Você está na página 1de 17

ARTUR SZYNDLER

SAGA O KATANIE
TOM I Z XIII

LABIRYNT MIERCI
CZ I
WYDAWNICTWO PALADYNAT

Rozdzia I Miejsce pierwsze: NARODZINY


Kat An!!! najgoniej jak moga, sykna ciarna orczyca
Kacie! Jeszcze raz sprbujesz mnie podgryza! dodaa uderzajc wielk niczym bochen
chleba pici w swj nabrzmiay brzuch.
Rozumiem, e spaaszowae rodzestwo sama to zrobiam w twoim wieku, ale zera
rodzon matk?
Kolejny kuksaniec przynis widoczn ulg, brzuch lekko zmala i orcztko wewntrz
przestao si porusza.
Wielka orczyca wyprya si i rozejrzaa wok. Potne minie nabrzmiay, uwidoczniajc
zielonkawe yy. Mierzya nieco powyej dwch metrw. Jej oliwkowa skra bya gadka, co wiadczyo
o modym wieku i znaczcym statusie. Biodra miaa przesonite pasem skry ze zwisajcymi duymi
patami futrzanych fragmentw jakiego zwierza, prawdopodobnie bawoa opasa.
Bystre, due i gboko osadzone oczy zwrciy si nerwowo w lewo i w prawo. W tym te
momencie uwidoczni si ich czerwony blask, ktry zajania w pmroku jaskini.
Nic nie przyszo pomylaa orkowa samica. Rada, e nic nie wykorzystao jej chwilowej
saboci i nieuwagi, odwrcia si. Pod stopami lea jeszcze ciepy, cho niekompletny zezwok jej
partnera. Wyranie brakowao wyjedzonych fragmentw ud i krocza.
Musz ci dokoczy, mj mu, bo inaczej ten bachor mnie zere powiedziaa orczyca
w kierunku nieywego partnera.
Bya wyjtkowa jak na sw ras. Wielka, rosa i przebiega. W swym krtkim
dziesicioletnim yciu pochowaa ju kilku mw, cho tylko tego jednego musiaa zje. I do tego nie
daa si zdominowa, jak wikszo jej gupszych rwieniczek. Ich ycie byo nieustannym
zdobywaniem pokarmu i odchowywaniem kolejnych miotw jak zwykle licznego potomstwa. Jej synek
tego ju bya prawie pewna przyjdzie na wiat w chwale jej rodu silniejszy od rwienikw. Zostanie
kim o kim powstan wieczne legendy. O tym te bya przekonana. I w swej matczynej mioci nawet
nie skrzywia si, gdy kolejny ks chopca oderwa co z jej wntrza
Orki z jaski Taran-Tas byy wyjtkowo silne. Liczebno ich populacji wahaa si skokowo
od kilkuset samic do kilkudziesiciu tysicy wojownikw. Takie armie dokonyway inwazji na ssiednie
krainy. Problem w tym, e nie za kadym razem wracay. Zdyscyplinowane legiony elfw, krasnoludw
czy panujcych reptilionw prawie zawsze kady kres powtarzajcym si rednio co dziesi lat
najazdom orkw. I tak byo od wiekw. Przeludnienie w orczych leach i nieustajcy gd ich
mieszkacw zwykle owocoway kolejn wypraw upiecz.
An bo tak zwaa si orczyca postanowia wraz z partnerem i kilkunastoma modymi
parami wyruszy i zaoy nowe lee. W tym celu opucili umiowany gwar swych siedlisk i udali si na
wielotygodniow niebezpieczn wypraw w gb nieznanych pnocnych gr. Z pocztku szo dobrze.
Poruszali si o zmroku, a ich partnerzy byli doskonali w nocnych owach. Zakradali si za gazy, po czym
z orczym wrzaskiem dopadali zaskoczone tym antylopy i goymi rkoma amali im karki. Dostpno
waciwego poywienia po dwch tygodniach zaowocowaa: wszystkie samice byy ju ciarne.
Nic nie zapowiadao kopotw a do odkrycia tej przekltej jaskini. Ju pierwszej nocy
zamkna si od zewntrz. Tam, gdzie powinno by wyjcie, bya lita skaa jakby spoczywaa w tym
miejscu od wiekw. adnych szczelin. Za na przeciwlegym kocu jaskini nagle pojawio si przejcie.
Prowadzio ono do wntrza jakich tajemniczych, prastarych katakumb. Patrzc w gb, wszyscy
w grupie czuli dziwny, zabobonny lk.

Z tego korytarza pochodzia te ich pierwsza zdobycz rosy na sze metrw bazyliszek.
Caa grupa walczya dzielnie. Gad uleg mrowiu ap i pyskw. Zgin, rozszarpujc zaledwie trzech
samcw. Oj, mieli wyerk. Wykorzystujc padlin, ucztowali przez kilka tygodni, liczc na otworzenie
si jaskini. Na szczcie bya woda, mae cieki sczce si z niektrych cian. Najwikszy problem zacz
si, gdy skoczyo si trucho. Grupa postanowia wej w gb jaski do labiryntu. An i jej m zostali
na czatach, gdyby jaskinia otworzya si. Po tygodniu wiedzieli jednak, e ich towarzysze gin. Z minuty
na minut ich orcza wi saba, a w kocu zanika.
An i jej m zrozumieli, e s ju sami. U wszystkich orkw, w tym i ich szlachetnej podrasy
urrukw, istniaa od zawsze wi. Pozwalaa ona na odczuwanie wsplnie emocji, a ju szczeglnie tych
skrajnych. W bitwach przynosia zaskakujce efekty. Moga by wielk zalet, jak i przyczyni si do
wielkich szkd. Gdy wdz zagrzewa do walki, orcze hordy niczym jeden m odczuway uniesienie,
nieskoczon brawur i si. Nie czuli ran ani nie zwracali uwagi na padajcych towarzyszy lub wrogw.
Co innego, gdy szo le. Caa armia potrafia zarazi si przygnbieniem i defetyzmem, a to wywoywao
masowy odwrt i ch ucieczki w samotno. Niejedna orcza armia posza w rozsypk i ucieka z pola
bitwy, w ktrej miaa kilkukrotn przewag lub zapewnione zwycistwo. I nic nie potrafio tego
zmieni
Po dwch tygodniach samotnego oczekiwania z mem na zmian losu, An nie wytrzymaa.
Gron wiedzia, e do tego dojdzie, jednak nie opuci orczycy. Wiedzia, e jego ciao na jaki czas jej
i ich potomstwu zapewni ycie. Postanowi w zwizku z tym nie ryzykowa utraty go w walce
z potworem, ktry na kocu tych jaski poar ich grup.
Nagy cios wikszej, cho o niebo lej zbudowanej samicy zaskoczy go, gdy bra j po raz
ostatni. Drugi cios by ju tylko formalnoci. Wszystko to stao si jednak za pno

Dziecko w brzuchu poruszyo si ponownie. Nagle matka skulia si z blu. Jej ciao
zwiotczao i powoli, z wielkim hukiem runo do tyu na plecy. Do jednej z rk bezwadnie opada na
do Grona.
W tym momencie skra na brzuchu pka i pojawia si szponiasta zielonkawa rczka. Za
moment wynicowaa si druga. Chwil pniej napryy si one i przez otwr wychylia si gwka
orcztka. Jej bezwosa powierzchnia pokryta bya krzepnc posok w kolorze zieleni zmieszanej z rdz.
Umiech zawita na twarzy dziecka. Po chwili jednak przygas, gdy jego wzrok napotka pmartw ju
twarz matki.
Dziecko nagle kaszlno. Z jego spaszczonego noska wyleciay dziwne farfocle. Po chwili
gwka wyprostowaa si i z szerokiego, jak u kadego z orkw pyszczka wyszy pierwsze sylaby.
Kat, an.
Po chwili przemieniy si w jedno sowo: Katan.

Rozdzia III: Miejsce Drugie KASZTEL


To by niesamowity skok. Wyjtkowo szczupa i wysoka dziewczyna spadaa w d. Dugie,
czarne wosy niczym promienie wycigay si ku grze. Smuke rce mocno nad gow trzymay ciao
jakiego mczyzny. Falujce z pdem fragmenty skpego ubioru podkrelay urod nieosigaln dla
ludzkiej dziewczyny.
Lecc, nie zwracaa uwagi, e spada z wysokoci trzeciego pitra, bo taki poziom mia
wewntrzny mur zamku, z ktrego blanek skoczya. Nawet przez moment podczas lotu nie stracia
rwnowagi i pewnie opada na nogi. Na tym jednak jej szczcie si skoczyo. Lewa stopa dziewczyny
niefortunnie nadepna na may kamie i chocia prawa stopa przeja impet upadku, to akrobatce nie
udao si utrzyma w rkach pakunku. W momencie ldowania z hukiem opad na ziemi, wylizgujc
si z rk.
Dziewczyna zakla szpetnie w elfim jzyku i z niezadowolon min dodaa:
Jeli nawet tutaj mi si wyrywasz, rycerzyku, to ju ci nie chc.
karkiem.

Jednak jej wybracowi byo wszystko jedno. Nie y, bezwadnie lec z przetrconym o bruk

Haas zwrci uwag stranikw. Prawie w jednej chwili wychylili si na wewntrzny


dziedziniec i odruchowo wystrzelili z kusz w kierunku rda dwiku.
Elfki ju tam nie byo. Wykorzystujc resztki nocy, jej zwinne ciao przekoziokowao
w kierunku pierwszej osony. Stanowi j wielki szeciokoowy wz bez zaprzgu, ktrego ta
pcienna plandeka dawaa ochron chrapicemu wewntrz krasnoludowi.
Kiedy nastpne bety wbiy si tu obok, w lece bezwadnie ciao, Hannah wanie
wlizgiwaa si do rodka wozu.
Dla obserwujcych zdarzenie bogw akcja przyspieszya. Niewidzialny awatar Asteriusza,
cho bardzo wyczerpany podr przez ostatnie dziewi tysicy lat wstecz, skupi si na krasnoludzie.
Jego wzrok bez przeszkd przenika przez plandek wozu i z umiechem na ustach obserwowa, jak
chrapicy z otwartymi oczami krasnolud momentalnie zdy przystawi elfce do szyi ostrze duego
topora. Niespodziewajca si tego Hannah znieruchomiaa, nie wiedzc zapewne czy ba si gono
chrapicego krasnoluda czy te wykorzysta to na swj sposb.
Tymczasem stojcy obok Gorlam, rwnie niewidzialny jak Asteriusz, skoncentrowa si na
nowym obiekcie bardzo powoli materializujcym si na dziedzicu. Dodatkowo inn jani obserwowa,
jak cz stranikw schodzi z murw i powoli zblia si w kierunku wozu. Ich rce krciy korbkami
napinajcymi kusz. Gdy otoczyli wz, kady z nich mia ju zaoony ponownie bet i wycelowan bro.
Nieznacznie wyrniajcy si insygniami dowdca gwardzistw z przeraeniem obserwowa zmiany
zachodzce na twarzy swego nieywego ksicia. Nie zwraca uwagi nawet na sowa jednego
z podwadnych, ktry powoli odchylajc plandek z wejcia do wozu, stara si zajrze do rodka.
Asteriusza zaskoczya szybko dziaania i dziwna ni porozumienia, ktra momentalnie
zmienia sytuacj wewntrz wozu. Nim jeszcze pierwszy z gwardzistw zajrza do rodka, krasnolud
zdy jednym ruchem przewrci elfk pod siebie. Prawdopodobnie za jej intuicyjn zgod, wpasowa
si midzy rozchylone nogi dziewczyny, stwarzajc niedwuznaczn sytuacj. W chwili, gdy twarz i ostrze
betu wsuny si do namiotu, krasnolud z min maksymalnej pogardy odwrci gow do gwardzisty
i zakl:

Na rumsztyk siekanego smoka i pust beczk wina! Nie ma wikszej dozgonnej urazy, jak
przerwanie krasnoludowi tego, co robi najrzadziej! po czym rykn: Wyrywaj std, karowaty ptaku,
albo ci czach w plasterki pokroj!!!
Pechowego gwardzist tak speszyy sowa Sawa, e nawet nie zauway, i przed chwil
krasnolud chrapa, a dodatkowo o dobre p metra by niszy od niego. Zreszt nie tylko on na to nie
zwrci uwagi. Pozostaych prawie trzydziestu gwardzistw nie zrobio tego z zupenie innego powodu.
Ryknicie Sawa zbiego si z gonym plaskiem otwieranego portalu
Teraz obydwaj bogowie w swej nieskazitelnej niewidzialnoci przygldali si temu
z nieskrywanym zaciekawieniem. Ich wzrok spocz na przejciu midzy planami egzystencji o ksztacie
szerokiej, pionowo ustawionej elipsy. Jej krawdzie wyglday jak zielone brzegi wodospadu, ktrymi
przestrze z tego wiata wpadaa do przeroczystego lustra. Przez nie wida byo inne niebo,
niespotykan na Ochrii ziele oraz wanie przechodzcych przez portal konnych jedcw w czarnych
pytowych zbrojach Z gowami wy zamiast hemw.
Asteriusz przypomnia sobie wszystko, co potrzebowa wiedzie o serpentach. Zaczerpnit
ze swej boskiej studni mdroci wiedz telepatycznie przekazywa Gorlamowi.
Mamy tu do czynienia z serpentami, z ras charakterystyczn dla Archipelagu
Wschodniego tego wiata. Tors ludzki, ale gowa i umys gadzi. Rasa wielce kastowa. Te ostatnie
rozrnia si po gowach kobry, mii czy innego wa. Wyjtkowo uzdolnieni czarnoksinicy i czarni
rycerze Z reguy. Tu raczej ci drudzy. Bdziesz mia okazj si wykaza. Ja zajm si awatarem boga,
ktry stoi za nimi.
Nim resztki wiedzy przepyny telepatycznie midzy bogami, cz serpencich jedcw
kusem przenikna ju przez portal. Podkowy ich koni w jaki magiczny sposb po przekroczeniu
bariery wiatw pdziy w powietrzu, jakby opierajc si na nim. Rycerze, nastawiwszy na sztorc swe
krtkie lance, rozjedali si po dziedzicu. Kady w kierunku innego gwardzisty i to bez wzgldu na to,
czy ten sta na murach, czy na dole.
Gdy ostatni czarnogrzywy rumak z plaskiem przekroczy lustro portalu, w jego wntrzu
pojawi si awatar Seta. W odrnieniu od ludzkich, odzianych w togi postaci Asteriusza i Gorlama, ten
wyglda jak wielka gigantyczna kobra z rozpostartym kapturem o ciele grubym jak pie dbu. Sprone
do ataku ciao pokryway due zote uski, zachodzce na siebie kocwkami. Nadnaturalno istoty
podkrelay dziwne hieroglify lub runy, ktrych krwista czerwie krya nadprzyrodzone tajemnice.
Pionowa postawa kobry, jej bezruch i przenikliwe spojrzenie skierowane na awatarw jednoznacznie
wskazyway, e wie o ich obecnoci. Moe nawet wzrok kobry przenikn ich niewidzialn zason.
Cho portal uniemoliwia telepatyczny kontakt, Asteriusz przewidzia, e wyrok ju zosta
wydany. Gdy czarni rycerze zbliyli si do swych ofiar, nastpia likwidacja zaskoczonych
i zdezorientowanych brakiem rozkazw gwardzistw. Ci zamiast reagowa na napastnikw
z przeraeniem obserwowali swoich kolegw i w ostatniej chwili odkrywali, e gin w ten sam sposb.
Na szyi kadego z ponad trzydziestu kilku opancerzonych stranikw oraz ponad stu innych aktualnie
picych wewntrz twierdzy pojawia si czarna kobra. Jej dolne sploty natychmiast dusiy szyj.
Wznoszcy si w pionie od tyu w rozpociera paszcz. Chwil pniej nastpowa byskawiczny atak
na nieosonit twarz ofiary. Dugie jadowe ky przebijay si przez usta, wbijay w gardo i wstrzykiway
jeden z najbardziej perfidnie zabijajcych jadw. Oczy gwardzistw, zasonite kapturem kobry nie byy
w stanie zauway, e ich garda rozpuszczaj si w magicznej czerni. Zreszt zatrzymane trucizn serca
i poraone ni umysy nie potrafiy utrzyma w pionie konajcych cia. Z niektrych osuwajcych si na
ziemi zwok odpadaa gowa, gdy w szyi, przeartej magiczn czerni trucizny, zabrako ciaa.
Po tym jak jedna z gw, mocno krwawic, chyba przypadkiem powoli podtoczya si pod
nogi Gorlama, nawet on nie wytrzyma.
Nie zdajc sobie sprawy, e mgby tym wywoa wojn bogw, w kilka sekund skupi si na
stworzonej przez siebie do takich celw przemianie. Ulubionej przemianie. Przybra wizerunek rycerza
w zotej zbroi, a potem
Przed kadym serpencim rycerzem, bez wzgldu na to, na jakiej wysokoci aktualnie jego ko
stpa po powietrzu, pojawi si olbrzymi rycerz. Odziany rwnie w zot, pen pytow zbroj,
dzierc srebrny miecz i zasaniajc si picioktn tarcz, bezgonie przemwi do swej ofiary.
W umysach czarnych rycerzy sformuowaa si sekwencja:

W imi Gorlama Walecznego, osdzam ci sdem boym za ewidentne zo, ktre czynem
swym sprowadzie. Przeyj ten cios, a bdzie ci odpuszczone.
Nim przemino znaczenie ostatniego sowa, nastpowa cios. Jego sia zwielokrotniaa si
z kad mikrosekund opadania ostrza. Gdy miecz dociera do czarnej zbroi, nastpowa trzask, po czym
ostrze przecinao j jak papier. Nie zatrzymujc si na kociach szo dalej. Przebijajc si przez pancerz
z drugiej strony ciaa, wchodzio w kark wierzchowca. Jego te przedzielao na dwie czci. aden
z serpentw nie mia najmniejszych szans na przeycie. Byli tylko miertelnikami, ktrych ciaa
i pancerze nie mogy oprze si boskim mocom.
Przez chwil wygldao na to, e kada para jedziec-wierzchowiec rozpada si na cztery
czci. Jednak tylko powki rycerzy, tryskajc fontannami karmazynowej krwi z metalicznym trzaskiem
spady na wybrukowany dziedziniec. Ich konie w trakcie krtkotrwaej agonii zamieniay si w czarny
py, ktry szybko rozwiewa si w powietrzu.
Cho tu po wyroku zoci rycerze rozpywali si w nico, to gigantyczna kobra lekko cofna
si, odsuwajc od portalu. Jej buczuczna poza jakby nieznacznie zagodniaa. By moe awatar Seta
uwiadomi sobie, e ma przed sob dwch innych bogw, i to pod postaci ich pierwszych awatarw.
A jeden z nich by wyranie rozgniewany.
Ostatni bysk oczu kobry i portal znikn. Przesta istnie, jakby nigdy tam nic nie byo. Wraz
z nim jednak znikn cay zamek. Jedynie centralna cz nadal pokrytego licznymi trupami dziedzica
ostaa si na miejscu. Stojcym na rodku niewidzialnym awatarom horyzont zasania ju tylko kupiecki
wz. Ten sam, w ktrym schronia si elfka.
Saw i Hannah z przeraeniem przygldali si temu zza nieznacznie uchylonej kotary.
Doskonale widzieli wszystko. Moment pojawienia si czarnych rycerzy czy z cakiem bliska okrutn
mier gwardzisty, ktry dosownie przed chwil zaglda do nich. Nawet fragment egzekucji nie uszed
ich uwadze. Ale zniknicie caego zamku?
Oboje szybko domylili si wielkiej ingerencji czego nadprzyrodzonego. Wzrok Sawa
powoli i metodycznie bada trupy. Hannah odwrotnie. Jej bystre zielone oczy strzelay spojrzeniami
wok pobojowiska. Para w jednej chwili nieoczekiwanie znalaza to, czego szukaa.
Asteriusz zrobi krok w kierunku pierwszej ofiary porwanego ksicia. Podobnie jak Gorlam,
w postaci pierwszego awatara by ponad dwa razy wikszy od czowieka. Ten krok wystarczy, by sign
rk martwego ciaa.
Modszy bg te to zauway. W miejscu, gdzie stopa Asteriusza oderwaa si od ziemi
ukazaa si fosforyzujca biel picioramienna gwiazdka.
No to mamy problem bezgonie zacz Gorlam. Po chwili doda:
Czy zawsze zostawiasz w miejscu, gdzie dotykasz ziemi biae gwiazdki widoczne dla
wszystkich? Nasi pobliscy miertelnicy chyba si domylili, e to ty.
Nie min si z prawd. Przypuszczalnie obszerna wiedza krasnoludzka Sawa lub jego
niemaa kupiecka intuicja pozwoliy skojarzy fakty. Jego natychmiastowy odruch padnicia na twarz,
cho nadal znajdowa si w wozie, by tego potwierdzeniem. Nawet elfka intuicyjnie zrobia to samo.
Tylko jeden z bogw Ochrii, stpajc po ziemi zostawia biae gwiazdki, wiecce jeszcze nawet przez
rok. A podobnie modlitwy kapanw potrafi utrzyma ich jasno w nieskoczono. Zreszt wiele
wity i ich otarzy powstao w takich witych miejscach, a raczej wok nich
Nie mgby stpa w powietrzu, aby nie odciska tych wiccych gwiazdek? Niedugo
wszyscy twoi wyznawcy tu cign. A za tydzie postawi tu wityni. Podobnie mielimy by
incognito? spyta Bg Rycerstwa.
Zawsze robi to, co dla mnie charakterystyczne. Ty postpujesz tak samo. Czy swoich
piknych zotych rycerzy przemieniby w kobietki?
Gorlam wzdrygn si przez moment przemkna mu przez myl wizja, e czcz go pod
postaci kobiety.
W porzdku, wygrae. Jak zawsze. Ale chocia nie mczmy tych tutaj i przedstawmy si im.
A mylisz, e to przeyj? umiechn si Asteriusz.

Jednoczenie bogowie, zrzucajc sw doskona niewidzialno, maleli do rozmiarw


miertelnikw. Zerkajcej spod oka elfce przez moment udao si zobaczy ich w penym majestacie.
Uderzyo w ni to jak grom z jasnego nieba. Jej zmysy przenikno intensywne, kojce wiato, bijce
z postaci brodatego, cho ysego starca, ktry mimo sdziwego wieku zachowa ciao kulturysty. Nawet
nie zwrcia uwagi na rycerza w zotej zbroi z charakterystycznymi, krtkimi wosami stojcymi niczym
wojska w idealnym szyku. Bez skazy.
Serduszko dziewczyny przeszya fala boskiego majestatu. W jednej chwili wiatopogld
bezwzgldnej, lecz na szczcie nie okrutnej zabjczyni zmieni si. Dusz wypenia kontrastujca
z dotychczasow profesj dobro. Bezgraniczna dobro. Niezamierzon moc aury wielkiego boga
jakakolwiek neutralno wzgldem za czy dobra wyparowaa. Niczym u paladyna, jej dotychczasow
prawo uzupenio wykiekowane wanie ewidentne dobro.
Gdy obaj bogowie zmienili si w miertelnikw, oczom elfki, a po chrzkniciu Asteriusza
take i oczom Sawa, ukazali si dwaj odziani w biae togi wdrowcy.
Jeden z nich, wiekowy starzec o ciele doskonaego atlety, emanowa mdroci i dobroci.
Spogldajc duej w jego due bkitne oczy, miao si uczucie lotu w kosmos ku gwiazdom. Przy
braku koncentracji mona byo si w tym zatraci i odlecie w podr bez granic. Twarz ludzkiej postaci
boga wyraaa te przekonanie, e wie on, co wydarzy si za moment.
Posta modszego emanowaa niezomnoci. Ruchy mia stanowcze, cho spryste.
Uoenie jego togi byo te icie wojskowe. Przypominaa bardziej mundur wyjty wanie na parad ni
luno zaoon szat ssiada. Moda twarz emanowaa optymizmem i ciepem umiechu.
Wprowadzenie zacz wanie on:
Jestem Gorlam, a to mj przyjaciel Asteriusz Wielki. Jestemy, jak ju zauwaylicie, pod
postaci naszych pierwszych awatarw. W tym wiecie istnieje co lub kto, co ma dla nas wyjtkowe
znaczenie.
Przerw w monologu wykorzysta Asteriusz:
Wiem, e nic nie wiecie, co mogoby nam pomc, ale wiem te, e zbliycie si do tego.
Z tego powodu bdziemy wam towarzyszy przez pewien czas. Jakie pytania?
Krasnoludzka odporno, a moe kupiecki trening pozwoli przeama oniemielenie Sawowi.
Czy czy chodzi o Kryszta Czasu?
Nie mielimy tego na myli szybko wtrci Gorlam. Nie pojawilimy si na tej
planecie, by szuka Krysztau Czasu. O utrzymanie jego musielibymy walczy do koca wiata
z nieskoczonymi legionami demonw lub diabw, z caymi panteonami bogw i to graniczn moc
Krysztau Czasu, ale nawet dla Boga Wojen, Bitew czy Chwalebnych czynw jest to po stokro za duo.
Ale, ale to nie do pojcia. Kada istota poda tego. Moc, ktr daje, pozwala by
silniejszym od boga. A w rkach potnego bstwa daje to wadz niewyobraaln prawie
wykrzykujc z podania szybko wysowi si krasnolud.
Przybylimy tu w sprawie, z powodu ktrej Ochria moe by starta z tego wiata
i wyczyszczona z wszelkich form egzystencji. Z powodu ktrej nieskoczona liczba bogw zastanawia
si nad czym, co nigdy by im nie przyszo do gowy. Nad niechybn, nieodwoaln i nieodleg w czasie
zagad. Zagad, z ktr wie si unicestwienie ich planw, wiatw, form egzystencji wraz
z nieskoczon iloci istnie i ich dusz. Taki may niebiaski horror.
Po krtkiej chwili ciszy, jak zwykle telepatycznie przekazujc sowa obecnym, doda:
Kryszta Czasu mgby pozwoli podbi kilka wiatw egzystencji lub nawet wyludni
z diabw pieko. Ale moe on nie da wystarczajcej mocy, by ocali wszystkich bogw przed
zagroeniem, ktre wanie zaistniao Zmieniajc wyraz twarzy na bardziej radosny doda:
Zajmijmy si jednak czym milszym i przywrmy do ycia lecego tu pechowca. Zobaczycie, e
bdzie to ciekawe dowiadczenie.
Sdziwa rka Asteriusza powoli powdrowaa w kierunku zwok wadcy nieistniejcego ju
zamku. Z rozpostartej doni na odlegoci p metra rozesza si powiata w ksztacie niebiaskiej biaej
gwiazdy. Powikszajc si, otoczya ona skrcone ciao. Nastpnie z gonym melodyjnym planiciem

wchona si w nie, z lekkim chrzstem prostujc czonki i kark. W miejscu, gdzie zamiast twarzy
znajdowaa si ciemna pustka, zesza ciemno i pojawiy si oznaki ycia.
Wsta, tan Adalbercie. Odebrane jest ci przywrcone z powag pierwszy raz na gos
powiedzia Asteriusz.
Na ten dwik elfka zrobia lekki krok w ty, a na jej licznej buce pojawi si szczery
rumieniec wstydu. Szeroko otwartymi oczyma spojrzaa z lkiem w kierunku bogw.
Jakby za magiczn moc sw ksi, z pocztku niepewnie opierajc si o ziemi, wsta. Na
koniec wyprostowa lekko gow i rozejrza si wkoo. Gdy jego myli pojy to, co wzrok spostrzeg,
nastpia drastyczna zmiana na twarzy mczyzny. Z wyniosej pozy znikno dostojestwo zastpione
rozpacz. Oczy wdroway od jednego do drugiego ciaa gwardzistw, z kadym spojrzeniem potgujc
przeraenie i co jeszcze. Podnoszc do piskliwy gos, zacz krzycze:
Tom, Edar, Maran, Wyrm, Larin i wy wszyscy moi gwardzici, ktrzy tu leycie
zawiodem waaas. Mooojaaaa wina, ecie tu padli. Mj ukad z kapanami Seta was zabi. Wybaczcie
Nim skoczy, rwnoczenie w tym samym momencie wydarzyy si dwie rzeczy.
Z zamknitymi z rozpaczy oczyma szybkim ruchem ksi wyrwa niewidoczny pod
ubraniem zakrzywiony sztylet i byskawicznie wbi sobie go po rkoje w serce.
W tych samych chwilach jego zamek pojawi si z powrotem na miejscu. A poza
wzburzeniem drobnego pyu sprawia wraenie, jakby nigdy nie znikn.
Gdy pechowy ksi, konajc upada na bruk dziedzica, zdy tylko dostrzec, e jego
zamek ponownie zaczyna powoli znika. Ostatecznie te przesta istnie w tym miejscu i czasie, gdy trzy
sekundy pniej dusza ksicia Adalberta pka.
Onnnnn jessssst mmmmmj. Zza plecw bogw rozszed si sykliwy dwik.
Illllle rrazzzzzy zzzzzamierzacie go wsssssskrzesza?
A moe z pidziesit z humorem wtrci Gorlam.
A moe przez wieczno doda Asteriusz.
Mmmmmia zzzzze mmnn uuuuukad wysycza awatar Seta.
A tak w ogle, to witaj, nasz nowy gospodarzu zacz Asteriusz. Tak, przyznaj ci racj,
e miae ciekawy ukad, cho jak zwykle bezwzgldnie go wykorzystae. Pechowiec nie wiedzia, e
przypadkowe zejcie z tego wiata wypeni umow. Musia by bardzo gupi albo ty masz wspaniaych
kapanw, e zgodzi si na wadz i bogactwo za taki ukad, w ktrym wszystko traci na twoj rzecz
w momencie swojej mierci.
A wic ju go nie wskrzesimy? spyta Gorlam.
Nie znosz samobjcw tak jak ty i trac oni ca moj ask w momencie, gdy zaczynaj
myle o tym, a poza tym, jak wiesz, ich dusze w wikszoci trafiaj w rce demonw, gdzie nie zaznaj
spokoju, dopki nie pkn.
Ja te garrrrrdz nimmmmmi. Ssssspotkamy si nnnnniebawemmmmm.
Chwil pniej bogowie odczuli, e niewidzialny awatar Seta zdematerializowa si
i przenis do swych ulubionych otchani.
Przejci tym, co syszeli, Saw i Hannah pytajco spojrzeli na awatarw.
Jak zwykle z humorem Gorlam rzek:
Dzi my idziemy za wami. Niech miertelni prowadz bogw.
Z rwnym humorem odpowiedzia Saw:
O, ebycie tylko nie skoczyli w krasnoludzkiej karczmie pod stoem

Rozdzia IV Miejsce trzecie: KRG DRUIDW


Wok szalaa burza. Serie byskawic w jednej chwili ukazyway si na tle niszych szczytw
otaczajcych miasteczko. Dalekie, niebotycznie wyniose gry pojawiay si, gdy niebo rozwietlay
najpotniejsze z byskawic. Ponce gdzieniegdzie na niskich zboczach drzewa lub fragmenty lasu
znamionoway co nienaturalnego. Wewntrz kotliny nie spada jeszcze adna kropla.
Zapomniaem, zapomniaem, zapomniaem rozlega si rozpaczliwy wrzask biegncego
przez wymare miasteczko kapana. Brzowe jednolite szaty i niewidoczny dla oka symbol boga
trzymany mocno lew doni uniemoliwiay jakkolwiek identyfikacj jego religii.
Zapomniaem, zapomniaem krzycza kapan biegnc gwnymi uliczkami w kierunku
obrzey miasta i zalesionych zboczy. Jego oblenie tuste ciao, podskakujcy brzuch i koyszcy si na
boki drugi podbrdek utrudniay bieg. W jaki niewyjaniony sposb wkada on wszystkie swoje siy
zarwno w szybko biegu, jak i w moc gosu. Wielkie i czste krople potu spywajce z ysej czaszki
zaleway usta, gdy kolejne razy krzycza zapomniaem. Jego szaleczego biegu i nieustajcego
zapomniaem nie spowalniay ostre krzewy porastajce zbocza gr ani gsty las, do ktrego wbieg.
Potne cielsko spoconego tuciocha niczym gaz taranowao zarola i mniejsze drzewka.
Po kilkunastu minutach przedzierania si w karkoomnym biegu przez gsty las, spanikowany
kapan znalaz si na skraju przepiknego gaju. Nie by to jego cel. Prawdopodobnie w swym szalestwie
biegby dalej w sin dal i woa swoje zapomniaem, zapomniaem, gdyby nie grupa stojcych w krgu na
drodze dwudziestu brodatych starcw w biaych i zielonych szatach. Nie stali oni tu bezcelowo. Kady
z nich z rkoma zaoonymi na piersi wyjtkowo uwanie obserwowa kilkudziesiciu zbrojnych,
zgromadzonych po drugiej stronie polany. Ci z kolei z rwnie du uwag przygldali si szermierczym
popisom jednego z ich grona. On za, skupiony, w piknym stylu demonstrowa kunsztownie
ornamentowanym mieczem seri zamaszystych ci.
Nim doszo do staranowania druidw przez pdzcego klech, jeden z nich gwatownie
odwrci si. W jednym rku trzyma wielk, skat, bia lask, ale drug doni schwyci kapana za
szaty na piersi. Czy to z powodu prdkoci, czy zadziwiajcej siy starca, podnis on biegncego do
gry. Ten odruchowo w powietrzu nadal przebiera nogami, jakby wci pdzi.
Z ust zrozpaczonego i zapakanego kapana po raz ostatni wydoby si krzyk:
Zapominaem, zapomniaem Ci
Wyjtkowa sia tego gosu zaguszya wszystko i przesza niczym potny grzmot przez gaj.
To ona wanie zrobia co, co miertelnie przerazio druidw i zmrozio krew w yach zbrojnych, ktrzy
obserwowali wiczcego rycerza. On za, wybity z koncentracji, nie utrzyma w rku swego ora. Jego
pokryty magicznymi runami miecz wylizn si z doni podczas kolejnego zamachu. Kontynuujc
niedokoczony cios, poszybowa dugim ukiem akurat w kierunku rodka gaju. Opadajc na ziemi,
przeci na p ma sadzonk drzewka. Drzewka, z ktrego miao wyrosn najwitsze dla druidw
Pradrzewo. Drzewka, ktre jako Drzewo Rwnowagi przez nastpne tysice lat miao chroni Archipelag
Centralny.
Burza mina jak noem uci, a na planecie Ochrii wanie zostaa zachwiana rwnowaga
i to najpowaniej, jak to tylko moliwe.

Rozdzia V Miejsce trzecie: KONSEKWENCJE


Mody tan Arkadianie, przygotuj swoich i stacie do bitwy. Ostre sowa przywdcy
druidw wyrway pechowego rycerza z odrtwienia.
Feralny rycerz, z pocztku wolnym i ostronym krokiem zacz zblia si do miecza. Gdy go
podnis pozostaych dziewitnastu rycerzy bezwiednie wycigno swoje ostrza z pochew. Chwil potem
wszyscy z nich zakadali bd poprawiali wielkie rycerskie tarcze na lewym ramieniu. Dwik
ocierajcego si metalu stanowczo nie pasowa teraz do otaczajcej gaj ciszy.
Druidzi te nie prnowali. Modsi z nich, cho rwnie brodaci i odziani, okrgiem otoczyli
swych przywdcw. Skate kostury schwycili oburcz, kierujc ich koce w stron grupy rycerzy.
Bezgone hasa w krtkim czasie uaktywniay zaklcia w magicznych drzewcach. Powoli kady kostur
zaczyna wieci zielonym lub tym wiatem. Tylko artefakt gwnego hierofanty, stojcego wewntrz
krgu rozjani si na karmazynowo.
Gruby kapan, opuszczony wanie na ziemi, z panik zacz zerka na obydwie grupy.
Tworzcy krg druidzi i dopasowujcy jeszcze tylko hemy rycerze jakby na co czekali. Przeraona
twarz kapana, ktry zapomnia imienia swego boga, zacza si dodatkowo mocniej poci. Mae, lekko
skone oczka ledwo widoczne pord fad tuszczu jakby rozszerzyy si.
Na mio do mojego zapomnianego boga! Chyba si nawzajem nie pozarzynacie? zdy
powiedzie.
W tym samym momencie jeszcze przed chwil czyste popoudniowe niebo nad gowami
rycerzy rozwaro si z ogromnym hukiem. Kapan zauway, e usta kadego z druidw od pewnego
czasu poruszay si. Zaskoczeni i chyba oguszeni rycerze zdyli tylko spojrze w gr. Odruchowo
przyklkajc, jednoczenie szybkim ruchem unieli cikie tarcze nad gowy, zasaniajc si nimi.
Nastpnym wydarzeniom towarzyszy rozdzierajcy zmysy huk. Jego wibracje przez
moment wprawiy w drenie zbrojnych. Nad ich gowami rozwara si pionowo przestrze. Z otwartych
wrt wylao si pieko i to niemal dosownie.
Powstae na prawie kilkanacie metrw przejcie midzy wymiarami ukazao obcy pustynnoskalny wiat. Wzbudzajce trwog, czerwono-czarne niebo, podkrelao cienisty krajobraz tawego
pustkowia. Z pknicia w przestrzeni wyskakiway demony. Dwumetrowe, wielorkie humanoidy na
zakoczonych szponami nogach za wszelk cen staray si przepchn do otwartego portalu. Ich
czerwone, wygldajce na olizge ciaa, pokryte kostropat skr ocieray si w toku o siebie. Rnej
dugoci ramiona zakoczone dugimi szponami lub dzierce krtkie trjzby o spiowym kolorze
unosiy si do gry, nie znajdujc miejsca midzy stoczonymi ciaami. Tylko yse gowy, ktrych
wykrzywione twarze co wrzeszczay, przypominay cokolwiek z czowieka. A po horyzont wida byo
morze nadcigajcych onierzy demonicznego legionu.
Ju w chwili otwarcia szczeliny midzy wiatami kilkanacie demonw wypado, spadajc na
tarcze zasaniajcych si rycerzy. Wypadoby ich duo wicej, gdyby nie ogromny demon prbujcy
przepchn si przez troch za mae dla niego przejcie. Mimo e by kilkakrotnie wikszy od swoich
pobratymcw, to sama jego szeroko dwunastu ramion prawie cakowicie wypeniaa przestrze wrt.
Z twarzy kapana odpyna krew. W jednej chwili z pulchnego lica znikny kolory, poza
biel. Spowijajce ciao przeraenie nie zatrzymywao tylko ruchu rozbieganych oczu, ktre nadzwyczaj
szybko zerkay na przemian w trzy miejsca.

Obserwujc druidw kapan zauway, e zosta nadany sygna do zamknicia wrt, gdy tylko
Arcydemon wydostanie si z przejcia. Potem krtkie spojrzenie w gr potwierdzio jego
przypuszczenie, poniewa wielkiemu demonowi brakowao ju tylko kilku sekund, by si uwolni. Za to
cakowicie zaskoczya go sytuacja w trzecim miejscu, wrd rycerzy. Spadajce z gry demony
prboway usta na tarczach, ramionach lub hemach zbrojnych. Ale jaka sia odpychajc je, nie
pozwalaa im na to. Wyranie byo wida, e ich szpony musz przebi nie tylko zbroje, ale i dziwne
niewidzialne aury, w ktre musieli by spowici rycerze.
Widok ten uspokoi i wzmocni serce kapana. Z jeszcze odrtwiaych ust wymkno si:
A niech to paladyni!
Dziaania wymienionych potwierdziy osd kleryka. Zamaszyste cicia z atwoci przecinay
na p lub w poprzek balansujce i ledwo utrzymujce rwnowag mniejsze demony. Dodatkowo, aden
z nich nie wykazywa paraliujcego odrtwienia, ktre spowio kapana i z pewnoci wikszo
druidw. Walka z pierwsz fal demonw zdya si skoczy nim zacza si na dobre. Wikszo
paladynw bya ju tylko zabrudzona kilkunastoma pustymi powokami ciaa, ktre pozostay po
martwych wrogach. Kapan przypomnia sobie, e demony praktycznie umrze mog tylko w swych
rodzimych wiatach. Dodatkowo brak powoki cielesnej na wiele lat kompletnie deklasuje kadego z nich
w ich dziwnej hierarchii.
Arcydemon Amonhar Pan i Wadca legendarnego 667 Legionu zdy si wydosta. Jego
te lepia szybko oceniy sytuacj. Usatysfakcjonowany przenikniciem do tego wiata, pozwoli sobie
na skok w miejsce, gdzie jeszcze niedawno znajdowao si przeklte drzewko. Stabilizowao ono ten plan
egzystencji, uniemoliwiajc przedostanie si na jemu podobnym. Teraz gdy wrota si otwary musia
tylko odpowiednio szybko zapobiec ich zamkniciu. Milionowej hordzie wystarczyoby zaledwie
kilkanacie minut, by przela si do Ochrii i rozpocz inwazj na skal caego globu. Jednak nagle co
go zabolao.
Tan Arkadian ci raz po raz. Dziwna moc wypeniaa jego rami. Zdawa sobie spraw, e
gigantyczny demon nie zauway go. Prawdopodobnie w swej pysze przeoczy pojedynczego wojownika,
skupiajc si na reszcie paladynw lub druidach. Modzian wiedzia, e ma tylko chwil, nim demon go
zabije. Musia zrobi wszystko, co w jego mocy, by pki bya szansa, maksymalnie naprawi swj bd
sprzed minuty. Przecie wszystko to wydarzyo si przez niego
Kapan zacz inkantacj. Nie pamita nawet jej nazwy. Kierowaa nim zwyka intuicja. By
niewiadomy, e ogromna moc wypywa z jego zamknitego w doni amuletu-symbolu. Zdawa sobie
jednak spraw, e musi to robi. Nie mia wyboru. Bezwiednie i czysto jego usta wypowiedziay potne
zaklcie, kierujc je ku pechowemu paladynowi. Gdy skoczy, byo ju po wszystkim.
Tan Arkadian nie wierzy swoim oczom i czynom. Spotgowane jakby dziwn, dodatkow
moc ciosy przechodziy przez arcydemona jak przez maso. Fakt, e zada ich sporo, ale efekt by wprost
niewiarygodny. Pan legionu wanie pad martwy. Z jego ciaa powoli pozostawaa jedynie cieniutka
skrna powoka. Co paladynowi musiao pomc, gdy nawet jego wity Miecz Ewidentnego Dobra nie
mia takiej mocy, by zabi tak wielkiego i potnego demona. I to mniej ni dwudziestoma ciosami.
Odruchowo zerkn na prawo. Jego koledzy i ich mistrzowie wanie dobijali ostatnie mniejsze sugusy,
ktre wydostay si po arcydemonie. Sama dziura midzy wiatami wanie zasklepiaa si. Stojcy
z lewej strony druidzi wyranie byli tym pochonici. A z tyu?
Mody paladyn odwrci si. Do blisko niego sta gruby klecha. To ten wanie, co swym
dononym i przejmujcym zapomniaem wytrci go z rwnowagi.
Lewa rka, kurczowo ciskajca symbol, powoli, lekko rozluniaa si. Sama twarz kapana
zaczynaa te odzyskiwa rumiece.
Pomogem?! spyta kleryk.

Nie wiedziaem, co czyni, ale czy to co pomogo? powtrzy.


Zaskoczony tan Arkadian po chwili odpowiedzia:

Nie wiem, jak to zrobie czcigodny kapanie, ale na stos zamanych kopii, pomoge
wymienicie. Jako paladyn znam si troch na magii kapaskiej, ale takiego zaklcia jeszcze nie
spotkaem. Pewnie i mj mistrz miaby problemy z jego identyfikacj. Najwaniejsze, e byo skuteczne.
A i wybacz, em si nie przedstawi. Zapraszam do naszego grona zaraz to nadrobimy.
Na las poamanych drzew, zaczekajcie! basowy i wyjtkowo mocny gos przywdcy
druidw rozleg si z lewej strony.
Nim zaczniecie marnowa czas na czcze konwenanse, musz wam powiedzie, e go nie
macie. No chyba, e jeszcze raz zamierzacie walczy z kolejnym legionem demonw.
Wypowiedziane gono sowa zwrciy uwag wszystkich na polanie. Zaciekawieni druidzi
i podekscytowani rycerze do szybko doczyli do stojcych po rodku.
Chwil pniej ponownie odezwa si arcydruid.

Autor: Artur Szyndler


Redakcja: Hanna Szyndler
Korekta: Hanna Opala

Przygotowanie pliku PDF: Legimi sp. z o.o.

Você também pode gostar