Você está na página 1de 156

TRINE ANGELSEN

SZTORM

PROLOG
Lofoty, lato 2002 Strych by zakurzony, pachnia starymi ksikami, ubraniami, meblami po prostu graciarnia. Samotna arwka u sufitu rzucaa skpe wiat o na podog porodku. Pod cianami sta y jakie skrzynki, szafki, starowiecki gramofon i porzucony ko na biegunach. Elizabeth rozgldaa si bezradnie, ale nie przestawaa my le o letniskowym domku, do ktrego powinna teraz jecha. Ale nie, musi siedzie obok matki na jakim przysypanym pyem strychu. Jaki sens ma porzdkowanie tego wszystkiego? Gdyby to od niej zaleao, sprzedaaby klamoty na pierwszym pchlim targu. Matka spojrzaa przez rami. - No i jak, zacza ju sprzta? - Zaczam. Pracuj, jak mog westchna Elizabeth, prbujc dosta si do skrzyni, stojcej gboko pod skonym dachem. Skrzynia miaa wypuke wieko i kute w elazie uchwyty po bokach. Bya wyranie nadgryziona zbem czasu. - Patrz, co znalazam powiedziaa. Matka podesza bliej. Ostro nie pogaskaa wieko i wyszeptaa ledwo dosyszalnie: - Boe kochanym to to wyprawna skrzynia Elizabeth Andersdatter. Syszaam o tek skrzyni, byam jednak pewna, e dawno temu zagina. Jakim sposobem ona si tu znalaza? - Elizabeth? To ta, po ktrej dostaam imi? Super! - Tak, to twoja pra-pra-prababka, urodzona w 1854 roku. - Zobaczymy, co jest w rodku podniecona Elizabeth przekrcia wielki klucz. Dziwny zapach uderzy w nozdrza, zapach jakiego nigdy przedtem nie czua. Wo przeszoci! Wsuna rk w gb i wyja czarn jedwabn chustk. - Jezu, jaka liczna! Przytulia policzek do materiau. - Chodna zauwaya zdumiona. Chodna i mikka, jak to jedwab zniya gos. Albo jak morze dodaa. - Bd ostrona ostrzega matka. Ta chustka wiele dla Elizabeth znaczya. Moja babcia opowiadaa - umilka na chwil, a potem rzeka: - Ten, kto da jej t chustk, nada jej te imi Crka morza. Wyja ze skrzyni czarn, starannie zoon sukni z grubej weny. - Jest taka stara, e nie mam odwagi jej rozoy. To suknia Elizabeth od konfirmacji.

Moda osoba obok skrzyni musiaa si umiechn. - Tak, tak wczesne dziewczyny w mini nie chodziy zadraa, bo wyobrazia sobie, jak taka wena musiaa drapa skr. - Masz racj, wtedy panowaa inna moda matka odoya sukni z powrotem do skrzyni i oznajmia: - Zanim przejrzymy reszt, musisz wysucha mojej opowieci. Mama nigdy chyba nie bya taka powana, pomy laa Elizabeth, kiwajc gow. Wanie skoczya szesnacie lat mwia dalej matka. Czas najwyszy, eby poznaa dzieje Elizabeth prbowaa tworzy sobie obraz tamtej. Zawsze Andersdatter. Wszystko wskazuje, e jeste do niej podobna. Ona te miaa jasne wosy i jasnobrzowe oczy. Elizabeth wyobraaa mogli. Elizabeth przewracaa oczami zaskoczona. - Rany boskie, mamo! Oszczd mi takich historii. To najgorsze, co znam. Nikt ju dzisiaj w takie rzeczy nie wierzy. Nas interesuje rzeczywisto . Jestemy ludmi nowoczesnymi, mamy oczy i uszy otwarte - Milcz! krzykna matka, spogldajc na crk tak surowo, e ta a si skulia. Ja usyszaa, t histori, kiedy miaa tyle lat co ty teraz, moja matka take poznaa j w tym samym wieku. Teraz kolej na ciebie i dam, eby wysuchaa, co mam do powiedzenia. - Przepraszam mrukna Elizabeth, odgarniajc do tyu p dugie wosy. Matka kilka razy gboko wcigna powietrze, jej pier unosia si wyranie i opadaa. Milczaa przez duszy czas, zanim zacza. - Czy ty nigdy nie przeya czego, czego nie potrafisz wyt umaczy? Elizabeth zacza si zastanawia. - Nie, w kadym razie nie pamitam. - Nigdy ci si nie zdarzyo, e mylaa o jakiej piosence i nagle kto j zapiewa? - No pewnie, ale to przecie przypadek. - A nigdy nie pomylaa: to ju kiedy przeyam? Albo nie przeczua, e co stanie si za par sekund, co, co kto przed chwil ci opowiedzia? Elizabeth poczua zimny dreszcz na plecach, obcigna krtk bluzk, niesigajc ppka. - Zdarzao mi si, to prawda, ale - Wiesz pewnie, e tylko niewielka cz mzgu jest wykorzystywana? sobie swoje prababki jako stare, przygarbione kobiety.

- Elizabeth posiadaa wyjtkowe zdolnoci. Wdziaa rzeczy, ktrych inni widzie nie

- No pewnie, e wiem. - A co w takim razie robimy z reszt? Jeste pewna, e nikt nie moe rozwin i wykorzysta tych pozostaych czci? - Moliwe - Elizabeth Andersdatter nie moga sobie kupi gazety, w ktrej znalazaby reporta o ludziach, potraficych takie rzeczy. Nie moga pj do biblioteki i wypoyczy stosu ksiek na temat niewyjanionych spraw. Bya sama i wielokrotnie ta zdolno wydawaa jej si przeklestwem. - Biedaczka. Elizabeth naprawd tak uwaaa. Gos matki znowu wyrwa j z zamy lenia. - Oto Biblia mwia matka, biorc du zniszczon ksik, oprawion w skr. Otworzya j na pierwszej stronie i pokazaa napisane rcznie zdanie. Przeczytaa je gono: Omma Vincent Amor. To po acinie i znaczy: Mio wszystko zwycia. Histori, ktr teraz ci opowiem, Elizabeth, ty powinna przekaza swoim dzieciom. Ona nie moe zagin, popa w zapomnienie. Chod na d , usidziemy sobie w salonie. Zajmie nam to troch czasu. Wszystko zaczo si tamtego lata, po szesnastych urodzinach Elizabeth

Rozdzia 1
Lofoty, lato 1870 Elizabeth wolno sza przez podwrze, niosa do obory dwa wiadra wody. W p drogi przystana i ogarna wzrokiem wie. Gdy zmruya oczy, miaa wraenie, e tysic gwiazd migocze na zielononiebieskim fiordzie. Po drugiej stronie, w Storvika, rozoyo si kilka komorniczych zagrd. Za daleko st d, by moga zobaczy jakich ludzi, ale wiedziaa, e oni tam s i e z pewnoci te pracuj przy sianokosach. Przez cae ycie to znaczy przez szesnacie lat mieszkaa w Nymark. To pierwsza maa zagroda, ktr si napotyka, jadc drog nad fiordem. Dom i obora szare, wysmagane wiatrem. Torfowe dachy te sprawiaj, e budynki zlewaj si w jedno z natur. Niewielkie gospodarstwo ley u podna gry, schodzcej niemal nad sam fiord. Liczne pokolenia ludzi zbieray kamienie, by uczyni pola urodzajnymi. Wiele gazw jednak trzeba byo zostawi, a ziemia wok nich nie nadawaa si do uprawy. Elizabeth musiaa si umiechn na wspomnienie bani, jakie ojciec opowiada o trollach, wciekych tak, e tuky swoimi potnymi apami w grskie ciany, w rezultacie czego powstaa maa odnoga fiordu i wszystkie gazy zalegajce w okolicy. Dalej, w Neset, znajdowa si dom Dorte. Z wygldu tamto obejcie nie bardzo rnio si od Nymark niedue i szare. A cakiem na skraju znajdowao si Heimly. Pan Bg czyni wielkie rnice stwarzajce natur. Nalece do Heimly pola byy rozlege i rwne, bez kamieni. Trawa rosa tam zielona i bardziej soczysta. Wyr nia si te dom pitrowy, pomalowany na to. Dziedziniec otaczay zabudowania: obora, chlew i spichlerz. W dole, nad wod bya szopa na odzie, o wiele wiksza i adniejsza ni u pozostaych gospodarzy. Czy to o takiej okolicy mwi si, e jest zapomniana przez Boga? westchna Elizabeth. Zima bya cika, bo poowy zawiody. Nieustanne sztormy i zawieruchy nie pozwalay rybakom wypywa w morze, brakowao pienidzy na kupno mki, ludzie ywili si gwnie rybami, zowionymi przy brzegu. Od dawna prbowali uprawia zboe, ale ziemia bya tu zbyt jaowa, a pogoda przewanie nieprzyjemna. Rodzice Elizabeth mieli nadziej, e tej zimy uda im si spaci poyczk zacignit na zakup gospodarstwa, ale nic z tego nie wyszo. Obejcie kosztowao czterdzieci talarw, wci dziesi pozostawao do spacenia.

Ale teraz jest ju lipiec. Soce wieci i jeli wierzy kalendarzowi ojca, pozostanie tak na duej. Wzrok dziewczyny znowu pody w stron Heimly, gdzie Jens kosi traw. Bya za daleko, widziaa mao co, ale przecie dobrze wie, jak on wyglda. mogaby swojego ukochanego opisa ze szczegami. To przybrany Sun gospodarzy Heimly. Mia siedem lat, kiedy przyjecha na Lofoty z archipelagu Vesteraalen. O rok od niej starszy, Elizabeth pamita, e chodzia ju wtedy do szkoy i uznaa, e to ona powinna przedstawi maego ssiada innym dzieciom. Na pocztku Jens nie mwi tym samym jzykiem co ludzie tutaj i starsi chopcy go z tego powodu wymiewali. On jednak szybko zdoby sobie respekt rzuci si na jednego z zaczepiajcych i spuci mu lanie, chocia tamten by od niego ze dwa razy starszy. Tak, Jens nigdy si niczego nie ba. Nie bya pewna, kiedy ona i on zaczli odczuwa do siebie nawzajem co wicej; co innego ni tylko dziecinn przyja. Moe miaa wtedy koo trzynastu lat? W kadym razie serce jakby podskakiwao w piersi na jego widok i zawsze, gdy si spotykali, chciaa wyglda jak najadniej. By jej taki bliski, jakby stanowi cz jej istoty. Pragnaby wlizgn si pod jego skr, czu jego zapach, bicie jego serca, oszoamia o j to i uszczliwiao. Jaka mewa wrzasna nad gow dziewczyny, jakby chciaa przypomnie, e robota czeka. Matka przygotowywaa w kuchni obiad, do Elizabeth naleay porzdki w oborze: - Robota i robota burkna sama do siebie. Zostawia drzwi otwarte, by wpuci do rodka troch wiat a. Czy w yciu nie ma niczego wicej? Przyniosa troch zeszorocznej somy i rozsypaa j w zagrodach dla zwierzt. Nagle w oborze pociemniao. W drzwiach stana niedua kobieta caa ubrana na czarno. Elizabeth zdumiaa si, e w taki upa kobieta nosi czepek. Twarz nieznajomej pokrywaa gsta sie zmarszczek. W rce trzymaa skaty kij. Dzie dobry przywitaa si staruszka. Elizabeth dostaa gsiej skrki, miaa wraenie, e w oborze pojawi si lodowaty wiatr. Gos nieznajomej brzmia gucho, jakby odbija si echem od cian. - Kim jeste? zdoaa wykrztusi Elizabeth. - Nazywaj mnie Lina-Laponka a ty jeste Elizabeth rzek a stara. - Skd wiesz, jak mam na imi? Nieznajoma zamiaa si ostro, ale zamiast odpowiedzie na pytanie, cigna dalej swoje: - Skarya si przed chwil na nieustajc prac, Elizabeth, ale przeyjesz w yciu o wiele wiksze wyznania. Bo widzisz, ycie nie zawsze bywa lekkie. Pokiwaa gow, jakby dla podkrelenia wagi swoich sw.

Elizabeth sysza a tylko, e mowa starej jest inna ni jej wasna. Mo e to mieszanka jeyka Lofotw z mow mieszkacw Finnmarku? - Skd ty pochodzisz? spytaa, a gos jej dra. Skulia si, mimo e dzie by ciepy. - Myl, e wolaaby tego nie wiedzie odpara staruszka i mwia dalej: - Musisz mnie teraz wysucha, Elizabeth. Ja wiem wszystko o twoim losie. Wiedzia am to ju w chwili, kiedy si urodzia. Strze si, Elizabeth, strze si. Zo bowiem moe by wiksze, ni sobie wyobraasz. Ale masz te zdolnoci, ktrymi moesz si posugiwa. Tylko uwaaj, wykorzystuj je waciwie. - Jakie zdolnoci? wykrztusia Elizabeth, czujc, e zbiera jej si na pacz. Narastaa w niej zo, ale najbardziej strach bya miertelnie przeraona. - Potrafisz widzie i sysze rzeczy dla innych niedostpne odpara stara. Zastanw si, umiaa to od dziecistwa. - Nie mam adnych zdolnoci, niczego nie umiaam! krzykna Elizabeth. Z oczu trysny jej zy, dygotaa jak w febrze. - Tak, tak Elizabeth, nie wyprzesz si, przewidywaa wiatr i pogod, widziaa zbkane w grach owce i znajdowaa zagubione przedmioty. Mnie te widzisz, prawda? - Pewnie, e ci widz! Ale teraz zbieraj si std! wrzasna Elizabeth i ukrya twarz w doniach. - Pamitaj, co ci powiedziaam dotar jeszcze do niej g os starej. Otara zapakan twarz i chciaa co powiedzie, nagle jednak zdaa sobie spraw, e kobieta znikna. Bliska paniki rozgldaa si po oborze. Wiem, e gdzie jeste. Chowasz si, ty gupia babo! krzykna ostatni raz przez rami i pobiega do domu. Chwytajc powietrzem ze szlochem opada na podog w kuchni. - Dziewczyno, co tobie? spytaa matka, stawiajc garnek z ziemniakami na stole. Elizabeth otara rkawem, wielokrotnie gboko oddech, nim odzyskaa mow. - Widziaam jak pani w oborze. - Pani w oborze? powtrzya matka. Czego chciaa? - Mwia jakie gupstwa, a potem rozp yna si w powietrzu. Pacz wrci i Elizabeth ukrya twarz w doniach. Matka stana przed ni: - Musisz si uspokoi, Elizabeth. Nikt nie rozpywa si w powietrzu. Ojciec opowiada ci za duo historii o huldrach. Id teraz do strumyka, umyj twarz i przebierz si, zaraz bdziemy je.

- Sama z domu nie wyjd szlochaa Elizabeth. Jej maa siostrzyczka siedziaa na stoku i przygryzaa koniec cienkiego warkoczyka. Teraz zeskoczya na podog i oznajmia dorosym tonem: - Ja z tob pjd. Mnie nie wystraszy pani, ktra pywa w powietrzu. Ona nie pywa, Maria poprawia Elizabeth. Wysza za siostr na dwr. Na szczcie obora znajdowaa si daleko od strumienia, po drugiej stronie obejcia, Elizabeth jednak trzsa si ze strachu, ochlapujc twarz i ramiona zimn wod. - Skd ta pani przysza? spytaa Maria. Spogldajc z ciekawoci na obor. - Nie wiem odpara Elizabeth krtko, zaraz jednak stanowczo dodaa: - Nie chc wicej o tym rozmawia. W sieni zdja robocze ubranie, woya codzienn sukienk, po czym obie z Mari weszy do kuchni. Ojciec te ju przyszed i siedzia przy stole. Najwyraniej wiedzia, co si stao, bo matka umiechna si do niego porozumiewawczo. Gdy spytaa Elizabeth: - Widziaa jeszcze t pani? - Elizabeth nie chce wicej o tym rozmawia poinformowaa Maria, siadajc na swoim miejscu. Ojciec jak zwykle odmwi przed jedzeniem krtk modlitw. - Ojcze Niebieski, dzikujemy ci za dobre jedzenie. Amen zakoczy. Elizabeth pomyla a, e powinni raczej sobie nawzajem dzikowa. Ojciec przynis do domu ryby, matka je przygotowaa. Gono jednak tego nie powiedziaa. Przez jaki czas posilali si w milczeniu. - Odwiedziam dzisiaj Dorte w Neset rzeka nagle mata. Nie zawsze jej si wszystko ukada. Nieatwo, jej y samotnej wdowie. Ojciec prze kn jedzenie, ktre mia w ustach. - A ja uwaam, e niele sobie radzi. To ju cztery lata, jak Peder uton. U nas w domu te by byo marnie, gdybymy nie szukali pomocy u innych ludzi. Matka spojrzaa na niego surowo, ale milczaa. Elizabeth dziobaa w talerzu. Nie moga przesta myle o tym, co przeya w oborze. Wiedziaa, co jej si ukazao, chocia matka sobie z niej kpi. Czy powinna opowiedzie o tym Jenesowi? A co bdzie, jeli on te j wymieje? Nie, chyba najlepiej zachowa spraw dla siebie. Stara powiedziaa przecie, e jej ycie nie bdzie atwe. Na myl o tym odek jej si kurczy. Ale najgorsze, co przeraao j najbardziej, to to, e zo bdzie wiksze i potniejsze, nu teraz przypuszcza. Rozmy laa o tym, oddzielajc na telerzu ryb od

ziemniakw. - Elizabeth bawi si jedzeniem poskarya Maria. Matka zirytowana uniosa wzrok. - Skocz z tym i jedz porzdnie. Elizabeth zrobia, co jej kazano. Przeykaa ks za ksem, cho jedzenie wcale jej nie smakowao. Wiedziaa jednak, e do nastpnego posiku minie wiele czasu. - Dzikuj za obiad rzek ojciec, zostawiajc brudny talerz na stole. Dlaczego mczyni nigdy nie zmywaj? pomylaa Elizabeth, ale natychmiast si zawstydzia, bo ojciec doda: - Wracam na k, do roboty. - My te niedugo przyjdziemy obiecaa Ane-Margrethe krtko i zacza sprzta ze stou. Ruchy miaa szybkie. Maria uklka na awie i wygldaa przez okno. - Mog i na troch do Indianne? spytaa cieniutkim gosikiem. - Co bdziesz robi w Heimly? Mylisz, e oni nie maj swoich zaj? spytaa matka. - Tak, ale Indianne jest na brzegu i zbiera limaki. Mogabym te nazbiera, to tata bdzie mia przynt. - W takim razie id, w imi Boe. Tylko nie sied tam za dugo. Nie obiecaa Maria pospiesznie. Zanim zatrzasna za sob drzwi, Elizabeth usyszaa, e dziewczynka mwi: - Zaraz opowiem Indianne o pani, ktra pywa w powietrzu. Elizabeth pomoga matce przy zmywaniu. Nad paleniskiem grza si wielki saganek z wod, podniosy go obie i przelay wod do drewnianej wanienki. - Mamo zagadna Elizabeth, by przerwa mczc cisz. Skd si wzio moje imi? Czy dostaam je po kim? Matka przez chwil patrzya przed siebie, zamylona, potem umiechna si i zy humor si ulotni. - Nie, nikt w naszej rodzinie takiego imienia nie mia . Z adnej ze stron. Prawd powiedziawszy, kiedy chodziam z tob w ciy, czsto nia mi si moja mama. Ona ju wtedy nie ya, wic zgodnie ze starym zwyczajem, powinna dosta imi po niej. - Dlaczego tak nie zrobia? spytaa Elizabeth, biorc czysty talerz. Matka zerkna na ni spod oka i rozemiaa si krtko. - Ona miaa na imi Kentura. Chciaaby odziedziczy co takiego? Elizabeth ze miechem krcia gow. Matka milczaa przez chwil, a potem zacza jakby w zamy leniu: - Przy porodzie bya Lina-Laponka, w anie ona pomoga ci przyj na wiat. To

ebraczka, zjawia si akurat, kiedy zachorowaam. Zimny dreszcz przenikn Elizabeth, a gos jej dra, kiedy spytaa: - Lina-Laponka? Kto to taki? - Och, to bardzo dobra kobieta, w tamtych czasach chodzia od dworu do dworu. Ale po twoim urodzeniu wyniosa si z naszej okolicy. Pamitam, e wpada w zo, kiedy usysza a, jakie imi ci wybraam. Uwaaa, e powinnam je zmieni, ale ja upieraam si, e Elizabeth to stare i bardzo pikne imi. Matka podaa jej ostatni talerz i wytar a rce w fartuch, mwic dalej: - Dokadnie nie pamitam, co jeszcze wtedy zostao powiedziane, do , e sprawa skoczya si ktni midzy nami. A ostatecznie ona rzucia na mnie kltw. Kolana si pod Elizabeth ugiy, musiaa usi na najbliszym krzele. - To nieprawda wyszepta a. - Owszem, prawda. Ale kto by wierzy w takie gupstwa - A co dokadnie powiedziaa? zdo aa wreszcie wykrztusi Elizabeth. - Nie wiem, kto by pamita teraz takie rzeczy? To przecie byo szesnacie lat temu. Elizabeth czua, e mdoci podchodz jej do garda. Myli jak szalone kryy po gowie. Lina-Laponka! Czy to moe by ta sama baba, ktr widziaa dzisiaj w oborze? Ona zawsze chodzia w czarnym czepku oznajmia stanowczo nawet w najwikszy upa. I nosia w rce skaty kij. - Tak, kiedy to mwisz, przypominam sobie, e tak byo odpara matka zdumiona. To ojciec ci o niej opowiada? - Ja widziaam j dzisiaj w oborze, ju ci mwia, Tylko ty nie chcesz mi uwierzy. Matka spogldaa na ni z niedowierzaniem. - Lina-Laponka umar a kilka lat temu, Elizabeth. Musiaa widzie kogo innego. Kogo innego? pomy laa Elizabeth zrozpaczona. Kto by to mg by? Rozsdnie jednak trzymaa jzyk za zbami. Ta wymiana zda donikd nie prowadzi. W milczeniu posza za matk na k i nie mwiono ju wicej ani o Linie-Laponce, ani o innych niewyt umaczalnych zjawiskach. W obecno ci rodzicw, daleko od obory, wydarzenie zdawao si odlege i nierzeczywiste. Ale cakiem zapomnie o nim nie moga. Kiedy po poudniu rodzice zrobili sobie przerw, Elizabeth wymkna si, eby pj na spotkanie z Jensem. Za szop na siano byli dobrze ukryci, z adnych zabudowa nikt by ich nie zobaczy. To ich stae miejsce spotka.

Elizabeth staa oparta o cian, Jens tu przed ni z jedn rk na jej ramieniu. Drug gaska rozwiza bioder. - Dlaczego zawsze nie nosisz rozpuszczonych wosw? - Bo przeszkadzaj. Poza tym jestem ju na to za dua. Elizabeth stana na palcach. Bardzo chciaa by dorosa. - Wcale nie jeste powiedzia Jens, caujc j delikatnie. Elizabeth przymkna oczy. Pocaunki Jensa przesuway si w d po policzku, w kocu dotar do ust. Wtedy rozchylia delikatnie wargi. Serce tuko si gono z podniecenia i strachu, e kto mgby ich przyapa. Dorwnywaa mu wzrostem, ale niedojrzae jeszcze dziewczce ciao byo chudziutkie i kanciaste. Letnia sukienka, uszyta w zeszym roku, wci bya za dua. Jasnozielony materia zwisa lu no. Ubranie na wyrost, powiedzia a mama. eby moga je nosi wiele lat. - Czy twoi rodzice wiedz, e spotykasz si ze mn za t szop? spyta Jens. - Co ty sobie wyobraasz? Jens wzruszy ramionami. Mylisz, e mwi: mamo, pjd troch do Jensa za szop? Elizabeth zachichotaa z dreniem. - Czy ty si boisz? spyta Jens. Zastanowia si. jest tyle rzeczy, ktrych si boi, midzy innymi tego, e zostan przyapani, ale najbardziej boi si tych uczu, ktre j ogarniaj, kiedy wymyka si na spotkania z Jensem. Tego mrowienia w ca ym ciele, szumu w uszach. A dzisiaj boi si tego, co przeya i tego, co powiedziaa matka. Czy powinna powtrzy to Jensowi? Potrzsna gow, wosy faloway na ramionach i na plecach. Pikne powiedzia Jens krtko i znowu zacz j caowa, przeczesujc rwnoczenie palcami jej czupryn. Jzyk chopca szybko odnalaz drog do jej jzyka i wkrtce Elizabeth poczua, e ogarnia j ciepo, a ciao staje si bezwolne. Ostronie zarzucia Jensowi rce na szyj i przycisna do siebie jego due, rozgrzane ciao. On przesuwa donie po jej plecach, trzyma j przy sobie, pieci biodra i poladki. Oboje oddychali ciko. Elizabeth poczua pulsowanie w dole brzucha. Pragna czego wicej, cho nie bardzo wiedziaa czego. Jens ostronie po oy j na trawie, leeli potem przy sobie, objci. On gadzi j po caym ciele, ostronie wsun rk pod sukni i podnis j powyej bioder. Odszuka guziczki, podtrzymujce majtki i zacz je rozpina. To sprawio, e Elizabeth gow Elizabeth, potem skronie, warkocze. Ostronie wstk przytrzymujc wosy tak, e opady na plecy. Sigay jej teraz a do

odzyskaa przytomno. - Co ty robisz? spytaa ochryple i usiada. - Ty te tego chcesz, prawda? spyta Jens, oczy mu byszczay, prbowa po oy j znowu. - Nie odpara zdecydowanie, nie bardzo wiedzc, przeciwko czemu tak protestuje. Bo, owszem, chciaa, ale jednoczenie w jego pieszczotach byo co przeraajcego. Co, nad czym nie miaa kontroli. - Musz ci co powiedzie, Jens mwia dalej, z ulg, e wypuci j z obj. Usiada, nerwowo skubaa jakie dbo, syszaa, e Jens westchn gboko i odsun si od niej lekko. Ze wzrokiem skierowanym ku fiordowi szukaa odpowiednich sw. Dzisiaj - zacza niepewnie. Dzisiaj przytrafio mi si co niezwykego. Sprztaam wanie w oborze, kiedy zobaczyam jak pani. Elizabeth zrobia przerw, by jej sowa dotary do Jensa. - Pani? A to dopiero! rzek Jens niechtnie. Syszaa w jego gosie zo i rozczarowanie, postanowia jednak si tym nie przejmowa. - Ta pani powiedziaa, e moje ycie nie bdzie atwe. e widziaa to ju przy moim urodzeniu, e spotka mnie wiele zego, a to zo bdzie wiksze i potniejsze nibym przypuszczaa. Mwia jeszcze wicej, ale wszystkiego nie pamitam. Jens opar si na okciu. - Skd ona si wzia? - Tego nie wiem. Elizabeth poczua si odwaniejsza, kiedy Jens w kocu zacz jej sucha. Powiedziaa tylko, e sysz i widz rne rzeczy, ktrych inni nie dostrzegaj. I e nazywa si Lina-Laponka. A potem moja mama powiedziaa, e jedna taka, co si nazywaa Lina-Laponka, rzucia na mnie przy urodzeniu urok. To ostatnie nie byo do koca prawd. Lina-Laponka rzucia kltw na matk, ale tego Jens nie musi wiedzie. - A co twoja matka zrobia, kiedy jej opowiedziaa o tej kobiecie? spyta Jens, tym razem rozbawiony. Elizabeth odwrcia si od niego. - Ty mi nie wierzysz? spytaa uraona. - Ale wierz. Wydaje mi si to tylko troch dziwne, sama musisz przyzna, e jest dziwne. - Tak, to dziwne przytakna Elizabeth troch niechtnie, zaraz jednak dodaa z

uporem: - Ale nie wyobraasz sobie, jak si przeraziam, kiedy ona nagle znikna. - Znikna? powtrzy Jens niczym echo. - Tak, na moment spojrzaam w inn stron, a wtedy ona przepada. Potem umiaam opisa Lin-Laponk, o ktrej opowiadaa mama, chocia nigdy jej nie widziaam, ani o niej nie syszaam. Zrozum, Jens, ja widziaam upiora! Bo Lina-Laponka nie yje. Jens zblad pod opalenizn. Mina dusza chwila, zanim zapyta: - A potrafisz widzie albo sysze co, czego inni nie mog? Elizabeth zastanowia si. - Chyba zawsze potrafiam, chocia si nad tym nie zastanawiaam. Jak byam maa, to mylaa, e wszyscy tak mog, a mama ani taka te nic mi nie mwili. Tylko e to nie zdarza si czsto i nie musi te dugo trwa. Czasem moe tylko kilka sekund. Musisz mi obieca, Jens, e nigdy nikomu o tym nie powiesz. Nie chcia abym si wystawia na pomiewisko. - No jasne, e nie powiem obieca z powag. - Ale chyba mi wierzysz? spytaa. - Wierz w kade twoje sowo odpar stanowczo. A moesz zobaczy, co czeka mnie w przyszoci? Elizabeth dugo mu si przygldaa. Studiowaa kady rys w jego twarzy, by si upewni, czy sobie z niej nie artuje. Jens ma takie pikne oczy, pomy laa nagle. Ciemnoniebieskie jak morze. Rzsy natomiast czarne i gste. - Nie. Nie ja decyduj, kiedy to si ma sta. Pojawia si po prostu samo z siebie. Zamilka na moment, a potem dodaa: - Dlatego nikt nie chce mi wierzy. Wic kto by mi uwierzy, gdybym powiedziaa, e widz przyszo? - Pewnie nikt przytakn Jens szczerze i doda: - Kiedy tak si teraz zastanawiam, to przypominam sobie, e wiele razy znajdowaa co, co zgubiem. Umiechn si krtko. Mylaem tylko, e bardzo pilnujesz porzdku. W drodze. tej samej chwili usyszeli Mari, ktra gadaa do siebie na Elizabeth zerwa a si pospiesznie i zaplota wosy, zanim wysza siostrze na

spotkanie. Maria zauwaya ich i krzykna: - Jens, miaam ci powtrzy, eby wraca do domu. Chopak unis rk na znak, e syszy. Potem odwrci si do Elizabeth. - Uwaam, e nie powinna tyle rozmyla o tej babie, ktr widziaa w oborze. - Ale nie mog przesta. Przecie nie codziennie widuje si upiory. - No tak, masz racj. A wiesz co, moe pniej wypyniemy na ryby? Bdziesz moga zaj myli czym innym. Elizabeth skina z rado ci.

- Dobrze, spotkamy si na dole, przy waszej szopie? -Mhm, ale to bdzie do pno, bo mam jeszcze sporo rzeczy do zrobienia. - Dobrze, nie szkodzi. - No to do zobaczenia. Pogaska j palcem po policzku i pobieg w d. Rodzice i Maria pooyli si i zasnli, zanim Elizabeth wymkna si z domu. Nie chciaa mwi matce, dokd si wybiera w obawie, e jej nie pozwol. Elizabeth ju syszaa gos matki: Tylko pamitaj, e jutro te jest roboczy dzie i musisz wsta razem ze socem. Dobrze, dobrze, wstanie. Letnia noc bya jasna i ciepa, krew burzya si w yach, Elizabeth czua si lekka i beztroska, biegnc w drog na brzeg. Jens siedzia oparty o cian szopy na odzie, na jej widok natychmiast wsta. - Jaka jeste liczna powiedzia, przygldajc si jej niebieskiej sukience. Elizabeth zarumienia si. - E tam, to przecie stara codzienna sukienka, ktr widziae ju wiele razy. Chopak umiechn si i podszed bliej. - Ale mimo wszystko ty jeste inna. Moe dlatego, e masz rozpuszczone wosy? - Mo liwe powiedziaa wymijajco, ale sowa Jensa bardzo j ucieszyy. Wystroia si dla niego, za nic na wiecie jednak by si do tego nie przyznaa. Nikt przecie si nie stroi, wypywajc na ryby. - Chod powiedzia Jens, kierujc si w d ku odzi. - Musz j najpierw spuci na wod. Poczekaj chwileczk. Kiedy wraca, brodzc, woda sigaa mu ponad kolana. - Przenios ci powiedzia i mimo protestw Elizabeth wzi j na rce. - Och, ty guptasie. Przecie sama mog i wyrywaa si niepewnie, czujc, e przenika j sodki dreszcz. - Ja jestem guptas? O nie! Nie powinna sobie chyba zamoczy nowej sukienki. Zby Jensa s jeszcze bielsze na tle opalonej skry, zauwaya Elizabeth. W odzi siedziaa z tyu, a Jens wiosowa. Dugie, uminione nogi wycign przed siebie. Mia na sobie niebiesk koszul w tym samym kolorze co jego oczy, bya tego pewna. Elizabeth przesuwaa palcami po powierzchni wody. Fiord trwa nieruchomy, gdzie daleko przy brzegu krzycza ostrygojad. Jedyny dwik tutaj, to zgrzyt wiose w dulkach i cichy plusk za kadym razem, gdy wiosa ciy tafl. - Tutaj moesz zarzuci link z haczykami uzna Jens. Elizabeth odgarna dugie wosy na plecy. Cay dzie nosia je zaplecione w cise

warkocze, od czego zostay pikne fale. Mokrymi palcami chwycia link i wyrzucia j za burt , a Jens nieprzerwanie wiosowa. - Mylisz, e duo zowimy? spytaa, pocigajc miarowo link. - d bdzie pena po brzegi odpar Jens z udawan pewnoci. Pamitam, jak kiedy byem na zimowych po owach. Wtedy ryby byo tyle, e morze a si gotowao. Aha, ju ci wierz. Oj, spjrz tam Elizabeth pokazywaa morwina, przepywajcego opodal. - Uwaaj, eby ci nie porwa rozemia si Jens. Elizabeth ledzia zwierz, dopki nie znikno jej z oczu. - A pamitasz, jak bylimy mali? Strasznie si baam morwina, kiedy znalaz si blisko odzi, wrzeszczaam niczym zarzynane prosi. Jens zachichota. - Tak, moje biedactwo. Potrzebowaem p dnia, eby ci uspokoi, a potem przez cay dzie wylewaem zy z odzi. - A ty zawsze musisz przesadza rozemiaa si Elizabeth. Poczekaj, ju kilka razy co szarpno link. Pochylia si, miaa wraenie, e na haczykach szarpie si kilka ryb. - Mam ci pomc? Jens zoy wiosa. - Nie, sama sobie poradz. On mimo wszystko pocign link i do odzi wpady dwie mae rybki. Nie moesz sobie ubrudzi piknego ubrania powiedzia, czyszczc ryby. Wntrznoci wyrzuci mewom, ktre natychmiast przylecia y i walczyy z wrzaskiem o smako yki. Elizabeth przygldaa si Jensowi ukradkiem. Wosy wyblaky mu na socu. Z tyu opaday na kark, ale byo mu z tym do twarzy. Zarumieni si pod jej spojrzeniem. - O czym my lisz? spyta. Elizabeth wzruszya ramionami, w palcach zwijaa kosmyk wosw. - Mylaam, e jeste bardzo urodziwy odpara zuchwale i patrzya oniemielona, jak chopak znowu ujmuje wiosa. Pynli przez jaki czas w milczeniu, potem spyta: - Moe przybijemy do jakiej wysepki? Elizabeth skina bez sowa. skaa bya jeszcze ciepa po dugim sonecznym dniu. Leeli obok siebie na plecach i patrzyli w niebo. nocne soce barwio je na czerwono, to i pomaraczowo, jakby cay nieboskon stan w pomieniach. Elizabeth po omacku odszukaa rk Jensa. On przewrci si na bok, uj jej do i

dotyka leciutko wargami. Pachnia ryb. - Jeste sodka wyzna z powag. Elizabeth poczua pulsowanie w caym ciele. Jens czsto mwi jej mie rzeczy, a to e ma adn sukienk, a to drewniaki, nigdy jednak nie powiedzia jeszcze, e jest sodka. - Naprawd jeste powtrzy. Masz sodki nosek, liczne jasnobrzowe oczy, lekko skone sodkie brwi takie cieniutkie, e wygldaj jakby byy narysowane. I masz te sodkie usta, ktrych teraz musz sprbowa. Zanim si zorientowaa, poczua jego wargi, wsuna przez nie swj jzyk i zarzucia mu rce na szyj. - Naprawd jeste sodka powiedzia Jens ze miechem. Elizabeth miaa na ciele gsi skrk, z podniecenia i od nocnego powietrza, przenikajcego przez cienk bawenian sukienk. - Wracamy? spytaa zdyszana. Mina p noc dodaa. Mwic, rwnoczenie podniosa si z miejsca, ale nie pucia jego rki, kiedy razem wracali na d do odzi. Pracowali na ce, okruchy siana wci dostaway si pod ubranie. Soce stao wysoko na niebie wskazujc, e ojciec. - Fiord jest teraz taki spokojny i pikny, e a szkoda cay dzie spdzi przy sianie. Jak mylisz, wiea ryba z podpomykami i masem mogaby znakomicie smakowa? Taka wiea, e a podskakuje na patelni. Elizabeth zerkna na niego spod oka. Czyby ojciec sysza, e w nocy wymykaa si z domu? - Mogabym wypyn na ryby dzi wieczorem. Jens z pewnoci ze mn popynie, jak go poprosz. Ojciec mrugn niemal niezauwaalnie. - To dzisiaj w nocy nic nie zowilicie? Elizabeth umiechna si do niego. - Nie, tylko jakie dwa malestwa, ktre Jens zabra dla kota. - owilicie w niew aciwym miejscu. - A wy o czym tak szepczecie? spytaa matka, podchodzc do nich. - Powiedziaem tylko Elizabeth, eby wzia Jensa i wieczorem wypyna na ryby. Ja sam nie mam czasu. A wiea ryba jest smakowita. Co ty na to? Matka strzsaa siano z konierzyka bluzki. zblia si pora obiadu. Elizabeth wyprostowaa si i ogldaa kolejny pcherz na rce, kiedy podszed do niej

- Ja to bym powiedziaa, e Elizabeth powinna si wczenie po oy, Bi jutro czeka nas kolejny dzie pracy. Z tego pywania po nocach niewiele wyniknie. - Ale jedzenie przecie musimy mie rzek ojciec spokojnie, wci spogldajc w stron fiordu. - Dobrze, rbcie, co chcecie. To, co ja mwi i tak nie ma znaczenia. Odwrcia si, by odej, ale nagle przystana. - Elizabeth, mogaby pobiec do Heimly, trzeba zanie Ragnie wczk, ktr dla niej ufarbowaam. Elizabeth bardzo si ucieszya. Przy okazji porozmawia z Jensem. Spotkaa go na podwrzu, wanie wychodzi z szopy. - Oj, co za nieoczekiwany go umiechn si i pocign j za warkocz. - Mam odda Ragnie wczk, ktr mama dla nie ufarbowaa. I chciaam ci zapyta, czy dzisiaj te popyniesz ze mn na ryby. Jens puci jej warkocz i patrzy gdzie w bok. - Przykro mi, ale obiecaem Dorte, e pomog jej co naprawi. Elizabeth poczua bolesne rozczarowanie. Tak si ju cieszya. Planowaa, e mogliby zabra co do jedzenia i picia, i posiedzie znowu na skaach. - Czy ta sprawa u Dorte jest bardzo pilna? Chciaam powiedzie, e nie wiadomo jak dugo utrzyma si pikna pogoda. - Tak, to co pilnego. Jens spojrza w jej oczy. Wyglda, jakby mu byo przykro, pomylaa Elizabeth, przegryzajc warg. - Chyba nie jeste zazdrosna? spyta zaczepnie. - O kogo? O Dorte? Elizabeth rozemiaa si perlicie. - mieszny jeste, Jens. Miaabym by zazdrosna o jak podstarza bab? - Ona chyba nie jest stara. Pewnie nie ma trzydziestki. - No to wanie jest stara powiedziaa Elizabeth stanowczo. Potem znowu si zamy lia. Wiesz, chodzi mi o t histori z Laponk w oborze. Ty chyba nie mylisz, e ja sobie j wymyliam? - Oczywicie, e tak nie myl. Skd ci to przyszo do gowy? Wzruszya ramionami. - Bo to bardzo dziwna historia, prawda? - Ja zawsze ci wierz, niezalenie od tego, co mwisz. Bo jeste moj ukochan. Sowa zapady w mzg Elizabeth. Bo jeste moj ukochan. Po raz pierwszy Jens

ubra w sowa to, co jest midzy nimi. Ukochana. Musiaa odchrzkn, zanim znowu moga mwi. - Moesz odda Ragnie t wczk? Ja musz wraca do domu, pomc mamie przy obiedzie. Cmokna go pospiesznie w policzek, odwrcia si i pobiega do domu. A w gowie pieway jej sowa Jensa. Bo jeste moj ukochan. Tego wieczora Elizabeth siedziaa przy oknie i robia na drutach. Pracowaa nad biaymi rkawicami do poowu ryb. Dla ojca. obcia troch wasnych wosw i dodaa je do weny, ktr potem uprzda. Dziki temu rkawice bd mikkie i mocne. Jeden kciuk by ju gotowy, teraz robia drugi. Takie rkawice nazywaj si palczatki. Maj po dwa kciuki, kiedy s przemoczone po wewntrznej stronie doni, mona je odwrci, wykorzystujc drugi kciuk. Wyjrzaa przez okno i umiechna si, widzc, e Jens idzie do domu Dorte. Pod pachn nis szerok desk. To znaczy, e ma tam jakie stolarskie zajcia. Odwrcia si do okna plecami i pomy laa, e waciwie jest strasznie zmczona. Jak dobrze byoby wlizgn si pod okrycie i spa, spa. Do robtek na drutach bya wprawiona od wczesnego dziecistwa, wic moga na chwil przymkn oczy, a i tak si nie mylia. - Pracujesz we nie? spytaa matka, ktra siedziaa przy stole i ataa jakie spodnie. Elizabeth otworzya oczy i st umia ziewanie. - Jestem po prostu bardzo zmczona. - Ale zanim si pooysz, musisz skoczy t rkawic. Elizabeth zda, pracowaa skina gow. Wiedziaa, e protest na nic si nie wic szybciej, a my li tymczasem bdziy wasnymi drogami. Przez

duszy czas siedziay obie w milczeniu, a robota rosa w palcach Elizabeth. W kocu to ona przerwaa milczenie. - Powinnimy jak najszybciej zebra suche siano, bo niedugo zacznie pada. - Skd ci to przyszo do gowy? spytaa matka, nie podnoszc oczu. - Po prostu wiem odoya robtk i wpatrywaa si przez okno w bkitne niebo. nigdzie ani ladu chmur. Pjd ostrzec tat, musimy zebra to, co wyscho oznajmia Elizabeth zdecydowanie. - Elizabeth, co to za gupstwa? Masz dokoczy rkawic, a nie zajmowa si sianem. Elizabeth odwrcia si w drzwiach. Gos miaa spokojny, ale stanowczy. - Rkawica moe zaczeka powiedziaa. Ojciec nie bdzie jej przecie uywa przed zim. Potem posza do ojca do szopy na odzie.

Czyci sie do poowu flder. - Tato! Musimy zaraz zebra suche siano. Dzi w nocy bdzie pada. Ojciec przerwa prac i dugo jej si przyglda. - Bdzie pada? Skd ci to przyszo do gowy? - Po prostu wiem. Jeli ze mn nie pjdziesz, to sama wszystko zrobi. Przez moment miaa wraenie, e niedowierzanie rodzicw jej te si udzielio, ale zaraz odepchna od siebie t myl, odwrcia si i posza w stron ki. Nie syszaa krokw ojca, ale wiedziaa, e za ni idzie. Podesza do pierwszego stojaka, i zacza zdejmowa suche siano. Kiedy si odwrcia, ojciec sta obok z dwiema d ugimi linami, ktre rozcign na ziemi. Razem uoyli na nich siano i zwizali, potem ojciec zanis snopek do szopy. Elizabeth staa i patrzya w lad za nim. Snop by tak wielki, e ojciec pod nim gin. Dlaczego o nic wicej nie zapyta? Dlaczego jej si nie przeciwstawi i zabra si do sprztania siana, cho niebo takie niebieskie? Tylko tam przy szopie na chwil ogarno go zwtpienie, potem jednak przyj do wiadomoci to, co powiedziaa. I zawsze tak robi. Przenikna j rado , e ojciec jednak wierzy. Matka wysza z domu, zamienia par sw z ojcem, zanim podesza do Elizabeth. Nie rozumiem, taka robota pnym wieczorem i to przy piknej pogodzie? Ludzie gotowi pomy le, e nam si w gowach pomieszao. - Niech sobie myl, co chc odpara Elizabeth, zdejmujc siano ze stojaka. To my na tym zyskujemy. Pracowali milczc, rami przy ramieniu, dopki wszystkie suche siano nie znalaz o si pod dachem. A wtedy nad grami pojawiy si czarne chmury. Elizabeth czua, e ze zmczenia krci jej si w gowie, kiedy tej nocy znalaza si w kocu na posaniu. Mimo wszystko sen nie nadchodzi. Soma chrzcia w sienniku, rozoonym na goej pododze, bo ani ona, ani siostra nie miay ek. Latem dobrze jest tak spa, ale zimn przez dziury w pododze cignie lodowaty zib. Elizabeth przenikn dreszcz na myl o zimnej porze roku. W cigu dnia duo rozmylaa nad t kltw i nad niewyjanionymi zdolnociami. Na razie nie moga nawet marzy, by rodzice, a zwaszcza matka, uwierzyli w tej jej zdolnoci. Dlatego z ulg przyja fakt, e o sianie nie byo wicej mowy. I tak dobrze, e Jens jej wierzy. Przecigaa si, mylc o ukochanym, kiedy dotyka jej ciaa, pragna, by pieci j dopki oszoomienie nie minie. Ostronie, eby nie zbudzi siostry, cigna nocn koszule przez gow. Delikatnymi ruchami gadzia wasne ciao zwaszcza w miejscach, ktrych przedtem dotyka Jens, ale to

nie to samo. O tym, co robi jej rce, moga sama decydowa. Rce Jensa bdziy wasnymi drogami, nie podlegay jej kontroli. Ju samo to byo tak rozkoszne podniecajce. Maria przewrcia si na drugi bok i mamrotaa co przez sen. Elizabeth na moment wstrzymaa dech. Potem pospiesznie nacigna z powrotem koszul i obrcia si do ciany. Tej nocy bdzie miaa dobre sny, sny o ukochanym. A jutro znowu si z nim spotka. Ostatnie, co usyszaa przed zaniciem, to deszcz bbnicy w ziemi. Jakby w niebie otworzyy si jednoczenie wszystkie luzy.

Rozdzia 2
Rano Elizabeth obudzia si z wraeniem, jakby dopiero co zasna. Jednak jaki wewntrzny zegar alarmowa, e pora wstawa. Izba bya zimna i wilgotna. Elizabeth wkadaa ubranie, trzsc si z chodu. Nad paleniskiem wisia saganek z wod i wkrtce udao jej si rozpali pod nim ogie. To by jeden z jej gwnych porannych obowizkw, matka bya pod tym wzgldem bardzo surowa. Czekajc, a woda si zagrzeje, Elizabeth przetara zaspane oczy i usiada przy oknie. Szara mga wisiaa nad grami, przesaniaa dachy zabudowa. Minie sporo czasu, nim taka mga si rozproszy. Fiord, jeszcze wczoraj migotliwy, zielononiebieski, dzi wyglda ponuro. Wsk drog nad brzegiem zalewaa botnista ma. Elizabeth nadziwi si nie moga nag ym zmianom pogody. wiat w blasku soca jest taki pikny, a w niepogod robi si szary i smutny. Opara policzek o szyb i wpatrywaa si w dogorywajc na parapecie much. Miaa wyrzuty sumienia, e nie ostrzega ssiadw o nadchodzcym deszczu. Ale oni pewnie i tak by jej nie uwierzyli. Bo kto by sucha jakiej dziewczyny wieszczcej deszcz, kiedy na niebie nie ma ani jednej chmurki? Myli kieroway si ku Jensowi. Zaczerwienia si na wspomnienie tego, co zrobia wczoraj wieczorem. Zdj nocn koszul i dotyka wasnego ciaa tego po prostu nie wolno! Nikt nie pozwala sobie na takie rzeczy. Czy ona nie jest troch nienormalna? Ale kogo o to pyta? Na pewno nie matk. A gdyby nawet kto taki by, to jak znale odpowiednie sowa? Wzrok powdrowa w stron maego, szarego domku. Dorte. Nagle Elizabeth zesztywniaa. Jaka znajoma posta wymykaa si z obejcia. To nie moe by ale kto to jest, taki podobny do Jensa? Nie, to musi by on! To Jens o brzasku skrada si z Neset do domu. Pod pach niesie desk. Czyli e nie bya mu potrzebna! Wzi j tylko, by ludzie myleli, e bdzie pomaga Dorte, pomy laa Elizabeth. Ten gupek! Niesie j teraz z powrotem do Heimly. Serce tuko si w piersi bolenie, krew szumiaa w uszach. Nie, nie Jens i Dorte! Pospiesznie zoya rce i mamrotaa cicho: - Kochany Boe w niebiosach. Spraw, eby to nie by Jens. eby to nie on po kryjomu wymyka si z domu Dorte. Dobrze jednak wiedziaa, e ta modlitwa nie zostanie wys uchana. Late, na Lofotach jest widno przez ca dob i nawet mga, wiszca nad okolic nie pozostawia wtpliwoci nikt prcz Jensa tak nie wyglda.

Trudno uwierzy, e wczoraj wieczorem mg jej tak kama w ywe oczy! Chciaa paka, ale oczy miaa suche niczym piasek. Ciao odrtwiae, mzg pusty. Przymkna powieki i wyszeptaa: eby to by sen, zy sen. ebym znajdowaa si na wasnym posaniu, kiedy otworz oczy. Ale gdyby znowu uniosa powieki, nadal widziaa Jens, zdajcego, ukradkiem do Heimly. Nie moga mie adnych wtpliwoci Jens spdzi noc z Dorte. Kiedy w jaki czas potem matka wstaa, Elizabeth wci siedziaa w tym samym miejscu. Ogie na palenisku wygas, woda ostyga. - Nie dopilnowaa ognia i wody na kasz? spytaa matka zirytowana. Elizabeth spojrzaa pprzytomnie na rodzicielk rozgarniajc wgle na palenisku. Ruchy miaa szybkie i gniewne. Jak niewiele trzeba, eby j rozzoci - Zapomniaam o tym odpara Elizabeth krtko, wycigna przed siebie zdrtwia nog. Musiaa dugo tak siedzie, nie dostrzegajc, e czas pynie. odek zaciska si bolenie. Tak bardzo chciaa powiedzie matce, o czym mylaa, i o tym, e Jens ca noc spdzi u Dorte. eby to jeszcze u kogo innego, ale u Dorte, tej starej baby! Elizabeth skulia si na awie i obja ramionami kolana. Byo jej niedobrze. Ta Dorte mogaby przecie by jego matk. Ty czsto ostatnio bdzisz my lami daleko do Nymark stwierdzia marka. Brunatne wosy wizaa na karku w sztywny wze. Przedziaek miaa taki prosty i wyrany, e wida byo skr. Elizabeth czua si bezbronna wobec jej wielkiego ciaa. W dziecistwie byo ono mikkie i bezpieczne, moga si chowa w objciach matki, kiedy ycie stawao si zbyt trudne. Teraz te miaa ochot tak zrobi. Wybuchn paczem i opowiedzie matce o tym, co boli. Tylko e takie zachowanie ju jej nie przystoi, a i chwila jest mao odpowiednia do zwierze. - Sama prosia, ebym zaniosa wczk Ragnie bkna Elizabeth. - Wczoraj prosiam, owszem. Ale mwi oglnie. To pewnie za tym Jensem tak biegasz mwia z przeksem matka, ktrej w kocu udao si ponownie rozpali ogie. - Ale ja ci powiem, Elizabeth, trzymaj si z daleka od tych, ktrzy maj pienidze i wadz. Znajd sobie lepiej kogo ulepionego z tej samej gliny co ty. Elizabeth chciaaby spyta, czy tutaj nad fiordem miaaby jaki wybr. A poza tym Jens jest przecie teraz z Dorte. Gono powiedziaa wic: - Jens i ja bawilimy si razem przez tyle lat i Wicej nie bya w stanie wykrztusi. Czua, e pacz dawi j w gardle. Wygldaa wic wci przez okno, prbujc odzyska nad sob kontrol. Nie patrzya jednak ku

ssiednim dworom. Tylko nie pacz, tylko nie pacz, powtarzaa sobie w duchu. aden mczyzna nie jest godzien twoich ez. Jeli z niego jest taki zdradziecki gupek, to niech sobie bdzie. Dam sobie rad bez niego. Deszcz la przez trzy dni. Ludzie wykorzystywali ten czas na prace pod dachem i Elizabeth cieszya si, e nie musi spotyka Jensa. Potrzebowaa czasu, by oswoi si z tym, co widziaa. By wczesny ranek, Elizabeth jak zwykle siedziaa na awie pod oknem. Za jej plecami matka przygotowywaa niadanie, gdy otworzyy si drzwi alkierza i wyszed stamtd ojciec z Mari. Zdarzao si do czsto, e siostra w nocy budzia si, przechodzia do ka rodzicw i tam ju spaa do rana. Jej brzowe, pdugie wosy byy zwizane z tyu. - No wyglda, e nareszcie deszcz ustaje stwierdzi ojciec. Ale mga jeszcze gsta niczym kasza. Tak, tak. Ojciec by niewielkiego wzrostu, w dodatku ostatnio chodzi pochylony, jakby kry si przed czym, czego inni ludzie nie widz. Wosy mia jasne jak Elizabeth, ale ciemne oczy ona musiaa odziedziczy po matce, bo ojciec mia niebieskie. - Elizabeth, bd tak dobra i nakryj do stou. Dziewczyna zrobia, o co j poproszono, ale poruszaa si sztywno. Co si chyba pod tym kryje. Kiedy matka nieoczekiwanie odzyskuje ten dobrotliwy g os, to zwykle ma do powiedzenia co, czego si obawia. Zachowuje si wic, jakby chciaa to oswoi, najpierw udobrucha suchacza. Elizabeth prbowaa pochwyci spojrzenie ojca, ale on odwraca twarz. Usiedli, ojciec odmwi modlitw i potem, jak zawsze, przez jaki czas jedli w milczeniu. - Elizabeth, mamy ci co do powiedzenia. Matka chrzkna, nim mwia dalej: -Znaleli my ci miejsce w Dalsrud. Bdziesz tam suc. - Od kiedy? Elizabeth ze zdumieniem usyszaa swj gos. - Pojedziesz na prze omie sierpnia i wrzenia. Dziewczyna prbowaa spojrze ojcu w oczy. Tym razem si nie odwraca. Wyczytaa w jego spojrzeniu co jakby zaproszenie. Na moment ogarna j irytacja na tego czowieka. Sprawia wraenie wycofanego, tchrzliwego. Zawsze pozwala mwi innym. Zwaszcza matce. - Dobrze wiesz, jak u nas teraz jest mwia Ane-Margrethe. Po prostu yjemy z dnia na dzie. Ale w Dalsrud dostaniesz dziesi talarw, wen z jednej owcy rocznie, no i oczywicie jedzenie. My si nie skarymy na jedzenie, jakie Bg nam daje, ale mu

dzikujemy, cho teraz jadamy przewanie kasz na wodzie i ryby. W Dalsrud bdziesz si z pewnoci odywia duo lepiej. Elizabeth ogarna zo i poczucie bezsiy. Zacisna zby/ Dalsrud! Nie chce jecha do Dalsrud. Chce zosta tutaj, gdzie jest jej dom. I gdzie mieszka Jens, chocia on jest taki gupi, e skada nocne wizyty Dorte. - Mamy dzikowa Bogu za jedzenie, mamo? Czy nie sami je zdobywamy cik prac? Czy nie powinni my by raczej wdziczni sobie nawzajem? Sowa wprost wypyway jej z ust, teraz nikt ju by jej nie powstrzyma. A tymczasem wy chcecie mnie wysa z domu, ebym harowaa dla innych ludzi. Ale to pewnie dlatego, e nie chcecie mnie duej oglda. Natychmiast poaowaa tych sw. Nigdy przedtem nie bya taka zuchwaa wobec rodzicw. Zawsze pamitaa o nauce z dziecistwa: Czcij ojca swego i matk swoj. - Do! Ane-Margrethe uderzya pici w st. Nie bd taka bezczelna! Idziesz do jednego z najlepszych miejsc w okolicy. Twoja niewdziczno - No dobrze, ju dobrze Andres spokojnie po oy rk na doni matki. Elizabeth miaa zy w oczach. - Dzikuj za jedzenie. Pjd do obory powiedziaa, zatrzaskujc za sob drzwi. - Przecie nawet nie zjada kaszy narzekaa matka. Maria siedziaa i uklepywaa swoj porcj yk. - Elizabeth i Jens robi tak zoya wargi w ciup i cmokna w powietrze. Elizabeth zdya jeszcze posa jej ostrzegawcze spojrzenie. W oborze zo przemienia si w strach. Ostronie otworzya drzwi i przygotowaa si na spotkanie kolejnego upiora. Serce tuko si jej w piersi. Ale czekay j tu tylko yczliwe poklepywania kz z cikimi od mleka wymionami. Staa przez d usz chwil, pki oczy nie przywyky do mroku i serce si troch uspokoio. Potem pospiesznie sprztna w oborze. Kiedy doia kozy, myli wci niespokojnie kryy w gowie. Jens spdzi noc z Dorte, a ona sama ma rozpocz prac w Dalsrud. Chocia mimo wszystko miaa szczcie, e moga tak dugo pozosta w domu. Dzieci z biednych rodzin czsto oddawano na sub w innych dworach ju w wieku piciu, szeciu lat. najpniej opuszczao si zwykle dom zaraz po konfirmacji. Gila w gardle narastaa, Elizabeth z trudem przeykaa lin. Gdyby tylko midzy ni i Jensem wszystko ukadao si dobrze, atwiej by jej byo wyjeda. Teraz bdzie musiaa si z nim spotka, eby powiedzie mu o Dalsrud, i o tym, co widziaa dzi rano.

Raz po raz rzucaa lkliwe spojrzenia ku drzwiom, czy przypadkiem nie ukae si w nich Lina-Laponka. Z ulg odstawia wiadro i wysza na wiat o dzienne. Mlekiem zajmie si matka. Elizabeth szczelniej otulia si kurtk w chodnym morskim powietrzu i poprowadzia zwierzta na pastwisko. Pachniao wieo skoszon, mokr traw. Na ce nalecej do Heimy widziaa stojaki pokryte brunatno-tym, ociekajcym wod sianem. Kozy same odnajdyway drog, skubic to tu, to tam jakie dba. Ona te znalaza kp czarnych jagd, nazbieraa owocw i wepchna je sobie do ust. Sza wsk ciek, wijc si u stp gry. Za domem Dorte na moment przystana. Wciek a i przygnbiona pozwolia zom pyn. - Ty brudna babo powtarzaa szeptem, idc dalej. Kiedy dotara do Ura, opada na mokry mech i szlochaa tak, e caa si trzsa. Co Dorte i Jens bd robi, kiedy ona wyjedzie do Dalsrud? Co waciwie robili tej nocy? Myli przelatyway przez gow niczym byskawice. Caowali si? Boe, czy caowali si tak, jak Jens j nauczy, z jzykiem? Czy dotykali si nawzajem? Czy s w sobie zakochani? Nie, Dorte nie moe kocha Jensa, bo jest na to za stara. To tak samo gupie, jakby rodzice Elizabeth mieli by w sobie znowu zakochani. Troch j to uspokoio pacz ucich. Wolno powloka si nad rzek i obmya twarz. Ocieraa j rkawem i gboko wcigaa powietrze. W kocu poczua si lepiej. Zawrcia i ruszya w drog powrotn. Kiedy mijaa stojce nieopodal powietrze. W kocu poczua si lepiej. Zawrcia i ruszya w drog powrotn. Kiedy mijaa stojce nieopodal stare zabudowania, przenikn j dreszcz. Ludzie mwi, e w tym opuszczonym drewnianym domu straszy. Kiedy bya to zagroda komornicza naleca do dworu Heimly. Ale komornik si powiesi, a jego ona wyprowadzia. Teraz ludzie gadaj, e ten komornik straszy i nikt nie chce tu mieszka. Pobiega kawaek w d , dopki nie stracia obejcia z oczu, potem przystana i zacza si zastanawia. Musi dzisiaj porozmawia z Jensem. Jens, widziaam, jak wychodzie wczenie rano od Dorte. Co to znaczy? Tak powinna zapyta. A mogem on spa, odpowie, umiechajc si i gaszczc j po policzku: nie bo mylaem o tobie siedziaem na dworze, kiedy Dorte zawoaa, e

potrzebuje pomocy przy noszeniu wody do obory, bo rozbolay j plecy. Wiesz, Dorte jest stara i schorowana. Bardzo si ju posuna w latach. Potem Elizabeth spyta, co robi z desk. Szukaa jakiego rozsdnego wyjanienia i w kocu je znalaza: Jens z pewnoci powie, e j znalaz.

Elizabeth ramionami

skrzywia

nos

na

te

swoje

gupie

rozwaania.

Wzruszya

i pomylaa, e wkrtce Jens wszystko naprawd wyt umaczy. Sprawy znowu

si uo. Nagle przestaa rozumie, czym si tak przejmuje. Lekkim krokiem ruszya przed siebie, a ostatni kawaek przebiega ze miechem. Zobaczya Jensa nad wod, wykopywa z piasku robaki. Wiedziaa, e nie kady moe si tego nauczy, e to specjalna sztuka, bo robaki szybko wpezaj z powrotem pod kamienie. Obok szopy na odzie zderzya si z Jakobem, przybranym ojcem Jensa. - Dzie dobry, Elizabeth. Co to tak biegasz rano po okolicy? Elizabeth dygna, rzucajc ukradkowe spojrzenia w stron Jensa. On zauway j i pomacha rk na powitanie, ale nie przerywa pracy. - No bo wyprowadzaam zwierzta na pastwisko wyjania Jakubowi. - A, no tak mrukn, siadajc na progu szopy i drapic si po brodzie. Tak, zwierzta. Elizabeth nie bardzo go ju suchaa. Dotaro do niej tylko, jak mwi, e ich zwierzta dzisiaj wyprowadzia Ragna, jego ona. Elizabeth niecierpliwie przestpowaa z nogi na nog w nadziei, e Jakob wkrtce skoczy, a ona bdzie moga si poegna i pj do Jensa. Nauczono j, e bardzo nieadnie jest przerywa dorosym. Zajrzaa do wntrza szopy. Na cianach wisia o tam mnstwo sieci na ryby. O takich sieciach jej ojciec mgby tylko pomarzy. Pod sufitem ulokowano dwa nowe wiosa i cztery uywane. Szopie znajdoway si te deski. Moe to materia na trumn, zastanawiaa si Elizabeth. Ludzie czsto maj takie rzeczy gotowe do uytku. Skrzynia na pododze bya zabrudzona krwi i rybimi odpadkami. Pachnie tu smo i wodorostami, pomy laa. Jakob wci co mwi, w pewnej chwili napotkaa spojrzenie jego ciemnobrzowych oczu, skina gow i umiechna si, a on odpowiedzia jej tym samym. Jaki on miy, przyszo jej do gowy. Duo sympatyczniejszy ni Ragna. Na wodach fiordu ko ysaa si d z dwoma mczyznami. Czycili ryby, bo mewy wrzeszczay i kbiy si nad wod. Docieraa do niej spokojna opowie Jakoba: To by wielki chwalipita, ten facet. Jak mylisz, co mi odpowiedzia, kiedy spytaem, ile sztuk byda ma w oborze? Musiaabym policzy, odpar. Potem zacz: to jest jedno, a tam s dwa i tam s dwa - a tak naprawd mia wszystkiego dwie sztuki! Jakob wybuchn gonym miechem. Tak, to by bardzo zabawny czowiek. W kocu wsta i przecign swoje wielkie ciao. - No, trzeba wraca do roboty. Pozdrw tat.

Elizabeth dygna i umiechna si, a Jakob odszed w stron domu Jens opar si na opacie i przywo ywa j gestem. - Jakob dzisiaj wyjtkowo gadatliwy stwierdzi, kiedy do niego podesza. Elizabeth przytakna. Jens zawsze mwi o swoich przybranych rodzicach po imieniu. Widocznie nie wydawao mu si naturalne mwi o nich mama i tata. Chrzkna, zanim zacza mwi: - To co, pomoge Dorte? spytaa. Jens rozejrza si wok rozbieganym wzrokiem, wbi szpadel w piasek i odgarn rk jasn grzywk. - Tak, pomogem przytakn, popatrzy na przesaniajc gry mg i doda: - A tu nagle ten deszcz. Mam nadziej, e siano nie zgnije. Elizabeth poczua, e serce zamiera jej w piersi. Nie tak wyobraaa sobie spotkanie z Jensem. Chciaa wypyta dokadniej o Dorte, ale odwaga j opucia. - Dostaam prac w Salsrud powiedziaa zamiast tego. Jens wypuci szpadel z rk i zrobi krok w jej stron. - W Dalsrud? Dlaczego chciaem powiedzie - Mam ju szesnacie lat przerwaa mu Elizabeth. Zima bya cika, potrzebujemy pienidzy. Dostan dziesi talarw za rok i wen z jednej owcy. - Dziesi talarw? Jens gwizdn przecigle. To mnstwo pienidzy. Elizabeth poczua bolesne rozczarowanie. To jemu chodzi tylko o pienidze? Nie jest mu przykro, e Elizabeth wyjeda? Ale skoro on jest taki, to ona te bdzie. Dlatego odpara buczucznie: - Przepracuj tam ze cztery lata, to bd moga kupi sobie taki dwr wskazaa gow w stron Nymark. - Cztery lata? gos Jensa zabrzmia piskliwie. Chyba nie masz zamiaru siedzie tam cztery lata? Elizabeth obojtnie wzruszya ramionami, ale patrzya w inn stron, odpowiadajc. - Moe. Kto wie? Jens krci gow. - Kiedy jedziesz? Spyta w kocu. - Na przeomie sierpnia i wrzenia. - A przyjedziesz do domu na Boe Narodzenie. - Nie wiem. Elizabeth przygryzaa warg. Nie czua si ju taka dzielna. Obja si rkami i wstrzymaa oddech. To zwykle pomaga powstrzyma pacz jakby agodzi t gul w

gardle. Myli o tym, e Jens bdzie pomaga Dorte nosi wod, wyday jej si teraz po prostu gupie. - Tyle chciabym ci powiedzie, zanim wyjedziesz. Jens podszed i po oy rk na jej ramieniu. - Naprawd? Elizabeth patrzya na niego wyczekujco. Cofn rk i wsun j do kieszeni. - Nie teraz. To znaczy chciaem powiedzie, e teraz byoby mi atwo to mwi. - Czy to ma co wsplnego z Dorte? spytaa nagle Elizabeth. Kolor twarzy Jensa zmieni si ze zocistobrzowego na czerwony, Elizabeth widziaa, e chopak zesztywnia, patrzc rwnoczenie gdzie ponad jej ramieniem. Odwrcia si. ku kamienistemu brzegowi sz a Dorte. Elizabeth najchtniej by uciek a, ale nogi mia a jak z oowiu. Dorte zauwaya ich, skina gow, a piegowate policzki pokryy si rumiecem. Powinnam co powiedzie, pomylaa Elizabeth, ale nie bya w stanie wykrztusi ani sowa. Kcikiem oka widziaa, e Jens skrobie stop w zocistobiaym piasku. Tam gdzie wykopywa robaki, piasek by czarny, pomieszany z glin. - Popyniesz ze mn zarzuci liny? spyta. Elizabeth syszaa, e jego gos brzmi jako inaczej. Wci Dorte, ktra sypaa morski piasek do wiadra. Pewnie podog, pomylaa Elizabeth. Dorte ponownie skina gow, przechodzc obok, ale nie patrzya im w oczy. Nieco wyej na drodze spotkaa Rang. Dopiero teraz Elizabeth zdaa sobie spraw, e istnieje wielka rnica midzy kobietami we wsi. Ranga bya kocista, gadko zaczesane wosy wizaa na karku w wze. Dorte miaa wosy rude, zaplecione w dugi warkocz. jej piersi byy wielkie, talia szczup a, a biodra okrge. Elizabeth popatrzya w d na swoje chude, nie do koca rozwinite ciao. Ze zoci stwierdzia, e wci ma na sobie fartuch, ktrego uywaa w oborze. - Popyniesz ze mn zarzuci liny? Powtrzy Jens za jej plecami. Elizabeth odwrcia si, pacz dawi j w gardle, gdy mwia: - Nie, nie popyn. W domu czeka na mnie robota. Ruszya przed siebie. Pospiesznie, unoszc rkami spdnic. Zachowanie Jensa i Dorte nie pozostawiao adnej wtpliwoci: oni spdzili t noc razem. - Elizabeth, zaczekaj! zawoa, biegnc za ni. Moemy spotka si wieczorem za szop? spyta cienkim gosem. wpatrywaa si w bdzie nim szorowa

- Nie! Musiaa dugo chrzkn, zanim moga mwi dalej. Mama usyszaa, e wychodz z domu wieczorami. Poza tym mam tyle roboty w cigu dnia, e nie starcza mi na to czasu kamaa. Potem pobiega do domu, a azy spyway jej po policzkach. Wkrtce nadszed dzie wyjazdu. Matka pomoga jej zapakowa tych troch rzeczy, ktre miaa zabra ze sob do Dalsrud. Posiadaa niewiele. Kilka ubra na zmian i domow postyll. W kartonowej walizce, ktra ojciec kupi na targu rzeczy uywanych, zostao jeszcze duo miejsca. Na samym wierzchu Elizabeth po oya przybory do pisania, ktre dostaa od Jensa. Nie spotykali si czsto. Wprawdzie Jens wieczorami rzuca mae kamyki w okno izdebki, w ktrej spaa Elizabeth, ona jednak udawaa, e nie syszy. Jego zdrada bya zbyt wielka i zbyt cika, by moga mu wybaczy i udawa, e nic si nie stao. byli przyjaci mi, pniej si w sobie zakochali. Teraz czasami Elizabeth wtpia, czy rzeczywicie go kochaa. Myl o tym przeraaa j, ale skoro smutek i zazdro zmieniy si w zo, atwiej jej bdzie wyjeda. Ktrego popoudnia Jens przyszed do Nymark i podarowa jej przybory do pisania. - Moe, gdyby miaa czas, napiszesz do mnie kilka sw wyjka. Elizabeth przyja prezent bez sowa, ale w sercu czua chd. Pisa, pomylaa. Po co? Jens ma przecie Dorte - Sam to kupiem w karmiku Abrahama wyjani Jens. - Dzikuj skwitowaa Elizabeth, ale nie obiecaa, e do niego napisze. Kiedy ju wychodzi, dugo marudzi przy drzwiach. Najwyraniej chcia, eby ona te wysza na dwr, to mogliby porozmawia bez wiadkw. Elizabeth jednak udawaa, e nie rozumie jego intencji, zajta prac. W kocu nie mg ju duej zwleka, musia i, z uszami po sobie. Elizabeth nie czua si z tym dobrze, udawaa twardsz ni jest. Matka, ktra tak nagle i stanowczo poinformowa a j o miejscu w Dalsrud, teraz cakiem si zmienia. Z paczem tulia Elizabeth do siebie. - Obiecaj mi, e bdziesz si zachowywa porzdnie, tak, bymy nie musieli si za ciebie wstydzi. I dbaj dobrze o siebie. Elizabeth obiecaa jej po raz chyba setny. - Jak ju bdziesz tam jaki czas, to zapytaj, czy nie mogaby dosta paru dni wolnych na wita mwia matka dalej. My nie mielimy odwagi wspomnie o tym Dalsrudwi, kiedy umawialimy si w sprawie twojej pracy. - Dobrze, zapytam obiecaa Elizabeth. A jak tylko czego si dowiem, to zaraz

dam wam zna. Opowiem wam te, jak mi tam jest. W kocu uciskaa Mari, po czym razem z ojcem wsiada na furk. Po yczyli wz i konia od Jakoba. Na razie nie bardzo go potrzebowa w gospodarstwie. Raz moe si obej. Elizabeth bya bardzo dumna, e jad tak wozem jak jacy bogaci ludzie. Tylko brak wprawy ojca w powoeniu mgby ich zdradzi. Miaa nadziej, e skoro oboje z ojcem maj na sobie niedzielne ubrania nikt nie uzna ich za biedakw. Jechali dugo, ale Elizabeth cieszya si wszystkim, co widzi. Na tych drogach bywaa rzadko lub zgo a nigdy. Spotykali dwory naprawd okazae, o wiele wiksze nawet ni Heimly. Budynki malowane na biao, kryte dachwk. Obory byy tu wiksze i w ogle wicej zabudowa ni w Heimly. Raz po raz jednak widziaa te mae, zniszczone zagrody komornicze domki o jednym okienku, kryte torfem. - tato, ja jestem bardzo zadowolona oznajmia nagle. Ojciec bez sowa skin gow. - To jasne, e bd za wami tskni cigna dalej Elizabeth. Ale pomy l, ile nowin bd miaa do opowiadania, kiedy znowu przyjad do domu! I ile wspaniaych rzeczy poznam, przeyj - przez chwil siedziaa w milczeniu, potem mwia dalej: - Bd pracowa z caych si, najlepiej jak potrafi, tao. I zawsze poprosz o poyczenie elazka, ebym moga uprasowa wszystkie swoje ubrania po praniu. Miaa zamiar opowiedzie, e mama to nawet jej majtki uprasowaa, zanim woya je do walizki, ale powstrzymaa si. o takich sprawach nie rozmawia si z mczyznami. Poza tym nie tak znowu wiele kobiet chodzi w prawdziwych majtkach. Uwaaj, e to mskie i grzeszne. Kobiety najchtniej uywaj czego takiego, co przypomina nogawki spodni, przypinaj je do paska wok bioder, jeli w ogle nosz majtki. Mama jednak uwaa, e prawdziwe majtki s bardzo ciepe, a nikt nie musi wiedzie, co dziewczyna ma pod spdnic. - Niedzieln sukni od razu powiesz, eby si nie gniota oznajmia zamiast tego. O tylu sprawach chciaa porozmawia z ojcem, ale daa spokj. On siedzia pogrony we wasnych my lach. - Tylko dbaj o siebie jak najlepiej, Elizabeth. Chocia pochodzisz ze skromnych warunkw, nie jeste mniej warta ni inni. Pamitaj o tym rzek ojciec z naciskiem. Zdumiay j te powane sowa. To takie niepodobne do ojca. Powtrzy raz jeszcze: Obiecujesz mi? - Obiecuj rzeka, kiwajc gow. Potem skrcili na drog prowadzc do Dalsrud.

Rozdzia 3
Elizabeth znieruchomiaa w napiciu, patrzc z bliska na wielki, pomalowany na bia o dom. A co bdzie, jeli jej tu nie polubi? Ciekawe jak te wygldaj pokoje? Nagle ogarna j panika. Nigdy jeszcze nie bya wewntrz takiego wielkiego i piknego domu. A jeli nie poradzi sobie z obowizkami i zostanie przepdzona z dworu? Co powiedzieliby ludzie, jak rodzice by to przyjli? Kiedy furtka zatrzymaa si na dziedzicu, ona siedziaa, nie majc siy si ruszy. Ledwo zauwaya, e ojciec zeskoczy i co do niej powiedzia. Chc wraca do domu, pomylaa, rzucajc pospieszne spojrzenie w stron domostwa. Przepenia j okropny strach. Miaa wraenie, e dom szczerzy do niej zby i mwi, e nie ma odwrotu. Koronkowe firanki w oknach i pikne kwiaty to rzeczy majce zwabi j do rodka. Przymkna na chwil oczy i gboko wcigna powietrze. To, oczywicie, tylko gra wyobrani bo jestem przeraona i zdenerwowana, powtarzaa sobie. Co przycigao jej wzrok ku jednemu oknu na strychu. Nagle serce podskoczyo jej w piersi jak szalone. Jaka moda kobieta patrzya prosto na Elizabeth. Spojrzenie byo natarczywe, kobieta miaa woskowo bia skr o delikatnej, niebieskiej po wiacie. Elizabeth zadraa, pomyla a, e ta pani musi by chora. Moe za mao przebywa na wieym powietrzu? Kobieta wolno pokrcia gow, jakby chciaa powiedzie: wracaj do domu, Elizabeth. Pamitaj, e ci ostrzegaam, to twoja ostatnia szansa! - Mog ci pomc? spyta jaki gos tu obok Elizabeth. Dziewczyna podskoczya. Jaki mczyzna, chyba dwudziestoparoletni umiecha si do niej. Wosy mia co najmniej tak samo czarne jak oczy. Jeden przedni zb zachodzi troch na drugi, zauwaya Elizabeth; uznaa, e to bardzo adne. Serce bio gono, kiedy krcia gow, zsiadajc z wozu bez pomocy. Za nic na wiecie nie przyjaby jego rki po to, by pomg jej zsi z wozu jak jakiej eleganckiej pannie. - Krystian Dalsrud powiedzia, wycigajc rk. - Elizabeth Andersdatter wymamrotaa, dygajc. - Zdaje mi si, e ci przestraszyem- mwi mczyzna. - Nic nie szkodzi odpara cicho. Taka byam zajta widokiem tej pani na strychu ona nie wyglda na cakiem zdrow. Krystian zmarszczy brwi. - Chora pani na strychu? powtrzy. Potem rozemia si cicho. Musiaa widzie Nikoline. To nasza pokojwka.

W tej samej chwili podszed ojciec i wycign rk na powitanie. Wymieniali uprzejmoci. - Och, teraz powinnicie spotka si z gospodarzem. Zaraz poka wam drog. Ojciec pracuje w swoim kantorze objania Krystian. W drzwiach spotkali jedn ze sucych. Kiwna im krtko gow na powitanie, a Krystian przedstawi j jako Helene. Elizabeth spojrza a na ni pospiesznie. Dziewczyna moga by troch starsza od niej, miaa pene ksztaty, ale nie bya gruba. Rude wosy zaplataa w dugi warkocz, z ktrego wymykay si lune kosmyki. Helene nie wygldaa na zaniedban, moe tylko troch nieporzdn. Umiechna si za to do Elizabeth ciepo. - Mio ci powita. - Dzikuj, mnie te powiedziaa Elizabeth z nadziej, e wkrtce poznaj si lepiej. W kocu stanli przed drzwiami kantoru Leonarda Dalsruda, jego nowego gospodarza, i Elizabeth ponownie ogarn przejmujcy strach. Gospodarz siedzia za wielkim biurkiem, ale na och widok natychmiast wsta. - To jest Elizabeth Andersdatter i jej ojciec, Anders Mekkelsen oznajmi Krystian i natychmiast znikn. Znowu nastpiy uciski doni i wypowiadano jakie niewane sowa, w kocu poproszono ich, by usiedli. Elizabeth siedziaa z rkami zoonymi na podo ku i rozgldaa si ukradkiem wok. W wielkich oknach wisiay cikie zasony, a naprzeciwko, przy duszej cianie stay dwa gbokie fotele i may okrgy stolik. Zauwaya, e ley tam fajka, a obok popielniczka. A wic gospodarz pali. A wiadomo, e tyto jest bardzo drogi! Krtsza ciana pokryta bya od podogi po sufit pkami penymi ksiek. Boe, e te widz tyle ksiek, pomylaa zdumiona. - Tutaj mam gotowy kontrakt gos Leonarda wyrwa j z zamylenia. Trzeba tylko podpisa. Podsun im arkusik. Jakie on ma grube, bia e palce, zdziwia si Elizabeth, rzucajc pospieszne spojrzenie na gospodarza. Mia czerwon twarz, jakby dugo przebywa na socu. Brzuch stercza pod pikn byszczc kamizelk. Wosy byy koloru toblond. Nie jasne, jak wosy Elizabeth, ale brudnote. Pewn rk Elizabeth wypisaa swoje nazwisko, po dziecinnemu dumna z tego, e ma taki adny charakter. A poza tym gospodarz dowiedzia si, e umie pisa. Leonard Dalsrud pocign za sznurek dzwonka, wiszcy na cianie. - Pewnie chcielibycie co zje po takiej dugiej podry? spyta. - Dzikuj za zaproszenie odpar Anders ale myl, e powinienem niezwocznie wraca do domu.

Elizabeth pokrcia przeczco gow, kiedy gospodarz spojrza na ni pytajco. Miaa mdoci ze zdenerwowania i od tej jakiej grozy, otaczajcej dom, w ktrym si znalaza, i z pewnoci nie przeknaby ani ksa. Wkrtce potem zapukano do drzwi i wesza Helene. Tym razem dygna Ledo dostrzegalnie. - Pan gospodarz dzwoni? spytaa bezbarwnym gosem. - Tak, zajmij si teraz Elizabeth. Poka jej wszystko i naucz zaj, ktre bdzie wykonywa. Zreszt bdziecie mieszka w jednym pokoju. No, dobrze, sama wiesz najlepiej, co robi. Rozemia si rubasznie, a potem jeszcze umiecha do wszystkich po kolei. Andres i Elizabeth odpowiadali niepewnymi umiechami, Helene natomiast zachowa a powag. Po kilku uprzejmych sowach poegnania Andres wsta. Elizabeth dygna przed gospodarzem i wysza z ojcem. W milczeniu patrzya, jak wsiada na wz. Ojciec popatrzy na ni z mioci i leciutko unis do w gecie poegnania, po czym cmokn na konia. Furka wyjechaa z dziedzica w Dalsrud. Elizabeth staa i nieustannie mrugaa. Ma szesnacie lat. nie powinna paka. - Boisz si tego, co ci czeka? spytaa Helene. Wysza za Elizabeth i staa kawaek za ni, gdy dziewczyna egnaa si z ojcem. Elizabeth przytakna. - Nie powinna pocieszaa Helene. To cakiem zwyczajna praca sprztanie, opiek nad zwierztami. Zreszt przez cay czas bdziesz pracowa ze mn, wszystko si uoy, zobaczysz. A teraz chodmy do kuchni, eby przywitaa si z pozostaymi domownikami. Porodku duej izby sta dugi st . Przy jednym kocu siedziaa dziewczyna o tych wosach pod biaym czepeczkiem. Obok niej chopiec, moe dwunastoletni, a przy piecu staa rosa, tga pani okoo szedziesitki i przygotowywaa obiad. Pachniao misem. Solony, misem. Kiedy ja ostatnio jad am co takiego? zastanawiaa si Elizabeth. - Przywitajcie si z Elizabeth, to nasza nowa suca oznajmia Helene. Tam przy kocu stou siedzi Nikoline mwia dalej, wskazujc dziewczyn o tych lokach. Dalej siedzi Ole, a to jest Gurine. Tga pani imieniem Gurine podesza i uja rk Elizabeth w obie donie. Mam nadziej, e bdziesz si u nas dobrze czu. Ja w kadym razie zrobi wszystko, eby tak byo. Wiem, e nieatwo jest znale si w cakiem nowym miejscu. Elizabeth umiechna si, poczua, e zalewa j fala ciep a i dobroci dla tej kobiety. Potem skierowaa wzrok w stron Nikoline i skulia si. blada, szczupa twarz tamtej wyraaa

czyst wrogo, dziewczyna wpatrywaa si zmruonymi oczyma w Elizabeth. - Aha, to ty jeste ta nowa do obory wycedzia przez zby, mierzc j od stp do gw. Elizabeth czua, jak te sowa j rani, ale odpowiedziaa spokojnie: - W oborze z pewnoci dam sobie rad, ale chyba i w domu znajd si dla mnie jakie obowizki? Zdziwia si, jak dziwnie tamta dziewczyna mwi, ale nie skomentowaa tego. Nikoline przewraca a oczami. Jakie obowizki miayby na ciebie czeka tutaj w domu? Noszenie torfu i szorowanie podogi? Nie, najlepiej pasujesz do obory. Nikoline potrzsna gow, a potem poprawia swoje loki. - Czy to ty nosia do tej pory torf i szorowaa podogi? spytaa Elizabeth, czujc, e dawi j zo. Kiedy Nikoline otworzya usta, eby si odci, przerwaa jej Helene: - Moim zdaniem powiedziaa ju do, Nikoline. Chod, Elizabeth, poka ci nasz pokj. zanim opuciy kuchni, jeszcze jedna myl przemkna przez gow Elizabeth. To nie bya Nikoline, tak kobieta, ktr widziaa w oknie strychu. - Nie powinna si przejmowa tym, co mwi Nikoline t umaczya Helene, kiedy znowu znalazy si na szerokim korytarzu. Ona jest taka wobec wszystkich. Pochodzi z okolic Bodo, ale bya przez jaki czas w Christianii i uczya si tam prowadzenia gospodarstwa, eleganckiego gospodarstwa, jak to ona podkrela. Od tamtej pory prbuje mwi miejskim jzykiem, ale wyglda to do aonie. Jest tutaj pokojwk. Caymi dniami podlizuje si gospodarzowi i jego synowi. Poza tym kad osob w spdnicy traktuje jako zagroenie. Na szczcie wyglda na to, e ty potrafisz odpyskowa. Skrciy w mniejszy korytarz a potem szerokimi schodami weszy na gr. - Jakie zagroenie ona mogaby widzie we mnie? spytaa Elizabeth. - Nikoline boi si, e Krystian mgby spojrze na ciebie dwa razy. Ona sama jest taka w nim zakochana, e wprost nie wie, co robi. - A on w niej te? spytaa Elizabeth. - Wcale nie. Tylko e Nikoline nie moe zrozumie, e jemu nigdy nie bdzie na niej zaleao. mimo wszystko to syn bogatego gospodarza, a ona zwyczajna suca. Tutaj jest nasz pokj. Helene wskazaa rk. Tu bdziesz spa, a to jest moje ko. Elizabeth wesza do maego pokoiku ze skonym sufitem. Malekie okienko wpuszczono do pokoju wty strumie wiata. Na cianach byy haczyki na ubrania.

Elizabeth przecigna do po oparciu ka, poczua przyjemny skurcz odka. Pomyle, e po raz pierwszy w yciu bdzie sypia w ku. - Bardzo si ciesz, e si do nas sprowadzia powiedziaa Helene. Poprzednia dziewczyna, ktra tu pracowaa, odesza trzy miesice temu. Wychodzi za m. - A jaka jest pani? spytaa Elizabeth. - Ona nie yje odpara Helene. Nie wiedziaa tego? - Nie rzeka Elizabeth, czujc, e nie mwi prawdy. Bo zrozumiaa wszystko, cho nikt tego nie powiedzia. A w nastpnym momencie wiedziaa rwnie, co Helene teraz powie: e ona Leonarda zmara na puca. Wydao jej si to okropne, jakby owion j zimny cmentarny wiatr. - Gospodyni zachorowaa na puca i umara rok temu. To byo straszne. Bardzo nam jej brakuje, bya wyjtkowo mi kobiet. Elizabeth syszaa, e Helene mwi dalej, ale sowa do niej nie docieray. To, e przewidziaa, co Helene powie, byo zupenie nowym przeyciem. Nigdy jeszcze czego takiego nie dowiadczya. Przewidzie deszcz, albo zobaczy zabkane owce, to jedna sprawa. Ale to tutaj wydawao si przeraajce. Z pewnoci to zwyky przypadek, pomylaa, pragnc odepchn od siebie nieprzyjemne myli. Moe kto kiedy o tym wspomnia? - Czy pracuj tu jeszcze jacy ludzie, oprcz tych, ktrych spotkaam w kuchni? spytaa, majc w wieej pamici pani w oknie strychu. Helene przeczco pokrcia gow. - Nie, ale s zagrodnicy, ktrzy te pomagaj i od czasu do czasu wynajmuje si ekstrapomoc. Ale teraz zdejmij t adn sukienk i w co innego, to opowiem ci wicej o twojej pracy. W tym oknie to pewnie widziaam jak wynajt suc, pomylaa Elizabeth, wkadajc brzow codzienn sukienk. - Masz narzeczonego? spytaa, eby co powiedzie. - Nie odpara Helene krtko i Elizabeth odniosa wraenie, e Helene musiaa przey co bolesnego z powodu mczyzny. Postanowia nie dry tego tematu, kiedy obie wyszy na dwr. Helene oprowadzia j po obejciu, pokazaa spichlerz, obory, szopy na siano i pralni. Niemal krcio jej si gowie od ogldania tych wszystkich wspaniaoci, zwaszcza spichlerza wypenionego beczkami z solonym misem, suszonymi owczymi udcami

rozwieszonymi pod sufitem, stosami podpomykw, paskich chlebkw, masa i serw. W oborach zwierzta stay gsto jedno przy drugim. Krowy i kozy, dwa konie, winie i kury. - Owce nie wrciy jeszcze z grskich pastwisk tumaczya Helene, wskazujc na puste zagrody. - Pewnie bdziemy musiay po nie pj rzeka Elizabeth. Nie. do naszego dworu naley pi komorniczych zagrd, ludzie stamtd przyprowadzaj owce. My w kadym razie tej pracy unikniemy. Teraz poka ci jeszcze szop z torfem. Nosimy torf na zmiany, Ole i ja. A teraz ty si te do nas przyczysz. Torf przynosi si dwa razy dziennie. Po obiedzie i wieczorem. Elizabeth kiwaa gow, prbujc zapamita wszystko, co Helene mwi. Kiedy wyszy z szopy, prawie zderzyy si z Leonardem i Krystianem. Elizabeth dygna, spogldajc to na jednego, to na drugiego, niepewna, co powinna powiedzie i jak w ogle ma si zachowa. Leonard pomg jej wybrn z trudnej sytuacji. - No, Elizabeth, mylisz, e bdziesz si dobrze czua w Dalsrud? - Jestem pewna, e tak odpara, cho drczyy j wtpliwoci. Pierwsze wraenie z tego dworu nie byo najlepsze. - A ja bd si tob opiekowa mwi dalej Leonard i poklepa j po ramieniu. Teraz jednak panienki musz mi wybaczy. Czeka mnie praca. Umiechn si i poszed w stron domu. - Przywitaa si ju z pozostaymi domownikami? spyta Krystian. Elizabeth przytakna. - Gurine robi bardzo mie wraenie. - O tak, to sama dobro . Przysza do Dalsrud na dugo przed moim urodzeniem opowiada Krystian. - Czy dwr jest bardzo stary? spytaa Elizabeth. Bya zachwycona, e Krystian patrzy na ni, kiedy z ni rozmawia. Gos mia niski, bardzo spokojny. Oczy czarne niczym gbokie studnie. - Zbudowa go mj dziadek w 1802 roku. - To szedziesit osiem lat temu powiedziaa Elizabeth. - Jak ty szybko liczysz umiechn si Krystian, a Elizabeth pokraniaa, syszc pochwak. Szukaa pospiesznie jakiego tematu do rozmowy. Byo jej mio, e syn takiego bogatego czowieka powica jej uwag. - Macie tu najwiksz szop na odzie, jak kiedykolwiek widziaam. Rzek a,

wskazujc gow w stron fiordu. Jest o wiele wiksza ni szopa Jakoba, pomylaa. I pewnie maj tam wiele duych odzi. Krystian nie spuszcza z niej wzroku, umiechn si i rzek: - Chtnie bym ci opowiedzia wicej o naszym dworze, ale Gurine czeka na nas z obiadem. - Bdziesz dzisiaj jad z nami? spytaa Helene. Elizabeth poczua dziwny niepokj. Pomyle, e mogaby siedzie przy tym samym stole co syn gospodarza! - Nie, dzisiaj dotrzymam towarzystwa ojcu. Kiedy si rozstawali, jeszcze raz spojrza na Elizabeth. - Mam nadziej, e wkrtce nadarzy si okazja, bym mg ci przewie odzi. Poczua, e caa twarz jej czerwienieje. Nie potrafia powstrzyma umiechu, musiaa przyzna, ze Krystian jest bardzo miy. W kuchni wszystko byo ju gotowe, z daleka czu o si zapach peklowanego misa. Elizabeth rozkoszowaa si kadym ksem. Naprawd nie umiaa sobie przypomnie, kiedy jada co takiego. Musi opowiedzie o tym mamie. Dopiero si ucieszy w imieniu crki. - O czym to tak rozmawialicie z Krystianem? spytaa nagle Nikoline i wpia spojrzenie jasnoniebieskich oczu w Elizabeth. - On mi opowiada o dworze odpara Elizabeth krtko. Nikoline dubaa paznokciem maego palca midzy zbami i spogldaa na ni ponuro. - Opowiada o dworze? A c on ma za interes, eby tobie co takiego opowiada? - Moe po prostu lubi Elizabeth? wtrcia Helene, unoszc brwi. Nikoline prychna gniewnie. - Lubi j, lubi - A s jakie powody, dla ktrych miaby tego nie robi? spytaa Elizabeth, nie odwracajc oczu. Nikoline zachichotaa szyderczo i ogarna wzrokiem st. - S. Mogabym dugo wylicza powiedziaa w ko cu. Elizabeth wzruszya ramionami i skupia si na jedzeniu. Jeli pokojwka chce prawi zoliwoci, to prosz bardzo, pomylaa, pami tajc o sowach ojca. nie jest gorsza od innych, chocia pochodzi ze skromnych warunkw. Fakt, e Nikoline nie powiedziaa ju nic wicej, Elizabeth odczuwaa jako zwycistwo. Gurine odoya cha chwil sztuce i popatrzya na zebranych przy stole.

- Jak ju zjemy, to ty, Ole, bdziesz nosi torf. Nikoline zabierze si do cerowania odziey, Helene bdzie zmywa, a Elizabeth umyje podog. Ja upiek chleb. Wszyscy po kolei przyjmowali polecenia, kiwajc gowami. Wszyscy, z wyjtkiem Nikoline. - Ja zostan w izbie i bd szy powiedziaa w ko cu. Wywiadczysz nam t wielk przysug odcia si Helen, a Ole nie mg powstrzyma miechu. - Zamknij si, smarkaczu krzykna Nikoline z wciekoci, zapominajc tym razem o miejskiej mowie. - A co mi zrobisz, jak si nie zamkn? drani j Ole. - Naskarysz na mnie do Leonarda? Nikoline zamachna si, by wymierzy Olemu policzek, ale chopak zdy uskoczy. - Siedcie spokojnie i jedzcie upomniaa Gurine zmczonym gosem. Nikoline rozgldaa si ponuro wok, ale nic wicej nie mwia. Elizabeth zastanawiaa si, czy wrd suby zawsze panuje taka atmosfera. Helene zachowywaa si dziwnie. Zdawaa si nie ywi dla nikogo szacunku. Wobec Kristiana bya obojtna, Leonarda nie zawsze pozdrawiaa i kcia si z Nikoline. Ale mimo wszystko to sympatyczna dziewczyna. W kadym razie dla Elizabeth. Elizabeth klczaa i szorowaa podog, nagle zacza myle o swojej niedzielnej sukience. Miaa ochot pokaza si z niej Kristianowi. Kiedy przyjechaa do Dalsrud, miaa na sobie narzutk, spod ktrej sukienka nie bardzo bya widoczna. A ma dopiero rok, zostaa uszyta na konfirmacj. Czarna, z malekim bia ym ko nierzykiem. - Chodzicie w niedziel do kocio a? zwrcia si do Helene, ocierajc pot z czoa. - No, dosy rzadko. Bo to strasznie daleko, wic zostajemy w domu i robimy tutaj co trzeba. Ale Bg na pewno spoglda na nas askawie, bo od czasu do czasu sami organizujemy sobie krtkie naboestwa. Elizabeth suchaa rozczarowana. Miaa nadziej, e bdzie moga woy witeczn sukienk do kocio a. - Jak skocz zmywa, to pomog ci z podog obiecaa Helene. Wkrtce potem obie na kolanach szoroway deski, o niedzieli i chodzeniu do kocio a nie byo wicej mowy. Wieczorem, kiedy inni poszli spa, Elizabeth i Helene siedziay przy kuchennym stole. - Prbowaa ju kawy? spytaa nagle Helene. Elizabeth pokiwaa przeczco gow. Biedni ludzie nie maj na takie rzeczy pienidzy. - No to ja ci troch zrobi. zaparzymy wieej, nie takiej gotowanej na fusach

mwia podniecona. tylko nikomu o tym ani sowa. Bo jedynie gospodarz pija u nas wieo parzon kaw. My dla siebie gotujemy na starych fusach. - Obiecuj przyrzeka Elizabeth, przygldajc si, co robi Helene. W piecu by jeszcze ar, wic dziewczyna wyja naczynie do palenia kawowych ziaren, potem zmielia brzowe ziarna w maym mynku. - No, gotowe oznajmia i wysypaa brzowy proszek do dzbanka z gotujc wod. Zastanawiaa si jeszcze chwil. Skoro bdziesz pi kaw pierwszy raz, to dodam troch mleka. Pobieg a do spiarni, po chwili wrcia z malekim dzbanuszkiem mietany. - Wcale nie jestem zmczona powiedziaa Elizabeth w jaki czas potem, kiedy siedziay kada z kubkiem kawy w rce. Elizabeth marszczya nos, prbujc obcego dla niej napoju, stwierdzia jednak, e nie jest to ze. - Spdzia u nas tylko p dnia. Zreszt dzisiaj nie byo za duo roboty wyjania Helen. Wygldaa chwil przez okno, a potem rzeka w zamy leniu: - Elizabeth, widzisz ten may domek tam wysoko w grze? Elizabeth opara si o parapet, wyjrzaa na dwr i skina gow. - W tym domu mieszka kiedy stary, samotny czowiek. Nigdy go nikt nie odwiedza, on te nie schodzi na d do wsi. A kiedy ludzie zauwayli, e od dawna nad jego dachem unosi si ju dym. Okazao si, e starzec ley martwy w swoim ku. Obok staa gotowa trumna, wic czterech mczyzn ze wsi uoyo go w niej i na sankach zaczli zwozi zwoki na d . Bo to byo zim. Elizabeth spogldaa wci na gr, wydawao jej si, e widzi nieszczsnego starca. - Ale cigna dalej Helene kiedy zjedali, sanki wymkny si na zboczu z gry i zaczy zsuwa si same w wielkim pdzie. Podskakiway na kamieniach tak, e w kocu trumna spada i pusta suna w d, - To nie moe by prawda dziwia si Elizabeth, nie odwracajc wzroku od okna. - To najprawdziwsza prawda zapewniaa Helen. Wszyscy czterej biegi co si w nogach za trumn, a nagle odkryli, e biegnie z nimi jeszcze pity. Umilka na chwil, czekajc na reakcj Elizabeth. - Kim by ten pity? O rany boskie, czy to ten trup? - Tak. Bo starzec nie umar. On tylko wyglda jakby umar! Elizabeth wypatrywaa jeszcze przez chwil, prbujc sobie to wszystko wyobrazi, kiedy Helene wybuchna miechem. - Nakamaa mi? zachichotaa Elizabeth niepewnie.

- Nie, to prawda. W kadym razie ludzie mwi, e to prawda. Wypia ostatni yk kawy i przecigna si. ale jeli ja si teraz troch nie przepi, to te bd wyglda, jakbym umara. - A ja nie mam jeszcze ochoty si ka. Chyba troch si przejd powiedziaa Elizabeth. Znasz moe jakie adne miejsce, z ktrego wida morze? To trzeba po prostu zej na brzeg. - Nie, chciaabym popatrze na otwarte morze. Wiesz, w domu miaam takie miejsce. - No to id przez pola, w tamt stron. Helene pokazywaa kuchenn cian za Elizabeth. Miniesz niewielkie wzniesienie i wyjdziesz prosto nad morze. Ale nie sied za dugo. Jutro musisz wczenie wsta. - Nie, nie bd odpara Elizabeth przez rami i wybiega z domu. Posza w kierunku wskazanym przez Helene i rzeczywicie, za niewielkim wzniesieniem zobaczya morze. Wiele razy wcigna gboko powietrze, czua zapach wodorostw i sonej wody. Usiad a w niewielkiej grocie i szczelniej otuli a chust ramiona, bo mokre powietrze byo ostre. siedziaa tak dugo, wpatrujc si przed siebie. Daleko od brzegu ko ysay si na wodzie jakie zielone sp awiki. Mo e to Ole zarzuci sieci? Jakie morze jest wielkie, mylaa. Jakby nie miao koca. Nie zauwaya, ani nie usyszaa, e Krystian przyszed, zanim nie usiad obok niej. Blisko, tak e dotykali si ramionami. - Ach, wic to tutaj siedzisz? Bardziej stwierdzi, ni zapyta. Elizabeth skina gow. W gardle jej zascho. Krystian pachnia troch inaczej ni Jens. Nagle jednak poczua si odwaniejsza. - Szede za mn? Spytaa, czujc, e si rumieni. - Tak! Nie podoba ci si, to mog sobie pj. - Nie, zosta umiechna si. Mio mie towarzystwo. Krystian uj jeden jej warkocz i bawi si nim. - Twoje wosy s jak srebro rzek dziwnie stanowczo. - A ci dopiero! rozemiaa si. W takim razie jestem bogata. A do czego podobne s twoje wosy, takie czarne? Krystian przeczesywa palcami grzywk, ale ona wci opadaa. Jakie on ma wysokie czoo, zauwaya Elizabeth. - Myl, e do niczego, s po prostu czarne odpar , wpatrujc si w dziewczyn. Za to ty masz najadniejsze oczy, jakie widziaem. Naprawd bardzo adne, jasnobrzowe. Elizabeth odsuna si troch. Nie przywyka do takich piknych sw. Z Jensem byo atwiej, znaj si przecie tak dobrze. wiele razy prze kna lin, by mc co powiedzie, ale

w w

gowie morze,

miaa

kompletn

pustk.

milczeniu

wci

wpatrywaa

si

zerwa a jakie dbo i bawia si nim. Bardzo chciaa co powiedzie. Co

mdrego, eby dobrze o niej pomyla . Krystian podnis co z ziemi. Elizabeth nie widziaa, co to, bo ramieniem dotkn jej kolana. Przenikn j gorcy dreszcz. Zaraz jednak poczua wyrzuty sumienia. Bo przecie kocha Jensa. Chocia on poszed do Dorte. Ale Jens jest daleko std, moe znowu z t Dorte skulia si, szczelniej otulia chustk. Nagle poczua chodny palec na swoim policzku i odwrcia si gwatownie. - Jeste adna, Elizabeth wyszepta Krystian, wstajc. Znikn zagbienie w za wzniesieniem, jakby rozpyn si w powietrzu. Tylko trawie wiadczyo, e przed chwil tu siedzia.

Elizabeth pooya tam rk. Trawa wci bya ciepa. - Czy on zostaby duej, gdyby co powiedziaa? szepna cicho sama do siebie. Podcigna kolana pod brod i pokrcia gow. Nie, i tak by odszed. Powiedzia, jestem adna, pomylaa. Jeste adna, Elizabeth. Jak inaczej zabrzmiao jej imi, kiedy on je wypowiada. Zanim odesza, ostronie zerwaa may kwiatek. Zasuszy go sobie na pamitk tej chwili. Sza wolno na wypadek, gdyby miaa go znowu zobaczy; wolaa usun si w cie. Bo nie miaa pojcia, o czym by z nim rozmawia a, gdyby stanli znowu twarz w twarz. Jeszcze nie teraz. Potrzebuj wicej czasu. Kiedy Elizabeth wrcia do pokoju, Helene spaa. Najciszej jak moga zdja z siebie ubranie, powiesia je na haczyku i wlizgna si pod kodr. Nie miaa odwagi wycign walizk spod ka, eby wyj nocn koszul. Mogaby obudzi Helene, a chciaa teraz by sama, eby uporzdkowa my li i uczucia. Nie bya pewna, czy pi czy nie, by moe znajdowaa si w jakim stanie pomidzy snem i jaw, kiedy przenikn j dreszcz. Pniej bya pewna, e oczy miaa otwarte, cay czas jednak nie opuszczao jej poczucie, e to by dziwnie ywy sen. Zobaczya mczyzn, bijcego kobiet. Kobieta wzywaa pomocy, w kocu zacza baga o lito. Chocia Elizabeth bardzo si staraa dojrze jej twarz, nie zdoaa tego zrobi. Mczyzna szarpa sukni kobiety, a kiedy upada na podog, wyzywa j ordynarnie. Kiedy widzenie zniko, Elizabeth poczua na policzkach sone zy, jakby to ona sama przeya bl i upokorzenie. Skulia si na posaniu i my laa: Czy to ja przeywaam to wszystko, czy te kto inny przez to przechodzi? Otara zy wierzchem doni i wpatrywaa si w mrok. Baa si zasn, baa si, e

e koszmar wrci,

staraa si wic mie oczy otwarte, w kocu jednak sen i tak

j zmorzy. Noc mina spokojnie, bez majakw.

Rozdzia 4
Elizabeth szybko wczya si do prac we dworze. Nauczya si te ceni rozwag Gurine. Starsza kobieta nie lubia k tni i ostrej wymiany zda, zwykle w takich wypadkach usuwaa si na bok. Ole by miym chopcem, zawsze zadowolony i wesoy. Zrczny w pracy, szybki. Nieczsto Elizabeth miaa okazj rozmawia z Kristianem, bo praca pochaniaa wikszo czasu. Do zazdroci i zoliwoci Nikoline przywyka i nauczya si z tym y. Albo udawaa, e nie syszy, co pokojwka mwi, albo odpowiadaa jej rwnie ostro. Helene staa si jej najlepsz przyjaci k, chyba te dziki temu Elizabeth tak dobrze dawaa sobie rad. Licie opady z drzew, a ptaki odleciay na poudnie. Zostay mewy. Najwysze szczyty gr pokryway si ju niegiem, uzna, e czas najwyszy sprowadzi owce na d. Tego rana w kuchni panowao zamieszanie i po piech, trzeba byo przygotowa prowiant na drog dla mczyzn. - Ja zanios jedzenie Kristianowi oznajmia Nikole, zerkajc spod okna na Elizabeth. - To zanie odpara Elizabeth obojtnie. Ale we przy okazji niadanie dla Olego. A zreszt dodaa chyba powinni my zrobi te co do jedzenia komornikom? Oni chyba niewiele wzili z domw. Nikoline odwrcia si i spojrza a na Elizabeth ze zoci. - Co ty my lisz, e kim ty tu jeste? Komisja dla ubogich? - Nie, dla bogatych warkna Elizabeth. W Dalsrud jedzenia jest wicej ni do. Nikt nie bdzie godowa, jeli oddamy troch biedniejszym od siebie. Mimo wszystko ich te czeka dugi pracowity dzie. Gurine, ktra wydawa si bardzo zajta przy kuchni, jak zwykle wolaa si w nic nie miesza. Mimo to powiedziaa cicho: - Nie zaszkodzi, jeli przygotujemy troch dodatkowy kanapek. - Nie zaszkodzi, nie zaszkodzi przedrzeniaa j Nikoline, strojc grymasy. Zamknij si w kocu krzykna Elizabeth, patrzc tamtej prosto w oczy. Zachowujesz si jak gupi bachor. Nikoline zacisna wargi. Jej oczy miotay byskawice, ale zanim zdya co powiedzie, do kuchni wesza Helene. Popchna zawinitko z jedzeniem w stron pokojwki i powiedziaa, unoszc jedn brew: tylko wielkie kiedy Kristian

- Co si dzieje, Nikoline? Nie bdziemy si tym zajmowa przez cay dzie. Idziesz z tym jedzeniem, czy Elizabeth ma je zanie? Tamta chwycia zawinitko i ze zoci znikna za drzwiami. Elizabeth domylaa si, e pokojwka chce zanie Kristianowi drugie niadanie, bo to bdzie okazja, eby z nim porozmawia. Sprztajc ze stou, spogldaa przez okno w lad za ni. Drugie zawinitko podaa jednemu z komornikw, eby podzieli si z innymi. Ten wiele razy otwiera i zamyka usta, jakby szuka odpowiednich sw. Nikoline jednak nie czekaa na podzikowania, pobiega do Kristiana. Elizabeth zastyga w bezruchu, przygldaa si parze na dziedzicu. Widziaa, jak Nikoline si mizdrzy, jak mieje si z czego, co Kristian powiedzia. On jednak nie sprawia wraenia specjalnie zainteresowanego. A moe tylko udaje, e ona nic go nie obchodzi? pomylaa Elizabeth. Rosy, na szeroko rozstawionych nogach pokazywa co w stron kur, wydajc rwnoczenie polecenia pracownikom. Przez rami przewiesi zwinit lin, bra j na wypadek, gdyby trzeba byo wspina si po owce, ktre weszy za wysoko. U pasa mia n w pochwie. Kristian by naprawd dobrze przygotowany do wyprawy. Elizabeth, ukucie w patrzc na tych dwoje na podwrzu, poczua bolesne sercu. Nikoline co mwia. Kristian spoglda na ni i mia si gono, w

kocu pogaska j lekko po plecach. Takie samo ukucie czuam tamtego ranka, kiedy zobaczya, Jensa wychodzcego z domu Dorte, pomylaa nieoczekiwanie i ogarna j bolesna tsknota. Jens te gaska j tak samo po plecach. Gurine i Nikoline mia y przygotowa, co si da do jutrzejszego obiadu. Kiedy wrc owce, bdzie wielkie zamieszanie. Helene i Elizabeth siedziay tymczasem w tkackiej izbie i zakaday osnow na warsztat. Powiedziaa kiedy, e masz chopaka imieniem Jens powiedzia a Helene, siadajc na taborecie. Opowiedz, jaki on jest. - Jaki on jest? powtrzya Elizabeth, wpatrujc si w krosna. Skoczyy szybciej, ni planoway. Moe mogaby pozwoli sobie na kilkuminutow przerw, zanim zabior si do innej pracy. Elizabeth posza wic za przykadem Helene i wycigna si na wskim ku, stojcym pod cian. Jak cudownie mc wyprostowa plecy i da nogom odpocz, pomylaa z zadowoleniem. - No, jak on wyglda? marudzia Helene. Ma jasne wosy tak samo jak ja. Tylko oczy ma ciemnoniebieskie zacza Elizabeth troch niepewnie. Jest silny od cikiej pracy, ktra wykonuje we dworze i od

owienia ryb. - A jest miy? - Tak, Jens jest bardzo miy, trzeba duo czasu, eby go rozzoci. W zamyleniu przygryzaa doln warg. Myl, e on naley do tych mczyzn, ktrzy bij si tylko we wasnej obronie, sam nigdy nie wszczyna awantur. - Ale czy jest te dzielny? Elizabeth przytakna. - Kiedy u nich we dworze by bardzo zy byk, tylko Jens i Jakob z caej wsi dawali sobie z nim rad. - A kto to jest Jakob? spytaa Helene, podnoszc si lekko i opierajc na okciu. - To przybrany ojciec Jensa. On przyjecha z Vesteraalen jako may chopiec, bo jego rodzice umarli. Helene bawia si swoim rudobrzowym warkoczem, po chwili powiedziaa: - Wyglda, jakby w ogle nie mia wad. A mimo to jeste na niego za! Elizabeth podskoczya na swoim ku. Jakby nagle zosta a wyrwana z dobrego snu. Obraz Jensa wymykajcego si po kryjomu z Dorte, znowu stan jej przed oczyma. Niewierny kamca, dwiczao jej w uszach, pod powiekami czaiy si zy. Wstaa gwatownie. - Dlaczego miaabym by na niego za? spytaa, odwrcona plecami do przyjaci ki. - Bo nigdy o nim nie mwisz. I teraz te wygldasz na rozzoszczon. No nie, myl, e powinnimy wraca na d , zanim zaczn nas szuka powiedziaa Elizabeth surowo. - Ale mam racj, e midzy sob i Jensem stao si co niedobrego? spytaa Helene. Elizabeth udaa, e nie syszy i wybiega z pokoju. Przy jednych drzwiach na korytarzu poczua nagle, e ogarnia j zimny prd powietrza. Przystana, spojrzaa przez rami i usyszaa, e Helene schodzi ju po schodach. Przecig dociera z tego pokoju, pomylaa, ujmujc klamk. Drzwi nie byy zamknite na klucz, wic ostronie wesza do rodka. Bya przekonana, e kto otworzy tu okno, ale nie, powietrze w pokoju byo zatche. Elizabeth dostaa gsiej skrki. Przeraona wycofaa si na korytarz. To ten sam pokj, w ktrego oknie pierwszego dnia widziaa t chorowit blad twarz! Kolana si pod ni uginay, kiedy pospiesznie zbiega po schodach. Nigdy nie odway si nikomu o tym powiedzie. Widowisko byo wspaniae, kiedy wielkie stado owiec wkroczyo na dziedziniec. Mczyni biegali jak w ukropie, by zagoni zwierzta prosto do owczarni.

- Ile sztuk liczy to stado? spytaa Elizabeth, stojc obok Helene na schodach. - Wystarczajco duo, bymy pozdzieray sobie skr z rk, kiedy bdziemy je strzyc - odpara tamta cierpko, otulajc si szczelniej bluz w chodnym wrzeniowym powietrzu. Poczekay, a owce wejd do rodka, potem poszy do owczarni, by pomc. Mczyni byli zmczeni. Klli na owce, ktre nie chciay wchodzi do zagrd. Elizabeth niemiao zerka a w stron Kristiana, ale on by zajty prac, w ogle jej nie zauwaa. Kiedy ich spojrzenia spotkay si na chwil, nie odwzajemni jej pospiesznego umiechu i Elizabeth, zawstydzona, po aowaa swojego zachowania. Potem ju go unikaa, koncentrowaa si wycznie na tym, by zwierzta znalazy si na swoich miejscach szybko i bez zbdnej szamotaniny. Kiedy pniej stali na dziedzicu, prbowaa wymyli co, co mogaby powiedzie, co zwyczajnego, bezpiecznego. Ale Kristian j uprzedzi. - Stracilimy jedn owc i dwa jagnita. - Nie yj? spytaa Elizabeth. Tego nie wiem odrzek krtko ze wzrokiem skierowanym ku grom. Nie znaleli my najmniejszego ladu. Elizabeth popatrzya w t sam stron. Kierowaa wzrok ku grskim zboczom, w stron kpek trawy, rosncych gboko pod skalnymi nawiasami, osonitych przed wiatrem i nieprzyjemn pogod. I wtedy znowu si to stao nagle Elizabeth zdaa sobie spraw, e wie, gdzie podziewaj si zwierzta. - One s tam, wysoko powiedziaa zdecydowanie, pokazujc rk. Tu pod lini niegu. Wszystkie ywe, nic im nie jest. Ludzie gapili si na ni bez sowa, wic dodaa pospiesznie: - Musicie wzi liny, bo tam jest stromo. Mczyni wymknli midzy sob spojrzenia. - Ty znasz te okolice? spyta Kristian. - Nie, po prostu widziaem je odpara Elizabeth zgodnie z prawd. Ludzie znowu spogldali po sobie. - Aha, po prostu to widziaa? Jak to si jeste obdarzona, dziewczyno? Pytanie byo niczym cios w odek. Krew szumia a Elizabeth w uszach, dopiero teraz dotaro do niej, co powiedziaa. Znajdowanie zabkanych owiec w domu, to jedna sprawa, ale co innego robi to tutaj. Spogldaa rozbieganym wzrokiem na otaczajcych j mczyzn, nie wiedzc, do kogo si teraz zwrci, ani co powiedzie.

- Chcesz by zabawna, Elizabeth? spyta Kirstian, a jej si wydawao, e syszy w jego gosie szyderstwo. Rozemiaa si, ale nie wypadao to naturalnie. - Tak mi tylko przyszo do gowy rzeka, rozgldajc si niepewnie. A teraz musz i do domu. Ruszya pospiesznie, a Helene krok w krok za ni. - O czym ty gadaa? spytaa Helene, kiedy znalazy si na tyle daleko, by tamci ich nie syszeli. - O niczym. Po prostu zapomnij. - Zapomnie, nie. Ty naprawd potrafisz zobaczy, gdzie s owce? - Powiedziaam, e nie chc wicej o tym gada! odpara na p z paczem, zy zbieray si pod powiekami. Przystana niepewnie, wpatrywaa si w ziemi. Helene oplot a j ramieniem i pocigna za sob do domu. - Uspokj si, Elizabeth. Jeste po prostu zmczona i smutna, e odnieli si do ciebie tak ostro, prawda? Elizabeth skina gow i nagle nie bya ju w stanie powstrzymywa ez. Ukrya twarz w rkawie bluzki i rozpakaa si. czua si taka maa i nieszczliwa. Kristian jest na ni zy, inni si wymiewaj i na pewno bd jej dokucza, jak dugo zostanie w Dalsrud. - Jako si uoy z tymi owcami. Oni maj po poudniu i szuka. Nie przejmuj si tym wicej mwia Helene agodnie. Elizabeth skina gow i otara oczy, gboko wcigaa powietrze, by si opanowa. Tak, ale gdyby to tylko chodzio o owce, pomylaa. Ja pacz dlatego, e Kristian mnie ofukn i dlatego, e jestem tak daleko od domu. - Masz racj, wszystko si uoy mrukna, prbujc si umiecha, kiedy weszy do kuchni. Tego dnia Kristian jad ze wszystkimi w izbie. u ryb i ziemniaki, jakby nie czu wcale smaku. Elizabeth miaa nadziej, e Nikoline si do niego przyklei tak, e chopak nawet nie spojrzy w jej stron. Baa si, e Kristian lub kto inny wspomni, e Elizabeth widziaa zabkane owce, wpatrywaa si wic w talerz, nie miaa odwagi spojrze na nikogo. Przy stole panowaa cisza, dopki Kristian nie odsun krzesa i nie powiedzia krtko: - Chod, Ole. Wemiemy ze sob jeszcze ze dwch mczyzn, trzeba poszuka zguby, zanim si ciemni. Elizabeth nie moga si uspokoi, sama ofiarowaa si, e pozmywa po obiedzie.

Dziki temu przez cay czas bya zajta, a rwnoczenie moga raz po raz wyglda przez okno. Co bdzie, jeli nie znajd owiec tam, gdzie wskazaa? Kristian by zy przedtem, ale nie bdzie w lepszym humorze, jeli si okae, e niepotrzebnie poszli w gry. Moe uzna, e go oszukaa? A co bdzie, jeli znajd owce dokadnie w miejscu, ktre wskazaa? Z pewnoci zadaj wyjanie, a ona przecie nie ma adnej rozsdnej odpowiedzi. Helene wyrwa a j z zamylenia: - Skoczysz jeszcze dzisiaj my ten talerz? - Co? A tak, tak, dobrze. zamyliam si tylko. Elizabeth wycisna cierk, odoya j i podniosa drewnian wanienk. Pjd wyla wod. Ju na schodach zobaczya wracajcych: Kristian, Ole i dwaj komornicy. Nie bya pewna, czy odczuwa ulg, czy przeraenie, kiedy stwierdzia, e mczyni przyprowadzili owc o oba jagnita. Nagle wiat jakby si na moment zatrzyma. Chciaa zawrci i ucieka, ukry si gdzie. Drcymi rkami odstawia wanienk i odgarna wosy z twarzy. Potem dwa razy gboko wcigna powietrze, modlc si w duchu: Boe spraw, eby Helene nie wysza z domu. Musz by przez chwil sama. Pozostao tylko jedno: wyj mczyznom na spotkanie i przyj wszystko ze spokojem. - I co, znalelicie owce stwierdzia, idc za nimi do obory. - No, jak widzisz odpar Kristian krtko. - A gdziecie je znaleli? dopytywaa niepewnie. - Tam, gdzie mwia. Poniej Svartflage. Jeden z komornikw podszed do Elizabeth. - Ty dobrze znasz nasze okolice? Sowa Elizabeth pyny jakby same z siebie: Nie, ale wszyscy cigle mwi o jakich miejscach wok. A teraz, wci rozmawialicie o tym, gdzie owce mogy si zapodzia. Bya zdumiona tym, jak swobodnie i obojtnie brzmi jej gos, cho wszystko si w niej trzso. Kristian wzruszy ramionami. - No, pewnie tak. Dobrze, e udao si je sprowadzi do domu. Serce Elizabeth szalao z radoci. Dlatego, e wszystko poszo tak gadko i dlatego, e Kristianowi wrci humor. Ale kiedy komornicy j mijali, usysza a, jak mwi midzy sob: - Nigdy si nie zdarzyo, eby owce zabdziy wanie tam. Ta baba wie wicej ni inni. Kristiana dobry humor nie opuszcza ani tego dnia, ani nastpnego. Czsto powtarza, e to zasuga Elizabeth, bo tylko ona jedna si domylia, gdzie owce mogy pj. A mwi to tak, jakby uwaa, e Elizabeth jest wyjtkowo mdr suc. Natomiast oczy Nikoline pony nienawici. W kocu pokojwka nie bya w stanie

duej nad sob panowa. Kiedy wszyscy zebrali si w kuchni, nieoczekiwanie wypalia: - Nic mi do tego, ale ty, Kristian, powiniene si mie na bacznoci. Mody mczyzna spojrza na ni zaskoczony: - Co masz na myli? Kiedy Nikoline wskazaa gow na Elizabeth, ta poczua, e serce podchodzi jej do gard a. Zaraz stanie si co zego, pomylaa. - Co mi si zdaje, e ta dziewucha umie nie tylko Ojczenasz. - O co ci chodzi? spytaa Elizabeth, by zyska na czasie. Nikoline odchylia w ty gow i wpatrywaa si w ni spod przymruonych powiek. - Zobaczya, e owce zabdziy w grach. Nie mw nam teraz, e to przypadek. Nikt nie zna gr a tak dobrze. Przy stole zrobio si cicho. Tak cicho, e Elizabeth syszaa oddech siedzcego obok niej Olego. Wszyscy oczekiwali wyjanie! - Syszaa ju, e ja potrafi zobaczy zabkane owce powiedziaa Elizabeth pospiesznie, patrzc Nikoline w oczy. A teraz widz jeszcze wicej. Teraz widz -umilka na chwil, wytrzeszczaa oczy, jakby czego wypatrujc teraz widz, e obora i owczarnia pene s zwierzt. I e tutaj po drugiej stronie sto u siedzi kompletna idiotka. Gruchn miech, pokojwka zrobia si ognicie czerwona. Dobrze, teraz moesz si mia prychna. Ale ktrego dnia zostaniesz przyapana. Zapamitaj to sobie. Elizabeth otara spocone rce w spdnic. Wprawdzie oddaa cios, ale pozosta jej niesmak. W dniach, ktre potem nadeszy, Nikoline czepiaa si Elizabeth niczym kleszcz i wci krytykowaa jej prac. Dopki jednak pokojwka nie wspominaa o jej niezwykych zdolnociach, Elizabeth udawa a, e nie syszy zaczepek. Na widomo o tym, e bdzie musiaa pomaga przystrzyeniu owiec, pokojwka wpada we wcieko i prbowaa wyadowa j na Elizabeth. Cho to przecie nie bya jej wina, po prostu on jednego z komornikw wanie urodzia dziecko i trzeba j byo zastpi. Przypadek sprawi, e Elizabeth i Nikoline pracoway obok siebie. - Jutro ty bdziesz trzyma owce, a ja bd strzyga powiedziaa Elizabeth, by rozadowa ponury nastrj. - Chyba sobie nie wyobraasz, e jutro ja te przyjd do chlewu? spytaa Nikoline z szyderstwem.

Elizabeth najpierw bya zaskoczona, a potem wpada w zo. Czy ta bezkrwista gupia suca wyobraa sobie, e jest wicej warta? - le dzielisz wen, wkadasz nie do tego worka krzykna. Wen z ud i brzucha wkadaj tutaj. - Wkadam tam, gdzie trzeba upiera a si Nikoline. - Wcale nie. i przesta gada po miejsku. Jeli nie umiesz mwi jak ludzie, to si w ogle nie odzywaj. Zachowujesz si po prostu gupio. Kristian te tak powiedzia. To akurat nieprawda, ale Nikoline nigdy by si nie odwaya go zapyta. Elizabeth widziaa, e pokojwka si kuli. A wic cios by celny. Wrcia do pracy, ale nie spuszczaa z tamtej oka. Sama bya dowiadczona, strzyga owce rwno, nie zostawiajc adnych kpek ani nie kaleczc skry. Nikoline tak nie potrafia. - Rb, jak naley, bo jak nie, to zostaniesz tu i bdziesz musiaa wen od pocztku posortowa zagrozia Elizabeth. Potem wrcia do pracy jakby nigdy nic. Mimo to jaki cichutki wewntrzny gos j ostrzega. Nikoline nieatwo jest przestraszy. Poza tym z pewnoci bdzie chciaa si mci. Przez reszt dnia nie zamieniy ju obie ani sowa. Elizabeth waciwie bya z tego rada. Plecy bolay j po cikiej pracy, nikt nie mia ochoty na ploteczki. Mo e te dlatego Ole zapomnia powiedzie, e przyszed do niej list. Dopiero pnym wieczorem zapyta: - Wzia swj list? Elizabeth przeczco pokrcia gow. - Przyniosem ci go z kramiku poinformowa, wyjmujc list z naronej szafy. Od kogo to? - I tak go nie znasz odpara wymijajco, usiada w drugim kocu kuchni, by mc w spokoju przeczyta list. Po pimie na kopercie poznaa, e to od Jensa. Heimly, 25 sierpnia1870 Moja najdrosza Elizabeth Bior piro w swoje rce, by napisa ci, e yj i jestem zdrowy. Siedz teraz w swoim pokoju i myl o tobie. Jak ci tam jest w Dalsrud? Mam nadziej, e od czasu do czasu przekaesz mi kilka myli. Teraz chciabym ci opowiedzie troch o tym, co si dzieje tutaj we wsi. Z siedmiu jagnit, ktre wysalimy w gry, stracilimy tylko jedno. Jakob znalaz je martwe pod Overheia. Szkoda, ale i tak jestemy zadowoleni, e nie zgino wicej. Twoi rodzice odebrali obie swoje owce i oba jagnita. W ogle twoja rodzina ma si dobrze. Ja czsto wypywam na ryby, bo bardzo dobrze czuj si na fiordzie. Tam tak

spokojnie, mog pomyle o tobie. Czy gdzie w Dalsrud widzisz morze? Jeli tak, to pomyl czasem o mnie, kiedy na nie patrzysz. Teraz musz ci opowiedzie, e Ragna uszkodzia sobie rk. Ko j kopn. Rka bya caa sina i musielimy wzywa doktora. Okazao si, e ko jest zamana w dwch miejscach. Okropnie j to bolao, ale doktor da lekarstwo. Takie mocne, e potem cay czas spaa. Mam nadziej, e ty jeste zdrowa i masz si dobrze, bo chc ci powiedzie, e jestem bardzo smutny, bo nie mam od ciebie adnych wiadomoci moja najdrosza przyjaciko. Chyba zabraa ten papier, ktry ci daem? Teraz kocz moje pisanie i mam nadziej, e niedugo si odezwiesz. Twj oddany Jens Elizabeth czytaa list wolno, dwa razy. Tymczasem wszyscy domownicy wyszli z kuchni, zostaa tylko Helene. - To list z domu? spytaa. - Tak, od Jensa. - U niego wszystko dobrze? - Tak, i u niego, i u mojej rodziny te. Zoya arkusiki rwno i wsuna je do kieszeni fartucha, potem wstaa. Myl, e czas do ka, jutro znowu trzeba wstawa o brzasku. Helene obrzucia spojrzeniem kuchni, eby sprawdzi, czy wszystko w porzdku, potem spytaa: - Chyba mu niedugo odpiszesz? - Ech, zobacz odpara Elizabeth. Jak znajd troch czasu. W duchu jednak pomylaa, e czas, by napisa par sw zawsze si znajdzie. Inna sprawa, czy ona ma ochot do niego pisa. Jeli Jens nadal odwiedza Dorte Nastpnego dnia Elizabeth nakrywaa do stou, kiedy do izby wesza Gurine. - Nikoline po oya si do ka. Powiada, e boli j brzuch. Helene wytrzeszczya oczy. - To znaczy, e nasza delikatna panienka zrobia sobie dzisiaj wolne? spytaa ze zoci. Tak, w tym domu ludzie najwyraniej si od siebie rni. - Przecie wiesz, jaka ona jest rzeka Gurine wymijajco. Nie chc ju tego roztrzsa. - Ale ja chc krzykna Helene, nie pozwalajc kucharce zlekceway sprawy. Ona nie moe si ka tak po prostu w rodku dnia. Jedynie, czym si dzisiaj zajmowaa, to

sortowanie weny, a my tymczasem obie urabiaymy sobie rce po okcie w oborze. Zaraz pjd i ka jej wstawa. - Nie prosia Gurine. Zostaw j w spokoju. Sama wstanie. To, co jej dolega, ta choroba nazywa si zazdro . - Zazdro? powtrzya Helene ze zoci. - Tak, nie chc nic mwi, ale moim zdaniem ona jest zazdrosna o Elizabeth. Kucharka zwrcia si do Elizabeth. To tylko takie gupie gadanie, ja wiem, ale ona twierdzi, e rzucia na ni urok i od tego dostaa boleci. Moe chce tylko zwrci na siebie uwag. A zreszt jak zgodnieje, to wstanie. Najlepiej da jej spokj. Elizabeth zszokowana przygldaa si Gurine. - Mwi, e rzuciam na ni urok? Ona nie ma dobrze w gowie. Skd bierze takie pomysy? 34 - Pewnie mwi tak dlatego, bo wiedziaa, gdzie s owce wtrcia Helene cierpko. A poza tym jej si nie dajesz. - Ja nie widziaam adnych owiec. Kamaa Elizabeth. grach, Zgadywaam ktre i tyle. Wszyscy mwili o tym miejscu w wskazaam. Pot spywa jej z czo a, chciaa wyj z kuchni. Ratunek

nadszed bardzo szybko. - Kto zaniesie dzisiaj jedzenie Leonardowi i Kristianowi? spytaa Gurine. - Ja! zawoaa Elizabeth pospiesznie. Helene przyjrzaa jej si uwanie, ale udawaa, e jej to nie obchodzi. - Najpierw obsuysz gospodarza. Gbokie talerze stoj na stole, trzeba tylko nala zupy. Elizabeth wzia waz i dopiero teraz poczua, e nogi si pod ni uginaj ze zdenerwowania. Pomyle, e ona, Elizabeth, bdzie obsugiwa gospodarza przy stole! To praca Nikoline. Ciekawe, co by mama na to powiedziaa. I Jens, pomylaa. Dumna, z bijcym sercem wkroczya do jadalni. Ach, to ty dzisiaj podajesz do stou mrukn Leonard. Bardzo mia niespodzianka. Elizabeth zaczerwienia si, byo jej gorco. - Nikoline le si czuje, boli j brzuch powiedziaa cicho, stawiajc waz na stol. Chciaa nalewa zup. Pozwl swoim maym paluszkom odpocz Leonard wyszczerzy zby w

umiechu. Dzisiaj ja sam si obsu. Podczas gdy Leonard nalewa zup, Elizabeth ogarna wzrokiem st. By nakryty biaym lnianym obrusem, chocia to rodek tygodnia. Krysztaowe szklanki, przy porcelanowych talerzach srebrne yki. Elizabeth nigdy nie widziaa czego rwnie piknego. Poczua na sobie spojrzenie Kristiana i zerkna w jego stron. Mody pan nieoczekiwanie mrugn, a ona ze zoci stwierdzia, e czerwieni si jeszcze bardziej. Chciaa wzi waz z zup, okry st, eby podej do Kristiana, kiedy poczua rk Leonarda na poladku. Nie aden przypadkowy, delikatny dotyk, ale mocny ordynarny ucisk. Najpierw zesztywniaa, a potem, w pierwszym odruchu, chcia a wymierzy mu policzek. Kiedy jednak si od wrcia, Leonard siedzia jakby nigdy nic. Spojrzaa na Kristiana, ktry patrzy na ni lekko zdumiony. Czyby sobie to wszystko wyobrazia? Zdezorientowana i roztrzsiona nalewaa zup Kristianowi, a wtedy Leonard powiedzia: -Zasugujesz na lepsz zapat, Lise. - Elizabeth poprawia. - Tak, Elizabeth, chciaem powiedzie. Widziaem, e jeste bardzo zrczna i dobrze pracujesz. Skrpowana wpatrywaa si w podog. Rzadko kiedy otrzymywaa pochway, a po tym, co si przytrafio, jeli w ogle co si przytrafio, bya zakopotana. W kocu odzyskaa mow i spojrzaa na gospodarza. - Robi, co do mnie naley. A zapat mam dobr. Leonard mlaska i chrzkn przez chwil, a potem powiedzia: - A co tam u twojej rodziny? - Wczoraj dostaam list, myl, e u nich wszystko dobrze. Tuszcz spywa gospodarzowi po brodzie. Elizabeth zrobio si niedobrze. - No c, skoro nie chcesz lepszej zapaty, Elizabeth w takim razie znajdziemy co innego. A moe kilka wolnych dni? Na przykad na Boe Narodzenie? - Dzikuj, bardzo bym si ucieszya odpara Elizabeth i dygna. Ale moe to by byo niesprawiedliwe wobec pozostaych sucych. - Jako si dogadamy, ty i ja, Elizabeth. Pracuj dobrze, to bdziesz miaa wolne dni. Domylam si, e chciaaby spdzi wita w domu. - No pewnie wykrztusia Elizabeth. No to dogadalimy si. Zabrzmiao to troch jak pytanie, ale bardziej jak informacja, zanim Elizabeth zdya pomyle, odpara, e tak, jeszcze raz gboko dygna i

ruszya ku drzwiom. Tam przystana. - Czy co jeszcze potrzeba? Leonard pokrci gow. - Teraz ju nic, Elizabeth. Teraz nic. Wolaa, eby nie uywa jej imienia za kadym razem, kiedy co do niej mwi. Kiedy Kristian mwi do niej po imieniu, byo jej przyjemnie. Imi brzmiao wyjtkowo. Leonard jednak wypowiada je jako nieprzyjemnie. W kuchni reszta domownikw siedziaa przy posiku. - Dugo ci zeszo powiedziaa Helene, przygldajc - A o czym rozmawialicie? dopytywaa si Helene. - O niczym specjalny, - kamaa Elizabeth. Z jakiego powodu nie chciaa, eby inni dowiedzieli si o tych wolnych dniach. Nawet Helene wolaa nie informowaw kadym razie jeszcze nie teraz. Potrzebowaa czasu, eby sama si z tym oswoi. jej si natrtnie. - Tak, gospodarz by bardzo gadatliwy odpar a swobodnie.

Rozdzia 5
Kiedy pierwsze promienie porannego wiat a wpady przez malekie okienko, Elizabeth zacza budzi Helene. - Wstawaj, wstawaj zaraz. Robota na nas czeka. - Musz jeszcze chwil pospa. Tylko par sekund mruczaa Helene w odpowiedzi, odwracajc twarz do ciany. Elizabeth pozwolia jej troch polee, a sama zacza si ubiera. Ubranie wisiao adnie rozwieszone na haczyku wbitym w cian. W dziecistwie uczono j, e trzeba dba ubrania, to starcz na duej. Porzdek i staranno to wane cnoty. Woya czarne weniane poczochy i przymocowaa je podwizkami powyej kolan. - Helene, wstawaj ju powtrzya, wkadajc sukienk. Wstawaj zaraz, to moe Gurine da nam troch kawy. - Kawy? Mamrotaa. To pewnie bdzie jaka wczorajsza lura. - Wczorajsza czy wiea, wstawaj. - Nie rozumiem, jak ty moesz by taka rozbudzona i oywiona tak wczenie rano krzywia si Helene, ale posusznie stawiaa stopy na zimnej pododze. Elizabeth nie od razu odpowiedziaa. Jej te nie zawsze wstawao si lekko, bo w Dalsrud dni robocze byy dugie, koczyy si pnym wieczorem. Dzisiaj bd musiay obie z Helene wysprzta izb dla parobkw, bo jutro zaczyna si kopanie ziemniakw i kilki komornikw bdzie nocowa we dworze. Moe uda jej si porozmawia cho chwil z Krystianem, bo on gwnie pracuje w obejciu. Kadego wieczora prbowaa znale co miego, co moe jej si przytrafi nastpnego dnia. Dziki temu chtniej wstawaa rano, a dzie nie wydawa si taki dugi. Chwil mocowaa si z ostatnim guzikiem, potem zacza rozczesywa wosy. Bez tych maych radoci ycie tutaj byoby nieznone. We dworze czaio si co nieprzyjemnego, ale wci nie umiaa okreli, co to jest. Kim bya pani, ktr widziaa w oknie na strychu? I dlaczego Leonard zachowuje si wobec niej tak dziwnie? Wielokrotnie zauwaya, e gapi si na ni i jako nieprzyjemnie umiecha. Postanowia porozmawia o tym z Helene, jak tylko nadarzy si okazja. - No to jestem gotowa i na kaw gos Helene wyrwa j z zamylenia. Odwrcia si. Helene bya ubrana, ale brzowy warkocz miaa potargany po nocy.

- Nie uczesz si? spytaa. - Nie, warkocz jest wystarczajco porzdny odpar a Helene obojtnie, przecierajc zaspane oczy. Elizabeth wzruszya ramionami, gdyby od tego zaleao, czy dostanie upragnion filiank kawy, przyjaci ka z pewnoci starannie by si uczesaa. W izbie parobkw panowa zaduch i baagan. - Ciekawe, kiedy ostatnio byo tu sprztane? spytaa Elizabeth, marszczc nos. - Na wiosn w caym domu robilimy generalne porzdki. Ale wiesz, mczyni -Helene pozostawia reszt wyobrani Elizabeth. Pokj by dosy duy, po obu stronach stay pitrowe prycze, sigajce niemal do sufitu. Byy takie szerokie, e na kadej mogo spa dwch mczyzn, podobnie jak na kojach w odzi. Po rodku, przy krtszej cianie, znajdowao si malekie, brudne okno, ktre nie wpuszczao zbyt wiele wiat a. Pod oknem sta stolik, zbity z grubych desek, do zniszczony od dugiego uywania. Dugie awy przymocowano do podogi. Tu przy drzwiach staa skrzynia na jedzenie. Zabierano takie skrzynie na zimowe po owy, ta tutaj zawieraa wszystkie ziemskie dobra Olego. - Uwaasz, e Ole si tutaj dobrze czuje? spytaa Elizabeth, bardziej sobie ni koleank. - Dobrze, a dobrze przecie nie ma wyboru. Ale gwnie przychodzi tu spa. Teraz przynajmniej bdzie mia towarzystwo. Zamieszka z nim jeszcze trzech komornikw. To ci, ktrzy nie maj rodzin, bo pozostali po skoczonym dniu pracy uciekaj do domu. Helene sprawdza a sienniki. Chyba nie trzeba bdzie zmienia somy. Maj suy tym samym ludziom, ktrzy spali na nich w czasie sianokosw. Przynosz pewnie wasne okrycia z owczych skr, tak e innej pocieli nie trzeba. - A moe poduszki? podsuna Elizabeth. - No, moe. Zobaczymy pniej. Teraz trzeba tu porzdnie wyszorowa. Elizabeth staa, odrywajc wirek od ciany i w zamyleniu wygldaa przez otwarte drzwi. Leonard szybkim krokiem przeci dziedziniec, kierujc si do obory. - Nie uwaasz, e Leonard jest dziwny? spytaa oczekiwanie. Ja uwaam, e on jest obrzydliwy odpara Helene krtko. Zaraz si jednak opanowaa, zmruya oczy. Co waciwie masz na myli? Zrobi ci co? - Nie - Elizabeth cedzia sowa. Wiem, e to zabrzmi gupio, ale te myl, e jest w nim co bardzo nieprzyjemnego. Wystarczy, e znajdzie si w pobliu, a przenikamnie chd. No, ale z drugiej strony zachowuje si te sympatycznie. Od oya miot . Teraz

poczua si swobodniej, a sowa pyny swobodnie. e pozwala komornikom sypia we dworze w czasie wykopw i jadaj te z nimi, to mie z jego strony. Helene potrzsna gow i rozemiaa si jakim dziwnie suchym, krtkim miechem. - Tak, pozwala robotnikom sypia i jada we dworze, bo dziki temu znacznie duej pracuj. Nie my l, e robi to z innego powodu. Ci biedni ludzie nie przywykli do dobrego traktowania. Bior to, co im si daje. I zapamitaj sobie moje sowa: zobaczysz r nice w jedzeniu, kiedy oni tu zamieszkaj. Wtedy na stole nieczsto pojawi si miso, moesz mi wierzy. Helene wysza po wod, Elizabeth sza krok w krok za ni. Nagle Helene przystana. - A e jest obrzydliwy, nie musisz mnie przekonywa. Nie ma w tym czowieku jednej sympatycznej cechy. Elizabeth zadraa. Zimny dreszcz przebieg jej po plecach, nie wiedziaa czy to od wrzeniowego chodu, czy z powodu sw Helene. Skulia si, syszc, jak na dachu wrzeszczy wrona. Elizabeth podniosa si i rozcieraa obolay krzy, wpatrujc si przed siebie na rozlege ziemniaczane pole. Zebrali si tu wszyscy komornicy, z onami i dzieciakami. Mczyni szli przodem i motykami wykopywali krzaczki, za nimi poday kobiety i dzieci, zbierajc ziemniaki. Przed ni szed ten sam mczyzna, ktry sprowadza z gr zabkane owce i tak bardzo interesowa si jej zdolnociami. Nazywa si Lars Jensa, nie ma rodziny, jest jednym z tych, ktrzy mieszkaj w izbie dla parobkw. Wysoki, chudy, o czarnych, tustych wosach. Elizabeth wolaaby, eby on si w ogle przy tej robocie nie pojawia . Caymi dniami drczy j niepokj, e znowu zagadnie j o te odnalezione owce. Pospiesznie spojrzaa w gr na zacignite chmurami niebo. eby si tylko nie rozpadao, pomylaa, rozcierajc zdrtwiae rce, zanim wrcia do pracy. - Czy mogabym zbiera z tob? rozleg si nagle cieniutki gosik. Elizabeth podniosa si i zobaczya drobn dziewczynk. - Pewnie, e moesz. Jak masz na imi? - Amanda i niedugo skocz dziewi lat. a ile lat masz ty? Elizabeth stumia miech, odpowiedziaa z powag: - Ja mam szesnacie, a na imi mi Elizabeth. Teraz jednak musimy pracowa. Id przede mn. - Ale przy pracy moemy rozmawia oznajmia Amanda, zbierajc ziemniaki tak szybko, jak tylko moga nady. - O czym bdziemy rozmawia?

- O wszystkim. Ja mieszkam na dole, tam przy zakrcie, z mam i z tat , i mam dziewicioro rodzestwa. Pomy l, tyle dzieci, ile ja mam lat. czy to nie dziwne? A ile ty masz rodzestwa? Moe szesnacioro? rozemiaa si perlicie. - Nie, ja mam tylko jedn siostr wyjania Elizabeth, mylc, o ile atwiej si pracuje, odkd ta maa gadu a tutaj przysz a. Moja siostra ma na imi Maria i skoczya pi lat. zreszt troch do ciebie podobna. - A jak wyglda? O, zobacz jaki wielki ziemniak! Amanda pokazywa a Elizabeth. Wystarczyby pewno na obiad dla caej naszej rodziny. Potem wrzucia ziemniaka do drewnianego wiadra i zbieraa dalej. - Jak wyglda Maria? Ma jasnobrzowe wosy, podobne do twoich. Tylko oczy ma niebieskie, nie takie szare jak ty. Jest maa i szczuplutka. - Pewnie duo mniejsza ode mnie, bo przecie ja jestem starsza. Potem Amanda dugo milczaa. Tak dugo, e Elizabeth zacza si zastanawia, czy jej czym nie urazia. Czy wy jestecie biedni? spytaa Amanda nagle, tym razem mwia bardzo powanym tonem. - Tak. To dlatego tutaj pracuj. - My te jestemy biedni. Mam picioro modszego od siebie rodzestwa. Reszta jest starsza, wszyscy pracuj w rnych miejscach. Elizabeth zawstydzia si. tak przeywaa, e musi wyjecha z domu, a przecie ma szesnacie lat. a to dziecko ma dopiero dziewi, pochodzi z takiej licznej rodziny. Matka Amandy rodzia pewnie rok po roku. Pewnie wydaa na wiat jeszcze wicej dzieci, tylko e niektre zmary. Takie tragedie zdarzaj si niemal we wszystkich rodzinach. Rodzice nie s w stanie zdoby jedzenia dla takiej duej gromady, mylaa. W kadym razie nie tyle, eby dzieci najaday si do syta. - Jak przyjdziesz tu znowu po poudniu, to przynios ci troch jedzenia powiedziaa krtko. Nie bdzie tego duo, ale kawaek chleba uda mi si przygotowa. Chleba z solonym misem, co ty na to? Amanda umiechna si szeroko, pokazujc, e brak jej przednich zbw. - Bardzo ci dzikuj! Myl, e jeste najmilsz osob, jak znam. Dalej pracoway w milczeniu. Amanda bya bardzo zwinna, odesza spory kawaek do przodu, nagle Elizabeth znieruchomiaa ze zgrozy. Zerwaa si i krzykna przeraona, bo spojrzaa prosto w wodniste, niebieskie oczy Leonarda. - Przestraszyem ci? zachichota.

Elizabeth przytakna. W gardle jej zascho, nie moga wydoby z niego gosu. Widz, e posuwacie si szybko naprzd. Jeste bardzo zrczna, Elizabeth. Odwrci si, eby odej, ale nagle znowu przystan. Pamitasz nasz umow? O wolnych dniach w Boe Narodzenie? Elizabeth znowu przytakna w milczeniu, nie bya w stanie nic powiedzie. - I wiesz co? doda i klepn j w tyek, zanim odszed. Bardzo mi si podoba sposb, w jaki zbierasz ziemniaki. Pochylasz si na sztywnych nogach, tyeczek unosisz w gr. Elizabeth zrobio si gorco ze wstydu i upokorzenia, lecz take z powodu jego sw, e j dotkn. W tej samej chwili rozleg si dzwonek wzywajcy na posiek do dworu i Leonard ruszy przed siebie szybki krokiem. Podbiega Amanda i pocigna Elizabeth za rk. - Teraz musze ju i, ale wrc po poudniu. I wtedy dostan kawaek chleba, prawda? Tak, prawda, Amando. Ja dotrzymuj obietnic powiedziaa Elizabeth jakby nieobecna, rozgldajc si wok. Ale ani Amanda ani nikt inny najwyraniej nie zauway, co si stao. Ku nim przez pole sza chuda kobieta. Elizabeth domylaa si, e to mama Amandy. - Kto pilnuje twojego rodzestwa, kiedy wszyscy jestecie tutaj? spytaa Elizabeth. - Babcia. Bo babcia z nami mieszka. Ale teraz musz i, mama mnie woa. Na obiad byy stare ziemniaki i gotowane ledzie. A wic Helena miaa racj: Leonard nie karmi misem swoich komornikw. Misa jada on sam, obok, w jadalni. Leonard jedn rk daje, a drug zabiera. Jaki czas temu w wodach fiordu pojawiy si wielkie awice ledzi. Pierwszy odkry je Ole. - Mewy bij si nad fiordem. Myl, e ledzie przypyny wrzasn, wpadajc do kuchni. - Powiedz o tym Leonardowi, nie nam warkna Helene. - Czy ty si nigdy nie nauczysz mwi o nim gospodarz, a nie Leonard? upomniaa Gurine. - Mwi o nim tak, jak ma na imi odpara krtko Helene. Wkrtce potem na fiordzie zaroio si od odzi, bo wszyscy chcieli zapewni sobie jak najwicej ledzi, nazywanych tu srebrem morza. Dobrze jest od czasu do czasu zje ledzia, ale jeli pojawia si on na stole dzie w dzie, to wszyscy uwaaj, e jedzenie jest nic nie

warte. Elizabeth wyjmowaa oci czarnymi od ziemi rkami. Nie udao jej si wymy ich do czysta, chocia szorowaa dugo. Ziemia weraa si gboko w skr, pod paznokciami powstaway czarne grube obwdki. Przy stole panowaa cisza. Tylko yki chrobotay po talerzach, poza tym nic nie byo sycha. Nikt nie mia siy na rozmowy. Nikt, prcz Nikoline. Ona cay dzie spdzia w tkalni, sama na pustym strychu i spragniona bya towarzystwa. - Boe kochany, jak ty wygldasz powiedziaa, spogldajc spod jasnych rzs na rce Elizabeth. - Od pracy w ziemi rce brudz si wszystkim, a jeli ziemniaki maj si znale na stole, trzeba je najpierw wykopa i pozbiera odpar a Elizabeth zmczona. Ostatnie, czego teraz pragna, to ktnia z pokojwk Nikoline siedziaa w swojej piknej, czarnej sukni z biaym koronkowym konierzykiem i Elizabeth nie bya w stanie przesta myle o zniszczonym ubraniu maej Amandy. Nikoline odsuna nieco talerz ze ledziem i przygldaa si swoim piknym palcom. Jej paznokcie byy czyste, bez adnych czarnych obwdek. - Ale pamitaj, eby chowa swoje czarne pazury przed Krystianem powiedziaa zoliwie, rozgldajc si wok, eby zobaczy, jak inni na to zareaguj. Ludzie przygldali si, wytrzeszczajc oczy. Elizabeth spucia wzrok, bo poczua rumieniec wstydu na policzkach. Skoro Nikoline zauwaya, to inni pewnie te. Bo oczywicie ukrywaa rce przed Krystianem. Czy Nikoline nie rozumie, e to nieprzyjemne pokazywa brudne rce synowi gospodarza, ktry na dodatek jest niewiele starszy? Bya zawstydzona. Ale przecie zakochana jest w Jensie tylko e cierpi take z jego powodu. Nagle przypomniaa sobie napomnienie ojca, kiedy odwozi j do Dalsrud: Mimo e pochodzisz ze skromnych warunkw, nie jeste mniej warta ni inni, Pamitaj o tym. Elizabeth czua, e ogarnia j zo i wpia wzrok w Nikoline. - Nie zabrudzia jeszcze rk prac, Nikoline. Ale poczekaj, na ciebie tez przyjdzie kolej. Przeyjesz rzeczy, ktrych by si nie spodziewaa w najgorszych snach. Zapamitaj sobie moje sowa powiedziaa spokojnie. Nagle stao si tak, jakby czas si zatrzyma. Nikt nie jad, nikt nie oddycha wszyscy patrzyli na Elizabeth. Ona odetchna ciko. Serce tuko si w piersi tak bardzo, e miaa ochot pooy rk, by je uspokoi. Dlaczego powiedziaa te wszystkie sowa? Najrozsdniej byoby

milcze

zlekceway Nikoline.

W kocu Lars Jens chrzkn. - To i ze uroki potrafisz na ludzi rzuca? spyta Elizabeth gono przekna lin. Zmusia si teraz, by spojrze mu w oczy. Ledwo byo sycha gos, kiedy odpowiedziaa: - Oczywicie, e tego nie potrafi. Nigdy si z nikim nie kcie? - Kciem si, ale nikomu nie groziem w taki sposb. I nie umiem te znajdowa zbkanych owiec. Nikoline nareszcie odzyskaa mow. Goni i przejmujco oznajmia: - No wanie, to czarownica! - Nie moecie przesta z tymi gupstwami? krzykna Helene. Gdyby sprawdzio si wszystko, co ja ludziom powiedziaa, to niech mnie Bg broni Wstaa demonstracyjnie i haasujc zrzucia ze swojego talerza obierki od ziemniakw do wiadra. Ale nikt nie zwraca na ni uwagi. Teraz wszyscy patrzyli na Elizabeth. Wiedzieli przecie, e ona rne rzeczy widzi. Takie sowa zapadaj ludziom w pami, pomylaa Elizabeth. Gdyby jaka przepowiednia si spenia, natychmiast sobie o nich przypomn. Prbowaa zachowywa si obojtnie. - Ale zabobony! Podskoczya na miejscu, kiedy Helene wypucia z rk na podog talerz, ktry roztrzaska si na tysic kawakw. - Helene! wrzasna Nikoline. Gospodarz si o tym dowie, eby wiedziaa! I sama to wszystko pozbieraj, powiadam ci. - Och, zamknij si nareszcie. Jeste gorsza ode natrtnej muchy odpara Helene ze zoci. Mczyni przy stole chichotali, wstajc. Sprawa Elizabeth zostaa zapomniana. Wszyscy musz wraca do pracy, do wieczora jeszcze daleko, a Leonard nie toleruje obibokw. Ale Elizabeth krcio si w gowie, kiedy przygotowywaa chleb dla Amandy. Zanim wysza z kuchni, spytaa cicho Helene: - Czy ty to zrobia celowo? Helene spojrzaa na ni nie rozumiejc. - Celowo? Z pensjo mi to potrc! - Przepraszam tylko tyle powiedziaa Elizabeth, za nim wysza z kuchni.

Rozdzia 6 Elizabeth znalaza w szopie na torf drewnian skrzynk. Wyszorowaa j do czysta i ustawia w pokoiku, ktry zajmoway obie z Helene. Tego dnia na skrzynce palia si ojowa wieca, a Elizabeth prbowaa skreli par zda do rodzicw. Nie mia a zamiaru si rozpisywa. Chciaa tylko poinformowa, e powodzi jej si dobrze, jedzenia ma pod dostatkiem i pracuje tak, e rodzice nie musz si za ni wstydzi. No i oczywicie chciaa powiadomi, e na wita przyjedzie do domu. O innych sprawach, ktre j niepokoiy, wolaa nie opowiada. - Do kogo piszesz? spytaa Helene. - Do mamy i taty. Nie odzywaam si do nich, odkd tu przyjechaa. A pewnie chcieliby wiedzie, czy bd w domu na wita. - A bdziesz? Elizabeth poaowaa. Lepiej byo nie wspomina o Boym Narodzeniu. Z jakiego powodu nie chciaa, by Helene wiedziaa, e Leonard jej to obieca . - Moliwe odpara wymijajco, chowajc przybory do pisania. - Odpisaa ju Jensowi? - Nie, nie miaam czasu. - Czasu, czy chci? - Chyba trzeba i spa. Elizabeth zdmuchna wiec i reszt schowaa pod skrzynk razem z przyborami do pisania. Ze wzgldu na gro b poaru, ale te dlatego, e wszyscy maj oszczdza na wiecach. Mimo to Helene zawsze dbaa, eby mie jedn czy dwie na wszelki wypadek. - Elizabeth, ty sama siebie oszukujesz rozlego si w ciemnoci. Wydaje mi si, e jeste troch zajta Krystianem. To dlatego nie odpowiadasz swojemu chopakowi na list, prawda? Ale jeeli nie chcesz ju Jensa, to powinna mu to powiedzie wprost. Natomiast o Kristiana tak czy inaczej powinna zapomnie. Nigdy go nie dostaniesz. Sowa sprawiy bl i w kocu Elizabeth poczua, e ogarnia j zo. Dlaczego Helene si wtrca? Co ona waciwie wie? - Co ty masz na myli? Moe sama interesujesz si Krystianem spytaa chodno. - Nie, wcale nie. ale to prawdziwy baamutnik. Sprawi ci tylko bl, Elizabeth. Jeste wicej warta ni zaloty Kristiana. I nie zapominaj, e to dziedzic wielkiego dworu. Z pewnoci oeni go te z jak dziedziczk. - Nie zaley mi na Kristianie w ten sposb odpara Elizabeth ostro. Moim zdaniem

on jest miy, ale nic wicej. Helene mwia dalej, jakby nie sysza a. - Zapamitaj sobie moja s owa. Trzymaj si z daleka od rodziny Dalsrud, a najlepiej odpisz Jensowi. Z tego, co mwisz on wyglda na chopaka, na ktrym mona polega. Elizabeth zrobio si gorco. - Polega? No to ja ci co powiem. Ten nasz dobry Jens spotyka si z Dorte z Neset. Spdzi z ni ca noc. Sama widziaam, jak od niej wychodzi. Z pewnoci si caowali, moe nawet s zakochani. W mroku rozleg si cichy miech, potem znowu gos Helene: - Przepraszam, e chichocz, ale to brzmi bardzo dziwnie. Odchrzkna raz i drugi. Kim jest ta Dorte? Czy to jaka stara baba? - Wystarczajco stara, eby moga by jego matk warkna Elizabeth, czujc, e pacz dawi j w gardle. W kocu opowiedziaa Helene o Jensie i o tym, co zrobi. teraz przyjaci ka bdzie musiaa przynajmniej okaza troch zrozumienia. - No moe, ale to pewnie nie jest tak, jak mylisz odpara Helene z uporem. Z tego, co mi o nim mwia, rozumiem, e on nie mgby si zakocha w tej Dorte. Poza tym nie widziaa przecie, eby si caowali. - Wcale nie musiaam widzie. A jak mylisz, co oni robili przez ca noc? Helene odpowiedziaa pytaniem na pytanie: - Pytaa go? - Nie. No to nie masz dowodu. I nie masz te powodu, eby si mci, rzucajc powczyste spojrzenia w stron Kristiana. Elizabeth mocno zacisna powieki i przez duszy czas wstrzymywaa oddech. Nie chciaa okaza si dziecinna i saba, za nic nie chciaa si rozpaka. Leaa potem dugo i wpatrywaa si w mrok. W kocu znowu odezwa si gos Helene. agodny, jakby tamta aowaa. - Posuchaj mnie, Elizabeth, ja to mwi dla twojego dobra. Niezalenie od tego, jak postpisz wobec Jensa, to trzymaj si z daleka od Dalsrudw. Moe i Jensza co na sumieniu, moe nie ma. Nie osdzaj nikogo, zanim nie zdobdziesz dowodw. - Teraz chciaabym spa mrukna Elizabeth. Dobranoc. Ale i tak dugo leaa nie pic i rozmy laa o tym, co powiedziaa Helene. Moe powinnam zapyta o to Jensa, kiedy bdzie w domu na wita. Helene z pewnoci ma racj. Najlepiej jest trzyma si z daleka od bogatych ludzi, chocia Kristian bywa miy. Ona jest i pozostanie biedn suc, powinna

wiedzie, gdzie jest jej miejsce. Nastpnego ranka ubraa si, nie budzc Helen. Pospiesznie zesza do kuchni, eby unikn rozmw na temat tego, co powiedziay sobie wczoraj wieczorem. Sdzia, e tak wczenie rano kuchnia bdzie pusta. Zagrzeje sobie kawy i w ciszy uporzdkuje drczce j my li. Ale w kuchni siedziaa Nikoline. Chocia rozpalia ogie i zagrzaa kaw, to akurat Nikoline bya ostatnim czowiekiem, ktrego Elizabeth chciaaby spotka. - Chcesz kawy? spytaa pokojwka, patrzc rozmarzonym wzorkiem w okno. Na dworze wiao. Elizabeth wiedziaa, e wkrtce szyby pokrywaj si szar powok morskiej soli. Nie odpowiedziaa na pytanie. Wygldaa tylko z szafy kubek w kwiatki i nalaa sobie kawy p na p z mlekiem, potem usiada na drugim kocu stou, moliwe jak najdalej od Nikoline. Pokojwka przez duszy czas wpatrywaa si w firanki i na p zwide geranium na parapecie, potem westchna zadowolona, napia si kawy i rzek a przejta: - Co za noc! - Co masz na myli? spytaa Elizabeth i natychmiast poaowaa, e daa si wcign w puapk. Bo zanim jeszcze dokoczya pytanie, ju wiedziaa, e Nikolinie chce, by zacza j wypytywa. Potrafisz dochowa tajemnicy? spytaa Nikoline poufale, pochylajc si nad krawdzi stou. Nie czekajc odpowiedzi, wsuna ty lok za ucho i powiedziaa: - Dzisiaj w nocy by u mnie Kristian. Elizabeth nie bya w stanie ukryc szoku. - Co chcesz przez to powiedzie? - To, co powiedziaam. Nikoline odchylia si zadowolona na krzele i spogldaa spod oka na Elizabeth. Dzisiaj w nocy by w moim pokoju. I zapewniam ci, jest tak dobry, jak na to wyglda. Elizabeth poczua, e z trudem oddycha. Fantazja podsuwaa jej najstraszniejsze obrazy. Nikoline miaa wasny pokoik, najmniejszy ze wszystkich. Oczyma wyobra ni Elizabeth widziaa Kristiana lecego obok Nikoline na jej ku. Jego silne d onie gaskay biae ciao dziewczyny. Czarny wzrok promienia , kiedy Kristian si do niej umiecha. Pocaunki byy coraz gwatowniejsze, wymagajce. Szerokie barki przesaniay szczup e ciao tamtej odpychaa od siebie ten obraz, nie miaa do wyobrani ani dowiadczenia, by wiedzie, co dzieje si dalej. Wiedziaa tylko, e w takich chwilach uczucia s gwatowne.

Przeya to z Jensem. Jens czy on robi to z Dorte tamtej nocy? - Jeste zazdrosna? Nikoline umiechna si nieprzyjemnie. Tak, bya zazdrosna. Zazdrosna o pokojwk, ktra robi wszystko, co moliwe, by oddali od niej Kristiana, ktry jest wobec niej miy i troskliwy. Zazdrosna o to, e Nikoline przeya to, co ona powinna przey z Jensem. Elizabeth musiaa bardzo nad sob panowa. Najbardziej ze wszystkiego pragna uciec od tej zarozumiaej dziewczyny po drugiej stornie stou. Ale zdya ju nabra wprawy w ukrywaniu uczu przed Nikoline. - Zazdrosna? O co? Nie obchodzi mnie to, co robisz z Krystianem. Poza tym uwa am, e kamiesz. Nikoline wybuchna szyderczym miechem. - Sama moesz go o to spyta, jeli mi nie wierzysz. Elizabeth prychna przez nos i wstaa. - Wiesz, wcale mnie to nie interesuje. Ja w domu mam chopaka. Te ostatnie sowa wypady z jej ust, zanim zdya pomy le. Bya zadowolona i zraniona rwnoczenie. Helenie miaa racj nie ma przecie adnego dowodu na to, e Jens zrobi co zego. Poza tym dodaa Elizabeth zoliwie czy to ze wzgldu na Kristiana przestaa mwi po miejsku? Zobaczya bysk wciekoci we wzroku Nikoline, ale udawaa, e go nie widzi. Elizabeth siedziaa przy dojeniu w ponurym nastroju. Myli nieustannie kryy wok rozmowy w kuchni. Wkrtce po ostrej wymianie zda pojawia si tam Gurine, zdumiona i zdezorientowana. Dopytywaa si, ktra godzina i czy nie zaspaa, skoro one ju tu s. Nikoline umiechna si tylko krzywo i powiedziaa, e tej nocy ona w aciwie nie spaa, dlatego tak wczenie zjawia si w kuchni. Gurine wspomniaa co na temat ciepego mleka przed nosem. Kiedy przysza Helene, Elizabeth nakrywaa ju do niadania. Musiaa co robi, by powstrzyma pacz i nie spoglda wci w stron Nikoline. W duszy wypowiedziaa najpaskudniejsze sowa, jakie zna, wszystkie skierowane do pokojwki i Kristiana. - Zastanawiaa si na tym, co ci powiedziaam wczoraj wieczorem? spytaa Helene, wstajc ze stoka. Nikoline. - No i napiszesz w kocu do niego? pytaa dalej przyjaci ka, cedzc mleko. - Tak, napisze dzisiaj wieczorem. Helene umiechna si krtko. Troch skamaa Elizabeth zadowolona, e Helene nie wie, co powiedziaa

Bardzo dobrze. dokoczysz sama dojenia, bo ja musz teraz nanosi torfu.

Zapomnieli my o tym wczoraj wieczorem. Elizabeth skina gow w odpowiedzi. Wymiona krowy byy ju puste. Mimo to nadal siedziaa na stoku. Ciepe, przeywajce krowy pozwalaj odzyska spokj. Wszystkie prace w oborze byy ju zakoczone, moga sobie pozwoli na chwil odpoczynku. Pogrona we wasnych my lach, nie syszaa krokw, dopki Kristian przy niej nie stan. Elizabeth podskoczya i chciaa poprawi chustk na gowie, ale daa spokj. Po co ma si dla niego stroi? - Dzie dobry powiedziaa oschle i wstaa z wiadrem w jednej rce, a stokiem w drugiej. Chciaa przej obok, ale on zastpi jej drog. Sta umiechnity z rekami w kieszeniach spodni. Przypomniaa sobie dzie, kiedy przyjechaa do dworu. Zauwaya wtedy, e jeden z przednich zbw jest troch krzywy i zachodzi na drugi. Pomylaa, e bardzo mu z tym do twarzy i teraz ze zoci stwierdzia, e nadal tak uwaa to, e spdzi noc z Nikoline, odczuwaa jako zdrad. A ja mylaam, e Kristian chce by moim przyjacielem. Jak strasznie si pomyliam. To prawda, co mwi Helene: nie pochodzimy z tego samego stanu, on i ja, pomy laa uraona. - Odsu si, ebym mog a przej powiedziaa, chcc go okry. Ale Kristian zrobi krok w bok. - Nie powicisz mi ani jednego spojrzenia, Elizabeth? - A dlaczego miaabym to zrobi? Chodzi ci o co konkretnego? Kristian wzruszy ramionami. - Chciaabym troch porozmawia. Wyj jedn rk z kieszeni i odgarn na bok kosmyk, ktry wysun si spod jej chusteczki. Elizabeth czua, e gorcy dreszcz przenika ciao. Kolana si pod ni uginay, jakby nie chciay jej dwiga. Wysikiem woli opanowaa si. nie wolno pokazywa saboci. - Myl, e nie mamy o czym rozmawia. Odepchna go na bok i posza wyla mleko do baki. - Jeste na mnie z jakiego powodu za? Kristian szed tu za ni. - Nie, dlaczego miaabym by za? Ale jeli masz ochot na rozmow z dziewczyn, to powiniene pj do Nikoline. Syszaam, e spdzilicie razem noc. Kristian opar si o cian. - Kiedy ona ci to powiedziaa? - Dzisiaj wczenie rano. - I to ci si nie spodobao? spyta, a w jego g owie czai si miech.

- A wic to prawda. Elizabeth odstawia puste wiadro i popatrzya mu prosto w oczy a potem powiedziaa ze zoci: - Moesz sobie robi z Nikoline, co chcesz. Oboje jestecie siebie warci. Ale powiem ci, e takie zachowanie to ajdactwo. Chciaa odej, ale on chwyci j za rami i nagle spowania. - Nie obawiasz si powiedzie tego, co mylisz, Elizabeth. Nie odwracaa wzroku. Moe zostanie wypdzona z dworu za to gadanie, ale prosz bardzo, swoich sw nie cofnie. - Lubi ci powiedzia i zaraz doda: - A Nikoline k amie. Dzisiejszej nocy byem w gociach i do domu wrciem przed witem. Jeli mi nie wierzysz, spytaj Helene. Ona widziaa, jak wyjedaem. - Pu moj rk wysyczaa Elizabeth. Moliwe, e osdzia go zbyt pochopnie. Wiele wskazuje na to, e Kristian mwi prawd. Opucia go z dziwnym uczuciem. Tego wieczora, kiedy si upewnia, e Helene pi, napisaa list do Jensa. Drogi Jensie, zacza i z wahaniem gryza obsadk. Dzikuj ci bardzo za twj list, ktry dostaam jaki czas temu. Jest mi bardzo przykro, ale nie miaam chwili, eby do ciebie napisa. Tyle tu roboty. Nie bya to do koca prawd, wic Elizabeth wolaa nie roztrzsa tego tematu, zacza pisa o czym innym. Najpierw musz ci opowiedzie o ludziach, ktrzy pracuj tutaj we dworze. Gurine przygotowuje dla wszystkich jedzenia. Nikoline jest pokojwka, ale jako si ze sob nie zgadzamy. Oczywicie nie moga pisa o Kristianie, ale chciaa podkreli, e Nikoline wci na ni plotkuje. Wiem, e nie zawsze mwi o mnie prawd, ale te wiem, e kamstwo ma krtkie nogi. Jedynym parobkiem jest tutaj Ole, poza tym wszyscy komornicy maja obowizki wobec dworu. I wreszcie jest Helene. Troch starsza ode mnie i bardzo dobry czowiek. Ucieszyam si, syszc, e stracilicie tylko jedno jagni. Tutaj trzy si zabkay, ale ja powiedziaa, gdzie one s. Widziaam to swoim wewntrznym wzrokiem. Teraz auje, bo jeden z komornikw i Nikoline nie zostawiaj mnie po tym w spokoju, w takich przykrych chwilach tsknie za wami wszystkimi najbardziej. Czua si dobrze, e moe o wszystkim opowiedzie Jensowi. On rozumie. Kiedy

spotykaj si pniej, opowie mu wszystko, co zostao o niej powiedziane. Czy mogaby opowiedzie o tym take ojcu? Pamitaa, jaka Maria bya przejta, kiedy dowiedziaa si, e Elizabeth widziaa w oborze Lin- Laponk. Teraz zatsknia za swoj modsz siostrzyczk. Pisaa dalej. Ktrego dnia poznaam ma dziewczynk imieniem Amanda. Ona mi troch przypomina Mari i powoduje, e tsknota za domem jest jeszcze wiksza. Ale w Boe Narodzenie znowu was wszystkich zobacz. Teraz musz koczy moje pisanie. Elizabeth wpatrywaa si w papier i zastanawiaa, jak podpisa ten list. Czy powinna napisa twoja oddana, czy tylko wasne imi? W kocu wykaligrafowaa dat i pene nazwisko, szybko, eby si nie rozmyli. Dalsrud, trzeciego padziernika 180 Elizabeth Andersdatter. No to zrobione, pomylaa, starannie skadajc arkusik. Jutro Ole zabierze list do sklepiku i wy le. W cigu nastpnych tygodni unikaa spotkania z Krystianem. Tak jest najlepiej, powtarzaa sobie. Nadszed czas wielkiego prania i caa pralnia wypeniona bya gst mokr par. Stos brudnych ubra zdawa si nie mie koca. Helene rozpia bluzk pod szyj, pokazujc bia, spocon skr. - kto pjdzie po wod? Zaczyna brakowa spytaa Helene, wygniatajc energicznie jak sztuk ubrania. - Ja mog i. Potrzebuj troch wieego powietrza powiedziaa Elizabeth i otulia si wenian chustk. Nosida wzia pod pach, w kadej rce miaa wiadro. Jesienne powietrze przyjemnie chodzio, kiedy biega w stron rzeki, kawaek za obejciem. Biay morski piasek przemieszany z pot uczonymi muszlami, ktrymi wysypano drk, chrzci pod drewniakami. Ciekawe dlaczego nie zbudowali domu bliej rzeki, a obory troch dalej, pomylaa, napeniajc pierwsze wiadro wod. Ale dobrze znaa odpowied. Zwierzta potrzebuj duo wicej wody, to naprawd lepsze rozwizanie. Drugie wiadro zostao napenione, Elizabeth pochylia si, eby przypi wiadra do noside. - Moe ci pomc? nagle stan przed ni Leonard, jakby wyrs spod ziemi. On ma wosy te jak siki, pomy laa Elizabeth z dreniem. - Dzikuj za propozycj, ale sama dam sobie rad odpowiedziaa, dygajc.

Pochylia si, by podnie wiadra, chciaa odej std jak najszybciej. Nagle Leonard stan za ni. Jego lewe rami ciskao j w pasie niczym imado, druga rka szarpaa ubranie dziewczyny w kroku. Sprawiao jej to bl, wyrywaa si gwatownie, syszaa, e Leonard gono dyszy. - Pu mnie! To boli prosia cieniutkim gosem. Ale on atakowa coraz bardziej. Elizabeth bya bliska paczu, sowa z trudem wydobyway si z zacinitego garda. - Pu mnie, syszysz? Chciaa go podrapa po rce, ale paznokcie miaa zdarte od nieustajcej pracy. - Pamitasz, co mi obiecaa? szepta jej do ucha. e oddasz mi przysug, a za to dostaniesz wolne na wita. Sowa Leonarda wolno docieray do Elizabeth. Zawisy na chwil w powietrzu razem ze wspomnieniem tamtego dnia, kiedy obsugiwaa go w jadalni. Leonard powiedzia wtedy co o pracy i obieca jej wolne dni. Jezu Chryste, to on to mia na my li? Czua, e ogarnia j panika, szarpaa si i kopaa. Udao jej si trafi go drewniakiem w gole. Leonard puci j z rykiem. Dziewczyna rzucia si do ucieczki. Wolna! Jak najdalej od Leonarda! Ale drewniaki byy liskie i cikie, spdnica pltaa jej nogi. Kiedy upada, prbowaa wsta, ale wszystko dziao si strasznie szybko, nie moga oddycha, bya sztywna ze strachu. - Ty przeklta dziwko! Obiecaa mi, ale kamaa sycza Leonard przez te eby i przewrci j na plecy. Jedn rk uj oba jej nadgarstki i unis wysoko nad gow. Drug podnis spdnic i prbowa zedrze z niej majtki. On zniszczy wszystkie drogocenne guziki, ktre mama przyszya. Chciaa, ebym miaa porzdne majtki, skoro mieszkam u obcych, pomylaa Elizabeth. Kwany oddech owion jej twarz. Elizabeth wrzeszczaa ile si, cho wiedziaa, e nikt jej nie usyszy tutaj nad rzek. - Mamo! Mamo, ratunku! - Stul pysk, do diaba wysycza Leonard, uderzajc j pici w policzek. wietliste punkciki roztaczyy si przed oczyma Elizabeth. Jaka cz jej osoby pragna pogry si ciemnociach, druga jednak podpowiadaa, ze jeli do tego dojdzie, to koniec. walczya z ogarniajcymi j mdociami. Majtki zostay cignite. Leonard zwali si na ni ciko, rozepchn jej nogi kolanem i wdar si w jej ciao. Elizabeth krzyczaa z blu i przeraenia. - Ratunku, bagam ci, zostaw mnie mamo, pom! Nie rb tego! To boli! Tak strasznie boli W kocu z jej garda wydobywa si tylko ostry bulgoczcy skowyt. Gos odmawia

posuszestwa. Wydawao jej si, e jest rozdzierana na czci. W dole brzucha czua palenie jak ywym ogniem. Nigdy by nie przypuszczaa, e istnieje takie przeraenie i taki bl. Rozpaczliwie szlochajc leaa sama, kiedy Leonard ju sobie poszed, jego nasienie i jej krew spyway po dziewczcych udach. Wiedzia a, e nikt jej nie uwierzy. Nikt nie zechce uwierzy, e bogaty gospodarz Leonard Dalsrud mgby zrobi co takiego. Po omacku nacigna majtki, drcymi rkami pozbieraa wszystkie guziki, potem ruszya z powrotem do pralni. Helene wpatrywaa si w ni, wytrzeszczajc oczy. - O rany boskie! wyszeptaa. Kto ci to - To Leonard powiedziaa Elizabeth. Odpowied przesza w bolesny skowyt. Helene rzucia, Elizabeth. Ko ysaa j i tulia do duych piersi tak, jak matka pociesza wasne dziecko. - Moja maa, dobra Elizabeth. Co on ci zrobi? pakaa przyjaci ka z twarz ukryt w jej wosach. Powinnam bya powiedzie ci o tym przedtem. Leonard mnie zrobi to samo. Mnie te kiedy zgwaci. Powinnam bya ci ostrzec, Elizabeth. Sowa Helene zdaway si nie dociera do Elizabeth, ktra spytaa ze szlochem: - Dlaczego on tak postpi, przecie nie zrobiam mu nic zego. - Oczywicie, e nie zrobia. - Wyzywa mnie tak paskudnie. Ja wcale taka nie jestem. A moe jestem? Elizabeth otara zy rkawem bluzki i popatrzya na Helene. - Nie, nie jeste taka pocieszaa tamta, nie pytajc, jak mianowicie j nazywa. - On zrobi ze mn to, co robi ze sob zwierzta. Elizabeth z trudem wypowiadaa sowa. - Moje biedne, niewinne dziecko mruczaa Helene, krcc gow. - Ale dlaczego on to zrobi? powtrzya Elizabeth, jakby wyjanienie mogo cofn to, co si stao. - Tego nie wiem. Sama te si o to pytaam, wiele razy. Zrobi to pewnie dlatego, e jest najwikszym capem, chodzcym na dwch nogach. - Tak strasznie mnie boli w - Ja wiem przerwaa Helene. Chod, teraz musisz si umy. Obejmujc Bardzo si nawzajem ramionami, poszy schodami na strych. uwaay, eby ich nikt nie zobaczy ani nie usysza. O takim wstydzie ludzie nie co miaa w rkach i pulchnymi ramionami obejmowaa

powinni wiedzie. Elizabeth ciskaa w rce swoje guziki.

Rozdzia 7
Tej nocy Elizabeth przysypiaa czasami na chwil, by zaraz znowu si obudzi obolaa i spocona. nio jej si, e biegnie i biegnie, ale nie moe ruszy z miejsca. Czu a oddech Leonarda na karku, kwany odr wci przesania jej twarz niczym maska. Rka napastnika szarpaa jej sukni, t uste biae paluchy obmacyway ciao, syszaa jego szyderczy miech, widziaa te zby, podbiegnite krwi oczy i czerwon gb. I czua bl. Bl taki, jakby bya rozszarpywana na strzpy, nie moga oddycha. Prbowaa odpycha go rkami, ale bez rezultatu. Potem budzia si, mokra od potu, przeraona. zy pyny strumieniami, nie daway si powstrzyma. Nie wiedziaa, czy jest dzie czy noc, zreszt wcale jej to nie obchodzio. Nic ju nie miao znaczenia. Chciaa po prostu umrze, by uwolni si od tego wstydu i upokorzenia. Poprzedniego dnia Helene jej pomoga. Przyniosa wod do mycia, wyja czyst bielizn, pocieszaa, zabraa brudne ubranie i obiecaa, e wszystko znowu bdzie dobrze. ale dobrze to ju nigdy nie bdzie, nigdy nie bdzie tak jak dawniej. Elizabeth zostaa unicestwiona, to jedno jest pewne. Zostaa zhabiona, nic jej nie uwolni od wstydu. Zasypiaa wyczerpana, budzia si i znowu zaczynaa paka. I tak to trwao cay dzie i kolejn noc. Syszaa chrzst siennika na drugim ku. Na pododze rozlegy si kroki i jej wasny siennik ugi si pod ciarem Helene. Kiedy przyjaci ka po oya rk na ramieniu Elizabeth, ta si skulia. - Nie bardzo wiem, co ci powiedzie zacza Helene. Po duszej chwili powiedziaa znowu: - Dzisiaj bdziesz odpoczywa, Elizabeth. Powiem wszystkim, e wci jeste zazibiona. Wczoraj im tak powiedziaam. Twoje rzeczy naprawiam i wypraam, teraz si susz. Elizabeth dzikowaa jej matowym gosem, ale wiedziaa, e ani dobre sowo, ani czyste ubrania nie mog odwrci tego, co si stao. najbardziej chciaaby zasn i nigdy wicej si nie obudzi. Helene westchna niemal niedosyszalnie i wstaa z ka. Elizabeth syszaa, e si ubiera, a potem wychodzi ze sowami: - Przyjd do ciebie pniej, jak ju skocz obrzdek. Teraz sprbuj zasn. Zgodnie z obietnic Helene przysza w jaki czas potem. - Przyniosam ci troch jedzenia. Postawia tac na drewnianej skrzynce.

- Nie chc je odpara Elizabeth, odwracajc si do ciany. - Rozumiem, zjesz troch pniej. Helene przyniosa czyst chusteczk do nosa i podaa j Elizabeth, sama usiada na krawdzi ka. - Am wyrzuty sumienia zacza, nie czekajc na odpowied. Powinna bya wiedzie wczeniej, jaki jest Leonard. Kilkakrotnie gboko wcigna powietrze. Nie przypuszczaam te, e tak mao wiesz o tych sprawach. Powiedziaa, e on zrobi ci to, co robi ze sob zwierzta, to ty nie wiesz, co si dzieje midzy mczyzn i kobiet w ku? Elizabeth nie odpowiedziaa, wstydzia si, e Helene mwi o takich sprawach. - To, co Leonard zrobi tobie, robi te ze sob maonkowie, by okazywa sobie nawzajem dobro . Elizabeth zesztywniaa. Czy przyjaci ka stracia rozum? Chciaa zapyta, ale Helene mwia dalej: - Tylko e oni robi to bardzo delikatnie. Nie sia. I oboje tego chc. - Czy mogaby opowiedzie, jak to byo, kiedy on kiedy on zrobi to tobie? poprosia Elizabeth cicho, odwracajc si do Helene. Tamta skina gow i zacza opowiada. Elizabeth suchaa jej sw ze zgroz. Leonard wysa Helene do lasu. Powiedzia, e dojrzewaj ju bagienne maliny. A jej nawet do gowy nie przyszo, e to podstpny plan, e chce j wyprawi daleko od ludzi. Wprost przeciwne Helene bya zadowolona, e moe wyj na jaki czas z dworu. Te nieustanne zaczepki i spojrzenia Leonarda daway si biedaczki we znaki. - Mnie te to robi przerwaa Elizabeth. To znaczy obapia mnie. - Dlaczego nic nie mwia? - Wstydziam si. Helene kiwaa ze zrozumieniem gow i cigna dalej swoj opowie. Leonard poszed w lad za ni na bagna, gdzie rosn maliny. Skrada si cicho, zaatakowa, zanim zdya si zorientowa. Ale Helene walczya. Drewnianym wiadrem, ktre miaa w rkach, uderzya go w twarz tak, e upad. - Ja te powinnam bya walczy wykrztusia Elizabeth i znowu zacza paka. To moja wina. Gdybym walczya, on by tego nie zrobi. Niestety, zrobiby. Mnie i tak zgwaci. I stuk mnie do nieprzytomnoci. Na szczcie nie po twarzy, wic mogam ukry lady pod ubraniem. Jak Leonard wyt umaczy ludziom pochodzenie siniakw na policzku, tego nie wiem. I wcale mnie to nie obchodzi. Pogadzia palcem twarz Elizabeth. Widz, e masz siniaki. Powiemy, e przewrcia si w pralni.

- Powinnam bya powiedzie mu na pocztku, e nie chc powtarzaa Elizabeth, wpatrujc si w sufit. On my la, e mnie si to podoba i dlatego mnie zgwaci. Skulia si jak mae dziecko i znowu wybuchna paczem. Sama si o to prosiam! - Nic podobnego. Helene chwycia j za ramiona. To tylko takie uczucie. Ja te tak mylaam na pocztku. Ale ebym moga y dalej i nie postrada zmysw, musiaam sama siebie przekona, e to nie bya moja wina. - Jeli to nie my jestemy winne, to dlaczego nie moemy nikomu o tym powiedzie? spytaa Elizabeth. - Bo nikt nam nie uwierzy, Elizabeth. Tak byo zawsze, i zawsze tak bdzie. Nikt nie wierzy bardziej biednej sucej ni bogatemu gospodarzowi. Dzisiaj jeszcze sobie pole, ale jutro trzeba bdzie wsta. ycie musi toczy si dalej, a w tych sprawach i tak nic si nie zmieni. Powtarzaj sobie tylko codziennie, e to nie twoja wina. Obiecujesz? Elizabeth skina gow, a kiedy Helene wysza z pokoju, powtarzaa w duchu: to nie moja wina. To nie moja wina. Dopki nie zasna. Ale sny i tak miaa straszne. Kiedy obudzia si spocona i przeraona, pomylaa, e Helene ma racj: nikt nie zechce wierzy bardziej jej ni Leonardowi. Nie moga si nadal uwolni od myli, e wina jednak jest po jej stronie. Bo w przeciwnym razie, skd by si brao to poczucie? Trzeciego dnia Elizabeth wstaa. Nie zawracaa sobie gowy grzaniem wody, wyszorowaa cae ciao do czerwonoci w zimnym pokoju, dostaa gsiej skrki, ale i tak nie czua si czysta. Miaa wraenie, e odr Leonarda wci tkwi w jej skrze. Spojrza a na ubranie, ktre Helene wypraa i uoya na krzele, zanim posza do pracy. To samo ubranie, ktre miaa wtedy, gdy Leonard j dopad. Elizabeth zacisna mocno powieki, by nie paka, potem zmusia si, by woy te rzeczy. Gdyby moga, wyrzuciaby wszystko na mieci, ale nie ma wiele ubra na zmian, nie ma wyboru. Pogaskaa drc doni brzowy materia, przypominaa sobie, ile nocy nie przespaa, eby uszy t sukienk. Potem znowu opada na ko. Od wczesnego dziecistwa mama opowiadaa jej o Bogu i Panu Jezusie, e siedz w niebie i ledz wszystko, co Elizabeth robi. Jeli si modli, to Pan Bg zawsze j wysucha. To by dobry Bg i dziewczynka chtnie w niego wierzya. Na naukach przed konfirmacj pastor mwi im o diable, ogniu piekielnym i kotach z siark. Ci, ktrzy nie suchaj sowa boego zawsze i we wszystkim, bd si smay w piekle po wsze czasy. Teraz Elizabeth nie bya pewna, w co wierzy. Jeli Bg istnieje, to dlaczego pozwoli, eby j to spotkao? Co zego zrobia, e zasuya na tak kar? I dlaczego Bg pozwala, eby Leonard by bogaty i potny, podczas gdy takie niewinne dziecko jak Amanda

goduje? Uczono j, e Bg istnieje, chocia go nie widzimy. Ale teraz miaa wtpliwoci. Lin-Laponk przecie widziaa, cho ta od dawna nie yje. Dlaczego Bg nie moe si pokaza? Albo Jezus? Przymkna oczy i mamrotaa p gosem. - Moe to blunierstwo, e nie modl si do Boga. Ale jeli ty, Lino, syszysz mnie teraz, to mi pom. Daj mi si, bym moga przey kolejny dzie. Kiedy otworzya oczy i wstaa, czua w sobie spokj. Nie wiedziaa, czy pomg jej Bg, czy moe Lina-Laponka, czy po prostu jej wasne my li. Na dole przy schodach zderzya si z Nikoline, wychodzc z ktrego pokoju. - O, tu jeste powiedziaa pokojwka, gapic si na Elizabeth. To zazibienie szybko ci przeszo, musze powiedzie. - Jeli o mnie chodzi, to moesz mwi, co chcesz. Nie musz wszystkiego sucha odpara Elizabeth gniewnie. - A poza tym niedawno sama leaa w ku. Mwiono, e dokuczaa ci zazdro. Wargi Nikoline zacisny si w wsk kresk, na biaej twarzy pojawi si lekki rumieniec. - Kto tak powiedzia? spytaa. - Wszyscy to wiedz. Ale uwaaj, Nikoline dodaa mruc oczy. Powiedziaa, e ja mog rzuca na ludzi urok. Moe ktrego dnia ty naprawd zachorujesz Nikoline zacza si nagle spieszy. Szeleszczc spdnic, znikna bez sowa w jakich drzwiach. Moe ja jestem silniejsza, ni myl? Albo moe Lina mi pomoga? zastanawiaa si Elizabeth. Ale nie powinnam bya mwi tego o rzucaniu urokw na ludzi. Robi to w gniewie. Staraa si odepchn od siebie ze myli. Co si stao, to si nie odstanie. Musz jako przey ten dzie, pomylaa i powloka si ciko w stron kuchni. Po tym, jak w ubiegym roku Leonard owdowia, nadzr nas sucymi przeja Gurine. Zdarzao si, e przydzielaa te obowizki Olemu, najczciej jednak on by pod rozkazami gospodarza. - No i co z tob? spytaa Gurine, kiedy dziewczyna wesza do kuchni. - Lepiej odpar a krtko Elizabeth z nadziej, e kucharka nie bdzie dry tematu. Gurine podesza pospiesznie do okna i opara rce na swoich szerokich biodrach. - Co za gwniana pogoda jeli mog tak brzydko to okreli. Patrz, jaka plucha na dworze. No tak, tak, mamy przecie padziernik, czego innego mona by si spodziewa. - Tylko dwa miesice do wit rzeka Elizabeth bardziej do siebie ni do kucharki.

A wtedy pojad do domu. Gurine jej nie suchaa. Oberwaa dwa ostatnie li cie geranium, z ktrego teraz zostao tylko par nagich odyek. A moe jednak odro nie? Niech postoi jeszcze chwil. co zje? Dziewczyna skina gow i wzia yk. Nie miaa ochoty na niadanie, ale musi co zje, jeli ma przetrwa dzie. Gurine bya tego ranka niezwykle rozmowna. Przygotowywaa ciasto na chleb i wci mwia: - Ole by troch skwaszony, e musia zaj si obrzdkiem. Wiesz, babska robota. A poza tym pomy laam, e trzeba zacz witeczne porzdki. Zostay ju tylko dwa miesice. Mochu? Za to Nikoline mogaby - Nie! krzykna Elizabeth tak, e Gurine podskoczya przy stole. - Chc by razem z Helene. Sama sysza a, jak dziwnie brzmi jej gos i gorczkowo szukaa wyjanie. Pierwszy raz bd my taki adny dom, myl, e najlepiej byoby, gdybym pracowaa razem z Helene. S owa paday w popiechu. Potem Elizabeth wstrzymaa oddech w napiciu, przestraszona, e kucharka nie przyjmie tumacze. Gurine uwanie popatrzya na Elizabeth. - No dobrze, dobrze, skoro tak mwisz. Ale przecie umiesz sprzta, wic nie rozumiem, skd te obawy. Zacza wyrabia ciasto na chleb. Moecie zacz od swojego pokoju, a Nikoline bdzie my jadalni. Elizabeth jada tak wolno, jak tylko moga. Gdyby skoczya zbyt szynko, Gurine moga znale jej jakie zajcie w innym miejscu. A ona nie odwayaby si tam pj, miertelnie si baa zosta sama. Kasza bya ju zupenie zimna, kiedy Helene i Ole wrcili z obory. rcy ug piek w oczy i szczypa w rce. ka zostay odsunite, dziewczyny stay kada swojej czci pokoju i szoroway drewniane ciany. Elizabeth oczekiwaa, e moe przy tej pracy otrznie si ze strasznych wspomnie, tak jak bywao w dziecistwie, kiedy chorowaa i miaa gorczk, a potem mama zmieniaa jej pociel. Wtedy od razu czua si znacznie lepiej. Tym razem jednak nie pomogo. Czy co jest z ni nie tak? Myl przenikna j niczym byskawica, Elizabeth wypucia cierk z rk. Jaki czas temu miaa wizj, czy sen, czy jak to nazwa, w ktrej mczyzna napad na kobiet. To byo wkrtce po przyjedzie do Dalsrud. Czy widziaa wtedy Helene? I co z kobiet z okna na strychu czy to upir, ktry chcia j ostrzec przed Leonardem? A moe jaka suca, ktra pracowaa tu Posaam Olego do obory razem z Helene. Nie sdziam, e tak szybko wyzdrowiejesz mwia dalej Gurine, nakadajc kasz dla Elizabeth. Moe zdoasz teraz

wczeniej i wiedziaa, jaki on jest? - Ja potrafi przewidywa przyszo powiedziaa ni std, ni zowd. Natychmiast jednak zapragna, by Helene tego nie syszaa. Za jej plecami panowaa cisza, potem Helene spytaa z niedowierzaniem: - Co chcesz przez to powiedzie? Umiesz wry z fusw? - Nie, to po prostu samo przychodzi, cakiem nagle. Elizabeth odwrcia si i patrzya bagalnie na przyjaci k. Boj si, e trac rozum. To nie jest normalne. I zdarza mi si, e spotykam ludzi, ktrzy ju nie yj. Albo raz przysza do mnie taka jedna, co si nazywaa Lina-Laponka, - Nagle sta o si wane, by opowiedzie jak najwicej, przekona Helene, e to nie jest pojedynczy przypadek. Zawsze umia am pokaza, gdzie s zbkane owce. Tej jesieni te spokojnie: - Nie przywizuj do tego zbyt wielkiego znaczenia. To na pewno czysty przypadek. Elizabeth staa ze cierk w rce, w kocu wrcia do pracy. Poaowaa, e powiedziaa o wszystkim Helene. Gupio z jej strony wierzy, e inni zrozumiej. Poza tym ju od dawna dziwnego nie przeya. Moe ta kobieta w oknie to tylko wyobraenie? W nast pnych dniach Elizabeth czepiaa si Helene niczym kleszcz. Przyjaci ka rozumiaa, o co chodzi, i pomagaa jej tak, by nikt nie zadawa pyta. Kristian czsto wypywa na fiord i owi ryby, bo ledzie ju waciwie zjedli. Dlatego teraz niemal codziennie podawano wiee ryby. Leonard przesiadywa w swojej czci domu, w pokojach i kantorku, czsto zaprzga konia do wozu i jedzi gdzie w goci. Ku wielkiej rado ci Olego Elizabeth znowu chodzia z Helene do obory. Koczyy wanie wieczorny obrzdek i latarka rzucaa mde wiat o na zwierzta. - Musze biec do wygdki, Elizabeth powiedziaa Helene. Zostaniesz tu na chwi sama? Elizabeth skina gow i umiechna si m nie. - No pewno, id. Bliska paniki powtarzaa sobie pgosem: - Przecie musz od czasu do czasu by sama. wszystko bdzie dobrze. Oddychaj spokojnie. Nagle w drzwiach stan Leonard. Serce Elizabeth t uko si tak bardzo, e baa si, czy nie zemdleje. Pot oblewa cae ciao, a ona nie moga opanowa dygotania. Chciaa tak byo, pamitasz? Chciaa jeszcze opowiedzie o tajemniczej kobiecie w oknie, gdy Helene przerwaa jej

krzycze, ale nie potrafia wykrztusi ani sowa. On zblia si wolno i umiecha zowieszczo. - No i jak tam z tob, Lise? Zniszczy mi ycie, a nawet nie pamita jak mam na imi, pomy laa, zastanawiajc si przez moment, czy powinna go poprawi. Usta jej otwieray si i zamykay wiele razy, ale nie zdo aa nic wykrztusi. - Mo e powtrzymy te mie chwile, jakie spdzilimy za obor? spyta. Elizabeth mylaa, e zwymiotuje. odek jej si wywraca, mdoci podchodziy do garda. Kiedy obj j ramieniem w pasie, bya pewna, e umrze ze strachu. Rka Leonarda zaciskaa si na jej piersi. Wtedy w drzwiach stana Helene. - Co si tu dzieje? wrzasna przejmujcym gosem. Leonard puci Elizabeth, jakby si oparzy. - Tonie chyba nic do tego? spyta, pochylajc gow do przodu, jakby chcia zaatakowa. - Obowizkiem sucej jest pracowa w oborze, o ile mi wiadomo odpara Helene bezczelnie i dopiero wtedy Elizabeth zauwaya, e przyjaci ka trzyma w rkach elazne wdzido. Naprawd by go uya, odwayaby si na to? To by chyba by straszny bl, dosta takim twardym przedmiotem w twarz. Leonard sta przez chwil z rozbieganym wzrokiem, gdy on te zauway wdzido. Mimo to gos mia pewny, gdy mwi: - Chodz tam, gdzie chc, a jeeli tobie si co nie podoba, to moesz si wynosi, droga wolna. Zawsze musi mie ostatnie sowo, jak to Leonard. Gapi si na Helene, dopki nie odwrcia gowy, potem wyszed z obory, zostawiajc obie suce. Elizabeth pakaa cicho w ramionach przyjaci ki. - Czy nie moemy po prostu std uciec? Duej tego nie znios. - Nie, nie moemy. On si zabezpieczy przed czym takim. Wyt umaczy mi to, kiedy chciaam odej. Powiedzia, e nie dostan wiadectwa i tak mi zepsuje opini, e nikt mnie ju na sub nie przyjmie. On potrafiby to zrobi moesz by pewna. I z czego bymy potem yy? Umaryby my z godu. Byy niczym winiowie we dworze. Obie uwizione w domu za, jak to Elizabeth nazywaa w duchu.

Rozdzia 8
Drzewa uginay si pod ciarem niegu, pola zrobiy si biae, a budynki pokrya warstwa szronu. Nad fiordem, prorokowali jesieni starzy, widzc ja w lasach czerwieniej jarzbiny. Przy piecu zawsze suszyy si weniane skarpety i rkawice, a obok buty ze skry i samodziaowe kurtki, ktrych Kristian i Ole uywali w czasie wypraw na ryby. To by nie tylko zimny, ale i pracowity czas. Koniec listopada, wszystko, co naleao jeszcze zrobi przed witami, zdawao si nie do wykonania. Kilka tygodni wczenie byy we dworze uboje zwierzt, teraz miso, zapeklowane, znajdowao si w beczkach w spiarni, lub posolone rozwieszono do suszenia. Cz przeznaczono na szynki, balerony, kiebasy i inne przysmaki. Elizabeth nie bya w stanie poj, kiedy to wszystko zostanie zjedzone. Praca i oczekiwanie wit byy cakiem odmienione od przygotowa, do jakich przywyka. Oczywicie w domu te szykowano jedzenie, wszyscy yli w radosnym napiciu, ale to, co dziao si tutaj, w jej oczach byo przesad i marnotrawstwem. Mimo wszystko cieszya si, e ma tyle pracy. Przynajmniej nie musi wci my le o nieszczciu, jakie na ni spado. Wieczorami bya zbyt zmczona, eby si nad tym zastanawia. W pokojach na strychu panowao lodowate zimno, bo nie byo piecw. Suce kady si spa w poczochach i ubraniach, by zatrzymywa ciepo. Wieczorami wkaday do ek rozgrzane kamienie, to troch pomagao. Pewnego ranka Elizabeth obudzia si bardzo wczenie. Rozgldaa si niespokojnie, bo czua si le. Raz po raz musiaa przeyka lin, ale do ust wci napywaa woda. Dosownie w ostatniej chwili zdya wycign nocnik spod ka. Wymiotowaa dugo, w kocu wyrzucia z siebie ju tylko cierpk . Wyczerpana opada na poduszk i w tej samej chwili poczua na czole czyj chodn rk. - Ty jeste chora, Elizabeth? spytaa Helene zatroskana. - Nie wiem, moe troch. Od kilku dniu le si czuam, ale nigdy przedtem nie wymiotowaam. Chciaa si podnie, jednak powracajce mdoci jej na to nie pozwoliy. Pole troch w spokoju, przynios ci kubek wody, to chocia usta sobie przepuczesz. - Kiedy ty ostatnio krwawia? Elizabeth poczua, e si rumieni. - Jako jesieni, tak mi si zdaje bkaa skrpowana. - Wkrtce pewnie znowu bd miaa - zacza liczy na palcach. Chyba powinnam bya mie to ju jaki czas temu. Spogldaa pytajco na przyjaci k. Skd ta gadanina o jej krwawieniach?

- Ty chyba wiesz, jak to jest z tymi sprawami? spytaa Helene. Dziewczyna, ktra zaczyna krwawi co miesic, moe rodzi dzieci. Elizabeth skina pospiesznie, udajc, e wie. Ale tak naprawd nie miaa pojcia. Kto miaby jej powiedzie? Mama o takich rzeczach nigdy nie rozmawia. Kiedy zaczy si jej miesiczne krwawienia, Elizabeth my laa, e to jaka grona choroba i zastanawiaa si, przeraona, czy nie umrze. Mama daa jej wtedy robione na drutach podpaski i powiedziaa, e ma ich uywa. e wszystko po paru dniach minie. Bo to co, z czym wszystkie kobiety musz si zmaga. Nie wicej nie wyjania. A Elizabeth nie miaa odwagi pyta. - Elizabeth, moja droga, ja myl, e ty jeste w ciy. Nieszczsna dziewczyna wpatrywaa si w przyjaci k, a jej mzg stara si poj sowa, ktre pady. Nie chciaa tego wiedzie, nie chciaa rozumie. - Leonard uczyni ci brzemienn mwia Helene. Gos brzmia agodnie, ale sowa i tak byy okrutne. Nie ma sposobu, eby co takiego powiedzie delikatnie. Boe spraw, eby to by sen, my laa Elizabeth. Spraw, ebym si obudzia w domu, na swoim posaniu. Mzg wydawa si kompletnie pusty, miaa wraenie, e jej ciao znalaz o si gdzie obok. Nagle wybuchna miechem gonym, ostrym miechem, ktry mia si nigdy nie skoczy. Helene chwycia j za ramiona i mocno potrzsna. Opanuj si teraz i posuchaj mnie, dziewczyno! Elizabeth wci si miaa, dopki nie dostaa siarczystego policzka. Wtedy miech usta, jak ucity noem. Zdumiona wpatrywaa si w przyjaci k. Helene te uparcie na ni patrzya i spytaa spokojnie: - Czy s jakie inne oznaki wskazujce, e jeste brzemienna? Co z piersiami? Czy zmiany w piersiach, to oznaka, e kobieta jest w ciy? zastanawiaa si Elizabeth ociale. Mylaa, e jej piersi stay si wiksze i bardziej wraliwe w wyniku dobrego i obfitego jedzenia a take dlatego, e jest starsza. Prawda spada na ni niczym kube zimnej wody. Nosi w brzuchu dziecko! Leopardowego bkarta! Zapaa Helene za rce i zacza krzycze, g ono i przejmujco, w kocu krzyk przeszed w rozpaczliwy pacz. Helene przytulia j i wolno koysaa. Nagle wszystko stano znowu przed oczami Elizabeth jak ywe, gwat, o ktrym tak bardzo staraa si zapomnie. Pamitaa wstrtny oddech gospodarza, odr potu, jki i pomruki, pamitaa, jak ona sama krzyczaa ze strachu i blu. Nigdy, nigdy nie uwolni si od

Leonarda i pamici o nim. Niczym toncy wczepiaa si dziecko!

w rami Helene, szepczc:

- Leonard kae nam sypia w zimnym pokoju i marznc, a ja bd miaa z nim Potem nie bya w stanie ju nic wicej mwi. Pakaa dlatego, e jest w ciy, dlatego, e musi sypia na lodowatym strychu, dlatego, e Helene jest taka dobra i e w jej yciu nie ma ju nic janiejszego. Gow miaa pen bolesnych myli, pograa si w chaosie. Pakaa, a ucicha wyczerpana, nos by zatkany, twarz opuchnita i rozpalona. W kocu wyszeptaa: - Co ja mam zrobi? - Nie wiem odpar a Helene szczerze. - Nie mog wrci do domu z dzieckiem. Mama i taka nie s w stanie wyywi jeszcze jednego. A ja jestem zhabiona Sama bya zaskoczona, e w rodku nieszczcia jest w stanie myle o takich rzeczach. - Powinnam wczeniej zda sobie spraw z tego, e mogabym by w ciy. Myl, e to jasne, tyle wiem, ale prbowaam si nad tym nie zastanawia. Chciaam zapomnie, co on mi zrobi. rozumiesz mnie, Helene? - Tak, rozumiem, to by dla ciebie szok, Elizabeth. Ale zwykle w yciu sprawy si w jaki sposb ukadaj. Teraz trzeba po prostu y i bra, co los niesie. Prawda? Elizabeth przytakna niechtnie. Rozumiaa, e Helene chce j pocieszy, ale to przecie nie jest adne rozwizanie. Bolenie zdawaa sobie z tego spraw. Elizabeth wypeniaa obowizki bez szemrania. Kadego ranka wstawaa jak dawniej. Czua si le, ale zdecydowaa, e nikt prcz Helene nie powinien si o niczym dowiedzie. Jeli tylko poranne wymioty si skocz, to najgorsze bdzie miaa za sob. Helene wspomniaa par razy o jej stanie, ale Elizabeth nie chciaa na ten temat rozmawia. Jakby zamkna si w sobie i nie zamierzaa nikogo wpuci do swojej skorupy. Tylko tak moga wytrzyma to, co j spotkao. Pewnego dnia przyszed list od Jensa. Elizabeth wsuna go do kieszeni sukni, jak tylko rozpoznaa charakter pisma. - Czy to od tego ukochanego, o ktrym kiedy mwia? spytaa Nikoline. Elizabeth domylaa si, e tamta jest ciekawa i zazdrosna. Normalnie pewnie by si z ni drania, ale nie teraz. Skina tylko g ow i pracowaa dalej. Dopiero wiele godzin pniej, tu przed pjciem spa, wyja list. Siedziaa na

schodach na strych i czytaa. Przebiega wzrokiem linijki, w ktrych Jens opowiada o pracy we dworze i na morzu. Pisa, ile ryb zowili i ile zwierzt zostao zaszlachtowanych. To, co przeczytaa w nastpnych wierszach zapar o jej dech piersi. Ty pozostaniesz na zawsze moj najlepsz przyjaci k. Elizabeth. To ciebie kocham i chc dzieli z tob reszt mojego ycia. Dlatego pytam ci, Elizabeth, czy chciaaby wyj za mnie? Mam nadziej, e odpowiesz mi najszybciej jak to mo liwe, bo czekanie bdzie dla mnie udrk. Te ostatnie linijki Elizabeth odczyta a wolno jeszcze raz, zanim zoya list i pooya go na podoku. Obja kolana ramionami. Jens chce si z ni oeni. Z ni, ktra zostaa zhabiona, zamana i okryta wstydem. Nikt nie zechce jej teraz wzi. Jens take nie, jeli pozna prawd. A moe on by zechcia? Nie, nie moe obciy go bachorem innego. Bachorem! Nie chciaa my le o tej istocie jako o dziecko. Musiaa stworzy dystans wobec tego, co si dzieje w jej ciele. Widziaa owce, ktre traciy jagnita. Byy to zakrwawione, pokryte luzem pecyny misa. Jej dzieciak te powinien tak wyglda. Schowaa list z powrotem do kieszeni i posza do pokoju. Domylaa si, e Helene udaje sen, bo nikt pic nie oddycha tak miarowo. Elizabeth bya wdziczna przyjaci ce za tak troskliwo. Za to, e rozumie, i ona chciaaby by sama. zdja sukni, reszt ubrania zostawia, kadc si do ka. Rozdygotana skulia si, eby nie traci ciepa. W mylach znowu powtarzaa sowa, ktre napisa Jens. Jeli powie tak, nie bdzie musiaa duej mieszka w Dalsrud, a z czasem zostanie gospodyni we wasnym dworze. Czy to Jens odziedziczy Heimly, kiedy nadejdzie odpowiednia pora? Jest przecie najstarszy, chocia wzili go tylko na wychowanie. Zreszt to nie takie wane, mog przecie zbudowa sobie wasne obejcie. Mogliby z czasem mie dwoje dzieci. Chopca podobnego do Jensa, i dziewczynk, podobn do niej. Elizabeth przymkna oczy i wyobrani zobaczya dzieci bardzo wyranie. Potem uniosa powieki i znowu wpatrywaa si w pustk i mrok. To tylko marzenie, ucieczka od rzeczywistoci. Prawd jest to, e nosi bkarta Leonarda. Nie ma moliwoci ucieczki z Dalsrud, nie utrzyma si sama z dzieckiem. Nie powinna te obarczy Jensa obcym bkartem. Zatkaa rkami uszy, jakby chciaa w ten sposb nie dopuszcza do siebie zych myli. Dopiero kiedy noc przechylia si na stron dnia, Elizabeth zasna, nie znalazszy adnego rozwizania. W pralni byo ciep o, kiedy Helene i Elizabeth lay tam wiece. Normalnie Elizabeth bardzo lubia t prac, ale teraz my lami przebywaa gdzie indziej. Nad paleniskiem wisia wielki kocio ek z wod i ojem. Na drku dziewczyny zawiesiy rzd bawenianych

sznurkw. Bray te sznurki, zanurzyy je gboko w kocio ku tak, by j osiada na knocie, zanurzay knot wielokrotnie, a powstaa pikna wieca. Tylko gdyby kto otworzy drzwi, wieca mogaby by krzywa. Elizabeth jednym uchem suchaa tego, co mwi Helene. Bo dzi rano usyszaa co, co Nikoline opowiadaa kucharce. Z drcym sercem Elizabeth staa pod drzwiami kuchni i podsuchiwaa. - No, powiem ci, e teraz to Edrikke postpia dobrze mwia Nikoline, sycha byo, e naprawd si cieszy. Pomy l, e ona jest zarczona z bardzo porzdnym mczyzn i wiesz, co ona zrobia? - Nie wiem i wcale mnie to nie interesuje odpar a Gurine, haasujc talerzami w wanience do zmywania. Wycieraj te kubki, bo trzeba skoczy robot. Nigdy nie suchaam plotek. - Plotek? zdziwia si Nikoline. Kiedy to najprawdziwsza prawda! Ot Edrikke tarzaa si na sianie z jednym parobkiem i sama moesz si domy le, jak to si skoczyo. Tak jest, Edrikke zasza w ci. Wyobraasz sobie? Ale posuchaj teraz: Edrikke poaowaa tego, co si stao, i chciaa usun bkarta, posza wic do jednej znachorki. Akurat w momencie, kiedy Nikoline to powiedziaa Elizabeth usyszaa, e kto otwiera drzwi dalej w korytarzu. Moe to Kristian, albo Leonard? Z drewniakami w rkach ucieka i nie syszaa reszty opowiadania. Ale ta historia nie dawaa jej spokoju. Gdyby tylko wiedziaa, kim jest owa znachorka, mogaby sama j odszuka. Nie bardzo umiaa sobie wyobrazi, co takie mdre babki robi, ale gdyby moga pozby si dziecka, to wszystkie problemy by si rozwizay. Prawda, e ju kiedy syszaa o jakich zio ach, ktre maj takie dziaanie. W wikszych dawkach pewnie s trujce. Ale teraz jest zima, wic nie ma o czym gada. Mimo wszystko chciaa wyrzuci z siebie ten strzp misa okrwawiony i wymazany luzem. Jeli tego nie zrobi, zmarnuje sobie ycie. - Ty w ogle nie suchasz, co mwi? spytaa Helene. Elizabeth podskoczya, jakby przyjaci ka czytaa w jej mylach. - Owszem, sucham. - No to co ja mwiam? Elizabeth zanurzya wiec w oju po raz ostatni i przygldaa jej si zadowolona. Potem odwiesia do suszenia i westchna nieco zirytowana: - Nie, nie sucham. Tyle mam ostatnio zmartwie . Helene wstaa i powiedziaa stumionym gosem: - Tak, wiem. Przepraszam. Ale chodzi o to, e w tym tygodniu bdzie si zabija

wini. Zawsze to zostawiaj na ostatnie dni przed witami. Elizabeth poaowaa ostrego tonu. - Tak, bo chc mie wiee miso. Jak oni zdoaj zje to wszystko, tego nie rozumiem. Helene skrzywia si, rozgarna ar w piecu i westchna. - Mnie o to nie pytaj, sama tego nie pojmuj. W kadym razie postaram si, eby nie musiaa miesza krwi. - Dzikuj ci szepna Elizabeth, czujc mdoci na sam myl o zapachu krwi. To bya kolejna niespokojna noc. Elizabeth wiercia si i przewracaa w ku, ale sen nie nadchodzi. eby tak moga si dowiedzie, gdzie mieszka ta mdra babka! Oczywicie, Helene pyta nie moga, ona by natychmiast zrozumiaa, o czym Elizabeth my li. Nie moga te spyta Nikoline, bo przyznaaby si tym samym, e podsuchiwaa pod drzwiami. Spdzanie podu, tak ludzie to nazywaj. Sowo spado na ni, kiedy je ju syszaa ale gdzie i kiedy? Pewnie wtedy, kiedy dowiedziaa si o tych specjalnych zio ach. Delikatnie pooya rk na brzuchu, ktry na szczcie wci by paski. Potem przesuna do w gr, do wraliwych piersi. Nie, nie wolno budzi w sobie adnych uczu do malestwa. Trzeba si go pozby! Przygryzaa doln warg i wstrzymywaa dech, by nie paka. Potem znowu mylaa o licie Jensa, ktry schowaa razem z przyborami do pisania. Nie powiedzia a jeszcze Helene o owiadczynach. Najpierw musi sama si z tym oswoi. Czy nie byoby lepiej, gdyby Jens si nie owiadczy? Wtedy nie musiaaby wybiera. Nagle wpad jej do gowy pomys: schody na strych! Jeli z nich spadnie, to na pewno straci dziecko. Syszaa kiedy o klaczy w ssiednim dworze, ktra biegaa i stracia rebi. Stao si tak pewnie z wielkiego wysiku. U ludzi musi by chyba podobnie? Elizabeth leaa przez jaki czas i rozwaaa swj plan, potem wstaa i na palcach wymkna si z izdebki. Zagryzaa zby, eby nie dzwoniy. W pokoju panowa lodowaty chd, dygotaa, niosc pod pach drewnian skrzynk, suc jej za nocny stolik. Stanie na niej, eby upadek by z jeszcze wikszej wysokoci. Kiedy j znajd, moe powiedzie, z chodzi we nie. Ostronie zamkna za sob drzwi i po omacku sz a ciemnym korytarzem. Drcymi rkami ustawia skrzynk na samej krawdzi i wesza na ni. Schody wydaway si oszaamiajco strome i dugie. Czy to bdzie bole? Na chwil ogarny j wtpliwoci, potem zamkna oczy i pomylaa: bole? Czy co moe bole bardziej ni teraz? Ju miaa rzuci si w d , gdy nagle chwyciy j dwa silne ramiona i cigny ze skrzynki. Elizabeth bya taka przeraona, e nawet nie zdya krzykn.

- Czy ty kompletnie rozum stracia, dziewczyno? prychna Helene prosto w ucho Elizabeth. Ona nie znajdowaa odpowiedzi. Wstyd, gniew i rozpacz mieszay si w jej gowie. - Chod tutaj dyrygowaa przyjaci ka, cign j z powrotem do pokoju. Zdecydowanymi ruchami zapakowa a Elizabeth pod kodr, sama okrya si wasn kodr i usiada na krawdzi ka. - Prbowaa pozby si dziecka, prawda? szepna z wciekoci. Elizabeth kiwaa g ow i wielokrotnie prze ykaa lin, zanim odzyskaa zdolno mowy. - Jens mi si owiadczy, a przecie nie mog mu przynie do domu bkarta. Chyba rozumiesz? Wstydzia si tak bardzo, e nawet paka nie moga, a rwnoczenie pragna pociechy i zrozumienia. - Jeli Jens jest taki, jak myl, to wemie i ciebie, i bkarta powiedziaa Helene zdecydowanie. - Nie, ty nie rozumiesz Helene. On pochodzi z bogatego dworu, jest ich przybranym dzieckiem, a oni s bardzo poboni i uwaajcy w takich sprawach. Przynajmniej przybrana matka, Ragna. Nawet nie bd chcieli o niczym takim sucha. Zostan sama - teraz nie bya w stanie duej powstrzymywa paczu i przytulia si do Helene. Chce i do tej mdrej babki, o ktrej mwia Nikoline, nie wiem tylko, gdzie ona mieszka. - No i dzikuj za to Stwrcy odpara Helene szorstko. Przez duszy czas panowaa cisza, potem Helene powiedziaa: - Wierz mi lub nie, ale Leonard mnie te zrobi dziecko. I ja poszam do tej mdrej babki, jak j nazywasz. Chcesz, ebym ci powiedziaa, co ona mi zrobia? Elizabeth spojrzaa w gr na przyjaci k. - Ty te bya w ciy? wyszeptaa przeraona. Twarz Helene wygldaa niczym surowa maska, dziewczyna patrzya gdzie przed siebie. - Tak, byam w ciy. I poszam do tej mdrej babki zacza cicho. - Co ona robi? spytaa Elizabeth, chocia waciwie nie chciaa sucha. - Pooya mnie na sienniku, takim brudnym i mierdzcym, e czu go byo z daleka. Baba mia a powycigane palce, a czarne od brudu. Jej ubrania nie byy prane od miesicy. Helene mwia bezbarwnym gosem dalej: - Miaa taki drut, dugi drut na kocu zakrzywiony, ktry wsuna we mnie. W kocu Helene spojrzaa przyjaci ce w oczy i dugo nie odwracaa wzroku. Elizabeth pozwalaa, by te sowa zapady w jej mzg. Mimo woli zacisna uda, jakby bronia si przed blem, ktry przyjaci ka musiaa odczuwa.

- To ona nie moga da ci zi albo - Ja te tak mylaa, kiedy do niej szam. Gos Helene by teraz nabrzmiay zami, ama si co chwila. Elizabeth unosia si lekko i pogaskaa j po policzku. Helene p akaa cicho. - Ona mnie nie znieczulia mwia dalej, z trudem prze ykajc lin. Nie daa mi nawet kubka wdki, nic. A kiedy krzyczaam, zakneblowaa mi usta, eby nikt nie sysza, co si dzieje. Rce i nogi miaam przywizane. Bl, jaki sprawi mi Leonard, to nic wobec tego, co tam przeya,. W kocu zemdlaam. Chcesz sucha dalej? - Nie, nie chc. Teraz ona te pakaa, pakaa nad tym, przez co Helene musiaa przej. Pakaa ze strachu, z blu i upokorzenia. - Ale nie, poczekaj, posuchaj. Mylaam, e wykrwawi si na mier, Elizabeth. A teraz prawdopodobnie ju nigdy nie bd moga mie dzieci. Zreszt to akurat mnie nie martwi, adnych dzieci nie planuj. Elizabeth zacza gono szlocha. - Moja biedna Helene. Gdybym tylko wiedzia a a ja myla am wycznie o sobie. - Wcale nie rzeka Helene wielkodusznie. Ale gdyby zeskoczya z tych schodw, mogaby skrci sobie kark i umrze . Otara pospiesznie twarz i ze szlochem wcigna powietrze. - Wiem o tym, ale akurat wtedy mnie to nie martwio. Elizabeth podzikowaa w duchu, e zostaa uratowana. Mimo wszystko nie chciaa umiera. - Czy moesz spa ze mn dzisiaj w nocy, Helene? Dobrze mi przy tobie i czuj si bezpieczna. Helene skina gow i wlizgna si do ka. Przez malekie okienko widziay zorz polarn falujc na niebie. Biae, te i ostre zielone fale. Jakie to [pikne, pomylaa Elizabeth, zdziwiona, dlaczego przedtem nigdy si czym takim nie zajmowaa. Czy dziecko Helene znalazo si w niebie, skoro nie przyszo nawet na wiat? Syszaa opowieci o kobietach, ktre zabijay swoje nowo narodzone dzieci, albo wynosiy je do lasu i tam zostawiy, eby umary. Niektre robiy to z biedy, bo nie byy w stanie wykarmi wicej dzieci. Inne dlatego, e nie byy zamna i wstyd wydawa si zbyt wielki. Wyrzutki, mwiono o tych dzieciach, a one wraca y. Krzyczay przez cae noce i dnie. Czsto skaryy si na swoj matk. Wiele kobiet z tego powodu zostao skazanych na mier. - Czsto zastanawiaam si, czy to by chopiec, czy dziewczynka? powiedziaa Helene tak nieoczekiwanie, e Elizabeth drgna.

- Wydaje mi si, e kiedy one s takie malutkie, to jeszcze nie s ani chopcem ani dziewczynk odpara Elizabeth, by pocieszy i przyjaci k, i siebie. - Gdyby moje dziecko yo, to wiosn skoczyoby trzy lata. - Nie wolno ci tak my le powiedziaa Elizabeth ochryple. Nigdy! To by przecie pomiot Leonarda. - Ale te mj rzeka Helene cicho. Moe to bya malutka dziewczynka. Albo sodki chopczyk, podobny do mojej rodziny. Elizabeth uniosa si wspar a na okciu, przygldaa si Helene. Domylaa si, e po policzkach przyjaci ki spywaj zy. - Nie my l tak powtrzya. Nigdy! Bo zanim si obejrzysz, stracisz rozum. ycie musi toczy si dalej. Pozbya si wstydu i yj dalej tak jak przedtem. W kadym razie prawie tak, dodaa w mylach. Ale ja wci nosz w sobie pomiot Leonarda. Ja nie bd miaa prawa zapomnie. Nigdy! Poczua, e Helene tuli si do niej jeszcze bardziej. - Moe masz racj szepna przyjaci ka. Najlepiej nie myle za duo o tym, co mogoby by. Helene powiedziaa to bardzo stanowczo, ale Elizabeth syszaa, e przez wiksz cz nocy pakaa cicho i rozpaczliwie.

Rozdzia 9
Pocztek grudnia to czas uboju witecznego wieprza. Powinno si to robi podczas przypywu i przy rosncym ksiycu, bo wtedy miso jest lepsze i bardziej tuste. Niektrzy twierdz, te e w tym czasie winia krawat obficie i atwiej wyj wntrznoci. Elizabeth nie wiedziaa, czy w to wierzy. Dwaj komornicy i rzenik spotkali si okoo pitej nad ranem, wic zanim domownicy si pobudzili, wieprz by martwy. Tego dnia suce wstay wczeniej ni zwykle. Miski i garnki, zawczasu przygotowane, stay na awie. W pralni wszystko byo gotowe dla kobiet, pomagajcych przy rozbieraniu misa. Elizabeth przyniosa do kuchni przybory do pisania. Powinna napisa do Jensa. Chopak musi dosta odpowied na swoje owiadczyny, duej nie mona z tym zwleka. Ona i tak ma zmarnowane ycie, dotaro to do niej, kiedy dowiedziaa si, e jest w ciy. Prbowaa odsuwa od siebie my l o dziecku, ale mdoci i zmiany w jej ciele to uniemoliwiay. Nie ma sposobu, eby si od tego uwolni. Zreszt teraz bya wyczerpana, eby dalej walczy, ez te ju jej brakowao. Usiada przy stole, zanurzya piro w kaamarzu i zacza pospiesznie pisa. Drogi Jesnie Najpierw musz ci podzikowa za list, ktry dostaam jaki czas temu. Nastpnie musz ci powiedzie, e cieszy mnie i bardzo mi pochlebia twoja propozycja. Elizabeth odoya na chwil piro. Nienawidzia sama siebie za to, e pisze taki faszywy list. Ale nie mone mu przecie opowiedzie prawdy. Ale, mj drogi przyjacielu, pisaa dalej, bardzo mi przykro, nie mog jednak przyj twojej propozycji maestwa. Jestemy jeszcze tacy modzi, ja mam dopiero szesnacie lat. Nikoline tego rana chodzia naburmuszona, podesza do Elizabeth i, wycigajc szyje, powiedziaa: - Nic mnie nie obchodzi, do kogo piszesz: - No i bardzo dobrze. tylko moe nie zagldaj mi przez rami. Elizabeth zasaniaa list przed ciekawsk pokojwk. Sama nie moga zrozumie, co sprawio, e w nastpnej chwili napisaa takie sowa. Moe jaka resztka nadziei na lepsz przyszo? Cieszyabym si jednak, gdyby twoja propozycja bya wana rwnie w przyszoci. Zanim zdya si rozmyli, pisaa dalej: Zblia si ju noc, wic musz skoczy moje krtkie pisanie.

Byo to oczywicie kamstwo, ale adny sposb na zakoczenie listu. Uzyskaa w kadym razie odroczenie, nie musiaa tak zaraz podejmowa decyzji. Leonard obieca jej kilka wolnych dni w Boe Narodzenie w zanim za owe rozkosze, jakie sam sobie wzi. Zastanawiaa si, czy zechce teraz dotrzyma sowa. Ale czy ona bdzie miaa odwag spotka si z rodzin i Jensem? Zdo a udawa, e nic si nie stao? Nie, nawet my le o tym nie moe. Podpisaa si pod listem, dodaa dat i woya list do koperty. W tym samym momencie do kuchni wpad Ole. - Potrzebuj wicej wrztku do oparzenia wini. Poda Gurine drewniane wiadra, a ona natychmiast napenia je parujc wod. Chopak pobieg do drzwi ze sowami: - Niedugo wasza kolej! Tylko patrze, jak przyjd komornice. Elizabeth wsuna list do kieszeni. Da go Olemu, kiedy chopak skoczy swoj prac. Pewnie potem pjdzie do sklepu, to go wyle. W szafie znalaza baweniany sznurek, ktrym zwizaa mocno swj jasny warkocz, eby nie przeszkadza w robocie. Przez kuchenne okno, z ktrego wida byo obor, zobaczya par kobiet i jakie dziecko. - Przyszy ony komornikw oznajmia. Gurine natychmiast wysza na schody, eby wyda polecenia pracowitym, ktre te zaraz znikny w pralni, gdzie dzielono miso. Do kuchni razem z Gurine przysza Amanda. - A ja mam now kurtk powiedziaa dziewczynka dumna niczym paw. - O rany, ale piknie wygldasz chwalia Elizabeth, cho widziaa wyranie, e kurta uszyta jest z jakiego starego, zniszczonego ubrania. I jak masz pikn chustk. Wygldasz jak dorosa dama! Amanda umiechna si z dum i zdja chusteczk, zwizan pod brod. - Wosy mam zaplecione tak jak ty. W jeden warkocz, nie w dwa, jak to nosz mae dziewczynki. Usiada na krzele przy dugim stole i machaa lekko nogami. - Co ona tu robi? spytaa Nikoline, wskazujc Amand. - Czeka na mnie odpara Elizabeth. Bdziemy razem czyci kiszki. - Tak, to odpowiednia dla was praca. ycz wszystkiego dobrego! Ja mam zajcia w domu. Elizabeth poczua, e zo j dawi, jej gos brzmia zowieszczo, kiedy powiedziaa: - Miej si na bacznoci, Nikoline. Bo zanim si obejrzysz, sama trafisz do brudnej roboty. Twoja kolej te nadejdzie. Nikoline potrzsna g ow i rozemiaa si szyderczo. Potem wpia wzrok w

Amand, ktra jada chleb z masem i

serem, przygotowany przez Gurine.

- Lekk rk rozdajesz chleb, jak widz warkna Nikoline. - A ty si strze sykna Elizabeth, podchodzc do pokojwki. Wicej nie bd ci ostrzega. Nikoline zacisna wargi i ju si nie odezwaa. Elizabeth czua bolesne pulsowanie w palcach rk. Jelita trzeba byo ostronie wywrci na drug stron i zebra cay tuszcz, ktry znajdowa si we wntrzu, potem starannie wypuka w morskiej wodzie, bo, jak mwiono, morska sl jest najlepsza. - Zbieraj, zbieraj t uszcz i j podpiewywaa Amanda, jakby przydzielono jej jakie wymarzone zajcie. Mae rczki byy czerwone z zimna, ale ona mimo to pracowaa niezmordowanie. - Nie marzniesz? spytaa Elizabeth. - Tak mio jest pracowa razem z tob, e nic mi nie szkodzi. - Popatrz no, Amando. Elizabeth rozpia bluzk pod szyj, ukazujc nag skr. Wsu tam rce, to si troch ogrzejesz. Dziewczynka przyja propozycj i miaa si radonie, gdy Elizabeth jczaa i chwytaa powietrze, wytrzeszczajc oczy. - Chcesz ty te ogrza swoje rce u mnie? Amanda zacza rozpina ubranie. - Nie, nie na Boga, dziecko. Zapnij kurtk, bo si zazibisz. Amanda posusznie pozapinaa guziki, Elizabeth tymczasem chuchaa na swoje rce i rozcieraa je. - Nie, Amando, musimy pracowa jak najszybciej. Wisz, im szybciej skoczymy, tym prdzej bdziemy mogy pj do domu i si ogrza. Maa przytakiwaa i pracowaa dalej. Amanda gadaa i piewaa. Elizabeth natomiast pogrona bya w mylach. czasami praca pomoga uwolni si od bolesnych rozwaa, najczciej jednak zmartwienia nie daway o sobie zapomnie. Tak jak teraz, przy tej obrzydliwej robocie. te i biae kulki tuszczu trzeba byo zbiera i odkada do drewnianej miski, ktr miay midzy sob. Elizabeth na widok bezksztatnych bryek t uszczu poczua, e mdoci podchodz jej do garda. - Zosta tu, ja zaraz wrc powiedziaa nagle. pobiega wydeptan ciek, prowadzc od brzegu morza do dworskich zabudowa. Nie wiedziaa, dlaczego biegnie tak daleko. Moe nie chciaa, eby Amanda zobaczya, jak wymiotuje? Dziewczynka ma kilkoro modszego rodzestwa, by moe jej matka te chorowaa w ciy, wic Amanda by si

zorientowaa. A nikt nie moe wiedzie, e Elizabeth spodziewa si dziecka! Kiedy zwymiotowaa ju wszystko i niegiem przemya twarz, nagle zobaczya, e Leonard idzie do brzegu w stron zabudowa. Nie wiedziaa, e jest tam jaka cieka. Przenikn j lodowaty strach. Chwycia brzeg spdnicy i najszybciej jak moga pobiega w d. Nie pozwl, eby stao si co zego, nie pozwl, eby stao si co zego, powtarzaa w duchu. Chciaa krzycze, ale brakowao jej powietrza. Strach niczym szpony zaciska jej odek. Amanda siedziaa w kucki pord nabrzenych kamieni, skulona niczym przeraone, mae zwierztko. Policzki okolone czarn chusteczk byy mokre od ez, gdy rzucia si Elizabeth na szyj. Drobnym ciakiem wstrzsa szloch. - On mnie zapa! On jest okropny szlochaa dziewczynka. Elizabeth przyciskaa j mocno do siebie, w gowie miaa chaos. Przeywaa znowu wasne przeraenie, ten piekcy bl, kiedy mczyzna wdziera si w ni. Nagi strach, kiedy znalaza si pod jego wielkim cielskiem. To niemo liwe, by Amanda musiaa przey to samo! - Co ci zrobi? spytaa Elizabeth, odsuwajc ma lekko od siebie. Opowiedz mi wszystko. wiesz, e moesz mi powiedzie, prawda? Amanda skina gow i otara nos rkawem. Szloch wstrzsn ni jeszcze kilka razy, a potem powiedziaa: - On prbowa zerwa ze mnie ubranie. Nawet moj kurtk! Elizabeth czua, e zy pal j pod powiekami, pozwolia im pyn. - I co jeszcze zrobi? spytaa. - Podnis mu sukienk. I apa mnie za pup, to byo wstrtne. Za go pup. Elizabeth nazywaj nie si wiedziaa, jak ma pyta. Nie bya pewna, czy wie, jak

r ne czci kobiecego ciaa. - Sprawio ci to bl? spytaa w kocu. - Nie, ale byo paskudne. Elizabeth przycigna j znowu do siebie. Ko ysaa ma tak, jak Helene, kiedy pocieszaa j tamtego dnia w pralni. Leonard nie zgwaci Amandy. Dziki Bogu, nie udao mu si. - Ja go ugryzam powiedziaa Amanda, odsuwajc si od Elizabeth. Czy zrobiam le? - Nie, moje dziecko zapewniaa Elizabeth, umiechajc si przez zy. Postpia

znakomicie. Gdyby sam gospodarz albo kto inny prbowa zrobi ci co takiego jeszcze raz, to gry, jak tylko zdoasz. Amanda umiechna si i ocieraa zy rkawem kurtki. - Wtedy on mnie puci. Myl, e zobaczy ciebie. Ja prbowaam ci woac, ale on zasoni mi buzi rk. - Amanda, posuchaj mnie teraz uwanie. Nie wolno ci nigdy, ale to nigdy zostawa w tym dworze samej. Gospodarz to niebezpieczny czowiek. On bdzie chcia zrobi ci to jeszcze wiele razy. Przez cay czas trzymaj si w pobliu innych ludzi. Ale gdyby chciaa komu o tym opowiedzie, to na pewno nikt ci nie uwierzy. - Dlaczego? - Tak po prostu jest. Wszyscy myl, e Leonard jest miy, ale to nieprawda. I jeli o tym powiesz, to ludzie ci nie uwierz i bdzie jeszcze gorzej. Rozumiesz, co mam na myli? Amanda przytakiwaa. Dygotaa z zimna i ze strachu. - Czy nie moemy i na troch do ciepej kuchni, Elizabeth? - Tak, pjdziemy i bdziemy pomaga Gurine. Co ty na to? - Gurine jest mia. Prawie taka jak ty. Ale ta druga, ta z tymi, g upimi lokami, ona jest za. - Tak, Nikoline jest za. Ale teraz troch si z ni zabawimy. Chcesz mi pomc? - Ja mam to zrobi? - Jak bdzie trzeba, to si domylisz. Amanda skina gow. Moe wic to mimo wszystko bdzie dobry dzie. Kiedy znalazy si bezpieczne w ciepej kuchni, Elizabeth powiedziaa, e ma dla Nikoline polecenie od gospodarza, by zastpia je w pracy. Nikoline protestowaa. - Nie bd sta na brzegu i marzn prychna oburzona. Mimo wszystko jestem pokojwk. - Chcesz si przeciwstawi swojemu gospodarzowi, to prosz bardzo Nikoline rozwaaa t sytuacj przez chwil, potem wcieka pobiega ku drzwiom. - Przypomnij sobie moj przepowiedni, Nikoline cisna z ni Elizabeth. Ty te dostaniesz swoj porcj brudnej roboty Gurine suchaa tego zdumiona, a potem rzeka ostrzegawczo: - Uwaam, e nie powinna si tak drani z Nikoline. - Co masz na myli? spytaa Elizabeth niewinne. - Ty wiesz, co mam na myli. Niedobrze jest wygadywa o sobie takie rzeczy. S ludzie, ktrzy w to wierz.

Elizabeth poaowaa, bo Gurine mwia z wielk powag. To przestroga, najlepiej zrobi, jeli jej posucha. Ale otrzsna si z nieprzyjemnych uczu. - Wierz odpara swobodnym tonem chyba tylko tacy jak Nikoline. Gurine milczaa, przygldaa si tylko Elizabeth dugo, a potem wrcia do pracy. Wkrtce jednak zaczy znowu rozmawia, roztrzsay rne tematy i w kuchni nasta miy spokj. Elizabeth dugo rozwaa to, co Leonard zrobi Amandzie, i co mogo si sta. My l bya przeraajca, budzia w niej straszny gniew. Zrobi co takiego maemu, bezbronnemu dziecku! Leonard to bestia, ni mniej ni wicej. Od czasu do czasu mign jej gdzie w obejciu. Niekiedy mia a wraenie, jakby jej unika. Nigdy nie patrzy jej w oczy, udawa, e nie widzi. To okrycie dao jej lekkie poczucie siy, a strach przed Leonardem powoli przeradza si w niewinno palc, d awic nienawi, ktr ledwo bya w stanie opanowa. Pracujc, nie moga zebra myli, poniewa rzadko bywaa sama. ale czsto, w przerwach, wymykaa si nad morze. Pewnego dnia brna w gbokim niegu, w stron niewielkiego wzniesienia, z ktrego rozciga si widok na otwarte morze. Tutaj moga pomyle w samotnoci, odzyska spokj i da chwil odpoczynku znkanej duszy. Nagle usyszaa, e kto j woa. Zirytowana odwrcia si. - Elizabeth, dokd idziesz? Kristian unosi rk w gecie powitania i kierowa si w jej stron. - Id w takie miejsce, gdzie mog by sama. cakiem sama dodaa, wybierajc miejsca, z ktrych wiatr zwia nieg. Niech Kristian sobie myli, co chce. Ona jest w ciy z jego ojcem. Urodzi przyrodniego brata lub siostr Kristiana. Myl sprawia jej taki bl, e odwrcia si, by nie dostrzeg cierpienia w jej twarzy. Mrz przenika do szpiku koci, ale na szczcie ubraa si ciepo. Latay nad ni z krzykiem jakie mewy, nieustannie polujce na jedzenie. Morskie fale pokrywaa biaa piana. Im dalej od brzegu, tym fale byy wiksze. ycie te jest takie, pomylaa Elizabeth. Dokadnie takie jak morze. Najpierw jest cicho, a potem, zanim czowiek si obejrzy, zrywa si sztorm. I to maj na my li ludzie, ktrzy mwi, e trzeba trzyma gow ponad wod, to znaczy trzeba si przedosta na nastpn fal. Ona potrafi to zrobi! Ale Leonard dostanie za swoje. Prdzej czy pniej, zapaci za to, co zrobi. nagle przyszo jej do gowy, e powinna std wyjecha, moe nawet na krace morze, daleko pod horyzontem? Do Bergen? Tyle syszaa o tym miecie. A moe do

Christianii? W kadym razie tam, gdzie moga urodzi dziecko i odda je jakim miym ludziom na wychowanie. Nikt nie bdzie wiedzia, e to dziecko Leonarda. Dla rodzicw zmyli jak histori, jak nadejdzie pora. A potem zobaczy, co dalej. Do domu wrci nie moe, nigdy. Ale da sobie rad. wiadectwem od Leonarda nie zamierzaa si przejmowa. To samo dotyczy plotek, jakie on bdzie na ni rozsiewa. Elizabeth odejdzie tak daleko std, e adne plotki jej nie dosign. A moe i Helene ucieknie razem z ni? Umiechna si delikatnie w stron morza. Moe mimo wszystko znajdzie si jaka rada.

Rozdzia 10
wita byy tu-tu. Suba moga spoglda wstecz na pracowit jesie, kiedy to jedno cikie zajcie nastpowao za drugim: wykopki, uboje, strzyenie owiec, pieczenie, pranie, znowu ubj. Gurine czasami tracia panowanie nad sob, czerwona i zdenerwowana, rozpaczaa, e nic nie bdzie gotowe na czas. Helene mwia jednak, e tak jest co roku. Elizabeth lubia przedwiteczny czas. Odkd strach przed Leonardem zmieni si w gniew, dni stay si atwiejsze. Miaa te wicej czasu na rozmy lania. Tak czsto, jak moga, chodzia na swoje miejsce, jak je nazywaa. Widok na otwarte morze dawa jej odpoczynek, a my li kryy swobodnie. Zwaszcza jeli dni byy szczeglnie trudne, lubia tam siadywa. Marzya wtedy, jeli to bdzie, kiedy znajdzie si daleko st d, to, jak rodzice przyjm t decyzj oraz z czego bdzie y, odsuwaa jak najdalej. Potrzebowaa odwagi, by speni soje plany. By pokona strach. Nawet Helene jeszcze o niczym nie powiedziaa. Dowie si wszystkiego, jak Elizabeth bdzie gotowa. Ole wysa list do Jensa. Teraz w dniach, kiedy do wiejskiego, kramu przychodzia poczta, Elizabeth nie opuszcza lk, e dostanie odpowied. Tak niewiele trzeba, by zburzy jej kruche plany. Par sw, e Jens za ni tskni, e spodziewa si zobaczy j znowu w wita, moe sprawi, i niepewno powrci. A wtedy nie bdzie w stanie przeprowadzi tego, co wymylia. Napisze do przyjaciela, kiedy ju znajdzie si daleko od Daslrud. Daleko od Leonarda. Wtedy moe bdzie w stanie znowu pomyle o Jensie. Elizabeth wstaa, strzepna nieg ze spdnicy, g boko wcigna sony zapach morza i ruszya z powrotem do dworu. Gurine przydzielia jej tego dnia prasowanie bielizny, Elizabeth wiedziaa, e na to trzeba czasu. Ale poprosia Gurine, by pozwolia jej troch si przej i zaczerpn wieego powietrza. - Nie wygldasz ostatnio najlepiej kucharka kiwaa gow. Moe wanie tego potrzebujesz, wieego powietrza. Id, id, Elizabeth, ale nie sied tam za dugo. Pamitaj o prasowaniu. Kiedy Elizabeth wrcia, Helene zdya ju przynie wielki stos rzeczy do prasowania, ktre suszyy si na otwartym strychu. - Spacer dobrze ci zrobi. wida to po tobie ucieszya si Gurine. Masz pikne rumiece na policzkach. - Tak, ale na dworze jest potwornie zimno odpara Elizabeth. Dobrze jest wrci do ciepa. A poza tym nic nie pachnie tak, jak bielizna, ktra suszya si na dworze. Gurine przytakna, Helene posza do kolejnych zaj. Elizabeth zabra a si do

prasowania. Rozgrzewaa elazko w piecu, najpierw sprawdzaa na specjalnej szmacie, zanim zacza prasowa. Miarowymi ruchami wygadzaa wszystkie zmarszczki i zagniecenia, potem starannie skadaa prasowan rzecz. To bardzo przyjemna praca w porwnaniu z tym, co trzeba byo robi przez ca jesie. Moe powinna poszuka sobie miejsca jako pomoc domowa u jakiej starej, bogatej pani w miecie? Syszaa, jak Nikoline zachwalaa, e stare panny i bogate wdowy w miecie zatrudniaj dziewczta do towarzystwa i lejszych prac domowych. To si nawet nazywa dama do towarzystwa. Westchna zadowolona, pogrona w tym swoim nie na jawie. Ole wpad do kuchni w zanieonych butach. - List do Elizabeth! Gurine ofukna go. - Gdzie si tu pchasz w tych buciorach? Dopiero co umyam podog. - Sama go jej dam. A ty id i si przebierz. - Tak zaraz wracam na dwr. Ole znikn rwnie szybko, jak si pojawi. Elizabeth wzia list spoconymi rkami. eby to tylko nie od Jensa! Ale nie, pismo byo znajome, wic to nie od niego. Rozerwaa kopert i ogarna wzrokiem arkusik. Moja najdrosza crko, Elizabeth. Od dawna waham si, czy nie napisa do ciebie tego listu. Ale teraz czuj, e musz. Chocia twoja mama mi zakazuje. Twoja mama jest chora i ley w ku. Strasznie kaszle. Chciaem ci tylko o tym poinformowa. Maria jest zdrowa i weso a. Wszyscy inni posyaj ci najlepsze pozdrowienia. Ja myl o tobie codziennie. I jeste przy mnie zawsze w czasie wieczornego pacierza. Pozdrawiam od twojego oddanego ojca. Pierwsze, co przyszo Elizabeth do gowy, to zdumienie, e ojciec pisze niezwykle poprawnie. Nastpnie pomylaa, e napisa najdro sza, sowo, ktre nigdy nie pado z jego ust. Jej rodzice byli bardzo skpi, jeli chodzi o dobre sowa. Zarwno wobec siebie, jak i wobec crek. - Stao si co zego, Elizabeth? spytaa Gurine. Zamilka i zrobia si taka blada. - Mama jest chora odpara Elizabeth, wpatrujc si w kuchenn szaf. Podobno strasznie kaszle. Spojrzaa w oczy starej kobiety i dodaa: - Oni nie s z tych, co narzekaj. Pracowali i mczyli si cae ycie, nigdy nie k adli si do ka, niezalenie od tego, jak bardzo byli chorzy. A teraz mama nie wstaje. Nie chciaa, eby ojciec mnie o tym zawiadomi. To caa ona. Ale chyba to co powanego, skoro tata mimo wszystko do mnie napisa. U nas w domu to mama zawsze decydowaa, pomylaa. Tata milcza i sucha mamy.

Dopiero teraz przeciwstawi si jej woli. Elizabeth opada na najblisze krzeso. Matka nigdy nie chorowaa. A przynajmniej nigdy si nie skarya. Oczywicie rodzice zapadli na jakie grypy, mieli niestrawnoci i ble plecw. Ale o tym nigdy si nie rozmawiao. Po prostu stwierdzali, e tak jest, poza tym to wszystkim czasami dolega, nie ma si czym przejmowa. Elizabeth pamitaa te dzie, kiedy mama rodzia Mari. Ona sama musiaa biec ca dug drog do akuszerki. Jeszcze pamita t star kobiet, ktr wzywano do rodzcych. Elizabeth biega tak, e czua w ustach smak krwi, a w uszach wci miaa krzyk matki. I widziaa pord, chocia to nie s sprawy przeznaczone dla dziecicych oczu. Przez ponad dob matk wstrzsay bolesne skurcze, bo Maria uoona bya tyem. Potem akuszerka powiedziaa, e mama powinna lee w ku przynajmniej dwa tygodnie. Ale pojawiy si problemy, ktrych stara kobieta nie przewidziaa. Koza, ktra dawaa doi si tylko mamie, kopaa wiadro i nie pozwalaa si nikomu dotkn. W kocu wprowadzono j do alkierza i tam mama wydoia uparciucha. Nastpnego dnia wstaa. Blada, saniajca si na nogach, ale nigdy o swoim zdrowiu nie mwia. Jakby tak miao by. Elizabeth jednak pamita, e trzeba byo duo czasu, zanim naprawd wrcia do zdrowia. Wic teraz musi by naprawd chora, skoro ojciec uzna, ze powinien o tym napisa do crki. On, ktrego Elizabeth nigdy nie widziaa, eby napisa cho jedno zdanie. - Musz jecha do domu oznajmia, patrzc na Gurine, ktra rwnie usiada. Elizabeth my laa o obietnicy, jak zoya sama sobie, e nigdy do domu nie wrci. Teraz bdzie musiaa patrze w oczy rodzicom i Jensowi, bdzie musiaa kama i ukrywa to, co si z ni stao. nie zasuyli sobie na takie traktowanie. Nawet Jens nie zasuy, chocia spdzi noc z Dorte. Ale czy na pewno? Odepchna od siebie t myl. - Porozmawiaj o tym z gospodarzem poradzia Gurine. ywia dla Leonarda wielki respekt. Jeli powiesz mu, jak si sprawy maj, z pewnoci da ci wolne. To sprawiedliwy czowiek. Tak, niczym anio , pomylaa Elizabeth, zdajc sobie jednak spraw, e bdzie musiaa stan przed Leonardem twarz w twarz. Na myl o tym poczua, jakby dostaa bolesny cios w odek. - Kto ma rozmawia z Leonardem? spytaa Helene, ktra akurat stana w drzwiach. - Moja mama jest chora, myl, e to co powanego tumaczya Elizabeth ochrypym gosem. Dostaam dzisiaj list od taty. - To pracowici ludzie wtrcia Gurine. Nie z takich, co to narzekaj z byle

powodu. No to jej powiedziaam, e musi i do gospodarza. Innej rady nie ma. Helene i Elizabeth wymieniy spojrzenia. - Chcesz to zrobi teraz? spytaa Helene i dodaa na tym samym oddechu: - Ja bd za ciebie prasowa. - Teraz przytakna Elizabeth pospiesznie, eby si nie rozmyli. Jak ju z nim porozmawiam to wrc, eby ci zastpi. - On jest w kantorze poinformowaa Helene. Chciaaby, ebym z tob posza? Elizabeth pokrcia gow. T spraw musi zaatwi sama. - Ale dzikuj, mimo wszystko szepna w odpowiedzi. Na uginajcych si nogach, z sercem bijcym bolenie sza dugim korytarzem, a stana przed drzwiami kantoru. Czego ja si boj? spytaa sama siebie. Przecie si na mnie rzuci tutaj w domu. I czy to nie on powinien si ba mnie? To on wyrzdzi mi zo, nie ja jemu. I powinnam myle o Amandzie. Czy to bya jej wina? Czy ona o to prosia? A gdyby na jej miejscu znalaz a si Maria? Zdecydowanie wycigna rk i gono zapukaa w cikie dbowe drzwi. - Prosz wej usyszaa. Wcigna dwa razy powietrze i przytrzymaa je w pucach. - Dzie dobry powiedziaa, ale nie dygna. A taka pokorna nie chciaa by, skoro najchtniej ze wszystkiego wymierzaaby mu policzek. Elizabeth w uamku sekundy zauwaya niepewno w jego twarzy, kiedy j zobaczy. A moe tylko jest zdziwiony, bo zaraz opanowa si i umiechn oblenie. - No co, stsknia si za mn? Elizabeth udawaa, e nie syszy, przystpia do rzeczy. - Dostaam dzisiaj list od taty. On pisze, e mama jest bardzo chora. Musz pojecha do domu. - To twj ojciec zna litery? Mylaa najpierw, e si przesyszaa. Do jakiego stopnia zoliwym mona by? Przez chwil nie znajdowaa sw. Zacisna powieki, by si opanowa. Potem otworzya je i ogarna wzrokiem rzdy ksiek na pkach. Od podogi a po sufit. Jak bardzo imponowao jej to bogactwo, kiedy przysz a tu pierwszy raz. Bogactwo i wadza. Wadza potrzebna do niszczenia innych ludzi. Staraa si nie traci panowa a nad sob, zebra myli. Z pewnoci chciaaby doprowadzi j do paczu, ale tej rado ci mu nie sprawi. Dlatego zignorowaa zoliw uwag i powiedziaa bezbarwnym gosem:

- Jak mwiam, mama jest chora i musz jecha do domu na par dni. - A co by powiedziaa na troch przyjemno ci, gdzie za obor? spyta i pochyli si nad biurkiem, szczerzc zby w paskudnym umiechu. Teraz Elizabeth nie bya w stanie ju nad sob panowa. Podesza do biurka, opara rce na blacie, drc z hamowanego gniewu. - Pamitasz, Leonard, tamten dzie, kiedy podawaam obiad tobie i Kristianowi? Specjalnie zwracaa si do niego po imieniu. Nie oczekiwaa, e jej odpowie, wic mwia dalej: Obiecae mi wtedy kilka wolnych dni na Bo e Narodzenie, jeli oddam ci przysug. Tak w kadym razie my lae, chocia ja byam naiwna jak dziecko i my laam e chodzi o prac. e musz pracowa ciko, tak jak rodzice mnie uczyli. Potem ty wzie sobie si to, co chciae. Teraz ja chc dosta swoje wolne dni. Umiech Leonarda znik jak zdmuchnity. - Nigdzie si std nie ruszysz, zapamitaj to sobie! - Tylko sprbuj mnie zatrzyma. Gdyby chcia sucha, co ludzie gadaj, to by wiedzia, e umiem nie tylko wieczorny pacierz. I uwaaj, ebym tej umiejtnoci nie wyprbowaa na tobie. Leonard na moment rozdziawi usta, zaraz si jednak otrzsn. - Nie wierz w takie gupoty. Ale, jak mwi, w tym domu rzdz ja, a nie jaka ndzna wywoka. Nie dostaniesz wolnego i wicej nie chc o tym sysze. - Nie skorzystasz z moliwoci, eby posucha, co ludzie gadaj, Leonard? Podobno nie ma dymu bez ognia. Gos Elizabeth o ma o si nie zaama. Dlatego odwrcia si na picie i wysza, stukajc twardymi drewniakami. Kiedy drzwi si za ni zamkny, opada na cian na podog. Zacisna oczy i gboko wcigna powietrze. Nie chciaa paka, musiaa opanowa gniew. Nie miaa odwagi wyobrazi sobie, jak si odbdzie to spotkanie, ale nie uwierzyaby, e on nie pozwoli jej jecha do domu. Przecie odkd przybya do Dalsrud, nie miaa ani jednego wolnego dnia. Otara lepkie donie o spdnic. e te czowiek moe by taki zy! Waciwie nie powinno jej to zaskakiwa, ale mimo wszystko sprawiao bl, czua bolesne skurcze w odku. Ale ju postanowia. Pojedzie do domu. I to zaraz jutro. W kuchni zastaa sam Helene, wic moga opowiedzie jej, o czym mwiono w kantorze. - e te miaa odwag zdumiaa si Helene. - A ty by nie zrobia tak samo?

- No ja z latami staam si tward, ale nie wiem - Przecie wtedy w oborze zamachna si na niego wdzidem przypomniaa Elizabeth. Nie pamitasz? - Znalazam je za drzwiami, wic po prostu wziam. Nie miaam pojcia, e to Leonard tam jest. I co ty teraz zrobisz? pytaa, skadajc obrus, ktry Elizabeth tymczasem zdya wyprasowa. - Teraz musz odnale Kristiana. Powiem mu, e jego ojciec da mi wolne i e on ma mnie odwie do domu jutro rano. Powiedziaa to z si, jakiej nigdy jeszcze w sobie nie czua. Helene wytrzeszczaa oczy. - Ty kompletnie zwariowaa, Elizabeth. A co bdzie, jeli ci przyapi? Pomyl, e Kristian odmwi? - Nie zrobi tego odpara z przekonaniem. mam nadziej, e kiedy wyjad, ty te mi pomoesz? Gdyby kto pyta, gdzie jestem. - Oczywicie, e pomog ci, Elizabeth. Powiem wszystkim, e masz wolne. A tedy nikt si nie bdzie wicej nad tym zastanawia. I jeli chodzi o Leonarda, to te co wymyl, gdyby odkry, e znikna. Elizabeth znowu rozgrzewaa elazko. - Mam wyrzuty sumienia, e zostawiam ci tyle pracy, Helene. Nie wiem, jak dugo tam zostan. - Radziam sobie przez trzy miesice, zanim ty tutaj nastaa. Wic i teraz poradz odpara Helene. Po poudniu, kiedy skoczyy obrzdek, Elizabeth chciaa zosta jeszcze troch w oborze. - Przyjd za chwil poinformowaa Helene, koczc dojenie ostatniej krowy. Tamta spojrza a na ni w zamyleniu, wic Elizabeth dodaa pospiesznie: - Musz poby troch sama, zanim porozmawiam z Krystianem. Przyjaci ka zrozumiaa, e Elizabeth, kiedy zostaa sama, wesza na siano i po oya si w kcie. Zastanawiaa si, co powiedzie Kristianowi. Wszystko si w niej burzyo przeciwko oszustwu, ale skoro Leonard nie pozwoli jej wyjecha, musi kama. Wszystko si z pewnoci uoy, przekonywaa sam siebie. Nie moga my le inaczej. Musiaa si na chwil zdrzemn, bo bya przemarznita i obolaa, gdy dotary do niej jakie ciche jki z do u, z obory. Rozejrza a si zdezorientowana i stwierdzia, e na cianie

wisi zapalona latarka. agodny, ty blask owietla dwoje ludzi, lecych nieco dalej. Rozpozna a gos Nikoline i drugi, mski. W pierwszej chwili Elizabeth pomylaa, e mczyzna, ktry ley na pokojwce, j gwaci. Chciaa krzycze i przepdzi ajdaka, gdy nagle dotaro do niej, e tamta robi to z wasnej woli. Nikoline najwyraniej bardzo si podobao zachowanie mczyzny. - O, tak, jeszcze, jeszcze. O, jeste wspaniay j czaa, pomagajc mu rozpi swoj bluzk. Ukazay si biae, niedue piersi, a mczyzna natychmiast zacz pieci jzykiem rowe brodawki. Elizabeth leaa jak sparaliowana i wpatrywaa si w nich. co mam zrobi? mylaa gorczkowo. W kadym razie nie mog si teraz ujawni. Musz lee cicho, zanim std nie wyjd, postanowia. Mczyzna, w ktrym Elizabeth szybko rozpoznaa jednego z komornikw, zadar spdnic Nikoline do gry i caowa jej nagie uda. Elizabeth zaczerwienia si, widzc, e tamta odsaniaa si przed nim. - Podoba ci si to, co widzisz? szeptaa pokojwka, rozchylajc uda jeszcze bardziej. Mczyzna kiwa gow w odpowiedzi, wsuwajc w ni dwa palce. Nikoline odrzucia z jkiem gow. Szeptaa co stumionym gosem, oddychaa coraz szybciej i poruszaa biodrami w takt ruchw jego rki. - Jeszcze troch. Tak, tak Oniemiaa Elizabeth patrzya, jak nagle Nikoline zaczy wstrzsa spazmy, a po chwili opada bez ruchu. Z przymknitymi oczyma i umiechem zadowolenia, powiedziaa: -Ty to wiesz, jak dogodzi dziewczynie. Mczyzna zachichota z pewnoci siebie. - Teraz moja kolej powiedzia, przewracajc Nikoline na brzuch. No, zadek w gr! komenderowa, obejmujc jej nagie biodra. Tak robi zwierzta, pomylaa Elizabeth, czujc rwnoczenie dziwne podniecenie na widok tych dwojga. Nikoline jkna gono z rozkoszy, kiedy mczyzna bra j od tyu, szybko i brutalnie. Nie trwao dugo i skoczy, po czym opad bezsilny obok Nikoline. - Mam nadziej, e to nie bdzie miao nastpstw powiedzia po chwili. - Nie przejmuj si tym odpara Nikoline lekko, wstaa i porzdkowaa ubranie. Jestem w bezpiecznym okresie. Mczyzna wzruszy ramionami, on te wsta i zapina spodnie.

Elizabeth przypomniaa sobie, e Helene wspominaa co o tym ktrego dnia. Podobno czas tu przed i zaraz po miesicznym krwawieniu, kobiety uwaaj za bezpieczny przed zajciem w ci. Czsto jednak si myl i wiele modych dziewczt mimo wszystko rodzi dzieci. Elizabeth leaa, dopki nie upewnia si, e tamci zniknli, dopiero potem odwaya si wymkn z obory. Kristiana znalaza w szopie na odzie, gdzie naprawia sieci. Szybko powiedziaa mu, e jej matka jest chora i Leonard da jej par dni wolnego. Kristian patrzy wyczekujco, dopki nie skoczya: - Gospodarz powiedzia, e jutro wczenie rano masz wzi konia o odwie mnie do domu. - Rano to ja bd zarzuca sieci odpar krtko. - No to zarzucisz je pniej. Twj ojciec tak kaza. Widziaa, e oczy Kristiana ciemniej. - Od dawna mnie unikasz burkn. Ale jak nagle potrzebujesz pomocy, to ja mam by gotowy. Taka jeste, Elizabeth? Ja zawsze mam mnstwo pracy, poza tym nie wiedziaam, e chcesz ze mn rozmawia. A w kocu to jest polecenie twojego ojca. i radz ci nie rozmawia z nim o tym, on i tak nie by zachwycony, e musz pojecha do domu teraz przed samymi witami. Ale, jak powiedzia, skoro matka jest chora, powinnam. To przecie jasne. Akurat teraz mijaa si z prawd, jak to tylko moliwe i czua si z tym le. - Musisz by gotowy o brzasku. - Najpierw trzeba konia nakarmi, po jedzeniu musi troch odpocz, bo jak nie, to zachoruje. - Poprosz Olego, eby da koniowi je o wicie. Po tych sowach wysza, modlc si w duchu, eby Kristian nie poszed poskary si ojcu. Koskie kopyta rozpryskiway nieg wok sa, kiedy nastpnego dnia rano ruszyli w drog. Otuleni w futrzane okrycia siedzieli w milczeniu, gdy ludzie w okolicznych dworach dopiero zaczynali przeciera oczy. - Co dolega twojej mamie? Spyta Kristian po duszym milczeniu. - Jest chora odpara Elizabeth krtko, odwracajc gow. - Domyla am si. ale co jej jest? - Czy ja wygldam na doktora?

Znowu nastao dugie milczenie, a w kocu Kristian rzek surowo: - Moim zdaniem to nie jest powd, eby siedziaa tu i pyskowaa. Robi, co mi si podoba, pomylaa. Bo wkrtce wyjad z Dalsrud na zawsze. - Przykro mi, e tak to odbierzesz, Kristian bkna. Ale nie bye specjalnie yczliwy, kiedy przyszam powiedzie, e potrzebuj podwody. Kristian cign lejce i cmokn na konia. Jest wcieky, e go odepchnam, pomyla a. On, dziedzic dworu Dalsrud zosta zlekcewaony przez ubog suc. To pewnie dla niego nowe dowiadczenie. Ale w takim razie mnie nie zna! Elizabeth bya rada, e Kristian nie kontynuuje rozmowy. Cenia sobie milczenie i pogrya si we wasnych mylach.

Rozdzia 11
Kidy zbliali si do rodzinnej wsi, Elizabeth opuci gniew, ale te i odwaga. Zostaa tylko troska i lk o matk. Mimo to dobrze byo widzie znajome miejsca. Jakby jej tu nie byo wiele lat, a nie tylko trzy czy cztery miesice. Ale pewnego dnia, i to niedugo, bd musiaa wyjecha std na zawsze, pomyla a z blem. - To ten dom tam powiedziaa, wskazujc ma szar chat, pokryt torfowym dachem. Nie krpowao jej, e dom taki skromny, nawet chciaa podkreli, jaka rnica ich dzieli. Kristian zatrzyma konia i spoglda ku zagrodzie. - ycz mamie szybkiego powrotu do zdrowia powiedzia bezbarwnym gosem. Elizabeth nie miaa pewnoci, czy yczenia s szczere, czy te to tylko uprzejmo . - Dzikuj odpara i dodaa pospiesznie. I dzikuj, e mnie tu przywioze. Dobrej podry z powrotem. Zdaje mi si, e ko jest zmczony. Kristian skin gow, zawrci i odjecha. Przed domem sta ojciec i czeka. - Witaj w domu, Elizabeth. A to dopiero niespodzianka, zobaczy si znowu tak szybko. Elizabeth uja jego rk. Najbardziej chciaa, eby ojciec j obj, a nie wita tak sztywno. Tylko e ludzie rzadko si nawzajem obejmuj, a ju zwaszcza mczyni. - Wczoraj dostaam twj list. Jak mama? Spytaa. On podrapa si zmczony po brodzie, zanim odpowiedzia: - Strasznie kaszle. Zreszt sama zobaczysz, jak wejdziesz do domu. - Od dawna jest chora? Ojciec zwleka z odpowiedzi. - Kilka tygodni. - Dlaczego nie powiedziae nic wczeniej? spytaa. Przygldajc si jego twarzy. Ojciec wzruszy ramionami. - Mylelimy, e to zwyczajne zazibienie. Ludzie choruj o tej porze roku. Ale byo z ni coraz gorzej - reszta zdania zawis a w powietrzu. Elizabeth spojrzaa w d. - Tato, ty stoisz w niegu tylko w samych skarpetach! Ojciec popatrzy na swoje nogi. Potem wybuchn gonym miechem. Elizabeth przygldaa mu si zdumiona. Wyglda, jakby nie mia si od wielu tygodni, pomy laa, i nareszcie teraz znalaz powd. Umiechna si do ojca blado.

- Widocznie jestem stary i niedo ny rzek, wchodzc do domu. A nieco powanie doda: - I chciaem ci powiedzie, jak bardzo si ciesz, e przyjechaa. Kto ci tutaj przywiz? - Syn Dalsruda wyjania Elizabeth, wieszajc paszcz na gwodziu przy drzwiach. Zdejmij skarpety i powie je nad piecem, eby i ty si nie rozchorowa. - Zaraz zrobi ci co do jedzenia powiedzia ojciec, kiedy woy ju suche skarpety. - Nie przejmuj si tym. Najpierw chciaabym porozmawia z mam. Ojciec skin gow. - Zobacz tylko, czy nie pi. Ley na sienniku Marii. Elizabeth wesz a na palcach do izdebki. Matka leaa z przymknitymi oczyma. Twarz miaa obrzmia, zw aszcza pod oczami. Crka ostronie usiada na pododze obok siennika. - Elizabeth, to naprawd ty? Spytaa matka, wytrzeszczajc oczy. Gos miaa ostry. Nie taki jak kiedy, szorstki i wadczy. Uja obie rce crki. Bardzo schuda, stwierdzia Elizabeth. - Moje biedno dziecko, wrcia do domu? Bg jedyny wie, jak mi ciebie brakowao. Matka mwia z trudem, robia dugie przerwy i leaa z przymknitymi oczyma. Elizabeth usyszaa, e drzwi wejciowe zostay otwarte, ojciec wyszed na dwr. - Jest w tobie co niezwykego, Elizabeth mwia dalej matka. - Cicho, nie odzywaj si. odpoczywaj teraz, mamo. Matka pokrcia gow. - eby tylko wiedziaa, jakie to byo trudne, wysa ci z domu. Jedyn pociech byo dla nas dosta od ciebie list. Tak, ale czy tobie jest dobrze tam w Dalsrud? - Najlepiej jak to moliwe odpara Elizabeth z wysikiem. - Dostajesz pod dostatkiem jedzenia? - Tak, nie tylko pod dostatkiem, ale bardzo dobrego jedzenia. - Kade jedzenie jest dobre matka przymkna oczy. Elizabeth poczua bolesn gul w gardle. Jaka ta matka dobra, martwi si, czy crka ma do jedzenia. Dla niej to najwaniejsze: jedzenie, praca i dach nad gow. Kiedy w kocu wyzdrowieje, Elizabeth musi bardzo uwaa, eby nigdy nie poznaa prawdy. Nagle matka zacza gwatownie kaszle. Z trudem chwytaa powietrze, twarz zrobia si czerwona. Elizabeth wspieraa j jak moga i w ostatniej chwili potrzyma a nocnik, by matka zacza wymiotowa. Spazmy wstrzsay caym ciaem, wyrzucaa z siebie gsty luz. Po duszej chwili kaszel usta, matka oddychaa ze wistem. Jej twarz z wolna odzyskiwaa normaln barw. Elizabeth mokr szmatk cieraa jej pot z czoa.

- pij teraz, mamo. Musisz odpoczywa, eby wyzdrowie. - A nie wyjdziesz znowu, kiedy bd spa? - Nie mamo, moesz by pewna. Zostan tu, dopki nie wyzdrowiejesz. Matka przymkna oczy i umiechna si zadowolona. Elizabeth siedziaa przy niej w kucki, dopki si nie upewnia, e chora zasna. Dopiero wtedy posza do kuchni. Ojciec wrci, jej burczao. - Czy mama co jada? spytaa zatroskana, ale te po to, eby co powiedzie. - Nie, nie bardzo. Czasem udaje mi si wmusi w ni troch zupy albo mleka. Elizabeth skina gow. Zauwaya, e szara koszula ojca ma dziur na okciu. Wieczorem bdzie musiaa przejrze jego ubrania. Podog trzeba by wyszorowa piaskiem, pomylaa i nagle zdaa sobie spraw z tego, e oni tu nic nie przygotowali na wita. W domu nigdy nie yo si w dostatku, ale zawsze na wita szorowali izby do czysta, troch lepszego jedzenia te wtedy byo. Czy ojciec jako o siebie dba, odkd mama ley? Jasny zarost ojca by dugi, wydawao si, e zapuszcza brod. A gdzie Maria? spytaa, zawstydzona, e dopiero teraz zainteresowaa si nieobecnoci siostry, cho przecie w Dalsrud myli o niej codziennie. - Maria mieszka u Dorte. Ojciec napi si wody. On te wyranie nie mia apetytu. Rozgniata widelcem ziemniaki, ryby uoy na kupk obok. - Dlaczego? Elizabeth odsuna od siebie talerz i poczua, e znowu rozpala si w niej zo. Najpierw Dorte polowaa na Jensa. Czy teraz ma zamiar odebra jej te siostr? Czego to babsko tak naprawd chce? - Doktor powiedzia, e tak bdzie najlepiej. Bo ludzie mieszkajcy z chorym te mogliby zachorowa tumaczy. - To tutaj by doktor? spytaa Elizabeth zaskoczona. - I co powiedzia? Ojciec drapa si po jasnych wosach. - No tak, to Jakob posa po doktora. I on te zapaci. Ja nie my laem, e z mam jest tak le. Westchn. - To zreszt porzdny czowiek, ten doktor, chocia czasem trudno zrozumie, co mwi. Bo on jest tu nowy, pochodzi z Danii. nawet tego nie syszaa. Teraz odgrzewa troch ryby i ziemniakw. Pomoga mu nakry st i usiada przy nim. Nie miaa apetytu, cho w jelitach

Elizabeth o tym wiedziaa. Ojciec zwleka z odpowiedzi na pytanie. Prbowaa patrze mu w oczy, ale odwraca wzrok. - Tato! Co powiedzia doktor? - e to koklusz. I przypuszczalnie te zapalenie puc wyrzuci, jakby chcia mie to ju za sob. Elizabeth spojrzaa w okno. nieg usta, moe spadnie deszcz? Przydaby si. Skierowaa wzrok na d, w stron brzegu. Widziaa, e podczas mrozu ojciec wywiesi ryby na drkach. Dziki temu nie zalegaj si w nich robaki, ryby schn, a potem ojciec moe wymieni je na towary w wiejskim kramiku. W szarym wietle zimowego dnia majaczy jej dom Dorte w Nesce. Wydawao jej si, e wieczno mina od tamtego ranka, kiedy widziaa wymykajcego si stamtd Jensa, cho to przecie byo ostatniego lata. A tyle si wydarzyo od tamtej pory. Przeklta Dorte, pomylaa. - Mgby przynajmniej umy podog, teraz, kiedy mama jest chora burkna. Sowa pady, zanim zdya pomy le. Ojciec drgn, skuli si, schowa gow w ramionach. - Tyle rzeczy trzeba zrobi, nie starcza na wszystko czasu, a ja nie jestem do zrczny. Poczua bolesne ukucie w sercu. Pochylia si nad stoem i po oya rk na doni ojca. - Wybacz mi, tato, nie chciaam. To wszystko dlatego, e mama ley - Tak, ja to rozumiem. Pogaska woln rk jej do i umiechn si blado. - Dorte zaproponowaa, e bdzie nam sprzta, ale mama nie chciaa. Elizabeth umiechna si krzywo. A zatem jest jeszcze ar w matce. To bardzo dobrze. - Jestem tego samego zdania. Teraz ja bd wam sprzta. Poza tym jest tu bardzo adnie. dajesz sobie rad, tato. - A kiedy wyjedasz? spyta, jakby dopiero teraz dotaro do niego, e Elizabeth dostaa wolne i przyjechaa do domu. Dziewczyna wzruszya ramionami. - Jak mama wyzdrowieje. - To moe potrwa. - No to zostan dugo. - Nie bd ci tam potrzebowa? Ile wolnego ci dali? - Dopki mama nie wyzdrowieje. Poza tym obiecali mi wolne dni na Boe Narodzenie. To kamstwo rwnie wygosia swobodnie. Powinna oszczdza ojcu

kolejnych zmartwie. - Dobrze ci Dalsrud? spyta i zacz sprzta ze stou. - Tak, bardzo dobrze odpara wymijajco, pomagajc ojcu. Musiaa co robi, musiaa na co patrze. - A jak sam gospodarz? - Co z gospodarzem? powtrzya, chcc zyska na czasie i zapanowa nad gosem. - Jaki on jest? Elizabeth haasowaa naczyniami. - Rzadko go widuj. Ale to chyba dobry czowiek, tak myl. Ojciec kilkakrotnie skin gow, umiechajc si z zadowoleniem. A nie poszaby do Neset, Elizabeth? Wiesz, jak Maria by si ucieszya? - Dobrze. Spojrzaa niepewnie na drzwi alkierza. - Twoja mama popi teraz dugo. A ja tu bd, jak si obudzi. Ona kaszle najwicej w nocy. Sowa Elizabeth zabrzmiay jak modlitwa. Ojciec kiwn gow. - A teraz id. Potrzebujesz wieego powietrza. Elizabeth woya kurtk i buty. - No to id rzeka z wahaniem, chciaa zobaczy siostr, ale do domu Dorte wolaa nie wchodzi. To by byo zbyt trudne. Skina gow i wysza. Nie moga tak sta w nieskoczono. Po drodze postanowia, e zabierze Mari i pjdzie z ni do Heimly, to upiecze dwie pieczenie przy jednym ogniu: bdzie moga poby z siostr i rwnoczenie spotka z Jensem. List ktry mu posaa, by zbyt krtki. Nale mu si obszerniejsze wyjanienia. Przynajmniej tyle jest mu winna. Niezalenie od tego, czy spotyka si z Dorte, jej grzech jest wikszy. Nosi pod sercem dziecko Leonarda, i nie ma znaczenia, e stao si to wbrew jej woli, e zostaa zgwacona. Poza tym wkrtce wyjedzie. Wiedziaa, e kiedy si to wyda, zostanie przepdzona z Dalsrud. Tego wstydu wolaa unikn, wyjedzie z wasnej woli. Kiedy Elizabeth przysz a, Maria zmiataa nieg z drki do obory. - Och, Elizabeth, przysza do mnie! wrzasna Maria, odrzucia cik opat i wybiega siostrze na spotkanie. zy rado ci mieszkay si ze zami z powodu choroby matki. Obejmoway si nawzajem dugo i mocno. - Moja maa Maryjka, jak dobrze ci widzie! Elizabeth lekko odsuna dziecko od siebie, by lepiej mu si przyjrze. Policzki siostry byy zaczerwienione od mrozy, niebieskie oczy byszczay. Przypomniaa ma gosposi w tej chusteczce zwizanej pod brod.

- Nie masz pojcia, jak cikie jest odnieanie, Elizabeth powiedziaa Maria, wskazujc wsk ciek, ktr si zajmowaa. Czy Dorte kazaa ci to robi? spytaa Elizabeth, w nadziei, e usyszy potwierdzenie. Miaaby ssiadce jeszcze wicej do zarzucenia. Czy mona pozwala, eby taka maa dziewczynka tak ciko pracowaa? - Nie, sama chciaa. Maria lekko wysuna pier do przodu. My, kobiety, musimy robi to same. Elizabeth nie moga powstrzyma umiechu. Tak, kiedy jest si kobiet, to trzeba. Na schodach ukazaa si Dorte. Rce splota na brzegu, jakby marza. - Dzie dobry, Elizabeth, witaj z powrotem w domu. Chyba z powodu choroby waszej mamy przyjechaa? - Tak odpara Elizabeth krtko, nie chciaa si wdawa w dusze rozmowy. - Jaka to tragedia! I to Ane-Margrethe, ktra zawsze bya taka zdrowa i silna. Ale ona wydobrzeje, zobaczysz. Dlaczego wszyscy uwaaj za co oczywistego, e mama znowu bdzie silna i zdrowa? zdziwia si Elizabeth. Czy nikt nie widzi, jaka ona jest wyczerpana, jak bardzo cierpi? Milczaa, staa tylko i przygldaa si Dorte. - Nie chciaybycie wej na chwil do rodka? spytaa, wskazujc rk na drzwi. - Mam kaw dodaa, odgarniajc rudy lok z czoa. - Dzikuj. Kaw mamy w domu. Dopiero co piam kamaa Elizabeth kamaa Elizabeth, odrzucajc na plecy dugi warkocz. Neset to zagroda komornicza, naleca do Heimly. Dorte z pewnoci pomagaa przy uboju i za prac dostaa troch kawy. U nich w domu nigdy czego takiego nie byo, kawa jest za droga, by zwyczajni ubodzy ludzie mogli sobie na ni pozwoli. - Teraz musz i powiedziaa Elizabeth, biorc Mari za rk. Pjdziemy do Heimly odwiedzi mojego ukochanego. Sama s yszaa, jak dziecinnie to brzmi, ale nie potrafia si opanowa. - To przyjd kiedy indziej zaprosia Dorte niepewnie i wrcia do domu. Dziki temu Elizabeth nie musiaa odpowiada. - Dlaczego jeste za na Dorte? spytaa Maria, kiedy ruszyy w drog. - Nie jestem na ni za. Skd ci to przyszo do gowy? - Nie bya dla niej mia. - Po prostu mam wiele zmartwie. Maria o nic wicej nie wypytywaa.

Strzsny nieg z butw przed drzwiami. Ragna i Jakon przyjli je bardzo serdecznie. Ju dawno nie mieli adnych nowych wiadomoci, bo rzadko kto przychodzi z wizyt. ciskali im rce na powitanie, jakby byy gomi z daleka. Midzy Jensem i Elizabeth nie byo wcale lepiej. Zbyt wielu ludzi im si przygldao, by mogli powiedzie sobie sowa, ktre mieli na myli, z tym trzeba poczeka na inn okazj. Nagle Elizabeth ucieszya si z tego, e nie musi tak od razu nic mwi. Nie wiedziaa, co dokadnie miaaby powiedzie, gdyby Jens zacz nalega. W kuchni pachniao jeszcze obiadem. Tutaj nie uszczelniali dziurawych cian mchem tak, jak to oni robi w domu, w Nymark. Kuchnia bya wyoona boazeri, chocia deki nie zostay pomalowane. Pomieszczenie jest wiksze ni cay nasz dom, pomylaa Elizabeth. Byo tu te wicej awek, kuchennych szafek i firanek w oknach ni oni maj w caym domu. Chocia nie jest to takie adne jak w Dalsrud, Elizabeth stwierdzia, e wci porwnuje. W domu te tak robia, bo dopiero teraz dotaro do niej, jak ndznie urzdzony jest dom w Nymark. Na wyszorowanym do biaoci stole podano jedzenie. Pyszne, z ote mao, chleb, ser i dzbanuszek z mlekiem, a take troch misa na talerzyku. Jakob, Jens i Elizabeth siedzieli przy stole, a Ragna nakrywaa. Na pododze Maria bawia si z Indianne i o czym po kryjomu szeptay. Midzy dziewczynkami jest tylko rok rnicy. Miay pi i sze lat Olav, rok starszy od siostry, siedzia na skrzyni z torfem i gniewnie spoglda na dziewczynki. Moe to z niego si miej? - No i jak tam twoja mama? Spytaa Ragna, ustawiajc na stole biae filianki w niebieskie kwiatki. - Bardzo kaszle i jest strasznie chuda. Prawie nic nie je. Elizabeth nie wiedzia a, co ma jeszcze powiedzie. Kto im pewnie mwi, e mama ma koklusz i moliwe, e take zapalenie puc. Przecie to oni opacili doktora, pomylaa zawstydzona, w nadziei, e pewnego dnia bdzie moga im te pienidze zwrci. - Biedna kobieta westchna Ragna, nalewajc kawy do filianek. A ty w ogle pijesz kaw? spytaa. Elizabeth poczua si dumna, mogc twierdzco odpowiedzie na to pytanie. - Ale Bg ma w tym jaki zamys westchna Ragna, stawiajc dzbanek z powrotem na piecu. Elizabeth akurat teraz nie bya w stanie sucha o Bogu i jego zamys ach. Przypomniao jej to o jej wasnym stanie, miaa wtpliwoci, czy Bg w ogle istnieje.

Dobrze si czujesz w Dalsrud? spyta Jens. To pierwsze zdanie, jakie

wypowiedzia, odkd Elizabeth przysza. Skina gow potakujc i sprbowaa gorcego napoju. Jens ma wyraniejszy zarost ni ostatnio, zauwaya. Najwyraniej zacz si goli. Nagle ogarna j fala ciepa i dobroci dla tego chopaka. Kiedy dmucha na kaw, bo si oparzy, miaa ochot pogaska go po policzku, powiedzie, jak bardzo jest jej przykro, e musi wyjecha. W gardle pojawi si ucisk. W tym samym momencie ich oczy si spotkay. renice Jensa byy takie due, e niebieskiego prawie w ogle nie byo wida. Patrzy na ni uporczywie, jakby oczekiwa, e co mu powie. Odwrcia wzrok w inn stron, odsuwaa od siebie myli. - A co z twoj rk, Ragna? spytaa zamiast tego. Jens pisa mi w licie, e ko ci kopn. - Nawet o tym nie mw. Ko pka w dwch miejscach, ale ju si zrosa. - Tylko rka nie jest ju taka silna jak przedtem stwierdzi Jakob. Ciarw nie moesz jeszcze podnosi. - Tak, to prawda. Nie jest taka silna, ale z pomoc Bo, bdzie lepiej. Napisano w Pimie, e ten co prosi Jakon chrzkn i spojrza na Elizabeth. - Jak tutaj dotara? - Przyszam odpara zaskoczona. - Sza a z Dalsrud? Jakob zachysn si kaw tak, e Jens musia go uderzy w plecy. - Ach, to masz na my li? Nie, Kristian, syn Dalsruda mnie przywiz . Oprnia filiank i zwrcia uwag na wyraz Jensa. Czy on jest zazdrosny? Rozmowa przesza na inne tematy. Mwili o pogodzie, rybach i Boym Narodzeniu. Elizabeth unikaa wspominania o Dlasrud. Gdyby j zaczli wypytywa, jaki jest Leonard, to nie wie, jakby zareagowali. Kiedy znowu zacza mwi o matce, Elizabeth wstaa. - No, musz wraca do domu. Dzikuj za poczstunek i kaw. Odprowadzisz mnie kawaek, Jens? Jeli oczywicie masz czas. Moe bd moga z nim porozmawia o maestwie, pomylaa. W kadym razie dowiem si, jak przyj moj odpowied. Nie byabym w stanie wyjecha, gdyby on si na mnie gniewa. Nikt nie zwrci uwagi, e jej rka zgarna buteleczk, stojca na parapecie okna. To by impuls. Dziaaa pod jego wpywem, niczego nie planowaa. Zatrzymali si przed domem Dorte. Elizabeth uciskaa siostr.

- Szkoda, e nie moemy sobie duej porozmawia, Maria, ale ja zostan w domu na jaki czas. A poza tym bd do ciebie pisa, kiedy wrc do Dalsrud. Maria zmarszczya may nosek. Brzowe wosy wystajce spod chusteczki powieway lekko na wietrze. - ja nie znam liter powiedziaa naburmuszona. - No to poprosisz kogo innego, eby ci przeczyta. - Dobrze, moe Dorte bdzie umiaa. Elizabeth poczua ukucie w sercu na dwik tego imienia. Maria pomachaa rk i znikna w sieni. Elizabeth i Jens szli dalej, rami przy ramieniu. Elizabeth chciaa porozmawia o jego o wiadczynach, ale nagle stracia na to ochot. Nie dzisiaj. Moe pniej. - Dzikuj ci za listy, Jens powiedziaa zamiast tego. - Bardzo adnie piszesz. - Dzikuj, ty te. - Powinnam bya wysa ci wicej listw, ale wci jest tyle roboty, nie ma czasu na takie sprawy. - Wic to Kristian Dalsrud przywiz ci do domu? spyta. Przytakna. - Jest co midzy wami? spyta znowu niepewnie. Elizabeth prychna przez nos. - Dziwne rzeczy chodz ci po gowie! Dotarli do Nymark, Jens przyglda jej si uwanie. - Dzikuj, e mnie odprowadzie powiedziaa, zanim zdo a otworzy usta. - W porzdku burkn niechtnie. Pewnie si ju nie zobaczymy przed twoim wyjazdem. - To zaley, co bdzie z mam. - Tak, tak. Pozdrw j ode mnie. I ojca te. - Dzikuj, pozdrowi. Sza ku domowi z mieszanymi uczuciami. Tyle rzeczy pozostawao midzy nimi niewypowiedziane. Nie wiedziaa zreszt, czy to w ogle mona powiedzie.

Rozdzia 12
Ojciec wyszed z alkierza. - Bya u Dorte? spyta. Elizabeth zdja drewniaki, skarpety powiesia nad ogniem, zanim odpowiedziaa: - Wstpia,. Spotkaam Mari na dworze, wic z Dorte porozmawiaam tylko na schodach. Pytaa, jak si czuje mama. A potem my z Mari poszymy do Heimly. Ojciec dooy torfu do ognia i spyta: - Co tam mwili? Bardzo dawno nie wychodziem ju z domu. Nie pamitam, kiedy rozmawiaem z ludmi. No, z wyjtkiem waszej mamy. Powinienem chyba pop yn na ryby. Odwrci si do okna i popatrzy na fiord. Przydaoby si wiee jedzenie, ju mi si przejado to solone. - Moesz wypyn jutro zaproponowaa Elizabeth i posza do izdebki, ktr dzielia z Mari. Buteleczka z lekarstwem palia jej do. Nikt nie widzia, e j zabraa. Jens w swoim pierwszym licie pisa, e Ragna dostaa od doktora lekarstw. To musiaa by ta buteleczka, lekarstwo jest pewnie bardzo mocne, skoro pomagao przy zamaniu koci. Elizabeth wpatrywaa si w etykiet na buteleczce. Napisano tam Opium. Pojcia nie miaa, co to takiego, bo oni nigdy adnych lekarstw nie uywali. Mama parzya zio a, jak komu co dolegao. Postanowia, e da Leonardowi tego opium. Prawdopodobnie, e da Leonardowi tego opium. Prawdopodobnie strasznie go po tym rozboli brzuch. Wic bdzie mia za swoje. Chciaa, eby cierpia, tak, i poauje, e si kiedykolwiek urodzi! To mu si naley. Zanim Elizabeth opuci Dalsrud i pody swoj drog, powie jak szczerze i gboko go nienawidzi. Matka spaa spokojnie w drugiej czci izdebki. Elizabeth pospiesznie wsuna buteleczk pod swj siennik i wysza do kuchni. Ojciec czeka na nowiny. Nie byo nic specjalnie ciekawego do opowiadania, ale to, co jej mwiono, ojciec powinien us ysze. Poza tym ma mu przekaza pozdrowienia od Jensa. Tej nocy Elizabeth czuwaa przy matce. Teraz, zim, podoga bya lodowata, bo strasznie cigno przez szpary midzy deskami. Przyniosa futrzane okrycie, ktrego ojciec uywa podczas wypraw na ryby. W tym bdzie jej przynajmniej ciep o. Ojciec mwi, e mama najbardziej kaszle w nocy. I tak rzeczywi cie byo. Ojciec zaglda zatroskany raz po raz i stwierdza , e ataki za kadym razem s silniejsze, Elizabeth za miaa wraenie, e matce ronie gorczka. Bardzo si przestraszya, kiedy twarz chorej zrobia si sinoczerwona, ale staraa si nie okazywa niepokoju. Ostronie przemywaa twarz mokr szmatk,

podpieraa chor poduszkami i pocieszaa. Po kadym ataku matka bya wyczerpana. - Opowiedz mi, jak ci tam jest w Dalsrud, moje dziecko prosia ochrypym gosem. I Elizabeth opowiadaa. O Gurine, z ktr si wietnie dogaduje, o Helene, ktra jest jej przyjaci k i o Olem, ktrego traktuje prawie jak modszego brata. O Nikoline wspomniaa tylko krtko, a Leonardowi nie powicia ani sowa. Matka, suchajc, raz po raz zapadaa w krtk drzemk, ale jak tylko si budzia, chciaa sucha dalej. - To, co opowiadasz, dla mnie brzmi niczym ba. - Maj oni dwie pikne izby mwia wic Elizabeth dalej. Jedna jadalna i druga, ktr nazywaj salonem. Na pododze nie ma chodnikw, tylko grube dywany. A eby widziaa meble! S tam stoy o krzesa, i co, co nazywaj kanap. Ta kanapa jest obita byszczcym materiaem, pokryta grubymi poduszkami. Nie wiem, skd wzili takie meble, ale widziaam je, kiedy pewnego dnia podawaam obiad i kiedy pal tam w piecach. - I firanki te maj, takie jak w Heimly? spytaa, po chwili jednak kolejny atak kaszlu o mao jej nie udusi. Elizabeth daa jej do picia troch wywaru z owsa i czekaa, a najgorsze minie, eby opowiada dalej: - Firanki maj i to bardzo pikne. A szyby w oknach s jasne i czyste niczym letni dzie. Na parapetach stoj kwiaty. Ale powiem ci co wicej, mamo do cian maj przyklejony papier w pikne wzory. Nikoline mwi, e to tapety. - No to teraz wiem wyszeptaa matka, umiechajc si blado. - Chcesz pospa, mamo? - Chyba musz, moje dziecko Ane-Margrethe przymkna na chwil oczy, a potem zapytaa: - Widziaa si z Mari po przyjedzie? - Tak. Jej jest bardzo dobrze u Dorte. I zabra am j dzisiaj do Heimly. Wszyscy prosili, eby ci pozdrowi i ycz ci szybkiej poprawy. Syn Dalsruda te yczy ci zdrowia. Matka wzia j za rk. - Opiekuj si Mari, jakbym ja nie wyzdrowiaa. - Nie mw tak, mamo! - Posuchaj mnie przerwaa jej matka. Ojcem te si opiekuj. On nie jest zbyt silny. - Nie myl o tym, mamo. pij teraz, to poczujesz si lepiej. Miarowy oddech matki dzia a na Elizabeth usypiajco. Pochwali matka spokojnie zasna. Elizabeth wsuchiwaa si w kady jej oddech. Miaa wraenie, e chorej si poprawio. Twarz si wygadzia, g bokie zmarszczki wydaway si pytsze. Wygldaa na

szczliw. Od czasu do czasu Elizabeth ujmowaa spracowan rk swojej matki, gaskaa j i piecia delikatnie. Ta rka trudzia si przez wiele lat, od wczesnego dziecistwa. T do Andres trzyma w swoich rkach, kiedy byli modzi i zakochani. Potem urodzio im si dwoje dzieci. Elizabeth pamitaa rce matki, ktre gaskay j i pocieszay, kiedy stao si co zego. Ale pamitaa te, e tamta sama rka moga szarpn za warkocz, kiedy dziewczynka bya nieposuszna. Matka ma dopiero trzydzieci trzy lata, ale cikie ycie sprawia, e ludzie wczenie si starzej. W gowie Elizabeth kbio si tej nocy tyle my li. Wspomniaa wydarzenia z dziecistwa. O przyszoci wolaa teraz nie myle, chciaa tak po prostu siedzie i wsuchiwa si w absolutn cisz, panujc w nocy. Wsuchiwa si w absolutn cisz, panujc w nocy. Wsuchiwa si w szum fal uderzajcych o kamienisty brzeg i oddech matki. Kiedy noc przechodzia w poranek, Ane-Margrethe nieoczekiwanie bardzo dugo i gboko wcigna powietrze, a potem zrobio si cicho. - Mamo! szeptaa Elizabeth z dreniem. Mamo, syszysz mnie? Obud si, suchaj! Zacisna mocno wargi i stara a si nie wybuchn szlochem. - egnaj, mamo. Mam nadziej, e ju ci nic nie boli. Potem wstaa i cicho posza do ojca, ktry spa w ssiedniej izbie. - Tato, obud si. Zdezorientowany przeciera oczy, ale zaraz wsta. - Co si dzieje? Z mam gorzej? - Mama odesza. Andres wpatrywa si w ni dugo, jakby nie mg uwierzy w to, co powiedziaa. W kocu opad na posanie i ukry twarz w doniach. Jego ciaem wstrzsa szloch. Jej cierpliwy, uparty ojciec paka. Elizabeth wybiega na dwr. Napenia p uca mronym, zimowym powietrzem. Na ciemnym niebie mrugao jeszcze kilka gwiazd. Mama odesza, nigdy wicej jej nie zobacz, mylaa. Nigdy, nigdy wicej. Ani jutr, ani w przyszym roku. Maa Maria te zostaa sierot . W kocu przyszy zy. Najpierw spokojnie, jakby niepewne, potem ciaem Elizabeth wstrzsn gboki szloch. Opada na kolana w nieg i pakaa rozpaczliwie. - Dlaczego zabrae mam do siebie, Boe? Czy ona zrobia co zego? Mylisz, e nie bya nam potrzebna? krzyczaa ku niebu. A my jej potrzebujemy! Maria jest taka maa, potrzebuje mamy.

Obja si ramionami, nie z zimna, bo go nie zauwaya, ale chciaa si jako sama pocieszy. Wolno koysaa si w ty i w przd. Spdnica zrobia si mokra, kolana cakiem jej zdrtwiay. Chd wpeza pod bluzk, krew pulsowaa w przemarznitych palcach. Trwaa tak, dopki pacz nie usta. Potem wolno si podniosa, nabraa gar niegu i zmya zy z twarzy, zanim wesza do domu. Ojciec siedzia na kuchennym sto ku na miejscu matki przy stole. - Dlaczego mnie nie obudzia wczeniej? spyta. W jego gosie wyczuwaa co jakby pretensj. - Wszystko poszo tak szybko bronia si Elizabeth. Staa porodku kuchni. nieg opada z jej spdnicy na podog. Ale mama bya szczliwa. Umiechaa si, zasypiajc. - Powiedziaa cos? spyta. - W ostatniej godzinie ju nie. ale wczeniej powiedziaa, e powinnam si wami opiekowa. Myl, e ona wiedziaa, e umiera dodaa ostronie. Przedtem o tym nie myleli. Moe zreszt dobrze, bo nie wiadomo jak by zareagowaa, gdyby zrozumiaa to wczeniej. Dopiero teraz Elizabeth poczua, e ubranie ma przemoczone, tak, i zby dzwoni jej gono. - Musz si przebra powiedziaa, idc do alkierza. Kiedy wrcia, ojciec szykowa gorce picie. Sta przy piecu i nalewa napj do dwch kubkw. - Powinna wypi co ciepego powiedzia, podajc jej jeden. Przynios moje rybackie okrycie, nie znajdziesz nic, w czym by oby ci cieplej. Otuli j starannie, po chwili poczua, e ciep o rozchodzi si w jej ciele, a misnie si rozluniaj. - Przygotuj mam do trumny powiedziaa, przygldajc si ojcu. Spodnie mia mocno poatane na kolanach, przypatrywa je w pasie sznurkiem. Pi gorc herbat maymi yczkami, po chwili rzek cicho: - No tak, chyba tak. - Musimy powiedzie. Marii, jak tylko ludzie wstan mwia dalej Elizabeth. Byo jej teraz ciepo. Przygotuj mam, zanim Maria wrci. - A ja id do obory oznajmi ojciec, wstajc. Trzeba obrzdzi zwierzta. Elizabeth dopia herbat i wstaa rwnoczenie z nim. Powiesia nad ogniem saganek z wod. Trzeba matk umy, zanim martwe czonki zaczn sztywnie. Ubraa zmar w jej najlepsz sukienk. T czarn, w ktrej matka chodzia do

kocioa. Schuda bardzo w czasie choroby, bo suknia okazaa si o wiele za dua. Wosy zostay splecione w warkocze i upite w koron dookoa gowy, nie w ten ciasny wze na karku, ktry zwykle matka nosia. Dopiero przy czesaniu Elizabeth zwrcia uwag, jak bardzo matka posiwia. - Miaa trudne ycie, mamo, z mnstwem zmartwie. Zoya jej rce na piersi, podbrdek podpara psaterzem. - Nie podwi jej brody chusteczk mruczaa pod nosem. 0 Miedzianych monet na oczy te nie po o. Niech sobie ludzie mwi, co chc, ale mnie si ten dawny zwyczaj bardzo nie podoba. Andres wszed do izby. - Zbiem ju trumn. Leaa na p gotowa w szopie na odzie razem z moj. Woy rce do kieszeni spodni, ale zaraz pospiesznie je wyj. Nie myleli my, e tak szybko znajd zastosowanie. Elizabeth wzia misk z wod. - Tak, masz racj, nikt nie myla. Przynie tutaj trumn, to razem woymy mam. Ojciec skin gow i znikn. Wkrtce by z powrotem. Wsplnymi siami ustawili trumn na dwch stokach i uoyli w niej zmar . Przecierada, najlepsze, jakie posiadaj, Elizabeth przygotowaa ju zawczasu. - Teraz pjd po Mari i powiem ssiadom, co si stao oznajmia. Ojciec jakby nie sysza jej sw. Moe chciaby mie troch czasu, by poegna si z on. Elizabeth ubra a si i wysza. Nie moga teraz myle, ani o matce, ani o bkarcie, ktrego wkrtce urodzi. Lekko zastukaa do drzwi Dorte i wesza, nie czekajc odpowiedzi. Maria klczaa przy krzele i mya naczynia, ktre Dorte wycieraa. - Dzie dobry i szcz Boe przy robocie powiedziaa Elizabeth matowym gosem. Maria zerwaa si z podogi i uczepia spdnicy siostry. - Chyba jeszcze nie wyjedasz? pytaa. - Nie, przyszam zabra si do domu. - Stao si co zego? spytaa Dorte, odstawiajc kubek, ktry trzymaa w rce. - Mama odesza w nocy. - Dokd odesza? dopytywaa si Maria. Elizabeth ukucna i patrzya z powag na siostr. - Anio y zabray j ze sob do Boga. To najagodniejsze wyjanienie, jakie przysz o jej do gowy. Przygldaa si siostrze.

Poczochy opaday na cienkich nkach. Warkocze miaa zwizane czerwon wczk. To z pewnoci Dorte tak j ustroia. - Ci anio owie, ktrzy pilnuj mnie, kiedy pi? spytaa Maria. - Tak, ci anio owie, zabrali ze sob mam. Elizabeth czua, e zbiera si jej na pacz, wic pospiesznie wstaa. Musz powiadomi te Heimly. Wszystkich serdecznie prosimy, bycie przyszli dzisiaj po egna si z mam. - Ale przecie ona odesza wtrcia Maria. Dolna warga jej draa. - Tylko jej dusza odesza, Maryjko. Jej ciao jeszcze tu jest. Zobaczysz, jak wrcimy do domu tumaczya Elizabeth, zapinajc guziki u swetra siostry. Zblia si wieczr, kiedy ssiedzi przyszli poegna zmara. Ragna przyniosa troch podpomykw i kawy. Elizabeth przyjmowaa dar zawstydzona. Ragna przyniosa to w najlepszej wierze, ale ona miaa nadziej, e Dorte nie zauwaya tej kawy. Przecie okamaa j wczoraj, e maj do kawy w domu. Natychmiast j zagotowaa, nie moga postpi inaczej. Nakrya kuchenny st, podpomyki uoya na talerzu. W maej kuchni zrobio si ciasno, kiedy wszyscy tu weszli. Elizabeth le si czua w obecnoci Jensa. Trudno byo jej si porusza, eby go nie potrci. Nie spuszcza z niej wzroku i to te j peszyo. Czy on widzi, e ukochana jest w ciy? Nie, to jeszcze za wczenie. A moe zachowuje si inaczej i Jens domyli si, co si stao? Na myl o tym robio jej si niedobrze. Maria i dzieci z Heimly nagle poczuy si skrpowane. Stay, kade w swoim kcie, i rzucay sobie ukradkowe spojrzenia. Jens wszed jako ostatni do alkierza, dotkn doni czoa i zoonych rk zmarej mwic: - Odpoczywaj w pokoju. Elizabeth chodzia do kuchni i z powrotem, nalewaa kaw i jednym uchem suchaa, co mwi ludzie przy stole. Wspomnieli zmar, jeden od drugiego, wszyscy mwili jaka to bya dzielna i pracowita kobieta. Od czasu do czasu gaskali Mari po gowie, mwic: Biedne dziecko, co teraz z tob bdzie?. Kiedy wyszli, rodzina odetchna z ulg. Tej nocy przy trumnie czuwa ojciec, bo Elizabeth musiaa si po oy. Spaa niespokojnie i mczyy j dziwne sny. nio jej si na przykad, e przysza do domu ze swoim dzieckiem. Nosia je otulone w kilka koder tak, e nie widziaa buzi, cho bardzo si staraa. - Mam dziecko powiedziaa do matki. - Mwia o tym komu?

- Tak, Jens wie. Wtedy matka zacza paka, a Elizabeth spytaa dlaczego. Przecie moe odda to dziecko innym ludziom. Matka odpara z oczyma penymi ez: - Ty wiesz, jak ja lubi nowiny. Powinna bya powiedzie o tym najpierw mnie! Nastpnego dnia przyszed Jakob i pomg Andresowi wynie trumn do szopy na odzie. - Bdzie tam staa a do wiosny tumaczya Elizabeth siostrze. Dopiero jak ziemia odtaje, bdziemy mogli zoy mam w grobie na cmentarzu. Maria kiwaa gow, jakby rozumiaa, potem jednak bkna zapakany, gosem: - Ja nie chc, eby skadali mam do grobu. Chce, eby ona bya z nimi! Elizabeth potrzebowaa mnstwa czasu, eby wyt umaczy dziecku, e matka bya bardzo chora i e teraz jest jej duo lepiej w niebie. Nie wiedziaa, ile siostra z tego rozumiaa, ale Maria jest taka maa, szybciej pogodzi si ze strat ni doroli. Alkierz wydawa si teraz taki pusty, zewszd czai si niepokj. - Maria zwrcia si do siostry id na brzegu i przynie piasku. Bdziemy sprzta. Siostra posuchaa natychmiast i Elizabeth posza do strumienia po wod. Grzaa w saganku nad ogniem jedno wiadro po drugim. - Co mam teraz robi? spytaa Maria, stawiajc napenione do poowy piaskiem wiadro przy drzwiach. - Pozdejmuj pociel. S om w siennikach te trzeba wymieni. Niedugo wita, w domu musi by adnie. - Zostao jeszcze tyle dni Maria uniosa w gr pi palcw. - Tak, wiem o tym, moja maa. Musimy zrobi tu, ile si uda. Elizabeth wyszorowaa piaskiem st i podog, umya ciany gotowym w domu mydem. Nie oszczdzaa si, nawet nie zauwaya, e rce ma czerwone i popkane. W poudnie przyszed ojciec. przynis sprawione ryby. - Myjecie stwierdzi i po oy ryby na stole, nie zauwaajc nawet, e brudzi. - Trzeba to zrobi odpara Elizabeth krtko i odgarna z twarzy mokry lok. Na jej bluzce widniay wielkie palmy potu, czu a, e krci jej si w gowie. Dopiero teraz zdaa sobie spraw, e nie jada nic od wczoraj. - Maria, przygotujesz obiad. A ja powlek pociel. - Ja zrobi obiad wtrci ojciec, wieszajc kurtk na gwodziu. - Ty? Spytaa Elizabeth, patrzya na ojca, marszczc brwi. - Cay czas to robi, odkd si umiechn. Oczywicie, e przygotowywa sobie

jedzenie, chocia normalnie jest to babskie zajcie. - Maria, pomoesz tacie nakazaa i posza do alkierza. Syszaa, e Maria mwi: - Elizabeth jest niemia. Chciaabym, eby mama bya z nami. A ty nie chcesz? Nie dosyszaa sw ojca, ale to, co powiedziaa siostra, sprawio jej bl. Dopiero nastpnego dnia nadarzya si okazja do przygotowania sobie kpieli. Ojciec poszed do wiejskiego kramu i zabra ze sob Mari. Elizabeth podejrzewaa, e nie ma pienidzy na zakupy i bierze jedzenie na kredyt. - Wkrtce wita, musimy mie co lepszego powiedzia wymijajco, gdy Elizabeth przygldaa mu si troch zbyt dugo. Ona nie chciaa, eby si zaduali, ale nie skomentowaa tej sytuacji. Rzeczywicie, id wita. I tak w tym roku bd smutne, skoro matki nie ma. Nagrzaa bardzo duo wody, bo chciaa umy te wosy. Mino wiele tygodni od ostatniego mycia. Niektrzy uwaaj, e wystarczy my co trzeci miesic, a kpi si dwa razy w roku bo, jak mwi, mycie wyciga si z ciaa. Elizabeth nie bardzo w to wierzya. Poza tym czuje si le, jeli czeka z kpiel zbyt dugo. Jakob wycign dk na kamienisty brzeg i patrzy przed siebie. Morze wyrzucio mnstwo wodorostw na przybrzene kamienie. Jaka wielka mewa rzucia si na co, co tam dostrzega, a caa chmara pobratymcw za ni. Wrzeszczay przeraliwie i biy si o jedzenie. - Patrz, to Andres tam pynie mrukn do Jensa. - Czterdzieci odpar Jens, stawiajc ko nierz kurtki. Strasznie szkoda ich wszystkich, pomy la. Mo e najbardziej Marii i Elizabeth, ktre zostay bez matki. eby tylko nie stao si nic Andersowi. Niech Bg si ulituje nad mieszkacami Nymark. - Tak, tak. Na szczcie czowiek nie wie, ile czasu wydzielono mu na tej ziemi cign Jakob, zbierajc sieci. Ruszy z nimi do szopy na odzie, Jens poda za nim. - Na jutro jestem zaproszony do lensmana. Chciaby ze mn jecha? spyta Jakob Lensman mieszka niedaleko Dalsrud. Nie, myl, e nie odpar Jens. Ale przejd si do Elizabeth. Pewnie chciaaby zawiadomi w Dalsrud o mierci matki. Mo e wst pisz tam i powiesz Leonardowi. Jakob skin gow i znikn z sieciami w szopie. Jens mia nadziej, e zamieni z Elizabeth par sw sam na sam. Zmienia si, odkd wyjechaa. Nie miaa si ju tak chtnie jak dawniej. Dawniej czsto artowaa, a ruchy miaa lekkie, dziewczce. Teraz zrobia si ociaa i za. Czyby znalaza sobie innego i dlatego tak si zachowuje? Zazdro dawia go w piesi, kiedy wlk si w stron Nymark.

Moe dlatego nie chce jeszcze wychodzi za m i tumaczy to tym, e jest za moda. Nie, koniecznie powinni porozmawia. Elizabeth nigdy by go nie zdradzia. Nie jego Elizabeth. Gdyby chciaa poczeka rok czy dwa ze lubem, to on nie bdzie nalega. Bo to j chce za on, adn inn. Pogrony w mylach zapomnia zapuka i krzykn, kiedy zobaczy Elizabeth w kpieli, w bali. Pospiesznie przymkn drzwi, ale zostawi je lekko uchylone. Oddycha pospiesznie, sta i patrzy. Balijka bya taka maa, e Elizabeth musiaa w niej siedzie z podcignitymi kolanami. Sprawiaa wraenie bardzo delikatnej, wygldaa na mniej ni te jej szesnacie lat. moe sprawiy to rysy twarzy. Policzki byy jeszcze po dziecicemu okrge, nos maleki, a rzsy dugie i czarne. Zarazem jednak bya kobiet. Skr pod mydem miaa bia niczym mleko. Wycigna rk po kubek z wod, ktr potem wolno wylewaa na swoje jasne wosy. Wyglda niczym huldra, pomyla Jens, czujc narastajce podanie. Jeszcze raz namydlia wosy mikkimi ruchami i Jens nie mg oderwa wzroku od jej jdrnej piesi. Pojkiwa rozkosznie, kiedy Elizabeth wstaa i ukazaa mu si w caej swojej wspaniaoci. Woda spywaa z nagiego, szczupego ciaa, dziewczyna narzucia na siebie rcznik, wytara si pospiesznie i powiesia go na oparciu krzesa. Potem, pochylia si do przodu i spukaa mydo z wosw. Jens musia panowa nad sob z caych si, by nie rzuci si do niej, do rodka. Przymkn oczy, by odzyska rwnowag. Kiedy je ponownie otworzy, Elizabeth zdya owin si przecieradem. Na palcach wycofa si na dwr. Oddycha ciko, a kiedy przymkn oczy, pod powiekami wci mia j. Pomyle, jak by to byo mie j nag przy sobie w duym, ciepym ku, caowa j, gaska i pieci mikk skr. Daby jej tyle rozkoszy W kocu otworzy oczy i zacisn donie w rkawicach. Myl o czym innym, powtarza sobie. Myl o zimowych po owach, mronych nocach w zimnym szopach, o penych wszy siennikach. To stumio troch jego podniecenie. Opar si o naronik domu i wypatrywa, czy nikt nie nadchodzi. Zabija rkami, bo chocia mia na sobie samodziaow kurtk i skrzane buty na grubych drewnianych podeszwach, to bardzo zmarz , stojc bez ruchu. Teraz ju si pewnie ubraa, pomyla i ruszy znowu w stron drzwi. Elizabeth zapinaa ostatni guzik bluzki, potem wzia kociany grzebie, a wtedy rozlego si pukanie do drzwi. Drgna, widzc Jensa. Patrzy si na ni jako dziwnie, zauwaya to natychmiast io odwrcia twarz. Czy on widzi, co Leonard mi zrobi? przemkno jej przez gow.

- Dzie dobry, Jens, to ty? spytaa. Gos brzmia pewnie, cho wszystko si w niej trzso. - Tak, Jakob mnie przysya. Powiedzia, e gdyby chciaa przekaza wiadomo do Dalsrud, to on moe si tego podj. Jedzie jutro w tamte strony. Jens mwi strasznie szybko. Mwi, e skoro twoja mama odesza, to ty pewnie zechcesz tu zosta duej. A zreszt przecie dostaa wolne dni w wita Elizabeth wstaa i par razy przesza po izbie tam i z powrotem. - Tak, popro Jakoba, eby przekaza wiadomo o mierci mamy. Niech powie, e zostan w domu do pierwszego dnia wit. A drugiego dnia spotkam ludzi z Dalsrud w kociele. Umilka na chwil.- Dzikuj, e zechciae to zaatwi, Jens. Jeste bardzo miy dodaa agodnie. Chopak obraca czapk w rkach, w kocu Elizabeth zapytaa, czy chce powiedzie co jeszcze. - Nie, ja nie, ju nic wicej wybka pospiesznie i znikn za drzwiami. Ciekawe, co zrobi Leonard, kiedy dostanie wiadomo? To spore ryzyko, Elizabeth liczya jednak na to, e gospodarz nic Jakubowi nie powie. Bo musiaaby si tym samym przyzna, e suce go nie suchaj. No a mimo wszystko tutaj chodzi o mier. Leonard musi robi dobra min do zej gry, w kadym razie dopki Elizabeth nie wrci. Przenikna j groza, na razie jednak ma inne zmartwienia. Wieczr wigilijny bez Ane-Margrethe by przykry i smutny. Wszystko szo inaczej, ni przywykli. Ojciec przygotowa troch misa i kawy, kupi te mki na chleb. Elizabeth upieka tak zwane biedne ciastka, jak to nazywaj. Robi si je z ryby, ziemniakw i mki. Kiedy bya maa, bardzo je lubia, dopiero w Dalsrud dowiedziaa si, jak smakuj prawdziwe sodkie ciastka pieczone z cukrem, masem i jajkami. Na szczcie ojcu udao si zowi kilka piknych flder, to ryba, ktr nad fiordem podaje si na wigilijn kolacj. Ojciec przeczyta z Biblii odpowiedni fragment, mimo to Elizabeth nie czua, e to jakie szczeglne podniose chwile. Wyjrzaa przez okno, ale zobaczya tylko wasne odbicie. Studiowaa je uwanie. Uznaa, e wyglda powaniej, chocia moe to wiat o wigilijnych wiec j zmienia. Ojciec chrzkn i wsta. - Znalazem co od waszej mamy. Jeden Bg wie, jak musiaa oszczdza pienidze na te prezenty, ale to dla was. Wyj z szuflady dwie ksizki i da crkom. Obie zostay napisane przez Mari Wexelsen. Elizabeth poczua, e zy napywaj je do oczu, kiedy przeczytaa tytu:

Maa Kari, czyli sierocy los. Maria po oya na stole swoj ksik: Kitel Na gwiazdk dla dzieci. Elizabeth pogaskaa siostr po wosach i otworzya ksik na pierwszej stronie. Pierwszy wiersz nosi tytu: Dziecica kolda. - Moesz mi poczyta. Lisabeth? prosia Maria. Elizabeth walczya z paczem, zaczynajc: Kocham wieczr wigilijny, Bo to czas witej dzieciny. Gwiazda na mro ny, niebie mrugaj, Anio y paskie sodko piewaj. - Moe to te same anio y, ktre zabray mam? Przerwaa Maria. - Tak, moliwe. Ale myl, e pniej przeczytamy wicej. Kiedy wigilijne wiece si dopaliy i trzeba byo ka si do ek, ojciec powiedzia: - Tak, tak, Elizabeth, jutro wyjedasz. Miejmy nadziej i mdlmy si, eby my mogli si znowu jak najszybciej spotka. Ale, widzisz, wszystkim kieruje Bg. - Tak przytakna Elizabeth. Wicej nie bya w stanie wykrztusi.

Rozdzia 13
Elizabeth doia krowy w oborze Dalsrud. Mleko z szumem spywao do wiadra, ona opieraa policzek o ciep y bok krowy. Te chwile lubia najbardziej, teraz my lami wrcia do naboestwa w kociele w pierwszy dzie wit. Przyszli wszyscy mieszka cy jej wsi. Ona razem z Mari siedziaa na samym kocu. Ze swojego miejsca dostrzeg a Leonarda, zajmujcego miejsce z przodu. W kartonowej walizce miaa buteleczk z lekarstwem, ktre ukrada Ragnie. Wkrtce ty te bdziesz cierpia, mylaa. Skierowaa wzrok na obraz otarzu. Blask ojowych wiec sprawia, e Jezus na krzyu zdawa si ywy. Elizabeth skulia si. Ona jednak ubraa si dobrze, w oya podwjne weniane poczochy, wic nogi jej nie marzy. Niech Leonard trafi do gorcego miejsca, kiedy opuci ten wiat, sama przerazia si tym pomys em. Nie powinno si w kociele snu takich mciwych rozwaa. Ale, z drugiej strony, Leonard te nie powinien tutaj siedzie z tymi wszystkimi grzechami, ktre obciaj jego sumienie! Je li Bg naprawd istnieje i jest taki, jak mwi, powinien zrozumie nienawi, ktr ona odczuwa. Nie mia a co do tego wtpliwoci. Zerkaa te spod oka na Jesna, ktry siedzia bardziej z przodu, w drugiej awce po mskiej stronie. eby tylko moga poegna si z nim naprawd i wyjani mu, dlaczego musi jecha. To jednak niemoliwe. A jeli tymczasem on znajdzie sobie now ukochan, pomylaa z bolesnym skurczem gard a. Jens wyrs od ostatniego lata i zmnia. Dotychczas tego nie zauwaya. Ale inne dziewczyny wyranie zwrciy na to uwag, bo posyaj mu powczyste spojrzenia. Elizabeth wsta, opnia wiadro i przeniosa si do nastpnej krowy. Do ju tego rozmylania, postanowia. Czeka j praca, ko o poudnia bdzie ubija maso. Mimo wszystko jednak myli znowu wrciy do pobytu w kociele. Po naboestwie Elizabeth przyja kondolencje od suby z Dalsrud i ludzi z innych, mniejszych dworw. Prbowaa si umiecha i dzikowa, ale cay czas rozgldaa si za Jensem. Nie moe wyjecha tak cakiem bez poegnania. Nawet jeli nie wyjani mu wszystkiego, to ona zasuguje na lepsze traktowanie, nie powinna po prostu znikn. Ale Jens jakby si zapad pod ziemi. Ucisna rk ojcu na poegnanie, potem pochylia si i uciskaa Mari. - Bd pisa - obiecaa. Wicej nie bya w stanie powiedzie. W kocu musiaa wraca z innymi do Dalsrud, nie porozmawiawszy z Jensem. Po powrocie wypytaa Selene, co dziao si we dworze od jej wyjazdu. Przyjaci ka

uspokajaa j. - Wszystko poszo gadko, Elizabeth. Leonard nie wspomina o tobie ani sowem pozostae suce te nie miay adnych podejrze, co do moich tumacze. Elizabeth odetchna. Piszc do ojca powie mu, e znalaza lepsz prac w innym miejscu. O dziecku oczywicie nie wspomni. Moe nawet ojciec bdzie z niej dumny? To troch agodzio wyrzuty sumienia. - Jeste dzisiaj jaka nieobecna stwierdzia Helene, kiedy wychodziy z obory. By jeszcze wczesny ranek. Mrz troch zela, zrobio si ciepo. Dziedziniec pokrywa rozmoky nieg, musiay wic i ostronie, bo w przeciwnym razie do drewniakw nabieraoby si wody. - Nie, jestem tylko zmczona wszystkim, co si stao odpara Elizabeth w nadziei, e przyjaci ka nie bdzie wicej pyta. - No tak, to straszne z twoj mam. Jak to dobrze, e czowiek nie wie, ile czasu wyznaczono mu na tej ziemi. Elizabeth przystana. - Mylisz, e to jest postanowione przy naszym urodzeniu? Helene skina gow. - tak, jestem tego cakiem pewna. Pomyl o nieszczciach na morzu. Moe si uratowa jeden lub dwoje ludzi, a czasami dwudziestu tonie. Dlaczego akurat oni? Elizabeth wzruszya ramionami i wesza do domu. W kuchni, zmieniy drewniaki i powiesiy robocze sieni, ubrania zanim weszy do na gwodziach. Wo

obory mieszaa si z zapachem kawy, kaszy i dymu z paleniska. Poranne aromaty. Normanie bardzo dobrze i uspokajajco wpyway na Elizabeth. Ale nie tego ranka. Bo dzisiaj bdzie musiaa wla lekarstwo do jedzenia Leonarda. Sprbowaa sama zawartoci buteleczki i stwierdzia, e nie ma ani smaku, ani zapachu. Miny dwa tygodnie od jej powrotu do Dalsrud, bya ju w trzecim miesicu ciy. Helene pomoga jej poszerzy ubrania, poranne mdoci na szczcie ustpiy. Wkrtce jednak zacznie by widoczne, w jakim jest stanie. Umyy rce w miednicy, stojcej na skrzyni z torfem. - Helene, mogaby wyla wod? spytaa Elizabeth. Musz zmieni skarpety. Przemoczyam sobie. Helene bez sowa wzia misk i wysz a. Elizabeth wsuna rk do kieszeni, by przekona si, e buteleczka wci tam jest. Potem rozejrza a si pospiesznie wok. Gurine nakrywaa st, a Nikoline kcia si o co zaciekle z Olem. Na ni nikt nie zwraca uwagi. I najwaniejsze: taca z kaw i kanapkami zostaa przygotowana, zaraz podadz niadanie

Leonardowi. Elizabeth ostronie wycigna korek z buteleczki. Pospiesznie, niemal niezauwaalnie, wycigna rk nad filiank z kaw. Lekarstwo znalazo si w filiance, a w nastpnym momencie rka dziewczyny wrcia do kieszeni. Zatkaa buteleczk. Zrobione! Wkrtce potem wrcia Helene, a Nikoline chwycia tac i posza do jadalni. - Zmienia skarpety? spytaa Helene. - Co? Skarpety? A tak, w porzdku, - Elizabeth krcio si w gowie, miaa wraenie, e wysz a ze swojego ciaa i stoi obok. Helene przygldaa jej si badawczo. - Czy ty jeste chora, Elizabeth? - Nie, tylko krci mi si w gowie. Ale chyba zaraz przejdzie. Rany boskie, gdyby tak moga opowiedzie Helene o wszystkim! Ale jeszcze nie teraz. Kiedy nadejdzie pora, spyta, czy Helene nie chciaaby wyjecha razem z ni. Tego samego wieczora Leonard zachorowa. Codzienne pracy zostay zakoczone, suce siedziay wok stou z robtkami, rozmawiajc o tym i o owym. Nagle drzwi si otworzyy i wszed Kristian. - Szcz Boe pozdrowi jej z powag, a potem doda: - Tata jest chory. Elizabeth nie wiedziaa, czy to przywidzenie, ale bya pewna, e na ni spoglda szczeglnie dugo. Jakby wiedzia. Chciaa si napi herbaty, ale filianka tak stukaa o talerzyk, e zrezygnowaa. Wrcia do swojej robtki, zauwaya jednak, e zgubia mnstwo oczek. Wstrzymywaa oddech i staraa si patrze na Kristiana, kiedy ten mwi dalej: - Ojciec ley w swoim pokoju, trzeba bdzie przy nim w nocy czuwa. Powanie si o niego niepokoj. Znowu wydawao si Elizabeth, e spojrza na ni jako dziwnie. Natychmiast odwrcia gow w obawie, e si zaczerwieni. - Posaem po doktora mwi Kristian. Moe przyjedzie jeszcze dzi wieczr, albo w nocy, a gdyby nie, to spodziewam si go jutro wczenie rano. Chciaem, ebycie wiedziay. - Czy to powana choroba? Elizabeth usyszaa wasny gos. Natychmiast poaowaa, powinnam sobie odgry jzyk, pomylaa. Czarne oczy Kristiana rozbys y, gdy odpowiada. - Czy ja wygldam na doktora? Elizabeth przypomniaa sobie w asne sowa, kiedy odwozi j przed witami do domu. Teraz jej odda, i to przy wszystkich. - Jak powiedziaem, ojciec czuje si bardzo le mwi znowu Kristian z powag.

Nikoline, to ty bdziesz czuwa przy nim w nocy. Po tych sowach wyszed z kuchni. Elizabeth mia a ochot si rozemia. Nikoline siedziaa z min godn krlowej. Sam fakt, e Kristian zleci jej prac, podnis j we wasnych oczach. Wolaa jednak niczego nie komentowa. - Jak ty moga pyta o co takiego prychna Nikoline, zwracajc si do Elizabeth. Nieoczekiwanie ona te bya powana. To jasne, e choroba jest niebezpieczna, w przeciwnym razie Kristian by nas o tym nie powiadamia . Ale te dobrze ci odpowiedzia zachichotaa. Elizabeth chciaa wyj, e to jej wasne sowa, ale daa spokj. Nie miaa dzisiaj nastroju do ktni z nikim. - Skoro wszystko zrobione, to id do ka powiedziaa, wstajc. Wczka w jej rkach staa si lepka, zwina j i woya do kieszeni fartucha. - Tak, ja te si zaraz kad wtrcia Gurine, odgryzajc nitk, ktr cerowaa podart koszul. Helene i Nikoline rwnie zaczy pakowa swoje robtki. Elizabeth pospiesznie wbiega do pokoju na strychu. Musi si po oy i udawa, e pi, kiedy Helene przyjdzie. Musi si przygotowa do jutrzejszego dnia. Leonard z pewnoci tak szybko nie wyzdrowieje, a Elizabeth musi znale okazj, eby z nim porozmawia. Rano przyjecha ten nowy doktor. By szczupy i blady. Moe sam nie jest cakiem zdrw zastanawiaa si Gurine. W kadym razie jada za mao stwierdzia stanowczo. Nikoline staa na korytarzu i podsuchiwaa, rozumiaa, co doktor mwi. Poznaa dusk mow, kiedy w Christianii uczya si eleganckiego prowadzenia domu. W kuchni toczyy si oywione rozmowy. Nareszcie mieli co roztrzsa. Elizabeth jednak milczaa, staraa si nie zwraca na siebie uwagi. Mimo wszystko czua, e pot spywa jej po plecach. Co bdzie, jeli doktor odkryje, e Leonard dosta opium i przyjdzie lensman? Nie, trzeba si opanowa. Elizabeth nigdy si do niczego nie przyzna! Zreszt wkrtce i tak wyjedzie daleko, jak najdalej od Dalsrud. - Gospodarz mia w nocy wysok gorczk informowaa Nikoline, marszczc swj spiczasty nos. Co zjad, to wypywao z niego z obu kocw. Ale powiem wam jeszcze, e dzisiaj wy bdziecie przy nim czuwa! Wbia spojrzenie w Helene i Elizabeth. Serce Elizabeth bio tak mocno, i obawiaa si, e jej bluzka si porusza. Opanuj si! Zachowuj si jak inni, mylaa. - Oczywicie, e bdziemy odpara swobodnie. To przecie cz naszej pracy. W duchu za pomyla a: Teraz w kocu bd moga powiedzie Leonardowi par sw prawdy. A potem wyjad.

- eby tylko doktor wyciubi nos, to dowiemy si, jak si sprawy maj powtarzaa Gurine z westchnieniem. Wkrtce potem rozlegy si kroki na schodach i gosy w holu na dole. Drzwi z kuchni byy otwarte i Elizabeth wysza, zanim zdya si zastanowi. Natychmiast poaowaa swojego zachowania, ale nie byo odwrotu. Nogi same poniosy j ku drzwiom. Kristian i doktor spojrzeli na ni, wic dygna uprzejmie. - Przepraszam za moj miao, ale bardzo jestem ciekawa, co z gospodarzem. Mwic to, pragna zapa si pod ziemi. Jak mona zachowywa si tak bezmy lnie? - Bardzo przepraszam szepna i chciaa zawrci, ale Kristian j zatrzyma. - Nie, to adna tajemnica. Mj ojciec jest chory, tak - patrzy na doktora, jakby kaza mu wyjania. Pozostae suce te niemiao podeszy i niczym ciekawskie dzieci stay za plecami Elizabeth, chcc usysze, co si dzieje. - Moim zdaniem tu chodzi o zatrucie pokarmowe oznajmi lekarz z powag. Sowa spady na nie jak cios. adna nigdy przedtem nie syszaa takiego okrelenia, domylay si jednak, e musi to by co strasznego. W kadym razie tak to zabrzmia o pospiesznie spoglday po sobie, a Nikoline mamrotaa co pod nosem. Elizabeth czua pulsowanie w caym ciele, podoga uginaa si pod ni lekko. - Musz za potrzeb bkna i wybiega na dwr. Na mrz. Kierowaa si w stron wygdki, gdzie zwymiotowaa. Kiedy wrcia do domu, doktor ju wyjecha, a wszyscy byli zajci swoimi obowizkami. Helene sza na strych. - Teraz ty bdziesz go pilnowa? spytaa Elizabeth, czujc dziwn sucho w gardle. - Tak, kto musi przez cay czas z nim siedzie. Doktor powiedzia to Kristianowi i wyranie. A ty bdziesz moga czuwa w nocy? Elizabeth przytakna. Czy Leonard to zniesie? Miaa wraenie, e krew odpyna jej z twarzy, a pokj krci si wok, potrzebowaa czasu, eby si uspokoi. - Uwaaj, bo zemdlejesz krzykna Helene, schodzc ku niej po schodach. Elizabeth przytrzymaa porczy. - Uffm jak mi si w gowie krci. Wiesz - poklepaa si po brzuchu. Helene kiwaa gow. - Tak, rozumiem - nagle nie byo o czym rozmawia. adna nie lubia tego tematu. To ja ju pjd bkna na koniec Helene i znikna. Kiedy tego wieczora domownicy szykowali si do snu, Elizabeth posza na gr do

Leonarda. Lea w ogromnym ku pod baldachimem z ciemnozielonego pluszu. Poduszki miay biae powoczki z piknymi koronkami. Mgby podzieli si troch swoimi dobrami i nie kaza nam sypia w lodowatych pokojach pod zniszczonymi kocami, pomylaa gniewnie. Dolne czci cian wyoone byy ciemn drewnian boazeri, grne natomiast pokryte perowo-szar jedwabn tapet. Okrgy dbowy st i cztery krzesa obite pluszem dywan, w ktrym stopy dosownie si zanurzay. Przy drzwiach sta biay piec, gospodarz nie marznie po nocach. Na jednej z d uszych cian wisia wielki obraz, przedstawiajcy kobiet. Elizabeth przyjrzaa mu si dokadniej, zasaniaa rk usta, by st umi okrzyk. Obraz przedstawia t sam kobiet, ktr widziaa w oknie na strychu tego dnia, kiedy przyjechaa do Dalsrud! Nie ma najmniejszych wtpliwoci, my laa Elizabeth wzburzona i podesza jeszcze bliej. Nigdy nie zapomni tych oczu, takich ciemnych i intensywnych. Skr kobieta miaa bia jak mleko, co stanowio silny kontrast wobec jej czarnych wosw. Kto to jest? W kadym razie nie adna suca, tak jak pocztkowo Elizabeth mylaa. Gony jk od strony ka sprawi, e si odwrcia. Leonard wierci si przez jaki czas niespokojnie, po czym znowu wszystko ucicho. Elizabeth opada na krzeso przy ku. W cigu ostatnich godzin nie przestawaa my le o nim. Gdyby kto j podejrzewa, e wlaa mu trucizny do jedzenia, Helene co by o tym wiedziaa. Wzrok Elizabeth zatrzyma si teraz na czerwonej, obrzmiaej twarzy w ku. Pierwsze, co zauwaya, to bujny kilkudniowy zarost. W kolorze moczu. Wijce si woski pokryway wikszo twarzy. Nagle Leonard otworzy oczy. Wyglda na zaskoczonego. - To ty tutaj siedzisz? Elizabeth syszaa pogard w jego gosie. Daj mi wody rozkaza. Dysza ciko. - Jasne, e on dostanie wody powiedziaa sodziutkim gosem, przystawiajc mu szklank do ust. Przytrzymywaa j, patrzya, jak woda spywa z grubych warg na podbrdek i szyj. Ale nie zatroszczya si, by go powyciera, nie byaby w stanie zrobi czego tak intymnego. Leonard napi si i zasn. Niespokojnie i gorczkowo przewraca si z boku na bok, ona jednak nawet palcem nie ruszya, by ochodzi jego czoo zimnym kompresem. Wyprostowana siedziaa, gniew wci w niej narasta. Chory jcza i wi si z blu, w kocu znowu otworzy oczy. - Musisz mi pomc wyszepta . - W czym miaabym mu pomaga?

- Ja musz i za parawan. O nie, nie, teraz on bdzie lea spokojnie. Niech pamita, e jest chory protestowaa Elizabeth delikatnie, ale ostrego tonu w gosie nie umiaa ukry. Chory unis si na okciu, zirytowany, e kto stawia mu opr. - Postawia mi si o jeden raz za duo prychn. Elizabeth skrzyowaa rce i pochylia si do przodu. - Tak, no i co z tego? Masz na my li co szczeglnego? - Nie wygupiaj si, achudro. Najpierw wyjedasz z Dalsrud bez pozwolenia, a potem masz miao przysya tu Jakoba z wyjanieniami. Ty przeklta - No, no chichotaa Elizabeth, unoszc w gr palec wskazujcy. Pilnuj swoich ust, nie wypowiadaj takich brzydkich sw. Potem spowaniaa. Dobrze wiesz, e moja mama bya chora i umara, to czego si spodziewae? Niemal wypluwaa sowa. Nie dae mi wolnego dnia, ebym moga si poegna z wasn matk? Oczywicie, to do ciebie podobne. Leonard ciko opad na poduszki. Oddycha z trudem. - Niech no tylko wrc do zdrowia, to ostatecznie ci przegoni. Elizabeth czua, e wszystko si w niej burzy. Musi nad sob panowa, by nie wykrzycze, co o nim myli. Leonard pooy rce na brzuchu i powtrzy: - Teraz pomoesz mi pj za parawan. - A co bdziesz tam robi? spytaa. - A co si robi za parawanem? warkn, czerwieniejc coraz bardziej. Prbowa wsta, ale nie mia siy. Tam stoi wiadro powiedzia w kocu. Musisz mi pomc, ebym do niego doszed. - Uff, jakie to przykre. Jakie przykre, bo ja, saba dziewczyna, sobie z tym nie poradz. - No to sprowad pomoc, idiotko! Elizabeth rozemiaa si i sodziutkim gosem spytaa: - A dlaczeg to? Kiedy ja potrzebowaam pomocy, byam sama. nie pamitasz tego, Leonardzie? - O czym ty, na Boga, pleciesz? Na twarzy chorego wida byo wcieko i panik. Zaraz stanie si co zego. - Nie pamitasz tamtego dnia jesieni za obor, kiedy mnie zgwacie? - Przeklta dziwka, le i sprowad pomoc! krzycza. Elizabeth miaa si. miaa na sobie szar sukienk i fartuch. Teraz wstaa, pooya

rk w dole brzucha i odwrcia si bokiem. - Chyba nie zaprzeczysz, e to dziecko jest twoje powiedziaa, wskazujc niewielkie zaokrglenie na brzuchu. Ale to mnie ju nie obchodzi. - Zamknij si nareszcie, przesta wygadywa te gupoty, dziwko! W tym samym momencie oboje usyszeli brzydkie dwiki dochodzce z ka. Elizabeth musiaa zachichota. - No to teraz le sobie we wasnym gwnie powiedziaa, a powanie dodaa: -Poczujesz troch tej bezsilno ci, jak ja kiedy przeyam. cigne na mnie upokorzenie, wstyd i bl. Zniszczye mnie, Leonardzie. Zniszczye te Helene, ale Bogu dziki z ma Amand ci si nie udao. Jeste potworem, Leonardzie Dalsrud, i mam nadziej, e bdziesz si smay w piekle, kiedy opucisz ju ten wiat! Gos jej dra z gniewu, gdy wypowiadaa te sowa, sowa, jakich nigdy nie spodziewaaby si we wasnych ustach. Leonard przymkn oczy i zbiera siy, zanim si znowu odezwa: - Poczekaj tylko do rana! - I co takiego stanie si rano? spytaa Elizabeth lodowatym tonem. Wypdzisz mnie z domu? spytaa, uchylajc okno, bo spod kodry chorego wydobywa si smrd. Chory nie odpowiedzia, ale Elizabeth domylaa si, o czym teraz myli, wic mwia dalej: - Mam si teraz ciebie ba? O nie! Kiedy si ciebie baam. Tamtego dnia, kiedy mnie zgwacie. Ale ju mam to za sob. Wkrtce wyjedam. Ta choroba brzucha to ostatnie pozdrowienie ode mnie. Wodniste oczy o mao nie wyszy mu z orbit. - Odpowiesz mi za to! Zapamitaj sobie! Elizabeth uwanie studiowaa wzr na jedwabnej tapecie, potem znowu usiada. - Zreszt myl, e opowiem ludziom, jaki ty naprawd jeste. I oczywicie musz im powiedzie, e dziecko jest twoje. I e wzie mnie si tak jak to zrobie z Helene. - Nie zrobiem nic zego, a poza tym nikt ci nie uwierzy. - Moesz zaprzecza, ile tylko chcesz, Leonardzie. Ale i tak kto jednak mi uwierzy. Ludzie lubi dobre historie. To byo tylko takie straszenie. Dobrze wiedziaa, e nikt jej nie uwierzy, ale czu si znakomicie, mogc mu to mwi. Leonard odsuwa si pod cian, jak najdalej od Elizabeth i wistwa, w ktrym lea. - Jeszcze poaujesz rzuci przez rami, odwracajc si do niej plecami. Wkrtce wzruszya ramionami i

zalega cisza. Chory albo zasn, albo udawa, e pi, i tak byo do koca nocy. Pewnie mu si poprawio, mylaa Elizabeth. Nadchodzi czas poegnania z Dalsrud. Kiedy nastpnego dnia przyjecha doktor, Leonard nie y od wielu godzin. Elizabeth bya w szoku. Nigdy nie miaa zamiaru odbiera komu ycia, nawet Leonardowi. Zaamywaa rce, chodzia bez celu po domu. Wszyscy rozumieli, e musi to by dla niej straszne przeycie. Najpierw umar a jej matka, a teraz gospodarz poegna si ze wiatem i to w czasie, kiedy ona przy nim czuwa a. Jasne, e dla takiej modej dziewczyny to ponad siy. Nikoline przyprowadzia Elizabeth do kuchni. Tym razem nie prawia zoliwoci. Zagrzaa jej troch mleka, tymczasem Gurine i Helene przygotowyway zmarego do trumny. Elizabeth odpowiadaa pswkami i tylko wtedy, gdy musia a. - Przypuszczalnie musia co zje powtarza doktor. Ale raczej nie ma powodu zawiadamia lensmana doda uprzejmie. Leonard by czowiekiem prawym i sprawiedliwym, niech spoczywa w pokoju. Nie ma co naraa jego dobrego imienia i reputacji. Kristian te tego sobie yczy. W najbliszych dniach Elizabeth chodzia niczym we nie, przeladowana przez bolesne myli. Czasami miaa wraenie, e stracia rozum. aden normalny cz owiek nie robi przecie tego, co ona zrobia. Chocia nie posiadaa si ze zoci i rozgoryczenia na Leonarda, to przecie nie miaa zamiaru sta si morderczyni. Robia takie wielkie plany, chciaa wyjecha do Bergen albo do Christianii! Teraz nie miaa pojcia, co bdzie. Trzeba czeka. Uspokoi si, chodniej popatrze na wydarzenia. plecach. - Nie. Nic. - Owszem, przecie widz. Spjrz na swoj wczk! Jaka nierwna. Bdzisz my lami gdzie daleko. A ostatnio wci si skarysz, e boli ci gowa i brzuch. Elizabeth zatrzymaa ko owrotek i skulia si. - Troch za duo ostatnio przeyam. Helene przyniosa krzeso i usiada. - opowiedz mi o wszystkim. Po raz pierwszy od mierci Leonarda, Elizabeth miaa ochot paka. Helene si nie myli. Nieustannie boli j gowa, boli j te brzuch. Czy powinna opowiedzie przyjaci ce, co si tak naprawd stao? Czy potem bdzie jej lej? Od wielu dni rozwaaa t spraw, nigdy jednak nie dosza do adnych wnioskw. Co ciebie tak drczy? spytaa Helene ktrego dnia, gaszczc Elizabeth po

- Po prostu jestem w ciy, a mama umara bkna. Poza tym tsknie za domem. Helene uja jej rce. Bawia si chwil cienkimi, drobnymi palcami, a potem powiedziaa: - Tak, no i ta sprawa z Leonardem te sytuacji nie poprawia. Nigdy go nie lubiam, Bg wie, e tak byo. Nienawidziam go bardziej ni kogokolwiek. Ale przecie nie yczyam mu mierci. No zreszt moe, w mylach czasami mi si to zdarzao. Akie kiedy umar, to byo prawdziwe zaskoczenie. Prbowaa si umiecha, ale twarz miaa powan. - I w domu taka ponura atmosfera. Mo e pniej si to ziemni? Elizabeth czua, e dzwoni jej w uszach. Bogu chwaa, e nie powiedziaa Helene nic o lekarstwie. Pospiesznie skierowaa my li na obraz wiszcy w pokoju gospodarza. - Helene, co to za dama jest na obrazie w pokoju Leonarda? spyta a. - To mama Kristiana. Nie widzisz, jacy s podobni? Elizabeth przytakna. Tak, ten sam kolor oczu i wosw. A zatem miaa racj samej chwili zapukano do drzwi. - Halo, Elizabeth wrzasn Ole. Znowu list do ciebie. Mog wej w butach? - Nie. dawaj list. I nie stj tak! Elizabeth wstaa i podesza do niego. Od razu rozpoznaa pismo ojca i guchy bl odka powrci. eby tylko nie stao si co strasznego! Boe kochany, spraw, eby to nie byy ze wiadomoci, prosia w duchu drcymi rkami otwierajc list. Pospiesznie ogarna wzrokiem kartk. Najpierw ojciec pisa , e wszyscy s zdrowi i maj si, jak na te okolicznoci, niele. Maria bardzo za ni tskni, i oczywicie, tskni te za mam. Jest tyle spraw, z ktrymi ojciec sam nie moe sobie da rady. Midzy innymi wkrtce trzeba bdzie wypyn na ryby, a Maria potrzebuje opieki. Nie tylko w czasie, kiedy ojciec bdzie daleko na morzu, ale pniej te. Nie mog cigle liczy na pomoc Dorte. Ojciec rozway wszystko dokadnie i doszed do wniosku, e Mari trzeba odda jakim ludziom. Reszta listu znikna, bo z oczu Elizabeth pociek y zy. - Nigdy! Po moim trupie! Wierchem doni przetara oczy i przeczytaa ostatnie zdania w najwikszym popiechu. Nie jeszcze nie powiedzia Marii, ale musi zrobi to jak najszybciej, chocia bardzo si tego boi. Na koniec yczy Elizabeth wszystkiego najlepszego. - Ze wiadomoci? spytaa Helene. - Tata chce odda Mari na wychowanie obcym ludziom. Nie radzie ju sobie ze wszystkim sam, a wkrtce wypynie na zimowe poowy. Rany boskie, Helene, co ja mam zrobi? Rozszlochaa si Elizabeth i rzucia przyjaci ce na szyj. to upir si ukaza, eby j przestrzec. Ale e ona Leonarda moga co takiego zrobi W tej

Helene gaskaa j po wosach i mamrotaa jakie sowa pociechy, dopki pacz nie usta. - Elizabeth, posuchaj mnie teraz. Moesz zrobi tylko jedno, jeli twoja siostra nie ma trafi do obcych. Musisz jecha do domu i zaj si ma. Elizabeth spojrza a na ni. - Ja nie mog! Dobrze wiesz, e jestem w ciy. Jak to sobie wyobraasz? - Gowa do gry, Elizabeth. Masz rzeczywicie wielki ciar do dwigania, zgadzam si z tob. Ale jeli jeste silna, a moim zdaniem jeste, to dasz sobie rad. Podnie gow i patrz ludziom w oczy, a wszystko bdzie dobrze. - atwo powiedzie rzeka Elizabeth. Ale w yciu to nie takie proste. A masz inn propozycj, to mi j przedstaw powiedziaa Helene ostro. Przepraszam ci dodaa pospiesznie. Ale nie masz wyboru, Elizabeth. Co innego mogaby zrobi? Bdziesz suc kiedy twoje dziecko przyjdzie na wiat, a siostra znajdzie si u obcych? A zreszt na pewno i tak ci wypdz, jak tylko twj stan wyjdzie na jaw. To byy surowe sowa i chocia Elizabeth od dawna to wszystko wiedziaa, to sytuacja wydawaa si gorsza, kiedy Helene zacza o tym mwi. Czua w duszy gbok pustk, jakby wszystkie siy z niej wycieky. Po prostu nie jest w stanie zrobi nic wicej. Wrci do domu i bdzie dwiga swj wstyd z podniesionym czoem, jak radzi Helene. Otara zy i ze szlochem wcigna powietrze. - To pjd zaraz rozmawia z Krystianem. - Przemyj najpierw oczy. Nie wygldasz najlepiej poradzia Helene obojtnie. Wszystko si uoy, zobaczysz dodaa, wycisna mokr szmat i podaa j przyjaci ce. Elizabeth przemya twarz, nie przejmowaa si tym, e jest zapuchnita i czerwona. No to id rzeka ponuro i ruszya cikim krokiem w stron salonu, gdzie przesiadywa Kristian. Zapukaa ostronie i wesza. Kristian siedzia odwrcony plecami do drzwi i patrzy w okno, ale odwrci si, gdy Elizabeth chrzkna. - Tak? Patrzy na ni pytajco. Mia na sobie witeczne ubranie, czarn kurtk i czarne spodnie. Koszula bya biaa niczym wiey nieg, miaa sztywny ko nierzyk. Po mierci ojca Kristian przesta uczestniczy w pracach domowych, wynaj nawet dodatkowego parobka. - Jest co, o czym chciaabym z tob porozmawia zacza Elizabeth, skubic palce. - Ach tak. Nie usidziesz? spyta, wskazujc krzeso naprzeciwko siebie. Elizabeth przykucna na brzegu, zaskoczona, e krzeso jest takie twarde. Mylaa, e jest wycielone puchem.

- Dostaam dzisiaj list od taty. Umilk a na chwil, jakby zbieraa siy. On pisze, e teraz, po mierci mamy, nie daje sobie rady z wychowaniem mojej modszej siostry, Marii. Kiedy raz zacza mwi, sowa gadko pyny z jej ust. Niedugo bdzie musia wyjecha na zimowe poowy, kto w tym czasie musi si zajmowa ma. Zreszt nie tylko wtedy, p niej te. Ojciec pisze, e nie widzi innej moliwoci, tylko odda ma do obcych ludzi. Kristian przeczesa palcami czarn grzywk. - I ty chcesz jecha do domu, eby si ni zaj? - Tak powiedziaa po prostu i czekaa na jego reakcj. Kristian wsta i wpatrywa si w mae szybki okna. Due patki niegu lepiy si do szka. - Dobrze si czua tutaj w Dalsrud? spyta. Tak skamaa i musiaa przygryza wargi, by nie powiedzie wicej nie powiedzie prawdy. Kristian odwrci si do niej i z wielk powag zapyta: - Bdziesz za mn tskni? Patrzya na niego dugo. Czy on sobie artuje? W takim razie jest dobrym aktorem, pomylaa, zwracajc uwag, e w jego wzroku pojawi si jaki bolesny bysk. - Nie wiem, co odpowiedzie na takie pytanie odpara ale myl, e bd tskni za wszystkimi. Way przez chwil jej sowa. - Jak miaa obiecan zapat? - Dziesi talarw i wen z jednej owcy w roku. Ale byam tylko pi miesicy. - W takim razie, powiedzmy, po ow oznajmi zdecydowanie. Elizabeth wstaa z ulg, ale te troch niepewna. Przy drzwiach przystana. - Kiedy bd moga wyjecha? - Zapat przygotuj ci jeszcze dzisiaj. Elizabeth bya zaskoczona, e tak atwo to poszo. Spodziewaa si jednak protestw. Rwnoczenie ogarno j te rozczarowanie. A moe on jest zadowolony, e Elizabeth wyjeda? - To, kiedy wyruszasz, zaley od ciebie doda, odpowiadajc w kocu na jej pytanie. To daleko, bdziesz musiaa dugo i doda. - I? Z jakiego powodu Elizabeth bya pewna, e j odwioz. Moe urazia go tym, e nie powiedziaa, czy bdzie za nim tskni.

rozwizana.

To prawda rzeka stanowczo i wysza. Najwaniejsze, e umowa zostaa

Rozdzia 14
Mrz znowu chwyci i zib by przejmujcy. Biay obok unosi si przy twarzy Elizabeth, kiedy oddychaa. Nos i usta miaa kompletnie zdrtwiae, ale poza tym byo jej ciepo. Szo jej si dobrze, na szczcie, bo doga z Dalsrud do domu jest duga. Poegnanie z mieszkacami dworu byo przykre. Nawet Nikoline gos si trzs, kiedy mwia do widzenia. W gbi duszy Elizabeth jako jej wsp czua. Sanie zaprzone w konia przemkny obok tak szybko, e ledwo zdya uskoczy do rowu. To doktor jecha z pewnoci do chorego. Nawet na ni nie spojrza, ko bieg szybko, rozpryskujc nieg na wszystkie strony. Niczego innego nie moga oczekiwa. Uja wic znowu swoj zniszczon walizk i sza dalej. W drugiej rce trzymaa worek z wen. Kristian przynis jej pienidze i wen, tak jak obieca. Mwi niewiele, yczy tylko wszystkiego dobrego. Elizabeth miaa nadziej, e podzikuje jej za prac we dworze. Przecie nigdy si nie oszczdzaa, tak jak uczono j w domu. Ale teraz ma to ju za sob. Idc prbowaa znale sowa, jakimi wyjani ojcu, dlaczego wrcia. Pierwsze byo oczywiste: wrcia, bo musi zaj si Mari i dlatego, e w domu potrzebna jest kobieca rka. Kto bdzie pracowa w oborze, kiedy ojciec wypynie na ryby, czy zastanawia si nad tym? Z pewnoci rozmawia z Dorte, ale teraz Elizabeth wszystko przejmie, ojciec powinien to zrozumie. Najgorszy problem to jej brzuch. Kiedy powinna poinformowa ojca? Elizabeth przystana. Bya prawie u celu. Po lewej stronie widziaa wie. Na widok znajomych miejsc w sercu pojawia si rado . Jakie to mie uczucie. U stp wysokiej prawie do nieba gry rozoyy si doki, jakby uczepione skay. Torfowe dachy pokrywaa teraz gruba warstwa niegu. Wzrok Elizabeth kierowa si w stron fiordu, nad ktrym unosia si marznca mga. Przenikn j lodowaty dreszcz. Ale ju blisko. Trzeba tylko okry gr i bdzie w domu! Ojciec wychodzi wanie z obory, kiedy Elizabeth mijaa naronik domu. Nis wiadro z mlekiem. O tej porze roku zwierzta trzeba byo obrzdza rano, w poudnie i wieczorem. A zatem jest ju tak pno, pomylaa Elizabeth przystajc. Maria sza za ojcem, usta jej si nie zamykay jak zwykle. - Musz porzdnie zamkn drzwi obory, tak, eby huldra nie wesza do rodka mwia maa z przejciem. - Bo huldra mogaby zamieni nasze zwierzta na swoje, prawda, tato? - Prawda odpar ojciec w powietrze. Mylami by najwyraniej gdzie indziej. Nagle

zobaczy Elizabeth. Dugo sta jak wryty i patrzy, w kocu postawi wiadro w niegu. Nadal jednak sta w miejscu, jakby zobaczy upiora. - No id marudzia Maria, popychajc ojca. a poniewa nie reagowa, okrya go, brodzc w gbokim niegu, po czym znowu wesza na wymiecion ciek. Spojrzaa w gr na ojca, eby sprawdzi, czemu on si tak przyglda, po czym zobaczya siostr. - Elizabeth! wrzasna na cae gardo i pobiega ku gociowi. Obejmowaa uda siostry i tulia policzek do brzucha. - Oj, jaki masz gruby brzuch powiedziaa ze miechem. Elizabeth poczua, e krew odpywa jej z twarzy. To dlatego, e jestem tak grubo ubrana kamaa ochrypym gosem. Jakim sposobem Maria odkrya to, czego doroli nie widz? Ojciec podszed do nich. - Teraz przyjechaa do domu? spyta. Tak, nie mogam pozwoli, eby odda - Elizabeth umilka. Czy ojciec powiedzia Marii, e chce j odda? I czy siostra nie zauwaya, e ona o mao si nie wygadaa? Nie, Maria zajta bya teraz wzrokiem z wen. - Patrz, jaka si zrobiam silna, Elizabeth mwia, unoszc worek ponad gow. Elizabeth umiechna si i przytakna, zanim znowu odwrcia si do ojca. - Porozmawiamy o tym w domu. On przytakn i wzi wiaderko z mlekiem. - Witaj w domu, mimo wszystko bkn, wchodzc przed crkami przez niskie drzwi. Maria wszystkimi swoimi pytaniami rozpraszaa przygniatajcy nastrj. - Jak dugo teraz zostaniesz w domu, Elizabeth? - Na zawsze. Bd si tob opiekowa, kiedy tata popynie do Storvaagen na zimowe poowy. I przez wszystkie pozostae dni. Elizabeth zauwaya, e ojciec ostrzyg maej grzywk. Wypado krzywo, a warkocze si rozplataj. Moe Maria sama si teraz czesze? - Ja jestem dua i wiele rzeczy umiem sama zrobi! Maria wdrapaa si na ko. Ojciec by zajty przy piecu, ale Elizabeth zauwaya, e ledzi jej kade sowo. - No pewnie, e sobie radzisz przytakna Elizabeth. - W takim razie moe bdziemy sobie nawzajem pomaga? Odstawia na bok worek z wen i zwrcia si do ojca: - Dostaa, wen za p roku pracy. I pi talarw. Nareszcie na ni spojrza. - A nie jeste winna tam adnych pienidzy? Elizabeth rozzocia si i odpowiedziaa

szorstko: - Ja tam ani razu nie byam w sklepie, tato. Pienidze dostaniesz na spat poyczki. Wtedy zostanie ci ju tylko pi talarw. Nikomu nic w Dalsrud nie jestem winna, zapamitaj to sobie. Wen moesz sprzeda w sklepie Storvika dodaa, opierajc rce na biodrach. W piecu nareszcie si rozpalio jak naley. Ojciec powiesi saganek z wod na ogniem. - Zrobi co gorcego do picia, pewnie powinna si rozgrza. A nie jeste godna? Mamy jeszcze troch ryby i ziemniakw. Elizabeth podzikowaa i za jedzenie, i za piecie. Bya godna, chocia Gurine przygotowaa jej solidny posiek prowiant na drog. Spotkanie z ojcem wypado nie tak, jak mylaa. Oczekiwaa, e on si ucieszy, tymczasem sprawia wraenie zagniewanego. Jak zareaguje, kiedy dowie si, e crka jest w ciy, nie miaa odwagi nawet sobie wyobraa. Ale zachowanie ojca nie sprawiao jej przykroci, raczej wywoywao gniew. To do niego nie podobne. Przez reszt dnia chodzi ko o siebie niczym obcy ludzie. Elizabeth wci wynajdywaa sobie jakie zajcia, dziki czemu nie odczuwaa tak bardzo tej drczcej ciszy. A przy tym czua na sobie jego wzrok, cokolwiek robia. Jak wtedy, kiedy przygldaa ich ubrania. Niektre byy podarte i wymagay po atania, trzeba zrobi na drutach rkawice i skarpety przed zimowymi po owami, trzeba wypeni skrzyni z jedzeniem dla ojca. o wiele rzeczy chciaa ojca zapyta. Czy ma do jedzenia na te miesice, kiedy bdzie poza domem? Czy jest do weny, by zrobi nowe ubrania? Te wen, ktr przyniosa ze sob, trzeba sprzeda. Ile mog za to dosta? Sprbowaa znowu: - Jutro moesz wzi wen do Storvika i sprzeda. Ojciec nie odpowiedzia. Ale te nie byo to pytanie. Elizabeth dla Marii te znalaza robot. - Maria, pocerujesz te skarpety. Chyba umiesz? - Pewnie, e tak. Przecie na wiosn skocz sze lat. -Bardzo dobrze, ale rb to starannie. Nie byle jak! eby nie trzeba byo poprawi. Elizabeth mwia szorstko, cho tego nie chciaa. Maria umilka. Do obory posza sama. teraz, kiedy wrcia do domu. Chciaa przej wszystko, co uwaa si za zajcia kobiece. eby tylko ojciec si przekona, e jestem w domu potrzebna, pomylaa uraona. Dopiero kiedy Maria zasna, Elizabeth zacza powan rozmow z ojcem. Miaa czas, eby si przygotowa.

- Dlaczego ty jeste zy, tato? Staa porodku kuchni. Gdyby wsta, eby wyj, zastpi mu drog. Ale on siedzia skulony, rce opiera na kolanach. Mocno wyysia, nad czoem porobiy mu si zatoki, stwierdzia crka. Wpatrywa si w podog, odpowiadajc: - Mylaem, e co z cienie bdzie, Elizabeth. - Co masz na myli? - No, dostaa t prac. Byo ci tam dobrze, moga zarabia pienidze. Elizabeth poczua, e ze zoci robi jej si gorco, kiedy wypluwaa z siebie sowa: - A ty by zamieni Mari za to, ebym moga by suc u jakiego bogatego czowieka! Ojciec wyprostowa si i patrzy w okno, w ciemno. Nie potrafi nic powiedzie. To pewnie dlatego, e chcia unikn jej spojrzenia. - Przecie ja bym j z powrotem zabra. to niedobrze, e bdziesz si tu krci po domu i harowa dla mnie rzek cicho. Elizabeth poczua, e zo w niej opada, zagodniaa, podesza do ojca i usiada obok. - Chtnie wypruj sobie yy dla tych, ktrych kocham, ale nie dla w acicieli Dalsrud, za adne pienidze wiata. W kocu ojciec na ni spojrza, zastanawia si przez chwil, a potem powiedzia: - Powinienem ci w takim razie podzikowa. Dobrze jest mie ci znowu tutaj. Potem wsta i poszed do alkierza. Wielkie sowa, jak na niego, pomy laa Elizabeth, kiedy zostaa sama. no to t spraw mamy za sob. Teraz pozostao ju tylko jedno. Nie wiedziaa, czy powiedzie mu o ciy ju teraz, czy zaczeka jeszcze troch. Ostatecznie postanowia czeka. Niech on najpierw przywyknie do tego, e crka znowu jest w domu. Ojciec zabra Mari i popynli na drug stron odnogi fiordu do Storvika. Ojciec zostawi troch weny na wasny uytek, reszt mia wymieni na produkty. Musi mie pod dostatkiem jedzenia, kiedy pojedzie na zimowy po w, a take dla crek, zostajcych w domu. W kadym razie starczy tego, jeli bdzie si oszczdza, uwaa. Troch zreszt te odoy za prace, ktre wykonywa dla Jakoba. Nie by taki cakiem nieprzygotowany. Elizabeth w znacznie lepszym humorze zacza sprzta w domu. Min ledwie miesic, jak std wyjechaa, ale wszystko wymagao dokadnego mycia. Cieszya si, e sprzta w tym maym domku i dla tych ludzi, ktrych kocha i ktrzy, tego bya pewna, doceni to, co dla nich robi. Kiedy w caym domu pachniao mydem, postanowia, e wykorzysta reszt mki,

ktra im jeszcze zostaa. Ojciec z pewnoci przywiezie nowy zapas, a wieo pieczony chleb sprawi im wielk przyjemno. Ciepy dom, pachncy chlebem i mydem czy istnieje co lepszego, kiedy czowiek jest przemarznity i zmczony? my laa, nucc przy robocie. Kiedy chleb by gotowy, nakrya do stou. Gdyby to byo lato, nazbieraaby kwiatw i postawia w oknie. W kocu zobaczya, e wracaj. Ojciec wycign d na brzeg i starannie j zamocowa. Potem wzi Mari na rce i wynis z odzi. Wyjmujc produkty, co mwi do crki. Ona ze zoci tupaa nog, Elizabeth marszczc brwi staraa si zorientowa, o co chodzi, co si tam dzieje? Ojciec pokazywa w stron domu Dorte, w kocu pochyli si i da crce kuksaca w bok. Maria posza ze zoci. Dlaczego ojciec wysa ma do Neset? Elizabeth wci staa przy oknie, gdy ojciec wszed , tupic cikimi butami. Produkty, ktre zoy w skrzyni, postawi z haasem na pododze. Wchodzc, wpuci do izby zimowy chd, jego gos te by zimny niczym ld. - Co ty tam nawyprawiaa w tym Dalsrud? spyta bez wstpw. Nie prbuj zaprzecza! Wciekym ruchem cign czapk z gowy. Niebieskie oczy miotay byskawice. Elizabeth po prostu patrzya, nie bya w stanie wykrztusi ani sowa. Nigdy nie widziaa ojca w takiej zoci. Zreszt czy w ogle kiedy widziaa go rozgniewanego? Zastanawiaa si. on, ktry zawsze podporzdkowywa si poleceniom Ane-Margrethe? - Co masz na myli? spytaa, eby zyska na czasie. - Nie udawa gupszej ni jeste. Cios by celny. Nigdy przedtem ojciec nie powiedzia, e jest gupia. - Wyt umacz mi wyraniej powiedziaa surowo, czujc, e ogarnia j gniew. Ju dostatecznie mocno zostaa sponiewierana! Teraz z tym koniec! - Maria powiedziaa mi to i owo, kiedy pynli my do Storvika. Jeszcze i tak szczcie, e nikt inny tego nie sysza. Maria? Elizabeth pocztkowo nic nie rozumiaa. Nagle wszystkie fragmenty znalazy si na swoich miejscach. Przecie Maria zwrcia uwag, e Elizabeth ma du y brzuch. Czyby powiedziaa o tym ojcu, a on wycign z tego odpowiednie wnioski? - Tato, ja spodziewam si dziecka powiedziaa, patrzc mu prosto w oczy. Kiedy te sowa zostay wypowiedziane, Elizabeth odczua wielk ulg. - Z kim? spyta ojciec bezbarwnym gosem. - Z Leonardem! A zatem powiedziane zostao wszystko, tego nie mona ju cofn. Ojciec gapi si na ni z niedowierzaniem, potem spuci wzrok i patrzy w podog.

Elizabeth te tak zrobia. Wok jego stp powstaa kaua z topniejcego niegu. Po chwili ojciec zaczerpn powietrza i zapyta: - Ale chyba nie posza do ka z Leonardem Dalsrudem z wasnej woli. Nie zrobia tego? Czy w jego gosie brzmia lk, czy nadzieja? - Nie, tato, nie zrobiam. trudno byo jej wypowiada sowa. To niemal gorsze ni wspomnienia tamtego potwornego jesiennego dnia. Nie powtrzya stanowczo. On wzi mnie si. Poczua, e trzeba wyzna wszystko, teraz, w tej chwili. - Poszarpa na mnie ubranie, bi mnie, wyzywa najgorszymi sowami, na koniec mnie zgwaci i teraz jestem w ciy! Tak dobrze mi byo w Dalsrud! Dziecko urodzi si na pocztku lata. Ale teraz Leonard nie yje. Doktor powiedzia, e zaszkodzio mu co, co zjad. Zachorowa i umar. Nagle nie bya w stanie powiedzie nic wicej. Zerwaa si z miejsca, odepchna ojca na bok i wybiega z domu. Musiaa wyj. Ojciec nie moe widzie, jak pacze. Posza do obory i wlizgna si do zagrody dla owiec. Skulona w kbek siedziaa i pakaa, dopki nie zmczya si tak, e nie bya w stanie si ruszy. swoje poocierane palce. Mya i szorowaa dom do zanim ojciec i Maria wrc. No i skoczyo si w ten sposb. Mino sporo czasu, nim ojciec do niej przyszed. Przynis to okrycie ze skr, ktrego uywa do wyjazdw na ryby i otuli j szczelnie. Potem, podpierajc crk, zaprowadzi j do domu. Maria ju wrcia, ale nie mwia wiele. Elizabeth zastanawiaa si, co ojciec jej powiedzia. Maa nie skoczya jeszcze szeciu lat i nie wiedziaa, co moe mwi, a czego nie. Nie miaa na myli nic zego, kiedy paplaa o rnych rzeczach. P niej Elizabeth bdzie musiaa z ni porozmawia. Nie miaa ochoty na jedzenie, czua si bezgranicznie zmczona i chciaa tylko spa. Ojciec te j do tego zachca. - Id i po si, Elizabeth powiedzia agodnie, jakby chcia naprawi wszystko, co ich pornio. Elizabeth nie protestowaa. Wlizgna si pod okrycie, czua, e ciao wolno si rozgrzewa, a sen kadzie czarn zason na wszystkich zych mylach. Nastpnego stanie. dnia podja decyzj. Jens musi si dowiedzie o jej Wczoraj Maria zostaa wysania do Dorte, jej z pewnoci te powiedziaa o brzuchu Jens musi wiedzie, dlaczego z nich nigdy nie bdzie para, ale musi si tego Wpatrywaa czysta, si w by zdy,

Elizabeth. Wkrtce wiadomo rozjedzie si po caej okolicy.

dowiedzie od niej, a nie z krcych po wsi plotek. Miaa szczcie, Jens sta na brzegu i wylewa wod z odzi. Mog wic porozmawia sam na sam. Elizabeth sza ostronie po mokrych kamieniach. Twarz Jensa rozbysa w szerokim umiechu, kiedy j zobaczy. Nie powiedzia jednak nic, sta tylko i czeka. Umiech zgas, kiedy zobaczy powan twarz Elizabeth. - Musz z tob porozmawia, Jens zacza Elizabeth bez powitania i wszelkich tego rodzaju uprzejmo ci. Jens wci na ni patrzy. - Chciaam, eby usysza o tym najpierw ode mnie. Pniej z pewnoci inni te ci powiedz. Chrzkna. Ja nie mog wyj za ciebie za m. Nigdy nie bdziemy mogli by razem. Wcigna powietrze. Jestem w ciy. Widziaa, jak Jens sztywnieje, mwia wic dalej pospiesznie. Leonard Dalsrud wzi mnie si. No to teraz wiesz. W kocu chopak odzyska mow: - Wzi ci si? Przecie nie mg tylko co spowodowao, e to zrobi? Powiedziaa moe co, co le zrozumia? A wic on mnie osdza mimo wszystko, pomylaa i wrzasna: - Co ty sobie my lisz? Gwniarz jeste, Jens. Nie pokazuj mi si wicej na oczy, zapamitaj sobie! Rzucia si do ucieczki po liskich kamieniach. Jens wo a co za ni, ale nie sysza a. Nie chciaa si zatrzymywa, a tym bardziej pyta. Uspokoia si troch dopiero, gdy wrcia do Nymark. aowaa, e tak nakrzyczaa na Jensa, ale wiedziaa, e w najbliszym czasie wielu ludzi bdzie j osdza, musi nauczy si nie dawa. A poza tym, dlaczego mu nie wykrzyczaa, e wcale nie jest lepszy, on ktry spdzi noc razem z Dorte! Ojciec wyszed z szopy na odzie. Nic nie powiedzia, nie przywo a jej do siebie. Sta tylko z rkami zwieszonymi wzdu ciaa i czeka. Elizabeth podesza. - Rozmawiaam z Jensem oznajmia. Powiedziaam mu wszystko. ale on on chyba bierze stron Leonarda. Ojciec wrci do szopy i zabra si do naprawiania sieci, przecina sznurki maym noykiem, inne wzi w supy. Rce pracoway szybko, z wpraw. - Co teraz zrobisz? Spyta w kocu/ - W domu czeka na mnie praca odpara, cho wiedziaa, e on chyba nie o to pyta. - Tak, no tak.

Milczenie trwao dusz chwil, w ko cu kiedy Elizabeth odwrcia si, eby odej, ojciec powiedzia: - Maria jest w domu sama. przypilnuj, eby nie zrobia czego zego. Prbowa si umiecha, jakby chcia doda jej odwagi. Przynajmniej on nie jest na mnie z y, pomyla a Elizabeth. - Mgby wzi te sieci i przyj do kuchni, tato, to nie musiaby tak marzn. - Mylaem, e nie lubisz, kiedy brudz. - Zmieniam zdanie. Odwrcia si i posza do domu. Wiedziaa, e on przyjdzie za ni po chwili. Rozumie, e jest jej teraz potrzebny. W czasie przed wyjazdem mczyzn na zimowe poowy, Elizabeth prawie nie wychodzia z domu, tyle miaa roboty. Maria musiaa przej wikszo domowych obowizkw. Trzeba byo przygotowa skrzynie z jedzeniem dla ojca, ktry zostanie poza domem wiele miesicy. Elizabeth chtnie siedziaa do pna w nocy, z jak robtk na drutach czy szyciem. Ale nikt nigdy nie widzia, eby pakaa, nikomu nie skarya si na to, co j spotkao. Tylko nocami, kiedy wszyscy spali, a ona moga schowa si pod okryciem, pozwalaa sobie na sabo. Kulia si i pakaa. Pakaa dlatego, e mama umara i nad wasnym losem, pakaa dugo, e staa si morderczyni, ktra odebraa ycie innemu czowiekowi i dlatego, e nigdy nie dostanie Jensa. I pakaa, e nie potrafia dotrzyma danej sobie obietnicy, e nie bdzie wicej wylewa ez. Wieczorem przed wyjazdem mczyzn na owiska daa siostrze wolne i sama zaja si obrzdkiem. Maria bya w domu wielk pomoc. Wywiczya si te w robieniu na drutach tak, e par skarpet lub rkawic robia w cigu dwch, trzech dni. Waciwie Elizabeth skoczya ju prac, ale nie miaa ochoty wychodzi. Przykucna w zagrodzie dla zwierzt i drapaa koz po gowie. Kiedy drzwi si otworzyy, bya pewna, e to ojciec albo Maria przyszli jej szuka. A jkna ze zdumienia, kiedy odkrya, e to Jens. Pochyla si w niskich drzwiach. Czapk mia na gowie, ale rkawice zdj. Nerwowo zwija je w palcach. Powiedziaa, e nie chcesz mnie wicej widzie zacz cicho. Ale ja przyszedem mimo to. Wypywamy jutro rano i chciabym przedtem co powiedzie. Elizabeth odwrcia gow, wzia wizk siana, udajc, e jest bardzo zajta. - No to mw, sucha, - Ty mnie le zrozumiaa. Ty mylaa, e ja myl, e ty - sowa m si mieszay bez sensu i musia zacz od pocztku. - Ja wiem, e nie zrobia nic, co by eby Dalsrud mia prawo ci to zrobi. Wiem, e

wzi ci si. Rozumiesz, co mam na myli? Elizabeth odwrcia si ku niemu i wolno wysza z zagrody. - Mwisz, e wiesz, e byam niewinna? - Tak, on nie mia prawa zrobi tego, co zrobi. ale teraz, jak sysz, Leonard nie yje, wic nie musimy o tym wicej rozmawia. Elizabeth o mao si nie rozp akaa z radoci, wiele razy prze ykaa lin, szukajc odpowiednich sw. Wic Jens sysza o mierci Leonarda. Na szczcie jednak nie wypytywa, co j spowodowao. - Dzikuj ci, Jens powiedziaa na p z paczem. Jens zwily wargi kocem jzyka, przesuwa czapk w przd i w ty, jakby go uwieraa, potem powiedzia: - Nadal chc si z tob oeni, Elizabeth. - A co z dzieckiem, ktre urodzi si na pocztku lata? spytaa. Chcesz wzi ten wstyd na siebie? Ludzie bd gada. Co powiedz u ciebie w domu, my lisz, e oni si na to zgodz? Miaa tyle pyta, ale musiaa si powstrzymywa. - Powiemy, e dziecko jest moje, Elizabeth. Na to te oni nie popatrz askawym okiem. Cia przed lubem, ale co mi odpowiesz? - Sama nie wiem odpara nagle wyciszona. Nie wiem, czy mog pozwoli, by zrobi dla mnie co takiego, Jens. Jeste dla mnie za dobry. To nie byoby sprawiedliwe. - Sprawiedliwe dla kogo? Ja chc ciebie za on, Elizabeth. Kocham ci. I wcale nie jestem dla ciebie za dobry. Wprost przeciwnie. Podszed par krokw, ale Elizabeth powstrzymaa go ruchem doni. Spdzisz par miesicy w Storvaagen. Pomyl o tym przez ten czas. Jeli po powrocie do domu nadal bdzie mnie chcia, wtedy ci odpowiem. Jens umiechn si lekko. Jakie on ma biae zby, pomylaa Elizabeth, czujc mrowienie w ciele, o ktrym zdya ju zapomnie. Podanie? Czy nadal jest w stanie odczuwa co takiego? - Uparta jeste, Elizabeth powiedzia, wychodzc. Ale zanim zamkn za dob drzwi, doda: - Ja nie zamieni zdania. Zobaczymy, pomylaa. I zobaczymy, co ja postanowi. Nie jestem ju t, ktr znae, zanim wyjechaam do Dalsrud.

Rozdzia 15
Pierwszego wieczora po wyjedzie mczyzn na owiska, Elizabeth pooya si wczenie, razem z Mari. Siostrzyczka potrzebuje mnie teraz, powtarzaa sobie wiedzc, e to niekoniecznie prawda. To ona potrzebowaa ciepa i blisko ci drugiej istoty. Dom zrobi si pusty i cichy, kiedy mczyni wypynli, a j drczyy ponure myli. Siostry leay przytulone do siebie. Elizabeth opowiedziaa, e potem ma pikne sny. Dziecko prbowao pogodzi si jako ze mierci matki, ale kiedy dotaro do maej, e anio y nigdy ju nie zwrc im zmar ej, pakaa przez wiele godzin. Elizabeth leaa na boku, obejmujc siostr ramieniem. Maria tara oczy i ziewaa. - Tak si ciesz, e nie jestecie ju na mnie li powiedziaa sennie. - A bylimy spytaa Elizabeth. - Tak, za to, e powiedziaa, tacie o twoim duym brzuchu. Ale skd miaam wiedzie, e tego nie wolno mwi? - No tak, nie moga wiedzie, ju ci o tym mwiam. Ale teraz wiesz, e jestem gruba, w brzuchu mam malekie dziecko. I kiedy ono si urodzi, ty zostaniesz ciotk. Maria zmarszczya brwi i zagryzaa doln warg. - Czy bd te ciotk dziecka Dorte? spytaa. Elizabeth poczochra a jej brzowe wosy. - Przecie Dorte nie ma dziecka, ty guptasie. Maria zaprotestowaa gwatownie. - Oczywicie, e ma, dokadnie tak samo jak ty nosi je w brzuchu. Jej brzuch jest troch wikszy dodaa w zamyleniu. - Wiesz, Maria, e brzydko jest kama. Bg si wtedy na nas zoci. W kadym razie jest mu przykro. - Czy anio om te jest przykro? - Tak, im te. - Ale ja nie kami, Elizabeth, ja mwi prawd! Spytaam kiedy Dorte, dlaczego ma taki duy brzuch, a ona powiedziaa, e nosi w nim dziecko. Elizabeth zgasia wiato, szuka a ochrony w ciemnoci, zanim spytaa: - Czy Dorte powiedziaa co jeszcze? - No, powiedziaa, e dostaa prawie cay baleron od Ragny za to, e pomagaa jej przed witami. - Pytaam, czy powiedziaa co wicej o tym dziecku w brzuchu. Maria zastanawia a

si chwil, ale potem wyda wargi. - Nie. ju nic wicej oznajmia zdecydowanie. A dlaczego? - No nic, niewane. Teraz musimy spa. Pocaowaa Mari w gow i otulia j starannie ko dr. - Teraz musisz jeszcze raz powiedzie do mnie przepraszam, bo my laa, e kami mruczaa Maria. Przepraszam ci, Mario. Teraz musisz zamkn oczy i przesta gada, bo w przeciwnym razie nie przyjdzie anio , eby nad nami czuwa. - To ty te musisz zamkn oczy. - Tak, ja te. Elizabeth dugo nie moga zasn. Kiedy w kocu sen nadszed, przynis niespokojne majaczenia. Razem z Jensem Elizabeth sz a przez koci . Brzuch mia a cakiem paski. Kiedy spojrzaa na o tarz, Jens znikn, a brzuch zrobi si wielki. Dorte staa ze swoim dzieckiem na rkach i mwia z umiechem: - To jest dziecko Jensa. Pastor poda Elizabeth list. Byo tam napisane, e sprawiedliwoci musi sta si zado. Pewnego piknego dnia Elizabeth zostanie ukarana za zamordowanie Leonarda Dalsruda. Dopiero wtedy bdzie moga czu si wolna, ale musi zapaci za to yciem. - To nie bya moja wina tumaczya pastorowi. Przerwa jej, kiedy chciaa mwi dalej: - Nawet nie chc tego sucha. Odebraa ycie czowiekowi i musisz ponie kar. Odwrcia si i chciaa uciec. Nagle za ni stan jaki mczyzna to kat, zrozumiaa natychmiast. Mia na twarzy mask. Ale oczy Elizabeth rozpoznaa. To Leonard. Zasonia rk usta, by nie krzycze, kiedy zobaczya siekier. Najwiksz, jak kiedykolwiek widziaa. Nagle znalaz a si w jakim innym, zupenie jej nieznany, miejscu. Bya tam tylko ona i kat. Unis siekier ponad gow do ciosu W tej chwili obudzia si z krzykiem. Bya taka spocona, e nocna koszula lepia si do ciaa. D ugi warkocz si rozplt, w osy miaa potargane. Leaa dugo i rozmylaa o swoim nie. Wszystko w nim byo takie ywe! Przesonia twarz rkami. Moe to nie takie dziwne, ze drcz j koszmary. Mo e to nie bdzie jeszcze przez d ugi czas. Musi nauczy si z tym y. W kocu wstaa, nalaa zimnej wody do miednicy i wymya starannie cae ciao. Poczua si o wiele lepiej. Uczesaa te i zaplot a w osy, ubraa si. potem rozpalia ogie w

piecu, nastawia wod w saganku i posprztaa w kuchni. Zdya zrobi obrzdek i ugotowa kasz, zanim zaczo wita, a nad kominami ssiadw pojawi si dym. Elizabeth wiedziaa, co powinna zrobi - Musz porozmawia z Dorte powiedziaa sama do siebie i posza budzi Mari. - Obud si, moja maa. Poszturchiwaa delikatnie siostr, ale doczekaa si w odpowiedzi jedynie sennego burczenia. Maria nacigna okrycie na gow. - Posypi ci kasz cukrem wabia Elizabeth. - Cukrem? - Tak, cukrem i do o jeszcze masa, jeli szybko wstaniesz. - Czy to prawda? Potargana dziecica gowa wysuna si spod okrycia. Ale przecie dzisiaj nie wita! wita si dopiero co skoczyy. - To prawda. Zrobi to w nagrod, e przedtem si na ciebie z ociam. Maria miaa si i pogadywaa, wkadajc ubranie. - Ale nie sd, e codziennie bd ci tak dogadza ostrzega Elizabeth przez otwarte drzwi. Maria zrobia zoliw min i Elizabeth usyszaa, jak mwi: - Gupia Elizabeth widocznie jednak po aowaa tego, bo zoya rce i dodaa: - Przepraszam was anio owie, i Panie Boe, i Panie Jezu. Nie uwaam, e ona jest gupia. I chciaam podzikowa za jedzenie chocia go jeszcze nie zjadam. wystygnie. I powiedzcie mamie, e za ni tskni skoczya Maria swoj szczegln modlitw, a potem pobiega do kuchni. Elizabeth czekaa do koca niadania, dopiero potem powiedziaa do Marii. - Pjdziemy dzisiaj odwiedzi Dorte. - A dlaczego? Czy to dlatego, e ona te ma dziecko w brzuchu? - Maria! Elizabeth uja pod boki. Do jednej rzeczy musisz si przyzwyczai. Nie pytaj bez koca o kad spraw na niebie i ziemi. - A dla - Maria zasonia usta rk. Potem dodaa ostronie: - Myl, e mogybymy pj po poudniu, ale moliwe, e ty uwaasz inaczej. Elizabeth musiaa si umiechn. - Pjdziemy teraz oznajmia. Ubierz si ciepo, na dworze mrz. - Czy mog o co spyta? szepna Maria, kiedy szy w stron Neset. Co ty si tak grzebiesz, Maria? niecierpliwia si Elizabeth. Jedzenie ci

- Pytaj. - Czy ludzie chodz w odwiedziny tak wczenie rano? - Nie, ale Dorte nie jest w takich sprawach za bardzo uwaajca. Nie mwiy ju nic wicej. Elizabeth prbowaa ustali, co powie, kiedy znajdzie si u Dorte, ale sowa jako si nie skaday. Wiedziaa tylko, e musi to zrobi dzisiaj. Trzeba spraw wyjani przed powrotem Jensa. Dorte bya zaskoczona, ale i uradowana, kiedy przysz y. - Dzie dobry, to tacy gocie przychodz w odwiedziny? spytaa. Elizabeth mia a ochot dowiedzie si, co ma na myli mwic, tacy gocie, ale zrezygnowaa. Pewnie to tylko takie powiedzenie. Nie trzeba wszystkiego rozpatrywa od najgorszej strony. Umiechaa si wic szeroko. - Mam nadziej, e nie przeszkadzamy ci w pracy. - Mj Bo e, nie, wchodcie. Wanie miaam robi herbat . Siadajcie, napijemy si razem. Wic kawy ju nie ma domylia si Elizabeth. Maria znalaza ma szmacian lalk, ktra leaa przy skrzyni z torfem. Pewnie Dorte j uszya, kiedy Maria u niej mieszkaa, pomylaa Elizabeth. Usiady przy stole, przez chwil rozmawiay o pogodzie i wichurach, w kocu Elizabeth postanowia duej nie zwleka. - Sysz, e spodziewasz si dziecka? powiedziaa, wskazujc gow brzuch Dorte. - Tak. Elizabeth zorientowaa si, e Dorte wolaaby o tym nie rozmawia. W takim razie jestemy dwie w takiej samej sytuacji, pomylaa i wstydzia si, wypytujc Dorte dalej: - Musz ci zapyta wprost, kto jest ojcem? Dorte zacisna wargi, skrzydeka nosa poruszay si niespokojnie. - Uwaam, e nie powinno ci to obchodzi. Elizabeth kurczowo ciskaa kubek z herbat, zerkajc pospiesznie na Mari. Maa zajta bya lalk i nie syszaa, o czym p gosem rozmawiaj obie kobiety. Mimo to Elizabeth pochylia si ku Dorte. - Chc wiedzie, czy to nie Jens. Widziaam go kiedy latem, jak wczenie rano wymyka si z twojego domu. Zaprzeczysz? Dorte wpatrywaa si w ni. Elizabeth zauwaya, ze ma niebieskie plamki na zielonych tczwkach. Bya tym zaskoczona. Zawsze mylaa, e oczy Dorte s cakiem

zielone. Bo e, dlaczego ja si wpltuj w tak gupi spraw, pomy laa. Czy to on jest ojcem? Powtrzya jeszcze raz. - Nie odpara Dorte stanowczo. To nie on. - Kamiesz. A co w takim razie on tu robi? - Mia mi naprawi blat w kuchni. - Dorte, ja nie jestem gupia. Jens mi si owiadczy, chc zna prawd. Zalega duga cisza. Dorte uniosa kubek z herbat, ale natychmiast go odstawia. Nie pia, nerwowo obracaa kubek w rkach. Wyglda, jakby powietrze z niej uszo. - To chcesz teraz wyj za m? -Elizabeth nie odpowiadaa. - Tak, Jens tutaj by przyznaa Dorte z westchnieniem. Najpierw jednak opowiem ci co innego. Ot w Storvika mieszka pewien parobek, ktry pracowa tam w jednym dworze. My nie wiem, jak ci to powiedzie. Myl jednak, e on si we mnie zakocha. Powiedzia mi to wiele razy. Ty wiesz, Elizabeth, e ja ju kiedy byam matk, ale mj m uton w morzu. Elizabeth przytakiwaa. Pamitaa o tym. Ale jej my li w tej chwili zajmowao co innego, to mianowicie, e Dorte wspominaa o jakim mczynie. W sercu Elizabeth pojawia si nadzieje. Dorte mwia dalej: - Byli my maestwem przez wiele lat, ale on nigdy mi nie powiedzia , e mnie kocha. Ja jemu te chyba nie. ale dobrze nam byo razem. Teraz jednak wrcimy do tego parobka ze Storvika. Jak to jest dobrze us ysze takie sowa od mczyzny e on jest we mnie zakochany. Powiedzia, e za jaki czas si pobierzemy. Obiecywa tyle dodaa cicho, ze wzrokiem utkwionym w pododze. - Czy kto w naszej wsi o tym wie? spytaa Elizabeth zaciekawiona. Nie mog a poj, e co takiego mogoby przej niezauwaone. - Nie, nie sdz. Ale przewanie plotki do zainteresowanych docieraj na kocu, wic moe no i okazao si, e jestem w ciy. A wtedy on ju mnie nie chcia. Elizabeth przygldaa jej si zmruonymi oczyma. Czy Dorte kamie? Czy zmylia sobie jak histori, by ukry, e spodziewa si dziecka Jensa? Trzeb j o to zapyta. - A co Jens robi tutaj tamtego ranka? - Zaraz do tego dojd. Ten, ktry jest ojcem mojego dziecka, wyjecha . Pojcia nie mam, gdzie si teraz podziewa. Dorte napia si herbaty. Elizabeth posza jej ladem. Napj wystyg. Syszaa, e Maria bawi si lalk na pododze, przemawia do niej dziwnie cienkim g osem:

- Gdzie jest twoja mama? a potem odpowiedziaa wasnym, niszym: - Ley w szopie na odzie. Bdzie tam lee, dopki ziemia nie odtaje, ebymy mogli zoy j w grobie. Ale anio owie zabrali j do nie wiem, jak to si nazywa, ale to jest w niebie. Elizabeth poczua bl w sercu i odwrcia si z powrotem ku Dorte. - Powiedz mi teraz o Jensie. Po to przyszam. - Byam zaamana po tym, jak zostaam tak paskudnie zdradzona mwia Dorte przygnbiona. Rozpaczaam, ja moesz zrozumie, jak to jest? - tak odpara Elizabeth z naciskiem, ale Dorte chyba tego nie zauwaya. Mwia dalej: Zwabiam tutaj Jensa. Skamaam mu, e trzeba naprawi mj kuchenny blat. Pytaam, czy mgby to zrobi. Elizabeth, nieatwo jest o czym takim mwi, ale ja prbowaam uwie Jensa. Elizabeth zauwaya blady rumieniec na policzkach tamtej. - Jens si rozzoci i uciek std. Dorte wstaa i przyniosa kocio ek z herbat. Chcesz jeszcze? Elizabeth pokrcia przeczco gow. A wic Jens by zy i uciek. Powinna bya zna go na tyle, by wiedzie, e on si nie zada z inn kobieta. Ale zazdro trudno opanowa. - No a co robi rano? spytaa, bo nagle ogarny j wtpliwoci. - Wieczorem zostawi tutaj desk, ktr wzi Jakubowi. Widocznie chcia odoy j na miejsce, zanim Jakbob co zauway. Nie jestem pewna, co o tym mwi. Zreszt pniej niewiele z nim rozmawiaam. Jens mnie unika. Elizabeth wpatrywaa si w due patki niegu, spadajce na ziemi. Prbowaa ledzi jeden z nich wzrokiem, ale nie bardzo jej si to udawao. Odsuna od siebie kubek, miaa mdoci ze wstydu. Jakim ona w aciwie jest czowiekiem? Podejrzewaa Jensa. Pamitaa tamten poranek, kiedy zobaczya, jak Jens wychodzi z domu Dorte. Nis desk pod pach. A wic Dorte mwi prawd. - Dzikuj, e mi o tym wszystkim powiedziaa, Dorte rzeka, wstajc. - Musisz ju i? - Tak, nie bd ci duej przeszkadza. Ja zreszt te mam w domu zajcia. To bya wymwka. Oczywicie, mogaby posiedzie jeszcze troch, ale nie bya w stanie. Musi przemyle tyle spraw. W nastpnych tygodniach waciwie cay czas przeznaczaa na przygotowanie dziecicych ubranek. W domu byo to, co zostao po niej i po Marii. Niektre rzeczy wymagay reperacji, inne naleao przerobi. Znalaza kilka powijakw i koszulek, poza tym

dwie sukienki, w ktre moe bdzie ubra rwnie chopca. Ale na sam myl, e mgby si urodzi chopiec, kolejny Leonard, ogarniay j zimne dreszcze. W ko cu ubranka zostay uoone w niewielkiej skrzyni. Elizabeth zajmowa a si tym gwnie wieczorami, kiedy wszystkie inne zajcia miaa ju za sob, a nie chciaa si jeszcze ka. Bo gdy tylko zasypiaa, pojawiay si koszmary. Niech Bg spojrzy na mnie askawym wzrokiem tego dnia, kiedy bdzie mnie sdzi te sowa powtarzaa w duchu czsto. Elizabeth skoczya naprawia koszulk i odgryzaa nitk. - Pomyle, e czowiek moe tu by taki maleki szepna, unoszc w gr jedn koszulk. I wtedy poczua, najpierw jakby tchnienie wiatru. Siedziaa bez ruchu, wstrzymujc oddech. Teraz! Kolejny, niemal niezauwaalny ruch, ale tym razem bya pewna. To maleka rczka albo nka, ktra si porusza. - To bdzie dziewczynka powiedziaa gono. Po prostu wiedziaa, e tak bdzie, bya taka pewna, jakby kto jej o tym powiedzia. Moje dziecko, moja maa dziewczynka! Po raz pierwszy pogaskaa rkami brzuch z mioci. Bd o ciebie dba. W kocu marca mczyni wrcili. Elizabeth posza z Mari na brzeg, by ich powita. Siostrzyczka od razu rzucia si ojcu na szyje, niczym nieskrpowana, jak zawsze. Elizabeth jednak zadowolia si uciskiem jego rki i sowami przywitania. Nie naleao okazywa radoci z tego, e bliscy wrcili cao i zdrowo do domu. Uczucia trzeba ukrywa, nic innego nie uchodzi. Podesza do Jensa, ktry sta nieco z boku i czeka. Przed wyjazdem zada jej wane pytanie. Ona odpowiedziaa, e si zastanowi, dajc mu czas na zmian zdania. - Witaj w domu, Jens. - Dzikuj umiechn si niepewnie. Wosy mia bardzo dugie, odgarn je na bok rk. Chyba dawno te si nie goli. Zarost mia teraz gsty, przecie w maju skoczy osiemnacie lat. - Rozmylie si? Zapytaa ostrym gosem, niepewna, czy odway si spojrze mu w oczy. Ona sama podja decyzj. Okres oczekiwania by dugi, rozmylaa nieustannie. - Nie, powtrz to, co powiedziaem odpar Jens bez wtpliwoci w gosie. A co z tob? - Tak. Ja mwi tak, Jens, jeli w dalszym cigu chcesz si ze mn oeni. Umilka na chwil. I jeli podtrzymujesz wszystko, co powiedzia e, to moesz powiedzie Jakubowi i Ragnie. Chocia boj si, e oni nie bd zadowoleni. Jens spojrza przed siebie, potem obj jej barki. Przez chwil baa si, e j poca uje na oczach wszystkich.

- Nie myl o tym, Elizabeth. Powiem, e to moje dziecko. I zawsze tak ju bdzie. W kocielnych ksigach te tak zapiszemy. Kocham ci, Elizabeth. Nagle Elizabeth przypomniaa sobie sowa Dorte. Parobek ze Storvika by jedynym mczyzn, ktry powiedzia, e j kocha. Umiechna si teraz do Jensa, czujc, e wypenia j wielka rado . - Spotkamy si w szopie na siano dzisiaj wieczorem, po obrzdku? spyta Jens, zniajc gos, by nikt go nie usysza. A przedtem porozmawiam z Ragn i Jakobem. Zawsze o swoich przybranych rodzicach mwi po imieniu, nigdy nie nazwa ich mam i tat. Uwaa to za nienaturalne, chocia wychowywa si u nich od tylu lat. Elizabeth skina gow, po czym posza z innymi do domu. Ojciec czeka na kpiel i solidny posiek. Trzeba oprni jego skrzyni, posortowa ubrania i to, co ewentualnie zostao z zapasw. Ale praca j cieszya, czas do wieczora szybciej minie. Miaa nieprzyjemne poczucie, e przybrani rodzice Jensa nie uciesz si wiadomoci. - No i jak poszo? spytaa Elizabeth szeptem, kiedy siedzieli ju na sianie. - Bardzo dobrze, ju ci mwiem. Niepotrzebnie si martwia. - Powiedziae, e jeste ojcem dziecka? - Mhm Jens rozpina guziki swojej samodziaowej kurtki. Elizabeth poznaa po jego minie, e jednak nie wszystko jest w porzdku. Zwaszcza e unika jej spojrzenia. - Kamiesz powiedziaa stanowczo. Jestem pewna, e Ragna nie przyja tego z rado ci. Zauwaya, e plecy Jensa sztywniej, mwia wic dalej: - Ona miaa w stosunku do ciebie inne plany i na pewno wpada w zo, kiedy jej o nas powiedziae. Wiem, ze dla niej to okropne, nie chce mie nic wsplnego z t histori. Ale Jakob wzi ci w obron. On jest zupenie inny. Jens odwrci si i wpi spojrzenie w Elizabeth. - Skd ty to wiesz? Miaa widzenie? Pokrcia gowa. Ale wiem, jacy s twoi przybrani rodzice. i czytam w tobie jak w otwartej ksidze. - No dobrze, Ragna bya za przyzna Jens niechtnie. Ale ja uderzyem pici w st i powiedziaem, e zrobi co zechc. No i tak bdzie. Wemiemy lub najszybciej, jak to moliwe i przeprowadzimy si do naszego domu. - Jakiego domu? - Do starej chaupy w Dalen. Jakob powiedzia, e od tej pory zagroda bdzie twoja i moja. To prezent lubnych od nich.

Elizabeth pooya si na sianie i wpatrywaa w powa. Ten dom zawsze budzi w niej nieprzyjemne uczucia, cho nie wierzya w adne huldry i inne pozaziemskie istoty. Ale przecie musz gdzie mieszka, a prezent jest wspaniay. - To strasznie mie z ich strony powiedziaa. - Oni przez cay czas mieli taki zamiar, e dostan t zagrod, kiedy si oeni. Dzieciom Heimly jest Olav. Pooy si przy niej, znalaz jakie dugie dbo i askota j po policzku. Kiedy odepchna go, spyta: - A to lubisz bardziej? Potem zacz caowa jej policzki. Elizabeth przechylia gow, by mg bez trudu dosta si do jej szyi. Czua rozkoszne mrowienie w caym ciele i przymkna oczy. Rka Jensa zakrada si pod kurtk i bluzk. Odnalaz brodawk piersi i zacz j ostronie pieci. Elizabeth pojkiwaa cicho z rozkoszy, czekajc na wicej. Jens przysun si bliej, unis jej spdnic i po oy rk na udzie, a potem prbowa si na niej po oy. Panika przenikna Elizabeth niczym byskawica. Nagle nie moga oddycha. Jens wydawa jej si ciki niczym gra. Gwatownie odpychaa jego rce. Pojawi si zapach Leonarda, tamten widok, przeraenie Miotaa si pod nim jak szalona. - Id std! Pu mnie wrzeszczaa. Jens puci natychmiast i odsun si na bok. Zdezorientowany siedzia i patrzy. - Co si dzieje, Elizabeth? Czy zrobiem co zego? Oddychaa pospiesznie, krcio jej si w gowie, po perli si na czole. - Przerazie mnie wyszeptaa. Wrcio do mnie to jak Leonard mnie gwaci. Jens dugo nic nie mwi. Elizabeth czua si niepewnie. Czy zoci si na ni? Czy teraz sobie pjdzie? Chciaa zapyta, ale obawiaa si tego, co jej odpowie, Dlatego milczaa, wpatrujc si w siano. - Mog poczeka rzek Jens po prostu. Pniej z pewnoci bdzie lepiej. - Mgby? spytaa niemiao. - Tak, ja jestem cierpliwy umiechn si. I dotrzymuj obietnic. Elizabeth moga tylko podzikowa, ale nie bya taka pewna, Jens nie wie przecie nic o morderstwie. Po wielu nocach koszarw, Elizabeth podja decyzj. Musi powiedzie Jensowi, co

zrobia, a on niech postanowi, co dalej. Czy bdzie chcia zameldowa o niej lesmanowi, czy te wybaczy jej i zechce y, dwigajc razem z ni to kamstwo. Dygotaa z emocji. Jens jest miy, ale nikt nie jest miy do tego stopnia. w najlepszym razie pewnie j zostawi, nie mwic dlaczego. Wyobrania podsuwaa liczne i straszne obrazy, jak to bdzie w przyszoci. Ale teraz Elizabeth ju wicej nie zniesie. Miaa ble brzucha, wci j mdlio, stracia apetyt. Wiedziaa, e od tego nieustannego rozmylania za wiele ostatnio przeya. Drczy j dziwny niepokj, kiedy sza do Heimly. W wielu miejscach na wysypanej kamieniami drodze nieg stopnia, ale na polach i wyej w grach zalega jeszcze grub warstw. Spokojny fiord mieni si w wiosennym socu. Zapach wodorostw przypomina o czekajcej j pracy. Trzeba zbiera wodorosty na pasz dla zwierzt, bo siano si koczy. Przejmujco zimny wiatr wdziera si pod spdnic i przenika szary, robiony na drutach sweter. Elizabeth przystana, rozgldajc si wok, znowu pojawi si ten niepokj. Tym razem silniejszy. I nagle zrozumiaa, co ma si sta. Przepenia j niezrozumiay strach, przez chwil zastanawiaa si, czy nie zawrci. Ale jako si opanowa a i stanowczym krokiem pokonaa ostatni kawaek drogi. Jens sta na podwrzu i rba drewno. Umiechn si radonie i od oy siekier. - Dobrze, e przysza, to pomoesz mi z osek. Siekiera si stpia. Zrobia, o co prosi. Wielokrotnie wcigaa gboko powietrze, by powiedzie, z czym przysza, ale za kadym razem opuszczaa j odwaga i ani jedno sowo nie pado. Trzeba tylko zacz, pomylaa, tylko jedno jedyne sowo, a potem ju pjdzie. Czy to musi by takie trudne? Ale duej nie jestem w stanie sama dwiga tajemnicy. Jens bada siekier i zadowolony stwierdzi, e jest ostra i powiedzia: - Pomyl, ilu to ludzi zostao citych siekier . Elizabeth zadraa, jakby miaa dreszcze. Na taki moment czekaa. Teraz trzeba tylko zacz opowiada. - Dlaczego to mwisz? usyszaa wasne pytanie. Jens wzruszy ramionami. - Tak tylko mi si przypomniao, opowiedzie ci jedn histori? spyta, wracajc do pracy. - Opowiedz odpara, czujc, e tchrzy. Jeszcze raz chc odsun ca spraw. - y sobie pewnego razu na Lofotach jeden czowiek, ktry mia narzeczon. Byli w sobie strasznie zakochani. Ale po pewnym czasie dziewczyna sta a si brzemienna i wtedy on nie chcia mie ju z ni do czynienia. Byo mu na imi Knut, a jej Berit. No i ten Knut on by troch dziwny, bo wci nosi przy sobie siekier. Ktrego razu zaprosi Berit na

przejadk odzi. Ale kiedy znaleli si ju na wodzie, wypchn dziewczyn. Berit krzyczaa i trzymaa si mocno burty. No to ten Kunt uderzy j po plecach siekier, dziewczyna si utopia! I wiesz co si stao dalej? Elizabeth krcia gow wbrew swojej woli. Dlaczego on opowiada t histori. - Kunt zosta zapany mwi Jens, dalej rbic drewno. I zosta city, a jego gow wbito na pal i wystawiono na widok publiczny. Elizabeth czua powracajce mdoci. Raz po raz przeykaa lin, w ko cu pobiega do potu i wymiotowaa. - Id sobie! warkna, kiedy chcia j pociesza. Nie musisz mnie oglda w takim stanie. Odszed par krokw, a ona tymczasem nabraa gar niegu i zasypaa wymiociny. - Przepraszam ci, Elizabeth. To byo nieroztropne z mojej strony. Powoli docieray do niej jego sowa. Czy on wie, dlaczego zareagowaam w ten sposb? Boe kochany, ja nie chc umiera. Jeszcze nie teraz! Jestem przecie taka moda. - Nie mylaem, e w ciy zrobia si taka wraliwa powtarza Jens. Z wdzicznoci przymkna oczy. Chopak niczego si nie domy la. - Skd wzie t histori? spytaa, zwracajc si do niego. Chciaa po prostu co powiedzie, ale sowa, ktre teraz od niego usyszaa, sprawiy, e omal nie zemdlaa. - Od lensmana. On jest tutaj. Jens zmieni ton, w jego gosie wyranie byo sycha dum. Powiedziaem mu, e mamy zamiar si pobra. Zacz mnie wypytywa o ciebie. Wczeniej by u was, ale nikogo nie zasta. Elizabeth poczua pulsowanie pod skr. Dolna warga draa jej nerwowo. Chciaa przykry j doni, eby to powstrzyma, ale nie bya w stanie si poruszy. Lensman nie przychodzi z wizyt do takich ludzi jak ja, eby porozmawia o pogodzie, pomylaa. Oni odkryli, co zrobiam. Teraz postawi mnie przed sdem. Morderstwo musi zosta ukarane mierci. Jak mogam sobie wyobraa, e unikn odpowiedzialno ci? Moe pozwol mi y, dopki nie urodz dziecka. To bdzie takie mae odroczenie, ale pniej na pewno zetn mi gow! Dyszaa ciko. Co musi powiedzie! - Tata i Maria pojechali do Strovika wykrztusia. A ja byam w oborze. Napotkaa spojrzenie Jensa. Sprawia wraenie zatroskanego. Jaki cie, ktry dostrzega kcikiem oka sprawi, e odwrcia gow. To lensamn. Szed prosto do niej! Elizabeth wpatrywaa si w rosego mczyzn w czarnym paszczu. Wielkie, szare wsy dominoway w jego twarzy. Ale to, co widziaa przede wszystkim, to jego oczy. Stalowoszare, stanowcze, paralioway j. Staa jak wryta. I nagle poczua palcy bl w dole brzucha. Jkna przeraona i skulia si.

Teraz strac dziecko, pomylaa.

Você também pode gostar