Você está na página 1de 164
ANALECTA CRACOVIENSIA. XI POLSKIE TOWARZYSTWO TEOLOGICZNE W KRAKOWIE 1979 : ANALECTA CRACOVIENSIA XI 1979 MARIAN PLEZIA DOOKOLA SPRAWY SW. STANISEAWA Studium Zrédtoznaweze Pannieci. ‘Wiadystawa Sadowsisiego (1907—1956) Tobie, umarty, poswigeam te piesni, bo cieti, gdy schyla sie nad pergaminem to prawde czyta, 0 pédstepach nie Sri. tobie poswiecam Wiadzin & Norwida) PRZEDMOWA : Nie latwo pisaé w Polsce o Sw. Stanislawie. Tyle nagromadzilo sie Wok6! tej postaci z odleglej przeszlosci wiekowych ziudzeni i stuletich 2 g6ra uprzedzen, tyle oplotto jq namiginych, do dzig nie wygaslych po-, lemik i antagonizméw, ie bezstronme badanie jest w wysokim stopniu utrudnione w samym swym zalozeniu, a jego wyniki jeszeze mmiej liezyé moga na latwa akeeptacje przez czytelnikéw, jako ze jedmym wydadzq sig obrazobureze, a drugim wstecme. Diatego pontisze studium poswigeo- ne jest — Umartemu, Dodaé do tego nalezy trudnosé rzeczy samej wynikajaca z niedostatku wiarygodnych érédet i ogdlnikowej tylko ma- Jomogci catej epoli, gdzie co krok napotyka sie na znaki zapytania i gdaie hipotezy przewaznie zastepowaé musza opis faltow. ; Ale problem badawezy pozostaje problemem i nie wolno cofaé sie Przed proba jego rozwiazania dlatego, ze jest ono niclatwe, albo ze moze sig komué'nie podobaé, Ten zaé konkretny problem dojrzat do ponowne- 80 podjecia juz od dawna. W rozdziale I niniejszej rozprawy przedsta- Wiono po krétce jego dazieje, 2 ktérych wyntka, Ze ostatnie jego synte- fyeme ujecie dal przed sisdemdziesieciu laty T. Wojciechowski, a od tego czasu przybylo wiele badai szozegélowych nad rozmaitymi jego Sspektami, zwiaszeza nad Zrédlami miogacymi shuiyé do jego rozwiqza- nia; podsumowanie tego calego dorobku i ponowne wyciagniecie wnios- kOw staje sig wiee naulkowa koniecznoscia. . Stosownie do tego rozdzialy II—IV niniejszej pracy poswiecone sq analizie érédel, najpierw tych, kbére zdaniem piszacego te stowa niestu- Stic brano w rachube, jalco ze na temat interesujacego nas zagadnienia nie z nich wyezytaé.nie mozna; potem kilku Zrédiom naczelnym oraz 252 _Manian Blecia stopniowi ich wiarygodmosei; a wreszcie Zrédiom pochodnym, .czerpia- cym w Zasadzie z prackazéw wezeéniejszych, aby iz nich wyhuskaé nie- liezne ziama wiarygodnej tradyeji. W opareiu o uzyskane tq droga re- zultaty podjeto w rozd#iale V probe zrekonstruowania wypadkéw olre- Slanych zazwyezaj mianem kontliktu kréla Bolestawa II ze Sw. Stanista- ‘wem oraz okolicamosei im towarzyszacych. Czy préba ta ostoi sie w nauce, osqdzq fachowi czytelnicy, a jeszcze lepie} pokaze bieg czasu. Autor mode tylko wyrazié nadzieje, ze wnidst do wielostronhie jué przedyskutowamego zagadnienia sporo nowych ele- mentéw’ i ustalei i Ze przyezynil sie do zlikwidowania niektorych mitow naukowych w rodzaju mekomego udziatu metropolity gniemmietiskiego w townie legendamym saidaie nad gw. Stanislawem, WlaSciwym.jadrem ni- niejszej pracy sa analizy érédloznaweze ( i stad bierze sie jej podtytul), czyli rozwatania z tej dziedzimy, w Iktorej piszacy te stowa jest specja- lista; moze wiec nie plonne jest oczekiwamie, ze w tym zakresie wyniki Jei okaza sie najtrwalsze. Co do‘ reszty to podniesé warto jedynie, ze Proponowana rekonstrukeja trzyma sie w miare mommuoései blisko tego, co méwig irédla, uciekajgc sie jak najmniej do domysléw i hipotez. Fachowego ozytelnilka wypada prosi¢ 0 pobledliwpSé dla nazbyt mote obszemnego omawiania spraw dla niego dosé oczywistych (nielktore ustepy rozdztalu 11), dla analizowania (na poczatku rozdzialu V) zalozeh meto- dycenych nalezacych’ dzié do zwyczajnego warsztatu historyka, ale, po pierwsze, pragnieniem autora bylo kontynuowanie tej pi¢knej tradycii stansze} historiografii naszej, ktéra domagala sie, aby pisaé w,sposdb dostepmy takée dla ‘ogéinie tylko Feonego ezytelnika, a po drugie Wspornniane tam metodyezne wskazowki nieraz w praktyce bywaly 2a- poznawane. Literatura ,,stanislawowska” jest nader obfita, posiada nawet whasna, choé skromna hibliogratie'; autor tej pracy nie moze sig chiubié, ze ope nowal ja w calosci; spodziewa sie jednak, te nie pominat niczego istot- nego. Zamyst napisania ponizszej pracy zrodail sie ju bardzo dawn, Podobnie jak studia przygotowaweze do niej, nawet sam proces, nadawa- nia Je] formy pisanej rogpoczal sig kilka lat temu — i weale nie byla ona pomyslana jako prayezynek do uroczystesci' jubileuszowych 1979 Skoro jednak tak sie zlotylo, te ma sig wkazaé w wydawnictwie Upa- miciniajacym dziewigésetlecie wypadkow, ktére stanowia jej przedmiot, fo niechaj idzie w Swiat jako dowéd, 4 historyey krakowsey ostatnie] +3. Dominik, Bibliografia iustruiqca é i oa biskupe se ee ted ae gtd ‘Sede JO, Hodeo bt lSlrade salem Senne St Deron, Sm Se kup meczenni ito: Re Gustaw wae patron Polakow, Londyn 197 or. nadt 7, S. 803—843. 8. 435455, forowym pt. Hagiografia polska, t, 2, Pomah 191% Z Dookola sprawy Sw. Stanistawa 258 éwierei XX w. nie uchylali sig od chowigzku Szukenia i méwienia spote- caefstwu prawdy faktach ngkajacych. historyezna swiadomosé narodu od wielu dziesiqtkéw lat. : : Krakow, w grudniu 1978 r. T a DZIEJE PROBLEMU Praez pieéset lat 2 géra, od czaséw kanonizacji Sw. Stanislawa (1253) ai do schylicu dni stare] Rzeczypospolitej, kult jego splatal sie w jedno z polskim poczuciem narodowym i paristwowym. W XIII w. byt jednym zezynnikéw Wwspierajacych potgezenie sie dzielnicowych ksiestw w jedno krélestwo polskie’. Doniosle zwyciestwa nad Zakonem Krzyzeckim pod Plowcami i Grunwaldem przypisywano wspélezesnie oredownictwu sw. Stanislawa*. Poeci humanistyczni pisali panegiryki ku ezci. tego patrona Polski, nawet jeSli byli tylko eudzoziemeami, ktérych los sprowadzit do naszego kraju*, U jego grobu w katedrze wawelskiej .zawieszano zdoby- te.na nieprzyjaciolach znaki i sztandary. Ostatni krél, a jego imiennik, ustanowit wr. 1765 order Sw. Stanislawa™, a kaznodzieje (miedzy inny- mi tak wybitni jak Koliqtaj ozy Woronicz) w dniu 8 maja glosili kazania yma dzieh pamiatika meczerisiwa sw. Stanistawa, bigkupa krakowskiego, imieniami JKMosci i dorocmym obchodzeniem postanowienia Orderu Kawaleréw Sw. Meczennika uroczysty”. I trzéba bylo dopiero katastroly Torbioréw, azeby ten zwigzek kultu religijnego i narodowego zostal za- kwestionowany, a na glorie patrona Polski padi cieh zdrady narodowej. Tak sie bowiem zlozylo, ze bezposrednio po upadku starego patistwa - Polskiego Tadeusz Czacki‘, majacy z woli Stanislawa Augusta kontynuo- waé dzielo historyezne Naruszewieza po jego smierci (1796), gromadzac 1 Jest to temat ozesto omawiany w naszej historiografii, por. 0. Balzer, Kidlestwo polskie, t. 1, Lwow 1919, 3, 94-05; R. Grodecki, Powstante polskie} fwiadomose: narodowe}; Katowice ‘1046, s. 36—41; J. Baszkiewiez, Powstante en ‘onego paristwa polskiego na przelomie XIII i XIV w., Warszawa 1054, ® Plowee: ie ity krakowski. x. 1381 (MPH II s, 816), Rocznie Traski pod 1, “ior ames Men reer sDhigose, Historie, ksiega TX pod x 1631 (Aamales, +. 5s, 169), Grunwald: Diugose, Historia, (t. 4 s. 62) ksiega XI pod * Por. K, Staweeka, Humanistycene panegirykt tacitskie ku czci So, (Sta~ ze Seezepanowa, ,Roceniki Humanistyeme KUL’ 9 (1961) 2. 1 s. 134. eter Slekawy hymn ‘Kailimacha wydat nidawno krytycmie H. Kowalawicz »Gos” 60 (1872) 's, 310—381. “* nr 19, 7% C% Proszek, Order Sw. Stanistawa, ,Tygodnik Powszechny”: 1979, ome M. Plezia, Z zamierzen edytorskich Tadeusza Czackiego, ,Studia 2x6~ weze” 8 (1968) 8," 151—164, : 254 Marian Plezia do tej pracy materialy dostal w swoje rece wielki relopis zbiorowy, dzié znany w nauce pod nazwa kodeksu Sedziwoja (Bibl. Czart. 1810), w kté- rym znajduje sie pietastowieczny odpis kroniki Galla-anonima, przyno- szacy je] tekst w stanie kompletiejszym niz jedyne wowezas dostepne jej wydanie G. Lengnicha (1749), oparte na tzw. kodeksie, Heilsberskim (dais Biblioteka Narodowa w Warszawie 8006). W tym zaé ostatnim ustep I 2728, zawierajacy Gallowy opis i oceng zatargu kréla Bolestawa II z biskupem krakowskim z r. 1079, zostat usuniety i zastapiony urywkiem z crternastowieeznego zywotu Sw. Stanislawa, tzw. Zywotu Tradunt’. Po wickach,.mote pierwszy od ezaséw Diugosza, Czacki zetknat sie za- tem 2 wersja radykalnie odmienng od tej, ktéra udwigeita przez nikogo nie kwestionowana tradyeja: Od razu zdat sobie sprawe, Ze ma przed so- bg relacje kronikkarza najbli#szego czasem opowiadanym wypaikom i bez wahania dai jej pierwszetstwo preed wersja tradycyjna. Wyniklo stad zgola odmienne ujecie przyczyn-i istoty zatargu, ktéremu, dat wyraz w przypisach korygujacych wykiad Naruszewicza w drugim wydaniu je- go Historii narodu polskiego (1803). Jeszeze dobitnie) wypowiedziat Czacki sw6j sad o rzeczy wr, 1810 w prywatnym liécie do ks. A. K. Czartoryskiego, generala ziem podolskich: Mam ja ten sam rekopism (Gallla), x ktérego Lengnich drukowal, lecz w mim sq te wszystkie bajii, ktére - czynia ten rekopiém niewiele uiytecmym., Znalaztem dawniejszy manuskrypt: nie masz w nim bajki o mnichostwie Kazimierza (Odno- wiciela), wieéci Gedkona zotnierza o Sw. Stanislawie nie maja miejsca. — Stanislaw wystawiony jest za zdrajce kraju. .Mial zmowe z Oze- chami”, Poniewad opinia Czackiego stala sie wlaSciwym poczatkiem wielliej dyskusji toczone] wokét ,sprawy Sw. Stanislawa” od lat blisko dwustt, warto przyjnzeé sie od razu, jakimi drogami doszedt on do sformutowania swych sadéw. Punktem wyiécia byly naturanie Gallowe okreslenia rd- ditio 4 traditor uzyte w odniesieniu do oscby skiéconego x krélem Bo- lestawem II biskupa i jego roli w tym zatargu °.Czacki, aczkolwiek sam badacz starego prawa polskiego i litewskiego, nie zawsze zdawat sobie Sprawe 2 réinic, jalie zachodzily pomiedzy znana mu potocznie lacina @ jej odmiang’ Sredniowieczna, Widaé to dobrze na przyktadzie owego »Gedkona Zolnierza”, ktOrym to zwrotem. oddawat lacifiskie okreslenie Getco miles, mane sobie z Diugosza, a mote i a’ Rocanika ikapitiuly Ira Kowskiej", choé na prawde nie chodzi tu o ,olnienza”, leez 0 ,fycerZ”s 43, extonka stanu rycerskiego, péimiej salacheckiego, Podobnie Gallowe +P, . ns. Ty lakbw eae (Ee! Weta do wydania Kroniici Gatla-anonima w MPH 7 Boe izel rovdz, THT 3, : ‘or. M. Plezia, Z zamierzen edytorskich, s. 153 (przypis 11). ‘ Dookota sprawy éw, Stanislawa . 255 traditor tumaezyt bez wahania wedle francuskiego traitre’ jako ,2drajca knaju”. Trzeba tet pamietaé, ze Czacki dochodzit do swego nowego po- giadu na istote zatargu pomiedzy krélem a biskupem niebawem po 2, 1794, kiedy to pod zarzutem zdrady ‘ikraju na rwecz zaborcéw powieszo- no w insurekeyjnej Warszawie biskupéw: inflanckiego J. Kossakowskié- go i wileviskiego I. Massalskiego, a prymasa M. Poniatowskiego tylko nie- spodziewana émieré ocalita od podobnego losu’. Te wypadki z historii wowezas najnowszej nasunely tez moze Czac- kiemu domyst o ,,zmowie z Czechami”. U Galla wyezytaé go nie mégl, bo u tego kronikarza ¢ niezym podobnym nie ma mowy. Znat jednak cytowanego w Historii Naruszewicza, humanistyeznego dziejopisa czes- kiego J. Dubraviusa, w ktérego Historii Czech mnalazi opowiest o tym, jak to ksiqze czeski Wratyslaw i jego zona Swatawa (Swietoslawa, sio- stra Boleslawa Smialego) napominali kréla polskiego, aby zaniechat waini z biskupem (por. nizej rozdzial II 6). Czacki 'wysnut stad hipoteze © ,zmowie” Sw. Staniskawa z oSciennym wiaiea. , W ten sposéb po raz pierwszy w historiografii naszej postawiony zo- stal problem roli, jaka biskup krakowski Stanislaw odegrat w dziejach upadku kréla Boleslawa Il, dzi§ najezesciej nazywany eufemistyeznie ssprawa Sw. Stanislawa” (przez T. Wojciechowskiego z lacifiska a dzi- wacmie ,faktum biskupa Stanislawa”). Dyskusja ma ten temat, pogle- biajac sie coraz bardziej pod wzgledem znajomosci i wykorzystania 2r6- del, ale i zbaczajac nieraz na manowce publicystyki, toczyla sie nastep- nie przez caly wiek” XIX, nie doprowadzajae do wjednolicenia pogladéw. Nie bedziemy ‘jej tutaj streszezaé, gdyz wypowiadane wéwezas opinie @2ié maja jedymie wartosé historyezna i wyjatkowo tylko ktoS sie do nich odwoluje, a ponadto caly przebieg debaty zreferowat w r. 1902 K. Krotoski w osobnej pracy*, do ktérej mo%ma odesiaé zainteresowa- nych. Zadowolimy sie wiee ogélng charakterystyka tego okresu oraz Podniesieniem killu watmniejszych momentéw. Od ezasu wystapienia Czackiego, a zwlaszeza od chili, kiedy ukazato sie zainicjowane i zamierzone jeszcze przez niego, choé doprowadzone do skutku dopiero po jego émierei przez J. W. Bandkiego (przy poparciu J. Lelewela) wydanie pelego tekstu kroniki Galla (1824), jej rozdziat episujacy konflikt z r. 1079 w duchu piechetnym dla biskupa stat sie whasnogcig ogélu i zmuszat badaczy do zajecia stanowiska wobec tak od- miennego nagwietlenia rzeczy, jakie znaleZé moima byto z jednej strony w tradycfi narastajace] od polowy XIII w., a z drugiej w Zrédle o jedno tylko pokolenie miodszym od opisywanych wypadkéw. Stato si¢ to zaé —— sane Eaenerasaieh Dale TSM bie” hatag oka, ete héstoriograsit nowogytned, Torun 1908, ss. 108 (odb. z ,,Rocanikéw Towarzystwa Na- ukowego w Toruniu”), 256 ‘Marian Plesia w tej samej epoce, kiedy rodzila sie dopiero nowozytna historiogratia polska, stopniowo ksztaltujgca nowy, hardziej krytyemny obraz przesztosci narodowej, a przede wszystkim dziejow najwezeSniejszych. To ted przez caly wiek XIX trwaly polemiki pomiedzy tymi historykami, ktorzy za wszelka ceng usilowali ratowaé tradycyjny obraz konfliictu kréla z hisku- pem, taki mnie} wiecej, jaki przedstawit Diugosz, a tymi, ktorzy zasad- niezo go kwestionowali w oparciu o relacje Gala, Kiedy’ dzig Sledzi sie historie tego ‘sporu, zdumiewa nas, jak powoli dokonywalo sie w swiado- mosci badaczy odrzucanie.wtérnych elementéw tradycji, nie majacych whasciwie zadnej gwarancji autentyeznogei précz wielowiekowego ,pra- wa obywatelstwa” w naszym dziejopisarstwie. Przyczynila sie do tego oczywiscie niedostateczna jeszeze znajomos¢ glownégo zr¢bu arddet tj. Galla, Kadlubka, zywotéw z XIII w. oraz Diugosza, ich genezy, tendencji oraz wzajemnych stosunkéw, z wolna dopiero poglebiana i precyzowana w_drugiej polowie ubiegtego stulecia, zwlaszeza od czasu wydania serii Monumenta Poloniae Historica (1864—1893) oraz od ukazania sie Kry- tycanego rozbioru Dziejéw polskich Jana Diugosza piéta Al. Semikowieza (1887). . Jest natomiast rzecza zrozumiala, Ze wykorzystujge dopiero coraz uwazniej zaséb Zrédet posiadanych, nie ezyniono specjalnych wysitkow, aby go powiekszyé! jedynie A, Biclowski wprowadzit do dyskusii 1ze- Komy list Wratystawa czeskiego do Boleslawa Smialego (wydany przez siebie w I tomie Monumenta Poloniae Historica, 1864), ktory jednak nie- bawem zostat z nie] wyeliminowany, Poza tym jednym wypadkiem i poza Sporalycznym odwolywaniem sig do historii wieémia czeskiego opowie- aziane} przez Kosmasa (II 34) nie szukano w XIX w. nowych do dziejow konfliktu z r. 1079, zadawalajge sie rozbiorem i krytyka pod- stawowych przekazéw kronikarskich i zywotopisarskich. Poniewai zai ese ich jest nader szezupla, zwlaszeza jesli odméwi sie wiarygodnosl tradyeji pééniejszej, wysilki i domysty uczonych zmierzaly prede wszystkim do zrekonstruowania szerszego tla zatargu, do powiazania 60 2 ogdlniejsaymni dziejami epoki, co w. okresie przed-krytyeznym byto seczegélnie zaniedbanym aspektem sprawy, Wysuni¢to w tym wzgledzie kilka hipotez Igezac tragedie krakowska zr. 1079 ze wspblezesna walka miedzy cesarstwem a papiestwem, juz to z rywalizacja obrzadiu lacii- Skiego i stowiaiiskiego w Polsce, badé tet z 6wezesna sytuacja spolecma, U nas, pray czymjedni zwracali uwage na konflikty pomiedzy Idem a warstwa szlachecka, a ini ieci ti sae 4, a inni na napiecia pomigdzy moznowladztwem 1Y Cosmae Pragensis Cronica Bohem (oraedeate Wwyd. 2 ©, 1999), 8, 180. Por, Kosmace tee ey eer no, Berlin 1065, (DF a clechowska, Warszawa 1968, 5, 370, ow P sien we Dookola sprawy Sw. Stanistawa “ 257 Poza naukowymi weale nie bagatelna role odgrywaly w catej tej dy- skusji czynniki emocjonalne. Nie braklo wigc takich uczonych, ktorzy tralstowali. wezellsie proby podwagenia legendy 0 Sw. Stanislawie jalco zamach na KoSciét i tradycje narodowa i sklomni byli bronié wersji Diugaszowej en bloc. Z drugiej zaé strony odkad Lelewel postawit teze, ze hiskup Stanislaw popieral sprawe. ciemigigcej lud szlachty przeciwko ujmujacemu sie za ludem krélowi, potepienie biskupa poczytywane bylo za obowiazek wszystkich historykéw i publicystéw uwazajacych sie za demokratyeznych i postepowych, a alttualne antagonizmy polityezne nie~ malo wazyly na sposobie rozwiazywania problematyki naukowej. I po- dobnie jak w wiekach poprzednich w coraz bardzie] ciemnych barwach malowano portret icréla Bolestawa, tak odwrotna rzeezy koleja w okresie porozbiorowym coraz szerzej gruntowalo si¢ nie tylko w opinii history- kow, leez i zainteresowanego historia ogélu przekonanie, ze biskup wy- stepujge do walki z krélem nie bronil moralnogei chrzescijatiskiej, lecz shuzyt badé to interesom “obcym, badé to sprawie krajowego moznowladz- twa swieckiego i duchownego. ; ‘Ujmujae rzecz generalnie powiedzieé by moéna, ze ciagnaca sie przez caly wiek ubiegly dyskusja wokdt zajmujacego nas tutaj problemu zwrd- cla uwage na sporo szezegdléw i spraw istotnych, dala sposobnosé do sformulowania wielu hipotez, do ktorych powracano nastepnie w naszym stuleciu, nieraz nie pamistajac pray tym o swoich poprzednikach — ale nie doprowadzila do jasnego i praekonywajacego rozwiazania zagadnie- nia, Z biegiem czasu stawalo sie’ pray tym rzecza cotaz bardziej oczy- wista, Ze tradycyjna wersja wypadkéw z r. 1079 utrzymaé sie nie da, te po sttonie jego krytyk6w jest przynajmniej przewaga metody Zridlo- mawezej, jesli nawet ich wlasne préby skonstruowania nowego: obrazu ewych wydarzei dawaly pole do wielu zastrzeieh, badé tracily zgola dowolnosciq i fantastyka. : : Na osobna wamianke zastuguja w tym okresie dwie prace polskie (bo nie braflo i obcych, niemieékich) zajmujace sie et professo zagadnic- niem katastrofy z r, 1079. Pierwszq z nich jest rozprawa J. Lelewela pt. Bolestawa Szezodrego' czyli Smiatego upadek (1847). Jest to praca jego lat péénych, dojrzala, przemyélana, wykazujaca. grumtowne opanowanie materialu Zrédlowego, jaki by! wowezas jej autorowi na jego bruksel -skim wygnaniu dostepny, traltujgca tytulowy epizod na rozleglym tle dziejéw spotecmych Polski jako jeden z etapow odsuwania ludu wiej- skiego przez szlachte od praw spolecanych i polityeznych. Imponuje do i$ sumiennogcia wykorzystania Zrédel, staranna ich | interpretacja, ostromogcig wnioskowania; na calym przedstawieniu maé iwi pazur wielkiego historyka. Jej oczywiste z naszego punktu widzenia niedostatki byly po prostu skutisiem operowania szezuplym tylko zasobom Zrédet MW — Mnalecta . 258 ‘Marian Ptecia wyigeznie narracy{nych; a nawet w obrebie tej kategorii niekompletnych, niedostatecznym ich przysposobieniem wydawniczym i-interpretacyjnym, co przy Zywiclowym daieniu do syntezy musiato prowadzié do wnioskéw chybionych i przedwezesnych. Lelewel skrytykowal trafnie objaénienie Gallowego tenminu traditio przez Czadkiego jako ,zmowy z Czechami”; sam dobrze praygotowany przez Grodka do filologiczej interpretacji tek- stow, ‘postawil najstuszniejsza pod sloficem, zasade: ,acby zrozumieé wy- raz traditor, w jakim go sensie i znaczeniu Gallus. uzy1, najpewniej od- wolaé sig do samego Gallusa i innych jego ustepsw zapytaé”. Jego nieco archaiczna, emigrancka polszezyzna podsunela mu falco ekwiwalent Gal- lowego traditio wyraz ,przeniewierstwo”, a wiee po dzisiejszemu tyle co ,zlamanie”.Jub ,miedochowanie ‘wiary”. W jego oczach konflikt lezat na plaszezyinie wewnetrano-patistwowej: ,biskup przeniewierzat sie ‘Bo- leslawowi, by! mu niechetny, knowal przeciwko. niemu, wypedzié, jedli nie zgubié go zamierzal”, a to dlatego, ze krél brat lud w obrone przed uroszozentami szlachty, iktérej interesy popierat Stanislaw. Ten poglad, do ktérego wspélezesnie doszedi w kraju réwniex A, W. Maciejowski", mial potemmie zaciazyé nad pojmowaniem konfliktu krakowskiego 2 t 1079 w calym nastepnym stulediu. : Dzisiejsi historycy z dziewietnastowiecznej literatury o Sw. Stanisla- wie wspominaja majchetniej studium F, Stefezyka, Upadek Bolestawa Smiatego (1885)", W przeciwiexstwie do pracy Lelewela byla to rompra- Wa mlodego jeszeze autora, powstala dwa lata wezeSniej na seminarium krakowskim réwnie mlodego wéwezas profesora St. Smolki™. O ile Le- Jewel tralstowat jeszeze talkie Zrédia jak kroniki Gallla ozy Kadiubka oraz aywot Sw. Stanislawa z XIV w. (bo tylko ten byt wOwezas znany) 18 Jednej plaszezyinie, o tyle Stefezyk, wychowany przez Smolke na 7aS®~ dach metodycznych szkoly J. Waitza, po przedstawieniu histori zagad- nienia rozpoczal swe wywody od krytyki Zrédel, kt6ra doprowadzila go do przekonania, ze w odniesieniu do sprawy Sw, Stanistawa wiarygodnym ! ixédlem jest jellynie Gall, jako éwiadel opisywanym czasom najblizszy, podezas gdy juz Kadhubek, a tym bandziej zywoty z olresu kanonizacii wartosci zrédlowej nie posiadaja. W szezegélnosci odrzucil cale Kadlub- kowe ‘opowiadanie o buncie spoleeanym w Polsce wa pobytu Boleskawa Smiatego ta Rusi (1077/78) i o niewiernych tonach, przyjmujac za swole wyniki wezesniejszej pracy Al. Skérskiego (1873), try uznal je za pro- sta teplike tego, co Kadtubek wyezytat u historyka rzymskiego Justyna 4 Stanistaw St, i Bolestaw Smiaty, fw:] Pol: XVI w, t 4, Petersburg Warszawa 1830, 5108-901, °N* “2 40 Plertoned potowy 3 ghteneum” 1 (1685) s, 6287, 270~B01, 443476, .UEL Baryez, Stanisiaw Smoll , bi Pot, 5 10004; “Krotoski, wy ean, Ut f & mauee, Krakow 1976, 5 oh sprawy &w, Stanislawa 259 o Scytach bawiacych na wieloletmie] wyprawie w Axji™. Na koniec sta~ ral sig wydarzenia polskie z r. 1079 umieScié ma tle éwezesnej polityki europejskiej i rozpatrywaé je w ich kontekécie. Bylo to wiec pierwsze opracowanie tego przedmiotu przedsiewziete wedle zasad nowozytnej me- todologii historyeznej. : Na samym przetomie XIX i XX w. wyniki stuldinich juz wowezas sporow wok6t ,,sprawy Sw. Stanislawa” zapragnal podsumowaé inny uezei Smolki, pierwszy jego asystent przy seminarium historyeaym w Krakowie (w latach 1886—90), dzialajacy w Galicji Wielkopolanin K, Sckaradek-Krotoski®, W trzech kolejnych rozprawach®, ktérym nie moina odméwié sumiennogci i erudycji, dal najpierw obszerny prze- glad dotychezasowej literatury przedmictu, nastepnie ocenil krytyezmie iédla, a wreszcie przedstawit meritum sprawy, tak jak ona wygladala ‘ww jego przekonaniu, xzucona na obszerne to historii koScielne} i polittyez- nej XI w. Poszedt jednak ryzykowng, droga usilujge koniecumie konflikt Krakowski z r. 1079 ujaé i interpretowaé jako element toozacej sie wow- czas w cate] Europie walki o inwestyture, na co brak wszelkich wskazb- wek iédlowych — a przy tym starat sie dopasowaé mieco tylko zracjo- nalizowany tradycyjny obraz wypadk6w do takiego nowego: ich tla, co nie obylo sig bez dowolnogci. Ironia losu sprawila, Ze prace Krotoskiego, majace zapewne w intencji ich autora zamkngé dotychezasowa dyskusje, zostaly od razu zantykwizowane przez rownoczesne pojawienie sie Szki- céw historycenych XI w. T. Wojciechowskiego (1904), iktére pelmely cala problematyke na nowe tory. Analogiezny los spotkat wydana w tym. samym czasie prace -ks. F. Buczysa, Sw. Stanistaw biskup krakowskt (Krakéw 1902, dysertacja doktorska uniwersytetu we Fryburgu szwaj- carskim). . : Ukazanie sie Szkicéw poprzedzito wszakze studium jednego jeszcze uczitia Smolki, znakomitego historyka dawnego prawa polskiego Wi. Abra~ hama o Poczatku biskupstwa i kapituty katedralnej w Krakowie (1900). Autor zajmowal sie tam sprawa Sw. Stanistawa nieomal tylko przygod- nie, na ‘kilku stronach ®, Jecz-dal'na nich wyjatkowo jasny i precyzyiny wyltlad tezy ikrytycznej. I on take za jedyne Zrédbo wiarygodne umat sac alia ery ,Tygod- a {Callus i Kadiubek o Sw. Stanistawie, studium historycanolerytycane, Tvgod- ny felkopoisii” 3 (1879) m9, 8. 10163; nr 10s, 11345; nr Ls,’ 221129; 12 s, 133135. : tw,g, 5° Wvclorye w PSB 15 5. 6-048 piéra M. Tyrowdena; por. Baryer, 18, 988 iene sowana wy2e} i ‘aca pt. Sw, Stanislaw diskup Krakowski w wiete historiopralli nololgfucs; So: Stanuslow biskup w ‘ville ir6de. esbin lerytyeany érédet odnosaqcyeh sig do kwestii sw. Stanislawa biskupa, Krakow If (db, 2 ,Przegladu,Powszechnego"); Sw. Stanislaw diskup t Jego zatarg z krolem Boleslawem Smiatym, Lwéw 1005. " »Rocznile Krakowski” 4 (1900), s. 190—193. ® ‘ 260 ‘Marian Plezia kronike Galla, a 'jej wyrazenia traditio i traditior za dcigle olcreslone pod wzgledem znaczenia, wskazujace, i% osoba, do kktorej sie odnosza, ,,zwia- zala sie z wrogiem panujacego czy wewnatrz kraju ezy zewnatr2”. Abra~ ham sformulowat ponadto poglad, ktéry w przysztosci mial sie staé istot- nym’ elementem dyskusji, a mianowicie, ze Gallowe slowa truncationi membrorum adhibuit kata wnosié, iz émlieré biskupa nastapila z wyroku sadowego. Byla to wlasciwie in nuce cala teoria rozwinieta nastepnie znaeznie szerzej i gruntowniej przez Wojciechowskiego w Szkicach histo- rycenych 2 XI w,, a 2wlaszeza w szkicach VII i VIM zatytulowanych Strqcenie i zegnanie kréla Bolestawa II’ oraz-Faktum bviskupa Stani- slawa. : Aczkolwiek popularny u nas na przelomie XIX i XX'w, gatunek pis- miennictwa historyeznego, okrelany nazwa ,,szkice”, zaladal luiny wza- jemny zwigzek poszezegéInych ustepéw czy rozdzialéw, to jednak wigk- s708é sposréd dziesigciu szkicéw Wojciechowskiego, wehodzatych w sktad wydania zr. 1904,skupia sie na dziejach drugiej polowy KI w., a punk- tem weztowym praedstawienia jest niewatpliwie katastrofa Bolestawa II wr. 1079, w stosunku do ktérej wypadki poprzednie i-péimiejsze ukla- daja sig-w sekwencje antecedenicji i nastepstw. Dlatego tez stanowia- cy praedmiot szkicu VII i VIII konflikt kréla z biskupem jest wyjatkowo silnie wlomponowany w wesp6t fakttow siegajacych od polowy XI at do kohica XII w., a jego ujecie czerpie dodatkowo sile przekonywajaca z kon- tekstu, w ktérym jest: umieszezone. Paniewat zaé Szkice Wojciechowskie- 80 W ogéle naleza do najznakomitszych plodéw naszej historiografii mé- Wigcej 0 okresie wiekow Srednich, wigc i ich praedstawienie tragedii kra- * kowskiej zrobito na wspélezesnych ogromne wratenie, wydajac sie przez czas pewien ,,ostatnim slowem nauki”. Ten czar trwat przez diugie lata i jeszcze niedawno A. Gieysztor podnoszac, ge poglady sformulowane przez Wojciechowskiego w. tym daiele zostaly z biegiem czasu nieraz papery stwierdzit, i% najdluze) ostato sig jego ujecie sprawy Jesli idzie 0 ten ostatni problem, to najmoeniejszq: strona koncepeii Wojeiechovsiciogs byla na pewno jego wyhladuia odpowiedniego ustepu kroniki Galla, Po pierwsze z niezwyklym talentem dywinacyjnym p0- Prawil on drukowang w dotychezasowych wydaniach tej kroniki od cz2- are Banidtkiego lekcje christianus in christianos. (lub christianum) na christus in christum, co znakomicie precyzowalo sens wypowiedzi i ka- ryt Woletechowsks, Szki ¢ i, ice historyczne XI w., wydanie trzecle, PrZy- ew siniogee pracy Setice hiton nee eee e2tor, Warszawa 100), 6 is Por. toz samo (wyd, ezwartel, Warszawa wie, o at Beg Patinaclt tego wy Dookola sprawy Sw. Stanistawa 261 zalo bezwzglednie odnosié jej sens do samego kréla i biskupa, kladac zarazem kres rozmaitym dosé metnym spekulacjom na temat zaczenia tego miejsca. Po wtére zaé objasnit w sposéb jedynie wiasciwy stowa sed’ de fratre Wlasdislavo facto dolet inimico, odnoszac je do Wlady- slawa Hermana i wyczytujac z nich wiadomosé, ze po wygnaniu z Pol- ski Bolestawa II jego brat Wladyslaw stat sie wrogiem kréla wegier- skiego, do kstérego s¢hronil sig Boleslaw, czyli ze on byt glowq buntu przeciwko bratu, " Dalsza ezeSé tezy Wojciechowskiego wynikala z jego ujecia éwezes- nej sytuacji europejskiej. Boleslaw polski i Wladyslaw wegierski byli wowczas zwolennikami papieza Grzegorza VII w jego Walce z krélem niemieckim Henrykiem IV; skoro zaé Wladyslaw Herman stal'sie ich wro- giem, to -maczy, de przeszedl’ do obozu antypapieskiego, najpewniej pod wplywem oddanego fpoplecznika Henrykowego, Wratystawa czeskiego, Ktéry zdaniem Wojciechowskiego urzadzit w r. 1079 najazd na Polske, najazd, kt6ry obalit Boleslawa Smialego przy wspéludziale Hermana. Skoro zag Gall, nasze jedynie pewne érédio do tych ezaséw, nazywa bi- skupa Stanislawa zdrajea, to najwidoczniej popieral on sprawe Wraty- slawa i Hermana i za to wlasnie zostat przez Bolestawa wyrokiem sado- wym: skazany na Smieré; wyrok wykonano, danim przewatyly si¢ losy Boleslaiva. By! to obraz bardzo spéjny i przckonywajacy, zwlaszeza %e przedsta- wiony z wlasciwa Wojciechowskiemu jasnoscia i sugestywnoscig wyktadu. Jego skonstruowanie bylo modliwe jedynie przy kompletnym zignorowa- niu tradycji Kadlubkowej, ale to Wojciechowski czynit bez wahania, ja- ko %e miat mistrza Wincentego po prostu za pobozmego-i patriotyezego bajarza, Co prawda wyrzucajac go z halasem glownymi drzwiami, wpro- wadzal jakkby bocznym, wejsciem jego relacje i przyjmowat je za prawde tam, gdzie mu to bylo wygodne, ale te niedoskonalogci metodyeme hikly W blasku efektownej konstrukeji historycane}. Drugim watkiem, ktéry snuje sie wyrainie przez ostatnie szkice zbioru Wojciechowskiego, byt motyw.,,zatraconej korony”. Autor uwy- datnia, jak wiellkié znaczenie polityezno-moralne mialo dla Polski odzy- skanie korony krélewskiej w r. 1076 w wyniku ambitnej i szcz@sliwej Polityki Boleslawa II. Ten symbol jednoéci pavistwowej i suwerennosci, tak niedogodny dla cesarstwa niemieckiego, miknat z krélem Bolestawem na blisko 250 lat. Dlatego tex Wojciechowski kohezyt sw6j szkic sto- wami: ,Przy" grobie biskupa Stanislawa jest o czym pomyéleé”. Takie Ujecie sprawy musialo przemawiaé do :Polakéw szezegélnie dojmujaco W kofcowym okresie rozbioréw, kiedy narastala coraz mocniej mysl o od- zyskaniu niepodlegtogci, a uwypuklenie tego motywu staje sie zrozumiale 262 : Marlan Plecla na tle pogladéw szkoly krakowskiej na zlowrogie znaczenie niedostatku silnej wladzy monarchieznej w naszym kraju. Pojawienie sig ksigiki Wojeiechowskiego wywolato jednq z najwick- szych batalii polemicanych w dziejach naszej historiografii, tak powszech- na, ze uzywajgc modnego dzis terminu cheialoby sie ja: nazwaé ogélno- narodowa. Z kart publikacji maukowych przedostala sie ona na lamy prasy i dala okazj¢ do namietnych sporéw, przekraczajgcych nieraz gra- nice dobrych obyczajéw, jako ze kwestionowano w: nich juz nie tylko slusmosé twierdzeti, ale i dobra wiare przeciwnikéw, a taki lub imhy po- glad na ,sprawe Sw. Stanistawa” stawal sie nieomal automatyczie legi- tymacia Swiadezaca o stanowisku polityemym i Swiatopogladowyzh tego, ktéry go wygtaiszat. * W sferze nauki grono najpowaimiejszych oponentéw wobec tez Woj- ciechowskiego ze St. Smolka na czele zdolat skupié na swoich lamach krakowski ,,Praeglad Powszechny”, ktéry nastepnie opinie ich wydal w osobnej odbitce pt. W sprawie sw. Stanistawa (1909) pod redakeja wspom- nianego jué K. Krotoskiego. Uwagi ich i zarzuty, w wielu wypadkach sluszne, mialy przeciez dwie zasadnicze slabe strony: po pierwsze ata- kowali oni poglady Wojeiechowskiego zwlaszeza w tych punktach, gdzie tacja byla na pewno przy nim; kwestionowali mianowicie fakt buntu Wiadystawa Hermana oraz poprawke do tekstu Gallowego christus in christum, Po drugie zaé zwartej i konsekwentnej koncepoji sformulowa- nej w Szkicach historycenych krytycy nie umieli i nie probowali prze- Ciwstawié wlasnego obrazu wypadkéw: ostateczng ‘konikluzjq Smolki byto melancholijne ignoramus, ignorabimius. Talkie stanowisko nie moglo prze- Konywaé, to tez ogéIne wrazenie byto taltie, ze ze starcia wyszed! ZWY- ciesko Wojciechowski, ktéry na krytyke Przegladu Powszechnego tepli- kowat ze zdumiewajgca u_cztowicka starego i schorowanego werwa D0 lemicma w artykule pt. Plemig Kadtubla (1910) ®, przedrukowywanym nastepnie przy dalszych wydaniach Szkicéw historyeznych. I on co praw- da ograniczyt sie w swej odpowiedzi do wspomnianych wyzej dwu’moc- nych punktéw swej teorii, milezeniem zbywajae inne krytyki. Wrazenie Jego sukeesu byto tym silniejsze, ze rownoczeSnie (1910) St. Krzyi8- nowski® ogtosit wyniki wgladu do najstarszego rekopisu kroniki Galla (kodeksu Zamoyskich, daié Biblioteka Narodowa w Warszawie BOZ cim. 28) stwierdzajac, te sporny tekst brzmi w nim tak, jak to na niewidziane Postulowal Wojciechowski: christus in christum. Te dwie wypowied2i ‘Wlasciwie zamknely dyskusje w praededniu pierwsze| wojny éwiatowe). Z tym wszystkim, aczkolwiek w doraznej polemice przeciwnicy nie " Sptostali Wojciechowskiemu, ‘widaé bylo, Ze jego rekonstrukeja wypad- 7% wartainik Historyemy” 24 (1900) s, 1-23 . * Na marginesie Galla, ,.Kwantalnike Historyeany” 24 (1010) s, 2728. Dookola sprawy Sw, Stanistawa 263 kéw zr. 1079 mapotykala na silny opér i nie utrzymala sie w: calym swym zaikresie. Odnosi sie to zwlaszeza do tezy: 0 najeddzie ezeskim na Krakéw w-tym roku i w ogéle o udziale ezynnikéw postronnych w upad- ku Bolestawa Smiatego, o ezym w rzeczy samej w Zrédlach glucho. Od- chodzenie od tego pogladu widaé dobrze w odpowiedhich ustepach pod- reeznikowych ujeé dzicjow Polski sredniowiecmej, jakie ukazaly sie w nastepnych dziesiecioleciach: St. Zakrzewskiego (1920)*, R. Grodeckiego (1926 i ok. 1930), a nawet M. Sczanieckiego (1958). Jeli jednak nie przyjmuje sie tej tezy, z rozumowania Wojciechowskiego wypada wainy element, a stad juz tylko krok do zakwestionowania reszty; skoro. bo- wiem obalenie Boleslawa nie bylo wynikiem spisku z obcymi, tylko czy- sto wewnetrznych rozgrywek, to zarzut ,zdrady” nabiera zupelnie in- nego wymiaru, robi sie bardzo wzgledny. Druga konsekwencjq owego sporu’ wok6! Szkicéw historycenych XI. w. bbyto uswiadomienie sobie nieslychanie waskiej bazy érédlowej, ktéra skurezyla sie do jednego. tyl- ko, matoméwnego i enigmatyeznego przekazu Galla. Stad wziclo sie, poczynajae od Jat dwudziestych naszego wieku, poszukiwanie moiliwosci jej poszerzenia, dazenie do wyjécia poza dotychczasowwy kanon Zrédel, ktéry ostatecmnie okazat sie niewystarezajacy do przekonywajacego roz- wigzania problemu. : i Ten stan rzeczy gnalazt odbicie w literaturze historyemej okresu mie- dzywojennego. W zasatzie ,,spér o Sw. Stanislawa” pozostat na tych sa~ mych pozycjach, na jakich zastygi przed wybuchem pierwszej wojny Swiatowej. Znamienne bylo pod tym wwzgledem, ze kiedy w r. 1925 wy- dano ponownie Szkice historyezne XI w., jezuici krakowscy pospieszyli waowié w roku nastepnym, swoje poklosie gloséw przeciwnych, zao- patrzywszy je nowym wstepem weterana tamtej dyskusji sprzed lat dwu- dziestu, K. Krotoskiego™. W tyme samym r. 1925 Wi. Semkowiez wy- stapit jednak z teza, ze na romatiskiej chrzcielnicy kamiennej w micj- scowosei Tryde w pohidniowej Szwecji przedstawione sq sceny z legendy piotrawitiskiej o éw, Stanislawie. Poniewaz zdaniem szwedzkich histo- tykéw sztuki chrzcielnica ta pochodzié miala drugiej polowy XII w., 4 St, Zakrzewoki, Oleres do schytku XII w, [w!] Historia polityezna Polsii, czeSé T (Encykklopedia: Polska PAU), Krakow 1920, s. 76—77, Zakrzewskct sadal Jesz~ eze; te ,,Wiadystaw Herman zajat Krakéw z pomoca Czech6w”, choé od ut w leh spisku wytacza bidkupa. Nastepni nie biorg najazdu czeskiego pod uwage, | _#R, Grodecki, Dziele Polski do 1. 1194, [w:] Dzieje Polski Sred~ esrplceznel, t. 1p Krakow 1926, s, 102103, bende, Bpedek ¢ ‘odnowienie Kré lestwa, [w:] Polska, je) dzieje 1 kultura, t. 1 (bd. okoto ), 8182, = M, ‘See anieeks, ‘Monarchia wezesnofeudalna w w. XIi do polowy XIII w., lw] Historia Polské, t. 1 (wyd, 2), Warszawa 1058, 5, 214. dati 4W sprawie fw. Stanistawa diskupa. Ankieta zainicjowana przez xedakcie Przegigdu Powszechnego. Wyd. 2, Krak6w 1926. Wedle tego wydania zbiér ten cy- towano w dalszym ciagu. * Por, nigej roadaial II 1. it ‘Marian Plezta stenowilaby dowd kkultu éwietego polskiego wezeéniejszy nawet od kro- niki Kadhubka, a wyprzedzajacy o blisko sto lat oficjalna kahonizacje. Pomimo 2 Semkowiez dal swej pracy wyjatkowo staranna oprawe hi- storyema, opinii jego miebawem (1927) sprzeciwit sie M. Gebarowiez™, dowodzac, Ze chrzcielnica 2 Tryde pochodzié mote ‘dopiero z w. XIII, a wige jest zabytikiem po-kanonizacyjnym,’ co naturalnie znacznie obni- zaloby je} wartoSé jako prackaz érédlowego. Przedmiotem obydwu tych rozpraw byly wiee przede wszystkim dzieje kulfu, obszernie w nich dy- skutowane, chot oczywigcie wySwietlenie czasu powstania legendy_pio- trawitiskie| mogio mieé maczenie tekie i dla samych dziejéw XI w. Na- wiazujae do sporu pomiedzy tymi dwoma uczonymi K. - Estreicher® zwréeit uwage na cztemastowiecme freski w kaplicy éw. Stanistlawa w bazylice w Asyiu (1929), dopatrujae sie w nich Sladéw jakiegos za- ginionego, przedkanonizacyjnego zywotu tego Swigtego. W przededniu drugiej wojny Swiatowej (1938) wspomniany przed chwila M, Gebarowicz* przypomniat mauce polskiej list papieza Pascha- lisa I do nienazwanego z imienia arcybiskupa-metropolity w sprawie udziclenia mu paliusza. O16 zdaniem Gebarowicza, ktéry nieswiadomie szedt tu Sladami W. P. Angersteina® ze schy!kui ubiegtego wieku, bulla ta skierowana byta do arcybiskupa gnieinieviskiego Marcina, a wystepu- jaca w niej wamianka o. skazaniu biskupa odnosila sie do sprawy Sw. Stanistawa, Poniewat zag list 6w, nie noszacy dadnej daty, powstaé m siak co najpéénie] przed r. 1118 {data Smierci Paschalisa Il), bytby: wiec aédtem wspélezesnym Gallowi, a niezalezmym oden, czyli dokumentem © pierwszorzednym zaczeniu historyeznym., Mialo za8 zeti wynikaé, #¢ Sw. Stanislaw potepiony zostat nie ‘tylko przez kréla, ale i przez whasnego metropolite, arcybiskupa gnieimietiskiego. Teza ta zostala w ostatnich ezterdziestu latach niemal powszechnie przyjeta w naszej nauce, acz- kolwiek wyrazano niekiedy zastrzezenia co do kanoniczne} prawomoc- noéci takiego potepienia. ‘Dobre podsumowanie tego etapu badati dat R. Grodecki w studium Pt, Sprawa Sw. Stanistawa, ogloszonym drukiem dopiero w x. 1969, ale wehodzacym w sklad jego wyklad6w na Uniwersytecie Jagiellonskim w Krakowie w latach 1946/47 i 1952/53 na temat Rewizjt dziejéw Polskt Piastowskiej*. Wyzawat tam ‘bezradnosé historyka wobec rozbie¢mogci zdati kompetentnych badaczy dziejéw sztuki ina iemat datowania chrzciel~ * Por. tamie. ” Por. nize] tocdziat I 3, # Por, nize} rozdaial TI 4. oe ee stein, Der Konflikt des polnischen Kénigs Boleslaus I. mit, janislaus, Torus 1096. *R. Grodeeki, Polska piastowska, W dium te Wwaowito jako osobng publlkacis, keoker wich ewe 1989, s, 48-08. Studiut , Jako osobna put i¢_krakowskie Wyday wor 1919 dopehenion Biblogatiemyas, Werecumeer eae s ene Dookola spsawy éw. Stanistawa . 265 nicy 2 Tryde, natomiast udzielal calkowitego poparcia opinii Gebarowicza 0 ligcie Paschalisa II, widzae w tym dokumencie potwierdzenie Gallo- wej tezy 0 zdradzie biskupa. . Po r. 1945 probowano nadal dotrzet do nowych irédel, ktére mo- glyby rzucié dodatkowe éwiatio na konflikt wawelski ze schy!iu XI w. Obok dyskusji: nad treseiq przedstawien na chrzcielnicy w Tryde wzieto pod uwage plaskorzeZby; ktére w Sredniowieczu zdobily opactwo sw. Wincentego na Olbiniu we Wroclawiu*. Choé oryginaly ich zaginely, to. przeciez, zachowaly sie zdjgte z nich w czasach nowszych dwie serie ry- sunkéw, umoéliwiajace zapoznanie sie-z ich tregcia. W. Sawicki widziat w tych przedstawieniach dowéd kultu éw. Stanislawa we Wroclawiu jeszeze w XII w. Piszacy te stowa zwrdci uwage na znany nam z kil- kakrotnych cytatéw Dhigosza wierszowany napis lacifiski, ktéry ongis miak sie majdowaé na grobie éw. Stanislawa w katedrze wawelskiej — i wyrazat poglad, ze wolno go datowaé na potowe XII aw., dopatrujac sie w nim frédla tradycji rozwinietéj w kronice Kadiubka®..Na koniec W r. 1965 opublikowano Zrédlo dotychezas w ogéle nie rozpatrywane, a mianowicie protokét badania pizez bieglych w zakresie medycyny sa- dowej czaszki Sw. Stanistawa® przechowywanej na Wawelu. Obok badafi majacych na‘celu dotarcie do nie wyzyskanych dotych- czas trédel.i niezalemie od nich biegly prace nad érédlami od dawna manymi, zinierzajace do poglebienia ich interpretacji, co w rezultacie moglo takée wplyngé na ocene i rozumienie ich doniesien o ,,sprawie Sw. Stanistawa”. Tutaj na pierwszym miejscu wymienié trzeba studia nad kronika Galla. Jeszeze z poktosia dyskusji nad Szkicami T. Wojciechow- skiego wyrosla waina rozprawa W. Ketrzyfiskiego Niektére uwagi o au- torze i tekScie najdawniejsze} kroniki polskiej (1910) *, Po kilkunastu-la~ tach R. Grodecki dat znakomite jej opracowanie we wstepie do wydania jej przekladu polskiego w Bibliotece Narodowej (1923)®. Poimiej przy- sala monogratia piszacego te stowa Kronika Galla na tle historiografit - _ XI w. (1947)" f nowe wydanie tekstu lachisttiego K. Maleczyriskiego (1952), studium J, Adamusa O monarchii Gallowej (1952), wreszcle — # Por, nide} rozdziat I 2. 2 re ay cae or. nil 7 : 7 . 5. 5a Romprawy Wydzlalu historycano-tilozofieznego Akademii Umiejeinosci 58 (1910) . 5469, * . Lng gAnonim, tzw, Gall, Kronika polska, Krakéw 1028 (Biblioteka Narodowa seria nr 59), ® Rozprawy Wydzialu ‘hi wmo-filozoficmego PAU ‘1 (i947) nr 3. i Anime to Gaila _ czyli dzieje ksiqzat i wlade6w polskich, Pomni- ziejowe Polski serfa It tom 3, Krak6w 1947, 5 %8 Towarzystwo Naukowe Warszawskie, Wydziat I Nauk Historyeznych, Spo- Jecenych i Filozofiezych, Warszawa 1952. 286 : Marian Plea rozbiér krytyemy ksiegi I tej kroniki piéra T. Grudzitiskiego (195258) ®, Dzieki nim mamy dzig to podstawowe rédio do naszego problemu, jego geneze i zamiary autora wielekroé dokladniej niz T. Wojciechowski, kie- dy swoj szkic Faktum biskupa Stanistawa. poprzedzat uwagami na temat Kto byt Gallus. : Moie nie tak daleko poszedt postep badafh mad Kadtubkiem, chociaz i tutaj mamy do zanotowania szereg waimych prac. Otwiera ich poczet bardzo gruntowna i wywaiona rozprawa R. Grodeckiego pt. Mistrz Win- centy biskup Krakowski (1923). W dwu pierwszych tomach Pism po- Smiertnych O, Balzera (Lavéw 1934—35) ogloszono jego Studium o Ke- dtubku, ktére w znacmym stopniu przyezynilo sig do rehabilitacji tego kronikarza, bezapelacyjnie potepionego przez T. Wojciechowskiego. Ogél- na jego charalcterystyie dat piszacy te slowa w szkicu pt. Kronika Ka- @ubka a renesans XII w. (1982)". Wr. 1974 ukazat sig na koniec nowy przeklad tej kroniki piéra A. Abgarowicza i B. Kiirbiséwny z nader cen- nym wstepem tej ostatniej uezonej — a w-r. 1976 poklosie sesji poSwie- cone] mistrzowi .Wincentemu jako pierwszemu uczonemu polskiemu Ww 780-lecie jego Smierei (1978) przez poznatiskie grodowisko naukowe ®. Posungla sig tex naprzéd — i to bardzo znacmie — znajomosé Zy- wotéw Sw. Stanislawa’z XII w. Wiele Swiatla rzucit na nie P. David ‘w swym podrecaniku Les sources de Vhistoire de Pologne & V’époque des Piasts (Paryz 1934), a nastepnie D. Borawska w pracy pt. Z dziejéw jed- nej legendy (mianowicie legendy gw. Stanislawa, 1950)“, Piszacy te sto-° wa oraz. G. Labuda® poswiecili kazdy osobne studium Wincentemu z Riele (1962 { 1971). Jesli idzie o Diugosza, to nowe wydanie krakow- skie objelo w swym tomie II (1970) jego ksiege III", w ktorej znajduje sig historia Sw. Stanislawa (przcklad polski” piéra J. Mrukéwny 1969; w obu tych tomach waine analizy ‘nb ttowe Ww. przypisach opracowanych Przez K. Pieradzka). Nawet malo na og6l badany Diugoszowy ,Zywot Sw. ,9 T. Grudzinski, Ze studiéw nad kronika Galla, Rozbiér ferutyeeny piers, a] iat. 17 (19! z 8. 69—113; +. 20 (1054) z, 14 5, 29—100; t. 28 (1958) a 58. © Roca Krakcowsl” 19 (928) S54)” 1 & 798 : : 2 M4 (eee) Ss. 978-094, spis, Mistrza Wincentego Kronika polska, tumac: . Abgarowiez i B, Kiirbis, weep { Komentar napisala B. Khia, Wersaawa rir ee eas qi ‘Mistrz Wineenty Kadtubek, picrws i J-lecie smierci, Shiga Brbdonnaweze” 20 (aot) 3 gan NORM Polak — w Tatler Pn Isler nwa, Z dzieiéw jednej legendy, W sprawie gendzy kultu Sw. Stanistewa diskupa, Warsz is a i Wealaae ‘upd, Warsiawa 1961. Prace Instytutu Historyemego Uni Plezia, Wincenty z Kiele, hisioryle j XLII Wy eee 7 1869) Ss. oan. orule polski 2 plerwszel potowtys 2 . - Labuda, Twérezosé hagi it i iograficzna contego ‘ Kiel Studia ‘Zabclomawneze” 16 Gere foe ags, Mstoriogras = males seu Cronicae inclyti Regni Poloniae (vol. 11}, Varsoviae 1970. ‘ Rocaniki ezyii ironiki slawnego Kublestwa Parskiece thee i wrensaawa 1969- , Dookola sprawy Sw. Stanistawa 267 Stanistawa doczekat sie ostatnimi czasy uwag M. Brozka (1961)® oraz rodbioru D. Turkowskiej (1978) °, . W przeciwieristwie do badai nad Zrédiami, Itére wykezaly wielki postep, dyskusja istoty problemu nie posunela sie wiele naprzéd. Pomimo uplywu lat dwudziestu nie doczekaliémy sie drugiej ezesci monogratii T. Grudziiskkiego 0 Boleslawie Szczodrym (czeSé pierwsza 1953)", ictéra musialaby przyniesé opis upadku tego monarchy i charakterystylke przy- czyn tego faktu, a wiec dotknaé bezposrednio interesujacego nas tu za~ gadnienia. Zalowaé zag jej nieukonezenia wypada tym wigcej, ze ten sam uezony jest autorem pracy o Polityce papieza Grzegorza VII wobec patisteo Europy Srodkowej i wschodniej (Toru 1959), a wiee byt szcze- gélnie dobrze przygotowany do przedstawienia zalamania sie przymierza Gmegorza Vil z Bolestawem Smialym i przejécia Polski do obozu anty- ~gregorianiskiego. W nowej perspektywie probowal ujaé stary problem W. Dziewulski, Postepy chrystianizacji i proces likwidacji pogaristwa w Polsce wezesnofeudalnej, Wroclaw 1946, 150—160, ale zbyt swiele opie- rat sig na literaturze, a zbyt malo na Zrédtach, aby ‘onstrukeja jego Jako catogé mogta przekonywaé pomimo kilku trafnych obserwacji szeze- gélowych. Nie braktlo oczywiscie prayezynkéw, w niektérych wypadkach powracajgeych Swiadomie lub, nieSwiaidomie do hipotez sformulowanych juz dawniej; mam tu na mysli prace takie jak J. Umitiskiego W sprawie zatargu Sw. Stanistawa 2 Bolestawem Szczodrym (1948)", K. Lanckoron- skiej W sprawie sporu miedzy Bolestawem Smiatym a Sw. Stanistawem (1958)* oraz W. Sawickiego Preyczyny upadku Bolestawa Smiatego w Swietle nowszych badat (1962 i 1971)". Wainiejsze byty naszym zdaniem te, ktére wskazywaly pewne analogie poza-polskie do naszych wypad- kéw z r. 1079: K. Gérskiego waime chot zwiezle studium O sprawie Sw. a ar Brotek, Preyczynki do dncitiskiego, sywotopisarstioa w Polsce, {w:] Ksie~ 90 pamigikowa ku czci St. Pigonia, Krakow 1961, s. we 9D, Durkowska, Biles bur la langue et sur le style de Jean Dtugosz, jeoclaw 1978, zwlaszcza ss. 16—25. , OT. Grudzinski, Bolestaw Szezodry. Zarys dziejéw panowania, czes 1, Toruh 1953, : pPrzeglad Hist ? 37 (1948) s. isa—i62. a & Deki Ttorpemns 0” (1980) 8. 1-18, Por, waina recenzie tej pracy prac T. Grudzitsiiego w .,Kwartalniku Historyemym” (66, 1959, s. 1208—a ). Jedna z gléwnych tez pracy’ Lanckorotiskie} jest, ze konflikt pomigdzy Jerélem a Biskupem ‘ikrakowskim wyrést na tle konkurencji pomiedzy obrzadkiem, slowlats- iim a laciiskim w Polsce. To samo gtosit juz W. Sobiestri: pas anioula bw. Pistr (,Ateneum” 1699); o te} mlodzieticze| prébie makxomitego pééniel historyi $wsbw nowoiyinych por. "H. Baryez, Historyle gniewny ¢ niepokorny, Krakéw }, 8. 144-152, + 4 Zesoyty Naukowe KUL 5 (1062) s. 2i—48; nowe, ujecie pt. Prayezyny upadicu Bolestawwa Siniatoge wy tottle eredet nistoryezneh 1 historyeano-prawnych w ksa- ce tegoz autora Studia nad wptywem praw obeych w dawnej Polsce, Warszawa 1971, s. 147186. 268 . Marian Pleaa Stanistawa (1948) oraz W. Sawickiego Pozasadowy wymiar sprawiedli- wosci karnej z urzedu we wezesnym Sredniowieczu (1958) ". Za chybiony natomiast uwazamy obecnie wlasny, szkic Z zagadnien pierwotnego pra- ‘wa matzenskiego w Polsce (1949, 1958)", pomimo ze jego wyniki prayjela niedawno M. Wojeiechowska". Marginesowo tylko dotykaja interesuja- cego nas tu zagadnietiia prace Cz. Deptuly, Biskup i wladea (1968)* i J. Lisowskiego, Kanonizacja Sw. Stanistawa w Swietle précedury kano- nizacyjne} KoSciota dzisiaj i dawnie} (Raym 1953), choé ta ostatnia wcho- dzi réwnies iw meritum sprawy. Legendarna juz niemal ,sprawa éw. Stanistawa” nie przestala i w na- szyoh czasach zajmowat pisarzy i publicystéw, co chyba wolno uznaé za dow6d, Ze ten odlegly w czasie epizod historyezny nadal nurtuje. Swia- domogé naszego spoleczeristwa, domagajac sig pelniejszego wyswietlenia lub przynajmniej zajecia wagledem siebie okreglonego stanowiska. Jedy- nie tytulem przyktadu zacytujemy tu dwa niedawne a z odmiennych po- zycji pisane eseje dwu krakowékich literatow A. Golubiewa" i J. Rosz- Ki, ciekawych odsylajae takze do polemiki piszacego te stowa 2 K. Bun- schem sprzed lat blisko traydziestu ®. : Na koniec w ostatnich latach, niewatpliwie jud z mySlq o zblizajacym sig dziewieésetleciu tragedii wawelskiej z r. 1079, pojawila sie zagranica Ogromna ksigzka St. Betcha pt. Sw. Stanistaw, biskup-meczenmik, patron Polakéw (Londyn 1976, 879 stron). Jest to najobszerniejsza do dnia dz siejszego opowiesé 0 Sw. Stanislawie, rozmiarami przewyzszajqea’ bodaj nawet Dlugoszowa, jak ona wjeta tradycyjnie, kompletnie niekrytyezna, bo przyjmujaca za prawde historyczna wszelki strzep tradycji czy le- gendy, nawet zapisany dopiero z koficem XIX w., uzyteczna natomiast jako obfite repertorium érédet i literatury, a zwlaszeza dzieki. pracowicie . Zgromadzonej ‘bibliogratii przedmniotu. _W rezultacie opisanego postepu badaii, poszukiwaf na nowymi rez wigzaniami i wysuwanych hipotez aktualne stanowisko naszej historio- Brafii wobec problemu Sw. Stanistawa cechuje daleko posunieta dezorien- ® , Nasza Proeszloéé” 4 (104) s. 6122, __@ Annales UMCS, vol, V/1, secti 5 : : a iach [-] PAU 1051 (krakéw 1852), Ho, G) Lublin 1068/9; por, Yende w Spraw 1. Plezia, 2 zagadnies pienvotnego prawa matietiskiego w Polsce, At cheologia” 3 (1949) s, 280—299; powtor: prawa matzefiskiego od legendy, Warszawa 1958, 5. 806-313, Miotse pt. Od Arystotelesa do tia—aiy, Komentarzu do Wiasnego preekiadu Kosmasa (cyt. wyie) przypis 10) 58. Wied” TI (1968) 7, 9.5, 42~64, ® A. Golubiew, Si wow 1071, 5, ne—tag,) PP os . Roszko, Pomazaniec przeciw e : 7 pomazakcowi, [w tes si my, wielce, Warsawa 1970, s. 195—205, f Powszechny” 1951 uty — marzee. Stanistawa, [w tegot:] Unoszent histori, Kra- 4] Pogatiski ksiaee ” Dockola sprawy Sw, Stanislawa—- 269 tdeja®. Uchodzaca’ weiaz jeszcze w ‘oczach wielu za kanonicana teoria T. Wojciechowskiego wykazuje niejedna ryse w swej klasycanej kon- strukeji, He godzi sie z poiniej ujawnionymi faktami, a niektére jej ele- menty sq dzié powszechnie zarzucone. Brak. wszelako na jej miejsce ujecia calosciowego, ktére wyciagneloby wnioski z dorobku ostatnich lat siedemdziesieciu, bynajmmiej zreszta nie jednolitego w swej wyniowie. Tracba zatem zaczqé raz jeszcze od. poczatku — a to znacay od zré- del *, : u ZRODLA RZEKOME 1 WATPLIWE 1, CHRZCIELNICA Z TRYDE Na skandynawskiej ziemi, w zapadie] wiosce szwedzkiej malazt sie pomnik, ktéry dozwala wznowié dyskusje nad rozgloéna niegdys, lecz od lat dwudziestu przebrzmiala i wyezerpana — zdalo sie — sprawa Sw. Stanislawa: wyczerpang i zamknieta praede wszystkim dlatego, ze nikt nie przypuszezal, iz moze wy}gé jeszcze na jaw nowe Zrédio, ktére zdola na t@ ciemng kwestie raucié pewne Swiatlo i wyprowadzié ja poza szran- ki interpretacji znanych dotad, tak lakonieznych, zagadkowych i sprzecz~ . nych wiadomogei w najstarszych naszych tekstach kronikarskich”. Tymi slowy rozpoczynal przed pot wiekiem‘z géra Wi. Semkowicz swoje stu- dium o Sprawie sw, Stanistawa w éwietle nowego Zrddta ikonograficz nego-(Krakéw 1924, odb. z Ksiegi pamiatkowej ku czci O. Balzera), wpro- wadzajge zarazem do dysktisji nad tym problemem element nowy, mia- nowicie interpretacje fabularnej tresci plaskorze%h, znajdujacych sie na sewedzkiej chrzcielnicy z Tryde. Z racji wybitne] warteSci artystyezej tego zabytku historycy sztuki zwrécili nati uwage jeszcze w potowie ubie- Blego stulecia i jako arcydzicko rzetby romatiskiej by! on nawet ekspo- nowany: na swiatowej wystawie paryskiej w r. 1867. Wracajac z Pa- tyia zawadzit o Stockholm, i niewiele bralcowalo, a bytby tam na stale Pozostal, losy jednak zrzadzily inaczej i do dzié stanowi ozdobe malego lokalnego koSciola w Tryde, mieopodal Lundu, kosciola, ktéry wzniesiono ia : ® Dobitny wyraz tej i wei daje wyiej w przyp. 60 esej A. Go- Tahiowwa, Test. Orn wowies tito Gost ins" w nickioryeh ‘opracowaniach, typu itecznikowego x lat ostatnich. ‘i r ich analetie pogujecone byto na_poczatioa naszego stulecla sumienne studium K, Krotosiiego, Sw, Stanistew biskup w swietle érédet, Krakow 1902 (por. ‘wyte} przypis 16), dzié skuticiem waigcia pod rozwage w neuce nie uwzglednia Bych jeszcze w tamtych ezasach zabytkow, jak rownied skutkiem postepu badan tad Ziédami dawnie} znanymi — w znacmym stopniu przestarzale, ale w pew- yeh partiach nadal jeszezo warte ezytania. 270 Marian Plezla na poczatku XIX w. na miejscu zburzonej wéwezas pierwotnej budowli romaniskiej, ktOrej chrzcielnica jest jetina 2 pozostalosci. Historiogratia polska nie interesowala sie niq az do poczatku biesa- cego wieku, kiedy topo raz pierwszy zasygnalizowal jej istnienie Z. Bax towski', podnoszac, Ze wedle opinii wybitnego szwedzliego historyka sztuki, Johnny Roosvala’, figurujace na tej chrzecielnicy plaskorzeZby przedstawiajq sceny x legendy sw. Staiislawa, biskupa krakowskiego. Monografieznie za$ zajai sie u nas tregcia tych przedstawien’ figuralnych najpierw Semkowiez we wspomnianej pracy, dochodzac do nastepujacych ustalei i wnioskéw. : Cztery strony walcowate] czaszy chrzcielnicy, wspartej na stozkowa- tej nodze, pokrywajq cztery plaskorzetby, poprzedzielane czterema pa- rami os6b przedstawionych prawie w wypuklorzedbie. Z owych ezterech plaskorzeéb jedna wyobraza Chrystusa w majestacie (motyw czesty Ww éwozesnej.rzezbie gotlandzkie}) i nie jest treSciowo powiazana z trzema pozostalymi, ktére zé swej strony zdaja sie wykazywaé pewien zwiazek fabularny. Dwie zwlaszoza, sqsiadujqce ze soba, wyobrazaja scene wskrze- szenia z grobu umarlego, przedstawionego w postaci koSciotrupa, a na- stepnie przyprowadzenie wskrzeszonego przez osobe, noszacq mitre bi- skupig ezy opacka na glowie przed dwie: inne postacie, z ktérych jedna ‘tzyma w reku pastoral, a druga upada na ziemie w wyrazistym geScie pruerazenia. W pogrodku trzeciej sceny' widzimy zndw hiskupa w mitrze, tym razem z aureola Swigtego, a po jego prawej stronie ‘kkréla lub innego dygnitarza siedzqcego w koronie na glowie i z mieczem w reku, po.le- wej zaS brodata postaé w. szpiczastej czapee, padpiérajaca sie czyms w rodzaju trzymanego w rece kija. Otéz ‘Roosval, a za nim Sembowiez i do niedawna’ wszyscy badacze chrzcielnicy z Tryde, widzieli w tych traech przedstawieniach steny z legendy gw. Stanislawa: wskrzeszenie Piotra z Piotrawina, przyprowadzenie go przed sad kiélewski, a na ko- nice scene satu kréla mad éwietym biskupem lub racze] moment wyda- wania przezei wyroku, ktérego wykonawca ma byé owa postaé w szpi- czasie} czapee, zapewne kat trzymajacy' jakoby w reku topér. Z tresela tejze legendy Semkowiez starat sie powigzaé takze dwie sceny widoczne na stozkowatej nodze chrzcielnicy, Na jednej z nich kr6l w koronie wre cza stojacej przed nim postaci jakié okragly przedmiot (pieczeé ‘majaca symbolizowaé pozew?), a na drugie} diabet (?) lezacy na ziemi chwyta za pas siedzacego kréla w koronie (kara piekielna za skazanie na émieré meczennika?). Taka interpretacje tregei fabularnej owych plaskorze#b, zaczerpnicta od Roosvala, Semkowiez popar? seria komentarzy historyeznych, stano- 1 a Sladem sawedzkich vadacz; i we sztuki, i” at Breede wanpetinge iy eazy i, yPrzeglad Warszawski” 1921, zest 1, le pt. Die Steinmeister Gottlands, Stockholm 1018. Dookola sprawy Sw. Stanislawa 271 wigeych wlagciwa nowosé i zastuge jego pracy. Roztrzgsal zatem,. ktére ze zanych legend Sredniowieemych o wskrzeszeniu umartego w tym celu, aby mogt on Swiadezyé w procesie ma korzyS$ KoScicla, dadza sie najlepie] powiazaé.z trescia przedstawieh na chrzcielniey — i dochodzit do wniosku, Ze w gre wehodzié moze’ jedynie legenda o Sw. Stanistawie. Prayjmujae to za jeden punikt oparcia w rozumowaniu, a za drugi jedno- glSnie przez wszystkich skandynawskich historykéw sztuki (nb.’ po dzieh duisiejszy) stwierdzany fakt, ze chrzcielnica z Tryde pochodzi z drugiej po- lowy XII w., wnosif, ze kult Sw. Stanistawa istnial w Polsce juz w w. XU, a wiee wezesniej niz odzwierciedlit sie w Zrddlach pisanych (po raz pierw- szy w kronice Kadtubka z przelomu XII/XIII w.). Usilowat dalej dociec Srodowisk, w jakich kult ten mégt sie utrzymywaé, i poza niektérymi rodami polskimi oraz duchowiefstwem’ krakowskim dopatrywal sie jego zwolennik6w zwiaszeza w samej dynastii piastowskiej. Poprzez malzen- stwa cérki Boleslawa Krzywoustego, Ryksy, a zwlaszeza pierwsze z Mag- nusem ksigciem duiskim i trzecie ze Swerkerem I krélem szwedzkim, kult ten mial przeniesé sie do Skandynawii i wydaé tam artystyezny owoc W postaci chrzcielnicy w Tryde. Teza Roosvala-Semkowicza spotkala sie jednak rychio z ostrym sprze- ciwem M. Gebarowicza (w pracy Poczatki kultu sw. Stanistawa i jego Sredniowieczny zabytek w Szwecji, Lwow 1927), ktéry co prawda po- dobnie jak dwaj poprzedni sklonny byt przedstawienia na chrzcielnicy 2 Tryde wiazaé z legenda Sw. Stanislawa, jednakze odrzucat dotychezaso- we datowanie tezo zabytku i na podstawie whasnych analiz dochodzit do ~ preekonania, i% mégt on powstaé dopiero w trzeciej éwierci w. XIII, @ wige nalezal juz do epoki po-Kanonizacyjnej i dlatego nie moze éwiad- ezyé o kulcie przed-kanonizacyjnym. Mozna by. powiedzieé, ze wywody Gebarowieza biegna dwoma szlakami: po pierwsze zwaleza on poglad, jakoby istnialy jakickolwiek glady kultu Sw. Stanislawa wezeSnicjsze od kroniki Kadlubka; poniewaz za§ plaskorzeZby z Tryde zadawalyby kam takiej interpretacji, gdyby pochodzily jeszoze XII w., wiee — po wtd- re — dowodzi, ze datowanie ich przez Roosvala jest chybione, a w szeze- Sélnosei sposéb plastycznego przedstawienia cztowieka wskrzeszonego % grobu jako kogciotrupa nie spotyka sie w naszym ‘kregu kulturalnym przed w, XIII. ’ a W tym stanie rzeczy w polsiciej nauce historyeznej zapanowaia kon- sternacja, Ictérej dobitny wyraz dat R. Grodecki-w cyklu wykladéw pt. Rewizja dziejéw Polski doby piastowskie} wydanych drukiem dopiero Posmiertnie w tomie pt. Polska piastowska, Krakow 1969. Warto zacy- towaé jego stowa (s. 70): ,Stoje wiee wobec’ faktu, gdzie dwu specja- listow dla histori sztuki (Roosval i Gebarowicz — przyp. M. P.) odmien- mle sie zapatruje na czas powstania zabytku i jestem dosé bezradny wo- 272, ‘Marian Piesia bee tego stanu rzeczy. Naleialoby odezekaé jakiS czas, by inni specjaligei wypowiedzieli sie w tej materii, by dyskusja szersza lepiej te rzecz wy- Swietlila”. Ot6z do dyskusji talkie] mie doszlo, a rozmaici uczeni polscy, réznymi czasy mniej lub bardzie] wycezerpujaco zabierajacy glos na ten temat, ograniczali sie do referowania wypowiedzianych juz poprzednio pogladéw i do oSwiadczania sie za jednym lub drugim z nich, nie wno- szqc do sprawy datowania chrzcielnicy z Tryde zasadniczo nowego ma- teriatu ani tez nowych punktow widzenia. Tym niermiej jako szezegét ustalony w dyskusji utrzymywalo sie z niewielkimi wyjqtkami przeko- namie, iz sceny przedstawione na plaskorzezbach interesujqcej nas tu chracielnicy odnosz§ sie do legendy sw. Stanistawa. Rownie ustalona (za milezaeq zgoda) byla praktyka, tore] jakos nikt hie przetamal, ani nawet nie kwestionowal, polegajaca na tym, ze w to- ‘ku wspommisnej dyskusji wszyicy zadowalali sie reprodukejami zdjeé chrzcielnicy w Tryde, jakie znalesé moina ‘bylo w pracy Semkowicza, a najwyze] w studium Roosvala, nie siegajac nigdy do autopsji orygi- natu, To te zupelnym zaskoczeniem staly sie obserwacje miodej uczonej szwedzkiej p. A. Bennet (przedstawione w jej pracy kandydackiej pt. Trydefunten, Stockholm 1968, maszynopis), podj¢te nastepnie i rozwinie- fe przez T. Erikssona w artykule pt. Fridolinslegende i Tryde (w' czaso- pigmie ALE”, Historisk Tidskrift fér Skémeland 1968, s. 1—15). Wska- zano tam mianowicie na fakt zasadniczy, a dotad pomijany, mianowicie na okreélony porzadek scen na czaszy chrzcielnicy. Wspomnieligmy jut, 2e jest ich eatery i te jedna, przedstawiajgca Chrystusa w majestacie, nie wigte sig tresciowo z pozostalymi, a wiec w cyklu fabularnym.ste- nowi niejako przerywnik, na ktérym przedstawiony cykl wydarzeh musi Sig Zaczynaé i Konezyé, Jesii zaé zgodzimy sie cztery wspomniane sceny ompaczyé umownie literami C (Chrystus w majestacie), W (scena wskr7e- szenia zmartego), P (prayprowadzenie go przed kréla) i S (scena inter Pretowana powszechnie jako sad nad biskupem) — to ich ‘olejnast od lewej do Prawej bedzie nastepujgca: C — S — W — P, czyli ze plastycz- na ,opowiesé” zaczynalaby sie od sceny sadu nad biskupem, a wiec tam, Sdaie wetile wszystitich dotychezasowych interpretacji powinna byla sie Korieryé. Gdybysmy za odwrotnie cheieli ogladaé owa serie od prawel do lewej, otrzymalibygmy kolejnosé C — P — W — 8, ezyli ze scena Przyprowadzenia zmarlego przed sad poprzedzalaby scene jego wskrZe- szenla — co przeczy wszelkiemu sensowi. Cytowana para badaczy sowedzkich wysnuwa stad nieuchronny wniosek, #e plaskorzeZby 4 chrzcielnicy w Tryde nie przedstawiajg seen x legendy éw. Stanislawa — i nie podobna odméwié im racji, lem Hodes Kto zajmuje si¢ sama chrzcielniea, rodzi sig stad nowa ‘westia: jaka treéé maja zatem owe tgezone dotad przez pot wieku 7° Dookola sprawy Sw, Stanistawa * 973 wv. Stanislawem obrazy.. Eriksson odpowiada na. to’ odwolujge sie do branej dawniej réwniez pod uwage — i dlatego obszernie omawianej przez Semkowicza — legendy 0 Sw. Fridolinie. Wykazaniu, jakim spo- sobem ta gérnorefiska legenda trafié miala w drugiej polowie Xill w. do Skandynawii, tenze autor poSwiecit w rok pééniej drugi artykut pt. Trydejunten och Regnum (w tyme czasopiémie ,,ALE” 1969, s. 1—21). Ta pozytywna ezesé jego wywodu piszacemu te slowa nie we wszystkim wydaje sie zadowalajaca, jednakie dla badacza polskiego jest ona juz bez maczenia, skoro udowodnione zostalo, jak sie wydaje, w sposdb bez- sporny, Ze chrzcielnica z Tryde nie jest arddiem do dziejéw legendy ozy kultu Sw, Stanistawa. Tak samo sprawa jej datacji na wiek XII lub XIII (Sewedzi. wei pozostaja: przy pierwszej z tych dat) traci dla nas dawna aktualnosé, safe BRS Warto jeszcze zatrzymaé sie chwile pray interpretacji sceny okresla- nej dotychezas jako sqd nad biskupem. Eriksson objaénia ja zupelnie inaczej: jego zdaniem jest to scena z legendy Sw. Fridolina, mnicha iryj- skiego, ktéry bawige we Francji miat-od kréla Klodwiga otrzymaé upra- wnienie i zachete do o#ywienia zapomnianego od dawna. (pod rzqdami ariatskich Wizygotéw) kultu Sw. Hilarego z Poitiers, Osoba stojaca w posrodiu bytby zatem Sw. Hilary (nb. nosi on’ paliusz areybiskupi, co 2 przedstawieniem Sw. Stanistawa.tylko za pomoca bardzo karkolomnych hipotez daloby sie pogodzié), siedzacym na prawo ode krélem — Klod- wig, ktory wskazuje reka na postaé Swietego, a figura ‘stojaca na lewo ode w szpiczastej czapce i z kijem pielgrzymim w dioni — Sw. Frido- lin, Eriksson wykazal w rzeczy samej, ze kij piegrzymi nalezy do atry- but6w ikonografii Sw, Fridolina; u nas natomiast przedmiot trzaymany przez owa postaé w reku objagniano jako topér katowski — niestusmie, bo ksztalt na ‘koficu kkija, ktéry na fotografiach reprodukowanych przez _ Semkowieza moina bylo braé od biedy za ostrze topora, jest na praw- de (jak to widaé dobrze na ‘fig. 52 albumu, Skandynawia romatiska*) —~ obszernym rekawem szaty. Zwraca sig uwage na te wszystkie szozegdly nie dlatego, azeby bez zasirzezeh aprobowaé interpretacje Erikssona, wi- tkacego w plaskorze#bach na chrzecielnicy ilustracje legendy sw. Frido- Ena, leez po to, aby czytelnikowi uSwiadomié, jak rémmie moga byé ob- Jaéniane zabytki plastyezne — i to weale nie bezzasadnie, A przeciea to Wiasnie zajmujgca nas tu ,scena sqdu” na chrzcielnicy w.Tryde brana byla przez naszych historykow z cala powaga za dowéd, ze ,Scista in- texpretacja przckazu Galla o zabéjstwie biskupa Stanistawa (dokonanym ltkoby z wyroku sqdowego — prayp. M. P.) znajduje w tej rzetbie zu- 2A. Tuulse, Skandynawia romafska, Zabythi architektury i setuki Danti, Norwegit i Szwecji, Warszawa 1970, 8 — anateca 274 ‘ Matian Pleaia 7 pelne potwierdzenie i wierne odzwierciedlenie” ‘, Przypomina nam to raz jeszcze, jak bardzo ostrogmym trzeba byé przypisujac pewnym przedsta- Wieniom plastyemym ofresione tresci fabularne, jesli nie mamy na to oczywistych dowod6w. Ale — jak powiedziano wycej — sama moiliwosé odnoszenia plaskorzeb na chrzcielnicy z Tryde do osoby Sw. Stanistawa wydaje sie obeenie stracona®. Powytsze. stwierdzenie odnosi: sie rowniez do dwu przedstawien na stotkowatej podstawie chrzcieliney, gdzie w dwukrotnie pojawiajace} sie postaci kréla dopatrywaé sie chciano naszego Bolestawa II. Otd% Eriksson wskazal, Ze podstawa ta jest wtérnie polaczona z dzisiejsza czasza, a za- tem brak nam danych do twierdzenia, iz umieszczone na niej rzezby pozostaja w zwigzku treéciowym z przedstawieniami na czaszy, lub te 94 realizacja tego samego zamiaru artystyeznego. Nie ma wige niczego, co kazaloby nam lgezyé z historiq polska kréla siedzgcego na tronie i wy- ciagajacego ku osobie stojacej napraeciwko okragly przedmiot oraz kréla groteskowo trzymanego za pas przez lezacego szatana z laticuchem na szyii®. : 2, PEASKORZEZBY WROCLAWSKIE, Zainteresowanie wywolane dyskusjq nad plaskorze#bami z Tryde nie- jako sila rozpedu przynioslo ze soba rozszerzenie jej takie i na inne 72- hytki plastyezne, kt6re przynajmmie] zdaniem niektérych mogly rauci¢ jakies Swiatlo na wozesne etapy dziejow kultu Sw, Stanislawa. Wi Sem- kowlez po wystapieniu polemicznym’ Gebarowicza nie zabrat jué wiecej ‘Semkowdies, jw, 5. 28 Por. Grodecki, 5 7 'y &. 28. Por. Grodecki, jw, s 67 oraz K. Es Feigher w ,Rocanika Krakowsikim” 20(1820) Toma,” ; 27, treat oN iCZ powell praygodnte, choé dosy. o GY aren eomoc praygodnk bszernie, do, swe), tev fogit ‘histor Carat Conary aaa, Studiuin pt, Niektére cogadiiionla, met iwoscianny ‘ii Sztuki” 38, 1976, s. 342-044). Polemizuige re ee kiaeiwosciami podnoszonymi na temat slusmogei odmoszenia plaskorzedb w oy ‘wolanyen oh ore, co degendy w. Stanislawa, zdaje sig jednak nie znaé po- byé ich swobodnym u: stawienia tyohie samych, rs . arin yen, watkow w zabytiach ene dynawskich i odwolywanie si¢ ew) Meayé sie z dose ocaywistym A, azuje sig pomystowa i ciekawa skadinad roapr Higktes, Legenda o Piotrawinie 1 plaskorzesba na chracielnicy 1 Tryde (D2 Warszawe ton?) LW Aeeoz| Studia nad wplywem praw obcych w dawne) Polsces Ristoryeenospreuane toe oprcednio pt. Monografia archeologicena, jaro £r6dl0 136). MnO » bw] ,,Archiwa, Biblioteki i Muzea Koscieine” 21, 1970, 1 Dockola sprawy Sw. Stanislawa 275 glosu w tej sprawie, nie przestawal jednak zajmowaé sie mig i Sledzié materialu, ktéry mégtby przyczynié sie do pelniejszego je] wyjasnienia. Piszqcemu te slowa .wiadomo z rozméw % tym uczonym, prowadzonych jesienig 1944 r., Ze zwrécit on wowezas uwage na opublikowane przed lity w niemieckim pismiennictwie naukowym rysunki przedstawiajqce nie istniejace dzié Sredniowieczne plaskorzedby, itére ongis majdowaly sie we Wroclawiu. Na jednej z tych plaskorzetb mial figurowaé — wedle podpisu umieszezonego pod rysunkiem — Sw. Stanistaw i Bolestaw Smia- ly. Krétko praed swa Smiercia (zm. 1949) Semkowicz zainteresowat owy- mi rysunkami historyka sztuki P. Bohdziewieza, ktéry poglady swoje na ten temat oglosit w artykule pt. Zjazdy eczyckie XII w. a powstante hultu Sw. Stanistawa diskupa (,Rocaniki Historyezne Towarzysiwa Nau- kowego KUL” 2—8, 1950—S1, s, 287—267), dochodzge do wnivsku, ze sostatecanie moina sie zgodzié na éw. Stanislawa na plaskorze#bie wro- clawskiej, natomiast odniesienie jej do XII w. i to polowe (sic) jest mo- dliwe, ale nie obowiazujace”. Co prawda imy wybitny znawea dziejow ‘satuki polskiej w wiekach érednich, M. Morelowski, wypowiedzial sie wspélezeSnie przeciwko Igezeniu tregci tych przedstawieh z osoba Sw. Stunislawa i kréla Boleslawa II (Studia nad architekturq i rzeébq na wroclawskim Otbinie [w] Sprawozdania Wroctawskiego Towarzystwa Nau- kowego nr 7, 1952, Dodatek 1, Wroclaw 1955, s, 24 i 34), Alle teza wy- sunieta przez Bohidziewicza znalazla niebawem zdecydowane poparcie W. Sawickiego, ktéry kilkakrotnie powracat obszernie do tego przedmiotu’. Aozkolwiek wige pozostat ze swoim zdaniem odosobniony, musimy przed- stawié tutaj w koniecmym skrécie meritum zagadnienia, Po zburzeniu zespohi budynk6w opactwa norbertatiskiego (ongis be- nedyittyfiskiego) pod wezwaniem éw. Wincentego we Wroclawiu, co na- stapito’ w r, 1529, pewne fragmenty o wiekszéj wartoSci plastycznej prze- niesiono i umieszezono w.innych budowlach na terenie miasta. Najbar- dziej manym spogrdd nich jest pigkny romafiski portal, ktOry do dais 2dobi wejécie do koSciola Sw. Marii Magdaleny. Byly jednak i inne, kté- Tez czasem przepadly, jak kilka plaskorze#b przewaznie zdobnych przed- stawieniami figuralnymi, ktére dlugo jeszcze ogladaé moéma bylo na Stianie szpitala Wszystkich Swietych, dopéki nie zawieruszyly sie gdzies Podezas przebudowy tego gmachu na przelomie XVII i XIX w. Z tych Dlaskorzezb wszalkie zdjeto w czasach nowozytnych’ dwie niezaleane od Sicbie serie rysunkéw, ktére opublikowali u schylku ubieglego wieku — 'W. Sawicki, Zaposnane érddto tkonograficene do dziej6w ¢ ustroju Polskt Pisiowskiel, ,Zeszyty Naukowe KUL” 8 (1006) 2 1 & 2h—86; tenze, Plemi SidlubRa i’ szezep Anonima, tamie 18 (1970) z. 1s. 1128. Ponadto w mblorze ia nad wplywem praw obcych w dawnej Poisce, Warszawa 1971, s. 187-233. ae Marian Plecia t A. Schultz" i C, Buchwald’, Ot6z ww tej serii, Ietéra reprodukowal Buch- wald, na jednym z rysunkéw widzimy po prawej stronie biskupa w in- fule z uniesionymi ku gérze diotimi, stojacego przed krélem siedzacym na tronie po stronie lewej i trzymajacym w lewéj rece miecz skierowany * prosté ku gérze; palcem prawej reki krél jak gdyby wskazywal na ten tniecz, Pod postaciqa biskupa widnieje napis STAINIS, a pod postaciq kré- Ja BOLUS III (sic) Na drugim rysunku mamy dwie postacie jakby wo- jownikéw: jeden, stojacy po lewej ‘stronie, trzyma w prawym reku miecz, a lewa opiera na tarczy, podezas gdy drugi, ten z prawej, w prawej rece trzyma jakby dluga whéeznie, a w lewej tréjlistna lilie (tora miala byé zapewne palma meezetiska) na diugiej lodydze. Obie te postacie maja aureole wok6l glowy. Prawa podpisana jest PET. DV. a lewa: LADIS IL. Na drugiej serii rysunkéw, opublikowanej przez Schultza, odnajdujemy te same ‘wie pary, lecz bez podpis6w; para druga nie ma tet aureoli nad glowami, Na trzeciej serii, ktérej istnienie zasygnalizowat dopiero w po- lowie naszego stulecia Morelowski (zob. wyze}), podpis6w réwniez nie ma. Dodajmy od razu szezegét, na Iktéry nie zwrécono uwagi w ‘tej dys- * kusji, a ktéry mégtby mieé w niej pewne znaczenie. Mianowicie w serii reprodukowanej przez Buchwalda 'wystepuje rowniex rysunck przedsia- wiajacy tzw. tympanon Jaksy. Odkrycie w r. 1962 oryginalu tego zabyt- ku (dzis w Muzeum Architektury we Wroclawiu) bylo niemala sensacia w Srodowisku wroclawskich historykow sztuki: pordwnanig go Z prze- tysem Ppotwierdza w zasadzie wiernos¢ tego ostatniego, na tympanonie zaé widnieja, podobnie jak na rysunku, podpisy charakteryzujace nie- ktére osoby. Tyle faktow. Zwolemicy wigzatiia wspommianych przedstawieh z osoba Sw. Stani- slawa wysnuwaja stad szereg daleko idacych wniosk6w. Twierdza mia- nowicie, de plaskorzedby powstaly w polowie KIL w. {bo % tego czas P- chodzit picrwotny Kogcist i ‘klasztor Sw. Wincentego), ze przedstawiala ‘Sw. Stanistawa i Boleslawa Il oraz Piotra Whostowica (furdatora ‘tego Klasztoru) i Wiadystawa Ti (syna Bolestawa Krzywoustego),.a dale] é 5 dowodem Iultu éw, Stanislawa we Wroctawiu w tej epoce oraz quast ~kultu (nicoficjainego) Piotra Wlostowica, ktry, jak wiadomo, pad ofiara gniewu Wiadystawa IL w r. 1145, Jue samo zestawienie fakiéw 2 wnioskami odslania znaczna rozbiel- noSé"jednych i drugich. Nie ujawniono przeciex dotqd zadnych danych, ktore pozwalalyby twierdzié, ze wspomniane dwie iplaskorzetby néleia- ty do pierwotnego, siegajgcego polowy XII w., wystroju kosciola SW. 3 - . Vor Br ginide Bldwerke des zwtitien Jahrhunderts ou Breslau, tw] Seblesiens Cae ins ft ‘Schlesischer ‘Atctlmas 4 find, Schutt, Zeltschritt des Vereins fir das Museum vers teste des. Vinzenzkosters bei on is $) ezas0- pismie Neue Folge I, 1900, s, Soe Breas w cytowanym wyiej (przyP Dookola sprawy Sw. Stanisiawa 277 Wineentego. Cechy stylowe zostaly ma obu seriach rysunk6w tak silnie muienione, ée nie podobna dzis orzec, ezy byly to rzezby romatiskie czy: gotyckie. Praypommieé zaé malezy fakt oczywisty, ze zespét zabudowanh klasztomych Sw. Wincentego byt przez prawie eztery wieki (do jego zbu- wenia wr. 1529) nieustannie wzytkowany i przeksztalcany: wystarozy ti wskazaé, e dobrze many z innych jeszcze rysunk6w grobowiec fun- datora Piotra Wlostowicza i jego zony Mari, o bogatym wystroju plas- tyeznym, powstal dopiero w XIV w. Na dobra sprawe nie ma tet Zad- nej pewnosei, Ze plaskorzeby majace przedstawiaé Sw. Stanistawa i kréla Bolestawa oraz Wladyslawa II i Piotra Wlostowica nalezaly do wystroju koSciola Sw. Wincentego: przeciez wspomniany przed-chwila tympanon Jaksy reprodukowany réwniez w serii rysunkéw opublikowanych praez Buchwalda, nalezat na pewno do wehodzacej w sklad zespolu architekto- nicznego opactwa kaplicy Sw. Michala, ktéra byla od kosciola Sw. Win- centego o kilkanascie lat mlodsza — a ilez jeszeze innych bylo tam bu- dynkéw! Gdyby wiec np. ktog upierat sie twierdzié, ze plaskorzezby owe pochodzity dopiero z KV w., to opinia taka bylaby réwnie malo uzasad- niona jak zdanie, ze mamy w nich do czynienia z zabytkami XII w. Tyle 6 samych rzezbach, Ale i nad\wiarygodnoscia wnioskéw widnie- ia rozliczne znaki zapytania, Obydwie serie wykazuja niebagatelne r6z- nice w szezegélach. Zaznaczono juz, #e para majaca podobno przedstawiaé Piotra Wlostowica i Wiadyslawa TI’ nosi na rysunku z serii Buchwalda aureole, ktérych na rysunkach Schultza brak. W pierwszym’ wypadku* vaekomy Wladyslaw II ma na tarczy orla — w drugim nie. Na Isoniec Pod rysunkami obu grup w wersji Buchwalda widnieja podpisy, a na se- ni Schuliza i Morelowskiego ich nie ma. Jak zatem bylo na prawde? Przejdémy do samych napiséw. Na rysunkach serii Buchwalda, jedynych, jakie napisy te praekazaty, sq one tak umieszezone, jak dzisiejsze podpisy pod ilustracjami (inaczej ‘ta tympanonie Jaksy), co do razu budzi watpli- Wokci, Budzi je takte tres¢ i forma jezykowa napisow. Forma imienia ,,La- *dislaus” jest forma wegierska (od Laszlo), we wezeSniejszym sredniowie- cau polskim nie spotykang. Podobnie Piotr Wlostowie nie byt w na- czym materiale literackim nigdy okreSlany tytulem dus-letz zawsze co- mes, Jeden i drugi szczegd! wskazywalby wid raczej na bardzo pééna redakeje tych napisw. Na drugim rysunku natomiast partner Sw. Sta~ tistawa. okredlony jest jako Boleslaw III (a wige Krzywousty, nie Smia- 1), co mie ma sensu. Nie latwiejszego co prawda,, jak zaktadaé rzekoma omytke rysownika (czy jeszcze kamieniarza?), ale skoro raz zaczniemy »Poprawiaé” i tak wiclee niepewna w tym wypadku podstawe naszych Wnioskéw, to gdziez poloaymy granice wiasnej fantazji? A mode te na- Pisy pod plaskorzesbami znalazly sie tam dopiero po umieszezeniu ich "2 Scianie szpitala Wszystkich Swigtych? 278 ‘Marian Plea Pozostaje nam wiee tylko moze nie calkowicie zludna. nadzieja, ze, podobnie jak miedawno odnalaz! sie tympanon Jaksy, tak kiedy$ szeze- Sliwym zrzadzeniem losu z muréw wroclawskiego Starego Miasta wyida na jaw inne jeszcze plaskorzeZby mane nam jak dotad tylko z praery- sow. Wiedy bedziemy mogli co$ powiedzieé 0 ich romanskim czy gotye- kim. charakterze i zobacayé, ezy ocalaly na nich jakied napisy czy nie. Do tego czasu lepiej nie odwolywaé sie do nich jako do Zrédia history- emego do ‘sprawy Sw. Stanislawa, bo zbyt graaski to grunt, aby na nim cokolwiek budowaé, . 3, FRESK Z ASYZU ‘Trzecim zabytkiem plastyeznym weiggnietym jako ewentualne arédlo w zakres dyskusji nad sprawa gw. Stanistawa byt jeden z freskéw zaj- dujacych sie w taw, nizszej bazylice Sw. Franciszka w Asyau. Przypom- nieé nalezy, iz to wlaSnie w owej bazylice ogloszona zostala przez papie- za Tnocentego IV kanonizacja Sw. Stanislawa dnia 8 wrzeSnia 1258 r., c0 barwnie opowiedziat naocmy, jak sie zdaje, éwiadek tej uroczystosci Win- centy z Kiele w Zywocie wickszym Sw. Stanistawa (MPH IV, s. 426 n.). W XIV w. wydarzenie to upamigtniono freskami majdujacymi sie do dzié dnia w bazylice nizszej. ° Jednym nich jest malowidlo przedstawiajace porabanie ciala sw. Stanistawa. W posrodku dolnej czeéci obrazu Swiety lezy na ziemi, obr6- cony do niej twarza, ubrany w obszerny ornat dzwonowy. Po obu jego stronach stojq dwaj meiezyini w powléczystych szatach, praedstawieni obydwaj w gwaltownym ruchu, jakim odrzucaja na bok jeden odcieta reke, a drugi noge biskupa, Nad cialem zag pochyla sie dwu innych, row- nied w okazalym stroju, zajetych odcirianiem meczennikowi glowy, © Jest na malowidle dosé brutalnie pokazane. Otéz K. Estreicher, zdajge w ,,Roczniku Krakowskim” (22, 1929, S. 164—178) sprawe ze wspomnianej wyzej pracy Gebarowieza o poczat kach kultu éw, Stanislawa™, wyrazit zdanie, iz malowidlo to przedstawia wymierzanie na biskupie krakowskim wzmiankowanej przez Galla kary obeiecia ezionkéw, ktéra autor niestusznie identyfikuje 2. éwiartowa- niem”. Opierajac sie na takiej interpretacji tego obrazu lqezy ja nasteP- nie ze znana nam juz scena S ma chrzcieini¢y z Tryde, kt6ra za Semiso- Wwiezem a whrew Gebarowiczowi objagniat jako scéne sqadu nad bisku- em, aby tq droga dojS¢ do wmiosku, de zaréwno w okwesie przed-kano- ® Por, s. 271, * 168-169. W sprawie éwiartowania por. nizej s. 321 nn. Dookols sprawy Sw. Stenistawa ‘ 279 aizacyjnym, jak i w jakié czas po kanonizacji istniat niemnany dzié zy- wot Sw. Stanisliwa, w ktérym ‘okolicznosci Smierci biskupa opowiedzia- ne byly w spostb blizszy Gallowi nizs Kadlubkowi i ze to ten zywot (obej- mujgey ‘wszakie réwniez cud wskrzeszenia Piotra z Piotrawina) dostar- cayt watku zaréwno praedstawieniom na chrzcielnicy z Tryde jak ina fresku z Asyéu. : . ‘Wobec tego de, jak widzielismy, chrzcielnica z Tryde odpada jako Zr6- do do dziejéw legendy sw. Stanislawa, z ktéra nie ma nic wspélnego, rommowaniu Estreichera brak jednego z dwu punktéw oparcia. Zreszta domystu o istnieniu niegdyé jakiego$ zaginionego dla nas zywotu Sw Stanislawa, ktéry nie zdazy} zostawié 2adnego Sladu w tradycji literac- kiej, a tylico dostarezy! natchnienia artystom skandynawskim i wioskim, nikt nastepnie nie podjat i trudno z mim nawet dyskutowaé, skoro hipote- za taka, zgola dowolna, nie tlumaczy zadnych faktOw. Pozostaje zatem zajaé sig pytaniem, jali to epizod z dziejow czy legendy Sw. Stanislawa przedstawia fresk z Asyzu? Skoro fresk 6w powstal w w. XIV, najstuszniej bedzie rozejrzeé si¢ nad érédiami jego fabuly w literaturze wspélezesnej, bo z natury rzeczy Prawdopodobniejszym jest, 2e malarz zaczerpnat sw6j watek z .wersji obiegowej za jego czaséw, niz ze szukal jej w jakims zabytku traktuj cym historie Swigtego w spossb — zwlaszcza po oficjdlne] kanonizac: iustaleniu sieobowiazujacego wzorca jego zyciorysu — nietypowy. Ot6% whénie w XIV “w. pojawia sie w Roczniku mansjonarzy krakowskich (dawniej znanym pod nagwa Rocznika éwigtokrzyskiego mowego) wersja 0 okaleczeniu zwiok’Sw. Stanislawa, juz po zabiciu go przez kréla, przez tycerzy z rodéw Jastrzebeéw i Strzemiehczykow. Oryginalny tekst rocz- nika brzmi jak nastepuje (MPH Ill, s. 67): (Boleslaus rex) evaginato gladio ipsum (s, Stanislaum) ad caput percussit et interfecit. Tandem mi- lites alii sui manus et pedes amputaverunt videlicet Accipitres et unum strepe [wulgariter ,,strzqmyn” in clipeo]” deferentes. Ut dicitur ex sug- Sestione ipsorum et mala informacione predictus rex homicidium perpe- travit. Co znaczy po polsku: ,,dobywszy miecza (krél Bolestaw) uderzyt 8 (w. Stanislawa) w glowe i zabil. Nastepnie inni jego rycerze obcieli Tece i nogi (Swietego), a mianowicie Jastrzebcy i cl, ktérzy w herbie no- 4 jedno strzemie. Powiadaja,\ Ze to'za ich namowa i fe przez nich Poinformowany swspomniany krél dopuéei! sig mezobéjstwa”. W sto lat bbénie] Diugosz rozwinat te wersje wymieniajac jako sprawedw poraba- nia ciala Swigtego Jastrzebe6w, Strzemiefozykéw, Sreniawitéw i Dru- aynitéw; ktérzy posiekaé je mieli ma tysiaczme czesei” *. aa : Roo! Wtazy wigte w nawlas graniasty sq opuszezone w nicksérych rekopisaeh © Histocia, & 1 s, 378 (Annales t, 2, & 106). Por. take komentarz K. Pie- 280 7 ‘Marian Plata T - Doktadnie te wlasnie scene we wezeéniejszym ujeciu widzimy na fresku z Asyu. Dwaj medczyéni po prawej i lewej stronie biskupa to przedstawiciele wamiankowanych przez roczik rodéw: zgodnie z opo- wiadaniem rocmika jeden trzyma reke, a drugi noge zabitego. Zazna- ezyé warto, ze ich okazale szaty, fryzury i powatne twarze nie pree- mawiaja za domyslem, jakoby artysta cheiat w nich praddstawié hhy- clow — pomocnikéw katowskich. Siwy, brodaty maz w powléezystej sza- cie, 0 wygladzie zgola dostojnym, ktéry z nozem w reku pochyla sie nad cialem zabitego, ktéremu jego nawpél tylko widoczmy pomoenil usi- luje oderwat glowe — to chyba sam’ krél, ‘Najnaturalniejszym zateni wy- daje sie objainienie, e autor fresku zamierzal ‘przedstawié scene po- Smiertnego okaleczenia zwiok biskupa™, ktéra jako osobny totyw z do- datkowymi aistorami pojawila sie dopiero w w. XIV w roziwinigeiu daw-" niejszej, znanej juz z Kadlubka i Wincentego z Kiele, ogéInikowej wer- sli o porabaniu ciala przez samego kréla. Pozostawalaby jeszeze do roztrzagniecia sprawa doktadniejsze} chro- nologii fresku i Rocmika mansjonarzy' krakowskich. Ten ostatni datuje- my za Dabrowskim ™ na ostatnie trzydziestolecie KIV w., ale jego #6- diem w czeSci pierwszej, cbejmujacej starsze dzieje Polski, byla jakaé niezachowana .dzié przerébka izw. Rocanika krakowskiego krétkiego, 8 wige 2rédlo z pierwszej polowy tegoz stulecia i juz ‘tam mogla figurowaé zapiska 0 rycerzach tabigeych zwioki Swietego, ktéra w dzisiejszej P0- staci zdaje sie skladaé z dwu czeéci: wozeSniejszej, wspominajace] samo dokonanie tego ezynu przez jakich ,rycerzy krélewskich” i pomiefszei, Precyzujacej ich przynaleinogé rodowa i role podzegaczy do zorodni™. Estreicher nie sprecyzowat czasit powstania fresk6w z Asyzu, zadowala- Jae sie stwierdzeniem, ge ,ezternastowieczne, pogiottowskie ich pocho- dzenie nie ulega watpliwosci”. Giotto zmatt w r. 1387, gdyby za, jak cheieli niektérzy, autorem fresk6w mial byé Tomasz florentytiezyit 2wa- ' i Tadzicie} do tegot miejsca w przekladaie me 59), gdaie wren *e Polskie (Roomiici . 2, s. 162). gdaie meio oon eR Sonne informacie ‘pojawiaja sig takie w Clenodia ee antes w Zywocie sv. Stanislawa, gdzie obszemnie wepomnl waa stale, brak wzmiani 0 udziale w tym przedstawicieli czterech rod6w 4 Tak slusenfe M, Kositiska, Z ii islawa na, podsta- wi aba Bre te ati Be erro en ee rea W2 Prayjeciét Nauk” 16(1949) s. 97. Scena meczenstwa Sw. Stanislawa na Zwiok Wgit@™ pfaie sie wytlumaczyé na gruncie legendy jako [.J roasiekcamie W Déiniefsres Horo emordowaniu go przex keGla, co jest stale wystepulary’ kisry feo es jxonogratii motywem, zwiasceza ik scena roggrywa sie W ‘kosciele, iget wykduezony -jako miejsce wykonania wyroku”. at ee dziejopisarstwo polskie, Wroclaw 1964, s. 57. . - czylaby oa cle lacifiskim niezeczna budowa zdania tte, zeal bate Teich, edy yémy przyjeli, Ze wyrazy od videlicet do dé Tw., Ss. 168, Dookola sprawy Sw, Stanistawa ‘ 281 ny Giottino, to jego dzialalnosé przypada okolo r. 1368; jeéli inny jakis, anonimowy artysta, to nasze rozwazania chronologicme zawisaja w proi- - ni, W tym stanie rzeczy wszalie nic jal dotad nie sprzeciwia sig wy- jasnieniu, Ze artysta ten, ‘kimkolwiek byl, otrzymal fabularny substrat do swego przedstawienia’ z k6! duchowietstwa krakowskiego, kt6rego pizedstawicieli-nie brakto w tej epoce we Wioszech. ‘Nikt bowiem nie bedzie twierdzit, ze malarz whoski ezytat jeden z doSé licznych zresata rekopisow Rocznika mansjonarzy, natomiast jest rzecza najzupelnie] prawdopodobna, ze zilustrowal opowiedziang mu usinie wersje, kiéra rownolegle znalazla pisemne sformulowanie w owym roczniku, 4. LIST PASCHALISA II Zupelnie innego rodzaju zabytkiem jest list papieza Paschaliga II (1099-1118), rozpoczynajacy sie od sléw Significasti frater carissime, dopiero od lat czterdziestu brany w ‘rachube jako Zrédlo mogace raucié Swiatio na sprawe Sw. Stanistawa. W przeciwiehstwie do omawianych poprzednio: chrzeielnicy z Tryde 1 plaskorzezb wroclawskich jest to z= bytek pisany, autentycznoéci nie podejrzanej, datowany écisle okresem! tzqd6w swego autora na stolicy Piotrowej. Wspdlnq natomiast z oby- dwoma poprzednio przez nas rozwazanymi arédiami ma te wiasciwosé, te o zatargu kréla Bolestawa z biskupem krakowskim wyrainie nie . Wspomina i moe z nim byé polgezony tylko droga odpowiedniej inter- pretacji. Rzecz ma sie nastepujaco: papiex zwraca sie w tym. piémie do Jakiegos arcybiskupa-metropolity, ktéry otrzymawszy od wystannikow Papieskich paliusz, wzdragal sie zlozyé Stolicy Apostolskiej przysiege obediencyjna, ktérej spisany tekst przywiedli ze soba oddawcy paliusza. Czynit za talk powodujgc sie opinia kréla swego kraju i jego rady, kt6- tzy taka praysiege uznali za niestosowng. Papiez tedy w swym. liscie nalega na wykonanie swego dadania i wyjaSnia jego potrzebe. Uzasadniajac niezbednosé przysiegi obediencyjnej Paschalis II wska- zuje na przekroczenia dyscypliny koscielnej, jakie mialy miejsce w pro- wineji adresata. W tym zwigzku wspomina, Ze poprzednik odbiorcy listu bez wiedzy Stoliey. Apostolskie} potepit czy ted skazat (damnavit) jakie- 808 hiskupa, oczywigeie jednego z sufragandw swojej archidiecezji. W nauce polskie] wzmianke te odnosi sie obecnie do sw. Stanislawa, ‘rozu+ miejac ja tak, ze metropolicie gnieéniéiskiemu Bogumiilowi (am. 1092) Wiadomy byt postepek biskupa krakowskiego uznany' przez kréla za zdva~ de i xe postepek teh byl przedmiotem sadu arcybiskupiego (lub tez Ze arcybiskup bral udzial w sqdzie krélewskim), przed ktérym zapad! wy- Tok potepiajacy; jednakse whrew przepisom prawa kanonicznego nie 282, ‘Marian Plecia przediozono tego wyroku do rozpatrzénia i-zabwierdzenia papiezowi, cd wlagnie stato sig powodem zarzutu ze strony Paschalisa II, Wedle pow- .szechnej dzié opinii czyn éw. Stanistawa spotkal sie wiee z potepieniem nie tylko kr6la, lecz i zwierzchnika éwezesnej polskie] hierarchii kosciel- nej: : Jakie to jédnak doszlo do tego, te ixédio owo, tj, list Paschalisa H, noszacy ur 6570 w Regesta pontificum Romanorum, ed, Jadié-Lowenteld, z daty blize}. nieoznaczonej, tak pézno zaczal byé brany pod uwage w wielkiej kontrowersji od dziesiatkéw lat trwajacej wokét sprawy Sw. Stanislawa? W okresie zawzictej dyskusji mad Szkicamé T. Wojeiechow- skiego zadna ze stron jeszoze nah sie nie powolywala. A przeciez w Ko- deksie dyplomatycenym wielkopolskim (t. I, 8. 7—8) figurowat on od 1, 1877 jako skierowany do arcybiskupa gniednietskiego Marcina, ktére- go czas xzqdéw okveslano tradycyjnie za Diugoszem na lata 1092—1118. Polscy historycy wszakie nie zajmowali sie tym dokumentem zdajac sobie sprawe x faktu, de imi¢ adresata Marcin zostalo tam wprowadzo- ne dopiero przez wydaweéw Kodeksu Wielkopolskiego bez zadnego opar~ cia w materiale arddtowym, oraz w prackonaniu, Ze, list 6w skierowany byt w rzeczywistosci do metropolity wegierskiego, a nie polskiego. Na tym stanowisku stata jeszeze przed 40 laty Z. Kioztowska-Budkowa Ww swoim znakomitym i do dzié niezastapionym Repertorium dokumentéw polskich doby piastowskiej, Krakéw 1987, 25—26. : Jednakie wspélezeénie z Repertorium ukazalo sie studium, ktére wplynelo na kompletna zmiane opinii-w tej sprawie: byla nim rozprawa M. Gebarowieza pt. Polska, Wegry czy Sycylia odbiorca listu Paschalisa I, J—L. nv 65702, ogloszona w ,.K-wartalniku Historyeznym” 51 (1937), 8. 513553, Uezony ten dowodzit, ze najlepsze przekazy listu zawierala W naglowku adres archiepiscopo Poloniensi (lub Polonorum), a wige 2€ skierowany on byt do Polski, tzn. do arcybiskupa Marcina, ze Iaczenie 0 z Wegrami jest niemotliwe ze wagled6w chronologicznych i rzeczowych, ze okolicaosci panowania Paschaltisa II kata go datowaé okolo r. 1116, 2 wemianka o skazaniu biskupa na pewno odnosi' sie do Sw. Stanistawa. _Teze Gebarowicza powszechnie przyjeli za swoja ci, ktorzy po nim zajmowali sie tym dokumentem. K. Maleczytiski w monografii Bolestaw Kraywousty (Krakéw bd, [1946], 5, 190—191; wydanie drugie, Wroclaw 1975, s. 257-259) weiagnal éw list Paschalisa TI w swoje rozwadania nad naszymi dzicjami kosciemymi w pierwszym dziesigcioleciu XI w. i aprobujae wywody poprzednika przesuwat tylko date dokumentu na czasy synodu w Guastalla (okolo r. 1106), R. Grodecki w. cytowanym Juz cyklu wykladéw 0 rewizji dziejéw Polski piastowskie} (por. Polska baeUnska, 8. 49—96) praychylil sie w cate] rozciagloSci do ustalei Ge arowicza i staral sie tekst listu wyzyskaé do rekonstrukeji faktow Dookola sprawy Sw. Stanistawa 288 7} 21. 1079. Swiedzo zag G. Labuda w artylcule pt. List papieza Paschalisa II do niewiadomego arcybiskupa polskiego z poczqtku XII w. (,Sobétka” 1971, s. 425—484) raz jeszéze podtrzymal odniesienie omawianego tu lis- tu do Polski, upatrujac wszakze jego adresata nie\w arcybiskupie Mar- cinie, leez w. jego nieznanym z imienia nastepcy, ktéry zdaniem Labudy miat byé poprzednikiem arcybiskupa Jakuba ze Znina (1124—1148), Za teza Gebarowieza wypowiadali sie réwnies K. Gérski i W. Sawicki, pod- kredlajac tylko niclegalnos¢ postepowania owego arcybiskupa w Swietle éwezesnego prawa kanonicznego. W tym stanie rzeczy A. Vetulani mégt niedawno stwierdzié praygodnie (Z badat nad kulturq prawniczq w Pol- sce piastowskiej, Wroclaw 1976, s. 76), iz ,,dzisiaj po pracach M. Gebaro- wicza ... R. Grodedkiego ... G. Labudy ... nikt juz nie watpi, Ze powola- ny dektretal X 1.4.21 (mowa o naszym ligcie.w redakeji Dekretalu Grze- gorza IX) skierowany by? do Polski”. Rozprawa Gebarowicza musiala mieé zatem jakies zalety, skoro tylu malazla wybitnych adherentéw. Jej mocna strona polegala na tym, ze zaprezentowal w niej po raz pierwszy to, co w filologii Klasycznej od stu lat znane jest jako.taw. historia tekstu. Gebarowicz przesledzil mia- nowicie drogi, jakimi tekst listu,! nie zachowanego przecies w oryginale, doszedt do naszych czas6w. Wykazal pr2y tym, ze zachowal sie on w for- mie przytoezenia w dwu kategoriach arédek: w zabytkach historiograficz- nych i kanonistyeznych. Wpoéréd éddet historiograticznych pierwsze miejsce zajmuje kontynuacja Liber pontificalis, ktora wyszlaspod pid- ra kardynala Bozo (zm. 1178). W zarysie panowania Paschalisa I znaj- duje sie tam obok niektgrych innych dokumentéw z czas6w tego papie- ia przytoczony réwnied i nasz list. Poniewai jest rzecza moiliwa, ze Bo- 20 czerpal z oryginalnych regest6w Paschalisa Il, przytoczony przezen tekst mialby najwieksza szanse autentyemosci. Na kontynuacji Bozona opart sie z kolei w swoim opracowaniu Liber censuum Mikolaj Roselli (zm, 1364), lepiej znany pod imieniem cardinalis de Aragonia, ktérego tekst przedrukowany zostal przez Baroniusa w Annales ecclesiastici oraz Przez, Muratoriego w IH tomie Scriptores rerum Italicarum. Liczniejsza i bardziéj skomplikowana jest grupa Zrédet kanonistycaych: sklada sig na nig wedle Gebarowicza 7 nicoficjalnych zbioréw prawa kanoniczne- 80, czerpigcych ze sicbie nawzajem, a powstalych pomi¢dzy Dekretem Gracjana {polowa XII w.) a Decretale Grzegorza IX (1284). Najstarszym Z nich jest tzw. Collectio Bambergensis, whrew swe] nazwie spisana we Francji w latach 1181—1185. ae Zasluga’ Gebarowicza pozostanie zwrécenie uwagi na fakt, Ze zarow- Ro u Bozona i jego kontynuatorow, jal iw najstarszych wposréd wspom- nianych zbioréw dekretalow adresat interesujgcego nas tutaj Histu okre- Slany bywa jako. archiepiscopus Poloniensis allio Polonorum (Polonio- 284 . ‘Marian Pleeia rum). Rozbiewmosci pojawiaja sie dopiero w Breviarium extravagantium (inaczej] Compilatio I) Bernarda z Pawii (z lat 1187-1191), w ktérego rekopisath adresat listu nazywany bywa archiepiscopus Coloniensis, Pa- normitanus, a nawet Toletanus. Gebarowicz wysnuwal stad wniosck, ze stusznost trzeba przyznaé tradyeji starszej, popieranej zaréwno przez | Pruekazy historiografieme jak kanonistyezne — i za adresata listu uwa- taé arcybiskupa polskiego, co wéwezas znaczyé mote tylko tyle co gnie#- nietiskiego. Obok tej niewatpliwej zalety wywéd Gebarowicza posiada jednal Kilka wad, ktore jak dotad uszty jakoS uwagi naszych historyk6w. Za- miknigto zwlaszeza oczy na to, Ze caly cigzar jego argumentac}i spoczat na bramieniu nagtéwka .(preskrypeji) listu, podezas gdy analizie zawar- tosci samego dokumentu poswiecit Gebarowicz tylko niewiele zaintere- sowania poza wspommianym juz ustepem o skazaniu biskupa. Niedosta~ _ tek ten probowali ezesciowo nadrobié Grodecki i Labuda, ale zaden z nich nie znalazt w tregei listu takich danych, ktére kazalyby Iaezy€ go raczej 2 Polska nit z jakimkolwick innym krajem europejskim lezqcym na péol- noc od Alp, Zaréwno Gebarowicez jak jego zwolennicy starali sie jedynie rozbroié argumentacje tych, ktérzy w ligcie dopatrywali sig aluzji do stosunkow wegierskich i wykazywalli, ze mégt on (ale nie de musial) byé “skierowany do Polski, slowem, Ze tregé listu tiie sprzeciwia si¢ postulo- wanej przez nich wersji adresu: do arcybiskupa ‘polskiego. ay. tymezasem rozumujae w ten spos6b wstepowali od Tazu na grunt Sliski i nader’ niepewny. Mianowicie adresy takich listow, cytowanych awiaszcza w kanonistyce, ulegaly bardzo’ latwo przekreceniom, co jest Prawda ogélnie znana, Brato sie to stad, ze autorom opracowah wyko- tzystujacych korespondencje papieska szio z reguly o normatywna Z2- wartosé talie) wypowiedai Stolicy Apostolskiej, kt6ra mozna bylo WY- Koraystaé jako precedens w jakiejé sprawie lub jako norme prawa ka- nonicznego, a nie o°to, do kogo ta wypowiedé, byia skierowana, Stad ty- slackrotne w adresach omyHd, analogieme do tych, jakie zakradaly sie do praekazanych nam ze schylicu starozytnogei zbior6w-madrych i dow- Cipnych powisdzei manych osobistogei (do tzw. gnomologisw), gdzie Jedna i ta sama sentencja pojawia sig w réinych gbiorach praypisywa- Ba rozmaitym autorom. Odwolajmy sie tu do opinii znakomitego pol- skiego mawey tych spraw, A. Vetulaniego, ktéry w cytowanej co d0- Piero ksigieczce ipisze (s, 37): kavdemu, kto zaimuje sie dziejami sred- Rlowlecanych chiorsw dekretatow papieskich, wiadomo’ jest dobrze, ewezesni redaktorzy zbioréw i ich kopigei przywigzywali mala wage do . inskrypeji (tj. adresu — MP.) i dlatego ezesto-ulegaly one opuszezeniom, Powainym znieksztatceniom, a nawet przerébkom”. Opieranie sig zatem Dookola sprawy éw, Stanistawa ae na jednym bramieniu adresu przekazanego w roamaitych wersjach, jes samo przez sie argumentem bardzo podejrzanym. 7 Jego slaboséwarasta jeszcze, jeSli wezmiemy pod uwage, jal niezna- cme tylko jest starszeistwo ezasowe preferowanej przez Gebarowieza wersji archiepiscopo Poloniensi (Polonorum) wobec ‘pozostalych: Colo- niensi, Panormitano ezy Toletano, Wersja pierwsza ma midnowicie wy- stepowaé przed rokiem 1178 (kardymal Bozo), a pozostale przed‘r. 1191 Greviarium extravagantium). W stosmku do oryginalu, ktéry musiat powstaé przed r. 1118 (data Smierci Paschalisa II) jest to roimica czaso- wa doprawdy nie bardzo zdolna nas upewnié, Ze wersja pierwsza jest na pewno autentyezniejsza od innych. Gorzej jednak: zwolennicy tezy Gebarowieza przeoezyli zupelnie fakt, te méwige o calej tej literaturze z kofica KI i poczatku XI w. sam twérea hipotezy za ja tylko z wydah drukowanych w XIX w., nawet i dawniejszych, nie siegajge ani jeden raz do rekopisw™, Wydania zaé, na ktérych sie opieral, korzystaly wszystkie bez wyiatku (wedle jego wlasnego zestawienia na s, 525 n. cytowanej rozprawy) z rekopisow nie starszych jak w. XIII. Odnosi sie to w szczegélnosci do kontynuacji Li- ber pontificalis piéra Bozona, ktérego to zabytku miarodajne wydanie opiera signa rkp. Ricardianus (Florentinus) 228 rowniez z polowy XII wl” Tak wiee wszystkie mane Gebarowiczowi, lekeje dzieli od chwili powstania oryginalu listu przestrzei okraglo stu lat, w ciagu ktérych bramienie jego ulegaé moglo i, jak widzimy, ulegalo falktyeznie rozmai- tym zmianom. Z punktu widzenia chronologii ‘zatem wszystkie te wer- sje sq whasciwie réwnouprawnione i dawanie jednej z nich pierwszef- stwaprzed imymi wylacznie w oparciu o czas je] pojawienia sie jest dowolnoscia. : 7 Umacnia nas w tym przekonaniu fakt, ujawniony jué po ukazaniu sig rozprawy Gebarowieza, a jednak pomimo ze ujewnit go A. Vetulani, ani przez niego samego, ani przez nikogo wiecej nie wyzyskany w dys- kusji mad adresatem naszego listu, tak dalece wszystkich fascynowalo rzékomo bezsporne starszetistwo lekeji archiepiscopo Polonienst. Oto bi- Dlioteka kapituly metropolitalnej w Krakowie posiada rekopis nr 89, po- chodzacy z samego schylku XII w., a wykonany w péincenych Wio- szech, ktéry to rekopis zawiera’ m. in, tekst Breviarium extravagantiunt Bernarda z Pawii, W owym Breviarium przytoczony jest, jak wiemy, takie i nasz list, Otdé wersja pierwotna jego nagiéwka brzmiala w prze- fe - ; we a Dia calkowitej scislosci naledy eae a tag ieee eyo ae Te eaearowi mniana wersie 2 ; 1 ia (Gebarowicn Jw. S. B16). Jest o jednakie ‘kodeks z w. XVI i jego fekeja jest w nasaych rozwazaniach bez maczenia, ; © Liber pontifiealis, ed. L. Duchesne, t 2, Paris 1002, s, XXXVI n. 286 ‘Marian Pleata kazie owego rekopisu Paschalis Coloniensi-archiepiscopo, co wszakze in- na, lecz podobno takie dwunastowieczna reka poprawila na ‘Poloniensi™, Mamy tu zatem materialny dowéd, Ze lekcja Coloniensi istniata jut w ‘XII w. i ze to ona — przynajmniej w pewnych wypadkach — poprawia- na byla na Poloniensi, a_nie odwrotnie, jak cheial Gebarowicz. Wobec tego, ze w calej tej dyskusji nie by! dotad brany pod uwage material rekopismienny star‘szy od XII w., ulamkowy ten szezegét posiada nie ba- gatelna wymiowe. . . ! Czas juz jednak zwrécié uwage na faltt posiadajacy w calej tej spra- wie wiele donioslejsze znaczenie. Oto wersja nagléwka Poloniensi (wzglednie Polonorum) archiepiscopo jest-a priori wielee podejrzana i ma- io prawdopodobna, poniewai kuria rzymska poslugiwala sie w adresach listéw skierowanych do biskupéw lub arcybiskup6w konsekwentnie olre- Sleniami przymiotnikowymi zaczerpnietymi od nazwy ich .stolic, a nie krajow, w ktérych sprawowali rzqdy*. Bylo to zresztqa prosta’ konse- kweneja geograficmej, a nie natodowej struktury hierarchicznej Ko- Sciola rzymskiego. Kancelaria zaé Paschalisa II byla dobrze zonganizo- wana: na jej czele stat Jan z Gaety (pétmiejszy papiex Gelazy Il), ktore- 80 poprzednik Paschalisa, Urban II, sprowadzit do Rzymu specjalnie w tym celu, ,aby przywrécit w kurii dawny wdziek i wytwornosé stylu, ktore poprzednio popadly tam niemal w‘calkowite zaporanienie”, jak informuje nas wspomniany Liber pontificalis *. Zasady owego stylu kurialnego byly nastepnie rozwijane i precy20- wane przez caly wick XII i pé%niej jeszcze w niezliezonych podrecmni- kach ,,sztuki dyktowania”, w ktérych rozdziat dotyczacy wiasciwej sty- lizacji adresu nalezy x reguly do najszerzej rozwinietych. Otod niekiedy % dostownego brzmienia odpowiednich przepis6w™, a zawsze ze sposobU adresowania listéw, cytowanych tamze w charakterze wzoréw do naéla- dowania, dowiadujemy ‘sie, 2 papied zwraca sie do biskupéw i arcybi kupéw Kadae po ich imieniu nazwe stolicy, ktéra zajmuja. Tak sig skla- da, Ze autor jednego z najwezeSniejszych podreczikéw tego typu pt. "Vetulani, Z dada nad multur i 7 ° ani, 1 d ‘@ prawniceq 76 przyp. 6. Opis rekopisu: tenie, Pomnilt fredniowicemnel Wteratuny praumiceel uw! MS 89 kraleqwatiel ka- theta eitalned, Weoclaw ‘1950; tenze, Un manuscrit bolonais du chapitre cathédral de Cracovie, Kos? 48 (198%) 5, 860409. i Bist ha? SBR surety Qmowil juz tatle St Ketney iski (0 paliusdu arey- 2 Jw, preypis 18, s, 34, W9G% Mitts AU. 48, 1900, 5, 24-24) 3 Cytuie dla praykladu’ Piotra 2 Blok arte dictandi i Blois, Liber di_rhetorice_(po- Wage, Y satech 116145, nie wydany, rp. Dd i 38 Biblicteld ‘Unis ww Cate noming cian Teeglet); St duobus vel pluribus (eniscopis) scribit (papa), propria numero genie gcalibus adiectivis coniungit et in fine nomen dignitatis in plurali archieyiseote iar jmodo: venerabilibus fratribus B. Remensi et A. Rothomagensi Tanal obyezaje muril nese oueam Benediccionem, Autor bywak we Wioszed Dookola sprawy Sw. Stanislawa . 287 Praecepta dictaminum, wiywajacy imienia Adalbertus Samaritanus, a pi- segcy w drugim dziesiqtku Jat XI w., chetnie poslugiwat si¢ jako wz0- rami pism wychodzacych z kancelarii papieskiej dyplomami Paschalisa II (czemu nie bedziemy sie dziwié zwazywszy, ze byt to wspblozesnie’ panujacy papiez™). Cztery z nich adresowane sq do biskupéw (nr 5, 11, 12, 15), z tego jeden do wszystkich biskupéw w Emilii (ar 11), wiee ma adres odmienny (fratribus per Emiliam constitutis) — za to'nr 14 to pismo Grzegorza I do biskupa Rawenny, Jana. Od wszystkie dyplomy skierowane do indywidualnych biskupéw (nr 5, 12, 14 i 15) zawieraja po imieniu adresata wymieniong (w formie przymiotnikowej) nazwe jego stolicy. Analogieznie w zbiorku listéw Paschalisa HM cytowanych przez kardynala Bozo™ poza jednym interesujacym nas tu listem zaadresowa- nym Poloniensi archiepiscopo wszystkie ime wylkazuja te sama regular- ng formule adresu™. Wniosek wyplywajacy z przytoczonych fakktéw jest taki, te nieregularnosé adresu listu Significasti frater carissime jest ude- rajgca i daje do mySlenia. Mozna by sie upieraé, 2e sama przez.si¢ nie stanowi ona jeszcze podstawy do odrzucenia autentyeznosei tego maglow- ka, gdyby w treSci pisma co$ pozytywnie i wyraénie kazalo wigzaé ja z Polska, Zadnego wszakie szezegdlu tego rodzaju list 6w nie zawiera i, jak wiemy, w dyskusji z nim zwigzanej na nic takiego sie nie powo- lywano. Wobec tego budowaé na tak podejrzanym adresie jedyny dowod majgcy nas przekonaé, ze list éw odnosi sie¢‘do Polski, jest metodyeznie Powainym bledem. ' ; Przechotizimy teraz do czeéei pozytywnej naszego wywodu, aby wy- kazaé, ge treéé listu poucza, i skierowany on byt do arcybiskupa we- gietskiego. Przekonuje nas 0 tym wzmianka o princeps Ungaricus, ktére to wyrazenie unas z reguly tlumaczone bywa opacznie przez ;,ksigze Wegierski”. Tymezasem, aby je zrozumieé poprawnie, trzeba przypom- nieé Kontekst, w jakim sie pojawia. Paschalis II nawiazuje mianowicie do praekazanej mu przez opornego arcybiskupa wiadomosei, Ze krél i je- 80 rada oSwiadezyli sie za tym, aby nie skladat zqdanej przez papieza Praysiggi obediencyjnej. W odpowiedzi na to padaja pele oburzenia py= tania: ,,Czy twoim zdaniem jest.to rada zgodna z ewangelia? Czy to ma byé szezegéIna czeSé naleia naszemu prymatowi? (bezposrednio przed- tem powolane byto orzeezenie soboru chaleedoiskiego, 2e arcybiskupowi oo 1001", Atalbertus Samanitanus, Praecepta dictaminum, ed. F. J. Sehmale, Welmar % Liber pontificatis (jw. is 19) s, 360-376. ; : * Dodaimy, ze coe el el polowy XII w. badanie poprawnosci for- Ruly adresowej, ktéra musiala byé 2godna 7 obowiaaujacymi w tym zakresie za- Sadami, nalezalo do lmyteriéw, prey pomocy ktérych okreslano w kurii autentycz- 7086 lub nieautentyeanose prvedichad: jej_ dokumentéw. Por, R. L. Poole, Lectures on the History of the Papal Chancery, Cambridge 1916, 5. 157 n. } 288 a Manian Pleda rzymskienm nalezy sig prymat i szezegblne uszanowanie — M.P.). Czyé zapommiales o slowach Patiskich: nie jest uczei ponad mistrza (Mt. 10, 24, Ek; 6, 40)? Czyt to do pierwszego sposréd Wegréw (Ungarico princi- pi) powiedziano: a ty nawrdciwszy si¢ utwierdzaj braci twoich (Ek. 22, 32)? Czyi my dadania takie stawiamy z uwagi na naszq korzySé, a nie dlatego, aby ugruntowaé jednosé katolicka?” Jest to szereg tzw. pytai retoryeznych, tzn. takich, na ktére odpo- wiedé rozumie si¢ sama‘ przez sie, jest zupelnie oczywista. JeSliby sie mialo wyzazié w stowach odpowiedé na pytanie numquid Ungarico prin- cipi dictum est etc. — bramialaby ona minime, immo principi_apostolo- Tum, tzn, nie, bynajmiej, leez do pierwszego sposréd apostotsw” (Sw. Piotra, do ktérego w rzeczy samej zwrécone sq przytoczoné ze Sw. Liu- kasza stowa). To-te nie dopowieliziane, ale zupelnie’ niewatpliwe stowa princeps apostolorum (padna one zreszta w naszym ligcie killkanascie wierszy nite] quod ... ab omnibus debeat episcopis observari, qui sub apostolorum principum Petri et Pauli oboedientia decreverunt et wmi- tate persistere) wywoluja jako sw6j odpowiednik sformulowanie prin- ceps Ungaricus, ktory nie jest nikim innym.jak wspomnianym na po- ezatku tego ustepu rex (bez dodatiky), ktéry uzunpuje sobie zdaniem pa- , Pieda miejsce ksigcia apostolow, odradzajge arcybiskupowi zlozenie 2ada- nej od niego przysiegi. ” : O jakie to za$ wypadki z histori wegierskie} chodzilo,.o tym praeko- naé Sig moima, biorge pod uwagé kontekst, w ktérym zajmujacy nas tutaj list pojawia sie w kontynuacfi kardynala Bozona. Nastepuje on tam mia- nowicie po aktach synodu w Gustalla z r. 1106”, a na synodzie tym ure- gulowano sprawe inwestytury na Wegrzech. Krél Koloman I mianowi- cle wzamian za uznanie przez stolice Apostolska jego panowania w Chor> Wacji zrzekt sie formalnie i na pigmie® prawa inwestury, ktére poprzed- nio wykonywat jako nastepca ,apostolskiego kréla”. gw. Stefana®. List Paschalisa II Significasti frater ‘carissime, w kktérym mowa jest o tym, ze w kraju adresata kr6l wedle swojej woli przenosi biskupw z jednel stoliey na druga (quid super episcoporum translationibus loquar, qu Sput Vos non auctoritate apostolica sed nutu regio presumuntur) odaoi sig zatem do lat sprzed rezygnacji Kolomana z prawa inwestytury i do- myslamy sig, 3e jako tematycznie zwigzany x postanowieniami synodt W Guastalla zostal przez kkogo$ pod koniec KII lub na poozatku XII w. dorzucony do materialéw zgromadzonych przez kardynata Bozona, 8 32- * Liber pontificalis, jw.: ist Significas frater carissting aaa” Aw Ata synodu w Guastalla s, 971-279; list Signifieastt % Odpowiedini tekst w Liber pontifical 7 : iyraibyseny racig) remuntictie) rate Greg, Pontitoalis, s. 878: Resutatt (sie; oozelawalibyt © tych na ; 7 Berlin 1040, §. Ei Smeg, Homan, Geschicite des ungarischen Mittelalters 1 Deokela sprawy Sw, Stanislawa 288 stepnie wraz x nimi przepisany w formie dzisiejszego rekopisu Riccar- dianus 228. Sladem jego widrnego pochodzenia jest wlaSnie 6w niepra~ widtowy adres i by!bym sktonny sadzié, ze list nasz dorzucono zaczerp- ngwszy go ze Zrédet kanonistyemych™. Pozostaje na koniec wyfasnié, do jakiego to arcybiskupa skierowat Paschalis iil sw6j list? Na to pytanie juz dawno malazia odpowiedé nau- ka wegierska", ktérej opinie w tej mierze ‘dziwnie beztrosko ignorowali polscy badacze tego problemu. W r. 1105 mianowicie zostat arcybisku- pem w Kaloesa niejaki Pawel ito do niego, po odmowie przezeti zloze- nia przysiegi zwiqzanej z otrzymaniem paliusza, napisat Paschalis II list zaczynajacy sie od stow Significasti frater carissime. Adres listu bramiq- cy pierwotnie: P. Colociensi archiepiscopo przekrecono z ezasem na Po- loniensi przez polaczenie litery imienia z nazwa stolicy, albo na Colo- ‘niensi przez opuszezenie litery P. i podstawienie bardziej manej Kolonii nad Renem zamiast wegierskie] Kalocsa, Sprawa zatem ma si¢ zupelnie Prosto i wszystkie trudnogei wynikajace z okreslania wladcy kraju adre- sata tytulem rex, co z Polska udawato sie pogodzié tylko za pomoca na- der ryzykownych interpretacji®, odpadaja w wypadku Wegier same-przez sig. : : Ale Gebarowiez; a za nim niektérzy ucéeni-polscy, odrzucili motli- wosé lgczenia naszego listuz arcybiskupstwem w Kalocsa twierdzac, ze areybiskupstwo to powstalo dopiero w XII w. Twierdzenie swe zaS po- Parl.Gebarowicez™ odwotaniem sie do pracy G. Praya, Dissertatio histo- Tico-critica de s, Ladislao Hungarorum rege, Posoni 1774, ktéry powsta- ® Warto talcie uwrécié uwage na fakt, te w ujgoii Liber Pontiticalis nasz list a ie raz za Tener pawidn any ‘adres item Poloniensi archiepiscopo. Thea szezegot mégiby wekcazywrat na wetarvice Kopisty. man, jw., s. I. i ® Ocaywisty Tataut’ i peaeciet w Polsce na przelomie XI i XIX w. nie bylo Weronowanego kréla, usitowat Gebacowica roabraié powoluiae sia na reekomy Zalt i2 ,owezesna kancelaria papieska w wywaniw awrotéw rex i regnum, Presata, fake i innyoh olcresien wiadzy, awreszeza nie W oficjainych, wy- nla autor cytuje zaledvwie cztery teksty, gdzie raz mowa jest o. ,krélestwie Ko- fei0la Bozego” (Beclesiae Dei regnum), raz, o kx6lach Starego Test: 0 ro lach_w ogéle (habeant reges, quod regum est), raz 0 principes Hiszpanii (i ° zhiorowym okresleniu rozmaitych monarchow), a raz 0 bond imperatores (praw- Sopodobnie w odniesieniu do chraescijafskich cesanzy rzymnskich). Ze © she ae ady nie maja absolutnie zadnej wartosci dowodowe} w odniesieniu do tezy, mye Sette nao wat rosacea i = ie t oy Be Xe bardzie} Sencowene na 40, Se kronikia Galle méwi o-regmum Polonie (chet pa- iene ara, a nie Wreszeie preykiad eytowany przez Labude (jw. s. 423), ktory ri FiBiet Grvegorz VII nazywa Ww liscie do Bolesiawa I w. ks. Wuthenorum — ale isinieje powaine praypuszezenie, ze Izjasiaw, 0 ktérym tam rowa, otrzytnat wiagnie korone z ralc papieza. Iw. s. 534, 19 — Anelecta 290 ‘Marian Plecia nie arcybiskupstwa w Kalocsa datowal dopiero na -r. 1159. Jest to troche tak, jak gdyby ktos, méwiae o histori polsitiej KI i XII stulecia, od- wolywat sie ido ustaleh — Naruszewieza. Tymezasem dzisiejsza nauka we- gierska sqdzi, Ze Urugie, lewobrzeime arcybiskupstwo istnialo na We- grzech juz od czaséw Sw. Stefana, ze pierwszym zmanym nam z imie- nia arcybiskupem w Kalocsa yt miejaii Jerzy okolo r. 1050, a w r. 1089 zostalo ono polaczone 2 biskupstwem w Bacs, tak de w XII w. archidie- cerja miala wie stolice i dwie kapituly™. Kto tego pogladu mie cheial- by przyjqé, musialby przeprowadzié ‘szezegdlowa dysiusje érédlowa ido- picro na poilstawie je} wynikéw mégiby ewentualnie powrdécié do zdania Praya. Dopélsi ‘jednak dyskusja taka nie zostala przeprowatizona, a szin- se jej zdaja sie byé nikle, zdrowy rozsadek kaze trzymaé sie raczej aktu- alnych pogladow ‘nauki wegierskiej *. o Razem z calym listem take i wzmianka o skazaniu czy: potepieniu (dammnatio) biskupa, okrzyezana u nas i uznana nawet przez bardzo po- wainych uczonych za frédlo do sprawy Sw. Stanistaw, odnosi sie zatem do spraw wegierskich x przelomu XI i KIL w. Adeby zagadnienie wy- czerpaé i osailzié w odpowiednim historycznym kontekiscie, trzeba i ja talese sprowadzié do wlasciwych rozmiaréw. Poréwnanie z innymi pisma- mi Paschalisa II skierowanymi do koSciol6w lokalnych jpoueza, ze idzie Ww tym wypadku o sprawe w éwezesnych stosunkach koscielnych dost banalna. Zdarzato sig mianowicie, ze metropolici wraz z synodem swo- ich sufraganéw sprawowali sadownictwo nad podleglymi im: fbiskupami i w razie uznania oskarzonego winnym usuwali go z jego stanowiska. Natomiast ustawodawstwo kanonicame, od polowy XI w. kategoryoznie domagalo sig w takich wypadkach"zatwierdzenia wyboru przez Stolice Apostolskka, ‘bez ktérej aprobaty bylby on niewaény. Pomictlzy norma Prawa a codzienna praktyka istiala wszakze przez czas pewien duia réimica i papieze musieli nie bez trudu egzekwowaé od koSciotsw lokal- nych przestrzeganie tych i innych zasad dyscypliny ‘koscielne}. Musial to czynié rowniez, Paschalis 11, Of62 W. Sawicki® stusznie zwrécil wwe- S¢ na wepélezesny Kanon, ktéry brzmi: ,,Jesliby kktos od dnia dzisiejsze- “Homan, jw, s, 195 i 308 G, Szék. ie et Byzance aut ARE Sibsles. Atta Historica” 17 (leat) s ee eae ee ; und Kirene V (i860) an tine dzisia} podrgczniks, np. Lexikon Stir Theolosie “Por. jego lst do krdla’ @ienrylia i) fb : U5, on Genryia 1) i biskup6w angielsieich 2 dn, 1 TV 15, Podaony do Meet Gebarowleaa, jw. eee ee gts) wy wtelu_puasach ‘Oparcite o wy et, Significasti frater carissime. Paschalis TI podkredia w. nim, 0 skie} mie Weeowiedal papiety Wiktora i Zefityna, te bea zgody Stolicy Apostol- biskupich, Wee aawee Wyroku na biskeupa, ani dokonywaé mnian na stolieach 8) Paschalis Tr Geen ee ze slowa Chrystusa confirma fratres tuos (Ee. Be Sepebw dw. Plogee = © Kontinmaeht biskupéw, upatrusge w nie} pezywie) Studi - 50, Ha nad wplywem praw obcych w dawnej Polece, Warszawa 1971, 8. 56 Dookola sprawy sw. Stanistawa 291 go i na przyszios¢ powazy! sie bez wyroku Stolicy..Swietej potepié (damnare): i wygnaé z jego stolicy biskupa, niechaj wie, ze sam z0- stanie nieodwolalnie potepiony (damnatus) i na zawsze pozbawiony. po- siadanej godnosci”. Jest rzeczqa jasna, ze damnare w tym tekécie iw od- niesieniu do biskupa znaczy tyle co ,,deponowaé”, ,pozbawié urzedu” (na mocy wyroku). Taka to nieregularnosé w dyscyplinig koScielnej miat wige Paschalis ‘Il do wyrzucenia poprzednikowi Pawta na stolicy arcybiskupiej w Kalocsa — a nie ,,okruttne bezprawie”, jakim byla wedle slusznej uwa- gi T. Wojciechowskiego™ ,,w Swietle é6wezesnych pojeé uznanych w ca- lym chrzescijatistwie” kara cielesna wykonana ma pomazaricu-biskupie. Krytyema analiza listu papieza Paschalisa II nr 6570 Jaffé-Léwen- feld do nie nazwanego po imieniu arcybiskupa wykazala wiec, ze od- nosi sig on z cata pewnogciq do Wegier a nie do Polski i ze nie ma tam tadnej aluzji do skazania na Smieré biskupa™, Traktowanie zatem tego dokumentu jako érédla do sprawy sw. Stanislawa jest to — méwige barwnyim stylem cytowanego ‘przed chwila T. 'Wojciechowskiego — ,,7zecz" marna”, ; : a 5. LIST WRATYSLAWA .W I tomie Monumenta Poloniae Historia (1864) Aug. Bielowski prze- drukowat na ss. 364—5 tak nazwany przez siebie ,,list Wratystawa czes- Kiego do Bolestawa Smialego”, napisany jego zdaniem okolo r. 1074*. Oryginal tego listu nie byl za ‘jego ezaséw znany i pozostat nieznanym do Gig dnia; sam tekst zaé zaczerpnigto z wydawniotwa trédlowego bene- dyktyna austriackiego Bernarda Peza pt. Codex diplomatico-historico- ~epistolaris (1729); Pez okolo r. 1717 znalazi go w rekopisie opactwa pre- monstrantow w Windberg w diecezji ratyzboriskiej : rekopis ten pééniej zagingl. List adresowany jest Glorioso Boloniorum regi O. (wedle Sred- niowiecznej maniery podawania jedynie pierwszej litery imienia ma- nych oséb), co Pez chciat rozwiqzaé jako Vladislao lub Oladistao (!), na- tomiast piszacy omacza siebie litera W, pod ktéra Pez domySlat sie Wra- tyslawa, ksiecia (od r. 1086 kréla) czeskiego. > % Szkice hist . 247, por. ted 8. 329. . #8 Juz po oadaniu do’ druken niniejeze) pracy ukazala sie romprawa H. Low- miaiskiego, Krél Bolesiaw II i biskup Krakowski Stanistaw, ,Studia Histo~ Tyezne” 29, (1979) s. 165—197, gdzie w Aneksie (s. 193—196) zajeto w sprawie adre- sata listu Paschalisa IT stamowisko analogicme do naszego. aa on Data taka nasunela sie Bielowskiemu zapewne w oparciu o zawarta w Uécie Rumianke 0 zjeddaie (colloquium) adresata % buntowniezymi, bisk sack {even on uwada (6: 365, przypis 2) za identycanyeh 2 praywodeami powstania 2 r. » 0 praca lawnie: _ M, Blezia, List biskupa Mateusza Mo fv, Bernarda s ChaeiGae’ teil race deieiow Polski feudaine] offarowane h Grodeckiemu L..] Warszawa 1960, s. 126-—~124. 292 | Marian Pleala Z uwagi na tytut kréla polskiego, jakim obdarzony jest adresat, Bie- lowski twierdzil, de musial nim byé na pewno Boleslaw Smialy, nie ba- -ezac na to, de wladca 6w byt koronowany dopiero w r. 1076, co nie zga- dzaloby sie z ustalona przez niego-samego data: .okolo 1074. Zmajdujacq sig’ zaé w koheowym ustepie listu wamiakke o. nieporozumieniach adre- sata z jego bratem biskupem (quia inter vos et fratrem vestrum episcopum’ sit aliqua dissensionis macula), ktore to mieporozumienia piszacy chcial- by vategnaé — odnosit do ‘kkonfliktu miedzy Boleslawem a biskupem kra- kowskim Stanistawem. Wynikaloby stad — dodaimy — ze konflilt ten arodzit sie.na kilka lat przed swoim ‘tragicznym' rozwiazaniem w 7. 1079, de 'znany byt nawet poza granicami Polski i ze Wratyslaw czeski, sawa- gier Bolestawa, usilowal go lagodzié. Bielowski pozostat jednak callkowicie odosobniony ze swoja nieco fan- tastyezna interpretacjg omawianego tu zabytku. Weszyscy ixini badacze zgodni byli co do tego, ze odbiorca listu musiat byé Wratystaw II czeski, skoro piszacy zapewnia go o nieodmiennej dla lasce i wzgledach cesa- rza (Henryka IV), ktéry upatruje w nim swego naijwierniejszego wspél- pracownika — co wszystko byloby monsensem ‘w odniesieniu do polskie- 80 Bolestawa, a doskonale zgadza sie z historyezna rola Wratyslawa II. Nadto tenze Wratyslaw mial w rzeczy samej brata biskupa, mianowicie Jaromira-Gebharda, biskupa praskiégo, z ktérym ‘pozostawat prawie zaw- sze w notorycznie zlych stosunkach. Tytut tkréla polskiego nie ‘stanow! Przesdkody, poniewaz wiadomo, ¢e w r. 1086 Wratystaw otrzymal od Henryka IV tytul kréla czeskiego i polskiego.To tez zarowno uczeni- polscy: Matecki i Lewicki®, jak i miemieccy: Roepell*™ i Giesebrecht “ oraz czescy: Friedrich ® zgodnie umaja Wratyslawa za odbioree naszego listu. Litera © majaca oznaczaé adresata musiala byé zatem omytka ko- Pisty kodeksu windberskiego, ktéry He odezytat duze ozdobne V. Mieco wigcej istopotu bylo z ustaleniem osoby autora: w tym, purikcie: Przewatylo ostatecznie zdanie Giescbrechta, prayjete u nas przez Lewic- Klego, a w Czechach przez Friedricha, ze piszacym byt areybiskup ™m0- suncki Wezilo okolo r. 1088. Istotnie ze skiw preskryptu dilectionem, diam Pater unanimi filio et orationis iuge sucrificium jak i x caledo brzmienia lista widaé, te jego autorem musiala byé osoba duchowna WY- sokiej rangi. Arcybiskup moguncki zaé by! wowezas metropolita biskupa & »Przewodnikt Naukowy i Literack ue Belosel dalefou a ery L Literacki” 1875, s. 1000; praedruk w zbiorze ‘P Zz Prelate! detejoe, Pomnisisce pisma 1, Labo 1007 6 59, Js, gin: : sict Kerdlem, im, [ws ondani ch ok em nexium. w Prasmysia 1876, 3, gg, OW) Sprawomdanie dyrokelt & Geschichte Potens, t. 1 s. 667, Geschichte der deutschen Kaiserzeit’, It s. 182. 5. 97 agt** Uplomaticus et epistolaris régni Bohemiae 1, Praga 1904—1907, nF 90 Dookola sprawy Sw, Stanistawa 293 praskiego, a zatem jego troska o poprawne stosunki Jaromira z Wraty- slawem bylaby calkowicie zrozumiala ina miejscu. : Tak wiee nie podobna juz dzié braé w rachube tego dokumentu jako frédia do sprawy éw. Stanislawa i nilkt te nie cytowat go w czasie wiel- kiej dyskusji wok6! Szkicéw historycenych 'T.- Wojciechowskiego. Po- -niewat jednak figuruje on w podstawowym naszym zbiorze’ érédel do dziejow Polski Sredniowiecznej, jakim sq weiae jeszcze. Monumenta Po- lonige Historica, jako list Wratystawa ézeskiego do polskiego Bolestawa, wiee zdarza sig, Ze zwodzi na manowce nawet fachowych historyk6w jak K. Maleczyiskiego, ktéry w przypisie do swego wydania kroniki Galla (1952) twierdzi, ze ,,wamianka o nieporozumieniach pomiedzy krélem i biskupem (tj. Boleslawem I i Sw. Stanistawem — MP.) znajduje sie w ligcie ksigcia czeskiego Wratysiawa” (s. 58, 41 0), a tym bardziej autoréw powiesci historyeznych z XI w.*. 6, HISTORIA DUBRAWSKIEGO Od dawna' jué take nikt nie powoluje si¢ jako na Zrédio do sprawy 4w. Stanistawa na humanistyeznego historyka czeskiego Jana Dubraviusa, zwanego u nas Dubrawskim (Jan Skala z Dubrawki 1486—1953), ponie- wai jednak doé praygodna wzmiannka rzucona przezefi mimochodem pod koniec ksiegi I jego Historoii ozeskiej (Historia Bohemica, Prostannae [Prostejov] '1552) zawazyla trwale na uksztaltowaniu sie jednego z naj- Pularniejszych pogladéw na istote konfliktu migdzy biskupem a kx6- lem, wypatinie poswiecié jej tu chwile uwagi. 7 Opowiadajac mianowicie o émierci cesarza Henryka IV ‘w wigzieniu 4 syna w Leodium i o wzburzeniu opinii z tej racji, kronikarz wspomi- na tez 0 zabdjstwie Sw. Stanisiawa wedle ogélnie wéwezas znanej wer- sji hagiograticmej i dodaje (k. XLIX*): ,,Zadraat wprawdzie na glos je- 80 (wskezeszonego Pigtia z Piotrawina) okruiny ‘rél, ale i to mie sklo- nilo go do poprawy wad swego charakteru, pomimo de Wratyslaw (ksiq- te czeski, jego szwagier — MLP.) i,zona jego Swatawa, Ktora byla sio- stra Boleslawa, nie przestawali go naklaniaé do zmiany na lepsze” (pa- vitante quidem ad vocem eius effero rege non tamen vitia éngenii emen- dante, quanquam et Vratislaus et uxor eius Suataua, quae Bolesiai soror - frat, invitare eum ad meliorem frugem non destiterit), Oczywiicie nie ma zadnej szansy na to, aby Dubravius rozporzadzal w polowie XVI w. fakaé nie mang skad inad iradyeja do wypadkow z XI w." (tak jake LI i odnik Powszech- co a CASS ot BARN Aa tnt, Ge Be 1 1 w BLN8 og6t cxerpat sw6) materiat z kronilti Hajla wydame} (w jezyleu oneskt ‘radze wr, 1541, : 294 : : Marian Plezia u nas nikt nie posadzilby 0 to Kromera), a jego wzmianke o interwen- cjach Wratystawa i Swictoslawy u Boleskawa Smiatego bez wahania po- czytaé mozna za humanistyczng amplifikacje, majaca na celu przydanie blasku czeskiemu_domowi panujacemu. . ‘Tym niemniej najprawdopodobnie} z te] to wlasiie wzmianki wysnut 'T. Czacki, ktéry korzystat z historii Dubraviusa do dziejow tej epoki, domyst cbjagniajgey slowa Galla-anonima o ,,zdrajey biskupie”, ti. i% Sv, Stanislaw nial zmowy x Czechami”®. A w szesédziesiqt lat poéiej ‘wydawca Monumenta Poloniae Historica Aug. Bielowski pisat w komen- tarzu do I tomu tego dziela (1864)": ,,Wiadomo jest bowiem z kroniki Dubrawskiego, ze miedzy tym biskupem (Sw. ‘Stanislawem) a ‘Wratysla- wem czesiim bylo porozumienie i jednomySlnos¢ przeciw Bolestawowi ... Tadeusz Czacki znal, jak sie zdaje, te Swiadectwa ... i rozwazywszy je prayszedi do pewnych wnioskéw. Twierdzenie jego, ze biskup Stanislaw. *porozumiewat sie z Czechami, jest sluszne co do istoty, pomylit sie on w tym tylko, te ufajac zanadto swojej pamieci powiedziat, jakoby to wszystko znajdowalo sie wyrainie w kronice Galla”. Odkad_ nauczyligmy sie krytycznie oceniaé zabytki histoniogratieme, nikt juz Dubraviusa do sprawy konfliktu ‘pomigdzy krélem a biskupem krakowskim nie cytuje i w wielkiej batelii polemicznej woké! tego pro- Blemi w pierwszych latach naszego stulecia érédio to nigdy nie bylo Ppowolywane". Mozemy wigc i my, wspomniawszy 0 jego istnieniu i 0 10- ii, jaka w swoim czasie odegralo, przejéé nad nim do porzadku dzien- nego, on : m ZRODLA’ NACZELNE * 1, CZASZKA WAWELSKA Ze wszystiich trédet do tw. sprawy Sw. Stanislawa najstatszym, a zarazem najmniej znanym i badanym byta do niedawna jego czaszka, przechowywana w skarbeu katedry wawelskiej w reliwiarzu ufundowe- ® Por. A. Naruszewicz, Histori i Mostowskie- do), Wansiaia Inds S's VAS% Eigtors erode polskiegs yd. 7. ; Brbdion riyin Bieziz, Z zamierzer edytorskich Tadeusza Czackiego, Studia Zrédlomnaweze” ® (1963)'s. 168, gdzie zebrano odpowiednie wzmiankl 2 Dr} Tigwanego wana re narodu polskiego oraz z list6w Czackiego. 4% Toce Bielowskicgo sicryiykowat jut trafit i war z : afaie anonimowy xecenzent ‘awskim \,Praegladzie Katolickiny” levi, eytowany przez er otoskie go. (SY MB erat Gwietle historiografii nowodytnel, s. 26), Wyiatkowo powsécit do aici mates SE Przucavnks do tactiskiego zywotoplsarstwa w Polsce, w: Ksiega P~ ‘visa bona fide ae pigomia, Krakéw 1961, 5. 135) traktujae wamsianke Dubso- tacit pore, oft, ake Wisrygodne érédio historyeane, pez Zadnej jednak argunnen slaniem sie do Biclowskiego w Monumenta Poloniae Historica. Dookola sprawy éw. Stanistana 295, nym w 1, 1504 przez wdowe po Kazimierzu Jagiellonczyku, krélowe El- dbiete Rakuszanke’. Istnienie tej relikwii bylo oczywiscie co najmniej od. czasbw kanonizacji w polowie XII w. powszechnie wiadome (pierwsza wamianke o niej'czytamy w Kronice wielkopolskiej rozdz. 105? wlagnie w zwigzku z opisem uroezystosci ogloszenia kanonizacji w Krakowie); kiélowe polskie: Zofia JagieHowa i Bldbieta Rakuszanka sprawialy na jej pomieszezenie relikwiarze; méwig-o miej protokoly wizytacji bisku- pich oraz inne dokumenty koscielne* — jednakie uwage éwiata nauko- wego zwrécilo na nia dopiero opublikowanie w r. 1881 przez ks. Ign. Polkowskiego sprawozdania‘ z jej ogledzin dokonanych przez biskupa (pbimiej kardynala) Alb. Dunajewskiego przy okazji wizytacji katedry krakowskiej. W sprawozdaniu tym znalazta sie wamianka o szramie na tyne} ezeSci czaszki, pochedzacej od siinego uderzenia ostrym narze- diem, ktére jednak nie przeszto na wskro’. Przypomniat ten szczegél T. Wojciechowski w swoich Szkicach historycznych® wyratajge zal; ze »brzy ogledzinach nie bylo fachowca antropologa”; powolywatno si¢ na w toku dyskusji nawiqzujace} do Szkicéw*, ale wyciaganie. jakichkol- wiek bardziej okreSlonych wnioskéw bylo niemodliwe, dopdki nie posia- daligmy postulowanego przez Wojciechowskiego fachowego opisu ezaszki. Brakowi temu zaradzono dopiero w osiemMdziesigt z géra lat _péémiej, wr, 1968, kiedy to na zlecenie éwezesnego wikariusza kapitulnego archi- diecezji krakowskiej biskupa K. Wojtyly dwu krakowskich specjalistow w dziedzinie medycyny sadowej, prof. dr Jan Olbrycht i dr Marian Ku- siak, dokonalo badania zachowanej w relikwiarzu. czaszki, Sporzqdzony przez nich protok6t nosi date 9 czerwea 1968 r. i ogloszony zostat dru- kiem dwukrotnie: w ,,Notificationes e Curia Metropolitana Cracoviensi” 1966, nr 8, ss. 196—203 (i 9 fotografi poza tekstem) oraz w ,,Sacrium Po-, loniae Millenium” 11, 1965, s. 677—688 (i 25 fotografi poza tekstem). Pro- tok6r sktada sie z dwu ezeéci: pierwsza, po krotkim wstepie opisujacym zwig#le puszke, w ktérej znajduje sie badana czaszka, zawiera szczeg6- — ‘Por. A, Bochnak i J. Pagaczewski, Peigkte reenitsto artystycene wie- kéw Srednich, Krakow 1960, s. 180—138 oraz. fig. 96, 97 * MPH ns. Vill s. io W polskim przekladzie K. Abgarowieza, Ka nia, wil kopolsia, _ 1965, 244 n, odpowiedni brami: ,,blogostawione koSel je- 80 (Sw. Stanistawa) ... zostaty podmiesione i wywyészone { tze§6 ich rozdzielono 30 ch, inne zag wraz z chwalebna glowa przechowuje sig we Por. nigej is 1. a Gras" 2 91 18 marca 1861. Informacja o ,ostrym narzedaiu”, ktorym zada- ne ales, fest, jalc sie obeenie okazato, mylna, iW rote Sw. Stanistawa, s, 90-91 Gmorka), Jeon K. Kro oski podat now; szezegol, a raczej sp! Polerara), de mianowicie styina exes Sw, Stanisiawa jest tenven narae Gziem strzaskania i wenieciona” Su. ‘Stanistaw biskup i jego zatarg z krélem Bo- lestawem Smiatym, s. 144 n.). indo wr. 1904 296 : Marian Plea Jowa charaiterystyke zachowanych jej koSci ze wskazaniem wystepuja- eych brakéw (awlaszeza podstawy czaszki, koSci skroniowej prawej ‘oraz skrzydia wielkiego prawego koSci klinowej); ezeSé druga przynosi opinie bieglych na temat samej ezaszki. Zopinii tej wyjmujemy mastepujace szczegdly jako dla historyka naj- watniejsze: zachowana w relikwiarzu ezaszka jest ezaszka ludzka,, meska; wiek ‘tego metezyzny wynosit w szerokim przyblizeniu lat 40/lub ponad 40, Wydaje sig prawdopodobne, ze czaszka przez nieokreglony blizej czas znajdowala sig w.ziemi (dwie smugi na koSciach ciemieniowych przypo- minaja zawalanie ziemia). Poza zmianami posmiertnymi stwierdza si¢-na ezaszee wgniecenia blaszki zewngtrznej kosci, ktére mie nosza znamion mmian posmiertmych, a natomiast sq charakterystyezne dla dzialénia’ ura~ z6w zadanych narzgdziem tepokrawedzistym, Najdtutsze (6 cm) i maj- glebsze z tych wenieceh majduje sie na kosei potylicznej i biegnie od gory ku dolowi, Kilka podobnych, slabie} zamaczonych welebiett znaj- duje sig na kogci czolowej oraz na koSci ciemieniowej prawej i lewej. Na podstawie charakteru tych wglebiei wnosi sie, Ze uraz w tylogtowie na- stapit z tytu i mieco od strony prawej ku lewej; w takich zaé wypadkach nastepuje zazwyezaj upadek uderzonego na lewa strone ciala, skutkiem czego odstonieciu ulegaja okolice ciemieiiowe, ktére moga tex byé miej- seem nastepnych uderzei. Na koniec biegli stwierdzaja, ze mie momma ‘okreslié przyezyny Smierci na podstawie badania samej tylko ezasdki; tym niemniej zaznaczaja, de wszelkie- urazy: godzace w ezaszke moga sprowadzié zgon juz to skutkiem uszkodzenia mézgu i opon mézgowych, juz to skutkiem wstrzasniecia mézgu. Przez lat kilkanagcie, ‘jakie minely od opublikowania wspommianego dokumentu, osobliwym zbiegiem okoliemosei inie wywiqzala sie nad nim zadna dyskusja naukowa" ani w kolach historykéw, ani archeologow c2¥ antropolog6w, ‘ani wéréd specjalistow na polu medycyny sadowej. Wy- padnie takze, wyrazié zal, ze sklad komisji badajgce) czaszke nie by! szerszy, de nie weszli do niej zwhaszeza antropologowie, ktérzy na pewne byliby zainteresowani tymi najstarszymi kwalifikowanymi szezqtkami lndzkimni w Polsce, tzn. takinsi, Ietére odniegé monia do okreSlonej histo- * Piszacy te stowa awréeil Ww Sprawoudaniiach 2 ‘poctedson Pann “Oude ‘Krakeowie, lipiee—éru- cic 1066, s. 413415. Nese} J. i acrid FAN Ww ; i ‘ee 1006, . 7 . Roszki pt. Pomazaniee preeci ‘pomazarico W jogo lsintee Pogaiskd. isigée’ slimy wleles Worenwe 19io or 105-006 nawel W inteneji autora nie mia zapewme ‘cherale nie luis wywody St. Betcha, Sw, Stanista, s. 628698, ktéry przedrt- winig Dieglyoh iorakowskich (tamze, s. 673084), Na Koniec w_ ,,T¥B0C macylay A moe 4 ones 1978 (ok XXXM ‘nr 19) ukazat sig krétic’ antykcul imfor- Rive Prue yeCCRISES Bt Treect fwindek, cawiccajacy wyeigg 2 opinll Dookola sptawy Sw. Stanistawa . 297 ryemie osoby*. Szkoda rowniez, ce analogicznym badaniém nie objeto ani 'w r.' 1963 ani w latach ‘nastepnych reszty. relikwii Sw. Stanistawa bardzo zreszta rozproszonych po rozmaitych kogciolach dawnej diecezji krakowskiej,"a nawet poza jej granicami*. Wiele bardziej skrupulatni i szezeSliwsi byli pod tym wzgledem Wiosi, ktérzy od lat trzydziestu po- siadaja kompletna i wszechstroma monogratie relikwii Sw. Dominika, opracowana z ramienia Zakonu Dominikariskiego pod. patronatem Papies- kiej Akademii Umiejetnosci w Bolonii® , Tym niemniej juz to, co wynika z orzéczenia lekarzy kxakowskich, czyni z przechowywanej w wawelskim relikwiarzu ezaszki doniosle ixé- dio historyeme, odmieme co prawda od znanych dotychezas zabytkéw literackich ezy archeologiczrlych i nieme, ten. wymagajace odpowiednie} interpretacji, ale absolutnie wspélezesne samym wypadkom, i nie pode: rzane o zadna tendencje lub ¢ikcje jako materialny szezatek przesztosci dziejowe}. Zanim wszakie bedziemy micli prawo prayanaé mu te range, trzeba sobie odpowiedzieé na podstawowe pytanie, ezy badana czaszka naledala w rzeczy samej do biskupa krakowskiego Stanistawa, zabitego w r. 1079? Sformulowanie odpowiedzi powinno ulatwié przeSledzenie dziejéw relikwit Sw. Stanislawa w okresie poprzedzajacym kanonizacje (1253), gdyt po niej byly juz strzezoneé z wiella pieczolowitoScia jako obickt sakralny*. 0t6% bezposrednio przed kanonizacja, a nawet jeszcze kilka lat po niej”, telikwie’ te spoczywaty w kaplicy Sw. Piotra i Pawla, zwanej dawniej Prandocitiska, a dzié kaplicg Wazéw, przylegajacej do polidniowego * Drugimi z kolei bylyby szczatki biskupa. Maura (1109—1118), odkryte wr. | 1997, w krypeie Sw. Leonarda w katedrze krakcowsksie}. ; a ® Por. przypis 2, Ramie Sw. Stanistawa otraymal juz w r, 1258 Ksiaze czes! Freemysi-Ottokar 11; por.: Rocznik Krasifiskich MPH, III s, 189 oraz Katalogi bis- ‘kupéw krakowsiich MPH ns, X:2, 5, 63, 95, 18. 0 tym, Ze pozostalyeh na Wa Walu szozatkéw Sw. Stanistawa jest tylko bardzo niewiele, mowia sprawocdania % ich ogiedzin zr. 1881 (por. praypis 4) oraz 1989 (aie “publikowany prota 2 otwarcia srebmej trumny, dolonanego w czerwey tego roku na polecenic i w obecnosci areybiskupa A. Sapiehy, udostepniony mi taskawie przez Kapitule Me-, fropolitaing w Krakowie), . Li "Por. Le relique di san Domenico, storia e leggenda, recerche entifiche, ricostruzione fizica, Bologna 1946. Por, Wypisy Zrédiowe do dziejéw Wawelu, wyd. Krakéw 1960, mr 90 i 9h Ys. 58) 0 ogledeinach czaszici B, Praybyszewski, tanistawa dokonanych + Hf main 147 przez ikapitute Ierakowsla, a spowadowanyeh pogiostca, fe AiSOa = ks i, pleban, ‘Biek ‘piima, dawniejszy wikariusz katedralny, nile! rae selikwie fw Stanisdewa, wehem.fakiohe. innyeh, wezesnlefszyeh ofl” Gain jeszcze z XIV w. moze byé ‘Wwamianka Rocanika mansjonatzy \rakowsklch (MPH III's. 67), pochodzqcego ze schyiicu tego. stulecia, iz kr6l Bolestaw uderzvi Ee Stonistawa ‘mieczem .w glowe”, o czym nic nie wiedza wezeéniejsze 5 a "one, Hedy i d locum 2 Ti. dor, dokonana zostala ich translacja de loco ad lo @ kaplicy’ ‘prandocticiney na oder ‘katedry, © tere} _méwd bulla “papieska 29 lutego tego roku (KodkKr I nr 51), Por. do catego ponizszego wywodu M. Plezia, Epitafium Sw. Stanistawa, s, 300-310. 298 ; ‘Marian Plezia wejécia katedry wawelskiej r6wnolegle do kaplicy Zygmuntowskiej. Mé- wig o tym katalogi IV i V biskupow krakowskich, stwierdzajge przy oka- zji wamianki.o émierci biskupa Prandoty w r. 1266, iz pochowano go »W KoSciele (katedralnym) krakowskim, w kaplicy, gdzie po translacji spocaywato cialo Sw. Stanistawa™. Translacji zag, o ktérej tu mowa, do- © konat wiagnie Prandota niedlugo ‘po wstapieniu na stolice krakowska, zapewne Wc, 1243 lub'1245%, kkiedy-to — wedle wsp$lezesnej relacji — »podnidst z ziemi koSci éwietego meezennika ... obmy! je winem i woda i umieécit w czystym naczyniu ponad ziemiq”*, rozumie sie w ufundo- wanej: przez siebie kaplicy. Skutkiem wspomnianego obmy'wania czasz- ka w dzisiejszym stanie jest starannie oczyszezona ze Sladéw pochowku ziemnego, aczkolwiek na obu koSciach ciemieniowych dostrzegalne \sa smudki utworzone jakby z zaschniete} ziemi. Poprzednio zatem szezatii Sw. Stanistawa spoczywaly w ziemi (,,w prochu”, jak sie wyrazaja zapisy z ezasow kanonizacji™), ale w obrebie samej katedry; juz po ich praenie- sieniu do kaplicy Prandovitiskiej pusty gréb by! odwiedzany przez wier- : -Tednakze jednomySina pod tym wzgledem tradycja krakowska stwier- dza, ze miejscem pierwotnego pochéwku Sw. Stanislawa nie byla katedra, lecz koSci6t gw. Michata na Skalce. Natomiast na temat daty i okolicz- noSci przeniesienia jego szezatkéw do katedry, a wiec tzw. translacji, istnieja w éédlach dwie wersje, przewainie nie dost starannie odréi- niane od siebie w nauce. Pierwsza, powszechnie powtarzana od czasu powstania Zywotow swietego spisanych w okresie Ikanonizacji, a nieraz przyjmowana takze przez historiografie nowozytna, ‘twierdzi, ze przeno- sin dokonano juz w r. 1088, w dziesieé lat po Smierci, Druga znajduje si w kronice Kadlubka, uwiklana w opis cudownych zjawisk, jakie mialy towarzyszyé ztozeniu ciala Sw. Stanislawa do grobu na Skaice™, Kroni- ka ta jest jak wiadomo, ujgta w forme dialogu pomiedzy biskupem kra- kowskim Mateuszem (11481166) a arcybiskupem gnieimieiskim Janem (11492-1167? 11772); odpowiednie slowa wlozone sq w usta Mateusza. Méwi on, ze cudowne Swiatla jaSnialy nad grobem meczennika usque ad 3 MPH ns, X 2s, 68 i 94, he Kebtuzyhskiw MPH IV s, 286. Zywot widisey TI 7 oraz Cuda’ Sy, Stanislawa art, XXVIL (MPH IV s. 208 i 00). Wedle trudne} do 2weryfikowania relachi Zywotu Kingi rozdz, IVs. 11) w czynmosciach réwniez udziat mlod: jonka Bolestawa Walia ee tych rata jez us la. mali ae I IV 5, 305, 306, 311, 30 : # Tamie s. 298, on, lea ‘on? . MPH II s, 297, Whrew temu, ¢o pisatem. dziesieciu laty w Sprawozda~ Pach [J Oddziatu PAN (por. przyp. 7) 8, 414:nie moze byé watpliwosci, jal t ofeiot Sw. Michala (na Wawelu ezy na Skalee) mist na mysi Kadlubek pisaie Sawenet S Michaelis basilica. W jego Kkronice mianowicie wyraz basilica omacta awsze po prostu ,jkosei6®” i nic wi »Mniejezy koseist Sw. Michale” w Kra- le mote zatem ‘canaczaé tylko koSeiét na Skate w odréimieniu od wawvelsiieg®. Dookota sprawy Sw. Stanistawa 299 i translationis diem, cuius causam:ipse non ignoras (az do dnia translacji, ktérej prayczyne ty sam znasz najlepiej). Na pozér wamianka ta godzi sig aupelnie dobrze z.opowiadaniem Zrédel pééniejszych, ale pozér 6w okazuje sie zludny, skoro wnilkiemy blizej w sens wypowiedzi mistrza Wincentego. Rzecz bowiem w tym, ze nie sq to przeciez. slowa, ktére faktycznie wypowiedziat Mateusz do Jana, lecz talkie, ktére zapisat autor ‘kroniki dla swoich ezytelnikéw. Jaki zaé cel mialoby informowanie ich, ze ar- cybiskup by! Swiadom przyezyn translacji, skoro nic wiecej sie o tych przyczynach mie méwi? Zagadkowa ta wypowiedé stanie sig natomiast zrozumiata, jesli przyjmiemy, ze mistrz Wincenty we wlasciwy sobie, aluzyjny spos6b® éheiat powiedzieé, ze Jan (sam albo razem z Mateu- szem) byt spraweq owej translacji, de to on byt owa_,~przyezyna”, do ktérej odwoluje sie Mateusz”. W talim razie jednak translacja ze Skalii na.Wawel odbylaby sie wedle Kadlubka nie z koficem XI,.lecz w polo- wie XI w. . Pomiedzy tymi dwiema wersjami historyk musi wybieraé. Przeciwko pierwszej juz przed dwudziestu o$miu laty D, Borawska wysunela po- wainy argument, wskazujac na to, de translacja ze Skalli ria Wawel nie mogla sie dokonaé wr. 1088, poniewaz wtedy nie bylo jeszcze katedry, w ktérej mogloby spoczaé zabrane ze Skalti cialo”, Trzeba pamietaé, ze Pierwsza wawelska katedra, tzw. katedra Chrobrego, ulegla zniszezeniu w drugiej éwierci XI w., a budowa nowej, romariskiej (niestusznie zwa- nej: Hermanowa), postepowala bardzo powoli. Pierwszym etapem tego dziela bylo waniesienie krypty Sw. Leonarda eelem wyréwnania pod ma- Jacy powstaé gmach terenu, ktéry wlaSnie w tym miejscu opada ku za- chodowi. A najwidoczniej niewiele poza krypta bylo z tego gmachu go- towe wr. 1118, skoro w tym roku tam zlozono na wieczny spoczynek Cialo biskupa Maura. Trzydziegci lat przed tym, wr. 1088, sama krypta Sw. Leonarda ibyla zapewne dopiero w budowie, ktéra ciagnela sie lata- mi, jak na to wskazuje odmienna technika wykonania pierwszej i dru- Sie] pary jej kolumn™, Ostatecmie katedre romariska ukoriezono i kon- Sekrowano w r. 1142 i dopiero po tej dacie mozna bylo pomysleé 0 prze- niesieniu do niej szezqtkéw biskupa Stanislawa. —— ¥ ©. stylu Kadiubka por. nize] w ustepie 4. ... ® Por. M. Plecia, Epitajium Sw, Stanistawa, s, 318. ; ‘Staniseine ore ska, Z deiejéw fednad legendy; w sprawie genez! mislawa disku; wszawa 1960, s. . F 5 2 'W pracy mciel o Epliahunt sw. Stanistawa, s. 911, wyrazitem poglad, 2¢ »tbyt mato wiemy na ten temat.(Kolejnyeh etapow prac nad gmachem > ry Tomatiskie), aby moina byho cokolwiek wyiuczyé lub twiendzié z pewnotcla © sym, te "jest inaczej, przckonat mie jednak Sp. prof. A. Bochnal w liscie % dn, 15 Tv’ 1970. Por te rozprawe tego uczonego pt. Najstarsze budowle mame skie, fw] Prace z dzieiéw Polski feudalne} ofiarowane R. Grodeckiemu, Warsza- Wa 1960, zwlaszeza strony 10®—106. 7 y kultu Sw. 300 ‘Marian Plezta Watpliwogei budzi takie i sama data rzekomej translacji r. 1088, Po- daje ja dopiero Zywot wiekszy, pisany jui po kanonizacji i nie wiado- mo, skad ja zaczerpnal. Wystepuje ona co prawda réwniez w taw. Ro- caniku krdtkim, ale rocenik ten w dzisiejszej postaci. pochodzi dopiero z XIll w. i istnieje powaune podejrzenie, i cata zapiske 0 translacii aw. Stanislawa z x. 1088 wzigt wlainie z Zywota wiekszego™. Wersja o trans- lacji z Koriea XI w. okazuje sie zatem pozbawiona solidnych podstaw. Za wersja druga, wedle ktérej translacja odbylaby sig w polowie XII w. przemawia nie tylko fakt, Ze méwi o niej kronika Kadlubka, pi- sana najwyzej 60 lat pééniej — ale i moiliwoSci archeologiczne, 0 kté- rych przed chwila byla mowa, poza nimi réwnies okolieznosci history- cane, Okolo r. 1150 mianowicie polskiej hierarchii koscielnej przypom- nienie. Smierci biskupa Stanistawa i zwiqzanego z niq wygnania Bolesla- wa I moglo byé bardzo na reke. Jak wiadomo w r. 1146 wygnany 26s" tal z kraju przezmlodszych braci zwierzchni: ksigie Wladyslaw HM, syn Bolestawa Krzywoustego, obloiony w tymie roku kdgtwa koScielna przez starego metropolite gniednieriskiego Jakuba ze Znina, Kuria rzymska poczatkowo uznala slusznogé tej Kigtwy, niebawem wszalsze pod wply- wem starati wygnanego Wiadyslawa, jego zony ‘Agnieszki, krewnej ce- sarza Konrada II, i samego cesarza zaczela przechylaé sie na przeciwna strong. W x. 1148 papie Eugeniusz III wyslat do Polski legata Gwidona, ktory uchylit kigtwe mzucona.na Wiadyslawa, a obloiyt nia jego prze- ciwnikéw wzbraniajgeych mu powrotu na tron, ezyli rzadzacych wtedy w kraju jego mlodszyoh braci. Hierarchia polska wszakze z nowym atcy- hiskupem gnie’ietiskim Janem na czele poparta solidarnie sprawe ju- nioréw, nie zwatajac na nakazy Stolicy Apostolskiej i jej legata. W tych okolicznogciach dokonanie uroczystej translacji zwlok bisku- pa, ‘ktéry przed siedemidziesieciu laty zgingl z rozkazu czy z reli stry- Jecznego dziada Wiadystawowego, kréla Bolesiawa I, wygnanego na- stepnie przez mlodszego brata, moglo mieé. niezwykle aktualna wymowe Jako argument za teza, ie w pewnych szczegélnych wypadicach mtodsi przedstawiciele dynastii wraz z moznowladztwem Swieckim i duchownym maja prawo usungé z kraju legalnego wladce, skoro ten okave sie ty- tanem “, Tak wiee okolo r. 1150 zbiega sie. kilka modliwogei zaréwno at cheologieznych jak historycznych, pozwalajac datowaé na ten wiaénie okres ezasu translacje, o ktérej méwi Kadlubek ustami biskupa Mateu- sza. Na nowym grobie, w kktérym kosei przyslego éwietego zozono w ka- tedrze wawelskiej, umieszczono rowniez napis wierszowany, o ktérym bedzie mowa w dalszym ciagu tego rozdzialu, 2 ‘ ; - pomniseric M, Blezia, Bpitafium sw. Stanistawa, , 912, Trzeba z maciskiem DrZY 1088 ‘powiarza sig w tym roemiku dwulkrotnie, co jest sprzecane * prghtyka rocznlkarska i nasuwa Podejtzenie wirghu. Por. nize) ust. 8 Dookola sprawy, Sw, Stanistawa 301° Ten przydiugi wyw6d o translacji byt potrzebny, aby wykaza¢, te w. okresie poprzedzajacym kanonizacje o lat sto wiedziano dokladnie, gdzie majduja sie szezqtki biskupa Stanistawa, Wynika stad réwnied, ce akolieznogci jego émierci i miejsce pochéwku byly znane, a nawet gioéne w Krakowie w potowie XII w. Ze nie byly zapomniane talkie i w prze- ciagu poprzednich lat siedemdziesieciu, o tym Swiadezy ikronika Gallla i jej slynna, choé niecd zagadkowa wamianka o émierci Sw. Stanislawa, 9 kté- rej bedzie mowa w dalszym ciggu. W Krakowie wiedziano, jak tego do- wodzi fakt translacji z r. okolo 1150,.%e zwloki jego spoczywaja w kos- ciele Sw. Michala na Skalce. W kofciele tym za8 nie bylo- chyba wow- czas tak wiele pochowkéw, aby mogla zajéé watpliwosé co do grobu biskupa, ktéry zgingl w r. 1079. Wszystko wiee przemawia za tym, ze czaszka przechowywana na Wawelu w relikwiarzu krélowej Elzbiety ma 2a soba legitymacje nieprzerwanej tradycji,- siegajacej czaséw Smierci edlowieka, do ktérego naledala. ‘Poniewaz ‘jednak niemato wie sie o falszowaniu relikwii 'w srednio- wiecm, warto moze poSwi¢cié chwile uwagi i tej motliwosci, ktéra w na- szym.wypadiu zachodzié by mogla tylko w okresie praédkanonizacyjnym, gdyz, nastepnie relikwia ta -byla, jak wspomniano, pilnie strzezona. Alle relikwie falszowano wtedy, gdy moza je bylo podaé za — i ewentual- nie spienigzyé jako — szczqtii znahego i powszechnie ezczonego swie- tego, co w Krakowie przed kanonizacja nie mialo miejsca. Po wtére za$ wobec -wezeSnie uznanej (co majmnie] od ezasbw Kadlubka) legendy, ze vany zadane Swigtemu cudownie sie zrosty ,,bez Sladu blizn”, nie pod- stawiono by chyba czaszki z widocznymi na niej, nawet Ga nie-fachow- | cow, obrazeniami (mamy na myéli wyrainy Slad ciosu w tytoglowie) * Ustaliwszy autentycznoSé. czaszki wawelsisiej mozemy przejéé do wy- korzystania tych danych, ktére prayniosla dokonana niedawno jej eks- Pertyza. Nie ‘jest, ich wiele, ale przy notoryeznym braku wiarygodnych ‘addet do zycia Sw. Stanislawa to, ezego sie ze wspomnianej ekspertyzy dcwiadujemy, ma zpaczenie szezegélnie doniosle. Po pierwsze ‘wiee opi- nia ‘bieglych krakowskich pozwala ustalié w znacmym przyblizeniu date jego urodzin. Skoro w chili émierci miat on lat okolo 40, to, musial sie urddzié okolo r. 1039, ezyli te byt rowiegnikiem kréla Bolestawa Smia- ego, urodzoniego okolo 7. 1041, a wstepujae na biskupstwo krakowskie Wr. 1072 liczyt mnie] wigcej lat 83, Dotychezas mana tradycja histo- Tycina, nie wiadomo zreszta na ezym oparta, przedstawiala go jako star- Szego: Diugosz opowiada ®, iz urodzit sie w r. 1030, a Wincenty 2 Kiele, autor Zywotu wiekszego, twierdzi ogéInikowo, iz. byt ,,wspdlezesnym’ es : 3 Por, is ‘ PAN w Krakowie (wytei praypis 7) s. 415. a Bugose ‘Tila oad. Giborandte praytacuame pores tadyele daty omawia { dys- y ‘Roamaite kutuje S. Belch, Sw, Stanistau, s. jo2a99. 302 : ‘Marian Plezia (contemporaneus) Kazimierza Odnowiciela (ur. 1016)”. Pamigtajac na- wet, we wiek lat 40 podany jest przez bieglych jedynie ,,w szerokim przyblizeniw’, stwierdzié wypadnie, ié biskup Stanislaw zmar! (jak na nasze pojecia) stosunkowo mlodo. = Drugim swnioskiem, jalci wynika z dokonanej w r. 1968 ekspertyzy jest, Ze padt on ofiara napadu od tylu: napastnik zadal mu cios w po- tylice, obalajae go tym sposobem ku przodowi, a nastepnie lezacemu wymierzy! jeszcze (sam lub z innymi) kilka cioséw w okolice ciemiénia i czola od strony prawej. Zdaniem piszqcego te stowa (gdy% tu wycho- dzimy jué poza opinie bieglych) wskazuje to na atak wykonany w afek- cie, w napadzie gniewu — a nie na celowe dzialanie zabéjcy (ap. kata), na zimno usmiercajgcego swoja’ ofiare. Za tym samym przemawialaby okolicznogé, #e cios w potylice zadano narzedziem tepokrawedzistym, a wige nie mieczem ani toporem, tak jakby mapastnik wderzat tym, co mial pod rekq™. Biegli uchylaja sig — ze slusenych przyezyn — od orze- czenia, czy urazy, ktorych Slady sq widoczne na czaszce, byly prayezyna Smierci zaatakowanego, chociaz mogly nig byé . Jak podkreglono poprzednio, ekspertyza czaszki Sw. Stanislawa za- wiera tylko niewiele szczegéléw, ktére wykorzystaé moze historyk; w kai- dym razie jednak-ldostareza mu cennych nowych danych, badé to ustala- jacych pewne dakty (wiek), ibgd% pozwalajacych na lepsza interpretacje i oceng innych znariych dotychezas @rédel. Mote przyszte badania nad czaszika i pozostalymi relikwiami pozwola wigcej takich szczegdléw zgr0- madzié, 3 i 2.GALL — ANONIM Styne Swiadectwo Galla o sw. Stanislawie, a wlaéciwie czesé druga rozdziatu 27 ksiegi I, pt. O wygnaniu Boleslawa Szczodrego na Wegry: zawiera zaledwie try zdania i 65 stow, a ustep ten by! po wielekroé rorbierany i analizowany w naszej literaturze (historyeznej. Warto jed- nak praytoczyé.go tu raz jeszcze w oryginale i w thumaczeniu, aby ¢z¥- telnikowi ulatwié zrozumienie i ocene tego, co na tak dyskutowany temat _ Wypetinie nam w dalszym ciagu powiedzies. Oto oryginalny tekst Galla wedle wydania K. Maleezyiiskiego (1952): Qualiter autem red Bolezlauus de Polonia sit eiectus, longum existit. enarrare, sed hoc dicere licet, quia non debuit christus in christum pecct- " MPH IV 380. * Belch, Gw., s, 638-694) domysla si i tego eich, (hv. s, 63 sla sig w tym narzedaiu toporka po: ia Pomniejsze} goralskiej ciupagi i odwoluje sie do pracy Naidolskiego, noni Gigled w2brojeniem polskim, Lédé 1954, s. 28, gdale mowa o isinieniu taliel Dookola sprawy éw. Stanishawa 303 tum quodlibet corporaliter vindicare. Iludenim multum sibi nocuit, cum peccato peccatum adhibuit, cum pro tradicione pontificem truncacioni membrorum adhibuit, Neque enim traditorem episcopum excusamus, neque regem vindicantem sic se turpiter commendamus, sed hoe in me- dio deseramus et ut in Vngaria receptus fuerit, disseramu. Bramienie tekstu laciiskiego nie nastrecza watpliwoSci, Niniejszy ustep znany nam jest wiagciwie tylko z jednego rekopisu, mianowicie’ Zamoyskich (BOZ cim. 28) z XIV w., najlepszego z kodekséw kroniki Gella, pisanego. starannie, tak Ze odezytanie interesujgcego nas tekstu nawet dla malo bieglego paleografa nie przedstawia trudnogei. Ten sam utep znajduje sie co prawda takée w drugim rekopisie, tzw. Sedziwoja @ibl. ‘Czart, 1310, 2 KV w), alle caly tekst Galla jest w tym kodeksie tylko odpisem rekopisu Zamoyskich i samodzielnej wartosci nie posiada, a w interesujacym nas miejscu nie wykazuje zadnych godnych uwagi adchylen od swego pierwowzoru™. W triecim zaé rekopisie, tzw. Heils- berskim (BN 8006, z XV w.), ustep nasz zostat opuszezony' i zastapiony wywkiem z Zywotu éw. Staniskawa, Tak wie cala podstawa rekopis- mienna sprowadza sie do kodeksu Zamoyskich. Zawzieta dyskusja, ‘roz- Petana przed 70 laty wok6! wyrazenia christus in christum, kktérego ex ingenio, wibrew dotychezasowym wydaniom, domyélat sie T. Wojciechow- ski, okazata .sie iburza w szklance wolly: dowiddt tego St. Krayzanowski stwierdziwszy, de w rekopisie diguruja skroty xpé in x", ktorych nie Podobna ezytaé inaczej ®, Pewne zasirzeienia budzi drugi wyraz adhibuit: 2wrécono mianowicie uwage, de Gall nigdy,nie umieszeza na kofieu dwu tymujacych sie eztonéw zdaniowych tego.samego wyrazu, tak jak to zda- Je sie zachodzi¢ w naszym wypadku; dlatego niektorzy proponuja za- miast drugiego adhibuit czytaé attribuit lub exhibuit™, Jakkolwiek jed- nak cezytalilbyémy. ‘ten wyraz, sens miejsca pozostanie niezmieniony. Na Roniec w zdaniu ostatnim obydwa rekopisy maja deferamus, a’nie de- seramus; lekeja ta wszakze nie daje sensu, a pomieszanie f oraz wyso- Mego s przez kopistow jest zjawiskiem notoryeznym; x drugiej strony zwrdt in medio relinquere jest dobrze poSwiadezony w Jacimie, deserere va’ jest synonimem relinquere. . a , as ie wie laski #8ta w Jezyk laciiskim forme episcopui, majaca byé e ldentyeaa 2, do- Peiniaczem episcopi (por. aparat wydania Maleczyiskiego). Daje to razem leeie rem episcopi, tun, ,tego, ktéry Knut zdradzieckie zamachy na . faim maczeniu wyrazu traditer por. nize}), Lekceja ta jednaic jest wyraima amiang ckstu praedsidwzieta w KV w. ze wzgledéw pletystycanych (dla oszozedzenia sw Pisawomd epitetu traditor), pozostaje w sprzecznogei z sensem calego micjsca miara na wiare nie zastuguje. a ” 2 “St Krzyianowski w ,icwartainike Historyeaym” 2 (ious, 288. wor. aparat wydania Maleczynskiego ad locum oraz Smolica, Sprawa Sw. Stanistawa, s, 8—€0. 304 Marian Pleala A oto ttumaczenie. polskie omawianego ustepu (przytaczam zrewido- wany pizez mnie przeklad R. Grodeckiego): : wJak za& doszlo do wypedzenia kréla Boleslawa z Polski, dlugo by- Toby o tym méwié; tyle wszakze moma powisdzieé, de sam bedge poma- zaficem (Bozym) nie powinien byt (drugiego) pomazatica za aden grzech karaé cielegnie. Wiele mu to bowiem zaszkodzilo, gdy jprzeciw grzechowi grzech zastosowal i za. zdrade wydat biskupa na obciecie czlonkow. My zaé ani nie usprawiedliwiamy biskupa-zdrajey, ani nie zalecamy kréla, . Ktéry tak szpetnie dochodzit swych praw “ lecz pozostawmy ‘te sprawy, a opowiedamy, jak przyjgto go ma Wegrzech”. ‘Thumaezenie to zostalo niedawno zakwestionowane® z racji oddania w nim lacifiskich tenminéw traditio, traditor przez ,jzdrada, zdrajca” a se vindicare, prez ,,dochodzié: swych praw”. Mianowicie pordwnanié z in- nym ustepem kroniki Galla (I 18), gdzie mowa o wygnaniu Ryksy i Ka- zimierza Odnowiciela z Polski przez nie wymienionych z imienia tradi-~ tores, ma “dowodzié, iz traditio w obu wypadkach oddaé nalezy raczej przez ,,bunt”, se vindicare za ma znaczyé ,mécié sie”, Na te zarzuty odpowiedzieé wypadnie, ze na wyrazenie pojecia ,buntu” lacina, zaréwno Masyezna jak Sredniowieczna, ma wyraz seditio, dobrze znany takie i Gallowi (por. indeks. Maleczyiskiego s.v.). Gdyby wige kronikarz chelat w interesujgcym nas miejscu uwypuklié pojecie bunt”, bylby sie po- stuzy! tym wyrazem®, Co w éredniowiecznej terminologii politycznej Tozumiano przez wyraz traditio, staraliémy sie wyjaénié w niezbednym skrécie w przypisie do cytowanego tlumaczenia, a znacznie bardziej wy- czerpuiaco przedstawimy w dalszym ciagu. ‘Termin ten omgczat praede wszystkim zlamanie naleimej komué wiary ezy wiernosci. Zarzucono row- nied, % nie wiemy przecied, jakich terminéw polskich uzywano w XI Ww. na omaczenie, ,ountu” i ,zdrady”. Ot62 wiadomo pozytywnie, te w sta- rej polszezyénie wyrazy ,zdrada”, ,zdrajca” mialy bardzo szerokie zna- ezenie. Stownik Lindego cytuje takie oto praykiady*; ,,Wszedzie jest zatada, iw chlopskiej komorze, lecz nigdzie wiecej, jak na patiskim dworze” — Fortuna zawidy na kole sie toczy, a z tym na zdradzie, 2 kim najpiekniej w oczy” — ,,Nie wierz nikomu, nilkticie nie zdradz” — »Kto oszukiwa ufajacego sobie, ten nazywaé sie moze zdrajea”. Jeszcze & W. Sawicki, Kronilta Galla-anonima ja i] Studia ee ko eran ] Studia wpluwem, prow obeyeh wy detuned Polaco, Warsrawe 10, Lala, sth. Se 12 Rap et Gt eS, Merminologia prawniced ktoniki Galla-cnontma w Swietle insty- SMG ebeueh { rodzimych. Annales UMCS vol. XVII 1, sect. G, 1070, s. 1-25, 2 ® Por, tei Smolka, Sprawa fw, (praypit a Son . Stanistawa, s, 79 (preypis 6), 0 taksich 2 shogeagveh 4 Galla wyradeniach iak teditio oraz rebellis tub factio. Skiego, Stownik Jezyka . 2 05 ze W- » a polskiego X 983 wyzaz Or ease jeszore 1-dzisisi . Maczy6 ,fen, lo ocauinuje Kogot, wiywa podslapeul nis otraymnaje prayezecen Dookola sprawy Sw, Stanistawa 305 wezeSniejszy materiat 2 XV w. pokazuje wyraz ,zdrajca” wiywany jako synonim talich slow tacitiskich jak deceptor, defraudator, fraudulentus *, a wige ,oszust”, ,,wiarolomca”. Dopiero w'ubieglym i w naszym stuleciu nastapilo zawezenie pojecia ,zdrady” do ,zdrady stanu (kraju, narodu)”, ale. echo dawniejszego, swobodniejszego uzycia éyje do dzig w pojeciu wadvady malieniskie” i w takich wyrazach pochodnych jak ,,2dradliwy (edradliwosé, zdradliwie)” czy ,,zdradziecki”, ktére najezeSciej w ogéle nie maja Konotacji polityeznej. Thumaczenie zatem u Galla wyrazow traditio, traditor przez ,zdrada, zdrajea” jest calkowicie usprawiedliwio- ne, a mawet jedynie sluszme, gdyz bunt traktowat on réwniez jako zla- manie wiary. : Jeli idzie o. wyrazenia vindicare, vindicator, talkie czeste u Galla, to. majq one oczywiscie, podobnie jak w Jacitie klasyemej, podstawowe maczenie ,zemsty, odwetu”. Dodaé jednak nalezy od razu, de. kronikarz uiywajac tych slow mma z reguly na myéli odwet sprawiedliwy, a wiec » jakby kare; wyraimie zaznacza sie to w zwrotach takich jak iniuriam vinditare (pomécié kezywde, np. s. 21, 22; 28, 7; 148, 21; podobnie de contumelia se vindicare, s. 103, 6). Jeszeze lepiej widaé to w tym miej- scu, gdzie mowa jest 0 Bogu micicielu (zlekcewatonej) wigilii (Deus vi- gilie vindicator, s. 87, 1). Poniewaz zag w omawianym tu ustepie o Sw. Stanislawie bezposrednio wyiej jest wamianka o krélu, ktéry ,ukaral Pomazatica ciclegnie” (im christum.. corporaliter vindicare — vindicare’” in aliquem moze znaczyé tylko ,,ukaraé kogos”), wiee i zwrot vindican- tem sic se turpiter trzeba odniegé do tejze kary, tylko rozpatrywanej od sttony subielttywnej, tj. obrazonego majestatu krélewskiego.’,,Dochodzié Sswych praw” wydaje sie wiec ekwiwalentem najwlasciwszym; mogna Ty co prawda ten sam sens wyrazié slowami ,,wzigé odwet”, ale bez dodatkowych wyjainien nie sugerowalyby one, de piszacemu szto o od- Wet usprawiedliwiony, odwet prawny, jakim jest kara w swoim prymi- tywnym rozumieniu. ¥ ; Oméwiony ‘powyzej ustep pisany by! wraz z cala pierwszq ksiega kroniki Galla zapewne w r. 1114 lub 1115, mniej wigce] 35 lat po wy- Padkach (1079). Autor nie by! ich swiadkiem; panuje co do tego pow- sechna zgoda, ze przybyt do Polski dopiero w latach poimiejszych, na~ szym zdaniem nawet znacaie péiniej, krétko przed napisaniem swego dicla*, Wiadomosei o tym, co opowiada w ksiedze pierwszej, a zapewne iw drugiej, czerpat od swoich polskich informatoréw, przede wszystkim od biskupa Pawla i kanclerza ksigéecego Michala z rodu’ Awdaricéw. © upadku kréla Bolestawa, stryja panujacego za jego czasow Boleslawa Krzywoustego, mégt mieé zatem informacje pewne i precyzyjne. Tym- — % Stownik Eaciny Sredniowiecenej w Polsce UI s. 78, 308 i IV s. 374, “MM. Plezia, Wronika Galla na fle historiogrtafit XIX w., s. 160—161, %—~ Anatecta,

Você também pode gostar