Escolar Documentos
Profissional Documentos
Cultura Documentos
NA
ŚCIEŻKACH
NAUKI
W 1997 roku w serii ukazały się:
Krzysztof Ciesielski, Zdzisław Pogoda: Diamenty matematyki
Rudolf Kippenhahn: Na tropie tajemnic Słońca
Ken Croswell: Alchemia nieba. Opowieść o Drodze Mlecznej,
gwiazdach i astronomach
Francis Crick: Zdumiewająca Hipoteza, czyli nauka w poszukiwaniu
duszy
Robert Zubrin, Richard Wagner: Czas Marsa. Dlaczego i w jaki sposób
musimy skolonizować Czerwoną Planetę
Peter Coveney, Richard Highfieid: Granice złożoności. Poszukiwania
porządku w chaotycznym świecie
Roger Penrose: Makroświat, mikroświat i ludzki umysł
Susan Quinn: Życie Marii Curie
>-^^-sffV^-
W 1998 roku w serii ukazały się:
James Shreeve: Zagadka neandertalczyka. W poszukiwaniu rodowodu
współczesnego człowieka
Donald Goidsmith: Największa pomyłka Einsteina? Stała kosmologiczna
i inne niewiadome w fizyce Wszechświata
Frank E. Manuel: Portret Izaaka Newtona
J. D. Macdougall: Krótka historia Ziemi. Góry, ssaki, ogień i lód
W przygotowaniu:
Michael White, )ohn Gribbin: Darwin. Żywot uczonego
Igor Nowikow: Rzeka czasu
AMIR D. ACZEL
WIELKIE TWIERDZENIE
FERMATA
Rozwiązanie zagadki
starego matematycznego problemu
Przełożył
Paweł Strzelecki
Prószy^ski i ^l<a
Warszawa 1998
Tytuł oryginału
FERMATS LAST THEOREM
Uniocking the Secret
of an Ancient Mathematical
Problem
Copyright(c)1996
by Amir D. Aczel
Ali rights reserved
Projekt okładki
Katarzyna A. jarnuszkiewicz
Zdjęcie na okładce
Science Photo Library/EAST NEWS
Rysunki na podstawie
wydania amerykańskiego
Krzysztof Biatkowski
ISBN 83-7180-655-8
Wydawca
Prószyński i S-ka
02-651 Warszawa,
ul. Garażowa 7
Druk i oprawa
Łódzka Drukarnia Dziełowa
Spółka Akcyjna
ul. Rewolucji 1905 r. nr 45, Łódź
Strona 1
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
SŁOWO WSTĘPNE
W czerwcu 1993 roku stary przyjaciel z Kalifornii, Tom
Schulte, odwiedził mnie w Bostonie. Siedzieliśmy
w słonecznej kawiarni na chodniku Newburry Street, a przed
nami stały napoje w wysokich, oszronionych szklankach. Tom
przerwał głębokie rozmyślania nad niedawnym rozwodem,
zwrócił się w moją stronę i rzekł: "Przy okazji, właśnie udowod-
niono wielkie twierdzenie Fermata". Pomyślałem, że to na pew-
no jakiś nowy żart, a Tom z powrotem zaczął wpatrywać się
w chodnik.
Dwadzieścia lat wcześniej Tom i ja byliśmy studentami ma-
tematyki na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley i dzielili-
śmy ten sam pokój w akademiku. Wielkie twierdzenie Fermata
było częstym tematem naszych rozmów. Dyskutowaliśmy też
o funkcjach, zbiorach, ciałach i topologii. Kto był studentem
matematyki, nie sypiał wiele, gdyż nasza droga życiowa jeżyła
się wprost od trudności. To właśnie odróżniało nas od studen-
tów większości innych dziedzin. Czasem nawet dręczyły nas
nocą matematyczne koszmary - trzeba było udowodnić to czy
inne twierdzenie, zanim nadejdzie ranek. Ale wielkie twierdze-
nie Fermata? Nikt nigdy nie wierzył, że zostanie udowodnione
za naszego życia. Twierdzenie było tak trudne l tak wielu ludzi
próbowało się z nim zmierzyć przez ponad trzysta lat. Mieliśmy
Strona 2
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
SŁOWO WSTĘPNE • 9
nie miał racji. Zwracać uwagę należało nie tylko na nazwisko
Andrew Wilesa. Powinienem był - albo raczej powinniśmy byli
wszyscy - wiedzieć, że dowód wielkiego twierdzenia Fermata
wykracza daleko poza pracę jednego matematyka. Na równi
z Wilesem laury należą się także Renowi Rlbetowi, Bany'emu
Mazurowi, Góro Shimurze, Yutace Taniyamie, Gerhardowi
Freyowi i wielu innym. Ta książka opowie Warn całą historię,
także tę zakulisową, rozgrywającą się z dala od świateł sceny
l gazetowego zgiełku. Będzie to także historia intryg, podstępu
oraz zdrady.
AMIR D, ACZEL • 13
kami swych badań zazwyczaj się dzielą. Rezultaty swej pracy
matematycy rozprowadzają bez ograniczeń w formie tzw. pre-
printów (wydruków wstępnych), zbierając dzięki temu komen-
tarze otoczenia, pomocne później, gdy trzeba nadać ostateczną
formę artykułowi tuż przed opublikowaniem. Ale Wiłeś nie
wręczał preprintów i nie dyskutował o swej pracy. Tytuł jego
wykładów: Formy modułowe, krzywe eliptyczne i reprezentacje
Galois nie pozwalał nawet specjalistom domyślić się, w którą
stronę zmierza autor. W miarę upływu czasu atmosfera gęst-
niała od plotek.
Już pierwszego dnia Wiłeś nagrodził zainteresowanie dwu-
dziestu słuchaczy zebranych w skupieniu na jego wykładzie
nieoczekiwanym l potężnym twierdzeniem, a przecież to byt
dopiero początek. Zostały mu jeszcze dwa wykłady. Co miały
przynieść? Dla wszystkich stało się jasne, że wykłady Wilesa
to miejsce, gdzie należy bywać. Napięcie rosło w miarę gro-
madzenia się w sali wykładowej tłumu wyczekujących mate-
matyków.
Drugiego dnia Wiłeś zwiększył tempo wykładu, przynosząc
ze sobą ponad dwieście stron zapełnionych wzorami i rachun-
kami; formułował nowe twierdzenia i ich długie, abstrakcyjne
dowody. Sala była wypełniona po brzegi. Wiłeś znów nie dał ni-
komu poznać, dokąd właściwie zmierza, pisząc beznamiętnie
kredą po tablicy. Gdy nadszedł czas na przerwę, zniknął z sali.
Następnego dnia, w środę 23 czerwca 1993 roku, odbył się
jego ostatni wykład. Zbliżając się do sali wykładowej. Wiłeś
musiał torować sobie drogę w tłumie. Ludzie stali na zewnątrz,
blokując wejście, a sala pękała w szwach. Wiele osób miało ze
sobą aparaty fotograficzne. Gdy Wiłeś ponownie wypełniał ta-
blicę nie kończącymi się wzorami l twierdzeniami, emocje sięg-
nęły zenitu. "Wykład Wilesa mógł mieć tylko jedną kulminację,
tylko jedno zakończenie" - powiedział ml później profesor Ken
Ribet z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Wiłeś koń-
czył ostatnie linijki swego dowodu enigmatycznej i zawiłej hi-
potezy, tzw. hipotezy Shimury-Taniyamy. A potem dopisał
jeszcze jedną, ostatnią już linijkę, zawierającą przeformułowa-
ną wersję twierdzenia sprzed stuleci, wersję, która, jak to udo-
AMIR-D. ACZEL • 15
siedemnastego stulecia; stulecia, które skądinąd było areną
działań kilku najtęższych matematycznych umysłów wszech
czasów.ł
Na trzynaście lat przed urodzeniem slr Izaaka Newtona Fer-
mat rozwinął podstawowe idee rachunku różniczkowego. Było
to Jedno z jego najbardziej oszałamiających osiągnięć. Na ogół
bowiem uważa się, że to Newton oraz współczesny mu Got-
tfried Wilhelm Leibniz stworzyli teorię - zwaną dziś rachun-
kiem różniczkowym i całkowym - pozwalającą na zastosowa-
nie matematyki do opisu ruchu, sił, przyspieszeń, kształtu
orbit ciał niebieskich i innych zjawisk, które podlegają cią-
głym zmianom.
Fermat fascynował się dziełami matematycznymi starożyt-
nych Greków. Być może do swej koncepcji podstaw rachunku
różniczkowego doszedł właśnie podczas studiowania prac kla-
syków matematyki greckiej, Archimedesa i Eudoksosa, żyją-
cych odpowiednio w III i IV wieku p.n.e. Dzieła starożytnych,
dostępne wówczas w łacińskim przekładzie, Fermat czytywał
w każdej wolnej chwili. Jako zdolny prawnik pracował, jeśli
wolno tak powiedzieć, na pełnym etacie, lecz dużo czasu
poświęcał swemu hobby. Pasjonowały go próby uogólniania
dzieła starożytnych i odnajdywanie nowego piękna w ich zapo-
mnianych w ciągu wielu wieków odkryciach. Kiedyś powie-
dział: "Znalazłem bardzo wiele niezmiernie pięknych twier-
dzeń". Owe twierdzenia Fermat miał zwyczaj notować na
marginesach egzemplarzy tłumaczeń starożytnych dzieł, które
do niego należały.
Fermat był synem Dominlque'a Fermata, handlarza skóra-
mi i zarazem drugiego konsula2 w mieście Beaumont-de-Lo-
magne. Matką uczonego była Klara de Long, która pochodziła
z rodziny sędziowskiej. Fermat urodził się w sierpniu 1601 ro-
ku (ochrzczono go 20 sierpnia w Beaumont-de-Lomagne). Ro-
dzice wykształcili go na prawnika. Chodził do szkoły w Tulu-
1 E. T. Beli: Men of Mathematics. Simon and Schuster, Nowy Jork 1937, s. 56.
2 Mianem konsulów w ówczesnej Francji określano m.in. sędziów wybranych
Spomiędzy kupców (przyp. tłum.).
AMIR D. ACZEL • 17
nagryzmolone na marginesie twierdzenie za fakt ważny i dodał
je do kolejnego wydania Jednego z tłumaczeń starożytnych
dzieł.
Jak wynika z licznych opisów. Fermat wiódł życie spokojne,
stabilne, wolne od nieoczekiwanych i gwałtownych zdarzeń.
Pracował godnie i uczciwie, w roku 1648 został mianowany na
ważne stanowisko radcy królewskiego w parlamencie Tuluzy.3
Piastował Je aż do śmierci w 1665 roku. Biorąc pod uwagę
ogrom pracy Fermata na rzecz Korony Francuskiej, służbę któ-
rą pełnił umiejętnie, sumiennie i z oddaniem, wielu historyków
Jest zadziwionych, że starczało mu jeszcze czasu i sił umysłu
na uprawianie pierwszorzędnej matematyki, i to na dużą ska-
lę. Jeden z ekspertów francuskich sugeruje nawet, że oficjalna
praca Fermata była cenną pomocą w jego matematycznych
studiach, do obowiązku bowiem francuskich radców parla-
mentarnych należało zmniejszenie do minimum liczby nieofi-
cjalnych kontaktów (po to, by uniknąć pokusy łapownictwa
l innych przekupstw). Ponieważ Fermat z pewnością potrzebo-
wał odprężenia po ciężkiej pracy, a życie towarzyskie musiał
ograniczyć, matematyka prawdopodobnie stała się dlań pożą-
danym wytchnieniem. Pomysły związane z rachunkiem róż-
niczkowym nie są bynajmniej jedynym osiągnięciem Fermata.
Dzięki Fermatowi rozkwitła teoria liczb. Ważne miejsce w tej
teorii zajmuje pojęcie liczby pierwszej.
Liczby pierwsze
Liczby jeden, dwa i trzy są liczbami pierwszymi.4 Liczba cztery
nie jest pierwsza, bo jest iloczynem dwóch dwójek: 2x2=4.
Strona 6
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
Liczba pięć Jest pierwsza. Liczba sześć nie jest pierwsza, ponie-
waż, podobnie jak cztery, jest iloczynem dwóch mniejszych
3 We Francji przed rewolucją 1789 roku nazwa "parlament" oznaczała sąd
(przyp. tłum.).
4 Zazwyczaj przyjmuje się, że liczba l nie jest ani pierwsza, ani złożona - jest
to
kwestia dość powszechnie stosowanej umowy, którą być może Czytelnik pamię-
ta ze szkoły (przyp. tłum.).
AMIR D. ACZEL • 19
której autorem był grecki matematyk Diofantos, żyjący w III
wieku naszej ery. Na marginesie swojego egzemplarza dzieła
Diofantosa, obok zadania o rozkładaniu kwadratu liczby na
sumę dwóch kwadratów. Fermat umieścił około 1637 roku na-
stępujący dopisek po łacinie:
Wiadomo, że nie można rozłożyć sześcianu na dwa sześcia-
ny ani bikwadratu na dwa bikwadraty, ani żadnej potęgi,
oprócz kwadratu, na dwie inne potęgi o tym samym wykład-
niku. Odkryłem prawdziwie cudowny dowód tego faktu, jed-
nakże ten margines jest zbyt wąski, by go zmieścić.
To tajemnicze zdanie zapewniło zajęcie wielu pokoleniom ma-
tematyków, próbujących zrekonstruować "prawdziwie cudow-
ny dowód", który rzekomo Fermat znał. Twierdzenie, że choć
niektóre kwadraty liczb całkowitych można przedstawić w po-
staci sumy kwadratów dwóch innych liczb całkowitych (na
przykład, kwadrat piątki, czyli 25, Jest równy sumie kwadratu
czwórki - 16 - i kwadratu trójki - 9), a nie da się tego samego
zrobić z sześcianami ani żadnymi wyższymi potęgami, wygląda
złudnie prosto. W początkach XIX wieku wszystkie inne twier-
dzenia sformułowane przez Fermata były już albo udowodnio-
ne, albo obalone. Do rozstrzygnięcia pozostała tylko ta pozor-
nie niewinna kwestia. Nadano jej nazwę wielkiego twierdzenia
Strona 7
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
Fermata.6 Czy istotnie było ono prawdziwe? Udzielenie twier-
dzącej odpowiedzi jest w naszym stuleciu zadaniem przekra-
czającym nawet możliwości komputerów. Komputer potrafi
sprawdzać twierdzenie dla bardzo dużych liczb, nie pomoże
jednak w sytuacji, gdy trzeba ustalić prawdziwość czegokol-
wiek dla wszystkich liczb. Można wypróbować miliardy liczb,
a l tak do sprawdzenia pozostanie ich nieskończenie wiele.
Wykładników też jest nieskończenie wiele. Dla uzasadnienia
wielkiego twierdzenia Fermata potrzebny jest matematyczny
dowód.
6 W literaturze anglojęzycznej powszechnie używa się nazwy "ostatnie twierdze-
nie Fermata" (przyp. dum.).
AMIR D. ACZEL • 21
że posiadł cudowny dowód, lecz oto nagle ów dowód stał się
nie bardziej rzeczywisty niż nie mieszczący się na zbyt wąskim
marginesie, "prawdziwie cudowny dowód" samego Fermata.
Między Tygrysem i Eufratem,
około 2000 roku p. n. e.
Historia wielkiego twierdzenia Fermata jest o wiele starsza niż
jego autor. Jest nawet starsza niż Diofantos, którego prace
Fermat próbował uogólniać. Początki tego nieskomplikowanie
wyglądającego, a mimo to głębokiego twierdzenia są równie
stare jak ludzka cywilizacja. Ich korzenie sięgają kultury epoki
brązu, która rozwinęła się na żyznych terenach między Tygry-
sem i Eufratem, w starożytnym Babilonie (dziś Jest to teren
Iraku). I chociaż wielkie twierdzenie Fermata jest abstrakcyjne
l nie ma żadnych zastosowań w nauce, technice czy matema-
tyce - nawet w teorii liczb, swej kolebce - rodowód tego twier-
dzenia wiąże się z codziennym życiem ludu, który zamieszki-
wał Mezopotamię około 2000 roku p.n.e.
Strona 8
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
Okres pomiędzy 2000 a 600 rokiem p.n.e. w dolinie Mezo-
potamii można nazwać erą państwa babilońskiego. Był to
czas zadziwiającego rozwoju kulturowego, o czym świadczy
m.in. stosowanie pisma, użycie koła i początki metalurgii. Do
nawadniania wielkich połaci ziemi między dwiema rzekami
wykorzystywano system kanałów. W miarę rozkwitu cywiliza-
cji w żyznej dolinie Babilonu, zamieszkujący tamte niziny
starożytny lud nauczył się prowadzić handel i budować mia-
sta, takie jak Babilon czy Ur (w którym urodził się biblijny
Abraham). Prymitywne formy pisma rozwinęły się zarówno
w Mezopotamii, jak i w dolinie Nilu znacznie wcześniej, bo już
w końcu czwartego tysiąclecia przed naszą erą. W obfitującej
w glinę Mezopotamii znaki w kształcie klinów wyciskano
trzcinowym rylcem na glinianych tabliczkach, które później
wypalano w piecu lub zostawiano, by stwardniały na słońcu.
Od kształtu znaków na tabliczkach pochodzi nazwa "pismo
klinowe". Pismo klinowe jest najstarsze wśród wszystkich
AMIR D. ACZEL • 23
pisalibyśmy ten związek w postaci równania: 52 = 42 + 32.
Trójki takich liczb naturalnych, jak 3, 4 i 5, których kwadraty
spełniają ów związek, nazywamy trójkami pitagorejskimi na
cześć legendarnego greckiego matematyka. Pitagorasa, choć
wiadomo, że Babilończycy znali takie trójki Już ponad tysiąc
lat przed urodzeniem sławnego uczonego. Przekonuje nas
o tym niezwykła gliniana tabliczka, pochodząca mniej więcej
z 1900 roku p.n.e.
Plimpton 322
Babilończycy mieli na punkcie tabliczek swego rodzaju obse-
sję, a dzięki prostej technologii pisma klinowego i obfitości gli-
ny mogli ich stworzyć wiele. Glina jest surowcem dość trwałym
Strona 9
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
l dlatego wiele tabliczek zachowało się aż do naszych czasów.
Podczas wykopalisk prowadzonych tylko w jednym miejscu,
w starożytnym Nippur, odnaleziono ich ponad pięćdziesiąt
tysięcy. Dziś znajdują się one w zbiorach muzeów w Yale,
Columbia i na uniwersytecie w Pensylwanii. Wielu z tych tabli-
czek nikt jeszcze nie przeczytał i nie rozszyfrował. W muzeal-
nych piwnicach zaczyna pokrywać je kurz.
Wśród odczytanych tabliczek na szczególną uwagę zasłu-
guje tabliczka, zwana Plimpton 322, znajdująca się w mu-
zeum Uniwersytetu Columbia. Na całą jej zawartość składa
się piętnaście trójek liczb. Pierwsza liczba każdej trójki Jest
pełnym kwadratem, a zarazem sumą dwóch pozostałych liczb
danej trójki, które też są pełnymi kwadratami. Zatem tablicz-
ka Plimpton 322 zawiera kwadraty liczb, tworzących piętna-
ście trójek pitagorejsklch.7 Są wśród nich m.ln. liczby
25 = 16 + 9, odpowiadające najprostszej trójce pitagorej sklej
(5, 4, 3), a także 169 = 144 + 25, czyli 132 = 122 + 52. Na py-
7 Uwagę społeczności naukowej na tabliczkę Plimpton 322 i zaawansowany
poziom matematyki babilońskiej zwrócił w 1934 roku Otto Neugebauer. Do-
kładniejszy opis tych kwestii w języku polskim można odnaleźć np. w pracach:
Marek Kordos: Wykłady z historii matematyki. WSiP, Warszawa 1994; Historio
matematyki, pod red. A. P. Juszkiewicza. PWN, Warszawa 1975.
AMIR D, ACZEL • 25
Starożytne sprzysiężenie czcicieli liczb
Pitagoras urodził się około 580 roku p. n. e. na greckiej wyspie
Samos.8 Zjeździł starożytny świat wzdłuż i wszerz; odwiedzał
Babilon, Egipt, może nawet Indie. Podczas swych podróży do
Babilonu Pitagoras nawiązał kontakty z tamtejszymi mate-
matykami i dowiedział się o badaniach liczb, które później
nazwano na jego cześć trójkami pitagorejskimi, a które znane
były wówczas babilońskim uczonym od ponad 1500 lat.
Pitagoras spotkał też twórców wspaniałych dzieł sztuki,
a matematyczne aspekty cudów architektury niewątpliwie
nie uszły jego uwadze. Zetknął się również z filozofią i religia-
mi Wschodu.
Po powrocie do Grecji opuścił wyspę Samos i przeniósł się
do leżącej na podeszwie "włoskiego buta" Krotony. Zwróćmy
uwagę na ciekawostkę: Pitagoras zapewne widział większość
z siedmiu cudów świata. Jeden z nich, świątynia Hery, znajdo-
wał się na jego rodzinnej wyspie Samos. Ruiny wspaniałej
świątyni - do dziś zachowała się tylko jedna samotna kolum-
na, która ocalała spośród setek Innych - sąsiadują obecnie
z nowoczesnym miastem Pythagorion, nazwanym tak na cześć
Strona 10
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
znamienitego obywatela wyspy. Po drugiej stronie cieśniny,
kilka mil na północ wzdłuż brzegu, na terenie dzisiejszej Turcji
stała ongiś świątynia Artemidy w Efezie. Kolos Rodyjski znaj-
dował się o parę kroków na południe od Samos; w Egipcie Pi-
tagoras widział tamtejsze piramidy i Sfinksa, a w Babilonie uj-
rzał niewątpliwie wiszące ogrody Semiramidy.
Południowa część Półwyspu Apenińskiego, w tym Krotona,
w której osiedlił się Pitagoras, była w owym czasie częścią tzw.
Magna Graecia, czyli Wielkiej Grecji, obejmującej swym zasię-
giem liczne kolonie rozrzucone na wybrzeżach wschodniej czę-
ści basenu Morza Śródziemnego. Jedną z takich kolonii stano-
8 Istnieją wprawdzie starożytne biografie Pitagorasa, na przykład pióra Dioge-
nesa Laertiosa, lecz nie ma pełnej zgody co do tego, czy Pitagoras naprawdę
jest postacią historyczną; Arystoteles uważał Pitagorasa jedynie za personifika-
cję idei pitagorejskiej (przyp. tłum.).
AMIR D. ACZEL • 27
pitagorejczycy wyznawali doktrynę intelektualną, którą dobrze
streszcza ich motto: "wszystko jest liczbą". Różne liczby, obda-
rzone wedle pitagorejczyków cechami magicznymi, były dla
nich przedmiotem swoistego kultu. W kręgu zainteresowań
pitagorejczyków znalazły się m.in. liczby "doskonałe", pojawia-
jące się także w badaniach uczonych średniowiecza i w mistycz-
nej żydowskiej Kabale. Liczba doskonała to liczba naturalna,
która jest sumą wszystkich (nie licząc jej samej) swych dzielni-
ków. Najprostszy przykład stanowi szóstka, która jest iloczy-
nem trójki, dwójki i jedynki; w dodatku są to jej wszystkie (nie
licząc jej samej) dzielniki. Mamy więc 6 = 3 x 2 x l. Zauważmy
jednak, że jeśli - zamiast mnożyć - dodamy te liczby, to wynik
się nie zmieni: 6=3+2+ l. To zaś oznacza, że szóstka jest licz-
bą doskonałą. Inną liczbą doskonałą jest 28, której dzielnikami
są l, 2, 4, 7 i 14; łatwo sprawdzić, że 28 = l + 2 + 4 + 7 + 14.
Pitagorejczycy wiedli ascetyczny tryb życia, pełen rozlicz-
nych obwarowań i zasad. Nie Jedli na przykład bobu, gdyż, ich
zdaniem, swym kształtem przypominał jądra. Ich zaabsorbo-
wanie liczbami miało charakter religijny; na religijnych pod-
stawach także opierał się rygorystycznie przez nich przestrze-
gany ścisły wegetarianizm. Nie znamy wprawdzie żadnych
dokumentów pisanych z czasów Pitagorasa, lecz wiele nieco
późniejszych źródeł starożytnych przedstawia dzieło mistrza
l jego uczniów, a sam Pitagoras uznawany jest za jednego
z największych matematyków starożytnych. Przypisuje mu się
odkrycie twierdzenia, zwanego dziś twierdzeniem Pitagorasa,
mówiącego o kwadratach długości boków trójkąta prostokąt-
nego. Ma ono ścisły związek z trójkami pitagorejskimi, a po-
średnio wiąże się też z młodszym o dwa tysiąclecia wielkim
twierdzeniem Fermata.
Kwadrat przeciwprostokątnej Jest równy
sumie kwadratów pozostałych boków...
Samo twierdzenie znane było zapewne już w Babilonie, Babl-
lończycy bowiem wiedzieli o istnieniu trójek pitagorejsklch.
Strona 11
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
Y2
Sformułowanie ogólnego zagadnienia geometrycznego, które
ma sens nie tylko wtedy, gdy długości boków są Liczbami natu-
ralnymi, przypisuje się jednak pitagorej czy koma. Twierdzenie
Pitagorasa (proszę spojrzeć na rysunek powyżej) głosi, że kwa-
drat długości przeciwprostokątnej jest równy sumie kwadra-
tów długości przyprostokątnych.
Gdy długość przeciwprostokątnej Jest liczbą maturalną (na
przykład równą 5), to może się zdarzyć tak, że wśród dopusz-
czalnych przez twierdzenie Pitagorasa długości przyprostokąt-
nych znajdziemy parę liczb naturalnych (dla pi-ątki rzeczywi-
ście tak Jest - wystarczy wziąć trójkę i czwórkę). Innymi słowy,
jeśli długości boków trójkąta prostokątnego są l iczbami natu-
ralnymi, to tworzą trójkę pitagorejską (i być moż=e znajdują się
na tabliczce Plimpton 322, chociaż nie jest to takie pewne,
albowiem różnych trójek pitagorejskich Jest niesl-esńczenie wie-
le, a więc dużo więcej niż na sławnej tabliczce, która zawiera
ich zaledwie 15).
AMIR D. ACZEL • 29
000
0
0
0
0
0 0
0
0
0
0
0
AMIR D. ACZEL • 31
1,8571428571428571... - sześciocyfrowy ciąg 857142 po-
wtarza się po przecinku w nieskończoność.
Odkrycie niewymiemości pierwiastka z dwóch było dla pita-
gorejczyków - zagorzałych wielbicieli liczb - nieprzyjemną nie-
spodzianką. Zaprzysięgli, że nie podzielą się tą wiadomością
z nikim, kto nie byłby członkiem ich związku. Tajemnicy nie
udało się Jednak zachować. Jedna z legend głosi, że zdrajcę,
który ujawnił światu sekret istnienia dziwnych liczb niewy-
miernych, Pitagoras skazał na śmierć przez utopienie i sam
wykonał wyrok.
Na osi liczbowej znajdują się liczby dwóch rodzajów: wy-
mierne i niewymierne. Razem wypełniają one oś liczbową
szczelnie, nie pozostawiając najmniejszej dziurki. Liczby roz-
mieszczone są w bardzo, bardzo małych (nieskończenie ma-
łych) odstępach. Mówi się, że ułożenie liczb niewymiernych
wśród liczb rzeczywistych jest gęste. Oznacza to, że każdy,
choćby i najmniejszy, odcineczek osi liczbowej zawiera liczby
niewymierne. Co więcej, w każdym dowolnie małym otoczeniu
każdej liczby wymiernej jest nieskończenie wiele liczb niewy-
miernych, a w każdym dowolnie małym otoczeniu liczby nie-
Strona 13
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
wymiernej jest nieskończenie wiele liczb wymiernych. Mówiąc
nieco inaczej, oba podzbiory osi liczbowej - a więc liczby
wymierne i liczby niewymierne - są nieskończone i bardzo do-
kładnie nawzajem przemieszane. Okazuje się jednak, że nie-
skończoności mogą być różne, a liczb niewymiernych jest
w pewnym sensie nieporównywalnie więcej niż wymiernych.
W latach siedemdziesiątych XIX wieku udowodnił ten fakt
niemiecki matematyk Georg Cantor (1845-1918), który stwo-
rzył naukę o własnościach zbiorów, tzw. teorię mnogości.
Z początku niewiele osób było skłonnych dać wiarę jego od-
kryciom. Autora teorii, pozwalającej określić, ile jest liczb wy-
miernych, a ile niewymiernych, wyszydzał i ośmieszał jego ar-
cywróg, Leopold Kronecker (1823-1891), znany ze swego
stwierdzenia: "Liczby naturalne stworzył dobry Bóg, reszta zaś
Jest dziełem człowieka". Miało to znaczyć, że liczby niewymier-
ne, takie Jak choćby pierwiastek z dwóch, nie istnieją napraw-
dę, lecz są jedynie idealnymi tworami naszej wyobraźni. Przy-
AMIR D, ACZEL • 33
go mathem, co znaczy "uczyć się" lut) "wiedzieć") utworzył sam
Pitagoras, który zgłębianie wiedzy matematycznej traktował ja-
ko swego rodzaju dążenie do wolności i poznania harmonii
świata.
Pitagoras zmarł około 500 r. p.n.e., nie pozostawiając po so-
bie żadnych dzieł utrwalonych na piśmie. Szkoła w Krotonie
uległa zniszczeniu, gdy grupa, rywalizująca z pitagorej czykaml
o polityczne wpływy, podczas niespodziewanego napadu wy-
mordowała większość członków tej szkoły filozoficznej. Nielicz-
ni, którzy zdołali ocaleć, rozproszyli się po ówczesnym greckim
świecie wokół basenu Morza Śródziemnego, zabierając ze sobą
swą filozofię i mistyczną miłość do liczb. Wśród nowych
uczniów garstki uchodźców znalazł się m.in. Filolaos z Taren-
tu, studiujący matematykę i filozofię w szkole założonej
w owym mieście przez pitagorejczyków. Filolaos to pierwszy
Strona 14
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
z greckich filozofów, który spisał historię i osiągnięcia związku
pitagorejczyków. Właśnie z jego książki Platon poznawał,
a później sam opisał pitagorejską kosmologię, filozofię liczby
i mistycyzm.
Znakiem i symbolem związku pitagorejskiego był penta-
gram, czyli pięcioramienna gwiazda wpisana w pięciokąt fo-
remny. Ramiona gwiazdy to przekątne pięciokąta, które, prze-
cinając się, tworzą następny, mniejszy pięciokąt foremny
(odwrócony do góry nogami). Gdy narysujemy przekątne
mniejszego pięciokąta, utworzą one jeszcze jeden pięciokąt
i tak dalej, w nieskończoność. Pięciokąt foremny i gwiazda z je-
go przekątnych mają ciekawe własności, które pitagorejczycy
uznawali za magiczne. Punkt przecięcia dwóch przekątnych
dzieli każdą z nich na dwie nierówne części. Stosunek długości
całej przekątnej do długości większego odcinka jest równy sto-
sunkowi długości większego odcinka do długości mniejszego
odcinka. Ten sam stosunek długości odcinków powtarza się
w kolejnych, coraz mniejszych pięciokątach. Nazywa się go za-
zwyczaj współczynnikiem złotej proporcji (albo złotego podzia-
łu). Jest to liczba niewymierna 1,61803398... Gdy podzielimy
jedynkę przez tę liczbę, to zostanie tylko część ułamkowa, czyli
0,61803398... Taki sam wynik otrzymalibyśmy, odejmując od
AMIR D. ACZEL • 35
ce. Według Arystotelesa pitagorejczycy wierzyli, że Wszech-
świat to przede wszystkim muzyka i liczby. Ich wiara w zasadę,
zgodnie z którą wszystko jest liczbą, miała swoje źródła w kon-
templacji harmonii, widocznej m.in. w muzyce czy geometrii.
Pitagorejczycy sądzili ponadto, że wszystkie podstawowe sto-
sunki w muzyce można opisać liczbami: l, 2, 3 i 4, które są
przez to ważniejsze od innych. Suma tych liczb to 10; dlatego
właśnie liczymy w systemie dziesiętnym. Pitagorejczycy przed-
stawiali liczbę 10, rysując trójkąt o nazwie tetraktys:10
O
o o
000
0000
Na tetraktys, uznany za świętość, pitagorejczycy składali
Strona 15
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
przysięgi. Nawiasem mówiąc, Arystoteles, Owidiusz i wielu In-
nych klasycznych autorów podaje, że liczba dziesięć jest pod-
stawą systemu liczenia dlatego, że człowiek ma dziesięć pal-
ców u rąk. Przypomnijmy jednak, że Babllończycy korzystali
z systemu liczenia o podstawie 60. Pewne ślady innych syste-
mów liczenia przechowały się aż do dzisiaj. Francuska nazwa
liczby 80 [au.atre-vin.gt, co znaczy "cztery dwudziestki"11) to
pozostałość dawnego celtyckiego systemu liczenia, opartego
na liczbie 20.
10 D. Wells: Curious and Interesting Numbers. Penguin Books, Londyn 1987, s. 81.
11 Inne "dwudziestkowe" liczebniki są używane do dziś na przykład w języku
duńskim (przyp. dum.).
AMIR D. ACZEL • 37
równo podczas budowy piramid i świątyń, jak l przy ponow-
nym wyznaczaniu zniszczonych granic między polami upraw-
nymi, wytyczano właśnie za pomocą lin. Przypuszcza się cza-
sem, że początki geometrii mogą być jeszcze starsze. Wśród
znalezisk z epoki neolitu są przykłady przystawania i symetrii
rysunków. Być może tam należałoby szukać praźródeł egip-
skiej geometrii, którą po stuleciach odziedziczyli i wspaniale
rozwinęli starożytni Grecy. Rozpatrywane przez Babilończy-
ków problemy mierzenia powierzchni pól uprawnych (co, jak
wiemy, prowadzi do pojawienia się trójek pitagorejskich) były
też zapewne przedmiotem zainteresowania Egipcjan, którzy -
obok zagadnień konstrukcyjnych, wynikłych przy budowie
piramid - musieli przecież roztrząsać podobne zadania zwią-
zane z rolnictwem. Niewykluczone więc, że również starożytni
Egipcjanie wiedzieli o istnieniu trójek pitagorejskich. Jednak
to Grecy zmienili geometrię w dziedzinę rozważań czysto ma-
tematycznych. Prócz twierdzeń formułowali oni bowiem także
dowody.
Strona 16
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
Co to jest twierdzenie?
Grecy wprowadzili i przekazali nam pojęcie "twierdzenia".
Twierdzenie to (matematyczne) zdanie zaopatrzone w dowód.
Dowód twierdzenia polega na uzasadnieniu jego prawdziwości
w sposób tak ścisły, by nie mógł podawać go w wątpliwość
nikt, kto postępuje zgodnie z regułami logiki i jest gotów uznać
skromny zbiór najprostszych pojęć i rządzących nimi podsta-
wowych zasad, czyli tak zwanych aksjomatów. Na początku
pierwszej księgi Elementów Euklidesa podane są m.in. okre-
ślenia punktu i prostej, a także zdanie, z którego wynika, że
dwie proste równoległe się nie przecinają. Wychodząc od ak-
sjomatów i budując ciągi logicznych rozważań w rodzaju "jeśli
z A wynika B, a z B wynika C, to wówczas z A wynika C", Gre-
cy udowodnili wiele ważnych twierdzeń, opisujących geometrię
trójkątów, kwadratów, okręgów, kuł oraz najrozmaitszych wie-
lokątów czy wlelościanów.
AMIR D. ACZEL • 39
prawa hydrostatyki, zwanego też prawem Archimedesa. Mówi,
ono, że ciało zanurzone w cieczy traci na wadze tyle, ile waży
wyparta przez nie ciecz. Oto historia odkrycia tego prawa;
W owych czasach żył w Syrakuzach nieuczciwy złotnik. Król
Heron zwrócił się do swego przyjaciela i krewnego, Archimede-
sa, z prośbą o udowodnienie oszustwa czarno na białym.
Archimedes zaczął śledztwo od badania utraty wagi przez
przedmioty zanurzone w wodzie, wykorzystując do ekspery-
mentów m.in. własne ciało. Część pomiarów przeprowadzał
w wannie podczas kąpieli. Gdy odkrył swe prawo, wyskoczył
z wanny rozgorączkowany i biegł nago ulicami Syrakuz, woła-
jąc: "Eureka! Eureka!" ("Znalazłem! Znalazłem!").
Strona 17
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
Archimedes wynalazł ponoć także śrubę, którą nazwano
jego imieniem. Kiedy kręci się korbką tego urządzenia, pom-
puje ono wodę do góry. Po dziś dzień używają go ubodzy wie-
śniacy w krajach na południowym wybrzeżu Morza Śród-
ziemnego.
W czasie oblężenia Syrakuz przez legiony rzymskie pod wo-
dzą Marcellusa, w latach 214-212 p.n.e., król Heron po raz
kolejny poprosił znamienitego krewnego o pomoc. Archimedes
wykorzystał swą wiedzę o działaniu dźwigni i zbudował potęż-
ne katapulty. Dzięki temu mieszkańcy Syrakuz mogli dzielnie
odpierać ataki rzymskiej floty. Po pewnym czasie Marcellus
przegrupował siły i zdobył miasto z zaskoczenia. Tym razem
Archimedes nie był nawet świadom, że właśnie trwa rzymski
atak; siedział spokojnie na pagórku l kreślił w piasku figury
geometryczne. Gdy nadszedł rzymski żołnierz i nastąpił na Je-
go rysunek, Archimedes zerwał się z okrzykiem: "Nie dotykaj
moich kół!" Na te słowa zagniewany legionista dobył miecza
l zabił Archimedesa. Podobno w testamencie Archimedes zaży-
czył sobie, by na jego grobie wyryć figury, które szczególnie po-
dziwiał: walec i wpisaną w niego kulę. Zaniedbany i zapomnia-
ny grób odnalazł i odnowił po wielu latach rzymski mówca
Cyceron. Później pyl wieków znów zrobił swoje. Dopiero
w 1963 roku, gdy w pobliżu Syrakuz stawiano fundamenty no-
wego hotelu, robotnicy w jednym z wykopów ponownie odkryli
grób Archimedesa.
AMIR D. ACZEL • 41
Nie jesteśmy dziś pewni, kiedy właściwie żył Diofantos. Zna-
my tylko dwa fakty pozwalające w przybliżeniu wyznaczyć ten
okres. Po pierwsze, w swoich pracach Diofantos cytuje Hipsy-
klesa, który żył około 150 roku n.e. Po drugie, Diofantosa cytu-
je Teon z Aleksandrii. Zaćmienie Słońca 16 czerwca 364 roku
miało miejsce za życia Teona, a zatem Diofantos z pewnością
żył przed rokiem 364, ale po roku 150. Historycy z pewną do-
Strona 18
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
wolnością umieszczają go w okolicach roku 250.
Diofantos napisał dzieło Arithmetica, w którym rozwinął
pewne pojęcia algebraiczne i zapoczątkował badania szczegól-
nego typu równań, zwanych dziś w matematyce równaniami
diofantycznymi. Do naszych czasów przetrwało tylko sześć
z piętnastu tomów prac autorstwa Diofantosa; resztę strawił
pożar, który zniszczył wspaniałą bibliotekę aleksandryjską
i przechowywany w niej najznakomitszy księgozbiór starożyt-
ności. Ocalałe tomy należały do najpóźniej przetłumaczonych
greckich tekstów. Pierwszy znany przekład łaciński został wy-
dany dopiero w 1575 roku, a Fermat był właścicielem jednego
z egzemplarzy tłumaczenia Claude'a Bacheta wydanego
w 1621 roku. Sławny dopisek na marginesie drugiego tomu
został zainspirowany zadaniem 8, w którym chodziło o to, by
powiedzieć, kiedy i jak można rozłożyć kwadrat liczby natural-
nej na sumę dwóch kwadratów (Babilończycy umieli to zrobić
przynajmniej w niektórych przypadkach, a pitagorejczycy znali
ogólne rozwiązanie zadania).
Matematyczne osiągnięcia Diofantosa i jego współczesnych
to ostatni przebłysk starożytnej kultury greckiej, dożywającej
z wolna zmierzchu świetności.
Baśnie z tysiąca i jednej nocy
Gdy Europa - pustoszona przez wielką zarazę i pochłonięta
bez reszty feudalnymi konfliktami i wojnami, które w imieniu
najróżniejszych królów i książąt toczyli ich wasale - zajmowała
się organizowaniem kosztownych, siejących śmierć wypraw
krzyżowych, Arabowie rządzili kwitnącym królestwem, rozcią-
Strona 19
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
AMIR D. ACZEL • 43
gebrą. Znamienne, że szkolna nauka algebry nadal rozpoczyna
się od redukcji wyrazów podobnych l przenoszenia wyrazów -
ze zmienionym znakiem - na drugą stronę równania.
Algebrę i geometrię, jak niemal wszystkie zresztą gałęzie
matematyki, łączą liczne związki. W dwudziestym wieku na
styku obu tych dziedzin rozwinęła się tzw. geometria algebraicz-
na. Bogata sieć powiązań między teoriami należącymi do róż-
nych gałęzi matematyki otworzyła Wllesowi drogę do dowodu
wielkiego twierdzenia Fermata.
Średniowieczny kupiec i złota proporcja
Kilka stuleci później, w roku 1225, problem poszukiwania tró-
jek pitagorejskich stał się powodem napisania kolejnej książki:
Liber ąuadratorum. Jej autorem był kupiec, Leonardo z Pizy
(ok. 1170-1250), znany lepiej jako Fibonacci, czyli "syn Bonac-
ciego". Fibonacci urodził się w Pizie. Podczas wypełnionego
handlowymi podróżami życia mieszkał m.in. w Konstantyno-
polu i Afryce Północnej, odwiedził Prowansję, Sycylię, Egipt
i Syrię oraz wiele innych terenów położonych w basenie Morza
Śródziemnego. Dzięki kontaktom z ówczesnymi elitami intelek-
tualnymi poznał idee matematyczne Arabów, a także kulturę
grecką i rzymską. Gdy cesarz Fryderyk II przybył do Pizy, Fibo-
nacci został wprowadzony na jego dwór i znalazł się w bezpo-
średnim otoczeniu cesarza.
Oprócz Liber quadratorum Fibonacci znany jest także jako
autor książki Liber abaci. Zadanie o trójkątach pitagorejskich
z książki Fibonacciego pojawia się także w bizantyjskim ręko-
pisie z XI wieku, który obecnie znajduje się w bibliotece Stare-
go Pałacu w Istambule. Być może to tylko zbieg okoliczności,
wiele wskazuje jednak na to, że Fibonacci mógł widzieć ów rę-
kopis podczas jednej ze swych podróży do Konstantynopola.
Niewątpliwie największy rozgłos zapewnił Fibonacciemu
sławny ciąg liczb, nazwanych od jego nazwiska liczbami Fibo-
nacciego. Liczby te pojawiają się w związku z następującym
zadaniem z Liber abaci.
AMIR D. ACZEL • 45
AMIR D. ACZEL • 47
Strona 21
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
Ateński Partenon.
Poszukiwacze rzeczy nieznanych
Do średniowiecznej Europy matematyka wkroczyła dzięki pra-
com Fibonacciego, a także dziełom al-Chwarizmiego, docierają-
cym na nasz kontynent przez Hiszpanię, która wówczas
w części należała do świata arabskiego. Głównym tematem
ówczesnej algebry było rozwiązywanie równań i znajdowanie
niewiadomych wielkości. I dziś w szkole oznaczamy niewiado-
mą literką x i próbujemy rozwiązywać równania, żeby dowie-
dzieć się, jaka właściwie jest wartość owego iksa. Posłużmy się
przykładem prościutklego równania x - 5 = O i znajdźmy war-
tość niewiadomej, wykonując nieskomplikowane operacje ma-
tematyczne. Dodajmy najpierw 5 do obu stron równania; po le-
wej stronie otrzymamy: x - 5 + 5, a po prawej: 0+5. Zatem
lewa strona jest równa x, a prawa 5. Oczywiście, obie strony są
nadal równe, a więc (jak zresztą można było w tym przypadku
zgadnąć od razu) x = 5. Arabowie w czasach al-Chwarizmiego
nazywali niewiadomą wielkość shai, co po arabsku oznacza
"rzecz". Rozwiązując równania. Arabowie poszukiwali więc nie-
AMIR D. ACZEL • 49
dzięki znajomości metod rozwiązywania problemów teoretycz-
nych zostawało się cenionym i poszukiwanym ekspertem, spe-
cjalizującym się w bardziej praktycznych zagadnieniach.
Na początku XVI wieku Tartaglia odkrył sposób rozwiązywa-
nia równań trzeciego stopnia i zachował go w sekrecie, by
utrzymać przewagę nad konkurentami na przynoszącym spore
Strona 22
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
zyski rynku rozwiązywania zadań. Gdy Tartaglia wygrał turniej
matematyczny, Cardano wymógł na nim, by podzielił się swą
wiedzą. Tartaglia zgodził się nauczyć go metody rozwiązywania
równań trzeciego stopnia, pod warunkiem że Cardano docho-
wa tajemnicy przed całym światem. Gdy jednak Cardano
dowiedział się później o tym samym sposobie od innego z "po-
szukiwaczy", Scippione del Ferro (1456-1526), przyjął natych-
miast, że Tartaglia nauczył się wzorów na pierwiastki równań
trzeciego stopnia właśnie od del Ferro. Uznał wobec tego, że
jest zwolniony od obowiązku dochowania tajemnicy, i opubli-
kował wszystko w swojej książce Ars magna, którą wydal
w 1545 roku. Tartaglia poczuł się zdradzony i wszczął z Carda-
no gwałtowny spór, w ostatnich latach życia wiele czasu po-
święcając na obmawianie niedawnego przyjaciela. Udało mu
się w ten sposób zaszkodzić reputacji Cardano.
Włoskich "poszukiwaczy nieznanych rzeczy" uważa się na
ogół za matematyków nie tak wysokiego lotu, jak starożytnych
Greków. Zajmowanie się praktycznymi problemami w pogoni
za pieniądzem oraz osobiste, niekonstruktywne swary i kłótnie
powstrzymywały ich od prowadzenia badań naukowych dykto-
wanych ciekawością i poszukiwaniem piękna. Dlatego też ci
badacze nie rozwinęli zamkniętych, aksjomatycznych i abs-
trakcyjnych teorii; w poszukiwaniu tego rodzaju matematyki
wciąż należało wracać do prac starożytnych Greków. I właśnie
do tego doszło w następnym stuleciu.
Renesansowe poszukiwania wiedzy starożytnych
Od czasów Diofantosa minęło trzynaście stuleci. Świat śred-
niowieczny ustąpił pod naporem renesansu l nadchodzącej
AMIR D. ACZEL • 55
W tym czasie zajmował się między innymi trudnym zagadnie-
niem z zakresu astronomii, za którego rozwiązanie oferowano
w Paryżu nagrodę. Paru matematyków wystąpiło do Akademii
z prośbą o kilkumiesięczne urlopy, żeby móc nad tym zagad-
nieniem pracować. Leonard Euler znalazł rozwiązanie w ciągu
trzech dni. Za długie okresy koncentracji i wysiłku musiał jed-
nak zapłacić: oślepł na prawe oko.
Nieco później Euler przeniósł się do Niemiec, by pracować
w Akademii Berlińskiej. Towarzystwo Niemców, lubiących
nieznośnie długie filozoficzne dysputy, nie odpowiadało mu
zbytnio. Toteż gdy w 1766 roku panująca wówczas w Rosji
caryca Katarzyna Wielka zaprosiła go znów do Sankt Peters-
burga, Euler był niezwykle szczęśliwy z nadarzającej się oka-
zji do powrotu. W owym czasie na dworze Katarzyny przeby-
wał Denis Diderot, filozof znany ze swych ateistycznych
przekonań. Cesarzowa poprosiła Eulera, żeby spierał się z Di-
derotem o istnienie Boga. Diderotowi zaś powiedziano, że
sławny matematyk zna dowód na istnienie Boga. Gdy Euler
zbliżył się do Diderota i z powagą na twarzy wypalił: "Panie,
a + b/n = x, a. więc Bóg istnieje", Diderot, który o matematyce
nie miał zielonego pojęcia, zrejterował i natychmiast wrócił do
Francji.
Wkrótce po powrocie do Rosji Euler oślepł na drugie oko.
Mimo to nadal uprawiał matematykę, korzystając podczas pi-
sania prac z pomocy synów. Ślepota zwiększyła jego zdolności
do wykonywania w pamięci skomplikowanych rachunków. Ba-
dania naukowe prowadził Euler jeszcze przez 17 lat. Zmarł
podczas zabawy z wnukiem w 1783 roku.
Wiele spośród współcześnie stosowanych oznaczeń ma-
tematycznych zawdzięczamy właśnie Eulerowi. To on za-
czął na przykład używać litery i dla oznaczenia pierwiastka
kwadratowego z -1. Euler darzył szczególnym uwielbieniem
pewien wzór matematyczny, który uznawał za najpiękniej-
szy i polecił nawet umieścić go nad wejściem do Akademii.
Ów wzór to:
e"1 + l = O.
AMIR D. ACZEL • 57
AMIR D. ACZEL • 59
przerwał Cari - w tych rachunkach jest błąd". Począwszy od
tego dnia zdumiony wuj robił wszystko, by umożliwić młode-
mu geniuszowi zdobycie należnego wykształcenia. Chociaż
w szkole Gauss zapowiadał się nadzwyczaj obiecująco, jego za-
chowanie pozostawiało czasem wiele do życzenia. Pewnego
dnia nauczyciel za karę polecił Gaussowi zostać w klasie i zna-
leźć sumę wszystkich liczb od l do 100, podczas gdy reszta
uczniów poszła bawić się na świeżym powietrzu. Po dwóch mi-
nutach dziesięcioletni Gauss beztrosko przyłączył się do zaba-
wy kolegów. Nauczyciel wrzasnął wściekle: "Cari Friedrich! Czy
mam clę ukarać surowiej?! Powiedziałem ci, że masz siedzieć
w klasie, aż skończysz dodawać wszystkie liczby!" "Ależ już
skończyłem - odparł Gauss. - Tu jest odpowiedź". Z tymi słowy
Gauss wręczył nauczycielowi skrawek papieru z napisaną na
nim liczbą 5050, czyli prawidłową odpowiedzią. Najwidoczniej
Gauss wpadł na pomysł, by wypisać dwa rządki zawierające
po 101 liczb:
O l 2 3 ... 97 98 99 100
100 99 98 97 ... 3 2 1 0,
a następnie zauważył, że suma liczb w każdej kolumience jest
równa 100. Kolumienek jest 101, zatem suma wszystkich wy-
pisanych liczb wynosi 101x100 =10100. A suma liczb w każ-
dym rządku to właśnie suma, którą Gauss miał obliczyć (suma
wszystkich liczb od l do 100). Ponieważ potrzebny jest tylko
jeden z dwóch rządków, więc trzeba wziąć połowę z 10100,
czyli 5050. Bardzo proste, pomyślał. Nauczyciel wziął sobie
ową lekcję do serca i nigdy więcej nie kazał Gaussowi rozwią-
zywać za karę zadań matematycznych.
Piętnastoletni Gauss zyskał uznanie księcia Brunszwiku
l dzięki ufundowanemu przez niego stypendium mógł ukoń-
czyć renomowany uniwersytet w Getyndze. Tam właśnie, 30
marca 1796 roku, zapisał pierwszą stronę w swoim słynnym
dzienniku. Dziennik miał tylko dziewiętnaście stron, na któ-
rych Gauss pomieścił 146 zwięzłych notatek o najważniej-
szych wynikach swoich prac. Jak później stwierdzono, różne
AMIR D. ACZEL • 61
z pewności^. się ta sumka przyda, troskliwie podpowiadał
przyjaciel. W owym czasie, jak zresztą podczas całej swej ka-
riery naukowej, Gauss korzystał z finansowego wsparcia
księcia Brunszwiku i dzięki temu mógł zajmować się mate-
matyką bez konieczności poszukiwania dodatkowej pracy.
Niemniej do zamożności było mu daleko; tymczasem, zgodnie
z sugestią Olbersa, żaden inny matematyk nie mógł się z nim
równać umiejętnościami i doświadczeniem. "Uważam więc za
słuszne, drogi Gaussie, byś się tym problemem zajął" - koń-
czył Olbers.
Gauss Jednak nie dał się skusić. Prawdopodobnie wiedział,
jak złudne jest wielkie twierdzenie Fermata. Obdarzony genial-
ną głową, świetnie znający teorię liczb, mógł być jedynym ma-
tematykiem w Europie zdającym sobie sprawę z tego, jak trud-
no będzie podać dowód. Dwa tygodnie później, w odpowiedzi
na list Olbersa, Gauss zakomunikował mu swoje zdanie na te-
mat wielkiego twierdzenia Fermata: "Jestem Ci niezmiernie
wdzięczny za wieści o paryskiej nagrodzie. Muszę jednak wy-
znać, że twierdzenie Fermata, jako rezultat izolowany, intere-
suje mnie w bardzo niewielkim stopniu. Podobnych stwierdzeń
mógłbym z łatwością podać mnóstwo i nikt nie potrafiłby ich
ani udowodnić, ani obalić". Jak na ironię losu, Gauss wniósł
wielki wkład do gałęzi matematyki, zwanej analizą zespoloną ~
dziedziny, która wyrosła z prowadzonych przez Eulera badań
liczb urojonych i zespolonych. Te zaś liczby miały w XX wieku
odegrać decydującą rolę w zrozumieniu kontekstu wielkiego
twierdzenia Fermata.
Liczby urojone i zespolone
Ciało liczb zespolonych tworzy się, wrzucając do jednego wor-
ka liczby rzeczywiste i liczby urojone; oba rodzaje liczb znał już
Euler. Na trop liczb zespolonych matematycy wpadli, próbując
rozwiązać równania typu: x2 + l = O. "W rzeczywistości" to pro-
ste równanie nie ma rozwiązań, nie Istnieje bowiem żadna licz-
ba rzeczywista, której kwadrat byłby równy -l (tyle właśnie
Strona 29
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
AMIR D. ACZEL • 63
o współczynnikach rzeczywistych. Jest też narzędziem niewia-
rygodnie wprost użytecznym w zastosowaniach matematyki
w różnych dziedzinach, m.in. w elektronice i mechanice pły-
nów. W roku 1811, wyprzedzając swą epokę o kilka dziesięcio-
leci, Gauss studiował własności funkcji zdefiniowanych na
płaszczyźnie zespolonej. Odkrył wówczas zadziwiające własno-
ści tak zwanych funkcji analitycznych, stwierdzając, że są one
niezwykle regularne, a obliczenia z ich pomocą można wyko-
nywać bardzo zgrabnie i elegancko. Funkcje analityczne za-
chowują kąty między krzywymi na płaszczyźnie; tę własność
i Jej konsekwencje zaczęto intensywnie badać w naszym stule-
ciu. Pewne funkcje analityczne, tak zwane formy modułowe,
miały odegrać kluczową rolę w nowych podejściach do proble-
mu Fermata.
W swojej skromności Gauss nie opublikował owych impo-
nujących wyników. Wspomniał tylko o nich w liście do przyja-
ciela, Friedricha Wilhelma Bessela (1784-1846). Gdy po wielu
latach teoria pojawiła się znów, nikt nie wiązał jej z nazwi-
skiem Gaussa. Zasługi za odkrycia dotyczące funkcji anali-
tycznych, które Gauss rozumiał tak dobrze, przypadły w udziale
innym matematykom.
Sophie Germain
Pewnego dnia Gauss dostał list, pod którym podpisał się nieja-
ki "Monsleur Leblanc". Leblanc był zafascynowany książką
Gaussa Disquisitiones arthmeticae i przysłał jej autorowi swoje
wyniki z zakresu arytmetyki teoretycznej. Pod wpływem na-
wiązanej korespondencji Gauss nabrał szacunku dla pana Le-
blanca i jego matematycznych osiągnięć. Uznanie nie zmalało,
gdy Gauss odkrył, że jego korespondent nie nazywa się wcale
Leblanc, a w dodatku żaden z niego "Monsieur". Osóbką piszą-
cą pełne erudycji listy o matematyce była Sophie Germain
(1776-1831), jedna z bardzo nielicznych w owym czasie kobiet
uprawiających tę dziedzinę wiedzy. Gauss, po wykryciu pod-
stępu, pisał do niej tak:
AMIR D, ACZEL • 65
Sophie Germain zmuszona była ujawnić swą tożsamość,
gdy Gauss poprosił przyjaciela "Leblanca" o przysługę. Działo
się to w roku 1807, kiedy Napoleon okupował Niemcy. Francu-
zi nałożyli wówczas na Niemców surowe kontrybucje wojenne,
określając sumę przypadającą każdemu do zapłacenia wedle
tego, jak postrzegali jego zamożność i pozycję. Gauss, jako
gruba ryba nauki, wybitny astronom i matematyk z Getyngi,
miał spłacić 2000 franków, co przekraczało jego możliwości.
Paru francuskich matematyków, którzy przyjaźnili się z wiel-
kim uczonym, zaoferowało swą pomoc, on jednak odmówił
przyjęcia ich pieniędzy.
Gauss chciał, by ktoś wstawił się za nim u francuskiego ge-
nerała Pemety'ego, stacjonującego w Hanowerze. Napisał więc
do swego przyjaciela "Leblanca", pytając, czy ten nie mógłby
skontaktować się z francuskim generałem w jego imieniu. Gdy
Sophie Germain z radością zastosowała się do tej prośby, jej
tożsamość wyszła na Jaw. Gauss (jak widać z jego listu - pełen
emocji) podtrzymał korespondencję, która z czasem objęła wie-
le matematycznych tematów. Niestety, obydwoje nigdy się nie
spotkali. Sophie Germain zmarła w Paryżu w 1831 roku, za-
nim Uniwersytet w Getyndze zdążył przyznać jej honorowy
doktorat, do którego rekomendował ją Gauss.
Obok swego wkładu do prób udowodnienia wielkiego
twierdzenia Fermata, Sophie Germain ma na koncie wiele
osiągnięć, między innymi w zakresie teorii liczb, ale nie tyl-
ko. Aktywnie zajmowała się również teorią plastyczności
oraz akustyką, a także innymi gałęziami matematyki czystej
l stosowanej.
Jasna kometa 1811 roku
Gauss prowadził ważne badania astronomiczne, zmierzające
między innymi do określenia orbit planet. 22 sierpnia 1811 ro-
ku zaobserwował po raz pierwszy kometę, która była ledwo wi-
doczna na nocnym niebie. Umiał dokładnie wyznaczyć jej tra-
jektorię. Gdy po pewnym czasie kometa zaczęła jasno świecić
AMIR D. ACZEL • 67
zumiało jej do końca. Dirichlet należał do tych szczęśliwców,
którzy mieli swój egzemplarz. Uczony prawie się z nim nie roz-
stawał. Książka towarzyszyła mu w licznych podróżach po ca-
łym kontynencie, do Paryża, Rzymu l innych miast. Dirichlet
dosłownie sypiał z Disquisitiones pod poduszką. Dzieło Gaussa
nazywano czasem patetycznie księgą siedmiu pieczęci. Jeśli
się z tym zgodzić, to utalentowany Dirichlet wiedział niewątpli-
wie, jak te pieczęcie przełamać. Zrobił więcej niż ktokolwiek In-
ny, by wyjaśnić i wytłumaczyć całemu światu zawartość dzieła
swego mistrza.
Poza nagłaśnianiem i wyjaśnianiem treści Disquisitiones
oraz podaniem dowodu wielkiego twierdzenia Fermata dla wy-
kładnika n = 5, Dirichlet udowodnił wiele innych twierdzeń.
Jeden z ciekawszych rezultatów jego badań dotyczy ciągu aryt-
metycznego postaci: a, a + b. a + 2b, a + 3b, a + 4b, ... i tak da-
lej, przy czym obie liczby a l b są całkowite l nie mają wspólne-
go dzielnika większego od jedynki (tzn. mogą to być np. 2 i 3
albo 3 l 5. albo 6 i 35, nie mogą zaś być np. 2 i 4, dlatego że
obie dzielą się przez 2, ani 6 l 9, które mają wspólny dzielnik
3). Otóż Dirichlet udowodnił, że w każdym ciągu tej postaci
występuje nieskończenie wiele liczb pierwszych. Zadziwiają-
cym składnikiem jego dowodu było wykorzystanie metod ana-
lizy matematycznej, ważnej gałęzi matematyki, która zawiera
w sobie m.ln. rachunek różniczkowy i całkowy. W analizie ma-
my do czynienia z obiektami ciągłymi, z funkcjami określony-
mi na contlnuum elementów osi liczbowej. Wydaje się to bar-
dzo odległe od dyskretnego świata liczb całkowitych l liczb
pierwszych - królestwa teorii liczb.
W naszym stuleciu podobny most między odległymi z pozo-
ru gałęziami matematyki zapowiedział nowoczesne spojrzenie
na twierdzenie Fermata, spojrzenie ukoronowane później do-
wodem. Dirichlet był jednym ze śmiałych pionierów, jednoczą-
cych odległe gałęzie matematyki.
Strona 32
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
W późniejszym czasie uczeń odziedziczył stanowisko swego
mistrza. Gdy Gauss zmarł w 1855 roku, Dirichleta spotkał
wielki zaszczyt: opuścił on prestiżową posadę w Berlinie, by
zastąpić Gaussa w Getyndze.
AMIR D. ACZEL • 69
W Egipcie obaj matematycy założyli Instytut Egipski, a Fou-
rier wrócił do Francji dopiero po czterech latach, w roku 1802,
by zostać prefektem regionu położonego wokół Grenoble.
Przedsięwziął tam wiele pożytecznych inicjatyw, takich jak
osuszenie bagien l zwalczanie malarii. Mimo nawału pracy
Fourier, matematyk, który stał się administratorem, znajdował
jakimś cudem czas na twórczą, znakomitej jakości pracę na-
ukową. Arcydziełem Fouriera jest matematyczna teoria prze-
wodnictwa cieplnego, udzielająca odpowiedzi na ważne pyta-
nie: jak rozchodzi się ciepło? Za to dokonanie uczony otrzymał
w 1812 roku Grand Prix Paryskie] Akademii Nauk. Część jego
prac opierała się na eksperymentach, które przeprowadził na
pustyni podczas lat spędzonych w Egipcie. Niektórzy z jego
przyjaciół sądzili, że owe eksperymenty - a w szczególności
poddawanie się działaniu rozpalonego upałem powietrza w za-
mkniętych pomieszczeniach - spowodowały jego przedwczesną
śmierć w wieku 62 lat.
Ostatnie lata życia Fourier spędził, snując opowieści o Na-
poleonie i historii swojej z nim znajomości, zarówno podczas
pobytu w Egipcie, jak i później, po ucieczce Napoleona z Elby.
Unieśmiertelniła go jednak nie przyjaźń z cesarzem, ale prace
o rozchodzeniu się ciepła i stworzona przezeń teoria funkcji
okresowych. Odpowiedni szereg funkcji okresowych, który
można wykorzystać do przybliżania innej funkcji lub szacowa-
Strona 33
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
nia jej wartości, nazywamy szeregiem Fouriera.
Funkcje okresowe
Najprostszego przykładu funkcji okresowej dostarcza tradycyj-
ny zegarek. Minuta po minucie duża wskazówka okrąża tar-
czę, by po godzinie wrócić do miejsca, z którego rozpoczynała
wędrówkę. Potem wszystko zaczyna się od nowa; po kolejnych
sześćdziesięciu minutach wskazówka znów powraca w to samo
miejsce. (Oczywiście, w miarę upływu kolejnych godzin mała
wskazówka zmienia swoje położenie na tarczy zegarka). Poło-
żenie wskazówki minutowej na tarczy zegarka to okresowa
AMIR D. ACZEL • 71
AMIR D. ACZEL • 73
gala na tym, by wykorzystując liczby zespolone, rozłożyć lewą
stronę rozpatrywanego równania (x" + y") na iloczyn czynni-
ków liniowych. Lamę stwierdził też skromnie, że sława powin-
na spłynąć nie tylko na niego, gdyż wspomnianej metody na-
uczył się przy innej okazji od Josepha Liouville'a (1809-1882).
Llouville jednak wszedł na mównicę bezpośrednio po Łamem
l kategorycznie odmówił przyjęcia jakichkolwiek pochwał.
Stwierdził ze spokojem, że Lamę wcale nie udowodnił wielkiego
twierdzenia Fermata, bowiem zastosowany przezeń rozkład na
czynniki wcale nie jest jednoznaczny (to znaczy, że można go
wykonać na wiele sposobów), a zatem nie prowadzi do rozwią-
zania. Była to więc próba odważna i pełna fantazji, iście kawa-
leryjska, tyle że - jak wiele innych - zupełnie bezowocna. Jed-
nakże z samego pomysłu, by zapisać lewą stronę równania-
w postaci iloczynu n czynników liniowych, uczyniono powtór-
ny użytek.
Liczby idealne
Jako drugi rozkładu na czynniki spróbował Ernst EduarcB
Kummer (1810-1893), człowiek, który do rozwiązania proble-
mu Fermata w przypadku ogólnym zbliżył się bardziej niż kto-
kolwiek z jemu współczesnych. W istocie Kummer, próbując
udowodnić wielkie twierdzenie Fermata, stworzył nową teorię
matematyczną, tzw. teorię liczb idealnych.
Matka Kummera owdowiała, gdy miał on zaledwie trzy lata_,
l wykształcenie syna musiała okupić ciężką pracą. W wieku la_t
osiemnastu młody Kummer wstąpił na Uniwersytet w Hall«^
w Niemczech z zamiarem studiowania teologii i przygotowania
Strona 35
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
się do życia w służbie Kościoła. Pewien dalekowzroczny profe--
sor matematyki, entuzjastycznie podchodzący do algebry i teon-
rii liczb, zdołał zainteresować tymi dziedzinami Kummera, tem
zaś wkrótce porzucił teologię dla matematyki. Podczas trzecie;-
go roku studiów rozwiązał trudny problem matematyczny, z. a
który oferowano nagrodę. Dzięki temu sukcesowi zdobył
doktorat z matematyki w wieku dwudziestu jeden lat.
AMIR D. ACZEL • 77
Geometria bez Euklidesa
Wiek XIX przyniósł w matematyce wiele nowych osiągnięć. Wę-
gier, Janos Bolyai (1802-1860), i Rosjanin, Mikołaj Iwanowicz-
Łobaczewski (1793-1856), zmienili oblicze geometrii. Odrzucili.
tzw. piąty postulat Euklidesa, który głosił, że dwie proste rów--
nolegle na płaszczyźnie nie przecinają się, i niezależnie od sie-
bie zbudowali świat nowej geometrii, pod wieloma względami!
podobny do euklidesowego, lecz dopuszczający, by proste rów-
noległe przecinały się w nieskończoności. Z geometrią tego ro-
dzaju mamy do czynienia choćby w przypadku sfery. Dobregco
przykładu dostarcza powierzchnia globu ziemskiego. Rolę pro-
Strona 37
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
stych odgrywają na sferze łuki wielkich kół, na przykład połu-
dniki. Łatwo zaobserwować, że w pobliżu równika różne połu-
dniki są równoległe. Gdy jednak powędrujemy wzdłuż nich aS,
do bieguna północnego, zauważymy, że się tam one spotkają .
Wiele sytuacji, które przed nadejściem geometrii nieeuklideso-
wej wydawało się niejasnych i tajemniczych, można obecnie zei
jej pomocą opisać i wytłumaczyć.
AMIR D. ACZEL • 81
ką kielich, w drugiej ręce Galois trzymał wysoko otwarty nóż
kieszonkowy. Ponieważ francuskie pour może znaczyć zarówno
Strona 39
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
"za", jak i "na" lub "dla", więc całe zdarzenie zostało potrakto-
wane jako zagrożenie życia króla. Następnego dnia Galois zo-
stał aresztowany.
Podczas sprawy o spowodowanie zagrożenia życia monarchy
adwokat Galois utrzymywał, że jego klient powiedział w rzeczy-
wistości: "Dla Ludwika Filipa, gdyby okazał się zdrajcą". Po-
twierdziły to zeznania niektórych zaprzyjaźnionych z Galois ar-
tylerzystów, a sędziowie przysięgli uznali go za niewinnego.
Galois spokojnie zabrał swój scyzoryk ze stolika z dowodami,
złożył go i schował do kieszeni, odchodząc jako wolny czło-
wiek. Niestety, wolnością nie cieszył się zbyt długo. Po miesią-
cu aresztowano go jako "niebezpiecznego republikanina"
i przetrzymywano bez postawienia konkretnego zarzutu w wię-
zieniu, poszukując jednocześnie czegoś, o co można by go
oskarżyć. W końcu wytoczono mu proces o noszenie munduru
rozwiązanych oddziałów artylerii. Galois został skazany na
sześć miesięcy więzienia. Rojaliści cieszyli się, że w końcu uda-
ło się usunąć dwudziestolatka, uznanego za groźnego wroga
systemu. Po pewnym czasie Galois został zwolniony warunko-
wo. To, co się stało później, wciąż budzi wątpliwości. Będąc na
zwolnieniu warunkowym, Galois poznał młodą kobietę, w któ-
rej się zakochał. Niektórzy sądzą, że wpadł w pułapkę zasta-
wioną przez wrogich mu rojalistów, chcących raz na zawsze-
położyć kres jego rewolucyjnej działalności. W każdym razie
związał się z kobietą o wątpliwej reputacji (une coąuette de boy
etage]. Gdy zostali kochankami, zjawił się pewien rojalista, by-
"ratować zagrożony honor" i wyzwał Galois na pojedynek. Mło-
dy matematyk znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Próbował:
wszelkimi sposobami wyperswadować przeciwnikowi pojedy-
nek. Na próżno.
W nocy przed pojedynkiem Galois napisał kilka listów. Owe=
listy do przyjaciół zdają się potwierdzać tezę, że Galois padtt
ofiarą uknutej przez rojalistów intrygi. Sam twierdził, że wy-
zwali go na pojedynek dwaj rojaliści, którzy wymogli na ninu
słowo honoru, by nie wspomniał o całej sprawie republikań-
AMIR D. ACZEL • 83
arytmetycznych i pierwiastkowań. Rozwiązał tym samym jeden-
z najsłynniejszych otwartych problemów ówczesnej matematy-
ki. Niemniej jednak utalentowany młodzieniec ciągle nie mógł:
zdobyć żadnej stałej akademickiej posady, której skądinąd-
bardzo potrzebował, by zapewnić rodzinie środki do życia. Po-
słał więc swe wyniki Cauchy'emu, z prośbą o opinię i ewentual-
ną pomoc w ich opublikowaniu. Jednakże Cauchy artykuł:
Abela, zawierający twierdzenia nadzwyczaj ogólne i ważne, po»
prostu zgubił. Gdy po paru latach praca ukazała się drukiem,.
na pomaganie Abelowi było już za późno. W 1829 roku zmarli
on na gruźlicę, spowodowaną przez nędzę, w jaką popadtt
wspierając rodzinę, która znajdowała się w skrajnie trudnymi
położeniu. W dwa dni po jego śmierci przyszedł zaadresowanym
do niego list z informacją, że przyznano mu profesurę na Uni-
wersytecie Berlińskim.
Pisane małą literą słowo "abelowy" to dziś powszechnie-
przez matematyków używany przymiotnik. Pojęcie grupy abe-
Iowej - w której wynik działania, umownie zwanego mnoże-
niem, nie zależy od kolejności czynników - zajmuje poczesne;
miejsce we współczesnej algebrze; odegrało ono też rolę?
w ostatecznym rozwiązaniu zagadnienia Fermata. Jeszcze bar-
dziej abstrakcyjnymi tworami są rozmaitości abelowe, równieS
wykorzystywane we współczesnych podejściach do dowodm
wielkiego twierdzenia Fermata.
Ideały Dedekinda
Dziedzictwo Carla Friedricha Gaussa przetrwało stulecia. Jed-
nym z najsłynniejszych matematycznych spadkobierców
Gaussa był Richard Dedekind (1831-1916), urodzony również
w Brunszwiku, tym samym mieście, z którego pochodził wielkil
mistrz. Dedekind jednak, w przeciwieństwie do Gaussa-,
w dzieciństwie nie wykazywał ani zainteresowań, ani specjał -
nych uzdolnień w dziedzinie matematyki. Bardziej zajmowały
go fizyka i chemia, a matematykę traktował jedynie jako nauk^
służebną wobec tych dziedzin wiedzy. W wieku siedemnastL-i
AMIR D. ACZEL • 85
chodziło tylko dwóch studentów), był ważnym krokiem w tym
kierunku.
Później w karierze Dedekinda nastąpił dziwny zwrot. Wyje-
chał z Getyngi, by objąć posadę w Zurychu, a stamtąd po pię-
ciu latach, w 1862 roku, wrócił do Brunszwiku, gdzie następ-
nie przez pięćdziesiąt lat wykładał na politechnice. Nikt nie
zdołał przekonująco wyjaśnić, dlaczego świetny matematyk,
który wprowadził algebrę na niewiarygodnie wysoki poziom
abstrakcji i ogólności, porzucił nagle jedną z najbardziej pre-
stiżowych posad profesorskich w całej Europie, by przez resztę
życia uczyć na mało znanej politechnice. Dedekind nigdy się
nie ożenił. Przez wiele lat mieszkał razem z siostrą. Zmarł
w 1916 roku, zachowując do ostatnich dni przenikliwy, aktyw-
ny umysł.
Fin de siecle
Pod koniec XIX wieku żył we Francji matematyk obdarzony"
wlelkimi zdolnościami w nadspodziewanie wielu rozmaitych
dziedzinach. Rozległa wiedza Henn Poincarego (1854-1912)
sięgała również poza matematykę. Począwszy od roku 1902,
gdy był już bardzo sławnym uczonym, pisał popularne ksią-
żeczki o matematyce. Znajome, tanie, miękkie okładki możnai.
było dostrzec w kafejkach i parkach całego Paryża, w rękach*
ludzi w najróżniejszym wieku.
Poincare pochodził z rodziny o wielkich tradycjach. Jego ku-
zyn, Raymond Poincare, piastował podczas pierwszej wojnyy
światowej godność prezydenta Francji. Inni członkowie rodu tefi
zajmowali we Francji ważne stanowiska rządowe i publiczne.
Już w dzieciństwie Henri odznaczał się wspaniałą pamięcią..
Mógł recytować od wskazanej strony dowolną książkę, którą
właśnie czytał. Legendarne było również jego roztargnienie .
Pewnego razu pewien fiński matematyk przebył długą drogę do
Paryża, by spotkać Poincarego i przedyskutować z nim różne
matematyczne kwestie. W przedpokoju gość oczekiwał na wej-
ście do gabinetu Poincarego bite trzy godziny. W tym cząstce
AMIR D. ACZEL . 87
stałby pałkę" - zadeklarował przewodniczący komisji egzami-
nacyjnej, podejmując decyzję o wpuszczeniu w mury Ecole Po-
lytechnique studenta, który miał zostać najsławniejszym fran-
cuskim matematykiem swoich czasów.
Poincare jest autorem dziesiątek książek poświęconych ma-
tematyce, fizyce matematycznej, astronomii i popularyzacji na-
uki. Napisał grubo ponad pięćset stron prac naukowych o no-
wych pojęciach, które wprowadził do matematyki. Wniósł
bardzo znaczący wkład do zapoczątkowanej przez Eulera topo-
logii. Jego wyniki były na tyle istotne, że często za właściwy
początek topologii uznaje się dopiero rok 1895, datę wydania
dzieła Poincarego pod tytułem Anałysis situs. Topologia (bada-
nie kształtów, powierzchni, funkcji ciągłych) była niezbędna
dla podjętej u schyłku XX wieku próby udowodnienia wielkie-
go twierdzenia Fermata. Znacznie ważniejszą rolę w tych pró-
bach odegrała jednak inna dziedzina zapoczątkowana również
przez Poincarego.
Formy modułowe
Poincare badał własności funkcji okresowych, takich jak si-
nusy i cosinusy Fouriera, nie na prostej rzeczywistej, jak ro-
bił to Fourier, lecz na płaszczyźnie zespolonej. Funkcja si-
nus, oznaczana sin x, określa pionową współrzędną punktu
położonego na okręgu o promieniu długości l, gdy kąt mię-
dzy promieniem wodzącym owego punktu a prostą poziomą
jest równy x. Sinus to funkcja okresowa: jej wartości powta-
rzają się nieustannie, gdy kąt wzrasta o wielokrotność zasad-
niczego okresu funkcji - 360°. Okresowość to swego rodzaju
symetria.
Poincare badał płaszczyznę zespoloną, zawierającą na osi
poziomej liczby rzeczywiste, a na osi pionowej - liczby urojone.
W tym przypadku można rozpatrywać funkcje, które są,
okresowe w dwóch kierunkach, na przykład wzdłuż osi rzeczy-
wistej i urojonej. Wartości takich funkcji powtarzają się w nie-
skończenie wielu równoległobokach tworzących na płaszczyź-
AMIR D. ACZEL . 89
Bolyala i Łobaczewsklego. Przez każdy punkt górnej półplasz-
czyzny przechodzi wiele "prostych" równoległych do "prostej"
danej.
Dziwne formy modułowe odznaczają się w świecie geome-
trii hiperbolicznej nieoczekiwanie licznymi symetriami, do
których należą na przykład przesunięcia czy branie odwrot-
ności liczby zespolonej. Na rysunku poniżej przedstawiony
jest wykorzystujący te symetrie parkietaż górnej półpłaszczy-
Strona 44
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
AMIR D. ACZEL • 91
genus = O
genus = 1
genus = 2
Dwuwymiarowe powierzchnie w trójwymiarowej przestrzeni
można rozróżniać, podając ich genus (albo inaczej rodzaj). Ge-
nus to liczba dziur w powierzchni. Genus sfery, w której nie
ma żadnych dziur, równa się zero. Obwarzanek ma w środku
jedną dziurę. Zatem powierzchnia obwarzanka (którą matema-
tycy nazywają torusem) ma genus równy jeden. Gdy mówimy
"dziura", mamy na myśli otwór na wylot, przez który można by
na przykład przewlec nitkę. Powierzchnia filiżanki z dwojgiem
uszu ma w sobie dwie dziury na wylot. Zatem jej genus jeat-
równy dwa.
Powierzchnię ustalonego genusu można w sposób wzajem-
nie jednoznaczny i ciągły przekształcić na dowolną, inną po-
wierzchnię tego samego genusu. Wystarczy sobie wyobrazić, że
obie są wykonane z nieskończenie rozciągliwej gumy. Jeśli jed-
funkcja ciągła
funkcja nieciągta
AMIR D. ACZEL • 95
zwięzłego opisu różnych pojęć bardzo wielu słów, często w zna-
czeniu zupełnie odmiennym od potocznego. Jednym z takich!
słów jest przymiotnik "gęsty". Zdanie, że "zbiór liczb wymier-
nych jest gęsty wśród liczb rzeczywistych", znaczy, iż w każ-
dym otoczeniu dowolnej liczby (zarówno wymiernej, Jak i nie-
wymiernej) znajdują się liczby wymierne. W codziennym życiu-i
słowo "gęsty" ma wiele innych znaczeń.
Doktoranci wydziałów matematyki również i dziś w chwilachł
braku lepszego zajęcia zabawiają się słownymi grami, opowia-
dając na przykład historię dywizora, który ma odwiedzić pew-
ną rozmaitość i sprawdzić, czy wszystkie snopy są wiotkie, czy
też miękkie (słowa "dywizor", "rozmaitość", "snop", "wiotki"*,
"miękki" mają w matematyce ściśle określone znaczenie, dale--
kie od ewentualnych skojarzeń Czytelnika, nie posiadaj ąceg«o
wyższego wykształcenia w tej dziedzinie).31
Książki napisane wspólnie przez matematyków z owego
francuskiego stowarzyszenia noszą na okładce nazwisko Nico»-
lasa Bourbakiego. Równocześnie zainicjowano seminariunm
Bourbakiego, na którym często omawiane były nowe idee i teo-
rie matematyczne. Członkostwo w stowarzyszeniu było z załoa-
żenia anonimowe, a zasługę za uzyskane razem wyniki przypa-
sywano nie konkretnym osobom wymienionym z nazwisksa,
lecz właśnie Bourbakiemu.
Członkom stowarzyszenia Bourbakiego daleko jednak był: o
do pitagorejczyków. Wprawdzie autorem podręczników mienił
się Bourbaki, lecz wyniki badań, czyli twierdzenia i ich dowodly
- mające z reguły większy wpływ na prestiż i pozycję matema-
tyka niż napisane przezeń książki - podpisywali własnymi na-
zwiskami ci członkowie grupy, do których dane osiągnięcie
w istocie należało. Jednym z pierwszych członków stowarzy-
szenia był Andre Well (1906-), który później przeniósł się dio
Stanów Zjednoczonych, do sławnego Institute for Advance-d
31 Angielska gra słów w oryginale: beautiful Poły Nomifil who meets a smooth
ope-
rator Curly Pi, traci po polsku swój urok. W naszym kraju specjalistami w dzBe-
dzinie słownych zabaw z terminologią matematyczną są tradycyjnie studenci
Uniwersytetu Jagiellońskiego, piszący cale opowiadania złożone wylączm.ie
z dwuznacznych zdań, najeżonych niezrozumiałym żargonem (przyp. tłum.).
AMIR D. ACZEL • 97
niku niezwykłych działań Weila skrzywdzony został jeden
z pierwszoplanowych aktorów naszej historii, czego Well nie
chciał zresztą uznać.
Trzeba przyznać, że członkowie towarzystwa Bourbakiego
byli obdarzeni poczuciem humoru. Przed około czterdziestu la-
ty do Amerykańskiego Towarzystwa Matematycznego (Ameri-
can Mathematical Society, w skrócie AMS) wpłynęło podanie
Nicolasa Bourbakiego z prośbą o przyjęcie w poczet członków.
Niewzruszony sekretarz towarzystwa odpisał, że jeśli Bourbaki
chce zostać członkiem AMS, musi ubiegać się o członkostwo
jako instytucja (z czym, oczywiście, wiązały się dużo -wyższe
składki). Na ten list Bourbaki nie odpowiedział.
Krzywe eliptyczne
Zagadnienia diofantyczne, wiążące się z równaniami podobny-
mi do tych, które w III wieku naszej ery rozpatrywał Diofantos,
w XX wieku stały się przedmiotem intensywnych badań, pro-
wadzonych m.ln. z użyciem obiektów, które matematyk nazywa
krzywymi eliptycznymi. Krzywe eliptyczne wbrew pozorom nie-
wiele mają wspólnego z elipsami. Najpierw, w dziewiętnastym
stuleciu używano ich w związku z tzw. funkcjami eliptycznymi,
wymyślonymi z kolei po to, by ułatwić obliczanie obwodu elip-
sy. Jak w przypadku wielu różnych innowacji w matematyce,
pionierem w tej dziedzinie był nie kto inny, tylko Gauss.
Choć nazwa zdaje się sugerować co innego, krzywe eliptycz-
ne nie są ani elipsami, ani funkcjami eliptycznymi. Mówiąc
najprościej, są wielomianami trzeciego stopnia zależnymi od
dwóch zmiennych; fachowcy widzą krzywe eliptyczne w napi-
sach postaci y2 = ox3 + Łyc2 + c, gdzie liczby a, b i c są całkowi-
te lub wymierne. Przykłady krzywych eliptycznych pokazują
rysunki.34
34 Wg artykułu Kennetha A. Ribeta i Briana Hayesa: Fermat's Last Theorem
and Modern Arithmetic, "American Scientist", t. 82, marzec-kwiecień 1994,
s. 144-156.
AMIR D. ACZEL • 10 1
wych. Wiedziano wówczas o tej trudnej dziedzinie niewiel e
i Taniyama napotykał w swej pracy mnóstwo trudności. C. o
gorsza, przekonał się, że wszelkie porady starszych profesorów?
Uniwersytetu Tokijskiego są niemal całkowicie bezużyteczne.
Strona 49
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
Do każdego drobiazgu musiał dochodzić samodzielnie; kolejme
kroki swoich badań matematycznych opisywał, używając czte-
rech chińskich znaków, które oznaczają "ciężką walkę" i "gorz-
kie zmagania". Życie młodego Yutaki Taniyamy nie było usłanie
różami.
Taniyama zakwaterował się w jednopokojowym mieszkaniiu
o powierzchni około 9 metrów kwadratowych. Na każdej kom-
dygnacji budynku była tylko jedna toaleta, wspólna dHa
wszystkich mieszkańców piętra. Żeby się wykąpać, Taniyama
musiał chodzić do odległej łaźni publicznej. Podły i nędzny bu-
dynek mieszkalny, stojący przy ruchliwej ulicy, o dwa kroki od
wiaduktu kolejowego, po którym co kilka minut przejeżdż-ał
pociąg, jak na ironię był nazywany "Willą Spokojnych Gon"".
Zapewne dlatego, by łatwiej się skoncentrować na badaniac:h,
młody Yutaka pracował głównie w nocy, często kładąc się odo
łóżka dopiero o szóstej rano, gdy rozpoczynał się kolejny, hała»ś-
llwy dzień. Prawie codziennie, z wyjątkiem letnich upałów, Ta-
niyama nosił ten sam niebiesko-zielony garnitur z metalicz-
nym połyskiem. Jak wyjaśnił swemu bliskiemu przyj aclelo'\.-vi,
Góro Shimurze, jego ojciec kupił ów materiał okazyjnie, nne-
zwykle tanio, od handlarza starzyzny. Niestety, nikt w całej n-o-
dzinie nie miał ochoty na świecące ubranie. Yutaka, który mię
dbał zbytnio o swój wygląd, zgłosił się w końcu na ochotnilrfa.
Z materiału uszyto mu garnitur, który stał się jego codzien-
nym strojem.
Taniyama ukończył Uniwersytet Tokijski w 1953 roku l do-
stał na tamtejszym Wydziale Matematyki posadę asysten-ta.
Jego przyjaciel Shimura ukończył uniwersytet rok wcześmiej
i zajmował podobne stanowisko na Wydziale Pedagogicznym,
po drugiej stronie kampusu. Ich przyjaźń zapoczątkował Inst,
który jeden z nich napisał do drugiego, prosząc o zwrot do bi-
blioteki egzemplarza czasopisma matematycznego, interesują-
cego, jak się okazało, obu młodych ludzi. Często jadali razem
102
WIELKIE TWIERDZENIE FERMATA
AMIR D. ACZEL • 10 3
Pełen nadziei początek
Obaj przyjaciele wypełnili niezbędne papiery l formularze-,
wynajęli odpowiednie pomieszczenia i wysłali zaproszenia doo
Strona 50
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
tych matematyków japońskich i zagranicznych, których spo -
dziewali się zainteresować tematem konferencji. Na liście za-
proszonych znalazł się Andre Well, który w owym czasie wyje -
chał Już z Francji i został profesorem na Uniwersytecie
w Chicago. Pięć lat wcześniej, podczas Międzynarodowego
Kongresu Matematyków, Well zwrócił uwagę społeczności ma-
tematycznej na nieznaną hipotezę niejakiego Hassego, doty-
czącą "funkcji dzeta na rozmaitości nad ciałem liczbowym" .
Niejasne przypuszczenie niosło w sobie treści interesujące dla.
badaczy teorii liczb. Well najwyraźniej kolekcjonował różne hi-
potetyczne pomysły dotyczące teorii liczb; ten akurat umieściB
w swych Dziełach zebranych, przypisując zasługę jego sformu-
łowania Hassemu.
Dzięki zainteresowaniu różnymi rezultatami badań w owej
dziedzinie, Well był dla Shimury l Taniyamy atrakcyjnym go-
ściem. Ucieszyli się obaj, gdy przyjął zaproszenie do udziałm
w Ich konferencji. W Tokio oczekiwano też Innego cudzoziem-
ca, młodszego od Weila matematyka francuskiego, Jean-Pier-
re'a Serre'a. Nie byt on jeszcze wówczas członkiem towarzy-
stwa Bourbakiego, przyjmowano bowiem do niego tylko*
matematyków bardzo dobrze znanych; miał on jednak zostać-
bourbakistą już wkrótce. Serre, opisywany przez niektórych-
matematyków jako ambitny i zaciekły wyczynowiec, przyje-
chał na tokijskie sympozjum, by dowiedzieć się tyle, ile się tyl-
ko da. Japończycy o teorii liczb wiedzieli sporo, a niektóre wy-
niki publikowali w pracach dostępnych tylko po japońsku.
skrywając je tym samym przed resztą świata. Nadarzała się
więc wspaniała okazja, żeby poznać owe rezultaty, tym bar-
dziej że oficjalnym językiem konferencji miał być angielski.
W gronie konferencyjnych gości Serre był jednym z niewielu
cudzoziemców orientujących się w prezentowanej tematyce.
Sprawozdanie z konferencji ukazało się tylko po Japoński!.
Gdy więc dwadzieścia lat później Serre zwrócił uwag^ na nie-
Strona 51
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
AMIR D. ACZEL • 1 05
WEIŁ: Oczywiście, z niektórymi zapewne można sobie w ten
sposób poradzić. W ogólnym przypadku wyglądają o»ne
jednak tajemniczo i zupełnie Inaczej.
Z tej rozmowy wynikają jasno dwie sprawy. Po pierwsze, TTa-
nlyama mówił, że z krzywymi eliptycznymi wiążą się raczej
"funkcje automorficzne", a nie "same funkcje modułowe". Po
drugie, Weił nie wierzył, by w ogólnym przypadku taki związsek
mógł mieć miejsce. Później ową niewiarę Weił wyrażał znaczmie
dobitniej, dlatego jeszcze bardziej zaskakuje fakt, że to właśmie
jego nazwisko zostało w końcu przypisane do hipotezy, kto-rej
ani sam nie postawił, ani nigdy w Jej prawdziwość nie wierz=ył.
Jednakże koleje losu bywają nieoczekiwane; w przyszłoaści
miały wyjść na jaw jeszcze dziwniejsze wydarzenia.
Na to, by owe sprawy nabrały wagi, trzeba było odczelsać
kilkadziesiąt lat. Współcześni historycy nauki oddaliby wie=le,
żeby szczegółowo poznać treść wypowiedzi l myśli Taniyanny.
Lecz, niestety, Taniyama, podobnie jak wielu innych młodych
matematycznych geniuszy, skończył życie młodo l tragicznie-.
Po paru latach Góro Shimura wyjechał z Tokio, najpierw do
Paryża, a potem do Institute for Advanced Study w Princeton.
Obaj przyjaciele regularnie ze sobą korespondowali. We wrzaeś-
niu 1958 roku Góro Shimura otrzymał od Yutaki Taniyaany
ostatni list. Rankiem 17 listopada 1958, pięć dni po jego trzy-
dziestych pierwszych urodzinach, Yutakę Taniyamę znalezio»no
w mieszkaniu martwego. Na biurku leżał list pożegnalny.
Hipoteza Shimury
Od tokijskiej konferencji upłynęło dziesięć lat. Góro Shimmra
swoje badania w teorii liczb, koncentrujące się na funkcji d:ze-
ta i krzywych eliptycznych, prowadził teraz w Princeton. Zrro-
zumiał, w których miejscach mylił się nieżyjący przyjacilel,
l dzięki własnym badaniom oraz poszukiwaniu harmonii skzry-
tej we wnętrzu matematyki doszedł do hipotezy innej, śmilel-
szej, dobitnej sformułowanej. Jego hipoteza głosiła, że każda
AMIR D, ACZEL • 1 15
dzinie teorii liczb, w tym Kenneth Rlbet z Berkeley l Andnew
Wiłeś z Princeton. Nabrał przekonania, że powinien bardzo po-
ważnie pomyśleć o zastosowaniach teorii krzywych modu ło-
wych i reprezentacji Galols w teorii krzywych eliptycznych.
Stwierdził, że takie rozważania w niemal nieunikniony spossób
prowadzą do zagadnień diofantycznych, blisko związanych
z równaniami Fermata. Ów nagły i potężny przebłysk intuiicji
Frey próbował wykorzystać i doprecyzować.
W 1981 roku Frey spędził parę tygodni na Uniwersytecie
Harvarda, odbywając kilka dyskusji z Barrym Mazurem. WLele
rzeczy zdołał dzięki tym rozmowom wyjaśnić. Gęsta mgła, spo-
wijająca trudne do uchwycenia związki równań podobnych do
równania Fermata z formami modułowymi l krzywymi eliptycz-
nymi, zaczynała się z wolna rozstępować. Frey pojechał ma-
stępnie do Berkeley, gdzie rozmawiał z Kenem Ribetem, błys-
kotliwym specjalistą w zakresie teorii liczb, który w swoim
czasie ukończył Uniwersytet Harvarda i wspólnie z Mazur-em
pracował nad zbliżonymi zagadnieniami. Z Berkeley Frey rpo-
wrócii do ojczystych Niemiec. W trzy lata później otrzymał za-
proszenie do wygłoszenia wykładu w Oberwolfach, miejscowro-
ści zagubionej pośród wzgórz Czarnego Lasu.
W Oberwolfach mieści się matematyczne centrum konfe-
rencyjne, położone w pięknej, spokojnej okolicy, z dala od
miast i zaludniających je tłumów. Każdego roku odbywa się
tam około pięćdziesięciu międzynarodowych konferencji, po-
święconych różnym dziedzinom matematyki. Aby mieć w Obe-
rwolfach wykład czy choćby po prostu uczestniczyć w jędrnym
ze spotkań, należy wpierw otrzymać zaproszenie. W centr-um
dokłada się wszelkich starań, by ekspertom z różnych krajów
ułatwić wymianę pomysłów. W 1984 roku Gerhard Frey, p»od-
czas swego wykładu na zorganizowanej tam konferencji z tteo-
rii liczb, wygłosił twierdzenie z pozoru zwariowane. Z wypeł-
nionych wzorami, powielonych i rozdawanych uczestnilcom
notatek najwyraźniej wynikało, że jeśli hipoteza Shimury-Ta-
niyamy rzeczywiście jest prawdziwa, to zachodzi także wie Ikle
twierdzenie Fermata. Na pierwszy rzut oka zdawało się, że nie
ma w tym ani za grosz sensu. Gdy Ken Ribet po raz pierwszy
Od lewej: John Coates, Andrew Wiłeś, Ken Rlbet l Kar! Rubin bezpośrednio po
historycznym wykładzie Wilesa w Cambridge świętują sukces.
Yutakę Taniyamę, a później udoskonalonej i doprecyzowanej
przez Góro Shimurę. Ale może to nie do końca prawda?
Fermat oczywiście nie mógł postawić równie dalekosiężnej
hipotezy, spinającej w jedno dwie bardzo różne gałęzie mate-
matyki. Ale skąd my to wiemy? A może jednak mógł? Nic nie
jest pewne. Potrafimy tylko powiedzieć, że twierdzenie zostało
w końcu udowodnione, a każdy, najmniejszy nawet szczegół
w dowodzie został obejrzany i sprawdzony przez dziesiątki ma-
tematyków na całym świecie. Lecz sam fakt, że istniejący do-
wód jest szalenie zaawansowany i skomplikowany technicznie,
nie oznacza, iż nie można znaleźć dowodu prostszego. W isto-
cie, Rlbet w jednej ze swoich prac wskazuje kierunek wiodący
być może do dowodu wielkiego twierdzenia Fermata z pominię-
ciem dowodu hipotezy Shimury-Taniyamy. Niewykluczone, że
Fermat znał wiele faktów należących do potężnej, "współcze-
snej" matematyki, a tylko ślad po tym zaginął (kopii dzieł Dio-
fantosa w tłumaczeniu Bacheta, w której przypuszczalnie
umieścił swój dopisek na marginesie, nigdy przecież nie odna-
leziono). Czy więc Fermat rzeczywiście odkrył "prawdziwie cu-
downy" dowód swego twierdzenia, dowód nie mieszczący się na
marginesie książki, pozostanie na zawsze jego tajemnicą.
OD AUTORA
Pisząc tę książeczkę, zaczerpnąłem wiele wiadomości hi-
storycznych z różnych źródeł. Wśród nich najpesiniej-
szym, najbardziej oryginalnym była moja ulubiona kssiążka
E. T. Bella Men of Mathematics (nie podoba mi się jedm-ak jej
mylący, pełen seksizmu tytuł - wśród bohaterów Bella są dwie
kobiety; książka pochodzi z roku 1937). Najwyraźniej u»ni hi-
storycy matematyki czerpali garściami Informacje z Bellał., więc
nie będę ich tu wymieniał z nazwiska. Wszystkie źródła są wy-
mienione w przypisach. Skorzystałem ponadto z artykułów
Jocełyn Savani z Uniwersytetu w Princeton ("Princeton W^eekły
Bulletin", 6 września 1993). Dziękuję jej także za przesłamie mi
kopii programu BBC, poświęconego wielkiemu twierdzeniu
Fermata.
C. J. Mozzochiemu wdzięczny jestem za zdjęcia mate-maty-
ków, uczestniczących w tworzeniu dowodu wielkiego twi-erdze-
nia Fermata. Bardzo gorąco dziękuję profesorowi Kennethowi
A. Ribetowi z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley za po-
uczające wywiady i wiele cennych informacji o jego pracach,
które zostały wykorzystane podczas przeprowadzania dcowodu
twierdzenia Fermata. Głęboko wdzięczny Jestem profesorowi
Góro Shimurze z Uniwersytetu w Princeton za poświęcony mi
czas l dostęp do niezwykle ważnych Informacji o jego pracach
INDEKS
Abel, Niels Henrik 66, 82-83
abelowe grupy 83
- rozmaitości 83
aksjomaty 37
Al-Chwarizmi. Mohamet Ibn Musa 42
algebra 42-43, 47-50
- abstrakcyjna 77-78
algebraiczne liczby 84
algorytm 42
Amerykańskie Towarzystwo
Matematyczne 97
analityczne funkcje 63
analiza 67
- numeryczna 71
- zespolona 56, 61-63
Analysis situs (Poincare) 87
.Annals of Mathematlcs" 136
Archimedes 15, 38-40
Archimedesa śruba 39
Arithmetica (Diofantos) 16, 18-19,41,
50
Ars magna (Cardano) 49
Arystoteles 35
automorflczne formy 88, 104-105
Babilon 21-24
babiloński system Uczenia 22-23
Bachet, Ciaude 50
Beli, E. T. 14
Bemoulll, Daniel 53, 54
Bemoulli, Jan 53
Bemoulli, Mikołaj 53, 54
Bessel, Friedrich Wilhelm 63
Bolyai, Janos 77
Bourbakl, Nicolas 93-97, 103
Cantor, Georg31
Cardano, Girolamo 48-49
Cauchy, Augustin Louls 74, 78., 82-83
Chevaller, Auguste 82
ciało liczb zespolonych 61
Coates.John 11, 14, 120, 125,. 129
Conway, John 11
Cossisti (Cossisten) 48-49
Cycero 39
Dedekind, Richard 83-85
Diderot. Denis 55
Dieudonne, Jean 96
Diofantos 16, 19, 40-41, 50
Dirlchlet, Peter Gustav Le)eunee 52,
66-67, 74,84-85
Disquisitione arithmetlcae (Gamss) 60,
66-67, 82
dowód
- hipotezy Freya 119
INDEKS • 143
Łobaczewski, Mikołaj Iwanowicz 77
Mahomet 42
Marcellus 39
Mazur, Barry 18. 84, 115. 118-119, 129
Mestre.J.-F. 116
metoda spadku 51
- wyczerpywania 38
Mezopotamia 21-24
modułowe formy 63, 88-90, 99-100,
104, 105,106-110, 115
modulowość 99
Monge, Gaspard 68
Mordell, LoulsJ. 90-92
Mordella hipoteza 92, 111
Newton, Izaak 15
O fculi (walcu (Archimedcs) 40
Olbers. H. W. M. 60-61
Owidiusz 35
Pacioli, Luca 48
Partenon 47
pentagram 23-24
Pitagoras 23, 25-27, 33
Pitagorasa twierdzenie 27-29
pitagorejczycy 28-30, 32-35
pttagorejskie trójki 22-24, 28
Platon 33. 38
ptaszczyzna zespolona 62
Poincare, Henri 85-90, 106
Poisson, Simeon-Denis 80
prawo Archimedesa (pierwsze prawo
hydrostatykl) 39
rachunek całkowy 38
- różniczkowy 38
Rlbet, Kenneth 13-14, 115, 116-119,
131.138
równania diofantyczne 41, 97, 114
- trzeciego stopnia 48-49
Samak, Peter 20, 127-128
semistabilne krzywe eliptyczne
122-129
Serre, Jean-Pierre 103, 107-108, 110,
112. 116,121
Shimura, Góro 72, 102, 105-1" 07
Shimury-Taniyamy hipoteza 105-107
-dowód 121-130
Stewart. łan 45
Taniyama, Yutaka 100-105
TartagUa (Fontana Nicolo) 48-°49
Taylor, Richard 133, 137
teoria liczb 60, 65, 115, 117
tetraktys 35
Tokijskie Sympozjum Algebraicznej
Teorii Liczb 102-105
topologia 56, 90
torus91
twierdzenie 37
Well, Andre 95-96, 102, 103,
104-105,108-114, 123
Weila krzywe 111
wielkie twierdzenie Fermata
Strona 73
Aczel Amir - Wielkie twierdzenie Fermata
- Gauss o wielkim twierdzeniu!
Fermata 60-61
- nagrody oferowane za dowócB 75, 76
-notka na marginesie 16. 18-1S, 41, 138
- próby udowodnienia 19-20, 50-52,
72-73.74-76
- twierdzenie Sophie Gennain 64
- związki z równaniami
diofantycznymi 115
Wiłeś, Andrew 115
- luka w dowodzie 20-21, 13L--136
- wykłady na konferencji w Cambridge
11-14.129-130
- zainteresowanie wielkim
twierdzeniem Fermata 120-122
Wolsfkehia nagroda 76
wzór na liczbę klas ideałów 124-125,
126
zadanie o siedmiu mostach
królewlecklch 56-58
zagadnienie czterech barw 57"
złota proporcja (złoty podział) 33-35,
44-46
NA ŚCIEŻKACH
NAUKI
W 1995 roku w serii ukazały się:
Igor Nowikow; Czarne dziury i Wszechświat
Marcin Ryszkiewicz: Ziemia i życie. Rozważania o ewolucji i ekologii
Roger Highfieid, Pauł Carter: Prywatne życie Alberta Einsteina
Frank Drakę, Dava Sobel: Czy jest tam kto? Nauka w poszukiwaniu
cywilizacji pozaziemskich
James D. Watson: Podwójna helisa. Historia odkrycia struktury DNA
Michio Kaku: Hiperprzestrzeń. Naukowa podróż przez wszechświaty
równoległe, pętle czasowe i dziesiąty wymiar
jane Goodal l: Przez dziurkę od klucza. 30 lat obserwacji szympansów
nad potokiem Combe
Jerzy Sikorski: Prywatne życie Mikołaja Kopernika
Peter Ward: Kres ewolucji. Dinozaury, wielkie wymierania
i bioróźnorodnosć
George Gamow: Pan Tompkins w Krainie Czarów
W 1996 roku w serii ukazały się
Leon Lederman, Dick Teresi: Boska Cząstka. Jeśli Wszechświat
jest odpowiedzią, jak brzmi pytanie^
Stanisław M, Ufam: Przygody matematyka
Richard Dawkins: Samolubny gen
John D. Barrow: 71 razy drzwi. Szkice o liczeniu, myśleniu i istnieniu
Harry Y. McSween, Jr.: Od gwiezdnego pyłu do planet.
Geologiczna podróż przez Układ Słoneczny
Jay Ingram: Płonący dom. Odkrywając tajemnice mózgu
Lawrence M. Krauss: Fizyka podróży międzygwiezdnych
CarI Sagan: Błękitna kropka. Człowiek i jego miejsce w kosmosie
Strona 74