyny i zwielokrotnienie ich si. 0eldane zacz ci(ko dysze$ z podniecenia. -win swoje zmysy, wracajc do ciaa marionetki i obserwujc pozostaych ludzi. #aunt roz!lda si z wyrazem szczere!o zdumienia, Duchy zasty!y, zdjte przestrachem zmieszanym z podziwem, !wardzici 'rucjaty czujnie roz!ldali si wok , !otowi do przeprowadzenia dokadniejsze!o

rozpoznania. #aunt odwr ci si do Dordena, rozkazujc mu, by odprowadzi Domora na bok i pozwoli mu troch odpocz$. Poleci pozostaym Duchom, (eby r wnie( znalazy sobie miejsce do odpoczynku. Potem podszed do Fereyda, kt ry sta przed wielk maszyn, machajc trzymanym w rku hemem. 2 +to na!roda, m j przyjacielu 2 powiedzia Fereyd, nie odwracajc !owy. 2 )a!roda. "am nadziej, (e jest warta swojej ceny. .eraz dopiero taktyk odwr ci si do nie!o. 2 6zy masz jakiekolwiek pojecie, co to jest5 2 +d czasu, kiedy odblokowaem ten kryszta, wiedziaem, co tu znajdziemy. )ie zamierzam udawa$, (e obejmuj rozumem sekrety tej technolo!ii, ale wiem, (e jest to nieuszkodzony 'onstruktor 8zorcowy jakiej broni. * wiem, (e jest to r wnie niespotykane zjawisko, co ork z wypiel!nowanymi paznokciami. Fereyd zamia si. 2 &ze$dziesit lat temu, na #eyluss 3uspiK, tropikalnym wiecie, daleko na pery,eriach Plei!o &utarnus, oddzia zwiadowc w *mperium znalaz uszkodzony system &'8 w ruinach miasta piramid w sercu d(un!li. @szkodzony. 6zy wiesz, co uzyskalimy w ten spos b5 :yt to &tandardowy 'onstruktor 8zorcowy, produkujcy rodzaj stalowe!o ostrza ze stopu walcowanej stali, kt ry okaza si ostrzejszy, l(ejszy i twardszy ni( te, co posiadalimy do tej pory. 8 tej chwili ponad trzydzieci nowych 'ompanii wielkich 3startes u(ywa ostrzy nowe!o typu. -wiadowcy stali si bohaterami. - te!o co wiem, ka(dy z nich dosta na wasno$ jeden ze wiat w. -nalezisko zostao uznane za najwiksze technolo!iczne osi!nicie w ci!u stulecia,

najwiksze odkrycie, najdoskonalsze i najcenniejsze odzyskanie &'8 w pamici (yjcych ludzi. 2 .amto robio no(e, *bram... 2 kontynuowa. 2 )o(e, sztylety, ba!nety, miecze. 7obio tylko ostrza i zostao uznane za najwiksze odkrycie w najnowszej historii. 8 por wnaniu z tym... znaczy to mniej ni( nic. 8e4 jedno z tych nowych, wspaniaych ostrzy i sta; przeciwko broni, kt r wytwarza to urzdzenie. 2 Przeczytaem kryszta, zanim ty to zrobie, Fereyd. 8iem, co to potra,i. /udzie z ?elaza z dawnych le!end, z opowieci o 8ielkich Dawnych 8ojnach. Fereyd skrzywi si. 2 8ic przez chwil paw si w blasku. -nale4limy tu co, co od dawna nie powinno istnie$. @rzdzenie, kt re zapewni wy(szo$ ludzkoci nad wszystkimi innymi rasami. )a co si zdadz l(ejsze, ostrzejsze, twardsze ostrza, kiedy mo(esz pokona$ (onierzy, kt rzy je nosz, jednym le!ionem niemiertelnych wojownik w5 +tworzylimy dzisiaj nowy rozdzia historii. +to stoi ona przed nami, (ywe kroniki przeszych tysicleci. .o odkrycie czyni nas najwikszymi z ludzi. )ie czujesz te!o5 #aunt i Fereyd odwr cili si powoli, obserwujc skryte za kratami ciche szere!i metalowych istot. #aunt zawaha si. 2 6zuj tylko... z!roz. 8alczy$, zabija$, powica$ innych, (eby znale4$ co, kt re bdzie robi$ to samo w tysickrotnie zwikszonej skali. .o nie jest na!roda, Fereyd. .o jest kltwa. 2 3le mimo to przybye tutaj, (eby to znale4$5 8iedziae, co to jest. 2 -nam swoje obowizki, Fereyd. Powiciem (ycie

su(bie *mperium, wic jeli istnieje takie urzdzenie jak to, moim obowizkiem jest zabezpieczenie !o w imieniu nasze!o ukochane!o *mperatora. 8 ko;cu, to ty zlecie mi misj odnalezienia te!o... Fereyd poo(y hem na srebrnej pododze, po czym zacz zdejmowa$ rkawice, potrzsajc przy tym !ow. 2 'ocham ci jak brata, przyjacielu, ale czasami przysparzasz mi zmartwie;. -nale4limy co tak wspaniae!o, a ty zawracasz sobie !ow moralnymi rozterkami5 .o jest hipokryzja, wiesz5 <este zab jc, niewolnikiem najwikszej machiny do zabijania w caej !alaktyce. .o jest twoja praca, zabija$, odbiera$ (ycie. )iszczy$. * robisz to z oddaniem i powiceniem. .eraz, !dy znale4limy co, co bdzie to robi$ miliard razy lepiej od ciebie, ty zaczynasz mie$ skrupuy5 6o to ma by$5 -awodowa zazdro$5 #aunt w zamyleniu po!adzi si po szorstkim zarocie. 2 -nasz mnie lepiej. )ie kpij sobie ze mnie. <estem zdziwiony twoim zachwytem. &potykaem 'si(t z *mperialnych .ytan w, kt rzy rozkoszowali si rozlewem krwi, a mimo to z ostro(noci podchodzili do kwestii wykorzystania o!romnej mocy, kt r mieli do swojej dyspozycji. <eli podarujesz czowiekowi bosk moc, to lepiej, (eby mia nadziej, (e posiada r wnie( bosk mdro$ i moralno$. .u nie chodzi o moje moralne rozterki. Doceniam warto$ (ycia. Dlate!o wanie walcz. ?eby je chroni$. ?auj ka(de!o czowieka, kt re!o trac, i ka(de!o powicenia, kt re ponosz. <edno (ycie czy miliard, nie ma znaczenia. ?ycie to (ycie. 2 <edno (ycie czy miliard5 2 powt rzy jako echo Fereyd. 2 .o tylko kwestia proporcji, skali. Po co masz si mczy$

w bocie przez kilka miesicy ze swoimi (onierzami, (eby zdoby$ wiat, kt ry ja mo! zdoby$ z ?elaznymi /ud4mi... * to bez rozlewu krwi5 2 :ez rozlewu krwi5 "o(e naszej. )ie ma wikszej herezji ni( mylce maszyny Epoki ?elaza. 6zy znowu zamierzasz rozpta$ dawn wojn5 6zy zau,asz tym... tym rzeczom, (e nie zwr c si przeciwko nam, tak jak to zrobiy kiedy5 .o najstarsze z istniejcych praw. /udzko$ ni!dy ju( nie mo(e zo(y$ swoje!o losu do dyspozycji swoich twor w, niezale(nie jak inteli!entnych. 8ierz w ciao i krew, a nie w stal. #aunt czu si jak zahipnotyzowany przez rzdy czarnych oczodo w, ukrytych w cieniu za kratami. .e rzeczy miay by$ przyszoci wiata5 6hyba nie. 7aczej byy przeszoci, o kt rej lepiej byo zapomnie$ i zaprzeczy$ jej istnieniu. <ak mo(na byo ponownie je obudzi$5 <ak mo(na byo w o! le myle$ o powikszeniu ich liczby i wypuszczeniu ich przeciwko... Przeciwko komu5 8ro!om5 "istrzowi "acarothowi i je!o zwolennikom5 6zy w ten spos b Dra>ere planowa przejcie wadzy i kontroli nad 'rucjat5 6zy tak naprawd o to wanie chodzio5 2 6hyba za bardzo si przeje losem swoich biednych sierot Duch w, co nie, *bram5 .aka troska nie pasuje do ciebie. 2 "o(e rzeczywicie im wsp czuj. &ieroty wol trzyma$ si razem. Fereyd przeszed kilka krok w. 2 )ie jeste tym samym czowiekiem, kt re!o kiedy znaem, *bramie #aunt. Duchy zmikczyy ci swoim narzekaniem i melancholi. )ie dostrze!asz prawdziwie

doniosych i wa(nych mo(liwoci. 2 :ez wtpienia ty je dostrze!asz. Powiedziae AjaB. Fereyd zatrzyma si i odwr ci do nie!o. 2 6o5 2 A%wiat, kt ry <3 mo! zdoby$ bez rozlewu krwiB. .o twoje sowa. .y by wykorzysta t bro;, prawda5 8ykorzystaby ich. 2 8skaza rk na szere!i picych wojownik w. 2 /epiej, (ebym to zrobi ja ni( kto inny. 2 /epiej, (eby w o! le nikt te!o nie robi. Dlate!o wanie tu przybyem. "ylaem, (e dlate!o te( ty tu przybdziesz, czy te(, (e dlate!o tu mnie przysae. .warz Fereyda pociemniaa, wykrzywiajc si w !rymasie zoci. 2 6o ty bredzisz5 2 Przybyem tutaj, (eby zniszczy$ to co, (eby nikt nie m ! te!o u(y$ 2 powiedzia komisarz1pukownik *bram #aunt. +dwr ci si od zasty!e!o w !niewie Fereyda i zwr ci si do 6a,,rana i "kolla. 2 8yci!nijcie adunki 2 rozkaza. 2 -a (cie je tam, !dzie trzeba. 7awne najlepiej wie, !dzie. Dlate!o !o ze sob zabraem. )iech nadzoruje zakadanie adunk w. 3ha, dajcie sy!na do 6orbeca lub ko!okolwiek, kto zosta na ! rze, (eby natychmiast wyco,ali si z terenu nekropolii. )ie wyobra(am sobie, co si stanie tam na ! rze, !dy to wysadzimy. /e(cy w izolacyjnej s,erze 0eldane zamar, zaciskajc palce na lusterku tak silnie, (e a( pko. 6ienka stru(ka krwi wycieka spod zakrzywione!o paznokcia. 6akowicie

nie doceni te!o #aunta, te!o tpe!o !upca. .aka moc, takie mo(liwociD !dyby tylko mia okazj popracowa$ nad #auntem, zmieni$ !o w swoje narzdzie. 0eldane przekn lin. )ie mia teraz czasu na jaowe rozwa(ania. )a!roda bya w zasi!u rki. *mperialna #wardia nie przeszkodzi mu teraz. Dyskrecja i manipulacja sprawdzia si do tej pory, ale do$ z tym9 8bi si swoim umysem w m z! marionetki, zmuszajc !o do podjcia dziaania, odrzucenia kamu,la(u. "a zabi$ ich wszystkich, zanim ten szaleniec #aunt zdoa zniszczy$ wity arte,akt, zabijajc ?elaznych /udzi. &iedzcy na krawdzi komory Edicule, opierajc si plecami o cian i sprawdzajc wyrzutni pocisk w, major 7awne zadr(a na!le. 'rew pocieka mu z nosa, czu jej !sty smak w ustach. .eraz silniej ni( kiedykolwiek odczuwa dotyk te!o potwora 0eldane, szarpice!o mu nerwy, wbijajce!o si w oczy niczym kolec skorpiona. ?odek skrca si w wze, ko;czyny dr(ay !orczkowo. "ajor 7awne wsta, wo(y pocisk do wyrzutni i wycelowa. #' 8raz z niespodziewanym wsparciem Dra!on w -orena, plutony 6orbeca odpary atak si 6haosu a( do linii ruin wityni, zostawiajc za sob way wro!ich trup w. 3rmia zde,ormowanych, o!arnitych szale;stwem (onierzy posza w rozsypk. +pierajc si o ska i krzywic z b lu, kt ry przy ka(dym oddechu przenika cae je!o ciao, pukownik

6orbec myla wanie o nadaniu sy!nau o odniesieniu zwycistwa, kiedy na!le u je!o boku pojawi si "ilo, trzymajc w rku ,oli z zapisem odebranej transmisji. 2 .o od komisarza 2 powiedzia. 2 "amy wyco,a$ si z terenu %wityni1Primaris. :ardzo szybko. 6orbec spojrza szybko na wydruk. 2 )a Fetha9 &pdzilimy cay dzie;, (eby si tu dosta$... "achniciem rki wezwa 7a!lona, po czym zdj mikro,on z komunikatora, zawieszone!o na plecach (onierza. 2 " wi 6orbec z Pierwsze!o i <edyne!o z .anith9 Do wszystkich o,icer w z .anith i Fitrian9 &y!na od #aunta= wyco,ujemy si natychmiast9 Powtarzam= opuci$ teren nekropolii9 Przez komunikator dobie! !o !os pukownika -orena. 2 @dao mu si, 6orbec5 6zy osi!n nasz cel5 2 )ic o tym nie m wi, pukowniku 2 odpar 6orbec. 2 -robilimy tak wiele, opierajc si wycznie na je!o sowie, to zr bmy i reszt. 8yco,ujemy si wedu! ukadu pi$1dziewi$dziesit. +saniamy i wspieramy pa;skich Dra!on w odwrotem skokowym. 2 Przyjem i potwierdzam. +dkadajc mikro,on, 6orbec zady!ota. : l stawa si prawie nie do zniesienia, a ostatni tabletk przeciwb low za(y !odzin wczeniej. +dwr ci si i poszed w kierunku swoich (onierzy. #( :ra!! krzykn na!le, lecz je!o !os stumiony zosta przez olbrzymi przestrze; Edicule. #aunt podchodzi

wanie do Dordena, kt ry opiekowa si le(cym przy drzwiach Domorem. +br ci si zaskoczony i zobaczy, jak Fereyd i je!o obstawa unosz swoje karabiny, biorc Duchy na cel. Przez uamek sekundy, !dy Fereyd unosi swoj bro; do strzau, ich spojrzenia skrzy(oway si. #aunt nie dostrze! nic znajome!o w tych !bokich, ciemnych 4renicach. .ylko nienawi$ i (dz mordu. .ylko przez moment... #aunt rzuci si na ziemi, chwil zanim pierwsza seria Fereyda przeszya powietrze w miejscu, w kt rym wczeniej znajdowaa si je!o !owa. Elitarni szturmowcy Fereyda r wnie( otworzyli o!ie;, ranic :ra!!a i zmuszajc pozostae Duchy do rozproszenia si. Dorden rzuci si pasko na ziemi, zakrywajc sob jczce!o Domora. 7awne wycelowa i odpali pocisk. :rzczca, okropnie powolna kula przeleciaa przez jaskrawo owietlon komor, tra,iajc Fereyda prosto w twarz. # rna poowa ciaa imperialne!o taktyka i szpie!a znikna w na!ej eksplozji krwi, ciaa i metalowych drzaz!. /arkin zawy, padajc na ziemi, postrzelony w przedrami przez jedne!o z !wardzist w Fereyda. 6a,,ran i "koll, obaj le(c na pododze, pynnym ruchem prawie jednoczenie unieli bro; i strzelili do jedne!o z !wardzist w, tra,iajc !o dwukrotnie. Padajc, #aunt przetoczy si, wyci!n pistolet, po czym obr ci si i z przekle;stwem na ustach strzeli. 'olejny z (onierzy Fereyda zwali si na plecy, tra,iony w pier trzema pociskami. Przez chwil rzuca si na

pododze, spazmatycznie wypr(ajc rce i no!i, po czym skona. #aunt ponownie poci!n za spust, ale pistolet tylko z!rzytn i zaci si. 8ysysajce ener!i katakumby, kt re zmarnoway im zapasy latarek, najwyra4niej r wnie( wpyny na stan amunicji. :ro; nie nadawaa si do u(ytku. +statni !wardzista pochyli si do przodu, !otowy przy!wo4dzi$ seri le(ce!o bezradnie na ziemi komisarza 2 po czym pad z dymic dziur z czaszce. <e!o ciao osuno si ci(ko na korpus systemu &'8, zeliz!ujc si po ciance, zostawiajc krwaw smu! na lnicym srebrnym metalu. #aunt podni s si i rozejrza dookoa. )adal przyciskajc do siebie jczce!o Domora, klczcy Dorden opuszcza wanie je!o pistolet. 2 6zasami trzeba 2 powiedzia cicho medyk, na!le odrzucajc bro; na bok, jak !dyby ukszony przez owada. 2 )iezy strza, doktorku 2 powiedzia podnoszcy si /arkin, ciskajc zranione rami. 2 Powiedziaem tylko, (e nie lubi strzela$, a nie, (e nie potra,i 2 odpar lekarz. Duchy powoli dochodziy do siebie. Dorden pospiesznie opatrywa rany :ra!!a i /arkina. 2 6o to za d4wik5 2 zapyta ostrym tonem Domor. 8szyscy zamarli bez ruchu. #aunt spojrza na o!romn maszyn. )a umieszczonym z boku korpusu panelu byskay bursztynowe wiateka. @mierajc, ostatni !wardzista ciaem uruchomi panel aktywujcy. Dawna technolo!ia budzia si do (ycia. wywietrznik w przy pododze zaczy unosi$ si kby pary ub dymu. Powoli, w rodku maszyny wczay si

pozostae systemy. &ycha$ byo r wnie( inny od!os. &zuranie. #aunt powoli odwr ci si. -a czarnymi kratami, w ocienionych niszach, metalowe ko;czyny zaczynay si z!ina$ i prostowa$. 8 momencie, !dy spojrza w !b czarnych oczodo w, rozbyso w nich wiato. :kitne. <asnoniebieskie, zimne, wieczne. 8 pewnym sensie by to najbardziej urzekajcy widok, jakie!o #aunt by wiadkiem w caym (yciu. 8ojownicy budzili si ze snu. +dpowiadajc na wezwanie swoje!o stw rcy, z!aszali !otowo$ do wiernej su(by. #aunt patrzy na szere!i robot w przez niesko;czenie du! chwil, syszc jedynie omot wasne!o serca i przyspieszone oddechy pozostaych. &po!lda na niezliczone szere!i tak du!o, a( nie by w stanie powiedzie$, ile par bkitnych oczu spo!lda na nie!o. Pierwsi zaczli i$ do przodu, omoczc w kraty, szarpic i !rzechoczc metalowymi prtami. "etalowe rce zaciskay si na metalowych sztabach. &ycha$ byo r wnie( !osy. 'lekoczce, chrzszczce, na !ranicy syszalnoci. &zy,ry, procedury i niesko;czone kolumny binarnych kod w. 8kr tce szum budzcych si ?elaznych /udzi stal si nie do wytrzymania. #aunt ponownie spojrza na &'8. 2 7awne9 2 &ir5 2 -niszczcie to9 &zybko9 7awne spojrza na nie!o, wycierajc krew z war!i wierzchem doni. 2 - caym szacunkiem, komisarzu1 pukowniku... 6zy naprawd to najlepsze wyjcie5 .o znaczy, ta rzecz mo!aby zmieni$ bie! caej wojny.

#aunt odwr ci si do nie!o, przeszywajc !o spojrzeniem, w kt rym czai si pomie;. 2 6zy chcecie zobaczy$, jak umieraj nastpne wiaty, 7awne5 "ajor potrzsn !ow. 2 <a te( nie. .o jedyne, co powinnimy zrobi$. <a... mam swoje powody. 3 poza tym, czy jestecie lepi5 6hcielibycie wyj$ im na powitanie, !dy si rozbudz do ko;ca5 7awne rozejrza si dookoa. -imne, bkitne spojrzenia wydaway si przenika$ !o na wylot. -adr(a. 2 -ajm si tym9 2 powiedzia w przypywie na!e!o zdecydowania, woajc do "kolla i 6a,,rana, by przynieli mu adunki wybuchowe. #aunt wrzasn jeszcze do nie!o= 2 .e rzeczy s heretyckie9 & plu!awym blu4nierstwem9 3 !dyby nawet nie, to przecie( od tysicy lat znajduj si na planecie ska(onej 6haosem9 6zy ktokolwiek z nas chce si przekona$, jak to wpyno na ich spos b mylenia5 2 )a Fetha9 2 zakl stojcy w pobli(u Dorden. 2 "yli pan, (e caa ta rzecz mo(e by$ ska(ona5 2 "usiabym by$ najwikszym !upcem w caej historii ludzkoci, (eby chcie$ si o tym przekona$, prawda5 2 odpar #aunt. &pojrza w d , na zakrwawion podo!, na szcztki swoje!o przyjaciela Fereyda. 2 .o nie ja si zmieniem, prawda5 2 wyszepta do siebie. #) 0eldane nie by przy!otowany na mier$ swojej

marionetki. +dni s wielkie zwycistwo, doprowadzajc do odkrycia i pochwycenia mae!o szpie!a "acarotha, a p 4niej wielk przyjemnoci okazaa si praca nad je!o umysem. Przez du!i czas stara si !o zama$. 8yma!ao to o!romnych nakad w mocy i czasu, a tak(e precyzyjne!o i bolesne!o wykorzystania ostrzy. <ednak pomys wydawa mu si tak rozkoszny 2 przechwycenie najlepsze!o szpie!a "acarotha i przeksztacenie !o we wasne narzdzie. 0eldane wicej nauczy si od Fereyda ni( od jakiejkolwiek innej istoty ludzkiej. +szustwo, kamu,la(, determinacja. 8ykorzysta$ czowieka wysane!o przez "istrza 8ojny, aby podminowa$ je!o pozycj5 .o byo po prostu pikne, doskonae, a przy okazji jak(e podniecajce... 8 ostatnich momentach swoje!o (ycia 0eldane (aowa tylko, (e nie mia wystarczajco du(o czasu, (eby sko;czy$ z 7awne. .o by taki wspaniay m z!, podobny do je!o wasne!o, cho$ oczywicie tpy. 3le 6orbec i /arkin pozbawili !o tej przyjemnoci, pozostawiajc 7awne jedynie wiadome!o obecnoci *nkwizytora, a nie kontrolowane!o przez ni. .eraz to nie miao znaczenia. 0eldane przeliczy si z siami. )adchodzca powoli mier$ wpyna na je!o osd. -byt du(o siebie wo(y w umys marionetki. Psychiczne odbicie jej z!onu okazao si zbyt pot(ne. Powinien osoni$ sw j umys na wypadek mo(liwe!o szoku mierci. )ie zrobi te!o. Fereyd z!in mierci przera(ajc, w niewyobra(alny spos b bolesn. 8szystkie te odczucia przemkny psychicznym czem, wdzierajc si do umysu 0eldane. +dczu ka(dy uamek sekundy, !dy Fereyda o!arny

lodowate ramiona mierci. 8 niej wyczu swoj wasn. 0eldane tar!n si !watownie na le(ance, eksplodujc niczym przekuty balon. - je!o martwe!o ciaa trysny potoki ener!ii psychicznej, nie powstrzymywanej ju( przez (elazn kontrol inkwizytora, wyrywajc si na zewntrz w wodospadzie niszczenia. )a!a ,ala wstrzsna pojazdem. Ponad s,er, siedzcy na swoim dow dczym ,otelu 0echtor Dra>ere zauwa(y dr(enie pokadu i rozejrza si w poszukiwaniu przyczyny. 8 bysku olepiajce!o wiata, uwolniona moc psychiczna inkwizytora rozsadzia /ewiatana na strzpy, na najdrobniejsze atomy. #* 2 #otowe9 2 wrzasn 7awne, przebie!ajc przez komor razem z 6a,,ranem. #aunt z!romadzi pozostaych przy drzwiach. Do te!o czasu olbrzymia maszyna zd(ya zako;czy$ ju( procedur startow, buchajc kbami pary ze wszystkich otwor w. 2 "koll9 6hod4 ju(9 2 krzykn #aunt. )a dru!im ko;cu sali jedna z prastarych metalowych krat ustpia wreszcie pod naporem. 7oboty wyszy ze swojej niszy, metalowymi stopami kruszc le(c metalow kratownic. 8szdzie dookoa ich towarzysze szarpali i pchali bramy wizienia, poncymi bkitnymi oczami rzucajc przera(ajce byski, jarzce si niczym odrzut wyrzutni rakiet, zawodzc sw j mamroczcy hymn. +ddzia metalowych szkielet w zacz i$ w ich kierunku, troch niepewnie, niczym (onierze pozbawieni dow dztwa. "koll, zakadajcy wanie ostatnie adunki z

boku wibrujce!o &'8, rozejrza si wok z przera(eniem w oczach. )a!le, tu( koo nie!o, rozle! si przera4liwy d4wik, po kt rym otworzya si klapa w kadubie &'8, wypuszczajc wielki obok dymu. +!arnity nim "koll pad na kolana, krztuszc si i dawic. 2 "koll9 'lczc tyem do !orce!o strumienia pary, kaszlcy zwiadowca nie m ! zobaczy$, co wyonio si za nim z oboku dymu. )owo narodzony ?elazny 6zowiek. Pierwszy, wytworzony przez &'8 po du!im okresie bezczynnoci. #dy tylko si pojawi, pozostae istoty, zar wno te na wolnoci, jak i te uwizione, zaczy wy$ du!im, ci!ym i wysokim zawodzeniem, kt ry przypomina jednoczenie ludzki krzyk i na!y wydruk procedur maszynowych. - nowonarodzonym byo co nie tak. :y zde,ormowany, !roteskowo wykrzywiony w por wnaniu do per,ekcyjnej, anatomicznej symetrii pozostaych ?elaznych /udzi. 8y(szy o !ow od nich, by jednak z!arbiony i poczerniay, jedno rami byo du(sze, ci(sze i masywne, podczas !dy dru!ie byo obrzydliwie cienkie i poskrcane. +hydne r (ki sterczay mu z wydu(onej czaszki, a oczy wieciy martw ( ci. +lej, niczym wyciek ropy, skapywa z kcik w oczodo w. 6ay dy!ota i chwia si. +dsonite szczki zwieray si i rozwieray niczym u jakie!o szale;ca. Dorden wrzeszcza co o tym, (e #aunt mia racj, ale ten nie sucha !o, byskawicznie przechodzc do dziaania. Przebie! na penej szybkoci przez komor, powalajc duszce!o si "kolla na podo! na sekund przedtem,

zanim wiksze rami mutanta przeszyo powietrze w miejscu, !dzie przed chwil bya !owa zwiadowcy. <ednak przerwa nie trwaa du!o. -rzucajc z siebie "kolla i pr bujc mu pom c, #aunt zorientowa si, (e mutant zwraca si w ich stron, bezrozumnie kapic zbami. -a nim, w kbach dymu, buchajce!o stale z wewntrznej komory, wyania si nastpny. Dwie serie tra,iy robota i odrzuciy !o w ty. 6a,,ran stara si, jak tylko m !, ale pot(ny pancerz odbija wszystkie pociski, nie powstrzymujc jedynie siy uderzenia. 7obot ponownie machn ap w kierunku #aunta i "kolla, jednak komisarzowi udao si uskoczy$ razem ze zwiadowc poza zasi! ciosu. 8ielkie pazury skrobny o podo!, w deszczu iskier wprowadzajc mody,ikacj do szalonych wzor w i schemat w. #aunt z wysikiem stara si odci!n$ "kolla z zasi!u metalowych ap, !ono klnc i wrzeszczc. &ekund p 4niej Dorden i :ra!! znale4li si obok, poma!ajc mu i podnoszc "kolla na no!i. )ieoczekiwany cios rzuci komisarza na podo!. )owonarodzony tra,i !o w plecy, wyrywajc mu cz$ ubrania i troch ciaa. <ak on by w stanie...5 #aunt przetoczy si i rozejrza. "asywna ko;czyna mutanta urosa, wydu(ajc si na metalowych teleskopach, tworzc nowe zcza i stawy, przeksztacajc swoj struktur. Potworna istota ponownie zadaa cios. 'omisarz odskoczy w lewo, po czym rzuci si na prawo. "etalowe szpony dwukrotnie tra,iy w podo! po obu je!o stronach. 7awne, /arkin i 6a,,ran doskoczyli do nie!o. 6a,,ran

stara si strzeli$ z bliskiej odle!oci, ale na lini strzau wszed mu /arkin, kt ry wrzeszcza i skaka, starajc si odwr ci$ uwa! robota. 6hwil p 4niej /arkin lecia w powietrzu tra,iony pot(nym ciosem na odlew. 7awne nie mia czasu na zaadowanie kolejne!o pocisku, wic u(y ba!netu w walce wrcz, wbijajc !o pot(nym zamachem w czaszk potwora. +strze rozorao kable1 ci!na i !owa mutanta opada pod dziwacznym ktem. )owonarodzony wojownik zatoczy kr! rk, odrzucajc majora od siebie i jednoczenie wydu(ajc zasi! do piciu metr w. #aunt przetoczy si po pododze, chwytajc wyrzutni. 6i z ! ry, tra,iajc w zcze na dru!im okciu, z atwoci przecinajc osabion struktur ko;czyny. Potem wbi bro;, ostrzem naprz d, w twarz mechaniczne!o (onierza. +strze wyszo !adko, w powodzi oleju i mlecznej cieczy podobnej w konsystencji do krwi. Potw r upad na plecy, sztywny i zimny, wiato powoli !aso w je!o oczach. <ednak do te!o czasu &'8 wyrzuci z siebie szeciu kolejnych przekltych ?elaznych /udzi. -a nimi, nastpnych czterdziestu wojownik w wydobyo si ze swoich nisz, omoczc metalowymi stopami o posadzk. Pozostali zatrzli kratami, wydajc z siebie nieludzkie wycie. 2 @ciekamy9 )a Fetha, teraz albo ni!dy9 2 wrzasn #aunt. #+

Ponad cztery !odziny zabrao im odnalezienie i wywalczenie sobie dro!i do rodka, cztery !odziny od dna szybu na wz! rzu do drzwi do Edicule. -amknli drzwi przed zastpami metalowych koszmar w o bkitnych oczach i mo!li ucieka$. 3le nawet biorc pod uwa! atwo$ powrotu t sam dro!, #aunt wiedzia, (e musi mie$ wicej czasu, tak wic nakaza majorowi ustawienie zapalnik w na cztery i trzy czwarte standardowej !odziny. <u( teraz powr t na powierzchni op 4nia si. Domor z ka(dym krokiem wydawa si sabn$, a pozornie sprawni A&zansaB i /arkin r wnie( zwalniali, ! wnie z powodu b lu z odniesionych w walce ran. -ostawili za sob wikszo$ broni z wyczerpanymi ma!azynkami. )oszenie przy sobie zbdne!o zomu nie miao sensu. 8yrzutnia majora 7awne nadal dziaaa i to on prowadzi kolumn razem z "kollem, kt re!o karabin mieci w sobie powoli wyczerpujc si ener!i, kt ra mo!aby wystarczy$ mo(e na tuzin strza w. Dorden, Domor i /arkin byli bezbronni, jeli nie liczy$ sztylet w. 'arabin /arkina, nada sprawny dziki konstrukcji mechanicznej, a nie ener!etycznej, ni s teraz idcy w tylnej stra(y 6a,,ran. #aunt zleci mu t ,unkcj, !dy( zranione rami &zalone!o /arkina nie pozwalao mu na celne strzelanie. :ra!! nale!a, (eby m ! dalej nie$ swoje dziako automatyczne, ale w ma!azynku nie zostao ju( du(o pocisk w, a poza tym komisarz nie by pewien, czy ranny (onierz bdzie w stanie je obsu!iwa$. Potem zanurzyli si w ciemno$ tuneli. #aunt przeklina same!o siebie, (e o tym zapomnia. 8szystkie latarki nie dziaay, a !dy oddalili si od Edicule, musieli zatrzymywa$ si, podczas !dy 6a,,ran i "koll szli na poszukiwania drewna czy ubra; ci!anych z trup w.

-dobyli w ten spos b dwadziecia zaimprowizowanych pochodni, zrobionych z pas w tkaniny nawinitych wok drewnianych paek i metalowych prt w, zwil(onych kroplami z ostatniej butelki w dki AwiconkiB, jak posiada :ra!!. +wietlajc sobie dro! mi!oczcym wiatem pochodni, ruszyli dalej, mijajc miejsce poprzednie!o starcia i jeszcze dalej, wspinajc si ku powierzchni. #dy przechodzili przez jaskini zawalon mierdzc mas wro! w, #aunt nakaza przeszukanie trup w w poszukiwaniu innych, mechanicznych broni, kt rych nie tkna wysysajca ener!i atmos,era tuneli. <ednak smr d misa zwabi roje owad w, wic teraz poskrcane !roteskowo ciaa zamieniy si w wijc si, odra(ajc mas robak w. )ie liczyli upywajce!o czasu. &zli dalej. #aunt stara si nie zastanawia$, przez co musieli przej$ "koll i 6a,,ran, zbierajc materiay potrzebne do zrobienia pochodni. .e paliy si szybko, nie owietlajc nicze!o wicej, poza najbli(szym otoczeniem niosce!o. #aunt czu, jak w ciao wkrada si zmczenie, po raz pierwszy uwiadamiajc sobie, (e korytarze wywieraj sw j wpyw nie tylko na 4r da ener!ii elektrycznej. <eli on czu si znu(ony, to jak si czu Domor5 Dwukrotnie musia zatrzymywa$ !rup, !dy "koll i 7awne za daleko oddalili si od ! wnej czci wlokce!o si oddziau. *le czasu mino5 6hronometr ju( dawno przesta dziaa$. #aunt zacz si nawet zastanawia$, czy eksploduj same adunki. 3 mo(e detonatory ledwie zaiskrz i z!asn, zanim wywoaj eksplozj5

Dotarli do ostre!o zakrtu. 8edu! przypuszcze; komisarza miny ju( dobre trzy !odziny. - przodu nie byo ladu "kolla i 7awne. -apali kolejn pochodni i spojrza w ty, !dzie /arkin i :ra!! przechodzili wanie ze swoj pochodni. 2 *d4cie dalej 2 nakaza, majc nadziej, (e to waciwa dro!a. :ez wyostrzonych zmys w "kolla czu si za!ubiony. 't ry to by zakrt5 /arkin i :ra!!, obdarzeni niezwyk zdolnoci orientacji, waciw wszystkim mieszka;com .anith, wydawali si nie mie$ (adnych wtpliwoci. 2 Po prostu id4cie dalej, na zewntrz. #dy napotkacie sier(anta "kolla lub majora 7awne, powiedzcie im, (eby r wnie( szli dalej. +!romna sylwetka :ra!!a zakoysaa si, !dy (onierz przytakn i ruszy razem z chudym towarzyszem u boku. 8kr tce wiateko ich pochodni z!aso w tunelu. #aunt czeka. #dzie, na Fetha, byli pozostali5 "ijay minuty, peznc, wlokc si. -ami!otao wiato. 8 polu widzenia pojawi si 6a,,ran, wynurzajc si z ciemnoci z karabinem /arkina w rkach. 2 &ir5 2 #dzie jest Domor i medyk5 2 zapyta #aunt. 6a,,ran wydawa si by$ zaskoczony. 2 )ie mijaem ich... 2 -amykalicie kolumn, (onierzu9 2 )ie mijaem ich, sir9 2 odwarkn 6a,,ran. #aunt zacisn pi$ i uderzy si kilka razy w czoo. 2 *d4cie dalej. <a wr c po nich. 2 8r c z panem, sir... 2 zacz 6a,,ran. 2 *d4cie9 2 rzuci kr tko #aunt. 2 .o jest rozkaz,

(onierzu9 <a wr c i ich poszukam. 6a,,ran zawaha si. 8 niepewnym wietle pochodni #aunt dostrze! niepok j w oczach mode!o (onierza. 2 -robilicie wszystko, o co m !bym prosi$, 6a,,ran. 8y i pozostali. Pierwszy i <edyny, najlepszy z re!iment w. <eli mam umrze$ w tej dziurze, bd umiera szczliwy, (e udao mi si wyprowadzi$ std jak najwicej z was. 8yci!n do nie!o rk. <ednak 6a,,ran wydawa si by$ oszoomiony tak pou,aoci i odsun si. 2 Do zobaczenia na powierzchni, komisarzu 2 powiedzia stanowczo 6a,,ran. #aunt zawr ci i ruszy korytarzem w mrok. %wiateko 6a,,rana pozostao nieruchome, mru!ajc do nie!o, p ki nie znikn z je!o zasi!u. &kalisty tunel by wil!otny i zimny. )ie byo (adnych lad w Dordena ani Domora. #aunt otworzy usta, (eby ich zawoa$, ale sam si uciszy. +taczajcy !o mrok by zbyt !boki, zbyt mroczny, (eby woa$. 3 teraz, obudzeni z letar!u ?ela4ni /udzie mo! czai$ si w tych korytarzach, nasuchujc wszelkich od!os w. 'orytarz odbie!a na lewo. #aunt zwalczy w sobie panik. 8ydawao mu si, (e idzie nie t dro!, co wczeniej, (e !dzie chyba prze!api zakrt. <este z!ubiony, wyszepta !os w je!o umyle. #os Fereyda5 Derciusa5 "acarotha5 <este z!ubiony, bezrozumny i sentymentalny !upcze9 +statnia pochodnia zaskwierczaa i z!asa. +!arna !o ciemno$. Po chwili wzrok dostosowa si do nowych warunk w i #aunt zobaczy przed sob blady poblask. 7uszy w je!o kierunku.

/ekko opadajcy korytarz ko;czy si u wejcia do naturalnej, !bokiej jaskini, owietlonej ,os,oryzujcym blaskiem, emitowanym przez rolinno$ naskaln, pokrywajc ciany i sklepienie komory. :ya to rozle!a pieczara, wypeniona stosami potrzaskanych kamieni i upstrzona plamami ciemnych sadzawek. &topa poliz!na mu si na lu4nym (wirze i z najwikszym trudem odzyska r wnowa!. )a prawo swoj !ardziel rozpocieraa praktycznie niewidoczna otcha; bez dna. 'ilka krok w dalej musia przekroczy$ krawd4 kolejnej rozpadliny. "ae kratery wypeniaa czarna, oleista ciecz, wypuszczajc na powierzchni bbelki powietrza. Dziwaczne, lepe owady z tykowatymi odn (ami i wielkimi, boniastymi skrzydami szumiay w p cieniu jaskini. Domor le(a na boku, na plat,ormie zimnej skay, cichy i nieruchomy. #aunt podpez do nie!o. ?onierz zosta uderzony w ty !owy tpym narzdziem. ?y, chocia( ledwoD a odniesionym poprzednio ranom nie pomo!y nowe obra(enia. 8 pobli(u le(aa wypalona pochodnia, jak r wnie( rozrzucone skadniki zestawu medyczne!o, pomieszane rolki banda(y i ,lakoniki ze rodkami antyseptycznymi. 2 Doktorze5 2 zawoa #aunt. 6iemne ksztaty skoczyy na nie!o z obu stron. Pochwyciy !o silne, brutalne donie. Dostrze! element munduru <ant, !dy pr bowa walczy$. -asadzka bya tak doskonale pomylana, (e prawie !o zaskoczya, jednak staa ostro(no$ sprawia, (e by !otowy na wszystko. Poza tym ostrze!y !o pozostawione lady= Domor i rozerwana apteczka. 'opn mocno, amic co w ciele napastnika, wyrwa si, tnc jednoczenie ostrzem sztyletu. "(czyzna

jkn, po czym krzykn !oniej i peniej, !dy wyco,ujc si, nie tra,i no! na !runt i spad w rozpadlin. 3le inni atakowali !o, kopic i uderzajc. .rzy pary rk, trzech ludzi. 2 8ystarczy9 Ebzan, do$ te!o9 +n jest m j9 +szoomiony #aunt zosta podniesiony przez trzech Patrycjuszy. -am!lonymi oczami, rozejrza si po jaskini i dostrze! Flense, popychajce!o przed sob Dordena i trzymajce!o lu, pistoletu przy skroni poblade!o starsze!o m(czyzny. 2 #aunt. 2 Flense9 .y Fethowy szale;cu9 .eraz nie czas na to9 2 8rcz przeciwnie, komisarzu1pukowniku, to najlepszy moment. 8reszcie nadszed ten czas... dla ciebie, dla mnie. "usimy sobie co wyjani$. .rzech janti;skich (onierzy zaprowadzio #aunta przed oblicze Flense i je!o zakadnika. 2 <eli chodzi ci o na!rod, Flense, to sp 4nie si. -anim tam tra,isz, ju( jej nie bdzie 2 wysycza #aunt. 2 )a!roda5 )a!roda5 2 umiechn si Flense, ci!ajc oszpecon twarz. 2 )ie dbam o to. )iech Dra>ere si o to martwi, albo ten potw r 0eldane. Pluj na ich na!rod9 Przyszedem tu po ciebie9 2 <estem wzruszony 2 odpowiedzia #aunt. 8 odpowiedzi dosta uderzenie w ty !owy od jedne!o z (onierzy. 2 Do$ te!o, 3>ranche9 2 warkn Flense. 2 Pu$cie !o9 )iechtnie, trzej Patrycjusze pucili !o i odstpili o krok. /ekko oszoomiony po ciosie #aunt wyprostowa si, spo!ldajc w oczy pukownikowi Flense. 2 .eraz rozstrzy!niemy spraw honoru 2 powiedzia

Patrycjusz. #aunt umiechn si rozbrajajco, ale w je!o oczach nie byo wesooci. 2 &praw honoru5 3 ty ci!le to samo. 'on,likt midzy .anith i <ant5 <este sko;czonym idiot, Flense, wiesz o tym5 Flense zn w si skrzywi, wbijajc lu, pistoletu w skro; wijce!o si Dordena. 2 )adal kpisz sobie z dawne!o du!u5 6hcesz, (ebym na twoich oczach zastrzeli te!o czowieka5 2 ?artuj dalej, #aunt 2 wymrucza Dorden. 2 <eli mam dalej sucha$ te!o miecia, to ju( wol, (eby mnie zastrzeli. 2 )ie udawaj, (e nie odczuwasz b lu starej rany, dawnej zdrady 2 powiedzia z po!ard w !osie Flense. #aunt westchn. 2 Dercius. 6hodzi ci o Derciusa9 %wity Feth, niech to ju( si sko;czy9 8iem, (e <anti;czycy nie lubi si przyznawa$, (e mieli tch rza w swoich nieskalanych szere!ach, ale to zaszo ju( za daleko9 #enera Dercius, niech !nije je!o plu!awa dusza, opuci moje!o ojca i je!o jednostk na 'entaur. @ciek i zostawi ich, (eby z!inli. 'iedy wykonaem wyrok na Derciusie wiele lat temu na 'hedd, bya to tylko sprawiedliwo$ na polu bitwy, kt r miaem prawo wprowadzi$ penic obowizki komisarza *mperium9 2 +n opuci swoich (onierzy, Flense9 2 kontynuowa po chwili. 2 )a .ron -iemi, nie ma takie!o re!imentu w #wardii, kt ry nie ma swojej czarnej owcy, swoje!o syna marnotrawne!o9 Dercius okry ha;b <ant9 )ie ma (adne!o powodu, (eby przedu(a$ kon,likt ze mn i moimi

Duchami9 .a bezrozumna walka kosztowaa (ycie dobrych (onierzy po obu stronach9 6o z te!o, (e troch wyprzedzilimy was na Fortis5 <akie znaczenie maj wypadki na Pirycie i 3bsalomie5 @parci <anti;czycy, po prostu nie wiecie, kiedy przesta$, prawda5 )ie wiecie, !dzie ko;czy si honor i zaczyna dyscyplina9 Flense poci!n za spust, strzelajc w !ow Dordenowi, kt ry bezwadnie osun si na ziemi. #aunt chcia skoczy$ w prz d, o!arnity szalem, ale Flense podni s pistolet, celujc w je!o pier. 2 .o sprawa honoru 2 rzuci Flense 2 ale zapomnij o rywalizacji midzy <ant i .anith. .o sprawa tylko pomidzy nami, pomidzy tob i mn. 2 + czym ty m wisz, Flense5 2 wycedzi #aunt przez zacinite z !niewu zby. 2 .w j ojciec i m j ojciec. :yem synem arystokraty z <ant )ormanidus. &padkobierc wadcy prowincji i waciciela o!romnej posiadoci. 'iedy wysae moje!o ojca do pieka z etykietk tch rza, wszystkie moje ziemie i tytuy zostay mi odebrane. +debrano mi nawet rodowe nazwisko. .o te( przepado. -ostaem zmuszony do wywalczenia sobie dro!i na szczyt. -aczynaem od szere!owca. "usiaem dowie$, co jestem wart, musiaem wyrobi$ sobie nowe, okryte saw nazwisko. "oje (ycie stao si du!, piekieln walk z niesaw, kt r zawdziczam tobie. 2 .w j ojciec5 2 powt rzy #aunt. 2 " j ojciec. 3ldo Dercius. 'onsekwencje te!o proste!o stwierdzenia rozbysy w umyle *brama #aunta. -obaczy i zrozumia, dlacze!o to spotkanie nie mo(e zako;czy$ si w (aden inny spos b.

7zuci si na pukownika Flense. Pistolet wypali. #aunt poczu !orc i! b lu w piersi, ale rozpdem wpad na pukownika Patrycjuszy. @padli razem na ostre skay, przetaczajc si po nich, ranic ciao o ostre wystpy. Flense trzasn #aunta rkojeci pistoletu w bok !owy. #aunt wbi okie$ !boko w bok <anti;czyka, a( poczu, jak pkaj (ebra. Flense zawy i zapa komisarza, przerzucajc !o nad !ow. #aunt ci(ko upad na plecy, z wysikiem wsta i od razu dosta kopniaka w twarz. -n w upad na skay, rozpryskujc odamki (wiru. Flense zn w na nie!o skoczy, ale nadzia si na wystawion no! komisarza, kt ra wybia mu z piersi oddech. Flense upad na nie!o, si!n rkami do !arda. #aunt usysza ch ralne okrzyki obserwujcych ich trzech (onierzy, powtarzajcych nazwisko swoje!o dow dcy. #dy Flense zacisn uchwyt, #aunt zacz rzzi$, a (onierze zamienili AFlense9B na to nazwisko rodowe, kt re zostao mu odebrane w nieasce. 2 Dercius9 Dercius9 Dercius9 Dercius. 8ujek Dercius. Fethowy 8ujek Dercius... 6ios #aunta tra,i w usta pukownika, odrywajc ich od siebie, zalanych krwi. 'omisarz przeturla si, tra,iajc na ciao swoje!o przeciwnika, plasujc trzy ciosy, cztery, pi$ dobrze wymierzonych cios w. Flense wyrwa si, kopn komisarza w !ow, kt ry przez chwil le(a o!uszony. Flense stan nad nim, ciskajc w rkach kawa skay, kt rym chcia zmia(d(y$ !ow #aunta. 2 -a moje!o ojca9 2 wrzasn Flense. 2 -a moje!o9 2 wysycza #aunt. <e!o bojowy sztylet z

.anith przeci powietrze i wbi si w czaszk Patrycjusza. :roczc krwi z ust, otwierajc je w niesyszalnym okrzyku, Flense zatoczy si w ty, z pluskiem wpadajc do sadzawki z czarn ciecz. #aunt le(a obolay na p ce skalnejD nie m ! si ruszy$. <e!o ludzie, pomyla, oni zaraz... 7ozle! si prawie jednoczesny trzask karabinu snajperskie!o, karabinu laserowe!o i wyrzutni kolczastych pocisk w. #aunt podni s si z wysikiem. 6a,,ran, 7awne, "koll, /arkin i :ra!! wchodzili wanie do jaskini. .rzej Patrycjusze le(eli martwi. 2 )a powierzchni... musimy i$... 2 wykaszla #aunt. 2 )o to zabieramy si std9 2 odpar 7awne, podczas !dy :ra!! d4wi!n bezwadne ciao Domora. #aunt pokutyka do le(ce!o ciaa Dordena. "edyk nadal (y. +pr (niony ma!azynek pistoletu Flense nie dostarczy dostatecznej ener!ii, wic strza tylko zrani Dordena, tak jak tylko zrani pier #aunta, !dy ten rzuci si na Patrycjusza. #aunt podni s ciao lekarza. 6a,,ran i "koll podbie!li, (eby mu pom c, ale komisarz powstrzyma ich. 2 )ie mamy ju( du(o czasu. 8ynomy si std9 #, Podziemna eksplozja zniszczya wiksz cz$ %wityni1 Primaris na "enazoid Epsilon, wypalajc reszt w po(odze o!nia. &iy *mperium wyco,ay si z podbite!o ksi(yca i powr ciy na pokady czekajcych na orbicie statk w. #aunt przeczyta wiadomo$ od "istrza 8ojny "acarotha, kt ry skada podzikowania za wo(ony

wysiek i !ratulowa sukcesu. -mi w rkach ,oli i wyrzuci j do mieci. -abanda(owany i obolay, przechodzi przez skrzydo medyczne ,re!aty )a>arre, do!ldajc rannych... Domora, Dordena, 6orbeca, /arkina, A&zansB :ra!!a, stu innych... #dy przechodzi obok posania 6orbeca, pukownik przywoa !o szorstkim, cho$ sabym szeptem. 2 7awne powiedzia mi, (e znale4licie to co. 8ysadzilicie w powietrze. &kd pan wiedzia5 2 )ie rozumiem. 2 &kd pan wiedzia, co robi$5 )a Pirycie powiedzia pan, (e mamy przed sob ci(k dro! do przebycia. )awet wtedy, !dy dowiedzielimy si, cze!o szukamy, ni!dy nie powiedzia pan, co ma zamiar z tym zrobi$. &kd taka decyzja5 #aunt umiechn si. 2 Poniewa( to byo ze. )awet nie wyobra(acie sobie, co tam zobaczyem, 6olm. /udzie wymylaj obkane rzeczy. )a Fetha, !dybym by na tyle szalony, (eby wykorzysta$, co tam znalazem... #dyby mi si udao... m !bym same!o siebie uczyni$ nowym ! wnodowodzcym. 'to wie, mo(e nawet *mperatorem... 2 *mperator #aunt. 6 (... )ie4le brzmi. .roch Fethowo witokradczo, co prawda. #aunt rozemia si. +dzwyczai si od te!o. 2 .en 'armazynowy sekret na Epsilonie by heretycki i ska(ony 6haosem. -y do szpiku koci, jakkolwiek na to spojrze$. 3le tak naprawd wcale nie dlate!o chciaem !o zniszczy$. 6orbec a( si podni s na okciach. 2 )aprawd5 8ic czemu5

*bram #aunt opar !ow na doniach i westchn jak kto, kto pozby si wielkie!o ci(aru z serca. 2 'to powiedzia mi, co mam zrobi$, pukowniku. .o byo dawno temu...

s!omnienie Darendara Dwadzie"cia lat wcze"niej 6zterech hyrka;skich (onierzy kroio owoce na onie(onym dziedzi;cu, owietlonym piercieniem lamp. 8 jakiej piwnicy znale4li kilka beczek, a po ich otworzeniu okazao si, (e zawieraj wielkie, okr!e owoce z letnich zbior w, zanurzone w pikantnej zalewie. %miali si i (artowali, kadc je na kamiennym bloku i krojc na kawaki ostrzami ba!net w. <eden z nich wyci!n srebrn tac, kt r ukrad z kuchni i nakada na ni czstki owoc w, zamierzajc zanie$ je do ! wne!o holu, !dzie du(a !rupa (onierzy witowaa i opijaa zwycistwo. )oc skradaa si powoli, opadajc na potrzaskane dachy Paacu -imowe!o, rozbyskujc wiatem !wiazd niczym zimnym odblaskiem zamarznitych so;c. 'adet1komisarz wyszed na dziedziniec, rozkoszujc si chwil samotnoci. Przez kamienne ciany przebijay si odle!e od!osy miechu i piewu. #aunt umiechn si. 7ozpozna koszarow pie; zwycistwa, piewan ,aszywie przez ch r ponad czterdziestu 0yrkan w. 'to w tekcie zamieni imi bohatera na je!o wasne. )ie pasowao do melodii, ale i tak j piewali, szcze! lnie dononie, !dy tra,iay si pieprzne zwrotki. Plecy nadal !o bolay od niezliczonych poklepywali i !ratulacji, kt re odebra w ci!u ostatnich kilku !odzin. "o(e teraz wreszcie rzestan nazywa$ !o A"odymB.

&pojrza w ! r, na wiata ldowania kilkunastu prom w transportowych, przewo(cych wie(e oddziay okupacyjne na powierzchni planety. *ch ciemne kaduby czarniejsz plam znaczyy nocne niebo. %wiata przypomniay mu o !wiazdozbiorach. )i!dy nie potra,i si w nich poapa$. /udzie widzieli w nich r (ne ksztaty= wojownik w, byki, w(e, czy korony. 8edu! nie!o bya to tylko kwestia interpretacji, niedoskonae!o wyobra(enia oparte!o na ukadzie !wiazd. )a "anziporze, wiele lat wczeniej, kucharz +ric sadza !o sobie na kolanach i naucza !o poszcze! lnych nazw. 8iele lat temu. 8tedy rzeczywicie by mody. +ric zna wszystkie konstelacje, potra,i rysowa$ na niebie obrazy, czy ze sob !wiazdy, p ki nie utworzyy wizerunku lwa lub byka. #aunt ni!dy nie by w stanie zobaczy$ rysunku, nie widzc linii czcych !wiazdy ze sob. .eraz te( wiedzia, (e wiata reprezentuj transportowce, ale nie potra,i sobie wyobrazi$ ich ksztat w. .ylko wiata. #wiazdy i wiata, wiata i !wiazdy, podkrelajce i przedstawiajce znaczenia i ,unkcje, kt rych nie potra,i jeszcze dostrzec i zrozumie$. .ak jak umierajce !wiazdy, przemykajce po niebie wiata re,lektor w !asy, rozmywajc si w pasmach czarne!o dymu, znaczce!o stru! czerni lad na ciemnym nieboskonie, unoszc si z wci( palcych si z!liszcz Paacu -imowe!o. -apinajc paszcz, #aunt przeszed przez kolumnad, liz!ajc si na nie!u. "in wielki stos ustawionych w piramidk hem w &ecesjonist w. :i od nich smr d zatche!o potu, smr d klski. 'to naprdce namalowa na ka(dym z nich wizerunek !ry,a 2 znak re!imentu

0yrkan w. "(czy4ni podnieli wzrok, !dy usyszeli chrzst but w pod stopami zbli(ajce!o si #aunta. 2 .o "ody9 2 krzykn jeden z nich. #aunt zdoa jednoczenie umiechn$ si i skrzywi$. 2 -wycizca z Darendary9 2 zawt rowa mu dru!i w pijackim zachwycie, w kt rym jednak nie byo najmniejsze!o ladu ironii. 2 Prosz przyczy$ si do uczty, sir9 2 powiedzia pierwszy, wycierajc pokryte sokiem rce o wierzch swojej koszuli. 2 Prosz napi$ si z (onierzami, kt rzy chtnie wypij z kieliszek z bohaterem9 2 3lbo dwa i trzy9 2 3lbo pi$, dziesi$, a nawet sto9 #aunt podzikowa im skinieniem !owy. 2 -araz tam przyjd. +tw rzcie skrzynk dla mnie. -amiali si i wr cili do swoje!o zajcia, zn w (artujc. #dy #aunt przechodzi obok nich, jeden z (onierzy poda mu ociekajc po wk owocu. 2 )iech pan we4mie chocia( to9 )ajlepsze (arcie, jakie mamy od kilku ty!odni9 #aunt zatopi zby w sodkim, oleistym mi(szu. Dziwny, r (owy owoc ocieka !stym sokiem niczym dobrze nasczona !bka. Podzikowa !estem i odwr ci si od (onierzy. 7zeczywicie owoce byy przepyszne. ?arocznie w!ryza si w mi(sz, przeykajc !sty i sodki nektar. /epki sok spywa mu z kcika ust. -amia si, czujc si naprawd mody, jak dziecko. .o bya najsodsza rzecz, jakiej skosztowa na Darendarze. )ie, jednak nie to byo najsodsze.

)ajsodsze byo poczucie trium,u, kt re o!arno !o po raz pierwszy w (yciu. <e!o pierwsze zwycistwo. Pierwsza okazja, (eby wykaza$ si lojalnoci wobec *mperatora i *mperium, wobec su(by, kt r nauczy si kocha$ i by$ jej posusznym. 8 owietlonych drzwiach przed nim pojawia si posta$. #aunt natychmiast rozpozna zwalist sylwetk. #watownie poderwa rk z owocem, starajc si zasalutowa$. 2 &pocznij, *bram 2 powiedzia +ktar. 2 'ontynuowa$ ob(eranie si. 8y!lda cakiem smakowicie. 6hyba te( musz sobie zaatwi$ co do zjedzenia. 2 Prosz i$ za mn. +b!ryzajc sodki mi(sz a( do sk rki, #aunt ruszy z powrotem. Doszli do (onierzy na dziedzi;cu. +ktar zapa cay owoc, rzucony przez (onierzy i rozdzieli !o na dwie czci. 8 ciszy przeszli przez pachnce zioami cie(ki, dochodzc do paacowych o!rod w po!r(onych teraz w mrocznym bkicie. +baj jedli, siorbic sok i wypluwajc pestki. +ktar wrczy po wk owocu #auntowi i razem !o wyko;czyli. Przystanli pod przyciemnionymi witra(ami kaplicy, odrzucili na bok resztki i stali przez du! chwil, poykajc i zlizujc sok z lepkich palc w. 2 &makuje wymienicie 2 powiedzia w ko;cu +ktar. 2 6zy zawsze bdzie tak smakowa$5 2 zapyta #aunt. 2 -awsze, obiecuj ci to. .rium, jest celem, do kt re!o wszyscy zd(amy i wszyscy pra!niemy. 'iedy !o osi!niesz, trzymaj si !o i ciesz si ka(d sekund. +ktar otar brod wierzchem doni. <e!o twarz bya cieniem w p mroku.

2 -apamitaj jednak, *bram, (e nie zawsze jest to tak wyra4ny cel, jak ci si wydaje. /iczy si tylko zwycistwo, ale sztuka pole!a na tym, (eby wiedzie$, !dzie naprawd ono si znajduje. Do licha, zabicie wro!a jest zadaniem dla zwykych (onierzy. Przed komisarzem stoi bardziej subtelne zadanie do rozwizania. 2 -nalezienie sposobu na zwycistwo5 2 /ub osi!nicie celu, o kt ry si walczy. /ub to, jaki rodzaj zwycistwa bdzie bardziej si liczy w du!im okresie. "usisz wykorzystywa$ wszystko, co posiadasz, ka(de przeczucie. Patrze$ pod ka(dym ktem. )i!dy, przeni!dy, nie pole!aj na prostych taktycznych rozwizaniach. 'adra o,icerska czasami bywa tak sprytna jak dupa orka. <estemy politycznymi zwierztami, *bram. <eli wykonamy swoj robot waciwie, zostaje zachowana r wnowa!a midzy dobrem i zem. :iaym i czarnym. <estemy interpretatorami walki, jej tumaczami. )adajemy wojnie znaczenie, nasycamy j subtelnoci, a czasami nawet koniecznoci i potrzeb. -abijanie jest naj!orsz i najbardziej bezmyln prac, jak wykonuj ludzie. )aszym zadaniem jest przeksztacenie tej mierciononej machiny w narzdzie dobra. Dla chway *mperatora. Dla chway i spokoju nasze!o sumienia. Przez chwil stali zamyleni. +ktar zapali jedno ze swoich !rubych cy!ar, wydmuchujc biae piercionki dymu w nocne powietrze. 2 -anim zapomn 2 na!le doda. 2 <est jeszcze jedna rzecz, kt r musisz zrobi$, zanim bdziesz m ! odmaszerowa$. +dmaszerowa$9 6o ja m wi5 -anim doczysz do (onierzy w holu i zalejesz si w pestk9 #aunt rozemia si.

2 .rwaj przesuchania. *nkwizytor De,ay przyby specjalnie po to, (eby wybada$ naszych je;c w. )o wiesz, zwyczajowe polowania na czarownice, !dy jest ju( po wszystkim. 3le # wne Dow dztwo nale!a. *nkwizytor to rozsdny czowiek, znam !o od lat. Przed chwil z nim rozmawiaem i najwyra4niej potrzebuje twojej pomocy. 2 "ojej5 2 Dokadnie tak. 8ymieni ci z nazwiska. <eden z je!o wi4ni w nie chce rozmawia$ z nikim innym, tylko z tob. #aunt zamru!a. &owa komisarza1!eneraa wprawiy !o w zakopotanie, ale doskonale wiedzia, o ko!o chodzi. 2 Po drodze wpadnij do nie!o, zanim przyczysz si do (onierzy, dobra5 #aunt skin !ow. +ktar poklepa !o po ramieniu. 2 Dobrze si dzisiaj spisae, *bram. .w j ojciec byby z ciebie dumny. 2 <estem pewien, (e jest, sir. "o(liwe, (e +ktar umiechn si, ale nie mo(na byo te!o powiedzie$ na pewno w ciemnociach o!rodu przy kaplicy -imowe!o Paacu. #aunt odwr ci si, (eby odej$. 2 <eszcze jedno, sir 2 powiedzia na!le, odwracajc si z powrotem. 2 Pytaj, #aunt. 2 6zy m !by pan spr bowa$ zasu!erowa$ (onierzom, (eby przestali m wi$ na mnie A"odyB5 <eszcze przez du!i czas sysza za sob dziki miech +ktara. Donie lepiy mu si od zaschnite!o soku. Przeszed przez du!i, owietlony korytarz, wy!adzajc ,ady paszcza i poprawiajc czapk kadeta.

Przed sob widzia ukowate przejcie. &taa w nim honorowa stra( 0yrkan w w penych pancerzach bojowych, z broni lu4no zwisajc z ramion. +pr cz nich wida$ byo r wnie( inne postacie= przemykajce si w cieniu zakapturzone sylwetki, mamroczce i wymieniajce pytki danych albo zapiecztowane zapisy zezna;. 8 powietrzu czu$ byo kadzida. #dzie, w innym pomieszczeniu, kto !ono jcza. )adzorujcy stra( 0yrkan w major .anhause wezwa !o !estem i skierowa na lewo. #auntowi wydawao si, (e stary (onierz puci do nie!o oko. 8 korytarzu na lewo, przed zamknitymi drzwiami, sta chopak. 8 moim wieku, pomyla #aunt, podchodzc do nie!o. 6hopak podni s !ow. :y blady i chudy, cho$ wy(szy od #aunta, a wydawa si jeszcze wy(szy z uwa!i na du!ie szaty o rdzawym kolorze. "ia rozbie!ane oczy. .uste, czarne wosy zwisay po jednej stronie blade!o oblicza. 2 )ie mo(esz tu wej$ 2 powiedzia surowo. 2 <estem #aunt. 'adet1komisarz #aunt. 6hopak zamar. +dwr ci si, zapuka do drzwi, po czym uchyli je lekko, !dy z wntrza odpowiedzia !os. )astpia kr tka wymiana, kt rej #aunt nie usysza, po czym z pokoju wysza wysoka posta$, zamykajc za sob drzwi. 2 )a razie to wszystko, #ra>ier 2 powiedziaa do chopaka, kt ry wyco,a si midzy cienie. )ieznajomy by wysoki i pot(ny, wikszy nawet od +ktara. )osi ozdobny pancerz z du!im, purpurowym paszczem. .warz ukryta bya pod jednolitym kapturem, kt ry napawa strachem #aunta. Przez moment, byszczce

oczy spo!lday na nie!o przez szczeliny kaptura, oceniajc i obserwujc. Potem m(czyzna zdj kaptur. <e!o twarz bya przystojna, cho$ pena powa!i. #aunt ze zdziwieniem dostrze! w niej wsp czucie, b l, zmczenie i zrozumienie. /odowato biaa cera w jaki spos b krya w sobie ciepo i wiato$. 2 <estem De,ay 2 powiedzia inkwizytor niskim, d4wiczcym !osem. 2 .y jeste kadet #aunt, jak przypuszczam. 2 .ak jest, sir. 6o mam zrobi$5 De,ay podszed do nie!o, kadc mu rk na ramieniu i obracajc, zanim ponownie przem wi. 2 Dziewczyna. -nasz j. .o nie byo pytanie. 2 -nam t dziewczyn. .o znaczy... spotkaem j. 2 +na jest kluczem, #aunt. 8 jej umyle znajduj si sekrety, kt re mo! wyjani$ przyczyn te!o, co zamienio ten wiat w siedlisko buntu. 8iem, (e to mczce, ale moim obowizkiem jest odkrycie tej tajemnicy. 2 8szyscy su(ymy *mperatorowi, m j panie. 2 :ez wtpienia, #aunt. Posuchaj mnie. +na m wi, (e ci zna. <estem pewien, (e to brednie. 3le m wi jeszcze, (e bdzie rozmawia$ tylko z tob. #aunt, wykonuj moj prac od tak dawna, (e potra,i wykry$ wejcie. " !bym... wydrze$ z niej sekrety, kt rych szukam, na tysice sposob w. <ednak najmniej bolesnym, zar wno dla niej, jak i dla mnie, byoby wykorzystanie ciebie. 6zy podoasz zadaniu5 #aunt spojrza na nie!o. <e!o surowa, ale i ojcowska twarz ko!o mu przypominaa. +ktara... )ie, wujka Derciusa.

2 6o mam zrobi$5 2 8ejd4 tam i porozmawiaj z ni. )ic wicej. 7ozmowa nie bdzie na!rywana, nie bdzie (adnych mikro,on w ani kamer. Po prostu chc, (eby z ni porozmawia. <eli powie tobie to, co chce powiedzie$, to bdzie to wejcie, kt re!o mo! u(y$. #aunt wszed do pomieszczenia, zamykajc za sob drzwi. 8 niewielkim pokoju nie byo mebli, opr cz stou, przy kt rym stay dwa stoki. )a jednym z nich siedziaa dziewczyna. -e ciany padao jaskrawe wiato lampy sodowej. #aunt usiad na dru!im stoku, naprzeciw niej. <ej oczy byy r wnie czarne, jak jej wosy, a sk ra r wnie biaa jak jej ubranie. :ya pikna. 2 *bram9 8reszcie9 <est tyle rzeczy, o kt rych musz ci powiedzie$9 <ej !os by mikki, ale jednoczenie stanowczy, m wia doskonaym 8ysokim #otykiem. #aunt odwr ci wzrok pod jej natarczywym spojrzeniem. Pochylia si nad stoem, wpatrujc intensywnie w je!o oczy. 2 )ie b j si, *bramie #aunt. 2 )ie boj si. 2 +ch, oczywicie, (e si boisz. )ie musz czyta$ w twoim umyle, (eby to od!adn$. 6hocia(, oczywicie, potra,i czyta$ w mylach. #aunt oddycha !boko. 2 8ic powiedz mi to, co chciabym usysze$. 2 &prytnie, bardzo sprytnie 2 zachichotaa, odchylajc si w ty. .ym razem w prz d pochyli si #aunt.

2 Posuchaj, ja te( nie chc tu siedzie$. &ko;czmy z tym jak najszybciej. <este psykerk, oszoom mnie swoimi wizjami albo do cholery, zamknij si9 "am inne rzeczy, kt re wolabym robi$ w tej chwili. 2 <ak picie ze swoimi (onierzami. +woce. 2 6o5 2 Pra!niesz smaku te!o sodkie!o owocu. Pra!niesz !oi. &odkie!o, soczyste!o owocu... #aunt zady!ota cay. 2 &kd o tym wiesz5 @miechna si zoliwie. 2 "asz sok na brodzie i paszczu. #aunt nie potra,i ukry$ umiechu. 2 * kto teraz jest spryciarzem5 .o nie bya sztuczka psioniczna. .o bya zwyka obserwacja. 2 3le z!odna z prawd, czy( nie5 6zy sprawia ci to jak r (nic5 #aunt skin !ow. 2 +wszem... rzeczywicie sprawia. .o, co powiedziaa mi wczeniej. )ie miao to sensu, ale r wnie( nie miao zwizku z plamami na moim paszczu. 6zemu chciaa ze mn rozmawia$5 8estchna, pochylajc !ow. )a du! chwil zapada cisza. #os, kt ry wreszcie mu odpowiedzia, nie nale(a do modej dziewczyny. &uchy, starczy !os sprawi, (e #aunt co,n si przera(ony. )a *mperatora, na!le zrobio si strasznie zimno9 8idzia par wasne!o oddechu i uwiadomi sobie, (e to nie jest zudzenie. &uchy jak popi !os szepn= 2 8cale nie chc o!lda$ tych rzeczy, *bram, ale mimo

to nadal tam s. 8 mojej !owie. 6zasami s wspaniae. 6zasami przera(ajce. 8idz to, co pokazuj mi ludzie. @mysy s jak ksi(ki. #aunt dr(a cay, kulc si na swoim stoku. 2 <a... ja... lubi ksi(ki. 2 8iem, (e lubisz. 8yczytaam to. /ubie ksi(ki :oni,ace!o. "ia ich tak wiele. #aunt zesztywnia, czujc jak po kr!osupie maszeruj mu zastpy lodowatych mr wek. 6zu jak po policzku spywa mu zamarznita kropla potu. 6zu si jak w puapce. 2 &kd o tym wiesz5 2 Dobrze wiesz, skd. .emperatura w pomieszczeniu jeszcze spada. #aunt zobaczy, jak na powierzchni stou tworzy si l d, trzeszczc i rozupujc drewno. 6ae ciao pokrya mu !sia sk rka. &koczy na no!i i rzuci si do drzwi. 2 Do$ te!o9 Przesuchanie sko;czone9 :ezskutecznie pr bowa otworzy$ drzwi. :yy zamknite. 3 przynajmniej nie chciay si otworzy$ dla nie!o. 6o je blokowao. #aunt zacz wali$ w nie piciami. 2 *nkwizytorze9 *nkwizytorze De,ay9 Prosz mnie wypuci$9 <e!o !os zabrzmia pusto, stumiony w ciasnych wymiarach zimnej celi. :y przera(ony, bardziej ni( kiedykolwiek w swoim (yciu. +bejrza si za siebie. Dziewczyna peza po pododze w je!o stron. <ej oczy byy puste, zam!lone. - rozwartych bezmylnie ust ciekaa lina. @miechna si. :ya to naj!orsza rzecz, jak widzia mody *bram #aunt. #dy przem wia, !os nie pasowa do ruchu ust. &owa nadchodziy jakby z

odle!e!o, straszne!o miejsca. 8ar!i nie nad(ay za wyrywajcymi si z jej !arda ohydnymi d4wikami. 'ulc si w ro!u, obserwujc j, jak powoli, w zwierzcy spos b peznie po lodowatej pododze, #aunt zdoa wyszepta$= 2 6ze!o ode mnie chcesz5 6ze!o5 2 .woje!o (ycia 2 zn w szeleszczcy, nieludzki !os. 2 +dejd4 ode mnie9 2 zamrucza #aunt, bezsilnie szarpic za klamk. 2 6o chciaby wiedzie$5 2 zapytaa dziewczyna, na!le zatrzymujc si. 7ozpaczliwa myl pojawia si w je!o umyle. "o(e jeli zmusi j do rozmowy, to powstrzyma j, mo(e wymyli jaki spos b... 2 6zy zostan komisarzem5 2 zapyta, walc w drzwi, waciwie nie przejmujc si odpowiedzi na pytanie. 2 +czywicie. -amek powoli zacz puszcza$. <eszcze kilka chwil9 -ajmij j rozmow9 2 Powiedz mi co wicej 2 za(da, w nadziei, (e przestanie i$ w je!o kierunku. Przez kilka sekund siedziaa w milczeniu, zamylona. <ej oczy pociemniay. Dr(cy, wysoki !os zn w si odezwa= 2 Powiedziaam ci ju( wczeniej. :dzie ich siedem. &iedem kamieni mocy. @su; je i bdziesz wolny. )ie niszcz ich. 3le najpierw musisz znale4$ swoje duchy. #aunt wzruszy ramionami, siujc si z zamkiem, nadal nie suchajc jej s w zbyt uwa(nie. 2 6o to wszystko, na Fetha, znaczy5 2 6o znaczy Ana FethaB5 2 odpowiedziaa spokojnie. #aunt zawaha si. )ie mia pojcia, co znaczyo to

sowo i dlacze!o !o u(y. 2 .woja przyszo$ wpywa na ciebie. Duchy, duchy, duchy. #aunt odwr ci si. :dzie walczy, jeli bdzie musia. Drzwi nie poddaway si, a ta optana dziewczyna bya zbyt blisko. 2 8 moim zawodzie to czsto spotykane. -ajmuj si ich produkcj. Powiedz mi co bardziej u(yteczne!o. 2 <este anrothem. 2 6zym5 -asyczaa, wpatrujc si w nie!o= 2 )ie mam blade!o pojcia, co to znaczy, ale wiem, (e nim jeste. 3nroth. 3nroth. .o wanie ty. #aunt przebie!i na dru!i koniec pokoju, zwikszajc odle!o$ pomidzy nimi. Dziewczyna powoli zacza pezn$ z powrotem. 2 .o jaki obd9 8ychodz9 2 powiedzia. 2 8ic id4. 3le powiem ci co jeszcze, zanim wyjdziesz. +bejrza si i dostrze! jej przera(ajcy umiech, wyaniajcy si spod lu4nej zasony czarnych wos w. 2 +snowa zna ciebie, *bramie #aunt. 2 )iech pieko pochonie +snow9 2 wrzasn. 2 *bram, nadejdzie dzie;... +dle!y teraz, bardzo odle!y w czasie, kiedy co zabarwione!o karmazynem stanie si najcenniejsz rzecz, jak kiedykolwiek zobaczysz. &zukaj te!o. -najd4 to. *nni r wnie( bd te!o szuka$, a ty bdziesz te!o broni$ wasn krwi. 'rwi twoich duch w. 2 Do$ te!o9 6zo!aa si ku niemu na kolanach, na czworakach, jak zwierz. %lina kapaa na podo!. 2 Pamitaj, *bram9 *bram9 Prosz9 .ak wielu umrze, jeli

te!o nie zrobisz9 .ak wielu, zbyt wielu9 2 <eli cze!o nie zrobi5 2 zapyta, starajc si znale4$ jakie wyjcie z tej sytuacji. 2 -niszcz to. "usisz to zniszczy$. 'armazynow rzecz. -niszcz to. .o tworzy (elazo bez duszy. 2 <este szalona9 2 ?elazo bez duszy9 &i!na rk w je!o stron, szarpic za tkanin spodni. 2 Pu$ mnie9 2 %wiaty umr9 "istrz 8ojny umrze9 )iech (aden z nich te!o nie dostanie9 ?aden z nich9 .o nie jest kwestia wyboru9 'a(dy wyb r bdzie zy9 8szyscy, kt rzy te!o pra!n, s 4li. )ikt nie ma prawa, (eby te!o u(ywa$9 -niszcz to9 *bram9 Prosz9 -rzuci j z siebie, a ona upada ci(ko na podo!, dyszc i paczc. Doszed do drzwi i poo(y rk na klamce. -e zdziwieniem spostrze!, (e drzwi zostay odblokowane. +dwr ci si do niej. 8staa ju( z podo!i, rk ocierajc mokre od ez policzki. <ej !os zn w nale(a do niej. 2 )ie pozw l im, *bram. -niszcz to. 2 )i!dy nie syszaem wikszych bredni 2 powiedzia #aunt z po!ard w !osie. 8zi !boki oddech. 2 <eli naprawd masz talent, czemu nie powiesz mi cze!o wartociowe!o5 6ze!o, co naprawd chciabym wiedzie$. <ak na przykad... w jaki spos b z!in m j ojciec5 @siada na stoku. 8 pokoju zn w zrobio si mro4no. Przera4liwie mro4no. &pojrzaa uwa(nie w je!o oczy i #aunt odczu, jak spojrzenie dziewczyny wwierca si w je!o umys. 8alczc z samym sob, #aunt zmusi si, (eby usi$

naprzeciw niej. &pojrza w jej ciemne oczy. 6o powiedziao mu, co si teraz stanie. Dziewczyna odezwaa si swoim wasnym !osem= 2 .w j ojciec... :ye je!o pierwszym i jedynym synem. Pierwszym i jedynym... @milka na chwil, po czym m wia dalej. 2 'entaur. .o byo na 'entaur. Dercius dowodzi ! wnymi siami, natomiast tw j ojciec mia poprowadzi$ atak elitarnych jednostek...

Você também pode gostar