Escolar Documentos
Profissional Documentos
Cultura Documentos
TOM 1 ZODZIEJ
PIORUNA
SPIS TRECI
1. Jak przez przypadek wyparowaem
nauczycielk matematyki
2. Trzy staruszki robi na drutach skarpety
mierci
3. Grover niespodziewanie gubi spodnie
4. Marna uczy mnie walki z bykami
5. Partyjka z koniem
6. Najwyszy wadca azienki
7. Mj obiad idzie z dymem
8. Zdobywcy sztandaru
9. Otrzymuj zadanie
10. Jak skasowaem cakiem porzdny autobus
11.Odwiedziny w Centrum Krasnali Ogrodowych
12. Pudel udziela nam rady
13. Rzucam si w objcia mierci
14. Poszukiwany Percy Jackson
15. Bg funduje nam cheeseburgery
16. Uwolni zebr
17. Kupujemy ko wodne
18. Annabeth tresuje psa
19.W pewnym sensie dowiadujemy si prawdy
20. Pojedynek z rbnitym kuzynem
21. Wyrwnuj rachunki
22. Wypenienie przepowiedni
ROZDZIA I
JAK PRZEZ PRZYPADEK
WYPAROWAEM NAUCZYCIELK
MATEMATYKI
Miaem wic nadzieje, e ta wycieczka nie bdzie taka straszna A przynajmniej, e nie
narobi sobie kopotw Ludzie, ale si myliem!
Bo sprawa fest taka. e na wycieczkach zawsze zdarzaj mi si dziwne przygody. Na
przykad, kiedy ze szko, do ktrej chodziem w pitej klasie, pojechalimy na pole
bitwy pod Saratog i miaem ten wypadek z armat z czasw wojny o niepodlego.
Wcale nic wycelowaem jej w szkolny autobus, ale oczywicie i tak mnie wyrzucili. A
wczeniej, kiedy zwiedzalimy zaplecze rekinarium ze szkol, do ktrej chodziem w
czwartej klasie. przypadkiem wcisnem niewaciw dwigni na kadce i cala
grupa wyldowaa w wodzie. A jeszcze wczeniej... Dobra, wystarczy.
Na tej wycieczce postanowiem by grzeczny. Przez ca drog do miasta staraam si
nic nie pobi z Nancy Bobofit - piegowat, rudowos kleptomank, ktra rzucaa
okruchami kanapki z masem orzechowym i keczupem w gow Growera, mojego
najlepszego kumpla.
Grover by modelow ajz. Nie do, e chudy, to jeszcze na dodatek paka, kiedy co
mu nie wychodzio. Musia chyba powtarza par klas, bo jako jedyny szstoklasista
zaczyna mie pryszcze i nawet pocztki delikatnego zarostu na brodzie. A do tego by
kalek. Mia papierek zwalniajcy go na reszt ycia z wuefu, poniewa co mu si
dziao z miniami w nogach. Chodzi dziwacznie, jakby kady krok by dla niego
bolesny, ale to byy tylko pozory. Trzeba byo go widzie, jak bieg, kiedy w stowce
podali tortille.
W kadym razie Nancy Bobofit rzucaa w niego kawakami kanapki, ktre przyklejay
si do jego krconych ciemnych wosw. Wiedziaa, e nic jej nic mogem zrobi. I lak
byem ju na warunku. Dyrektor zagrozi mi mierci przez zawieszenie w prawach
ucznia, Jeli cokolwiek zego, enujcego albo cho z lekka rozrywkowego zdarzy si
na tej wycieczce.
- Zabij j - mruknem.
Grover usiowa mnie uspokoi.
- Nie przejmuj si, lubi maso orzechowe.
Uchyli si przed kolejn porcj drugiego niadania Nancy
- Do tego. - Zaczem si podnosi, ale Grant cign mnie z powrotem na
siedzenie.
- Ju masz warunek - przypomnia mi - Wiesz, kto bdzie na celowniku, jeli
cokolwiek si stanie.
Jak teraz na to patrz, auj, e jednak nie dooyem Nancy Bobofit. Zawieszenie w
prawach ucznia to piku w porwnaniu z tym, w co miaem si wpakowa.
Pan Brunner oprowadza nas po muzeum. Jecha przed nami na swoim wzku,
prowadzc grup przez wielkie sale w ktrych gos odbija si echem. Mijalimy
- Tytanw - poprawiem si. - I on nie ufa swoim dzieciom, ktre byy bogami. Wic,
no, Kronos je zjada, tak? Ale jego ona ukrya Zeusa, jak by niemowlciem, i daa
zamiast tego Kronoksowi do poknicia kamie- A potem Zeus, kiedy dors, to tak
wykoowa swojego tat, czyli Kronosa, ze zmusi go do wyplucia reszty
rodzestwa...
- Bueee !- jkna jedna ze stojcych za mn dziewczyn.
- ...a potem bya wielka wojna miedzy bogami a tytanami -cignem -i bogowie
wygrali.
Klasa chichotaa.
- Jakby si to miao na cokolwiek przyda w yciu. Jakby w kwestionariuszach
rekrutacyjnych zadawali pytanie: Wyjanij, dlaczego Kronos zjada swoje dzieci" mrukna tu za mn Nancy Bobofit do swojej kumpeli.
- A prosz mi powiedzie, panie Jackson - pyta dalej Brunner - dlaczego,
parafrazujc celne pytanie panny Boboflt, ta wiedza moe si przyda w yciu?
- Zatopiony - mrukn Grover.
- Zamknij si - sykna Nancy, a jej twarz bya teraz jeszcze bardziej czerwona ni
wosy.
Przynajmniej Nancy te si oberwao. Ze wszystkich nauczycieli tylko panu
Brunnerowi udawao si przyapa j na odzywkach. Mia such godny szpiega.
Mylaem nad jego pytaniem, ale w kocu wzruszyem ramionami.
- Nie wiem, prosz pana.
-No c - Pan Brunner by zawiedziony - p punktu, panie Jackson. Zeus nakarmi
Kronosa mieszank musztardy i wina, co sprawio, e zwrci pozostae picioro
dzieci ktre oczywicie, bdc niemiertelnymi bogami, yy i rozwijay si w odku
tytana niestrawione. Bogowie pokonali swojego ojca, pokroili go na kawaki jego
wasnym sierpem i wrzucili szcztki Tartaru. najciemniejszej czci Podziemnej
Krainy. Tym optymistycznym akcentem na razie kocz, pora na drugie niadanie.
Pani Dodds. czy moe pani wyprowadzi nas na zewntrz?
Klasa ruszya ku wyjciu: dziewczyny trzymajc si za odki, chopaki
przepychajc si i zachowujc jak kretyni.
Grover i ja juz mielimy pj za nimi, kiedy odezwa si pan Brunner.
-Panie Jackson.
Wiedziaem, e tego nie unikn.
Powiedziaem Groverowi, eby poszed sam i zwrciem sie do Pana Brunnera.
- Sucham, prosz pana.
Grover przez chwil nic nie mwi. W kocu, jak ju uznaem, e wygosi mi jaki
gboko filozoficzny komentarz na pocieszenie, powiedzia:
-Dasz mi jabko? Nie byem szczeglnie godny, wiec mu daem.
Przygldaem si sznurowi takswek suncych Pit Alej i mylaem o mieszkaniu
mojej mamy, ktre byo cakiem niedaleko. Nie widziaem jej od wit. Miaem
straszn ochot wskoczy do takswki i pojecha do domu. Mama przytuliaby mnie i
cieszyaby si, e jestem, ale byaby te zawiedziona. Odesaaby mnie natychmiast z
powrotem do Yancy, przypominajc mi przy okazji, e powinienem si stara mimo ze
jest to moja szsta szkoa w cigu szeciu lat i zapewne i tak z niej wylec. A ja nie
mgbym wytrzyma tego jej smutnego spojrzenia.
Pan Brunner zatrzyma swj wzek przy podjedzie dla niepenosprawnych. Jad
selera, czytajc jak powie w wydaniu kieszonkowym. Za plecw wystawa mu
czerwony parasol, co upodabniao jego wzek; do kawiarnianego stolika na kkach.
Miaem wanie odwin drugie niadanie, kiedy przede mn pojawia si Nancy
Bobofit wraz ze swoimi brzydkimi przyjacikami -podejrzewaem. e znudziy jej si
prby okradania turystw - i rzucia Groverowi na kolana nadgryzion kanapk.
-Oj. - Wytrzeszczya do mnie te swoje krzywe zby. Jej piegi byy pomaraczowe, jakby
kto spryska j sokiem z marchwi.
Usiowaem zachowa spokj. Szkolny psycholog powtarza mi wiele razy, e
powinienem policzy do dziesiciu, eby "nie da si ponie nerwom". Ale byem tak
wcieky, e mj mzg si wyczy. W uszach syszaem ryk fal.
Nie przypominam sobie, ebym jej dotkn, ale nastpne, co kojarz, to e Nancy
siedziaa na tyku w fontannie, wrzeszczc "Percy mnie popchn"
Przed nami natychmiast zmaterializowaa si pani Dodds.
Koledzy szeptali:
- Widziae...?
- ... woda...
- jakby j chwycia...
Nie miaem pojcia, o czym mwili. Wiedziaem tylko, e wanie znw
wpakowaem si w kopoty.
Gdy tylko pani Dodds upewnia si, e biedna mua Nancy jest caa i zdrowa, i jak ju
obiecaa jej now koszulk z muzealnego sklepu z pamitkami itd... itd... zwrcia tle do
mnie. W jej oczach zapon triumfalny pomie, jakbym zrobi co, na co czekaa przez
cay semestr.
- Mj drogi...
-Ach, to chyba mj dugopis. Nastpnym razem prosz bra ze sob wasne przybory
do pisania, panie Jackson.
Oddaem panu Brunnerowi jego dugopis. Nie zdawaem sobie nawet sprawy, e
nadal trzymaem go w rce.
- Prosz pana... - powiedziaem. - Gdzie jest pani Dodds?
Spojrza na mnie nierozumiejcym wzrokiem.
-Kto?
-Druga nauczycielka, pani Dodds. Od matematyki.
Zmarszczy czoo i wyprostowa si na wzku. Mia lekko zaniepokojony wyraz
twarzy.
- Percy,na tej wycieczce nie ma adnej pani Dodds. O ile wiem, w Yancy nigdy nie
uczya adna pani Dodds. Czy ty si dobrze czujesz?
ROZDZIA II
TRZY STARUSZKI
ROBI NA DRUTACH SKARPETY
MIERCI
Kilka dni pniej najwiksze tornado, jakie kiedykolwiek widziano w dolinie rzeki
Hudson, zatrzymao si zaledwie osiemdziesit kilometrw od Yancy Academy.
Jednym ze zdarze, ktre omawialimy na wiedzy o spoeczestwie, bya niezwykle
wysoka liczba powodowanych przez nage szkway wypadkw maych samolotw
nad Atlantykiem.
Przez wikszo czasu byem marudny i poirytowany. Moje oceny spady z
dopuszczajcych na niedostateczne. Coraz czciej tukem si z Nancy Bobofit i jej
przyjacikami. Na prawie kadej lekcji wylatywaem na korytarz.
W kocu nie wytrzymaem, kiedy nasz nauczyciel angielskiego, pan Nicoll, zapyta po
raz milionowy, czemu jestem zbyt leniwy, eby uczy si do dyktand. Nazwaem go
starym opojem. Nie byem cakiem pewny, co to znaczy, ale niele brzmiao.
W nastpnym tygodniu dyrektor wysa do mojej mamy oficjalny list,
powiadamiajcy j, e w przyszym roku mog nie wraca do Yancy Academy.
wietnie, pomylaem. Doskonale.
Tskniem za domem
Chciaem mieszka z mam w naszym maym mieszkanku na Upper East Side,
nawet gdyby oznaczao to, e bd chodzi do pastwowej szkoy i musia
wytrzymywa mojego beznadziejnego ojczyma i jego durne partyjki pokera.
A jednak... wiedziaem, e za paroma rzeczami w Yancy bd tskni. Za lasem
widocznym przez okno sypialni, za pync w oddali rzek Hudson, za zapachem
sosen. Bdzie mi brakowao Grovera, ktry pomimo wszystkich swoich dziwactw by
dobrym kumplem. Martwiem si, jak on przeyje nastpny rok beze mnie.
Wiedziaem te, e bd tskni za lekcjami aciny - za wariackimi konkursami pana
Brunnera i za jego wiar w to, e na co mnie sta.
Kiedy zaczy si egzaminy, uczyem si wycznie do testu z aciny. Nie
zapomniaem tego, co powiedzia mi pan Brunner: e ten przedmiot to dla mnie
kwestia ycia i mierci. Nie wiedziaem dlaczego, ale jako zaczem mu wierzy.
Wieczorem przed egzaminem byem tak zniechcony, e cisnem podrcznikiem do
greckiej mitologii przez ca dugo sypialni. Sowa zaczy wypywa z pomidzy
kartek, kry wok mojej gowy, a litery zataczay semki, jakby jedziy na
ywach.
Nijak nie byem w stanie zapamita, czym rni si Chejron od Charona, a
Polidektes od Polideukesa. A odmiana czasownikw aciskich? Masakra.
Kryem po pokoju, czujc si tak, jakbym mia mrwki pod koszul.
Przypomniaem sobie powany wyraz twarzy pana Brunnera, jego tysicletnie oczy.
- Bd od ciebie wymaga penego zaangaowania, Percy Jacksonie.
Wziem gboki oddech. Podniosem ksik do mitologii.
Jedyn osob, z ktr baem si egna, by Grover, ale, jak si okazao, nie
musiaem. Grover mia bilet na ten sam co ja autobus na Manhattan, wic znw
zmierzalimy w stron miasta.
Przez ca podr Grover rozglda si nerwowo po autobusie, obserwujc innych
pasaerw. Uwiadomiem sobie, e on zawsze stawa si nerwowy i niespokojny,
ilekro wyjedalimy z Yancy, jakby spodziewa si czego zego. Dawniej
podejrzewaem, e boi si docinkw. Ale kto miaby si z niego mia w autobusie
dalekobienym?
W kocu nie wytrzymaem.
- Wypatrujesz askawych? - spytaem.
Grover omal nie spad z siedzenia.
- Co masz na myli?
Przyznaem si do tego, e podsuchaem jego rozmow z panem Brennerem
wieczorem przed egzaminem.
Grover zamruga oczami.
- Co usyszae?
- Nie no... niewiele. Co to znaczy ostateczny termin w letnie przesilenie?
Wzdrygn si.
- Suchaj, Percy... Po prostu si o ciebie martwiem, rozumiesz? Znaczy, wiesz, te
opowieci o demonicznej matematyczce...
- Grover...
-I mwiem panu Brunnerowi, e moe jeste zestresowany albo co, bo przecie nie
byo nikogo takiego jak pani Dodds i...
- Kiepski z ciebie kamca, Grover.
Jego uszy poczerwieniay.
Sign do kieszonki koszuli i wycign z niej zabrudzon wizytwk
- We to, dobrze? Jakby mnie potrzebowa w lecie.
Wizytwka wypisana bya fantazyjn czcionk, ktra dla moich dyslektycznych oczu
stanowia tortur, ale w kocu udao mi si odczyta co w tym rodzaju :
Grover Underwood
Stranik
Wzgrze Herosw Long
Island, Nowy Jork
(800)009-0009
- Masz na myli te staruszki? O co z nimi chodzi? One nie s jak... pani Dodds,
prawda?
Wyraz jego twarzy by nieodgadniony, ale odniosem wraenie, e kobiety z budki z
owocami byy czym znacznie, znacznie gorszym ni pani Dodds.
- Powiedz mi, co widziae - powtrzy Grover.
- Ta w rodku wzia noyce i przecia ni.
Zamkn oczy i wykona palcami gest, ktry wyglda nieco jak przeegnanie si, ale
niezupenie. Byo to co innego, co jakby... starszego.
- Widziae, jak przecinaj ni?
- Tak. Bo co? - Ale mwic te sowa, wiedziaem, e chodzi o co wanego.
- To nie dzieje si naprawd - wymamrota Grover i zacz ssa kciuk. - Nie
chc, eby byo tak jak poprzednio.
- Co poprzednio?
- Zawsze w szstej. Nigdy nie wychodz poza szst.
- Grover - powiedziaem, poniewa tym razem naprawd zaczem si ba. - O
czym ty mwisz?
- Pozwl, e ci odprowadz do domu z dworca. Obiecasz? Wydawao mi si to
troch dziwnym daniem, ale zgodziem si.
- To jaki przesd czy co? - spytaem.
Nie odpowiedzia.
- Grover... to przecicie nici. Czy to oznacza, e kto umrze?
Spojrza na mnie pospnie, jakby ju si zastanawia, jakie kwiaty wybra na mj
pogrzeb.
ROZDZIA III
GROVER NIESPODZIEWANIE
GUBI SPODNIE
Tak naprawd to go nie pamitam; tylko co w rodzaju ciepego blasku, moe jaki
cie umiechu. Mama nie lubi o nim mwi, poniewa robi si jej wtedy smutno. I
nie ma adnych jego zdj.
Bo oni nie byli maestwem. Powiedziaa mi, e by kim wanym i bogatym i e
trzymali swj zwizek w sekrecie. A pewnego dnia on popyn w jak wan podr
przez Atlantyk i nigdy nie wrci.
Zagin na morzu, powiedziaa mama. Nie umar. Zagin na morzu.
Pracowaa w rnych dziwnych miejscach i chodzia do wieczorowej szkoy, eby
zrobi matur, a poza tym wychowywaa mnie samotnie. Nigdy nie narzekaa, nigdy
si nie wciekaa. Nigdy. Ale wiem, e nie miaa ze mn atwego ycia.
W kocu wysza za m za Gabe'a Ugliano, ktry wydawa si miy przez pierwsze
trzydzieci sekund naszej znajomoci, po czym pokaza prawdziw twarz wira
pierwszej klasy. Kiedy byem may przezywaem go mierdzielem. Przykro mi, ale to
prawda. Go cuchn jak spleniaa pizza zawinita w spodenki gimnastyczne.
We dwjk naprawd dawalimy mamie w ko. To, jak mierdziel Gabe j
traktowa, to jacy bylimy dla siebie wzajemnie, dobra, mj powrt do domu to
niezy przykad.
Wszedem do naszego niewielkiego mieszkania, majc nadziej, e mama wrcia ju
z pracy. Ale w pokoju siedzia mierdziel Gabe, grajc w pokera ze swoimi kolesiami.
W telewizji lecia na peny regulator jaki program rozrywkowy. Cay dywan by
zasypany chipsami i puszkami po piwie.
Gabe ledwie podnis wzrok i rzuci, nie wyjmujc cygara z ust:
- O, jeste.
- Gdzie mama?
- W pracy - odpowiedzia. - Masz jak kas?
Wanie o to chodzi. adnego " Witaj w domu"' "Mio ci widzie", "Jak tam ostatnie p
roku?
Gabe przyty. Wyglda jak mors bez kw w ciuchach z taniej odziey. Na gowie
zostay mu moe trzy wosy, wszystkie za-czesane w poprzek ysiny, jakby to miao
mu co pomc na urod.
Prowadzi sklep z elektronik w Queens, ale wikszo czasu spdza w domu. Nie
wiem, jakim cudem jeszcze go nie wywalili. Zajmowa si wycznie odbieraniem
wypaty i wydawaniem jej na cygara, od ktrych dymu robio mi si sabo, oraz
oczywicie na piwo. Zawsze piwo.. Ilekro zjawiaem si w domu, spodziewa si, e
dofinansuj jego pokerow pul. Nazywa to naszym "mskim sekretem". Co
oznaczao, e jeli powiem mamie, pobije mnie do nieprzytomnoci.
- Nie mam gotwki - odpowiedziaem. Unis jedn z grubych brwi.
Gabe mia nosa do pomidzy jak pies goczy, co byo o tyle dziwne, e nie
powinien nic czu w smrodzie, ktry sam wytwarza
- Jechae takswka, z dworca autobusowego - oznajmi. -Zapacie pewnie
dwudziestk. No to masz sze albo siedem dolcw reszty. Jak kto chce mieszka
pod tym dachem, to powinien si dokada. Mam racj Eddie? Eddie, dozorca
budynku, spojrza na mnie z cieniem wspczucia.
- daj spokj, Gabe - powiedzia. - Dzieciak wanie wrci do domu.
- Mam racj? - powtrzy Gabe.
Eddie wbi wzrok w swoj misk z precelkami. Pozostali dwaj faceci zgodnie
beknli.
- Dobra - powiedziaem. Wycignem zwitek dolarw z portfela i rzuciem na st. Mam nadziej, e przegrasz.
- Przyszo Twoje wiadectwo, mdralo! - krzykn za mn - Na twoim miejscu nie
zadzierabym tak nosa.
Zatrzasnem drzwi do mojego pokoju, ktry tak naprawd nie by moim pokojem. W
cigu roku szkolnego by "pracowni" Gabe'a. Oczywicie nad niczym tam nie
pracowa, co najwyej przeglda stare czasopisma o samochodach. Uwielbia za to
wciska wszystkie swoje ubrania do szafy, stawia brudne buty na parapecie i robi
wszystko, eby pokj cuchn jego paskudn wod toaletow, cygarami i niewieym
piwem.
Rzuciem walizk na ko. Nareszcie w domu.
Smrd Gabe'a by niemal gorszy od koszmarw o pani Dodds i dwiku, jaki wyday
noyce staruszki od owocw, kiedy przecinaa ni.
Ale kiedy o nich pomylaem, poczuem, e uginaj si pode mn kolana.
Przypomniaem sobie przeraony wzrok Grovera - i to, e obiecaem da si odwie
do domu. Nagle przeszy mnie dreszcz. Miaem wraenie, e kto - co - szuka mnie
teraz, moe nawet wspina si wanie po schodach, wysuwajc dugie, potworne
szpony.
Wtedy usyszaem gos mamy.
-Percy?
Otwarte drzwi do pokoju i wszystkie moje lki zniky.
Wystarczyo, eby mama wesza do pokoju, a od razu poczuem si lepiej. Jej oczy
byszcz i zmieniaj kolor w zalenoci od owietlenia. Jej umiech jest ciepy jak
porzdna pierzyna. W jej brzowych wosach wida kilka srebrnych nitek, ale nigdy
nie wydaa mi si stara. Kiedy na mnie patrzy, to jest tak, jakby widziaa we mnie tylko
dobre rzeczy, a nigdy ze. Nigdy nie syszaem, eby podniosa gos albo bya dla kogo
niemia. Nawet dla mnie czy Gabe'a.
- Och, Percy. - Przytulia mnie mocno. - Oczom nie wierz. Ale urose od wit!
Jej czerwono - biao - niebieska firmowa sukienka pachniaa najlepszymi rzeczami na
wiecie: czekolad, lukrem i ca reszt sodyczy, ktre sprzedawaa w cukierni na
Grand Central. Przyniosa mi wielk torb " darmowych prbek" - jak zawsze kiedy
wracaem do domu.
Siedlimy razem na ku . Kiedy zabraem si za kwaskowate jagodowe paeczki,
przebiega doni po moich wosach i zacza wypytywa o wszystko, o czym nie
pisaem w listach. Nawet nie wspomniaa o tym, e zostaem wylany. Sprawiaa
wraenie jakby wcale si tym nie przejmowaa. Tylko czy wszystko u mnie w
porzdku? Czy jej synek dobrze si miewa?
Powiedziaem jej, e mnie udusi i eby przestaa i tak dalej, ale tak naprawd w gbi
serca byem bardzo , bardzo szczliwy , e j widz.
Z drugiego pokoju dobieg ryk Gabe'a.
- Hej, Sally ... Co z t zup fasolow, co?
Zacisnem zby.
Moja mama jest najmilsz kobiet na wiecie. Powinna by on milionera, a nie
takiego wira jak Gabe.
Ze wzgldu na ni staraem si emanowa optymizmem w kwestii moich ostatnich dni
w Yancy Academy. Powiedziaem jej, e wyrzucenie nie zdoowao mnie bardzo. Tym
razem wytrzymaem prawie rok. Zyskaem nowych przyjaci. Niele mi szo z aciny.
A prawd mwic, bjki wcale nie byy a takie straszne, jak je opisywa
- Nie chc widzie ani rysy na tym samochodzie, mdralo - ostrzeg mnie, kiedy
adowaem do baganika ostatni torb. - Ani zadrapania.
Tak jakbym to ja mia prowadzi. Przecie miaem dopiero dwanacie lat. Ale dla
Gabe'a byo to bez znaczenia. Gdyby mewa narobia na lakier, to i tak byaby moja
wina.
Patrzc jak wraca chwiejnym krokiem do domu, poczuem taka wcieko, e
zrobiem co, czego nie umiaem wyjani. Kiedy mj ojczym doszed do drzwi,
powtrzyem ten gest, ktry Grover wykona w autobusie - jaki znak odganiajcy zo,
szponiasta rka na moim sercu i odpychajcy gest w kierunku Gabe'a. Drzwi
zatrzasny si tak mocno, e uderzyy go po tyku i rzuciy nim na klatk schodow,
jakby by kul armatni. Moe to bya wina wiatru, a moe co si zepsuo w
zawiasach - nie czekaem, eby si dowiedzie.
Wsiadem do samochodu i powiedziaem mamie, eby dodaa gazu.
Nasz domek znajdowa si na poudniowym brzegu, daleko od czubka Long Island.
Byo to pomalowane na pastelowe kolory niewielkie pudeko ze spowiaymi
firankami, do poowy zasypany przez wydm. W pocieli zawsze by piasek, w
szafach pajki, a morze zazwyczaj byo za zimne, eby popywa.
Kochaem to miejsce.
Jedzilimy tam, odkd byem cakiem may. A mama jeszcze dawniej. Nigdy mi tego
wprost nie mwia, ale wiedziaem, e ta plaa ma dla niej specjalne znaczenie. To
wanie tam spotkaa mojego tat.
Kiedy dojedalimy do Montauk, mama jakby modniaa, z jej twarzy znikay lata
zmartwie i pracy. A jej oczy przybieray barw morza.
Dojechalimy o zachodzie soca, otwarlimy okna i zabralimy si jak zwykle za
sprztanie. Potem przeszlimy si po play, karmic mewy niebieskimi chrupkami
kukurydzianymi, pogryzajc przy tym niebieskie galaretki, niebieskie cigutki i
wszystkie inne darmowe prbki, ktre mama przyniosa z pracy. Chyba powinienem
wyjani, o co chodzi z tym niebieskim jedzeniem.
Ot Gabe powiedzia kiedy mojej mamie, e co takiego nie istnieje. Pokcili si, co
wtedy wydawao si niewane. Ale od tego czasu mama upara si, eby za wszelk
cen je niebieskie rzeczy. Pieka niebieskie torty na urodziny. Robia koktajle
jagodowe. Kupowaa niebieskie chrupki kukurydziane i przynosia ze sklepu
wszystkie niebieskie cukierki. To - wraz z zachowaniem panieskiego nazwiska
Jackson, zamiast nazywa si pani Ugliano - stanowio dowd, e Gabe nie poar jej
cakowicie. Podobnie jak ja, mama miaa w sobie buntownicz yk.
Kiedy zrobio si ciemno, rozpalilimy ognisko. Upieklimy hot-dogi i pianki. Mama
opowiadaa mi o swoim dziecistwie, zanim dziadkowie zginli w katastrofie. Mwia
mi o ksikach, ktre chciaaby kiedy napisa - gdy bdzie miaa do pienidzy, eby
rzuci prac w cukierni.
- O Zeu kai alloi theoi! - krzykn. - To jest zaraz za mn! Czy ty jej nic nie
powiedziae?
Zbyt byem zaszokowany, eby zarejestrowa, e wanie zakl po starogrecku, a ja go
bez trudu zrozumiaem. Zbyt byem zaszokowany, eby zastanawia si, jak Grover
si tu dosta sam w rodku nocy. Wszystko dlatego, e nie mia na sobie spodni ... a
tam, gdzie powinny by jego nogi ... jego nogi ...
Mama rzucia mi powane spojrzenie i odezwaa si tonem, ktrego nigdy wczeniej u
niej nie syszaem.
Percy, powiedz mi co si dzieje.
Wydukaem co o staruszkach przy budce z owocami i o pani Dodds, a mama
wpatrywaa si we mnie miertelnie blada w rozbyskach byskawic.
Chwycia torebk, rzucia we mnie nieprzemakaln kurtk i powiedziaa:
- Wsiada do samochodu! Obaj. Ju!
Grover pobieg w kierunku auta - ale tak naprawd wcale nie bieg, potrzsajc
wochatym tykiem, i nagle zrozumiaem na czym polega jego problem z miniami.
Zrozumiaem te, dlaczego by w stanie szybko biega, ale kula chodzc.
Poniewa tam, gdzie powinny by jego stopy, stp nie byo. Byy tam rozdwojone
kopyta.
ROZDZIA IV
MAMA UCZY MNIE
WALKI Z BYKAMI
Przedzieralimy si Przez ciemne wiejskie drogi po nocy. Wiatr wali wciekle w nasz
samochd. Deszcz zalewa szyb. Nie muem pojcia, jak mama widzi cokolwiek w
tych warunkach, ale nie zdejmowaa nogi z gazu.
Za kadym razem kiedy byskawica rozcinaa niebo, zerkaem na siedzcego koo
mnie na tylnym siedzeniu Grovera i zastanawiaem si, czy to ja zwariowaem, czy te
on mia na sobie portki z wochatego dywanu. Ale nie, zapach przypomina mi
przedszkolne wycieczki do maego zoo - wena pachnca lanolin Zapach
zmoknitego zwierzcia na farmie.
- A wiec ty i moja mama... znacie si? - To byo jedyne, co przyszo mi do gowy.
Oczy Grovera powdroway do wstecznego lusterka, cho fakt za nami nic jecha.
- Niezupenie - odpar. -To znaczy nigdy si osobicie nie spotkalimy. Ale ona
wiedziaa, ze nad tob czuwaem.
- Czuwae?
Bykoak zblia si. Dzielio nas od niego kilka sekund. Mama musiaa by
wyczerpana, ale obja Grovera.
- Uciekaj, Percy! Musimy si rozdzieli! Pamitaj, co ci powiedziaam.
Nie chciaem si rozdziela, ale czuem, e ona ma racj - to bya nasza jedyna szansa.
Skoczyem w lewo, odwrciem si i zobaczyem, e potwr pdzi za mn jego czarne
oczy pony nienawici. Cuchn zgniym misem.
Pochyli eb i zaszarowa, celujc tymi ostrymi jak szpilki rogami prosto w moj
pier.
Strach popycha mnie do ucieczki, ale na nic by si to nie zdao. Nijak nie zdoabym
przecign tego potwora. Staem wic w miejscu i w ostatniej chwili odskoczyem w
bok.
Bykoak przemkn obok mnie jak pocig towarowy, po czym wcieke rykn z
zawodu i obrci si, ale tym razem skierowa si w stron mamy, ktra kada
wanie Grovera na trawie.
Dotarlimy na szczyt wzgrza. Po jego drugiej stronie rozcigaa si dolina, tak jak
mwia mama, a wiata farmy rzucay w ulewie taw powiat. Ale dom by
niemal kilometr od nas. Nie mielimy szans tam dobiec.
Bykoak parskn, ryjc ziemi nog. Wpatrywa si w moj mam, ktra schodzia
powoli po zboczu, z powrotem w kierunku drogi, usiujc odcign potwora od
Grovera.
- Biegnij Percy! - zawoaa. Ja nie dam ju rady. Biegnij!
Ale ja staem w miejscu, skamieniay ze strachu, patrzc, jak potwr rzuca si w pogo
za ni. Usiowaa zrobi uskok, tak jak mi podpowiedziaa, ale potwr te si czego
nauczy. Szybkim ruchem wycign rk i chwyci j za kark. kiedy usiowaa
odskoczy. Unis j w gr, a ona cay czas si wyrywaa, wierzgaa i wymachiwaa
piciami.
- Mamo!
Zdoaa spojrze mi w oczy i wykrztusi ostatnie sowo:
- Uciekaj!
W tej samej chwili potwr z wciekym rykiem zacisn palce na szyi mojej mamy,
ktra rozpyna si przed moimi oczami w wiato, w migotliwy zoty ksztat, jakby
bya tylko hologramem. wiato rozbyso olepiajco i... zniko.
- Nie!
Gniew zastpi strach. Poczuem w ciele now moc - ten sam przypyw energii co
wtedy, kiedy pani Dodds wypucia szpony.
ROZDZIA V
PARTYJKA Z KONIEM
- Nie. Ale to jest moja praca. Jestem stranikiem. A w kadym razie... byem.
- Ale dlaczego... - Nagle poczuem si sabo i wiat zawirowa mi przed oczami.
- Nie przemczaj si - powiedzia Grover. - Masz.
Poda mi szklank, podtrzyma j i nakierowa somk do moich ust.
Pierwszy yk by szokiem, bo oczekiwaem smaku soku jabkowego. Ale to nie by sok.
To byy ciasteczka w czekoladzie. Pynne ciasteczka. I to nie byle jakie, tylko
ciasteczka w niebieskiej polewie domowej roboty mojej mamy, malane, gorce, z
wci ppynna polew. Napiem si i poczuem, jak w moje ciao wstpuje energia,
ciepo i dobry nastrj. Smutek nie znik, ale czuem si tak, jakby mama wanie
pogaskaa mnie po policzku, daa cukierka tak jak wtedy, gdy byem may, i
zapewnia, e wszystko bdzie dobrze.
Nawet si nie zorientowaem, jak oprniem ca szklank. Wpatrywaem si w ni,
cakowicie pewny, e wanie wypiem ciepy napj, a tym czasem kostki lodu nawet
nie stopniay.
- Dobre byo? - spyta Grover.
Potaknem.
- Jak smakowao? - w jego gosie pobrzmiewaa taka tsknota, e poczuem si
winny.
- Przepraszam - powiedziaem. - Powinienem by da ci skosztowa.
Wybauszy na mnie oczy.
- Nie! Nie to miaem na myli. Po prostu... byem ciekawy.
- Jak ciasteczka w czekoladzie - odparem. - Mojej mamy. Domowe.
Westchn.
- I jak si teraz czujesz?
- Jakbym by w stanie pobi rekord wiata w rzucie Nancy Bobofit.
- Doskonale - powiedzia. - Doskonale. Myl, e nie powiniene ryzykowa kolejnej
porcji.
- Co masz na myli?
Zabra mi szybko pust szklank, jakby bya odbezpieczon bomb, i postawi j na
stoliku.
- Chod. Chejron i Pan D. czekaj.
Weranda obiegaa cay dom.
Nogi miaem wci do sabe, zwaszcza jak na tak dugi spacer. Grover
zaproponowa, e poniesie rg Minotaura, ale mu nie pozwoliem. Zbyt wielk cen
zapaciem za t pamitk. Nie zamierzaem nikomu jej oddawa.
Kiedy doszlimy na ty domu, zatkao mnie.
Musielimy znajdowa si na pnocnym brzegu Long Island, poniewa po tej stronie
dolina cigna si a do morza, ktre poyskiwao o jakie ptora kilometra od nas. A
tego, co widziaem pomidzy domem a oceanem, po prostu nie byem w stanie w
peni zarejestrowa zmysami.
Krajobraz wypeniay budynki jakby prosto przeniesione z ksiki o staroytnoci
-pawilony wsparte na kolumnach, odeon, okrga arena - tyle tylko, e wyglday na
cakiem nowe, a ich biae kolumny lniy w socu. Niedaleko od nas grupka
nastolatkw i satyrw graa w siatkwk na piaszczystym boisku. Po niewielkim
jeziorku pyway kajaki.
Dzieciaki w pomaraczowych koszulkach, takich, jak mia Grover, goniy si midzy
domkami w lesie. Inni strzelali z uku do celu. Jeszcze inni jedzili konno po lenych
ciekach i, jeli mnie oczy nie myliy, cz koni miaa skrzyda.
Na kocu werandy dwaj mczyni siedzieli naprzeciwko siebie przy stoliku do kart.
Jasnowosa dziewczyna, ktra karmia mnie budyniem o smaku popcornu, opieraa
si o balustrad koo nich.
Czowiek naprzeciwko mnie by niewysoki, ale tuciutki. Mia czerwony nos, wielkie
zazawione oczy i krcone wosy tak czarne, e niemal fioletowe. Wyglda jak z tych
obrazkw z maymi aniokami - jak to one si nazywaj? Hemoglobinki? Nie,
cherubinki. Ten go przypomina cherubinka, ktry dorasta w slumsach.
Ubrany by w hawajsk koszul w tygrysi wzr i pasowaby doskonale do
pokerowego stolika Gabe'a. Miaem jednak wraenie, e byby w stanie ogra nawet
mojego ojczyma.
- To pan D. - mrukn do mnie Grover. - Dyrektor obozu. Bd dla niego uprzejmy.
Dziewczyna to Annabeth Chase. To tylko uczestniczka obozu, ale jest tu duej ni
ktokolwiek inny. A Chejrona ju znasz...
Wskaza na gocia, ktry siedzia tyem do mnie.
Najpierw uwiadomiem sobie, e siedzi na wzku. Nastpnie rozpoznaem
tweedow marynark, przerzedzone brzowe wosy i postrzpion brdk.
- Pan Brunner! - krzyknem.
Mj nauczyciel aciny odwrci si do mnie z umiechem. W jego oczach czai si ten
obuzerski ognik, ktry pojawia si w nich na przykad wtedy, gdy wszystkie
poprawne odpowiedzi w tecie wyboru byy pod B.
powiedziaa co innego:
- linisz si przez sen.
Po czym popdzia przez k, a jej jasne wosy powieway za ni.
- Ekhem - odezwaem si, marzc tylko o tym, eby zmieni temat. - Pan tu pracuje,
panie Brunner?
- Tylko nie panie Brunner" - powiedzia byy pan Brunner. - To by pseudonim.
Moesz nazywa mnie Chejronem.
- Dobrze. - W cakowitym zmieszaniu spojrzaem na dyrektora. A Pan D. - czy to co
oznacza?
Pan D. przesta tasowa karty i rzuci mi takie spojrzenie, jakbym wanie gono
bekn.
- Mody czowieku, imiona to powana sprawa. Nie naley rzuca nimi na lewo i
prawo bez potrzeby.
- Och. Oczywicie. Przepraszam.
- Musz przyzna, Percy - wtrci si Chejron - Brunner- ciesz si, e yjesz. Dawno
ju nie udzielaem indywidualnych lekcji potencjalnemu uczestnikowi obozu. Byoby
mi przykro, gdyby miao si okaza, e zmarnowaem ten czas.
- Indywidualnych lekcji?
- Pracowaem w Yancy Academy specjalnie dla ciebie. W wikszoci szk mamy
oczywicie satyrw, eby mieli na wszystko oko. Ale Grover skontaktowa si ze
mn, jak tylko ci spotka. Wyczu, e jeste specjalny, wic postanowiem uda si
do tej szkoy. Musiaem przekona poprzedniego nauczyciela, e... e potrzebuje
urlopu.
Usiowaem przywoa w pamici pocztek roku szkolnego. Miaem wraenie, e byo
to wieki temu, ale jak przez mg przypominaem sobie, e w pierwszym tygodniu w
Yancy mielimy acin z kim innym. A potem ten kto znik bez wyjanienia i pojawi
si pan Brunner.
- Przyjecha pan do Yancy tylko po to, eby mnie uczy? - spytaem.
Chejron potakn.
- Szczerze mwic, na pocztku wcale nie byem co do ciebie pewny.
Skontaktowalimy si z twoj mam, powiadomilimy j, e mamy ci na oku na
wypadek, gdyby by gotowy na Obz Herosw. Ale musiae si jeszcze bardzo
duo nauczy. W kadym razie dotare tu ywy, a to zawsze jest pierwszy test.
- Grover - wtrci si niecierpliwie Pan D. - zagrasz czy nie?
- Oczywicie, prosz pana! - Grover trzs si, siadajc na czwartym krzele, i nie
rozumiaem, dlaczego tak ba si maego pkatego kolesia w hawajskiej koszuli w
tygrysie prgi.
- A ty umiesz gra w remika? - Pan D. spojrza na mnie spode ba.
- Obawiam si, e nie - odpowiedziaem.
- Obawiam si, e nie, prosz pana.
- Prosz pana - powtrzyem, czujc, e coraz mniej lubi dyrektora obozu.
- Dobra - oznajmi - jeli nie liczy walk gladiatorw i Pac-Mana, jest to
najwspanialsza gra, jak wymylia ludzko. Wydawaoby si, e wszyscy
cywilizowani modziecy powinni zna jej reguy.
- Jestem pewny, e chopak si nauczy - odpar Chejron.
- Prosz - odezwaem si - moecie mi powiedzie, co to za miejsce? I co ja tu
robi? Panie Brun... Chejronie... dlaczego przyjecha pan do Yancy Academy, eby mnie
uczy?
Pan D. parskn.
- Te sobie zadaj to pytanie.
Dyrektor obozu rozda karty. Grover wzdryga si za kadym razem, kiedy dostawa
swoj.
Chejron umiechn si do mnie pocieszajco, zupenie jak na lekcjach aciny, jakby
chcia mi powiedzie, e niezalenie od ocen i tak jestem jego ulubiecem. I oczekuje
ode mnie poprawnej odpowiedzi.
- Percy - powiedzia - czy twoja mama nic ci nie mwia?
- Mwia... - Przypomniaem sobie jej smutne oczy wpatrzone w morze. Powiedziaa mi, e boi si mnie tu przysya, mimo e chcia tego mj ojciec.
Powiedziaa, e jak raz si tu znajd, to pewnie nigdy si nie wydostan. A ona
chciaa mnie mie przy sobie.
- Typowe - wtrci Pan D. - Dlatego wanie zazwyczaj gin. Mody czowieku,
wykadasz czy nie?
- e co? - spytaem.
Niecierpliwie streci mi zasady gry, wic zaczem zbiera kolor.
- Obawiam si, e trzeba ci bdzie duo wyjani - powiedzia Chejron. - Nasz film
instruktaowy to moe by za mao.
- Program wstpny? - spytaem.
- Nie - oznajmi Chejron. - Dobra, Percy. Wiesz ju, e twj przyjaciel Grover jest
satyrem. Wiesz - wskaza na rg lecy w pudeku po butach - e zabie Minotaura.
To nie byle co, chopcze. By moe natomiast nie wiesz, e w twoim yciu dziaaj
potne siy. Bogowie... potgi, ktre nazywasz greckimi bogami, s jak najbardziej
prawdziwe.
Gapiem si na moich towarzyszy przy stoliku. Czekaem na jaki krzyk protestu, ale
rozleg si jedynie wrzask Pana D.
- O! Joker! Ha, ha! - Zagdaka, wyoy karty i zapisa sobie punkty.
- Panie D. - odezwa si niemiao Grover - skoro nie je pan tej puszki, czy mgbym
j wzi?
- Co? Ach, jasne.
Grover odgryz kawaek pustej aluminiowej puszki po dietetycznej coli i u go
aonie.
- Przepraszam - zwrciem si do Chejrona. - Wic mwi pan, e istnieje co takiego
jak Bg.
Chejron si umiechn. Poruszy si tak, jakby zamierza wsta ze swojego wzka, ale
wiedziaem, e to niemoliwe. By od pasa w d sparaliowany.
- Kim jestemy? - powtrzy w zamyleniu.
- C, wszyscy pragniemy pozna odpowiedz na to pytanie, nieprawda? Ale pki
co musimy zaj si twoim mieszkaniem w domku numer jedenacie. Musisz pozna
nowych kolegw. I bdziesz mia duo nauki. A poza tym dzi na ognisku bd
pieczone kiebaski, a ja je po prostu uwielbiam.
To mwic, zacz si podnosi z wzka. W do dziwaczny sposb. Pled spad z jego
kolan, cho nogi si nie poruszyy. Za to jego tors zacz si wydua ponad tali. Z
pocztku mylaem, e ma na sobie bardzo dugi biay frotowy szlafrok, ale kiedy tak
si podnis z tego wzka, wyranie wyszy od zwykego czowieka, uwiadomiem
sobie, e frotowy szlafrok nie jest wcale ubraniem. Widziaem tors zwierzcia,
ktrego minie i cigna rysoway si pod skr pokryt szorstk sierci. A wzek
wcale nie by inwalidzki. Przypomina raczej kontener, ogromn skrzyni na kkach,
musia by magiczny, poniewa nijak nie mia prawa pomieci caego ciaa Chejrona.
Pojawia si duga noga z guzowatym kolanem i wielkim byszczcym kopytem.
Potem druga noga, a nastpnie tylne czci ciaa i w kocu skrzynia bya pusta.
Metalowa skorupa z przyczepionymi sztucznymi ludzkimi nogami.
Gapiem si na konia, ktry wyskoczy z wzka. Na wielkiego biaego ogiera. Tam
jednak, gdzie powinna by jego szyja, znajdowao si ciao mojego nauczyciela aciny,
przechodzce gadko w koski tors.
- Co za ulga - powiedzia centaur. - Siedziaem tam wcinity tak dugo, e moje
pciny cakiem zdrtwiay. Chod, Percy Jacksonie, zapoznasz si z kolegami.
miay, ale to, jak na mnie patrzyli, troch mnie peszyo. Jakby spodziewali si. e
zrobi salto albo co.
Spojrzaem za siebie na dom. By znacznie wikszy, ni mi si wydawao - mia cztery
pitra pomalowane na niebiesko z biaymi wykoczeniami, jak w eleganckim kurorcie
nadmorskim. Przygldaem si chorgiewce w ksztacie mosinego Ora na dachu,
kiedy co przycigno mj wzrok: jaki cie w najwyej pooonym oknie ozdobnego
poddasza. Co przez uamek sekundy poruszyo firankami i poczuem si tak, jakbym
bym by obserwowany.
- Co jest tam na grze? - spytaem Chejrona.
Powdrowa wzrokiem we wskazanym kierunku i umiech na jego twarzy przygas
- Strych
- Kto tam by.
- Nie - odpowiedzia tonem koczcym rozmow - Nie ma tam ywej duszy
Czuem, e mwi prawd. Ale miaem rwnie pewno, e co poruszyo firank.
- Chod, Percy - powiedzia Chejron, a jego beztroski ton zdawa si teraz nieco
wymuszony. - Mamy mnstwo do zobaczenia.
Ruszylimy przez pola truskawek, gdzie dzieciaki zbieray owoce do koszykw, a
satyr przygrywa na piszczace.
Chejron powiedzia mi, e obz sprzedaje truskawki do nowojorskich restauracji i na
gr Olimp.
- Pokrywa to nasze wydatki - wyjani - a truskawki uprawia si niemal bez wysiku.
Doda, e Pan D. wywiera szczeglny wpyw na roliny owocujce: zupenie szalej,
gdy tylko jest w pobliu. Najlepiej to dziaa na winorol, ale poniewa ma zakaz jej
uprawy, prze-rzucili si na truskawki.
Przygldaem si grajcemu na piszczace satyrowi. Jego melodia sprawiaa, e
szkodniki wynosiy si z grzdek w popiechu, jak ludzie z poncych domw.
Intrygowao mnie, czy Grover te umie robi takie sztuczki z muzyk. Zastanawiaem
si rwnie, czy mj kumpel jest nadal w domu, w szponach Pana D.
- Grover nie bdzie mia powanych kopotw, prawda? -z apytaem Chejrona. Bo... on by dobrym opiekunem. Naprawd.
Chejron westchn. Zdj tweedow marynark i zarzuci j sobie na koski grzbiet jak
derk.
- Grover ma wielkie ambicje, Percy. Moe i wiksze, ni nakazywaby rozsadek. Aby
osign swj cel musi najpierw wykaza si wielk odwag; wypeni obowizki
stranika, znajdujc nowego kandydata i doprowadzajc go bezpiecznie na Wzgrze
Herosw.
- Przecie on to zrobi!
- Mgbym si z tob zgodzi - powiedzia Chejron. - Ale nie do mnie naley osd.
Decyzje podejm Dionizos i Rada Starszych Kopytnych. Obawiam si. e oni mog
nie uzna tej misji za udan. Grover zgubi ci przecie w Nowym Jorku. A potem to
nieszczcie... Los, ktry spotka twoj matk Na dodatek Grover by nieprzytomny,
kiedy przecigne go na teren obozu. Rada moe mie wtpliwoci, czy to stanowi
jakikolwiek dowd jego odwagi.
Chciaem zaprotestowa. Nic z tego, co si wydarzyo, nie byo win Giovera. Na
dodatek miaem naprawd solidne wyrzuty sumienia. Gdybym nie wymkn si
Groverowi na dworcu autobusowym, moe nie narobibym mu kopotw.
- On dostanie drug szans, prawda ?
Chejron skrzywi si nieznacznie.
- To bya druga szansa Giovera, Percy. Rada niechtnie zgodzia si powierzy mu
kolejn misj po tym, co si stao przy poprzedniej, pi lat temu. Olimp wiadkiem,
e radziem mu eby jeszcze zaczeka, zanim sprbuje ponownie. Jest cigle bardzo
may jak na swj wiek...
-Ile on ma lat?
-Och, dwadziecia osiem
- Co? I cigle w szstej klasie?
-Satyrowie dorastaj znacznie wolniej ni ludzie, Percy. Grover od szeciu lat jest w
wieku gimnazjalisty.
- To okropne.
- Poniekd - przytakn Chejron. - W kadym razie Grover dojrzewa powoli, nawet
jak na satyra, a lena magia nie jest jego mocn stron.. Niestety upar si, eby
realizowa swoje ambicje. Moe lepiej mu si powiedzie w czym innym...
- To nie w porzdku - oznajmiem.. Co si stao za pierwszym razem? Byo a tak
le?
Chejron szybko odwrci wzrok
- Chodmy dalej, dobrze?
Ja jednak nie zamierzaem tak atwo odpuci. Co przyszo mi do gowy, kiedy
Chejron wspomnia los mojej mamy -miaem wraenie, e celowo unikn uycia
sowa mier. W moich mylach zacza tli si maleka iskierka nadziei.
- Chejronie - oderwaem si. - Skoro bogowie i Olimp, no wie pan. to wszystko jest
prawdziwe..
-Tak, dziecko?
Numer dziewi mia kominy niczym maleka fabryka. Po cianie czwrki piy si
pomidory, a na dachu by prawdziwy trawnik. Sidemka jak odlana w caoci ze zota,
ktre wiecio w socu tak olepiajco, e ciko byo patrze.
Drzwi wszystkich wychodziy na placyk wielkoci boiska do piki nonej, usiany
greckimi posgami, fontannami i klombami, midzy ktrymi ustawiono kilka koszy do
koszykwki. To przynajmniej byo bardziej swojskie.
W samym rodku tego placu znajdowao si wielkie obmurowane palenisko. Mimo e
byo cieple popoudnie, tli si w nim pomie. Mniej wicej dziewicioletnia
dziewczynka podtrzymywaa ar, przewracajc wgielki patykiem.
Dwa stojce porodku domki z numerami jeden i dwa wyglday jak bliniacze
mauzolea pary maeskiej: wielkie biae marmurowe skrzynie z cikimi kolumnami
na przodzie. Jedynka bya najwikszym domkiem ze wszystkich. Jej drzwi z
wypolerowanego spiu byszczay jak hologram, na ktrym krzyoway si biegnce z
rnych stron byskawice. Dwjka bya nieco zgrabniejsza, miaa smuklejsze kolumny
obwieszone girlandami z owocw granatu i kwiatw. Na cianach wyrzebiono
pawie.
- Zeus i Hera? - domyliem si.
-Zgadza si- odpowiedzia Chejron.
-Te domki wygldaj na niezamieszkane.
-To prawda, jest par pustych. W jedynce i dwjce nikt nie mieszka.
Dobra. Kady z domkw ma innego boga zamiast maskotki. Dwanacie domkw jak
dwunastu Olimpijczykw. Ale dla-czego niektre s puste?
Stanem przed pierwszym z domkw po lewej, oznakowanym numerem trzy.
Nie by tak wysoki i efektowny jak jedynka, za to dugi i masywny. Zewntrzne
ciany mia z chropowatego szarego kamienia, z ktrego wystaway kawaki
muszelek i koralowcw.
Jakby pyty kamienne zostay wyrwane prosto z dna morza.
Zajrzaem w otwarte drzwi, na co Chejron powiedzia:
- Nie radz!
Zanim jednak zdoa mnie powstrzyma, poczuem zapach wntrza, sony jak wiatr na
wybrzeu w Mootauk. Wewntrz ciany byszczay mas perow. Stao tam sze
prostych ek z jedwabn pociel, ale nie wygldao na to, eby kiedykolwiek kto w
nich spa. To miejsce wygldao na tak smutne i opuszczone, ze nie zmartwiem si,
gdy Chejron pooy mi rk na ramieniu.
- Chod Percy - powiedzia
obrzucia mnie krytycznym spojrzeniem, jakby wci zajmowao j to, jak bardzo si
lini.
Usiowaem podejrze, co czytaa, ale nie byem w stanie odszyfrowa tytuu.
Uznaem, e to zapewne wina mojej dysleksji.
Po czym uwiadomiem sobie, e to nie jest po naszemu. Nawet litery nie byy
normalne. Chwila ... to przecie byy greckie litery. Na okadce widziaem poza tym
obrazki wity, posgw i rnych rodzajw kolumn, zupenie tak w jakim
podrczniku architektury.
- Annabeth - powiedzia Chejron - mam w poudnie trening ucznictwa. Zajmiesz si
Percym?
- Jasne, Chejronie
- Domek numer jedenacie - zwrci si do mnie Chejron wskazujc na wejcie. Rozgo si.
Ze wszystkich tych budowli jedenastka najbardziej przypominaa stary dobry domek
letni - zwaszcza pod wzgldem staroci. Prg by zadeptany, brzowa farba
odchodzia gdzieniegdzie od cian. Nad drzwiami widnia ten apteczny symbol:
skrzydlaty kijek z dwoma wami. Jake si to nazywao? Aha, kaduceusz.
W rodku byo toczno, znw zarwno dziewczyny, jak i chopaki. Byo ich znacznie
wicej ni ek. Wszdzie na pododze stay plecaki. Wygldao to jak sala
gimnastyczna, w ktrej Czerwony Krzy urzdzi orodek dla uchodcw.
Chejron nie wszed do rodka: drzwi byy dla niego duo za niskie. Ale kiedy
obozowicze go zobaczyli, wszyscy wstali i ukonili si z szacunkiem.
- Doskonale - powiedzia centaur. - Powodzenia, Percy. Widzimy si wieczorem.
I pogalopowa w kierunku strzelnicy. Staem w drzwiach, gapic si na moich nowych
kolegw, ktrzy zdyli si ju wyprostowa i taksowali mnie wzrokiem. Znaem to
doskonale. Zaliczyem sporo szk.
- No? - odezwaa si Annabeth. - Moe wejdziesz?
Zgodnie z przewidywaniem potknem si na progu i zrobiem z siebie kompletnego
idiot. Niektrzy z obozowiczw skwitowali to parskniciem, ale nikt nic nie
powiedzia.
- Percy Jacksonie, witaj w domku jedenacie! - powiedziaa uroczycie Annabeth.
- Zwyczajny czy nieokrelony? - spyta kto. Nie miaem pojcia, co na to
odpowiedzie, ale wyrczya mnie Annabeth.
- Nieokrelony.
Rozlego si powszechne westchnienie. Przed grup wyszed nieco starszy od
pozostaych chopak.
-No ju, spokojnie. Po to tu wanie jestemy. Witaj, Percy. Moesz zaj to miejsce na
pododze, o tam.
Chopak mg mie dziewitnacie lat i wyglda na cakiem fajnego. By wysoki ,
dobrze zbudowany, mia krtko ostrzyone, jasne wosy i sympatyczny umiech.
Nosi pomaraczow
koszulk, szorty, sanday i rzemyk z picioma glinianymi
paciorkami w rnych kolorach. Jedynym niepokojcym elementem jego fizjonomii
bya szeroka biaa blizna, przecinajca prawy policzek od dolnej powieki po szczk.
Wygldaa jak po ciciu noem
-To jest Luke - powiedziaa Annabeth, a jej gos brzmia teraz inaczej. Zerknem na ni
i zaoybym si, e si zarumienia. Dostrzega mj wzrok i si wyprostowaa.
- Bdzie na razie twoim grupowym.
- Na razie?
- Jeste nieokrelony - wyjani cierpliwie Luke. - W jedenastce przyjmujemy
wszystkich nowych i wszystkich goci. To oczywiste, przecie naszym patronem jest
Hermes, bg podrnikw.
Spojrzaem na przydzielony mi kawaek podogi. Nie miaem nic co mgbym tam
pooy, eby oznaczy to miejsce jako moje. Nie miaem bagau, ubra, piwora.
Tylko rg Minotaura.
Ju miaem postawi tam pudeko, ale przypomniaem sobie, e Hermed jest rwnie
bogiem zodziei.
Rozejrzaem si po twarzach moich nowych kolegw. Niektrzy mieli powane i
podejrzliwe miny, inni umiechali si gupkowato, kilku przygldao mi si tak, jakby
tytko czekali eby zwdza mi co z kieszeni.
- Jak dugo tu zostan? - spytaem.
- Dobre pytanie - odpar Luke. - Dopki nie bdziesz okrelony.
-A ile to trwa? Rozemiali si.
- Wiesz co - powiedziaa Annabeth. - Moe poka Ci boisko do siatkwki.
- Ju je widziaem.
- Chod, mwi.
Chwycia mnie za rk i wycigna na zewntrz. Syszaem jak pozostali miej si za
moimi plecami.
Kiedy odeszlimy nieco dalej Annabeth zwrcia si do mnie.
- Musisz zacz sobie radzi, Jackson.
-e co?
Przewrcia oczami.
- Nie wierz, e wydawao mi si, e to ty nim jeste - mrukna pod nosem
- O co ci chodzi? - Zaczynao mnie to zoci. - Wiem tyle e zabiem jakiego
bykoaka...
- Nie mw tak! - przerwaa mi. - Czy wiesz, ile dzieciakw z tego obozu marzy o
takiej okazji?
-eby da si zabi?
- eby walczy z Minotaurem! Jak mylisz, do czego nas tu szkol?
Potrzsnem gow.
- Suchaj, jeli to co, z czym walczyem, naprawd byo tym Minotaurem, tym z
opowieci ...
-Tak.
- W takim razie jest tylko jeden
-Tak.
- I on zgina jaki tryliard lat temu, nie? Tezeusz zabi go w labiryncie. Wic...
- Percy, potwory nie umieraj. Mona je zabi. Ale one nie umieraj.
- Dziki za wyjanienie. Teraz ju wszystko rozumiem.
- Nie maj duszy jak ty czy ja. Mona je na chwil rozproszy, czasem nawet na do
dugo, jeli si ma szczcie, Ale s pierwotne siy, Chejron nazywa je archetypami. I
w kocu si odtwarzaj.
Pomylaem o pani Dodds.
- Czyli e jeli przypadkiem zabiem ktrego z nich, mieczem...
- Ery... to znaczy, twoj nauczycielk matematyki?
- Zgadza si.
- Ona nadal istnieje. Ty j tylko bardzo, ale to bardzo wkurzye.
- Skd wiesz o pani Dodds?
- Gadae przez sen.
- Zacza nazywa j inaczej. Eryni? To s oprawczynie w Hadesie, prawda?
Annabeth zerkna nerwowo w d jakby spodziewaa si, e ziemia si rozstpi,
eby j pochon.
Jak tylko znalazy si poza azienk, poczuem, e ten wze w moim odku
rozlunia si, a woda jak na komend prze-staa pyn.
azienka bya cakowicie zalana, woda nie oszczdzia nawet Annabeth, ktr
zmoczyo, ale nie wymioto na zewntrz. Staa w tym samym miejscu, gdzie
wczeniej, wpatrujc si we mnie ze zdumieniem.
Spojrzaem wok siebie i zorientowaem si, e siedz w jedynym suchym miejscu w
caym pomieszczeniu. wok mnie by okrg suchej posadzki Na moje ubranie nie
spada ani jedna kropla wody. Nic.
Wstaem, czujc, e nogi mi si trzs.
- Jak ty to ... - odezwaa si Annabeth.
- Nie wiem.
Podeszlimy do drzwi. Na zewntrz Clarisse i jej przyjaciki leay w bocie, a wok
nich zgromadzili si gapie. Wosy Clarisse przykleiy si do jej twarzy. Kurtka ociekaa
cuchnc wod.
Dziewczyna posaa mi nienawistne spojrzenie
- Ju nie yjesz, choptasiu. Jeste trupem.
Zapewne powinienem by sobie odpuci, ale nie wytrzymaem.
- Chcesz jeszcze yk wody z kibla, Clarisse? Nie? To si zamknij.
Jej przyjaciki musiay j powstrzyma. Pocigny j w stron pitki, a
przegldajcy si obozowicze ustpowali miejsca, eby nie oberwa kopniaka.
Annabeth nie przestawaa si na mnie gapi. Nie miaem pojcia, czy jest tylko
obrzydzona, czy te wcieka na mnie za to, e j oblaem.
- Co? - zapytaem buczucznie. - O czym tak mylisz?
- Myl - odpowiedziaa - e chc ci w swoim zespole na zdobywanie sztandaru.
ROZDZIA VII MJ OBIAD
IDZIE Z DYMEM
ska, ktre okropnie si trzsy, rzucay kamieniami, pluy law i uderzay w siebie z
trzaskiem, jeli nie wspio si do szybko na gr. W kocu wrcilimy nad jezioro,
skd prowadzia do domkw cieka.
- Musz si pouczy - oznajmia chodno Annabeth. - Obiad jest o sidmej
trzydzieci. Id je razem z innymi.
- Annabeth, przepraszam za toalety.
- Daj spokj.
- To nie bya moja wina.
Spojrzaa na mnie z powtpiewaniem i uwiadomiem sobie, e to bya moja wina. To ja
sprawiem, e woda trysna ze wszystkich urzdze azienkowych. Nie rozumiaem,
jak to si stao, ale kanalizacja jako na mnie zareagowaa. Moe powinienem zosta
hydraulikiem.
- Powiniene porozmawia z Wyroczni - powiedziaa Annabeth.
- Z kim?
- Nie z kim. Z czym. Wyroczni. Pogadam z Chejronem.
Wbiem wzrok w tafl wody, marzc
zrozumiaej odpowiedzi.
Nie spodziewaem si, eby na dnie jeziora by ktokolwiek zdolny odwzajemni moje
spojrzenie, wic a podskoczyem, kiedy dostrzegem dwie nastolatki siedzce po
turecku przy supach podtrzymujcych pomost, jakie dwadziecia stp pod wod.
Miay na sobie niebieskie dinsy i jaskrawozielone podkoszulki, brzowe wosy
unosiy si wok ich ramion, a wszdzie dookoa migay niewielkie rybki.
Dziewczyny umiechny si i pomachay do mnie, jakbym by dawno nie widzianym
kumplem.
Nie miaem pojcia, co mam zrobi, wic pomachaem im w odpowiedzi.
- Nie zachcaj ich - ostrzega mnie Annabeth. - Najady to okropne flirciary.
- Najady - powtrzyem, czujc si kompletnie ogupiay. - Wystarczy. Chc do
domu.
Annabeth zmarszczya czoo.
- Czy ty nic nie rozumiesz, Percy? Tyjeste w domu. To jedyne na ziemi bezpieczne
miejsce dla dzieci takich jak my.
- Masz na myli dzieci z zaburzeniami umysowymi?
- Mam na myli nie-ludzkie dzieci. W kadym razie niezupenie ludzkie. W poowie
ludzkie.
- W poowie ludzkie, a w poowie co?
- Myl, e wiesz.
Nie chciaem si do tego przyznawa, ale chyba rzeczywicie wiedziaem. Czuem
takie dziwne dreszcze, jak wtedy, kiedy mama mwia o tacie.
- Bogowie - powiedziaem. - W poowie jestemy bogami.
Annabeth kiwna gow.
- Twj ojciec nie umar, Percy. Jest jednym z Olimpijczykw.
- To... wariactwo.
- Doprawdy? Co najczciej robi bogowie w tych starych opowieciach? Bez
przerwy zakochuj si w miertelnikach i maj z nimi dzieci. Mylisz, e w cigu
ostatnich tysicleci zmienili obyczaje?
- Ale to s tylko... - Omal nie powiedziaem znowu mity. Ale przypomniao mi si
ostrzeenie Chejrona, e za dwa tysice lat ja sam mog by uwaany za mit. -Ale
skoro wszystkie te dzieciaki tutaj s w poowie bogami...
- Pbogami, jeli ju - poprawi mnie Annabeth. - Herosami. To oficjalny termin.
Albo istotami pkrwi.
- A kto jest twoim tat?
Zacisna palce na balustradzie pomostu. Odniosem wraenie, e wanie
wkroczyem na grzski grunt.
- Mj ojciec jest wykadowc w West Point - odpara. - Nie widziaam go, od
dziecistwa. Uczy historii Stanw Zjednoczonych.
- Jest czowiekiem.
- e co? Mylae, e to tylko bogowie interesuj si miertelniczkami? Co za
seksizm!
- Kto w takim razie jest twoj mam?
- Domek sze.
- Czyli?
Annabeth wyprostowaa si.
- Atena, bogini mdroci i wojny. Okej, pomylaem. Niech jej bdzie.
- A moim tat?
- Nie wiadomo - odpowiedziaa. - Mwiam ci, e jeste nieokrelony. Nikt nie wie.
- Z wyjtkiem mojej mamy. Ona wiedziaa.
- Moe nie, Percy. Bogowie nie zawsze ujawniaj swoj tosamo.
- Nie przejmuj si, mody - powiedzia Luke. - Annabeth wyobraa sobie, e kady
nowy obozowicz jest tym znakiem, na ktry czeka. Chodmy, ju pora na obiad.
W chwili, gdy to powiedzia, w oddali rozleg si dwik zwoujcy na posiek. Nie
wiem skd, ale wiedziaem, e to koncha, cho nigdy jej nie syszaem.
- Jedenastka, do szeregu! - wrzasn Luke.
Cay domek, a byo nas okoo dwudziestu, zebra si na wsplnym dziedzicu.
Ustawilimy si w porzdku starszestwa, wic oczywicie wyldowaem na szarym
kocu. Obozowicze wychodzili rwnie z pozostaych domkw, rzecz jasna z
wyjtkiem tych pustych na samym kocu, oraz semki, ktra za dnia wygldaa
normalnie, ale teraz, o zachodzie soca, zacza wytwarza srebrzyst powiat.
Ruszylimy na Wzgrze, na ktrym staa kantyna. Na ce doczyli do mnie
satyrowie, a z jeziora wychyny najady. Spomidzy drzew wyszo jeszcze kilka innych
dziewczyn - a waciwie nie tyle spomidzy, ile z samych drzew. Widziaem jedn z
nich, w wieku moe dziewiciu lat, wyaniajc si z pnia klonu i biegnc na szczyt
wzgrza.
W sumie obozowiczw byo koo setki, do tego kilkudziesiciu satyrw i jaki tuzin
rozmaitych lenych i wodnych nimf.
Kantyn owietlay pochodnie zawieszone na kolumnach. Na stojcym porodku sali
brzowym trjnogu wielkoci wanny pon ogie. Kady z domkw mia wasny
st, nakryty biaym obrusem z purpurowym haftem. Cztery stoy byy puste, za to
jedenasty zdecydowanie zatoczony. Zdoaem wepchn si na sam brzeg awki, ale i
tak jeden z poladkw mi si nie mieci.
Zobaczyem Grovera siadajcego do stolika numer dwanacie z Panem D., kilkoma
innymi satyrami i dwoma pulchnymi, jasnowosymi chopcami, ktrzy dosy
przypominali Pana D. Chejron sta z boku, poniewa stoliki byy zdecydowanie za
niskie dla centaura.
Annabeth siedzia przy szstce wraz z kilkorgiem powanie wygldajcych i
wysportowanych dzieciakw. Wszyscy mieli szare oczy i jasne, miodowe wosy.
Dokadnie za mn przy stoliku Aresa usiada Clarisse. Najwyraniej przesza jej
wcieko o oblanie wod, poniewa miaa si i wygupiaa wraz z reszt swojego
towarzystwa.
W kocu Chejron uderzy kopytem w marmurow posadzk i zapada cisza. Unis
szklank.
- Zdrowie bogw! Wszyscy unieli szklanki.
- Zdrowie bogw!
Lene nimfy przyniosy tace z jedzeniem: winogronami, jabkami, truskawkami,
serem, wieym chlebem i... tak, misem z grilla! Moja szklanka bya pusta, ale Luke
nachyli si i szepn:
- Powiedz jej, czego chcesz. Moe by cokolwiek... byle bezalkoholowe.
ROZDZIA VIII
ZDOBYWCY SZTANDARU
- Wyej gard, Percy - mwi, po czym wali mnie po ebrach pazem swojego
miecza. - nie, nie a tak wysoko!
Ciach!
- Skacz do przodu!
Ciach!
- Do tyu!
Ciach!
Kiedy wreszcie ogosi przerw, byem mokry od potu. Wszyscy otoczyli pojemnik z
napojami. Luke wyla sobie zimn wod na gow, co wydawao mi si cakiem
dobrym pomysem, wic zrobiem tak samo.
Natychmiast poczuem si lepiej. W rkach poczuem si, miecz ju
mi nie zawadza.
- Wszyscy ustawi si w kko! - zawoa Luke. - Jeli Percy nie ma nic przeciwko
temu, chciabym zrobi niewielki pokaz.
Super, pomylaem. A teraz wszyscy zobacz, jak Percy dostaje lanie. Hermesowcy
zgromadzili si dookoa, tumic umiechy. Podejrzewaem, e wszyscy byli kiedy na
moim miejscu i nie mogli si doczeka, a Luke zrobi ze mnie worek treningowy. Luke
zapowiedzia, e pokae technik rozbrajania: jak pazem wasnego miecza wykrci
ostrze przeciwnika tak, eby zmusi go do opuszczenia broni.
- To jest trudne - podkreli. - I kto kiedy uy tego przeciwko mnie. Wic prosz si
nie mia z Percy'ego. Wikszo szermierzy potrzebuje lat, eby nauczy si tej
techniki.
Najpierw pokaza ruchy w zwolnionym tempie. Nie trzeba dodawa, e miecz
wypad mi z rki.
-A teraz w czasie rzeczywistym - powiedzia, kiedy ju podniosem bro.
-Walczymy, a ktremu si uda. Gotowy, Percy?
Potaknem i Luke ruszy na mnie. Jako udao mi si nie dopuci do tego, eby
uderzy w rkoje mojego miecza. Moje zmysy jakby si otwary. Przewidywaem, jak
pjd jego ataki. Odparowywaem. Zrobiem krok do przodu i sprbowaem
pchnicia. Luke odparowa je bez problemu, ale dostrzegem zmian w wyrazie jego
twarzy. Oczy mu si zwziy i zacz napiera na mnie z caej siy. Miecz ciy mi w
rce. By le wywaony. Wiedziaem, e za moment Luke i tak mnie pokona, wic
pomylaem: co mi tam?
I sprbowaem wykona ten manewr wytrcajcy bro z rki. Moje ostrze uderzyo w
jelec miecza Luke'a, wic przekrciem je, wkadajc w pchnicie w d ca si.
Brzk.
wiele zamieszania. Wiesz, druga wojna waciwie bya konfliktem midzy dziemi
Zeusa i Posejdona po jednej stronie a Hadesa po drugiej. Zwycizcy, czyli Zeus i
Posejdon, zmusili Hadesa do zoenia wraz z nimi przysigi: koniec romansw ze
miertelniczkami. Wszyscy przysigli na rzek Styks.
Rozleg si grzmot.
- To najpowaniejsza przysiga z moliwych - powiedziaem. Grover przytakn.
- I bracia dotrzymali sowa - i nie mieli dzieci? Przez twarz Grovera przemkn cie.
- Siedemnacie lat temu Zeus wpad. Bya taka gwiazdka telewizyjna z burz lokw,
jak to w latach osiemdziesitych... i nie potrafi si powstrzyma. Kiedy urodzia si
ich creczka, Thalia... no c, Styks traktuje przysigi powanie. Zeus wyszed z tego
bez szwanku, bo jest niemiertelny, ale los jego crki by straszliwy.
- To niesprawiedliwe! Przecie to nie bya jej wina! Grover si zawaha.
- Percy, dzieci Wielkiej Trjki s potniejsze od innych dzieci pkrwi. Maj
wyran aur, zapach, ktry przyciga potwory. Kiedy Hades dowiedzia si o tej
dziewczynce, nie spodobao mu si, e Zeus zama przysig. Wypuci wic na ni
z Tartaru najstraszliwsze bestie. Kiedy miaa dwanacie lat, zosta jej przydzielony
satyr jako opiekun, ale nic nie by w stanie zrobi. Usiowa j tu przyprowadzi
razem z grupk innych dzieci pkrwi, z ktrymi si zaprzyjania. Prawie im si
udao. Dotarli na sam szczyt tamtego wzgrza. Wskaza rk na przeciwleg stron
doliny, na sosn, pod ktr walczyem z Minotaurem.
- Gnay za nimi wszystkie trzy askawe wraz ze stadem piekielnych ogarw. Prawie
ich dopady, ale Thalia kazaa satyrowi zaprowadzi pozosta dwjk w bezpieczne
miejsce, podczas gdy ona zajmie si potworami. Bya ranna i zmczona i nie miaa
ochoty duej by zwierzyn own. Satyr nie chcia jej opuci, ale nie mg jej
przekona, a musia chroni pozostaych. Thalia stoczya wic swoj ostatni walk
samotnie na szczycie tego wzgrza. Kiedy zgina, Zeus ulitowa si nad ni. Zmieni
j w t wielk sosn. Jej duch pomaga chroni granice doliny. Dlatego wanie to
wzgrze nosi nazw Wzgrza Herosw.
Wpatrywaem si w sosn.
Opowie Grovera sprawia, e poczuem si saby i peen winy. Dziewczyna w moim
wieku powicia si, eby ratowa przyjaci. Stawia czoa caej armii potworw. W
porwnaniu z tym moje zwycistwo nad Minotaurem nie wydawao si wielkim
wyczynem. Zastanawiaem si, czy gdybym postpi inaczej, zdoabym uratowa
mam?
- Grover - odezwaem si - czy herosi rzeczywicie chodzili na misje do Podziemia?
- Zdarzao si - odpar. - Orfeusz. Herakles. Houdini.
- I udao im si wyprowadzi kogo z Krainy Umarych?
- Nie. Nigdy. Orfeusz mia najwiksze szanse... Percy, ty chyba nie mylisz
powanie...
- Jaki jest plan? - spytaem. - Masz jakie magiczne przedmioty, w ktre mogaby
mnie wyposay?
Jej rka powdrowaa do kieszeni, jakby Annabeth lkaa si, e jej co ukradn.
- Uwaaj na wczni Clarisse - powiedziaa Annabeth. - Lepiej, eby ci nie
dotkna. Poza tym nie masz si czym martwi. Odbierzemy Aresowi sztandar. Luke
przydzieli ci zadanie?
- Patrol graniczny, cokolwiek to jest.
- atwizna. Stj przy strumyku, nie przepuszczaj czerwonych. Reszt zostaw mnie.
Atena zawsze ma plan.
Przyspieszya kroku, zostawiajc mnie w tyle.
- Okej - mruknem. - Fajnie, e chciaa mie mnie w druynie.
Noc bya ciepa i duszna. W lesie byo ciemno, tylko czasem rozbyskiway robaczki
witojaskie. Annabeth ustawia mnie w pobliu niewielkiego strumyka,
chlupoczcego midzy kamieniami, a sama, wraz z reszt druyny, znika wrd
drzew.
Czuem si jak idiota, stojc tam samotnie w hemie z niebieskim piropuszem i wielk
tarcz. Brzowy miecz, podobnie jak wszystkie inne, ktre dotychczas miaem w rce,
by le wywaony. Owinita skr gownia wypychaa mi do jak kula do krgli.
Tak naprawd nikt przecie nie moe mnie zaatakowa, prawda? To znaczy, Olimp
jest chyba odpowiedzialn instytucj?
Gdzie w oddali rozleg si dwik konchy. Z lasu dobiegy mnie pokrzykiwania,
wrzaski i brzk metalu walczcych dzieciakw. Tu koo mnie przemkn,
powiewajc niebieskim piropuszem, sojusznik z domku Apollina - pdzi niczym
jele, przeskoczy przez strumyk i znik na terytorium nieprzyjaciela. Super,
pomylaem. Jak zwykle ominie mnie caa zabawa.
W tej samej chwili usyszaem dwik, ktry przeszy mnie dreszczem: pospny psi
skowyt gdzie w pobliu.
Instynktownie uniosem tarcz. Miaem wraenie, e co mnie tropi.
Skowyt umilk. Ktokolwiek tam by, oddali si.
Po drugiej stronie potoku eksplodoway krzaki. Z ciemnoci wypada z wrzaskiem
pitka wojownikw Aresa.
- Rozwali miecia! - krzykna Clarisse.
Jej wiskie oczka wieciy w szparach hemu. Wymachiwaa ptorametrow
wczni, ktrej ostrze owinite drutem kolczastym wiecio na czerwono. Jej
rodzestwo miao tylko zwyczajne brzowe miecze - nie eby mnie to bardzo
pocieszao.
Wtedy natarli Brzydale Numer Dwa i Numer Trzy. Pierwszego zdzieliem tarcz po
twarzy, drugiemu ciem piropusz mieczem. Obaj szybko si wycofali. Brzydal
Numer Cztery nie kwapi si do ataku, ale Clarisse nie rezygnowaa, a czubek jej
wczni si iskrzy. Gdy tylko wycigna bro do przodu, chwyciem drzewce midzy
tarcz a miecz i przeamaem je na p jak such ga.
- Aaa! - wrzasna Clarisse. - Ty idioto! Ty ndzny robaku!
Chciaa zapewne powiedzie co gorszego, ale rbnem j pazem midzy oczy i
wepchnem do strumyka.
W tej samej chwili usyszaem wrzaski, radosne krzyki i zobaczyem Luke'a pdzcego
ku granicy i trzymajcego wysoko w grze sztandar czerwonej druyny. Otaczaa go
gromadka chopakw od Hermesa, a za nimi biego kilku od Apollina, ubezpieczajc
tyy i odpierajc atak tych od Hefajstosa. Synowie Aresa zaczli si podnosi na nogi, a
Clarisse wymamrotaa jakie niewyrane przeklestwo.
- Podstp! - wrzasna. - To by podstp!
Potykajc si, ruszyli za grup Luke'a, ale byo ju za pno. Wszyscy stoczyli si w
strumyku, a Luke tymczasem wbieg na nasze terytorium. Po niebieskiej stronie
rozlegy si gromkie wiwaty. Czerwona flaga zamigotaa i zmienia barw na srebrn.
Ogromny kaduceusz, symbol domku numer jedenacie, zastpi dzika i wczni.
Druyna niebieskich uniosa Luke'a i obnosia go wok na ramionach. Z lasu wypad
galopem Chejron i zad w konch. Gra si skoczya. Wygralimy.
Miaem wanie doczy do wiwatw, kiedy usyszaem tu obok siebie w potoku
gos Annabeth.
- Niele, herosie. Rozejrzaem si, ale nie byo jej tam.
- Gdzie ty si nauczye tak walczy? - zapytaa.
Powietrze zamigotao i Annabeth zmaterializowaa si koo mnie, trzymajc w rce
bejsbolwk druyny Jankesw. Wygldao na to, e wanie zdja j z gowy.
Poczuem, e wzbiera we mnie gniew. Nie zwrciem nawet uwagi na to, e przed
chwil Annabeth bya niewidzialna.
- Wrobia mnie - powiedziaem. - Postawia mnie tutaj, bo wiedziaa, e Clarisse
bdzie si chciaa zemci, a Luke'a posaa okrn drog. Wszystko to sobie
uoya.
Annabeth wzruszya ramionami.
- Mwiam ci. Atena zawsze, zawsze ma plan.
- Plan, ktry zakada zgniecenie mnie na miazg.
- Przybiegam najszybciej, jak mogam. Miaam ci wanie pomc, ale... -Ponownie
wzruszya ramionami. - Poradzie sobie.
W tej chwili jej wzrok pad na moje rozcite rami.
- Jak to zrobie?
- Oberwaem mieczem. Jestem ranny - odpowiedziaem. - A co mylaa?
- Nie. Bye ranny. Popatrz sam.
Krwi nie byo wida. Tam, gdzie wczeniej ziaa wielka rana, miaem teraz dug
bia krech, ktra zreszt ju blada. Na moich oczach zmienia si w niewielk
blizn i znika cakowicie.
- Nic... nic z tego nie rozumiem - wydukaem.
Annabeth si zamylia. Niemal widziaem obracajce si w jej mzgu trybiki.
Spojrzaa na moje stopy, a nastpnie na zaman wczni Clarisse.
- Wyjd z wody, Percy - powiedziaa.
- Co...
- Zrb to.
Wyszedem ze strumyka i natychmiast poczuem miertelne zmczenie. Rce mi na
powrt zdrtwiay. Adrenalinowy kop min. Bybym si przewrci, gdyby
Annabeth mnie nie podtrzymaa.
- Och, na Styks - zakla. - Nic z tego. Nie chciaam... zakadam, e to Zeus... Zanim
zdyem zapyta, co miaa na myli, usyszaem znw tan psi skowyt, tym razem
jednak znacznie bliej. Po lesie przetoczyo si wycie.
Wiwaty obozowiczw natychmiast umilky. Chejron krzykn co po
grecku. Dopiero pniej uwiadomiem sobie, e od razu zrozumiaem to
bezbdnie: Do
broni! Gdzie mj uk?
ROZDZIA IX
OTRZYMUJ ZADANIE
Tydzie po tajemniczym zaginiciu wci nie odnaleli si Sally Jackson i jej syn
Percy. Ich niemal cakowicie spalony chevrolet camaro rocznik '78 zosta odnaleziony
w zesz sobot przy drodze na pnocy Long Island. Samochd mia rozdarty dach i
zaman przedni o, wiadomo te, e przewrci si i jecha rozpdem przez kilkaset
metrw, zanim eksplodowa.
Matka i syn wybrali si na weekend do Montauk, ktre jednak opucili w popiechu w
tajemniczych okolicznociach. We wraku i w okolicy miejsca wypadku znaleziono
niewielkie plamy krwi, ale brak jakichkolwiek innych ladw po zaginionych
Jacksonach. Okoliczni mieszkacy twierdz, e nie widzieli nic nadzwyczajnego w
czasie, kiedy musia wydarzy si wypadek.
M pani Jackson, Gabe Ugliano, twierdzi, e jego pasierb, Percy Jackson, jest trudnym
dzieckiem, mia kopoty w kilku szkoach i zdradza tendencje do przemocy. Policja nie
podaa, czy Percy jest podejrzany w zwizku ze znikniciem jego matki, ale nie
wyklucza celowego dziaania. Zamieszczamy aktualne zdjcia Sally i Percy'ego
Jacksonw. Policja zwraca si z prob o pomoc do wszystkich, ktrzy mog udzieli
jakichkolwiek informacji. Podajemy bezpatny numer, pod ktry mona dzwoni w tej
sprawie.
Numer telefonu by zakrelony czarnym pisakiem.
Zmiem gazet i cisnem j w kt, po czym klapnem na ko stojce na samym
rodku mojego pustego domku.
- Gasimy wiato - powiedziaem aonie sam do siebie. Tej
nocy miaem najkoszmarniejszy sen w yciu.
Biegem po play podczas burzy. Tym razem za mn byo miasto. Ale nie Nowy Jork.
Wygldao zupenie inaczej: rzadsze zabudowania, palmy i wzgrza w oddali. Jakie
sto metrw dalej, nad samym brzegiem wody walczyli dwaj mczyni. Wygldali jak
wrestlerzy z telewizji: muskularni, brodaci, z dugimi wosami. Obaj mieli na sobie
powiewajce greckie tuniki, jeden z niebieskim, drugi z zielonym wzorem. Mocowali
si, przepychali, kopali i walili gowami, a kiedy ich ciaa si stykay, niebo ciemniao,
strzelay byskawice i wzmaga si wiatr. Musiaem ich powstrzyma, cho nie
wiedziaem dlaczego. Im jednak bardziej biegem, tym
Uwiadomiem sobie, e mwi prawd. Przez ten tydzie, ktry tu spdziem, nie
widziaem ani raz pochmurnego nieba. Tych kilka deszczowych chmur, ktre si
pojawiy na horyzoncie, zawracao tu przed granicami doliny. Ale ta burza... bya
ogromna.
Na boisku do siatkwki dzieciaki z domku Apollina gray jak co rano z satyrami.
Bliniacy Dionizosa przechadzali si po grzdkach truskawek, pomagajc im rosn.
Wszyscy zajmowali si swoimi codziennymi obowizkami, ale wydawali si spici. I
nie spuszczali wzroku z chmur.
Podeszlimy z Groverem do frontowej werandy Wielkiego Domu. Dionizos siedzia
przy stoliku do remika w swojej tygrysio-hawajskiej koszuli i z nieodczn
dietetyczn col, zupenie jak w pierwszym dniu, kiedy tu przybyem. Po drugiej
stronie stou siedzia Chejron w swoim niby-wzku inwalidzkim. Grali z
niewidzialnymi partnerami: cz kart unosia si w powietrzu.
- No, no - odezwa si Pan D., nie podnoszc wzroku. - Nasza gwiazdeczka.
Czekaem.
- Podejd no bliej - powiedzia Pan D. - I nie spodziewaj si miertelniku, e padn
przed tob na kolana tylko dlatego, e stary Muszlobrody jest twoim ojcem.
Chmury przecia istna sie byskawic. Grzmot zatrzs oknami domu.
- Ple ple ple - odpowiedzia burzy Dionizos.
Chejron z udanym zainteresowaniem przyglda si swoim kartom. Grover skuli si
przy porczy, nerwowo przebierajc kopytami.
- Gdyby to ode mnie zaleao - kontynuowa Dionizos - kazabym wszystkim twoim
komrkom stan w ogniu. Nastpnie zamietlibymy popi i byoby po problemie.
Ale Chejron najwyraniej uwaa, e to si kci z moj rol na tym przekltym
obozie: mam dba o to, eby si wam, bachory, nie staa adna krzywda.
- Samozapon jest krzywd, Panie D. - wtrci si Chejron.
- Bzdura - odpar Dionizos. - Chopak nawet nic by nie poczu. W kadym razie
zgodziem si hamowa moje instynkty. Zastanawiam si w zwizku z tym, czy by
ci nie zamieni w delfina i nie wysa do tatusia.
- Panie D.! - krzykn ostrzegawczo Chejron.
- Dobrze, ju dobrze - westchn Dionizos. - Istnieje jeszcze jedna moliwo. Ale to
ju kompletna gupota. - Wsta i karty niewidzialnych graczy spady na st.
- Musz si uda na Olimp, bo zwoali zebranie w nagej sprawie. Jeli chopak
jeszcze tu bdzie, jak wrc, zamieni go w butlonosa atlantyckiego. Rozumiesz? A
ty, Perseuszu Jacksonie, jeli masz cho troch oleju w gowie, sam zobaczysz, e jest to
znacznie sensowniejszy pomys ni to, co powiniene zrobi zdaniem Chejrona.
Dionizos wzi do rki kart, zwin j i zmieni w prostoktny kawaek plastiku.
Karta kredytowa? Nie, identyfikator. Pstrykn palcami.
Powietrze wok niego jakby zoyo si i zgio. Zmieni si w hologram, potem w
smug wiatru - i znikn, pozostawiajc po sobie jedynie zapach wieo wycinitych
winogron.
Chejron umiechn si do mnie, ale chyba by zmczony i zestresowany.
- Siadaj, Percy, prosz. Ty, Groverze, rwnie.
Usiedlimy.
Chejron pooy swoje karty na stole: wygrywajcy zestaw, ktrego nie mia ju
szans wykorzysta.
- Powiedz mi, Percy - powiedzia. - Co sdzisz o tym piekielnym ogarze? Sama ta
nazwa przyprawiaa mnie o dreszcze.
Chejron zapewne spodziewa si, e powiem: Dla mnie to piku. Poluj na nie w
wolnym czasie dla rozrywki". Ale nie chciao mi si kama.
- Przerazi mnie - odpowiedziaem. - Gdyby go pan nie zastrzeli, ju bym nie y.
- Spotkasz gorsze potwory, zanim skoczysz, Percy. Duo gorsze.
- Skocz... to znaczy co?
- Twoj misj, oczywicie. Czy przyjmiesz zadanie? Zerknem na Grovera, ktry
zacisn kciuki.
- Ekhem, prosz pana - powiedziaem. - Na razie nie wiem, o co chodzi. Chejron
skrzywi si.
- No c, to jest najtrudniejsze. Szczegy.
Nad dolin przetoczy si grzmot. Burzowe chmury dotary wanie nad pla. Na
moje oko wygldao to tak, jakby wrzao i niebo, i morze.
- Posejdon i Zeus... - odezwaem si. - Walcz o co cennego... Co, co zostao
skradzione, zgadza si?
Chejron i Grover wymienili spojrzenia. Chejron wychyli si na swoim wzku.
- Skd o tym wiesz?
Poczuem, e si czerwieni. e te musiaem si wygada.
- Pogoda od wit jest dziwaczna, jakby niebo i morze biy si ze sob. A potem
rozmawiaem z Annabeth i ona syszaa co o jakiej kradziey. A poza tym... mam te
sny.
- Wiedziaem - powiedzia Grover.
- Cicho, satyrze - rozkaza mu Chejron.
- Ale to jego zadanie! - Oczy Grovera byszczay w podekscytowaniu. - Na pewno!
- To moe stwierdzi jedynie Wyrocznia. - Chejron pogadzi si po rzadkiej brodzie.
- Tak czy siak, Percy, nie mylisz si. Twj ojciec i Zeus pokcili si tak, jak ju od
stuleci si nie kcili. I walcz o co cennego, co zostao ukradzione. A konkretnie o
piorun. Rozemiaem si nerwowo.
- O co?
- Nie lekcewa tego - ostrzeg mnie Chejron. - Nie mwi o jakich tam owinitych
sreberkiem zygzakach, ktre widuje si w szkolnych przedstawieniach. Mwi o
dugiej na ponad p metra tubie z najwyszej prby niebiaskiego spiu, zatkanej
po obu stronach adunkami wybuchowymi o boskiej mocy.
- Ach.
- Gwny piorun Zeusa - cign Chejron, ktry zdy si ju nakrci. -Symbol jego
wadzy, rdo wszystkich byskawic. Bro wykuta przez cyklopw na wojn z
tytanami. Piorun, ktry rozdar szczyt Etny i strci z tronu Kronosa. Piorun
piorunw, tak potny, e bomby wodorowe miertelnikw to przy nim witeczne
petardy.
- I to wanie zgino?
- Zostao ukradzione - poprawi mnie Chejron.
- Przez co?
- Przez kogo - poprawi mnie znw Chejron. Nauczyciel zawsze zostanie
nauczycielem. - Przez ciebie.
Szczka mi opada.
- W kadym razie - Chejron uciszy mnie ruchem rki - tak uwaa Zeus. Podczas
ostatniej narady bogw w zimowe przesilenie, Zeus i Posejdon si pokcili. Jak
zwykle poszo o to samo: Matka Rea kochaa ci bardziej" , Katastrofy powietrzne
s lepsze od morskich" itd. Niewiele pniej Zeus zorientowa si, e nie ma pioruna
piorunw, e kto wynis go z sali tronowej, zwin mu go sprzed nosa.
Natychmiast oskary o to Posejdona. Widzisz, adnemu z bogw nie wolno
przywaszcza sobie osobicie symbolu wadzy innego - jest to zakazane przez
najstarsze boskie prawa. Dlatego Zeus sdzi, e twj ojciec posuy si w tym celu
miertelnym herosem.
- Ale ja nie...
- Cierpliwoci, dziecko, wysuchaj mnie - upomnia mnie Chejron. - Zeus ma prawo
ywi podejrzenia. Kunie cyklopw znajduj si pod dnem oceanu, co daje
Posejdonowi niejaki wpyw na wytwrcw broni jego brata. Zeus uwaa, e
- Posejdon ukrad piorun piorunw i potajemnie kaza cyklopom wykona arsena
nielegalnych kopii, ktrych bdzie mg uy, eby strci go z tronu. Zeus nie ma
tylko pewnoci, ktrego z herosw wykorzysta Posejdon do dokonania kradziey.
Ale teraz Pan Mrz ogosi ci oficjalnie swoim synem. A ty bye w ferie witeczne
w Nowym Jorku. Moge bez trudu zakra si na Olimp. Zeus jest zatem
przekonany, e znalaz zodzieja.
- Ale ja nigdy nie byem na Olimpie! Zeus oszala!
Chejron i Grover zerknli z przestrachem na niebo. Wbrew zapewnieniom Grovera
chmury wcale nie wyglday tak, jakby zamierzay nas omin. Toczyy si nad nasz
dolin, przykrywajc j jak trumn wiekiem.
- Ekhem, Percy...? - odezwa si Grover. - Nie mwimy tak o Panu Niebios.
- Ju lepiej powiedz, e ma obsesj - zasugerowa Chejron. - A poza tym Posejdonowi
zdarzao si ju wczeniej prbowa obali Zeusa. O ile pamitam, byo to pytanie
numer trzydzieci osiem na twoim egzaminie... - Spojrza na mnie tak, jakby
naprawd spodziewa si, e bd pamita pytanie o takim numerze.
Jak ktokolwiek moe mnie oskara o kradzie broni jakiego boga? Nigdy nie udao
mi si ukra nawet kawaka pizzy podczas pokerowych seansw Gabe'a i nie zosta
przyapanym! Chejron jednak czeka na odpowied.
- Co ze zot siatk? - sprbowaem. - Posejdon, Hera i jeszcze kilku innych bogw...
oni, no, zapali Zeusa w puapk i nie wypucili, dopki nie obieca, e bdzie
lepszym wadc, zgadza si?
- Zgadza si - odpar Chejron. - Zeus nigdy od tego czasu nie ufa w peni
Posejdonowi. Oczywicie Posejdon zaprzecza, jakoby ukrad piorun piorunw.
Straszliwie si obrazi o to oskarenie. Kc si tak ju od wielu miesicy, groc
wojn. A teraz pojawie si ty... co przepenio miar.
- Ale ja jestem tylko dzieckiem!
- Percy - wtrci si Grover - gdyby by Zeusem i uzna, e twj brat knuje przeciw
tobie, a nastpnie tene twj brat nagle przyznaby, e zama wit przysig, ktr
zoy po drugiej wojnie, to znaczy, e spodzi miertelnego herosa, ktrego mona
uy przeciwko tobie... Czy to nie daoby ci do mylenia?
- Ale ja nic nie zrobiem. Posejdon - to znaczy tato - wcale nie ukrad tego pioruna
piorunw, prawda?
Chejron westchn.
- Wikszo mylcych obserwatorw uznaaby, e kradzie nie jest w stylu
Posejdona. Ale Pan Mrz jest zbyt dumny, eby stara si przekona o tym Zeusa.
Zeus zada, eby Posejdon zwrci mu piorun do przesilenia letniego. Ktre
wypada dwudziestego pierwszego czerwca, czyli za dziesi dni. Posejdon w
zwizku z tym zada, eby w tym samym dniu Zeus przeprosi go za nazwanie
zodziejem. Miaem nadziej, e dyplomacja zwyciy, e Hera, Demeter albo Hestia
zdoaj wbi braciom do gw nieco rozumu. Ale twoje pojawienie si podgrzao
tylko temperatur. Teraz aden z nich si nie wycofa. Jeli kto nie zadziaa, jeli
piorun piorunw nie zostanie zwrcony Zeusowi przed przesileniem, bdziemy
mieli wojn. A wiesz jak wygldaaby wojna na caego, Percy?
- le? - zapytaem.
- Wyobra sobie wiat pogrony w totalnym chaosie. Przyroda walczca z sam
sob. Bogowie olimpijscy zmuszeni stan po stronie Zeusa lub Posejdona.
Zniszczenia. Rze. Miliony trupw. Cywilizacja Zachodu zamieniona w jedno
wielkie pole bitwy, przy ktrym wojna trojaska wyglda jak rzucanie si niekami.
- le - powtrzyem.
- A ty, Percy Jacksonie, jako pierwszy odczuby gniew Zeusa.
Zaczo pada. Mecz siatkwki zosta przerwany, a gracze spogldali w penym
zdumienia milczeniu na niebo.
To ja sprowadziem t burz nad Wzgrze Herosw. Zeus kara cay obz przeze
mnie. Byem wcieky.
- Czyli e musz znale ten gupi piorun - powiedziaem - i zwrci go
Zeusowi.
- A co moe by lepsz ofert pokojow - odpar Chejron - ni syn Posejdona
oddajcy Zeusowi jego wasno?
- Ale skoro Posejdon tego nie ma, to gdzie to jest?
- Myl, e wiem. - Chejron spochmurnia. - Cz przepowiedni, ktr otrzymaem
kilka lat temu... C, kilka wersw nabrao wreszcie sensu. Ale zanim bd mg ci
cokolwiek wicej powiedzie, musisz oficjalnie przyj t misj. I musisz uda si po
rad do Wyroczni.
- Dlaczego wczeniej nie powie mi pan, gdzie jest piorun?
- Poniewa gdybym to uczyni, byby zbyt przeraony, eby przyj wyzwanie.
Zascho mi w gardle.
- Dobry powd.
- Zgadzasz si wic?
Spojrzaem na Grovera, ktry kiwa zachcajco gow. atwo mu kiwa. To mnie
chcia zabi Zeus.
- Dobrze - powiedziaem. - To lepsze ni zamiana w delfina.
- W takim razie czas na wizyt u Wyroczni - odpar Chejron. - Id na gr, Percy
Jacksonie. Na strych. Kiedy wrcisz i o ile nie zwariujesz, porozmawiamy dalej.
Cztery pitra wyej schody koczyy si zielon klap w suficie. Pocignem za
sznurek. Klapa opada, a na d zjechaa drewniana drabina. Spywajce z gry ciepe
powietrze pachniao pleni, prchnem i czym jeszcze... co pamitam z lekcji biologii.
Gadami. To by zapach wy. Wstrzymaem oddech i zaczem si wspina.
Strych wypeniay miecie typowe dla greckich herosw: pokryte pajczynami
stojaki na zbroje, byszczce niegdy tarcze przearte przez rdz, stare kufry
obklejone nalepkami z napisami ITAKA, WYSPA KIRKE, KRAJ AMAZONEK. Jedna z
dugich aw zastawiona bya szklanymi sojami penymi unoszcych si w
formalinie rnych rzeczy... Odcitych wochatych szponw, wielkich tych oczu i
innych kawakw potworw. Zakurzone trofeum myliwskie wiszce na cianie
wygldao jak eb ogromnego wa, ale obdarzonego rogami i penym garniturem
ostrych jak u rekina zbw. Poniej widniaa tabliczka: HYDRA, GOWA nr 1.
WOODSTOCK w stanie Nowy Jork, 1969.
Pod oknem na drewnianym trjnonym taborecie siedzia najbardziej makabryczny
eksponat: mumia. Nie z tych owinitych w bandae, ale zasuszone ludzkie, kobiece
ciao skurczone do niemoliwoci. Mumia miaa na sobie kolorow sukienk na
ramiczkach, mnstwo sznurw paciorkw i opask na dugich czarnych wosach.
Skra na jej twarzy i gowie bya wyschnita, a oczy wyglday jak biae, szkliste
kamyki wetknite w wziutkie szparki. Ta kobieta musiaa by od bardzo, bardzo
dawna martwa.
Przygldaem si jej, czujc na caym ciele dreszcze. I wtedy wyprostowaa si na
swoim stoku i otworzya usta. Spomidzy warg mumii uniosa si zielonkawa
mgieka, zwijajc si na pododze w grube macki, syczce niczym dwadziecia tysicy
wy. Potknem si o wasne nogi, usiujc dosta si z powrotem do klapy, ale ona
zatrzsa si z hukiem. W gowie usyszaem gos, wpezajcy przez ucho i zwijajcy si
wok mzgu: Jam jest duch Delf, gos Fojbosa Apolla, zabjcy potnego Pytona. Podejd,
poszukujcy, i pytaj.
Miaem ochot odpowiedzie: Dzikuj, pomyliem drzwi, szukam toalety. Ale zmusiem
Mumia nie bya ywa. Stanowia rodzaj makabrycznego przekanika dla czego
innego, tej potgi, ktra wirowaa obecnie wok mnie w zielonej mgle. Jej obecno nie
emanowaa jednak okruciestwem jak moja demoniczna nauczycielka pani Dodds czy
te Minotaur. Odczuwaem j raczej tak jak Trzy Mojry, ktre widziaem robice na
drutach przed budk z owocami na autostradzie: co staroytnego, potnego i
zdecydowanie nie-ludzkiego. To co nie byo te szczeglnie zainteresowane zabiciem
mnie.
Zebraem si na odwag i zadaem pytanie.
- Jakie jest moje przeznaczenie?
Mga zawirowaa, gstniejc, i zebraa si naprzeciwko mnie, wok awy zastawionej
kawakami potworw w formalinie. Nagle przy stole siedziao czterech mczyzn
grajcych w karty. Ujrzaem ich twarze. By to mierdziel Gabe i jego wita.
Zacisnem pici, cho wiedziaem, e ta partyjka pokera nie dzieje si naprawd.
Bya to iluzja, twr zielonej mgy.
Gabe zwrci si do mnie i przemwi chrapliwym gosem Wyroczni: Na zachd id, ku
bogu, ktry si odwrci.
Kumpel Gabe'a siedzcy po jego prawej podnis wzrok i odezwa si tym samym
gosem: Odnajdziesz, co skradziono, i nalene zwrcisz. Kole po lewej rzuci na st dwa
pokerowe etony, po czym oznajmi: Zdrady dowiadczysz tego, co ci druhem woa.
Herosi natomiast posiadaj pewne przywileje. Mog chodzi, gdzie chc, i wyzywa,
kogo im si ywnie podoba, o ile tylko maj do siy i odwagi. Za czyny herosa nie
odpowiada aden z bogw. Jak mylisz, dlaczego bogowie zawsze dziaaj przez
miertelnikw?
- Sugeruje pan, e zostan wykorzystany.
- Stwierdzam, e przypadkiem Posejdon uzna ci wanie w tej chwili. To bardzo
ryzykowna gra, ale on jest w beznadziejnej sytuacji. Potrzebuje ci.
Mj tato mnie potrzebuje.
Emocje przetoczyy si przeze mnie, zmienne jak wzory w kalejdoskopie. Nie
wiedziaem, czy powinienem czu uraz, wdziczno, szczcie czy gniew.
Posejdon nie zauwaa mojego istnienia przez dwanacie lat. A teraz nagle mnie
potrzebuje.
Spojrzaem na Chejrona.
- Wiedzia pan od dawna, e jestem synem Posejdona, prawda?
- Podejrzewaem. Jak ju mwiem... ja te rozmawiaem z Wyroczni. Odniosem
wraenie, e bardzo duo przede mn ukrywa w kwestii tej swojej przepowiedni, ale
uznaem, e nie bd si teraz tym przejmowa. W kocu ja te nie wyjawiem mu
wszystkiego.
- Wyjanijmy wic moe kilka spraw - powiedziaem. - Mam i do Podziemia i
stawi czoa Panu Umarych.
- Tak - odpowiedzia Chejron.
- Znale najpotniejsz bro wiata.
- Tak.
- I odnie j z powrotem na Olimp przed letnim przesileniem, czyli za dziesi dni.
- Mniej wicej.
Zerknem na Grovera, ktry poyka wanie asa kier.
- Czy wspomniaem ju, e w Maine jest bardzo adnie o tej porze roku? - Spyta
cienkim gosikiem.
- Nie musisz i - zwrciem si do niego. - Nie mog tego od ciebie wymaga.
- O rety... - wierzgn nerwowo. - Nie... Chodzi o to, e satyrowie i podziemia...No...
Wzi gboki oddech, wsta i strzsn strzpy kart i aluminium ze swojej koszulki.
- Uratowae mi ycie, Percy. Jeli... jeli naprawd chcesz, ebym z tob poszed, to
nie zawiod ci.
Poczuem tak ulg, e miaem ochot si rozpaka, cho wiedziaem, e nie byoby to
bardzo heroiczne. Grover by jedynym kumplem, z ktrym przyjaniem si duej ni
przez kilka miesicy. Nie miaem wprawdzie pojcia, co moe zdziaa satyr
przeciwko potdze umarych, ale czuem si lepiej, wiedzc, e bdzie ze mn.
- Dziki, chopie. - Po czym zwrciem si do Chejrona. - Dokd mamy i?
Wyrocznia powiedziaa tylko, e na zachd.
- Wejcie do Krainy Umarych jest zawsze na zachodzie. Przemieszcza si z wieku na
wiek, podobnie jak Olimp. Teraz znajduje si oczywicie w Ameryce.
- Gdzie?
Chejron wydawa si zaskoczony.
- Mylaem, e to bdzie oczywiste. Zejcie do Podziemia jest w Los Angeles.
- No jasne - powiedziaem. - Oczywicie. Czyli po prostu wsiadamy w samolot...
- Nie! - wrzasn Grover. - Odbio ci, Percy? Czy ty kiedykolwiek w yciu leciae
samolotem?
Pokrciem gow, czujc zakopotanie. Mama nigdy nie zabieraa mnie nigdzie
samolotem. Zawsze mwia, e nie mamy na to pienidzy. Poza tym jej rodzice
zginli w katastrofie lotniczej.
- Percy - powiedzia Chejron - pomyl. Jeste synem Pana Mrz. Twj ojciec to
najpowaniejszy rywal Zeusa, Pana Niebios. Twoja mama wiedziaa, co robi, nie
wsadzajc ci do samolotu. Znalazby si w krlestwie Zeusa. Nie miaby szans
wyldowa szczliwie.
Nad naszymi gowami byskawica rozdara niebo. Rozleg si grzmot.
- Okej - powiedziaem, starajc si nie patrze w stron burzy. - W takim razie
musimy podrowa ldem.
- Zgadza si - potakn Chejron. - Moesz wzi ze sob dwjk towarzyszy. Grover
zosta ju jednym z nich. Druga si te ju zgosia, jeli tylko przyjmiesz jej pomoc.
- No tak - odrzekem, udajc zaskoczenie. - Kt inny byby tak gupi, eby pcha si
na tego rodzaju misj?
Powietrze za plecami Chejrona zamigotao.
Annabeth zmaterializowaa si, chowajc do tylnej kieszeni spodni swoj
bejsbolwk.
- Od dawna czekam na jak misj, ty Glonomdku - odezwaa si. - Atena nie jest
fank Posejdona, ale skoro ty masz ratowa wiat, to moim zadaniem bdzie
pilnowa, eby nie zawali.
- Skoro tak twierdzisz - burknem. - Pewnie masz ju plan, mdralo?
Zarumienia si.
- Chcesz mojej pomocy czy nie?
Prawda bya taka, e chciaem. Potrzebowaem wszelkiej pomocy, jak miaem
szans uzyska.
- Trjka - powiedziaem. - Powinno zadziaa.
- Doskonale. - Chejron zatar rce. - Dzi po poudniu zawieziemy was na dworzec
autobusowy na Manhattanie. Dalej musicie radzi sobie sami.
Rozleg si grzmot. Na ki, na ktrych nigdy nie zdarzaa si brzydka pogoda, spad
ulewny deszcz.
- Nie mamy czasu do stracenia - oznajmi Chejron. - Pakujcie si.
ROZDZIA X
JAK SKASOWAEM CAKIEM
PORZDNY AUTOBUS
sztylet ukryty w rkawie koszuli. Byem przekonany, e ten n nas pogry, kiedy
tylko trafimy na wykrywacz metalu.
Grover zaoy sztuczne stopy i dinsy, udajc czowieka, a poza tym mia jeszcze
zielon rastafariask czapeczk, bo kiedy padao, jego krcone wosy prostoway si i
wida byo same koniuszki rokw. Pomaraczowy plecak wypcha kawakami
metalu i jabkami do pogryzania. W kieszeni mia drewniane piszczaki, ktre
wyrzebi dla niego kozonogi ojciec. Niestety Grover zna tylko dwie melodie: XII
koncert fortepianowy Mozarta i Oops!... I did it again" Britney Spears. Obie na
piszczakach brzmiay okropnie.
Pomachalimy na poegnanie pozostaym obozowiczom, obrzucilimy ostatnim
spojrzeniem pola truskawek, ocean i Wielki Dom, po czym powdrowalimy na
Wzgrze Herosw ku wielkiej sonie, ktra bya niegdy Thali, crk Zeusa.
Chejron czeka na nas w swoim wzku inwalidzkim. Koo niego sta ten opalony kole,
ktrego widziaem, jak dochodziem do zdrowia w Wielkim Domu. Grover twierdzi,
e ten go jest szefem ochrony obozu. Pono mia oczy na caym ciele, wic nie dao si
go zaskoczy. Dzi jednak mia na sobie uniform szofera, wic wida byo tylko te
dodatkowe zerkacze na doniach, twarzy i szyi.
- To jest Argus - powiedzia Chejron. - Zawiezie was do miasta i, hmmm, bdzie mia
na wszystko oko.
Usyszaem kroki za nami.
Luk bieg na wzgrze, niosc par teniswek.
- Hej! - zawoa zdyszany. - Dobrze, e was zapaem.
Annabeth zarumienia si, jak zawsze, kiedy Luk by w pobliu.
- Chciaem yczy wam powodzenia - zwrci si do mnie. -A poza tym
pomylaem... no, e moe przyda ci si co takiego. Poda mi teniswki, ktre
wyglday do zwyczajnie.
- Maja! - powiedzia Luke.
Przy pitach wyrosy biae ptasie skrzyda, co zaskoczyo mnie do tego stopnia, e
wypuciem buty z rki. Teniswki podskakiway po trawie przez chwil, ale w kocu
zoyy i schoway skrzyda.
- Boskie! - zawoa Grover.
Luke umiechn si.
- Prezent od taty. Bardzo mi si przyday na mojej misji. Ale ostatnio nie miaem
wiele okazji, eby ich uywa... - Twarz mu spochmurniaa.
Nie wiedziaem, co powiedzie. Super, e Luke przyszed nas poegna. Obawiaem
si, e mia do mnie al o t uwag, jak w ostatnich dniach mi powicano.
- Nawet ja nie jestem a tak stary, eby to pamita, moje dziecko, ale wiem, e dla
miertelnikw by to ciemny i dziki czas. Kronos, krl tytanw, nazwa swoje czasy
Zotym Wiekiem, poniewa ludzie yli wtedy jakoby w niewinnoci i niewiedzy. Ale
to tylko propaganda. Krl tytanw nie przejmowa si w ogle twoim gatunkiem,
jeli nie liczy ludzi w charakterze przystawek lub rda taniej rozrywki. Dopiero
we wczesnych latach rzdw Pana Zeusa, kiedy dobry tytan Prometeusz przynis
ludziom ogie, twj gatunek zacz si rozwija a nawet wtedy Prometeusz zosta
uznany za radykaa. Jak by moe pamitasz, Zeus srodze go ukara. Oczywicie w
kocu bogowie przekonali si do ludzi i tak narodzia si cywilizacja zachodnia.
- A teraz bogowie nie mog umrze, zgadza si? To znaczy, dopki trwa zachodnia
cywilizacja, oni yj. Wic... nawet gdyby mi si nie powiodo, nie moe si sta nic
a tak zego, eby bardzo namiesza, prawda?
Chejron umiechn si do mnie melancholijnie.
- Nikt nie wie, jak dugo bdzie trwa Era Zachodu, Percy. Bogowie s niemiertelni,
owszem. Ale tytani rwnie byli. I oni wci istniej, zamknici w rnych lochach,
zmuszeni znosi niekoczce si cierpienia i kary, pozbawieni czci swojej mocy, ale
zdecydowanie ywi. Niech Fata strzeg bogw przed podobnym losem, a nas przed
powrotem do ciemnoci i chaosu. Ale moemy jedynie i za naszym
przeznaczeniem, moje dziecko.
- Przeznaczeniem... pod warunkiem, e wiemy, co nim jest.
- Wyluzuj - powiedzia mi Chejron. - Nie tra jasnoci umysu. I pamitaj, e by
moe to wanie ty masz zapobiec najwikszej wojnie w dziejach ludzkoci.
- Wyluzowa - powtrzyem. - Jestem cakiem wyluzowany. Kiedy dotarem do
podna pagrka, spojrzaem za siebie.
Pod sosn, ktra niegdy bya Thali, crk Zeusa, sta teraz Chejron w swojej penej
koskiej postaci, trzymajc w grze uk, jakby nam salutowa. Najzwyklejsze pod
socem poegnanie wyjedajcych obozowiczw przez najzwyklejszego pod
socem centaura.
Argus wywiz nas z wiejskiej okolicy na zachd Long Island. Dziwacznie si czuem
znw na autostradzie, z Annabeth i Groverem siedzcymi koo mnie, jakbymy byli
zwykymi turystami. Po dwch tygodniach spdzonych w Obozie Herosw normalny
wiat zdawa si fantastyk. Przyapaem si na gapieniu si na McDonaldy, dzieci na
tylnych siedzeniach samochodw, tablice reklamowe i centra handlowe. - Jak na razie
niele - powiedziaem do Annabeth. - Pitnacie kilometrw i nie trafilimy na adnego
potwora. Spojrzaa na mnie z irytacj.
- Takie gadanie przynosi pecha, rozgwiazdo.
- Moesz mi przypomnie... czemu mnie tak nienawidzisz?
- Nie nienawidz ci.
- Ju ci wierz.
Zgniota w doni swoj czapeczk-niewidk.
- Suchaj... my nie powinnimy si dobrze dogadywa, rozumiesz? Nasi rodzice s
rywalami.
- Dlaczego? Westchna.
- Ile powodw mam ci poda? Pewnego razu moja mama Atena przyapaa
Posejdona z dziewczyn w wityni ku swojej czci, a to jest potwornym brakiem
szacunku. Kiedy indziej Atena i Posejdon wspzawodniczyli o opiek nad miastem.
Twj tato zaproponowa im jakie gupie sone rdo jako dar. A moja mama
stworzya gaje oliwne. Ludzie uznali, e jej prezent jest lepszy, wic nazwali swoje
miasto po niej.
- Musieli po prostu lubi oliwki.
- Spadaj.
- Wiesz, bo gdyby wymylia pizz... to bym rozumia.
- Spadaj, powiedziaam.
Siedzcy z przodu Argus umiechn si. Nic nie powiedzia, ale jedno z niebieskich
oczu na jego karku mrugno do mnie.
W Queens zatrzyma nas ruch. Kiedy wreszcie dostalimy si na Manhattan, soce
ju zachodzio i zaczyna pada deszcz.
Argus wysadzi nas na dworcu na Upper East Side, niedaleko mieszkania mamy i
Gabe'a. Do skrzynki na listy przyklejona bya zamoknita ulotka z moim zdjciem i
napisem POSZUKIWANY.
Zerwaem j, zanim Annabeth i Grover zauwayli.
Argus wypakowa nasze plecaki, sprawdzi, czy kupilimy dobre bilety, po czym
odjecha. Oko na wierzchu jego doni obserwowao nas, kiedy wyjeda z parkingu.
Przyszo mi do gowy, e jestem bardzo blisko mojego dawnego mieszkania. W
zwyczajny dzie mama wrciaby ju do domu z cukierni. mierdziel Gabe siedzia
zapewne teraz na grze, grajc w pokera, i nawet za ni nie tskni.
Grover zaoy plecak. Jego spojrzenie powdrowao za moim.
- Chcesz wiedzie, dlaczego za niego wysza, Percy? Wlepiem w niego wzrok.
- Czytasz mi w mylach czy co?
- Tylko w emocjach. - Wzruszy ramionami. - Chyba zapomniaem ci powiedzie, e
satyrowie to potrafi. Mylae o swojej mamie i ojczymie, prawda?
Potaknem, zastanawiajc si, czego jeszcze Grover zapomnia mi powiedzie.
Pani Dodds zatrzymaa si, wszc, i spojrzaa prosto na mnie. Serce walio mi jak
motem.
Najwyraniej jednak nic nie zobaczya. Wszystkie trzy siostry ruszyy dalej.
Byem wolny. Dotarem na przd autobusu. Ju niemal wyjedalimy z tunelu.
Miaem wanie pocign za dwigni hamulca awaryjnego, kiedy usyszaem
koszmarne zawodzenie dochodzce z tyu.
Staruszki nie byy ju staruszkami. Twarze pozostay takie same - chyba nie byy ju w
stanie bardziej zbrzydn - ale ciaa skurczyy si w te skrzaste brzowe wiedmy o
skrzydach nietoperzy i rkach oraz stopach zakoczonych groteskowymi szponami.
Torebki zamieniy si w ogniste bicze.
Erynie otoczyy Grovera i Annabeth, trzaskajc biczami i syczc:
- Gdzie to jest? Gdzie?
Inni pasaerowie krzyczeli i kulili si na swoich siedzeniach. Ewidentnie co
zobaczyli.
- Nie ma go tu! - wrzeszczaa Annabeth. - Wysiad! Erynie uniosy bicze.
Annabeth wycigna brzowy sztylet. Grover chwyci jedn z puszek
wypeniajcych jego plecak i zamierzy si.
To, co nastpnie zrobiem, byo tak impulsywne i niebezpieczne, e powinienem
dosta tytu ADHD roku.
Kierowca autobusu by rozproszony, poniewa usiowa zobaczy we wstecznym
lusterku, co si dzieje.
Pozostajc niewidzialnym, wyrwaem mu kierownic i skrciem ostro w lewo.
Ludzie zawyli, rzuceni nagle w prawo, a ja miaem nadziej, e to, co poza tym
usyszaem, to dwik, jaki wydaje Erynia rozpaszczona na szybie.
- Ej! - wrzasn kierowca. - Ej... co u...?
Walczylimy o kierownic. Autobus uderzy o cian tunelu, zgrzytajc metalem i
krzeszc iskry na kilometr.
Wyjechalimy zygzakiem z tunelu, wpadajc z powrotem w ulewny deszcz. W
autobusie rzucao ludmi i potworami na wszystkie strony, a samochody
rozstpoway si przed nami jak krgle przed kul.
Kierowcy udao si znale zjazd. Zjechalimy z autostrady, mijajc kilka skrzyowa
ze wiatami, i w kocu toczylimy si po jednej z tych bocznych drg w New Jersey, na
ktrych jest tak pusto, e a trudno uwierzy, e jest to raptem po drugiej stronie rzeki
od Nowego Jorku. Po lewej mielimy las, po prawej rzek Hudson, a kierowca
najwyraniej kierowa si ku rzece.
Kolejny wietny pomys: pocignem za awaryjny hamulec
Autobus zawy, zatoczy pene koo na mokrym asfalcie i uderzy w drzewa. Zapaliy
si wiata awaryjne. Drzwi stany otworem. Kierowca jako pierwszy wyskoczy na
zewntrz a pasaerowie rzucili si za nim, wrzeszczc w panice. Stanem za
kierownic i przepuciem ich wszystkich.
Erynie odzyskay rwnowag. Zamachny si biczami na Annabeth, ktra
wymachiwaa sztyletem, krzyczc po grecku, eby sobie poszy. Grover rzuca w nie
puszkami.
Spojrzaem na otwarte drzwi. Dabym rad wyskoczy bez przeszkd, ale nie
mogem zostawi przyjaci. Zdjem bejsbolwk niewidk.
-Hej!
Erynie odwrciy si, szczerzc do mnie tawe ky, i nagle ucieczka wydaa mi si
jednak wietnym pomysem. Pani Dodds skradaa si przejciem midzy siedzeniami,
zupenie tak jak niegdy midzy awkami w klasie, zwaszcza kiedy gotowaa si do
oddania mi klaswki z matematyki, z ktrej dostaem kolejn jedynk na szynach. Za
kadym razem, kiedy potrzsaa biczem, po nabijanych wiekami rzemieniach pezay
czerwone pomyki.
Jej dwie brzydkie siostry skoczyy na oparcia siedze po obu jej stronach i pezy ku
mnie niczym ogromne, obrzydliwe jaszczury.
- Perseuszu Jacksonie - powiedziaa pani Dodds z akcentem, ktry zdecydowanie
zdradza pochodzenie z dalszego poudnia ni Georgia. - Obrazie bogw. Musisz
umrze.
- Wolaem pani jako nauczycielk - odparem.
Warkna.
Annabeth i Grover ostronie podeszli do Erynii od tyu, szukajc wyjcia.
Wycignem z kieszeni dugopis i zdjem zatyczk. Orkan urs w lnicy
obosieczny miecz. Erynie zawahay si.
Pani Dodds miaa ju do czynienia z Orkanem. I ewidentnie nie miaa ochoty go
wicej oglda.
- Poddaj si teraz - sykna. - A unikniesz wiecznego cierpienia.
- Sprytne - odpowiedziaem.
- Uwaaj, Percy! - krzykna Annabeth.
Bicz pani Dodds owin mi si wok rki dziercej miecz, a pozostae dwie Erynie
rzuciy si na mnie.
Miaem wraenie, e moja do utkwia w rkawicy ze stopionego oowiu, ale udao mi
si nie upuci Orkana. Gowic miecza uderzyem Eryni atakujc z lewej strony, a
zatoczya si na siedzenie. Odwrciem si i ciem t z prawej z caej siy.
Jak tylko ostrze dotkno jej karku, wrzasna i rozpada si w py. Annabeth chwycia
pani Dodds w fachowy zapaniczy blok i pocigna j do tyu, a Grover wyrwa jej
bicz z rki.
- Aj! - wrzasn. - Aj! Parzy!
Erynia, ktr potraktowaem rkojeci, ruszya wanie znw na mnie z
wycignitymi szponami, ale machnem Orkanem, przepoawiajc j jak
pomaracz.
Pani Dodds usiowaa strzsn Annabeth ze swoich plecw. Kopaa, dara pazurami,
syczaa i gryza, ale Annabeth trzymaa si dzielnie, podczas gdy Grover wiza nogi
pani Dodds jej wasnym biczem. W kocu zawlekli j na ty autobusu. Pani Dodds
prbowaa si podnie, ale poniewa nie miaa do miejsca, eby rozpostrze swoje
nietoperze skrzyda, padaa wci na ziemi.
- Zeus ci zniszczy! - obiecaa mi. - Hades dostanie twoj dusz!
- Braccas meas vesciminil - wrzasnem w odpowiedzi. Nie wiem, skd mi si wzia ta
acina. Znaczyo to chyba
mniej wicej zjedz moje portki!".
Autobusem wstrzsn grzmot. Czuem, e wos mi si jey na karku.
- Wysiadamy! - krzykna do mnie Annabeth. - Ju! Nie potrzebowaem zachty.
Wypadlimy na zewntrz, gdzie pozostali pasaerowie kryli otumanieni, kcc si
z kierowc lub biegajc w kko i krzyczc Wszyscy umrzemy!". Jaki turysta w
hawajskiej koszuli zdy mi pstrykn zdjcie, zanim zatkaem na powrt miecz.
- Plecaki! - zorientowa si Grover. - Zostawilimy... BUUUUUM!
Okna autobusu eksplodoway, a pasaerowie rzucili si do panicznej ucieczki. Piorun
rozdar dach, ale wcieke wycie dobiegajce ze rodka powiedziao mi, e pani Dodds
jeszcze ya.
- Ucieka! - krzykna Annabeth. - Ona wzywa posiki! Musimy si std wydosta!
W ulewnym deszczu pognalimy w gb lasu, zostawiajc za sob poncy autobus.
Przed nami roztaczaa si jedynie ciemno.
ROZDZIA XI
ODWIEDZINY W CENTRUM
KRASNALI OGRODOWYCH
towar. Neonu nad bram nie byem w stanie odczyta, poniewa jeli istnieje
cokolwiek gorszego z punktu widzenia mojej dysleksji od drukowanego
angielskiego, to s tym angielskie sowa wypisane neonow kursyw.
Jak dla mnie napis wyglda nastpujco: UCLOCLEN. CNETMUR KAPMADI
ORGODONYDL.
- Co to niby ma znaczy? - spytaem.
- Nie mam pojcia - odrzeka Annabeth.
Uwielbiaa czyta, wic zapomniaem, e ona te jest dyslektyczk.
Grover odszyfrowa napis za nas.
- U Cioci Em. Centrum Krasnali Ogrodowych.
Zgodnie z zapowiedzi przy bramie stay dwa potne gipsowe krasnale ogrodowe,
paskudne brodate gnomy, umiechnite i machajce rkami, jakby pozoway do
zdjcia.
Przeszedem przez drog, wiedziony zapachem hamburgerw.
- Ej... - ostrzeg mnie Grover.
- W rodku si wieci - powiedziaa Annabeth. - Moe jest otwarte.
- Knajpa - powiedziaem tsknie.
- Knajpa - potakna Annabeth.
- Pokrcio was? - spyta Grover. - To miejsce wyglda podejrzanie.
Olalimy go.
przed budynkiem sta istny las posgw: kamienne zwierzta, kamienne dzieci,
nawet kamienny satyr grajcy na piszczakach, co przyprawio Grovern o dreszcze.
- Bee-ee-ee! - zabecza. - To co wyglda zupenie jak mj wujek Ferdynand!
Zatrzymalimy si przed drzwiami magazynu.
- Nie pukajcie - baga Grover. - Wyczuwam potwory.
- Masz wch zaburzony przez Erynie - odpowiedziaa Annabeth. - Ja czuj tylko
hamburgery. Nie jeste godny?
- Miso! - mrukn satyr pogardliwie. - Jestem wegetarianinem.
- Jadasz serowe tortille i metalowe puszki - przypomniaem mu.
- To s jarzyny. Chodmy std, prosz. Te posgi... One na mnie patrz.
- Takie pikne szare oczy - powiedziaa znw Ciocia Em do Annabeth. - Och, tak, ju
bardzo dawno nie widziaam takich oczu.
Wycigna rk, jakby chciaa pogaska Annabeth po policzku, ale dziewczyna
wstaa nagym ruchem.
- Naprawd musimy ju i.
- Tak! - Grover przekn papier i te si podnis. - Dyrektor czeka! Wanie!
Nie miaem ochoty nigdzie i. Czuem si syty i zadowolony. Ciocia Em bya taka
mia. Bardzo chciaem zatrzyma si u niej na duej.
- Prosz, kochani - poprosia. - Tak rzadko bywaj u mnie dzieci. Zanim pjdziecie,
zechcielibycie przynajmniej zapozowa?
- Zapozowa? - spytaa nieufnie Annabeth.
- Do fotografii. Uyj jej jako modelu dla nowej grupy rzeb Dzieci s bardzo
popularne, wiecie. Wszyscy kochaj dzieci.
Annabeth przestpowaa z nogi na nog.
- Chyba nie moemy, prosz pani. Chod, Percy...
- Ale oczywicie, e moemy - odpowiedziaem. Zocio mnie to, e Annabeth tak
si rzdzi, no i jest niegrzeczna dla staruszki, ktra wanie nakarmia nas za darmo.
- To tylko zdjcie, Annabeth. Co ci si stanie?
- Wanie, Annabeth - zamruczaa Ciocia Em. - Nic ci si nie stanie.
Widziaem, e Annabeth si to wszystko nie podobao, ale pozwolia Cioci Em
wyprowadzi si znw na zewntrz, na dziedziniec peen rzeb.
Ciocia Em skierowaa nas ku ogrodowej awce tu obok kamiennego satyra.
- A teraz - powiedziaa - usidcie jak naley. Dziewczynka w rodku, tak myl,
modziecy po bokach.
- Troch za sabe owietlenie - zauwayem.
- Wystarczy - odpara Ciocia Em. - Wystarczy, ebymy si wzajemnie widzieli.
- A gdzie pani aparat? - spyta Grover.
Ciocia Em cofna si o krok, eby przyjrze si kompozycji.
- Tak, najtrudniejsze s twarze. Moecie si do mnie umiechn, moi drodzy?
Szeroko.
Grover zerkn na stojcego tu przy nim kamiennego satyra.
- On naprawd wyglda jak wujek Ferdynand - wymamrota.
Olimp
i Pi tro600 NowyJork
PERCY JACKSON
Nie spodoba im si to - ostrzeg mnie Grover. - Uznaj ci za impertynenta.
-Tylko czowiek nie jest. Twj gatunek strasznie szybko zamieca ten wiat... Ech, co
tam. Gadanie do ludzi nic nie daje. Ale jeli to bdzie nadal postpowa w takim
tempie, to nigdy
nie znajd Pana.
- Nie znajdziesz pana? Chcesz komu suy? - Pana! - zawoa uraonym tonem. - Z
wielkiej litery! Wielkiego boga Pana. A po co mi, twoim zdaniem, licencja
poszukiwacza?
Polan owiaa dziwaczna bryza, odganiajc na chwil smrd mieci i stchlizny.
Przyniosa za to z sob zapach jagd dzikich kwiatw i czystego deszczu - tego, czym
niegdy zapewne pachniay te lasy. Nagle poczuem tsknot za czym, czego nigdy
nie znaem.
-Opowiedz mi o poszukiwaniach - poprosiem.
Grover zerkn na mnie niepewnie. Jakby obawia si, e drwi sobie z niego.
- Bg Dzikich Miejsc znik dwa tysice lat temu - powiedzia - eglarz przepywajcy
w pobliu Efezu usysza tajemniczy gos woajcy z brzegu: "Obwie ludziom, e
wielki Pan umar". A ludzie uwierzyli, kiedy usyszeli t wiadomo. Od tego czasu
pustosz krlestwo Pana. Ale dla nas, satyrw, Pan by niegdy mistrzem i wadc.
Opiekowa si nami i wszystkimi dzikimi miejscami na ziemi. My nie wierzymy w
jego mier. W kadym pokoleniu najdzielniejsi satyrowie powicaj ycie na
poszukiwanie Pana. Szukaj go na ziemi zagldajc we wszystkie najdziksze zaktki,
z nadziej, e odnajd kryjwk i obudz go ze snu. - I ty chciaby by
poszukiwaczem. - To jest marzenie mojego ycia - odrzek. - Ojciec by
poszukiwaczem. A wujek Ferdynand... Ten posg, ktry widzielimy tam ...
- Ojej, tak mi przykro.
Grover potrzsn gow.
- Wujek Ferdynand zdawa sobie spraw z ryzyka, podobnie jak mj ojciec. Ale mnie
si uda. Bd pierwszym poszukiwaczem, ktry powrci ywy.
- Zaraz, zaraz,.. Pierwszym? Grover wyj z kieszeni trzcinowe piszczaki. -aden
poszukiwacz nigdy nie powrci. Wyruszaj na wypraw i znikaj. Nikt ich nigdy
wicej nie oglda ywych.
- Ani jednego od dwch tysicy lat? -Ani jednego.
- Znaczy si, twj tato...? Nie masz pojcia, co si z nim stao? -Zielonego.
- A mimo to chcesz i - powiedziaem z podziwem. - Ty naprawd uwaasz, e uda
ci si znale Pana?
- Musz w to wierzy, Percy. Kady poszukiwacz wierzy. To jedno chroni nas od
rozpaczy, kiedy patrzymy na to, co ludzie zrobili z tym wiatem. Musz wierzy, e
Para mona jeszcze obudzi.
Gos brzmia staroytnie - zimny i mocny. Otacza mnie jak oowiana pachta.
Wprowadzili ci w bd, chopcze, mwi. Zawrzyjmy umow. Dam ci to, czego pragniesz.
Nad otchani pojawi si migotliwy obraz: moja mama, zastyga na moment przed
tym, jak rozsypaa si w zot mg. Na jej twarzy malowa si bl, jakby Minotaur
wci ciska j za szyj. Zwrcia na mnie bagalny wzrok: Uciekaj!
Chciaem do niej zawoa, ale mj gos nie dziaa. Z gbi rozpadliny dobieg mnie
zimny miech.
Niewidzialna sia cigna mnie w przd. Jeszcze chwila i mogem wyldowa w
otchani.
Pom mi powsta, chopcze. W glosie wyczuwaem gd. Przynie mi piorun. Uderz w
zdradzieckich bogw!
Wok mnie szeptay duchy umarych. Nie! Obud si. Obraz mamy zaczyna bledn.
To co w gbi otchani zacienio swj niewidoczny uchwyt wok mnie.
Uwiadomiem sobie, e nie stara si cign mnie w d - to co samo pragno si
wydosta. Doskonale, mrukno. Doskonale.
Obud si! - szeptali umarli. - Obud si! Kto
Dwunastoletni Percy Jackson, poszukiwany w zwizku z zaginiciem jego matki dwa tygodnie
temu na Long Island, ucieka z autobusu po dokonaniu napaci na kilka starszych pasaerek.
Autobus eksplodowa na bocznej drodze w New Jersey chwil po tym, jak Jackson uciek z
miejsca wypadku. Policja ustalia na podstawie zezna wiadkw, e chopak moe podrowa
w towarzystwie dwojga innych nastolatkw. Ojczym Jacksona, Gabe Ugliano, wyznaczy
nagrod pienin za informacje mogce doprowadzi do zatrzymania zbiega.
- Nie przejmuj si - powiedziaa Annabeth. - miertelnicza policja nie ma szans nas
zapa.
Nie zabrzmiao to jednak bardzo przekonujco.
Reszt dnia spdzilimy na wdrowaniu wzdu caego pocigu (poniewa
naprawd ciko byo mi usiedzie w miejscu) i wygldaniu przez okna.
W pewnym momencie zobaczyem rodzin centaurw galopujcych po polu pszenicy
z ukami w pogotowiu - polowali na obiad. Chopak, ktry wyglda jak drugoklasista
na kucyku, zobaczy mnie i pomacha rk. Rozejrzaem si po siedzcych obok nas
pasaerach, ale nikt nic nie zauway. Wszyscy mieli wzrok utkwiony w gazety lub
monitory laptopw.
Nieco pniej, ju pod wieczr, dostrzegem jaki wielki ksztat przemykajcy przez
las. Mgbym przysic, e by to lew, gdyby nie to, e lwy nie yj dziko w Ameryce,
Ameryce ten na dodatek by rozmiarw sporej terenwki. Jego futro lnio zotem w
wieczornym wietle. W kocu zwierz skoczyo midzy drzewa i zniko.
Nagroda, ktr dostalimy za odprowadzenie do domu pudla imieniem Storczyk,
wystarczya nam na zakup biletw jedynie do Denver. Nie sta nas byo na kuszetki,
wic drzemalimy na siedzco. Kark mi cakiem zesztywnia. Staraem si nie lini
przez sen, poniewa koo mnie siedziaa Annabeth.
Grover chrapa i pobekiwa, i cigle mnie budzi. W pewnym momencie tak si krci,
e zrzuci sztuczn stop i musielimy szybko nasadzi mu j z powrotem na kopyto,
zanim ktokolwiek z pasaerw zauway.
- Okej - zwrcia si do mnie Annabeth, kiedy ju ubralimy Grovera z powrotem w
teniswki. - Kto chce od ciebie pomocy?
- O czym ty mwisz?
- Kiedy przed chwil spae, mamrotae przez sen: Nie pomog ci". Kto ci si ni?
Nie miaem ochoty nic mwi. Po raz drugi ni mi si ten straszliwy gos dobywajcy
si z otchani. Ale do tego stopnia nie dawao mi to spokoju, e w kocu jej
powiedziaem.
Annabeth przez chwil siedziaa w milczeniu.
- To mi nie wyglda na Hadesa. On zawsze ukazuje si na czarnym tronie i nigdy si
nie mieje.
- Zaproponowa mi w zamian za pomoc moj mam. Kto inny mgby to zrobi?
- No tak... To znaczy zakadajc, e mia na myli pom mi wydosta si z
Podziemia". e chce wojny z Olimpem. Ale po co da od ciebie przyniesienia
pioruna piorunw, skoro ju go ma?
Pokrciem gow, zy, e nie znam odpowiedzi. Przypomniao mi si to, co
powiedzia mi Grover: e Erynie w autobusie szukay jakiego przedmiotu.
Gdzie to jest? Gdzie?
Moe Grover wyczu moje emocje. Parskn przez sen, wymamrota co o jarzynach i
obrci gow.
Annabeth poprawia mu czapeczk, eby zakrywaa rki.
- Percy, z Hadesem nie ma ukadw. Wiesz o tym, prawda? Jest podstpny,
pozbawiony serca i chciwy. I nie obchodzi mnie, e jego askawe nie byy tym razem
bardzo bojowo nastawione...
- Tym razem? - spytaem. - Spotkaa si z nimi wczeniej?
Jej rka powdrowaa do naszyjnika. Dotkna biaego, byszczcego paciorka z
wymalowan sosn, jednej z glinianych odznak ukoczenia roku obozu.
- Powiedzmy, e nie ywi ciepych uczu wobec Pana Umarych. Nie powiniene
da si skusi obietnicami oddania ci twojej mamy.
- A co by zrobia, gdyby chodzio o twojego tat?
- Nie wahaabym si - odpara. - Pozwoliabym mu zgni.
- Nie mwisz powanie?
Utkwia we mnie swoje szare oczy. Miay ten sam wyraz, ktry widziaem w lesie,
kiedy wycigna miecz, eby broni nas przed piekielnym ogarem.
Podwina rkawy dinsowej sukienki, ukazujc zielon, pokryt uskami skr rk.
Umiechna si i zobaczyem, e zamiast zbw ma ky. renice jej oczu byy
wskimi szparkami, jak u gada.
Pekiczyk ujada coraz goniej i z kadym szczekniciem rs coraz bardziej.
Najpierw do rozmiarw dobermana, nastpnie lwa. Szczekanie zmienio si w ryk.
Chopczyk zacz wrzeszcze. Rodzice pocignli go w stron wyjcia, prosto na
stranika, ktry sta jak zamurowany, wpatrujc si w potwora.
Chimera bya teraz tak wielka, e grzbietem ocieraa si o sklepienie. Miaa eb lwa z
obryzgan krwi grzyw, ciao i kopyta ogromnej kozy, wowy ogon - a waciwie
dugiego na trzy metry pytona wyrastajcego z wochatego zadka. Psia obroa z
krysztau grskiego wci tkwia na jej szyi, a na plakietce wielkoci talerza dao si
teraz bez trudu przeczyta: CHIMERA - WCIEKA, ZIEJCA OGNIEM,
JADOWITA - ZNALAZCA PROSZONY JEST O TELEFON DO TARTARU, WEWN.
954.
Zorientowaem si, e nawet nie odetkaem miecza. Rce mi zdrtwiay.
Znajdowaem si w odlegoci trzech metrw od krwawego pyska Chimery i
wiedziaem, e jeli tylko si porusz, bestia zaatakuje.
Wowa kobieta sykna w sposb, ktry mgby uj za rodzaj miechu.
- Powiniene czu si zaszczycony, Percy Jacksonie. Pan Zeus rzadko pozwala mi
podda herosa prbie przy pomocy jednego z moich dzieci. Jam jest Matk
Potworw, jam jest straszliwa Echidna!
Gapiem si na ni jak gupi.
- Echidna... cea? - zapytaem, bo nic mdrzejszego nie przyszo mi do gowy.
Zawya, a jej gadzia twarz zmienia barw z brzowej na zielon z wciekoci.
- Jak miesz si ze mnie wymiewa? Jak miesz myli mnie z jakim gupim
zielskiem? Za to, Percy Jacksonie, zginiesz zgadzony przez moj crci!
Chimera rzucia si na mnie, zgrzytajc lwimi zbami. Udao mi si uskoczy na bok w
chwili, gdy kapna paszcz.
Wyldowaem koo rodziny z maym chopcem i stranika, ktrzy w tej chwili
wrzeszczeli unisono, usiujc otworzy drzwi awaryjne.
Taka jest wola twojego ojca. Zanim zejdziesz do Podziemia, musisz uda si do Santa
Monica. Prosz, Percy, nie zatrzymuj mnie na duej. Ta rzeka jest dla mnie zbyt
brudna.
- Ale... - byem pewny, e ta kobieta bya moj mam albo przynajmniej jej obrazem. Kim... jak...
Chciaem jej zada mnstwo pyta, ale sowa grzzy mi w gardle.
Kilka minut pniej siedzielimy przy metalowym stoliku w barze. Wok nas
rodziny zajaday si burgerami, popijajc je col i sokami.
W kocu podesza do nas kelnerka, unoszc z powtpiewaniem brew.
- Sucham.
- Ekhem, chcielibymy zamwi obiad - powiedziaem.
- A macie czym zapaci, dzieci?
Warga Grovera zadraa. Baem si, e zacznie becze albo, co gorsza, gry
linoleum. Annabeth wygldaa, jakby za chwil miaa zemdle z godu.
Usiowaem wanie wymyli jak zaw historyjk na uytek kelnerki, kiedy
budynkiem wstrzsn grzmot: na krawniku zatrzyma si motocykl wielkoci
maego sonia.
Rozmowy w barze ucichy. Przednie wiato motocykla byo czerwone. Na baku mia
wymalowane pomienie, a po obu stronach zwieszay si pokrowce na sztucery - ze
sztucerami w rodku. Siedzenie byo skrzane - ta skra przypominaa... no, bia
ludzk skr.
Waciciel maszyny wyglda tak, e Rambo na jego widok uciekby z paczem do
mamusi. Mia na sobie czerwon obcis koszulk, czarne dinsy z myliwskim noem
u pasa oraz czarny skrzany paszcz. Nosi poza tym okulary soneczne w czerwonych
oprawkach, a jego twarz bya najokrutniejszym, najdzikszym obliczem, jakie w yciu
widziaem. Go by raczej przystojny, ale w do przeraliwy sposb: czarne wosy
obcite na rekruta, a na policzkach blizny po niezliczonych bjkach. Najdziwniejsze
byo jednak to, e ta twarz wygldaa znajomo.
Kiedy wszed do baru, przez wntrze przelecia gorcy, suchy powiew. Wszyscy
klienci wstali jak zahipnotyzowani, ale motocyklista machn tylko rk lekcewaco i
ludzie usiedli, pograjc si z powrotem w swoich rozmowach. Kelnerka zamrugaa
oczami, jakby kto wanie przewin tam w jej mzgu.
- A macie czym zapaci, dzieci? - spytaa ponownie.
- Ja pac - odpowiedzia motocyklista.
Cho byo tu dla niego za ciasno, przysiad si do naszego stolika, niemal wtaczajc
Annabeth w okno.
Nastpnie podnis wzrok na kelnerk, ktra gapia si na niego.
- Jeszcze tu jeste?
Strzeli w jej kierunku palcami i dziewczyna zesztywniaa, po czym obrcia si,
jakby kto pocign za sznurek, i odmaszerowaa w kierunku kuchni.
Motocyklista wbi we mnie wzrok. Przez czerwone okulary nie sposb byo dostrzec
jego oczu, ale zaczynay wanie wzbiera we mnie paskudne uczucia. Gniew, uraza,
gorycz. Miaem ochot zacz wali piciami w cian. Wszcz bjk z kimkolwiek.
Za kogo ten facet si uwaa?
Umiechn si do mnie szelmowsko.
- To ty jeste dzieckiem starego Wodorosta, co? Powinienem by zaskoczony albo
przeraony, ale czuem si
tak, jakbym patrzy na mojego ojczyma, Gabe'a. Miaem ochot urwa temu facetowi
gow.
- A co ci to obchodzi?
Annabeth rzucia mi ostrzegawcze spojrzenie.
- Percy, to jest... Motocyklista unis rk.
- Jest okej - powiedzia. - Nie przeszkadza mi buntownicza postawa. Dopki
pamitasz, kto tu rzdzi. Wiesz, kim jestem, kuzynku?
Nagle uzmysowiem sobie, dlaczego ten kolo wyglda znajomo. Mia ten sam
paskudnie drwicy wyraz twarzy co niektre dzieci w Obozie Herosw. Te z domku
numer pi.
- Jeste ojcem Clarisse - powiedziaem. - Aresem, bogiem wojny.
Ares rozpromieni si i cign okulary. W miejscu, gdzie powinny by oczy, by
tylko ogie: oczodoy, w ktrych pony miniaturowe eksplozje nuklearne.
- Zgadza si, leszczu. Podobno zamae wczni Clarisse?
- Sama si o to prosia.
- Zapewne. I bardzo dobrze. Nie wtrcam si w walki moich dzieci, wiesz? Mam za
to dla ciebie pewn propozycj.
Kelnerka wrcia z tac pen jedzenia: cheeseburgerw, frytek, smaonej cebuli i
koktajli czekoladowych. Ares poda jej kilka zotych drachm. Spojrzaa nerwowo na
monety.
- To nie s...
Ares wycign swj wielki n i zacz czyci paznokcie.
- Co nie w porzdku, kotku?
Kelnerka przekna lin i odesza ze zotem.
- Nie moesz tak robi - zwrciem si do Aresa. - Nie moesz ot tak straszy ludzi
noem.
Ares zamia si.
- Chyba artujesz. Kocham ten kraj. Najlepiej urzdzone miejsce od czasw Sparty.
Nie nosisz przy sobie broni, leszczu? A powiniene. wiat jest peen
niebezpieczestw. Co przypomina mi o propozycji. Potrzebuj od ciebie przysugi.
- Jak przysug mog wywiadczy bogu?
- Co, na co bg osobicie nie ma czasu. Nic wielkiego. Zostawiem tarcz w
nieczynnym parku rozrywki w tym miecie. Miaem tam... randk z dziewczyn.
Przeszkodzono nam. Zostawiem tarcz. Chciabym, eby mi j przynis.
- A dlaczego sam tam po ni nie wrcisz? Ogie w oczodoach zapon nieco janiej.
- A dlaczego nie zmieni ci w szczura i nie rozjad moim harleyem? Poniewa nie
mam na to ochoty. Bg daje ci moliwo wykazania si, Percy Jacksonie. Zamierzasz
wykaza si tchrzostwem? - Nachyli si ku mnie. - A moe walczysz tylko nad
rzekami, do ktrych mona skoczy w nadziei, e tatu pomoe?
Miaem ochot strzeli go w pysk, ale co mi mwio, e on tylko na to czeka. To moc
Aresa wzbudzaa we mnie gniew. Bardzo chcia, ebym go zaatakowa. Nie
zamierzaem dawa mu tej satysfakcji.
- Nie jestemy zainteresowani - powiedziaem. - Mamy ju zadanie.
W ognistych oczach Aresa ujrzaem rzeczy, ktrych nie miaem ochoty oglda:
krew, dym i ciaa na pobojowisku.
- Wiem wszystko o twojej misji, leszczu. Kiedy to zostao skradzione, Zeus najpierw
rozesa na poszukiwania najlepszych: Apollina, Aten, Artemid, no i oczywicie
mnie. Skoro ja nie byem w stanie wywszy tak potnej broni... - Obliza wargi,
jakby poczu gd na sam myl o piorunie piorunw. -C... Jeli ja nie byem w
stanie tego odnale, to wy nie macie szans. Ale zakadam, e jeste niewinny. Twj
ojciec i ja znamy si nie od dzi. To w kocu ja mu podpowiedziaem, e zodziejem
jest stary Trupi Dech.
- Powiedziae mu, e to Hades ukrad piorun?
- Jasne. Wrobi kogo, eby rozpta wojn. Najstarsza ze sztuczek. Rozpoznaem j
natychmiast. W pewnym sensie powiniene mi dzikowa za t misj.
- Dziki - mruknem ponuro.
- Suchaj, ja jestem hojny. Wykonaj dla mnie niewielk prac, a pomog ci w twoim
zadaniu. Zorganizuj wam wszystkim podr na zachd.
- wietnie sobie sami radzimy.
- Aha, jasne. Bez pienidzy. Bez rodka transportu. Bez pojcia, o co naprawd
chodzi. Pom mi, a moe powiem ci co, co ci si przyda. Co o twojej mamie.
- O mojej mamie? Umiechn si.
Porwaa cae narcze ubra i znika w przebieralni. Kilka minut pniej wychyna
stamtd ubrana w kwieciste szorty z logo parku, wielk czerwon koszulk te z logo
oraz pamitkowe klapki. Przez rami miaa przewieszony firmowy plecaczek,
wyranie wypchany innymi ciuchami.
- A co mi tam. - Grover wzruszy ramionami.
Chwil pniej wszyscy wygldalimy jak chodzce reklamy strupieszaego parku
rozrywki.
Ruszylimy na dalsze poszukiwanie Tunelu Mioci. Miaem wraenie, jakby cay
park wstrzyma oddech.
- A wic Ares i Afrodyta - odezwaem si, eby oderwa myli od wzrastajcej
ciemnoci - maj si ku sobie?
- Odkrycie roku, Percy - odpowiedziaa Annabeth. - Plotki kr od trzech tysicy
lat.
- A co z mem Afrodyty?
- Przecie wiesz. Hefajstos. Kowal. Kaleka od dziecka, zrzucony z Olimpu przez
Zeusa. Nie jest zabjczo przystojny. Wielki talent w rkach, ale Afrodyta raczej nie
zwraca uwagi na umys i talenty, wiesz.
- Podobaj si jej motocyklici.
- Daj spokj.
- Hefajstos wie o tym?
- Och, oczywicie - powiedziaa Annabeth. - Nawet ich kiedy przyapa. Dosownie,
schwyta w zot sie, i zaprosi wszystkich bogw, eby si z nich ponamiewali.
Hefajstos zawsze usiuje ich zawstydzi. Dlatego wanie spotykaj si potajemnie, w
miejscach takich... - Urwaa, spogldajc prosto przed siebie. - Jak to.
Przed sob mielimy pusty basen, ktrym zachwyciliby si skejci: co najmniej
pidziesit metrw rednicy i dno w ksztacie czaszy.
Wok jego brzegu sta z tuzin brzowych kupidynw z rozpostartymi skrzydami i
ukami w rkach. Naprzeciwko nas wida byo wjazd do tunelu, do ktrego zapewne
wpywaa woda w czasach, kiedy park dziaa. Napis powyej gosi, i jest to
EKSCYTUJCA PRZEJADKA MIOSNA - PENA NOWOCZESNO!".
Grover podpez w kierunku krawdzi.
- Spjrzcie tutaj.
Na dnie basenu spoczywaa rowo-biaa dka z dwoma siedzeniami i
baldachimem oraz burtami wymalowanymi w serduszka. Na lewym siedzeniu,
poyskujc w bledncym wietle, leaa tarcza Aresa z polerowanego spiu.
- Ale...
- Szybko! - Bya to szalona nadzieja, ale te nasza jedyna szansa. Pajki oblazy ju
cay dzib dki. Annabeth dara si jak optana. Musiaem nas stamtd wydosta.
Grover dosta si do budki i wali palcami w przyciski.
- Pi, cztery...
Grover spojrza na mnie bezradnie, wznoszc rce. Miao to oznacza, e nacisn
wszystkie guziki, ale nadal nic si nie dziao.
Zamknem oczy i pomylaem o falach, o rwcej wodzie, o rzece Missisipi. Poczuem
znajomy ucisk w odku. Usiowaem sobie wyobrazi, e przecigam cay ocean do
Denver.
- Dwa, jeden, zero
Z rur trysna woda. Z hukiem zalaa basen, wymiatajc pajki. Pocignem
Annabeth na siedzenie koo mnie i zapiem jej pas dokadnie w chwili, gdy fala
uderzya w nasz dk, przelaa si nad ni, zmiatajc pajki i zalewajc nas
cakowicie, ale nie przewracajc dki, ktra obrcia si, uniosa na wodzie i zacza
obraca w kko w wirze wodnym.
Woda bya pena pajkw unieszkodliwionych przez zwarcie; niektre uderzay w
cian basenu z tak si, e wybuchay.
wiato reflektorw padao prosto na nas. Kupidokamery pracoway, przekazujc
wszystko na ywo na Olimp.
Jedyne, co mogem zrobi, to skoncentrowa si na opanowaniu dki. Chciaem, eby
popyna z prdem, trzymajc si z dala od cian. Moe to by tylko wybryk mojej
wyobrani, ale wydao mi si, e mnie posuchaa. A w kadym razie nie rozpada si
na kawaki. Obrcilimy si jeszcze raz; poziom wody by teraz niemal tak wysoki, e
mg zgnie nas o rozpocierajc si nad nami siatk. Dzib dki zwrci si jednak
w kierunku tunelu i pomknlimy w ciemno.
Oboje trzymalimy si mocno, wrzeszczc, gdy tylko dka zakrcaa, ocieraa si o
ciany i spadaa wzdu malunkw przedstawiajcych Romea i Juli oraz mnstwa
walentynkowych obrazkw.
W kocu znalelimy si poza tunelem; nocne powietrze owiao nasze twarze, a
dka skierowaa si ku wylotowi.
Gdyby park rozrywki by czynny, wypynlibymy na pochylni w zotej Bramie
Mioci i wyldowali bezpiecznie w drugim basenie. Pojawi si jednak pewien
problem. Brama Mioci bya zamknita na acuch. O barykad obijay si teraz dwie
dki, ktre woda wypchna z tunelu przed nami. Jedna z nich wanie tona, druga
pka na p.
- Odepnij pas! - krzyknem do Annabeth.
- Zwariowae?
- Chyba e chcesz si rozpaszczy na mier. - Przypiem sobie tarcz Aresa do
ramienia. - Musimy wyskoczy.
Mj pomys by szalony. W momencie uderzenia mielimy posuy si dk jak
trampolin do wybicia si ponad bram. Syszaem o ludziach, ktrzy przeywali w
ten sposb wypadki samochodowe, wyrzuceni na trzydzieci albo czterdzieci stp za
mask. Przy pewnym szczciu mielimy szanse wyldowa w basenie.
Annabeth chyba zrozumiaa, o co mi chodzio. Chwycia mnie za rk, kiedy
zbliylimy si do bramy.
- Na mj znak - powiedziaem.
- Nie! Na mj! -Co?
- Fizyka! - krzykna. - Sia pomnoona przez sinus kta trajektorii...
- Okej! - odkrzyknem. - Na twj znak! Czekaa... czekaa... po czym:
-Ju! Trzask!
Miaa racj. Gdybymy skoczyli wtedy, kiedy mnie si wydawao, e powinnimy,
rozbilibymy si o bram. Wyliczya dokadnie, kiedy wybijemy si najwyej.
Niestety byo to troch za wysoko. dka rozbia si na pozostaych, a my
wylecielimy w powietrze, prosto nad bram, nad basen i w kierunku asfaltowej
cieki.
Co chwycio mnie od tyu.
- Au! - jkna Annabeth. Grover!
Chwyci mnie w powietrzu za koszulk, a Annabeth za rk i szuka czego, co
zamortyzowaoby ldowanie, ale bylimy za bardzo rozpdzeni.
- Jestecie za cicy! - oznajmi Grover. - Spadamy! Opadalimy spiral ku ziemi, a
Grover robi, co mg, eby
spowolni upadek.
Uderzylimy w tablic do pamitkowych fotografii: gowa Grovera utkwia dokadnie
w otworze, w ktrym niegdy ustawiali si turyci, udajc Rekina z Ferajny. Annabeth
i ja potoczylimy si na ziemi, potuczeni, ale ywi. Tarcza Aresa tkwia nadal na
moim ramieniu.
Kiedy zapalimy oddech, wycignem Grovera z tablicy i podzikowaem mu za
uratowanie nam ycia. Spojrzaem za siebie, na Ekscytujc Przejadk Miosn.
Woda opadaa. Kawaki naszej dki obijay si o bram.
Sto metrw dalej, nad pierwszym basenem, kupidyny dalej filmoway. Posgi
obrciy si, kierujc kamery prosto na nas. Reflektory wieciy nam w oczy.
- Koniec przedstawienia! - krzyknem. - Dzikujemy! Dobranoc!
Kupidyny wrciy do swoich oryginalnych pozycji. wiata zgasy. Park znw
pogry si w mroku i ciszy, jeli nie liczy cichego szmeru wody w drugim basenie
Ekscytujcej Przejadki Miosnej. Zastanawiaem si, czy na Olimpie jest teraz
przerwa na reklamy i czy mielimy du ogldalno.
Nienawidz, jak kto mi dokucza. Nienawidz kawaw. I mam mnstwo
dowiadczenia w dokopywaniu draniom, ktrzy mi to robi. Uniosem tarcz na
rami i zwrciem si do przyjaci.
- Czas porozmawia z Aresem.
ROZDZIA XVI
UWOLNI ZEBR
Do lwa najwyraniej nikt si nie zblia, eby go drani, ale biedak spacerowa po
brudnych pledach, na zdecydowanie za maej dla siebie przestrzeni, dyszc ciko w
stchym upale panujcym w naczepie. Wok jego rowych oczu krciy si muchy,
a pod futrem wida byo ebra.
- To ma by Kraina agodnoci"? - wykrzykn Grover. -Przyjazne warunki
transportowe?!
Zapewne najchtniej pobiegby do szoferki, eby pobi kolesiw w kombinezonach
swoimi trzcinowymi piszczakami, a ja zapewne bym mu w tym pomg, ale w tym
samym momencie ciarwka ruszya, przyczepa zacza podskakiwa, a my
mielimy do wyboru: si albo upa na podog.
Skulilimy si w kcie na zapleniaych workach z karm, usiujc nie zwraca uwagi
na smrd i muchy. Grover zacz rozmawia ze zwierztami, beczc po koziemu, ale
one tylko spoglday na niego smutnymi oczami. Annabeth gosowaa za
natychmiastowym otwarciem klatek i uwolnieniem zwierzakw, ale zdoaem j
przekona, e to zy pomys, dopki jedziemy. A poza tym miaem wraenie, e dla
lwa bdziemy znacznie atrakcyjniejszym posikiem ni rzepa.
Znalazem kanister z wod i napeniem ich miski, a nastpnie z pomoc Anaklysmosa
poprzesuwaem tace z jedzeniem do waciwych klatek, dajc miso lwu, a rzep
zebrze i antylopie.
Grover uspokoi antylop na tyle, eby Annabeth moga podej do niej z noem i
uwolni jej rg od balona. Chciaa te powycina gumy do ucia z grzywy zebry, ale
uznalimy, e byoby to zbyt ryzykowne, dopki bylimy w ruchu. Kazalimy
Groverowi przekaza zwierztom, e rano znw im pomoemy, po czym uoylimy
si do snu.
Grover zwin si na worku z rzep, Annabeth za otwara paczk ciasteczek i zacza
je chrupa bez entuzjazmu. Ja usiowaem poprawi sobie humor myl o tym, e
jestemy w poowie drogi do Los Angeles. W poowie drogi do celu. A by dopiero
czternasty czerwca. Przesilenie bdzie dwudziestego pierwszego. Mielimy mnstwo
czasu.
Z drugiej jednak strony nie miaem pojcia, czego si spodziewa w najbliszej
przyszoci. Bogowie nie przestawali si mn bawi. Hefajstos przynajmniej potrafi
by uczciwy - zamontowa kamery i zapowiedzia program rozrywkowy. Ale nawet i
bez wiate reflektorw miaem wraenie, e jestem cay czas obserwowany. Bogowie
mieli ze mnie niezy ubaw.
- Hej - odezwaa si Annabeth. - Przepraszam za t histeri w parku, Percy.
- Spoko.
- Wiesz... - wzdrygna si. - Pajki.
- Chodzi ci o t histori z Arachne? - domyliem si. - Przemienion w pajka, bo
omielia si wyzwa twoj mam na pojedynek tkacki, tak?
Potakna.
- Dzieci Arachne mszcz si od tej pory na dzieciach Ateny. Jeli w odlegoci ptora
kilometra ode mnie znajduje si jaki pajk, to z pewnoci mnie znajdzie.
Nienawidz tego pezajcego paskudztwa. Mam u ciebie dug.
- Jestemy druyn, pamitasz? - odpowiedziaem. - A poza tym, gdyby nie latajcy
Grover...
Mylaem, e satyr pi, ale usyszaem jego pomruk z kta.
- Byem niesamowity, nie? Rozemialimy si oboje.
Annabeth przeamaa ciasteczko i podaa mi powk.
- W tej tczowej rozmowie... Luk naprawd nic ci nie powiedzia?
Pogryzaem ciasteczko i zastanawiaem si nad odpowiedzi. Tamta konwersacja nie
dawaa mi spokoju przez cae popoudnie.
- Powiedzia, e znacie si od dawna. I e Grover tym razem da sobie rad. I e nikt
si nie zamieni w sosn.
W ndznym wietle rzucanym przez spiowe ostrze trudno byo odczyta ich miny.
Grover wyda smtny ryk.
- Powinienem by od razu powiedzie ci prawd. - Gos mu dra. - Ale mylaem, e
gdyby wiedzia, jak jestem ajz, nie chciaby mnie w swojej druynie.
- Wic to ty usiowae ocali Thali, crk Zeusa.
- Spokojnie, may sugo. Ostatnie p roku byo bardzo korzystne. Gniew Zeusa
wzmaga si. Posejdon zagra swj ostatni atut. A teraz uyjemy go przeciwko
niemu. Wkrtce dostaniesz nagrod, ktrej pragniesz, a zemsta bdzie twoja, jak
tylko oba przedmioty znajd si w moich rkach... Eje... On jest tutaj.
- Co? - W gosie niewidocznego sugi sycha byo napicie. - Wezwae go, mj
panie?
- Nie. - Potwr skierowa teraz na mnie ca uwag, nie pozwalajc mi nawet si
ruszy. - Przeklta krew jego ojca... On te jest zmienny, nieprzewidywalny.
Chopak sam si tu dosta.
- To niemoliwe! - zawoa suga.
- Moe dla takiego sabeusza jak ty - warkn tamten, po czym jego zimna moc
zwrcia si znw ku mnie. - A wic... chcesz ni o swoim zadaniu, mody herosie?
Jestem do twoich usug.
Sceneria si zmienia.
Staem w wielkiej sali tronowej o cianach z czarnego marmuru i posadzce ze spiu.
Straszliwy pusty tron wykonany by z poczonych ludzkich koci. U stp
podwyszenia staa moja mama, zamroona w migoczcym zotym wietle, z wycignitymi wci rkami.
Usiowaem podej do niej, ale nie byem w stanie poruszy nogami. Wycignem do
niej rce i ujrzaem, e opada z nich ciao i zmieniaj si w ko. Otoczyy mnie
wyszczerzone szkielety w greckich zbrojach i narzuciy mi na ramiona jedwabn szat,
a na gow naoyy mierdzcy jadem Chimery laur, ktry wera si w moj czaszk.
Usyszaem zowrogi miech znanego mi gosu.
- Oddajcie cze zwyciskiemu bohaterowi!
Obudziem si z krzykiem.
Grover potrzsa mnie za rami.
- Ciarwka stana - powiedzia. - Mylimy, e przyjd tu sprawdzi, co ze
zwierztami.
- Kry si! - sykna Annabeth.
Jej byo atwo. Naoya t swoj magiczn czapeczk i znika. Grover i ja musielimy
zanurkowa za worki z karm i udawa rzep.
Klapa naczepy uchylia si. Do rodka wpado wiato soneczne i poudniowy ar.
- Rany! - powiedzia jeden z kierowcw, machajc rk przed brzydkim nochalem. Dlaczego ja nie wo elektroniki?
- To jest ciekawe.
- Ale mi dobrze - odezwa si Grover. - Cudownie tu jest. Nawet si nie zorientowa,
kiedy jego teniswki wypuciy
skrzyda, uniosy go nad ziemi, po czym postawiy z powrotem na pododze.
- Co teraz? - spytaa Annabeth. - Idziemy spa? Spojrzelimy po sobie z Groverem,
umiechajc si szeroko.
Obaj wyjlimy z kieszeni zielone plastikowe karty Lotosu.
- Czas na zabaw - oznajmiem.
Nie pamitaem, kiedy ostatnio tak dobrze si bawiem. Pochodziem z niezbyt
zamonej rodziny. Szastanie pienidzmi oznaczao wyjcie do Burger Kinga i
wypoyczenie DVD. Ale piciogwiazdkowy hotel w Vegas? Marzenie citej gowy.
Skoczyem jakie pi albo sze razy na bungee w holu, zjechaem tunelem wodnym,
pojedziem na desce po sztucznym niegu i zabawiem si w wirtualnej
rzeczywistoci w snajpera FBI. Widziaem, jak Grover biega od gry do gry. Najbardziej
spodobao mu si odwrcone polowanie, gdzie jest si jeleniem strzelajcym do
myliwych. Annabeth graa w Milionerw i inne gry dla mzgowcw. Bya tam te
wielka trjwymiarowa symulacja budowy miasta, gdzie mona byo zobaczy
hologramy budynkw rosnce na desce krelarskiej. Mnie to nieszczeglnie bawio,
ale Annabeth wcigno bez reszty.
Nie jestem pewny, kiedy po raz pierwszy uwiadomiem sobie, e co tu nie gra.
Zapewne wtedy, gdy zobaczyem tego chopaka stojcego obok mnie w kabinie ze
snajperami. W pierwszej chwili pomylaem, e jego tatu jest jednym z tych, co udaj
Elvisa. Mia na sobie dzwony i czerwon koszulk z czarn lamwk, a na wosach
tyle lakieru i elu, ile dziewczyny z New Jersey na balu maturalnym.
Gralimy razem w snajperw i nagle on si do mnie odezwa.
- Ale bombowo, chopie. Jestem tu od dwch tygodni, a te gry staj si coraz lepsze.
Bombowo?
Pniej, kiedy znw zaczlimy rozmow, powiedziaem, e co mnie osabia", a on
spojrza na mnie ze zdziwieniem, jakby nigdy nie sysza tego sowa uytego w takim
znaczeniu.
Powiedzia mi, e ma na imi Darrin, ale kiedy tylko zaczem go wypytywa dalej,
znudzi si mn i wrci do ekranu komputera.
- Ej, Darrin - zaczepiem go znowu.
-Co?
- Ktry jest rok?
To by pomys Annabeth.
Zaadowaa nas do takswki w Vegas, tak jakbymy mieli pienidze, i oznajmia
takswkarzowi:
- Los Angeles, prosz.
Taksiarz zlustrowa nas wzrokiem, nie wyjmujc cygara z ust.
- To jest prawie piset kilometrw. Za taki kurs bior z gry.
- Akceptuje pan karty debetowe z kasyn? - spytaa Annabeth.
Wzruszy ramionami.
- Niektre. Tak samo jak kredytowe. Musz przej autoryzacj.
Annabeth podaa mu zielon kart Lotosu.
Zmierzy j podejrzliwym wzrokiem.
- Och, nic. Po prostu... Nie, to musia by Hades. Moe wysa tego zodzieja, tego
niewidzialnego kolesia, eby przynis mu piorun, i co poszo nie tak, jak
planowa...
- Co na przykad?
- Nie wiem... - odpowiedziaa. - Ale jeli on ukrad symbol wadzy Zeusa z Olimpu,
a bogowie ruszyli za nim w pogo, to mnstwo rzeczy mogo pj nie tak. Zodziej
musia wic ukry piorun albo go gdzie zgubi. W kadym razie nie zdoa
przynie go Hadesowi. To wanie powiedzia tan gos w twoim nie, zgadza si?
Facet zawali. To by wyjaniao, czego szukay Erynie, kiedy napady nas w
autobusie. Moe mylay, e to my mamy piorun.
Nie miaem pojcia, co si stao z Annabeth. Bya blada jak ptno.
- Ale przecie, gdybym mia piorun - powiedziaem - to nie potrzebowabym
podrowa do Podziemia.
- Mgby chcie zastraszy Hadesa - podsun Grover. - Przekupi go albo
zaszantaowa, eby odda ci mam.
Gwizdnem.
- Masz brzydkie myli jak na koza.
- Dziki.
- Ale to co w otchani powiedziao, e czeka na dwa przedmioty - powiedziaem. Skoro jednym jest piorun piorunw, to co jest drugim?
Grover pokrci gow, najwyraniej zakopotany. Annabeth tak na mnie patrzya,
jakby spodziewaa si nastpnego pytania i milczco bagaa, ebym go nie zadawa.
- Ty podejrzewasz, co moe siedzie w tej otchani, prawda? - zapytaem. - Znaczy
si, e to nie jest Hades.
- Percy... nie rozmawiajmy o tym. Bo jeli to nie jest Hades... Nie. To musi by Hades.
Za oknami samochodu przemyka pustynny krajobraz. Minlimy znak drogowy
informujcy, e za dwadziecia kilometrw znajdziemy si w Kalifornii.
Miaem wraenie, e brakuje mi jednej, maej, ale najwaniejszej informacji. Czuem si
tak, jak kiedy wpatruj si w pospolite swko, ktre powinienem zna, ale nie jestem
w stanie go odczyta, poniewa jedna albo dwie litery pywaj. Im duej mylaem o
moim zadaniu, tym bardziej przeczuwaem, e nie chodzi tu o
- Wiesz, jaka ta woda jest brudna? - zawoaa za mn. - Jest w niej mnstwo
toksycznych...
Zanurzyem si z gow.
Z pocztku wstrzymaem oddech. Ciko jest z wasnej woli zachysn si wod. W
kocu jednak nie mogem duej wytrzyma. Wcignem powietrze. Oczywicie,
oddychaem bez problemu.
Szedem dalej po mielinie. Nie powinienem nic widzie w pmroku, ale jako
wiedziaem, gdzie co jest. Wyczuwaem pod stopami pofadowania dna.
Rozpoznawaem kolonie jeowcw, jeowcw nawet dostrzegaem krzyujce si
prdy ciepej i zimnej wody.
Poczuem, e co ociera mi si o nog. Spojrzaem w d i omal nie wyskoczyem z
wody jak pocisk. Obok mnie pywa dugi na ptora metra rekin.
Nie mia jednak wrogich zamiarw, po prostu si asi. Jak pies. Ostronie dotknem
jego petwy grzbietowej. Poruszy ni, jakby podpowiada, ebym chwyci mocniej.
Ujem petw w obie rce. Rekin ruszy, cignc mnie za sob, kierujc si w d, w
mrok. Postawi mnie na brzegu waciwego oceanu, w miejscu, gdzie mielizna opada
szelfem ku dnu. Czuem si tak, jakbym sta na krawdzi Wielkiego Kanionu o
pnocy, niewiele widzc, ale zdajc sobie doskonale spraw z tego, e przede mn
otwiera si przepa.
Powierzchnia wody lnia jakie pidziesit metrw nad moj gow. Wiem, e
cinienie powinno byo mnie zgnie. A przede wszystkim nie powinienem mc
oddycha. Zastanawiaem si, czy mgbym zej na dowoln gboko, spyn na
samo najgbsze dno Pacyfiku.
Nagle zobaczyem jaki rozbysk w ciemnoci. wiateko roso i janiao coraz
mocniej. Rozleg si kobiecy gos, podobny do mojej mamy, woajcy mnie po
imieniu:
- Percy Jacksonie!
Kiedy si przybliya, zobaczyem lepiej jej posta. Miaa dugie czarne wosy i sukni
z zielonego jedwabiu. Roztaczaa wok siebie powiat, a niewyobraalne pikno jej
oczu przykuo moj uwag do tego stopnia, e ledwie dostrzegem wielkiego
morskiego ogiera, ktrego dosiadaa.
dziki fizycznej sile, Houdini, bo potrafi wymkn si nawet z gbi Tartaru. Czy ty
posiadasz ich talenty?
- Yyy... nie, prosz pani.
- Ach. Za to masz co innego, Percy. Masz dary, ktre dopiero zaczynasz poznawa.
Wyrocznie widz dla ciebie wielk i straszliw przyszo, jeli tylko zdoasz doy
wieku dorosego. Posejdon nie chciaby, eby zgin przedwczenie. Dlatego
przyjmij te pery, a kiedy bdziesz w potrzebie, rozgnie je stop.
- Co si wtedy stanie?
- To - odpowiedziaa - zaley od potrzeby. Ale pamitaj: to, co naley do morza,
zawsze do morza powraca.
- A co z tym ostrzeeniem?
Zielone iskierki rozbysy w jej oczach.
- Id tam, gdzie prowadzi ci serce, inaczej utracisz wszystko. Hades karmi si
wtpliwociami i bezradnoci. Bdzie si stara ci oszuka, sprawi, by straci
ufno we wasny osd. Kiedy znajdziesz si w jego krlestwie, nie wypuci ci z
wasnej woli. Miej wiar. Powodzenia, Percy Jacksonie.
Wezwaa swojego morskiego konia i skierowaa go ku otchani wd.
- Zaczekaj! - krzyknem. - W rzece powiedziaa mi, e nie powinienem ufa
darom. Jakim darom?
- Do widzenia, mody bohaterze! - zawoaa w odpowiedzi. - Suchaj gosu swego
serca.
Zmienia si w janiejc zielon iskierk, po czym znika.
Chciaem pobiec z ni w ten mrok. Chciaem zobaczy dwr Posejdona. Spojrzaem
jednak na soce chylce si ku powierzchni wody. Moi przyjaciele czekali na mnie.
Zostao nam tak niewiele czasu...
Odbiem si od dna ku powierzchni.
Kiedy wyszedem na pla, moje ubranie wyscho natychmiast. Opowiedziaem
Groverowi i Annabeth o spotkaniu z nereid i pokazaem im pery.
Annabeth skrzywia si.
ROZDZIA XVIII
ANNABETH TRESUJE PSA
- Czy kto mwi, e mier jest uczciwa, panienko? Zaczekaj na swoj kolej. Macie to
jak w banku tam, gdzie si udajecie.
- Wyjdziemy std ywi - oznajmiem. -Ha.
Poczuem nage mdoci. Nie jechalimy ju w d, ale przed siebie. Powietrze stao si
mgliste. Otaczajce nas dusze zaczy zmienia ksztaty. Ich wspczesne ubrania
migotay, przeksztacajc si w szare szaty z kapturami. Podog windy za-koysao.
Zacisnem powieki, a kiedy je otworzyem, kremowy woski garnitur Charona
zastpia czarna szata. Nie mia te szylkretowych okularw. A tam, gdzie powinien
mie oczy, byy tylko puste oczodoy - jak u Aresa, tyle e te jego byy cakiem ciemne,
pene nocy, mierci i rozpaczy.
Zauway, e si wpatruj.
- Co nie tak?
- Nic - wydukaem.
Wydawao mi si, e si umiechn, szczerzc zby, ale to nie byo to. Ciao na jego
twarzy stawao si przezroczyste, tak e widziaem czaszk.
Podog nadal koysao.
- Chyba mam chorob morsk - oznajmi Grover. Zamknem znw na chwil oczy, a
potem nie zobaczyem
ju windy. Stalimy w drewnianej barce. Charon wiz nas przez powoln wod
mtnej rzeki, w ktrej pyway koci i zdeche ryby, ale take bardziej dziwaczne
przedmioty: plastikowe lalki, pogniecione godziki, przemoknite dyplomy z
pozacanymi brzegami.
- Rzeka Styks - mrukna Annabeth. - Strasznie...
- Zanieczyszczona - dokoczy Charon. - Od tysicy lat wy, ludzie, wrzucacie do niej
wszystko, kiedy si przeprawiacie: nadzieje, marzenia i pragnienia, ktre si nigdy
nie speniy. A nikt nie zaj si porzdnie wywzk mieci, takie jest moje zdanie.
Nad brudn wod unosia si mgieka. Nad nami, ledwie widoczne w mroku, byo
sklepienie ze zwieszajcymi si stalaktytami. Przed nami drugi brzeg poyskiwa
zielonkaw powiat w kolorze trucizny.
Poczuem, e gardo ciska mi koszmarny strach. Co ja tu robi? Wszyscy ci ludzie
dookoa... s martwi.
Annabeth chwycia mnie za rk. Normalnie speszyoby mnie to, ale wiedziaem, jak
si czua. Chciaa si upewni, e na tej odzi jest jeszcze kto ywy.
Przyapaem si na szeptaniu modlitwy, cho trudno by mi byo powiedzie, do
kogo. Tu na dole liczy si tylko jeden bg, a ja przybyem, eby z nim walczy.
Naszym oczom ukaza si brzeg Podziemnej Krainy. Na jakie sto metrw w gb ldu
cigny si poszarpane skay i czarny piasek wulkaniczny, a dalej wznosi si wysoki
kamienny mur, biegncy w obie strony w nieskoczono. Z niedaleka, z
zielonkawego mroku dobieg nas gos, odbijajcy si echem od kamieni - wycie
wielkiego zwierzcia.
-Stary Trzygowy jest godny - powiedzia Charon, szczerzc zby w upiornej
powiacie. - Macie pecha, heroski.
Dno odzi uderzyo w czarny piach. Zmarli zaczli wysiada. Kobieta trzymaa za rk
ma dziewczynk. Stary mczyzna kutyka u boku staruszki. Chopak niewiele
starszy ode mnie w milczeniu powczy nogami pod szar szat.
- yczybym ci szczcia, chopcze, gdyby nie to, e ono tu nie dziaa. I nie zapomnij
wspomnie o mojej podwyce.
Wrzuci nasze monety do kieszeni i chwyci ponownie sw erd. Zanuci co, co
brzmiao jak melodia Roda Stewarta, i popchn pust bark z powrotem na wod.
My za ruszylimy wydeptan ciek za duchami.
Nie wiem waciwie, czego si spodziewaem: napisu Porzucie wszelk nadziej",
wielkiego czarnego mostu zwodzonego czy czego w tym stylu. W kadym razie
brama do Podziemia wygldaa jak skrzyowanie punktu kontrolnego na lotnisku z
bramk na autostradzie.
Byy tam trzy osobne wejcia poczone jednym wielkim ukiem, na ktrym widnia
napis WITAJCIE W EREBIE. W kadym z przej ustawiono wykrywacz metalu z
umieszczon na grze kamer przemysow. Za bramk stay budki, w ktrych
zasiaday ubrane na czarno upiory podobne do Charona.
Wycie godnego zwierzcia robio si coraz goniejsze, ale nie wiedziaem, skd
dochodzio. Trzygowy Cerber, pies pilnujcy pono bram krlestwa Hadesa, nie
pokazywa si.
Zmarli ustawiali si w trzech kolejkach. Dwie oznaczone byy napisami DYURNY
DORADCA, trzecia - ZEJCIE BEZPOREDNIE. Ta ostatnia sza bardzo szybko,
pozostae dwie si limaczyy.
- Co o tym sdzisz? - spytaem Annabeth.
- Przejcie ekspresowe musi prowadzi prosto na ki Asfodelowe - odpowiedziaa. Nie mam wtpliwoci. Nie chc ryzykowa wyroku sdu, poniewa moe by
skazujcy.
- Tu jest sd dla zmarych?
- Owszem. Trzech sdziw. Zmieniaj si co jaki czas. Krl Minos, Thomas
Jefferson, Szekspir... rni tacy. Czasem uznaj, e czyje ycie zasuguje na specjaln
nagrod - Pola Elizejskie. Czasem wyznaczaj kar. Ale wikszo ludzi po prostu
yje, jak umie. Nic szczeglnego, adnych wybitnych zasug czy zych czynw. Ci
id na ki Asfodelowe.
-I co tam robi?
- Wyobra sobie, e stoisz na polu pszenicy w Kansas. Przez ca wieczno.
- Mao zachcajce - powiedziaem.
- Ale bardziej ni to - mrukn Grover. - Patrz.
Dwa upiory w czarnych szatach odcigny na bok dusz i zaczy rewizj osobist.
Twarz zmarego bya jakby znajoma.
- To ten kaznodzieja, o ktrym byo w telewizji, pamitasz? - podpowiedzia mi
Grover.
- Ach, tak. - Rzeczywicie, przypomniaem sobie. Ogldalimy go kilka razy w
sypialni w Yancy. Potwornie irytujcy teleewangelista, ktry zbiera miliony dolarw
na ubogich, a potem okazao si, e wikszo kasy wyda na luksusy we wasnym
domu, w rodzaju zoconych sedesw i pola do mini-golfa. Zgin, uciekajc przed
policj, kiedy jego limuzyna Na Chwa Bo" spada w przepa.
- Co oni mu robi? - spytaem.
- To pewnie specjalna kara wyznaczona przez Hadesa - powiedzia Grover. - Ci
naprawd li dostaj si pod jego osobist kuratel zaraz po przybyciu. Ery...
askawe postaraj si o jakie wieczne tortury dla niego.
Wzdrygnem si na sam myl o Eryniach. Uwiadomiem sobie, e znalelimy si na
ich terenie. Stara pani Dodds pewnie ju si oblizuje.
- Ale skoro on jest kaznodziej - powiedziaem - to przecie wierzy w inne pieko...
Grover wzruszy ramionami.
- Skd wiesz, e dla niego to miejsce wyglda tak samo jak dla nas? Ludzie widz to,
co chc widzie. Jestecie pod tym wzgldem okropnie tpi... uparci, chciaem
powiedzie.
Zbliylimy si do bram. Wycie byo teraz tak gone, e ziemia trzsa si pod
naszymi stopami, ale wci nie byem w stanie wypatrze psa.
Nagle jakie pitnacie metrw przed nami zielona mga zadraa. W miejscu, gdzie
cieka rozgaziaa si na trzy odnogi, siedzia ogromny potwr z cienia.
Nie dostrzegem go wczeniej, poniewa by pprzezroczysty jak zmarli. Dopki si
nie poruszy, stapia si z tem. Tylko jego oczy i zby wyglday na cielesne. Na
dodatek bydlak wpatrywa si prosto we mnie.
Opada mi szczka.
- To jest rottweiler. - Na nic wicej nie byo mnie sta. Zawsze wyobraaem sobie
Cerbera jako wielkiego czarnego
mastiffa. On jednak by najwyraniej rasowym rottweilerem z t jedynie rnic, e
mia rozmiar dwch mamutw wochatych, by w poowie niewidzialny, no i posiada
trzy by.
Zmarli podchodzili do niego bez lku. Dusze kierujce si do DYURNYCH
DORADCW mijay go po obu stronach, a te od ZEJCIA BEZPOREDNIEGO
przechodziy midzy przednimi apami i pod brzuchem bestii, nie muszc si nawet
pochyla.
- Widz go coraz lepiej - wymamrotaem. - Dlaczego?
- Myl... - Annabeth zwilya wargi. - Obawiam si, e to dlatego, e stajemy si
coraz bardziej martwi.
rodkowa gowa psa nachylia si ku nam. Obwchaa powietrze i zawarczaa.
- On wyczuwa ywych - powiedziaem.
- Nic nie szkodzi - odrzek tu koo mnie Grover drcym gosem. - Mamy przecie
plan.
- Owszem - potakna Annabeth. Nigdy nie syszaem tyle niepewnoci w jej gosie. Plan.
Ruszylimy w kierunku potwora.
rodkowa gowa warkna ponownie, po czym zaszczekaa tak gono, e oczy omal
nie wypady mi z orbit.
- Rozumiesz go? - spytaem Grovera.
- Pewnie - odpowiedzia. - Rozumiem.
- No wic co mwi?
- Nie sdz, eby w ludzkim jzyku istniao a tak brzydkie sowo.
Wyjem z plecaka kij - a dokadniej nog od ka, oderwan od modelu Safari
Deluxe w sklepie Prota Kruczka. Uniosem j, starajc si przesa do mzgu Cerbera
myli o psim szczciu: reklamy najlepszej karmy, sodkie mae szcze-niaczki, kapcie
a proszce si o to, eby je pogry. Usiowaem si umiecha, jakby wcale nie
grozia mi mier.
- Hej, olbrzymie - zawoaem. - Zao si, e nikt si z tob nie bawi.
-WRRRRRRRRRRR!
- Dobry piesek - powiedziaem sabym gosem. Pomachaem kijkiem. rodkowa
gowa psa powdrowaa za
moj rk. Pozostae dwie utkwiy we mnie wzrok, cakowicie olewajc dusze.
Skupiem na sobie ca uwag Cerbera. Nie byem pewny, czy to taki dobry pomys.
- Aport! - Rzuciem patyk w ciemno, starajc si, eby polecia jak najdalej.
Usyszaem plusk styksowej wody.
Cerber, nieporuszony, rzuci mi pogardliwe spojrzenie. Oczy pony mu zowrogim,
zimnym ogniem. Na tyle zda si nasz plan.
Bestia zacza teraz wydawa z gbi swoich trzech gardzieli zupenie inny rodzaj
warkotu.
- Ekhem - odezwa si Grover. - Percy? -Mhm?
- Pewnie ci to zainteresuje. -Mhm?
- Cerber mwi, e mamy dziesi sekund na modlitw do wybranego boga. A
potem... no wiesz... on jest godny.
- Czekaj! - krzykna Annabeth i zacza grzeba w plecaku. Ojoj, pomylaem.
- Pi sekund - przypomnia Grover. - Wiejemy? Annabeth wycigna czerwon
gumow pik wielkoci
grejpfruta. Widnia na niej napis WODNA KRAINA, DENVER, SA. Zanim zdoaem j
powstrzyma, uniosa pik w gr i pomaszerowaa prosto do Cerbera.
- Pieczka, widzisz? - zawoaa. - Chcesz pik, Cerberku? Siad! Cerber wyglda na
rwnie zaskoczonego jak my. Wszystkie trzy gowy przechyliy si na bok.
Wszystkie
sze nozdrzy zaczo wszy.
- Siad! - powtrzya Annabeth.
Byem przekonany, e jeszcze moment i zostanie najwikszym psim przysmakiem
wiata.
Cerber tymczasem obliza wszystkie sze warg, poruszy tylnymi apami i usiad na
zadzie, zgniatajc pardziesit dusz, przechodzcych akurat pod jego brzuchem do
odprawy zejciem bezporednim. Dusze rozproszyy si, wydajc stumiony syk,
zupenie jak dtka, z ktrej uchodzi powietrze.
- Dobry piesek! - powiedziaa Annabeth. Rzucia Cerberowi pik.
Zapa j rodkow paszcz. Pozostae dwie gowy rzuciy si, usiujc odebra jej
now zabawk, ktra zreszt bya troch za maa jak na dobry gryzak.
- Daj! - rozkazaa Annabeth.
Gowy Cerbera przestay walczy i spojrzay na ni. Pika tkwia midzy dwoma
zbami niczym may kawaek gumy do ucia. Pies wyda gony, przeraajcy
- Dobry piesek - powiedziaa Annabeth, ale jej gos brzmia teraz melancholijnie i
niepewnie.
Gowy potwora koysay si na boki, jakby Cerber martwi si o ni.
- Przynios ci niedugo now pik - obiecaa Annabeth sabym gosem. - Chcesz?
Potwr zaskomla. Nie trzeba byo zna psiego jzyka, eby wiedzie, e czeka na
zabawk.
- Dobry pies. Odwiedz ci niedugo. Obiecuj. - Annabeth odwrcia si do nas. Chodmy.
Grover i ja wcisnlimy si do bramki z wykrywaczem metali, ktra natychmiast
zawya i rozbysa czerwonymi wiatekami.
- Niedozwolone przedmioty! Wykryto magi! Cerber zacz szczeka.
Przebieglimy przez bramk zejcia bezporedniego, ktra rozbrzmiaa jazgotem
kolejnych alarmw, i pognalimy w stron Podziemnej Krainy.
Par minut pniej ukrylimy si w sprchniaym pniu ogromnego czarnego drzewa,
dyszc ciko i patrzc, jak trzech upiornych ochroniarzy pdzi koo nas, wzywajc na
pomoc Erynie.
- Dobra, Percy, czego si dzi nauczylimy? - wymamrota Grover.
- Ze trzygowe psy wol gumowe pieczki od patykw?
- Nie - odpowiedzia satyr. - Przekonalimy si, e twoje pomysy nadaj si psu na
bud.
Nie byem tego taki pewny. Pomylaem, e moe oboje, Annabeth i ja, mielimy
dobry pomys. Nawet tu, w Podziemnym Krlestwie, kady - wcznie z potworami
- potrzebuje czasem odrobiny uwagi.
Mylaem o tym, kiedy czekalimy, a upiory znikn w oddali. Udawaem, e nie
widz, jak Annabeth ociera z z policzka, suchajc przejmujcego, pospnego
skowytu Cerbera, ktry tskni za swoj now przyjacik.
ROZDZIA XIX
W PEWNYM SENSIE
DOWIADUJEMY SI PRAWDY
A teraz wyobracie sobie teren milion razy wikszy, wypakowany ludmi, na dodatek
pozbawiony elektrycznoci, w zwizku z czym nie ma dwikw, nie ma wiata i nie
ma wymachiwania czym popadnie nad gowami. Co okropnego wydarzyo si za
kulisami. Szepczce do siebie tumy ludzi po prostu krc si w ciemnoci, czekajc
na koncert, ktrego nie bdzie.
Jeli potraficie sobie to wyobrazi, to macie niezy obraz k Asfodelowych. Czarna
trawa jest podeptana przez miliardy zmarych stp. Ciepa, wilgotna bryza zawiewa
jak bagienny oddech. Czarne drzewa (topole, jak poinformowa nas Grover) rosn w
rozrzuconych tu i tam maych zagajnikach.
Strop jest tak wysoko, e mgbym go uzna za wa burzowych chmur, gdyby nie
zwieszajce si z niego stalaktyty. Poyskujce janiejsz szaroci i paskudnie ostre
na kocach. Usiowaem nie myle o tym, e mogyby w pewnym momencie na nas
spa, ale przeszkadzay mi w tym nieco te, ktre ju spady i tkwiy teraz wbite w
czarn traw. Myl, e umarli nie musz przejmowa si takimi niedogodnociami
jak wbity w pier stalaktyt rozmiarw oszczepu.
Annabeth, Grover i ja usiowalimy wtopi si w tum, unikajc wzroku upiornych
stranikw. Nie potrafiem oprze si chci poszukiwania znajomych twarzy wrd
asfodeli, ale na umarych ciko si patrzy. Ich twarze migocz. Wszyscy wygldaj na
nieco zagniewanych i zakopotanych. Podchodz i usiuj rozmawia, ale ich gos
brzmi jak biay szum, jak piski nietoperzy. A kiedy orientuj si, e ich nie rozumiesz,
marszcz czoa i odchodz.
Umarli nie s straszni. S przygnbiajcy.
Posuwalimy si do przodu za grup nowo przybyych, wylewajcych si z gwnej
bramy w kierunku wielkiego czarnego namiotu, nad ktrym widnia transparent z
napisem:
BIURO DO SPRAW KARY I NAGRODY WIECZNEJ
Witamy Drogich Zmarych
Z tyu namiotu wydobyway si dwa znacznie mniejsze strumienie dusz.
Po lewej duchy w towarzystwie upiorw bezpieczestwa maszeroway kamienn
ciek ku Rwninie Kar, byskajcej i dymicej w oddali. Bya to wielka, spkana
pustynia poprzecinana rzekami lawy, polami minowymi i potami z drutu kolczastego oddzielajcymi poszczeglne miejsca tortur. Nawet z daleka wida byo
dusze cigane przez piekielne ogary, palone na stosach, zmuszone do biegania nago
przez pola kaktusw lub do suchania opery. Dostrzegem niewielki pagrek i
malek posta Syzyfa usiujcego wtoczy swj gaz na szczyt. Widziaem te
gorsze tortury... Takie, ktrych nie mam nawet ochoty opisywa.
Dusze, ktre wychodziy na prawo od namiotu sdu, miay si duo lepiej. Ich cieka
prowadzia do niewielkiej doliny otoczonej murem: zamknitego osiedla, ktre
wygldao jak jedyna Chwyta si podoa, ale nie znalaz niczego na tyle duego,
eby zdoa wyhamowa swj pd.
W tunelu robio si coraz ciemniej i zimniej. Czuem, e wos mi si jey. Tu, na dole,
czu byo zem. W mojej gowie kryy obrazy, ktrych nie powinienem nawet zna:
krew rozlana na starym, kamiennym otarzu, cuchncy oddech mordercy.
Nagle zobaczyem, co czeka przed nami, i stanem jak zamurowany.
Tunel rozszerza si w wielk, ciemn grot, a na jej rodku otwieraa si przepa
rozmiarw miejskiej alei. Grover pdzi prosto ku jej krawdzi.
- Szybciej, Percy! - krzykna Annabeth, cignc mnie za rk.
- Ale to jest...
- Wiem! - zawoaa. - Miejsce z twoich snw! Ale Grover tam wpadnie, jeli go nie
zapiemy.
Oczywicie, miaa racj. Rozpaczliwe pooenie Grovera wyrwao mnie z bezruchu.
Satyr wrzeszcza, chwyta si podoa, ale skrzydlate buty cigny go w stron
otchani i nie wygldao na to, ebymy mieli dogoni go na czas.
Uratoway go kopyta.
Latajce teniswki obluzoway si ju nieco na jego stopach i kiedy Grover uderzy w
wielki gaz, lewy but spad i poszybowa dalej sam. Prawy cign go dalej, ale ju nie
tak szybko. Satyr zdoa wyhamowa, chwytajc kamie rkami i wykorzystujc go
jako kotwic.
By ju o trzy metry od brzegu przepaci, kiedy chwycilimy go i pocignlimy z
powrotem w gr zbocza. Druga skrzydlata teniswka uwolnia si z kopyta, okrya
nas gniewnie i kopna po gowach, zanim odleciaa w przepa, by poczy si ze
sw par.
Upadlimy wszyscy troje, skrajnie wyczerpani, na obsydianowy wir. Miaem
wraenie, e cae moje ciao jest z oowiu. Nawet plecak wydawa si ciszy, jakby
kto naadowa do niego kamieni.
Grover by niele poobijany. Donie mu krwawiy. renice zmieniy si w kozie
szparki, jak zawsze, kiedy by przeraony.
- Nie wiem, jak to... - wy dysza. - Ja nie...
- Czekaj - powiedziaem. - Suchaj.
Co syszaem... gboki szept w ciemnoci. Po kilku sekundach odezwaa si
Annabeth.
- Percy, to miejsce...
- Ciii. - Wstaem.
Dwik stawa si coraz goniejszy: pomruk straszliwego gosu rozlegajcy si
daleko, daleko pod nami. Wydobywajcy si z czeluci.
Grover usiad.
- Co... co to za haas?
Teraz usyszaa rwnie Annabeth. Dostrzegem to w jej oczach.
- Tartar. To jest wejcie do Tartaru. Odetkaem Anaklysmosa.
Spiowy miecz wysun si, poyskujc w ciemnoci, a straszliwy gos jakby si
zawaha na moment, zanim znw podj swe zawodzenie.
Niemal syszaem sowa, stare, bardzo stare sowa, starsze ni greka. Jakby...
- Magia - powiedziaem.
- Uciekamy - oznajmia Annabeth.
Wsplnymi siami postawilimy Grovera na kopyta i ruszylimy z powrotem w gr
tunelu. Moje nogi nie chciay si do szybko rusza. Plecak cign mnie w d. Gos za
nami stawa si coraz potniejszy i nabrzmiewa gniewem, przyspieszylimy wic do
biegu.
W ostatniej chwili.
Powiew lodowatego wiatru pocign nas za plecy, jakby caa otcha wzia gboki
wdech. Przez jeden przeraajcy moment straciem grunt pod nogami, stopy
polizgny mi si na wirze. Gdybymy byli cho troch bliej, zostalibymy wessani.
Brnlimy przed siebie i w kocu dotarlimy do wylotu tunelu, a przed nami
otworzyy si znw ki Asfodelowe. Wiatr usta. Z gbi tunelu dobiego nas
gniewne zawodzenie. Co byo niezadowolone, e si wydostalimy.
- Co to byo? - spyta Grover, apic powietrze, kiedy padlimy na ziemi we
wzgldnie bezpiecznym miejscu, czyli topolowym zagajniku. - Ktry z ulubiecw
Hadesa?
Annabeth i ja wymienilimy spojrzenia. Wiedziaem, e ona co przeczuwa, zapewne
to samo co w takswce do Los Angeles, ale jest zbyt przeraona, eby si tym z nami
podzieli. A to napawao mnie koszmarnym lkiem.
Zatkaem miecz i woyem dugopis do kieszeni.
- Chodmy. - Spojrzaem na Grovera. - Jeste w stanie i? Przekn lin.
- Tak, jasne. I tak nie przepadaem za tymi butami. Usiowa by dzielny, ale dygota
tak samo jak Annabeth i ja.
Cokolwiek siedziao w tej czeluci, nie byo niczyim ulubiecem. Byo to
niewyobraalnie stare i potne. Nawet Echidna nie budzia we mnie takich uczu.
Prawie mi ulyo, kiedy odwrciem si plecami do tunelu i skierowaem ku paacowi
Hadesa. Prawie.
Wysoko w mroku nad blankami kryy Erynie. Zewntrzny mur fortecy lni
czerni, a wysoka na dwa pitra spiowa brama staa otworem.
Kiedy podeszlimy bliej, dostrzegem, e bram ozdabiay paskorzeby zwizane ze
mierci. Niektre cakiem nowoczesne: wybuch bomby atomowej nad miastem,
okopy pene onierzy w maskach gazowych, szeregi ofiar godu w Afryce, stojcych z
pustymi miseczkami w rkach - a jednak wszystkie wyglday tak, jakby wyryto je w
spiu tysice lat temu. Zastanawiaem si, czy spogldam na proroctwa, ktre si
urzeczywistniy.
Wewntrz, na dziedzicu, ujrzaem najdziwaczniejszy ogrd wiata. Wielobarwne
grzyby, trujce krzewy i dziwaczne fosforyzujce roliny yy tu bez wiata
sonecznego. Zamiast kwiatw kolorowe kamienie: rubiny wielkoci mojej pici,
kicie nieobrobionych diamentw. Tu i wdzie stay ogrodowe posgi Meduzy,
przypominajce skamieniaych goci na przyjciu. Dzieci, satyrowie i centaury
-wszyscy umiechali si groteskowo. ,
W samym rodku ogrodu znajdowa si zagajnik granatw, ktrych jasnoczerwone
kwiaty lniy niczym neony w ciemnoci.
- Ogrd Persefony - powiedziaa Annabeth. - Chodmy std.
Zrozumiaem, dlaczego nie chciaa si zatrzymywa. Cierpki zapach granatw by
przytaczajcy. Poczuem nag ochot na owoce, ale przypomniaem sobie histori
Persefony. Jeden ks podziemnego jedzenia i nigdy si std nie wydostaniemy. Odcignem Grovera, ktry gotw by sign po wielki soczysty owoc.
Wspilimy si na schody paacu pomidzy czarne kolumny, przeszlimy przez
portyk z czarnego marmuru i znalelimy si w domu Hadesa. Posadzka w holu
wejciowym bya z polerowanego spiu, ktry zdawa si wrze w odbijajcym si
wietle pochodni. Za dach suyo gdzie wysoko w grze skaliste sklepienie groty.
Chyba nie musieli si tu przejmowa deszczem.
Przy wszystkich drzwiach stay wojskowo ubrane szkielety. Niektre miay greckie
zbroje, inne czerwone brytyjskie mundury, jeszcze inne panterki i podarte
amerykaskie flagi na ramionach. W rkach trzymay wcznie, muszkiety lub uzi.
aden nas nie zaczepi, ale ich puste oczodoy powiody za nami wzrokiem, kiedy
ruszylimy korytarzem ku wielkim drzwiom na jego drugim kocu.
Tych drzwi pilnowali komandosi. Wyszczerzyli do nas zby, zaciskajc donie na
przewieszonych przez piersi granatnikach przeciwpancernych.
- Wiecie co - odezwa si pod nosem Grover - zao si, e Hades nie musi si
przejmowa akwizytorami.
Mj plecak way teraz ton. Nie miaem pojcia dlaczego. Miaem ochot go
otworzy, eby si przekona, czy przypadkiem nie zapltay mi si tam kule do
krgli, ale nie miaem na to czasu.
- Dobra - powiedziaem. - Chyba powinnimy... zapuka? Przez korytarz przelecia
gorcy powiew i drzwi si otwary.
Stranicy odsunli si na bok.
- Myl, e to oznacza zaproszenie do rodka - powiedziaa Annabeth.
Sala za drzwiami wygldaa jak ta w moim nie, tyle e tym razem tron Hadesa nie
by pusty.
By on trzecim bogiem, ktrego spotykaem, ale pierwszym, ktry naprawd
wyglda na boga.
Musia mie ze trzy metry wzrostu, to po pierwsze, a poza tym mia na sobie szat z
czarnego jedwabiu i koron ze zotego filigranu. Jego skra bya biaa jak u albinosa, a
dugie do ramion wosy czarne jak smoa. Nie by tak potnie zbudowany jak Ares, a
mimo to promieniowa potg. Siedzia w swobodnej pozie na swoim tronie z ludzkich
koci i wydawa si gibki, peny gracji i niebezpieczny jak pantera.
Natychmiast poczuem, e wykonabym jego rozkazy. Ma ogromn wiedz.
Powinien by moim panem. Ale, zaraz powiedziaem sobie, e musz si z tego
poczucia wyzwoli.
Wpywaa na mnie aura Hadesa, zupenie jak wczeniej Aresa. Pan Umarych mia we
wzroku co, co przypominao mi widziane niegdy portrety Napoleona, Hitlera i tych
przywdcw- terrorystw, ktrzy nakazuj innym wysadzi si w powietrze. Hades
mia tak samo widrujce spojrzenie, ten sam rodzaj straszliwej, magnetycznej
charyzmy.
- Odwaye si tu przyj, synu Posejdona - odezwa si gbokim gosem. - Po tym,
co mi zrobie, to naprawd wielka odwaga. A moe jeste po prostu gupcem.
Poczuem ogarniajc mnie senno: miaem ochot pooy si u stp Hadesa i
przespa. Zwin si na tej posadzce i zasn na wieki.
Walczc z tym uczuciem, zrobiem krok do przodu. Wiedziaem, co mam
powiedzie.
- Panie i Wuju, mam do ciebie dwie proby.
Hades unis brew. Kiedy wychyli si na swym tronie, w fadach jego szat pojawiy si
cienie twarzy, udrczonych twarzy, jakby ten ubir zosta uszyty z dusz uwizionych
na Rwninie, wyrywajcych si na wolno. Moja nadpobudliwa czstka zastanawiaa
si, cakiem na marginesie zadania, czy wszystkie jego ubrania
byy z takiej samej materii. Jakich potwornoci trzeba byo si dopuci w yciu, eby
sta si czci bielizny Hadesa?
- Tylko dwie proby? - spyta Hades. - C za arogancja, dziecko. Po tym, co zrobie,
jeszcze ci mao? Mw zatem. Mog jeszcze przez chwil da ci poy.
Nabraem powietrza w puca. Zapowiadao si mniej wicej tak dobrze, jak si
obawiaem.
Zerknem na pusty, mniejszy tron stojcy obok Hadesa. Mia ksztat czarnego kwiatu
ze zoceniami. aowaem, e nie ma krlowej Persefony. Jak przez mg
przypominaem sobie z mitw, e zdarza jej si agodzi humory maonka. Ale byo
lato. Persefona przebywaa oczywicie w sonecznym wiecie wraz ze swoj matk,
bogini plonw Demeter. To jej obecno, a nie obrt planety, wpywa na pory roku.
Annabeth odchrzkna i dgna mnie palcem w plecy.
- Panie Hadesie - powiedziaem. - Prosz, zrozum, e nie moe doj do wojny
midzy bogami. To by byo... niedobrze.
- Bardzo niedobrze - doda gorliwie Grover.
- Oddaj mi piorun Zeusa - mwiem dalej. - Prosz, panie. Pozwl mi odnie go na
Olimp.
Oczy Hadesa zapony niebezpiecznie.
- miesz podtrzymywa te kamstwa po tym, co zrobie? Zerknem na przyjaci.
Wygldali na rwnie zmieszanych jak ja.
- Ekhem... Wuju - powiedziaem. - Powtarzasz: po tym, co zrobie". A co ja takiego
waciwie zrobiem?
Sal tronow wstrzsno takie drenie, e zapewne odczuli je tam na grze, w Los
Angeles. Z sufitu posypay si kamyki. W cianach dookoa otwieray si drzwi, z
ktrych wylewali si szkieletowi wojownicy - setki onierzy ze wszystkich epok i
ludw Zachodu. Ustawili si w szereg, blokujc wszystkie wyjcia.
- Mylisz, e ja chc wojny, herosie? - rykn Hades. Miaem ochot powiedzie, e
otaczajcy nas gocie nie
wygldaj na pacyfistw, ale uznaem, e to moe nie by waciwa odpowied.
- Jeste Wadc Umarych - powiedziaem ostronie. - Wojna powikszyaby szeregi
twojego krlestwa, nieprawda?
- Typowy tok mylenia moich braci! Naprawd mylisz, e potrzebuj wicej
poddanych? Nie widziae tumw na kach Asfodelowych?
- No...
- Masz pojcie, jak poszerzyo si moje krlestwo tylko w ostatnim stuleciu, jak wiele
nowych oddziaw musiaem otworzy?
Otworzyem usta, eby odpowiedzie, ale Hades ju si nakrci.
- Coraz wicej upiorw, eby dba o bezpieczestwo -zawy aonie. - Kopoty z
ruchem w namiocie sdu. Wikszo personelu pracuje na dwa etaty. Ja byem
kiedy bogaty, Percy Jacksonie. Mam kontrol nad wszystkimi podziemnymi
zasobami. Ale moje wydatki!
- Charon da podwyki - wymkno mi si, poniewa wanie sobie o tym
przypomniaem. I natychmiast poaowaem, e nie zaszyem sobie ust.
- Ty mi tu nie wyjedaj z Charonem! - rykn Hades. -Odkd odkry woskie
garnitury, sta si nie do zniesienia. Wszdzie same problemy, a ja musz si
wszystkim osobicie zajmowa. Ju sam czas, ktry zajmuje mi przejcie od paacu
do bramy, doprowadza mnie do szalestwa. A umarli nic, tylko przybywaj. Me,
herosie, ja nie potrzebuj nowych poddanych! Ja nie chc tej wojny.
- Ale zabrae Zeusowi piorun piorunw.
- Kamstwo! - Kolejne drenie. Hades wsta z tronu. By wyszy ni bramka do piki
nonej. - Twj ojciec zdoa moe oszuka Zeusa, chopcze, ale ja nie jestem gupcem.
Przejrzaem jego plan.
- Jego plan?
- To ty bye tym zodziejem w zimowe przesilenie - oznajmi. - Twj ojciec zamierza
utrzyma twoje istnienie w sekrecie. Zaprowadzi ci do sali tronowej na Olimpie.
Zabrae piorun piorunw i mj hem. Gdybym nie wysa Erynii, eby znalaza ci
w Yancy, Posejdonowi moe udaoby si nie ujawni swego planu rozptania wojny.
Ale zdoaem wycign ci na wiato dzienne. Zostaniesz zdemaskowany jako
zodziej Posejdona, a ja odzyskam mj hem!
- Ale... - To odezwaa si Annabeth. Wiedziaem, e jej myli pdz z prdkoci
miliona kilometrw na godzin. - Twj hem mroku te zagin, Panie Hadesie?
- Nie udawaj niewinitka, dziewczyno. Ty i ten satyr pomagalicie temu herosowi...
eby mg tu przyby i zastraszy mnie w imieniu Posejdona, i... w co nie wtpi...
postawi mi ultimatum. Czyby Posejdon myla, e moe kupi moje wsparcie?
- Nie! - krzyknem. - Posejdon nie... Ja nie...
- Nie mwiem nikomu o zaginiciu hemu - warkn Hades - poniewa nie udziem
si, e ktokolwiek na Olimpie okazaby mi choby odrobin sprawiedliwoci, choby
cie pomocy. Nie mog sobie pozwoli na to, eby rozniosa si pogoska, e moja
najpotniejsza bro strachu zgina. Szukaem ci wic na wasn rk, a kiedy stao
si jasne, e zmierzasz do mnie, eby przekaza groby, nie prbowaem ci
powstrzyma.
Zatkao mnie. Nie miaem adnego hemu. Nie miaem pojcia, jak piorun piorunw
znalaz si w moim plecaku. Chciaem wierzy, e to Hades zrobi mi kawa. To
przecie Hades jest zy. Ale nagle poczuem, e wiat wywraca si do gry nogami.
Uwiadomiem sobie, e kto tu ze mn pogrywa. Kto inny sprawi, e Zeus,
Posejdon i Hades skoczyli sobie do garde. Piorun piorunw by w plecaku, a ja
dostaem ten plecak od...
- Panie Hadesie - powiedziaem. - Prosz zaczeka. Chyba zasza pomyka.
- Pomyka? - rykn Hades.
Szkielety wyceloway w nas bro. W grze rozleg si trzepot skrzastych skrzyde:
trzy Erynie sfruny na d i przycupny na oparciu tronu swojego pana. Ta z twarz
pani Dodds umiechna si do mnie promiennie i potrzsna biczem.
- Nie ma adnych pomyek - powiedzia Hades. - Wiem, po co przyszede... znam
prawdziwy powd, dla ktrego przyniose piorun. Chcesz si targowa o ni.
Hades wypuci z doni zot ognist kul, ktra wybuch-na na stopniach tronu
naprzeciwko mnie... i oto przede mn staa moja mama, zatrzymana w zotej mgle,
zupenie jak wtedy, kiedy Minotaur zacz ciska jej gardo.
Nie byem w stanie wydusi ze siebie sowa. Wycignem rk, eby jej dotkn, ale
wiato byo gorce jak ogie w kominku.
- Tak - oznajmi Hades bardzo z siebie zadowolony. - Porwaem j. Wiedziaem,
Percy Jacksonie, e w kocu bdziesz chcia ubi ze mn interes. Zwr mi mj hem,
a moe pozwol jej odej. Ona nie jest martwa, rozumiesz? Jeszcze nie. Jeli mnie
zawiedziesz, to si zmieni.
Pomylaem o perach, ktre miaem w kieszeni. Moe one pozwol mi si z tego
wywin. Gdybym tylko da rad uwolni mam...
- Ach, pery - powiedzia Hades, mroc mi krew w yach. - Tak, mj brat i jego
sztuczki. Wyjmij je, Percy Jacksonie.
Rka poruszya si wbrew mojej woli i wycigna pery.
- Tylko trzy - powiedzia Hades. - Co za szkoda. Wiesz zapewne, e kada z nich
chroni jedn osob. Sprbuj wic odebra swoj matk, may herosie. A ktre z
przyjaci zostawisz, eby spdzio ze mn wieczno? Dalej. Wybieraj. Albo te od
dawaj plecak i przyjmij moje warunki.
Spojrzaem na Annabeth i Grovera. Mieli pospne miny.
- Kto nas wykiwa - powiedziaem do nich. - Wystawi do wiatru.
- Tak, ale dlaczego? - spytaa Annabeth. - A ten gos w otchani...
- Nie wiem jeszcze - odpowiedziaem. - Ale zamierzam zapyta.
- Spadaj - powiedziaem.
Rekin odwrci si i pomkn w gb oceanu. Surfer krzykn co o nadmiarze
grzybkw, po czym wiosujc rkami, oddali si od nas, jak najszybciej zdoa.
Jaki dodatkowy zmys podpowiada mi, e jest wczesny ranek dwudziestego
pierwszego czerwca, dzie letniego przesilenia.
W oddali Los Angeles pono: piropusze dymu unosiy si nad wszystkimi
dzielnicami miasta. W nocy rzeczywicie byo trzsienie ziemi, i to wszystko wina
Hadesa. Teraz pewnie wysya za mn armi umarych.
W tym momencie jednak Podziemna Kraina bya najmniejszym z moich zmartwie.
Musiaem dosta si na brzeg. Musiaem odnie piorun Zeusa z powrotem na Olimp.
A przede wszystkim musiaem odby powan rozmow z bogiem, ktry mnie wrobi.
ROZDZIA XX POJEDYNEK Z
RBNITYM KUZYNEM
Patrol Stray Przybrzenej zabra nas, ale byli zbyt zajci, eby nas dugo
przetrzymywa albo zastanawia si, co trjka dzieciakw w zwykych ubraniach robi
na rodku zatoki. Mieli na gowie katastrof. Ich krtkofalwki byy pene pilnych
wezwa.
Wysadzili nas na molo w Santa Monica z rcznikami owinitymi wok karkw i
butelkami z wod, na ktrych byo napisane MODY RATOWNIK WODNY, po czym
popdzili do kolejnych ofiar.
Nasze ciuchy byy cakiem przemoknite, nawet moje. Kiedy pojawia si motorwka
stray, modliem si cichutko, eby nie wycignli mnie z wody cakiem suchego,
poniewa mogoby to wzbudzi podejrzenia. Chciaem by mokry. I na szczcie
opucia mnie wodoodporno. Miaem rwnie goe stopy, poniewa oddaem buty
Groverowi. Lepiej, eby stra zastanawiaa si, dlaczego jeden z nas jest na bosaka,
ni dlaczego drugi ma kopyta.
Kiedy ju dotarlimy do ldu, powleklimy si pla, wpatrujc si w ponce miasto
na tle piknego wschodu soca. Czuem si, jakbym wanie powsta z martwych -co
nie byo wcale tak odlege od prawdy. W moim plecaku tkwi ciki piorun Zeusa, ale
jeszcze ciej byo mi na sercu z powodu spotkania z mam.
- Nie wierz - powiedziaa Annabeth. - Wszystko, co przeszlimy...
- Zostalimy wykiwani - przerwaem jej. - Strategia godna Ateny.
- Ej. - Pogrozia mi palcem ostrzegawczo.
- Rozumiesz, nie?
Spucia oczy, gniew ju j opuszcza.
- Tak, rozumiem.
- A ja nie! - odezwa si aonie Grover. - Czy kto...
- Percy... - powiedziaa Annabeth. - Tak mi przykro z powodu twojej mamy. Tak mi
przykro...
Udawaem, e jej nie sysz. Gdybym zacz rozmawia o mamie, rozbeczabym si
jak mae dziecko.
- Wyrocznia powiedziaa prawd - zmieniem temat. - Na zachd id, ku bogu,
ktry si odwrci". Tylko e nie chodzio o Hadesa. Hades nie chcia wojny midzy
Wielk Trjk. Kto inny stoi za t kradzie. Kto ukrad piorun piorunw Zeusa i
hem Hadesa, a nastpnie wrobi mnie, bo jestem synem Posejdona. Dziki temu obie
strony miay oskara Pana Mrz. Dzi o zachodzie soca rozptaaby si
trjstronna wojna. A wszystko przeze mnie.
Grover potrzsn gow w zamyleniu.
- Ale kto miaby za tym sta? Kto mgby tak bardzo pragn wojny?
Zatrzymaem si w miejscu i wbiem wzrok w piasek.
- Oj, niech no pomyl.
I oto by przed nami, w swoim czarnym skrzanym paszczu i ciemnych okularach; na
ramieniu mia kij bejsbolowy z aluminium. Obok niego sta motocykl z ryczcym
silnikiem i reflektorami zmieniajcymi kolor piasku na czerwony.
- Cze, chopcze - powiedzia Ares, jakby naprawd si ucieszy na mj widok. Miae przecie umrze.
- Oszukae mnie - odparem. - To ty ukrade hem i piorun piorunw.
Ares umiechn si.
- Osobicie to ich nie ukradem. Bogowie zabierajcy sobie wzajemnie symbole
potgi - co to, to nie. Ale nie jeste jedynym herosem na wiecie, ktrego mona
wykorzysta.
- Kim si posuye? Clarisse? Ona te bya na Olimpie w zimowe przesilenie.
Ten pomys najwyraniej go rozbawi.
- Niewane. Problem w tym, dziecko, e przeszkadzasz w dziaaniach wojennych. Bo
widzisz, miae umrze w tym Podziemiu. Stary Wodorost wciekby si na Hadesa
za to, e ci zabi. Trupi Dech miaby piorun piorunw, co doprowadzioby Zeusa do
szau. A Hades wci szuka tego...
- To nie ty wymylie t kradzie - domyliem si. - Kto inny wysa herosa, eby
zwin te dwa przedmioty. A kiedy Zeus wysa ci na poszukiwania, zapae
zodzieja. Ale nie oddae go Zeusowi. Co przekonao ci, eby go wypuci. Za
trzymae przedmioty, czekajc, a pojawi si nastpny heros, ktry zrealizuje
przesyk. To co w otchani wydaje ci rozkazy.
- Jestem bogiem wojny! Nie sucham niczyich rozkazw! Nie mam snw!
Zawahaem si.
- A kto mwi cokolwiek o snach?
Ares by wzburzony, ale usiowa pokry zmieszanie szyderczym umieszkiem.
- Wracajmy do rzeczywistych problemw, chopcze. yjesz. Nie mog pozwoli na
to, eby zanis piorun na Olimp. Mogoby ci si uda przekona tych upartych
idiotw, eby ci posuchali. Musz ci wic zabi. Nie bierz tego do siebie.
Pstrykn palcami. Piasek u jego stp eksplodowa i wyskoczy z niego ogromny dzik,
jeszcze wikszy i brzydszy od tego, ktrego eb wisi nad domkiem numer pi w
Obozie Herosw. Bestia grzebaa racic w piasku, wpatrujc si we mnie widrujcymi oczkami, po czym spucia eb i przygotowaa ostre szable do ataku.
Zrobiem krok w kierunku wody, stajc w miejscu, gdzie fale zaleway brzeg.
- Walcz ze mn osobicie, Aresie.
Rozemia si, ale wyczuem w tym miechu cie... niepewnoci.
- Masz jeden talent, dziecko. Umiesz ucieka. Ucieke przed Chimer. Ucieke z
Podziemia. Naprawd nie masz ikry.
- Boisz si?
- Chciaby. - Szka okularw zaczy si topi w arze jego oczu. - Nie bd si
angaowa bezporednio. Wybacz, chopcze. Nie ten poziom.
- Uciekaj, Percy! - krzykna Annabeth. Ogromny dzik zaszarowa.
Ja jednak miaem do uciekania przed potworami. Przed Hadesem, Aresem czy
kimkolwiek innym.
Kiedy dzik zaatakowa, odetkaem dugopis i uskoczyem na bok. W mojej doni
pojawi si Anaklysmos. Machnem nim w gr. Odcity prawy kie dzika upad mi
do stp, a zdezorientowana bestia popdzia w gb morza.
- Fala! - krzyknem.
Natychmiast ze spokojnego morza podnis si wielki bawan i pochon dzika,
jakby otaczajc go pierzyn. Potwr kwikn ze strachu. I znikn w odmtach.
Odwrciem si ponownie do Aresa.
Mniej rozdte ego, pomylaem, ale nie powiedziaem tego na gos. Pamitaem, eby
sta w wodzie, cofnem si wic tak, by fale sigay mi do kostek. Przypomniao mi
si, co Annabeth powiedziaa w Denver: Ares ma si. I to wszystko. A nawet sia musi
czasem ustpi przed rozumem.
Ci w d, prosto w moj gow, ale mnie ju tam nie byo.
Ciao mylao za mnie. Woda jakby wypchna mnie w powietrze i przeskoczyem nad
Aresem, tnc w locie. Ale on by rwnie szybki. Obrci si i cios, ktry powinien
uderzy go prosto w krgosup, odbi si od jelca jego miecza.
Umiechn si.
- Niele, niele.
Uderzy ponownie, zmuszajc mnie do przeskoczenia na suchy ld. Usiowaem zrobi
unik i wrci do wody, ale Ares najwyraniej domyli si, o co mi chodzi. Wymin
mnie i tak naciska, e musiaem skupi si na tym, eby nie da si pokroi na kawaki.
Zmusza mnie do cofania si coraz dalej od morza. Nie byem w stanie znale
sabszego punktu, eby zaatakowa. Jego miecz by sporo duszy od Anaklysmosa.
Podchod blisko, powiedzia mi kiedy Luk podczas lekcji szermierki. Jeli masz
krtszy miecz, musisz podej bliej.
Podskoczyem z pchniciem, ale Ares tylko na to czeka. Wytrci mi miecz z rki i
kopn mnie w klatk piersiow. Wyleciaem w powietrze - na jakie dziesi metrw.
Bybym zama kark, gdybym nie spad na mikki piasek.
- Percy! - rozleg si krzyk Annabeth. - Gliny! Widziaem podwjnie. Mostek bola
mnie tak, jakbym wanie oberwa taranem, ale udao mi si podnie na nogi.
Nie mogem oderwa wzroku od Aresa, nie ryzykujc rozcicia na p, ale ktem oka
widziaem czerwone i niebieskie wiata na bulwarze nadbrzenym. Syszaem
trzaskanie drzwiczek samochodw.
- Tam, panie wadzo! - kto zawoa. - Widzi pan?
- Wyglda jak ten chopak z telewizji - odpar szorstki gos. - Co u diaba...
- Ten facet jest uzbrojony - powiedzia drugi gliniarz. - Wezwij posiki.
Przetoczyem si na bok i miecz Aresa uderzy w piasek.
Pobiegem po miecz, chwyciem go i zamachnem si w kierunku twarzy Aresa,
tylko po to, eby znw uderzy w rkoje.
Ares najwyraniej zna moje zamiary na uamek sekundy przed tym, jak wykonaem
ruch.
Cofnem si w kierunku wody, zmuszajc go do pjcia za mn.
- Przyznaj to, dziecko - powiedzia Ares. - Nie masz adnych szans. Ja si tylko z tob
bawi.
Moje zmysy pracoway na przyspieszonych obrotach. Zrozumiaem teraz, co miaa na
myli Annabeth, mwic, e ADHD moe uratowa ycie w walce. Byem cakiem
przytomny, mojej uwadze nie umyka najdrobniejszy szczeg.
Widziaem, jak napinaj si minie Aresa. Mogem zgadywa, z ktrej strony
nadejdzie cios. Rwnoczenie byem wiadomy tego, e Annabeth i Grover znajduj
si jakie dziesi metrw ode mnie, po lewej. Dostrzegem drugi radiowz podjedajcy na sygnale. Zaczyna si zbiera tum gapiw, gwnie ludzie, ktrzy
wczyli si po ulicach z powodu trzsienia ziemi. Wydao mi si, e dostrzegam
wrd nich kilka osb poruszajcych si tym dziwacznym, podobnym do kusa
krokiem satyrw w przebraniu. Gdzieniegdzie pojawiay si te migotliwe ksztaty
duchw, jakby umarli powstali z Hadesu, eby przyglda si walce. Usyszaem
gdzie nad gow szelest skrzastych skrzyde.
Kolejne syreny.
Wszedem gbiej do wody, ale Ares by szybki. Czubek jego ostrza rozdar mj
rkaw i zadrasn mnie w rk.
- Przerwa ogie! - rozleg si gos policjanta przez megafon. - Pocie bro na
ziemi. Ju!
Ogie?
Spojrzaem na bro Aresa: miaem wraenie, e migocze. Czasem wygldaa jak
karabin, czasem jak dwurczny miecz. Nie miaem pojcia, co widzieli w moim rku
ludzie, ale byem pewny, e cokolwiek to byo, nie zwikszao ich sympatii do mnie.
Ares odwrci si, eby zerkn gniewnie na gapiw, co dao mi moment
wytchnienia. Na bulwarze stao ju pi policyjnych wozw, za ktrymi klcza
szereg policjantw z wymierzonymi w nas pistoletami.
- To prywatna sprawa! - rykn Ares. - Wynocie si! Machn rk i po samochodach
przetoczya si fala ognia.
Policjanci ledwie zdyli uskoczy w bezpieczne miejsce, kiedy radiowozy
eksplodoway. Ludzie stojcy za nimi zaczli si rozbiega z krzykiem.
Ares wybuchn miechem.
- A teraz, herosku, wrzucimy ci na grilla.
Ci. Odbiem cicie. Byem na tyle blisko, e mogem uderzy, sprbowaem wic
wywie go w pole fint, ale on odparowa mj cios. Na plecach czuem teraz uderzenia
fal. Ares wszed po kolana do wody, brodzc za mn.
ROZDZIA XXI
WYRWNUJ RACHUNKI
zbudowa sobie pod ziemi wasny Olimp. Mimo nie najlepszych dowiadcze
miaem dla Hadesa spor doz wspczucia. Wygnanie z tego miejsca naprawd
byo niesprawiedliwe. Kady czuby si rozgoryczony.
Wszedem po stopniach na gwny dziedziniec. A stamtd do sali tronowej.
Sala to troch mao powiedziane. Przy tym pomieszczeniu dworzec Grand Central
wyglda jak schowek na szczotki. Potne kolumny podtrzymyway sklepiony strop
ozdobiony ruchomymi gwiazdozbiorami.
Dwanacie tronw mogcych pomieci postacie rozmiarw Hadesa ustawiono w
ksztat litery U, zupenie jak domki w Obozie Herosw. Na znajdujcym si porodku
palenisku trzaska ogie. Trony - z wyjtkiem dwch na samym kocu -byy puste.
Zajty by tylko rodkowy i ten po jego lewej. Nie musiaem zgadywa, kim byli dwaj
bogowie siedzcy na tych tronach, czekajcy a si zbli. Podszedem do nich na
uginajcych si nogach.
Podobnie jak Hades byli w swej potnej ludzkiej postaci, ale patrzc na nich, czuem
rodzaj mrowienia, jakby moje ciao zaczynao pon. Zeus, Krl Bogw, mia na sobie
ciemnogranatowy garnitur w delikatne prki. Siedzia na prostym tronie z platyny.
Mia doskonale utrzyman brod, czarn z ciemnoszarymi pasmami, niczym chmura
gradowa. Jego przystojna twarz bya dumna i pospna, oczy szare jak deszcz. Kiedy
si zbliyem, w powietrzu co trzasno i rozszed si zapach ozonu.
Bg siedzcy obok to jego brat, niewtpliwie, ale ubrany by cakiem inaczej.
Przypomina mi plaowicza z Karaibw. Mia na sobie skrzaste sanday, bermudy w
kolorze khaki oraz wzorzyst koszul z krtkim rkawem, wymalowan w palmy
kokosowe i papugi. Jego skra bya opalona, a donie pokryte szramami jak u starego
rybaka. Wosy mia czarne jak ja, a na twarzy ten sam wyraz zadumy, ktry tyle razy
zyskiwa mi etykietk buntownika. Niemniej jego oczy, w kolorze morskiej zieleni jak
moje, otaczay kurze apki, wiadczce o tym, e czsto si umiecha.
Jego tron przypomina krzeso wdkarza: obrotowe, z siedziskiem z czarnej skry i
uchwytem na wdki. Zamiast wdki mia jednak spiowy trjzb, poyskujcy
zielonym wiatem na ostrzach.
Bogowie nie poruszali si ani nie odzywali, ale w powietrzu wyczuwao si napicie,
jakby wanie przerwali ktni.
Podszedem do morskiego tronu i uklkem u jego stp. Ojcze.
Nie odwayem si podnie wzroku. Serce bio mi jak oszalae. Czuem energi
promieniujc od obu bogw. Gdybym powiedzia jedno niewaciwe sowo,
niewtpliwie spaliby mnie na popi.
Z lewej usyszaem gos Zeusa.
- Nie powiniene najpierw przywita si z panem domu, chopcze?
Czekaem, nie podnoszc gowy.
- Spokojnie, bracie - odezwa si w kocu Posejdon. Jego gos wywoa we mnie
najwczeniejsze wspomnienia: ciep powiat, ktr zapamitaem z niemowlctwa,
wspomnienie dotyku doni tego boga na moim czole. - Chopak okazuje szacunek
ojcu. To bardzo dobry znak.
- A zatem nadal si do niego przyznajesz? - spyta Zeus zowieszczym tonem. Uznajesz to dziecko, ktre spodzie wbrew naszej witej przysidze.
- Przyznaem si do naduycia - odpowiedzia Posejdon. - A teraz chc wysucha
mojego syna.
Naduycie.
Miaem cinite gardo. A wic tym byem? Wybrykiem? Efektem wykroczenia
popenionego przez boga?
- Ju raz go oszczdziem - mrukn z niezadowoleniem Zeus. - Odway si lecie
przez moje krlestwo... pyk! Powinienem by strci go z nieba za t zuchwao.
-I ryzykowa zniszczenie twojego wasnego pioruna piorunw? - spyta spokojnie
Posejdon. - Wysuchamy go, bracie.
Zeus pogdera przez chwil pod nosem.
- Wysucham go - powiedzia w kocu. - A nastpnie podejm decyzj, czy zrzuci
tego chopaka z Olimpu, czy te nie.
- Perseuszu - zwrci si do mnie Posejdon. - Spjrz na mnie.
Spojrzaem i nie byem pewny, co zobaczyem w jego twarzy. Nie byo w niej
wyranego znaku mioci czy aprobaty. adnej zachty. Czuem si tak, jakbym
patrzy w gb oceanu: czasami da si powiedzie, w jakim jest nastroju, ale
zazwyczaj jest nieodgadniony, tajemniczy.
Czuem, e Posejdon naprawd nie wie, co o mnie myle. Nie jest pewny, czy
powinien by dumny z takiego syna jak ja, czy nie. Moe to dziwne, ale odpowiadao
mi, e zachowywa si z tak rezerw. Gdyby usiowa przeprasza, powiedzia mi, e
mnie kocha, albo chocia si umiechn, byaby w tym jaka sztuczno. Jak u tych
ziemskich ojcw, ktrzy wymylaj kiepskie wymwki dla swojej wiecznej
nieobecnoci. Jako to przeyj. Poza tym nie byem jeszcze pewny swoich uczu do
niego.
- Opowiedz wszystko Panu Zeusowi, chopcze - powiedzia do mnie Posejdon. Ca twoj histori.
Opowiedziaem wic Zeusowi o wszystkim, co si wydarzyo. Po czym wycignem
metalow tub, ktra zacza sypa iskrami w obecnoci Krla Bogw, i zoyem j u
jego stp.
Nastpia duga chwila ciszy, przerywana jedynie trzaskami ognia na palenisku.
Zeus otworzy do. Piorun wskoczy mu do rki. Kiedy bg zacisn na nim palce,
metalowe zatyczki rozbysy energi elektryczn i chwil poniej w rku Zeusa
widniaa klasyczna byskawica: duga na sze metrw wcznia z wyginajcej si,
syczcej energii, ktra podnosia mi wosy na gowie.
- Czuj, e chopak mwi prawd - mrukn Zeus. - Ale eby Ares zrobi co
takiego... To nie w jego stylu.
- Jest dumny i porywczy - odpar Posejdon. - To rodzinne.
- Mj panie? - wtrciem si.
- Tak? - odpowiedzieli obaj rwnoczenie.
- Ares nie dziaa na wasn rk. Kto inny... co innego... poddao mu ten pomys.
Opowiedziaem o moich snach i o tym, co poczuem na play, o tym straszliwym
powiewie, ktry zatrzyma na moment wiat i powstrzyma Aresa od zabicia mnie.
- W moich snach - mwiem - ten gos kaza mi przynie piorun do Podziemia. Ares
te wspomnia co o snach. Myl, e zosta wykorzystany tak samo jak ja, eby
wywoa wojn.
- A wic jednak oskarasz Hadesa? - spyta Zeus.
- Nie - odpowiedziaem. - To znaczy, Panie Zeusie, przebywaem w obecnoci
Hadesa. To, co poczuem na play, byo czym innym. To samo czuem wtedy, kiedy
Na dwik tego imienia pociemniao nawet w sali tronowej Olimpu, tak odlegej od
Tartaru. Pomie paleniska za moimi plecami nagle wyda si mniej ciepy ni przed
chwil.
Posejdon chwyci trjzb.
- W Pierwszej Wojnie, Percy, Zeus poci ciao naszego ojca, Kronosa, na tysic
kawakw, tak samo jak wczeniej Kronos swojego ojca, Uranosa. Zeus wrzuci
nastpnie szcztki Kronosa w najgbsz czelu Tartaru. Armia tytanw rozpada
si, a ich grska forteca na Etnie zostaa zniszczona. Tylko e tytani, podobnie jak
bogowie, nie umieraj. Cokolwiek pozostao z Kronosa, yje wci w jaki
przeraajcy sposb, wiadome swego wiecznego cierpienia, wci aknc wadzy.
- Jego ciao si leczy - powiedziaem. - On chce powrci.
Posejdon potrzsn gow.
- Od tysicleci Kronos budzi si co jaki czas. Nawiedza koszmary ludzi, podsuwa
im potworne myli. Budzi niespokojne potwory. Ale sugestia, e mgby powsta z
otchani, to zupenie inna sprawa.
- On tego pragnie, ojcze. Tak wanie powiedzia.
Posejdon milcza przez dusz chwil.
- Pan Zeus zamkn wszelk dyskusj na ten temat. Nie pozwoli wspomina
Kronosa. Twoja misja skoczona, chopcze. To wszystko, co miae do zrobienia.
- Ale... - urwaem. Ktnia nic nie da. Moe wrcz rozgniewa jedynego boga, ktry
mi sprzyja. - Zrobi, jak zechcesz, ojcze.
Na jego ustach pojawi si saby umiech.
- Posuszestwo nie jest twoj mocn stron, prawda?
- Nie... ojcze.
- Chyba jestem temu po czci winny. Morze nie lubi wizw. - Wsta, prezentujc
sw pen posta, i chwyci trjzb. Nastpnie zamigota, skurczy si do rozmiarw
zwykego czowieka, i stan naprzeciwko mnie. - Musisz ju i, dziecko. Ale
powiniene wiedzie, e twoja matka wrcia.
Wpatrywaem si w niego cakowicie oszoomiony.
- Moja mama?
- Doskonale si spisae, Perseuszu. Nie zrozum mnie le. Cokolwiek bdziesz robi,
pamitaj, e naleysz do mnie. Jeste prawdziwym synem Pana Mrz.
Kiedy wracaem na d przez miasto bogw, rozmowy wok mnie cichy. Muzy
przerway koncert. Ludzie, satyrowie i najady zwracali si wszyscy w moim kierunku,
a na ich twarzach malowa si szacunek i wdziczno. Kiedy ich mijaem, przyklkali,
jakbym naprawd by jakim bohaterem.
Pitnacie minut pniej znalazem si na Manhattanie i nadal byem jak
zahipnotyzowany.
Wsiadem w takswk i pojechaem do mieszkania mamy, zadzwoniem do drzwi - i
zobaczyem j, moj liczn mam, pachnc mit i marcepanem. W chwili, gdy mnie
zobaczya, zmczenie i niepokj zniky z jej twarzy.
- Percy! Och, bogom niech bd dziki! Moje dziecko.
Omal mnie nie udusia. Stalimy w przedpokoju, a ona, paczc, gadzia mnie po
wosach.
Przyznam si: ja te miaem wilgotne oczy. I czuem tak ulg na jej widok, e ledwie
si trzymaem na nogach.
Powiedziaa mi, e wanie tego ranka zjawia si w mieszkaniu, co niemal miertelnie
wystraszyo Gabe'a. Nie pamitaa nic od spotkania z Minotaurem i nie moga
uwierzy, kiedy Gabe powiedzia jej, e jestem ciganym przestpc, podrujcym po
caym kraju i rozwalajcym zabytki. Zamartwiaa si przez cay dzie, poniewa nie
znaa najnowszych wiadomoci, jako e Gabe zmusi j do pjcia do pracy.
Powiedzia, e ma do nadrobienia miesiczn pensj i powinna od razu zacz.
Stumiem w sobie gniew i opowiedziaem jej o moich przygodach. Staraem si, eby
opowie brzmiaa jak najmniej przeraajco, ale nie byo to atwe. Wanie
dochodziem do pojedynku z Aresem, kiedy z pokoju rozleg si gos Gabe'a.
- Ej, Sally! Gdzie te steki?
Zamkna oczy.
- Ojczym nie ucieszy si na twj widok, Percy. Mia dzi chyba milion telefonw w
sklepie, wszystkie z Los Angeles... w sprawie jakich prezentw.
- Aha. Jeli o to chodzi...
Bogowie
Olimp
. Pitro600
Nowy Jork
Z
PERCY JACKSON
Powyej grubym czarnym pisakiem, czytelnymi, dorosymi literami dopisano adres
naszego mieszkania z adnotacj ZWROT DO NADAWCY.
Nagle zrozumiaem, o czym mwi Posejdon na Olimpie.
Przesyka. Decyzja.
Cokolwiek bdziesz robi, pamitaj, e naleysz do mnie. Jeste prawdziwym synem Pana
Mrz.
Spojrzaem na mam.
- Mamo, czy chciaaby, eby Gabe znikn?
- To nie takie proste, Percy. Wiesz...
- Mamo, wystarczy, e powiesz. Ten dra ci bije. Chcesz, eby znikn, czy nie?
Zawahaa si, po czym niemal niezauwaalnie kiwna gow.
- Tak, Percy. Chc. I usiuj zebra si na odwag, eby mu o tym powiedzie. Ale ty
nie moesz tego za mnie zrobi. Nie moesz rozwiza mojego problemu.
Spojrzaem na pudeko.
Mogem rozwiza jej problem. Miaem ochot otworzy t paczk, wyrzuci jej
zawarto na stolik pokerowy i pokaza siedzcym dookoa facetom. Zapocztkowa
kolekcj rzeb ogrodowych w naszym wasnym salonie.
- Myl, e wiesz, Percy. Myl, e jeste na tyle do mnie podobny, eby zrozumie.
Jeli moje ycie ma mie jakiekolwiek znaczenie, to musz je przey sama. Nie mog
pozwoli, eby bg zaj si mn... albo moim synem. Musz... sama znale w sobie
odwag. Twoja misja przypomniaa mi o tym.
Wsuchiwalimy si w dochodzce z salonu dwiki pokerowych etonw,
przeklestw i kanau rozrywkowego w tle.
- Zostawi ci pudeko - powiedziaem. - Jeli on kiedykolwiek bdzie chcia ci
skrzywdzi...
Poblada, ale potakna.
- A ty dokd pjdziesz, Percy?
- Na Wzgrze Herosw.
- Na lato... czy na zawsze?
- To zaley.
Spojrzelimy sobie prosto w oczy i wyczuem, e zawarlimy porozumienie.
Zobaczymy, jak bd si rzeczy miay, kiedy skocz si wakacje.
Pocaowaa mnie w czoo.
- Zostaniesz herosem, Percy. Najwikszym ze wszystkich.
Rozejrzaem si po raz ostatni po mojej sypialni. Miaem przeczucie, e nigdy wicej jej
nie zobacz. Nastpnie poszedem razem z mam do drzwi wejciowych.
- Uciekasz, mieciu? - zawoa za mn Gabe. - Nareszcie.
Znw poczuem wtpliwoci. Jak mog odrzuci tak wspania okazj do zemsty? Oto
odchodziem, nie uratowawszy mamy.
- Ej, Sally! - wrzasn Gabe. - Gdzie te steki, co?
W oczach mamy zobaczyem gniewny bysk i pomylaem, e moe jednak
zostawiem j w dobrych rkach. Jej wasnych.
- Zaraz bdzie stek, kochanie - odpowiedziaa. - Z niespodziank.
Popatrzya na mnie i mrugna porozumiewawczo.
Ostatnim obrazem, jaki widziaem zza zamykajcych si drzwi, bya moja mama
wpatrujca si w Gabe'a, jakby rozwaaa, w jakiej pozie bdzie najlepiej wyglda jako
ogrodowy gnom.
Jedynymi osobami nie w humorze podczas tej imprezy bya Clarisse i jej rodzestwo,
ktrych jadowite spojrzenia mwiy, e nie wybacz mi nigdy ponienia ich taty.
Nie przejmowaem si tym.
Nawet powitalna mowa Dionizosa mnie nie zdoowaa.
- Tak, tak, nasz may bachorek nie da si zabi i teraz dodatkowo wbije si w dum.
Wszystkiego najlepszego, a co mi tam. A jeli chodzi o inne ogoszenia, to w najblisz
sobot nie bdzie wycigu kajakw...
Wrciem do domku numer trzy, ale nie czuem si ju taki samotny. Miaem
przyjaci, z ktrymi mogem wiczy w cigu dnia. A noc leaem wsuchany w szum
morza, wiedzc, e gdzie tam jest mj ojciec. Moe jeszcze nie jest pewny
swoich uczu do mnie, moe nawet nie chcia, ebym si urodzi, ale czuwa nade mn.
I jak dotd jest dumny z moich uczynkw.
Jeli chodzi o mam, to dostaa drug szans. Jej list przyszed tydzie po moim
powrocie do obozu. Napisaa, e Gabe znik w tajemniczych okolicznociach -zupenie
jakby zapad si pod ziemi. Zgosia oczywicie zaginicie na policj, ale miaa
dziwne przeczucie, e nigdy go nie znajd.
A przy okazji napomkna, e udao jej si sprzeda swoj pierwsz betonow rzeb
naturalnej wielkoci, zatytuowan Pokerzysta, pewnemu kolekcjonerowi za
porednictwem galerii sztuki w Soho. Dostaa za ni tyle pienidzy, e odoya
pewn sum na nowe mieszkanie i zapacia za pierwszy semestr studiw na
uniwersytecie. Galeria domagaa si wicej dzie, ktre okrelia wielkim krokiem
naprzd w dziedzinie hiperturpistycznego neorealizmu".
Ale nie martw si - napisaa mama - skoczyam z rzebiarstwem i pozbyam si tej
skrzynki z narzdziami, ktr mi zostawie. Czas zaj si pisaniem.
Na samym dole znajdowa si dopisek: PS. Percy, znalazam dobr prywatn szko w
miecie. Zapaciam kaucj, eby zatrzyma dla ciebie miejsce, na wypadek, gdyby
chcia zapisa si do sidmej klasy. Mgby zamieszka w domu. Ale jeli bdziesz
wola zosta na cay rok na Wzgrzu Herosw, zrozumiem to.
Ostronie zoyem list i zostawiem go na szafce nocnej. Czytaem go co wieczr przed
zaniciem, usiujc wymyli, co powinienem jej odpisa.
Czwartego lipca cay obz zgromadzi si na play, eby oglda pokaz ogni
sztucznych zorganizowany przez domek numer dziewi. Dzieci Hefajstosa nie
zadowoliy si jakimi tam zwykymi czerwono- biao- niebieskimi wiatekami.
Zakotwiczyli d niedaleko od brzegu i zaadowali do niej petardy wielkie jak rakiety
balistyczne. Annabeth, ktra ogldaa ju wczeniej ich pokazy, powiedziaa mi, e
wybuchy miay by ustawione w ten sposb, eby stworzy klatki filmu animowanego
na niebie. W wielkim finale mieli si pojawi wysocy na trzydzieci metrw
spartascy hoplici, oy nad oceanem, stoczy bitw i rozpa si na milion kolorw.
Kiedy Annabeth i ja rozkadalimy koc piknikowy, pojawi si Grover, eby si
poegna. By ubrany w swoje zwyke dinsy i podkoszulek oraz teniswki, ale przez
ostatnie tygodnie jakby dojrza - do tego stopnia, e wyglda na licealist. Jego brdka
zgstniaa. Przybra na wadze. Rki urosy mu co najmniej o trzy centymetry, tak e
teraz musia przez cay czas nosi czapeczk, jeli chcia uchodzi za czowieka.
- Wyjedam - powiedzia. - Przyszedem, eby... no wiecie.
Usiowaem cieszy si razem z nim. W kocu niecodziennie jaki satyr dostaje
pozwolenie na rozpoczcie poszukiwa wielkiego boga Pana. Poegnanie jednak nie
byo atwe. Znaem Grovera zaledwie od roku, a mimo to by moim najdawniejszym
kumplem.
planw, uznamy, e albo opucie swj domek, albo poniose okropn mier.
Harpie sprztajce rozpoczynaj prac o zachodzie soca.
Maj uprawnienia do zjadania niezarej estrow anych obozowiczw. Wszelkie
przedmioty osobiste pozostawione w opuszczonym domku zostan spalone w
szczelinie z law.
Miego dnia!
Pan D. (Dionizos)
Dyrektor Obozu, nr 12 w Radzie Olimpijskiej
Kolejny problem z ADHD. Terminy nie istniej, dopki nie stanie si z nimi twarz w
twarz. Lato mino, a ja nadal nie odpowiedziaem mojej mamie ani wadzom obozu w
kwestii planw na nadchodzcy rok. A teraz zostao mi zaledwie kilka godzin na
podjcie decyzji.
Wybr powinien by atwy. Po raz pierwszy miaem okazj przey cay rok z mam
bez Gabe'a. Szans na mieszkanie w domu i wczenie si po miecie w wolnym
czasie. Przypomniao mi si, co Annabeth powiedziaa wieki temu, na pocztku naszej
misji: Prawdziwy wiat jest tam, gdzie s potwory. Dopiero tam przekonujesz si, ile
jeste wart.
Pomylaem o losie, jaki spotka Thali, crk Zeusa. Zastanawiaem si, ile potworw
mnie zaatakuje, kiedy opuszcz Wzgrze Herosw. Jeli zostan w jednym miejscu
przez cay rok szkolny, bez Chejrona i przyjaci spieszcych mi z pomoc, to czy
mama i ja zdoamy przey do nastpnego lata? I to przy zaoeniu, e nie zabij mnie
wczeniej dyktanda i wypracowania na pi akapitw. Postanowiem uda si na aren
i powiczy szermierk.
Teren obozu ju prawie opustosza, ka poyskiwaa w sierpniowym wietle.
Wszyscy obozowicze pakowali si w swoich domkach albo te biegali z miotami i
cierkami, przygotowujc si na kocowy obchd. Argus pomaga kilkorgu dzieciom
Afrodyty dwiga ich walizki od Gucciego i kosmetyczki na wzgrze, skd obozobus
mia zabra ich na lotnisko.
Nie myl o wyjedzie, powiedziaem sobie. Trenuj.
Doszedem do areny szermierczej i zobaczyem, e Luk wpad na ten sam pomys.
Jego torba sportowa leaa na skraju areny. wiczy samotnie, wyywajc si na
manekinach mieczem, ktrego nigdy wczeniej nie widziaem. Musiaa to by
zwyczajna stalowa bro, poniewa bez trudu rozcina gowy kukie i przebija ich
wypchane som torsy. Pomaraczowa koszulka grupowego bya przepocona. Luk
mia tak napity wyraz twarzy, jakby jego ycie byo naprawd w niebezpieczestwie.
Patrzyem zafascynowany, jak wypruwa flaki z kolejnych manekinw, odcina im
rce i nogi i przemienia w sterty somy i zbroi.
Byy to tylko manekiny, ale i tak byem zachwycony umiejtnociami Luke'a. Ten
chopak by niewiarygodny. Zastanawiaem si po raz nie wiem ktry, jak moga mu
si nie powie misja.
W kocu mnie zauway i zatrzyma si w pobrocie.
- Percy.
- Yyy, przepraszam - powiedziaem, nieco speszony. - Ja tylko...
- W porzdku - powiedzia, opuszczajc miecz. - To tylko takie ostatnie wiczenia.
- Te manekiny ju nikogo nie skrzywdz. Luk wzruszy ramionami.
- Co roku stawiamy nowe.
Teraz, kiedy jego miecz by nieruchomy, zauwayem, e jest w nim co dziwnego.
Ostrze byo z dwch metali - po jednej stronie brzowe, po drugiej stalowe.
Luk zauway, e si przygldam.
-
Szersze.
-Tak?
Luke obrci ostrze, ktre zalnio zowrogo w socu.
- Z jednej strony niebiaski spi, z drugiej hartowana stal. Dziaa na miertelnikw i
niemiertelnych.
Pomylaem o czym, co Chejron mi powiedzia, tu zanim wyruszyem na misj: e
herosom nie wolno krzywdzi miertelnikw, chyba e w ostatecznoci.
- Nie wiedziaem, e robi si tak bro.
- Zapewne si nie robi - przytakn Luke. - To jedyny egzemplarz.
Umiechn si do mnie nieznacznie i wsun miecz do pochwy.
- Suchaj, wanie miaem i po ciebie. Co powiesz na to, ebymy przeszli si
jeszcze raz do lasu, poszuka czego, z czym mona by powalczy?
Nie wiem, dlaczego si wahaem. Powinienem czu ulg, e Luke zachowuje si tak po
przyjacielsku. Odkd wrciem z misji, trzyma si nieco na uboczu. Obawiaem si, e
ma do mnie pretensje o to, ile powicano mi uwagi.
- Mylisz, e to dobry pomys? - spytaem. - Znaczy...
- No, chod. - Pogrzeba w torbie i wycign szeciopak coli. - Stawiam.
Wpatrywaem si w col, zastanawiajc si, skd j wytrzasn. W magazynie
obozowym nie byo zwykych mier-telniczych napojw. No i nie dao si ich
przemyci, chyba e si dogadao z jakim satyrem.
Oczywicie magiczne puchary przy kolacji napeniay si, czym si tylko zechciao, ale
i tak to nie smakowao tak samo jak prawdziwa cola prosto z puszki.
Cukier i kofeina. Czuem, e moja wola sabnie.
- Dobra - uznaem. - Czemu nie?
Ruszylimy do lasu, rozgldajc si za jakim potworem, z ktrym mona by
powalczy, ale byo zbyt gorco. Wszystkie potwory, ktre miay choby resztki
rozsdku, z pewnoci oddaway si drzemce w swoich chodnych grotach.
Znalelimy cieniste miejsce nad potokiem, tam, gdzie zamaem wczni Clarisse
podczas mojej pierwszej gry w zdobywanie sztandaru. Siedlimy na wielkim gazie,
pilimy col i przygldalimy si plamom soca midzy drzewami.
- Chciaby by dalej na misji? - spyta po chwili Luke.
- Z potworami atakujcymi mnie na kadym kroku? Chyba zwariowae.
Luke unis brwi.
- Owszem, chciabym - przyznaem. - A ty? Po jego twarzy przemkn cie.
Przywykem ju, e dziewczyny wzdychay, jaki to przystojny jest Luke, ale w tej
chwili wyglda przede wszystkim na bardzo zmczonego i bardzo zagniewanego - i
wcale nie przystojnego. Jasne wosy poszarzay w wietle sonecznym. Pilzna na
twarzy bya jakby gbsza ni zwykle. Wyobraziem go sobie jako starego czowieka.
- Odkd skoczyem czternacie lat, mieszkam bez przerwy na Wzgrzu powiedzia. - Kiedy Thalia... zreszt wiesz. wiczyem, wiczyem i wiczyem.
Nigdy nie byem zwykym nastolatkiem, nigdy nie yem w zwyczajnym wiecie.
Potem dali mi zadanie, a kiedy wrciem, usyszaem co w rodzaju Koniec
wycieczki, miego ycia".
Zgnit swoj puszk i wrzuci j do strumyka, co mnie zaszokowao. Jedno z
pierwszych przykaza, jakich uczy si w Obozie Herosw, brzmi: Nie wolno
mieci". Syszy si to bez przerwy od nimf i najad. Na dodatek one si mszcz.
Wazi czowiek w nocy do ka, a tam tumy stong i masa bota.
- Do diaba z wiecami laurowymi - mwi dalej Luke. - Nie zamierzam skoczy
jako kolejne zakurzone trofeum na strychu Wielkiego Domu.
- Mwisz, jakby zamierza odej. Umiechn si do mnie krzywo.
- No wic, ja odchodz, zgadza si, Percy. Przyprowadziem ci tutaj, eby si
poegna.
Pstrykn palcami. Niewielki pomyk wypali dziur w ziemi pod moimi stopami. Z
dziury wypezo co czarnego i byszczcego, mniej wicej wielkoci mojej doni.
Skorpion.
Signem po dugopis.
- Nie radz - ostrzeg mnie Luke. - Skorpion z otchani potrafi skaka w gr na pi
metrw. Jego kolec jadowy moe przebi twoje ubranie. Umrzesz w cigu minuty.
- Luke, o co... Nagle zrozumiaem.
Zdrady dowiadczysz tego, co ci druhem woa.
- To ty - powiedziaem.
Wsta ze spokojem i strzepn ziemi z dinsw.
Skorpion nie zwraca na niego uwagi. Nie spuszcza czarnych paciorkowatych oczu
ze mnie, poruszajc szczypcami podczas wspinaczki na mj but.
- Duo widziaem na wiecie, Percy - powiedzia Luke. -Nie czue tej wzbierajcej
ciemnoci, potworw, ktre rosn w si? Nie zdae sobie sprawy, jak bez sensu jest
to wszystko? Cae to bohaterstwo - jestemy pionkami bogw. Oni powinni byli
zosta obaleni tysice lat temu, ale trzymaj si niele -dziki nam, dzieciom pkrwi.
Nie wierzyem wasnym uszom.
- Luke... ty mwisz o naszych rodzicach - powiedziaem. Rozemia si.
- Mam ich za to kocha? Ich drogocenna cywilizacja zachodnia" to choroba, Percy.
Ona zabija wiat. Mona to powstrzyma tylko w jeden sposb: zniszczy j
cakowicie i od zera zbudowa co bardziej uczciwego.
- Jeste rwnie szalony jak Ares. Jego oczy zapony.
- Ares jest gupcem. Jeszcze nie zorientowa si, komu naprawd suy. Gdybym
mia czas, Percy, wytumaczybym ci wszystko. Ale obawiam si, e twj czas si
koczy.
Skorpion wpez na nogawk moich dinsw. Musiao istnie jakie wyjcie.
Potrzebowaem tylko czasu do namysu.
- Kronos - powiedziaem. - Oto, komu suysz. Powietrze pochodniao.
- Powiniene by ostroniejszy z imionami - ostrzeg mnie Luke.
- To Kronos kaza ci ukra piorun piorunw i hem mroku. To on przemawia do
ciebie w twoich snach.
Luke zmruy oczy.
- Do ciebie te przemawia, Percy. Trzeba byo sucha uwaniej.
- On robi ci pranie mzgu, Luke.
- Mylisz si. On mi pokaza, e moje talenty si marnuj. Wiesz, e byem na misji
dwa lata temu, Percy? Mj ojciec, Hermes, chcia, ebym ukrad zote jabko z ogrodu
-I tak by si stao, gdyby mia je na nogach, ale ty dae je satyrowi, co nie naleao
do planu. Grover psuje wszystko, czego si dotknie. Zepsu nawet kltw.
Luk spojrza na skorpiona, ktry wpez ju na moje udo.
- Powiniene by zgin w Tartarze, Percy. Ale nie martw si. Zostawi ci z moim
maym przyjacielem, ktry zaatwi to za mnie.
- Thalia oddaa ycie, eby ci ratowa - powiedziaem z zacinitymi zbami. - Tak
si jej odpacasz?
- Nie wspominaj o Thalii! - krzykn. - Bogowie pozwolili jej umrze! To jedna z
rzeczy, za ktre musz zapaci.
- Zostae wykorzystany, Luke. Ty i Ares tak samo. Nie suchaj Kronosa.
- Ja zostaem wykorzystany? - Gos Luke'a brzmia ostro. -Spjrz na siebie. Co zrobi
dla ciebie twj ojciec? Kronos powstanie. Ty jedynie opnie jego plan. Wrzuci
Olimpijczykw do Tartaru i zapdzi ludzi z powrotem do jaski. Zostan najsilniejsi
- jego sudzy.
- Odwoaj tego robala - powiedziaem. - Skoro jeste taki silny, to walcz ze mn.
Luke umiechn si.
- Prny wysiek, Percy. Ja nie jestem Aresem. Nie zapi przynty. Mj pan czeka i
ma dla mnie mnstwo zada.
- Luke...
- egnaj, Percy. Nadchodzi nowy Zoty Wiek. Ty ju nie bdziesz jego czci.
Zamachn si mieczem i znikn w chmurze ciemnoci.
Skorpion skoczy.
Pacnem go rk i odetkaem miecz. Stwr skoczy znw na mnie, a ja rozciem go
na p w powietrzu.
Ju miaem sobie pogratulowa sukcesu, kiedy spojrzaem na moj do. Widniaa na
niej wielka czerwona prga, z ktrej wylewaa si parujca ta ciecz. Skorpion
jednak mnie uksi.
Dudnio mi w uszach. Wzrok mi si zamgli. Woda, pomylaem. Woda mnie kiedy
uleczya.
Saniajc si, pokutykaem w stron strumienia i zanurzyem rk, ale nic si nie
wydarzyo. Jad by zbyt mocny. Robio mi si ciemno przed oczami. Ledwie
trzymaem si na nogach. Luke powiedzia, e bd mia minut ycia. Musiaem
dosta si z powrotem do obozu. Jeli zemdlej w tym miejscu, jaki potwr pore mnie
na obiad. Nikt nigdy si nie dowie, co si stao.
Nogi miaem cikie jak z oowiu. Czoo mi pono. Wlokem si w kierunku obozu i
zobaczyem wychodzce
z drzew nimfy.
- Pomocy - wycharczaem. - Prosz...
Dwie z nich chwyciy mnie pod ramiona i pocigny. Pamitam, e dotarlimy do
polany, syszaem grupowego woajcego o pomoc i centaura dmcego w konch.
Potem bya ju tylko ciemno.
Obudziem si z rurk w ustach. Pyno z niej co, co smakowao jak pynne
ciasteczka czekoladowe. Nektar. Otwarem oczy.
Leaem na ku w Wielkim Domu, a zabandaowana prawa rka wygldaa jak
maczuga. W kcie Argus trzyma wart. Annabeth siedziaa obok mnie, trzymajc
szklank z nektarem i ocierajc mi czoo chusteczk.
- Znw si tu spotykamy - powiedziaem.
- Ty gupku - odpara, informujc mnie tym samym o swojej radoci z tego, e
odzyskaem przytomno. - Bye zielony i wanie robie si szary, kiedy ci
znalelimy. Gdyby nie sztuka lecznicza Chejrona...
- Dobrze ju, dobrze - rozleg si gos Chejrona. - Wytrzymao Percy'ego te zrobia
swoje.
Siedzia w nogach mojego ka w swojej ludzkiej postaci i dlatego wczeniej go nie
zauwayem. Dolna cz jego ciaa bya magicznie wcinita w wzek inwalidzki, a
grna ubrana w marynark i krawat. Umiecha si, ale jego twarz bya blada i
zmczona, tak jak wtedy, kiedy nie spa przez ca noc, poprawiajc klaswki z aciny.
- Jak si czujesz? - spyta.
- Jakby moje wntrznoci zostay zamroone, a nastpnie odgrzane w mikrofalwce.
- Trafny opis, zwaywszy, e miae do czynienia z jadem skorpiona z otchani. A
teraz powiedz mi, jeli dasz rad, co si waciwie stao.
Opowiedziaem mu o wszystkim, przerywajc opowie ykami nektaru.
Przez chwil w pokoju panowaa cisza.
- Nie mog uwierzy, e Luke... - gos Annabeth si zaama. Na jej twarzy gniew
miesza si ze smutkiem. - Tak. Tak, mog w to uwierzy. Niech bogowie go
przekln... Nie by ju sob po tej swojej misji.
- Musimy zawiadomi Olimp - mrukn Chejron. - Jad tam natychmiast.