Você está na página 1de 282

JOANNA CHMIELEWSKA

(NIE) BOSZCZYK M
WSTP

Jeli kto nie jest, na przykad, nieudacznik, to co on jest? Udacznik. Czy nie?
Jeli nie jest niemrawiec, to chyba mrawiec...?
A jeli nie jest bezduszny, znaczy: duszny.
Ewentualnie nie jest bezpieczny, zatem powinien by pieczny...?
Prosz bardzo, oto dalsze przykady:
NIE - BEZ -
dojda mylny
dorajda radny
zdara domny
chluj nadziejny
dolega poredni
uk wzgldny
samowity adny
zgua nogi
Wyranie z powyszego wynika, e jeli jaki m nie zosta nieboszczykiem...
NIE - boszczyk,
wobec czego:
BOSZCZYK M
Malwina Wolska siedziaa przy oknie w salonie swojego piknego domu, zapatrzona
w potoki deszczu, i obmylaa zbrodni.
Dugo bardzo ta zbrodnia jako nie przychodzia jej i do gowy, dopiero teraz nastpi
bysk i okazao si, i stanowi jedyne rozsdne wyjcie. Jasne, oczywicie, lego podleca
trzeba po prostu zabi.
Podlecem by jej m.
Dokonawszy odkrycia przed picioma minutami i w mgnieniu oka podjwszy decyzj,
Malwina poczua dreszcz emocji. Ot tak, znalaza rozwizanie. Skoro on sam z siebie nie
chce zapa na adn mierteln chorob, a nieszczliwe wypadki starannie go omijaj,
naley pomc losowi i nie kto inny musi to zrobi, tylko ona sama. Niestety, osobicie.
Inaczej zostanie pozbawiona wszystkiego. Caego mienia, rosncego i gromadzonego
od dwudziestu lat. Teoretycznie poowy, ale ju on si postara wydrze jej wszystko albo
prawie wszystko i zostawi j na kruchym lodzie w charakterze starzejcej si ofiary. W ten
sposb reszt ycia bdzie miaa nieopisanie uciliw i w ogle zmarnowan.
Nie widzc strumieni wody, lejcych si z nieba, z miejsca przystpia do przegldu
moliwoci, pchajcych si nachalnie, acz na razie jeszcze nieco chaotycznie. W zaczynajce
miga jej przed oczami obrazy wdar si nagle jaki dwik.
- Czy pani chce to wszystko poddusi? - spytaa, zagldajc do salonu, Helenka, tak
zwana pomoc domowa.
- Tak - odpara Malwina mciwie i bez sekundy namysu. - Udusi. Cakiem.
- To ja wiem. Ale czy poddusi troch ju teraz?
- Im prdzej, tym lepiej. Od razu.
Helenka odczekaa jeszcze chwil, ale wicej polece nie byo. Jej chlebodawczyni
nadal wpatrywaa si w okno, a ciche mamrotanie, ktre wydawaa z siebie, nie mogo chyba
dotyczy zabiegw kulinarnych! Brzmiao jakby sznurkiem, gazem, yk..., i jeszcze
jakie cztery minuty, wic z podduszaniem potrawy nie miao nic wsplnego, bo cztery
minuty to nonsens. Za mao. Helenka wzruszya ramionami.
- Na maym ogniu postawi - oznajmia i podya do kuchni.
Malwina Helenki nawet nie zauwaya, tak jak nie dostrzegaa deszczu, i nie miaa
pojcia, e odbya jak rozmow. Przed jej oczami trwa ten podlec m. Karol.
Wstrtnego Karola ju dawno miaa dosy, a od wczoraj sta si jej wrogiem
miertelnym. Wczoraj wymwi potworne sowo. Rozwd.
O nie, rozwodu Malwina wcale nie chciaa. Nic dobrego by jej z niego nie przyszo,
zostaaby sama, bez pienidzy, bez domu, bez ywego czowieka przy boku, skazana na sam
siebie i moliwe nawet, e na prac zarobkow. Alimentw nie dostaaby adnych, poniewa
dzieci nie ma, sama za jest zdrowa, moda... no, moda jak moda, w kadym razie w wieku
produkcyjnym, i nic nie stoi na przeszkodzie, eby si wzia za robot. Ciekawe, jaka robota
daaby jej bodaj jedn dziesit tego, czym dysponuje w tej i chwili... A ta poowa mienia
okazaaby si miesznym drobiazgiem, wystarczajcym moe na rok, gra dwa lata. I co
potem?
I gdzie waciwie miaaby mieszka?
Gdyby za ten ajdak tak sobie zwyczajnie umar, dziedziczyaby po nim wszystko, bo
innych spadkobiercw nie byo, cay majtek musiaby si ujawni i egzystencja nie ulegaby
adnej zmianie. Nie, owszem, ulegaby. Na lepsze. Nareszcie nie musiaby ebra o
pienidze, mogaby nimi dowolnie dysponowa, bez awantur, ez, krzykw i wyrzutw. I
panowaaby finansowo nad Justynk...
Rozwd niweczy wszystko.
Osobowo Malwiny Wolskiej w gruncie rzeczy nic bya zbyt skomplikowana i adnej
wielkiej zmianie z wiekiem nie ulega.
Niegdy moda i wdziczna dzieweczka promieniaa urokiem i tryskaa radosn
lekkomylnoci. Pienidze jej nie obchodziy, zawsze kto za ni paci, a rodzice pchali w
dwie creczki wszystko, co mieli, sobie od ust odejmujc. Szko redni skoczya
niechtnie i z ogromnym trudem, adnych studiw nie planowaa, bo nie istnia na wiecie
zawd, ktry miaaby ochot wykonywa, chciaa natomiast wyj za m, byszcze mod,
by wielbiona, zaywa rozrywek i czyta ksiki. Take oglda telewizj, plotkowa z
przyjacikami i w ogle, robi, co jej si spodoba.
Posiadaa jednake dwa talenty, ktrymi obdarzya j litociwa opatrzno. Umiaa
mianowicie gotowa, jako tak, sama z siebie, z natchnienia, i nawet lubia to zajcie, ponadto
miaa znakomite wyczucie kolorystyki. Obie te zalety okazay si przydatne, day jej ma.
Dwadziecia lat temu polubia Karola nie dla adnych pienidzy, tylko tak jakby z
mioci, chocia fakt, e nie y w ndzy, mia swoje znaczenie. By przystojny, wzrostu
wicej ni redniego, szczupy, byskotliwy, inteligentny, nieco ironicznie dowcipny, peen
inicjatywy, pracowity, zaradny i szaleczo w niej zakochany. Moliwe, e to zakochanie w
pewnym stopniu sama w niego wmwia i postaraa si o rezultat konkretny, Karol bowiem
do maestwa nie rwa si z dzik namitnoci i uleg jakby troch przez rozum, aczkolwiek
kocha j ognicie. Nie cierpia dzieci i pod tym wzgldem zgadzali si doskonale, Malwina
nie chciaa mie adnych dzieci, bo dzieci oznaczay uciliwe obowizki i wyrzeczenia.
Nienawidzia wyrzecze.
Despotyzm Karola ujawni si dopiero po lubie i by to rodzaj despotyzmu jakby
mocno mieszany, czciowo cakiem przyjemny, a czciowo obrzydliwy i nieznony.
Chociaby rachunki. Wszystkie zaatwia sam, Malwina nie miaa prawa nawet na nie
spoglda i ogromnie bya z tego zadowolona, poniewa nie cierpiaa liczenia. adnego.
Nawet bielizny do prania, nawet posiadanych szklanek i kieliszkw, nie wspominajc o
pienidzach albo, na przykad, kaloriach. Bya zdania, e od samego liczenia nikomu niczego
ani nie przybdzie, ani nie ubdzie, po c zatem zadawa sobie ten wstrtny trud.
Zabrania jej zajmowa si polityk. I doskonale, Malwina znaa si na polityce jak
kura na pieprzu i nie miaa najmniejszej ochoty wnika w jej tajniki. Zabrania pracowa
zarobkowo poza domem. Jeszcze lepiej, wcale nie chciaa, a dyscypliny pracy w ogle nie
trawia. Zabrania bywa gdziekolwiek i wyjeda dokdkolwiek samej, bez niego, co w
caej peni odpowiadao jej chciom i yczeniom. da urody, kategorycznie wymaga, eby,
gdziekolwiek si znajd, ona wanie bya najpikniejsza, a w kadym razie najbardziej
zadbana i najlepiej ubrana, to za wymaganie Malwina gotowa bya zaspokaja wrcz w
upojeniu.
Jedynym miejscem, do ktrego nie pcha si razem z ni, byy sklepy. Zakupw
musiaa dokonywa samodzielnie, i to wszystkich, spoywczych, odzieowych i domowych.
Czynia to z dreszczem szczcia w sercu, te kiecki, pantofelki, akieciki i szlafroczki, te
krawaty, sweterki, koszule i gacie, te starannie dobierane mskie skarpetki i damskie rajstopy,
te kosmetyki, rczniki, lampy stojce i zasony do okien wprawiay j w stan euforii
niebiaskiej. Szczeglnie, e Karol paci za wszystko. I na wszystko si godzi, nie grymasi i
nie protestowa.
Jednake, niestety, domaga si zarazem czego ekstra, mianowicie posikw.
Codziennie i punktualnie. Ta codzienno i punktualno zawisa Malwinie kamieniem u szyi,
zwaywszy jednak oglne upodobanie do zajcia, daa mu jako rad. Tknita ambicj,
jednym gestem i bez zastanowienia, z byle czego robia arcydziea, przez Karola niezmiernie
wysoko cenione. Kocha j wtedy pomiennie i bez granic...
Sielanka trwaa trzy lata.
Malwina sama nie bya pewna, kto pierwszy zacz si zmienia. Moliwe, e to ona
zaprotestowaa przeciwko obcym jej obowizkom przy tym cholernym domu.
Dom nalea do Karola. Dwa lata przed lubem odziedziczy go, w stanie ruiny, po
przodkach. Budowla wymagaa rzetelnego remontu i licznych zmian i w pierwszej chwili
Malwina wcale nie chciaa tam zamieszka. Spragniona bya apartamentu w rodku miasta,
blisko sklepw, kawiar i rozmaitych rozrywek, nie za rudery na odludziu, gdzie nawet nic
nie jedzio i adnej przyjacice nie byo po drodze. Protesty nie pomogy, a w dodatku, nie
wiadomo dlaczego i jakim sposobem remont spad na ni, bo Karol nie mia czasu. Posiada
ju na wasno i sam prowadzi ogromne przedsibiorstwo budowlane, rozkwitajce coraz
bujniej i w coraz szerszym zakresie. Ironia losu. Malwina na budownictwie nie znaa si
wcale, a podejmowa musiaa jakie okropne decyzje w niezrozumiaych dla niej kwestiach.
Z robotnikami od razu popada w konflikt, polegajcy na tym, e ona wymagaa, Karol
natomiast paci. Ku jej zdumieniu i oburzeniu wcale nie chcia paci tyle, ile jej wymagania
musiay kosztowa, w dodatku zacz je krytykowa. Nie takie pytki tarasowe, nie taka
glazura w azience, nie z tej strony bicz wodny, kretyski pomys, gara na dwa samochody
za wski, okna w sypialni zostawia za mae, poza tym gdzie ten ywopot?!!!
ywopot przesdzi spraw. Zwaywszy, i na tempo wzrostu rolin nie miaa
najmniejszego wpywu, wszystkie pretensje wyday jej si niesuszne i niesprawiedliwe.
Moliwe, e zaprotestowaa nieco zbyt energicznie, ale, ostatecznie, te si przecie jako
liczya! Moliwe rwnie, i niepotrzebnie, w sposb racy, zaniedbaa kwesti ywienia,
ale sam fakt, e musiaa podda si odraajcym obowizkom, czeka na dostaw nowych
klepek, dopilnowa uoenia klinkieru, osobicie sprawdzi wieo wymienione armatury,
wyprowadzi j z rwnowagi. Umwi si z nikim nie moga, nawalia fryzjerowi, a chciaa
sobie zrobi pasemka, nie byo kiedy obejrze czasopisma, posiedzie przed ekranem...
Babcia mwia, e do mczyzny trafia si przez odek...
Przez ten odek zatem chciaa go ugodzi. Miaa to jednake by tylko
demonstracja, no owszem, chyba nie najszczliwiej wybrana, ale reakcja Karola stanowia
przesad niebotyczn. Kto to widzia, eby wciekle syczcym tonem wyzywa j od kucht,
garkotukw i nierobw, eby jej wytyka brak wyszego wyksztacenia, eby wypomina
wydawane na ni pienidze, eby ze stanowiska bstwa domowego skopywa j na etat
sprztaczki w przedsionku wityni! Oszala z pewnoci.
Przeprosi j potem. Przeprosili si wzajemnie. Byy to przeprosiny ostatnie.
Od tej awantury, z dnia na dzie, z miesica na miesic i z roku na rok zaczo by
coraz gorzej. W Malwinie zalga si, zagniedzia i bujnie rozkwita zacito, obficie
nawoona uraon ambicj. Swoje obowizki speniaa perfekcyjnie, na wszelki wypadek
bowiem chciaa by niezastpiona, eby mu jeszcze kiedy pokaza. Co pokaza, nie bardzo
wiedziaa, ale rzetelne, triumfujce pokazanie stao si dla jej duszy niezbdne.
Karola natomiast amok niepojty opta. Wymaganiami zgoa wystrzeli, nad si
wanoci do wypku, niczym jaki balon potworny, z niej usiowa zrobi niewolnic, nie
do mu byo gupich da w domu, penej obsugi, cackania si z nim jak ze mierdzcym
jajkiem, to jeszcze popad w skpstwo.
Nie od razu, jednym ciosem, ale bardzo szybko. Dwa lata nie miny od tej awantury
budowlano - spoywczej, kiedy Malwina spotkaa si ze skrzywieniem na tle opaty za jej
jazdy konne, nie tak jeszcze dawno w peni przez niego aprobowane. Co prawda, nie najlepiej
jej te jazdy wychodziy i coraz mniej chtnie wsiadaa na konia, ale jednak... Na kosmetyki
Karol warkn. W kwestii nowego futrzanego akiecika zachowa kamienne milczenie,
musiaa kupi ten akiecik za pienidze na ycie, przez co nagle znalaza si bez grosza i na
obiad mciwie podaa kefir z kartoflami. Nie byo pniej awantury, tylko jadowite, kliwe i
ohydne uwagi, ktre zatruy jej cae popoudnie i wieczr. Zapaci, jednake zapaci,
przyjwszy do wiadomoci zawy i peen goryczy komunikat, i nazajutrz bdzie saatka z
pokrzyw, atwych do uzyskania za darmo. Moga speni t grob, zaraz za ich ogrodzeniem
rosy pokrzywy, a nie mieli jeszcze wtedy staej gosposi, tylko sprztaczk, dochodzc dwa
razy w tygodniu.
Kolejny skok w d nastpi, kiedy pojawia si Justynka.
Justynka bya siostrzenic Malwiny, dzieckiem wwczas omioletnim. Siostra i
szwagier stracili ycie w katastrofie lotniczej w Lesie Kabackim i Justynka zostaa sama, bo
dziadkowie ju nie yli, wicej za rodziny nie byo. W mgnieniu oka Malwina zdecydowaa
si zabra dziewczynk do siebie i wychowa, z mglist myl o jakiej przyszej usudze,
pomocy, towarzystwie... W gruncie rzeczy, nie wiedzc o tym, bya apodyktyczna i
koniecznie chciaa kim rzdzi, a Karolem si nie dao.
Karol w pierwszej chwili nawet by za, jaka przyzwoito jeszcze w nim istniaa,
rycho jednake zauway, e dziecko kosztuje. Zimne pieko, jakie zrobi, trwao prawie do
rana, spakana Justynka na szczcie spaa i nie syszaa ani sowa, ale w Malwinie zacito
si ugruntowaa. Nagle dotaro do niej, co znacz pienidze, i namitnie zapragna mie
wasne.
Justynka nie zostaa na zerze, szwagier rozmaite zasoby posiada, crka odziedziczya
po rodzicach trzypokojowe wasnociowe mieszkanie, odrobin biuterii i co tam na koncie
w banku, ale na najblisze dziesi lat nie mogo tego wystarczy. Naleao jej pomc, a kto
mia to zrobi, jak nie jedyna siostra matki, bogata z ma. W dodatku dziecko w tym wieku
ju nie byo kopotliwe, przeciwnie, mogo okaza si przydatne i uyteczne, wydawao si,
e Karol ma pogldy podobne, a tu prosz, pienidze wskoczyy na ring.
Sama Justynka, jako taka, zbytnio mu nie przeszkadzaa. Z czterech pokoi gocinnych
na grze dostaa dla siebie jeden, razem z azienk, wic waciwie niczym nie wchodzia w
parad, grzeczna bya, inteligentna, uczya si doskonale, nie stwarzaa adnych problemw,
tyle e troch kosztowaa. Utrzymanie nie liczyoby si, mieszkanie po rodzicach zostao
wynajte za godziw sum i Justynka z tego miaaby co je, mogaby nawet kupi sobie
odzie, ale Malwina, na zo Karolowi, upara si, e dochd z wynajcia powinien by
odkadany i kumulowany na przysze potrzeby dziecka, w wieku dorosym. Teraz za sta ich
na to, eby nakarmi i ubra jedn spokojn, zdrow dziewczynk.
Karol znienacka zachowa si tak, jakby ta Justynka ostatni kromk chleba od ust mu
odja. Moe Malwin sta na to, eby karmi cudze dzieci, ale on nie widzi powodu. Ciko
pracuje dla siebie, a nie dla caego wiata, jego pienidze, ma prawo nimi dowolnie
dysponowa! Z jakiej racji ma paci na czyjego bachora, yowany jest, wyzyskiwany
odraajco, a moe on nie chce, a moe ma na oku cakiem co innego, a moe te pienidze
potrzebne mu s gdzie indziej, a moe chce na nich spa...!!!
- pij - powiedziaa wtedy z gniewem Malwina. - Ale musisz je przynie w gotwce,
ebym ci moga nimi wypcha materac.
Zsinia tak, e a si przestraszya. Nazajutrz si uspokoi, zadeklarowa zgod na
utrzymywanie Justynki, co nie przeszkadzao kliwym uwagom i oporom w dawaniu
pienidzy. Malwina dosza do takiego rozstroju nerwowego, e wrcz bya gotowa prowadzi
rachunki, eby zobaczy, co Justynka jada i ile to kosztuje. Prowadzia te rachunki przez cae
dwa dni, po czym uznaa, e woli si zaraz powiesi. Nie kochay si wzajemnie, Malwina i
arytmetyka.
Z biegiem czasu robio si coraz gorzej na wszelkich frontach.
Malwina lubia towarzystwo. Uwielbiaa rozmaite spotkania, dyskoteki, bale, taniec,
rozrywki w licznym gronie, goci i wizyty. Karol te w tym gustowa z pocztku, a potem
jako mu przeszo. Po czterech latach maestwa ju krci nosem na wszystko, po piciu w
domu chcia mie spokj, siada w gabinecie i zajmowa si nie wiadomo czym. Jak tam
kretysk prac umysow, jakimi wyliczeniami... Te mi przyjemno...!
Odmawia uczestnictwa w rozrywkach, nie lubi goci, twierdzi, e r jak
wooduchy, drogo kosztuj i marnuj jego czas. Malwina zacza wszdzie chodzi sama, co
jako wcale jej si nie podobao, szczeglnie e grono przyjaciek i znajomych dziwnie si
skurczyo, a w dodatku przestaa by wrd nich najpikniejsza i najwaniejsza. Przez Karola,
z pewnoci, le j traktowa, a inni za nim...
Je, jad. Owszem. Z rosnc przyjemnoci, pod warunkiem, e mu smakowao. Z
tym nie byo kopotu, jego upodobania spoywcze miay szeroki zakres, ale dziki nim z roku
na rok robi si coraz grubszy. I oczywicie mniej atrakcyjny, chocia cigle jeszcze mg si
podoba.
Rozmawia natomiast nie chcia. Nie pozwala niczego sobie opowiedzie. Nie
odpowiada na pytania. Jeli w ogle reagowa czymkolwiek, poza milczeniem, zazwyczaj
byo to co, co doprowadzao do tez i rozstroju nerwowego.
Wrd ludzi, jeli ju si midzy nimi znaleli, traktowa j skandalicznie, krytykowa
gono i nietaktownie, nie pozwala jej si odezwa, przerywa w p sowa, krtko mwic,
robi z niej idiotk. Nie chcia z ni taczy. Wyrywa jej z ust papierosa. Omija j przy
nalewaniu wina. Nie, nie zawsze, skd. Znienacka, nie wiadomo kiedy i dlaczego.
Ponadto przesta j kocha ognicie.
Tak znowu bardzo Malwina na ten seks nie leciaa, Karol by gruby i sapa, jej samej
stkanie si z jakiej gbi wyrywao, mczce to byo i uciliwe. Jednake powinien by
rwa si ku niej bez wzgldu na tusz, chociaby po to, eby mu moga odmawia!
Tymczasem nie rwa si wcale, co j irytowao wprost nieopisanie i sama przestawaa by
pewna, chce tego seksu czy nie.
adne dziwki nie wchodziy w rachub co najmniej przez dziesi lat, a moe nawet
pitnacie. Nie lecia na baby, zajty by robieniem pienidzy. Ostatnimi czasy co si
zmienio na gorsze.
Ktrym tam zmysem Malwina wyczua e zaczynaj si przy nim plta podrywki.
Nie eby nagle sam dosta jakiego szau, ale rozmaite pijawki wywszyy jego pienidze i
przystpiy do akcji kusicielskiej. Na sukcesy nie bardzo mogy liczy, Karol nie by z tych,
co kupuj futra i diamenty, zgodziby si moe zapaci za kolacj, wzgldnie pokj w
motelu, ale nic wicej.
Wic waciwie o co tu chodzio...?
Robi si coraz gorszy, wszelkie uwagi pomija milczeniem, istny pie! Wychodzi i
wraca bez sowa wyjeda bez uprzedzenia, nie mwic, dokd jedzie, do Pocka czy do
Kairu. Tylko po bagau moga si zorientowa, e gdzie si wybiera, w dodatku walizki
pakowa sam, czasem jedn, czasem dwie, po czym Malwina usiowaa odgadn cel podry,
sprawdzajc, czego brakuje. Zabra smoking na przykad, dokd go diabli zanieli? Zabra
narty, znaczy, e chyba w gry? Zabra petwy i mask, wic pewnie nad jak wod. Zabra
zwyczajn odzie, jeden garnitur, piam, trzy koszule... Prawdopodobnie spotkanie w
interesach, ciekawe gdzie...
Gupio jej byo przyznawa si, e nie ma pojcia, gdzie przebywa jej m i kiedy
wrci. Mimo wysikw wyrywaa si z niej wstydliwie ukrywana prawda zy krciy si w
oczach, w doku co okropnie gnioto a cika krzywda poeraa organizm, poniewa przez
cae lata miaa nadziej, e bdzie wrcz odwrotnie Co tam nadziej...! Przekonanie.
Pewno!
Wbrew konfliktom, wydawao jej si, e wchodzi na coraz wyszy poziom, dla ma
jest niezastpiona rola bstwa naley jej si wrcz przyrodniczo, mona jej zazdroci,
podziwia j, ale przenigdy lekceway! A ju szczeglnie Karol, oszala chyba, bezkrytyczne
wielbienie ony byo jego obowizkiem biologicznym!
On za wraca znienacka o najdziwaczniejszych porach, z gromkim hukiem i rumorem
albo przeciwnie, cichutko i podstpnie, i natychmiast da posiku. Nie znaa dnia ani
godziny. Narty i petwy stwarzay nadziej na kilka dni witego spokoju, co najmniej trzy,
ale ju smoking nic nie znaczy. Ze smokingiem mg wrci rwnie dobrze nazajutrz, jak i
za dwa tygodnie.
I oczywicie, wyjedajc, zoliwie nie zostawia pienidzy. I nawet tej prostej,
elementarnej pociechy, eby sobie co kupi, Malwina nie moga zazna. Dwunastnica
zwijaa si jej w semki.
Miaa, rzecz jasna, wasne konto, na ktre nic nie wpywao, dopki on go nie zasili.
A zasila tak, e si niedobrze robio, jakby specjalnie chcia j zmusi do ebraniny,
znieway, udowodni, e jest bezmylnie rozrzutn idiotk. No owszem, moliwe, e troch
bya rozrzutna, to liczenie jej nie wychodzio...
Sprbowaa przesta si do niego odzywa, tak samo jak on do niej, ale byo to ponad
jej siy. Mwia zatem do Justynki, albo nawet do Helenki, tak jadowicie i kliwie, jak tylko
zdoaa, nie baczc na sens, jemu za posiek podawaa w milczeniu. Kaw i herbat donosia
bez adnych pyta i bez wzgldu na jego aktualne chci, co niekiedy zmuszao go do
wciekych sykw protestu. Koszule, krawaty i skarpetki dobieraa fanaberyjnie, wedle
wasnego gustu, zapomniawszy, e jej gust przez wszystkie wsplnie spdzone lata by przez
niego w peni aprobowany.
Krtko mwic, rozpocza wojn podjazdow, a rozkwitajca dziarsko nienawi
podtrzymywaa j na duchu.
I wszystko byoby dobrze... To znaczy nie, przeciwnie, wszystko byoby doskonale
le, gdyby nie ten upiorny pomys Karola. Rozwd.
Podzia mienia, rzeczywicie. Od razu okazaoby si, e on nic nie ma, a dom jest
obciony hipotek. Albo jeszcze co gorszego. Mowy nie ma, nie mona do tego dopuci.
Trzeba go po prostu zabi.
***
- No co ty - powiedzia z politowaniem Krzysztof Burkacz do swojego przyjaciela,
Romka Matuszewicza, dopieprzajc barszczyk w filiance. - W wietle prawa cay dorobek
jest wsplny, bez wzgldu na to, czy ona pracowaa zawodowo, czy nie. Wychodzi si z
zaoenia, e uatwiaa ci prac, zajmujc si ca drug stron ycia i wychowujc dzieci.
aden m nie zrobi majtku bez pomocy ony. Chyba, e odziedziczye co po przodkach i
w chwili lubu spisalicie intercyz.
- Jak tam intercyz - skrzywi si Romek i swj barszczyk dla odmiany dosoli. - Po
przodkach miaem zbir znaczkw, taki dosy byle jaki, i przedwojenn ciupag. A ona
wazon krysztaowy, zepsuty antyczny zegar i waek do ciasta. A wspomogli nas na pocztku
mniej wicej jednakowo, mj stary i te. Potem dopiero wyszedem do przodu.
- No to nie ma siy. Poowa jej. A jeszcze na dzieci bdziesz paci alimenty.
- Na Michaka nie, bo ju skoczy studia i poszed do pracy. Tylko na Wandzi.
- Maa rnica.
- Cholera. Akurat mi nie na rk cokolwiek teraz dzieli...
- To si wstrzymaj z rozwodem. Inaczej masz przechlapane.
Siedzieli w eleganckiej restauracji przy stoliku, a naprzeciwko nich, przy tym samym
stoliku, siedzia Karol Wolski i sucha rozmowy swoich kontrahentw.
Spotkali si wszyscy trzej dla sfinalizowania znakomitego interesu, wymagajcego
niezych nakadw finansowych, pertraktacje przebiegy zaskakujco pomylnie i waciwie
zakoczyli je zaraz po przystawkach. Obiad jednake by w penym toku, gupio byoby
zatem zrywa si z krzesa i wybiega, szczeglnie e na zewntrz la rzsisty deszcz. Mogli
spoy cay posiek spokojnie i w przyjemnej atmosferze.
O ile oczywicie tre ich pogawdki sprawiaaby Karolowi jak przyjemno.
Tymczasem byo wrcz odwrotnie, obudzia w jego pamici obrzydliwoci, o ktrych w
trakcie rozwaania kwestii zawodowych postara si zapomnie. Ju te rzeczywicie ten
cymba, Matuszewicz, nie mia o czym gldzi, tylko o swoim rozwodzie.
Rozwd j ostatnio stanowi niemi zgryzot Karola. Wcale go nie chcia, ale
przeleciao mu takie sowo przez myl, poniewa wspegzystencja z Malwin staa si nie do
zniesienia i co naleao z tym zrobi.
Oeni si kiedy z urocz, smuk, wdziczn dzieweczk o przelicznych nogach,
wpatrzon w niego niczym w obraz wity. Wiedzia doskonale, e szczytw intelektu sobie
nie bierze, ale wsplne ycie organizowa potrafia doskonale, wszystko j zachwycao i
Karol czu si rozdawc ask. Dzieweczk posiada na wasno, rozczulaa go i rozmieszaa
jej umysowo, docenia starania, uytkowa j zgodnie z potrzebami, niczego nie musia,
mg robi to, co mu odpowiadao najbardziej, a obsuony by koncertowo pod kadym
wzgldem.
Stopniowo, ale w do szybkim tempie, z dzieweczki zaczy wyazi wady.
Przede wszystkim prbowaa nim rzdzi i wydawaa rozkazy, a Karol bardzo tego nie
lubi. Poza tym gadaa. Waciwie bez chwili przerwy, i byy to gupoty beznadziejne, po
wikszej czci jakie skargi i dania pociechy. Ponadto zadawaa pytania i domagaa si
odpowiedzi, a Karol wola sobie pomilcze. y myl, nie gb, jeli za ju swoj myl
mia ch si podzieli, to z kim, kto j zrozumie. Komputerowe wyliczenie nachylenia
drobnych paszczyzn tak, e w pustym pomieszczeniu nie odzywao si echo, to byo co!
Jeden raz w euforii zwierzy si onie, na co usysza w odpowiedzi, i ten may Sawcio
ssiadw specjalnie wrzeszczy, przejedajc na rowerku koo ich bramy, do tego stopnia, e
zagusza rozmow telefoniczn i czowiek we wasnym domu nie moe si porozumie, wic
moe by z tym Sawciem co zrobi, koniecznie...
- Odrba mu eb tasakiem - zaproponowa wtedy Karol uprzejmie. - Sam kadub
wrzeszcze nie zdoa.
Na pene zdziwienia pytanie, jaki kadub i czego waciwie nie zdoa, nie
odpowiedzia.
W dodatku rozrzutna si robia zgoa obdnie, kosztowaa go majtek, trwonia
pienidze a wiry leciay, a liczy nie umiaa nigdy. Karol tego rwnie bardzo nie lubi. To
byy jego pienidze, wasne, osobicie zarobione, legalnie i bez przestpstw. Dajce wadz,
pewno siebie, swobod, solidne podstawy do zaspokajania wszelkich potrzeb, speniania
marze, realizowania zachcianek i fanaberii. y ju kiedy bez pienidzy, we wczesnej
modoci cierpia niedostatek razem z rodzicami, chocia trzeba przyzna, e nie by to
niedostatek szczeglnie dotkliwy. adna ndza, c znowu. Po prostu zwyka przecitno,
w ktrej mg si zmieci uywany motor, ale samochd stanowi nieosigalny szczyt
marze. I wdrowne wakacje poyczonym kajakiem po jeziorach mazurskich, z noclegami w
namiocie, a tak Szwecj czy Francj mona sobie byo najwyej powyobraa.
Karol za uwielbia luksusy. Kocha prac umysow, a nie cierpia fizycznej.
Ponadto w gbi duszy pragn podziwu. Bezkrytycznego uwielbienia. Czci i hodw. I
nawet nie wiedzia, e pragnie take inteligentnego partnerstwa. Sam by dumny z siebie,
wiedzia doskonale i nie bez podstaw, e umysem, wyksztaceniem i smykak do interesw
przerasta swoje otoczenie o par piter, i yczy sobie by doceniany, jeli nie na kadym
kroku, to przynajmniej w domu, gdzie powinien tkwi na piedestale jako absolutny pan i
wadca. On wszak zarobi na ten dom, on stworzy podstawy egzystencji, bez niego ta
kretynka, jego ona, nie miaaby nic.
Teraz przy jego boku trwaa okropnie gruba, starzejca si baba, nadta, fanaberyjna,
pena pretensji, wci bezdennie gupia, wci gadatliwa nie do zniesienia, wcibska,
zoliwa, nietaktowna i kompromitujca. W cigu ostatnich lat robia si coraz gorsza, bez
przerwy nadsana, paksiwa, obraona nie wiadomo na co i w ogle nieznona. Rozmawia z
ni, jak z czowiekiem, dawno ju byo niemoliwe, od pocztku zreszt orientowa si, e nie
o rozmw sobie on bierze. Ale gdzie si podziao uwielbienie, gdzie podziw bez granic,
gdzie trwony szacunek...?
Uwielbienie, podziw i szacunek lniy i byskaty w piknych oczach Joli, tumaczki w
jego wasnej firmie. Jola znaa sze jzykw i w kadym potrafia wystosowa
dyplomatyczn korespondencj, co miao szalone znaczenie przy wszelkich umowach
zagranicznych. Rozumiaa, co si do niej mwi...
No dobrze, ale zaraz, spokojnie, kto przecie musiaby go obsugiwa. Jola...? Jola
umiaa byszcze urod za grosze, strzela intelektem, milcze czoobitnie, subtelnie
promieniowa seksem... Pytanie, czy umiaa gotowa...?
Sam przed sob Karol z trudem przyznawa si do szarpicej nim rozterki. Ostatecznie
mia oczy w gowie i widzia siebie wrd rozmaitych smukych modziecw... czort bierz
modziecw, nawet starszych facetw w znakomitej kondycji. Te chciaby mie tak
kondycj, te chciaby tak wygldaj, tymczasem Malwina gotowaa w sposb nie do odparcia,
Karol by akomy, uwielbia kopytka ze schabem, zraziki w zawiesistym sosie, zajca w
mietanie, saatki z majonezem, fondue z tego sera, wiee pieczywko, tusty boczek z
chrzanem, sodycze... Nienawidzi gotowanych jarzyn, warzyw i owocw, nie znosi chudego
biaego sera. Gdyby nie byo absolutnie nic innego do jedzenia, gdyby mu to obrzydliwe kto
da, postawi przed nosem, gdyby przez ca dob nic w ustach nie mia...
Koszmarny pomys.
Gdyby jednak...? Dobre, ale niskokaloryczne...?
Malwina bya do tego niezdolna. Gotowaa rewelacyjnie i w caej orgii kalorii. Sama z
siebie adnej diety wprowadzi nie umiaa. Wrogo ku niemu z niej tryskaa, ale znakomite i
tuczce aro stao gotowe, a Karol nie umia mu si oprze. I, co gorsza, wcale nie chcia...
Pogarszao si stopniowo. Karol, wbrew wygldowi, dobrodusznemu i
sympatycznemu, by twardy, zacity, bezlitosny, dziko zakochany w pracy zawodowej,
zdecydowany zrobi majtek nawet po trupach. Szczliwie trupy jako mu si nie
przypltay, ale praca umysowa i napicie wyzuway go z wszelkich sil Potrzebowa
odpoczynku, relaksu, a nie rozrywek i wysikw fizycznych. Przesta jedzi na nartach, od
skocznych tacw go odrzucao, czasem jeszcze eglowa i pywa, tymczasem ta idiotka baa
si wody, a za to rwaa do towarzyskich akrobacji.
Zacza pali papierosy, zgupiaa chyba, papierosy kosztuj i niszcz urod. Po
czwartym kieliszku wina robia si do szalestwa rozmowna, od bredni za, jakie
wygadywaa, jczaa ziemia, a kto wie czy i nie ksiyc. I adne sowne argumenty do niej nie
docieray, musia niekiedy reagowa czynnie, robic z siebie brutala. W domu albo gba si
jej nie zamykaa, bzdety beznadziejne zaprztay jej uwag, albo milczaa do niego
kamiennie, prychajc tylko niekiedy kliwymi i obraliwymi uwagami na stronie. adnego
zrozumienia jego potrzeb, sama niech i lekcewaenie, a co w ogle miaa do roboty, poza
dbaoci o niego? I o siebie sam?
Bya egoistk i egocentryczk, o tym Karol wiedzia doskonale, ale on te by egoist i
egocentrykiem, chcia y po swojemu i chyba, do diaba, mia do tego prawo...? Po
dwudziestu latach cikich wysikw, uwieczonych sukcesem, mg moe da odrobiny
komfortu psychicznego...?
Z drugiej jednake strony usane mia mikko i gdyby nie Jola... To waciwie Jola
otworzya mu oczy chocia ani sowa o tym nie powiedziaa, ale jako pod jej milczcym
wpywem... Ta caa balneoterapia... Sta go byo, mg sobie zafundowa cae trzy tygodnie
wyj z tego chudszy o dziesi kilo i modszy o pi lat, no, dziesi kilo to troch mao,
powinien straci dwadziecia, bo ju przekracza setk, a tak naprawd powinien way
siedemdziesit osiem. Do diaba z tym wiktem Malwiny...
Rozwie si z ni moe i naleao. Ale czy naprawd koniecznie...?
Romek i Krzysztof wci rozwaali spraw podziau majtku.
- Bez problemu - mwi Krzysztof pobaliwie. - Przelejesz na cudze konto, chociaby
moje, dostaniesz weksel dugoterminowy. Tylko bez wygupw, adnych procentw.
Odbierzesz, jak wszystko przyschnie, bdzie si nazywao, e zarobie pniej.
- Wyapi, ju ona dopilnuje.
- Na szwajcarskie konto, frajerze!
- Mylisz...?
- I to czekaj, jeszcze inaczej. Poniose straty Zapacie i cze. Nie masz.
- Cakiem niegupie - pochwali Romek po krtkim namyle i oywi si nagle. -
Czekaj, a jakby tak przela ca patno? T na Prodkom X2?
Krzysztof zastanawia si przez chwil.
- Niby mona. Ale trzeba by to jako zawrze w umowie...
Karol nie wtrca si wcale, myli jednake byskay mu jedna po drugiej. Sam ju
takie zabezpieczenie sobie zaatwi, poowa jego majtku oficjalnie nie istniaa. Druga poowa
spokojnie moga wystarczy na wszystko, ale te nie mia chci dzieli si ni z Malwin. Co
gorsza, przypadayby jej dywidendy...
- Wprowadzimy klauzul - odezwa si nagle. - Nie precyzuj, rybk, idziemy na
kredyt. Jako debet, musimy to mie odpisane. Co wy na to?
Obaj spojrzeli na niego, myleli przez kilka sekund, a potem rozpromienili si nagle.
- Ty masz eb - pochwali Krzysztof z podziwem.
- ycie mi wracasz! - wykrzykn z wdzicznoci Romek.
Rwnoczenie deszcz przesta pada i za chmurami zamajaczyo soce.
***
Justynka zapomniaa o parasolce i ca ulew przeczekaa w kawiarni. Nie nudzia si
tam, miaa co robi, z wielkim zainteresowaniem czytaa dzieo wypoyczone z biblioteki
uniwersyteckiej, traktujce o egzekwowaniu prawa wasnoci w XIX wieku i konsekwencjach
naruszenia tego. Wcale nie musiaa uczy si go na pami, ciekawio j, mona powiedzie,
prywatnie.
Studiowaa prawo. Ju w przedostatniej klasie liceum czua w sobie jakie takie
cigoty, w ostatniej podja decyzj i teraz, na drugim roku studiw, wiedziaa na pewno, e
wybraa waciwie. Nie miaa te wtpliwoci, w jakim kierunku pjdzie dalej, zostanie
mianowicie prokuratorem.
Wczeniej wahaa si jeszcze pomidzy oskareniem a obron, zaczo si bowiem od
napaci na ciotk jej koleanki z klasy. Jaki obuz wyrwa ciotce z rki torebk ze wieo
podjtymi w banku pienidzmi, przy okazji wykrcajc jej lewe rami, ciotka za, po
sekundzie oszoomienia, chwycia spod ng odamany rg pyty chodnikowej i z caej siy
cisna za napastnikiem. Niepojtym cudem, bo, jak normalna kobieta, nigdy niczym nie
umiaa rzuca, trafia go w gow. Oguszony bandzior na moment zmik w kolanach i pad,
ciotka, postkujc bolenie, wystartowaa do swojej torebki, zapaa j, ale dziao si to na
ulicy i w mgnieniu oka zebra si tum ludzi.
- Ta pani walna tego pana w gow! - brzmiay zeznania wiadkw, wrd ktrych
pojawi si policjant, akurat w owej chwili potrzebny jak dziura w mocie.
rednio moda dama, kamieniem walca w gow chopaka na rodku ulicy, bya
zjawiskiem niezwykym i wysoce interesujcym. Wzbudzia sensacj. Na szczcie znalazy
si jakie dwie rozsdne osoby, ktre dostrzegy sam pocztek incydentu i zawiadczyy, i
nie pani rzucia si na pana, tylko przeciwnie. Pan szarpn, co jej wyrwa i zacz ucieka.
Dziki czemu do ciotki odniesiono si agodniej, ale i tak zostaa postawiona w stan
oskarenia za uszkodzenie ciaa obcego czowieka, bo pyta chodnikowa rozbia mu ten eb
rzetelnie. Na wykrconym ramieniu natomiast adnego ladu nie byo.
Jako obroca ciotki Justynka miaaby wiele do powiedzenia. Jako oskarycielka
chopaka rwnie, odwrotnie za nie wychodzio jej wcale. Ponadto w caej sprawie
zaniedbano jakichkolwiek stara o argument zasadniczy, mianowicie odciski palcw na
gadkiej torebce. Bo jeli istniay tam lady chopaka, to niby skd? Zawarto bez cienia
wtpliwoci stanowia wasno ciotki, nie daa mu przecie tej torebki do potrzymania!
Zatem wyrwa, zatem dokona napadu, zatem ofiara miaa prawo broni swojej wasnoci.
A ot wanie okazao si, e nie miaa prawa. W ostatecznoci moga go dogoni,
rbn w rami, tak samo jak on j, i wyrwa mu up. Walc w czaszk, przekroczya granice
obrony koniecznej.
W obliczu takich komplikacji Justynka w pierwszej chwili pomylaa o adwokaturze,
potem zacza si waha, bo te odciski palcw naleay przecie do prokuratora, ktry
zlekceway swoje obowizki, a wreszcie, z biegiem czasu, samo ycie pomogo jej podj
decyzj. I moe te wzi w tym skromny udzia duch przekory, zawarty w jej charakterze.
Na niezbyt gbokiej prowincji, gdzie nad jeziorem w lesie spdzaa cz wakacji,
zetkna si z problemem grupy wesoych modziecw, oddajcych si z zapaem
kradzieom i dewastacjom samochodw, a take przywaszczaniu sobie mienia turystw.
Grupa bya doskonale znana tak policji, jak i prokuraturze, i cieszya si bezkarnoci
absolutn. Poufnie Justynka uzyskaa informacj, i prokuratorowi powiatowemu postawiono
ultimatum: albo bdzie lepy, guchy i niedorozwinity, albo niech si zastanowi, co sam
posiada. Samochd, will, zdrowie, crk...
Stan posiadania prokuratora sta si ostatni kropl. Jeli decyzje mog wypenia
jakie naczynie, zawarto si wanie Justynce ulaa. Niezomnie postanowia zosta
prokuratorem bez samochodu, willi i crki, co do zdrowia za, posza na kurs karate. W razie
czego bd musieli j zastrzeli, bo z bliska uszkodzi si nie da.
Deszcz przesta pada, oderwaa si wic od lektury i ruszya w drog powrotn do
domu. Wykadw ju dzi nie miaa, za to poczua si godna, bo w tej kawiarni poprzestaa
na kawie i wodzie mineralnej, i zalga si w niej przyjemna myl o obiedzie. Obiad z
pewnoci w domu bdzie. Bez wzgldu na obecno czy nieobecno wujka ciotka gotowaa
codziennie, i to tak, e wszelkie potrawy poza domem dawno ju Justynce przestay
smakowa. Co z nimi ta kobieta robia takiego, czemu nie mona byo si oprze? Zwyka
kasza wywoywaa wizj ambrozji, zwyke kluski kadzione bez okrasy same si pchay do
ust. Co nie znaczy oczywicie, e ciotka aowaa okrasy...
Nic dziwnego, e obydwoje byli tacy grubi. Wpatrujc si w zadumie w plecy
kierowcy autobusu, Justynka zastanawiaa si, jakim cudem ona sama nie przeistoczya si
jeszcze w potn bary. Jada przecie to samo, nawet do regularnie, tyle e moe troch
mniej. Ciotka i wujek po dwa kotlety, ona jednego, ciotka i wujek po sze porw w
beszamelu, ona dwa, ciotka i wujek po trzy gorce bueczki z szynk, ona jedn... Za to saaty,
pomidorw i ogrkw z pewnoci zjada wicej ni oni obydwoje razem wzici, wic pewnie
te warzywa maj swj wpyw.
Gd sprawi, e przez ca drog do domu Justynka miaa w gowie wycznie
produkty spoywcze i rozwaaa kwesti wasnego tycia i chudnicia. Nie musiaa si
odchudza, przy swoich dwudziestu latach i stu szedziesiciu omiu centymetrach wzrostu
idealnie trzymaa si w normie bez adnych stara, mimo kuszcego wiktu ciotki. Bez
wtpienia pomagay w tym nie tylko zieleniny, ale take karate, pywalnia i poranne biegi do
autobusu, ktry musiaa zapa, eby zdy na wykady. Ponadto owszem, jakociowo
ywia si tym samym co ciotka i wujek, ilociowo natomiast nie dorastaa im do pit i tyle
jada, co kot napaka.
Szczliwie si zoyo, e nikt jej nigdy do jedzenie nie namawia i nawet nie
zachca. Skromna ilo poywienia Justynki bya Malwinie wod na myn, prosz bardzo,
niech ten harpagon widzi, e dziecko jada jak ptaszek i niech sam sobie obliczy koszty, niech
jej nie wmawia, e go zrujnuje. Justynce szo na zdrowie, jako nie chuda i nie mizerniaa,
mona byo zostawi j samej sobie. Nakania j do zjedzenia czego wicej Malwina
mogaby tylko na zo Karolowi, w takim wypadku za wybieraaby oczywicie potrawy
najdrosze.
Gboko zadumana Justynka wysiada na swoim przystanku, nie zauwaywszy w
ogle modzieca, ktry wpatrywa si w ni prawie ca drog. A by to modzieniec w peni
godzien dostrzeenia.
Konrad Grzesicki mia dwadziecia cztery lata, metr osiemdziesit pi wzrostu,
krtko ostrzyone ciemne wosy i czarne, gruziskie brwi, zronite nad nosem. Prezentowa
sob typowy przykad zdrowego, dorodnego, modego pokolenia i kadej dziewczynie wpada
w oko od razu. Nie reagowa na te wpadania zbyt gorliwie. Koczy wanie studia na
wydziale biologii i by w trakcie pisania pracy magisterskiej, co w najmniejszym stopniu nie
stanowio dobijajcej katorgi, miaby mnstwo czasu i swobody, gdyby nie to, e z czego
jednak y musia. Elementarna przyzwoito wzbraniaa mu nadmiernie doi rodzicw,
podj zatem prac zarobkow, cakiem niele patn, o charakterze, ktrego nie naleao
raczej reklamowa na prawo i na lewo. Tu, w tym autobusie, spenia akurat obowizki
subowe, pikna dziewczyna, na ktrej z atwoci dao si oko zawiesi, bya mu bardzo
przydatna, ale, rzecz oczywista, nie mg do niej natychmiast wystartowa. Spodobaa mu si
jednake jako zupenie wyjtkowo, na wszelki wypadek zapamita wic, gdzie wysiada, i
popatrzy, w jakim kierunku idzie.
Na tym chwilowo skoczya si konkieta, o ktrej Justynka nie miaa najmniejszego
pojcia.
***
Stwierdziwszy, i deszcz przesta pada, i obejrzawszy niebo dla sprawdzenia, czy nie
zacznie na nowo, Helenka, staa pomoc Malwiny, zdecydowaa si i do domu. Zrobia ju
wszystko, co do niej naleao, i moga si oddali. Obiad jej chlebodawczyni zazwyczaj
wykaczaa wasnorcznie, gocie na dzi nie byli przewidziani, a wstawienie pniej naczy
do zmywarki nikomu nie mogo sprawi wielkich trudnoci.
W zasadzie Helenka mieszkaa u crki, czy moe crka mieszkaa u niej, razem z
mem i dzieckiem w wieku szkolnym, ale u Malwiny miaa swj pokj, gdzie nocowaa,
kiedy wieczorem byo wicej robotyk Z reguy przy gociach, ktrych naleao obsuy,
poda co, przypilnowa w kuchni, co dla pani domu stanowio uciliwo powszechnie
znan i zrozumia. adna istota ludzka nie moe znajdowa si w dwch miejscach naraz, tu
rozmawia z ludmi, czstowa, zabawia, a tam wyciga z piekarnika czy miesza w
garnku. I ze szklankami lata bez przerwy tam i z powrotem, bo zawsze wszyscy czego
chcieli, to kawy, to herbaty, to wody, to soczkw i drinkw! Jakie przyjcie albo bryd...
Bryde Helenka bardzo lubia, bo roboty przy tym byo niewiele, a zawsze wszyscy
tak si miesznie kcili. Na okrzyk: I po choler wysza spod krla?!, Helenka
nieodmiennie chichotaa za drzwiami, wietnie si bawic. Rzeczywicie, po co ona spod tego
krla wysza, moe by jaki tytu ksicy dostaa, albo chocia naszyjnik z diamentw, wszak
metresy krlewskie nieze zyski z tych swoich krlw cigny. Czego wysza, le jej byo?
Albo: siedzia na goej damie, to to wprost pikne! Wcale nie chciaa wraca do domu,
brydowych ktni moga sucha do rana.
Niekiedy jednak lubia pomieszka u siebie, przebra si, odzie zmieni, pogawdzi
z najblisz rodzin, ponapawa si myl, e nie tylko jest samodzielna, ale ma nawet dwa
domy do wyboru. Gdyby, na przykad, kcia si z ziciem, nic by nie stao na przeszkodzie
trzasn drzwiami i sobie pj. W obliczu takiej wspaniaej swobody nie kcia si wcale.
Ubrana ju w strj wyjciowy, zajrzaa ponownie do salonu. Jej szefowa siedziaa jak
przedtem, nieruchoma, wpatrzona w wielkie okno salonu. Wygldaa, jakby j kto zamrozi.
- Potrawka na ogniu stoi - powiedziaa Helenka ostrzegawczo. - Pani syszy, co
mwi? Na maym gazie, ale zawsze.
- Gaz...? Owszem, te dobry - usyszaa w odpowiedzi. - Gaz...? Czy ja wiem...? Moe
by.
- Musi by, bo na elektrycznym to ja nie wiem, i cigle mi si wydaje, e to wicej
grzeje, mwiam pani. To ju pani sobie sama przestawi. To ja id, do widzenia.
- Do widzenia, dzikuj bardzo.
Syszc zwyke sowa Malwiny, Helenka doznaa ulgi. Skoro chlebodawczyni mwi
normalnie i nawet odpowiada z sensem, znaczy nie umara i nie skamieniaa nieodwracalnie.
Mona j zostawi nawet razem z tym gazem i potrawk.
Na cichy trzask zamykanych drzwi Malwina wreszcie si przeckna. Odruchowo
wstaa z fotela i podya do kuchni, nie zmieniajc tematu rozwaa.
Obmylanie zbrodni rozpocza racjonalnie. Do si naczytaa i naogldaa
kryminaw, eby wiedzie, co trzeba, czego nie wolno i co jej grozi. Kryminay wszelkie
uwielbiaa i czytaa przez cae ycie, ostatnimi czasy za wgbia si w przestpczo wiata
wspczesnego. Nie eby tak cakiem do dna, nie podobaa si jej ta przestpczo, za mao w
niej byo finezji, subtelnoci, tajemniczoci, za duo natomiast brutalnego chamstwa, jawnej i
bezkarnej bezczelnoci, niedbalstwa i lekcewaenia wszelkich praw. Zorganizowane mafie
napeniay j niesmakiem, a bezsilno organw cigania i wymiaru sprawiedliwoci budzia
groz pen oburzenia. I c to za krymina, kiedy paru facetw ze spluwami wypycha
czowieka z samochodu i kradnie mu pojazd z ca zawartoci, wszyscy na to patrz i nic. W
dodatku wszyscy wiedz, kim s ci faceci, i te nic. Albo demoluj dom, gwac on i crk i
strzelaj do ochroniarzy i policjantw, wszak to zwyky, ordynarny bandytyzm, a nie aden
perfekcyjny, elegancki, starannie ukrywany wystpek. Nie krecia perfidia, tylko jawna
przemoc, rwnie dobrze mogliby strzela z armaty. Jad czogiem albo zgoa otwart
platform, na platformie dziao duego kalibru i dalekiego zasigu, wal z grubej rury, gdzie
popadnie, zaoga za na wierzchu siedzi i konsumuje hamburgery i hot dogi, drwico patrzc
na wystraszone spoeczestwo. A spoeczestwo nic. Malwina stanowczo wolaa perfidi ni
przemoc.
Jednake, mimo penej bezkarnoci zbrodniarzy, na wszelki wypadek, sama
postanowia dziaa w ukryciu. W dodatku wiadomo byo, e wielkiego mafioza nie tkn, a
zwykego, praworzdnego czowieka zapi radonie. Niech tylko ten praworzdny sprbuje
bodaj le zaparkowa...
Podkrcia gaz pod woowin z grzybkami i wyja z lodwki mietan. Dosypujc do
niej mki i przypraw i mechanicznie mieszajc, wci obmylaa swoj zbrodni.
Z gry zaoya, e nie moe na ni pa nawet cie podejrzenia, bo, jak wiadomo,
zabjca po ofierze nie dziedziczy. Cae przedsiwzicie mijaoby si z celem. Motyw ley jak
na doni, wobec czego jej alibi musi by naprawd doskonae. Ponadto, dla zmcenia
przeciwnika, zbrodnia powinna nosi znamiona wspczesnoci, jakie walenie drgiem,
potny wybuch, seria z pistoletu maszynowego, w ostatecznoci sadystyczne podziabanie
zwok maczet i podpalenie napalmem. O drgi, wybuchy, pistolety maszynowe, maczety i
napalmy nikt jej przecie nie posdzi, od razu padnie na tych bandziorw pod ochron. I
niech ich szukaj. E tam, szukaj, nikt ich nie bdzie zbyt pilnie szuka, bo, nie daj Boe,
jeszcze by znalaz i co wtedy?
Ewentualnie bez huku. Dyskretnie, po cichutku, dyplomatycznie, starymi,
wyprbowanymi metodami, wanie z tym alibi doskonaym. Trucizna. Ulatniajcy si gaz.
Nieszczliwy upadek ze schodw. Nadamana balustrada balkonu na jedenastym pitrze.
Zasabnicie w wannie...
Kobiety podobno najchtniej truy...
Tsknym wzrokiem obrzucia cay zestaw przypraw na pce. Nie, niestety, nawet
zuycie wszystkich naraz nic by nie dao, najwyej niestrawno. Poza tym takiej iloci
pieprzu, curry i ostrej papryki Karol do ust by nie wzi. To znaczy, wziby i wyplu, nie
przekn. Pyn do zmywania te nie wchodzi w rachub, niesmaczny i mierdzi perfumami, a
strychniny i arszeniku przecie kupowa nie bdzie. Cyjanku tym bardziej...
Wlaa do garnka zagszczon mietan, pomieszaa energicznie i zostawia na
malekim pomyku. Podkrcia gaz pod wod na makaron, woda zagotowaa si od razu,
Malwina sypna do niej grube rurki. Signa po skadniki saaty, przystpia do krojenia
ogrkw i papryki, wszystko si przyzwyczajenia, bez adnych waha i namysw. Miaa t
kuchni w maym palcu.
Otru go zatem. Jak? I czym? Czym si ludzie truj w dzisiejszych czasach?
Salmonell, grzybami, denaturatem... Trychinami. Jadem kiebasianym. Trucizn na szczury...
Skd to wzi po pierwsze, a po drugie nie domiesza przecie smakoyku do potraw, bo
wszyscy jedz to samo. Nie daj Boe, jeszcze by pado na Justynk. Najlepiej chyba jakie
lekarstwo, inna butelka przez pomyk albo przedawkowanie. Idiotyzm, lekarstw w butelkach
ju prawie nie ma, wszystko w pigukach, jak on ma przedawkowa te piguki, skoro w ogle
adnych lekarstw nie uywa?
I w ogle nie powinien gin w domu, bo to zawsze wydaje si podejrzane. Nawet
gdyby wyjechaa na tydzie, a on padby trupem w cigu tego tygodnia, zaraz zalgaby si
wtpliwo, czy przypadkiem nie zostawia specjalnie na wierzchu jakiego szkodliwego
produktu. Do kitu, lepiej gdzie dalej, poza domem.
Zaraz, jest co. Akonityna! Pochodzi z tojadu mocnego, jeli dostanie si do krwi,
zadziaa szybko podobno dwie godziny jej wystarcz. Czy wiey tojad si nada...?
Na listkach saaty Malwinie pojawi si zachwycajcy widok. Karol idzie na spacer
gdzie tam, w odlegych plenerach, przedziera si przez jeyny, podrapany okropnie wkracza
na k, kadzie si, odpoczywa, tarza si w ciemnoniebieskich kwiatkach, gniecie je, sok z
rolinki wazi we wszystkie zadrapania, przenika wprost do krwi, Karol, zmczony tarzaniem,
zasypia i ju si wicej nie budzi. Jakie to byoby pikne!
Kopot w tym, e ten podlec na spacery nie chodzi, a ju z pewnoci nie pcha si w
jeyny. Lubi je, owszem, ale wysaby kogo, eby mu nazbiera. Re, powiedzmy... Gszczu
ranego w okolicy nie ma, a nawet gdyby by, po diaba miaby we wazi...? I czy przy
rach ronie tojad...?
Czujc w sobie wyrany niedosyt trucicielskiej wiedzy, Malwina odruchowo obejrzaa
si z myl o encyklopedii. Odwrcia przy tym wzrok od okna, dziki czemu udao jej si
przeoczy Justynk, podchodzc wanie od strony furtki.
Justynka wesza do domu bez adnego haasu, posugujc si swoim kluczem. Kade z
nich miao wasne klucze, eby nie krpowa si wzajemnie przy wychodzeniach i
powrotach, czego od pocztku da Karol. Z pewnoci sadystycznie, bo zapewniwszy
rodzinie swobod, zarazem domaga si od Malwiny czekania na niego. ona ma by zawsze
obecna, kiedy on, pan i wadca, raczy si pojawi, a klucze powinny suy chyba tylko
wywoywaniu w niej konfliktu psychicznego. Bo tu swoboda, a tu przymus, klucze a korc,
eby nie zwaa na czas, wyj kiedykolwiek, wrci dowolnie, kady sam sobie drzwi
otworzy, a z drugiej strony nieobecno, naganna i potpiona, kamieniem gniecie. Gdyby
przynajmniej wraca regularnie...!
Justynka powszya ju od progu, zapachniao jej obiadem, gd nabra charakteru
radosnego oczekiwania. Popdzia na gr, w swoim pokoju pozbya si torby, wrzucajc j
pod biurko, popiesznie umya rce, zbiega na d i zajrzaa do kuchni.
W tym wanie momencie Malwina, porzuciwszy saat, wesza do biblioteki i
wycigna waciwy tom encyklopedii. Obraz tarzajcego si Karola by tak sugestywny, e
musiaa natychmiast sprawdzi, jakie te moliwoci stwarza ta parterowa akrobacja w
zieleni. Z wielkim rozczarowaniem przeczytaa, i trucizna zawarta jest gwnie w
korzeniach, a nie w liciach i kwiatach. To na nic, w korzeniach przecie nie bdzie si tarza,
musiaby w tym celu rozkopa k!
Z cikim westchnieniem odstawia na pk potne tomisko i wrcia do kuchni.
Justynka wanie z niej wysza wprost do czci jadalnej, odgrodzonej od kuchennych
bebechw kawakiem ciany. Niby kuchnia z jadalni miay stanowi jedno pomieszczenie,
ale Malwina przezornie ograniczya widoki. A kto wie, mogo si przytrafi, e przyjd
niespodziewani gocie, kiedy brudne naczynia. jeszcze bd stay na wierzchu albo akurat co
wykipi, po co maj oglda baagan, niech widz tylko te wytworniejsze urzdzenia, wielk
lodwk, zamknite szafki, dekoracyjne wianki cebuli, papryki, zi... Dziki tej przezornoci
kuchnia bya dostpna dwustronnie i na dobr spraw mona byo gania si w kko dookoa
owego kawaka ciany.
Justynka nie omielia si nic zrobi, uniosa tylko pokrywk rondla z misem i
chciwie powchaa zawarto, co nie zostawio adnego ladu, Malwina zatem wci nie
wiedziaa o powrocie siostrzenicy. Zabraa si do wykoczenia saaty, z alem rezygnuje z tak
cudownie naturalnego sposobu pozbycia si ma. Sprawdzia makaron, grube rury jeszcze
nie doszy, deser w postaci wczoraj upieczonego sernika dawno by gotw, bita mietana w
spreju rwnie, Malwina nie miaa ju nic do roboty. Przysiada na wysokim kuchennym
stoku i znw zapatrzya si w okno, za ktrym z tej strony wida byo ogrodzenie, furtk,
niewielki parking wzdu ulicy i nawet kawaek parkingowego placyku obok ich ogrodu. Nic
atrakcyjnego nie dziao si w polu jej widzenia, aczkolwiek odludzie naleao ju do odlegej
przeszoci.
W cigu ostatnich dziesiciu lat wok domu po przodkach Karola Wolskiego wyroso
cae osiedle bogatych willi na odrolnionych gruntach. Te blisze stay ciasnawo, te dalsze ju
dysponoway przestrzeni dookoa siebie. Sklep by nawet, bar, fryzjer i apteka, uliczki
zostay wyasfaltowane, a wszystko razem nie gnioto si przesadnie, parcele byy do due,
wok budynkw istniaa odrobina luzu. Oglnie biorc, panowa jaki ruch, tyle e akurat nie
w tej chwili.
Czym go otru, do diaba? Grzybkami? Co tam jest najgorszego? Muchomor
sromotnikowy, grzyb szataski... A moe chemikalia? Tyle si syszy gadania o rozmaitych
rodkach czyszczcych, z daleka od dzieci, z daleka od oczu, z daleka od ust, najlepiej w
rkawiczkach i nie oddycha przy tym...
Niepewne. Wysoce niepewne i technicznie bardzo skomplikowane.
Za ogrodzeniem przejecha chopiec na wrotkach, a zaraz za nim samochd, ktry
skrci i zaparkowa na placyku. Zmiana widoku przed oczami uruchomia Malwin. Nie
doszedszy do adnych twrczych wnioskw, westchna ciko, zsuna si ze stoka i
przesza do czci jadalnej z zamiarem nakrycia do stou.
St okaza si nakryty. Przez dug chwil Malwina staa tak. Jak przedtem siedziaa
na stoku, bez drgnicia, niczym kamie. W popochu zastanawiaa si nad sob, czy ju
doszcztnie stracia pami? Wpada w a tak skleroz? Niemoliwe przecie, eby nakrya
ten st obrusem, ustawia na nim talerze i kieliszki uoya sztuce, przyozdobia to wszystko
wazonikiem z kwiatkami i nie miaa o tym najmniejszego pojcia Cud, krasnoludki...?
Nikogo innego nie ma w domu, Helenka dawno posza. Sam si ten mebel nakry...?
Justynka, przygotowawszy st do posiku, co uczynia z godu i po trafnej ocenie
stanu zaawansowania obiadu, w poszukiwaniu ciotki udaa si do salonu, po czym rozejrzaa
si po sypialni. Malwiny nigdzie nie byo. Znw zajrzaa do kuchni, ale Malwina wanie
skamieniaa przed stoem, wic Justynka jej nie dostrzega. Zdziwiona, zdobya si na odwag
i cichutko otworzya drzwi do gabinetu wujka. Pusto. Wrcia do salonu i przesza przeze do
biblioteki, eby sprawdzi w sowniku wyrazw obcych, jak si ma schizofrenia do
ambiwalencji, bo stosunek do wasnoci dziewitnastowiecznych posiadaczy kci si z ich
stosunkiem do nakazw religijnych i nasuwa niekiedy podejrzenie jakich drobnych
wypacze psychicznych. Chciaa wyrobi sobie wasny pogld.
Ani ciotka, ani siostrzenica nie staray si zachowywa szczeglnie cicho, po prostu
nie robiy haasu, ale radio grao i guszyo nike dwiki. Nie wierzca w duchy Malwina,
zaskoczona stoem, zajrzaa do salonu, po czym wesza na gr i sprawdzia pokj i azienk
Justynki. Justynka w tym czasie przegldaa , sownik wyrazw obcych, jasne zatem, e tam
jej nie byo, a torba pod biurkiem nie rzucaa si w oczy. Malwina zesza na d, raz jeszcze w
zadumie obejrzaa st, wrcia do kuchni i sprbowaa makaronu. By doskonale mikki,
odlaa go zatem, wyrzucajc na wielki durszlak, wsparty o krawdzie zlewozmywaka.
Zaniosa na st saat, zawahaa si, tajemnicze zjawisko wci j nieco intrygowao,
wypychajc z umysu zbrodnicze rozwaania, przesza zatem przez hol i zajrzaa do gabinetu
Karola.
W gabinecie rwnie nikogo nie byo. Na biurku leaa tylko wielka ksika
telefoniczna, otwarta, grzbietem do gry, ale ta ksika leaa tak od wczorajszego wieczoru.
W tym witym pomieszczeniu nie wolno byo niczego rusza, za najdrobniejsz zmian
Karol robi dzikie awantury, w Malwinie jednake zalga si ch dokuczenia mu. Zamkn
t ksik i odoy na pk, albo chocia tylko zamkn. I niech si awanturuje w
niebogosy i niech do niego dotrze, o co to cae pieko, o cise spenianie jego wasnych
ycze, pedantyczne utrzymywanie porzdku!
Zawahaa si, niepewna, co Karol uzna za porzdek, zostawienie zamknitej ksiki
na biurku czy pooenie jej na pk, i w kocu zrezygnowaa z pomysu. Migno jej
przypomnienie, e on mamrocze o rozwodzie. Gdyby zatruwaa mu ycie na kadym kroku,
mgby si popieszy i nie zdyaby go zabi. Chwilowo zatem nie, przeciwnie, nie
zaostrza, tylko agodzi.
Przez czas jej rozwaa w gabinecie Justynka zdya odoy sownik wyrazw
obcych i przej do kuchni, gdzie ujrzaa odlany makaron na durszlaku. Odruchowo uczynia
to, co zawsze robio si z makaronem, eby nie wystyg zbyt szybko. Wlaa troch wody do
garnka, postawia go na elektrycznej pytce, na wierzchu pooya durszlak z zawartoci i
nakrya wszystko szczeln przykrywk. Po sekundzie wahania wczya palnik na jedynk i
wysza z kuchni t drug stron, obok nakrytego stou. Zatrzymaa si nagle, bo wpada jej w
oko salaterka z saat.
Teraz dopiero przyszo jej do gowy, e co tu nie gra. Ciotki najwyraniej w wiecie
nie ma, Helenki nie ma, nikogo nie ma, a rozmaite rzeczy same si robi. Co, u diaba...? Nie
przyniosa chyba saaty i nie odlaa tego makaronu bezwiednie, zaprztnita schizofreni?
Schizofrenia nie jest przecie zaraliwa, a jeli nawet, samo czytanie o niej nie powinno
szkodzi!
Malwina za wprost z gabinetu udaa si do kuchni. Durszlak z makaronem na garnku
w pierwszej chwili nie zwrci jej uwagi, bo stanowi widok najdoskonalej naturalny, do
ktrego bya przyzwyczajona, po minucie dopiero, po sprbowaniu misa, zgaszeniu pod nim
gazu i wycigniciu z szafki odpowiedniej salaterki, uwiadomia sobie, co widzi.
Na lito bosk, przysigaby, e zostawia durszlak na zlewozmywaku! Co to jest, co
ma znaczy to przemieszczanie si przedmiotw bez jej udziau?! Kto tu jest i ukrywa si,
eby j straszy? Kto...?!
Tkna j potworna myl, e Karol. Udaje, e go nie ma, wszed do domu ukradkiem i
teraz robi te sztuki, poniewa postanowi doprowadzi j do obdu. Wyjdzie te ukradkiem i
potem bdzie jej wmawia halucynacje, eby osign jej ostateczne ogupienie i
najpikniejszy dla niego skutek, mianowicie ubezwasnowolnienie! Moe nawet Tworki! Nie,
w tych zakadach dla umysowo chorych brakuje miejsc, wypuszczaj nawet wariatw
niebezpiecznych dla otoczenia, ale co za rnica, na wolnoci te zostanie ograniczona, a
jakikolwiek podzia majtku w ogle nie wejdzie w rachub. Jasne, oczywicie, to o to mu
chodzi! A ot nie, nic z tego, znajdzie go podstpnie i przygwodzi! Nie, jeszcze inaczej,
zacznie je obiad, udajc, e nic si nie stao i wszystko jest w porzdku, apetycznych woni
on nie wytrzyma, wyjdzie z ukrycia...
Najciszej, jak zdoaa, wyrzucia makaron na salaterk i zaniosa na st.
Justynka ustalia wanie sama ze sob, e w duchy nie wierzy, godna jest wprawdzie,
ale nie do tego stopnia, eby mie jakie zwidy i omamy, zatem w domu kto musi by.
Ukrywa si przed ni, nie wiadomo dlaczego. Nie wamywacz przecie, bo jaki wamywacz
gotuje swoim ofiarom obiad...?! Ciotka zapewne, tylko dlaczego w trakcie wykonywania
zwykych, codziennych czynnoci kryje si gdzie po ktach? Czy ona na pewno jest? I czy to
na pewno ona...?
Nie wytrzymaa. Zatrzymaa si na rodku holu i strasznym gosem wrzasna:
- Ciociu...!!!
Malwinie rondel z misno - grzybow potrawk omal z rk nie wylecia. W cigu tych
krtkich chwil zdoaa ju wmwi w siebie podstpn perfidi Karola, zmierzajc do
przyprawienia jej o utrat zmysw. Niosa rondel w jednej rce, drug trzymajc fajansow
podstawk i cudem istnym tego nie upucia. Przeraliwy krzyk w cichym domu, i to jeszcze
krzyk Justynki, ktrej przecie wcale nie byo...
- Kto tu jest...?!!! - wrzasna Justynka jeszcze okropniej.
Malwina zdoaa postawi wszystko na stole i wspara si o oparcie krzesa.
- Justynka...? - powiedziaa sabo. - Ja jestem. Jak to, przecie ciebie nie ma...?
Justynka z ulg rozpoznaa jej gos i szybko wbiega do kuchni, podczas gdy Malwina
oderwaa donie od krzesa i wybiega do holu. Znw si nie zobaczyy. Obu im rwnoczenie
przyszo na myl, e padaj ofiar jakiego koszmarnego zudzenia, obie rwnoczenie
przypieszyy kroku i przez kilkanacie sekund goniy si wzajemnie, okrajc kawaek
ciany, co stanowio widok idealnie groteskowy. Justynka zamaa si pierwsza.
- Ciociu, gdzie ciocia jest?! - krzykna rozpaczliwie.
- To ja pytam, gdzie ty jeste! - odkrzykna zdenerwowana Malwina. - Stae
wreszcie w miejscu! Zatrzymaj si!
Justynka spenia polecenie, zastygajc obok stou, ktry kusi apetycznym aromatem.
Zdya jeszcze pomyle, e nawet jeli ciotka staa si niewidzialna, ona ten obiad zje, po
czym wreszcie ujrzaa Malwin, nieco zdyszan. Popatrzyy na siebie, Po kilkuminutowym
ataku histerycznego miechu mogy wreszcie normalnie usi i przystpi do jedzenia,
- Mylaam, e ci nie ma - powiedziaa Malwina, czujc niejasn ulg, e to jednak
nie Karol. - Nawet sprawdzaam na grze. I nic z tego nie mogam zrozumie.
- Ja te - wyznaa Justynka, jeszcze chwilami prychajc chichotem. - Szukaam cioci,
bo w kuchni co si dzieje, a cioci nie ma. Mogabym z czystym sumieniem przysiga, e nie
ma nikogo. Doskonay dom do zabawy w chowanego.
Jeszcze przez chwil Malwina nie doceniaa wagi jej sw, a nagle wszystko w niej
drgno. Nie ma nikogo... A zamy, e ona chciaaby by. Albo wanie nie by... Nie, by,
Karol ginie gdzie indziej, ona jest w domu, a tu wiadek stwierdza, e wcale jej nie byo.
Niemoliwe jest przecie bez przerwy kotowa si z makaronem...
Okropna myl o niezbdnym alibi opanowaa j bez reszty. Jake, gdyby potrzebne
byo teraz, w tej chwili, zamy, e Karol wanie pada trupem gdzie tam, a tu Justynka
gotowa zawiadcza, e Malwiny w domu nie ma. Przez idiotyczny przypadek obie bkaj
dookoa ciany, adna nie siedzi w miejscu, na kuchni adne garnki nie stoj, szukaj si
nawet specjalnie, Malwina dla pokazania si Justynce, Justynka dla sprawdzenia, czy ciotka
jest obecna... I prosz, jeli ktra z nich nie zacznie przeraliwie krzycze, jedyny wiadek
pogry j doszcztnie!
Myli jej si nagle zachybotay, bo Justynka co mwia.
- ...przedwczoraj w nocy. Obudzi si waciwie bez powodu, nie dorabia adnych
przeczu do swojej chwilowej bezsennoci, najzwyczajniej w wiecie wsta, eby si napi
wody i po drodze do kuchni wyjrza przez okno. I zobaczy, e mu wanie kradn samochd,
ten nowy, specjalnie postawi tak, eby go widzie. Zaczynali wtacza na platform, na
ciarwk. Wyskoczy, jak sta, krzykn tylko do ony, eby zadzwonia po policj, i
chwyci co mia pod rk, mianowicie parasol plaowy, zwinity...
- Kto? - wyrwao si zdumionej Malwinie.
- Ten kuzyn mojego kumpla. Mwi o nim przecie. Wyskoczy znienacka i
przygrucha tym parasolem najpierw jednemu, a potem drugiemu. Zdy, bo z zaskoczenia.
No, a potem ju si tam zrobia wiksza zadyma, oni oprzytomnieli, trzech ich byo, i ruszyli
na niego, ale jemu zostao jeszcze tyle rozumu, e do walki bezporedniej si nie pcha, tylko
robi uniki. Myla nawet. Mia nadziej, e ona zadzwoni i policja przyjedzie, tymczasem ta
ona to idiotka, obudzia si na jego krzyk, ale zamiast dzwoni, staa w oknie, patrzya i te
krzyczaa. W rezultacie, na cae szczcie, nadjecha przypadkowy radiowz i zgarnli ich
wszystkich, to znaczy nie wszystkich, kuzyna i dwch zodziei, a trzeci spokojnie odjecha
ciarwk. Nawet nie zapisali jej numeru. A jego oskaryli o napa i cikie uszkodzenie
ciaa, bo jednemu tym parasolem zama nos, a drugiego czubkiem dgn w odek.
Niestety, nie przebi go na wylot, ten parasol mia czubek dosy tpy i tylko si wgnit, ale i
tak niele. Zama si poza tym, bo trzeci wystartowa do niego z kijem bejsbolowym i on si
parasolem osania...
Malwina suchaa z rosncym zainteresowaniem. Justynka zamilka na chwil,
przeykajc potrawk z makaronem i dokadajc sobie saaty. Kawaek listka spad jej na
podog, schylia si, odnalaza go, otrzsna i zjada.
- I co w kocu? - spytaa niecierpliwie jej ciotka.
- I ot to! - odpara siostrzenica z ponurym triumfem. - Caa dyskusja u nas na ten
temat bya, z tym e wszyscy si ze sob zgadzali, wic co to za dyskusja! Dyskusja moe
istnie przy rnicy zda. Zodzieje zostali wypuszczeni od razu, a jego zatrzymali na
dwadziecia cztery godziny, poniewa wyszed z tego cao, radiowz nadjecha akurat w
chwili, kiedy ten parasol si zama. I ju wiemy, e zostanie oskarony o naruszenie
nietykalnoci, a moe nawet cikie pobicie, bez powodu, bo przecie tego samochodu mu
nie ukradli, nie? Nie mia prawa wystpowa czynnie w obronie mienia. Ma ciocia pojcie?
- A do czego mia prawo?
- Do perswazji. Powinien ich grzecznie poprosi, eby si odwalili od jego samochodu
i poszli precz. W ostatecznoci mg ich obsobaczy i zely, stosujc ewentualnie jakie
groby karalne, pod warunkiem, e tylko sownie. No i oczywicie wezwa policj.
- Przecie wezwa!
- Nie, sami nadjechali. I niestety, sporzdzili protok. Mylca scena, dwch facetw
uszkodzonych, a jeden nietknity. Chocia w piamie...
- Ma to jakie znaczenia, e w piamie?
- W pewnym stopniu tak. Okoliczno agodzca. Trudno sobie wyobrazi, e facet
zrywa si z ka w rodku nocy i leci omota przypadkowych przechodniw bez adnego
powodu, w dodatku rzuca si jeden na trzech. Z parasolem. Dobrze, e nie chwyci tasaka...
- Tasak, jak sdz, byby bardziej skuteczny zauwaya krytycznie Malwina.
Ale mgby zosta uznany za premedytacj. I wtedy ju nie ma siy, ley martwym
bykiem. Bez tasaka natomiast, po wyjanieniu sprawy, policja moe by go nawet pucia,
gdyby nie ten protok. Trzeba zgosi w prokuraturze. I jak ciocia sdzi? Co si stao? Ot
prokurator pazurami go chwyci, ju ma przestpc...
- Jakiego znowu przestpc, co ty wygadujesz? Przestpca, bo nie da sobie ukra
samochodu?
- Tote wanie. Dawno mwi, e u nas wszystko stoi na gowie. Postawi go w stan
oskarenia, bdzie mia spraw, ju mu witaj tak ze dwa latka, a tu, chwali Boga, chaa. O
rany, jakie to byo dobre! Jest deser?
- Co...? A, jest, oczywicie! Postaw wod na herbat, a ja to wezm do podgrzania...
Wrciy do rozmowy dopiero, kiedy Justynka napenia szklanki, a Malwina
ulokowaa potrawk i makaron tak, eby w jednej chwili mc je zagrza, potrawk w garnku
z wrztkiem, makaron na parze, bo Karol ba si mikrofalwki. Zaniosa na st sernik i bit
mietan.
- Wujek bdzie jad? - spytaa ostronie Justynka, zdejmujc z tacki szklanki z herbat.
Malwina powstrzymaa wzruszenie ramionami, bo gdzie na skraju wiadomoci
bysna jej myl, e swj prawdziwy stosunek do Karola powinna zacz ukrywa. Dla
uniknicia podejrze powinna udawa, e kocha go nad ycie i troska o niego stanowi cel i
sens jej egzystencji. adnych niechtnych odruchw i kliwych uwag!
- No pewnie, e bdzie. I niech ma, na kolacj, bo moliwe, e obiad zjad na miecie.
I co dalej, z tym biednym czowiekiem? Trzymaj go w wizieniu? W tej piamie?
- Nie w wizieniu, tylko w areszcie - poprawia Justynka i odkroia sobie p porcji
sernika. - Poza tym nie trzymaj, pucili go do domu i ju wiadomo, e prokurator dozna
rozczarowania. Nie wytoczy sprawy.
- Bo co?
- Bo nie bdzie mia pokrzywdzonych. adnych obdukcji lekarskich, adnych
dowodw, wyjdzie mu, e czowiek lata w piamie po ulicy ze zamanym parasolem
plaowym tak sobie, dla draki. Dla zaywania wieego powietrza.
- A latanie po ulicy w piamie nie jest karalne? - zainteresowaa si Malwina i
napocza swoj porcj deseru. Dwa razy wiksz ni Justynki.
- Nie. Gwnie dlatego, e teraz wszyscy nosz wszystko i on moe si upiera, e to
wcale nie piama, tylko taki strj. Spacerowy. Karalne jest naruszanie nietykalnoci osobistej.
- No to przecie naruszy...?
- Komu? Czyjej, znaczy, nietykalnoci? Ofiar nie ma. Ucieky. I wszyscy, na caym
roku, moemy si zakada, o co kto chce, e nie wrc i nie bd go skary. Musieliby
upa na gow.
To Malwina rozumiaa doskonale. Opisywane przez Justynk wydarzenie interesowao
j coraz bardziej.
- No dobrze. I co?
- I tak naprawd to wanie dlatego gliny ich tak szybciutko puciy. Poapali si tam,
na komendzie, o co naprawd chodzio, wiedzieli, e prokuratura nie zrobi im nic zego i
woleli ich nie trzyma, eby nie byo badania lekarskiego i tak dalej. Spisali ich dane, ale to
bez znaczenia, jeli nawet dostan wezwania jako pokrzywdzeni, wypr si wszystkiego. Nic
im si nie stao, nie maj do tego pana adnych pretensji, pijani byli albo co, a on im nic nie
zrobi. Niemoliwe jest oskara czowieka, ktry nic nie zrobi. Ale i tak wszyscy zgodnie
uwaaj, e on, ten kuzyn, musia zwariowa i w ogle mia lepy fart.
- Bo co?
- Bo go mogli nawet zabi, a co najmniej przyprawi o trwale kalectwo. Trzech ich
byo. Z reguy tych zodziei samochodowych nie wolno dopada osobicie, na takim ataku
najgorzej wychodzi waciciel, bo oni si nie patyczkuj. W dodatku mog si mci.
- Mci! - podchwycia Malwina ywo. - Jak mci?
- Zwyczajnie. Zaczaj si na niego i ciko pobij.
- I mog zabi?
- A dlaczego nie?
- No to przecie ju wtedy... Prokurator...
- Iiiii tam, prokurator! Szukaj wiatru w polu, sprawcy nieznani. Prokurator te si ich
boi.
Malwina nagle zamilka i prawie przestaa sucha, otwary si bowiem przed ni
jakie nowe, niespodziewane moliwoci, na razie jeszcze niejasne, mgliste i mocno
popltane. Ale jednak... Najgorzej wychodzi waciciel...
Justynka obdarzya ciotk sensacj, ktr sama bya przejta, skomentowaa j
jeszcze, ale ju mniej emocjonalnie, po czym ruszya si od stou. Pozbieraa talerze, wyniosa
do kuchni i zaczta wkada do zmywarki.
Malwina przysza tam za ni.
- A byy ju takie wypadki? - spytaa jakby z lekkim roztargnieniem.
- Jakie wypadki?
- eby zodzieje zabili waciciela.
Justynka odwrcia si od maszyny i obejrzaa garnki na kuchni. W jednym sta rondel
z potrawk, na drugim lea durszlak z makaronem.
- Chyba tak - powiedziaa niepewnie. - Co mi si obio o uszy. Zdrowe grzmoty to
mnstwo razy, moliwe, e kto tam nie wytrzyma... Przykry ten durszlak i podpali?
- Podpali. Malutki ogie. Konkretnie nie wiadomo?
- Konkretnie wiadomo, e raczej morduj wamywacze. Bandziory. Takie
przypadkowe prymitywy. Te zorganizowane szajki i mafie dziaaj dyplomatyczniej, czyhaj
na pusty dom, o upy im chodzi, a nie o mordobicie.
- Szkoda... - wyrwao si Malwinie cichutko.
- Co? - zdziwia si Justynka. - Dlaczego szkoda? Malwina si zreflektowaa.
- Bo moe mordercw i zbrodniarzy gorliwiej by apali. Ju by ich tak nie mogli
lekceway. I ludzie... no... mieliby prawo do obrony.
Justynka zamkna zmywark.
- To kto si ma odda na ofiar? - spytaa kliwie. - Bo jeden taki wypadek nie
wystarczy. Ani nawet dwa. Chyba eby rbnli prokuratora generalnego albo ministra
sprawiedliwoci, albo komendanta gwnego policji, albo paru posw na sejm, albo... czy ja
wiem...? Biskupa...? Bo zwyky czowiek nie wystarczy, nawet p tuzina zwykych
czowiekw, mam na myli ludzi, po zwykych czowiekach nawet nie zaczn debatowa nad
zmian prawa karnego.
- Tak mylisz...?
- No pewnie! Co tu myle, wszyscy wiedz. Na caym naszym roku jest o tym
gadanie. Prdzej czy pniej jaka zmiana musi nastpi, bo inaczej wszyscy si w kocu
wzajemnie wymorduj. Waciwie uwaamy, e powinno si wrci do kodeksu
Hammurabiego i do Biblii, a potem jeszcze zastosowa te stare skandynawskie metody, co to
zodziejom ucinao si praw rk...
Wpadajca w nowy zapa Justynka zamierzaa ju opuci kuchni i wrci do swojej
lektury, ale zatrzymaa si jeszcze i, wsparta o futryn drzwiow, wygaszaa do ciotki cae
przemwienie. W pogldach drugiego roku wydziau prawa najwyraniej w wiecie nie byo
miejsca na lito, wspczucie, aspekty medyczne i tak modny ostatnio humanitaryzm w
stosunku do przestpcw.
Malwina suchaa z wielkim zaciekawieniem i mieszanymi uczuciami. W zasadzie
bya podobnego zdania, ale wolaa, eby te podane zmiany nastpiy nie tak zaraz.
Chwilowo brutalni i rozzuchwaleni przestpcy mogliby jej si zapewne przyda...
Roztargnionym spojrzeniem obrzucia kuchni, porzucia j, usiada w salonie i znw
zapatrzya si w okno, za ktrym wanie na nowo zacz sipi deszcz,
***
Karol Wolski po bardzo dobrym obiedzie nie pieszy si do domu. Opuciwszy
restauracj i kontrahentw, korzystajc z przerwy w opadach atmosferycznych, zdecydowa
si najpierw obejrze teren, przeznaczony do sprzeday, na ktry moe miaby ch, a potem
odwiedzi konkubin jednego takiego.
Nie wiody go tam adne cele natury uczuciowej. Konkubin, jako tak, mia w nosie
i, jak dla niego, moga wygldem przypomina ropuch, kociotrupa albo ry kwiat, jej
damskie cechy nie interesoway go w najmniejszym stopniu. Liczy na uzyskanie od niej
uytecznej wiedzy cile zwizanej z finansami, mianowicie nazwiska i adresu osobnika,
chtnie wystpujcego w roli figuranta, dotychczas niezawodnego. Kuy mu si posunicia,
w ktrych figurant mgby si okaza niezbdny, a ten akurat by sprawdzony.
Zaniedba t spraw przed dziesicioma laty, kiedy to omal si nie wda w interesy z
owym jednym takim i tylko szczliwym przypadkiem udao mu si unikn puapki. Jeden
taki dawno ju przebywa na innym kontynencie, w kraju za pozostaa konkubina w
niedostatku. No, powiedzmy, e w miernym dostatku. winien ten dostatek by znacznie
okazalszy, jego skromne rozmiary zatem wywoyway w konkubinie wyrane rozgoryczenie,
ktre mogo j skoni do wyjawienia kilku tajemnic, niegdy pilnie strzeonych. O tym, e
figurant nadal suy swoj uczynnoci dobrym sercem rozmaitym osobom, Karol doskonale
wiedzia, osoby jednake miay do rozumu, eby jego personalia starannie ukrywa.
Wszystko na tym wiecie ma swoje granice, uczciwy figurant rwnie, zbytnie
eksploatowanie tylko jednego byoby szkodliwe. Istnieli w kocu take i inni figuranci,
rozmaici biznesmeni mieli pen swobod wyboru, mogli ich uywa dowolnie, Karol
rwnie, ale Karol chcia wanie tego.
Nie bez powodu. Interesy jednego takiego zdoa pozna do dokadnie i by zdania,
e uytkowany figurant przynis mu lepy fart. Jako tak gadko wszystko przeszo... Warto
byo go mie na wszelki wypadek.
Wok domu niegdy jednego takiego, a obecnie konkubiny, panowaa jakby nieco
nerwowa atmosfera. Przed wjazdem na ssiedni posesj stay dwa samochody, obok nich
kilku ludzi, furtki w ogrodzeniach byy zamknite, za to bramy szeroko otwarte. Zaprztnity
figurantem Karol na atmosfer nie zwrci uwagi, skorzysta z wolnej drogi i wszed.
Konkubin zasta we zach, ale byy to zy wciekoci. Jaki zmartwiony osobnik tuli
si do futryny i skwapliwie wymkn si na zewntrz w chwili otwarcia drzwi. Konkubina
uczynia gest, jakby chciaa go chwyci za konierz i zatrzyma, ale stojcy w wejciu Karol
okaza si yw przeszkod i aczkolwiek usun si szybko, to jednak osobnik zdy uciec.
Konkubina z rezygnacj machna rk i wpucia gocia do rodka.
Znali si z dawnych czasw, Karol zatem mg si zachowa swobodnie.
- Co si stao? - spyta z grzecznym wspczuciem, nie udajc wcale, e nie widzi jej
ez.
- Stao! - prychna z furi konkubina. - Nie widzi pan? O kant tyka potuc t ca
elektronik! Dwa samochody dzi w nocy ukradli, a mnie do tego jeszcze ca skrzynk
szampana! Z garau! Z zabezpieczeniem, z tym caym dipiesem, czy jak to si tam nazywa!
Bramy si nie chc zamyka, dom na przestrza otwarty, co zepsuli albo zmienili, gardo nam
mog podern, kiedy im si spodoba!
Kto miaby to gardo podrzyna, Karol nie spyta, bo sprawa bya jasna. Podwjna
kradzie zainteresowaa go, a nawet zaniepokoia. Spyta o szczegy.
Konkubina zaprosia go dalej, kropna sobie przy barku kielicha na uspokojenie i
pstrykna elektrycznym czajnikiem. wiadoma, e Karol jest samochodem, nie nakaniaa go
do mocniejszych napojw.
- A ten gnj uciek, widzia pan? - mwia gniewnie w trakcie przyrzdzania dla gocia
herbaty. - To oni mi alarmy zakadali, jego firma, i teraz wyszo na jaw, e czego tam nie
podczyli, wyguj si, jeden na drugiego zwala, jak nie mieli spki z tymi zodziejami, to ja
jestem chiski cesarz. U ssiada te. Zaskaryabym ich do sdu, ale pienidzy i tak mi nie
zwrc, bo ubezpieczenie zapaci, to na co mi ten koowrt, strata czasu i zdrowia. Allianz
powinien ich skary! I Warta! A nie my!
Z tym Karol zgadza si w peni, dawno ju dziwio go, e instytucje ubezpieczajce
lekcewa sobie cakowicie kwesti wyapywania sprawcw kradziey i z lekkim sercem
godz si na straty. Nie tylko dziwio, take irytowao, bo ostatecznym rezultatem byo
podnoszenie wysokoci skadek, a z jakiej racji on mia paci za cudze niedbalstwo?
Gorliwie popar zdanie konkubiny.
- A bramy...?
- A ja wiem, jak oni te bramy otworzyli? Te na pilota! Co musieli wyczy czy
uszkodzi, ja si nie znam, ale teraz sam pan widzia, ruszy tego nie mona. Nie chodzi, ani
drgnie, na si te nie daje rady, cakiem si zablokowao i nikt nie wie, co zrobi.
- Drzwi od garau te?
- Drzwi od garau zwyczajne byy, ale pod domowy alarm podczone. I co?
Wyczyli wszystko, ani pisno!
- I nikt nic nie sysza?
Konkubina wzruszya ramionami i podsuna mu szklank z herbat.
- Ja nic. Rano zobaczyam, a i to nie od razu, bo nawet nie spojrzaam przez okno.
Dopiero jak mi tu ssiad do drzwi zadzwoni, zdziwiam si, e nie do furtki, i popatrzyam.
Mao na serce nie padam!
Dolaa sobie koniaku i chlupna z energi. Trzscymi si rkami zapalia papierosa.
- I wszystko, co w samochodzie - cigna z gorycz. - Wie pan, jak to jest, czowiek
rne rzeczy wozi, sama ju nie wiem, co miaam w baganiku. A u ssiada podobno gosposia
si obudzia i widziaa samochd w bramie, ale mylaa, e to pan wyjeda, wic co si
miaa wtrca. Oni si akurat ostro kcili... Rano wyszo na jaw, e pan w domu, gara
otwarty, samochodu nie ma, a potem dopiero zauwayli, e i u mnie wszystko na ocie, no
wic przyszli zapyta...
Karol bardzo le pomyla o gosposi. Wniosek, e kci si naley po cichu, tak, eby
nikt nie sysza, nie mia do niego dostpu. Przelotnie zastanowi si, co by byo, gdyby
wszyscy zerwali si z ek i czynnie zaprotestowali przeciwko kradziey, zarazem dzwonic
gdzie popadnie, alarmujc i wzywajc policj. Mona by w zodziei czym rzuca... Lepiej
strzela, ale nie ma z czego...
Przypomnienie, e sam mieszka na terenie podwjnie strzeonym, sprawio mu wielk
przyjemno, ktra pozwolia okaza konkubinie szczere wspczucie. Troskliwie wypyta o
wszystkie rodzaje zabezpiecze, stosowane u niej i u ssiada, dozna dodatkowej satysfakcji
na myl, e u siebie wymyli lepsze, po czym dyplomatycznie przystpi do zaatwiania
swojego interesu.
Udao mu si. Rozdygotana, rozgoryczona i zniechcona do ycia konkubina wyjawia
mu nawet wicej ni chcia, jednake w ostatniej chwili ockn si w niej handlowy instynkt.
Nazwisko i adres figuranta, prosz bardzo, ale nie za darmo.
Gdyby nie zadowolenie z samego siebie, wzmoone popenion tu kradzie, Karol
wdaby si w ostre targi i poskpi ekwiwalentu. Nastrj, w jaki popad, pozwoli mu okaza
pobaliw hojno. Bez wielkich korowodw kupi po prostu upragnione informacje za
cakiem rozsdn kwot, ktra zdecydowanie podbudowaa samopoczucie konkubiny, a jemu
adnej zgryzoty nie przyczynia. Wyda pienidze, niech bdzie, za to czasu zbyt wiele nie
straci i zyska mnstwo dodatkowej wiedzy praktycznej. Opacao si.
Deszcz znw zacz sipi, pojecha zatem wprost do domu.
***
Trzask otwieranych i zamykanych drzwi wyrwa Malwin z zadumy. Wraca Karol,
tylko on wchodzi z takim omotem. Prosz, jak idealnie zdy na kolacj i jak mdrze
postpia, trzymajc poywienie w stanie gorcym, ciekawe, jaki sobie znajdzie powd do
awantury...
Karol nie zamierza si awanturowa. Dobry nastrj w nim trwa, a godny czu si
zaledwie rednio. Powszy w kierunku kuchni, wonie stamtd wiay apetyczne, wszystko
zatem byo w porzdku.
- Bd jad! - ogosi w przestrze gromko, ale do agodnym gosem.
Malwina doznaa ulgi, penej triumfu. Moe zaspokoi jego danie w mgnieniu oka,
a w dodatku wyjawi je, nie wkroczy w ponurym milczeniu, zmuszajcym j do
odgadywania jego ycze. Jeli ryczy, jest w niezym humorze, w chwilach prawdziwej furii
odzywa si syczcym, przenikliwym szeptem. Nie wiadomo, co prawda, czy wystarcz mu
potrawy obiadowe, moe zachce mu si zestawu typowego raczej dla kolacji, ale co jej
szkodzi postawi na stole wszystko? Ile popiechu, zdy, Karol polezie jeszcze przecie do
gabinetu, pjdzie do azienki, przebierze si... Moe i Justynka bdzie jada, chocia na
prawdziw kolacj jeszcze za wczenie, ale kto j tam wie. Obie moe zjedz jak
drobnostk.
Karol rzeczywicie odpracowa swoje czynnoci wstpne, co pozwolio Malwinie
zastawi st wszystkim. Potrawka, makaron, saatki rne, szyneczka, serek, pieczywko...
ledzik marynowany i galaretka z drobiu. Wygrzebujc z lodwki i donoszc na st rozmaite
frykasy, ugruntowywaa w sobie niezomne postanowienie: na wszelkie sposoby udawa
uczucia do niego, eby nic nie zdoao zachwia jej alibi doskonaym.
Obfito poywienia Karola rozzocia. Nie na bazie skpstwa, nie w obawie, e jest
tego za duo i co mogoby si zmarnowa, a przez pen niemono dokonania wyboru.
Wszystko byo bardzo dobre i waciwie wszystko chciaby zje, niestety, z gry wiedzia, e
owemu wszystkiemu nie da rady. Na co si musi zdecydowa i po choler byo podtyka mu
pod nos ten nadmiar?
- To ma by obiad czy kolacja? - spyta kliwie.
- Co sobie yczysz, kochanie - odpara Malwina sowiczym gosem, stawiajc obok
sernika zasobnik z bit mietan. - Jeli masz ochot, moe to by kolacja na gorco z
przystawkami.
Wyjrzaa do holu i z wielkim naciskiem krzykna:
- Justynka!!!
Po czym bez popiechu zaja swoje zwyke miejsce przy stole.
Co w gosie ciotki spowodowao, e Justynka, ktra wcale jeszcze nie bya godna, a
za to ywo zajta swoj lektur, porzucia czytane dzieo i czym prdzej zbiega na d.
Orientowaa si doskonale w kontrowersjach, jakie stopniowo rozkwitay w tym domu, i z
caej siy unikaa wtrcania si do nich, szczeglnie, e nie bya pewna, po czyjej stronie
powinna stan, . Agresj, jej zdaniem, prezentowali obydwoje, troch wicej wuj, za to
gupie fochy ciotka. Nie rozwaaa tej kwestii dotychczas zbyt wnikliwie, uparcie starajc si
pozosta na uboczu, ale tajemnicze przeczucie mwio jej, e sytuacja dojrzewa do pknicia,
i ogarnia j lekki niepokj. W okrzyku ciotki brzmia jaki osobliwy przydwik, jakby
woanie o pomoc albo naglcy rozkaz, jakby kto kogo dusi, wzgldnie trzyma lont i przy
nim zapalon zapak...
Wyobrani Justynka miaa nader bujn. Wpadajc do jadalni, oczyma duszy widziaa
wuja z rzenickim noem w doni, ewentualnie ciotk czynic zamach salaterk z gorcym
makaronem, i prawie zdziwia si, ujrzawszy dwie osoby siedzce spokojnie przy apetycznie
zastawionym stole. Migny jej w gowie jeszcze dwa obrazy, ju niepotrzebne, jeden, jak ona
sama skada przed sdem zeznania w charakterze wiadka, i drugi, jak wuj cay ten st
odwraca do gry nogami. Odsuwajc swoje krzeso, zdoaa rozsdnie pomyle, e owszem,
moe i mgby odwrci, ale i dopiero po zjedzeniu doskonaych potraw. Nie przed.
- Zacznij, kochanie, od tego na gorco, bo potem wystygnie - podsuna z trosk
Malwina.
- To po chchcholer stawiaa na stole? - wysycza Karol dziko. - Mona chyba co
takiego trzyma na ogniu, nie? Idiociejesz na staro w piorunujcym tempie!
I na zo woy sobie na talerz marynowanego ledzika.
Justynka uczynia to samo, te zabraa si do ledzika, bo oznajmi, e nie jest godna
i poprzesta na saatce z pomidorw, nie miaa odwagi. Ukradkiem spojrzaa na ciotk, ktra
wygldaa, jakby z wysikiem liczya do dziesiciu, nie mogc przy tym rozstrzygn, czy po
piciu nastpuje sze, czy te moe cztery. Wybrna zapewne z tych rachunkw, bo wzia
gboki oddech i podniosa si od stou.
- Masz racj, kochanie...
- Ja zawsze mam racj - poinformowa j Karol jadowicie. - Nie zauwaya tego
dotychczas?
Sodycz i demonstracyjna skrucha Malwiny grub warstw naoyy si na bunt,
wcieko i mierteln uraz.
- Zauwayam. Zaraz to postawi na ogniu. Podam ci gorce.
Signa po makaron i potrawk. Karol uwiadomi sobie nagle, e po pierwsze, ona,
ktra powinna bya warkn na niego wzajemnie, wzgldnie obrazi si i rozpaka, okazuje
anielsko nadludzk i nawet nie bardzo gupi, a po drugie, istotnie, ma przed sob wietn
kolacj z przystawkami i moe j je dowolnie dugo. Nikt go nie pogania, a te grube rury z
sosem uwielbia. Wo to ma zgoa niebiask...
- Wino - mrukn nieco agodniej. Przechodzca ju do czci cile kuchennej
Malwina zerkna za siebie. Jeszcze by przy ledziku, zatem biae. Do potrawki oczywicie
czerwone.
Obydwoje lubili wino i w tym te byli zgodni dwadziecia lat temu. Waciwie
pozostali zgodni przez cay czas. Wbrew rosncej nienawici do ma Malwina odruchowo i
wrcz bezwiednie dbaa o zaspokajanie jego, a przy okazji swoich, upodoba. Zawsze leao
w lodwce biae Mouton Cadet, Pinot Blanc, Bordeaux albo co innego na poziomie, co
najmniej dwie butelki, w szafce za kilka butelek czerwonego, niezalenie od zapasu w
piwnicznej spiarni. Z satysfakcj doniosa na tacy napoje i signa po kieliszki. Oczywicie
musiaa to wino sama otworzy, ale w tym, na szczcie, miaa ju wielk wpraw.
- Chcesz troch? - spytaa yczliwie Justynk i ugryza si w jzyk. Jake, zamierzaa
przecie czstowa j drogimi potrawami wycznie Karolowi na zo, teraz za nie chwila
po temu. adne na zo, ma robi za anioa!
- Biaego, bardzo chtnie - odpara Justynka, nie zdajc sobie sprawy ze
skomplikowanych zgryzot ciotki.
Karol nie powiedzia ani sowa, bo chcia kliwie spyta, czy ta potrawka to z ryby,
ale butelk czerwonego Malwina odja mu pytanie od ust. Po krtkim namyle odczepi si
od ledzika i napocz galaretk z kurczaka z majonezem. Skoro zimne biae wino stao mu
przed nosem, kolejno potraw wychodzia sama. Nie mia najmniejszej ochoty obrzydza
ycia sobie.
Przy wieutko zdjtej z ognia potrawce z makaronem zrobio mu si przyjemnie do
tego stopnia, e raczy otworzy usta. Napomkn o wamaniach, ktrych efekty dzi wanie
oglda. Gdzie je oglda i przy jakiej okazji, rzecz jasna, przemilcza, bo nie lubi ujawnia
szczegw swoich poczyna, Malwina z Justynka mogy zatem wyobraa sobie, co chciay.
e nastpiy one u ssiadw, u jakich znajomych, w jego firmie, gdziekolwiek.
- Poaowali na ochron i maj - stwierdzi ze wzgard.
Jego niezwyk rozmowno Malwina uznaa za doskona okazj zagodzenia
atmosfery oglnej. Omielia si wtrci, przypomniaa, e tu, na osiedlu, w ich enklawie,
pilnuj, po czym wyrwao si jej gupstwo. Kto mwi, Helenka doniosa takie plotki,
podobno gdzie tam jaki ochroniarz okaza si faszywy, zodzieje go mieli za wtyczk, da
si lekko oguszy i podnis alarm zbyt pno, zdyli spokojnie okra jednego takiego...
- Idiotyzm - skomentowa Karol krtko i z niechci.
W obawie, e dobry humor mu przejdzie, bo przecie ochroniarzy na ich terenie on
sam dobiera, czym prdzej sprbowaa zmieni temat. Nie wyszo, zodzieje uczepili si jej i
nie chcieli puci. Rozpaczliwie szukaa w myli czego, co mogoby mu si spodoba, ale
przychodzio jej do gowy tylko jedno, mianowicie, e w nosie miaaby jego wszystkie
humory i nastroje, gdyby nie to, e postanowia go zabi i musi pieczoowicie tworzy swoje
alibi. Rozwaania na tym tle raczej nie byy wskazane.
Oko jej pado na Justynk, skubic po odrobinie kawaek sernika.
- Justynka te co takiego widziaa - podsuna zachcajco.
- Osobicie nie widziaam - sprostowaa Justynka. - Kumpel opowiada.
Karol te spojrza na Justynk. Pytajco i bez wstrtu. Rwnao si to przyzwoleniu na
opowie.
O wszelkiej przestpczoci Justynka rozmawiaa bardzo chtnie, adne mordercze
zamiary jej nie brudziy, z zapaem powtrzya zatem ca histori nieudanej kradziey
samochodu i nocnych wystpw waciciela z parasolem. Karol nawet sucha.
- Z parasolem - powtrzy w zadumie. - Z parasolem...?
Po czym zamilk i do koca posiku siedzia tak, jakby go wcale nie byo. Nie
odpowiedzia nawet na proste pytanie, co woli, kaw czy herbat? Odezwa si dopiero
wstajc od stou, w chwili kiedy Malwina postawia przed nim oba napoje.
- Do gabinetu - zada, nadal nie precyzujc, czego sobie yczy.
Malwina zatem bez sowa zaniosa do gabinetu jedno i drugie.
Sprztajc naczynia, Justynka zastanowia si, czy ona sama by to wytrzymaa.
Hutawka nastrojw, wariactwo, jedno godne drugiego. Ciotka nie wytrzymywaa, dawao si
to zauway, ciekawe, co jej si stao, e dzi zrobia si taka potulna. Zazwyczaj
odszczekiwaa si, nadymaa i prowokowaa awantury, a tu oto nagle cichutka jak myszka, i
to myszka ociekajca zgoa syropem klonowym. Pewnie czego od niego chce.
Uparcie nie zamierzajc si wtrca, Justynka zapenia zmywark, uruchomienie jej
zostawiajc ciotce, ktra moga mie w planach dooenie tam czego jeszcze, po czym
ucieka do siebie na gr.
Malwina jednake bya konsekwentna i zdecydowana ku elazo pki gorce. W
kwadrans pniej podya za siostrzenic.
- Postanowiam mu si nie sprzeciwia - oznajmia ju w chwili otwierania drzwi. - Ty
widzisz, moje dziecko, e to trudny czowiek. Ale ja go kocham i nie ma dla mnie ycia bez
niego. Co ty na to?
Justynka niemal si przestraszya. Nie po raz pierwszy ciotka przystpowaa do
zwierze, musiaa si przed kim wywntrza, zazwyczaj jednak byy to narzekania i
wybuchy alu, zawe skargi i histeryczne pretensje, ktrych siostrzenica wysuchiwaa z
milczcym wspczuciem. Wielka mio stanowia co nowego. Nie miaa zielonego pojcia,
co ona na to, szczeglnie e osoba wuja nie budzia czuych myli. Kocha nad ycie
wielkiego, grubego bawana, gburowatego zoliwca, zajtego wycznie sob i doskonale
obojtnego na ca reszt wiata...? Ciotka na gow upada...?
Niepojte zjawisko nie nadawao si do oceny na poczekaniu. Na szczcie jednak
Justynka przypomniaa sobie, e przygotowuje si do zawodu prawnika. Prawo to w pewnym
stopniu dyplomacja. Prawnik ma obowizek wybrn z kadej sytuacji i umie odpowiedzie
na kade pytanie.
- No wanie - bkna z nadziej, e brzmi to dyplomatycznie.
Malwinie wystarczyo.
- Zastanowiam si, rozumiesz, po co nam te zadranienia, chce, niech ma, niech mu
bdzie przyjemnie. Moe ma jakie kopoty albo co? A mnie na nim zaley i niby po co mam
mu jeszcze dokada? Wiesz, przyszo mi na myl, e, nie daj Boe, co by si z nim stao
albo uciekby ode mnie i co wtedy? Powiem ci, moje dziecko, e a mi si zimno zrobio,
moe to i gupie, e dopiero po tylu latach czowiek to sobie uwiadamia, ale tyle byo
rnych tam... no... ktni... po drodze... e trzeba jakiej wolnej chwili... Na Riwierze, w
Hiszpanii, w Grecji, w Paryu... by taki cudowny, e a si serce kraje...
Urwaa na tym sercu, bo zaczo jej nie pasowa. Zaraz, co si kraje, jakie kraje,
przeciwnie, serce powinno do niego pika czy co w tym rodzaju. Kochaa go wszak
bezgranicznie, po krtkim zaamaniu uczucia jej rozkwity na nowo, wasn piersi gotowa go
chroni przed najdrobniejsz przykroci! W yciu i nie moe jej nikt posdzi, e
postanowia go zabi, j a Justynka w razie czego bdzie pierwszym wiadkiem.
- Rwie si - poprawia. - Serce, znaczy. Niedobra byam dla niego, ale teraz bd jak
anio, a moe i jemu wrci...? Takiego relaksu dozna, tak si bogo poczuje...
- Kurrrrwa...!!! - rozleg si z dou przeraliwy, wiszczcy ryk, dobitnie obrazujcy
bogie samopoczucie Karola, dziki czemu Justynka nie zdya nic odpowiedzie. - Co jest z
tym cholernym kotem...?!!!
Malwina runa do drzwi, Justynk poderwao z krzesa. Tu, na grze, nie syszay
kociego miauczenia. Pufcia bya na dworze i wanie chciaa wrci pod dach, deszcz cigle
pada, a nikt jej drzwi nie otwiera, rozwara gb niczym caa orkiestra. Karol wprawdzie, jak
dotd, adnego zwierzcia nie skrzywdzi, ogranicza si do istot ludzkich, z Pufcia by w
przyjani, ale kto mg przewidzie, co zrobi, jeli wpadnie w furi? Przytrzanie j
drzwiami...? A jeli nawet nie, nie ma obawy, odegra si na Malwinie, jako nie chcc w niej
widzie ani krzty anioa...
Co prawda, podniesienie si z fotela, przejcie kilkunastu... no, niech bdzie, nawet
trzydziestu krokw, uchylenie drzwi i wpuszczenie kota dla adnego przecitnie sprawnego
czowieka nie stanowioby najmniejszego problemu, ale Karolowi si zwyczajnie nie chciao.
Naarty by i ociay, zacz ju rozwaa pewn interesujc propozycj, nie bdzie robi za
odwiernego. Od tego ma t bab, luksusowo karmion i odziewan od dwudziestu lat.
Pufcia na dzikie syki pana reagowaa tak, jakby bya gucha. Wlizgna si do domu
troch mokra i mocno uraona. Wytara perowoszare futerko o wochaty szlafrok Malwiny,
zwisajcy w azience a do podogi, wypia w kuchni troch mleka i zwina si w kbek na
najmikszej poduszce. Z pastwem, ktrzy zaniedbuj swoje elementarne obowizki, nie
zamierzaa rozmawia.
Z gry majestatycznie zszed Pucu, rodzony brat Pufci, starszy o rok. Uoy si na
kanapie symetrycznie, bez poduszki wprawdzie, ale w miejscu jakby dokadnie odmierzonym.
Tak od rodka, jak i od porczy kanapy oba koty leay w idealnie takiej samej odlegoci.
Malwina i Justynka patrzyy na nie przez chwil. Obie miay w sobie geny po
wsplnych przodkach i obie na widok kotw doznay przypywu odrobiny niebiaskiego
spokoju. Co byo w tych kotach takiego, co im dobrze robio.
Kiedy, na pocztku maestwa, Malwina i Karol mieli psa. Karol szczeglnie
wyobraa sobie, e chciaby mie psy, ufne, wierne i oddane bez granic, rycho jednake
wyszo na jaw, e pies wzajemnie chce mie swojego czowieka. Na to nie mg si zgodzi,
ponadto wikszo wyjazdw urlopowych wykluczaa zabieranie psa ze sob, i w rezultacie
pies wybra sobie innego pana. Pokocha przyszywanego szwagra Karola, ma jego
przyrodniej ciotecznej siostry, psiarza absolutnego, zosta w kocu u niego na zawsze ku
wasnemu szczciu i lekkiej urazie Karola, a w domu zagniedziy si koty.
Malwina w gbi duszy chtnie posza na t zamian. Nie bez powodu nie chciaa
mie dzieci, nie miaa w sobie adnych skonnoci opiekuczych, uczuciowo psw mczya
j i drania, wolaa koty, egoistyczne i samowystarczalne. W razie wyjazdw zostaway z
Helenk i nie cierpiay wcale, bo zostaway we wasnym domu, co im najzupeniej
wystarczao. Karol, dziwne, w gruncie rzeczy te lubi koty, godzi si nawet na to, eby kot
siedzia na rogu jego biurka, od czasu do czasu delikatnie zabierajc mu sprzed nosa jaki
kawaek papieru. Nie awanturowa si przy tym wcale, bawio go to. Lubi w ogle zwierzta,
karmi ptaki w ogrodzie, karmi kiedy przybkanego jea, karmi dzikie mapy w
Gibraltarze...
Pomylaa teraz, e z tymi kotami dobrze si skada. Kiedy zabije Karola, pies, nie daj
Boe, mgby zdechn z godu na grobie pana. Kotom co takiego nie grozi.
Daa spokj Justynce, uznawszy, e waciwe ziarno zostao ju rzucone. Zaja si
obmylaniem jadospisu na jutro, co wcale nie byo proste i atwe, poniewa nie miaa
pojcia, kiedy i w jakim nastroju konsument pojawi si w domu, a pyta si nie omielia.
Ponadto zupenie ju nie wiedziaa, jak gospodarowa pienidzmi, na jak dugo ma jej
wystarczy to, co ostatnio dostaa? Na trzy dni? Na tydzie? Na miesic...?
A c to za nieznonie denerwujca sytuacja!
Na myl, e miaaby w niej pozostawa jeszcze przez cae lata, moe nawet do koca
ycia, zrobio jej si niedobrze.
***
Zodzieje samochodowi wysunli si Malwinie na pierwszy plan.
Dotychczas zbytnio si nimi nie przejmowaa, nie dotyczyli jej osobicie, ale teraz,
najwyraniej w wiecie, stworzyli jej wielkie nadzieje. Nie ulegao najmniejszej wtpliwoci,
e Karol bdzie broni swojego mienia bez opamitania, zaarcie, z naraeniem ycia, jest
zatem szansa, e to ycie postrada. A nawet jeli jaka resztka jeszcze si w nim pokoacze,
nie ma ubawy, suba zdrowia j zaatwi. Zanim si dopytaj, gdzie i jak jest ubezpieczony, i
zadaj skierowania od lekarza pierwszego kontaktu, najzdrowszy bizon ducha wyzionie, a
co tu mwi o poturbowanym czowieku. Trzeba zatem, eby zaczaili si na jego samochd.
Sprawa nie bya prosta, bo Karol z zasady wprowadza pojazd do garau i mowy nie
byo o zostawieniu go na noc przed domem. Nawet wysiadajc tylko na kilka sekund, nigdy
nie zapomina prztykn pilotem, a kluczyki ze stacyjki wyjmowa odruchowo w chwili
zgaszenia silnika. Dla tych zorganizowanych mafii caa elektronika wprawdzie nic nie znaczy,
wyczaj i otwieraj sobie wszystko dowolnie, ale jak si dowiedzie, gdzie on parkuje na
miecie? W firmie owszem, ma parking pod oknami i jakiego stranika, chopa jak byk,
wyjeda jednak stamtd, co zaatwia, gdzie si przecie zatrzymuje. Pytanie na jak dugo.
W ostatecznoci oni potrafi kra i w dzie, no, ludzie dookoa, ale ludzie nie tacy znowu
wyrywni do obrony cudzej wasnoci, gdyby kto mia si rzuca na zodziei, to wycznie
Karol.
Zostawiwszy w domu sprztajc Helenk, Malwina wyjechaa po zakupy. Te
spoywcze zrobia prawie bezwiednie, miso samo jej weszo w rce, po sery signa nie
patrzc, przez chwil wahaa si przy plackach kartoflanych, nie, Karol rozpozna, e nie
zrobione w domu, ale kwan mietan warto wzi. Szparagi, moe by... Saata, ciekawa
rzecz z t saat, wszystkie diety odchudzajce zawieraj w sobie zielon saat, a ona jaka
taka nie bardzo dobra... No, niech bdzie.
Po czym nie wytrzymaa, pojechaa do Panoramy. Zestaw jednych takich pantofli,
rkawiczek i torebki przyprawi j o bicie serca, a od pelerynki z czarnych norek ze srebrnym
woskiem prawie si pochorowaa. Kiedy, tak z dziesi lat temu, kupiaby to bez namysu,
teraz nie moga ju sobie na to pozwoli. W ogle nie miaa nawet tyle pienidzy, jej konto
ledwo zipao, a Karol grosza nie wysupa, dobrze bdzie, jeli da na utrzymanie bez potnej
awantury. A do tej pelerynki jeszcze czarna kiecka...
Kto wie jak gupot udaoby si jej popeni, bo ju bysna jej myl o poyczce od
Justynki, gdyby nie to, e czarna kiecka okazaa si o cztery numery za wska. Pitnacie kilo
musiaaby straci, eby si wbi w ten zachwycajcy strj, cholera, szkoda... Naprawd
szkoda, specjalnie umwiaby si z paroma osobami w jakim odpowiednim miejscu,
chociaby w kasynie, eby zada szyku...
Za plecami Malwiny, wci jeszcze stojcej przed ekspozycj owej upragnionej a
niedostpnej odziey, pojawia si jej przyjacika ze szkolnych czasw, Krystyna Figoniowa.
Zatrzymaa si na chwil i krytycznie popatrzya na scen, w oczy bijc swoj dramatyczn
treci. Po czym podesza do Malwiny.
- Cze, co tak patrzysz? - powiedziaa zgryliwie. - Chcesz mie ze sny? Ani to dla
ciebie, ani dla mnie, dla mnie za drogo, a ty nie wejdziesz. Ale adne, to fakt.
Malwina oderwaa si od widoku i westchna ciko. Obrazia si nieco, w gbi
duszy jednake czua, e Krystyna ma wit racj.
- Mnie te nie sta - rzeka ponuro. - Karol ogupia do reszty, siedzi na pienidzach i
grosza jednego z siebie nie wydusi. Mapiego rozumu dosta...
Urwaa nagle, bo przypomniao jej si, e powinna symulowa wielk mio i
doskonae stosunki maeskie, ale ju byo za pno. Krystyna zainteresowaa si
gwatownie. Daa spokj ciuchom i zawloka Malwin na kaw do barku na pierwszym
pitrze.
Osobliwa to bya pogawdka dwch zaufanych przyjaciek, bo z Malwiny uleway
si rozgoryczenie, wcieko, zacito i al nad sob, prezentowa za usiowaa uczucia
wrcz przeciwne, Krystyna za, oglnie zorientowana w sytuacji, przestawaa cokolwiek
rozumie i doznawaa wraenia koowacizny. Co tu jej nie grao.
- Ty go naprawd cigle kochasz? - spytaa podejrzliwie, oczyma duszy widzc Karola
Wolskiego niejako o dwch obliczach. Jedno: wielki, gruby, gburowaty i despotyczny tyran,
niekomunikatywny, a zarazem zoliwy, i drugie: uroczy facet o wspaniaej, byskotliwej
inteligencji i poczuciu humoru, szczodry, z gestem, wietny brydysta...
Malwina potwierdzia stanowczo. Zdya ju sobie obmyli, jak ma uzasadnia swj
skomplikowany stan emocjonalny.
- Bo ja si, rozumiesz, nad tym zastanowiam - dodaa z oywieniem. - ycia bez
niego w ogle sobie nie wyobraam i jak on w ogle jest, to ja si od razu lepiej czuj. Tak w
ogle. Niepotrzebnie si z nim kciam. To z pienidzmi, to tak chwilowo, jakie inwestycje
robi i moliwe, e jest zdenerwowany albo co, a co mi zaley, mog przeczeka. I niech wie,
e w yciu w ogle z nikim nie bdzie mia tak dobrze jak ze mn.
Krystyna w zadumie mieszaa kaw, nie wiadomo po co, bo pia bez cukru.
- A pewnie - mrukna. - Nic innego nie masz do roboty, jak tylko lata koo niego jak
koo mierdzcego jajka.
- Tote wanie.
- Ale na twoim miejscu troch bym schuda. I jego moe te odchudzia. Chocia, co
do niego... Nie mam pewnoci.
- Bo co? - spytaa podejrzliwie Malwina.
- Bo oglnie, co tu bdziemy sobie oczy mydli, jest do zapania. I nie tobie jednej
moe si wydawa, e z nikim innym nie bdzie mia tak dobrze.
Malwinie zadzwoni sygna ostrzegawczy.
- Bo co? - powtrzya z naciskiem. - Wiesz co? Krystyna zawahaa si na moment.
Mie lito czy nie? Ale w kocu ktre tu bdzie litoci...?
Skrzywia si i wzruszya ramionami.
- Wszyscy wiedz. Tak znowu bardzo te watahy za nim nie lataj i tym bardziej on nie
lata. Ale krci si koo niego taka Jola, tumaczka, co chyba za duo dla jego firmy robi i kto
go tam wie... Nie ma nikogo, odpucia sobie ostatniego faceta, a to nie taka dziewczyna, eby
ya samotnie. Na twoim miejscu bym si troch przyoya.
- Mylisz...?
- Co tu myle, znamy ycie. Karol oczy w gowie posiada, nie? A nie ma na wiecie
takiego chopa, eby si nie da skoowa.
- Ale konkretnego co wiesz?
- Konkretnego, uczciwie mwic, nic. Tyle e te Targi Lipskie...
- Co Targi Lipskie?
- A co, nie wiesz? - zdziwia si Krystyna niewinnie, bo ju tej drobniutkiej
satysfakcyjki nie zdoaa sobie odmwi. - On tam bywa przecie, a za ostatnim razem Jola
te. Akurat strasznie potrzebna o ile wiem, Karol trzy jzyki zna, nie zginby bez niej,
prawda? A tak mu si podobno pchaa pod rk, taka uyteczna, taka kwitnca, a si
niedobrze robio. Tak syszaam.
Malwinie prawie tchu zabrako. No i prosz, co j takiego, Krystyna lepiej od niej
wiedziaa, gdzie Karol bywa! Ona tu w nerwach, pprzytomna, rozgoryczona, a on sobie
interesy zaatwia. Tyle e z Jol. Cholera z t Jol, jaka Jola ju jej si niedawno obia o
uszy...
- Ale podobno nic nie byo - dooya Krystyna miosiernie. - On gdzie indziej, ona
gdzie indziej...
- Za jej hotel nie paci? - wyrwao si Malwinie.
- Nawet nie wiem, czy za obiad i kolacj. O adnym romansie nie byo gadania, same
takie stosunki przesadnie subowe, a j nawet podobno jaki Czech podrywa, od Karola
moe i gupszy, ale za to pikniejszy. Tyle syszaam, sprzedaj, jak kupiam, a tobie co
szkodzi trzyma rk na pulsie?
Malwina ju si zdoaa opanowa.
- Dobrze, e mi powiedziaa. I co do odchudzania masz racj, ale co ja poradz, e on
tak lubi re?
- A ty moe nie, co?
- Kto tak powiedzia? Ja te. Ale jakby nie byo, tobym nie jada!
Krystyna powstrzymaa si od kliwszych komentarzy. Jej troska o przyjacik nie
miaa rozmiarw nadludzkich, skaona bya nagan. Wedle powszechnego mniemania
Malwina wioda rajskie ycie, trzymaa w rku y zota i nie potrafia swojego szczcia
doceni. Przy caej forsie Karola moga si troch przyoy, bo dom domem i kuchnia
kuchni, ale tyle mona uzyska od zwyczajnej gosposi, ona za powinna wykrzesa z siebie
wicej. Chociaby wyglda tak, jak wygldaa przed pitnastu laty, miaa wtedy wdzik,
tali osy, liczne nogi... Tylko wosy jej z tamtych czasw zostay, nawet owszem, zadbane.
Moga si czego nauczy, ruszy tym lnicym bem, podskoczy na wyszy poziom, a ona
nic. Usiada na laurach niczym kwoka na jajkach i jeszcze jej byo le. Susznie j Karol
przydeptywa, aczkolwiek moe odrobin za czsto...
Sama Krystyna mogaby jej zazdroci, gdyby nie to, e w swoim mu wci bya
rzetelnie zakochana. W mu, w dzieciach i w pracy. Gdzie jej byo do pienidzy Wolskich,
ale na Karola by si nie zamienia. A gdyby ju, o rany boskie, inaczej ustawiaby ycie i
swoje, i jego. No i wwczas, rzecz jasna, nie wytrzymaby Karol, wic nie ma czego aowa
i zazdroci.
Malwina rozwaaa dwie sprawy rwnoczenie. Joli i nadwagi. Zdenerwowana bya
coraz bardziej a do chwili, kiedy przypomniaa sobie, e przecie ma Karola zabi i obie
kwestie automatycznie upadn. Rozpogodzia si nagle ku zdumieniu Krystyny.
- No tak - zgodzia si. - To mylisz, e co? Nie re? Jak to zrobi? Bo Karol
wszelkie diety wyklucza.
Krystyna surowo zwrcia jej uwag, e tu Karola nie ma. Tymczasem ona sama pije
kaw czarn i gorzk, a Malwina z cukrem i ze mietank. Przymusza j kto? A w dodatku
wida byo, e ypie okiem w kierunku kremwek, Karol jej te kremwki podtyka? W domu
te, kiedy go nie ma, moe rba saat. I ewentualnie bb. Bb ma ujemne kalorie.
- Ponadto przypominam ci o surowej marchwi - dodaa ju zupenie bezlitonie. -
Wicej kalorii traci si gryzc ni zyskuje jedzc. e ju nie wspomn o wiczeniach
fizycznych, ogrd mona kopa i grabi w pocie czoa.
- Mamy trawnik - bkna Malwina.
- Rczna maszyna do koszenia trawy te nieza.
Coraz silniej Malwina zaczynaa czu, e takiego ycia duej nie wytrzyma. Maszyna
do koszenia trawy przy jej niechci do prac ogrodniczych, istne kpiny! Jak tego Karola
bezpiecznie zamordowa...?
- Dugie spacery - kontynuowaa Krystyna, wietnie si bawic wyrazem twarzy
przyjaciki. - Kobiety chudn od ng. Najlepiej w trudnym terenie, po lesie o nierwnym
podou, szczeglnie e mona zabdzi i wtedy ju par kilo masz jak w banku.
- Oszalaa, gdzie mam zabdzi, w Lesie Kabackim?
- Kto ci nie da jecha kawaek dalej? Chociaby w okolice Makini. Wuj mojej jednej
znajomej pojecha tam na polowanie dwadziecia pi lat temu i dwa tygodnie go nie byo.
Szukali go milicj i wojskiem, cae tyraliery, bez skutku.
Informacja Malwin ywo zainteresowaa.
- Nie artuj! To co si z nim stao?
- Pniej si okazao, e rbn si w gow i dosta amnezji. To znaczy, nie wiadomo,
sam si rbn, czy zaatwi go jaki kusownik. Znaleli go w chlewiku u jakiego obcego
chopa, ktry nawet o nim nie wiedzia.
- I co?
- No, caa afera bya, bo znaleli go niejako prywatnie. Przez on.
- W jakim sensie przez on?
- On nie by przecie sam, trzech ich pojechao. Ona podniosa alarm ju w nocy...
- Kto?
- Ta ona. Nie wrci wieczorem. Oni si rozeszli, ci trzej, jeden wrci do domu, nie
majc o niczym pojcia, a drugi bra udzia w poszukiwaniach. W kocu wadze
zrezygnoway, podejrzewali, e wpad w bagienko, tam byy gdzieniegdzie takie mae
bagienka w trzcinach. Jedyna moliwo to ta, e wpad w ktre i uton. Ale ta ona si
upara, dosza do tego, e wynaja jakich... nawet nie wiem, jak ich nazwa, bo prywatnych
detektyww w tamtych czasach u nas nie byo, moe jacy gliniarze na emeryturze czy co w
tym gucie, opacaa ich, eby dodatkowo szukali po ludziach, po lasach i okolicach, no,
rne sztuki wyprawiaa...
Prywatnych detektyww...!!!
Malwin przeszy jakby prd elektryczny. e te o czym takim dotychczas nie
pomylaa! A c za przecudowny traf, to spotkanie z Krystyn, w yciu by nie
przypuszczaa, e okae si a tak pouczajce!
Dostaa wypiekw, co Krystyn nieco zdziwio, bo niby dlaczego Malwina miaaby
si do tego stopnia przej amnezj obcego czowieka, i to jeszcze przed wier wiekiem. Ze
wzgldu na te odchudzajce spacery czy co?
- Ale nie musisz chyba specjalnie bdzi i gin na cae dwa tygodnie, chocia trzeba
przyzna, e po odnalezieniu odchudzony by rekordowo - rzeka troch zjadliwie. -
Wystarczy jak si przelecisz ze dwa razy na tydzie bez poywienia...
- No i popatrz jak si zmienio - przerwaa jej Malwina, nie suchajc, bo w obliczu
nowych moliwoci nadwaga przestaa j obchodzi. - Teraz mona sobie wynaj wszystko,
ochron i tak dalej. I tych takich te...
Zajkna si na przypomnienie, e musi wszak dziaa w bezwzgldnej tajemnicy. W
takiego wynajtego moe wpiera, e pcha j zazdro o ma i podejrzewa go o dziwki, ale
Krystyna si na ten idiotyzm nie nabierze. Zamkn gb i przej na inny temat!
Krystyna pomoga jej bezwiednie.
- Ci tacy - powiedziaa obojtnie - to si nawet ogaszaj w prasie. Ciekawa jestem,
swoj drog, czy tak to wszystko zaatwiaj jak w rozmaitych kryminaach. A mnie czasem
korci, eby sprbowa, ale po pierwsze, nie mam kogo ledzi, a po drugie, szkoda mi
pienidzy. Oni podobno s kosztowni. Ty, stara, ja ju musz lecie, urwaam si z roboty na
chwil. Ile my tu pacimy?
- Ja zapac - zaofiarowaa si Malwina wielkodusznie, bo zysk z dzisiejszego
spotkania przerasta wszystkie pienidze wiata. - Jak si pieszysz to le. Ja mog wolniej.
W Krystynie znw drgna lito, a zarazem satysfakcja, e Malwina odchudza si
powinna, a ona sama me musi, obiecaa zatem przyjacice bardzo specjalny spis potraw
dietetycznych i posza Malwina popatrzya za ni ze smtn zazdroci w sercu Boe Jedyny
jak ta dziewczyna wyglda, smuka sylwetka, lekki krok, wieku na sobie nie ma wcale
Natychmiast trzeba kupi aktualn pras!
***
Jola Grzesicka tym razem chciaa polubi pienidze
Dwanacie lat temu polubia swoj wielk mio co okazao si potwornym
niewypaem. Nie min rok kiedy wyszo na jaw, i wielka mio zajmuje si handlem
dwutorowym, na jednym torze narkotyki na drugim dziewczyny, do dziewczyn miaa zalicza
si take i Jola, to jednake nie wyszo, poniewa ju bya w ciy. Przyznaa si do tej ciy
zbyt pno, eby j usun, piekielna awantura, jak urzdzi mody maonek, wyzua j ze
zudze, a nie pozbawia zdrowia tylko dziki przypadkowi, rkoczynom przeszkodzio
mianowicie pogotowie, wezwane akurat do ssiadw, Jola ucieka brutalowi spod pici, po
czym bielmo spado jej z oczu.
Rozwd, z racji morale wspmaonka, uzyskaa z atwoci, wrcia do
panieskiego nazwiska, dziecko czciowo podrzucia starszej siostrze, a cile biorc, obie z
siostr podrzucay dzieci do jeszcze modej babci, i zaja si zarabianiem pienidzy.
Wyjtkowe zdolnoci lingwistyczne pozwoliy jej szybko osign zupenie przyzwoity
stopie egzystencji, a rozmaite tumaczenia wykonywane w domu day szans na sensown
organizacj ycia.
atwo jednake nie byo. I siostrze, i babci naleao rekompensowa opiek nad
Adasiem, Jola waciwie musiaa utrzymywa cztery osoby, bo szwagier zarabia przecitnie,
siostra te, mamusia z tatusiem mieli na gowie jeszcze dwch synw, modszych braci, kto
w tej rodzinie powinien by zdobywa pienidze. Czynia to Jola. Zarazem doksztacaa si
intensywnie we wasnym zakresie, maniacko czytajc ksiki. Wszelkie. Naukowe,
historyczne, podrnicze, ekonomiczne, prawnicze, medyczne, jak leci, we wszystkich
znanych jej jzykach, dc przy tym usilnie do opanowania nastpnych. Znaa ju prefekt
siedem najbardziej popularnych i wanie wahaa si w wyborze pomidzy fiskim,
japoskim i portugalskim, nauczya si znakomicie pracowa na komputerze, zyskaa wiedz
fachow nie bardzo dogbn, ale za to w szerokim zakresie, i miaa po dziurki w nosie
takiego ycia.
Zapragna pienidzy z nieba.
Nie ona jedna ywia podobne chci, wszyscy bogaci byli ju zatem zakontraktowani
rzetelnie i niewielkie istniay szans na zagarnicie ktrego dla siebie. Romansiki z takimi na
dorobku, a owszem, moga w nich przebiera jak w ulgakach, nie o to jednake chodzio.
Kiedy poapaa si, e Karol Wolski, szef machiny, wasnym rozpdem idcej ku sukcesom,
nie tonie bez reszty w upojnych uczuciach do maonki i niczego innego nie ma na oku,
bysna jej pontna myl: a gdyby tak nakoni go do rozwodu...? I zapa sobie...
Cudownie pikny nie by. Potwornie gruby. Starszy od niej o prawie pitnacie lat, no
i c takiego, wielka rnica! Niewtpliwie inteligentny i byskotliwy, aktywny umysowo i
leniwy fizycznie, ale moe daoby si go odchudzi...?
Swj rozum Jola miaa i zdoaa si zorientowa, i posiadanie na wasno Karola
Wolskiego wcale nie oznacza ciepego gniazdka w raju, wrcz przeciwnie, trzeba si przy nim
niele narobi, podporzdkowa wymaganiom, karmi cenne zwierz i obsugiwa. Czua si
na siach sprosta tym obowizkom, szczeglnie, i jej talenty jzykowe byy dla niego zbyt
wiele warte, eby mia je wymienia na pierogi z serem, handlowa i midzynarodowa cz
przedsibiorstwa owocowaa imponujco, Jola w tych sukcesach miaa swj skromny udzia,
moliwe zatem, e do pierogw zostaaby zaangaowana odrbna sia fachowa. Daoby si
jako wytrzyma.
Nie upieraa si akurat przy Karolu, ale gdyby sam jej wpad w rce, czemu nie?
Dzieci Wolscy nie mieli, rozwd byby atwy... A ta caa Malwina prezentowaa, zdaje si,
mentalno przedwojennej kury domowej, gupia bya i tyle, dao si to zauway przy i
rozmaitych okazjach. Rzadkich wprawdzie, bo Karol wylewny nie by, a prezentowania
publicznie ony starannie unika, ale nawet i przez telefon szydo worka wyazio wszystkimi
stronami. No owszem, chodzia koo niego, zdaje si, przesadnie, Jola by tak nie chodzia,
niemniej jednak innego poytku chyba z niej nie mia...?
Wcale nie byo pewne, czy myli o rozwodzie Jola sama nie podsuna mu
dyplomatycznie, aczkolwiek do romansu Karol si nie rwa. Gdyby mia ratowa morskich
odmtw Jol i karty kredytowe, gwarantowanie rzuciby si ku kartom. Na szczcie pywa
Jola umiaa... Nie, naprawd nie upieraa si przy nim, tyle e ta ustawiczna szarpanina
finansowa wychodzia jej ju czubkiem gowy.
Co jej szkodzio trzyma si go na wszelki wypadek...?
Wychodzc z firmy Karola, natkna si na swojego modszego brata, Konrada.
Grzeba z jakim kumplem pod otwart mask fiata, ktry wyglda jak nowy, ale nie mg
by nowy, skoro w nim grzebali. Przelotnie zaciekawio j, do ktrego z nich w fiat naley, i
przypomniaa sobie, e Konrad chyba podj jak prac, wydatnie odciajc rodzicw.
Dorywcz, bo przecie studiuje i o adnych kopotach z nauk nie syszaa. Moe intratn?
Daj mu Boe zdrowie!
Zatrzymaa si przy nich na chwil.
- Hej, cze! Porolicie w pierze?
Obaj czym prdzej wyjli gowy spod maski i Konrad si zdziwi.
- Hej, Jolka! Co ty tu robisz?
- Oglnie biorc, pracuj. Szkoda, e macie to zepsute, bo moe odbyabym wygodn
podr dalej w miasto. Czyja ta kareta?
- Nasza wsplna - powiedzia kumpel, cigajc tym na siebie spojrzenie Joli.
Byo na co popatrze, owszem, chopak jak brzytwa. Jola byskawicznie ocenia go na
trzydziestk, poziom co najmniej rwny jej bratu, pena normalno bez adnych zwyrodnie.
Spodoba si jej tak, e a j szarpno, ale opanowaa nawet bysk oka, bo skoro do spki z
Konradem posiada nadwyronego fiata, bogaty by nie mg. Nie, dosy tego, won z
romansami dla ubogich!
- Mj kumpel - przeckn si Konrad. - Janusz Dbicki. Moja siostra, Jola. Musz tej
informacji udziela od razu, bo inaczej lgnie si gadanie, e podrywam takie starszawe.
- Idiota - powiedziaa agodnie Jola, a kumpel si rozemia.
- W tej firmie? - spyta, czynic gest gow w kierunku niewielkiej tabliczki
informacyjnej. - Ona, zdaje si, nieza?
- Ujdzie.
- Gwny wsplnik to... taki gruby... no, jake on si nazywa...
- Karol Wolski. cile biorc, waciciel. I cae szczcie.
- Bo? - odezwa si Konrad niewinnie.
Jol miotno.
- Jak ci poka bo, to si mamusia zdenerwuje! Cholernik jeden, o mao co ci nie
odpowiedziaam! Precz ode mnie, ty pomiocie szatana!
Konrad pka ze miechu, a kumpel Janusz patrzy pytajco i z zaciekawieniem, Jola
zatem poczua si zmuszona wyjani, i jej modszy o pi lat braciszek ca rodzin
wykoczy upiornym bo?, ktre wymagao odpowiedzi. Czowiek sinia na twarzy, zanim
zdoa opanowa t orgi udzielanej wiedzy.
- Mnie dobi ostatecznie, kiedy jechalimy na wakacje pod Zakopane - dodaa ponuro -
i wpado mi do gowy, zamienie umysu chyba miaam, powiedzie mu, e te gry s bardzo
wysokie. Oczywicie zapyta: Bo? z okropnym naciskiem, pi lat mia wtedy, a ja
wyranie poczuam, e mi si co robi. O ruchach grotwrczych zaczam bekota, troch
wiedziaam, ale mao, zdaje si, e z Giewontu zrobiam czynny wulkan, w kocu dostaam
histerii i przysigam, e go zabij. A on wtedy zapyta: Bo?. No i bya hopa rodzinna, si
mnie od niego odcigali.
- Naderwaa mi ucho - przypomnia Konrad - z uciech.
- Ale ci przyroso! W yciu wicej na adne bo nie odpowiem!
Janusz Dbicki, rozweselony, powtrzy swoje pytanie.
- A swoj drog, dlaczego ten gruby Wolski stanowi szczcie? To bardzo intrygujca
opinia o szefie.
- Poniewa wie, czego chce - odpara Jola. - Sam o wszystkim decyduje,
byskawicznie, i nie ma adnych waha, narad i krcenia. Pracowa dla niego, to prawie
przyjemno, tyle e mczca, bo nie toleruje bdw, niedocigni ani pomyek. Ale dziki
temu szlifuj jzyki.
- I tak wczenie koczycie prac?
- Skd, kto koczy? On tam siedzi w oku cyklonu, rozkrca nowy interes, a ja wanie
lec po dodatkowe materiay do tumaczenia. Reszt doby mam z gowy.
- To czego tu jeszcze stoisz? - spyta surowo Konrad. - My tak prdko nie odjedziemy,
nie ma obawy, nie licz na transport.
- Ciekawa rzecz - cign swoje Dbicki. - Z tego wynika, e ten Wolski odwala niez
robot. Codziennie tak tkwi w kieracie do wieczora?
Joli ziemia ju si palia pod stopami, ale jako przyjemnie jej si z kumplem brata
rozmawiao. Jakby si znali od dawna.
- Wcale nie, przewanie wychodzi wczeniej i robi, co mu si podoba. Teraz jest
sytuacja podbramkowa, ale moim zdaniem pojutrze sfinalizuje sobie wszystko i pojedzie, na
przykad, do Wiednia. Albo nad jakie jeziora. Lubi wod.
- Co si tak czepiasz tego Wolskiego? - zirytowa si Konrad. - Bierzmy si za robot,
bo do jutra nie skoczymy!
- Ciekawi mnie - wyzna Dbicki. - Syszaem o tym jego biznesie. Podobno wcale nie
jedzie na kantach, a efekty ma rewelacyjne, takie ploty biegaj. Nawet mylaem, czyby si
samemu nie zahaczy. Nie ma on tam posady dla malarza ciennego?
Jol malarz cienny nieco zmrozi, przez co ogie pod nogami buchn jej silniej.
- Nie wiem. Mog go zapyta. Mnie cz krajowa nie dotyczy. No dobra, lec, o,
takswka...! Cze chopaki, wesoej zabawy!
Obaj patrzyli przez chwil za odjedajc Jol.
- Bg ci zapa - powiedzia Konrad z wdzicznoci. - Skd wiedziae, e to akurat
on...?
- Taki bystry jestem, zgadem za pierwszym razem. Nie ma sprawy. W razie czego
mog robi czasami za bezrobotnego pacykarza, podoba mi si twoja siostra. Daj tylko cynk.
- Dobra, stoi. To z godzin luzu chyba mam, nie?
- Moe nawet dwie, ale bybym ostrony...
Jola z takswki nie moga ju widzie, e kompletnie zepsuty samochd okaza si
nagle w peni sprawny. Zatrzanicie maski, zapalenie silnika i odjazd obu modziecw
trway kilkanacie sekund. Na ten widok zdziwiaby si zapewne i moe nawet zacza co
myle...
Justynka grzecznie jedzia autobusem. Miaa prawo jazdy, uzyskane bez adnej
apwki, dziki czemu cieszya si wielkim uznaniem, szacunkiem, podziwem, a take
zawici modziey swojego pokolenia, a udao jej si to, poniewa dysponowaa dowoln
iloci czasu. Studiowaa, owszem, ale nie musiaa zarabia, nie musiaa zajmowa si
domem ani pilnowa modszego rodzestwa, nie szalaa dziko za adnym facetem, nie
uprawiaa maniacko adnego sportu, karate zajmowao niewiele czasu, i na dobr spraw
moga robi, co chciaa, przy czym, rzecz niezwyka, doceniaa swoje szczcie. Dochody po
rodzicach pozwoliy jej na opacanie kolejnych egzaminw, a duchem przekory i wynikym z
niego uporem wykoczya wreszcie wszystkich instruktorw, z ktrych zreszt co najmniej
dwch bardzo si jej podobao. Dlaczego nie miaa utrzymywa z nimi kontaktw i odbywa
przyjemnych jazd? Stao si w kocu widoczne, e dziewczyna dodatkowej forsy nie da, nie
odczepi si, moe nawet zacznie rozrabia, i tak Justynka wysza na swoje. Nieco moe
kosztownie, ale jednak z honorem.
Mimo wszake posiadania prawa jazdy i egzystencji dwch samochodw w rodzinie,
nie przychodzia jej do gowy myl poyczenia ktrego. Zdarzyo si wprawdzie kiedy, nie
tak znw dawno, przed czterema miesicami zaledwie, e wuj, w przypywie jakiego
szampaskiego nastroju, zabra j na dusz przejadk i kaza prowadzi, dla sprawdzenia,
jak twierdzi, jej umiejtnoci, sprawdzian wypad znakomicie, wuj pochwali j gono i
niemal publicznie, zaraz potem jednake okazao si, e, po pierwsze, zmienia wanie
samochd i tym jecha ostatni raz, a po drugie, istnia tu cel praktyczny. W tydzie pniej o
pierwszej w nocy Justynka zostaa wydzwoniona z domu i nakazano jej przyjecha zaraz tam,
gdzie oni s, samochodem ciotki. Byli do daleko, na jakim przyjciu, obydwoje po uyciu
alkoholu, ciotka wikszym, chocia wujowi te nic nie brakowao, i adne nie mogo
prowadzi, Justynka zatem pojechaa, bez dokumentw, ktre Malwina nie wiadomo po co
miaa przy sobie. Na szczcie w biurku zostay zapasowe kluczyki. Podr wysza
doskonale, ale na tym si skoczyo, poniewa tak rozszalae ycie towarzyskie wujostwa
stanowio ewenement. Rzadko bywali razem gdziekolwiek.
Pretensji adnych Justynka o to nie miaa. Ju w wieku, mniej wicej, czternastu lat
zorientowaa si, e ciotka opiekuje si ni nie cakiem bezinteresownie. Potrzebna bya jako
ywy stwr do zwierze, do rozmw, polegajcych na monologu, do drobnych usug, do
pocieszania i wyraania wspczucia, moe nawet nieco do pomiatania, co w rodzaju damy
do towarzystwa. Zostaaby wrcz ubezwasnowolniona i udeptana, gdyby nie szkoa. Do
szkoy musiaa chodzi, ponadto szkoa narzucaa rozmaite dodatkowe obowizki,
wycigajce czowieka z domu, a przy tym na dam do towarzystwa Justynka nadawaa si
jak w do karety i ze swojego charakteru umiaa skorzysta. Nie udao si Malwinie zrobi z
niej przedmiotu uytkowego.
Wuj swj samochd zabiera rano i wraca nim o najrozmaitszych porach, niekiedy na
obiad, niekiedy pnym wieczorem, a niekiedy po paru dniach, ciotka za jedzia nader
nieregularnie. Bywao, e jej nissan sta na parkingu obok domu cae dwie doby, bywao, e
jechaa nim kilka razy dziennie. Dla Justynki nie byo go wcale, ciao obce, niejako
automatycznie nastawia si na jazd autobusem.
Wracaa zatem wanie do pno, przed wieczorem, po wykadach i maym
spotkanku towarzyskim, bo jedna taka Basia chciaa pogada od serca, w cztery oczy,
przypltao si par osb i z pogadania nic nie wyszo, nikt jednake nie mia zbyt wiele czasu
i wszystko razem, jak na imprezk, skoczyo si wczenie. Justynka wymkna si
ukradkiem, poniewa ju grawitowa ku niej niejaki Wodzio, ktrego bardzo nie lubia i
ktremu zdoaa umkn szczliwie.
Za bya troch. Domylaa si treci zaplanowanych wierze Basi i chciaa je
usysze. Musiay dotyczy komplikacji mieszkaniowo - pienino - sercowych, z czego serce
zdecydowanie wybijao si na plan pierwszy, a powinien by w nie wmieszany Piotr, kolega z
wyszego roku, gupio i niewygodnie onaty, z tym e raczej chwiejnie onaty. Co tam byo,
jakie wydarzenia nastpoway, okrywane pacht milczenia, o ktrych Basia wiedziaa,
zapltana w samo sedno nieprzyjemnie. Justynk do Piotra cigno. Nie miaa doskoku.
Basia miaa. Znaa spraw dokadnie i moliwe, e chciaa si poradzi, wyjawiajc przy tym
szczegy. No i chaa, przeszkodzili im.
Wysiada na swoim przystanku i zawahaa si. Zboczy do Megasamu i kupi sobie
szampon do wosw czy nie? Zamierzaa umy gow, zostaa jej reszteczka, moe wystarczy
jeszcze na ten jeden raz? A, co tam, wystarczy, pogoda niezachcajca, wieje i jakby my,
pjdzie prosto do domu, a zakupw kosmetycznych dokona jutro, hurtem, bo na pewno
potrzebne jej co wicej.
Ruszya boczn uliczk, wyasfaltowan i nawet z chodnikiem po jednej stronie. Miaa
do przejcia wszystkiego raptem trzysta metrw.
Co przejechao koo niej, pryskajc wod z jezdni. Justynka rozzocia si jeszcze
bardziej, bo poznaa samochd wuja. Nie musia, ostatecznie, zatrzymywa si i podwozi jej
ten kawaek, niczego cikiego nie niosa, ale mg przynajmniej nie chlapa! Do licha,
zawsze chlapa, mia w nosie ludzi na chodnikach, chyba ciotka czepiaa si susznie...
Za wujem przejechao co nastpnego. Ruch jak na autostradzie, o tej porze powinien
ju tu panowa spokj, czwarta - pita po poudniu, a, to owszem, wszyscy wracali, wszyscy
tu mieli samochody, ale o smej wieczorem skd ich diabli nieli? Jeli wymylili sobie jakie
rozrywki, raczej powinni wyjeda, a nie wraca!
W gruncie rzeczy poczynania ssiadw nie obchodziy jej w najmniejszym stopniu,
pretensja o jeden pojazd za duo wynikaa wycznie z jej nastroju. Niezadowolona bya z
ycia i cze. Zatrzymaa si na moment, wrogo spogldajc za tym nastpnym samochodem,
i demonstracyjnie obejrzaa d paszcza, chocia doskonale wiedziaa, e nastpny nie
chlapa. Po czym ruszya dalej, ju widzc wjazd wuja w bram. Samochd za nim grzecznie
przeczeka jego manewry, co byo o tyle dziwne, e wcale nie musia, do byo miejsca, eby
omin go od tyu.
Rzecz oczywista, nie moga wiedzie, i przesadnie ostrony kierowca wcale nie
patrzy przed siebie, tylko spoglda wstecz przez wszystkie moliwe lusterka, zaskoczony i
odrobin zaniepokojony, a zarazem bardzo uradowany ponownym spotkaniem dziewczyny z
autobusu. Gdzie tu zapewne mieszkaa, nie sza chyba z wizyt, co w jej sylwetce, ruchach,
niesionych przedmiotach wskazywao na powrt do domu. Postara si sprawdzi, gdzie
wchodzi.
W domu Justynka zastaa cisz przed burz.
Helenka bezszelestnie nakrywaa do stou, Malwina medytowaa w kuchni nad
rodzajem posiku z jakim dziwnym wyrazem twarzy. Wuj bez wtpienia znajdowa si tu
rwnie, skoro wjecha, ale nie byo go wida ani sycha. Koty z samej swojej natury nie
robiy adnego haasu.
Justynka otworzya sobie drzwi zwyczajnie, ale zamkna je cichutko, z najwiksz
delikatnoci, bo atmosfera wrcz wystrzelia na zewntrz. Zawahaa si, powiedzie dobry
wieczr czy przemkn si niezauwaalnie na gr, nie musiaa tego jednake rozstrzyga,
Malwina bowiem usyszaa otwieranie i odwrcia si ku niej.
- Jak mylisz? - spytaa szeptem, najwyraniej w wiecie usiujc pod warstw
demonstracyjnej troski ukry furi i okropne zakopotanie. - Co on bdzie jad? Obiad,
kolacj czy nic?
- A gdzie jest? - spytaa rwnie cicho Justynka.
- Zamkn si w azience.
- To moe poczeka, a wyjdzie? Nic nie powiedzia?
- Nic, ale spojrza okropnie. I zgasi radio.
A, to std to wraenie przeraliwej ciszy! W domu wujostwa zawsze grao radio,
Malwina lubia sysze przytumion muzyk z odtwarzacza, niekiedy za przerzucaa si na
wiadomoci, a nawet jakie inne gadanie, w kadym razie od rana do nocy budynek
wypeniony by nieszkodliwym, niezbyt gonym dwikiem. Karolowi to nie przeszkadzao,
nie zwraca uwagi, moliwe, e nawet aprobowa, tym razem jednak najwidoczniej co w
niego wstpio. Nagle zamieni dom w grobowiec.
- Niedobrze - zaopiniowaa Justynka, szczerze zmartwiona. - I schowa si w azience?
- No wanie. To mylisz, e co?
- No, chyba wszystko, jak zwykle... Gorce ciocia i tak trzyma na ogniu...
- Ale miaam w planach grzaneczki z mdkiem. Wszystko gotowe, ale sama wiesz,
smay trzeba w ostatniej chwili. I teraz nie wiem, ka na patelni czy nie?
- Ja bym zacza od zimnej przystawki - poradzia Justynka po namyle. - Gdyby
usiad do stou, ju mona smay i zobaczy, co zrobi. W ostatecznoci grzaneczki te mog
by przystawk, wic gdyby chcia obiadu, prosz bardzo, po nich pasuje. Co ciocia ma?
Malwina zacza si odrobin rozjania, ale wci bya jaka straszliwie zakopotana.
- Zup cebulow. I tu, widzisz, zgryzota, tu grzanki i tu grzanki, wcale nie chciaam
razem, tylko oddzielnie, albo - albo.
- Zrezygnowa z zupy...
- To mam fileciki z poldwicy wieprzowej, te musz by na wieo.
Justynka pomylaa, e jak na stan wuja, jadospis wypad wyjtkowo idiotycznie, ale
kto mg przewidzie, e akurat dzisiaj nie odezwie si ani sowem? Chocia nie, takie rzeczy
ciotka przewidywa powinna. No dobrze, trzeba jej pomc.
- Mdek do jutra wytrzyma?
- Nie bardzo. Lepszy byby wiey. A co...?
- A fileciki?
- Fileciki i zupa nawet do pojutrza. Ja, rozumiesz, o grzankach mylaam, bo ten
mdek dostaam znienacka...
- To zrobi grzanki, a w razie czego fileciki si dooy. Bez zupy. Po przystawkach
ciocia si zorientuje.
Karol za ich plecami wyszed z sypialni i wszed do swojego gabinetu. Ubrany by w
domowe spodnie i krtki wochaty szlafrok, co wskazywao, e nie wybiera si nigdzie i
zamierza spdzi wieczr w domu.
Obie urway rozwaania i popatrzyy za nim. W czci kuchennej pojawia si
Helenka.
- Ja nic nie mwi, ale niepotrzebnie pani chyba pan Karol zasta w gabinecie - rzeka
ostronie.
- On tak nie lubi i zaraz si naburmuszy. Ja tam ju nakryam, moe da jeszcze tego
wgorza w galarecie?
- Nie syszaam, jak przyjecha - usprawiedliwia si Malwina nieco histerycznie, na
nowo okropnie zmieszana. - O Boe... Niech Helenka da.
Teraz dopiero Justynka zwrcia uwag na osobliwy stan ciotki. Zdenerwowana bya
jako nietypowo, za mocno, niewspmiernie do sytuacji, ktra wszak nie stanowia nowoci.
Czyby, oprcz wuja, pojawiy si inne kopoty...? Dziki ryk dobieg nagle zza drzwi
gabinetu.
Kto mi tu rozwala tego szmatawca...?!!! Zabiera swoje mieci!!! Czy ja ju nie mam
dla siebie miejsca w tym domu?!!! I czy ja mieszkam na pustyni...?!!!
- Pan Karol chce co do picia - zgada spokojnie Helenka i signa po tac.
Malwina na moment skamieniaa, aczkolwiek ryk nie by jeszcze u Karola objawem
najgroniejszym, potem nerwowo rzucia si do kuchennego blatu. Rce jej si trzsy.
Helenka odsuna j delikatnie.
- Ju ja nalej, bo pani co stucze. Kawy czy herbaty?
- Wszystko! Niech ma...
- A prosz bardzo...
Napoje czekay, Karol, na szczcie, pija kaw rozpuszczaln. Na duej tacy
swobodnie zmieciy si podwjne naczynia, filianka do kawy, szklanka do herbaty, cukier,
cytryna, mietanka, nawet woda mineralna na wszelki wypadek. Zza drzwi dobieg ponownie
ryk, znamionujcy zniecierpliwienie.
- Niech Helenka zaniesie - wymamrotaa Malwina. - Ja tam nie wejd.
- Ja si boj - odmwia stanowczo Helenka. - Te nie wejd.
- Justynka...
Justynka baa si rednio. Skoro wuj krzycza, nie byo tak le, gdyby przeszed na
swj okropny syk, te by pewnie nie wesza. Z westchnieniem zdja wreszcie paszcz,
odoya torby na krzeso i uja tac. Przesza przez hol i okciem otworzya sobie drzwi do
gabinetu. Wuj w tym momencie nie rycza, spojrza na ni w milczeniu.
- Czy moja ona umara? - spyta sucho, kiedy , stawiaa tac na stoliku obok biurka.
- Nie, dlaczego...? - zdziwia si Justynka.
- yje? To czemu troszcz si o mnie obce osoby, a nie ta, ktr podobno polubiem
i ktr utrzymuj od dwudziestu lat?
- Wcale nie jestem obc osob... - zacza Justynka z lekk uraz, ale wuj nie sucha.
Wskaza palcem zwa papieru za drukark.
- Czy mj pokj to jest skadnica makulatury? Powiedz jej, e ma to zabra i
wyrzuci, a jeli jeszcze raz znajd tu magazyn mieci, moe si sama na mietnik wyrzuci!
Najlepsze miejsce dla gupich nierobw!
Nie wdajc si w dyskusj o charakterze i ewentualnej lokalizacji ciotki, Justynka
zgarna papiery i wysza. Za ni pogoni krzyk nieco cichszy, a za to bardziej jadowity.
- Na choler mi ta kawa?! Moe od razu i pienidze wrzuca do mieci, bez
porednictwa sklepu?! Niech ta idiotka to zabierze!!!
Na widok wyrazu twarzy stojcej w wejciu do kuchni ciotki Justynka zawrcia,
ponownie wesza do gabinetu, bez sowa wzia filiank z kaw i znw wysza, z mocnym
postanowieniem, e trzeci raz nie wejdzie. Z wuja buchaa jaka zoliwa agresja, nie ulegao
wtpliwoci, e czeka tylko na zamknicie drzwi, eby cisn w nie wzgardzonym napojem.
Nie wiadomo byo, co jeszcze mgby zrobi.
Dopiero w kuchni spojrzaa na piastowane pod pach papiery. Bya to sobotnio -
niedzielna, zwikszona objtociowo, Gazeta Wyborcza, ktr Karol czytywa zawsze w
pracy i nigdy w domu. Z nieznanej nikomu przyczyny w domu nie chcia na ni nawet
patrze.
- Rzeczywicie, niepotrzebnie ciocia j tam zostawia...
Malwina, z wypiekami na policzkach, wydara jej pras z rk.
- Zapomniaam! Wyposzy mnie... A ja wanie chciaam go prosi o pienidze, musi
mi przecie da pienidzy, ju wszystkie wyszy...
- To chyba nie teraz - zaopiniowaa Justynka. - To nie jest najlepsza chwila.
Zabraa swoje rzeczy i ruszya na gr, pozostawiajc komplikacje spoywcze ciotce i
Helence. Ciekawiy j troch dwie sprawy, jedna, co by byo, gdyby zostaa w gabinecie,
usiada przy stoliku i wypia t kaw, rozpoczynajc z wujem pogodn pogawdk, i druga,
skd si wzio nage zainteresowanie Malwiny Gazet Wyborcz? Czytywaa wycznie
czasopisma ilustrowane, codziennej prasy nie braa do rki, c nastpio takiego, e
nieszczsna, zelona Gazeta Wyborcza omal nie przeksztacia si w wybuch wulkanu?
Powodw, dla ktrych wuj w domu jej nie znosi, a w pracy nie mg si bez niej obej,
dawno ju przestaa docieka, by moe studiowa j tak intensywnie, e ja kojarzy mu si
z wykonywaniem zawodu i nie yczy sobie widzie jej w chwilach odpoczynku. Co jednake
zainteresowao nagle Malwin?
I dlaczego, do diaba, czytaa j w gabinecie, jakby nie byo w domu innych
pomieszcze...?
Schroniwszy si w azylu swojego pokoju, najpierw buntowniczo dokonaa czynu
rewolucyjnego, mianowicie wczya wasne radio, tyle e bardzo cichutko. Lubia sucha
wszelkich wiadomoci, wrd nich bowiem przytrafiay si informacje wysoce pouczajce dla
niej z racji studiw. Kto kogo okrada, napada, kogo apano, kto zostawa niesusznie
ukarany albo uniewinniony, afery i przestpstwa mnoyy si niczym krliki na wiosn, a
kade z nich dawao co do mylenia. Sytuacja prawna w ojczystym kraju ciekawia Justynk
rzetelnie i wrcz hobbystycznie.
Nastpnie przebraa si, zmieniajc wilgotne i zachlapane spodnie na such odzie
domow, dokonaa przegldu kosmetykw, przezornie zapisaa, co powinna kupi, i
rozejrzaa si za ksik. Potem za wyranie poczua, e nie zdoa usi i spokojnie
poczyta, poniewa lgnie jej si w rodku nieprzyjemno, jakby delikatne nerwowe drenie,
ukierunkowane na sytuacj niej. Na parterze. Diabli wiedz co si tam dzieje, jak sztuk
wywinie wuj i co zrobi ciotka, moe pozabijaj si wzajemnie i moe powinna jako
przeciwdziaa? Wcale nie chciaa, ale przeciwko cakowitej separacji od konfliktw
protestowao jej sumienie. Poza tym zaczynaa jednak by godna, a w zakamarkach pamici
utkwia jej jaka uwaga o wgorzu w galarecie.
Na dole Karol Wolski z trzaskiem wyszed ze swojego gabinetu, wszed do jadalni i
usiad przy stole.
- W tym domu ju si kolacji nie podaje? - spyta kliwie i syczco.
Kolacja...! Jak oszalaa Malwina rzucia si ku patelni. Helenka w milczeniu i ze
wspczuciem, zabarwionym lekk nagan, podsuna jej maso i wyja pokrojon bueczk
z foliowego opakowania. Po czym signa do lodwki po gotowy mdek.
- Bdzie arcie czy nie?!!! - wysycza Karol przeraliwym szeptem.
Na ten straszny syk wanie wesza Justynka, ktrej wystarczy jeden rzut oka w
kierunku kuchni.
- Bdzie - powiedziaa grzecznie, siadajc rwnie przy stole. - Ciocia robi grzanki z
mdkiem. Czy ja mog zje kawaek wgorza?
- Moesz - odpar Karol, dla odmiany tonem bez wyrazu. - Moesz zje wszystko.
Take st. Take cay dom. Take trawnik. Ja tu si nie licz.
- Dzikuj bardzo - powiedziaa Justynka, ugryzszy si w jzyk co do caej reszty.
W tym momencie podoya si Malwina, wysyajc w posy Helenk. W Karolu
nowy dwik ju bulgota.
- Pani Malwina pyta, czy pan bdzie pi biae wino - zawiadomia beznamitnie
Helenka.
- Nienawidz kretyskich pyta!!! Czy moja ona zaniemiaa?!!! Moe zechce wysa
faks...?!!! Moe wejdzie do internetu...?!!!
Przeraajca supozycja otumania Malwin tak, e z brzkiem wyleciay jej z rki
duy widelec, a za nim n. Grzanki ju si rumieniy.
- Do jasnej cholery, czy w tym domu nie mona zje czego spokojnie?!!! - sycza
nadal kochajcy maonek. - Kto tu paci, ja czy Duch wity...?!!!
Justynce pierwszy ks wgorza w galarecie utkwi w gardle. Helenka bez sowa
signa do kredensowej lodwki, wyja biae wino i podaa razem z korkocigiem.
Odruchowo wrczya to Karolowi, , ktry nagle uci syczce, upiorne szepty.
- Ostatnio zostaem kelnerem? - spyta cierpko.
Justynka, rwnie nic nie mwic, wzia butelk i korkocig. Umiaa si nim
posugiwa. Helenka postawia na stole kieliszki. Karolowi ani ryki, ani zjadliwo nie
przeszkadzay w spoywaniu z apetytem przystawek. Justynce migno w gowie, e wuj
jadby nawet w chwili mordowania czowieka albo podpalania przedszkola. Zrcznie
wycigna korek i nalaa wina do dwch kieliszkw. .
- To si chodzi samo z siebie? - spyta ponownie Karol z przeraliwie jadowit
uprzejmoci.
Helenka znw wiedziaa, co zrobi. Signa do kredensu po termos do butelek i
oddalia si. Po chwili wrcia z pierwsz parti grzaneczek. Pan domu nic nie powiedzia,
wic widocznie by z potrawy zadowolony.
Malwina trzscymi si rkami kontynuowaa proces smaenia. Umiaa ju gotowa
tak, e zdoaaby zapewne przyrzdzi suflet w czasie trzsienia ziemi, ale robota z grzankami
musiaa potrwa. Na duej patelni miecio si ich sze, Karol za udowodni ju
wielokrotnie, e norm dla niego stanowi dwanacie. Do tego pozostae osoby, razem co
najmniej cztery patelnie. Konsumowa je naleao gorce.
Justynka w jadalni na razie omielia si zje jedn, Karol pochon pozostae.
Helenka z nastpnym talerzem zdya tylko dziki temu, e przedtem wykacza wgorza,
ktrego uwielbia.
Razem z ostatni porcj przy stole usiada Malwina.
- Czy moesz mi zrobi uprzejmo i siedzie gdzie indziej? - spyta Karol jadowicie i
bardzo cicho.
Malwina i Justynka na moment skamieniay. Karol odczeka chwil.
- Wyno si std! - powtrzy z penym nateniem swojego syczcego szeptu. -
Niedobrze mi, jak patrz na gupi gb! Zejd mi z oczu!!!
Jeszcze przez dwie sekundy Malwina trwaa w bezruchu, po czym zerwaa si i
wybiega z paczem. Justynka z nadgryzion grzank w zbach troch zdrtwiaa, niepewna,
czy polecenie nie dotyczy i jej, aczkolwiek wydane zostao niejako w liczbie pojedynczej.
Zarazem czua solidarno z ciotk, pozostanie przy stole oznaczao za solidaryzowanie si z
wujem. Z drugiej jednake strony wiedziaa z dowiadczenia, e jakiekolwiek dodatkowe
reakcje na jego eleganckie wybryki pogorsz sytuacj do granic nieprzewidywalnych, wuj, na
przykad, zere grzanki do koca, po czym zdemoluje st albo rbnie pustym talerzem w
zamknite okno. Nie, okna z tej strony nie ma, rbnie w kuchni...
Karol bardzo uprzejmie dola jej wina.
- Deser jest? - spyta normalnym gosem.
Justynce udao si przekn i nie udawi.
- Jest. Nawet dwa.
- Bo ja, oczywicie, mam kopalni zota.
- Ten drugi bardzo tani...
- Ptasie gwna pozbieraa z trawnika?
W tonie wuja brzmiao tak wyrane zainteresowanie, e nie mona byo nie
odpowiedzie. Justynka miaa wielk ochot wyjani, e tak, dooya troch psich i kocich i
wszystko razem zmieszaa w mikserze, doprawiajc octem, produktem moliwie najtaszym.
Ewentualnie sokiem z kiszonej kapusty. Powstrzymaa si jednak.
- Nie, galaretka z zeszorocznych mirabelek.
- A co, ju si psuy? Justynka nie wytrzymaa.
- Tak, ale wszystkie ywe robaczki zostay wyrzucone. A te zdeche maj orzewiajcy
posmaczek.
Karolowi informacja wyranie si spodobaa, przesta si czepia. Jad kolacj w
milczeniu, z zadowolonym wyrazem twarzy. Po przystawkach i grzaneczkach nie wyglda na
godnego, Helenka zatem bez adnych pyta podaa oba desery i herbat. Justynka
towarzyszya wujowi w posiku do koca, na wszelki wypadek nie odzywajc si ani sowem.
- Ciekawa rzecz - rzek wreszcie Karol, odsuwane od siebie talerz i szklank. -
Pomyle, e istniej osoby, ktre potrafi trzyma gb zamknit...
Urwa nagle, wsta od stou i przeszed do salonu. W wejciu odwrci si
poowicznie.
- Chc jeszcze jedn butelk tego Pinota - oznajmi gdzie w przestrze za siebie i
usiad na kanapie przed telewizorem.
Justynka w tym momencie uprzytomnia sobie, e pia wino rwno z wujem i
wytrbia p butelki Pinot Blanc. Jako nie czua rauszu, pewnie te grzanki byy tuste. No,
wgorz te. Zaniepokoia j myl, e drugiej butelki ciotka moe nie mie w zapasie, to
znaczy mie ma, na pewno, ale pytanie czy w lodwce. Zarazem poja, i usyszaa
pochwa, wuj nie mia najmniejszej ochoty by zabawiany rozmow i zaaprobowa jej
przeraon powcigliwo. Waciwie ciotka te mogaby czasem pomilcze do niego bez
westchnie, sikania nosem, chrzka, napocztych pyta, krtkich szlochw i rozmaitych
innych dwikw...
Malwina znika ju z kuchni, Helenka w nieskalanej ciszy uprztaa lady uczty i
porzdkowaa pomieszczenie. Lodowato zimna butelka wina staa w chodzcym termosie na
maej tacce razem z kieliszkiem i korkocigiem. Justynka zawahaa si, czy nie zanie jej
wujowi dla witego spokoju, ale Helenka ostrzegawczo potrzsna gow.
- Justynka da spokj - szepna. - Pani Malwina co tam wykombinowaa.
W chwil pniej z sypialni wypyna Malwina w czarczafie na twarzy. cile biorc,
by to jej tiulowy, wieczorowy szal, z rzadka przetykany srebrnymi niteczkami, okrcony
wok gowy i oblicza tak, e wida jej byo tylko oczy, silnie podmalowane, co wygldao
nawet atrakcyjnie, cho nieco strasznie. Przekrada si na palcach za plecami Karola, ktry
wanie trafi na prognoz pogody, chwycia tack i, nadal posuwajc si ruchami doskonale
wykarmionego abdzia, postawia mu napj na maym stoliku pod okciem. Po czym ja
wkrca korkocig.
Justynka z Helenk znieruchomiay w drzwiach kuchennych, przygldajc si scenie.
Malwina otworzya butelk, nalaa pynu do kieliszka niczym najwytrawniejszy kelner
i zastyga w bezruchu przy fotelu obok. Karol jej obecno zignorowa, sign jednake, nie
patrzc, na stolik, do kieliszka trafi, za to okciem zrzuci popielniczk. Nawet si za ni nie
obejrza.
- Idiotyzm bywa nieuleczalny - poinformowa uprzejmie ekran telewizora.
Helenka w drzwiach kuchni westchna, cofna si po zmiotk i mietniczk, za
przykadem chlebodawczyni odegraa rol ducha, tyle e mniej zaywnego, postawia
popielniczk z powrotem na stoliku i sprztna popi z dywanu. Petw tam jeszcze nie byo.
Po czym wrcia na poprzednie miejsce.
Rwnoczenie Malwina jakby odzyskaa miao. Poruszya si, podogi nie
obdarzajc ani jednym spojrzeniem.
- Gupi gb ukryam - rzeka z zawym sarkazmem - eby nie musia na ni patrze.
Ale musz ci powiedzie...
- Nic absolutnie nie musisz mi mwi - przerwa Karol. - Nie ma takiego przepisu.
- ...e pienidze na dom wyszy - kontynuowaa Malwina, jakby nie syszc. - I
najdalej pojutrze nie bdzie adnego obiadu...
- Niektrym odchudzanie si przyda.
- Przygania kocio garnkowi - wymamrotaa w kuchennych drzwiach Helenka
najciszej, jak moga.
- ...ani nawet niadania - cigna Malwina z rozpaczliw determinacj. - Nic nie
poradz na to, e Paprockiemu trzeba paci i pranie na sucho kosztuje. Musisz mi da
pienidzy.
- We swoje.
- Ju nie mam. Zuyam. Sam wiesz, e mao przelae.
Karolowi skoczya si pogoda, zacz zatem prztyka pilotem, szukajc w
Telegazecie strony z notowaniami giedowymi. Milcza dug chwil, wreszcie spojrza na
on, co sprawio, e palec zamar mu na przycisku.
- Wybierasz si straszy na cmentarzu? - spyta z zainteresowaniem.
Malwina nie wytrzymaa, wrd kosmetykw zaszkliy si zy.
- Tak, powinnam chyba! Nie chciae na mnie patrze, wic prosz bardzo, nie musisz!
Traktujesz mnie gorzej ni psa! Gorzej ni karalucha! Gorzej! Gorzej! Ja ju cibol i
oszczdzam, jak ja mam prowadzi dom bez pienidzy...!!!
- Nie przypominam sobie, eby jaki karaluch kiedykolwiek domaga si ode mnie
pienidzy - rzek Karol w zadumie, wracajc wzrokiem do ekranu. - Ponadto wtpi, czy
nawet w Arabii Saudyjskiej miaaby powodzenie. Nie znosz nachalnych bab.
Malwinie w ostatniej chwili przypomniao si, e kocha go bez granic i y bez niego
nie moe. Si zdawia prawdziwe uczucia.
- Ja si tak staram - wyjczaa aonie, nie umiejc jednak cakowicie usun z tonu
cikiej urazy. - Dla ciebie, eby mia wszystko najlepsze! Ale mi przecie darmo nie dadz.
Ju mnie traktuj, jak chcesz, ale przynajmniej nie utrudniaj!
- Pyzy - powiedzia Karol,
- Co, pyzy...?
- Pyzy s tanie.
- Dobrze, kochanie, zrobi pyzy - zgodzia si Malwina z wybrakowan nieco
sodycz, po czym znw nie wytrzymaa. - Ale pyzy id z czerwonym winem, to skd ci
wezm? Naprawd nic nie poradz, e na dom potrzeba pienidzy!
Karol milcza. Notowania giedowe wskoczyy mu na ekran i bardzo go zaciekawiy.
Gdyby Malwina miaa bodaj cie wyczucia, daaby mu spokj w tej chwili, ale nie potrafia.
Rozeznanie w takich akurat sytuacjach nigdy nie byo jej dostpne, nie umiaa przeczeka, nie
pojmujc nawet, dlaczego powinna przeczekiwa. Z impetem usiada w fotelu i jojczaa dalej,
dmuchajc w czarczaf wydymajc go w balon, bliska wycierania we nosa. Karol zdecydowa
si jej pozby.
- Jutro - oznajmi stanowczo, przerywajc w p sowa rozpakane wyrzuty i
argumenty. Jego zdaniem pseudoargumenty.
Malwin zastopowao. Zastanawiaa si przez chwil.
- Jutro? Dasz mi pienidzy jutro? A dlaczego nie dzi? I kiedy jutro? Przecie ja musz
zrobi zakupy!
- Jutro!!! Powiedziaem!!! I odczep si!!!
Nowy, szepczcy, widrujcy syk wreszcie zaatwi spraw, do Malwiny dotaro, e
wicej nie uzyska i rzeczywicie trzeba si od niego na razie odczepi. Zadowolona z
sukcesu, bodaj poowicznego, bo przecie mg si uprze i nie da pienidzy jeszcze przez i
tydzie, zarazem ciko uraona, skrzywdzona i nieszczliwa, usiowaa jeszcze co
powiedzie, uali si, ewentualnie wykrzesa z siebie jakie walory intelektualne, okaza, z
jakim powiceniem znosi fanaberie podego tyrana, co zrobi, eby musia si ni
zainteresowa i przyzna jej racj, krtko mwic, z wielkim wysikiem i nie wiedzc, co
czyni, wyszukiwaa sposb postpienia odwrotnie ni Karol mg znie.
Nie wytrzyma. Notowania giedowe odpracowa, wicej nic ciekawego w telewizji
nie byo, najzwyczajniej w wiecie wsta z kanapy i wyszed, zabierajc ze sob kieliszek i
butelk.
Zamknwszy si w gabinecie, zastanowi si, dlaczego waciwie nie da jej tych
pienidzy od razu, tylko przerzuci spraw na jutro? Mia je przecie zawsze mia przy sobie
duo gotwki, nie mwic o tym, e w kadej chwili mg podpisa czek. Ponadto doskonale
wiedzia, e za wszystko trzeba paci i wcale nie chcia by karmiony suchym chlebem.
Owszem, wrci do domu wcieky. Sfinalizowa wprawdzie umow bardzo
korzystnie, ale umczy si przy tym straszliwie, a oprcz tego wyszo na jaw, e kto go
zdradzi. Nawet wiedzia kto, ju go wyrzuci, tego gnoja, przedtem jednake sam go wybra,
le oceni faceta, popeni pomyk. Nienawidzi wasnych pomyek. W rezultacie jedn
drobnostk musia przepaci, a tego te nie trawi, przepacanie odczuwa jako hab. A
dodatkowo drczya go niepewno w kwestii francuskiego przetargu, czy ten wyrzucony
gnj nie zdy czego chlapn...?
Musia ochon z wrae, musia pomyle, spragniony by ciszy i spokoju, ponadto
wrci godny...
Co nie przeszkadzao, e Malwinie pienidze mg da w kadej chwili.
Nie da jednak. Nie chcia dawa. Buntowa si przeciwko dawaniu, opr czu w sobie
jaki tajemniczy. Lubi mie pienidze, a tu nastpowao co sprzecznego z natur, mia je,
da. I tego, co da, ju nie ma. Zjawisko odraajce.
Im pniej zatem da, tym lepiej. Musi przeama si w sobie.
Przeanalizowawszy byskawicznie swj stan ducha, Karol poczu si w tym wzgldzie
uspokojony, nie znosi bowiem czego o sobie nie wiedzie. Mg teraz spokojnie, dla czystej
przyjemnoci, usi przy biaym winie i pogmera po internecie.
Malwina w czarczafie wci siedziaa w fotelu przy stoliku. Justynka, wymieniwszy z
Helenk spojrzenia pene niepewnoci, ruszya do siebie na gr. Przed chwil zdya zoy
samej sobie najuroczystsz przysig, e nigdy w yciu, za adn cen, nie bdzie od nikogo
zalena finansowo i nigdy nikogo nie bdzie prosia o pienidze. Choby miaa umrze z
godu, choby musiaa butelki po mietnikach zbiera, toalety publiczne czyci do poysku i
pod kocioem ebra. Nigdy, za nic!
Z kuchni wychylia si Helenka.
- T gazet to co, mam wyrzuci? - spytaa pgosem. - Bo jak nie, to by j pani moe
gdzie zabraa, eby znw nie wlaza w oczy.
Malwina drgna silnie i dmuchna w zason, a Justynka zatrzymaa si na schodach,
bez adnych racjonalnych powodw ciekawa jej odpowiedzi. Helenka wygadzaa plik
pogniecionego papieru.
- Ja te nie od macochy! - zbuntowaa si nagle pani domu i z lekkim stkniciem
wylaza z fotela.
- Te chc biaego wina, tam jest wicej w lodwce i mona dooy, bo temu... To
znaczy, mj m moe chcie jeszcze. Zabior to.
- Ja podam, niech pani siedzi - powiedziaa pobaliwie Helenka i oddaa
chlebodawczyni kb zmaltretowanego papieru.
Malwina przycisna kb do ona i domacaa si przy tym czarczafu, o ktrym
zdya zapomnie. Niemrawo odmotaa go z gowy jedn rk, rozejrzaa si i zawahaa.
Wida byo, e nie ma pojcia, gdzie ukry nieszczsn Gazet Wyborcz, do ktrej
najwyraniej w wiecie przywizaa si gboko z niepojtych przyczyn. Sypialnia odpadaa,
Karol tam bywa, salon jej nie pasowa, biblioteka i kuchnia te nie. Rzucia niespokojnym
okiem ku grze.
Co kazao Justynce ruszy dalej i znikn we wasnym pokoju. Za sob usyszaa na
schodach kroki i ciotki, potem szczknicie klamki jednego z pokoi gocinnych. Nastpnie
Malwina wrcia na d.
Dopiero pnym wieczorem, w chwili ukadania si do snu, Justynce przyszo na
myl, e swoj ciekawo mogaby z atwoci zaspokoi. Tajemnicz gazet ciotka bez
wtpienia zostawia w ktrym pokoju gocinnym, nic nie stoi na przeszkodzie obejrze
czasopismo i co z niego wydedukowa. Gdyby to by prywatny list, nawet by jej nie
zawitao jakie dobieranie si do niego czy podgldanie, publiczna prasa jednake nie moga
zawiera w sobie intymnych sekretw!
Gazeta Wyborcza bya ju silnie pognieciona i nawet naddarta, w peni jednak
czytelna. Leaa na wierzchu, nigdzie nie ukryta. Z wielkim zainteresowaniem Justynka
obejrzaa j, przeczytaa wszystkie nagwki i tytuy, dowiedziaa si rnych rzeczy, nic jej z
niczego nie wyniko, bo przecie ciotka nie moga tuli do ona komunikatu o cakowitej
klsce robt drogowych w okolicy Wrocawia, gdzie pozostawiony odogiem wykop
przeistoczy si po ostatnich deszczach w rwc rzek i zniweczy wszelk komunikacj
pomidzy Mszycami Kocielnymi a Prdkiem Dolnym, ani te wieci o bitwie kibicw
pikarskich ze zwolennikami windsurfmgu na peryferiach Mrgowa. Mao prawdopodobne
te byo, e nie moe si oderwa od kompromitacji kolejnych dwch urzdnikw
pastwowych wysokiej rangi. Osobicie Justynka powtpiewaa, czy nawet solowy taniec
prezydenta w krakowskim stroju na placu Konstytucji mgby Malwin do tego stopnia
zainteresowa, choby nawet ten prezydent wlk za sob sznury pere, przed chwil
zrabowane w jubilerskim sklepie. Chocia nie, taniec i sznury moliwe, e owszem...
Dotara wreszcie do ogosze, zapewniajcych gazecie najwiksz popularno. I w
ogoszeniach znalaza co!
Niebieskim dugopisem zaznaczone byy trzy, wrd nich za jedno otoczone kkiem
potrjnym, z podkreleniem numerw telefonw tak silnym, e przedar si papier. Justynk
tkno, spojrzaa na dat, gazeta pochodzia sprzed czterech dni. No tak, to byo do Malwiny
podobne, zamiast zapisa sobie gdzie potrzebne numery, a bodaj wyci fragment tekstu z
nimi, ueraa si z kbowiskiem papieru, latajc z makulatur po caym domu. Po diaba
pchaa si do gabinetu wuja...? A, pewnie chciaa dzwoni tak, eby Helenka nie syszaa...
Dlaczego nie z sypialni? Z sypialni te by nie syszaa... A, prawda, tylko w gabinecie
znajduje si odrbny telefon, nie poczony z innymi aparatami w domu, rozmw z niego nie
mona podsucha, ale to kto miaby podsuchiwa? Helenka...? Idiotyzm.
Teraz dopiero Justynka zwrcia uwag na tre zaznaczonych ogosze. Wszystkie, w
rozmaitej formie, polecay usugi agencji ochroniarskich. To wybrane, zakrelone potrjnie,
zapewniao take wiadczenia dodatkowe, mona byo zrozumie, e detektywistyczne.
Co, u diaba, ciotce strzelio do gowy...?
Gboko zamylona Justynka odoya sponiewieran pras na miejsce, wrcia do
swojego pokoju i posza spa.
***
niadanko w postaci sznycelkw z piersi indyka sprawio, e Karol Wolski poczu
drgnicie czego w rodzaju wyrzutw sumienia. Moe i rzeczywicie zdarza mu si od czasu
do czasu traktowa t idiotk odrobin za ostro? No dobrze, ale przecie, do wszystkich
diabw, we wasnym domu powinien mie prawo do wyrzucania z siebie emocji i stresw, a
inne sposoby wyrzucania nie s mu dostarczane. Przeciwnie, rozmaite gupoty jeszcze te
stresy wzmagaj. Nie, niemoliwa rzecz, charakter ma gwatowny, wybuchowy, opanowywa
go musi w pracy i wrd ludzi, w domu zatem musi zaznawa relaksu!
Drgnicie jednake nastpio i wywoao nawet do uprzejmy komunikat, e w dniu
dzisiejszym pan i wadca wrci na obiad o czwartej pitnacie. Propozycja podrzucenia
Justynki do rdmiecia nie miaa z sumieniem nic wsplnego, wobec niej Karol nie czu
adnych wyrzutw, najzwyczajniej w wiecie da wyraz zwykej ludzkiej uczynnoci, ktra
nic go nie kosztowaa. Zbiegy si im godziny wyjcia z domu i tyle.
Justynka nie miaa natury skowronka, o poranku bya raczej milczca, Karol zatem
rozsta si z ni w rodku miasta bardzo zadowolony. Jako niejasno wydawao mu si, i
zrekompensowa wczorajsze wybuchy, a najmniejsza nieprzyjemno przy tym go nie
spotkaa. Wszystko zatem byo w porzdku.
W Malwinie natomiast, zamiast ulgi, pojawia si wcieko. O czwartej pitnacie,
rzeczywicie, czy ten czowiek nigdy nie potrafi by normalny? Normalny powiedziaby, e o
czwartej, okoo czwartej, wp do pitej, to nie, o czwartej pitnacie, te pitnacie takie
wane, na zo to robi, nic innego! Szkoda, e nie o czwartej siedemnacie albo dziewi!
Czy to jest dworzec kolejowy, a ona prowadzi lokomotyw...?!
Wiadomo byo, e rwno o czwartej pitnacie Karol stanie w progu, jego
punktualno bowiem graniczya z maniactwem. Malwina nienawidzia punktualnoci.
Omijaa j szerokim ukiem we wszystkim, z wyjtkiem posikw Karola, a i o te posiki
wojna toczya si przez kilka lat. Wygra j Karol, posuywszy si presj finansow, bo
nawet dzikie awantury nie daway rezultatu, przy czym niepewno w kwestii jego powrotw
do domu, acz uciliwa, w gruncie rzeczy Malwinie pasowaa. Przygotowywaa wszystko
zawczasu, o najdziwaczniejszych porach, co byo znacznie atwiejsze ni trzymanie si cile
okrelonej godziny. A tu prosz, nagle czwarta pitnacie...!
- To waciwie cay obiad jest - zwrcia jej uwag Helenka, nie mogc doczeka si
adnych polece. - Cebulowa zupa na dzisiaj pasuje, a fileciki tylko na patelni rzuci. Deser
jeszcze trzeba i przystawki, bo wgorz wyszed. Jakby pani miaa jecha do sklepu, to zaraz,
eby si potem nie pieszy.
Malwina ju otworzya usta, zamierzajc bluzgn na t czwart pitnacie, ale
zreflektowaa si. O jej wielkiej mioci do ma ma w razie czego zawiadcza take i
Helenka...
Powiedziaa zupenie co innego ni w niej bulgotao, chocia musiaa si przy tym
nieco wysili.
- No prosz, jak chce, to si cakiem dobry robi. I z pienidzmi nawet nie grymasi...
Deser, deser... Jabka w ciecie.
- Strugane?
- Strugane. Saatki kupi w BILLI. Na przystawk krewetki. A jutro zrobimy pyzy,
niech ma.
- Pan Karol z tymi pyzami nie artowa?
- Nawet jeli artowa, nie szkodzi. Przecie lubi. I saatk z rzepy, akurat si nada. I
nikt nie powie, e to drogie, a potem sernik na zimno z galaretk.
- Te tanie - zgodzia si Helenka. - Ale pyzy moe nadzia?
Zy humor w Malwinie zagodnia, owszem, to jej odpowiadao, uwielbiaa
rozwaania spoywcze. Wdaa si w dyskusj, z ktrej wyszed jadospis co najmniej na
tydzie, ponadto zgodniaa przy tym, dosmaya sobie zatem jeszcze trzy grzanki z resztk
mdku. Helenka je nie chciaa, zabraa si do swojej roboty, zaczynajc, jak zwykle, od
gry.
Karol Wolski ustawi swoj firm na dzi, odebra od Joli przetumaczone umowy i
rozmaite materiay informacyjne, zrobi mae zebranko z prawnikami, po czym umwi si na
osiemnast trzydzieci ze wieym kontrahentem. Stwierdziwszy nastpnie, e waciwie nie
ma nic wicej do zrobienia, bo wszystko idzie wasnym rozpdem, zaj si dla swojej
osobistej przyjemnoci przegldem rozmaitych aukcji wiatowych. Diamenty w
Amsterdamie, znaczki w Londynie, instrumenty muzyczne w Padwie... Pokaz nowych
propozycji budowlanych w Kopenhadze. Owszem, to mogo by ciekawe, interesujce
rozwizania instalacji sanitarnych, tasza klimatyzacja, rzeczywicie, w Danii potrzebna im ta
klimatyzacja jak dziura w mocie, ale moe by tam skoczy na chwil? Kiedy to? W
przyszym tygodniu... Zarezerwowa bilet na samolot i pokj w Angleterre...
Wybrzea Morza rdziemnego klimatyzacji wymagaj koniecznie...
Pozaatwiawszy jeszcze kilka drobnostek, Karol zastanowi si, czyby nie wyj na
miasto. Poczu lekki gd, pora bya na drugie niadanko. Ponadto mia wielk ochot
popatrze, jak miota si jego przeciwnik, ktry bardzo niedawno prbowa podstawi mu
nog i zosta za to ciko ukarany. Przeciwnik mia zwyczaj umawia si w Victorii, co byo z
jego strony bardzo gupie z racji kosztw, knajpa w Victorii nie zaliczaa si do tanich, on za
wanie musia ebra. Zatem stawia i paci. Usiowa zdoby now poyczk, eby spaci
poprzedni, usiowa uzyska prolongat, usiowa utrzyma swoje przedsibiorstwo, bdce
ju w stanie rozsypki, usiowa unikn mordobicia, na ktre narazi si z gupoty. Byo nie
poycza od mafiozw. A jeszcze wczeniej byo nie podgryza Karola Wolskiego.
Gdyby nie w podupadajcy kretyn, Karol zapewne zostaby w firmie i kaza
przynie sobie jaki lekki posiek, bo tusza powodowaa nieruchawo, ale mciwa
satysfakcja podniosa go z miejsca. Wyszed i wsiad do swojego samochodu.
Konrad Grzesicki mia uwag podzieln. Mg spokojnie robi notatki do swojej pracy
magisterskiej, zarazem nie tracc z oczu interesujcych go drzwi budynku i zaparkowanego
obok pojazdu. Z lekkim rozgoryczeniem myla, e ju te ten gruby cep nie mg sobie kupi
nic innego, jak tylko jaguara. Szkoda, e nie rolls - royce'a ze zotymi klamkami. I tak
podobno namierzaj go rni amatorzy lekkiego zarobku, to jeszcze musi dodatkowo ku w
oczy bogactwem.
Konrad nie by kretynem i doskonale zdawa sobie spraw, i zlecona mu potajemna
ochrona upasionego bcwaa nie wyczerpuje kwestii. Bcwa nie wyglda na potencjaln
ofiar. Podobno czatowali na niego jacy, eby mu zrobi co zego, ale zdaniem Konrada, to
raczej on mg zrobi co zego tym czatujcym. Niemniej jednak wola klienta rzecz wita, a
ten tu wrcz sam si podstawia. Jeli wszystko razem ma dodatkowe aspekty, nie jego rzecz,
on powinien pilnowa i cze.
Ruszy spokojnie za jaguarem swoim Fiatem Punto, wypoyczonym z agencji, peen
mieszanych uczu do przydzielonego mu wanie zadania. Samochody dostawali skromne,
nie rzucajce si w oczy. Pilnowanie tego Wolskiego waciwie stanowio dziecinn
rozrywk, tyle e zajmowao cay dzie, bo cholernik by nieobliczalny. Nigdzie nie siedzia
w okrelonych godzinach, z pracy wyjeda rozmaicie, pta si po miecie, do domu wraca
te rnie, spotyka si z ludmi czasami na chwil, a czasami na dwie godziny i za skarby
wiata nie dawao si z tego wykroi wolnego czasu dla siebie. W dodatku robota
zapowiadaa si na dugofalow. Konrad poprosiby o zamian na co innego, sporadycznego,
gdyby nie trzy drobnostki, po pierwsze, pacono za to wyjtkowo dobrze, po drugie, jego
siostra, Jola, najwidoczniej doskonale znaa gocia, pracowaa z nim i moe daoby si to
dyplomatycznie wykorzysta, a po trzecie, w gr wesza dziewczyna.
Trzeci dzie dopiero zajmowa si tym facetem i jeszcze nie rozumia ukadw wok
niego. ona, owszem, osoba, ktra przyleciaa ze zleceniem, prawdopodobnie bya jego on,
pasowaa nawet niele, te gruba, ze wspaniaymi wakami tuszczu wszdzie, ubrana tak, e
oko bielao. eby gruba baba umiaa si ubra do tego stopnia elegancko...?! Konrad widzia
j przypadkiem, nie tylko widzia, ale cakowicie niezamierzenie sta si wiadkiem jej
rozmowy z szefem i nawet nie mg si przyzna do tego, bo agencja zapewniaa klientom
idealn dyskrecj. Przepado. Facetka sama sobie winna, bo zamiast zwyczajnie przyj do
gabinetu szefa w godzinach pracy, upara si spotka pniej, jak ju wszyscy wyjd. No i
przysza, ale trzeba trafu, e bya tam oszklona loggia, oddzielona od pokoju pergolk z
bluszczem i potn, dug donic z ziemi, z ktrej wyrastay ju lilie. W liliach za z
wielkim zapaem lgy si specjalne robaki, dotychczas niemoliwe do zwalczenia, usuwane
przez biednych amatorw kwiecia palcami, pojedynczo, ze zami wstrtu w oczach. Konrada
te robaki interesoway nadzwyczajnie, czatowa na nie i wanie pojawiy si pierwsze. Nie
majc pojcia o umwionym spotkaniu szefa z klientk, odwaliwszy swoje zajcia, po pracy,
wybiera yjtka starannie, niewidoczny od strony pokoju i niesyszalny.
I ju pierwsze sowa wchodzcej przed szefem baby: W adnym wypadku nie moe
mnie nikt zobaczy! sprawiy, e zamar za pergolk, bo nawet gdyby wybieg natychmiast,
adna sia nie zdoaaby w ni wmwi jego lepoty. Waha si dostatecznie dugo, eby nie
pozostao mu ju nic innego, jak tylko po wieki wiekw ukry swoj obecno w
niestosownym miejscu.
Makija miaa tak kunsztowny, e moga sobie pozwoli nawet na rzewne zy.
Obawiaa si okropnie o ma. Naraa si komu popado, lekkomylny moe nie by, ale
nadmiernie zadufany w sobie, lekceway niebezpieczestwa i wrogw mia zatrzsienie.
Gupimi artami zawsze zbywa jej niespokojne pytania, a ona duej nie wytrzyma tego ycia
w nerwach i musi wiedzie o nim wszystko. Szczeglnie, czy nie pta si za nim jeden obuz,
ktremu najgorsze rzeczy mog wpa do gowy, i czy on sam nie wdaje si w zbyt brutalne
towarzystwo. Gdzie on si plcze, kiedy nie mona go zapa telefonicznie? Kobiety nie,
kobiety mao wane, chocia to nigdy nie wiadomo, w kadym razie ona potrzebuje dla niego
anioa stroi, ktry po pierwsze dostarczy jej informacji, eby si wreszcie moga troch
uspokoi, a po drugie w razie czego czynnie wkroczy. Wic wymoczek to by nie moe.
Koszty obojtne, zapaci kad sum.
Konrad za pergolk poczu wielk ulg, e nie jest mem tej baby, i wygldao na to,
e szef ywi uczucia podobne. Ale zlecenie przyj, bo tak rozrzutni klienci przytrafiali si
rzadko, zgodzi si nawet na jednostronny kontakt telefoniczny, mianowicie to ona miaa
dzwoni, a kto do niej, bro Boe, bo na wie, e ma by pilnowany, m poczuby si
miertelnie obraony. W domu bywa rnie i przez zoliwo losu telefon trafiby na niego,
ona za nieba mu pragnie przychyli i najmniejszej przykroci za nic w wiecie nie zrobi.
Gupia si wydawaa beznadziejnie, ale zy wylewaa prawdziwe i dziko
zdenerwowana bya z pewnoci. Potn zaliczk wpacia gotwk. W czasie kiedy szef
odprowadza j do wyjcia, Konrad zdy si wymkn nieznacznie razem ze swoimi
robakami, a potem robota pada na niego i musia udawa, e pierwsze syszy.
No i zaraz drugiego dnia do domu podopiecznego wesza dziewczyna, dopiero co
dostrzeona w autobusie. Dzisiaj za z tego domu razem z nim wyjechaa.
W najwyszym stopniu Konrada interesowao, kim ona dla niego jest. Bo jeli, nie daj
Boe, crk, jeli w gabinecie szefa widzia jej mamusi i jeli i okae si do tej mamusi
podobna... Nie, uroda urod, ale wszystko ma swoje granice, rzuca zlecenie natychmiast i
niech szlag trafi podwjne honoraria.
Co, zapewne pobone yczenie, mwio mu, e na crk dziewczyna nie wyglda.
Wysiadajc z samochodu tego Wolskiego, zachowaa si jak obca osoba, nie cmokna go w
policzek, powiedziaa tylko dzikuj i delikatnie zatrzasna drzwiczki. A wczoraj, kiedy
sza ulic. Wolski przejecha obok, chlapic, i nawet nie przyhamowa, to Konrad widzia na
wasne oczy. Jeli jest crk, nie ma siy, ojczulek jej nie kocha. Ponadto otuszczona baba w
gabinecie szefa o adnych dzieciach nie wspominaa, wic moe jednak jest kim innym.
Ciekawe kim...?
Rozwaajc t kwesti, jak czci siebie poczu, e robi mu si ciasno w czasie.
Prac magistersk skoczy musi, nie ma gadania, za facetem lata trzeba ze wzgldu na
dziewczyn, a do tego jeszcze powinien znale jakie lekarstwo na te cholerne robaki.
Zadaa tego jego cioteczna babka, siostra rodzonej.
- Biolog jeste! - wrzeszczaa do niego z wielkim gniewem. - A mnie tu cmentarne
gwna po ogrodzie a! Nie ma tak, eby na co nie byo adnego sposobu! Jak nie ma, to
wymyl!
Konrad si z ni zgadza, poza tym bardzo j lubi, poza tym kto wie czy sposb na
liliowe robaki nie staby si zalkiem pracy doktorskiej...?
Podopieczny ugrzz mu w Victorii. Zwaywszy, i wszed do sali restauracyjnej,
mona byo z atwoci odgadn, co tam robi, na wszelki wypadek jednak po duszej chwili
Konrad wszed za nim. Mimo do okazaej postury, umia ju doskonale wizytowa rozmaite
miejsca, nie rzucajc si w oczy, w sposb wrcz niezauwaalny. Teraz te zdy obrzuci
sal uwanym spojrzeniem, zanim ktokolwiek w ogle go dostrzeg.
Gruby Wolski siedzia przy stoliku, doskonale widoczny. Konrad za mgby w tym
momencie nawet stan na gowie, wzgldnie wywija mulet, nie budzc niczyjego
zainteresowania, przed Wolskim bowiem rozgrywaa si scena absorbujca uwag
powszechn. Jak wyglda pocztek, Konrad nie wiedzia, wedle jego oceny lecia ju cig
dalszy.
Jaki facet usiowa wydosta si zza stou w loy, odpychajc ssiada, ktry mu w
tym przeszkadza. Drugi, po przeciwnej stronie tego stou, stara si dla odmiany pozosta za
nim, co uniemoliwia cigncy go za rami czwarty go. Konrad zorientowa si
byskawicznie, i dwaj pierwsi, prezentujcy sprzeczne yczenia, s klientami restauracji,
dwaj drudzy za, rwnie dziaajcy odwrotnie, stanowi niepodany dodatek.
Wycigany podda si wreszcie, przy czym oko jego pado na Karola Wolskiego, przed
ktrym kelner stawia wanie sympatyczne przystaweczki. Nagle zrezygnowa z oporu,
wyprysn z loy, w czym wydatnie pomg mu proces cignicia, i strcajc na podog
kieliszek wspbiesiadnika, rzuci si ku Wolskiemu. Cigncy nie puci jego ramienia i sam
z kolei zosta znienacka pocignity, rzucili si zatem obaj. Wpadli na kelnera i wytrcili mu z
rk pust ju tac. Wolski cofn si z krzesem, chwyciwszy ze stou salatereczk z
kawiorem, krzeso przechylio si silnie i wsparo o lo ssiedni, dziki czemu nie run do
tyu. Zosta tak, w niesychanie niewygodnej pozycji, niezdolny do odzyskania pionu
wasnymi siami.
Wszystko to razem trwao tak krtko, e zdyy pa zaledwie trzy fragmenty
okrzykw.
- Ty skurr...! - zacz zdawionym gosem pierwotnie cignity.
- Kurr...! - wyrwao si kelnerowi.
- Spoko...! - warkn pierwotnie cigncy.
Po czym obsuga zareagowaa w tempie imponujcym. Spragniony wydostania si z
loy klient zrezygnowa i pozosta na swoim miejscu, Wolskiego z krzesem ustawiono jak
naley i wyjto mu z rki nienaruszony kawior, trzej pozostali panowie za, jeden go i
dwch niepodanych, znikli z ludzkich oczu jakby zmiecieni si nadprzyrodzon. Wszystko
wrcio do normy.
Konrad opuci restauracj mocno zaintrygowany. Naoony na obowizek ochrony
klienta przed niebezpieczestwem omal nie pchn go w rodek awantury, ale teraz zdy si
zastanowi. Czy w ogle Wolskiemu cokolwiek grozio? Nic, poza ewentualnym rozbiciem
ba, stuczeniem krgosupa i zachlapaniem twarzy kawiorem. Cz w okolicy ust zapewne
by zliza. Bywaj gorsze nieszczcia, ale wyglda na to, e wrogw on istotnie posiada, co
najmniej jednego, tego wycignitego. Na instynkt, dusz i dowiadczenie Konrad mniema,
i by to niewypacalny dunik, wleczony zapewne do wierzyciela.
Kiedy ponownie, waciwie bez racjonalnych powodw, zajrza do restauracji, osobnik
z loy siedzia przy stoliku Wolskiego i popija koniak. Najwyraniej si znali. Wolski
wykoczy ju kawior mia teraz przed sob talerz rnych serkw i kaw po wiedesku.
Zestawienie moe nieco dziwne, ale skoro tak lubi... Wyrazem twarzy prezentowa
dobroduszne wspczucie, troszeczk przetykane jakby nagan, podczas gdy jego rozmwca
nie kry roztrzsionego oburzenia. Omawiali incydent, to byo pewne. Konrad z caego serca
poaowa, e nie moe usysze ich rozmowy, nie w celach subowych, a dla zaspokojenia
wasnej ciekawoci. Przelecia mu tu oto przed oczami mieciowaty odprysk wielkiego
biznesu, na ktrym si nie zna, ale ktry interesowa go tak zwyczajnie, jak normalnego
czowieka, przygniatanego cudz chciwoci i hochsztaplerstwem, i nie zdoa przy tym
rozszerzy swojej wiedzy. Szkoda.
Z restauracji Karol Wolski wrci do swojej firmy i a do trzeciej pidziesit nigdzie
z niej nie wychodzi. Konradowi udao si skoczy cay rozdzia pracy magisterskiej,
elegancko uoony w punktach. Jeszcze dwa mae dowiadczonka w laboratorium na
wydziale i trzy czwarte dziea bdzie mia gotowe. Na komputerze przepisze wszystko
osobicie, kiedy zastpi go zmiennik.
Dokadnie o czwartej pitnacie odprowadzi swojego podopiecznego pod dom, gdzie,
niestety, dziewczyny wida nie byo...
***
Raz wreszcie wiedzc, e do czwartej pitnacie Karola nie bdzie, Malwina
postanowia skorzysta z wolnoci.
Wprost do szalestwa potrzebni jej byli ci cholerni zodzieje samochodowi. Nie miaa
wprawdzie jeszcze wielkiego pojcia o poczynaniach Karola, ale wolaa si przygotowa na
wszelki wypadek. Ponadto kbiy si w niej nieco mgliste myli o wrotach garaowych, ten
gara w ogle, samochd Karola jest w nim bezpieczny, a gdyby tak nie mg wjecha...?
Gdyby musia zostawia go na parkingu chocia przez kilka dni...?
Dni, dni. Nie nocy. Noce byy beznadziejne, noc caego osiedla pilnowaa na stae
wynajta ochrona, dwch facetw jak byki, ale przecie zodzieje kradn i w dzie! Ludzie
przewanie w pracy, niepracujce baby na lfrach, gosposie po sklepach... Czy ci kretyni o
tym nie wiedz? Podjechaliby t swoj platform...
Zaraz, po co? Przecie razem z ludmi znikaj z parkingw samochody, to niby co
maj kra? A po poudniu, przed wieczorem, po ich powrocie z biur, s tu ju tumy, biedni
zodzieje nic nie zrobi. Najwyej zostan zapani, a to wcale nie o to chodzi...
Eje...? A gdyby tak Karol osobicie musia ich apa...? Walczy w obronie swojego
ukochanego jaguara, niekoniecznie eby go zaraz definitywnie trzasnli, ale moe potem upr
si przy zemcie...?
Upojne myli miotay si jej po gowie w sposb chaotyczny i w aden sposb nie
daway si uporzdkowa. Sprecyzowaa w kocu jedn: zepsu zamek elektroniczny w
bramie.
Jak si, na lito bosk, psuje zamek elektroniczny, uruchamiany pilotem? Sam z
siebie psuje si koncertowo, wtedy kiedy nie trzeba i niepojtym sposobem, czym zepsu go
specjalnie? Moe wod? Prd elektryczny wody nie lubi, a przecie ta caa elektronika z
niego si bierze! Zaraz, zepsu pilota. Najzwyczajniej w wiecie wrzuci go do wody,
powinno podziaa, o, wietny pomys!
Uszczliwiona czciowym bodaj rozwikaniem sprawy, przejechaa Pikn przy
czerwonym wietle, troch tam na ni trbnito, ale policjanta akurat adnego w okolicy nie
byo, ponapawaa si chwil przyjemnoci, po czym znw podja mozolne wysiki
umysowe.
Tkn j problem. Nawet dwa. Po pierwsze, Karol pilota z rki nie wypuszcza, ju
samo zawadnicie nim wymagaoby potwornych wysikw, a wrzucenie do wody
zapasowego nic nie da, bo ten jego bdzie nadal dziaa, po drugie za, kiedy zepsu?
Zamy, e ten podlec jest w domu, jej si kradzie uda, zaatwi przyrzd i co? Samochd w
garau, drzwi nie da si otworzy, Karol po prostu zabierze jej nissana i tyle. A jaguar bdzie
sobie sta, bezpiecznie zamknity. Do niczego.
Trzeba zrobi tak, eby w chwili zepsucia nie byo go w domu.
Nie wymyliwszy na razie adnego sposobu na osignicie tego sukcesu, Malwina
przejechaa most Poniatowskiego i skrcia ku Saskiej Kpie. Mieszkaa tam Agata, ktra
bardzo niedawno opowiadaa co o kradziey samochodu jakiego kuzyna czy znajomego,
ktry to samochd zosta zwrcony za odpowiednim wynagrodzeniem, rzecz jasna w
porozumieniu ze zodziejami i z ich inicjatywy. Nie byli zbyt wymagajcy, zadowolili si
sum dziesiciu tysicy zotych. Szczegy sprawy Malwina pucia wwczas koo uszu, a
teraz okazyway si bezcenne, bo skoro zodzieje pozwolili nawiza ze sob kontakt...
Ujawnili si...? Daoby si ich jako odnale...?
Nie zadzwonia wczeniej do Agaty i nie umwia si z ni, wiedziaa bowiem
przypadkowo, e Agata miaa wanie nocny dyur i powinna go teraz odsypia. Pracowaa w
recepcji hotelowej, w zasadzie nadzorowaa cay personel, ale nocne dyury niekiedy braa,
zazwyczaj z dobrego serca, eby zastpi jak dziewczyn z kopotami domowymi. Malwin
troch dziwio takie schodzenie z piedestau, jest si w kocu szefow czy nie? Ale,
ostatecznie, Agaty sprawa, nie jej. Ona by nie zesza.
Agata, ju obudzona i umyta, pia wanie kaw. Nie miaa adnych pilnych zaj,
zorganizowana bya doskonale, moga sobie pozwoli na spotkanie towarzyskie. Podja
Malwin malutkim niadankiem.
- Czekaj - powiedziaa Malwina, od razu przypomniawszy jej incydent sprzed roku -
bo ja chyba wtedy czego nie zrozumiaam. Bya przecie mowa o zawiadomieniu policji,
nie? On mia zawiadomi, ten twj kuzyn. I co?
- No co ty - odpara ze zgorszeniem Agata. - Bya mowa, e si powinno, ale Marcin
nie samobjca. Grozili mu.
Odwrcia si i prztykna elektrycznym czajnikiem. Siedziay oczywicie w kuchni,
wszystkim babom zawsze najlepiej rozmawia si w kuchni, o ile nie jest to okazja oficjalna.
Malwina nie miaa nic przeciwko jeszcze jednej kawie ze mietank.
- Jak mu grozili? - zainteresowaa si wrcz zachannie. - e co?
- e mu mord zbij, a moliwe, e i gorzej. Albo pozostan w przyjani, albo niech
wywozi on i dzieci do Argentyny, oni nie popuszcz.
- I jak to si odbyo, ta zamiana pienidzy na samochd? I gdzie?
- Przecie ci wtedy mwiam! Jak ci zwracaam te dwa tysice, ktre poyczaam dla
niego. Teraz ju nie tak dobrze pamitam.
- A, dwa tysice... Zapomniaam.
- Zapomniaa, e ci zwrciam?
- Nie, zapomniaam, e ci w ogle poyczaam. To jak to byo?
- Daj Boe kademu takich wierzycieli! - westchna smtnie Agata. - miesznie byo,
mona powiedzie, e nastpia nie kradzie, tylko porwanie samochodu, taki kidnaping,
dawaj fors, oddamy ci dziecko...
- Jakie dziecko?
- O Jezu... W przenoni mwi.
- Nie, ja bym wolaa wiedzie, jak byo naprawd. Nie w przenoni.
Agata podniosa si w celu dolania kawy i przyjrzaa si jej krytycznie.
- Na moje oko od zeszego roku przybyo ci z pi kilo. Mzg ci si rwnie otuci?
Dobra, umwili si z nim w samym rodku Pragi, gdzie tak troch w bok od Targowej,
dwch ich byo, a jego samochd sta na jakim podwrzu przodem do wyjazdu, i nawet
wystraszy si troch, bo tak wygldao, e on im da fors, a oni na gaz i prysn. Wic
poprosi, eby ten w rodku wysiad.
- I wysiad?
- Wysiad. Ale tak jako od razu tyem do niego, e twarzy nie widzia.
Malwina mylaa praktycznie.
- A kluczyki?
- Na kluczyki kicha, mia zapasowe. Ale nie, grzecznie zostawili w stacyjce. Drugi
sta w drzwiach, w wejciu na klatk schodow, te go byo le wida. Wyrwa mu fors z
rki i zmy si, a tamten, co wysiad, przytrzyma go przy murze plecami do siebie i wygosi
cae przemwienie, krtkie, ale treciwe. O tej Argentynie wanie.
- Ale co chyba mwia, e oni przez telefon...?
- Przez telefon si przedtem umawiali i ju wtedy, przez telefon, zabronili mu kapa
gb. Ruszy gliny, z samochodem si moe poegna, tak mu obiecali. Wic wola nie
ryzykowa. Na ubezpieczeniu straciby tyle samo, a za to gorszy koowrt.
- A nie mg ich zawiadomi jako po cichutku?
- Po cichutku to mymy mu sami odradzili. Diabli wiedz jakie tam maj ukady, a
glina te czowiek i te go mogli geografi postraszy. Policjanci powinni by chyba
nieonaci i bezdzietni, ale boj si, e to nieosigalne, chyba eby angaowa samych
braciszkw zakonnych...
Struktura personalna policji chwilowo Malwiny nie interesowaa. Przerwaa Agacie,
ktra ju zaczynaa wpada w zapa organizacyjny.
- I co, i potem ju ich nigdy na oczy nie widzia? I nic o nich nie wie?
Agata westchna z alem.
- Nic kompletnie. Chocia nawet si stara i tyle stwierdzi, e adna zasadzka
policyjna by nie wysza. To stare posesje, peno tam przej i zakamarkw, mogli nawia z
fors wszystkimi stronami, a przykazali mu... o, widzisz, przypomina mi si! W ostatniej
chwili tak jako, na komrk do niego zadzwonili, wskazali miejsce, ma tam by za pi
minut i wchodzi do bramy z fors w rku. Luzem, bez opakowania. Jak si spni,
odjedaj. Co mona zrobi przez pi minut?
- No nic, rzeczywicie - przyznaa Malwina, te z alem, cho na innym tle. - A gdzie
to byo, ta stara posesja?
- Nie mam pojcia. Nie pamitam. Po co ci to w ogle? Szukasz mieszkania z
niekrpujcym wejciem?
Takich pyta Malwina bardzo nie lubia. Po co jej, rzeczywicie, adnych
niekrpujcych wej nie chce, chce znale zodziei. Nie powie tego przecie Agacie ani w
ogle nikomu! Co trzeba zega.
- Z ciekawoci pytam. Ty wiesz, e ja lubi kryminay, a teraz wszystko takie jakie...
adnych zagadek i tajemnic, wic chocia tyle. Zawsze co nietypowego. Jakby mi na
przykad ukradli samochd, warto wiedzie, komu da w ap, eby odzyska. Ale...!
Wszystko dosta z powrotem? Bo mia chyba jakie rzeczy w rodku, kady co wozi?
- Wszystko, z wyjtkiem dwch puszek piwa, ktre mu si tam gdzie telepay. Piwo
zodzieje wypili. Ale nawet benzyny nie wyjedzili, przeszo wier baku zostao. To nie bya
adna wielka mafia samochodowa, tylko jaka maa szajka. Podobno jeszcze par osb tak
zaatwili, co mi si o uszy obio, ale szczegw nie znam i chyba przycichli. Wielkie mafie ,
ich pewnie wchony albo wygryzy.
Gorzko aujc, e nie postaraa si wczeniej pozna osobicie owego
poszkodowanego kuzyna, Malwina na tym musiaa poprzesta. Poaowaa take, i; nigdy
nie mieszkaa na Pradze, na oliborzu to owszem, w rdmieciu, na Ursynowie... Wci po
tej lewej stronie Wisy, a prawa by jej si teraz bardzo moga przyda.
Modsze dziecko Agaty wrcio ze szkoy, zakoczya zatem wizyt, pena niedosytu.
Korcio j, eby przejecha ca Targow tam i z powrotem, ale do tak intensywnych dziaa
nie czua si zdolna, poza tym zacz si jej kurczy czas. Powinna jeszcze zrobi zakupy
spoywcze, a jeli trafi na korki, i nie zdy do domu przed powrotem Karola i bdzie! pieko.
Nie tak dawno uczyniaby to, spniaby si specjalnie, jemu na zo, ale teraz musi wszak
symulowa czue starania!
W domu zastaa sensacyjn informacj.
- Dzwoni jaki - powiedziaa Helenka, akurat wychodzca z pralni. - Powiedzia
nazwisko, ale nie zrozumiaam, Kurposz czy Krupniorz, czy co takiego. Koniecznie chcia
rozmawia z pani, bo z panem Karolem podobno co byo. Jaka nieprzyjemno albo
napad, no, awantura. Te nie zrozumiaam, bo przerywao i bekota tak niewyranie, ale
mwi, e chce ostrzec.
Malwinie z rk wyleciaa torba z zakupami, a na twarz buchno gorco.
- Jezus Mario! I co si stao?!
- Nie wiem. On wcale nie chcia mwi do mnie, tylko do pani. eby pani zadzwonia
do niego na komrk.
- Na komrk...!!! - wrzasna Malwina rozdzierajco. - Na jak komrk?! Pod jaki
numer?! Poda numer...?!!!
- Poda, ale nie zdyam zapisa i nawet nie dosyszaam, bo przerywao. Szeset
ile i tam gdzie dwadziecia z czym. e te te ludzie nie mog powiedzie wyranie i tak
bodaj ze dwa razy, to nie, naprycha taki i si rozczy, i tyle. Poytek aden, ale mwi, eby
pani wiedziaa.
Pomie ogarn ju teraz cae jestestwo Malwiny. Napad na Karola, moe skuteczny,
ale nie, to zbyt pikne, eby mogo by prawdziwe. No i prosz, doigra si! Co za jaki
Krupiosz, adnego takiego nie zna, to kretyn chyba, skoro tak gupio rozmawia! Czy Karol,
wobec tego, wrci? Czy ona ju ma udawa, e go szuka we zach...?
Helenka pozbieraa zakupy, sprawdzajc, czy nie ma tam nic tukliwego. Mwia co o
praniu, nastawia due pranie, wszystkie rczniki, bo miaa czas. I kpielowy szlafrok pana
Karola, jakby chcia si ubra, to nie ma, musi wzi ten drugi, kraciasty. Malwina trzscymi
si rkami zdejmowaa akiet, nadzieja rozkwitaa w niej gwatownie i domagaa si ujcia.
Sprawdzi! Dowiedzie si! Zadzwoni! Gdzie dzwoni...?! Do pracy...?
Ju adne par lat temu raz na zawsze Karol zabroni dzwoni do siebie, do pracy,
nawet gdyby w domu uala poar. W takim wypadku dzwoni si do stray poarnej, on za
nie yczy sobie w czasie zaj zawodowych sucha o przepalonych arwkach, odamanych
obcasach, usterkach telewizji, braku wieej natki w BILLI, kolejce do kasy w Oszoomie,
zgubionych rkawiczkach i parasolkach, mieciach ssiada i chopakach na wrotkach, a take
nie toleruje pyta, kiedy wrci i czy bdzie jad naleniki. W pracy nie ma domu ani rodziny i
ma to zosta zapamitane!
Wielokrotnie Malwina amaa zakaz, ale nigdy nic dobrego z tego nie wychodzio.
Miaa zama i teraz? Nadzieje si na sekretark, no i dobrze, zapyta tylko, czy Karol jest w
firmie... Ta mija oczywicie powie mu o telefonie i znw bdzie awantura, e go sprawdza.
Ma mu powiedzie o Krupniku czy jak mu tam...? A jeli to kto od nich, od tych
detektyww...?
- Jak maj by kopytka, to ju ostatnia chwila - ostrzega Helenka. - Ja kartofle
skrciam na wszelki wypadek, ale pan Karol, zdaje si, niedugo wrci.
Zamt w umyle Malwiny cieni si i usun na stron. Kopytka, oczywicie, do
filecikw wieprzowych tylko kopytka, cholera, zapomniaa o nich. Ale nic, zagnie ciasto,
powakowa, pokroi, dziesi minut wystarczy. Nikt na wiecie nie umia zrobi takich
kopytek jak ona, a kupnych Karol do ust by nie wzi...
- Niech Helenka nastawi wod - powiedziaa popiesznie, gosem nieco zdawionym. -
Ja to zaraz zagniot. I ze trzy pomidory sparzy, na saatk. I cebulk obra.
- Woda ju stoi, gorca, ale nie soliam. Do pomidorw jest w czajniku, a cebulk
obraam na wszelki wypadek. I ser do zupy utaram, bdzie chyba dosy?
W caym swoim chaosie mylowym Malwina zdya spojrze na salaterk z
serowymi wirkami i oceni Helenk jako czyste zoto. Zrzucia wyjciow odzie, domowa
kiecka, fartuch, umya rce, dopada stolnicy. Za dziesi czwarta, zdy, ugotuj si akurat
na czas.
Pi po czwartej, kiedy pierwsza partia przelicznych kluseczek kipiaa ju w garnku,
nie wytrzymaa, rzucia si do telefonu. W sekretariacie byo zajte, a jego bezporedni numer
nie odpowiada. Nie byo go. Albo jecha do domu, albo...
Nie sprecyzowaa sobie tego drugiego albo, eby nie zauroczy. Nie wolno ywi zbyt
wielkich nadziei! Spojrzaa na zegar, za osiem minut wszystko si rozstrzygnie, dowie si,
Karol przyjedzie pitnacie po czwartej albo wcale. Jeli jest ywy, nie sprzeniewierzy si
swojej obrzydliwej punktualnoci!
Osiem minut rozwlekao si w nieskoczono. Malwina zdya w tym czasie
przewrci butelk z oliw do saatki, upuci na podog kawa masa, pokroi do koca
kopytka, zama sobie paznokie, spiowa go i zrzuci z peczki w azience nie domknity
lakier do paznokci. Lakier si czciowo wyla, czego nie zauwaya.
- Pani si tak nie przejmuje, bo moe ten Kurpiarz tylko tak gada, a naprawd nic si
nie stao - rzeka pocieszajco Helenka.
- Ja si wcale nie przejmuj - odpara Malwina przez zacinite zby. - Nawet nic
mowi nie powiem o takim gupim telefonie. I niech Helenka te nie mwi.
- Pewnie, e nie, jak nawet sama nie wiem, o co mu chodzio.
Obie co chwil spoglday w okno i podjedajcy samochd Karola dostrzegy
rwnoczenie. Dwa westchnienia razem day si sysze w kuchni, w jednym brzmiaa
szczera ulga, drugie zawierao w sobie akcent gbokiego rozczarowania.
Karol, gdzie w gbi duszy nastawiony na wrogie dziaanie, bo ostatnimi czasy
wasny dom by dla niego miejscem nieprzyjemnym, wrci w doskonaym humorze, ktrego
w wejciu jako nic nie zakcio. Rzuci okiem w kierunku jadalni, nakryty st czeka, z
kuchni wiay apetyczne wonie. Troch si zdziwi. Nie odzywajc si ani sowem, zdj
marynark i krawat, umy rce, lakieru na pododze nie zauway, bo zasania go may
azienkowy stoeczek, narzuci na siebie domowe wdzianko i zasiad do obiadu.
Malwina zamierzaa obrazi si za wczorajsze obelgi i nie towarzyszy mu przy stole,
ale po dopiero co przeytych emocjach zapomniaa o tym. Usiada normalnie, jak czowiek.
Karol nie protestowa przeciwko obecnoci ony i uwag o gupich gbach nie czyni. Z
niechci myla, e Malwina zaprezentuje pewnie jakie fochy, irytujce i uciliwe, ale nie
stwierdziwszy adnych niepodanych objaww, przy dobrym nastroju pozosta.
- Przelaem na konto - powiedzia nawet po pierwszej yce znakomitej zupy
cebulowej.
- Bardzo si ciesz, ale mylaam, e zostawisz mi w domu troch gotwki - odpara
ywo Malwina. - Potrzebna mi bdzie na rano, musiaabym zaraz jecha do banku, a ju
dzisiaj staam w korkach i nie mam siy wicej. Obiecae wczoraj, e mi dasz...
- Dobrze. Dam.
- Nie wiem, jakie wino...
- Nie chc wina.
- Ja bym si napia biaego...
- To pij. Ja ci chyba nie przeszkadzam?
Na chwil Malwina zamilka. Jeli Karol nie chcia wina do obiadu, oznaczao to, e
bdzie jeszcze jedzi. Zamierza wyj. Co za szczcie, e zaatwia sobie t agencj, dowie
si, dokd go niesie i po co.
Podniosa si, przyniosa i odkorkowaa butelk biaego wina, postawia na stole dwa
kieliszki. Moe on si skusi, pojedzie na rauszu, zrobi sobie co zego...? Mao byo na to
nadziei, ale zawsze warto sprbowa.
Karol si nie skusi, zear obiad, popi deser herbat i poszed do gabinetu. Rykiem
zada stamtd jeszcze jednej szklanki. Przyniosa mu. Musia by w wyjtkowo dobrym
humorze, bo na rogach jego biurka siedziay oba koty, przy czym Pufcia bawia si
dugopisem, turlajc go apk. Karol sign do portfela i bez sowa pooy pomidzy kotami
pi tysicy zotych. Malwina, rwnie bez sowa, zabraa je i wysza.
Par minut przed szst, widzc maonka ju w kurtce, zmierzajcego do drzwi
wyjciowych, nie wytrzymaa.
- Wychodzisz? - spytaa z nieco zbyt demonstracyjnym zdziwieniem.
- Nie, rbi drzewo - odpar uprzejmie Karol.
- Mnie idzie o to, czy wrcisz na kolacj.
Karol wzruszy ramionami i nie udzieli adnej odpowiedzi. Prawd mwic, sam nie
wiedzia, kiedy wrci, poniewa po umwionym spotkaniu zamierza pogra w bryda. W
klubie. Mona byo tam spoy posiek, ale czy to wiadomo na pewno, e bryd si uda?
Moe przytrafi mu si idiotyczny partner i skoczy wczeniej, nie dogada si z nikim
konkretnym, szed tak sobie, na lepo. Jacy gracze byli tam zawsze.
Odprowadziwszy go ponurym spojrzeniem, Malwina posza do azienki i rbna
goleniem w stoeczek. Chciaa ten stoeczek po prostu troch odsun, lekki by, powinien
atwo pojecha po liskiej posadzce, tymczasem ani drgn, w goleniu za j niele zaapao.
Bardziej si zdziwia ni rozzocia, sprbowaa przesun stoek rk, nic z tego, trzyma si
jak przylepiony, szarpna mocniej i rzeczywicie musia by przylepiony, bo odklei si z
cichym trzaskiem. Zdumiona, obejrzaa jego nogi i spojrzaa w d.
Lakier do paznokci wyla si prawie cakiem i zasech doskonale. Odruchowo
rozgldajc si za acetonem, Malwina doznaa nagle olnienia. Ale... te wrota garaowe...!
Przesuwne, w takim rowku chodz, jeli stoeczek przywar tak porzdnie, rwnie porzdnie
lakier przywrze do rowka! I wrota si na tym zatrzymaj, nie przepchn si dalej!
Zostawia usunicie plamy Helence i rzucia si do kosmetykw. Pierwsz jej myl
byo, e Karol zauway, jeli nie Karol, to ktokolwiek, kto wezwany do naprawy. Zatem
lakier powinien by bezbarwny, idealnie przezroczysty, nie ma w szafce takiego. Nawet ten
najjaniejszy jest lekko rowy, a w ogle to nie lakier, tylko emalia, kryjca, do niczego,
wida j, bezbarwny lakier musi kupi. Ju! Natychmiast!
Natychmiast odpadao, cay czas pia to biae wino, samochodem nie pojedzie. Ale
zaraz, Justynka...! Justynka chyba wanie wrcia, zdaje si, e syszaa jej kroki na
schodach, Justynka j zawiezie do jakiego duego sklepu, Oszoom bdzie najlepszy. Kupi
lakier nieznacznie, Justynk wyle do owocw...
Zaskoczona nieco Justynka bez oporu zgodzia si zje obiad troch pniej, za p
godziny, a teraz jecha z ciotk po zakupy. Nie umieraa jeszcze z godu, a stojca na
salonowym stole butelka z reszteczk wina na dnie mwia sama za siebie. Dalszych swoich
posuni Malwina na razie obmyle nie moga, bo przez ca drog zastanawiaa si, jak to
zrobi, eby nie paci w kasie przy siostrzenicy, nie potrzeba, eby obce oko widziao ten
lakier, musi Justynk unieruchomi w jakim ogonku. Albo niech ona w ogle nie schodzi,
Malwina kupi wszystko sama.
Ledwo Malwina znika w wejciu do supermarketu, pozostawiona w samochodzie
Justynka przypomniaa sobie, e przecie miaa kupi kosmetyki. Na ostatnie mycie gowy
zuya szampon do koca, karteczk z list sprawunkw miaa w torebce, okazja zaatwienia
sprawy spada jej jak z nieba. Te wszystkie mleczka, toniki, odywki, pyny, swoje wayy,
bardzo dobrze, nie bdzie musiaa dygowa ciarw na piechot.
Malwina nie bya pijana, bo, ostatecznie, obiad przy tym winie zjada solidny, ale
leciutki rauszyk i emocja przytpiy jej spostrzegawczo. Justynki o par metrw od siebie w
ogle nie zauwaya i, nalazszy upragniony lakier, bardzo zadowolona, odruchowo dokonaa
kilku innych zakupw. Nabywanie lakieru Justynka widziaa doskonale, ale niewiele j
obeszo, za swoje kosmetyki zdya zapaci wczeniej i czekaa na Malwin w
samochodzie. W drodze powrotnej do domu Malwina wytrzewiaa idealnie, a bezbarwny
lakier w torebce przyprawia j o bicie serca. Przed ni majaczyy nastpne wysiki.
Przede wszystkim musiaa zadzwoni do agencji i dowiedzie si, co mia oznacza
gupi telefon od tego jakiego Krupniaka. Karol w najmniejszym stopniu nie wyglda na
ofiar napadu. Sam by napastnikiem czy co? Albo moe Krupniak zega, snujc jakie
tajemnicze intrygi, ktre mu nie wyszy. No nie, owszem, wyszy chyba, skoro ona sama
denerwuje si i rzuca do telefonu.
Z Gazet Wyborcz, wygldajc ju jak obraz ndzy i rozpaczy, zamkna si w
gabinecie.
- Nie nastpio dzi nic takiego, o czym zostabym natychmiast powiadomiony -
oznajmi szef agencji. - Sprawozdanie otrzymam wieczorem, albo nawet jutro rano, skoro
jednak yczy pani sobie osobicie wszystko usysze...
Malwina zawahaa si. Dotychczas miaa wraenie, e najlepiej bdzie kontaktowa
si wycznie z jednym czowiekiem, tym, z ktrym zaatwiaa sprawa i ktry ju j widzia. I
zna. Teraz jednak pojawia si wtpliwo, moe suszniej byoby da sobie spokj z szefem i
rozmawia bezporednio z pracownikiem, zleceniobiorc, dajc dyskrecji, z pewnoci
osigalnej, bo w kocu co tego szefa obchodz szczegy ledztwa i jej perypetie uczuciowe.
Zleceniobiorca powie jej wicej, bdzie go moga wypyta o rzeczy komu innemu obojtne,
chociaby, na przykad, wyraz twarzy Karola. Czy cokolwiek innego...
- Tak - powiedziaa stanowczo. - Teraz widz, e wolaabym osobicie i bezporednio.
To jak to zrobi?
- Prosz zadzwoni za kwadrans. Musz si porozumie z pracownikiem. Dam pani
jego numer komrki.
- Ale ja bym go chciaa zobaczy. Twarz w twarz;
- To ju bez trudu zdoa pani z nim uzgodni. O dwudziestej on si zmienia i bdzie
mia chwil czasu.
Malwin niemal zatchno.
- Jak to... zmienia...? To znaczy, e co, e ich jest wicej...?
- askawa pani yczya sobie inwigilacji i ochrony caodobowej - przypomnia jej szef
agencji z anielsk cierpliwoci. - Nie sdzi pani chyba, e jeden czowiek zdoa pracowa
dwadziecia cztery godziny na okrgo, dzie w dzie?
- Przecie ma rne przerwy!
- Ale nie moe oddali si i pj spa, bo nigdy nie wiadomo, kiedy bdzie zmuszony
na nowo podj prac. Obiekt... pardon... szanowny maonek egzystuje niezupenie
regularnie.
- To znaczy, e ilu ich jest?
- W zasadzie trzech. Omiogodzinny dzie pracy. Oczywicie jakie wahania mog
nastpi.
- No dobrze - zgodzia si Malwina po chwili niezadowolonego milczenia. -
Zadzwoni za kwadrans.
Wcale nie bya pewna, czy istotnie zdoa zadzwoni za kwadrans, bo Karol mg
przecie wrci w kadej chwili. I znw zaskoczy j w gabinecie z trefn pras. Moe by
jednak zmniejszy jako ten stos makulatury, moe... no tak, moe przecie zapisa sobie
numery telefonw na mniejszym kawaku papieru albo wydrze ze rodka niezbdny
fragment tekstu. Takie mae atwiej ukry.
Wreszcie uczynia to, co kady normalny czowiek uczyniby od razu, wycia z prasy
uyteczne treci. cile biorc, wyrwaa je paznokciami, strzpic po brzegach, bo nie miaa
cierpliwoci szuka teraz noyczek. Reszt zgniota w kb i podpalia w kominku.
Kominek, na szczcie, by czsto uywany i cign doskonale, a Helenka dbaa o
usuwanie popiou. Na wpatrzon w ogie Malwin spyno natchnienie. Czego ona
waciwie czepia si wrt garaowych, nie gara tu jest wany, tylko ogrodzenie, co z tego, e
Karol z garau nie skorzysta, skoro wjedzie do rodka posesji i zamknie za sob bram! Na
solidnie ogrodzony teren zodzieje nie bd si pchali, to na nic, zepsu trzeba bram
wjazdow!
Natchnienie trwao i podpowiadao, e i chwil powinna wybra waciw. Chociaby
tak jak teraz, kiedy Karola nie ma, eby nie mg wjecha, a nie wyjecha. C by jej
przyszo z tego, e utkwiby w rodku, w bezpiecznym garau, to samochd ma zosta
pozbawiony schronienia, nie za Karol personalnie!
Ze stkniciem podniosa si od kominka i klapna w fotel. Zagapiona w resztki aru
i biegajcych po dogasajcym papierze iskier, zdoaa pomyle kawaek dalej. Nie tylko
Karola musi bra pod uwag, ale take i siebie, jeszcze by tego brakowao, eby jej nissan
zosta po tej stronie, bez adnej szansy na wyjazd. Jak miaaby si porusza po miecie,
piechot? Autobusem? A zakupy same by przyszy? Z takswkami miaaby mnstwo
kopotw, na godziny musiaaby je wynajmowa!
Dreszcz zgrozy przelecia jej po plecach. Oczywicie, oba samochody musz pozosta
na zewntrz ogrodzenia, a gara niech diabli bior,
Chwila waciwie bya idealnie odpowiednia dla tych wszystkich machinacji i
Malwina ju zerwaa si z fotela, ale przyszo jej do gowy, e jednak nie. Zobaczy j
Helenka. Cholera, czy ta Helenka nie mogaby dzisiaj i do crki? Justynka bya
nieszkodliwa, jej okna wychodziy na ogrd, ale Helenka tak z kuchni, jak i ze swojego
pokoju miaa doskonay widok na cay front. Nie wolno byo dopuci, eby nabraa jakich
podejrze!
Niemono przystpienia do dziaa dywersyjnych sprawia, i Malwina
przypomniaa sobie o telefonie za kwadrans i znw zamkna si w gabinecie.
Nasz klient, nasz pan. Wszystkie jej yczenia zostay uwzgldnione i niewtpliwie
zaksigowane dla wystawienia rachunku, ale to Malwiny w tym momencie nie interesowao.
Chciwie zapisaa numer, podany przez szefa agencji i wykorzystaa go od razu. W suchawce
odezwa si jaki facet, ktry z wielk uprzejmoci wyrazi zgod na spotkanie dzi jeszcze,
mniej wicej za ptorej godziny, kiedy ju skoczy sub i przekae delikwenta
zmiennikowi. Gdzie ma si znale?
Pytanie byo zgoa okropne. Malwina nic nie obmylia, do domu przecie zaprosi go
nie moga, w najbliszych restauracjach i kawiarniach bya raczej znana, temu jakiemu
pokazywa si wcale nie chciaa. Przez chwil czua straszny zamt w gowie, z zamtu
wyoni si pomys do upiorny. Cmentarz! Nie, nie w rodku, c znowu, parking obok
cmentarza przy Wabrzyskiej. O tej porze nikt si na cmentarze nie pcha, powinno tam by
pusto.
Konrad Grzesicki w ostatniej chwili przypomnia sobie, e nie ma prawa jej zna.
- A, przepraszam, czym pani bdzie? ebym si nie zwrci do kogo innego...
- Ciemnoczerwony nissan - odpara Malwina z ulg. - I bd w nim siedziaa z nogami
na zewntrz.
No owszem, jako znak rozpoznawczy pozycja moga suy. Wymylia j w kolejnym
bysku natchnienia, nogi bdzie miaa na zewntrz, a gow wewntrz, zatrzyma si tak, eby
w samochodzie byo ciemno, jej twarzy facet nie zobaczy. Pojedzie tam za p godziny.
Konrad z kolei wcale nie chcia, eby Malwina ogldaa jego samochd. By to
wprawdzie samochd agencji, jeden z kilku sucych celom subowym, ale im mniej byo
wiadomo o sposobach dziaania firmy, tym lepiej. Nie wiadomo, kto, kiedy i gdzie moe taki
wz zobaczy i jak gupot chlapn.
Znalaz si pod murem suewieckiego cmentarza pi minut wczeniej ni Malwina i
bez adnych przeszkd obejrza sobie jej osobliwe manewry, zmierzajce do uzyskania tej
widno - ciemnej lokalizacji. Odczeka, a wystawia nogi na zewntrz, co nie byo zbyt atwe,
przestrze bowiem pomidzy kierownic a oparciem fotela nie pasowaa do rozmiarw
Malwiny, a odsunicie fotela dalej nie przyszo jej do gowy. Zoliwo losu zapewne
sprawia, e w tym akurat okresie swego ycia Malwina prezentowaa zidiocenie rekordowe.
Pierwszy raz w yciu miaa rozmawia z detektywem, w dodatku przez sam siebie
zatrudnionym, i wszystko w rodku trzso si jej z przejcia. Ponadto pierwszy raz moga
dowiedzie si czego pewnego o Karolu!
Rycho okazao si, i konwersacja w pozycji nogami na zewntrz z facetem, stojcym
obok samochodu, jest w ogle niemoliwa. Nie widzi go, widzi jego spodnie, na diaba jej
spodnie?! Nie da si rozmawia z niewidzialnym, musiaaby wystawi gow i podnie
twarz, to co dokadnie odwrotnego ni chciaa!
- Niech pan wsidzie - zadaa gniewnie z niezamierzonym siekniciem, bo
rwnoczenie zacza odwraca si ku kierownicy, co nadmiar figury zdecydowanie
utrudnia.
Konrad wsiad. Jedno Malwinie udao si osign, mianowicie ukad wiata i cienia.
Latarnia z drugiej strony ulicy wiecia za jej gow, zatem ona twarz faceta jako tako
widziaa, a on jej nie. Podnioso j to na duchu.
- Co tam si dziao z moim mem, bo jaki kretyn przez telefon bredzi o napadzie? -
powiedziaa bez wstpw.
- yczy pani sobie wszystko po kolei czy tylko t scen? - spyta Konrad z rewerencj.
- Wszystko po kolei.
- Prosz uprzejmie...
Zrelacjonowa jej dzie pracy Karola i opisa wydarzenie w restauracji. Malwina
suchaa w skupieniu.
- Czarny kawior czy czerwony? - spytaa rzeczowo.
- Czarny.
- Oczywicie... - zacza z irytacj i ugryza si w jzyk. Oczywicie, Karol si ywi
kawiorem po Victoriach, a jej wymawia rozrzutno i skpi pienidzy, obrzydliwe, ale mwi
tego nie naleao. Nie dokoczya uwagi.
- I gdzie on teraz jest?
- Wszed do klubu brydowego na Mokotowskiej.
Klub na Mokotowskiej... A...! Bya tam kiedy. Raz. Dawno temu.
- I gra?
- Nie wiem. Zostaem zmieniony, zanim jeszcze zacz.
- A tam... W tej Victorii... By przestraszony?
- Raczej wydawao mi si, e troch zy, a troch rozbawiony. Przestraszony by jego
rozmwca.
- A kto to by?
- Niejaki Alfred Rozeta. Hurtownik w zakresie materiaw budowlanych. Ma
pawilony na Bartyckiej i liczne interesy z Wochami.
Rozeta, hurtownik... Nie, do niczego, nie zna czowieka i nie jest jej potrzebny.
- I gdzie on parkowa?
- Kto?
- Mj m.
- Przed Victori. cile biorc, wcale nie parkowa, zostawi samochd z kluczykiem i
zaparkowaa obsuga. Oni tam maj miejsca dla staych klientw.,
Staych klientw...! Na lito bosk, to ile ten Karol re...?! Przecie ywi si w domu
prawie codziennie, , kiedy mg zosta staym klientem Victorii czy jakiejkolwiek innej
knajpy?! A, moe te drugie niadanka...
Nie wiedziaa, o co dalej pyta. Wydawao jej si, e pyta bdzie miaa tysic,
tymczasem nagle ich zabrako. Karol re, wietnie, ale nie o to przecie chodzi!
- Zaraz. A gdzie parkowa potem? Za kadym razem, jak gdzie tam wchodzi?
- Na ulicy, na patnych parkingach.
- Strzeonych? Konrad zawaha si.
- Teoretycznie powinny by strzeone, ale to rnie bywa...
- I tam nie kradn?
- Gdzie?
- Na tych parkingach teoretycznie strzeonych.
Konrad poczu nagle, e ma do czynienia z osobliwie trudn klientk. Szef wysuwa
supozycj, e baba ledzi ma przez jakie dziwki i romanse, z jej pyta natomiast wynika
cakiem co innego. Rzeczywicie troszczy si o bezpieczestwo, nie wiadomo tylko, jego czy
samochodu? No, jaguar, owszem, pojazd raczej cenny...
- W zasadzie na strzeonych kradn raczej rzadko - odpar i wygosi cay wykad na
temat znanych mu dziaa zodziei samochodowych. Klientka suchaa wrcz zachannie.
Uwolnia go wreszcie. Zaczeka, a odjedzie i dopiero wtedy wsiad do swojego
samochodu, mocno zdumiony i nieco zaintrygowany.
Malwina rwnie wrcia do domu.
***
Tego samego wieczoru do gabinetu Karola wlizgn si przez uchylone drzwi Pucu.
Jak kady kot, by indywidualnoci i mia swoje prywatne upodobania. Lubi papier.
Wskoczy na fotel, a potem na biurko. Biurko byo prawie puste, stay na nim dwa
aparaty telefoniczne, zasobniczek z dugopisami, leaa zamknita teczka z korespondencj i
oddzielnie jedna kartka papieru do drukarki z jakim krtkim napisem porodku. Komputer z
caym oprzyrzdowaniem znajdowa si na specjalnym blacie obok.
Pucu, rzecz jasna, napisu na kartce nie czyta, ale obwcha j z wielk luboci. Po
czym sprbowa wzi w zby, co na gadkim, liskim blacie okazao si niemoliwe. Pomg
sobie apk i przesuwa papier tak dugo, a dopchn go do krawdzi. Popchn jeszcze
troch i kartka spyna na podog.
Pucu zeskoczy za ni i pomitosi j pazurami, wdeptujc w dywan, dziki czemu
przestaa by taka obrzydliwie gadka i pozwolia si chwyci zbami. Promieniujc
zadowoleniem, kot wymaszerowa z gabinetu z pomitym nieco kawakiem papieru w
pyszczku i poszed do siebie, to znaczy na du, pask, mikk poduch, uoon w kcie za
kominkiem, Tam odda si szczytowej przyjemnoci, polegajcej na ponownym deptaniu i
delikatnym naddzieraniu, to zbkami, to pazurkiem. Cichutkie trzaski i szelesty wprawiay go
w stan upojenia.
Obecne w domu Helenka i Justynka w ogle tego nie zauwayy.
***
Karol Wolski trafi w klubie na znakomitych partnerw i gra w bryda do trzeciej z
przyjemnoci rwn bez maa przyjemnoci kota. Podnis si od stolika bardzo przyzwoicie
wygrany.
Na ulicy, na owym patnym parkingu, nie dziao si nic kompletnie.
***
Malwina, wrciwszy do domu, przeya jeden z najciszych wieczorw w caej
swojej egzystencji.
Po drodze przyszo jej do gowy jeszcze kilka pyta, ktre powinna bya temu
ledczemu zada, a take kilka polece, ktrymi naleao go uszczliwi. Postanowia
natychmiast do niego zadzwoni, nie baczc na to, e waciwie facet ju ma wolne i moe
nie zajmowa si prac zawodow. Moe i spa albo spotka si z dziewczyn, albo
siedzie w wannie, albo robi cokolwiek wanego dla siebie. Nie, takie rzeczy jej nie
obchodziy, adna myl o cudzych potrzebach nie zawitaa jej nigdzie.
Zostawia samochd na parkingu tu obok ich parceli i popdzia do domu. I tu zacz
si dramat.
Gdzie, na lito bosk, zapisaa ten numer jego komrki...? Miaa go z pewnoci,
skoro do niego dzwonia, i nie w pamici, tylko na papierze, w pamici nie zostao jej nic.
Zapisywaa... Gdzie zapisywaa? !
Zdenerwowaa si natychmiast tak, e przez chwil niczego nie moga sobie
przypomnie. Zaraz, tylko spokojnie... Dzwonia z gabinetu Karola, to pewne. Wic chyba
tam musiaa take zapisywa...?
Rzuciwszy paszcz na fotel w salonie, zamkna si w gabinecie i z wielkim mozoem
zacza sobie odtwarza wasne czynnoci. Std zadzwonia, tu rozmawiaa z czowiekiem,
zapisaa numer. Na czym...? Oczywicie, wzia kartk ze stosu obok drukarki, dugopisy tu
stoj, uya ktrego. I co? I zapisaa, no dobrze, ale co potem? Co si z t kartk stao?
Wytrzsna na blat biurka ca zawarto torebki. Rne mieci znalaza, ale
upragnionej kartki nie byo. Musiaaby zreszt zosta zoona co najmniej na czworo, nie
zgniota jej przecie w kulk! Moe odruchowo woya do szuflady...?
Myl, e Karol mgby akurat wrci, zasta j w gabinecie, grzebic w jego
szufladach, i wpa w sza, nie miaa teraz do niej dostpu. W zdenerwowaniu zagldaa do
wszystkich, jedna bya zamknita, usiowaa j otworzy pilniczkiem do paznokci, spink do
wosw i maymi noyczkami, mczya si i przeklinaa tego bawana, kryjcego tu przed ni
jakie tajemnice.. a dotaro do niej, e skoro szuflada jest zamknita, nie moga do niej nic
woy. Szuka kartki, nie za mowskich tajemnic, kartka jest w tej chwili najwaniejsza na
wiecie!
Nie byo jej nigdzie. Na moment Malwina zastyga w skamieniaej rozpaczy. Jaki
dwik na zewntrz, przejedajcy samochd, wyrwa j z bezruchu, beznadziejnie obejrzaa
jeszcze raz cay mietnik z torebki, schowaa go z powrotem po jednej sztuce, po czym nagle
zerwaa si i popdzia przeszukiwa kieszenie paszcza. Znalaza zoone w kostk sto
zotych, ale kartki nie byo. Przypomniaa sobie, e te sto zotych miaa da witemu
Antoniemu za odnalezienie czego wczeniej... a, ksieczki czekowej... Nic dziwnego, e nie
moe znale teraz cholernej kartki, skoro jest winna witemu Antoniemu!
Najsolenniej i ze skruch obiecawszy oszukanemu witemu cae piset zotych,
nabraa nieco nadziei. Powiesia paszcz w szafie i posza przeszukiwa sypialni. Bez skutku.
Popdzia na gr do gocinnego pokoju, tam, gdzie ukryta przedtem Gazet Wyborcz, bo
moe i kartk w to samo miejsce przyniosa, ale wstrtnej gangreny nie byo. Gorzej,
uwiadomia sobie nagle, e nie ma te strzpka prasy z numerami telefonicznymi agencji!
Nie widziaa go, nie wpad jej w rce wrd rzeczy z torebki, a przecie miaa go! Miaa!
Musiaa mie, skoro dzwonia do nich!!!
Ca robot poszukiwawcz Malwina odwalia ponownie z identycznym skutkiem, po
czym usiada przed kominkiem i zalaa si zami. Tego ju byo za wiele, same
niepowodzenia, same tragedie, same klski! Szlochaa bez adnego opamitania, nie mogc
tak na poczekaniu ogarn umysem rozmiaru nieszczcia, jakie j dotkno, ale ju wiedzc,
e jest straszliwe. Nie tylko stracia kontakt z agencj, ale w dodatku to, co zgino, moe
znale Karol...!!!
Pucu z kta za kominkiem przyglda si jej nieodgadnionym wzrokiem.
Helenka w swoim pokoju za kuchni ogldaa telewizj i adne dwiki z salonu do
niej nie docieray, ale z gry zesza Justynka. Miaa ochot napi si herbaty, ponadto Pufcia
pltaa si koo niej i po pomiaukiwaa naglco, wic moe chciaa co zje. Waciwie
Justynka te by co zjada.
kania ciotki usyszaa ju na grze i przestraszya si mocno. Musiao si co sta,
Malwina pakaa do czsto, ale nigdy w samotnoci, zawsze pakaa do kogo, wic tu
zachodzio zjawisko nietypowe. Niemoliwe chyba, eby do tego stopnia urna si na
smutno! I w ogle jej przecie nie byo, pojechaa gdzie, na lito bosk, czyby ukradli jej
samochd? Albo wszystkie pienidze i dokumenty...?!
Zbiega szybko ze schodw, omal nie przewracajc si przez kota, i dopada Malwiny.
- Ciociu, Jezus Mario, co si stao? Dlaczego ciocia tak pacze?
- O - o - o - kropne! - wyszlochaa Malwina. - Jestem taka nieszczliiiiiwa!
- Ale dlaczego? Ukradli cioci samochd?
- Z - z - z - gubilam...
- Co ciocia zgubia? Dokumenty? Pienidze?
- W du - du - du - pie mam pienidze...!
Informacja bya wstrzsajca. Nie wdajc si chwilowo w nag zmian osobowoci
ciotki, Justynka rzucia si do kuchni. Co jej naleao natychmiast da, wody moe, herbaty,
kropli walerianowych...
Zrzuciwszy szklank z kuchennego blatu, potknwszy si o kota i upuciwszy do
zlewozmywaka elektryczny czajnik, Justynka zmienia zdanie i popdzia do barku. Koniaku!
Bez wzgldu na stan upojenia ciotki, koniak powinien jej pomc, podobno pomaga zawsze na
wszystko. Wyszarpna butelk, chwycia kieliszek, omina jako Pufci, wciekle w tej
chwili towarzysk, i ponownie dopada Malwiny.
Malwina wci szlochaa rozdzierajco, ale wygldao to ju na ostatnie podrygi. Bez
najmniejszego protestu rbna sobie koniaczek, jeden, a potem drugi, po czym kania zaczy
przycicha. W progu salonu pojawia si zaskoczona Helenka, ktra rumory w kuchni zdoaa
usysze i bez alu porzucia ekran, wanie prezentujcy reklamy. Te j przestraszy stan
Malwiny, ale znacznie mniej ni Justynka.
- Pani, sysz, e co zgubia, to ju niech pani powie co - zadaa zarazem
wspczujco i z naciskiem. - Moe si to gdzie znajdzie.
Te proste sowa otrzewiy Malwin lepiej ni koniak. Za nic w wiecie przecie nie
moga wyzna, co jej zgino, w razie przypadkowego znalezienia zaginionych kawakw
papieru powinna si ich w ogle wyprze. Nawet gdyby Karol je znalaz...
Nagle zacza myle rozsdnie. Nie, Karol nie, dzwonia wszak z gabinetu ju po
jego wyjciu, nie wrci chyba podstpnie w celu zagarnicia jej tajemnic. Co si stao z tymi
zapiskami w czasie jego nieobecnoci, Justynka moe znalaza...?
Podejrzliwym okiem ypna na siostrzenic.
- Nie sprztaa...?
- Czego nie sprztaam? - zaniepokoia si Justynka.
- mieci. Tak oglnie... Nie, nic, notatki takie miaam... - Nagle bysno jej wiato w
mroku. - Skadniki... przepis... na maseczk kosmetyczn. Takie nabazgrane. Chciaam si
upikszy w sekrecie przed wszystkimi i fiu, zgino mi, zdenerwowaam si okropnie.
Mylaam, e wszyscy bd si ze mnie mia, e si wygupiam, wic wcale bym si nie
przyznaa, a teraz ju przepado...
I Helenka, i Justynka doznay wielkiej ulgi, omal przy tym nie potwierdzajc obaw
Malwiny. mie stumiy z duym trudem,
- Ju ja si tam miaa nie bd - oznajmia stanowczo Helenka. - Jak co znajd
nabazgrane, to pani oddam i tyle. Pani przestanie paka, a ja tam wod wstawi. Na herbat.
- Nawet gdyby ciocia zrobia sobie dwadziecia maseczek, nie widz w tym nic
miesznego - zapewnia Justynka, mylc zarazem, e znacznie bardziej i przydaoby si
Malwinie zrzucenie tak przynajmniej pitnastu kilogramw. - Poza tym rnych przepisw
jest zatrzsienie, w kadym kolorowcu dla bab.
- Ten by bardzo specjalny - chlipna Malwina i wylaza z fotela, zdecydowana
martwi si bardziej kameralnie. Niepotrzebnie a do tego stopnia stracia rwnowag, ale w
gruncie rzeczy te gorzkie szlochy nieco j pocieszyy.
Razem z Justynka usiada przy stole, bo aden stres nie potrafi odebra jej apetytu.
Przeciwnie, kady dodawa. Znalaza temat, ktry mg odwrci uwag od osobistych
dozna i przey.
- Popatrz, mwia mi dzisiaj Agata, e jej kuzyn paci okup zodziejom i odzyska
samochd - rzeka jakby troch zachcajco. - Ale nie pozna ich osobicie.
- Osobicie to ich wszyscy znaj - odpara Justynka, od razu zainteresowana. - A jak to
si odbyo? To pacenie okupu?
Z wielkim oywieniem Malwina przekazaa siostrzenicy wieci od Agaty. Justynka
suchaa chciwie i potwierdzia ostatni pogld.
- Drobne potki. Zorganizowane mafie w takie detale si nie wdaj...
- Czekaj, zaraz - przerwaa jej Malwina. - Co ty powiedziaa, e ich wszyscy znaj?
Co to znaczy? Wszyscy to kto?
- Kto chce, nie wspominajc o policji.
- Jak to, kto chce? To jak si ich poznaje?
- Na giedzie. Samochodowej. Jest taka wielka gieda, chyba w niedziel si odbywa,
gdzie koo Grjca, w jakim Sawkowie czy Sawczynie. Wszystko tam mona dosta, a
zodzieje podobno sami oferuj swoje usugi. Wystarczy przyjecha czym porzdnym i
rozejrze si dookoa baranim wzrokiem. I ju s pod rk. Tak syszaam.
Malwina poczua w sobie wybuch gorca. Do diaba z kartkami, tu oto uzyskuje od
wasnej siostrzenicy informacj najcenniejsz, bardzo dobrze, e si rozpakaa przed
kominkiem, prosz, jest korzy!
Myl, e informacj mogaby uzyska take i bez paczu, jako jej nie zawitaa. Nie
przywyka jeszcze do tego, e maa Justynka dorasta, ksztaci si w wysoce interesujcym
zawodzie i zdobywa wiedz o yciu wiksz ni ktokolwiek mgby przypuszcza. Ugryza
si w jzyk, eby nie pyta zbyt duo, Justynka mogaby si czego domyli. Do tego
jakiego Sawkowa chyba sama trafi...?
Co do zagubionych numerw telefonicznych, znalaza wyjcie. Pjdzie tam po prostu
jeszcze raz i dostanie wszystko co trzeba. A na razie, skoro Justynka i Helenka zwrciy na
ni baczn uwag, o co si sama gupio postaraa, da sobie spokj z dewastacj bramy i
zaatwi to jutro. A moe nawet pojutrze, bo przedtem warto znale zodziei...
***
Wbrew obawom, do celu Malwina trafia z atwoci. Bonie potwornych rozmiarw,
cae zapchane samochodami, rozcigao si wzdu szosy i trudno je byo przeoczy. Jeszcze
trudniej wjecha na nie.
Skrcia, znalaza si na drodze dojazdowej do wielkiej bramy i na tym by koniec.
Dalej zrobio si za ciasno, przynajmniej dla niej. Zatrzymaa si beznadziejnie i tkwia w
miejscu, nie gaszc silnika i nie majc pojcia, jak w tym caym galimatiasie rozpoznawa
zodziei. Pj piechot, podglda, podsuchiwa...? Ale nie zostawi przecie samochodu na
samym przejedzie, a o zaparkowaniu w ogle mowy nie ma!
Nie musiaa wcale udawa zbaranienia, przyszo jej to samo. Z otpiaym wyrazem
twarzy staa tak dugo, a podszed do niej jaki facet i pochyli si ku okienku, pukajc w
szyb. Malwina j opucia. Facet wyglda sympatycznie, mody by, koo trzydziestki,
ubrany wrcz elegancko.
- Szanowna pani ma jakie kopoty? - spyta grzecznie.
- Chciaam tam wjecha - odpara Malwina bezradnie.
- O tej porze? Co te pani...? Tu od pitej rano ludzie si ustawiaj. Chce pani kupi
czy sprzeda?
Z caej siy Malwina staraa si oprzytomnie. Nie powie mu przecie, e chce znale
zodziei samochodowych i nawiza z nimi dyplomatyczne kontakty!
- Ja... Chciaam zobaczy, co tu jest...
- Tu jest wszystko. Pani co do wozu potrzebne? Czy moe z innych rzeczy?
- Tak w ogle... Mnie jaguary interesuj...
Podszed jaki drugi, nieco starszy, trzeci popuka w szyb z prawej strony. Malwina
opucia j rwnie.
- Pani musi std odjecha, bo tarasuje pani drog.
- Zaraz - rzek pierwszy i wyprostowa si. Pani ma kopoty..
- Byo wczeniej przyjecha!
- Moment. Wszystko si zaatwi. - Znw pochyli si do okienka. - Stw kosztuje.
Nie majc pojcia, co kosztuje stw, Malwina kiwniciem gowy wyrazia zgod.
Faceci zaczli uzgadnia rzecz midzy sob.
- Zrb tam pani miejsce... Pani podjedzie jeszcze kawaek, kolega wyjedzie, a pani
stanie. Za tym tym mikrobusem, o, tam!
Wcale nie chcc parkowa za adnym tym mikrobusem, Malwina spenia
polecenie. Z wysikiem wjechaa w ciasnot, zapacia sto zotych i zacza wysiada.
- Pani zamknie te okna, bo ruch duy - ostrzeg pierwszy opiekun.
Malwina nagle oprzytomniaa.
- E tam - powiedziaa z irytacj, podnoszc jednak szyby. - Nissan, wielkie rzeczy.
Gdyby to by nasz jaguar, to jeszcze...
- Pani sprzedaje jaguara? - zainteresowa si w kolega, ktry zdy zrobi ze swoim
pojazdem co niepojtego, gdzie go zmieci tajemniczym sposobem i wanie wrci.
- Pani si interesuje - zakomunikowa z naciskiem pierwszy.
- Bo co...?
Malwina podja wreszcie decyzj. Postanowia odpowiada na wszystkie pytania,
niekoniecznie szczerze, ale za to gono. Skoro ci zodzieje gdzie tu s, moliwe, e usysz i
jakie wnioski sobie wycign. Adres poda prawdziwy i wymieni wszystkie miejsca
krtszych i duszych pobytw Karola.
Ktokolwiek znajdowa si w pobliu niewielkiej grupki, przesuwajcej si w gb
targowiska, w kierunku dwch jaguarw na sprzeda, mg si bez trudu dowiedzie, e
Karol Wolski jaguara posiada, prawie cakiem nowego, e si nad nim trzsie jak barani ogon,
e czasem parkuje koo domu, na zewntrz, ponadto bywa na Mokotowskiej, na Wsplnej, na
Racawickiej i w paru innych miejscach, e ma wszelkie moliwe zabezpieczenia
elektroniczne, a w ogle to ona przyjechaa kupi dla niego sztucznego wa, ktry, wyac
z pudeka, mgby wystraszy ewentualnych zodziei. Bo podobno tutaj wszystko mona
dosta...
To ostatnie okazao si szczer prawd i w rezultacie Malwina odjechaa z giedy po
trzech godzinach bez wa wprawdzie, ale za to z czarnym zamszowym kostiumem,
zdecydowanie na ni za ciasnym, i antycznym, srebrnym piercieniem, bardzo drogim, ktry
pniej, ku jej wasnemu zdumieniu, okaza si autentykiem, a nie imitacj.
W swoim przekonaniu, zreszt cakiem susznym, kontakty ze zodziejami nawizaa.
Tyle osb tam j zaczepiao i zadawao pytania, z tyloma rozmawiaa, i taki tum si pta
dookoa, e zodzieje w nim musieli by. Nie okradli jej osobicie, musieli zatem
zaakceptowa porozumienie.
Do domu wracaa moliwie wolno, bo jeli kto nie dosysza adresu, niech ma szans
spokojnie j poledzi.
***
Dokonawszy jednego posunicia, przystpia do nastpnego, musiaa wszak
przygotowa zodziejom obiecany warsztat pracy. Dzie i chwila wydaway si wymarzone,
Justynka na wykadach, Karol w pracy Helenka zostaa wypchnita do sklepu po rzekomo
zapomniane przez Malwin brokuy. Tu przedtem Malwina przezornie umya i zakrcia
wosy, nie moga zatem udawa si teraz na miasto, choby to by nawet tylko Suew, z
bawanami na gowie albo w rczniku, musiaa skoczy Helenka. Potrzebne im byy te
brokuy jak dziura w mocie i przejta dziko zamierzonym dzieem Malwina, mimo
wysikw, nie umiaa wykombinowa adnej potrawy, do ktrej okazayby si niezbdne. W
rozpaczy postanowia zje je sama, zamiast obiadu, jako produkt odchudzajcy, eby
Helenka nie nabraa jakich podejrze.
Dla Helenki ju sam pomys odchudzania, w odniesieniu do jej chlebodawczyni, by
podejrzany, ponadto nierealny, ale posza.
Ledwo znikna z oczu, Malwina wyjechaa swoim nissanem za bram.
Wysiada, rozejrzaa si, dookoa byo pusto. Z bijcym sercem wykapaa z buteleczki
lakieru kilka kropel w miejsce, ewidentnie stanowice prowadnic. Prowadnica czy nie,
wszystko jedno, jak si to wistwo nazywa, w kadym razie tdy przesuwaj si cholerne
wrota. Lakier... do diaba, rzadki ten lakier, za wiey, naleao moe poczeka, a zgstnieje,
ale to by potrwao par miesicy... No nic, niech zastygnie, nakapie dwa razy.
Symulujc rne rzeczy, wnikliwe ogldanie wschodzcych rolinek i zachmurzonego
nieba, kopoty z obcasem pantofla, konieczno powrotu do drzwi wejciowych i tym
podobne gupstwa, Malwina odczekaa swoje. Pomacaa zastyg grudeczk. Dawaa si
wyczu, bya twarda. Z wielk uwag dokapaa jeszcze troch, bezbarwny lakier spenia
swoje zadanie przynajmniej w tym, e by niewidoczny. Poczekaa drugie tyle, w czym
dopomoga jej Pufcia, ktra pojawia si w ogrodzie, z daleka byo wida, e Malwina
zapdza kota do wntrza budynku. Zdziwiona i uraona nieco Pufcia, majca dotychczas
pene prawo do wieego powietrza, z niechtnym miaukniciem znikna w drzwiach,
Malwina teraz dopiero wsiada z powrotem do samochodu, symulujc zamiar odjazdu. Z
bijcym sercem, w napiciu, bez tchu, prztykna pilotem od bramy. Brama ruszya
majestatycznie, skrzydo dojechao do poowy swojej drogi i z lekkim drgniciem zatrzymao
si.
Malwinie tego tchu zabrako doszcztnie.
Po trzech sekundach znieruchomienia prztykna pilotem ponownie. Skrzydo ruszyo
wstecz i brama stana otworem. Kolejne prztyknicie dao efekt identyczny jak poprzednio,
skrzydo stano w poowie i najwyraniej w wiecie byo z tego bardzo niezadowolone.
Delikatne drgania wskazyway, e pcha si na waciwe miejsce, przemagajc jak
przeszkod i nijak nie daje jej rady.
Teraz ju Malwina miaa prawo zareagowa jawnie. Zapaa dech, doznaa niemal
skoku upojenia, jeszcze odrobin niepewnego. Demonstracyjnie prezentujc zdumienie i
niepokj, chocia bya wicie przekonana, e nikt jej nie widzi, wysiada i obejrzaa bram z
bliska. Niepokj, i to ten prawdziwy, wzrs w niej gwatownie, ca sob bowiem poczua, e
cholerna brama prdzej czy pniej przeszkod przemoe. Przepchnie si cierwo przez t
malutk grk lakieru i rozdyda j pod sob wasnym ciarem, ale to do kitu, bram naley
zatrzyma nieodwoalnie i gruntownie!
Kryjc w doni buteleczk, Malwina kropna od serca, najpierw na pierwsz grk, a
potem obok, tworzc drug. Niech to szlag trafi, przez jedno przejdzie, na drugim si
zatrzyma. Teraz ju moe wyczynia wszelkie sztuki, brama jej si zepsua, gupio czy nie,
ale prbuje sprawdzi, o co temu urzdzeniu chodzi. Bez popiechu, z przerwami, obejrzaa
wszystko, co moga, cae to elazne ustrojstwo, z rozpdu przypatrzya si pilnie nawet
arwkom, owietlajcym wjazd, podstpnie dokapaa jeszcze trzeci grudk, nie zaniedbujc
pierwszej i drugiej. Zatroskaa si nawet, czy te piegi lakieru nie zaczn by widoczne, ale
nie, palcami dao si je wymaca, w oko nic wpaday. e Karol nie bdzie nic maca, byo
pewne, schylanie si sprawiao mu trudno, chwali Boga, by za gruby do takiej parterowej
gimnastyki.
Rzecz oczywista, w obliczu otwartego domu nie moga ju nigdzie jecha. Siedzc w
samochodzie i udajc, e si martwi, Malwina sprecyzowaa wreszcie swj pozorny zamiar,
mianowicie goni Helenk, eby kupia take wtrbki drobiowe, wtrbki rzeczywicie byy
potrzebne do nadzienia zawijanych zrazikw z kurzej piersi. Uczciwie mwic, kurza pier
doskonale moga si obej bez adnego nadzienia, ale do wymylnych potraw Helenka bya
przyzwyczajona i adnych gupich podejrze nie mogo jej to nasun. A kurz pier, jako
tak, trzeba bdzie przyrzdzi ekstraordynaryjnie, bo inaczej Karola mogaby trafi
apopleksja. Tylko apopleksja, nie rzetelny szlag, niestety, po czym Malwina miaaby sama
kopoty.
Odstawia wreszcie samochd na oglny parking tu obok i wrcia do domu,
pozostawiajc bram cakowicie otwart. Baa si, e wysiki urzdzenia pchajcego si do
zamknicia, dadz jaki idiotyczny rezultat, a im duej potrwa oczekiwanie, tym lepiej lakier
stwardnieje.
- A c to si stao? - spytaa zdumiona Helenka, wszedszy do domu ze zbdnymi
brokuami. - Tak cakiem wszystko stoi otworem, pani zamkn zapomniaa?
Na to pytanie Malwina bya przygotowana w peni.
- No wic wanie, wyskoczyam za Helenk, bo zapomniaam o wtrbkach
drobiowych do nadzienia, i niech Helenka popatrzy, co si zepsuo, nie i chce si zamkn ta
brama. Co okropnego, kawaek si zamyka i dalej nie idzie. W ogle nie wiem, co robi,
prbowaam, o...!
Nerwowo prztykna pilotem przez otwarte okno. Brama powtrzya przedstawienie,
Malwina niemal si trzsa z chci przekonania Helenki, i nastpi jaki dopust boy,
otworzya skrzydo.
- I tak si boj to pcha, bo czy ja wiem, co tam trzanie albo co, wic ju lepiej niech
bdzie otwarte...
- Zacio si?
- No zacio chyba i tylko do poowy dochodzi.
- To pan Karol niezadowolony bdzie - zaopiniowaa Helenka po namyle. - Znaczy
wjecha mona, ale zamkn si nie da?
W tym momencie Malwina uwiadomia sobie, jaki idiotyzm udao jej si popeni.
No i c z tego, e zamkn si nie da, wrota garaowe dziaaj sprawnie, Karol wjedzie do
garau, zamknie za sob i cze. Brama pozostanie otworem, ale samochd bezpieczny,
najwyej do domu przestpcom atwiej si bdzie wedrze.
No tak, ale z adnymi wamywaczami kontaktu nie nawizaa. Tylko ze zodziejami,
ktrych zainteresowa jaguar...
A j zdawio w rodku. Tyle wysikw, tyle stara i chaa. Nie zdoaa si opanowa,
zy same pocieky jej z oczu, daa sobie folg i wybuchna paczem. Helenka si wzruszya,
miaa dobre serce, odoya torb z brokuami, wzruszya ramionami i westchna.
- Moe to rk popchn, moe si zacio tylko troch? Tam piasek jaki albo co? Pani
otworzy, a ja bym popchna.
- Kiedy ja si boj tej elektroniki, na si to si do reszty zepsuje!
Helence osobicie brama, jako taka, wielkiej rnicy nie robia. Wamywaczy si nie
baa, nie bya strachliwa i niewiele miaa do stracenia, poza tym wamywacze w ogle do
gowy jej nie przyszli.
- To zaraz, nie tak. Najpierw z obiadem zaatwimy, eby to ju byo gotowe, a potem
zobaczymy, co z bram. Ju niech pani nie pacze, zawsze moe si zdarzy, a i tak
zadzwoni i czowiek przyjdzie. A obiad ze zami, to na nic. I pan Karol si wicej
zdenerwuje.
Wypowied miaa sens, co nie przeszkadzao, e Malwina wci czua si ciko
skrzywdzona. Sikajc nosem i ocierajc oczy, sprbowaa skupi si na poywieniu. Pewnie,
e w tej sytuacji naleao Karola nakarmi.
Gotowy posiek czeka, kiedy we dwie z Helenk jy szarpa przeklt bram. Lakier
nie okaza si niezniszczalny, za ktrym szarpniciem skrzydo poszo dalej i prawie si
zamkno ku satysfakcji Helenki i utrapieniu Malwiny. Po czym Malwina sprbowaa je
otworzy.
I tu nastpi jakby cud. Skrzydo przelazo kawaek i odmwio wsppracy.
Zatrzymao si. Malwinie bysno, e c to za firma, tylko tej firmy kosmetyki bdzie
kupowa, nie rozproszkowa si ten lukier doszcztnie, nadal stanowi przeszkod, arcydzieo!
To uczyni, czego ona nie potrafia, oby jeszcze potrzyma troszeczk, jutro si co wymyli...
- Niedobrze - zatroskaa si Helenka. - Pan Karol bdzie wicej zy.
W tym momencie pojawia si Justynka. Ju z daleka widziaa jaki ruch przy bramie,
Helenka szarpaa j bowiem to od wewntrz, to z zewntrz, teraz pozostaa od strony ulicy.
Malwina prztykaa pilotem ostronie i z namysem, wrota okazyway coraz mniejszy opr.
Justynka zatrzymaa si przed furtk.
- Co si stao? Co nie tak z bram? Pilot cioci nawala?
Znw Malwina doznaa przypywu pamici. Przecie, do stu piorunw, natychmiast
po zepsuciu bramy miaa wrzuci tego cholernego pilota do wody! Niechby Karol sam sobie
prztyka! Znw j troch zadawio, zbliya si do nie domknitej bramy.
- No co si stao takiego... - zacza aonie.
W tym momencie Justynce urwa si guzik. Widzc popychajc wrota Helenk,
chciaa jej pomc, rzucia swoj torb na ziemi i te popchna. Guzik od kurtki ledwo si
trzyma, co zauwaya wczeniej, ale o czym zapomniaa, teraz odpad, a razem z nim odpad
maleki guziczek, trzymajcy go od lewej strony. Duy guzik Justynka dostrzega, owego
zabezpieczenia ju nie i mikroskopijny, plastykowy, przezroczysty krek wpad w
prowadnic.
Na zupenie bezsensowne i bezskuteczne wysiki nadjecha Karol, bardzo godny,
nastawiony na skonsumowanie obiadu. Swoj posiado ujrza niedostpn. Brama
otworzya si na dziesi centymetrw i dalej i nie chciaa, o adnym wjedzie do rodka
nie byo mowy, a trzy baby stay obok bezradnie.
Nie powiedzia ani sowa. Ustawi samochd w poowie na wskim chodniczku i
wysiad. Przez chwil patrzy na oporne urzdzenie, po czym przez furtk wkroczy na
ciek i wszed do domu, nie suchajc ony, ktra zacza od razu:
- No popatrz, co si zrobio, ona si zepsua nie chce si otworzy, a przedtem nie
chciaa si zamkn, ja si nie znam, sam popatrz, nie wiem co teraz...
- Ja bym lepiej obiad podaa - poradzia ostronie Helenka i podya za panem domu.
Justynka uczynia to samo. Podniosa torb, znalaza guzik i ruszya ku drzwiom,
- Niech ciocia da spokj na razie - powiedziaa pgbkiem.
Malwina zlekcewaya dobre rady. Nadal staa przy bramie, mwic cokolwiek, myl
bowiem miaa zajt pilotem. Wrzuci go do wody od razu, symulujc niezrczno, bo ze
zdenerwowania rce jej si trzsy, czy wykpa ukradkiem, tak eby nikt nie widzia, i potem
twierdzi, e nic podobnego, nic nie wie zepsu si sam z siebie...
Ssiad nadjecha i zwolni przy niej, od drugie strony nadbieg w Sawcio, ktremu
niegdy naleao odrba eb, a ktry dzi zblia si do matury, kto tam jeszcze podszed
bliej, wysiki Malwiny, uparcie tkwicej na zewntrz, wzbudziy zainteresowanie raczej
rednie, niemniej jednak jakie wzbudziy. Wszyscy tu mieli bramy otwierane elektronicznie,
awaria zatem troch niepokoia. Malwina chtnie udziela wyjanie, nie kryjc wcale ez w
oczach.
Z domu wybiega Justynka.
- Ciociu, niech ciocia da spokj, obiad na stole! To si pniej zaatwi, wujek i tak
zaraz odjeda, trzeba bdzie zadzwoni...
Stojcy niejako na skraju maego tumku, Konrad Grzesicki dozna ulgi. Nareszcie
dowiedzia si, kim jest dla tej dziewczyny jego podopieczny, wuj, pasowao, owszem, na
wuja wyglda. Co im si tam stao z t bram, nie musia wnika, ale problem zaciekawi go
prywatnie. Z wielk uwag wysucha rozmaitych supozycji, nie chcia bada ustrojstwa
osobicie, eby si nie rzuca w oczy, ale podejrzewa po prostu mie w prowadnicy. To stara
brama, sprzed kilkunastu lat, szkodzi jej wszystko, piasek, ld, byle gwodzik, lepsze s te
nowe, z przeciwwag.
Wrci do swojego samochodu, kiedy ssiedzi rozeszli si do siebie.
Malwina znalaza wyjcie. Wbiegszy do domu, popdzia do azienki my rce, z
determinacj wetkna pilota pod kran, po czym starannie wytara go rcznikiem. Najmniejsza
kropelka wody nie bya ju widoczna na zewntrz, w rodku jednake, tak miaa nadziej,
dokonay si zniszczenia nieodwracalne. W ten sposb, nawet w razie przybycia czowieka z
serwisu, jej pilotem cholernej bramy nie da rady ruszy i moe take nie da rady naprawi...?
Doskonale wiedzc, skd si wzia pierwotna awaria, sama ju teraz nie rozumiaa
przyczyn zwikszonych fanaberii urzdzenia, ale to jej nic nie szkodzio. Przeciwnie, im
gorzej si to cierwo zachowuje, tym lepiej, o dziaalno skomplikowan technicznie z
pewnoci nikt jej nie posdzi.
Karol, ku oglnemu zdumieniu, zachowywa si normalnie i nawet do mio. Awaria
bramy nie wstrzsna nim zbytnio, nie po raz pierwszy przeszkoda w prowadnicy utrudniaa
otwieranie, chocia zazwyczaj dziao si to w zimie, kiedy w maym rowku gromadzi si ld.
Ld si rozpuszcza pod wpywem tarcia i specjalnego ogrzewania tego caego elastwa, po
czym brama ruszaa swobodnie. Teraz te co tam wpado, kto bdzie musia to wyduba,
jemu samemu si akurat nie chciao, poza tym by umwiony i zaraz po obiedzie zamierza
odjecha. Wrci w nocy i w najgorszym razie ustawi si na parkingu, a ochrona na ju
dopilnuje, eby si nic nie stao.
- Zadzwo do serwisu i niech przyl faceta - rzek do Malwiny. - Rewelacyjne
krokieciki, dlaczego si tego nie robi czciej...? Trzeba wyczy prd i przeczyci
prowadnic, zaatw to najdalej do jutra,
- Dlaczego ja? - wyrwao si z uraz Malwinie zanim zdya zastanowi si, co
mwi.
- Bo ja za to pac - odpar Karol zimno. - Jeli wolisz odwrotnie, prosz bardzo.
Malwina ju otworzya usta, eby zaprotestowa, technicznymi sprawami zajmuje si
w domu mczyzna, kto to widzia, eby wszystko spadao na ni, zaatw to, zaatw tamto,
nienawidzia zaatwiania! Zreflektowaa si jednak w ostatniej chwili, nie moga teraz si z
nim kci, ma przecie robi za kochajcego anioa.
- Nie wiem, gdzie zadzwoni - powiedziaa aonie, z trudem kryjc niech. - Skd
ja wezm taki serwis od bramy?
- Z ksiki telefonicznej. Albo z gazety, peno ich reklam. Ostatnio polubia czytanie
prasy.
- Ale mylaam, e kto wie, ktry najlepsza Trafi na taki byle jaki i co?
- Nic. Wykopiesz go i wezwiesz inny.
- Ale mylaam, e ty wiesz, bo przecie ich uywacie...?
Urwaa nagle, uwiadomiwszy sobie, e firma Karola rzeczywicie musi mie
kontakty z rozmaitymi serwisami, robi przecie wszystko z bramami wanie. Nie daj Boe,
Karol sam przyle doskonaego fachowca, fachowiec w mgnieniu oka zniweczy jej dzieo i
bdzie musiaa wszystko zaczyna na nowa moe nawet rozpozna, e wykpaa pilota...
Na szczcie Karol nie rwa si do korzystania usug wasnych. Temat bramy uzna za
wyczerpany, i zaj si kotem, ktry wskoczy mu na kolana i wcha ostatni kawaek kurzego
krokiecika na najbliszym talerzu. Zosta nim poczstowany, pozwolono mu je smakoyk,
co uczyni bez popiechu i z godnoci. Kartofelka nie chcia.
- Ktre ty jeste...? - zainteresowa si Karol. - A, Pucu. Pufcia tam... No i czego sam
resz, a siostrzyczce nie dasz? Ona te czowiek... Pufcia, chod tu, kici, kici... Prosz...
Po ksek dla Pufci sign do pmiska, odci jej kawaek, a reszt poar sam. Pufcia
zgodzia si zje krokiecika z podogi.
- I c to si stao, e jeste taki zadowolony? - spytaa Malwina z lekk uraz. - Masz
dzie dobroci dla kotw czy jaka pomylno ci spotkaa? Bo mnie wrcz przeciwnie. I
nawet ci nie obchodzi, co ja tu przeyam i jak si okropnie zdenerwowaam, a tobie,
ciekawa jestem, co si tak udao?
Karolowi, wbrew obawom, udao si wygra przetarg i zdoby zlecenie na cae
centrum turystyczno - medyczne w les Sables, nad Atlantykiem, w poowie finansowane
przez Amerykanw, ale o tym opowiada nie mia najmniejszego zamiaru. I zwierza si nie
lubi, i do pienidzy wcale nie chcia si przyzna, Ponadto zarwno ton ony, jak i tre jej
sw zirytoway go od razu i obudziy przyguszon na chwil niech. Czy ta kretynka nigdy
nie odezwie si jako tak, eby czowiekiem nie zatrzso? Nie, nigdy, to beznadziejne, jest z
ni coraz gorzej, naley si z ni jednak rozwie i nie sysze wicej tego jojczenia nad
gow. Rozwie, cholera... I dzieli pienidze... I ca egzystencj organizowa na nowo...?
Gdyby Malwina zwykym, ludzkim gosem, z yczliwym zainteresowaniem i
chwilowym pominiciem siebie, spytaa, na przykad: Hej, co ci wyszo...?, albo rwnie
zwyczajnie ucieszya si, e pewnie mu co wyszo i chwaa Bogu, bo to przebije bram,
Karol rozemiaby si zapewne i przywiadczy. Moe nawet obiecaby, e wrci na kolacj i
razem, przy winie, uczcz jego sukces. Z Malwiny jednak wychodzio co, czego nie mg ju
znie, jaka bezustanna pretensja, natrctwo, kliwo i wcibsko, jakie nachalne
pragnienie, eby mwi o niej, zajmowa si ni, jej doznaniami, jego potrzeby upychajc po
ktach. Kto, do stu diabw, powinien by waniejszy w tym domu...?!
- Tobie, o ile wiem, te si udao - rzek zimno, - Zepsu bram. Jest deser?
- Jest - odpara Malwina natychmiast. - Jabka w ciecie. Moliwe, e te mi si udao
je zepsu.
Na lito bosk, czy oni nie potrafi zamieni ze sob dwch normalnych zda? -
pomylaa Justynka z irytacj. - Tym razem to ciotka. Spaskudzia dobry nastrj....
Malwinie znw przypomniao si nagle, e po winna demonstrowa wielk mio i
zbyt pno ugryza si w jzyk. Zerwaa si od stou.
- Och, dobrze ju, dobrze. Jabka w ciecie s doskonae. I z bit mietan, tak jak
lubisz. Wolisz do nich kaw czy herbat?
- Nie musisz si tak okropnie stara o to, co ja lubi. Rozwd zdejmie ci z gowy te
nadludzkie wysiki. Kaw.
Wuj musi by dzisiaj rzeczywicie w przecudownym humorze - pomylaa znw
Justynka. - Nie rykn, nie przewrci krzesa, nie szepcze tak okropnie, nie wyszed... Ale
jeli teraz ciotka zacznie paka....
Te si podniosa.
- Niech ciocia siedzi, ja podam. I zrobi kaw.
- Herbat te - powiedzia Karol tak jakby do Pufci pod stoem.
- Herbat te - zgodzia si Justynka. - W dzbanku, eby bya gorca.
Malwina staa przez chwil w bezruchu, a w oczach ju. jej wzbieray potoki ez. Nie
wiedziaa, co zrobi, w kocu zabraa ze stou talerze i wysza do kuchni. Z martw twarz
popatrzya przez okno, ujrzaa nie domknit bram i zdoaa si opanowa.
- Tym ludziom od serwisu trzeba bdzie zapaci powiedziaa zupenie zwyczajnym
gosem, wrciwszy do stou. - Nie wiem ile. Moe by zostawi tu jakie pienidze?
- Przelaem ju na konto i moesz paci czekiem - odpar Karol te zupenie
zwyczajnie, chocia po sekundzie wewntrznego oporu. - Czy tych krokiecikw jeszcze
troch zostao?
- Zostao. Chcesz dla kota?
- Nie, dla siebie. Jeszcze bym to zjad na kolacj. Z czerwonym winem.
Justynka postawia na stole deser i usiada. Kamiennie milczca Helenka wniosa na
tacy kaw i podgrzewany dzbanek z herbat. Malwina znw nie wytrzymaa.
- Czy to znaczy, e raczysz mnie zawiadamia, e bdziesz w domu jad kolacj?
Mog jeszcze wiedzie, o ktrej godzinie? Bo co syszaam, e podobno wychodzisz?
- I miaa nadziej, e wyjd i nigdy nie wrc Zdawao mi si, e mieszkam tutaj.
Kotku, gdzie ja mieszkam? - zwrci si Karol do Pucusia, ktry wci siedzia mu na
kolanach i zaczyna pomrukiwa.
- Tutaj wujek mieszka - powiedziaa Justynka dobitnie, bo te nie wytrzymaa,
ponadto wyranie czua, e za chwil ciotka wyrwie si z czym przeraajcym, co wywoa
awantur kosmiczn.
Szampaski humor Karola trwa w gbi jego duszy Przed sob mia wyjazd do
Francji, negocjacje, ktre uwielbia, i wielk fors, ktra pozostanie w ukryciu Z
zainteresowaniem popatrzy na siostrzenic.
- Jeste pewna? Zatem chyba wrc? Wczeniej czy pniej, ale miso przez ten czas
nie zdy si zamierdn? Lodwka jeszcze nie zostaa zepsuta?
- Nie, ale nic straconego. Gdyby wujek sobie yczy, mog sprbowa j zepsu,
chocia nie wiem, czy mi si uda. Nie znam si na tym.
- Justynka dotychczas jeszcze nigdy nic nie zepsua - wtrcia z godnoci Malwina.
- W przeciwiestwie do swojej ciotki - podchwyci Karol natychmiast, z
przyjemnoci konsumujc jabeczne placuszki. - Osobicie te nie wiem, jak si psuje
lodwk, ale myl, e kilka rnych prb daoby rezultaty. Jeli masz na to ochot...
- Wcale nie mam. Tylko na specjalne polecenie wujka.
- Zatem nie zadawaj sobie tego trudu. Czy to ju wszystkie pytania?
Justynka miaa wraenie, e wuj sam nadaje rozmowie ton pytajcy, ale wolaa si z
nim nie sprzecza. No, zdaje si, e ciotka te si troszeczk przyoya...
- Osobicie nie mam wicej - zapewnia grzecznie, co wuja wyranie rozweselio, ale
nic ju nie powiedzia.
Malwina w jego nastroju nie moga si poapa. sowo rozwd kolno j w samo
serce, zarazem jednak zachowywa si przecie bez porwnania przyzwoiciej ni ostatnimi
czasy, wic co to miao znaczy? Z t swoj tumaczk nie spotyka si na miecie i nie bywa
u niej, co najmniej od tygodnia, od chwili rozpoczcia inwigilacji, tyle wiedziaa, do domu
zamierza wrci na krokieciki, nie do pojcia, co si tam w nim kotuje. A ona...? Co si w
niej kotuje, nie obchodzi go wcale, z Justynka rozmawia prawie jak z czowiekiem, a z ni...?
Nie moga, po prostu nie moga by taka cicha i bezwonna, te si przecie liczya! Co
on sobie waciwie...
Karol podnis si od stou i z kotem w objciach ruszy do gabinetu. Chcia
przemyle nowy kontrakt, poupaja si nim, rozway swoje moliwoci, i nie mia
najmniejszej ochoty na dyskusje z on.
W drzwiach si odwrci.
- Herbaty - powiedzia gono i cakiem spokojnie.
Malwina zerwaa si za nim. Ju miaa na ustach zawe i kliwe komentarze,
pretensje, jeden wielki krzyk urazy, kiedy znw j zastopowao. Zaraz, musi to znie. Poza
tym brama...!
Bardzo dobrze, zaniesie mu herbat. I nie odezwie si ani sowem!
Co uczynia, tym sposobem idealnie i bezwiednie speniajc yczenie ma.
Zwaywszy, i prasy codziennej w domu nie byo, a gwarancja na bram dawno ju
staa si nieaktualna, pomoc musiaa posuy Justynka. Zadzwonia najpierw do paru
kumpli, a potem do informacji miejscowej. Zdobya dla ciotki kilka numerw telefonicznych
akurat w chwili, kiedy Karol wyszed z domu, wsiad do samochodu i odjecha.
Ku wielkiej uldze Malwiny okazao si, e czowiek z serwisu moe przyjecha
dopiero jutro, bo dzi ju za pno. Wszyscy s na miecie, zajci. Umwia si na dziesit i
z satysfakcj odoya suchawk.
Nie wytrzymaa jednake z prostej ciekawoci. Pomoga ta kpiel pilotowi czy nie?
Wysza na zewntrz i prztykna guzikiem od wrt garaowych.
Jak byo do przewidzenia, wrota ani drgny. Satysfakcja Malwiny wzrosa, teraz ju
Karol bdzie musia zostawi samochd na parkingu i moe ci cholerni zodzieje go
wypatrz. Ochroniarze... no to co, e ochroniarze, nie tkwi przecie tutaj bez przerwy, maj
do penetracji cae osiedle, moe akurat znajd si gdzie indziej. Naleaoby zaj ich czym
na drugim kocu...
Zapomniawszy zupenie, e wcale nie na utracie jaguara tak jej zaley, tylko na
cikim uszkodzeniu Karola, ktry w najmniejszym stopniu nie przejawia skonnoci do
osobistego udziau w adnych mordobiciach, uznaa, e uczynia ju wszystko. Korcio j
jeszcze tylko to zajmowanie ochroniarzy na drugim kocu, moe powinno si im pomc?
Wybi czyj szyb albo co... Wama si z haasem do czyjego pustego domu...
Zdemolowa czyj samochd, o ile jaki stoi na zewntrz, przy ulicy...
Nie chciao jej si lecie taki kawa i odwala cikiej pracy wasnorcznie, z
atwoci zatem przekonaa sam siebie, e w zajmowaniu ochrony uczestniczy nie moe, bo
musi wszak mie alibi pod kadym wzgldem i we wszystkich fazach operacji zabi ma.
Naleaoby namwi do tego podstpnie jak inn osob. Kogo? Justynka odpada, jest
wciekle praworzdna, ktokolwiek miaby si tam wygupia, musi mie wyrany powd.
O...! Zazdrosna ona! Albo zazdrosny m!
Wzia sobie z lodwki puszk piwa i usiada w ulubionym miejscu w salonie. Myl
jej pobiega dziarsko.
Na drugim kocu osiedla, prawie przy alei Wilanowskiej, mieszka ta Larczykowa.
Sama mieszka. W kad i on da si wmwi, e m z ni romansuje, a wcale nie jest
wykluczone, e romansuje z ni rzeczywicie ze dwudziestu rozmaitych mw. Bogata baba,
ma wasny gabinet dentystyczny, chciwa potwornie, o tym wszyscy wiedz, i co ma w sobie
takiego, e kady chop na ni poleci. Tyle e tanio mu to nie wypadnie, dziki czemu Karol
do konkurencji nie wejdzie, ale inni idioci owszem. Co oni w niej widz, do diaba? Figura,
tak, wcita w talii, tyek poniekd w normie, a biust jak std do Australii. I nogi nieze,
wielkie mi co, Malwina miaa lepsze, tyle e Larczykowa wysza, wic tych ng jest wicej.
Piegowata jak indycze jajo, na co tak lec, na te piegi? Oczy ma podobno cudownie pikne,
moliwe, rozbyskuj jej, jak si umiechnie, Malwina sama to stwierdzia kilka razy,
osobicie widziaa ten umiech, kiedy Larczykowa zaparkowaa niczym chora krowa, dopada
jej stra miejska, dwch facetw, i nie tylko mandatu nie dostaa, ale jeszcze paczki jej
pomagali wnosi do baganika. Owszem, Larczykowa na wabia si nada, teraz tylko ktr
on napuci
Przegldu bliszych i dalszych znajomych pci eskiej dokonaa byskawicznie,
wikszy kopot by z pci msk. Larczykowa ma nie miaa, a stay gach nie waliby
kamieniem w szyby ani nie dewastowa samochodw. Jaki mody gupek, zalepiony
uczuciami, ktrego Larczykowa, powiedzmy, na razie nie chce, i ktry dziaa w
bezrozumnym szale, ewentualnie usiuje wyposzy rywala. Albo chocia zatru im ycie, oni
w ku, a tu szyby lec. I rumor sycha, rozwalany samochd strasznie brzczy. Albo
zwyczajni wamywacze, ona naprawd jest bogata, powinno si im chyba o tym
przypomnie...?
Jak rozchodz si plotki, Malwina wiedziaa doskonale. Wcale nie musiaa rozlepia
na murach miasta ogosze o bogactwie Larczykowej, dwie - trzy uwagi na ten temat,
uczynione w publicznym miejscu, wystarczyyby w zupenoci, wamywacze te ludzie i
jakie uszy maj...
Znw zapomniawszy, i zwabianie ochrony gdzie indziej musiaoby nastpi tej nocy,
skoro jaguar teraz wanie ma by kradziony, Malwina pogrya si bez reszty w snuciu
dywersyjnych planw.
***
Justynka oderwaa si od lektury, traktujcej o ladach przestpstw i poytku
pyncego z ich badania w przekroju historycznym, bo co jej zaczo przeszkadza.
Umysowo, nie fizycznie. Jaka myl, ktra nie dawno si zalga i powolutku rozkwitaa
wbrew jej chciom i woli. Co byo takiego... Co o czytaniu prasy. O upodobaniu do prasy...
O, wanie! Wuj powiedzia do ciotki takie sowa jako znaczco. I troch jadowicie.
Napomyka, rzecz jasna, o niedawnej hecy z nieszczsn Gazet Wyborcz, a ciotka nie
zareagowaa nijak, jakby nie usyszaa. A tymczasem powinna bya co najmniej si zmiesza,
moe nawet z lekka zadawi, bya przecie wtedy zgoa pprzytomna, z gazet obnosia si
jak w skarbem, ukrywaa j, jaki wniosek z tego sam si nasuwa, nie wiadomo tylko jaki.
Justynka czua wyranie, e co tu jest nie w porzdku, szczeglnie, i mio do prasy mina
ciotce jak rk odj, by to wybryk jednorazowy. Wuj zna przyczyn...? A ciotka wcale si
nie przeja...?
To, e Malwina, ponownie zdobywszy pogubione numery telefonw, zapomniaa
kompletnie o swoich problemach z Gazet Wyborcz i nie skojarzya niczego z niczym,
Justynce nie przyszo do gowy. Zastanawiaa si w skupieniu, co waciwie tak j podgryza,
przeszkadzajc w oddawaniu si ulubionym tematom. Co w zachowaniu wuja...? Nie, chyba
raczej ciotki... Tak, oczywicie, ciotki. Tylko co...?
W skrcie przeleciay jej przez myl ostatnie dziwactwa Malwiny. Deklaracja wielkiej
mioci do ma i wyrane tumienie w sobie ostrych reakcji, ogoszenie w gazecie o usugach
agencji, zdaniem Justynki, detektywistycznej, nagy wyjazd do sklepu, gdzie kupia lakier do
paznokci... na co jej si przyda? Przezroczysty, bezbarwny, nie uywaa takiego. Teraz ta
brama, nie chodzi, jasne, e ma jak przeszkod w prowadnicy...
I nagle przyszo skojarzenie. Bezbarwny lakier i przeszkoda w prowadnicy. Boe
jedyny, ciotka stuka buteleczk akurat tam i pod groz mierci si do tego nie przyzna!
Czyby j stuka specjalnie...?
Bo jeli przypadkiem, powinna w strasznych nerwach nalega na zreperowanie
natychmiastowe, przysanie czowieka jeszcze dzi, choby za podwjn cen, tymczasem
wrcz radonie przyja termin jutrzejszy. Wuja szlag trafi, jeli nie wjedzie samochodem do
rodka. Zaraz. A gara? Czy wrota garaowe s w porzdku...?
Nie majc pojcia, po co jej te rozwaania, chcc pozby si po prostu gupiego
niepokoju i przeszkody w nauce, Justynka zesza na d.
Ciotka siedziaa w salonie, niewidzcym wzrokiem i wpatrzona w ogrd za oknem.
Justynka doskonale wiedziaa, gdzie ley zapasowy, przez ni uywany pilot, znalaza go w
sypialni na komdce, udaa si do garau i prztykna.
Rezultatu nie byo najmniejszego, pilot nie dziaa.
Justynka poczua si zaintrygowana bardziej. O wasnym guziczku, rzecz jasna, nie
miaa najmniejszego pojcia. Odoya przyrzd na miejsce, wrcia do salonu i zauwaya, e
Pucu znw co depcze na swojej poduszce za kominkiem. Znaa, jak wszyscy, niezwyke
upodobanie kota do papieru, to przez nie pilnowaa starannie zamykania drzwi wasnego
pokoju, bo chocia Pucu zazwyczaj wybiera sobie zabawki z gabinetu Karola, bywao
jednak, e znalaz co atrakcyjnego gdzie indziej. Wolaa nie ryzykowa, Podesza teraz i
wyja mu spod pazurw ugniecione strzpy.
Okazao si, e jest ich do duo. Pucu perfidnie cz starszych schowa w gbi
poduszki, pod nadprutym pokrowcem, gdzie nie sign odkurzacz Helenki, nowsze
udeptywa rzetelnie, upajajc si odgosem pkajcego papieru. Nie protestowa jednak, odda
swoje skarby i nawet poasi si troch wok ng Justynki, ktra z uwag obejrzaa zdobycz.
Wydruk komputerowy, to wuja, jakie obliczenia i zestawienia, powinny chyba wrci
na biurko w gabinecie, eby wuj wiedzia, gdzie i dlaczego mu zginy, i wydrukowa sobie
na nowo. Ndzny szcztek gazety w zupenym proszku, dao si z niego co odczyta, o Boe,
to zaznaczone ogoszenie, wydarte z Gazety Wyborczej, niewtpliwie Pucu ukrad je ciotce,
ju do niczego, zbyt poszarpane. Czysta, silnie zmaltretowana kartka, z widocznym jeszcze na
rodku, byle jak zapisanym numerem telefonu, z ca pewnoci komrki...
Ni z tego, ni z owego Justynka postanowia nagle sprawdzi, co to za numer. W
pamici bysna jej scena, kiedy Malwina rozpaczaa przed kominkiem, e co zgubia. No
pewnie, zgubia swoje ogoszenie, nie zgubia, tylko ukrad jej kot, ale kto wie czy nie
wchodzia w gr take ta kartka? Numer moe wyjani, o co tu chodzi, co wstpio w ciotk,
jakie s przyczyny jej dziwactw i Justynka bdzie moga odczepi si od tematu. A w kadym
razie co zrozumie.
Justynka lubia rozumie. Nie wtrca si, bro Boe, wtrcanie nie wchodzio w
rachub, nie gada, nie plotkowa, zachowa dla siebie, ale rozumie porzdnie i rzetelnie.
Nie cierpiaa niewiedzy i nie trawia niepewnoci, mczyy j i denerwoway.
Zrobia porzdek z upem kota, daa mu now, czyst kartk, eby na razie nie krad
niczego wicej, i zawahaa si. Wrci do siebie po cichutku czy wyrwa ciotk z
zamylenia? Miaa ze przeczucia, Helenka gdzie znika, moga wrci dopiero jutro, z ca
pewnoci natomiast wuj przyjedzie na krokieciki i atmosfera na nowo zgstnieje, bo ciotka
jest nieobecna duchem. W dodatku brama...
Pobrzczaa w kuchni szklankami, szczkna czajnikiem, z trzaskiem otworzya i
zamkna zewntrzne drzwi. Bez skutku. Postpia kilka krokw ku Malwinie, usiujc tupa,
co na mikkiej wykadzinie byki nieosigalne.
- Ciociu, moe cioci zrobi herbaty? - spytaa gosem na granicy krzyku.
- Nie - odpara Malwina bez namysu, nie od wracajc wzroku od okna - ale daj mi
wina. Czerwone tam stoi, otwarte. Nie wiesz, czy ten Muminek jest w domu?
Justynka poczua si lekko oguszona.
- Nie mam pojcia. Zaraz...
- To sprawd. Zobacz, czy jego samochd stoi. Jak nie przed domem, to na parkingu.
Posusznie wyszedszy na zewntrz i rozejrzawszy si dookoa, Justynka wrcia do
salonu z otwart butelk wina i kieliszkiem. Postawia to na stoliczku obok Malwiny.
- Nie stoi, wic go chyba nie ma.
- A Muminkowa?
- Powinna by, bo okno otwarte.
Malwina kiwna gow i nalaa sobie napoju. Ssiad Muminek wcale nie nazywa si
Muminek, tylko zupenie inaczej, Muminkiem ochrzci go Karol ju dawno temu i jego
prawdziwe nazwisko poszo w zapomnienie do tego stopnia, e nawet listonosz zostawi
kiedy pod opiek Helenki paczk dla pastwa Muminkw. Muminek rzeczywicie mia w
sobie co muminkowatego, aczkolwiek tylko zewntrznie, bo charakterem raczej nie pasowa.
Wbrew aparycji by dziwkarzem, o czym wiedziaa caa okolica, z wyjtkiem ony,
Muminkowa cigle mia gupie zudzenia.
Malwina j wanie wybraa sobie na ofiar. Zapowied Karola, e wrci na
krokieciki, wyleciaa jej z gowy kompletnie. Przez chwil kusio j, eby zaprosi
Muminkow do siebie pod pozorem pokazana jej depczcego kota, nie wymagaoby to
wielkiego wysiku, ale pomylaa, e u niej, jako go, Muminkowa miaaby zbyt wiele
swobody, mogaby wyj nie suchajc adnego gadania, ponadto przeszkod stanowiaby
obecno Justynki i Helenki. Nie, lepiej samej by gociem. I czego od niej chcie...
Ze stkniciem wylaza z fotela, zabraa napoczt butelk, narzucia na siebie szal i,
nie zwracajc najmniejszej uwagi na zdumion Justynk, opucia dom.
***
Na dwie minuty przed powrotem Karola pojawia si Helenka, ktra najzwyczajniej w
wiecie udaa si do sklepu po cytryny. Cytryny wyszy znienacka, jedna okazaa si
nadpleniaa, zabrako ich, a uywane byy w tym domu nagminnie. Nic nie mwic
Malwinie, zaatwia spraw, a przy okazji zajrzaa na chwil do crki.
Spojrzawszy na zegar i sprawdziwszy, e pani domu nie ma, na wszelki wypadek, bez
popiechu, zacza nakrywa do stou.
Karol nadjecha w chwili, kiedy rozwaaa kwesti krokiecikw, podgrza czy poda
na zimno, znajdowaa si w kuchni i widziaa go przez okno. Zatrzyma si przed bram i
odruchowo prztykn pilotem.
Brama zadraa lekko, zgrzytna, przesuna si o centymetr i zamara. Karol te
zamar.
Oczywicie, ta idiotka niczego nie zaatwia. Gdyby bodaj zdoa wjecha, zamknby
jaguara w garau, a reszta niechby staa otworem, ale zostawia go na zewntrz? Jaguara...?!
Jaguary kradn, zanim czowiek zdy zapamita wasny numer rejestracyjny, musiaby
upa na gow, moe jeszcze z kluczykami w stacyjce...?
Wcieko ogarna go od razu. W dodatku by godny, a w pamici mia smak tych
wyjtkowo znakomitych fidrygaw z drobiu. Zrezygnowa z wieczoru w kasynie waciwie
tylko dla zaplanowanej kolacji, ale adna kolacja nie bya warta jego ukochanego samochodu.
No dobrze, ludzie si krc, alarm wyje, zodzieje tu przecie nie siedz w kucki, czekajc
tylko na niego, bdmy realistami, przez dwie godziny moe nie zd go podwdzi. Potem
pomyli, co dalej.
Wycofa si spod bramy i wjecha na parking. Helenka bez trudu odgada, e pan
domu wpad w furi i nawet nie bya tym zbytnio zdziwiona, Cakiem nowy samochd... Ile
to pienidzy musi taka rzecz kosztowa i kt by chcia j zostawia na pastw losu? A sama
syszaa chtn zgod Malwiny na jutrzejszy termin naprawy, lekkomylno chyba...?
Przezornie wycigna z szafki borwki i marynowan dyni, otworzya soiki i wrcia do
nakrywania stou.
Karol wszed z haasem, ktry Justynka usyszaa u siebie na grze.
Zdya zagbi si w nauce, ale teraz znw j oderwao. Zaraz, ciotka wysza, wuj
wrci, czy ciotka te...? Ta brama cholerna, rany boskie, na nowo si zacznie, czy adne z
nich nie okae jakiego opamitania?
Cichutko wysza z pokoju i spojrzaa w d schodw. Wuj wychodzi wanie z kuchni
i znika w swoim gabinecie. Zawahaa si, nadsuchiwaa przez chwil, z dou dobiegay tylko
dwiki muzyki z radia, tak zwyczajne, e wrcz si ich nie syszao, ale jednak guszce inne
szmery, cofna si i wesza do siebie.
Karol, zajrzawszy do kuchni, stwierdzi brak jakichkolwiek przygotowa kolacyjnych,
a take brak jednostek ludzkich, Helenka bowiem w sposzonej ciszy rozmieszczaa wanie
na stole jadalnym dodatki do krokiecikw. Pustk uzna za zoliw demonstracj, ponown,
tak sam, jakie Malwina uprawiaa ostatnimi laty, i jego wcieko wzrosa razem z godem.
Zamkn si w gabinecie, ale po chwili wyszed i zajrza do czci jadalnej, gdzie ujrza
wprawdzie nakryty czciowo st, poywienie na nim jednake prezentowao pewne
mankamenty. Marynowana dynia, borwki, gruszki w occie... istne kpiny! Helenki, rzecz
jasna, nie zobaczy, poniewa w tym momencie podejmowaa decyzj w kuchni nad
krokiecikami. Na zimno. Nie, moe lepiej na gorco... Czy jednak na zimno...?
Wrci do siebie, trzasnwszy drzwiami, ale ju w trzy sekundy pniej jego furia
wkroczya w faz syczcych szeptw. Trzaniecie Helenka usyszaa i gwatownie podja
msk decyzj: poowa tej resztki na zimno, a poowa na gorco, na zimno poda od razu...
Dziki czemu, kiedy Karol bezszelestnie opuci dom, zoliwie zamykajc na klucz
swj gabinet, znajdowaa si w czci jadalnej i nie widziaa jego wyjcia. Ani te,
oczywicie, nie syszaa. Nikt, poza Konradem Grzesickim, nie zauway, e Karol wsiad do
swojego jaguara i odjecha.
Malwina porzucia intrygi u Muminkowej, wrci bowiem do domu Muminek i
wmawianie babie, i, maonek wanie w tej chwili romansuje z Larczykow, stracio sens.
Szkoda, a ju prawie ta Muminkowa zaskoczya i wida byo, e w rodku jej co ronie.
Ponadto Muminek zada na wstpie straszne pytanie:
- C to si stao, e wasz jaguar stoi na parkingu? Odwany ten pani m, zodziei si
nie boi?
Akurat w tym momencie Karol wychodzi z domu i odjeda, ale z okien Muminkw
nie byo tego wida, Malwin zatem poderwao. Niezbyt gwatownie, bo nawet silna emocja
nieruchawoci nie przemoga, ale sowa jej na ustach zamary. Muminek koniecznie chcia
wiedzie, co zaszkodzio bramie, zmitrya zatem jeszcze troch. Wracajc, z przejcia nie
rzucia nawet okiem w kierunku parkingu,
Na wszelki wypadek do domu wkroczya na palcach i wystraszya Helenk, ukazujc
si jej znienacka.
- Pan Karol wrci - rzeka Helenka ostrzegawczo, acz z lekkim wyrzutem. - Nie
mwia pani jak poda krokieciki, wic p na p robi. Zamkn si w gabinecie i siedzi.
P na p Malwina pochwalia i odruchowo wyregulowaa gaz pod wielk patelni z
przykryw.
- Cay czas tak siedzi?
- Raz wyszed, ale wrci. Syszaam.
- Mwi co?
- Nic. Ani sowa. I cakiem si nie odzywa.
Malwina ocenia sytuacj dwojako, a nawet trojako. Z jednej strony potwornie, skoro
Karol prosperuje bezszmerowo, znaczy to, e jest u szczytu furii, dom znalaz si na krawdzi
wulkanu. Z drugiej cudownie, brama zepsuta, jaguar stoi na parkingu, zodzieje
zawiadomieni, ochrona ludzka zaczyna dziaa dopiero od dziesitej, on, w tym stanie, nie
pohamuje wciekoci i rzuci si do walki. Z trzeciej rednio, nie zdya dostatecznie
nakrci Muminkowej, adne zamieszanie w przeciwnym kocu nie wybuchnie, szkoda.
Zodziejom zostaje ptorej godziny, nie wiadomo, czy s dostatecznie operatywni, pniej
mog mie kopoty...
Poruszajc si na palcach, przygotowaa do koca kolacj i delikatnie zapukaa do
drzwi gabinetu.
- Kolacja na stole - oznajmia lekko zdawionym gosem.
Odpowiedziao jej milczenie. Niedobrze. Jeszcze gorzej ni sdzia. Zapukaa
ponownie, po czym ostronie nacisna klamk.
Drzwi okazay si zamknite.
To ju by symptom kataklizmu. Zamknity w swoim gabinecie, obojtny wobec
kolacji i kamiennie milczcy Karol oznacza co okropnego. Diabli wiedz co teraz nastpi,
wyrzuci j z domu, wyjedzie na miesic, nie zostawiajc ani grosza, porozbija wszystko, na
czym jej zaley, nie tykajc swojego, napisze i zoy w sdzie ten przeklty pozew
rozwodowy, moe pisze go wanie w tej chwili... Przekupi sdziw i rozwd bdzie z jej
winy, wydadz wyrok w ogle bez rozprawy. Podusi wszystkich...
Ju raz tak byo i rezultaty zatruy jej ycie. Obrazi i rozpdzi cae towarzystwo, jej
przyjaciki i znajomych, przez dwa miesice nie zdoaa z nim sowa zamieni, nie da nic na
utrzymanie, zostaa pozbawiona samochodu, bo rozwali si jako prawy reflektor i nie miaa
czym zapaci za naprawy, Helenka pracowaa na kredyt, nie byo co je, a on si ywi poza
domem, wcale nie wraca, zaduya si u kosmetyczki, u fryzjera i w znajomym sklepie,
wcale nie wiedzc, czy te dugi kiedykolwiek odda. Upiorne.
Staa jak posg pod zamknitymi drzwiami, nie omielajc si zapuka jeszcze raz i
zbierajc sposzone myli. Jedna j wreszcie uruchomia. Jeli ci parszywcy, zodzieje, wezm
si do roboty, on bdzie musia wyj. I wtedy si przewali...
Na palcach wesza na gr do Justynki.
- Moe zacznijmy je kolacj, bo nie wiem, co zrobi - rzeka troch nerwowo. -
Karol si zamkn,
Justynka do nauki nie wrcia, bo czua, e co nie gra i sytuacja oglna jako za
mocno napczniaa. Zerwaa si.
- Na zapachy wujek chyba zareaguje - powiedziaa pocieszajco i podya za ciotk
na d.
Siedziay przy stole, Justynka bez apetytu, Malwina wrcz przeciwnie, ze
zdenerwowania rca niczym godna hiena, kiedy na parkingu za domem zaczy rosn
jakie haasy. Zawy alarmem jeden samochd, po chwili wyy ju co najmniej trzy, rozlegy
si ludzkie gosy, kto krzycza, zamruczay silniki, wdara si nagle w to wszystko syrena
nadjedajcego pogotowia. Malwina i Justynka bardzo dugo nic nie syszay, jadalnia
znajdowaa si od przeciwnej strony, radio grao nieco goniej, bo Malwina miaa nadziej,
e oprcz woni, na Karola wpyn decybele, i dopiero Helenka zwrcia uwag, e co si
dzieje. Przez kuchenne okno napyny i dwiki i wida byo ludzi, wpatrzonych w jedno
miejsce.
- Na placu jaka awantura - zaraportowaa, zagldajc za ciank. - Co tam si chyba
porobio z samochodami.
Justynka zainteresowaa si zwyczajnie, ale Malwinie ar buchn na twarz. Na
moment znieruchomiaa, potem przekna kawaek nalenika z serem, omal si nie dawic,
potem wybiegy wszystkie trzy.
Zamieszanie na parkingu osigno wanie apogeum i zaczynao zamiera. Pogotowie
odjedao, wida byo ty karetki. Samochody stay rnie, midzy nimi widniay wielkie
luki, waciciele ruszali powolutku, eby je na nowo przyzwoicie poustawia. Nie byo ani
Karola, ani jaguara.
Malwin wielkie nadzieje zadawiy tak, e nie bya w stanie wyda z siebie gosu,
pytania zacza zadawa Justynka, niezbyt wnikliwie, bo o planach ciotki nie miaa
najmniejszego pojcia. Z mtnych odpowiedzi wywnioskowaa, i kto tu rozbi czyj
samochd, jaki pojazd odjecha na platformie, jacy ludzie si bili i kogo w cikim stanie
zabrano do szpitala. Jak to wszystko mogo nastpi, nie wiedzia nikt, aden ze wiadkw
bowiem nie oglda pocztku, a samochody zostay czciowo usunite, eby co tam mogo
gdzie dojecha. Czym tam byy, na zmian, pomoc drogowa, ciarwka do przewozu
samochodw, pogotowie, stra poarna i wz meblowy.
Wielkie nadzieje Malwiny przerodziy si w pewno. Jaguara podstpnie ukradli, a
do szpitala odjecha Karol. W cikim stanie, moe nie dojedzie ywy...
Wolnym krokiem ruszya ku domowi.
- A gdzie wujek? - zatroskaa si Justynka. - Bo jaguara nie widz?
Malwina zacisna zby, eby nie wyrwa jej si przypadkiem jaki radosny okrzyk,
- Pan Karol chyba si z domu nie ruszy, bo okno otwarte - zauwaya Helenka. - e
te nawet nie wyjrza?
Okno gabinetu Karola wychodzio na stron parkingu i wida przez nie byo
samochody, zasonite nieco ywopotem. Rzeczywicie, stao otworem, z odsunit firank.
Jeli nie odjecha do szpitala, musia tam chyba lee trupem, ktrym pad na widok
rabowanego ukochanego mienia.
- Wujek moe wylecia w popiechu - zaopiniowaa Justynka. - Tylko gdzie si
podzia? Nie moliwe przecie, eby ju wrci i jad kolacj?
Malwina przypieszya kroku. Niemal wbiega do domu, zajrzaa do kuchni i do
jadalni, podbiega do drzwi gabinetu i nacisna klamk.
Drzwi nadal byy zamknite.
Nie umiejc sprecyzowa adnych wnioskw, od wrcia si i popatrzya na Justynk i
Helenk. Obie przyglday si jej z lekkim niepokojem.
- To co to znaczy...? - powiedziaa sabo.
- Przez okno trzeba zajrze - podsuna Helenka. - Jak na taki rejwach pan Karol nic,
to moe mu si co stao. Justynka by nie zajrzaa?
- Wujek we mnie czym rzuci - przepowiedziaa ponuro Justynka.
Malwina przemoga swoje struny gosowe. Bya ju pewna, e osigna upragniony
rezultat, i rozpieraa j mciwa satysfakcja. Karola ma z gowy, musi teraz symulowa
zdenerwowanie i obawy. Przyjdzie jej to bez trudu, bo z emocji a si trzsie.
- Zajrzyj - poprosia siostrzenic. - Jako nieznacznie. eby ci nie zobaczy. Moe
akurat patrzy gdzie indziej.
- Albo cakiem nigdzie nie patrzy - mrukna Helenka grobowo.
Justynka ulega z westchnieniem. Podkrada si pod okno gabinetu i ostronie zajrzaa
do rodka, ledwo wystawiajc gow przy samym naroniku. Spenetrowaa wzrokiem
pomieszczenie, po czym stana na palcach i wetkna gow gbiej.
- Wujka nie ma - oznajmia, wrciwszy do domu. - Gabinet pusty. Ale chyba naprawd
wylatywa w popiechu, bo na biurku papiery le porozrzucane i kosz przewrcony. Skoro
drzwi zamknite, to chyba wyskoczy przez okno.
Skaczcych przez okno stu dwudziestu kilogramw Karola Wolskiego nie umiaaby
sobie wyobrazi adna ludzka sia. Wyazi z wysikiem i sapaniem, to jeszcze, ale przenigdy
skoki, ponadto ile czasu ta gimnastyka by trwaa! Znacznie szybciej wyszedby zwyczajnie,
przez drzwi.
Jednake nie byo go, a drzwi pozostaway zamknite...
Malwina wiedziaa ju wszystko. Speniy si jej oczekiwania, Karol ujrza za
ywopotem tych czarujcych, uroczych, inteligentnych zodziei, ktrzy podjechali lor i z
miejsca przystpili do adowania jaguara. By w stanie swojej cichej furii, wic wstpiy w
niego nadludzkie siy, run przez okno, run na nich niczym walec drogowy, ale oni okazali
si lepsi, pobili go rzetelnie, tak jak powinni, i prosz! Opieka zdrowotna dziaa cudownie,
najpierw nie bd chcieli przyj go do adnego szpitala, potem zaczn si domaga
skierowania od lekarza pierwszego kontaktu, potem zostawi go w jakim kcie i zapomn o
nim, wreszcie zdecyduj si go uprztn i wtedy bdzie za pno. Ona sobie spokojnie
dostanie ataku nerwowego i bardzo dugo nie zdoa posuy si telefonem, eby go szuka
po szpitalach. Po prostu i nie mogo by lepiej!
Migna jej w gowie myl o jego obstawie detektywistycznej, ktra wszak powinna
bya go chroni, wic gdzie si w tej awanturze podziaa, ale tak nieprzyjemnych myli nie
zamierzaa teraz wakowa Odsuna je od siebie. Jeszcze trwaa w milczeniu, pczniejc
upojnym atakiem nerwowym.
Gdyby Justynka miaa bodaj cie pojcia o sytuacji i doceniaa wano wydarze,
bez wielkiego trudu dowiedziaaby si, co si stao naprawd, ssiedzi bowiem omwili rzecz
midzy sob i zdoali ustali szczegy, tyle e uczynili to spokojnie, kameralna i we wasnych
domach. rdem sensacji okaza si niejaki Kowalczyk, wracajcy z dalekiej podry.
Kowalczyk mia kraks za Grjcem. Gupi zupenie, z wasnej winy, ze zmczenia i
przez nieuwag, wpad na ty zwykego wozu konnego, przejedajce go w poprzek
autostrady. Stuk sobie reflektor, pogi mask i uszkodzi chodnic, o czym wiedzia, oraz
dozna wstrzsu mzgu, co ju do jego wiadomoci nie dotaro. Tyle mia jeszcze
przytomnoci umysu, e koniecznie chcia unikn kontaktu z policj, poniewa nieco
wczeniej wypi jedno piwo i tego piwa ba si miertelnie. Zjecha z autostrady i ruszy
podrzdnymi szosami z nadziej, e tam go drogwka nie dopadnie. Stuczony przd rzuca
si w oczy.
Euforia powstrzsowa przeniosa go przez poow drogi, w drugiej poowie dopada
go depresja. Chodnica cieka. By zdania, e pomoc drogowa okae si niezbdna, ale
uparcie chcia dowie swj do obfity baga do domu, bo odebra wanie od krewnych
przydzielone mu szcztki spadku po przodkach i te szcztki byy cenne, ponadto mia
wiartk dzika, a ta wiartka moga si zamierdn. Z komrki zadzwoni do serwisu,
podajc adres wasnego parkingu i dajc przysania odpowiedniego pojazdu, bo z
pewnoci trzeba go bdzie holowa. Uszkodzenia wymieni sensownie i tak sobie jecha z
nieziemskim fartem, to peen dzikiego wigoru, to zdechy, a osign cel i wjecha na parking
obok swojego miejsca zamieszkania.
Tu dozna ostatniego przypywu si i z wielk fantazj gwizdn w kuper samochodu
ssiada. Gwizdnity samochd rozpocz wycie jako pierwszy, Kowalczyk jeszcze cofn,
wgnit drzwiczki drugiemu, sprbowa wysi i wreszcie straci przytomno. Lea ju pod
wasnymi koami, kiedy nadbiegli waciciele wyjcych pojazdw i zrobio si zamieszanie,
w ktrym kto rozsdny wezwa pogotowie. Chodnica Kowalczyka dymia potnie, w
panice pousuwano samochody, wezwana z trasy pomoc drogowa przybya chwil wczeniej,
platform, tak e moga zabra od razu dwa pojazdy, po niej nadjechaa karetka, ktra zabraa
Kowalczyka, kontrowersj wzbudzi jego baga, wywlekany w okropnym popiechu przez
przeraon on i zdenerwowanego szwagra, wszyscy sobie wzajemnie przeszkadzali i,
razem wziwszy, robio to wraenie zgoa bitwy. Potem si uspokoio, nawet do szybko,
ludzie wrcili do domw, Kowalczyk ju w karetce oprzytomnia i poda szczegy swojego
wojau, litociwa pielgniarka za przekazaa ca wiedz Kowalczykowej przez telefon. Tym
sposobem wszystko si byskawicznie wyjanio.
Nie dla Malwiny. W jej przekonaniu jaguarem zasuenie cieszyli si zodzieje, a
Karol dogorywa w jakim szpitalnym zakamarku. I naleao tak trzyma!
Justynka i Helenka zuyy mnstwo si na przekonanie zbolaej ony, e powinna
przynajmniej zawiadomi o kradziey odpowiedni placwk. Policj, serwis, dealera,
ubezpieczenie... Kogokolwiek, kto mia z jaguarem co wsplnego. Ponadto zadzwoni do
pogotowia, do kilku szpitali, do informacji o wypadkach... Dowiedzie si czego o losach
zaginionego ma!
Malwina za najlepsze wyjcie uznaa skamienia rozpacz i twardo realizowaa
pomys. Tpym wzrokiem wpatrywaa si w dal, a jedyny ruch, na jaki sobie pozwalaa, to
unoszenie do ust kieliszka. Po namyle Justynka zdecydowaa si sama wzi spraw w rce,
ciotka bowiem, najwyraniej w wiecie, szybkim krokiem zmierzaa do rzetelnego urnicia
si i niczego wicej.
Po godzinie wiedziaa ju, e wuja nie ma w adnym szpitalu i o adnych jego
wypadkach nikt nic nie i wie. Komunikat o kradziey samochodu zosta przyjty jako
nieufnie, moe dlatego, e z parkingu razem z pojazdem znik take waciciel, co nasuwao
mniemanie, i odjecha swoj wasnoci dobrowolnie i cakowicie legalnie. W dodatku ani
Justynka, ani Helenka nie mogy sobie przypomnie numeru rejestracyjnego jaguara, a
Malwina milczaa jak gaz.
W domu Wolskich zapanowaa grobowa atmosfera.
***
Karol w pierwszej kolejnoci skonsumowa kolacj w jednej ze znajomych knajp,
kolacja bya bardzo dobra i jego wcieko nieco zelaa. Do domu wraca nie mia
najmniejszej ochoty, ale przypomnia sobie, e chyba zostawi otwarte okno. Za to zamkn
drzwi. Wic, oczywicie, ta kretynka okna zamkn nie zdoa, moe jednak zabezpieczy je
jako, przymknie od zewntrz, eby nie rzucao si w oczy, a jak nie ona, to Helenka. Niech
zatem diabli bior okno.
O baaganie w gabinecie nie mia najmniejszego pojcia, nie mg bowiem wiedzie,
e zaraz po jego wyjciu pojawiy si tam oba koty we frywolnym nastroju, Pucu starannie
wybiera sobie papier z biurka, a Pufcia przewrcia kosz na mieci. Po czym opuciy
pomieszczenie tak, jak weszy, przez okno.
Pozbywszy si zatem wszelkiej troski o dom, Karol zapragn rozrywki i
najzwyczajniej w wiecie pojecha do kasyna.
***
Jola Grzesicka spotkaa si z bratem. cile biorc, Konrad zawiadomi j, e wpadnie
do niej po pracy, co j nawet ucieszyo, bo primo, dawao pretekst, eby oderwa si od
przeraliwie nudnego tumaczenia, a secundo, pozwalao na przesunicie komody
wypenionej papierami. Komoda razem z papierami stanowia ciar wymagajcy solidnej,
mskiej rki, Joli za brakowao i czasu, i chci na oprnianie jej i zapenianie pniej
ponownie. Miaa nadziej, e Konrad przepchnie.
Konrad zaczeka na zmiennika pod restauracj, w ktrej poywia si inwigilowany
obiekt, po czym uda si do siostry.
Komod przepchn od razu, eby poprawi Joli humor i dobrze j do siebie
usposobi. Nastpnie wynis mieci. Nastpnie skoczy do najbliszego otwartego sklepu po
piwo, ktre obydwoje lubili i popijali umiarkowanie. Nastpnie zmieni przepalon arwk
w yrandolu pod sufitem.
Jola przygldaa si jego poczynaniom coraz bardziej podejrzliwie.
- Ciekawa rzecz, czego ty ode mnie chcesz... Wydu to z siebie wreszcie, bo si robi
nerwowa,
- Kawk zrobimy w termosiku? - spyta na to przymilnie modszy braciszek, pilnujcy
staranna eby przypadkiem nie uy sweczka bo.
- W termosiku. Prawdziw. Mam wieo zmielon. Dawaj ten termos i mw. O co
biega?
- I czego walisz z grubej rury? Ja chciaem dyplomatycznie!
- Dobra, odkapsluj dyplomatycznie flach i nalej. Woda ju si gotuje.
- Ale usid. W gowie mi si krci od tych twoich zabiegw kulinarnych i myl si
mci. Chocia moe masz racj, jak ju zrobisz t kaw, bd mia szans troch wypi, bodaj
w biegu. Bo moliwe, e jak powiem, wyrzucisz mnie z domu.
- enisz si i chcesz zamieszka u mnie! - wykrzykna Jola ze zgroz, odwracajc si
gwatownie od napenianego termosu,
- Wygldam a tak idiotycznie? - zdziwi si Konrad. - W naszej rodzinie paranoi,
zdaje si, nie byo?
- Jeden z pradziadkw by alkoholikiem - przypomniaa mu Jola, od razu
spokojniejsza. - Ale zapad w pniejszym wieku, jak ju mia dzieci, wic si chyba nie
przenioso. No, jazda! Ruszaj t swoj dyplomacj.
Usiedli przy piwie, termosie z kaw i filiankach na razie jeszcze pustych, bo kawa
musiaa nabra mocy. Konrad westchn.
- Ty wiesz, co ja robi?
- Nie mam pojcia. To znaczy owszem, magisterk, ale poza tym mam wraenie, e
pracujesz?
- Ot to - przytakn Konrad i znw westchn. - Dobra, rbn od razu. W agencji
ochroniarsko - detektywistycznej. Ty, ale suchaj. adnego gadania. To jest wiadomo w
cztery oczy i nie moesz mi zrobi koo pira!
Jola si prawie obrazia.
- Zgupiae? Czy ja ci kiedy wystawiam do wiatru?
- Tote dlatego do ciebie przyszedem. Tak tylko mwi, eby wiedziaa. Nas si nie
ujawnia, na wszelki wypadek. Mam robot, wietnie patn, ale czasochonn jak diabli i ty
mi moesz pomc.
Jola nie bya idiotk i pomys, e brat zada od niej badania z lup odciskw palcw
albo czogania si w wysokiej trawie w poszukiwaniu ladw stp, nawet nie zawita jej w
gowie. Zaniepokoia j natomiast kwestia zdrady tajemnic subowych i utrata zaufania jej
licznych pracodawcw.
- Jak? - spytaa krtko.
Konrad pomilcza chwil.
- Jak ju tak zacze, to wal wszystko - pogonia go siostra. - Pytam: jak?
- Moe najpierw ci powiem, dlaczego?
- Kolejno obojtna. Chc pozna sedno rzeczy.
- Po pierwsze forsa - zacz Konrad rzeczowo. - Mam prawie dwa razy wicej szmalu
ni z czego innego, duy zastrzyk. Po drugie, co ci bd szkli, dziewczyna. Jeszcze jej nie
znam, ale wchodzi w t kombinacj i cholernie mi si podoba. Po trzecie ty. Czekaj, zaraz, nie
przerywaj, powiem do koca. Moesz mi uatwi kolosalnie, a bez tego nie dabym rady,
musiabym zrezygnowa, bo prac magistersk musz odda za trzy tygodnie, ju mi niewiele
brakuje. To s przyczyny.
Zamilk i po odrobinie popija piwo, patrzc w dal. Jola zawahaa si w ocenie, co tu
dla niego waniejsze, dziewczyna czy forsa. Byaby skonna opowiedzie si przy
dziewczynie, gdyby nie fakt, e dla jej brata podrywanie dziewczyn w dowolny sposb nie
stanowio najmniejszego problemu. Ale moe ta akurat nie lubi goryli... No wic forsa,
owszem, kademu potrzebna, tak samo jak i jej...
- Rozumiem. I na czym ta moja pomoc miaaby polega?
- Masz kontakt z obiektem i wiesz o nim wszystko.
- Bo kto to jest?
- Karol Wolski.
Teraz Jola zamilka na dug chwil. Konrad przyglda si siostrze spod oka i z
lekkim niepokojem.
W Joli z miejsca wybuch problem. Karol Wolski stanowi jej osobist perspektyw
yciow, w adnym wypadku nie zgodziaby si dziaa przeciwko niemu. Z drugiej jednake
strony robota Konrada daaby jej wiksz wiedz i lepsze rozeznanie w szansach. Z trzeciej
wcale nie bya pewna, czy na tym Karolu Wolskim rzeczywicie zamierza bazowa, taki
gruby... Ale taki inteligentny! I taki upiornie bogaty... Ale taki wciekle wymagajcy...!
- No...? - powiedzia Konrad.
- Konkretnie - zadaa Jola zimnym gosem. - Co by to miao by?
- Nic takiego. Pracujesz z nim, nie? On jest, mam wraenie, punktualny?
- Patologicznie
- No wic wanie. Zamy, umwiony z tob gdzie tam i wiesz, co macie do roboty,
ile to potrwa. Telefonik do mnie i ja te ju wiem, ile mam czasu dla siebie. Nie musz na
niego czatowa. Powiedzmy, on wychodzi skd tam, z pracy, z konferencji, z jakiego
subowego spotkania, znw telefonik do mnie i prosz. Cae godziny zaoszczdzone.
- Ale ja nie pracuj z nim bez przerwy. Bywa, e dwa dni go nie widz na oczy. I co
wtedy? - Ja nie wymagam bez przerwy. Wystarczy komunikat, e jest gdzie zaklopsowany na
duej albo e na czternast, na przykad, jedzie dokd. Ubija biznes albo co. Bywasz
potrzebna i wiesz, ile czasu to zajmie, a ja zyskuj troch swobody. W razie zmiany
telefonik...
- I tyle? To wszystko?
- No pewnie. A co ty mylaa? e bd z ciebie wydziera informacje poufne? A co
mnie one obchodz?
Jola doznaa ulgi. Wiedza o miejscach pobytu Karolu Wolskiego nie grozia niczym,
ona sama bywaa umawiana z pewnym wyprzedzeniem, moga zatem z gry przewidzie,
gdzie i jak dugo Karol bdzie zajty. Jeli Konradowi pomoe to skoczy studia...
- Jeszcze chc wiedzie, dlaczego tak za nim azisz.
- Jak to dlaczego? Na zlecenie.
- Czyje zlecenie? Kto si tak czepia tego Karola?
- Takich rzeczy si nie mwi. Ale oglnie biorc, istnieje podejrzenie, e kto moe
mu zrobi drobn przykro i jakby co...
- Ma swoich goryli.
- Nie k si ze mn. adnych goryli nie ma, w kadym razie nie wczy ich za sob
po miecie, ju ja chyba wiem najlepiej, nie? I zdaje si, e nie kady musi go kocha.
Po namyle Jola kiwna gow.
- Fakt. Niektrzy bardzo go nie kochaj.
- No wic wanie. Ponadto powiadomiono mnie, e on nie lubi nadmiernej opieki i
szlag by go trafi, gdyby wiedzia o takiej trosce. Zatem, niestety, dba o niego naley
podstpnie i cze. Nasz klient, nasz pan, speniamy wszystkie yczenia.
- Ty mi tu nie reklamuj swojej firmy. Czekaj niech si zastanowi. Zajrzyj do tej kawy,
moe ju dobra.
Kawa okazaa si znakomita, bo Jola nie poaowaa wieo zmielonego surowca.
Wypiwszy p filianki, podja decyzj.
- Ale co za co - zastrzega si. - Ja ci wynajmowa nie bd, ale te bym chciaa co
wiedzie.
- Mianowicie?
- Wolski wylewny nie jest, o sobie mwi nienawidzi. Subowo znam go doskonale,
fakt, ale prywatnie tyle, co kot napaka. A ja bym moe chciaa wiedzie...
Zawahaa si. Swoich planw matrymonialnych wyjawia nie zamierzaa, a Konrad
pgwkiem nie by, mg je z miejsca wywszy. Postanowia te zastosowa dyplomacj.
- Pracuj z nim. Zarabiam. Bazuj na jego biznesach, mona powiedzie. Orientuj si
cakiem niele w tym midzynarodowym hochsztaplerstwie i bardzo mnie obchodzi
przyszo Wolskiego. Robi rzeczy ryzykowne, udaje mu si, ale jak dugo? Rozbestwi si i
strzeli byka, a ja przecie te sposoby odstrzau te znam dosy dobrze i chciaabym wiedzie,
choby pobienie, czy tam ju tej fuzyjki ze ciany nie zdejmuje...
- A konkretnie? - docisn podejrzliwie Konrad.
- On chyba grywa. Hazard, wycigi, kasyna... W jakich ilociach? Jak czsto? Dosta
mapiego rozumu czy nie? No i czy tam si jakie dziwy nie plcz, seksowny to on nie jest,
rozrzutny te nie, subowo, mam na myli, rozrzutny, ale prywatnie...? Raz go przypadkiem
widziaam, jak wychodzi ze sklepu zoto, srebro, diamenty, jeli, na przykad, lokuje szmal w
diamentach, to ju jaka pociecha, ale jeli po dziwkach rozprowadza? To co innego, nie? A
moe si upija, jak go nikt nie widzi, skd ja mam wiedzie, strasznie milczy, na przykad, z
jednego sowa cae zdanie musz odgadywa, moe to objaw kaca? Jego prywatne ycie
znam z telefonw od jego ony, a i to mniej ni brudu za paznokciem, waciwie tyle, ile mi
Beatka naplotkuje...
- Jaka Beatka?
- Jego osobista sekretarka. Powiada, e ona te czowiek i przy takim szefie subowo
nawet szmeru z siebie nie wyda, poleciaaby ze wistem, ale na tematy prywatne jakie
ludzkie sowo musi czasem z kim zamieni. Do chopa mowy nie ma, mczyni do plotek
gorsi ni baby, wic do mnie. To jest nic, prawie zero. Wic chc wiedzie, gdzie on bywa i
jak to si rozwija, najzwyczajniej w wiecie dla wasnego bezpieczestwa. Co ty na to?
Teraz Konrad z kolei musia si zastanowi. Wypi troch piwa, poprawi wietn
kaw i rwnie podj decyzj.
- Ostatnio gra w bryda w klubie, ale zdaje si, e tam i w pokera grywaj, na rce mu
nie patrzyem. Chyba wygra, bo podobno zadowolony wyszed...
- Jak to, podobno? - pochwycia nieufnie Jola. - To nie widziae?
- Mam zmiennika. Lubi bra noce, bo ona pracuje, a maj mae dziecko, wic si
wymieniaj, ona w dzie, a on w nocy...
- Czy to moe ten malarz pokojowy? - przerwaa mu znw Jola nieco kliwie.
- Jaki malarz pokojowy?
- Ten twj kumpel, Janusz. Jako go tak ostatnia widuj pod firm...
- On taki malarz pokojowy, jak ja primadonna. Nie, nic z tych rzeczy, on zasadniczo
robi w samochodach, ony nie ma, rozwiedziony, bezdzietny, a w ogle elektronik. Za
Wolskim nie lata, wic chyba za tob? Zdawao mi si, e podobno baby takie rzeczy wiedz?
Owszem, zgadzao si, Jola bez trudu odgada, i w Janusz spotykaj starannie
zaplanowanym przypadkiem, ale z racji zniechcajcego zawodu przyjmowaa to do
wiadomoci z wielkim oporem. Teraz jako ten opr zela. Wolskiego jednake wypuci z
rki nie chciaa. Powiedzmy: wolaa nie.
Wrcia do tematu.
- To co ty na to?
Konrad kiwn gow.
- W porzsiu, podejrzane wybryki masz u mnie jak w banku. Co do dziwek, jak dotd
plcze si przy nim jedna, a i to sabo.
- Kto taki?
- Ty.
- Co?
- Ty, mwi. Wasn siostr udaje mi si jeszcze czasem rozpozna, a zmiennik te ci
widzia i bardzo trafnie opisa. Wolski odwozi ci do domu o jedenastej wieczorem z knajpy
w Marriotcie, nie wysiad nawet, zawrci i pojecha do siebie, wic romans mu z tego nie
wyszed.
- Po pierwsze, zgadza si - przyznaa Jola, nieco rozweselona. - Konferencja ze
Szwedami, wszyscy znali angielski, ale Wolski lubi mie dodatkow wiedz, a im si tak
czasami ten szwedzki do siebie wzajemnie wyrywa...
- Szwedzi w Warszawie...
- Po drugie, to wanie jest ycie subowe, a nie prywatne. Odwozi mnie po to,
ebym mu po drodze powiedziaa, co oni do siebie mwili. A po trzecie, skd wiesz, co
widzia twj zmiennik?
- Rany, przesuchanie mi tu urzdzasz? Prosz bardzo, nie tajemnica, klient yczy
sobie rozmawia tylko przez telefon i tylko z jedn osob, a t osob jestem akurat ja. Wic
musz wiedzie, co on widzia.
- Znaczy, ty znasz cao, a on tylko poow?
- Zgada za pierwszym razem.
- Bardzo dobrze. Dolej mi troch piwa. To jak bdzie?
- Zdawao mi si, e to ja pytam, jak bdzie? - zdziwi si Konrad i otworzy drug
butelk. - To jak bdzie?
- Id na to. I od razu odniesiesz korzy. Jutro masz go z gowy od dziesitej do
czternastej, a moe nawet do trzeciej. Do czternastej ja jestem przewidziana, nad korekt
rnych rzeczy posiedzimy, a, wanie! Tego ci nie powiem.
- Zaraz, niech ja si nie pogubi. Czego mi nie powiesz?
- Jakich rzeczy. Moe to umowy, moe korespondencja, a moe on pisze wiersze...
- A co mnie to obchodzi? Niech pisze nawet epopej!
- No to dobrze. A o czternastej przychodz ludzie na pogawdk o interesach. I te ci
nie powiem, ani jacy ludzie, ani ile sztuk, ani o czym bd gada
- Te mam to gboko w odwoku. I z dowiadczenia mylisz, e do trzeciej posiedz?
- Na moje oko nawet duej, ale to niepewne, wic niech bdzie do trzeciej.
- Czekaj. I tak o suchym pysku?
- Nie, koo poudnia Beatka przyniesie co tam na zb. Jedno ci jeszcze mog
powiedzie, mianowicie Wolski re. Godu nie znosi, robi si taki wcieky, e wszelki umiar
traci, wie o tym, wic o suchym pysku nie zaatwia niczego.
- To jeszcze mi powiedz, tak na wszelki wypadek z czego si skada jego rodzina.
Lepiej wiedzie. e ona, to ju rozumiem, ale tak facetk mod widziaem i mam
wraenie, e to jaka siostrzenica?
- Siostrzenica. Justynka.
- A dzieci? Jaka mamusia, teciowa?
- Nie ma dzieci. O starszym pokoleniu nic nie wiem, on nie mwi, le w grobie albo
mieszkaj w Australii.
- Ale jeszcze osoba w domu...
- Gosposia, niejaka Helenka, to informacje od Beatki. Wnioski z rozmw
telefonicznych. Siostrzenica w zasadzie naley do ony, jej rodzina, nie jego
- Skoro siostrzenica, powinna by jeszcze i siostr...
- Nie yje. Rodzice tej Justynki nie yj ju dawno i dlatego ona si chowa u
Wolskich. Nie powoduje wielkich zadranie.
- No widzisz, ile ja od razu dziki tobie zyskuj. Tak miaem nadziej, e mi
zaoszczdzisz poow roboty, koniec studiw i par zotych widz na horyzoncie. Bg ci
zapa, siostrzyczko.
- Ale usugi wzajemne - przypomniaa mu jeszcze Jola z naciskiem i rodzestwo
mogo zakoczy konferencj.
***
Pnym wieczorem Justynka wkrada si przez okno do gabinetu wuja.
Zarwno Helenka, jak i Malwina poszy ju spa, ale na wszelki wypadek wolaa
posuy si telefonem, ktrego nikt nie mg podsucha. Rozwj sytuacji nie pozwala jej
ju pozostawa cakowicie na uboczu i postanowia sprawdzi w tajemniczy numer,
najprawdopodobniej ukradziony ciotce przez kota. Tak w kadym razie sobie wydedukowaa,
swoich dedukcji jednake wcale nie bya pewna.
Wychodzcy z domu Joli Konrad usysza pobrzkiwanie komrki i przyoy j do
ucha.
- Przepraszam bardzo, mwi Justyna Tarniak - powiedzia nieco sposzony, ale
zdeterminowany gos po drugiej stronie. - Mieszkam w domu pana Karola Wolskiego, jestem
jego siostrzenic i atwo to sprawdzi...
Konrad pomyla, e chyba le syszy. Wanie si zastanawia, jak by dyplomatycznie
nawiza kontakt z t dziewczyn, nie naruszajc obowizkw subowych, a tu ona sama do
niego dzwoni!
- ...rzecz w tym, e u nas nastpi pewien baagan z numerami telefonw i musz to
jako uporzdkowa - cign gos. - Mam tu numer bez nazwiska i czy mgby mi pan
powiedzie, do kogo on naley? Bardzo przepraszam za takie gupie pytanie.
Myli Konrada rozszalay si we wszystkich kierunkach naraz. Odgad bez trudu, e
zamieszanie wprowadzia ta idiotka, jego klientka, znw pogubia swoje notatki i zwalia na
siostrzenic odszukiwanie abonentw. Jak ma jej poda nazw firmy, zarazem zachowujc
tajemnic? A przecie sama chciaa! Ale zaraz, komrka naley do niego, moe si przyzna
tyle e jako bez nazwiska. Nie mia najmniejszej ochoty podawa babie swoich personaliw,
za to z przyjemnoci podaby je jej siostrzenicy. Jak ma to zrobi...?
- Pytanie wcale nie jest gupie, tylko sprawa troch skomplikowana - powiedzia
stanowczo. - Pani pyta dla siebie czy dla kogo innego?
Z czystym sumieniem Justynka moga wyjawi prawd.
- Dla siebie. Ale to nie ja zrobiam baagan. To kot.
Jakim sposobem kot mgby komu pomiesza pozapisywane numery telefoniczne,
Konrad nie umia sobie wyobrazi, niemniej jednak zaryzykowa.
- No dobrze. Numer naley do mnie, Konrad Grzesicki, ale ja tu si w ogle nie licz.
Jestem kim w rodzaju porednika jednej takiej firmy... Wic gdyby pani moga moje
nazwisko zatrzyma dla siebie bybym bardzo wdziczny.
- Ale oczywicie... - zacza nieco zaskoczona Justynka, ale Konrad jej przerwa.
- Natomiast zaintrygowaa mnie pani bardzo tym kotem... Halo...!
- Tak, ja pana sysz...
- Halo...! Syszy mnie pani? Mam tu zy odbir! Halo!
- Sysz pana doskonale. Mwi pan o kocie...
- Halo... Tak, teraz sysz, ale mi przerywa. O kocie. Moment. Ja wiem, gdzie mieszka
pan Wolski, bd w tej okolicy akurat jutro rano. O ktrej pani wychodzi z domu?
- Dopiero o dziesitej - wyrwao si Justynce, ktrej przypadkiem wypady z
programu trzy godziny wykadw.
- Bd tam i pani mi wyjani. Teraz to niemoliwe, bo przerywa. Syszy pani?
- Sysz. Ale jak ja pana poznam?
- Halo...! Do licha, znw nic nie sysz... No trudno. Do jutra...
Sowa prawdy w tym nie byo, Konrad wszystko sysza doskonale, nic mu niczego
nie przerywao. Wymyli to garstwo na poczekaniu, eby wymusi na dziewczynie
spotkanie, okazja spada mu jak z nieba, sub przy Wolskim zaczyna wprawdzie o smej,
ale ju wiedzia od Joli, e od dziesitej ma go z gowy. Doprowadzi go do firmy i spokojnie
wrci na miejsce...
Justynka odoya suchawk, czym prdzej wylaza przez okno i ruszya ku drzwiom,
zaintrygowana znacznie bardziej ni bya przed t rozmow. Co, na lito bosk, ta ciotka
wykombinowaa? C to za firma jaka? Detektywistyczna...?
Za nie domknit bram zamajaczya jej ludzka posta, w wietle lampy poznaa
Muminka. Wydelegowany przez zaciekawion on, Muminek wraca od Kowalczykowej.
- O, to panie jeszcze nie pi - powiedzia yczliwie. - Dobry wieczr. Nie dziwi si,
tu koo was, ale si ten Kowalczyk wygupi, aska boska, e i yciem uszed...
Tym sposobem poznaa rdo afery na parkingu dokadnie i porzdnie, bo Muminek
by czowiekiem rzeczowym, a z modymi i piknymi dziewczynami rozmawia bardzo
chtnie. Poaowaa, e ju nie moe uspokoi ciotki.
Pena nadziei, e jutro dowie si jeszcze wicej odkrcia wod w azience.
***
Malwina ockna si ze snu do wczenie, poniewa co blisko niej chrapao.
Poprzedniego, tak niezmiernie rozrywkowego, wieczoru miaa tylko jedno pragnienie:
zadzwoni do swojego informatora i pozna szczegy cudownych wydarze. Upewni si co
do losw Karola, ktry lea ju moe w kostnicy, bo co z tego, e informacja o wypadkach
nic o nim nie wiedziaa, takie rzeczy mogy do nich dociera z opnieniem. Tylko ten jeden
facet wiedzia wszystko na bieco.
Nie daa rady. Jedyny telefon zabezpieczony przed podsuchem by jej niedostpny,
zamknity w gabinecie Karola, a nie moga przecie toczy takiej rozmowy na ludzkich
uszach! Weszaby tam przez okno po krzele, po drabince, jakkolwiek, gdyby Justynka i
Helenka tak jej nie pilnoway i nie prboway uspokoi, ciko wystraszone owym stanem
skamienienia. Helenka bkaa nawet co o pomocy lekarskiej ale Justynka, z uwag
przyjrzawszy si butelce koniaku, uznaa, e medykamentu powinno wystarczy
Pocieszona myl, i w szybkim tempie biegn tylko ze wiadomoci, dobre za wlok
si wim krokiem Malwina do wczenie posza spa.
I teraz wanie obudzi j dwik niezrozumiay acz znajomy. Kt, na miy Bg, mg
chrapa na ssiednim ou, jeli Karol by nieywy...?!
Poruszya si, usiada, popatrzya. Nie uwierzya wasnym oczom.
Przy jej boku chrapa Karol. ywy. W adnym wypadku adne zwoki w ten sposb
chrapa nie mogy!
Rozczarowanie byo tak potne, e przez bardzo dug chwil nie umiaa si z nim
pogodzi. Z wyrazem miertelnego oburzenia wpatrywaa si w pic posta i doczekaaby
si zapewne jej przebudzenia, gdyby nie naga myl o samochodzie. Jezus Mario, ukradli mu
tego jaguara czy nie...?!
Zerwaa si gorczkowo, w szlafroku i w rannych pantoflach runa ku drzwiom
wyjciowym, zatrzymaa si, zawrcia i popdzia do gabinetu. By otwarty. Przez okno
ujrzaa za ywopotem kawaek parkingu i fragmenty samochodw, nic jej to nie dao,
chwycia suchawk telefonu, uwiadomia sobie, e nie ma potrzeby pyta o losy Karola,
skoro na wasne oczy widziaa go przed chwil w sypialni ywego i chrapicego, i wreszcie
wybiega przed dom. Nie zwaajc na boto, nerwowym truchtem podya a na ulic i
pierwsze, co ujrzaa, to ten wstrtny, wspaniay pojazd. Sta sobie spokojnie na skraju
placyku, tu przy ich ywopocie. ! Czyli wszystko na nic...
Znacznie wolniej wrcia do domu. - Co te pani robi, w takich pantoflach po tym
bocie - skarcia j ze zgorszeniem Helenka, wygldajc z kuchni. - W nocy padao i wszdzie
mokro. Ja bym pani powiedziaa, e samochd jest, bo ju byam popatrze.
Malwina chwycia si za gors i bez sowa znikna w azience.
Kiedy wreszcie zdoaa przystosowa si do okropnej rzeczywistoci i przyodziana w
porann szat zmierzaa ku jadalni, byli tam ju wszyscy. Zatrzymaa si przed progiem,
usyszawszy gosy.
- ...a pani Malwina nam tu wariactwa dostawaa - mwia potpiajco Helenka. - A
nie byo wiadomo, co robi...
- Sama dzwoniam do pogotowia i w ogle gdzie popado, bo ciocia nie bya zdolna do
niczego - poinformowaa grzecznie Justynka. - Wujek nie lea w adnym szpitalu, wic tyle
przynajmniej...
- Bo ja nic nie mwi, ale chocia mgby pan zadzwoni. To na serce umrze
mona...
- A wygldao, e wujek wybiega w popiechu, ja si nie wtrcam, tylko mwi i od
razu si przyznam, e do gabinetu zajrzaam przez okno, takie to robio ze wraenie...
- A pani Malwina jakby si w mumi zamienia, dech i gos jej odebrao... Malwina tu
za drzwiami suchaa chciwie,
- A skd ja miaem wiedzie, e tu si co dzieje - powiedzia z lekk irytacj i
akcentem zaskoczenia Karol, ktry tak by zdumiony wyrzutami ze strony osb dotychczas
niesyszalnych i prawie niewidocznych, e poczu potrzeb usprawiedliwienia wasnych
poczyna. - Nie byo mnie przecie.
- Ale wszyscy myleli, e wujek by.
- Odjechaem wczeniej. A co tu si w ogle stao?
Malwina te chciaa wiedzie, co si waciwie stao, skoro nie nastpio nic z tego,
czego si spodziewaa, i Karol nie bra w tym adnego udziau, Oddalia si na palcach kilka
krokw i wrcia, postukujc obcasami.
- Bardzo przepraszam - rzeka z godnoci, przerywajc siostrzenicy pierwsze zdanie i
siadajc przy stole. - Nie zrobiam niadania, ale widz, e Helenka mnie zastpia. Mylaam,
e co z tob i troch si zdenerwowaam. Nic nie wiem, co si tu dziao naprawd, bo
wziam relanium i moliwe, e zaspaam.
- adne mi troch - mrukna pod nosem Helenka. - Ja ju wiem, co tu byo.
Justynka uzyskaa swoj wiedz wczorajszego wieczoru, Helenka za zdobya j rano.
Wsplnymi siami opisay perypetie Kowalczyka, nawet do wiernie, co wyranie
rozweselio pana domu. Okaza askawo wrcz niezwyk.
- Moga jeszcze pospa - powiedzia do ony jak zupenie normalny czowiek. - Pani
Helenka daa sobie rad koncertowo. No dobrze, gdybym wiedzia o tym spektaklu, pewnie
bym zadzwoni. A co do biurka...
Urwa, zastanowi si i zwrci si do Justynki:
- Zajrzyj, dziecko, do kota.
Justynka spenia polecenie. Wygrzebaa z legowiska Pucusia dwie poszarpane kartki i
przyniosa je. Karol obejrza zmaltretowany papier i schowa do kieszeni.
- Nic si nie stao. Dodrukuj sobie. Grzeczny kotek, numerw stron nie zear.
Dobrze, e mi powiedziaa o baaganie, bo szukabym tego niepotrzebnie.
Zdumiewajco niebiaska atmosfera przy stole Justynk bardzo ucieszya. Stwierdzia
nagle, e wuj potrafi by cakiem sympatyczny, co jako ostatnimi czasy ukrywa, pod
warunkiem wszake, i wszystko idzie po jego myli. Jeli nikt mu si nie sprzeciwia, nikt nie
da od niego pienidzy i nikt nie zadaje gupich pyta, zachowuje si przyzwoicie, nie ryczy,
nie robi swoich szeptanych awantur, a nawet okazuje due poczucie humoru. Ona sama
przystosowaaby si do niego z atwoci, ciekawe czy ciotka...
Ciotka w tym momencie udzielia odpowiedzi na jej niedokoczon myl.
- Czy to z tego jeste taki zadowolony, e ja o mao na serce nie umaram? - zapytaa
nagle z przeksem
- Nic straconego, prbuj dalej, moe w kocu ci si uda - odpar Karol natychmiast
lodowatym gosem. - Ja za bd jeszcze bardziej zadowolony z daleka od ciebie.
Podnis si od stou i wyszed. Justynce dreszcz przelecia po plecach, ale zauwaya,
e niadanko wuj skonsumowa do koca. Dlatego wyszed. Gdy by jeszcze jad, awantura
wybuchaby gwarantowanie i nie ma siy, z winy ciotki. C ta kobieta ma za talent do psucia
nastroju!
Malwin atmosfera dawia. Zadowolony z ycia Karol, prawie sympatyczny, to byo
co przeraajcego. Powinien przecie wpa we wcieko, nie dosta wczoraj kolacji, ona
nie zrobia mu niadania, brama cigle zaklinowana, jaguar wystawiony na
niebezpieczestwo, a on si cieszy. Zdecydowa si pewnie na ten cholerny rozwd, znalaz
adwokata, zoy pozew, ma nadziej pozby si jej i std szampaski humor. Gdzie on w
ogle spdzi wieczr...? Gdzie parkowa...?!!!
Tkwia nadal przy stole i jada, nie zdajc sobie sprawy z iloci pochanianych kalorii.
Karol wyszed z haasem i trzaskiem. Justynka, majca jeszcze duo czasu, udaa si do siebie
na gr. Malwinie wreszcie przyszo do gowy, e zaraz moe si wszystkiego dowiedzie,
wyprysna z krzesa i popdzia do telefon.
No tak, oczywicie, kasyno. Niewtpliwie wygra. Kady przyzwoity m za cz
wygranej kupiby co dla ony, piercionek albo kolczyki, ale przecie nie to skpirado! I
samochodu, rzecz jasna, pilnuj i mu tam stranicy kasynowi, jak ci biedni zodzieje maj
sobie da rad? Ale przecie Kowalczyk nie bdzie codziennie wraca ze wstrzsem mzgu,
wic moe najbliszej nocy...
Umwiony serwis do bramy przyjecha i niczego nie naprawi, poniewa wykpany
pilot nadal nie dziaa. Nie mieli ze sob jakich tajemniczych przyrzdw, ktre pozwoliyby
im od razu trafi na waciw czstotliwo, spodziewali si bowiem, e klient sprawnego
pilota posiada. Odczyli wszystko, owszem, przechodzc na otwieranie rczne, ktre, jak si
okazao, wymagao si nadludzkich i jako nie bardzo wyszo.
Nie wiedzieli o utraconym przez Justynk guziczku z tworzywa sztucznego, ktry pod
wpywem nacisku i tarcia czciowo si roztopi i zespoli z elazem na mur, uzgodnili zatem
z pani domu drugi termin, moe jeszcze dzisiaj pod wieczr, a moe jutro rano. Pani domu
na wielki popiech zbytnio nie nalegaa, a komunikatu, e zapewne trzeba bdzie zmieni cae
to stare urzdzenie na modsze, nowoczeniejsze, do wiadomoci nie przyja.
***
wiadkiem tych wszystkich wysikw Justynka - ju nie bya, poniewa wysza z
domu. Wynurzywszy si z wskiej uliczki osiedlowej na szersz ulic, po ktrej jedzi
autobus, z wielkim zainteresowaniem rozejrzaa si dookoa.
Gdzie tu mia czeka na ni jej wczorajszy rozmwca. Nie miaa pojcia, jak
wyglda, ale wyobraaa sobie, e powinien rzuca si w oczy. Siedzie jako wyranie na
czymkolwiek, spacerowa nerwowo, spoglda w kierunku domu wuja... W kadym razie by
pci mskiej.
No i czeka.
Widzc nadchodzc Justynk, Konrad popiesznie wysiad z samochodu, ktry przed
minut zaparkowa na skraju chodnika,
- Cze - powiedzia. - To ja jestem od tego telefonu. Konrad Grzesicki. Wsiadaj,
podrzuc ci tam, dokd idziesz.
Wypowied wydaa si Justynce zupenie naturalna. Zanim uprzytomnia sobie, e
chopak jest nader przystojny, zdya ucieszy si perspektyw rozmowy w samochodzie. O
wiele wygodniej ni na ulicy, ponadto szybciej dojedzie na wydzia i bd mieli wicej czasu.
- Cze, Justyna Tarniak - odpara i wsiada, mglicie czujc, e wsiada poniekd
urzdowo.
Od wczoraj Konrad zdy uporzdkowa sobie obowizki subowe i yczenia
prywatne i ju wiedzia, jak je ze sob pogodzi. Z miejsca zacz od kota.
Justynce kot pasowa. Bardzo rzeczowo opisaa charakter Pucusia i wynikajce z
niego papierowe komplikacje, po czym j nieco zastopowao. Nie miaa chci przyznawa si
do wcibskiego zainteresowania poczynaniami ciotki.
- Prawd mwic - dooya niepewnie - kady w tym domu zapisuje co nie bardzo
dokadnie, ja te, i potem nie wiadomo, co do kogo naley Oczywicie tych numerw nikt ju
pniej nie pamita. Ale teraz przynajmniej wiem, e to nie moje,
Konrad zdoa ju nieco pozna Malwin, poza tym wiedzia o jej ponownej wizycie w
firmie i zagubieniu numerw telefonicznych. Nie mia wtpliwoci, e rozsiaa je po caym
domu i prby uporzdkowania tego baaganu cyfrowego wyday mu si zupenie
prawdopodobne. W osobowo Pucusia uwierzy w peni. Teraz chcia tylko zainteresowa
Justynk sob i znale pretekst do nastpnego spotkania. Wszy w niej dziewczyn raczej
oporn.
- Winien ci jestem wyjanienie - rzek, nie kryjc zakopotania. - Rozumiem, e si
zastanawiasz, skoro nie twoje, to czyje...?
- Wcale si nie zastanawiam - przerwaa mu Justynka pospnie. - Zgaduj bez trudu.
Co to za firma? Ta wasza?
- Ochroniarska. I nie jest wskazane rozgasza po miecie nasze nazwiska i adresy.
Rni tacy nas nie lubi. Wczoraj popeniem lekkomylno, nie naleaa mwi prawdy,
powinienem by powiedzie, e nazywam si, na przykad, Adam Kowalski, i od razu
sprawdzi, kto dzwoni i dlaczego. Ale... Jak by tu powiedzie...
- Ale z rodzin Wolskich ju mielicie do czynienia i wiedziae, e ja jestem
nieszkodliwa?
- No, powiedzmy... Co w tym rodzaju...
Justynka uprzytomnia sobie nagle, e stoj pod uniwersytetem i ona ju musi lecie,
bo spni si na wykad. Tymczasem nadal waciwie nic nie wie i nie rozumie osobliwych
wybrykw ciotki. Naleaoby z tym facetem porozmawia duej na bazie jakiego zaufania
albo czego w tym rodzaju i nie bdzie to adna nieprzyjemno, bo, prawd mwic, on robi
bardzo dobre wraenie...
- No nie, okropno, ja ju nie mam ani sekundy - powiedziaa nerwowo, otwierajc
drzwiczki. - Dzikuj za podwiezienie. Wcale nie wszystko jeszcze...
- Do kitu taka rozmowa - przerwa Konrad stanowczo. - Co mi si widzi, e musimy
pogada na spokojnie. Masz woln chwil po osiemnastej? Wp do sidmej, na przykad?
Justynka kiwna gow,
- Akurat bd std wychodzia.
- Podjad i znajdziemy spokojne miejsce. To cze, do zobaczenia.
Ju zacz obmyla sposoby zatrzymania samochodu na wieczr, Justynka za, ktra
de facto koczya zajcia o pitej, od razu postanowia posiedzie ptorej godziny w
bibliotece. Wiksza ilo wiedzy jeszcze nikomu nie zaszkodzia...
***
Karolowi dobry humor skoczy si radykalnie i wcieko na on przerodzia si w
niech do caego wiata. Nie uwiadamia sobie tego i nie rozwaa kwestii, ale wczeniejsze
zadowolenie z ycia spodobao mu si, troska i niepokj o niego sprawiy mu przyjemno,
znw, jak niegdy, poczu si najwaniejszy, pan i wadca, prawie bstwo. Jedno zdanie
Malwiny wiono i skopao go z piedestau odorem egocentrycznej gupoty. Z dwojga zego
wolaby ju egocentryczn inteligencj...
Ciar niechci spad w pierwszej kolejnoci na sekretark Beatk, ktra le ocenia
wag nadsyanych zaprosze, w drugiej za na Jol, ktra spnia si ca jedn minut.
Szedziesit bezpowrotnie utraconych sekund! A Karol chcia wreszcie, do diaba, co
zaatwi, co zakoczy, o czym zadecydowa i co wiedzie na pewno, i tylko to mogo
poprawi mu samopoczucie.
Rezultat czterogodzinnego posiedzenia nad rnojzycznymi dokumentami by taki,
e Jola, opuszczajc firm tu po drugiej, znajdowaa si na skraju wytrzymaoci.
Przypadkowo obecny przed wejciem Janusz Dbicki z samochodem zosta chwycony
pazurami i odcierpia na sobie furi wzgardzonego fachowca i brutalnie potraktowanej
kobiety.
- Mam prawie trzydzieci lat - powiedziaa Jola ze zowieszczym spokojem. - Pracuj
cae ycie i jestem fachowym tumaczem. Moliwe, e istnieje na wiecie jeszcze paru
tumaczy lepszych ode mnie, ale to nie powd, eby mn pomiata. Dosy mam twardych
mczyzn i nie znios wicej ani jednego!
Janusz tchrzliwy nie by, ale przestraszy si, mniej treci, a wicej tonem
wypowiedzi. Pantoflarskich skonnoci nie mia, zalicza si raczej do osobnikw
zdecydowanych, energicznych i przedsibiorczych, Jola podobaa mu si z dnia na dzie
bardziej i teraz nie wiedzia, co zrobi. Udawa ulegego miczaka? Pozwoli pomiata sob?
Ale jeszcze wczoraj Jola wyrazia wzgard dla miczakw i twierdzia, e nie znosi
przesadnie ulegych!
Wygosi jedyne sowa, jakie mogy rozadowa jej wcieky stres.
- Wedle mojego rozeznania jeste tumaczem znakomitym i wsppracownikiem
bezcennym...
- Wsp...! - warkna dziko Jola.
- A co...?
- Jestem podrzdnym gwnem, ktre ma zastpi wszystkie sowniki wiata, myle
szybciej ni trzy komputery razem i nie mie adnego wasnego zdania!
- Troch to niekonsekwentne. Ale widz element wysoce intrygujcy. W yciu nie
syszaem, eby kto wymaga od jakiegokolwiek gwna znajomoci jzykw obcych. Panu
Wolskiemu co nie wyszo?
- Przeciwnie, wszystko mu wyszo. Jako biznesmen, wspi si na szczyty. Ale
charakter to ma tak i, e ja teraz musz... Teraz musz... Co musz...!
- Teraz musisz odreagowa w towarzystwie jednostki o charakterze szlachetnym,
anielskim, kojcym i penym zrozumienia.
Supe w Joli zacz mikn.
- I ta jednostka to ty?
- A ktby inny?
- To dlaczego oszukiwae mnie, e jeste malarzem pokojowym?
- Nie mwiem, e jestem, tylko, e mgbym by Umiem malowa ciany, jak Boga
kocham. Olejno te umiem i moja farba nie pacze.
Trzy lata kontaktw z firm budowlan sprawiy e Jola znaa okrelenie i wiedziaa,
co to znaczy, e farba nie pacze. Wntrze jo rozjania si jej sukcesywnie.
- No dobrze, moemy gdzie usi i napij si koniaku. Mam woln godzin. Przed
czwart musz odebra maszynopisy od czowieka.
Janusz nie by bardzo godny, ale wzi pod uwag, e moe ona...
- A nie wolaaby wrzuci na zb jakiego obiadu?
- Nienawidz je, jak jestem wcieka. Jeszcze jestem. Poza tym, lanczyk by obfity,
nie z powietrza pan Wolski ma swoj nadwag. Wol kawk z koniaczkiem.
- Wedle rozkazu...
Rezultat ostateczny okropnych czterech godzin z Karolem by taki, e cieniutka
niteczka kontaktu osobistego midzy Jol i Januszem Dbickim przeistoczya si nagle w
grub lin okrtow. Pierwszy raz Jola bez oporu i waha, cakowicie dobrowolnie spdzia z
nim prawie siedem kwadransw na szczerej rozmowie i nie uznaa tego czasu za
zmarnowany, Janusz za pogry si znacznie silniej. Dziewczyna nie tylko wygldaa, miaa
take co w sobie, atrakcyjne opakowanie okrywao interesujc zawarto. Po raz pierwszy
te umwili si konkretnie na najblisz przyszo, co stanowio dla niego du ulg. Nie
musia ju z takim wysikiem prokurowa szczliwych przypadkw.
Myl o Karolu Wolskim w charakterze maonka nie opucia Joli cakowicie, ale
mocno przyblada. Gdyby czciej miaa znosi takie jego humory, jak ten dzisiejszy, gdyby
miaa by tak traktowana jeszcze, i nie daj Boe, na gruncie prywatnym... Czy istniej na
wiecie pienidze, ktre zdoayby to opaci...? Ciekawe, swoj drog, jakie mogy by
przyczyny tego cudownego nastroju...
Ledwo rozstaa si z Januszem, wlaz jej do gowy Konrad. Konrad pilnuje Wolskiego,
powinien przecie, do diaba, wiedzie o nim co wicej! Ona mu dostarczy wszelkich
informacji o subowych zajciach Wolskiego, prosz bardzo, zaoszczdzi mu tyle czasu, ile
tylko zdoa, ale on niech sobie robi, co chce, ma ujawni przed ni tajemnice prywatne. Co
nie tam dzieje w tym ich domu, e Wolski przychodzi do pracy taki nieziemsko wcieky, je
mu nie daj czy co...?
Przypomniaa sobie nagle siostrzenic, t Justynk. Z plotek Beatki wynikao, e jest
to jednostka bezproblemowa, nie stanowi adnego rda konfliktu, nie sprawia kopotw,
studiuje i tyle. Nigdy, w adnej rozmowie telefonicznej, nie byo narzekania na Justynk.
Moe warto byoby zawrze z ni znajomo? Bez wzgldu na decyzje ostateczne, nie
powinno to by szkodliwe, a znajomo zawsze mona zacieni lub zerwa. No dobrze,
niech si Konrad postara.
Tym sposobem Konrad zosta obarczony dodatkowym zadaniem, przeciwko ktremu
nie zaprotestowa ani jednym sowem, kryjc starannie, e wstpne zabiegi ma ju za sob...
Malwina znw przeya cikie chwile.
***
Ci od bramy odjechali waciwie bez adnego rezultatu. Nie zostao ustalone, kiedy
maj wrci z odpowiednim oprzyrzdowaniem, czy, zgodnie z ich sugesti, brama zostanie
wymieniona na now, jeli tak, to na jak, nie zabrali ze sob zepsutego pilota Malwiny,
poniewa nie chciaa im go odda, nie wyczyli caej elektroniki i nie zdoali ruszy
maszynerii rcznie. Guziczek Justynki speni swoje zadanie bez wiedzy wacicielki.
Przejta doznaniami do wypku, Malwina nie miaa si komu zwierzy, Helenka jej
nie wystarczaa, a Justynki ju w domu nie byo. Jedyn pociech stanowia myl, e Karol
nie wjedzie, ale bya to myl zatruta przewidywaniami, co z tego wyniknie.
Wsiada do swojego nissana z zamiarem udania si do sklepu i, nie ruszajc na razie z
miejsca, zacza myle.
Wniosek z tego mylenia ulg jej si straszliwy. Te niedogi i niedojdy, ci idiotyczni
zodzieje, wamywacze i zbrodniarze napadaj wszystkich, tylko nie tego, kogo trzeba. Nie
Karola. Zatem nie ma siy, Karola musi zabi sama. Osobicie.
Moliwoci pozostay jej dwie: otru go albo rbn w eb. Jeli otru, to tylko w
miejscu pracy, bro Boe nie w domu. Jeli rbn w eb, to w sytuacji niejako bandziorskiej,
obok samochodu... nie, nie tak, obok miejsca postoju samochodu, bo samochd trzeba bdzie
ukra. I porzuci byle gdzie, lekko rozbiwszy. Wzgldnie w domu, pozorujc potem
wamanie. I oczywicie w tym drugim wypadku naley spowodowa nieobecno wszystkich,
jej samej, Helenki i Justynki...
Potwornie skomplikowane!
Przewidywane trudnoci, zwizane z waleniem w eb, od razu zachciy j do
skupienia si na pierwszej moliwoci. Z pewnoci bdzie wymagaa mniejszych wysikw
fizycznych. Tyle e w pracy, koniecznie w pracy...
Kto jej nagle popuka w szyb. Pogrona w rozmylaniach Malwina wzdrygna si
i zamiast zapali silnik i opuci szyb, otworzya drzwiczki.
- Jedzie pani moe do miasta? - powiedziaa Muminkowa, wsiadajc natychmiast. -
Pojechaabym z pani, na bazar przy Wabrzyskiej chc wstpi. Mona?
Na bazarze przy Wabrzyskiej Malwina nie miaa wprawdzie adnego interesu i
wybieraa si raczej do Geanta, ale od razu pomylaa, e kto wie? Na kadym bazarze
sprzedaj rne dziwne rzeczy, moe znajdzie co odpowiedniego dla siebie, nie eby zaraz
cyjanek, ale jak rolink...
- Niech pani popatrzy, co za dzieci cholerne, dopiero wczoraj znalazam, a ju
zeszego lata z Krymu przywiozy - mwia Muminkowa w ponurym rozdranieniu. - A
mwiam, do ruskich nie jecha, bo kto to tam wie, co si teraz u nich dzieje, to nie, pojechali.
Modzie kontakty midzynarodowe zacienia, ja im zacieni, pani wie, co przywieli?
Jagd cisowych sobie nazbierali, o, prosz!
Nigdy w yciu Malwina nie widziaa jagd cisowych i nie miaa najmniejszego
pojcia, e wygldaj jak miniaturowe wrzecionka. Wyjedajc powoli z parkingu, spojrzaa
na wielk serwetk niadaniow, ktr podtykaa jej pod nos zirytowana Muminkowa. W
serwetce wida byo ze dwie rzetelne garcie jakich strzpkw i malutkich kawaeczkw,
jakby drewnianych, troch czego podobnego do poamanej tekturki oraz kilka czarnych
mietkw, ktre w najmniejszym stopniu nie przypominay adnych jagd. Ale skoro
Muminkowa twierdzia, e to jagody... Moliwe, e po wysuszeniu przybieray tak posta.
- I co? - spytaa z miernym zaciekawieniem.
- No jak to co?! Przecie to miertelna trucizna! Cud boski jeszcze, e dla artu
nikomu do niczego nie nasypali! Stare konie, a gupie, za rk to trzeba trzyma bez przerwy!
Malwina z wraenia jednym koem wjechaa na krawnik chodnika.
- Powanie? Trucizna? I co pani z tym zrobi?
- Wyrzuciabym byle gdzie, ale czyja wiem, Jeszcze jakie zwierz zere...
- Moe spali w kominku?
- Te nie wiem, czy to dobrze, a jak dym z tego te jest trujcy...?
Pragnienie zawadnicia mierciononym produktem w mgnieniu oka wybucho w
Malwinie z si trby powietrznej.
- Do lasowanego wapna wrzuci - zadecydowaa, ju obmylajc podstp, troch
mtnie, ale w natchnionym popiechu. - A w ogle niech pani w torebka woy, bo to si
rozleci. O, mam tutaj...
Z kieszeni na drzwiczkach wycigna cay kb foliowych torebeczek. Muminkowa
pochwalia pomys, wybraa sobie jedn, wepchna do rodka pakunek w serwetce
niadaniowej. Westchna.
- No dobrze, a skd ja wezm lasowane wapno? Szare komrki Malwiny pracoway na
penych obrotach.
- Znam takie miejsce, akurat tu jeden sam sobie robi jakie szklarnie czy co takiego, i
ma d z wapnem. Specjalnie pojad, to niedaleko. Nie, razem pojedziemy i wrzucimy
komisyjnie.
- Chciaoby si pani...?
- A c takiego, dziesi minut. Moemy od razu, prosto z tego bazaru. Wraca pani
std do domu?
- Pewnie, e do domu, obiad musz robi.
- No to potem od razu do tego dou pojedziemy.
Z wielk wdzicznoci Muminkowa przyja propozycj, zmieniajc zarazem nieco
swoj opini o Malwinie. Wydawaa jej si ta baba gupia i nieuyta, a tu prosz, okazuje si,
e i bystra, i uczynna. Jak to czasem czowiek si myli!
Wakujc i ucilajc swoj pierwsz, mtn myl, Malwina postaraa si na bazarze
od razu znikn oczu Muminkowej. Nie byo to trudne, bazar by rozlegy. Znaa miejsce,
gdzie sprzedawali przyprawy w rozmaitej postaci, wie bazyli mona tam byo dosta,
wanili w laskach, majeranek w bukietach, bagno na mole i Bg wie co jeszcze. ypnwszy
okiem dookoa i sprawdziwszy, czy nikt jej nie widzi, w skupieniu obejrzaa produkty,
znalaza co najmniej dwa zasobniczki z czym bardzo podobnym do owych
zaprezentowanych przez Muminkowa jagdek, powchaa si chwil, po czym nabya
dziesi deko postrzpionego korzenia prawolazu i tyle posiekanego w drobn kostk
korzenia mniszka lekarskiego. Nastpnie, wracajc spiesznie do samochodu, kupia po drodze
paczk wielkich, biaych serwetek niadaniowych. Miay szlaczek. Serwetka Muminkowej te
miaa szlaczek, nieco inny ale podobny, rnica nie rzucaa si w oczy.
Wsiada. Muminkowa mierciononej roliny nie zabraa ze sob, zostawia j w
samochodzie, na fotelu pasaera. Trzscymi si rkami i wci rzucajc wok podejrzliwe
spojrzenia, Malwina wymieszaa ze sob obie wieo nabyte substancje, zawina je w
serwetk i wepchna do drugiej torebki foliowej. Wozia te torebeczki ze sob nie tyle na
wszelki wypadek, ile przez roztargnienie, wci zapominaa je wyrzuci, chocia niektre
nosiy na sobie wyrane lady uycia. No i prosz, jak si przyday...!
Pilnujc starannie, ktre jest ktre, dokonaa wymiany. Wracajca Muminkowa nie
miaa zamiaru oglda nagannego upu swoich synw. Wsiada z toboem jarzyn, bardzo
zadowolona, nie zauwaywszy nawet, e foliowa torebeczka spada na podog, i nawet nie
zainteresowaa si, co Malwina kupia.
- A pani wie, kiedy ta Larczykowa ma godziny przyj? - spytaa za to podejrzliwie.
Z dreszczem szczcia w sercu i bez chwili namysu Malwina podja temat, ktry
zaj im ca drog. Zrobia, co moga.
Kiedy wreszcie znalazy si w pobliu dou z wapnem, Muminkowa z pewnym
wysikiem odnalaza foliow torebeczk gdzie na pododze i przez chwil potrzymaa j w
rku. Robia wraenie, jakby wcale nie bya pewna, czy rzeczywicie produkt naley
bezpowrotnie zniweczy.
w jaki nie budowa sobie adnej szklarni, tylko eleganck, murowan szop dla
krlikw. Z oknami eby miay widno, porzdnie otynkowan i wybielon i std wapno.
Malwina z Muminkow dobrny do dou na piechot w bocie po kostki. Mogyby
dojecha po suchym gruncie, ale wwczas zobaczyby je w jaki, zajty klatkami po drugiej
stronie swojej posesji, w bocie i wrd zaroli natomiast nie widzia ich nikt. Zatrzymay si
p metra od biaej, czciowo naruszonej paszczyzny.
Muminkowa, z wygrzeban spod fotela w samochodzie foliow torebk w doni,
zawahaa si.
- A jak to jeszcze i temu czemu w tej szopie zaszkodzi...?
- Wapno wszystko zere - pouczya j energiczne Malwina. - Pani rzuci daleko. A jak
pani chce, ja mog rzuci.
- Mnie rka opada - wyznaa Muminkowa z lekkim alem i oddaa jej torebk.
Malwina uczynia zamach i cisna pakunek na cae ptora metra w dal. Upad na
skraju naruszenia paszczyzny i leg sobie spokojnie na gstym wapnie.
Przez chwil przyglday mu si z wielk nadziej, e zaraz zadymi, wsiknie w biel i
zniknie bez ladu. Nic podobnego nie nastpowao, lea dalej na wierzchu w nienaruszonym
stanie.
- Moe trzeba to gbiej wepchn - zatroskaa si Muminkowa. - Jakim kijem albo co.
Malwina najchtniej wepchnaby foliow torebeczk na samo dno dou. Rozejrzaa
si w poszukiwaniu drga, znalaza ga, troch cienk, ale za to dug, i zacza celowa ni
w pakuneczek. Efekt by opakany, ga szuraa po wapnie, obic w nim bruzdy, kalajc
biel okruchami kory i nie docierajc do obrzydliwego przedmiotu. Muminkowa odebraa jej
narzdzie, wysza bya nieco i szczuplejsza, sigaa dalej, ale te bez skutku. Zasapay si
obie, koniec gazi wreszcie si odama i zosta w dole.
- Mwia pani, e zere - wytkna Muminkowa z rozgoryczeniem.
- Ju troch zearo - zapewnia j Malwina z najgbszym przekonaniem, kryjc
niepokj. - Tylko std tego nie wida. re od dou.
- I myli pani, e dugo to tak?
- No... par godzin. Do jutra ju ladu nie bdzie. Tak bardzo chciaa, eby ju dzi po
jej zakupie ladu nie byo, e uwierzya we wasne sowa. Ponadto miaa nadziej, e przy
wybieraniu wapna opata zgarnie take i zioa w foliowej torebeczce, po czym cao
przeistoczy si w zapraw, ktrej nikt nie bdzie bada zbyt wnikliwie. Krlikom nie za
szkodzi, cian nie gryz. Postanowia niezomnie uzna spraw za zaatwion.
- A i tak nie sdzi pani chyba, e cokolwiek wemie do gby tak rzecz z lasowanym
wapnem - zwrcia Muminkowej uwag karccym tonem. - Ma pani z gowy, trucizna ju
przepada.
- No moe... - powiedziaa Muminkowa z powtpiewaniem i pomylaa, e waciwie
Malwin ma racj, nikt przecie takiego czego z wapna nie zere, w kadym razie nie jej
dzieci, a kade zwierz ma wicej rozumu...
Jej pogldy ustabilizoway si nagle.
- Ma pani racj, ja pewnie obsesji dostaam, ale to mnie tak moje dzieci
zdenerwoway. Bardzo dobrze, cae wistwo przepado. Moemy wraca. Ciekawe, czy
pantofle da si doczyci...
Waciciel posesji, apartamentu dla krlikw i wapna przyszed po surowiec w dwie
godziny pniej
- Gnoje cholerne - wymamrota gniewnie pod nosem, majc na myli dzieci zarwno
wasne, jak i ssiadw, beztrosko odnoszce si do czystoci jego materiaw budowlanych.
Zdj z opaty uamany patyk, a take foliow torebeczk z jakimi mieciami i rzuci
wszystko w krzaki.
W ten sposb nabyte przez Malwin zioa lecznicze przepady ostatecznie, nikomu nie
szkodzc.
***
Zodzieje samochodowi, wbrew mniemaniu Malwiny, wcale nie popadli w totalny
marazm. Jaguar Wolskiego spdza im sen z oczu. Zaczli go namierza ju od poniedziaku,
zaraz po uzyskaniu informacji od kochajcej maonki, i rycho stwierdzili, e kradzie
pojazdu nie pjdzie z grki. Ju samo wamanie do garau na przyzwoicie strzeonym osiedlu
przedstawiao sob przeszkod nie do przeamania, niektrych alarmw nie dawao si
wyczy, tak jak nie daoby si wyczy ywego, tresowanego psa, a zatrudnieni tam
ochroniarze wykazywali przeraajc gorliwo. Jedyn okazj stworzya zepsuta brama,
jednake w piknych godzinach przedwieczornych jaguara na parkingu nie byo i z okazji nic
im nie przyszo.
Wiksze szans ujrzeli pod miejscem pracy tego Wolskiego. Parkingu pilnowa
wprawdzie nader obowizkowy cie, ale zaj czym ciecia, niewielka sztuka. Byle awantura
przy ktrymkolwiek oddalonym nieco samochodzie, cie w czym takim musi wzi udzia,
jaguara przez ten czas wepchnie si na platform i po krzyku. Jawnie wieziony, bez wtpienia
niesprawny, samochd nie obudzi niczyjego zainteresowania, a potem ju bdzie za pno.
Ponadto Wolski niekiedy parkowa w miejsca nie strzeonych wcale...
Jednym z takich miejsc bya rotunda Paacu Kultury. Przed wejciem do kasyna stali,
rzecz jasna, stranicy, ale wystarczyoby jakiekolwiek porzdne zamieszanie wewntrz, eby
wszyscy stracili z oczu wiat zewntrzny bodaj na kwadrans. Zamieszanie mg wywoa
jaki bd przypadkowy gracz, przyczyniajc nawet drobnych szkd, policja problemu nie
stanowia, zdenerwowany hazardzista ma prawo do najdziwniejszych wybrykw. Policji
zreszt zapewne wcale nie wzywano, kasyna dysponuj doskona ochron wasn.
Tyle e musiaby to by hazardzista faszywy. Kto kto w ogle kicha na gr i nie
zaley mu w najmniejszym stopniu, byby to bowiem jego ostatni pobyt w kasynie. Nie
wpuszczono by go wicej za prg, na co prawdziwy gracz nie miaby chci si naraa.
Wiedz na ten temat Malwina uzyskaa w sposb do osobliwy.
Fronty atmosferyczne posprzeczay si ze sob i znienacka powia dziki wicher. Ze
zdobyt podstpnie trucizn i licznymi, niedokadnie sprecyzowanymi pomysami jechaa do
firmy Karola, bo tru naleao go wszak w miejscu pracy, zboczya tylko nieco do sklepu.
Znalaza si na Hoej, tu przy Kruczej kiedy kb jakiego czego, gnany podmuchem, pad
jej na mask, straszne kaki rozpostary si przed twarz, stracia widoczno, stana na
hamulcu i w tym momencie pod koa run czowiek.
Szczliwie w chwili runicia Malwina ju staa. Nie przejechaa go, ale i tak omal nie
pada na serce. Kaki przed twarz, czowiek pod koami... Zamara chwytajc si za klatk
piersiow i apic oddech
Czowiek wylaz spod k, najwyraniej w wiecie zdenerwowany i roztrzsiony,
czemu trudno byo si dziwi, miotn si ku chodnikowi, co robi nogami, mimo
oszoomienia Malwina zdoaa si zorientowa, e wkada but, widocznie spad mu z nogi,
zarazem usiowa dosign rk jej maski, jakby chcia zatrzyma samochd wasn si
fizyczn. Z niedopchnitym butem na nodze podskoczy ku niej i gwatownie zgarn kaki z
przedniej szyby. Co z tych kakw zaczepio si o wycieraczk, czowiek szarpn drzwiczki,
otworzy.
- Pani stoi!!! wrzasn okropnie.
Malwina drgna silnie, stopa zjechaa jej ze sprzga, samochodem wstrzsno i
silnik zgas.
- Sta!!! rykn czowiek.
Malwina staa, bo i tak do niczego innego nie bya zdolna, on za w skupieniu
odpltywa z wycieraczki owe zaczepione kaki. Cudem chyba przez te kilka chwil nic nie
jechao, kawaek ulicy zia pustk, po chodnikach tylko chodzili ludzie. Czowiek odplta
swoje co, chwyci cae kbowisko, przytuli do piersi spojrza nagle w kierunku Kruczej i w
dzikim popiechu wepchn si jej do samochodu.
- Pani jedzie!!! - wydysza wciekle i rozpaczliwie.
Malwina zamierzaa odegra wspania scen szoku, z ktrego trzeba bdzie j
wyprowadza, pociesza, posuy jakim onem do nerwowych szlochw, ale wszystko
razem byo takie dziwaczne, e a j zaciekawio. Ponadto od razu postanowia zemci si na
tym kretynie i przy okazji obejrze niezrozumiay kotun. Nie moga duej tkwi w miejscu,
na jezdni pojawiy si samochody, musiaa ruszy. Zapalia silnik i skrcia w prawo, w
Krucz, a zaraz potem w Wilcz. Na wszelki wypadek, na Wilczej bya komenda policji...
Tu przed ni kto odjecha i znienacka znalazy miejsce na zaparkowanie. Zatrzymaa
samochd i zgasia silnik, tym razem wiadomie i dobrowolnie.
- I co to ma znaczy? - spytaa z cik uraz - Niech pan sobie nie myli, e mnie pan
porwie albo co.
Spogldajcy niespokojnie do tyu facet odwrci si ku niej.
- Co te pani? - rzek ze zgorszeniem, teraz ju normalnym gosem. - Ja bym pani
nieba przychylili ycie mi pani uratowaa!
- No rzeczywicie, rzuca si pan pod samochd, ebym ja musiaa panu ycie
ratowa...
- Ale jakie tam rzuca, gdzie rzuca, to...! O, widzi pani? To!
Potrzsn jej przed nosem kotunem. Malwina z zaciekawieniem przyjrzaa si
kakom i nagle rozpoznaa, co to jest. Peruka, oczywicie! Ogromna peruka w kolorze ciemny
kasztan, mocno rozczochrana.
- Zleciaa mi ze ba, ten wicher zerwa, chciaem zapa - mwi dalej facet,
przechodzc na ton smtny. - Jak ja si wystraszyem, e pani mi j przejedzie...! Zaczepia
si o wycieraczk, cale szczcie...
Malwinie na nowo zabrako tchu. Szczcie...!
- No wie pan...
- A na drug ju, prawd mwic, brakuje mi forsy, to cholernie drogie, a bez peruki
nie mam ycia. Omsko mi si z krawnika i but zgubiem... A tu mi pani chce rusza,
cholerny wiat...
Mimo woli i wbrew samej sobie Malwina rzucia okiem na tego barana. Wcale nie by
ysy, mia wosy jasnoblond, jakby wypowiae, wprawdzie rednio obfite i gadko
przylegajce do gowy, ale mia. I czarne, niewielkie wsiki, pasujce do niego jak pi do
nosa. Na diaba mu peruka, i to jeszcze taka potna? A, moe ma j dla kogo, dla jakiej
baby na przykad...
- Czyje to? - spytaa surowo.
- Co?
- To. Ta peruka.
- Jak to, czyja? Moja.
- Do noszenia?
- No pewnie!
Przez chwil Malwina zbieraa myli.
- Pan zwariowa? Po co pan to ma nosi?
Facet westchn ciko.
- A, co tam. Powiem pani. eby mnie nie poznali.
- Kto? Policja? O, prosz pana, jeli pan jest przestpc...
- Ale jaka tam policja, duo mnie policja obchodzi! W kasynie eby mnie nie poznali,
bo jako mnie, to mnie nie wpuszcz, a tak, o, w tym, to ja mog , udawa kogo innego.
- Chyba stracha na wrble. Dorosy mczyzna z tak szop na gowie...? A moe pan
chce udawa kobiet? Facet westchn jeszcze ciej i wyjani jej, e oprcz wygldu
zewntrznego musi zmieni take personalia, bo w kasynach sprawdzaj. A dowd osobisty
mg poyczy tylko od kumpla, ktry szczyci si takim wanie uwosieniem. Naby zatem
peruk, zblion do pierwowzoru, zgoli brod take, bo kumpel nie nosi, a te wsy ma
przylepione. Bdzie go udawa, kumpel po kasynach nie chodzi, wic go nie znaj i numer
przejdzie.
- A stamtd trzeba byo odjecha - doda jeszcze
- Akurat laz jeden z tej kasynowej obsugi, z Grandu, i mao co, a byby mnie
zobaczy. Z tym w rku, o !
Potrzsn kotunem, przeczesa go troskliwie palcami i nasadzi na gow, odwracajc
ku sobie wsteczne lusterko, po czym dumnie zaprezentowa si Malwinie.
- No prosz! Cakiem co innego, nie? Malwina wysuchaa opowieci z duym
zainteresowaniem i przyjrzaa si gbie, istotnie bardzo zmienionej.
- Owszem - przyznaa z powtpiewaniem - Ale chyba co jest nie tak. Niemoliwe,
eby komu tak dziwnie wosy rosy!
Zaniepokojony przebieraniec przejrza si w lusterku uwaniej.
- O cholera. Ma pani racj, to jest tyem do przodu. Zaraz, odwrotnie...
Obserwujc manipulacje z peruk, Malwina zainteresowaa si spraw gbiej.
Oglnie biorc, kasyna nie byy jej obce, wizytowaa je kilkakrotnie razem z Karolem, ale
Karol nie chcia jej tam zabiera bo zbytnio zapalaa si do gry. Nie przyszo jej dotychczas
do gowy, e mogaby do jaskini rozpusty uda si sama.
- No dobrze... eb ma pan w tym wielki, jak dynia...
- Zgadza si. Kumpel te ma taki.
- No dobrze, a dlaczego nie wpuszcz pana jako pana?
Przebieraniec zakopota si nieco.
- No, bo wie pani, jak by tu powiedzie... Ja, rozumie pani... Ja nerwowy jestem.
Moliwe, e taka tam niedua zadyma wysza, no, niech bdzie, e ze dwa razy, raz w Paacu
Kultury, a raz tu, w Grandzie... No, nie bd si wypiera, w Victorii te mnie zgniewao. A te
skubace wzajemnie sobie o gociach donosz...
- I wyrzucili pana?
- Tak jakby. A jeszcze pod Paacem przy tej okazji taksiarzowi klient prysn i te na
mnie zwalili, e niby ca obsug zajem i kady si gapi. Ja im kazaem si zajmowa? No
niech pani sama powie, gdzie sprawiedliwo na wiecie?
Malwina chtnie przyznaa, e nigdzie, i rwnie chtnie wysuchaa wielce
krytycznych sw pod adresem automatw, krupierw, kulki ruletki i w ogle caego tego
drastwa, skierowanego przeciwko spokojnym, przyzwoitym ludziom, ktrym nie pozwala
si wygra. Wnioski zaczy jej si z tego wyania nawet prawidowe i zadaa wicej
szczegw, ktrych przebieraniec, ukadajcy sobie obfite pukle przed jej wstecznym
lusterkiem, dostarczy bez oporw. Omieli si wreszcie poprosi, eby go podwioza pod
samo wejcie do kasyna w Grandzie, bo inaczej ten cholerny wiatr znw mu zerwie ze ba
kamufla.
Podwioza go i omal nie zapomniaa, dokd i po co jedzie. Z poowy drogi do domu
zawrcia do firmy Karola.
***
W firmie Karola, szczeglnym trafem, wszyscy woleli herbat ni kaw. Parzya t
herbat sekretarka Beatka w wydzielonym zakamarku sekretariatu w dwch czajniczkach, bo
tak sobie yczy szef. Mowy nie byo o herbacie w saszetkach, do picia zaparzonego papieru
Karol odnosi si ze wzgard i wstrtem. i cay personel szed w jego lady.
Czajniczkw za musiao by dwa, do jednego z nich bowiem Karol kaza niekiedy
dosypywa rozmaite wyszukane gatunki, tworzc mieszanki o nowych smakach. Zakupw
dokonywaa Beatka, zdarzao si jednak, e Karol sam co przywozi ze swoich do licznych
podry, ostatnimi czasy za upodoba sobie chisk jaminow, sprowadzan z paryskiej
firmy Kaza j czy z innymi p na p. Nie kademu ta jaminowa przypadaa do gustu i
std dwa czajniczki dla personelu wielki, a dla szefa mniejszy, Karol bowiem nie widzia
adnego powodu, dla ktrego miaby si znca smakowo nad podwadnymi.
Zaparzano t herbat dwa razy w cigu dnia, o wczesnym poranku i tu po poudniu, i
wszyscy mogli j pi w dowolnych ilociach. Co te czynili.
Nie majc najmniejszego pojcia o panujcych w firmie ma zwyczajach, Malwina
przyjechaa pitnacie po dwunastej, waciwie na rekonesans, dla sprawdzenia, czy i w jaki
sposb uda jej si nieznacznie podrzuci trucizn. Na wszelki wypadek miaa j przy sobie.
Firma zajmowaa cae trzecie pitro starego budynku, bo w jej skad wchodzia take
pracownia projektowa, odwiernego nie zatrudniano, a drzwi stay otworem. Najbliej
wejcia znajdowaa si azienka, dalej sekretariat, a zaraz za nim gabinet Karola, ktry z
adnymi salonami si nie wygupia. Zajmowa tyle miejsca, ile mu byo potrzebne na dwa
komputery, jeden jego prywatny, a drugi poczony ze wiatem na wszelkie moliwe sposoby,
obok za wygospodarowa niewielk salk konferencyjn. Beatka rwnie dysponowaa
sprztem wszechstronnym, dodatkowo za, przez oszklon cian, miaa widok na wszystkich
wchodzcych.
Na dole, w bramie, by domofon, ale Malwina z niego nie skorzystaa, bo akurat kto
wychodzi i zdya przemkn si do wntrza za jego plecami. Na trzecie pitro wjechaa
wind i wkroczya do mowskiego sanktuarium. Delikatnie i na paluszkach.
Dokadnie w tym samym momencie Beatka odkrcia w azience kran i przystpia do
wytrzsania lierbacianych fusw z mniejszego czajniczka. Naleao go wypuka bardzo
porzdnie, bo szef na to zwraca uwag. Czajnik dla personelu sta ju przygotowany, z
herbat w rodku, a ten elektryczny zaczyna szumie.
Malwina, po sekundzie wahania, ruszya w gb biura. ywego ducha nie byo wida.
Zajrzaa do sekretariatu, stwierdzia, e jest pusty, gupia dziewucha, ktra powinna tam
siedzie, najwyraniej dokd polaza, okazja wymarzona! Zakrada si dalej i odkrya
zakamarek kuchenny. Jeden rzut oka wystarczy, eby oceni przecudown sytuacj, ona robi
herbat, z pewnoci dla Karola, za chwil naleje wrztku...
Wszelkie czynnoci gospodarskie Malwina miaa w maym palcu. Dziesiciu sekund
potrzebowaa, eby kilkoma byskawicznymi ruchami wyrwa z torby trucizn, wysypa z
czajnika wikszo herbaty, wepchn do niego ca zawarto serwetki niadaniowej i na
wierzchu przykry j warstw produktu waciwego. Nie bawic si w zbyt porzdne
uprztanie, reszt herbaty zgarna do swojej foliowej torebeczki, rne paprochy jednym
gestem zmiota na podog i ucieka. Te delikatnie i na paluszkach
Beatka wrcia z azienki, szybko wsypaa do wypukanego i ciepego czajniczka
herbat z puszki Karola, elektryczny czajnik wanie prztykn, od razu zatem zalaa wszystko
wrztkiem. Pod duym imbrykiem zapalia wieczk dla podgrzania i wzmocnienia esencji i
nastawia now wod, bo za dziesi minut powinna zanie napj szefowi.
W kwadrans pniej personel zacz przychodzi po herbat dla siebie.
***
Zwaywszy, i biedne dzieci Muminkowej zostay przez swoich krymskich kumpli
oszukane haniebnie i nie zauwayy chichotw na stronie, zwaywszy, i rzekome, wciekle
trujce, jagody cisu de facto byy kor i owockami szakaku, oraz zielem i strkami sensu,
zwaywszy, i wspomniane zioa lecznicze obejmoway swoim zasigiem gwnie przewd
pokarmowy i stanowiy silne antidotum przeciwko obstrukcji, zwaywszy, i nie
przyozdobiy lasowanego wapna, a za to zostay zaparzone w potnym steniu i waciwie
podgrzane, zwaywszy, i nie miay adnego wyranie nieprzyjemnego smaku, mikstura
zdoaa uszczliwi wszystkich pracownikw Karola. Z wyjtkiem Beatki, ktra podzielaa
gust szefa i ukradkiem czstowaa si napojem z jego prywatne go czajniczka.
Pracownicy przeyli cik noc, medykament bowiem rozpocz ochocz dziaalno
okoo jedenastej wieczorem i zakoczy j dopiero o szstej rano
Rwny ciar, acz w innej postaci, leg na jestestwie Malwiny.
Przede wszystkim Karol nie wrci do domu ani na obiad, ani na kolacj. W dodatku
nie byo Helenki, ktra posza do crki, i do bardzo pnego wieczoru nie byo take
Justynki, ktra podziaa si nie wiadomo gdzie.
Od chwili ukoczenia osiemnastu lat Justynka waciwie przestaa by kontrolowana.
W cigu minionego dziesiciolecia dostatecznie wykazaa si rozsdkiem, pilnoci,
pracowitoci i waciwym stosunkiem do ycia, eby mona jej byo da spokj. Uczya si
doskonale, za chopakami nie lataa, wizytujce j, nieliczne grono koleanek i kolegw byo
kulturalne i dobrze wychowane, noce poza domem spdzaa wycznie w przypadkach
uzasadnionych, Malwina zatem z przyjemnoci zrzucia z siebie ciar odpowiedzialnoci
pedagogicznej.
Nieobecnoci siostrzenicy denerwowaa si tylko wtedy, kiedy miaa do niej interes.
Kiedy chciaa wyali si, popaka do kogo, pohisteryzowa, poradzi... Kiedy rbna
arwka i naleao j wymieni, kiedy trzeba byo skoczy do sklepu, a jej si nie chciao,
kiedy z nudw yczya sobie z kim porozmawia i poplotkowa. Wwczas owszem, miaa
do Justynki cik pretensj o to, e jej nie ma.
No i wanie Justynki nie byo.
Do szalestwa zdenerwowana myl, e Karol wanie ginie otruty, w oczekiwaniu na
telefon z jakiego pogotowia albo ze szpitala, przepeniona do wypku pragnieniem
opowiedzenia wiadkowi, gdzie dzi bya i co robia, z gry zapewnienia sobie alibi, bkaa
si po caym domu z zacinitymi zbami i wzrastajcym poczuciem krzywdy. Jedynej
odrobinki ukojenia dostarczay koty, plczce si jej pod nogami, ale to byo mao. Stanowczo
za mao!
Zanioso j w kocu do garderoby,
Obrzucia pomieszczenie roztargnionym spojrzeniem, opucia je i nagle co j tkno.
Zawrcia.
Nie byo torby podrnej Karola. Takiej normalnej, przecitnej, na kkach, ale
rednio pakownej. Tej, ktr zabiera ze sob przy krtkich wyjazdach bez koniecznoci
przebierania si, bez nart, smokingw, petw i masek. Nie byo i cze. Moe jeszcze czego
nie byo?
Stan posiadania Karola w dziedzinie odziey Malwina znaa doskonale, sama go
bowiem uzupeniaa i porzdkowaa. Rycho stwierdzia zatem, e brakuje dwch koszul,
jednej piamy, jednego krawatu jednej pary skarpetek i dwch par gaci. Poza, oczy wicie,
tym, co mia dzi na sobie...
A ot nie. To, co mia na sobie, jest, tu ley. Zabra elegantszy garnitur.
Pierwsz reakcj Malwiny by wybuch irytacja prosz, znw gdzie wyjecha bez
sowa, zaraz nastpn wybuch nadziei. Doskonale, padnie trupem w duej odlegoci od
domu, tam co zear, nie tu... Zaraz, kiedy wyjecha?
Z lekkim oporem uwiadomia sobie, e z miasta. po tym truciu, wrcia dopiero tu
przed czwart Wstpia do paru butikw, na kaw, przypadkiem spotkaa Iz... Pogaday
chwil, potem Iza si pieszya, Malwina zatem rwnie zacza si pieszy, obiad by
gotw, Helenka zapowiedziaa, e idzie do crki i posza... No i co dalej? Nic. Kiedy, na lito
bosk Karol mg wpa do domu, przebra si i wyjecha., ,
Karol o siedemnastej dwadziecia mia samolot do Kopenhagi. Wpad do domu zaraz
po krtkie konferencji, okoo wp do czwartej, Helenka akurat bya w sklepie, przebra si
tak, eby w razie czego robi dobre wraenie, wrzuci do walizki par drobiazgw i wybieg,
odjedajc na pi minut przed powrotem Malwiny. Angleterre mia zarezerwowany, kocha
Angleterre, ta caa cudowna starowiecko... Na jeden dzie tam jecha, na t wystaw
klimatyzacji, nazajutrz wieczorem zamierza wrci, z ludmi, jakby co, umwi si
rozmaicie, od tego istniay telefony, internety, mapie poczty i tym podobne urzdzenia. Par
godzin powinno mu wystarczy na obejrzenie tych nowoci osobicie.
Malwina, jak zwykle, nie miaa o jego wyskoku najmniejszego pojcia. Z zabranej
odziey wywnioskowaa, e wyjazd musi by krtki. Ilo koszul, ilo gaci... Z uwagi na
rozmiary, Karol nie w kadym sklepie mg uzupeni garderob, XXL istnia, ale moe mu
nie pasowa kolorem albo co...? Dwie koszule, nie przewidywa kupowania... Znaczy, wkrtce
wrci.
No i co z tego? Pojecha. Wkrtce wrci. Albo i nie wrci, poniewa padnie trupem
gdzie tam...
Jej zdenerwowanie, niepokj, niepewno, signy szczytu. Dopiero o dziewitej
wieczorem przypomniaa sobie, e przecie moe zadzwoni do tego faceta i dowiedzie si
wszystkiego o losach ma, po to wanie za cikie pienidze wynajmuje detektyww! Boe
jedyny, jak moga zapomnie...!
***
Justynka nie patrzya na zegarek i nie zdawaa dobie sprawy z upywu czasu. Konrad
poszed na cao. Samochd zatrzyma dla siebie z wielk atwoci, poniewa na wasne
oczy widzia odlot Wolskiego do Kopenhagi i susznie wydedukowa, e przed jutrzejszym
poudniem nie ma co na jego powrt liczy, moliwe nawet, e nie bdzie go duej, po c
by bowiem lecia do Danii na jedn noc. Zatem, na rozum biorc, naley si go spodziewa
dopiero pod wieczr, bo jeli cokolwiek ma tam zaatwia, uczyni to w godzinach pracy i
chwilowo jest z nim spokj. Sprawdzi jeszcze tylko rozkad lotw i pojecha na spotkanie z
dziewczyn.
O jego dziaalnoci ochroniarskiej Justynka ju wiedziaa, sam jej to wyzna. Nie
musia przed ni ukrywa swoich prac zleconych i ga na potg, wystarczyo omin tylko
niektre szczegy. Rozmowa bdzie atwiejsza, zdoa moe dowiedzie si o niej moliwie
duo...
Dokadnie takie same chci ywia Justynka, z tym e do osoby Konrada przypltay
jej si problemy profesjonalne. Rodzaj zajcia, ktrym si czowiek nie chwali, instytucja
ochroniarska, o ktrej si nie mwi, Ciekawa rzecz, jak to si ma do przestpczoci i wiedzy o
tych rozmaitych mafiach, kto tu kogo si boi...?
Siedzc przy kawie i bardzo niedobrych pasztecikach, urzdzia Konradowi cae,
rzetelne przesuchanie.
- Ja chc zrozumie - rzeka surowo - jak moecie si ukrywa, jako firma i jako
ludzie, skoro ogaszacie si w prasie? Widziaam wasze ogoszenie. Czy to przez te usugi
detektywistyczne?
- Poniekd. Jak by ci tu wyjani... Niekoniecznie taki jeden z drugim musi wiedzie,
e jest namierzany... W razie czego... Na og to s grupy..
- Nie. Albo powiedz wyranie, e nie powiesz albo mw porzdnie. Nie kr.
- Krci owszem, usiuj - wyzna Konrad. Ale chyba nie najlepiej mi to wychodzi. Ty,
mam wraenie, studiujesz prawo? .
- Prawo, zgadza si. I zamierzam by prokuratorem.
- To wida. Przepowiadam ci wielk przyszo. Dusisz logicznie i dociekliwie.
- I tego, co wiem, nikomu nie powtarzam. Moesz mi nie wierzy, jak nie chcesz. Ale
rozumie musz.
- Nie mam powodu ci wierzy albo nie wierzy, nic o tobie nie wiem. W porzdku,
wyjaniam. S dwie przyczyny tej tajemniczoci, jedna prosta, usugi detektywistyczne sama
odgada, trzeba czasem poledzi czowieka. Nie dasz rady, jeli zna twoj gb, sorry,
chciaem powiedzie twarz. Te rozmaite peruki, okulary, garby to kopotliwa rzecz, lepiej po
prostu by kim zupenie obcym, nie bez powodu w telewizji ochroniarzy pokazuje si od
tyu albo w kratk. Jasne?
- Jasne. Po co ledzi?
- Rnie.
- Tyle, e rnie, sama potrafi zgadn. Powiedz przykadowo.
- Przykadowo... Dobra. eby sprawdzi, gdzie bywa, z kim si spotyka, kogo zna, z
kim zaatwia interesy i tak dalej. Duo kantw mona w ten sposb wyapa, jeden wsplnik
upewnia si, e drugi wsplnik robi z niego balona, rzekomo przyzwoity facet handluje z
rusk mafi narkotykami... Ewentualnie ukad m i ona, ktre chce mie dowd winy przy
rozwodzie. O, prosz bardzo, mog ci powiedzie o konkretnej sprawie, ju nieaktualnej,
sprzed trzech lat, wtedy zaczynaem i sama kocwka si o mnie otara. ona kazaa ledzi
ma, ktry rzeczywicie mia liczne podrywki, nikt nic nie mwi, ale wszyscy myleli, e w
celach rozwodowych. Tymczasem nic podobnego, wyszo na jaw, e jej chodzio nie o ma,
a o przyjaciki. Chciaa sprawdzi, z ktrymi j zdradza, i ruszya do akcji odwetowej.
- Zacza jego zdradza z ich mami? - zdumiaa si Justynka. - A jak ktra nie
miaa ma.
- Gdyby posza tak prost drog, nie byoby uciechy. Wcale go nie zdradzaa
osobicie, a w kadym razie rzadko. Wynajdywaa tym mom obce panienki, bardzo
atrakcyjne, ponapuszczaa przyjaciki wzajemnie na siebie, zrobia melan gigantyczny i
zemcia si koncertowo. A z tym mem wcale nie zamierzaa si rozwodzi, do dzi dnia z
nim yje w wielkiej zgodzie i bardzo zadowolona. Ca swoj dziaalno okrelia mianem
terapii psychicznej.
- Niegupie - pochwalia Justynka po chwili namysu. - Rozumiem. A drugi powd?
Mwie, ze s dwa.
- Drugi gorszy. Wkracza w dziedzin ochrony Nie zawsze ta ochrona powinna by
jawna, rnie bywa. Kto jej sobie nie yczy, a trzeba. Kogo naley pilnowa tak, eby
przeciwnik o tym nie wiedzia Znaj ci... przepraszam, nie ciebie, nas... Znaj z twarzy,
urzdz may napadzik i cze pieni, z yciem si ujdzie, ale przykro dua. Adres, jeszcze
gorzej...
O tak, to Justynka moga zrozumie doskonale. Kiwna gow, od razu czujc lekkie
cinicie gdzie w tak zwanym doku. Inwigilacja i ochrona, przecie to cae bandziorstwo,
ten wiat przestpczy powinien by... i pewnie jest... wszystkim wadzom doskonale znany! I
co? I cigle jeszcze nie jest wyapany ani unieszkodliwiony? Cigle dziaa swobodnie? Kto
temu winien...?
Kategorycznie i bezwzgldnie zostanie prokuratorem! I adnego domu, adnych
dzieci...!
- Bd mieszkaa w szaasie na dziakach - oznajmia z zacitoci. - A dzieci oddam
do sierocica w... w... gdzie by tu... W jakim klasztorze!
Konrad na moment osupia.
- Jakie dzieci?
- Moje.
- Rany boskie... Ty masz dzieci?!
- Nie. Ale nie jest wykluczone, e bd miaa.
- Zaraz... Kiedy?!
- Nie wiem. W jakiej tam waciwej chwili. No, nie za tydzie.
- I co to ma do rzeczy?
- No przecie oni wszyscy boj si, bo maj ony i dzieci! I domy! I samochody! I, co
tu ukrywa, sab kondycj fizyczn...
- Kto?!
- Prokuratorzy, sdziowie, policja...
Konrad poj i odetchn z ulg. Dzieci na razie nie brudziy. Istotniejsze byo
pytanie, czy ona ma chopaka, moe to jaki wymoczek z tego samego roku i std
rozgoryczenie na tle kondycji fizycznej. Rozpomieniona gniewem Justynka podobaa mu si
coraz bardziej i nie zraaa go nawet jej prokuratorska dociekliwo, ponadto, zajta tematem,
nie mizdrzya si i nie wygupiaa, bya sob, nie udawaa wampa ani wiergotki.
Podobiestwa do ciotki nie wykazywaa adnego. Ostronie zacz zmienia temat.
- U was, tam, na osiedlu, jest staa ochrona. Znasz ktrego z nich z twarzy?
- Nie. I nawet nie wiem, ilu ich jest. Bo co?
- Bo sama widzisz. Mogliby tu wszyscy siedzie przy stoliku obok i nie miaaby o
tym pojcia.
- Ale mj wuj ich zna. Sam ich wybiera. A ty co wiesz o moim wuju...
I nagle zyskaa pewno. Zrozumiaa wszystko. Wiedz Konrada o wuju, dziwaczne
zachowanie ciotki, ten numer telefonu w kocim posaniu, te zway prasy... Ciotka zlecia
inwigilacj ma i robi jakie dziwne sztuki. Boe drogi! Co z tego wyniknie?
- Pewnie, e wiem, przecie wybiera tych ochroniarzy bardzo starannie - potwierdzi
Konrad tonem moliwie obojtnym. - Nie kry si z tym.
Mg sobie mwi, co chcia, Justynka swoje wiedziaa. Konrad wywszy, e ona wie
i adna sia jej tej wiedzy nie wydrze. Zastanowi si, czy warto zbija j z pantayku i
wpdza w manowce, ale jako okropnie nie mia na to ochoty, poza tym zdy pomyle, e
przy okazji zaraz wyjdzie na jaw jej powcigliwo Albo gadatliwo. Powiedziaa, e
nikomu nic nie mwi, zobaczymy, czy to prawda...
Justynka z kolei wyczua, e nie naley go bardzo naciska. Waciwie niczego jej nie
wyjawi, w kwestii ciotki i wuja zachowa dyskrecj, i gdyby nie te osobliwe wydarzenia w
domu, nic by jej do gowy nie przyszo. On z kolei nie ma pojcia o dziwactwach Malwiny i
wcale nie trzeba go o tym informowa,
- No dobrze - powiedziaa zgodnie. - Ale ja naprawd studiuj prawo i naprawd
zaley mi, e by potem robi co sensownego. To niemoliwe ebycie wszyscy w trakcie tej
swojej pracy nie poznali mnstwa rozmaitych dziaa przestpczych, Ju wszystko jedno
jakich, napady, kradziee, wamania, indywidualne i grupowe, powizania rne... I tak dalej.
Powiedz mi, ile moesz. Bardzo ci prosz.
Konrad otworzy usta, eby chtnie speni jej prob, i w tym momencie zabrzczaa
mu komrka.
Rozpoznawszy gos Malwiny, troszeczk zdrtwia. Z kadym innym klientem
porozumiaby si z atwoci, operujc skrtami, niezrozumiaymi dla osb postronnych, ta
baba takich szans nie dawaa. W dodatku naprzeciwko niego siedziaa jej siostrzenica.
Uczyni jedyn rzecz jako tako naturaln i do przyjcia.
- Przepraszam ci bardzo - mrukn do Justynki i oddali si w najodleglejszy kt
kawiarni.
Z kim i o czym rozmawia, Justynka bez trudu odgada natychmiast po powrocie do
domu. Rzecz oczywista, kawiarni opucili dopiero w chwili jej zamykania, o jedenastej.
Zostaa odwieziona prawie pod sam furtk i ju w holu natkna si na ciotk, tak
przepenion doznaniami, e nie mogo si z niej nie ula.
Informacja o podry Karola do Kopenhagi wpdzia Malwin w istny rozstrj
nerwowy. Cz okropnej niepewnoci wprawdzie z niej spada, zrozumiaa, i telefonu z
pogotowia ani z adnego szpitala nie moe si spodziewa, ale wszystko inne zostao, nawet
wzmoone. ywy dojecha do tej Kopenhagi? I tam moe dogorywa? Powinni j chyba
zawiadomi? Jak? Po dusku? Po co w ogle tak nagle pojecha, dlaczego, dlatego, e brama
jest cigle zepsuta i nie daje si ruszy? Moe powinna jednak spowodowa jej naprawienie,
na diaba jej to zepsucie, skoro jego samochd stoi na lotniskowym parkingu, a w ogle do
czego jej teraz zodzieje, skoro i tak nie bdzie si na nich rzuca? Kiedy on wrci i w jakim
stanie, bo moe te cholerne jagody cisu dziaaj dugofalowo...?
Gnbio j tyle tematw, na ktre musiaa milcze, e do wchodzcej w progi domu
Justynki wybucha tym jedynym bezpiecznym. Bram. Ta brama przeklta, co za ludzie
okropni, nic nie zrobili, jakie brednie opowiadaj, zmienia, zmienia, jak ona moe
zmienia bez Karola, przecie to drogie potwornie, kto musi zapaci! Dlaczego on sam nie
zdecydowa...?!
- A gdzie wuj? - spytaa Justynka niewinnie i podstpnie.
- A gdzie, gdzie, prosz! Pojecha sobie do Kopenhagi i nawet nie wiem, kiedy wrci, i
mnie tu w takich nerwach zostawi, nawet z nim sowa nie zdyam zamieni...
Urwaa nagle, bo przypomniaa sobie o swoim alibi. Jake, jest okazja, Justynk trzeba
przekona w pierwszej kolejnoci, opowiedzie jej, gdzie bya i co robia, rozcign ten czas
jak gum do ucia..
Rwnoczenie Justynce, wbrew rozsdkowi i logice, co niemile pikno w rodku.
Jasne, ciotka obstawia wuja Konradem, niby rozmawia z ni szczerze a jednak j oszuka. No
nie, nie oszuka, co przed ni ukry. Dobrze, zgoda, powinien by ukry, ale skoro w ogle
si umwi... No tak, oczywicie, umwi si, i rozmawia wycznie po to, eby si czego
dowiedzie o caej rodzinie, uatwi sobie prac, a jej, idiotce, wydawao si, e chodzi o ni!
e to ona mu si podoba...
Nieprzyjemno w jej wntrzu ustabilizowaa si do gwatownie, poniewa ju w
poowie spotkania z chopakiem zorientowaa si, e wanie chce mu si podoba. Komu
musi. To niemoliwe, do tego stopnia nie mie powodzenia, nie jest przecie jak pokrak!
Pewna ju, e spraw trzeba bdzie przemyle spokojnie i w samotnoci, zostawia
sam siebie na pniej i poddaa si presji ciotki.
Malwina musiaa mwi. Musiaa si wyali. Musiaa wypchn z siebie cae
kbowisko uczu, co gorsza, musiaa je wypycha dyplomatycznie i obudnie, kryjc
nienawi do Karola i eksponujc mio, bodaj redni, jeli nie wielk. No i oczywicie, -
alibi...
Justynka uwiadomia sobie, co syszy, i zdumiaa si niezmiernie.
- ...Bo, moja droga, okazuje si, e to jest sitwa, te wszystkie kasyna razem, oni sobie
wzajemnie wszystko o ludziach donosz, ale zdaje si, o ile sobie przypominam, e tam jest
troch ciemno, w tych recepcjach, wic rzeczywicie mogo mu si uda. Jak mylisz? Ten
czarny kotun rzeczywicie cakiem go zmienia, ale to debil, powinien by jeszcze uczerni
sobie brwi, no popatrz, a ja mu o tym nie powiedziaam! Trzeba byo. Teraz auj. Jak ty
mylisz, czy to jest przestpstwo?
Za wszelk cen Justynka chciaa ukry, e nie suchaa od pocztku, ciotka bowiem
natychmiast zaczaby docieka przyczyn jej roztargnienia. Ju si rozpdzia ze
zwierzeniami...
- Zaraz. Ktre...? To, e ciocia o brwiach nie powiedziaa?
- No co ty! Ten dowd. Upodobni si do zdjcia w tym dowodzie kolegi, a jeli
rzeczywicie on, ten kolega, jest taki okropnie kudaty, to chyba mu przejdzie, nie? Wic czy
to jest przestpstwo?
- Posugiwanie si cudzym dowodem osobistym grozi kar do lat piciu -
wyrecytowaa odruchowo Justynka, nie bardzo wiedzc, co waciwie i komu ma przej.
Koledze kudato...? - Zaley w jakim celu i jakie ma skutki.
Powiesia kurtk w ciennej szafie w holu i rzucia torb na trzeci schodek, bo ju
wida byo, e tak prdko ciotka z pazurw jej nie wypuci. Co j spotkao takiego, e
emocje w niej szalej. Moe uda si chocia przyrzdzi herbat i zje kawaek
czegokolwiek, bo w tej kawiarni o jedzeniu waciwie obydwoje zapomnieli.
Malwina posza za siostrzenic do kuchni. Wci miaa wraenie, e jeszcze
niedostatecznie ugruntowaa w niej przekonanie o swoich dzisiejszych, tak licznych
zajciach.
- W celu, w celu... Mwi ci przecie, eby wej do kasyna! I co za skutki, wygra
albo przegra, wielkie mi skutki! Chyba e znw zrobi awantur, ale mona nie. Ale mwi ci
przecie, trzyma mnie tak chyb. i z godzin, wyala si i tym kotunem macha. Baam si
go troch, dlatego pod komend policji stanam, a potem ju nie zdyam znale tego
sklepu z narzutami, bo spotkaam Iz i czas jako za szybko przelecia, a w domu ju Karola
nie byo. Nie lubia jak on tak bez poegnania wyjeda, powiedziaabym mu, eby w tej
Danii kupi remulad, na zapas nawet, a czy mu to samemu przyjdzie do gowy?
Ju po kwadransie Justynka miaa peny obraz wydarze, jakie przytrafiy si ciotce w
dniu dzisiejszym, Malwina bowiem opowiadaa w kko to samo. Dbi l z peruk rozrs si
do potnych rozmiarw, szczeglnie e doczy do niego klient, uciekajcy takswkarzowi.
To wreszcie Justynk zainteresowao.
- Zodzieje samochodowi powinni go kocha nad ycie - zauwaya. - Takie
zamieszania sami wywouj, eby z nich korzysta. Ukra samochd z parkingu, kiedy
wszyscy patrz w inn stron, i to z wie l kim zaciekawieniem, to troch jak sztuczny tok..
Z kolei Malwina zainteresowaa si gwatownie
- No popatrz, a mnie to do gowy nie przyszo.
- Dlaczego miao przyj? Ciocia chyba nie kradnie samochodw?
- No nie, ale... ale mnie to obchodzi! Wuj postawi samochd albo ja sama...
- W razie gdyby pod kasynem, niech ciocia sprawdzi w rodku, czy nie ma tego
kudatego - poradzia z wielk powag siostrzenica, ktr to wszystko razem zaczo troch
mieszy, a troch irytowa. - Czyja bym moga ju i spa? Jutro mam wykady od rana.
- O Boe! A ja tu sama jestem cay czas! Dlaczego w ogle tak pno wrcia? Nie
moga wrci wczeniej? No dobrze, id sobie spa, ja nikogo nie obchodz...
Justynka nie prbowaa zaprzecza, w gosie ciotki bowiem zadwiczao wyrane
roztargnienie. Ponadto ostatnie sowa przypomniay jej wasny problem. Zabraa torb i
posza na gr. Myle zacza ju na schodach.
Nieprawd byo, e nie miaa powodzenia. Miaa, oczywicie, nawet do due. Tyle
e nie u tych, na ktrych jej akurat zaleao...
No dobrze, nie u tych, liczba mnoga bya niewaciwa. U tego jednego.
W zeszym tygodniu spotkay si z Basi w cztery oczy, pogaday od serca,
zdenerwowana Basta musiaa si zwierzy i poradzi, bo tak si jako gupio wmieszaa w to
nieudane maestwo Natalii i Piotra. Natalia bya jej przyjacik od szkolnych lat, Piotr
pojawi si pniej, te jako przyjaciel, a co najmniej dobry kumpel...
Wanie Piotr stanowi przedmiot starannie skrywanych zainteresowa Justynki. Znali
si, no i co z tego? Nic. Piotr na ni nie lecia...
Maestwo si rozpadao po dwch latach, nic miao adnych szans przetrwania.
Basta zostaa obarczona w wielkim zaufaniu sekretami obu stron i co waciwie miaa z tym
zrobi? Piotr szuka nowej partnerki, troch by zestresowany, nie chcia si stara, wola,
eby si o niego starano, niekonsekwentna przy tym okrela Natali mianem nachalnej i
natrtnej. Basi obowizywaa lojalno w stosunku do Natalii, galimatias uczuciowy, o mj
Boe, tylko si powiesi!
Justynce Piotr wpad w oko ju dawno, podobny by do Gregory Pecka, podoba si jej
szaleczo! Rozpad maestwa stwarza okazj, ktrej nie umiaa wykorzysta, nie nadawaa
si do takiej walki, starania, zdobywanie, agresja, o nie, to nie leao w jej charakterze.
Zreszt, podobno Natalia wzia sobie Piotra przebojem i co z tego wyszo? Klska. Justynka
posuna si tak daleko, e raz sama zaproponowaa mu jaki wyskok na kaw. Piotr
zaproszenie przyj chtnie, posiedzieli, pogadali o yciu i cze. Nic wicej. Nie chcia jej,
nie pasowaa mu.
Wszyscy inni, okazujcy jej wzgldy, byli do kitu. Nie nadawali si do niczego,
partnerstwo usiowali zaczyna od ka, a Justynka yczya sobie inaczej. Nie bdzie
przecie sypia z caym miastem! Ani nawet nie z ca uczelni! Chciaa by doceniona i
upragniona w peni, chciaa si podoba i by akceptowana nie tylko ze wzgldu na
opakowanie. Miaa przecie, do licha, take jak zawarto!
Niepowodzenie z Piotrem to nie byo co, przez co naleaoby zaraz skaka do Wisy,
ale gryzo i gnioto. Gnbio. Odbierao dobre samopoczucie i wiar w siebie. I dzi wanie
zacza nabiera niemiaej nadziei...
Konrad jej si spodoba od pierwszej chwili, ale samo podobanie to nie byo wszystko.
Spodoba si jej mgby pikny ko, pikny obraz, pikny budynek... Nie poleci wszak do
ka z koniem ani, tym bardziej, z obrazem czy budynkiem! W trakcie rozmowy wyszo
take co z jego wntrza i nadzieja nabraa rumiecw, a tu prosz. Chaa. Udawa
zainteresowanie ni, a de facto zainteresowany byt wujem, moliwe, e take ciotk.
Klientk. Prywatnie z pewnoci mia swoj dziewczyn i harem nie by mu potrzebny.
Obrzydliwo, ale jako trzeba si do niej ustosunkowa.
A waciwie po co jej to, skoro wicej prawdopodobnie ju si z nim nie zobaczy...?
Zasna, zanim zdya w peni uporzdkowa wasne uczucia.
Zasna w kocu take Malwina, zmczona okropnym mtlikiem w gowie. Czy ci
zodzieje na parkingu pod kasynem maj jaki sens, skoro Karol powinien z Danii wrci w
trumnie? I czy, wobec tego, brama moe mie jakiekolwiek znaczenie...?
***
Karol wrci wieczorem z Kopenhagi w doskonaym stanie, za to rwnie wcieky, jak
zdumiony.
W znaczeniu prezentowanych nowoci poapa si byskawicznie, z miejsca rozpocz
pertraktacje i nagle go zastopowao. Musia si porozumie ze swoj Firm, z pracownikami,
cign faksami par dokumentw, poda rozmaite informacje na pimie, zadzwoni zatem
do biura krtko po dziesitej i nie zasta nikogo. Z wyjtkiem osamotnionej Beatki, ktra w
niepokoju i wrcz panice powiadomia go o tajemniczej absencji caego personelu.
- Za kwadrans chc wiedzie, co si stao - rzek zimno. - Czekam na telefon.
- Kolskiego ona... - wydusia z siebie Beatka
- Co Kolskiego ona? Umara?
- Nie. Dzwonia dopiero co, e ca noc by chory... Dopiero o sidmej zasn...
- O sidmej powinien by obudzi si i przyj do pracy.
- ...i ona go zamkna na klucz w mieszkaniu, eby nie wyszed, bo jest nie do ycia...
Karol pomyla, e Kolskiego ona musiaa znienacka zwariowa. No dobrze, to
Rolski, a reszta..
- Za kwadrans czekam na konkretne informacje
Przeraona Beatka rzucia si do telefonu. Z osiemnastu osb, zatrudnianych przez
Karola, osobicie podniosa suchawk tylko jedna. W pozostaych wypadkach odezway si
trzy ony, jedna gosposia i dwie mamusie, komunikujc sucho, i delikwent jest ciko chory,
wanie zasn i NIE ZOSTANIE obudzony. O rodzaju choroby nie yczyy sobie rozmawia.
Reszta nie odbieraa telefonw.
Jedyny uchwytny, asystent gwnego ksigowego trzymajcy rk na pulsie cen
wszystkich materiaw budowlanych wiata, sabym gosem wyjani, e wanie si obudzi,
ale nie czuje si na siach wsta z ka. W ogle boi si wsta, eby go na nowo nie zapao.
Jeszcze chocia ze dwie godziny...
- No dobrze, ale co ci jest? - dopytywaa rozpaczliwie Beatka. - Ja musz Wolskiemu
powiedzie, awanturuje si z Kopenhagi! Na co jeste chory, na lito bosk? Co to za jaka
epidemia?
- A co? - zainteresowa si niemrawo asyst - Kto jeszcze...?
- Wszyscy! Nikogo nie ma w pracy! Nie odpowiadaj! Rodziny mwi, e chorzy! Co
to za choroba, plaga jaka czy co, mw natychmiast, na co jeste chory, za dwie minuty
musz dzwoni do szefa, co ci jest?!
- O rany...
- CO ci jest...?!!!
Asystentowi gwnego ksigowego wrciy nagle utracone noc siy.
- Sraczk mam!!! - wrzasn okropnie. - Wszechwiatow!!! - Po czym znw oklap i
wyszepta sabo: - To znaczy nie wiem, czy jeszcze mam, ale ca noc miaem. Moliwe, e
ju mi przeszo, ale mnie zoyo i jeszcze si boj...
Beatk zamurowao na ca minut.
Ani asystent gwnego ksigowego, ani nikt inny nie musia si ba, zioa bowiem
odwaliy swoj robot rzetelnie i zaniechay dalszej dziaalnoci. Szczeglnie sens
wykorzysta waciwe mu moce, polegajce na tym, e przeczyszcza i zatrzymywa,
pozostawiajc przewd pokarmowy w idealnym stanie, gotowy do podjcia normalnej pracy.
W gruncie rzeczy cay personel Karola przeszed kuracj zdrowotn, moe nieco gwatown,
ale za to wysoce korzystn dla organizmu.
Beatka po minucie odzyskaa siy, zmobilizowaa si i zadzwonia do szefa. Rzecz
jasna, na komrk.
- Dziesicioro si nie odzywa, odpowiedziao, liczc z Rolskim, siedem rodzin i jeden
Teodor - oznajmia rzeczowo. - Wszyscy byli chorzy ca noc i s niezdatni do wyjcia z
domu.
- Na co chorzy? - warkn Karol.
- Nikt nie chcia powiedzie. Dopiero Teodor...
- Dostanie premi. No?
- Silne zaburzenia odkowe - okrelia elegancko Beatka.
- Jakie, do diaba, zaburzenia?!
- No, takie... Przeczyszczajce...
- Sraczka! - odgad zaskoczony Karol po sekundzie milczenia. - Co za cholera...?
Jeszcze ich szarpie?
- Sdzc po Rolandzie i Teodorze, ju chyba nie, ale bardzo zdechli i nie maj siy
wyj z domu.
W przyczyny osobliwego pogromu Karol chwilowo wnika nie zamierza.
Zastanawia si przez cae trzy sekundy.
- Niech ich przywioz na noszach. cignij im Gwarczyka, Pilczyckiego i Misikow.
Ostatni termin: trzynasta pitnacie. A sama znajd mi zaraz brudnopis umowy z CWiP.
Brudnopis, nie ostateczn na wersj! Oddzwo natychmiast, jak znajdziesz.
W ten sposb, po cikiej nocy personelu, ciki dzie przeya Beatka, aczkolwiek
po Gwarczyka, Pilczyckiego i Misikow nie trzeba byo wysya karetki i noszy. Sami
przyjechali takswkami, zadawszy przedtem, przez telefon, zorganizowania im posiku w
postaci czerstwej bueczki, sucharkw i rumianku. Misikowa dodatkowo upara si przy
dwch bananach.
Myl, eby zlekceway apel szefa, nikomu nic zawitaa w gowie. Karol nie zagrozi
wprawdzie adnymi represjami, ale wiadomo byo, e niedbay, leniwy i oporny poleci z
miejsca. Karol wymaga ostro, paci jednake doskonale, a ponadto pozwala partycypowa
w zyskach, co czynio prac u niego godn wszelkich stara.
Dziki energicznej akcji zdoa zaatwi w Kopenhadze dwie sprawy, trzecia mu
jednak umkna.
Zy by, jak diabli, nie lubi niepowodze, nawet malutkich. Tu przed odlotem zdy
dowiedzie si od Beatki, e wszyscy jego pracownicy yj, dolegliwo im przesza i nawet
pojawili si w firmie pod koniec godzin pracy, pojecha zatem z Okcia wprost do siebie,
wyjanienia w kwestii tajemniczej epidemii zostawiajc na jutro.
Odrobin niezadowolona z ycia Justynka wrcia wanie do domu. W przerwie
midzy wykadami dopada jej niejaka Krysia, w wypiekach, dziko przejta, eby wyzna, i
jest zakochana. Na mier i ycie. Od wczoraj. Wszystko wskazuje na to, e z wzajemnoci.
Wielokrotnie Justynka obdarzana bya tego rodzaju zwierzeniami, jej dyskrecj znano
bowiem powszechnie. Plotkowa owszem, plotkowaa z takim samym upodobaniem jak
wszystkie inne dziewczyny, sekretne zwierzenia natomiast zapaday w ni jak w bezdenn
studni. Nikt nawet nie potrafi rozpozna, czy o czym wie, dyplomacj pod tym wzgldem
posiadaa zapewne wrodzon, dziki czemu ycie uczuciowe prawie wszystkich koleanek i
niektrych kolegw lepiej chyba byo jej znane ni przedmiot studiw. Zwierze
wysuchiwaa chtnie, yczliwie, z uwag, nie powtarzaa niczego, stanowia zatem co w
rodzaju balsamu dla zbolaych dusz. Dla rozpromienionych rwnie.
Krysia, dotychczas jako tako normalna, zaprezentowaa jej nagle wybuch
roziskrzonego szczcia, Justynka przetrzymaa to dzielnie, ale od razu odezwa si jej wasny
pech. Nie ujawnia swoich uczu, niemniej jednak kolec w sercu pozosta. Moe ona sama te
by chciaa zapon takim uczuciem z wzajemnoci...?
No i prosz. Jak ponie, to sama i bez. A jak si co rysuje... lepiej nie mwi. I nie
myle,
Zwaywszy, i, wbrew pozorom, trudniej jest czasami nie myle ni myle, Justynka
wesza w progi domu troch przeciwna wiatu. Moga wrci nieco wczeniej, ale po drodze
wstpia do paru sklepw waciwie butikw, wiadoma w peni, i na duszne rozterki
kobietom najlepiej robi zakupy. Kiedy podobno kapelusze. Najnieszczliwsz istot pci
eskiej od samobjstwa odwodzio nabycie nowego kapelusza, z kapeluszami nie bdzie si
wygupia, ale moe jaki inny drobiazg...?
W rezultacie nabya sobie breloczek do kluczykw w postaci malekiej sowy. Sowa,
ptak mdroci, kto wie, czy nie pomoe?
Dziki czemu spotkaa si w furtce z wujem.
Widzc pozycj bramy, Karol od razu ustawi si na parkingu, nieco bardziej wcieky.
Zarazem jednak myl, e, mimo przeszkd, dwie sprawy zaatwi pozytywnie, agodzia jego
uczucia. Gdyby w wejciu do domu natkn si na Malwin, furia wziaby gr, . ale
neutralna Justynka przechylia szal na stron odwrotn. Przeciwko Justynce nie mia nic.
- Co byo wczoraj? - spyta lekko i bez najmniejszego nacisku.
Na moment Justynka stracia kontrol nad sob i swoj wiedz.
- Mgby wuj zawiadamia, e jedzie do Danii - rzeka z wyrzutem. - Ciocia chciaa
remulady Na miejscu wuja ja bym kupia, bo to bardzo dobre do ryb, a u nas prawie nigdzie
nie ma. Ja w kadym razie nigdzie nie widziaam.
Na wzmiank o remuladzie Karol poczu co w rodzaju wyrzutw sumienia. No, moe
nie sumienia, raczej odka.
- O, do licha, masz racj - zgodzi si z lekkim zakopotaniem. - Nagle mi wypado. W
Oszoomie nie ma?
- Moe bywa, ale chyba rzadko. Nie widziaam. Gdybym pojechaa do Danii,
kupiabym czym prdzej. Jak kapelusz.
Karolowi wypowied zabrzmiaa osobliwie. Zatrzyma si midzy furtk a drzwiami.
- Zadziwia mnie. Moesz mi wyjani, co ma kapelusz do remulady?
W tym dopiero momencie Justynka uwiadomia sobie, co powiedziaa. Zastosowaa
przeraliwy skrt mylowy. Ona, dla poprawy samopoczucia, nabyaby kapelusz, mao, nie
ona, a facetka sprzed pidziesiciu lat, wuj, jako mczyzna i osobnik erty, powinien
zastosowa co podobnego, zblionego do upodoba stanowicego pociech, zatem produkt
spoywczy. Remulada, zgoa idea, w peni adekwatny do kapelusza. Ponadto ona uczyniaby
to w zym stanie psychicznym, wobec tego wuj rwnie musiaby by w zym stanie
psychicznym, skd, na lito bosk, wzio si jej to posdzenie...?! A, oczywicie, caoksztat
wiedzy o stosunkach w domu, w yciu nie moe si do tego przyzna... Cholera. Wygupia
si chyba? Wyrwao jej si...?
- Takie co, co czowiekowi wydaje si przyjemne - wyjania niezrcznie. - Chciaby,
a nie ma. I dopiero jak dostanie... no... widzi, e to jest to...
Karol, wbrew wasnym i siostrzenicy spodziewaniem, znienacka zrozumia j
doskonale. Ta remulada do smaonego, panierowanego filetu rybnego, i cytrynk na
wierzchu... Z soli, z turbota, z sandacza nawet...
Z potraw w oczach, z jej smakiem na podniebieniu, zatrzyma si nagle na rodku
cieki.
- A wiesz, e ty masz racj. e te mi to do gowy nie przyszo...
- Bo wuj nie przywyk do robienia zakupw.
- Gorzej, moje dziecko. Ja to jadem. Wczoraj na kolacj. Ty wiesz, e lubi ryby, oni
tam maj doskonae. No i popatrz, nic mi nie zawitao. No nie, nastpnym razem, jeli
gdziekolwiek bd wyjeda, zawiadomi ci o tym. Zwrcisz mi uwag| co naley kupi.
Zawieramy ukad?
Justynka zatrzymaa si rwnie,
- Ja bardzo chtnie, ale nie wiem, dokd wuj moe wyjeda. Nie znam wszystkich
przypraw we wszystkich rejonach wiata. Pojcia nie mam, co mona dosta, na przykad, w
Belgii. Albo w Holandii.
- Sery. W razie czego przypomnij mi zwyczajnie o serach. Stoi?
- Jak najbardziej - zgodzia si Justynka z caego serca, poniewa bardzo lubia
najrozmaitsze sery.
Zrcznie ukryty na poboczu Konrad szaleczo by ciekaw rozmowy wuja z
siostrzenic. Robili wraenie osb zaprzyjanionych, ktre omawiaj ze sob jakie
interesujce sprawy. Z kontaktu z Justynk adnego takiego wraenia nie odnis, zwizek
wuj - siostrzenica, wedle jego rozeznania, nie istnia, c wic to mogo znaczy?
- No dobrze - powiedzia zadowolony Karol i ruszy w kierunku domu. - To co tu
wczoraj byo?
- Nic - odpara nieco zdziwiona Justynka, wyzbyta ju niepokoju o wasne gafy. -
Ciocia bya zdenerwowana, wanie w zwizku z t remulad i tyle. Nic wicej. Ja zreszt
pno wrciam, miaam tak... rozmow... o przestpstwach... - urwaa, za na siebie, e
cigle wyskakuje z niej co przesadnie osobistego. Wuj zrobi jej t grzeczno, e nie zwrci
na to najmniejszej uwagi. Najzwyczajniej w wiecie wszed do domu. Dla Malwiny widok
Karola cakowicie ywego, w doskonaym stanie, stanowi cios w samo serce. Na lito
bosk...! Z jakiej racji, jakim prawem, otruty potwornym jadem, omieli si jeszcze by
ywy?!!!
W Karolu, mimo udeptanej na dnie wciekoci, przychylno dla Justynki gdzie tam
istniaa. Tyle sprawia, e, wchodzc, rzek zaledwie odrobin kliwie:
- Witaj, kochana ono. Czy zechcesz nakarmi, godnego ma?
Zadawienie w sobie wszystkich uczu, przeamanie niewiary w to, co widzi,
koszmarny powrt do nienawistnej rzeczywistoci, klska nadziei, jakie co oglnie
potwornego... wszystko to razem wymagao od Malwiny wicej ni moga z siebie da. Pada
na fotel przed telewizorem, walna gow w blat maego stolika obok i wybuchna
spazmatycznym kaniem.
I Karol, i Justynka na moment osupieli. Z kuchni wyjrzaa miertelnie zdumiona
Helenka. Karolowi po tym pierwszym momencie z gbi duszy wytrysna zo.
- Gdyby w domu brakowao soli, twoje zy okazayby si moe przydatne - rzek
gosem na skraju syku. - Ale wtpi, czy zastpi poywienie. Mam rozumie, e nie dostan
nawet kawaka suchego chleba?
Gdyby nie to, e w gruncie rzeczy o zaopatrzenie siedziby w artykuy spoywcze by
zupenie spokojny, zarazem za, po mczcym i denerwujcym dniu. nie chciao mu si ju
nigdzie chodzi ani jedzi, zawrciby z miejsca i w kamiennym milczeniu uda si do
restauracji. Jednake nie mia ochoty. Ponadto potrzebny mu by gabinet, komputer i wszelkie
inne urzdzenia, pozwalajce uporzdkowa dzisiejsze osignicia i oceni jedn irytujc
strat. Dziwaczny wybuch Malwiny napeni go lekkim niepokojem, mg zatru posiek, od
razu zatem postanowi usun on ze swego pola widzenia.
- Suchego to pan nie dostanie, bo akurat ptakom wyrzuciam - oznajmia mnie
Helenka, usiujca. mimo zaskoczenia, ratowa sytuacj. - Ale wieego ile chcc. Obiad te
jest. I kolacja. Zaraz podam.
I natychmiast przezornie wycofaa si do kuchni,
Justynka rwnie wolaaby znikn z oczu domownikw, ruszya nawet ku schodom,
ale zawahaa si Malwina wya, zipic gwatownie i chwytajc si za klatk piersiow,
zwaywszy tusz, mogo jej to zaszkodzi, powinno si chyba co zrobi...? Z drugiej znw
strony ten sposb witania wracajcego z podry ma wyda jej si nie najwaciwszy, wcale
nic chciaa go aprobowa, baa si przy tym, e troska o ciotk wpdzi wuja w jeszcze
wiksz furi, w rezultacie skrci jej kark albo co. Zatrzymaa si, niepewna,
Dylemat rozstrzygn Karol, w milczeniu przechodzc do gabinetu i z trzaskiem
zamykajc za sob drzwi. Bez zadawania gupich pyta, Justynka popdzia do kuchni, zimna
woda, jej zdaniem, bya tu najlepszym rodkiem leczniczym. W ostatecznoci wyleje j ciotce
na gow...
Nie musiaa. Malwina ju w dwie sekundy po cakowitej utracie rwnowagi
zorientowaa si, e popenia straszny bd. Jedyne wyjcie to udawa, e ona tak z ulgi, w
strasznych nerwach czekaa na Karola i teraz w niej pko. Wci jeszcze ciko uraona i
zdezorientowana jego wietnym stanem, chcc nie chcc, musiaa kontynuowa
przedstawienie, nie posuwajc si jednake do naraania na zimn kpiel. Przyja szklank z
rk Justynki i ja w ni szczka zbami, zachystujc si ostronie to kropl wody, to
powietrzem. Akcja ratownicza jeszcze trwaa, kiedy Karol przeszed z gabinetu do azienki, a
potem do jadalni.
- Wynocha z t dziaalnoci rozrywkow - rzek po drodze gdzie w przestrze swoim
najbardziej uczcym szeptem.
Justynce pytanie, co si ciotce stao, zamaro na ustach, a Malwina troch wody wylaa
sobie na gors. Chlipna jeszcze ostatni raz i zamilka.
- No i co ciocia najlepszego narobia? - odezwaa si wreszcie Justynka z wyrzutem. -
Wujek wchodzi do domu w cakiem niezym humorze. Dlaczego ciocia tak...?
- Ze zde... zdenerwowania... - wyjkaa Malwina, z wysikiem tumic sowa prawdy:
bo wszed ywy. - Ja ca noc nie spaam... Co si z nim dzieje...
- Przecie ciocia wiedziaa, e polecia do Danii!
- No to co? Bez sowa...! I skd miaam wiedzie, kiedy wrci? Ja si tak... Ja si tak
boj o niego! Ty w ogle nie rozumiesz, co si we mnie dzieje! Nie rozumiesz adnych
uczu! Nikt nie rozumie, co ja przeywam!
To akurat bya prawda, ale w sensie dla Justynki nieodgadnionym. Z lekkim oporem
pogodzia si z myl o wtrnym wybuchu mioci ciotki do ma. Osobicie, na jej miejscu,
prezentowaaby t mio jako troch inaczej... Co z tym fantem zrobi...?
- Nie wiem, co teraz - powiedziaa bezradnie - Nie chc by nietaktowna, ale
zjadabym co. Nie wiem, czy mog.
Bya zupenie pewna, e jeli ciotka pojawi si w jadalni, wuj j stamtd natychmiast
wyrzuci. Moliwe, e wyrzuci take i siostrzenic. Zje w kuchni? Czy przeczeka
cierpliwie, a wuj si poywi i zamknie w gabinecie? Nie zachwycaa jej ta perspektywa,
najzwyczajniej w wiecie bya godna.
W tym momencie Malwina rwnie poczua sscy gd, jakby od tygodnia nie miaa
nic w ustach. Oczywicie, normalny u niej efekt zdenerwowania. I to jeszcze takiego...! ywy
Karol. Czy ten czowiek jest niezniszczalny...?!
- A w dodatku brama... - bkna niewyranie koniecznie starajc si jako uzasadni
ten wybuch, tak niestosowny, omal nie rujnujcy jej wszystkich stara i podstpw. Mao
brakowao, a byaby si zdradzia
Justynka bram pomina milczeniem. Zdecydowaa si zaryzykowa. Jeeli wuj
brutalnie usunie j z jadalni, nigdy wicej nie usidzie z nim przy jednym stole i niech si
dzieje, co chce. Jest penoletni, ma jakie pienidze, ma mieszkanie, wemie swoje interesy
we wasne rce, nie odnowi kontraktu z tymi tam lokatorami, wyprowadzi si, zatrudni przy
pisaniu protokow sdowych...
- Id zobaczy - oznajmia z determinacj, nie precyzujc zamiaru cilej. Porzucia
Malwin i wkroczya do jadalni.
Wuj by ju przy potrawce z kurczaka w sosie koperkowym. Butelka biaego Mouton
Cadet wiecia resztkami na dnie, ale Justynka przypomniaa sobie, e napoczta zostaa
wczoraj wieczorem i nawet poowy na dzi nie zostao. Zawahaa si.
- Mog tu usi i te co zje? - spytaa grzecznie, chocia bardzo zimno.
Karol spojrza na ni i wzruszy ramionami. Oznaczao to pen obojtno. Justynka
uczynia krok w kierunku krzesa, ale wtedy si odezwa.
- Byoby wskazane, gdyby przy okazji zaopatrzya nas w jeszcze jednego modszego
barana. Mam nadziej, e ten napj przebywa w lodwce?
Teraz Justynka nie odpowiedziaa. W milczeniu przyniosa i otworzya drug butelk
Mouton Cadet, wypowiedzi wuja wnioskujc, e furia w nim klnie. Bez wtpienia wpyw
na to miaa jako potraw. Usiada przy stole, lekcewac przystawki, od razu zaja si tym
gorcym kurczakiem. Wuj bez pytania nala jej wina. Siedzieli sobie razem przy kolacji i
jako nic nie paskudzio atmosfery. Umys Justynki ruszy do ostrego galopu.
Co w tym jest, do diaba, i co to znaczy? Siedzi przy stole z ciotk i jedz cokolwiek w
doskonaej zgodzie i bez adnych konfliktw. Siedzi z wujem i sytuacja wyglda podobnie,
nic si nie dzieje, no owszem, istnieje rnica, jest mniej gadania. Konsumuj potrawy w
milczeniu, ale nie jest to milczenie gniotce, wszystko wskazuje na to, e wydanie z siebie
gosu niczym nie grozi. Jeli jednake siedz wszyscy razem, oni obydwoje i ona, robi to
takie wraenie, jakby siedzieli na czynnym wulkanie. Kto, do tysica piorunw, powoduje
nagy rozkwit napicia, kto obcia atmosfer tym czym okropnym, od czego dawi
czowieka w gardle, kto rozpoczyna te ukucia, ksania, zoliwoci, w kocu obelgi i
awantury? Nie wuj, bo robiby to i teraz, nie ciotka, bo zazwyczaj prezentuje albo oywienie
plotkami, albo paczliwo na tle wasnych nieszcz. Jeli niekiedy czepia si Justynki, to
tylko w wypadkach nagle wyskakujcej potrzeby uytkowania damy do towarzystwa, ale
przecie ju od paru lat poja, e Justynka do tej roli si nie nadaje i zapotrzebowania nie
zaspokoi. Wic waciwie adna nieprzyjemno nie wybucha.
Dlaczego zatem wybucha, kiedy siedz wszyscy razem...?
- Czy osoba, bdca moj on, zaniechaa ju wystpw? - spyta Karol znienacka,
Justynka zmobilizowaa si byskawicznie.
- Tak. Bya bardzo zdenerwowana, ale ju...
- Nie ma zatem adnego powodu, dla ktrego miaaby si demonstracyjnie godzi.
Chyba e jada kolacj przed chwil.
- Sdz, e nie. Ale nawet gdyby, dla towarzystwa...
- O ile samym swoim widokiem nie odbiera apetytu, nie widz uzasadnionych
przyczyn jej nieobecno
Zanim zaskoczona nieco Justynka zdya odpowiedzie, Malwina pojawia si w
drzwiach. Podsuchiwaa, rzecz jasna.
- Mio mi, e zgadzasz si znosi moj obecno. - rzeka z godnoci, siadajc przy
stole. - Moe i rzeczywicie przesadziam, ale miaam jakie okropne przeczucia i na sam
twj widok... Wchodzisz ywy i zdrowy...
- A miaa nadziej, e wnios moje zwoki. Przykro mi bardzo, e ci rozczarowaem.
- Karol...! Jak moesz...!
- Myl logicznie. Ley to w moich moliwociach Nie najlepiej wygldasz po tych
objawach uczu, ale i tak wol wygld ni objawy. Sprbuj tej pasty na krakersikach, nie
wiem, z czego j zrobia, ale jest znakomita. Zastanawiam si czasem, dlaczego nie zostaa
szefem kuchni w najlepszej restauracji w tym kraju, do potraw rnych bezsprzecznie masz
talent. Wikszy ni aktorski.
Justynka zdya pomyle, e, cae szczcie, potrawk z kurczaka ju zjada i
zaspokoia gd. Teraz ta delikatna rzecz stanaby jej koci w gardle. Co, rany boskie,
wyniknie z uprzejmej rozmownoci wuja...?!
Malwina na moment poczua si oguszona. Zbyt wiele treci zawarte byo w sowach
Karola, w dodatku poowy waciwie nie zrozumiaa. Pewnie, powinna bya skoczy do
azienki i poprawi twarz, ale przecie nie miaa kiedy! I co on ma na myli z tym szefem
kuchni? Zachcaj do pracy zarobkowej? Ale to potworne! To by znaczyo, e ten rozwd...
Zwaywszy, i, zaledwie usiada, natychmiast rzucia si na poywienie, nie zdoaa
dostatecznie szybko przekn kawaka pasztetu z borwkami i Justynka j wyprzedzia. Bunt
i determinacja, w ktre popada przed kilkoma minutami, zrobiy swoje.
- Wuj ma zupen racj - powiedziaa z pozornym spokojem. - Ciocia marnuje wielki
talent. Absolutnie nigdzie nie jadam niczego lepszego ni w domu. Ale z drugiej strony, nie
kady docenia tak doskonao.
- A doskonao wygldu zewntrznego? Nie pojmujc kompletnie, dlaczego wdaje si
w tak ryzykown dyskusj z wujem, Justynka jednak si wdaa.
- O, to te kwestia gustu. Mam takiego jednego koleg, ktry nienawidzi makijau i
jest istnym potworem dla wszystkich dziewczyn. Kadej ze zrobion twarz wmawia, e
wyglda jak Barbie. Gorzej, Barbie to jest komplement. Jak upir. Jak twr sztuczny. Nie
czowiek. Dziewczyny na jego widok uciekaj i kryj si po, za przeproszeniem, damskie
wychodkach.
- Z tego wynika, e twj kolega ma rozum. Co innego osoba w wieku lat dwudziestu,
a co innego o pokolenie starsza. Nie zauwaacie tego?
- Zauwaamy. Moe nie wszystkie, ale wikszo. Co nie przeszkadza, e moemy
mie osiemnacie lat i po paczu wyglda jak zmora.
- A orientujesz si moe, dlaczego moja on pacze?
- Orientuj si. Zazwyczaj ze zdenerwowania i niepewnoci. Te bym pakaa.
- Ciekawa rzecz, skd jej si bierze zdenerwowanie i niepewno. Moe te wiesz?
Justynka wyobrazia sobie nagle, e stoi przed sdem i broni klienta przed
napastliwym i zoliwym prokuratorem. Na uamek sekundy wytrcio j to z rwnowagi, bo
przecie sama zamierzaa zosta prokuratorem. Z szybkoci myli ludzkiej, ktrej nic nie
dorwna, przestawia si, nie broni, oskara tego obuza, ktrego broni adwokat strony
przeciwnej.
- Klient pana mecenasa tendencyjnie ukrywa swoje zamiary i poczynania - wyrwao
jej si - z powodw nam nie znanych. By moe, chce doprowadzi przeciwnika do stresw
nie do opanowania, stawiajcych go w niekorzystnej sytuacji. Po czym wykorzystuje
reakcje...
Urwaa nagle, uwiadomiwszy sobie, co mwi przeraona ewentualnymi skutkami.
Niepewnie popatrzya na wuja.
Karol, najwyraniej w wiecie, by rozbawiony. Spodobaa mu si ta polemika z
siostrzenic. Dziecko ktre przez cae lata nic go nie obchodzio, nagle stao si osob
doros, wyksztacon, dojrza do rozmw i dyskusji, w dziedzinie, ktra ywo go dotyczya,
a ktr zostawia fachowcom. Zaczynao by fachowcem, co w przyszoci mogo si okaza
wysoce korzystne.
- No dobrze, zamy - zgodzi si, przystpuje do deseru. - A co ma zrobi ten klient
pana mecenasa, jeli ujawnienie zamiarw grozi mu fiaskiem realizacji? A, powiedzmy, co
najmniej zbiciem matu, depresj, irytacj, wykluczajc obiektywizm? Jeli obnia jego
moliwoci zawodowe?
Justynka, wbrew obawom, poczua si w siodle.
- Rozprawa jest pojednawcza?
- Zamy.
- Pierwsza propozycja: porozumie si ze stron przeciwn na bazie rozmowy
rzeczowej. Ewentualnie w obecnoci przedstawicieli prawnych.
- A jeli to ju byo?
- W obecnoci przedstawicieli...?
- A, nie - zastanowi si wuj. - Bez. Tu masz racj. Zaczyna mi si podoba to
wszystko, co mwisz.
- I wobec tego co...?
- By moe zorganizujemy sobie tak rozmow z przedstawicielami. Powiedzmy, na
razie z jednym przedstawicielem. We waciwej chwili, bo dzi ju nic mam czasu na
niewinne rozrywki.
Oguszona Malwina przez cay ten czas milczaa. i jada. Do reszty przestaa
rozumie, co oni do siebie mwi i o co Karolowi chodzi, wrci podobno zadowolony, potem
nagle wpad w dzik wcieko, a teraz, nie wiadomo dlaczego, humor mu si zmieni. To
fakt, e niepotrzebnie daa ujcie rozczarowaniu i rozpaczy, ale przecie wyjania to.
Wstrzsn ni niepokj o niego i ulga na jego widok... zaraz, moe wanie dlatego
przesta si zoci...? Uwierzy, e ona go tak uwielbia... Ale znw z drugiej strony, ci prawni
przedstawiciele... Rozwd...? Czy ta Justynka zwariowaa, e mu takie rzeczy
podpowiada...?!
- Kawy - powiedzia Karol normalnym gosem i wsta od stou.
- Ma ci j poda Justynka czy Helenka? - zdyo si wyrwa z uraz Malwinie, zanim
znik za drzwiami. - Bo na mnie przecie nie moesz patrze?
Justynce co w duchu jkno, a Karol zatrzyma si na chwil.
- Obawiam si, e take ci sucha - odpar z jak przeraajc agodnoci. - Ale
nie popadaj w rozpacz na nowo, bd patrzy w inn stron.
I zamkn si w gabinecie.
- Kawa jest gotowa - zawiadomia pgosem Helenka, wygldajc zza kawaka
ciany.
- Ciociu, ciocia tak musi...? - wyrwao si rwnoczenie Justynce.
- Nie wtrcaj si! - warkna Malwina. - Wroga wyhodowaam, wszyscy przeciwko
mnie...!
Nagle przypomniaa sobie, e pacze ze szczcie a Karola kocha, ponadto, e
waciwie nie wie, co ma zrobi, i do niego z t kaw czy wrcz przeciwnie i czym prdzej
zmienia wasny wizerunek. Chlipna troch na si.
- Lepiej powiedz, mam mu to zanie? Ja?
- No pewnie, e ciocia. Tylko moe w milczeniu...
Malwina podniosa si i wzia tac z rk Helenki. Zatrzymaa si w drzwiach, tak
samo jak Karol.
- A z tob to ja jeszcze porozmawiam - zapowiedziaa zowieszczo i udaa si do
gabinetu. Zaskoczona i sposzona nieco Justynka pozostaa przy stole, chocia ju dawno
przestaa si poywia. Skoczya kolacj wczeniej ni wuj. Wnioskujc z tonu, ciotka miaa
do niej jak pretensj, o co, na lito bosk?
Malwina zastosowaa si do instrukcji, przemierzajc dom godnym krokiem i w
milczeniu, wrcia po dwudziestu sekundach. Do Karola si nie odezwaa, ale Justynk,
prosz bardzo, miaa pod rk.
- Co ty mi tu za szykany stosujesz? - zacza we wzburzeniu od razu. - Do czego
mojego ma namawiasz? Do rozwodu? Ju mu prawnikw podsuwasz? A moe mnie by tak
podsuna, on sobie da rad! A kto ci w ogle powiedzia... Skd ci to... A moe ja wcale nie
chc rozwodu, nie chc, no! Nie chc! Ja go kocham! A ty, moja wasna siostrzenica, takie
wistwo mi robisz!
Ze zdenerwowania na nowo zacza je, dziki czemu osupiaa w pierwszej chwili
Justynka zdoaa zebra myli i wedrze si w przemwienie ciotki.
- Ale ciociu, jaki rozwd? Co cioci do gowy przyszo? Ja wujka namawiam,
owszem, ale eby rozmawia normalnie! eby si z cioci porozumia jak czowiek z
czowiekiem, a nie tak jako... dziwacznie!
Malwina gwatownie przekna kawaek krakersika z past serow.
- O, rzeczywicie, porozumia! A co to za jacy przedstawiciele prawni? eby si ze
mn porozumia przez adwokatw, tak? W sprawie rozwodu? Moe by sam tego nie
wymyli, a ty mu podpowiadasz! Ja nie wiedziaam, e ty jeste taka poda!
- Ciociu, przeciwnie! Ja mu tumacz, e ciocia si denerwuje...
- To chyba sam widzi, nie? Ma oczy w gowi A ty do niego o mecenasach, o
rozprawach, a jeszcze zagna mnie gdzie tam, za kuchark, eby mi pienidzy nie dawa, w
takiej komitywie nagle z nim jeste! Przeciwko mnie!
Justynka wyranie poczua, e wreszcie zaczyna wuja doskonale rozumie. Nie, nie
rozumie. Dziwi mu si. Jakim cudem przez tyle lat z ciotk wytrzymuje? Jak nadziej
wiedziony usiuje z ni jeszcze niekiedy rozmawia...?
Malwina turkotaa pretensjami, posuwajc si w supozycjach poza wszelkie granice.
Justynce udawao si czasem co wtrci tylko dziki jedzeniu, ostatecznie chwilami ciotka
musiaa przeyka. W jakim momencie wreszcie siostrzenica stracia cierpliwo.
- NIE! - wrzasna z gniewem. - Ciocia w ogle nie suchaa, co byo mwione! Wuj
chcia zaagodzi i proponowa porozumienie! Ogrdkami!
- Jakimi znowu ogrdkami, tu siedzia, nie w ogrdku...
- Dyplomatycznie! Chcia si zgodzi, e owszem powinien zawiadamia, e
wyjeda albo co! A ciocia znw mu wytkna, a on ju taki jest i sama ciocia mwia, e jest,
jaki jest, ale ciocia go kocha!!!
Nader szczliwie pado sowo, ktre przypomniao Malwinie odgrywan rol.
Prawda, przecie kocha Karola i y bez niego nie moe, prawda, przecie Justynka ma by
wiadkiem, prawda, miaa udawa anioa... Co jej chyba le wyszo...
- No to ty mi go tu nie buntuj - powiedziaa aonie.
Justynka odczua w sobie nag ch walenia gow w st znacznie porzdniej ni
czynia to ciotka. Zamilka. Sprawa wydaa jej si beznadziejna.
W antrakt wkroczya Helenka.
- Cakiem ju zimne to wszystko - rzeka z nagan, sigajc po naczynia na stole. - Jak
pani jeszcze chce je, to ja podgrzej, ale prawd powiedziawszy, mogaby pani ju przesta.
O jakim tam buntowaniu pani opowiada, Justynka naszego pana w lepszy humor wpdzia, a
gadali, sama syszaam, eby si dogada. Ja si nie wtrcam i nic nie mwi, ale teraz to ju
pani cakiem przesadzia, Justynka dobre dziecko zawsze po pani stronie. I na co to pani
jeszcze taka wojna? I z kim? Z rodzon siostrzenic? Tylko patrze, jak pani z caym wiatem
wojowa zacznie. Sowa Helenki Malwina zrozumiaa o wiele lepiej ni wszystkie
wypowiedzi siostrzenicy i ma. Tkna j odkrywcza myl, jake, wszak wiadkw powinna
mie po swojej stronie, nie daj Boe obra si i bd wiadczy przeciwko. Okropno, musi
natychmiast odwrci kota ogonem!
Zalaa si zami.
- H... H... H... - wyszlochaa, co Justynk przerazio miertelnie, sdzia bowiem
przez moment, e w ten straszny sposb ciotka prezentuje jaki rodzaj drwicego miechu. -
H... Helenka ma racj! Ja ju sama nie wiem, co mwi! Nie suchaj, moje dziecko, ja si tak
zdenerwowaam, a wygldam jak mazepa, Karol te ma racj, a ja tak mu si chc podoba...!
I rozmawia...! I eby on sucha...!
- Byoby dobrze, gdyby czasem i ciocia posuchaa - powiedziaa Justynka bezlitonie
i pomoga Helence sprztn ze stou.
Malwina posiedziaa jeszcze chwil, po czym podniosa si, bo w zasigu rki nie
miaa ju nic do jedzenia. Przez okropny chaos uczuciowy przedara si jej jedna myl, ta o
wygldzie. azienka z lustrem i kosmetykami staj si nagle jedynym, waciwym dla niej
miejscem pobytu.
Zwaywszy, i sztuk zadbania o twarz Malwina miaa w peni opanowan od
najmodszych lat, ju po pgodzinie wygraa walk z mazep. Cakowicie odmienny stan
oblicza odmieni take stan jej umysu. Poczua si zdolna do mylenia.
Trucizna Karolowi nie daa rady. Zodzieje samochodowi prezentowali opieszao
skandaliczn, ale moliwe, e to sam Karol przez zoliwy przypadek utrudnia im prac.
Brama nadal zepsuta, zatem nic straconego, nadzieje istniej. Co wicej...? Moe jednak
wynaj patnego zabjc? Czy oni potem szantauj swoich klientw...? I ile taki moe
kosztowa...?
A w kocu, niech bdzie, osobicie kupi bro paln na ktrym bazarze i zastrzeli go,
zacierajc starannie lady. W takim za wypadku jedyny ratunek dla niej bdzie stanowio to
alibi, nie bardzo wprawdzie doskonae, ale oparte na jej niewzruszonej mioci do Karola.
Zwaywszy, i kolacja zostaa skonsumowana do wczenie, a Karol na razie
zamkn si w gabinecie, Malwina bya pewna, e maa przekska przed snem okae si
niezbdna. Pewno braa si z dowiadczenia. Mogo to nastpi wczeniej lub pniej, por
trudno byo przewidzie, zatem wysiki naleao chwilowo skierowa na wiadkw.
Zatrzyma Justynk i Helenk, eby nie poszy do siebie, eby widziay na wasne oczy, jak
ona go kocha, eby nie zalg si w nich najmniejszy cie gupiego podejrzenia...
Oba jej przysze, ywe dowody niewinnoci, nieco zaskoczone i zdziwione, podday
si presji. Zatrudnione przy produkcji owej przewidywanej przekski, niewiele miay
wprawdzie do roboty, ale za to bardzo duo do wysuchania. Malwina wybuchna
uczuciowymi zwierzeniami, tumaczc swoje wybryki, nawet do logicznie, histeri nie do
opanowania, niepewnoci w kwestii wszelkich poczyna Karola, obawami o niego i wynik
z tego wszystkiego przesad. No i t mioci bez granic, szarpan pazurami zwtpienia, bo
moe on ju jej wcale nie kocha...?
Oguszya swoich, tak starannie urabianych, wiadkw doszcztnie.
Karol wyszed z gabinetu o wp do dziesitej l rzeczywicie mia ochot co zje.
Jak drobnostk pod czerwone wino. Ujrza st zastawiony penym wyborem zakseczek,
przypadkowo do czerwonego wina wietnie dostosowanych, wiece, kieliszki i on z twarz
cakowicie odmienion. Gdyby nie zway tuszczu, prawie mona by j okreli mianem
piknej kobiety. Przelotnie zastanowi si, jak te gupota wywina, ktr teraz bdzie
musia nadrabia.
Justynka zostaa przy stole, posadzona przez Malwin prawie przemoc. Smtnie
pomylaa, e plastereczek pieczeni woowej z chrzanem zdoa chyba przekn, ponadto w
gruncie rzeczy bya ciekawa, 10 z tej rozszalaej ekspiacji ciotki moe wynikn. Helenka
zrezygnowaa z pjcia spa i, symulujc zajcia w kuchni, te postaraa si co usysze.
- No? - powiedzia Karol cierpko. - Co ci si znowu zepsuo? Brama poczua si
osamotniona? Malwina bya w rozpdzie, przejta rol.
- Bardzo ci przepraszam, kochanie, ludzie byli, ale nie udao im si naprawi, czego
tam ze sob nie wzili, oni w ogle mwi, e powinno si zmieni bram na now, tak, co
to ona chodzi w powietrzu, ale ja nie mogam zadecydowa, bo nie wiem ile to kosztuje. I tak
prawd mwic, potem ju nie miaam gowy do bramy, bo si denerwowaam Wic moe ja
jeszcze sprbuj jutro?
W tym momencie przypomniaa sobie wykpanego pilota i zawahaa si. Powiedzie
mu o tym od razu czy troch pniej...?
- Zatem to tylko brama? - zdziwi si Karol uprzejmie. - Nie wiem, czy warto byo
wkada w ni tyle wysiku. Aczkolwiek przyznaj, e widok stanowisz znacznie mniej
okropny.
Justynka ugryza si w jzyk, bo omal nie wyrwao si jej, e raz mgby wuj ciotk
pochwali wprost. Twarz zrobia sobie naprawd doskonale, a adna przenonia na pewno do
niej nie dotrze. Obrazi i zaraz powie kretystwo.
- Czy to znaczy, e ju nie musisz... - zacza zdawionym gosem Malwina i na
szczcie nie zdya powiedzie dalszego cigu: rozwodzi si mn, poniewa
rozdwicza si gong, a z nim razem domem wstrzsno potne omotanie do drzwi Z
zewntrz dobiegy jakie krzyki. Obie z Justynka zerway si z krzese, Helenka z kuchni
wypada do holu, jeden Karol pozosta na miejscu.
Owietlenie wok budynku pozwolio ujrze wszystko od razu. Do drzwi wali
Muminek, przez niedomknit bram przedzieraa si Muminkowa z ogromn yk wazow
w doni. Muminek okrzykiem wzywa pomocy.
Zjawisko byo tak niezwyke, e drzwi otwarto czym prdzej. Muminek, wpadszy do
wntrza, usiowa je zamkn i przytrzyma, ale Muminkowa okazaa si lepsza, zamknicie
zdya uniemoliwi, ponadto zamierzya si yk, co tak Helenk, jak i Malwin napenio
obawami, e zdemoluje nieszczsne drzwi, czciowo oszklone. Wpuszczono j zatem.
Muminek uciek w gb domu, trafi do jadalni i schowa si za krzesem Karola.
- Zabierzcie j! - wychrypia. - Przytrzymajcie! Ludzie, niech ona da sobie
przetumaczy!
- Ma pan, widz, jakie zudzenia? - powiedzia Karol z lekk nagan. - Dobry
wieczr.
- Dobry? - oburzy si Muminek. - Dla kogo?!
- Tak oglnie.
- Nie dla mnie! Panie ssiedzie, ratunku! Ze w ni wstpio, no i co z tego, e
czowiek par sw zamieni, co za cholera jej naplotkowaa...?! Przypadkiem bab spotkaem!
Karol wykrzesa z siebie odrobin zainteresowania.
- Jak bab?
- Dentystk. Larczykow.
- Rozumiem, co z zbami. Ona gryza czy pan?
- Nawet mi nie dubaa - powiedzia Muminek z gorycz i wylaz zza krzesa, bo
Muminkowa zostaa przez esk odsiecz wcignita do salonu. Niebezpieczestwo
bezporednie przestao mu grozi.
Z penych wzburzenia okrzykw, stopniowo przechodzcych w zrozumiae zdania,
dao si w kocu wywnioskowa, e Muminkowa zapaa ma in flagraniti z pikn pani
stomatolog i bez namysu wkroczya do akcji, chwytajc pierwsze narzdzie, jakie jej wpado
pod rk. yk wazow. In flagranti polegao wprawdzie na tym, e Muminek z Larczykow
stali na ulicy i rozmawiali, umawiajc si na nastpn wizyt dentystyczn, ale tu przedtem
on jej pomaga wepchn do samochodu kwiat w potnej donicy, nabyty u ssiadw obok,
ona mu wdzicznie dzikowaa, Muminkowa, w wietle latarni, z okna dostrzega kwiecie i
karesy i wolaa nie czeka na rozwj wydarze. Podstpne supozycje Malwiny zrobiy swoje
nieprawdopodobny dotychczas romans Muminka z Larczykow ostro zamajaczy
Muminkowej na horyzoncie.
yk wazow wyja jej z rk Helenka. Justynka usiowaa koi zionce emocjami
nastroje z miernym rezultatem, bo podsycaa je Malwina. W obawie uspokojona Muminkowa
przypomni sobie trujce jagdki i, nie daj Boe, co o nich napomknie, wolaa raczej zaj j
maeskimi niesnaskami. Dyplomatycznie i z wielkim wspczuciem przebkiwaa o nie
wiernoci mskiej i perfidnym uroku rozmaitych Lafirynd, gupocie mw i lepej
atwowiernoci on o motylkach, skaczcych z kwiatka na kwiatek i tym podobnych miych
zjawiskach. Zdenerwowana Muminkowa z wielkim oporem wracaa do rwnowagi.
Muminek z Karolem natomiast bardzo szybko przeszli na kwesti bezpieczestwa
samochodw, bo jaguar Karola sta na parkingu. atwo im byo podj yciowy temat, na
popraw samopoczucia za wielki wpyw wywaro znakomite czerwone wino.
- Miaa pani racj - powiedziaa ponuro Muminkowa w salonie. - Dla tej wydry co na
drodze, to nieprzyjaciel, a ten mj gupek na kad... t, no...
- Spdnic - podsuna yczliwie Helenka,
- One teraz w spodniach chodz. No, niech bdzie, na kad poleci. I myli, frajer, e
ta harpia na niego te. Tak za nic.
- Akurat, za nic! - prychna urgliwie Malwina. - Ile to pienidzy kosztuje...!
- O, ju ja go przypilnuj. Dobrze, e mi pani zwrcia uwag...
- Ja tam jeszcze rzuc okiem, gdzie ta nasza ochrona si pta - rzek w jadalni
Muminek z energi. - Moj on co napado, ale to jeszcze nie powd, eby nas mieli
okrada. Ja w ogle bardzo pastwa przepraszam za takie wtargnicie, ale mylaem, e
zwariowaa i ciko si wystraszyem, a tu najbliszy dom, gdzie si wszystko wiecio.
- Nie ma sprawy - odpar Karol uprzejmie. - Dobrze bdzie, jak pan popatrzy, bo
dwch ich jest, i moe warto trzeciego zaangaowa?
- Musielibymy dopaci.
- Na osob to wypadnie niewiele. Ja jestem gotw, chocia bram jutro zaatwi...
Muminkowa, mimo przeszkd, opamitaa si wreszcie, przeprosia za ma i ruszya
do domu. Za ni ruszy Muminek. Od bramy wrci jeszcze i poprosi o yk wazow.
Nie komentujc wydarzenia, Karol poszed spa, dziki czemu Malwina nie zdoaa
spowodowa adnych zadranie. Zadowolona bya nadzwyczajnie, prosz, ziarno zostao
zasiane, teraz ju wystarczy jedno sowo, cie podejrzenia, eby Muminkowa poleciaa do
Larczykowej robi awantur. Moe jutro, pki brama zepsuta...
- C ona pani tak dzikowaa za tego swojego ma? - spytaa nieufnie Helenka,
przystpujc do uprztania ze stou. - Pani go zapaa na gorcym uczynku czy jak?
- O, przecie wszyscy wiedz, e ona, ta Larczykow, adnemu chopu nie przepuci...
- Iiiii, taki chop...
- Moliwe, e pikny nie jest - zgodzia si Malwina. - Ale, jak j dobrze pozoci... A
lataj za ni, a wiszcz. Niech i Muminkowa si dowie, bo po co ma wychodzi na gupi?
Helenka pokrcia gow i zaniechaa dalszych uwag. Justynka nie uczynia adnej,
chocia wyranie byo wida, e ciotka, dotychczas zajta wycznie sob, teraz ja si
wdawa w jakie szersze intrygi. Napucia Muminkow na Muminka, co on jej zawini? A,
moe to nie on, moe to ta dentystka.
Daa spokj dalszym dociekaniom.
***
Wzajemne informacje dotary do osb zainteresowanych wielce okrn drog, ktra,
zadziwiajcym trafem, wszystkich zadowolia.
O wystpach Muminkw Konrad dowiedzia si od kumpla, tu przedtem
przekazawszy mu dyur i poaowa, e sam odjecha zbyt wczenie. Zyska za to pretekst,
eby si spotka z Justynka, pocieszy si zatem do atwo. Nastpne wieci uzyska od Joli.
Osobliw epidemi, jaka spada znienacka na jego firm, Karol zacz bada od rana,
w jej obecnoci, bo do zapocztkowanych w Danii umw znakomita tumaczka bya mu
niezbdna. Jola przyjechaa odrobin wczeniej i zdya pogawdzi z Beatk.
- Nie wiem i nic nie rozumiem - powiedziaa wystraszona nieco i zakopotana Beatka.
- Oni chyba wszyscy co zearli, ale co? Kady jad co innego, to jak to wytumaczy?
- I niczego wsplnego nie byo? - spytaa Jola nieufnie,
- Tylko herbata. Ca wypili. I cukier, ale niektrzy nie sodz.
- A ty?
- Co ja?
- Te pia?
- Nie. Tak. Nie. No tak, oczywicie, ale ja piam... No dobrze, powiem, ja piam inn.
- Jak inn?
- Szefa. Ale bagam ci, zatrzymaj to przy sobie...
Niedokadnie zorientowana w kwestii biurowej herbaty, Jola zdziwia si troch, ale
przyrzeka milczenie, bo zaciekawio j to jakie tajemnicze sedno rzeczy. Beatka,
zakopotana bardziej, wyznaa, i pozwala sobie dzieli si napojem ze zwierzchnikiem,
przejawiajcym wyrafinowany gust.
- On, rozumiesz, ostatnio tej jaminowej uywa, i ma z tak goryczk i ja j bardzo
lubi. Potwornie droga i sprowadzamy j od braci Freres...
- Od kogo, prosz? - przerwaa zaskoczona Jola, ktra znaa wszak jzyki obce.
- Bracia Freres. To taka firma... Jola umiaa myle szybko.
- Rozumiem. Siostry Sisters. Ty nie znasz francuskiego?
- Nie. Angielski i troch niemiecki. Jakie gupstwo mwisz. A co...?
- Nic. Bracia Freres to cakiem tak samo jak siostry Sisters. Musi tam by chyba
jeszcze jakie inne sowo?
- No owszem, jest. Mariage. Ale ja wiem, e to znaczy maestwo, niemoliwe jest
przecie, eby od stu czy ilu tam lat oficjalnie istniao maestwo braci! Zostaliby chyba
wyklci podwjnie, bo i kazirodztwo, i homoseksualizm, nie? Co innego teraz, podobno oni
si eni i w dodatku upieraj si, eby mie dzieci, mam na myli adopcj...
- Czekaj. Zdaje si, e rozmawiamy o herbacie, a nie o zboczeniach. Ju wszystko
jedno, niech bd bracia Freres. I co?
- Z czym co?
- Z t herbat. Wszyscy pili, a ty nie...
- Ja te, ale mwi, t drug. Szefa. Z jego czajniczka. A dla ludzi jest drugi czajnik,
wikszy, bo nie lubi, stary im daje czasem do sprbowania, ale si krzywi, wic niech pij
zwyczajn. No i wszyscy pili i to jest jedyna rzecz.
- I nie byo w niej nic niezwykego?
- No co ty! Nic. Chocia...
- No...?
- Co tam gldzili, e jaka inna, nie smakowaa im. Znaczy nie, eby bardzo
niedobra, ale jaka taka...
- To dlaczego pili?
- Bo myleli, e to znw eksperyment, szef im daje do sprbowania co nowego, mieli
zamiar powiedzie, e takiego nie chc, ale tak prbowali i prbowali. Nic mi o tym nie
mwili, pojcia nie miaam, bo przecie powiedziaabym im, e adnego eksperymentu nie
robimy. Dopiero dzisiaj si dowiedziaam...
W pi minut pniej podobne informacje uzyska i Karol, przyj je z podejrzliwym
zdumieniem na wszelki wypadek kaza natychmiast wyrzuci cay zapas posiadanej w firmie
mieszanki i kupi nowe paczki. Co do Beatki, jedynej zdrowej, odgad bez trudu, i uya dla
siebie jego osobistej esencji, ale tego tematu nie rozwija. Prywatnie by zdania, i to kto z
pracownikw zrobi gupi dowcip wszystkim pozostaym, symulujc pniej identyczne
dolegliwoci dla niepoznaki. Nie wyjawi pogldu i nie wdawa si w ledztwo, bo mia co
innego do roboty.
Do Justynki zamieszanie zdrowotne w firmie wuja dotaro za porednictwem Konrada.
Jako osobnik pci mskiej, przedsibiorczy, energiczny, bystry i nie leniwy, cay
rozkad zaj Justynki na uczelni Konrad mia ju w maym palcu. Trzymajca si rzetelnie
ukadu z bratem, Jola udzielia mu wieci natychmiast po zorientowaniu si, jak dugo , Karol
bdzie zajty w jej towarzystwie, a przy okazji dooya ciekawostki. Zyskawszy chwil
swobody, Konrad doskonale wiedzia, gdzie i kiedy powinien apa dziewczyn.
Zapa j. Bardzo chodna, nieufna i rozgoryczona Justynka wsiada do samochodu,
aczkolwiek zamierzaa w przerwie skoczy do sdw, bo co tam si toczyo interesujcego.
Nie mniej jednak interesujca wydawaa si jej sprawa wuja i ciotki, cykajca niepospolitymi
tajemnicami, w ostatecznoci zatem moga zamieni jedno na drugie nawet, jeli ten chopak
wykorzystywa j podstpnie, cynicznie i bezczelnie. Konrad mia mao czasu, a chd
Justynki czu si na siach przeama we waciwej chwili.
- Co to byo, to przedstawienie przed waszym domem, wczoraj wieczorem? - spyta
bez wstpw. - Od zewntrz tylko cz spektaklu, reszta w rodku i na ten temat mj kumpel
nic ju nie wie. I to moe by wane.
- Dla kogo? - spytaa zimno Justynka.
- Dla wszystkich. Powiem ci prawd. Sprawa jest jako dziwnie nietypowa, a czowiek
wolaby rozumie, co waciwie robi i dlaczego. W firmie pana Wolskiego te si jaka
zgryzota pojawia...
Zgryzota wuja natychmiast zrobia rys na oporze Justynki.
- Jaka zgryzota? Wuj wrci dosy zadowolony.
- Cay personel zapad mu wczoraj na... jak by tu... niepokj przewodu pokarmowego.
Podobno zaszkodzia im herbata.
No nie, podobnej bredni Justynka nie moga zostawi bez wyjanienia. Rysa si
powikszya, spowodowaa wymian wiedzy, Konrad usysza wszystko o niesnaskach
maeskich Muminkw. Nie do na tym, Justynce wyrwao si podejrzenie, e jej ciotka ma
jak ans do Larczykowej.
Konrad zna Larczykow z widzenia, niemoliwe bowiem byo, eby tak atrakcyjna
kobieta na osiedlu umkna jakiejkolwiek mskiej uwadze. adnych kontaktw obiektu z
dentystk dotychczas nie stwierdzi ani medycznych, ani prywatnych. Powiedzia to
- Bardzo dobrze, e mi to mwisz - pochwalia Justynka, wicej ju zainteresowana
osobliwymi wydarzeniami w rodzinnym domu ni wasn sytuacj uczuciow. - Ciotka mi
takie numery wywija e niech wiem przynajmniej, jak j uspokaja. Larczykowa z gowy,
chwaa Bogu.
Konrad si zaniepokoi.
- Ale, rany boskie, niech ci si nic nie wyrwie...!
Spojrzenie Justynki powinno byo zamieni go w zlodowaciay kamie, widocznie
jednak nie chciao, bo nadal pozosta ywy. Zimnym gosem poprosia o wzajemno, na co
Konrad poczu si wrcz obraony.
- Rozmawiam z tob jak nigdy z nikim... - zacz troch gniewnie.
- Ja z tob rwnie - przerwaa sucho Justynka.
Konrad skls.
- Przepraszam. Sytuacja jest wyjtkowa. Ryzykuj, e wylej mnie z roboty, i sam si
czuj niewyranie. Od pocztku miaem wraenie, e tego... z tob... no, jeli si myl, moja
strata. Ale co tu gada, co w tym nie gra i zaley mi na sojuszniku. I wprost mwi, wol,
eby to bya ty ni ktokolwiek inny. Z licznych i urozmaiconych przyczyn,
- I bardzo si ciesz, e wolisz, bo chtnie bd - powiedziaa stanowczo Justynka,
ktra zdya pomyle, e cay galimatias prawny, panujcy w kraju, przy pomocy Konrada
byby dla niej osobicie odrobin mniej trudny do rozwikania. - Z licznych i urozmaiconych
przyczyn...
- Stoi. Jak ci apa? Komrki, o ile wiem, nie masz. Telefon domowy moe by?
W tym momencie Justynce przyszo na myl, e nie istniej adne przeszkody, dla
ktrych nie mogaby mie komrki. Sta j na to, eby za ni zapaci. Jako tam podobno t
wypacalno trzeba gwarantowa, nie studiami przecie, ale moe wuj si zgodzi...
- Moe by, ale o komrk postaram si w najbliszym czasie. Nie wpado mi to do
gowy wczeniej z gupoty. Ale masz racj, to ma sens. Nie jad ju do sdw, przepado,
wracam na wydzia.
Charakter rozmowy, wysoce kontrastowy, bo z jednej strony pustynnie suchy, a z
drugiej arktycznie lodowaty, tajemniczym sposobem obydwojgu im pozostawi wraenie, e
wiat wcale nie jest taki zy. Da si na nim cakiem przyjemnie egzystowa...
Jedno wydarzenie tylko Konrad przed Justynk ukry, a mianowicie krtk wizyt
Malwiny w firmie ma. Nie umkna jego uwadze, bo, rzecz jasna, zarwno on, jak i
kumpel, maonk ledzonego obiektu doskonale znali. Dao mu to co do mylenia.
***
Malwina o skutkach dziaania strasznej trucizny dowiedziaa si prawie bezporednio
od Karola. Utwierdzao j to w mniemaniu, i dzie spdzia poytecznie i zagodzio
doznania na tle bramy.
Do bramy najzwyczajniej w wiecie o dziesitej rano przyjechaa furgonetka i trzech
ludzi, stare urzdzenie zostao rozmontowane i zniko z pola widzenia, na jego miejscu za
pojawio si nowe, nie wymagajce adnej prowadnicy. Karol wola bezpieczestwo ni
wojn z on. Wykpany pilot straci wszelkie znaczenie.
Przemylenia w kwestii zbrodni mobjstwa rwnie day rezultat.
Szefowi agencji znw spada na kark ta rozhisteryzowana, chocia wysoce dochodowa
baba. Baba rzeka:
- Ja nic nie chc, ale wolaabym wiedzie. Rozumie pan, tak na wszelki wypadek. Ile
ja si jeszcze mam nadenerwowa, a zawsze to przyjemniej, jak co jest moliwe. I niech mi
pan tu nie mwi, e skd i nigdy w yciu, bo w gazetach o tym pisz i radio gada, telewizja
te, tyle e troch mniej i zaley kiedy. Wynajmuj takich do mordobicia albo i gorzej, a moe
ja bym chciaa pozby si wroga i ma nie musie pilnowa, a moe to jest swoocz
najgorsza na wiecie i czy on mnie musi koniecznie zna osobicie? Jak z tym jest? Ja wiem,
e pan wie, a rozmawiamy poufnie.
- Jak z czym jest? - spyta szef agencji, odrobineczk skoowany.
- Z tymi wynajtymi kilerami. S przecie, nie?
- S... Niewtpliwie... Ale, przykro mi, ja prowadz agencj innego rodzaju...
- O, i c takiego! Wicej pan o nich wie ni ja, to na pewno. Jak to si robi, eby
takiego zapa? Teoretycznie pytam, mwi, na wszelki wypadek, Niech pan mi tu nie bdzie
taki wity! Podsuch pan ma czy co?
Na to pytanie szef agencji mg odpowiedzie miao i swobodnie. Nie mia
podsuchu. A jeli nawet, to wasny, prywatny, stosowany w razie potrzeby, bo z tymi
cholernymi ludmi nigdy nic nie wiadomo, ale tego ju nie musia dodawa.
W kwestii kilerw natomiast poprosi o zwok, , wicej si przy tym dowiadujc od
klientki ni klientka od niego. Klientka wysza w kocu z nader mglistymi wyobraeniami o
rynku patnych zabjcw, przekonana jednake, i wie wszystko, co chciaa wiedzie.
Natychmiast po jej wyjciu i tu po spotkaniu z Justynk Konrad zosta wezwany na
rozmow.
- Co si tam dzieje, do diaba? - rzek nieco zaniepokojony szef bez adnych wstpw.
- Wyglda na to, e baba chce rbn albo ma, albo jego podrywk. Nie wiem, czy nie
warto byoby troch jej patrze na rce.
- Podrywka odpada - odpar Konrad stanowczo. - Nie ma adnej. Te mi wychodzi, e
ma ma na oku i dziwne sztuki wyczynia. Wcale mi si to nie podoba.
- I susznie. Szuka teraz patnego mordercy.
- atwo znajdzie.
- Nie bardzo atwo, bo wida, e gupia. Pytanie, ile wysupa. Zdaje si, e tego
Wolskiego rzeczywicie trzeba bdzie w kocu ochrania, ale przed wasn on. Wecie to
pod uwag, bo nie mam chci by wmieszany w kretysk zbrodni, nawet jeli nikt tam
specjalnie nie bdzie szuka sprawcy. Na opinii te mi zaley.
- Ale ona paci?
Szef spojrza na niego z politowaniem, co Konrad zrozumia waciwie.
- W porzdku, pki paci, mamy klientk. Nasz klient, nasz pan. Porozgldamy si
przy okazji dookoa...
Malwina wprost z agencji udaa si na jeden stoecznych bazarw.
Nie czua si w peni usatysfakcjonowana, bo taki wynajty kiler mg zlekceway
spraw. Zrozumiaa, e ci najlepsi, godni zaufania, s zarazem potwornie kosztowni, szkoda
jej byo pienidzy, powtpiewaa przy tym, czy tak sum uda si wydoi z Karola, nieco
tasi nie zapewniaj usugi dostatecznie solidnej, powinna si zabezpieczy dodatkowo. Bro
palna. Nie zarejestrowana. Nielegalnie nabyta. To by to, co naleao posiada.
Do rda broni palnej dotara bez wielkich trudnoci, co j nawet nieco zdziwio,
mylaa, i w miercionony handel otoczony jest wiksz tajemnic, a tu oto okazao si, e
nikt si z nim zbytnio nie kryje. Zaprezentowano jej duy wybr, zaskakujc cenami wysokie
do obrzydliwoci, wolaaby za te pienidze kupi sobie futrzan pelerynk, ale z pelerynki
Karola nie zastrzeli. Krzywic si nieco, wskazywaa palcem to wiksze, to mniejsze sztuki,
te mniejsze byy jeszcze drosze od wikszych, wreszcie trafia na potne kopyto, ktre, o
dziwo, byo tanie. Przynajmniej w porwnaniu z pozostaymi. Co tasze, to gorsze, w tej
dziedzinie Malwina nie miaa adnych wtpliwoci, ciekawe, w czym gorsze i dlaczego.
Na proste pytanie otrzymaa prost odpowied. Bo w zasadzie ta bro jest do uytku
jednorazowego. Da si z niej strzeli raz, no, moe poprawi i drugi, ale potem trzeba j na
nowo nabija.
Jednorazowoci Malwina nie uznaa za wad, nie zamierzaa w kocu wymordowa
poowy miast, i wystarcza jej jeden Karol. W porzdku, nawet nabija nie bdzie, rbnie z
bliska i ucieknie, a przynajmniej nie wypadnie jej drogo.
- Prosz mi to nabi od razu - zadaa z godnoci. - Porzdnie. I pokaza, gdzie tu
si za co pociga.
yczenie jej zostao spenione nader gorliwie, nie patrzya nawet na czynno, bo
troch si jej baa, sprzedawca dokona jakich manipulacji na stronie, ukryty za furgonetk,
po czym wrczy jej wspania spluw, wskazawszy dwa elementy.
- To bezpiecznik - rzek pobaliwie. - Tak si odsuwa, o! A to spust. Tu pani odsuwa,
a tu pociga. I wszystko.
- I strzeli? - upewnia si Malwina.
- Jak cholera. Gwarantowane. Tysic dwiecie.
Tysic dwiecie zotych za Karola moga ostatecznie opaci. Transakcja w zasadzie
odbywaa si kameralnie, jacy wiadkowie jednake pltali si w pobliu i wszyscy, z
niezrozumiaych przyczyn, patrzyli na klientk bardzo dziwnym wzrokiem. Sprzedawca
rwnie oglda j z jak osobliw ciekawoci, czego Malwina w ogle nie zauwaya.
Po powrocie do domu, korzystajc z nieobecnoci Justynki i zajcia Helenki w kuchni,
ukrya bro paln na dnie szafy w gocinnym pokoju, w wielkim pudle ze wiecidekami na
choink. Miaa cakowit pewno, e a do wit Boego Narodzenia nikt do tego puda nie
zajrzy.
No i teraz, kiedy Karol w przypywie niepojcie doskonaego nastroju pozwoli sobie
na biurowe zwierzenia, doznaa ulgi i satysfakcji niezmiernej. Bram naprawi, niech mu
bdzie, odebra szans nieszczliwym zodziejom, na trucizn okaza si haniebnie odporny,
ale nie szkodzi, ona miaa do rozumu, eby postara si o nowe narzdzia zbrodni.
Karol zreszt nie jej si zwierza. Tym razem wybra sobie Helenk, bo Justynka
ugrzza wrd ksiek w bibliotece i opniaa przybycie do stou. Obejrza przystawki i,
siadajc, powszy w kierunku kuchni
- Co tam bardzo adnie pachnie - rzek z wyranym zainteresowaniem.
- Flaczki z drobiu - objania go Helenka, wnoszca wanie saatk z kukurydzy. - Na
gorco bd.
Karol powstrzyma siadanie, lekko zaniepokojony
- Mam nadziej, e te flaczki zostay oczyszczone
- Z czego oczyszczone? - zdumiaa si Helena - Przecie kade miso si myje!
- Z zawartoci.
- Z jakiej znowu zawartoci, co te pan mwi?
Karolowi trudno byo utrzyma sto dwadziecia kilogramw na ugitych nogach,
usiad zatem.
- Flaczki, z natury rzeczy, zawieraj w sobie pozostaoci masy pokarmowej w
rnych stadiach rozwoju - wyjani. - Naley je usun, co, jak ostatnio dowiadczalnie
zostao stwierdzone, jest w peni moliwe. Helenka, mam nadziej, trzyma oddzielnie
przyprawy, a oddzielnie herbat? Trudno to ze sob pomiesza?
- Ja cakiem nic nie rozumiem z tego, co pan mwi - zgorszya si podejrzliwie
Helenka. - A kt by herbat z majerankiem miesza? Chyba e pan chce moe rumianku?
Albo szawi? Albo mity? Bo z tymi flaczkami, to cakiem nie wiem, o co chodzi, przecie one
z misa. Z piersi. Pan sobie arty robi! Ale moe dziurawca...?
Malwina suchaa pilnie, nie wtrcajc si do pogawdki ani sowem. Karol si
zastanowi.
- Rozumiem. Flaczki z piersi. A do czego ta szawia i mita?
- Na odek dobre. Jakby panu co zalegao, to najlepsza mita i dziurawiec.
- Zalega, mam wraenie, nic mi nie zalega.
- To na co to panu?
- Mnie na nic. Ale moliwe, e zalegao moim pracownikom i kto ich piknie
wykurowa. Jak te Helenka myli, co to mogo by?
Helenka zatrzymaa si w drodze od stou do ganka z flaczkami i obejrzaa na pana
domu, nagle zainteresowana tematem.
- A co im byo? Znaczy, jak ich wykurowa?
- Radykalnie. Mona powiedzie: usun zawarto ich przewodu pokarmowego. Std
moje obawy w kwestii flaczkw. Zna Helenka odpowiednie lekarstwo?
- Na co?
- Na zaleganie i usunicie.
- Sl gorzka - stwierdzia Helenka stanowczo i bez namysu. - Ale to takie wicej
obrzydliwe. Z dobrej woli wypili?
- Trudno oceni - zaduma si Karol. - Z dobrej, nie z dobrej, ale podobno wcale
obrzydliwe nie byo.
- To kruszyna i szakak. Bo przecie nie rycyna, kto by rycyn wypi tak bez dania racji,
chyba e z ziela, bo i to ziele podobno. Co tam z nim robi.
Ostatnie zdania usyszaa wchodzca wreszcie do jadalni Justynka i okazja
rozszerzenia wiedzy, pochodzcej od Konrada, od razu j zainteresowaa. Spojrzaa na wuja.
- Przepraszam, czy ja dobrze sysz? Kto u wuja przeczyci wszystkim przewd
pokarmowy? To co to znaczy?
Karol waciwie mia ju dosy wczorajszego kataklizmu odkowego i nie chcia si
nad nim duej rozwodzi. Interesoway go flaczki z drobiu.
- Nic nie znaczy. Pani Helenka na ten temat wie najwicej. Osobicie mnie ta epidemia
nie dotkna, i konsekwencji nie ma. Poprosz cytryn.
Oznaczao to koniec rozmowy. W milczeniu ju Justynka podaa wujowi talerzyk z
wiartkami cytryny. Helenka nieznacznie wzruszya ramionami i udaa si do kuchni, jej
chlebodawca najwidoczniej mia jak fanaberi albo robi sobie takie dziwne dowcipy,
przeszo mu na szczcie. Przezornie sprawdzia, adna przyprawa nie zapltaa si w okolice
zapasu herbaty, i pomieszaa flaczki.
Malwina, mimo satysfakcji, poczua si lekko wstrznita. No prosz, wszystkim
zaszkodzio, a jemu nic. Ten czowiek jest z elaza, moe nawet pistoletu na niego mao,
kaasznikowa, rozpylacza, moe powinna postara si o bomb...?!
- Bryda zrobisz - powiedzia Karol znienacka. Przez moment Malwina nie bya
pewna, do kogo to mwi, bo moe do Justynki...? Nie, jednak do niej. Tak bya zajta myl o
bombie, e protest nawet w niej nie drgn.
- Kiedy?
- W nastpny pitek. Dokadnie za dziesi dni.
- I kto ma by na tym brydu? Mam zaprosi liwiskich? Poziomiakw? To i
Krckich trzeba, Danusia by przysza i Krystyna...
- Nikogo. To ma by bryd, a nie ploty. Ja ich zaprosz. Na dwa stoliki.
Z miejsca Malwina zapomniaa o bombie i poczua si uraona.
- To dlaczego waciwie ja mam tego bryda robi dla twoich goci? Grasz sobie z
nimi gdzie tam, a co ja mam do tego? Ja bym zagraa z moimi znajomymi, nie s gorsi od
twoich, klub brydowy nagle w domu zakadasz?
Justynka najchtniej kopnaby ciotk pod stoem, ale miaa do niej za daleko.
Karolowi gos cich i pojawiy si w nim lekko syczce tony.
- I bdzie przerwa na kolacj. Kolacja ma by najwyszej klasy. Na dziewi osb.
- Dziewi? - zacza Malwina buntowniczo. Na dwa stoliki? To kto waciwie...
Zarzewie ognia zgasia Pufcia. Z wdzikiem wskoczya na st dokadnie przed nosem Karola
i powchaa flaczki na jego talerzu, zamiatajc mu ogonem po twarzy. Malwinie zamary na
ustach dalsze sowa, i ktre miay brzmie: ...nie bdzie jad tej kolacji, a ja czy Justynka, a
moe obie nie jestemy godne zasi do stou z twoj wit? W Danii bye, czy zaprosie
krla...?, co, rzecz jasna, miaoby skutki straszliwe, Karol bowiem natychmiast uczepiby si
krla, od dawna lecego w grobie, wytykajc debilizm osobie, niewiadomej faktu, i Dani
rzdzi krlowa. Jednostka pci eskiej. Po czym, jak zwykle ostatnimi czasy, wybuchoby
oglne pieko.
- No, no - powiedzia Karol do kotki. - Lubisz te majeranki i szakaki? Ostronie, to
gorce. Czy koty nie dostay nic do jedzenia od wczoraj?
Justynka zerwaa si z krzesa.
- Dostay - zapewnia, zdejmujc Pufci ze stou i czujc wyranie, e nawet gdyby nie
lubia kotw dotychczas, pokochaaby je od dzi. - Ale ona lubi takie rne nietypowe smaki,
a zwyke zioa i jarzyny krajowe jeszcze adnemu kotu nie zaszkodziy. O ile w ogle jaki
chcia je zje. Ona chce. To znaczy, chciewa... - zastanowia si nagle. - Chciewa...? Czy
chciwa? Forma niedokonana od chcie...
Z kotem w ramionach popatrzya na wuja pytajco. Karol si zainteresowa wbrew
ogarniajcej go ju zoci.
- Ciekawe...
- Zaraz, czy to jest forma niedokonana? Bo przecie nie tryb... Robi, robi i nie
zrobi...
- To raczej przejaw dziaalnoci naszego rzdu - skorygowa Karol uprzejmie. - Ale
nie bdziemy przecie rozmawia o polityce. Pufcia chce niekiedy, Pucu te?
- Te. Tyle e rzadziej.
- Zatem oba koty chciwaj... Nie, jednak lepiej brzmi: chciewaj. Mam wraenie, e
stworzya nowe sowo, i obawiam si, z wielkim alem, e jednak nie bd go uywa,
szczeglnie w korespondenci urzdowej.
- Szkoda - westchna Justynka i, siadajc znw przy stole, postawia kotk na
pododze. - Przeszabym moe do potomnoci. Ale jak nie, to nie.
Malwina przez ten czas zdya si zastanowi. Boe drogi, znw zapomniaa o tej
mioci do Karola i o mao co... Nie, nie wiedziaa co, ale z pewnoci byo to co
szkodliwego. Odkrca czym prdzej!
- Z najwiksz przyjemnoci zrobi kolacj, na ile osb zechcesz - oznajmia sodko.
- Na gorco?
- Sama wymyl. Nie ma prawa zaj wicej ni, godzin.
- Doskonale, kochanie, wymyl. Tylko nie wiem... Na ile osb?
- Zdaje si, e powiedziaem to wyranie. Czy na t chwil ogucha?
Z wielkim wysikiem Malwina zachowaa sodycz
- Nie. Ale, o ile wiem, przy dwch stolikach gra osiem. Kto dziewity?
- Bdzie jeden wychodzcy.
- Czy to znaczy... e... Justynka...
- Ciociu, bardzo przepraszam, ja i tak w przyszy pitek wrc bardzo pno -
przerwaa popiesznie Justynka. - Jestem zaproszona na urodziny koleanki.
- Masz ochot zapyta o siebie - powiedzia Karol drwico, ale bez syczcego
przydwiku. - Ot z tych wszystkich osb po polsku mwi dwie. Ja i tumaczka. Reszta
wada angielskim, duskim, szwedzkim i niemieckim. Po jakiemu zamierzaaby si z nimi
porozumiewa?
Gwatowna burza w sercu Malwiny omal nie zniweczya jej wszystkich stara.
Tumaczka...! Ta jaka Jola, przed ktr ostrzegaa j Krystyna! Do tego doszo...!
Bezczelno...!!!
Zarazem wystrzelia w niej nowa, krwioercza myl. Zabije go wanie wtedy! Przy
tym brydu! Padnie na kogo z goci, moe zaprosi jakiego wroga...
- To nawet lepiej - powiedziaa, przemgszy dawienie. - Znacznie wygodniej
podawa kolacj bez siadania do stou. Bardzo dobrze. My z Helenk , zjemy sobie na stronie.
miertelne zaskoczenie Karol zdoa ukry. By wicie przekonany, e jego danie
spowoduje histeryczn awantur, co wcale nie oznaczao, e miaby zmieni plany. Zaleao
mu na tym brydu w prywatnym domu, rozwaa nawet myl, eby urzdzi go u Joli, ale po
pierwsze wtpi, czy talenty kulinarne Joli sigaj Malwinie bodaj do pit, a po drugie chcia,
eby to byo w jego domu. Mia swoje zakusy na zaproszonych kontrahentw, zapalonych
brydystw, w tym dwch wieo poznanych w Kopenhadze. I szans na ten kontrakt,
zniweczony przez sraczk personelu...
- Postaraj si wyjtkowo - rzek ju zupenie agodnie. - Bd ci bardzo wdziczny.
- Ach! - oywia si Malwina. - Bd mi wdziczny! Tak pikn pelerynk z czarnych
norek widziaam w Panoramie...!
Do koca kolacji Karol nie odezwa si ju ani sowem.
***
Malwina oczywicie nie wytrzymaa. Przysza do pokoju siostrzenicy, kiedy Karol ju
znik w gabinecie i ulaa swoje ale na tle utraty jego uczu. Ta tumaczka...!!!
- A dlaczego on nie moe mie tumacza, tylko tumaczk? Snuje si za nim jak smrd
za wojskiem i to znaczy ja nie wiem, co si za wojskiem snuje, nigdy nie wchaam, ale
podobno si snuje, wszyscy mwi. A skd mam wiedzie, czy jej nie zabra ze sob do tej
Danii, niby nie, ale moe oddzielnie pojechaa? Podobno taka pikna i moda, sodkie oczy do
niego robi, jak ze mierdzcym jajkiem si cacka, ona go chce poderwa, ja ci to mwi, a ten
kre... to znaczy, ten mj m gupi, jak kady chop, gotw na ni polecie! Co to za jedna w
ogle?! I co ja mam zrobi, sama powiedz, on mnie rzuci dla niej, a ja bez niego nie mam
ycia i jeszcze jej bd usugiwa! eby do domu tak szantrap sprowadza...! Przeciwko
mnie! Jaka ja jestem nieszczliwa, co ja mam zrobi?!
- Ja bym raczej moga powiedzie, czego ciocia ma NIE robi - omielia si Justynka
stwierdzi z wielkim naciskiem.
Do Malwiny nie dotaro.
- Bo po dusku nie umiem, rzeczywicie, on te nie umie, zawracanie... No zreszt
dobrze, niech bdzie, na kucht zejd, ale ju tej dziwki w domu nie znios! To znaczy,
chciaam powiedzie, wszystko znios, tylko eby on mnie te kocha, bo ja go kocham nad
ycie, wic sama popatrz, co ja mam robi?
- NIE robi.
- Co...?
- Skoro ciocia pyta...
- No pewnie, e pytam, bo ju gow trac i tak mi w rodku wszystko lata, na serce
umr z tego zdenerwowania. To co ty mwisz? e co mam zrobi?
- Ja wanie chciaam powiedzie, czego ciocia nie powinna robi. Nie chc si
wtrca, ale to przecie w oczy bije.
- Co w oczy bije?
Z caej siy Justynka staraa si by taktowna, zarazem osigajc jaki rezultat.
- e ciocia moe niepotrzebnie swj al okazuje...
- A co mam okazywa? Uciech? Jak on mnie i, tak... No... Traktuje!
- A ot ja mam wraenie, e wuj si zrobi troch lepszy. Chwilami. Ale zanim ciocia
zauway, e on jest lepszy, ju co takiego si dzieje...
- Co ty tu do mnie mwisz? e to niby ja jestem winna?!
- Ale skd, nic podobnego! Do wuja trzeba mie koskie zdrowie, to fakt. Ale... no
dobrze, powiem. Jak i ciocia wicej wytrzymuje, to wuj si robi lepszy i wtedy atwiej
wytrzymywa, tak to wyglda. Ale ciocia wanie NIE wytrzymuje w nieodpowiednich
chwilach...
- W jakich nieodpowiednich chwilach? Ktre to maj by te nieodpowiednie chwile?
Cika uraza w gosie ciotki sprawia, e wanie w tej chwili Justynka przechylia si
zdecydowanie na stron wuja. Nie, z t kobiet nie dao si rozmawia. Ale, jeli jej
rzeczywicie na nim zaley, a chyba tak, moe pozwoli sobie wbi opat do gowy...
- Nieodpowiednie chwile to takie, kiedy wuj w dobrym humorze i normalnie
rozmawia, a ciocia wtedy jak zoliwo mwi albo zgasza pretensje niepotrzebnie. Od
razu mu si humor psuje i robi si okropny.
- No wanie, okropny. Czy on w ogle bywa kiedy w dobrym humorze?
- Rzadko - przyznaa Justynka. - Chocia ostatnio czciej. I ju dwa razy ciocia mu
ten humor popsua, na wasne uszy syszaam.
- A ile razy on mnie popsu, to nie syszaa
- Owszem. Milion razy. Ale jeeli ciocia go kocha i cioci na nim zaley...
Malwina zamilka nagle. Prawda, przecie ma wmawia w Justynk, e kocha tego
podleca i e jej na nim zaley bez granic!
- No tak - wyznaa aonie. - Tote wanie. Ty masz racj, moje dziecko, mnie si tak
czasem wyrywa z rozpaczy, ale ja ju wszystko wytrzymam. Tylko ta tumaczka, ja ju nie
wiem, takie co mi do domu sprowadza, co ja mam zrobi?
- Udawa wielk yczliwo - poradzia stanowczo Justynka. - e ciocia si bardzo
cieszy z poznania osobicie tej miej osoby, znanej ze syszenia. Wyglda przepiknie, ciocia
to przecie potrafi, i zrobi takie aro, eby im oko w sup stano. I nic wicej.
Znienacka Malwinie myl si spodobaa. A ot, zrobi im uczt bogw, to potrafi. I dla
Karola bdzie jak mid, wszyscy zobacz, e ona go kocha, grono wiadkw jej si
powikszy. I nawet ta Suka bdzie musiaa zeznawa przed sdem na jej korzy. Spyno na
ni nie tylko ukojenie, ale nawet prawie triumf.
***
Konrad koniecznie chcia si widzie z Justynka, i Justynka z Konradem. Obydwoje
uzyskali informacje tak niepokojce, acz rnego rodzaju, e wrcz musieli je skonfrontowa
z wiedz sojusznika. Konradowi, wiadomemu wizyty Malwiny w firmie ma, supozycje
szefa day do mylenia jeszcze wicej ni wszystkie dotychczasowe wypadki, Justynka za...
Justynk kwestia tumaczki nieco zdenerwowaa i dlatego niezbdny by jej Konrad.
Bez wzgldu na uczucia prywatne!
Zwaywszy doskona zgodno de, spotkanie udao im si umwi z wielk
atwoci. Konrad wyga si niejakiej Kasi, czatujcej na niego pod domem, ale wygiwanie
si Kasi mia ju opanowane od co najmniej roku, Justynka za z nieco wikszym trudem
pozbya si latajcego za ni Wodzia, niepodanego wielbiciela od lat dwch. Z lekkim
rozgoryczeniem pomylaa przy tej okazji, e czego czowiek nie chce, to ma w nadmiarze,
upragnione natomiast stawia zacity opr. Prbowaa nawet policzy, ilu niepodanych
wielbicieli odstawia od piersi ostatnimi czasy, ale rachunek jej si pomyli, bo Konrad
wanie podjecha pod bram uniwersytetu.
- Mam now zgryzot - oznajmia, wsiadajc. - Teraz si urwaam, ale o czwartej
musz wrci na wykady. Sama ju nie wiem, jak ci to powiedzie.
Konrad dysponowa czasem tylko do wp do czwartej. Od Joli wiedzia, e Wolski do
wp do czwartej nie ruszy si z firmy, potem jednake nie wiadomo co zrobi, musia zatem
zaj swj posterunek. Te nie wiedzia, jak to powiedzie Justynce.
- Jeli ci idzie o czas, mam zgryzot tak sam a nawet jeszcze gorsz -
zakomunikowa niepewnie. - Chyba e co innego...?
- Cakiem innego. Zaraz. Bo co?
- Bo ja tylko do pitnastej trzydzieci.
- A... Drobiazg. Nawet lepiej, zd wstpi do sklepu. Ot... Latasz za wujem...
Zakopotana Justynka urwaa. Konrad przyjrza si jej.
- Nie bd ukrywa. Fakt. Nie powiedziaem tego wyranie, ale od pocztku miaem
obawy, sobie sama wydedukujesz. No i stao si.
Justynka przyjrzaa mu si wzajemnie.
- Obawy...? Nie jestem chyba przesadnie zarozumiaa, ale mylaam, e nie wygldam
na debilk. Ciotka ci wynaja do tego latania. No i... latasz wujem... No i...
- Widz, e ci mocno stopuje. Wal wprost. Co si stao?
- Nic si jeszcze nie stao, ale w domu zrobia si sytuacja podbramkowa - oznajmia
Justynka z determinacj. - Musz ciotk agodzi, bo nastpi kataklizm. Wuj ma jak
tumaczk. Wiesz co o tym ?
- Wiem - przyzna si Konrad po czterech sekundach milczenia.
- Ciotka ma do niej ans, a wuj j zaprasza do domu na bryda z cudzoziemcami, co ja
osobicie rozumiem, ale ciotka nie. Co to za jaka?
- Bo co ona ma do rzeczy?
- Co musz wiedzie, eby trzyma rk na pulsie. Wiesz, ja tam mieszkam i jeszcze
przez dwa i p roku nie bd miaa innego domu...
- Dlaczego przez dwa i p roku? Bo potem co?
- Potem koczy si umowa z tymi, co wynajmuj moje mieszkanie po rodzicach. Na
razie tak troch siedz na wulkanie, a wolaabym nie. W chwili obecnej punktem zapalnym
jest tumaczka. Kto to taki? Konrad znalaz miejsce na parkingu przed kinem Skarpa i
zatrzyma samochd. Wyda z siebie dugie pufnicie.
- Jak by ci to powiedzie...
- Wal wprost - zaproponowaa sucho Justynka.
- Dobra. Moja siostra.
- Co?
- Moja siostra. Rodzona.
- Obstawiacie wuja ca rodzin? - zdumiaa si najszczerszej w wiecie Justynka.
- No co ty! Pojcia nie miaem, e ona pracuje dla firmy Wolskiego, a ona w ogle
nie wiedziaa, co ja robi. Trafilimy na siebie przypadkiem, skoro pilnuj, nie mogem jej nie
zobaczy, nie?
- I co?
- Z czym co?
Justynka zawahaa si.
- No nie wiem, skoro siostra... Moe ci gupio o niej mwi? Jaka ona jest?
Konrad uwiadomi sobie nagle, e, odpowiadajc na pytanie Justynki, moe zarazem
speni yczenie Joli. Poczu niemal wdziczno do obu dziewczyn i wyday mu si
niezwykle sympatyczne.
- Moesz j pozna osobicie jeszcze dzi, o wp do czwartej. Przed firm twojego
wuja. Znajomo nie bdzie moe zbyt dogbna, bo ona jest umwiona na czwart...
- Ja te. Z panem opiekunem grupy.
- ...ale p godziny te co warte...
- I co, uwaasz, e na powitanie spytam j, czy leci na swojego szefa?
- A ma lecie...? A, rozumiem. Dobrze, starsza ode mnie o pi lat, zdaje si, e bardzo
adna, przynajmniej mj kumpel tak twierdzi, dwa lata temu znaa sze jzykw obcych,
teraz pewnie zna osiem albo dziewi. W tym kierunku jest zdecydowanie utalentowana.
Oglnie przyzwoita. Jako siostra, w kadym razie. Rozwiedziona, mj siostrzeniec ma osiem
lat. Patologicznie punktualna, zdaje si, e z koniecznoci. Co jeszcze?
- Dugo pracuje z wujem?
- Trafniejsze byoby: dla. Dla twojego wuja, nie z nim. I nie tylko dla niego, ma
tumaczenia na wszystkie strony. Dla pana Wolskiego ju chyba prawie trzy lata. Bo...?
- Bo jeli trzy lata, miaa czas go poderwa pitnacie razy - mrukna Justynka, nie
majc pojcia, e Konrad zada jej swoje ulubione pytanie, znienawidzone przez ca rodzin.
- A tylko to jest wane dla mojej ciotki. Trzyma si wuja pazurami.
Konrad odetchn z ulg.
- A ot to! Teraz moja kolej. Cigle nie mam prawa ci nic mwi, ale cholernie chc
co usysze Jeli odgadniesz genez pyta...
- Powstrzymaj si przed wygaszaniem uwag obraliwych. Ju to zostao ustalone, ja
nie jestem gigantofon.
- W porzdku, sorry. Naprawd jej na nim zaley?
- Do tego stopnia, e nawet tamsi wasny charakter. Nie najlepiej jej to wychodzi, ale
bardzo si stara.
- A tak midzy nami mwic... Kto po twoim wuju dziedziczy?
Justynk dziabno w rodku co potnego, co zdoaa ukry.
- Prawnie ciotka. Nie ma innej rodziny. Chyba e napisze testament i zostawi jakie
legaty, ale nic nie wiem o tym, eby napisa. Nie wyglda na takiego, ktry pisze testamenty.
- Czy twj wuj ma jakiego ukrytego wroga, ktrego rzeczywicie trzeba si ba?
- Dlaczego ukryte... Nie, gupio pytam, o jawnym ju by wiedzia. Osobicie sdz,
e ma ze stu wrogw, ale aden si nie wyrnia.
Konrad wspar si sztywnymi plecami o fotel i westchn ciko. Jak mia jej teraz
powiedzie o patnym zabjcy, ktrego usiowaa znale jego klientka?
W ogle nie mia prawa jej tego powiedzie, nie tylko powiedzie, ale nawet da do
zrozumienia. Gdyby zgada sama, powinien kategorycznie zaprzeczy. Jak, wobec tego, bez
tych wyjanie, mia si dowiedzie Kogokolwiek... nie czegokolwiek, tylko prawdy... o
wzajemnych stosunkach midzy cholernym Wolskim i jego gupi on? Nagle przypomnia
sobie, e bya mowa o zapraszaniu Joli. Zmik w krgosupie.
- I co z tym wrogiem? - spytaa Justynka po chwili oczekiwania.
- Mam go przed nim chroni. Diabli nadali, przed kim...? Czekaj, co mwia o
zapraszaniu tumaczki...?
- Tak. Na bryda z cudzoziemcami. Mnie nie bdzie...
Rozpoczwszy zdanie suchym gosem, Justynka nadamaa si w p sowa. Wcale nie
bya zaproszona do adnej koleanki, przed sesj pod koniec roku nikt si nie wygupia z
urzdzaniem imienin ani urodzin, egzaminy zaczynay wybija si na plan pierwszy.
Wymylia to w domu na poczekaniu dla rozadowania sytuacji i jeszcze nie znalaza miejsca,
gdzie mogaby spdzi wieczr. W dyskotece chyba, ale z kim? Z niepodanym
wielbicielem? Kretystwo!
- Gdzie tam bd... - dokoczya sabo. Konrad pomyla wanie, e sprbuje
rozgry atmosfer przez Jol. Bryd brydem i cudzoziemcy cudzoziemcami, ale przecie
Jola ma oczy, uszy i co w gowie, niemoliwe, eby niczego nie wywszya. Nie bdzie si
znca nad Justynk, chocia, prawd mwic, nie wiadomo, kto tu wicej w tej chwili cierpi.
Rwnoczenie przeleciao mu przez gow kilka byskw. Skoro bryd u Wolskich,
facet si nie ruszy, a w razie czego Jola zadzwoni. On sam bdzie wolny, a gdzie si wybiera
ta dziewczyna? To bycie gdzie zabrzmiao dziwnie niepewnie...
- Gdzie bdziesz? - spyta surowo.
- Nie mam pojcia - wyznaa Justynka szczerze - Obiecaam, e mnie nie bdzie ze
wzgldu na ze wzgldu na... no, ze wzgldu na sytuacj ogln. Chocia waciwie
mogabym udawa tylko, e wyszam. Posiedz u siebie i przy okazji troch si poucz.
- Jest to ch chwalebna, ale ja mam inny pomys. Jeli ju tkwimy w tej imprezie i
wyjawiamy sobie nawzajem rozmaite tajemnice stanu, przydaoby si pogada obszerniej. Co
ty na to?
W zasadzie Justynka nie miaa nic przeciwko tej pozycji. Owszem, warto byo ucili
wasn wiedz. Kiwna gow.
Konrad mia zegar w tablicy rozdzielczej, jednym okiem pilnowa godziny, ruszy
teraz i we waciwej chwili podjecha pod firm Wolskiego. Wycyrklowa z dokadnoci
idealn, Jola wanie wychodzia. Zawahaa si, dostrzegszy brata w samochodzie z jak
dziewczyn, niepewna, czy ma si przyzna do znajomoci z nim.
Nie wysiadajc, Konrad pomacha do niej, po czym dokona prezentacji.
- To jest Jola, moja siostra. Jolka, to jest Justyna, siostrzenica twojego bossa. Rbcie,
co chcecie. Cze.
Odjecha kawaek dalej, a Jola i Justynka zostay na chodniku, przygldajc si sobie
wzajemnie.
- Chodmy std - powiedziaa Jola. - Ja si nie znam na tych podchodach, ale zdaje
si, e szef zaraz wyjdzie i nie wiem, czy koniecznie musi nas oglda.
- Wol nie - rzeka zdecydowanie Justynka. - Poza tym musz wraca na wykady.
Jedziemy w t sam stron?
- Na Krakowskie?
- Zgadza si.
- No to akurat mamy autobus...
Mimo do niesprzyjajcych warunkw, autobus nie stanowi bowiem komfortowego
miejsca konwersacji, przez te p godziny Jola i Justynka zdoay nawiza kontakt. Nie
poszy na pen szczero, obmacay si nawzajem ostronie i adna w tej drugiej kolcw nie
dostrzega. Pozwoliy sobie zatem, kada z nich, na zaatwienie po jednej zasadniczej
sprawie.
- Mam pytanie - zaryzykowaa Jola. - Chyba nietaktowne, ale trudno, w kocu idzie o
mojego pracodawc. Dlaczego on przychodzi czasem do firmy taki wcieky od rana?
- Niestety, z rnych przyczyn - westchna Justynka. - Mogabym dugo wymienia,
ale chociaby ostatnio, zepsuta brama. Albo co nie tak ze niadaniem. Albo pozostaoci z
poprzedniego wieczoru. Albo kot miaucza. Wszystko. Ale mam prob. Mog?
- Jasne. Mw.
- Masz by u nas na brydu. Czy mogaby... nie wiem, jak to powiedzie... Czy
mogaby by jaka taka, eby moja ciotka... no... nie dostaa histerii?
Jola zastanawiaa si przez chwil uczciwie.
- Trudno bdzie. Na kontrahentach... chciaam powiedzie brydystach... musz zrobi
dobre wraenie. Sprbuj by moliwie subowa, ale z drugiej strony, sama rozumiesz, nie
chc straci pracy
- Wuj ci kaza ich podrywa?
- Nie musia kaza, sama wiem, o co chodzi Zimna sztywno odpada. I nie mog le
gra. Justynka mylaa gorczkowo.
- Wiem! Bd sobie, jaka chcesz, ale gdyby moga przy tym zrobi z siebie
garmaeryjn idiotk? Nie obchodzi ci, co jesz, nie masz pojcia, jak to si robi, nie wiesz
czy to miso, czy ryba, czy w ogle marchewka. W yciu niczego nie ugotowaa! I nie do
tych goci tak, kicham na nich, oni niech sobie myl, e jeste kucharz doskonay, do wuja! I
nie umiesz otworzy butelki z winem! Bagam ci!
- Butelki z szampanem rzeczywicie nie umiem - wyznaa Jola, nagle rozumiejc
mnstwo rzeczy
- Idiotka garmaeryjna przyjdzie mi bez trudu, ale pozwolisz, e si zastanowi?
Justynka te w mgnieniu oka wszystko zrozumiaa
- Przecie zawsze, w razie czego, bdziesz moga to odkrci!
- W porzdku. Nie obiecuj na bank, ale chyba si postaram. W kadym razie wezm
to pod uwag
- Dzikuj ci bardzo. A ju szczeglnie, gdyby rozmawiaa z ciotk, co nie jest
pewne, ale nie wykluczone.
Nie zawarszy na razie jeszcze przyjani, zrozumiay si doskonale. Justynka znikna
za bram uniwersytetu, Jola popieszya do kolejnego pracodawcy, samej sobie skadajc
gratulacje. Pomys poznania osobicie siostrzenicy szefa okaza si doskonay i
nadspodziewanie owocny!
***
W cigu dziewiciu dni, pozostaych do wszechstronnie skomplikowanego bryda,
Konrad zwiedzi poow kasyn warszawskich. Wolski, nie wiadomo dlaczego, wpad
znienacka w szpony hazardu i by w tych jaskiniach rozpusty prawie codziennie. Szczeglnie
upodoba sobie Marriotta i Paac Kultury, Konrada za co tkno i zacz wchodzi za nim.
Co w tym musiao by, spotyka si tam moe z kim, na kogo naleao zwrci uwag, kto
inny moe zwraca uwag na niego, jaka specjalna przyczyna namitnoci musiaa istnie, bo
oglnie Wolski bywa i grywa, ale nie tak czsto. A ten cholerny patny zabjca, wymylony
przez jego kochajc maonk, nie chcia Konradowi wyj z gowy. Kto wie, raz si ju w
jednym kasynie mordowali...
Nie mg, rzecz jasna, wiedzie, e Karol znalaz si wanie w bardzo gupiej sytuacji
subowej. Napi wszystko co trzeba, zlecenia i kontrakty ruszyy, wszystko szo jak w
zegarku, na to ostatnie za, upragnione bez racjonalnych powodw, musia po prostu czeka.
Nie mia co robi, za dobrze zorganizowa swoje przedsibiorstwo. Z inwestorami by w jak
najlepszych stosunkach, swoje pienidze ulokowa najkorzystniej w wiecie, finansowa
czciowo kurort francuski i nie mia chci z funduszem rezerwowym schodzi do zera.
Zatem nie mg zaczyna niczego nowego i znalaz si w tak zwanym przestoju.
Mg sobie pozwala na rozrywki. Jedn z nich by upadek konkurenta, ktry porwa
si z motyk na soce, to znaczy z dwoma gupimi milionami na Karola Wolskiego. Niejaki
Bawolec, nomen omen, idiota beznadziejny, debil i mato, bezmylny chyba, bo cecha tak
szlachetna jak optymizm nie moga tu wchodzi w rachub. Raz mu co wyszo i natychmiast
zacz budowa osiedle... jakie tam osiedle, osiedltko! Wszystkiego raptem sze budynkw
czterorodzinnych, na ugorze do odrolnienia za potn apw kupi teren, odrolni, wznis
prawie cae dwa budynki i stan. Zabrako mu pienidzy na dalszy cig.
Karol od pocztku doskonale wiedzia, e mu zabraknie. Zoliwie przyglda si, jak
wadze gminne kad kanalizacj, omijajc starannie Bawolca, ktremu widocznie nie
starczyo ju na kolejn apwk, jak sam sobie rozjeda cikim sprztem budowlanym
jedyn drog dojazdow, jak, rwnie sam sobie ucina wszelk moliwo zwrotu
zainwestowanych pienidzy i grznie we wasnym bagnie. Nie mg sprzeda mieszka,
dopki nie miay kanalizacji, nie mg pooy kanalizacji, dopki nie wykoczy wszystkich
budynkw, i nikt mu nie chcia zrobi utwardzonej drogi, dopki nie pooy kanalizacji. Na
wykoczenie budynkw mu zabrako. Bdne koo.
Byo z Wolskim nie zadziera. Na osiedlu Karola inwestycyjce ubocznej, gupi
Bawolec ukrad transformator i myla, e ju jest w niebie. Karol takich rzeczy nie lubi,
transformator odkupi bez problemu za ndzne pitnacie tysicy apwki, ale Bawolca sobie
zapamita. Rzecz jasna, oba transformatory, i ten rbnity, i ten odkupiony, byy wasnoci
Zakadu Energetycznego, ale Zakad Energetyczny te czowiek i z prnego nie
naleje. Albo trzeba go wspomc, albo czeka si do umiechnitej mierci, tak jak Bawolec na
cud.
Wanie ten cud Karol z zaciekawieniem obserwowa, bo Bawolec z rozpaczy poszed
gra. Co on mg wygra, ten idiota, milion? Niech nawet trafia w ruletk obstawiony numer
najwysz stawk dziesi razy z rzdu, niech ogra wszystkie automaty, ile uzyska? Trzysta
tysicy gra, musiaby mie lepy fart przez dziesi dni bez przerwy, eby zdoby trzy
miliony, no dobrze, trzy miliony go uratuj, ale jaki gracz od zarania dziejw mia taki fart
przez dziesi dni?! I to jeszcze gracz w potrzebie, nie, takiego wypadku, jak ludzko
ludzkoci, nie byo.
Ponadto Karol wiedzia, e Bawolec ma wroga. miertelnego. Na samym pocztku
swojej budowlanej dziaalnoci, kiedy ju jeden budynek sta pod dachem i trway w nim
roboty wykoczeniowe, sprzeda jedno mieszkanie, najpikniejsze, atwowiernemu klientowi,
ktry wyobraa sobie, e zamieszka tam za trzy miesice. Nie mg zamieszka do tej pory,
co sprawio, e razem z ca rodzin znalaz si na bruku. Swoje poprzednie mieszkanie te
sprzeda, od razu, eby mie pienidze dla Bawolca, i teraz z on w ciy i dwojgiem dzieci
gnit si ktem u teciw. atwo zgadn, e Bawolca znienawidzi ywioowo, pienidzy
wydrze mu z powrotem nie mg, bo Bawolec ich nie mia, a wszelk wiar w jego obietnice
straci bezpowrotnie. Bawolec unika go wszelkimi siami, Karol za obserwowa kontredans
midzy nimi i bawi si wietnie.
Wci jeszcze Konrad nie rozumia, dlaczego ten cholerny Wolski nie umie si
zdecydowa, ktre kasyno wybiera. Podjeda i wchodzi od razu. Podjeda, czeka chwil
i jecha gdzie indziej. Czasami stopowa dopiero przy czwartym z rzdu, bez wzgldu na
miejsca parkingowe, zreszt to go najwyraniej nie obchodzio, parkowaa mu obsuga. Co
nim do licha, kierowao? Przeczucia...?
Karolem za, najzwyczajniej w wiecie, kierowa widok samochodu Bawolca.
Dla wyjanienia zagadki zaintrygowany do ostatecznoci Konrad zacz wchodzi za
nim.
Nie poaowa wysiku dodatkowego. Nie by hazardzist, nie optaa go ta zgubna
namitno, ale te adna gra, jako taka, nie budzia w nim wstrtu. By ju z Karolem take
na wycigach, zmuszony okolicznociami wygra nawet osiemdziesit osiem zotych netto,
ale szau nie dosta. Prosz bardzo, mg zagra take i w kasynie, spisa na straty sto zotych
i upar si wykry tajemnic.
Gdyby Justynka wiedziaa o jego skonnoci do tego rodzaju uporu, uparaby si z
kolei spdzi z nim cae ycie...
Sto zotych wcale nie poszo na marne. Nie odrywajc niemal oczu od Karola i ledzc
kierunek jego spojrzenia, Konrad ju za drug bytnoci w jaskini kosztownej rozpusty
zorientowa si, i wiksze zainteresowanie budzi w obiekcie gruby facet redniego wzrostu,
o sprytnych oczkach z rodzaju wiskich ni efekt jego wasnej gry. Przez chwil nawet
zastanawia si, dlaczego akurat ten rodzaj oczek okrelany jest mianem wiskich, bo w
kocu wicej sprytu przejawia, na przykad, lis ni winia, dziki czemu zostawi swoj
wygran na czerwonym i zyska netto sto pidziesit zotych. Migawkowo te pidziesit
postanowi powici na prywatne ledztwo i wygra jeszcze sto szedziesit. Nie o to mu
akurat chodzio, ale nie poczu si zmartwiony.
Gruby facet o sprytnych oczkach uczucia tumi w sobie, ale dao si dostrzec
rozpaczliw zacito, przygnbienie, chwilami wybuchy nadziei, chciwo i sza hazardowy.
Wszystko, co ma, na jedn kart! cile biorc, na jeden numer w ruletce. Naraajc si na
rozbienego zeza i obserwujc dwa obiekty rwnoczenie, Konrad stwierdzi, e to mu,
niestety, wyszo jeden jedyny raz i nigdy wicej. A waciwie dlaczego niestety, co go, do
licha, ten go obchodzi?
Wolski nie sili si na ukrywanie reakcji. Z natury panowa nad sob, nie ujawnia
miotajcych nim uczu, o ile w ogle jakie nim miotay, reakcja te bya zatem raczej
kameralna, ale Konrad nie mia wtpliwoci, i owego grubego faceta Wolski raczej nie lubi.
Nie yczy mu dobrze. I, prawd mwic, dla niego tu bywa, przyglda si z wyran
satysfakcj klsce gocia.
Niezalenie od obowizkw subowych, albo moe dziki nim, Konrad poapa si w
rozmaitych grach znakomicie. W gruncie rzeczy najbardziej odpowiaday mu automaty, te
najtasze, bo przegranie pidziesiciu groszy nie pchao go do skoku z mostu
Poniatowskiego i mg, grajc strasznie lamazarnie, czyni podane spostrzeenia. W gbi
duszy mia ch na ruletk, ale prywatnie, sam dla siebie, bez adnych Wolskich, wiskich
oczek i innych podejrzanych indywiduw. Nim owe dziewi dni przebiego, postanowi raz
jeden chocia przyj do kasyna sam, bez obowizkw subowych.
Jednake pozostawienie odogiem Justynki przez cae dziewi dni nie leao w jego
moliwociach. Pretekst mia...
Zwaywszy, i Justynka ju drugi rok uczya si z szalonym zapaem dla swojej
osobistej przyjemnoci i uzyskiwaa najwysze oceny bez adnych dodatkowych stara, na
opuszczenie niektrych wykadw moga sobie pozwala. Obowizkowe wiczenia w grupie
stanowiy dla niej granit, marmur i zgoa podstaw oddychania. Reszt zaj moga omija
dowolnie.
Bez wielkiego alu zrezygnowaa z wykadw porannych, spotykajc si z Konradem
o godzinie, jak na randk do osobliwej, mianowicie smej rano. Instynkt, bez wtpienia
biologiczny, podpowiedzia Konradowi, jak ma ca spraw przedstawi.
- Nie mam pojcia - powiedziaa, wysuchawszy i marszczc brwi, co, zdaniem
Konrada, dodawao jej uroku. - Nic nie wiem o adnym takim, ktrego wuj by nie lubi.
Nigdy nie mwi w domu o sprawach zawodowych, a o kim prywatnym mwiaby ciotka.
Boe jedyny...! Suchaj, ja nigdy w yciu dotychczas z nikim o tych sprawach rodzinnych nie
rozmawiaam, dlaczego ja to mwi do ciebie...?!
- Moe dlatego, e przypadkiem zostaem w to wmieszany - odpar Konrad
przytomnie.
- No moe... Nie wiem. e wuj grywa, to wiem raz mnie zabra ze sob na wycigi,
miaam wtedy siedemnacie lat, bardzo mi si to podobao, podobno wytypowaam jakiego
konia i wuj wygra mnstwo pienidzy... Oglnie biorc, jed konno w czasie wakacji, nad
morzem jest taki orodek... Bez znaczenia w tej chwili. Odrniam konia od innych
stworze... Ale co do kasyna, nie mam pojcia, w yciu w czym takim nie byam. Facet,
facet... Moe to wrg w interesach?
- Pytaem ci o wrogw,
- No to mwiam, e moe ich by ze stu! Ale zaraz... Jeli wrg przegrywa... A wuj
patrzy na to z satysfakcj... Suchaj, a moe to wuj jest jego wrogiem, a nie on jego... o ile
rozumiesz, co mwi...?
- Nazywa si Bawolec. Odbadaem to. Co ci to mwi?
Justynka ponownie zmarszczya brwi, grzebic w pamici i bezwiednie znw dodajc
sobie uroku.
- Czekaj. Syszaam takie sowo. Niedawno, ile...? Dwa lata temu, nazwisko wpada w
pami. Wuj co napomkn, ciotka go zgasia... To znaczy... Przesza na inny temat.
Konradowi wydawao si, e zaczyna duo rozumie, teraz nagle zwtpi w swoje
pogldy. Czy przypadkiem nie myl go pozory i czy tu nie jest odwrotnie...?
- Ale zostao mi w pamici wraenie - kontynuowaa Justynka. - Jaki kretyn. Wujowi
chcia zrobi koo pira i teraz bdzie mia. Koniec informacji, nic wicej.
- No to wnioskuj, e teraz ma, a twj wuj to z przyjemnoci oglda - rzek Konrad w
nieco roztargnionej zadumie. - Dzikuj ci bardzo, naprawd rozwizaa mi problem.
Miaem powane obawy, ale chyba ju nie musz mie. Dwa lata, z tego wynika, e w chwili
obecnej nie maj ze sob nic wsplnego?
- Jeli chodzi o moj wiedz, nic.
Przez chwil Konrad si waha, ale uzna, e moe zaryzykowa, chocia wcale nie
naleao to do jego obowizkw.
- Suchaj... jeden drobiazg. Jeli nie chcesz, nie odpowiadaj. Czy twj wuj wyej ceni
pienidze ni satysfakcj moraln, czy odwrotnie? Moe wiesz?
- Nie wiem, czy wiem - odpara Justynka po dugiej chwili namysu. - Kiedy...
Ostatecznie, ja mieszkam w tym domu od prawie dwunastu lat i wydaje mi si, e nie byam
dzieckiem niedorozwinitym. Jako mi si mota wraenie...
Zamylia si nagle. Nigdy dotychczas nie rozwaaa tych kwestii, wiedziaa, e ma
co swojego po rodzicach, e wujostwo zajli si ni z dobrego serca, e wszyscy razem maj
co je... Jakim dochodem dysponuje i nikomu nie jest ciarem, a reszta jej nie obchodzia.
Ale przecie widziaa co, syszaa i nawet udawao jej si myle.
- No dobrze, powiem ci, co mi si wydaje - zdecydowaa si nagle. - Moe to by
mylne, ostrzegam. Dawno temu dla wuja najwaniejsze byy pienidze Tak mi si mota
gdzie tam. Potem chyba pienidze zacz mie i na czoo wysza satysfakcja moralna, czy jak
to nazwa... Teraz, wydaje mi si, pienidzy ma tyle, e na satysfakcj moraln moe sobie
pozwala. I rb z tym, co chcesz. Ja nie bd si wdawa w szczegy. Nie znam si na tym i
mnie to osobicie nie dotyczy.
Konrad usiowa myle krtko, ale nie udao mu si to i pomyla zaledwie poow,
- Dobra. Rozumiem czciowo. W kadym razie rozumiem to, co aktualnie na mnie
spada, te korzy...
- A waciwie co na ciebie spada? - przerwaa mu podejrzliwie Justynka.
- Konieczno ochrony pana Wolskiego. Cigle nie wiem, przed kim. Ju miaem
obawy, e bd musia ledzi tego Bawolca, bo moe to on si czai, ale widz, e nie.
Pozwolisz, e bd z tob konsultowa dalszy rozwj wydarze?
- Nie mam nic przeciwko temu.
- No, w kadym razie na pitek jestemy umwieni...
***
Malwina o bytnociach Karola w kasynach, rzecz oczywista, wiedziaa. Jako klientka i
zleceniodawczyni informowana bya o rezultatach inwigilacji na kade yczenie, a zatem na
bieco. Najbardziej interesowa j Paac Kultury, bo tam przecie kiedy co kradli...
Samochd czy co tam. Ten pozornie kudaty, a de facto przylizany, opowiada jej o tym.
Paac Kultury zakodowa si jej w pamici.
Kiedy zatem na dwa dni przed brydow kolacj, zadzwoniwszy na znajom komrk
tak sobie, na wszelki wypadek, uzyskaa od swojego informatora wiadomo, i przed
kasynem w Paacu Kultury znw nastpio jakie przeraajce zamieszanie, poczone z
dewastacj samochodw i fizycznym uszkodzeniem kilku osb, wszystko si w niej zatrzso.
Wreszcie...! Moe wreszcie...! Moe nie bdzie musiaa strzela osobicie...!
- By tam jaguar mojego ma? - spytaa chciwie.
- By... - usyszaa w odpowiedzi i dalej rozlegy si nagle jakie przerywane skrzeki,
typowe dla zaniku zasigu. Znaa je.
- Halo! - krzykna. - Nie sysz! Niech pan stanie gdzie indziej!
Skrzeki czkny jeszcze kilkakrotnie, po czym zamilky. Malwina wypukaa numer
ponownie, okaza si zajty. Z wciekoci powtrzya operacj, zabrzmia normalny sygna,
kto odebra i znw zrobio si to samo, ten jaki cymba wlaz w zakamarki bez zasigu,
porozumienie byo niemoliwe. Znw sprbowaa.
W tym momencie do gabinetu wdara si Helenka z gwatownym komunikatem, e
bigos przywiera i Malwina rzucia suchawk. Bigos gotowaa ju od tygodnia, postanowia
bowiem zrobi kolacj regionaln. Wiadomo, e wszyscy cudzoziemcy za najlepsz polsk
potraw uwaaj bigos, zatem bigos musi by, i to nie byle jaki, a taki ekstra i super, w
ktrym yka staje. Gsty. Naleao podgotowywa go codziennie i miesza.
Reszta potraw moga ju by midzynarodowa a poza bigosem, na gorco drb. Diabli
wiedz, jakiej narodowoci byli owi cudzoziemcy, moe mieszani moe jedni do ust nie brali
wieprzowiny, a drudzy w kadym kawaku woowiny widzieli chorob wciekych krw,
baranina wydawaa si jako mao elegancka, zatem pozostawa tylko drb. Kurczta z
rnym nadzieniem, takim, jakiego, nie ma obawy, w yciu swoim na oczy nie widzieli i
nawet nie wchali z daleka. W tej dziedzinie Malwina czua si na siach zaspokoi
wymagania wszystkich nacji wiata.
Rzucia si teraz do tego bigosu, ratujc go przed najmniejszym cieniem przypalenia i
nagle yka omal nie wypada jej z rki. Boe drogi, jeli Karola tam uszkodzili, moe ten
bryd si wcale nie odbdzie? Po co ona tu leci, zamiast tam dzwoni...?!
Helenka, niestety, nastawiona na wielkie dzieo kulinarne i pena ambicji
patriotycznej, nie pozwalaa jej wyj z kuchni. Dopilnowa naleao wszystkiego, i kaczki,
przewidzianej na zimno, w galarecie, i francuskiego ciasta, ktre musiao swoje odlee, i
mielonych orzechw, ktre musiay przej miodem i zioami, i Bg wie czego jeszcze, a
wszak ten bryd to ju, pojutrze!
- Pojutrze, pojutrze - sarkna Malwina, nadsuchujc cichego posykiwania kapusty na
dnie garnka - Kto go tam wie, czy on w ogle bdzie... Boe, jakie ja mam straszne ycie!
Zreflektowaa si, bo Helenka natychmiast okazaa ywe zainteresowanie, jak nigdy,
bo te nigdy nie istniaa potrzeba stan na wysokoci zadania do tego stopnia. Jej
chlebodawczyni zazwyczaj wszystko udawao si samo, ale wiadomo, jak to bywa, im
bardziej si czowiek stara, tym mu gorzej wychodzi. Co to znaczy, e bryd bdzie albo nie
bdzie...?
- No wanie - bkna chlebodawczyni niepewnie. - Co tam usyszaam, e mwili...
- Pan Karol dzwoni?
- Nie. Ale kto od niego. No nie wiem... Cudzoziemcy, kto ich tam wie, czy na pewno
przyjad...
- Bdzie, nie bdzie, najwyej si to zje w domu. Albo pani kogo zaprosi. Wszystko
takie, e nic si nie zamiardnie, a na wszelki wypadek wstydu sobie pani nie zrobi!
Genialne sowa Helenki tkny Malwin now myl. A niechby! Nikt nie przyjdzie,
na przykad, tylko ta tumaczka obrzydliwa, eby o uszkodzeniu Karola , zawiadomi, nie zje,
ale niech bodaj sprbuje, niech zobaczy, jak trzeba karmi jej szefa!
Kolejna myl, e po zejciu z tego wiata Karola problem tumaczki upadby
samodzielnie, nie znalaza ju dla siebie miejsca w jej gowie. Zaja si ostatecznym
doprawieniem marynowanych filecikw ze ledzi.
Jednake owa ch pokazania Joli miaa swoj dobr stron. Mimo roztrzsienia
kompletnego i nowych nadziei na upragnione zajcie samochodowo - bandycko -
zodziejskie, pozwolia jej wykaza si caym wrodzonym i nabytym kunsztem kulinarnym.
Dopiero pnym wieczorem, ju po powrocie Justynki, wrcio zdenerwowanie Karolem i
moga dopa telefonu.
- Wic co tam byo, pod tym Paacem Kultury - spytaa niecierpliwie.
Odpowied z drugiej strony znw uzyskaa nie najlepsz. Wprawdzie nie skrzeki, ale
za to charkot i strzpy sw, z ktrych wci nie dawao si nic zrozumie. Z krzykiem
zadaa ucilenia wypowiedzi, na co pado tylko jedno wyrane sowo: ...zasigu....
Orientowaa si w osobliwych fanaberiach telefonw komrkowych. Odgada, i jej
rozmwca uparcie przebywa w miejscu, nie sprzyjajcym porozumieniu. Kretyn jaki,
wmurowali go czy co...? Zrobio jej si, ciemno w oczach.
- Nie sysz...! - wysyczaa. Dotary do niej kolejne strzpy.
- ...zdemolowa dwa samochody, w tym jaguara... - usiowa z drugiej strony
odpowiedzie Konrad - ...niejaki Suchcik... Kilka osb brao udzia w awanturze, pan Wolski
wyszed...
Za oknem bysny wiata reflektorw i zaczy skrca ku bramie. Gwatownym
gestem Malwina zgasia lamp w gabinecie, tylko tego brakowao, eby Karol znw j tu
zasta...
- Reszt jutro! Ja zadzwoni!
Bya tam jaka awantura. Karol wyszed. Zdemolowany jaguar...
Wasnym oczom nie wierzc, przez kuchenne okno Malwina ogldaa ma i pojazd w
stanie idealnym, bez najmniejszego ladu jakiegokolwiek uszkodzenia. Zdya uwiadomi
sobie, e dzi niepojtego zjawiska nie wyjani, co to jest, e rni sobie krzywd robi, a
jemu nic?! Jakim sposobem ze wszystkie go wychodzi cao, sama przecie napucia na niego
zodziei, tylko tego patnego zabjcy jeszcze nie znalaza , ale przecie nie zapyta go o
wydarzenie, bo nie ma prawa nic o nim wiedzie!
Karol wkroczy do domu w tak doskonaym humorze, e musia da mu jakie ujcie.
Najpierw pogaska oba koty, potem gromkim okrzykiem poprosi o kolacj, wreszcie
wyszed z azienki, gdzie pogwizdywa wesoo, i usiad przy stole.
Usiada take Justynka.
W Malwinie wszystko si kotowao, ju otworzya usta, eby zada kliwe pytanie,
bo cae wntrze wrzao jej niczym lawa w wulkanie, na szczcie jednak nie zdya.
- No i czego was ucz na tym prawie? - zwrci si wuj do siostrzenicy. - Jak si
kwalifikuje zamach na mienie dunika? Skuteczny.
- To zaley - odpara Justynka bez namysu i z zaciekawieniem. - Mam oskara
dunika czy zamachowca?
- A chcesz oskara? Nie broni?
- Oskara. Nastawiam si na oskaranie.
- Prokurator w domu. Niele. Moesz ich oskara kolejno, najpierw jednego, potem
drugiego. Obaj idioci, a jeden oszust. Ktrego wolisz na pierwszy ogie?
- Oszust stwarza wiksze pole do dziaania.
- Trafna myl, chronologicznie by pierwszy. Czy mi si wydaje, czy w domu pachnie
kapusta?
- Bigos - zdoaa wtrci Malwina. - Gdyby si okazao, e niepotrzebny, mona go
zje kiedy indziej. Mylaam...
- Nie, nie, droga ono, myle nie potrzebujesz. Moe jestem wymagajcy, ale nie do
tego stopnia. bigos, wietnie, z dowiadczenia wiem, e twj bigos bije wszelkie rekordy i
sam jestem ciekaw, jak go przyjm obce podniebienia. Rozumiem, e to na pojutrze?
- No tak, sam przecie chciae...
- Ale nie ograniczasz si do bigosu? Bdzie co wicej?
- No wiesz...!
- Susznie, niepotrzebnie pytam. Pod tym wzgldem mona mie do ciebie
nieograniczone zaufanie o ile, oczywicie, nie postanowia akurat zniszczy mi kariery.
Zwaywszy jednak, e wci jeszcze moja kariera dotyczy i ciebie...
W Justynce nagle eksplodowaa stracecza odwaga. Zuchwale przerwaa wujowi.
- Wuj o karierze czy o przepisach prawnych? Bo mnie to bardzo interesuje. Prawo
mam na myli karier zajm si pniej. Moe by o tym oszucie
Karolowi bardzo si to spodobao. Mia wprawdzie ochot poznca si troch nad
Malwin, bo ostatnimi laty dojada mu ponad wszelk wytrzymao, ale bardziej przypada
mu do gustu uciecha z rozmowy z siostrzenic. Mg przy tej okazji poupaja si wasnymi
doznaniami.
- Oszust wzi pienidze od idioty na poczet dbr, ktrych mu nie dostarczy. Idiota,
nie majc szans na odzysk mienia, zemci si na oszucie, dewastujc mu samochd. Obaj
odnieli obraenia. Co prawo o tym mwi?
Justynka zadaa szczegw, za ktre Malwina bya jej szczerze wdziczna. Nie
musiaa czeka do jutra, eby dowiedzie si wszystkiego o swoim kolejnym niepowodzeniu.
No oczywicie, nie jeden jaguar w Warszawie. Nieszczliwym przypadkiem Karol
zostawi swojego w pewnym oddaleniu, a obok samochodu Bawolca sta cudzy, wasno
jakiego cakowicie niewinnego czowieka, i dewastujcy Suchcik obtuk go po prostu w
wyniku zbytniego rozmachania. Wie o wojnie na pojazdy w mgnieniu oka dotara na d, do
kasyna, skd w popiechu wybiegli zainteresowani. Karol te wyszed, dlaczego nie,
ujrzawszy jednak miejsce walki, adnego niepokoju nie dozna. Poprzyglda si tylko
pewnego oddalenia, peen gbokiej satysfakcji, doczeka chwili przyjazdu policji i beztrosko
wrci do gry.
Justynka wdaa si w temat z wielkim zapaem. Jej osobistym zdaniem, wierzyciel
powinien mie prawo wydarcia swojego mienia z rk nierzetelnego dunika chociaby nawet
si, paragrafy kodeksu jednake traktoway to nieco inaczej i do nich, niestety, naleao si
stosowa. Ponadto dewastacja pojazdu mijaa si z celem, wierzyciel adnej korzyci nie
odnis. Gdyby jednak miaa oskara, wolaaby oskara dunika, po drugiej stronie
bowiem, tej pierwotnie pokrzywdzonej, istniay zbyt wielkie okolicznoci agodzce i dobry
obroca pooyby j na obie opatki. Karol wystpowa w obu rolach na zmian i bawi si
wietnie.
Caa ta cz rozmowy przy stole do Malwiny w ogle nie dotara. Zajta bez reszty
dwoma problemami, w jednej czwartej spoywczym, w trzech czwartych przestpczym, nie
odezwaa si ani jednym sowem, dziki czemu cay wieczr upyn w przyjemnej
atmosferze.
***
Pitkowego wieczoru Justynka dosza do wniosku, e waciwie le zrobia,
umawiajc si z Konradem. Naleao raczej potajemnie zosta w domu i trzyma rk na
pulsie sytuacji, podgldajc z gry, co si dzieje na dole. Obecno Joli moga spowodowa ,
kataklizm nie do przewidzenia, nad reakcjami ciotki kto powinien czuwa, poza tym sama
bya ciekawa, jak si ta siostra Konrada zachowa. Polubia j w zasadzie, czy moe znalaza
si na skraju polubienia, i wolaaby si nie rozczarowa. Gotowa ju bya zadzwoni do
Konrada i odwoa spotkanie, ale nic z tego nic wyszo, Malwina bowiem dopilnowaa
pozbycia si siostrzenicy. Poyczya jej nawet wasny naszyjnik na te tam jakie urodziny
koleanki i z niezwyk troska zadbaa o punktualne wyruszenie w wiat.
Justynka nie zdoaa uczyni nic innego, jak tylko pozostawi uchylone okno w
jednym z pokoi gocinnych. To obok kraty dzikiego wina. Droga zaledwie rednio
karkoomna i w peni moliwa do pokonania.
Karol ju by obecny. Oceni przygotowania, powszy w kierunku kuchni, obojtnie
rzuci okiem na wychodzc Justynk i zaj si sob.
Skoro by Karol, w pobliu znalaz si i Konrad, wanie zastpiony przez zmiennika.
Justynka wsiada do samochodu.
- Mam ze przeczucia - oznajmia ponuro na wstpie. - Lepiej byoby zosta w domu.
Ciotka jest jaka taka napczniaa i wcale nie wiem, czy nie zrobi afrontu twojej siostrze.
Powinnam chyba wrci ukradkiem.
- Primo, Jolka wytrzyma, nie ma obawy - odpar stanowczo Konrad, ruszajc od razu,
eby nie zostawia jej czasu na gupie wahania. - A secundo, ukradkiem, to znaczy jak?
- Przez okno. Od tyu. Zostawiam uchylone.
- Sprawa do rozwaenia. W razie potrzeby moemy wrci w kadej chwili.
Zakotwiczymy w Wilanowie, bdzie blisko.
- No dobrze. Na razie chyba jeszcze nic si nie dzieje...
Rozmiary salonu Wolskich pozwalay na stworzenie w nim rozmaitych zaktkw.
Dwa stoliki do bryda razem z caym oprzyrzdowaniem dodatkowym giny w nim prawie i
zostawiay mnstwo miejsca dla chwilowej izolacji, poufnych rozmw, spacerw i wszelkich
innych zaj. Estetyka caej reszty nie pozostawiaa nic do yczenia.
Jako pierwsza, zgodnie z umow, przybya Jola, przywoc ze sob dwch
Duczykw. W kilka minut pniej przyjecha Szwed, a zaraz za nim reszta towarzystwa.
Ostatni pojawi si Amerykanin, co nie miao adnego znaczenia, bo wszyscy byli punktualni,
tyle e Amerykanin potkn si o Pufci, ktra okazaa nadzwyczajne zainteresowanie jego
butami. Na szczcie od razu wyszo na jaw, e bardzo lubi koty.
Malwinie, zrobionej na wielki dzwon, rzecz oczywista, wszyscy zostali przedstawieni,
Karol zachowa si elegancko. Wyjani zarazem, e ona nie gra, jzyki zna niewaciwe,
francuski i rosyjski, udziau w imprezie zatem nie bierze. Nikt si temu zbytnio nie
sprzeciwia.
Od pocztku zostao wyranie powiedziane, i ma to by bryd ostry i na wysokim
poziomie, drinki i maciupekie zakseczki do uytku dowolnego, porozstawiane wygodnie,
wobec czego bez adnych dalszych korowodw pocignito karty i zajto miejsca przy
stolikach. Pierwsz wychodzc bya Jola, ktra z promiennym umiechem natychmiast
wesza w rol dyskretnego kibica.
Podgldajc z kuchni, Malwina nie odrywaa od niej chciwego oka. Wstrtna suka.
Pikna, szczupa, a nie kocista, e te nie wpada w anoreksj! Do tych wszystkich pacanw
odnosia si z jakim tajemniczym jakby szacunkiem, zarazem troch kokieteryjnie czy jak...?
Co takiego mieszanego stosowaa, obcego Malwinie, ale najwyraniej w wiecie
atrakcyjnego dla kretynw pci mskiej, ponadto rozmawiaa z nimi ze swobod
bezgraniczn, jakim cudem zwyczajna ludzka istota moe tak zna jzyki obce. A moe
Malwina te by je tak znaa, gdyby jej si chciao?
Gdzie na samym dnie duszy, a moliwe, i umysu, bysna jej maleka iskierka na tle
chciao. No pewnie, e jej si nie chciao, niby dlaczego miaoby si jej chcie? Ale moe...
moe powinno byo...? Moe warto byo...?
Iskierka zgasa w mgnieniu oka, bo przekonanie, e nie musi jej si nic chcie, byo
zbyt gboko zakorzenione. Malwina sama, jako taka, miaa z natury wszelkie prawa i te
prawa nie miay prawa by kwestionowane! Ponadto wtpliwo, czy istotnie samo chcenie
wystarczyoby do osignicia takiej doskonaoci, bya zbyt obrzydliwa, eby pozwala jej
si, pojawia.
Jola miaa w gowie rozum, ktrego dostarczyo jej ycie. Malwin rozgryza od
pierwszego spojrzenia i pierwszego sowa. Drgno w niej wspczucie i jaki rodzaj
solidarnoci pci, wsparty poczuciem estetyki. Boe drogi, co ta baba z siebie zrobia! Gupia
musi by dennie, ale mogaby przecie jeszcze jako wyglda, musiaa by kiedy bardzo
adna, sado zabio urod, co z niej zostao? Co tego Wolskiego, jeszcze przy niej trzyma?!
Od bryda oderwa si nie moga, bo kady rozkadajcy si korzysta, eby z ni
rozmawia, szeptem. czynic uwagi na temat rozgrywki partnera. Wtrcanie si byo
niedopuszczalne. W obliczu dwch stolikw leao na stole zawsze dwch, miaa pene rce
roboty.
Dopiero kiedy Karol zarzdzi kolacj, moga oderwa si na moment i
dyplomatycznie skierowa w stron kuchni. Pamitna obietnicy zoonej Justynce, wesza
tam z determinacj.
- Boe jedyny, co tak pachnie? - spytaa zachwyconym szeptem. - Pan Wolski
uprzedza, e te dzikie zwierzta trzeba nakarmi, ale pani tu ma jakie niebiaskie wonie.
Przepraszam, e taka nachalna jestem, ale musz ich oswaja, a widz, e pani w tym pomaga
bezgranicznie! W yciu bym tak nie potrafia!
- O, zwyka kolacja - odpara Malwina sztywno. - Normalna sprawa, u mnie zawsze
tak si gotuje.
- Szczcie, e sami mczyni. Kobiety by pani opady jak szerszenie. Kada by si
pchaa do przepisw.
Malwina nie bya w stanie cakowicie stumi miotajcych ni uczu.
- Pani chyba cigle wrd mczyzn?
- Przewanie. Ale rnie bywa. Pan Wolski mia genialny pomys, nakarmi
kontrahentw. Po tym czym, co czuj, bd mu jedli z rki. Nawet nie wiem, co to jest, ale
pachnie wstrzsajco. Przepraszam, musz tam lecie, niektrzy nie maj wsplnego jzyka.
Tyle udao jej si zdziaa na wstpie. W wyrazie twarzy pani domu pojawiy si
mieszane uczucia i Jola miaa wielkie nadzieje, e zdoaa rozpocz proces jej agodzenia.
Usiada przy stole.
Z wielk przyjemnoci Karol stwierdza rosnc przyja swoich goci. Jola i arcie,
razem wzite, najwyraniej w wiecie ruszay wod na jego myn.
Przy bigosie rozanielili si wszyscy, przy kurcztach z rozmaitym nadzieniem
zapomnieli o wiecie. Malwina musiaa to wszystko robi w natchnieniu, nie zawioda go,
Jola staa na wysokoci zadania w swojej dziedzinie, byskotliwo, subtelne aluzje, rany
boskie, ta dziewczyna znaa wietnie nawet idiomy amerykaskie, optaa tego gupka bez
reszty! Zaraz... Ale kuchnia...?
- Nie mam pojcia - przyznawaa si Jola promiennie. - Sdz, e jaki drb?
Nadzienie...? Skd nie wiem z czego, ale znakomite, prawda? Ach nie, do takich rzeczy trzeba
mie talent, ja mam talent wycznie do usmaenia jajecznicy...
Zwaywszy wszechstronno umysu, Karol zdoa rozway przydatno Joli do
codziennego ywienia. Jajecznica... Na niadanie, obiad i kolacj. Zamy, e zamieniby
Malwin na Jol, musiaby chyba jada po knajpach, a adna knajpa na wiecie nie
potrafiaby przyrzdzi takiej potrawy jak jego ona. Tego amerykaskiego cepa ugniecie
sobie teraz w rku jak plastelin, bez najmniejszego trudu skoni go do rezygnacji z
kontraktu!
Malwina, rzecz jasna, podsuchiwaa, z czego jej absolutnie nic nie przyszo, bo przy
stole nie pado ani jedno polskie sowo. Widziaa jednake wyraz twarzy ma i powolutku w
jej duszy zaczyna rosn triumf. Prosz, prosz, spojrza raz na t Jol tak, e co jej si
powinno zrobi... Ale zaraz potem spojrza z uznaniem, co te ta suka takiego powiedziaa...?
Potem znw jakby szybko zmieni temat, a Jola okazaa skruch i zakopotanie. Eje, chyba
ona nie umie gotowa?
Jola ostatecznie zrozumiaa wszystko i znalaza kolejn chwil.
- Dzikuj pani - wyszeptaa z ognist wdzicznoci. - Teraz nareszcie wiem, co
mojemu szefowi potrzebne jest do szczcia. A dobry nastrj przysparza mu natchnienia w
interesach. Ten zoliwy podlec mu chyba ulegnie...
I w tym miejscu popenia potworny bd, poniewa Malwina odebraa ca
wypowied dokadnie odwrotnie i cae wntrze stano jej w ogniu. Ach, wic jest tu jaki
zoliwy podlec, ktremu Karol stoi oci w gardle! A ta dziwa wstrtna chce jej Karola
odebra i bezczelnie jeszcze dzikuje za wskazwki, jak ma to zrobi! Zatem jedyna okazja i
ostatnia chwila, a podejrzenie padnie na zoliwego podleca.
Sery, kaw i koniak podaa Helenka, chwil przed czym Malwina stwierdzia, e
bardzo le si czuje i musi si pooy. Skrya si w sypialni.
Nabyty na bazarze pistolet tu przed przyjciem ukrya w komodzie. Wydobya go
teraz. Towarzystwo brydowe, naarte do wypku, przed powrotem do gry rozlazo si po
salonie i tarasie, pikna, wiosenna noc zachcaa do zaycia wieego powietrza, ktre jako
uatwiao trawienie. Rozmawiali maymi grupkami, tu dwie osoby, tam trzy... Blask z
wielkich okien salonu i jedna lampa zewntrzna w postaci ogromnej kuli pod dachem
owietlay ograniczony kawaek terenu, waciwie sam taras tylko, poza ktrym panowaa
gboka ciemno.
Dokadnie t sam chwil kilka osb wybrao dla siebie.
Justynka, ktr w kocu oderwa od Konrada niepokj o ciotk, usyszawszy do,
eby sobie wydedukowa przeraajc reszt, znalaza si wanie tu za naronikiem
budynku, przy gsto obronitej dzikim winem kracie, pod uchylonym oknem pokoju
gocinnego. Zamierzaa wdrapa si na gr po tym solidnym ruszcie, co nie przedstawiao
dla niej przesadnie wielkich trudnoci. Niejeden raz ju wybieraa sobie tak drog do domu z
rozmaitych przyczyn, szczeglnie w niezbyt dawnych czasach, kiedy jeszcze ciotka
kultywowaa obowizki wychowawcze, nader dziwnie pojmowane.
wiato nad tarasem jej nie przeszkadzao, spodziewaa si iluminacji w czasie
przyjcia, miaa jednake nadziej, e gocie bd siedzieli w rodku, zajci gr. Tymczasem
ptali si na zewntrz, zawahaa si wic przez chwil, skryta za zwaem zieleni.
Szwed od pocztku usiowa podrywa Jol. Szo mu jak z kamienia. Wymyli sobie
wanie, e bodaj na chwil odcignie j na skraj cienia i wymieni par prywatnych sw, a
moe nawet i karesw. Jola stawia dyplomatyczny opr, zastygli zatem w poowicznej
ciemnoci, niczym ozdobna rzeba w ogrodzie, prawie niewidoczni na tle krzeww.
Karol rwnie skorzysta z okazji, na ktr czyha przez p wieczoru. Po wygranym
ostatnim robrze i niebiaskim posiku Amerykanin by rozanielony i mia wrcz obowizek
zmikn w interesach, a od niego wanie zalea w tak gorco upragniony kontrakcik.
Urobieni ju Niemcy i Duczyk konferowali na korzy Wolskiego w drugim kocu tarasu,
niemal poza krgiem wiata, Karolowi pozosta tylko ten cep, ktry powinien obieca
rezygnacj za malek nawet nie prowizj, a wrcz prowizyjk. Jedyny wrg. No, moe nie
tyle wrg, ile konkurent.
Nie majc najmniejszego pojcia, i zoliwym podlecem, na ktrego naleaoby
zwali win za zbrodni, jest akurat rozmwca jej ma, Malwina z broni paln w doni
przekrada si na taras ciek dookoa budynku. Sprztajca w jadalni Helenka nie widziaa
jej wyjcia frontem, moga przysiga, e pani domu, wyczerpana nadludzkimi wysikami,
odpoczywa w sypialni, niezdolna do adnego ruchu. Pani domu za zastyga na skraju tarasu,
wpatrzona w gow ma, wietnie widoczn na tle lampy.
Obmylia sobie wszystko doskonale. Rbnie, zabije Karola i ucieknie. Na krtk
chwil schowa si w ywopocie od strony parkingu. Nastpi straszne zamieszanie, Helenka
te poleci na taras, Malwina wkradnie si szybko do sypialni i uda, e wanie wybiega z niej
z krzykiem przeraenia. Zanim przyjedzie policja, zdy wytrze to kopyto i wyrzuci, a
miejsce ma upatrzone. Oczko wodne ssiada z drugiej strony, tu przy ogrodzeniu,
zaniedbane, rzs porose, tylko przez ywopot przerzuci i chlup. ladw nie bdzie, pies
nie wywszy...
W mowsk gow wpatrzona bya tak, e nie widziaa wok nikogo innego.
Bysna jej myl, e bardzo dobrze, rozleli si gdzie, nikt nie znajdzie dla siebie alibi.
Ponadto ma jeden strza, musi by skuteczny, wobec tego tylko w gow, adnych kadubw,
diabli wiedz co mona uszkodzi w kadubie, jakie tam ebra, puco, ledzion... Wielkie
mecyje, ledziona!
Uniosa bro i wycelowaa porzdnie.
- Okej - ugi si Amerykanin. - Zgadzam si, ale pod jednym warunkiem...
Potny strumie wody z szumicym wistem mign tu obok nich i zla si w jedno
z przeraliwym hukiem pkajcej lampy. Bysno olepiajco i grzmotno jak wybuch
bomby. W zapadej nagle ciemnoci na wszystkie strony prysny drobne, ale obfite okruchy
szka. Okrzyki ludzkie zabrzmiay z lekkim opnieniem, za to potrway znacznie duej.
Wywalio, rzecz jasna, bezpieczniki, Karol jednak e mia w domu nader przemylne
instalacje, zgas zatem tylko salon, biblioteka, sypialnia i azienka. W holu i w kuchni nadal
palio si wiato i zamara z przeraenia Helenka wszystko wok siebie widziaa doskonale.
Szczliwym trafem nie trzymaa nic w rkach i nie przyczynia adnych szkd, osuna;
tylko na stoek w chwilowym bezwadzie, kurczowo chwyciwszy doni krawd kuchennego
bufetu.
Po drugiej stronie domu zapanoway ciemnoci i rozlegay si rozmaite okrzyki, ale
Helenka zareagowa nie bya w stanie. Oszoomiony w pierwszym momencie Karol, nie
pojmujc jeszcze, co waciwie nastpio, olepiony byskiem, obryzgany wod, obsypany
drobinami szka, w pierwszym rzucie pomyla o rozjanieniu sytuacji w dosownym tego
okrelenia znaczeniu. Drgno w nim wyksztacenie budowlane, bez zastanowienia rzuci si
w kierunku janiejszej czci domu, odnalaz szafk z bezpiecznikami, wcisn waciwy
guzik. wiato w zaciemnionych pomieszczeniach wrcio, blask z salonu pad na taras.
Chwil wczeniej znieruchomiaej Helence wydao si, e widzi ludzk posta,
przemykajc si na tyy domu. Faktu, e owa ludzka posta nader zrcznie przelaza przez
ogrodzenie, nie zdoaa stwierdzi
Konrad rozsta si z Justynk bardzo niechtnie ulegajc jej zdenerwowaniu, patrzy
za ni, kiedy okraa budynek, i nie odjeda. Zgasi nawet silnik, tkwic tak w bezruchu, z
otwartym oknem, smtnie mylc, e co tam si moe okaza takiego, e Justynka wrci.
Zada pomocy albo co. I wtedy on si przyda. cile biorc, nadziejami niejako subowymi
usiowa oszuka swoje nadzieje prywatne
Bysk za domem dostrzeg i wybuch usysza. W dziesi sekund pniej zobaczya go
Helenka, bo jasne przecie, e nie mg tej eksplozji pozostawi bez wyjanienia. Justynka
tam bya!
Popdzi t sam drog, co i ona, i wpad na ni przy naroniku budynku.
Oszoomiona Justynka, ktrej daleka mign w oczach srebrzysty strumie, zamara
uczepiona grubej odygi dzikiego wina, z nog na listwie kraty, nie majc pojcia, co si
waciwie stao. Dostrzega przedtem jak sylwetk w bujnym krzaku jaminu, domylia si
ciotki po srebrnych iskierkach na czarnej sukni, nikt inny podobnego stroju na sobie nie mia,
ale c, na miy Bg, mogo j czy z rozwalaniem lampy?! Chocia ta jaka smuga
poleciaa jakby od niej...
Widok nie by wyrany i gdyby Malwina wymkna si tak, jak zakrada, po czym
wysza z wntrza domu, obecnoci w ogrodzie bez trudu zdoaaby si wyprze. Skutki strzau
jednake otumaniy j doszcztnie i nadal trwaa w bezruchu, niezdolna do niczego.
Powolutku ogarniaa j jaka okropna sabo, dziki czemu pistolet wysun si jej z rki i
brzkn gucho na tarasowych pytkach. Nie moga go podnie, nie moga si w ogle
schyli, poniewa zdecydowanie za ciasna suknia trzymaa j niczym w kleszczach.
Karol mia doskonay such, wybieg wanie z powrotem na taras, usysza brzk,
obejrza si, ujrza znieruchomia w jaminie posta ony. Z wysikiem opanowa wybuch
wciekoci, ruszy ku niej. Obejrzeli si za nim wszyscy gocie, ju zgromadzeni w wejciu
do salonu, ywo komentujcy niemiy wypadek i usiujcy skada panu domu wyrazy
wspczucia w rozmaitych jzykach.
wiato z wntrza budynku pozwalao co nieco widzie, Karol schyli si i podnis
potn machin o morderczym obliczu. Obejrza j.
- Czy ju do reszty zwariowaa? - zwrci si do Malwiny straszliwym, syczcym
szeptem - Co to ma znaczy?
Ze strachu Malwina doznaa przypywu inwencji.
- Ja... ja chciaam... wystrzeli... taki fajerwerk, eby upikszy... twoje przyjcie...
Niespodziank.
- A, niespodziank. Istotnie, niespodzianka ci si, udaa. Z tego chciaa wystrzeli? To
ma by rakietnica?
Potrzsn broni. Malwina postanowia trzyma si fajerwerku do upadego. Oczy ju
miaa pene ez ale co j to obchodzio, niechby pyny strumieniami, kosmetykw uywaa
doskonaych.
- A nie...? Mylaam, e tak... Kazaam nabi takim piknym...
- Skd to masz?
- Z... z... z bazaru...
- Boe, miej lito nade mn...
Zabrako mu sw. Wybryk ony by tak przeraliwy, e a mieszny. Zanim si zdy
opamita, powiedzia o nim gociom.
Pierwszy zachichota Amerykanin. Po nim prychna Jola, potem ju grzmot oglnej
wesooci rozleg si nad ogrodem. Wbrew wszelkim spodziewaniom incydent rozpromieni
atmosfer, dalszy cig bryda nabra wrcz frywolnego nastroju. Najwyraniej w wiecie
wszyscy groni konkurenci Karoa poczuli si nie tylko doskonale nakarmieni, ale te rwnie
doskonale rozbawieni, Amerykanin wyrazi zgod na propozycje kontraktowe bez adnych
zastrzee, zapomniawszy o swoim warunku, Szwed odczepi si od podrywania Joli, Karol
pomyla, e sam, choby stan na gowie, nie osignby takich rezultatw.
Justynka z Konradem przeczekali w dzikim winie ca awantur. Obydwoje dostrzegli
przedmiot podniesiony przez Karola spod stp Malwiny i obydwoje przerazili si miertelnie,
przy czym Konrad poczu si doszcztnie skoowany. Wszystko, co do tej pory sysza, czego
si kolejno dowiadywa i co zrozumia, najpierw nasuno mu myl, e pani Wolska szuka
drg pozbycia si ma, potem zmieni zdanie, bo to raczej Wolski powinien mie ch
pozby si ony, ona za czynia te rne sztuki, eby si zabezpieczy, teraz znw mu si
odwrcio do gry nogami. Kto tu kogo...?
Justynka miaa podejrzenia trafne, chocia myliy j troch upr ciotki w kwestii
trzymania si ma i jej prby tumienia wasnego charakteru. Nieudolne, ale jednak
podejmowane. Ponadto pomys, e w tak przedziwny sposb Malwina prbuje usun ma
ze swojego yciorysu, wydawa si zbyt kretyski, eby we mona byo uwierzy.
- Co to byo, to, co ciotka miaa? - wyszeptaa Justynka. - Wygldao jak pistolet.
- Zgadza si - odszepn Konrad. - Pistolet na wod, ale nie zabawka. Robi takie
rzeczy do celw filmowych i tak dalej. Wali z cholern si.
- I skd si to bierze?
- Rnie. Twoja ciotka chyba na bazarze znalaza.
- I mylaa, e to rakietnica?
- Bg raczy wiedzie, co mylaa, ale e j wykantowali, to pewne. Nie zamierzaa
przecie tuc lampy.
- Tylko co? Puci rakiet? Prosto w cian domu? I sfajczy ca chaup?
- Widzisz jakie sensowne wytumaczenie?
- adnego - stwierdzia szeptem Justynka po krtkiej chwili namysu. - I w ogle nie
wiem, co teraz zrobi. Tym bardziej chyba nie powinno si jej samej zostawia. Trudno,
wejd tdy.
- Utrzyma ci? - zaniepokoi si Konrad, spogldajc w gr i prbujc potrzsn
obronit krat.
- Nie ma obawy, milion razy wchodziam. A to wino, zobacz jakie. eby czowiek
chcia zlecie, to nie da rady. Zaraz, a ty ktrdy wszede? Furtk, zdaje si, zatrzasnam?
- Po murku przy bramie. Drobiazg. I tak samo wyjd, tam jest ciemno, drzewo latarni
zasania.
- To nie tak - zarzdzia Justynka po kolejnym namyle. - Helenka ci zobaczy, a
nawet i ciotka. Id z tamtej strony i przele na parking. Przy naszym supku ci si uda.
- Nawet i bez supka... Dobra, zostawiam ci niechtnie. Spotkajmy si jutro, bo mam
wraenie, e trzeba si powanie zastanowi. Czekaj, nie wiem kiedy... Wieczorem. Po smej.
Tu podjad...
Justynka kiwna mu gow i ruszya w gr po kracie. Bez trudu dotara do
uchylonego okna gocinnego pokoju i znikna w rodku. Konrad kiwn gow sam do siebie
i znik w stronie parkingu.
Helenka w kuchni cierpiaa katusze, nie majc adnych szans dowiedzie si, co
waciwie nastpio po drugiej stronie domu. Podgldajc ostronie, stwierdzia, e wszyscy
s ywi i w szampaskim humorze wrcili do tego bryda, z ktrego nie wynosia adnych
korzyci osobistych, bo uwagi czynili w obcych jzykach. Dom si nie wali, sufit nie pka.
Malwina zamkna si w sypialni i okropny wybuch wci nie by wyjaniony.
Wyzbywszy si odrtwienia, Helenka przekrada si pod oknem gabinetu Karola i
zajrzaa na taras. Panoway tam ciemnoci, rozwietlone tylko blaskiem z salonu, pod nogami
zazgrzytao jej szko, obejrzaa cian i odgada. Wielka, kulista lampa z potn arow w
rodku nie istniaa.
Bardzo rozsdnie Helenka pomylaa, e widocznie arwka przegrzaa klosz, pko
wszystko, zjawisko, jako takie, byo jej znane, posprzta tu jutro, kiedy bdzie jasno, a nie
teraz, kiedy po ktach nic nie wida, po czym, uspokojona, wrcia do kuchni.
Justynka w swoim pokoju przeczekiwaa cierpliwie rozrywki na dole, co jaki czas
podsuchujc ze schodw, w jakiej fazie jest bryd, co przychodzio jej z atwoci, bo gra
potrafia i jzyk angielski znaa. Nie tak jak Jola, ale zawsze... W kocu poczua si potwornie
godna i ja przemyliwa nad ponownym zuytkowaniem kraty z dzikim winem, eby
dosta si do kuchni normaln drog i co zje. Rosncy gd przeszkadza jej w rozwaaniu
osobliwego szalestwa ciotki. Przeszkadza take zastanowi si nad Konradem i rozwojem
znajomoci, o ile to mona byo nazwa wycznie znajomoci...
Ju wyruszya do naronego pokoju, ale jeszcze raz wytkna gow nad balustrad
schodw i zorientowaa si, e ostatni rober wanie zosta ukoczony. Brydyci zaczli si
midzy sob rozlicza. Wygldao na to, e zaraz pjd, no dobrze, tyle jeszcze moga
poczeka.
Wesoy wieczr zakoczy si dobrze po pnocy i wtedy dopiero Karol przystpi do
wnikliwego ledztwa. Malwina, rzecz jasna, jeszcze nie spaa, egnaa goci odwieona,
miym umiechem przyjmujc niezrozumiae komplementy. W gbi duszy bya wcieka
szaleczo i rwnie przeraona. I skrzywdzona. miertelnie skrzywdzona tym czym
potwornym, co j, nie wiadomo dlaczego, spotkao.
Ku jej zaskoczeniu Karol nie sycza ju i nie szepta.
- Rozumiem - powiedzia sucho, kiedy zostali sami. - Chciaa wystrzeli fajerwerk.
Mog wiedzie, dlaczego celowaa w lamp?
- Wcale nie celowaam w lamp! - zaprotestowaa Malwina energicznie, acz zawo,
mwic przy tym najwitsz prawd. Nie celowaa w lamp, tylko w gow Karola.
- A gdzie celowaa?
- Tak w gr. W niebo.
- Interesujce. Nie wiedziaem dotychczas, e niebo znajduje si na naszym dachu.
Nie przypuszczaem take, e podobna gupota jest w ogle moliwa. Musz przyzna, e
udao ci si mnie zadziwi,
Najchtniej Malwina obraziaby si i zamilka, nie rozmawiajc z nim potem co
najmniej przez tydzie, tak jak czynia przez wszystkie minione lata. Nie moga. Teraz nie
moga. Teraz musiaa okaza skruch i co tam jeszcze w ramach tej odyej wielkiej mioci i
w pragnieniu dogodzenia zachciankom ma. Do takich upokorze stanowczo nie bya
przyzwyczajona, ale skoro koniecznie musi go zabi...
- Widziaam, e ci zaley, i chciaam tak... no, chciaam to upikszy - rzeka tonem
uraonym, bo na przyjemniejszy nie umiaa si zdoby. - Nawet jak si czowiek stara...
- Nastpnym razem zrezygnuj z niespodzianek I uprzed mnie o swoich staraniach.
Wolabym nie rozgasza po caym wiecie, e mam on idiotk.
- Nie musisz... - zacza z gniewem Malwina i ju wyrywao si jej z ust nastpne
arcydzieo, mianowicie propozycja oderwania si od idiotki, porzucenia jej i rozwodu. Nie
wytrzymaa w roli skruszonej mionicy.
W tym miejscu jednak wkroczya Justynka.
Doczekawszy si wreszcie wolnej drogi, ruszajc ju w d po schodach, staa si
wiadkiem pocztkw rozmowy wuja z ciotk. Te zdumiona jego agodnoci, bo waciwie
wuj powinien by ciotk udusi, zaniepokoia si rycho. Ton ciotki wskazywa, e lada chwila
nastpi jakie kretystwo, nieszczcie, straszliwe i nieodwracalne, nie do jej byo tego
wygupu, to jeszcze teraz zwali sobie i w ogle wszystkim na gow ruin ycia!
Zareagowaa w poowie schodw.
- Czy oni zearli wszystko, czy jeszcze co zostao? - spytaa znacznie potniej ni
miaa zamiar, co sprawio, e ciotka z wujem zamarli na moment z otwartymi ustami. Takich
rykw Justynka nigdy dotychczas z siebie nie wydawaa. - Jestem godna jak dzikie zwierz,
czy mog co zje?
Zbiega na d, uniemoliwiajc Malwinie dokoczenie zdania. Z kuchni wyjrzaa
zaskoczona nieco Helenka.
- A c to za przyjcie byo, e nic na nim Justynce do jedzenia nie dali? - spytaa ze
zgorszeniem.
- Nie byo jadalne, tylko taneczne. Gimnastyka dziaa na apetyt. Jest co? Zgodniaam
okropnie!
- By to jest. Wszystkiemu nie dali rady, chocia starali si, jak rzadko. A tu lampa si
stuka, z takim hukiem pka, e to na serce umrze mona.
Justynka zatrzymaa si na drodze do kuchni. Teraz ju moga jawnie zainteresowa
si tematem.
- Lampa? - zdziwia si. - Ktra lampa? Co si stao?
- Twoja ciotka postanowia uszczliwi wszystkich fajerwerkami - odpar wuj
kliwie.
Symulacja oburzenia i wyrzutu przysza Justynce bez trudu.
- Fajerwerki? Ciociu! Beze mnie...?! Przecie ja to uwielbiam!
Malwina nie znalaza innego wyjcia, jak tylko krtki szloch, po czym ucieka do
sypialni. Karol zosta z kopytem w doni.
- Miaa to by urocza niespodzianka. Wiesz co na ten temat?
- Nic nie wiem. Co to jest? Rakietnica?
- O ile zdoaem si zorientowa, pistolet na wod. Wyjtkowy okaz. Ciekawe, ile za
to zapacia. Nie miaa adnych zych przeczu?
- Nie i nic nie rozumiem. A, rozumiem! Wod ciocia trafia w lamp?
Karol wzruszy ramionami. Waciwie mia ju do tematu i wygupu ony, chocia
w ostatecznym rezultacie idiotyzm obrci si na dobre. Nie chciao mu si teraz
awanturowa, pomyla, e zje co malutkiego w towarzystwie Justynki i najzwyczajniej w
wiecie pjdzie spa. Zanis pistolet do gabinetu.
Helenka dzielia si wraeniami, twierdzc, e w aden sposb teraz nie zanie i moe
co poda. Z przejcia staa si gadatliwa. Co tam byo z tyu, nic nie wie, tylko ten wybuch
okropny usyszaa, ale za to z przodu, tak jej si widzi, kto przez ogrd przelecia. A i to nie
jest pewne, bo jako jej mign koo drzewa i nic wicej, wic moe nawet i nie przelecia.
Potem dopiero tam posza...
Powrt Karola do stou uci jej relacj w p sowa.
- Trzeba to jutro naprawi - oznajmi pan domu w przestrze i zaj si posikiem. Ani
Justynka, ani Helenka nie zgosiy adnego sprzeciwu.
***
Mimo zagroenia egzaminami, Justynka rzucia studia na pastw losu przynajmniej na
p dnia. Zamiast si uczy, wikszo soboty powicia rozmylaniom.
Konrad usiowa doprowadzi do koca swoj prac magistersk, ale rezultat by
poaowania godzien, aczkolwiek czasu mia duo. Do drugiej ten cholerny Wolski siedzia w
domu i nic si nie dziao, Konrad mg myle, pisa, porzdkowa notatki, no i co z tego?
Kwestia wpywu substancji rolinnych na stan zdrowia niektrych owadw, dotychczas nader
interesujca, teraz jako umykaa jego uwadze, w aden sposb nie mg si zdoby na
osobisty stosunek do mszyc, kornikw i trucizny wydzielanej przez pokrzywy, poniewa w
gowie mia wycznie istoty ludzkie, Justynk. Wolskiego i jego on. Przebijali mszyce w
sposb tak rny, e nawet Einstein mgby od tego zwariowa.
Niecierpliwie czeka na spotkanie z Justynka i prawie nie zwraca uwagi na
poczynania swojego podopiecznego. Owszem, odprowadzi go na wycigi, wszed zanim, sta
si wiadkiem jego wygranej, sam te wygra, tyle e bez porwnania mniej, po czym
zostawi go w loy dyrekcji upchnitego w fotelu i wyszed na zewntrz, na parking.
Wiedzia, e do koca gonitwy, ktra si w ogle jeszcze nawet nie zacza, Wolski z fotela
nie wylezie.
Bez adnych racjonalnych powodw rzuci okien w kierunku samochodw. W
zasadzie nie obchodziy go wcale, bo nie pojazdu mia pilnowa, tylko czowieka, ale co go
nagle tkno. Przed jaguarem Wolskiego stali trzej faceci i prztykali pilotem, tak jakby im co
nawalao w elektronice toyoty, zaparkowanej tu obok. Mczyli si i prbowali, zmieniali
piloty, uywajc kolejno trzech, bez skutku.
Tknity gosem wewntrznym, Konrad najpierw nie pomyla nic, potem przypomnia
sobie jakie gadanie, e w tych toyotach elektronika jest spaskudzona, wreszcie zainteresowali
go faceci. Jednego z nich widzia ju kiedy z pewnoci, pamita jego twarz, a, wanie!
Widzia go pod kasynem w Paacu Kultury wtedy, kiedy wybucho to zamieszanie, jaki
wariat... jak mu tam byo? Suchel... nie, Suchcik... Zdemolowa cudzy samochd... Ten go
tam by i, mieszna rzecz, te tkwi obok czyjego jaguara, ktremu dostao si przypadkowo i
niewinnie.
I nagle rozkwita w nim pewno: czaj si na jaguara Wolskiego, chc go podwdzi.
Bez wycia, bez haasu, w trakcie gonitwy, kiedy wszystkie oczy zwrcone s na tor i nawet
wybuch bomby nie zwrci niczyjej uwagi. No, maej bomby... Szukaj waciwej
czstotliwoci, diabli wiedz, moe i trafi...
Bez sekundy namysu wycign komrk i wypuka alarmowy numer szefa.
To bya dobra agencja. Umiaa szanowa rozrzutnych i wypacalnych klientw, a, jak
dotd, Malwina wykazaa obie te cechy. W cztery minuty pniej, kiedy konie zbliay si ju
do boksw startowych, jaki pijak powikszy grono owych trzech, prztykajcych pilotem.
Uczepi si jednego i j chwyta go w objcia, obdarzajc mianem najdroszego przyjaciela
Wacuchny, zarazem nachalnie zapraszajc wszystkich na kolejne p litra. Zwali si
na toyot, toyota zacza wy przeraliwie, trzej faceci usiowali pozby si roztkliwionej
moczymordy, obsuga wycigowa zwrcia na nich uwag, nadlecia waciciel toyoty, jeden z
czoowych dokejw toru, nie biorcy na razie udziau w gonitwach, wezwa pomoc w
postaci stajennych, konie ruszyy. Grupa na parkingu wpada w rozterk, ale o adnej
kradziey samochodu nie mogo ju by mowy. W momencie kiedy stawka dochodzia do
celownika, zarwno pijak, jak i trzej faceci znikli z horyzontu, w czym nikt im nie
przeszkadza.
Konrad, na wszelki wypadek, podzieli uwag pomidzy samochd i jego waciciela,
co zmusio go do wykrzesania z siebie duej energii. To wbiega na gr, ledzc poczynania
Wolskiego, to zbiega na d, bacznym okiem sprawdzajc parking, czuy pijak bowiem
pomoc nie mg ju suy, musia wrci do swoich zaj. Jaguar zatem ocala, a Karol o
idiotycznym zajciu w ogle si nie dowiedzia.
Malwina dowiedziaa si z duym opnieniem, poniewa zadzwonia do swojego
informatora dopiero pod wieczr, i pierwsze, co usyszaa, to komunikat, i maonek wanie
zblia si do domu. Jak oparzona rzucia suchawk, wcieka i nieszczliwa wyjrzaa przez
okno i rzeczywicie, Karol akurat nadjeda.
Powinna by wcieka na sam siebie, ale to jej do gowy nie przyszo. Win za
niedosyt wiedzy obarczya najpierw Helenk, ktra zbyt pno udaa si do crki, potem
Justynk, ktra nie udaa si nigdzie i cay dzie spdzaa w domu, wreszcie Krystyn, ktra
tak strasznie dugo gadaa, trzymajc Malwin przy telefonie. Fakt, i Krystyna gwnie
suchaa bez sowa, umkn jej uwadze. Ponadto zupenie zapomniaa o dwch godzinach,
przesiedzianych przed telewizorem, i teraz waciwie moga by jeszcze wcieka na Karola
za to, e wraca.
No, waciwie Justynka si przydaa, odpracowaa lamp nad tarasem, wkrcia now
arwk i umocowaa zapasowy klosz. Dobrze, e kiedy kupio si dwa... Zdya ju tylko
wezwa okrzykiem siostrzenic, po czym przystpia do nakrywania stou.
Justynka zbiega na d bardzo chtnie, gnana niecierpliwoci. Wiedziaa, e
poczynania Konrada s cile zwizane z poczynaniami wuja, skoro zatem wuj jest w domu,
Konrad powinien by w pobliu Wiedziaa, e zmiennik pojawi si dopiero o smej, ale
nigdzie nie zostao powiedziane, i na tego zmiennika Konrad musi czeka samotnie. Moe
przecie w towarzystwie...?
Ponadto miaa do wuja interes.
Karol zasiad do posiku w doskonaym humorze. Z wycigw odjecha potnie
wygrany, matematyczny umys i liczne znajomoci z reguy pozwalay mu wychodzi do
przodu i, prawd mwic, ju dwadziecia lat temu potrafi si na tej imprezie bogaci
Emocje sprawiy, e godny by nieziemsko, tu za czekao na niego znakomite, pachnce nad
wyraz apetycznie, urozmaicone poywienie. wiat si do niego wyranie umiecha.
Nieobecno Helenki sprawia, e zajta w kuchni Malwina nie zdya zepsu mu
nastroju. Pojawia si, dopiero z pmiskiem gorcej potrawy, wioncej aromatem cebulki,
majeranku i wieprzowego miska.
W tym momencie czujnie obserwujca wuja Justynka uznaa, e ju si moe
odezwa.
- Czy wuj mgby mi zrobi uprzejmo? - spytaa grzecznie.
Karol chon wonie z pmiska i by w zgodzie z caym wiatem.
- Zapewne mgbym. Zaley jak.
- Chciaabym kupi telefon komrkowy i mam wraenie, e sta mnie na to. Bardzo
chtnie zapac, ale tam trzeba dawa zawiadczenie o zarobkach. Czy wuj mgby mi to
zaatwi? Rachunki bd pacia osobicie bez adnego zawracania gowy.
Karol nie musia dugo podejmowa decyzji. By moe w jakim innym momencie
wypomniaby siostrzenicy, e rachunki zapewne zdoa zapaci sama, ale ywi si za jego
pienidze, niech si zatem lepiej zastanowi, na co j naprawd sta. Teraz jednak mia
przypyw wielkodusznoci, a poza tym doskonale wiedzia, e Justynk sta na samodzielne
ycie, jak dugo ma dochd z mieszkania po rodzicach. Wygrana z wycigw przytumia w
nim zwyke skpstwo.
- Owszem, rzecz jest moliwa. Zaatwi ci. Chcesz sobie sama co wybra, czy zdasz
si na mnie?
- Na pewno chtniej zdam si na wuja ni na siebie. Wolaabym, eby to nie byo
strasznie wielkie, ale to ju jak wuj uwaa. Uciesz si z kadego.
- W porzdku. Oczywicie wiesz, e pierwszy nie zapacony rachunek...
- No przecie nie uwaa mnie wuj chyba za kompletn idiotk? - wyrwao si Justynce
ze zgorszeniem.
Karol zachichota. Chcia powiedzie, e w kwestii zidiocenia siostrzenica z
pewnoci nie pobije rekordw ciotki, ale nie zdy, bo Malwina ju siedziaa przy stole.
- A moe ja te mogabym dosta telefon komrkowy? - spytaa ze zgryliw uraz.
- W prezencie? - zainteresowa si natychmiast Karol, Justynce za cierpa skra na
plecach.
Malwin jakby na moment zatchno.
- A dlaczego nie? Mowie czasem daj swoim onom prezenty.
- Susznie, zdarza si. I kto za t twoj komrk, bdzie paci?
- Sama bd pacia. Zaoszczdz na utrzymaniu. Bd robia pyzy z soczewic i
pierogi z grzybkami. I kotlety mielone, oszczdnociowe.
- I mod kapust z zasmak?
- Owszem. I kapust. Jak tylko stanieje.
Justynce skra wrcia do rwnowagi. Podziw dla ciotki wrcz ni wstrzsn, ona
wcale nie bya taka gupia, jak si wydawao! Na poczekaniu wymylia potrawy, ktre wuj
uwielbia, rzadko produkowane, bo pracochonne, ale rzeczywicie niezbyt drogie. To istny
cud, uagodzia go, zamiast wprawi w furi, na lito bosk, co jej si stao?!
To, e Malwina kompletnie zapomniaa o upodobaniach ma i usiowaa zdoby si
na szczytow zoliwo, jej siostrzenicy nie przyszo do gowy. Karolowi te nie. Propozycje
spoywcze spodobay mu si, ale komrk dla Malwiny uwaa za bzdur i wcale nie chcia
za ni paci.
- Doskonale - powiedzia z wielkim zadowoleniem. - Jeli tylko mi udowodnisz, e
istotnie ten przyrzd jest ci niezbdny, dostaniesz go natychmiast. Do czego ma ci to suy?
- A do czego Justynce?
- Skoro Justynka zamierza sama paci, moe nim nawet wbija gwodzie...
- Ja chtnie powiem, do czego - przerwaa popiesznie Justynka. - Gwnie jestem na
miecie, wyskakuj rne sprawy, chociaby ostatnio, odwoane konwersatorium, nikt mnie
nie mg zawiadomi i jak gupia leciaam z wywieszonym jzykiem, niepotrzebnie. Spotka
si, umwi, dowiedzie czego, ja, ostatecznie, mog z automatu, ale do mnie tylko do
domu. Prawie wszyscy maj komrki i jest z tym, po prostu, o wiele wygodniej. I ciocia
mogaby, na przykad, zadzwoni, e mam co kupi po drodze i odwrotnie.
- To znaczy, e spragniona jeste kamienia u szyi...?
Malwina nie suchaa uwanie wyjanie siostrzenicy, ale wpado jej w ucho kilka
sw.
- No wanie, prosz, kupi, a nie ebym sama jechaa ten kawa do rodka miasta! I
moe te chciaabym dowiedzie si czego?
- Czego, na przykad?
- Chociaby... - zacza Malwina z gniewem i urwaa gwatownie. Omal nie
wyskoczya z komunikatem o detektywie i poczynaniach Karola, a to przecie interesowao j
najbardziej. Co za szczcie, e zdya ugry si w jzyk!
Karol z wyranym zaciekawieniem oczekiwa odpowiedzi. Gdzie tam, na dnie
wiadomoci, zamigotaa jej myl, e wreszcie, pierwszy raz od paru lat, on sucha, co si do
niego mwi, i nie do na tym, pozwala nawet odpowiada. Ciekawe, co mu si stao... nie, to
ju wszystko jedno, co mu si stao, trzeba to wykorzysta!
I nagle okazao si, e sama nie wie, czego chce i o co jej chodzi. A, o komrk!
- Chociaby - podja godnie - taki fryzjer.. Albo pralnia... Albo, o, pedikiurzystka! Na
fachowy pedikiur trzeba si zamawia na p roku naprzd, a moe tam by poar w
midzyczasie albo pani Stenia posza na operacj woreczka ciowego, i po co ja mam
jecha na darmo? A moe znienacka chc si spotka z Agat...?
Karolowi cierpliwo zacza widn. Trzymay j do pionu jeszcze tylko rumowe
biszkopciki z bit mietan i syropem klonowym. Czego takiego nikt na wiecie nie umia
zrobi tak, jak jego ona.
- Zanim wyjdziesz z domu, moesz zadzwoni i spyta o ten poar. A take o
woreczek pani Steni. Nie znam zbyt dobrze Agaty, ale myl, e bdzie mi wdziczna za
uchronienie jej przed twoj nieoczekiwan wizyt. Nie, wci jeszcze nie widz powodw,
dla ktrych miaaby pdzi ycie szczutego zwierzcia ciganego cznoci
bezprzewodow, za moje pienidze.
Pena najgorszych przeczu Justynka postanowia si wtrci.
- A w dodatku nie wolno rozmawia w samochodzie - powiedziaa rozpaczliwie. -
Gliny api, trzeba parkowa, a nie ma gdzie. Co okropnie kopotliwego!
Malwina czno bezprzewodow pucia mimo uszu, ale Justynk zrozumiaa.
- A ty...?
- Ja przecie nie jed samochodem! Mog parkowa... nie. Boe, co ja mwi, mog
rozmawia byle gdzie!
- Nie kadbym tu znaku rwnoci - zauway Karol w agodnej zadumie.
- Oczywicie, ja zawsze jestem ta gorsza - podchwycia z uraz Malwina.
W gruncie rzeczy na tej parszywej komrce wcale nie zaleao jej praktycznie. Chciaa
j mie, bo wszyscy mieli, ponadto aktualnie atwiej kontaktowaaby si z wynajtym
tajniakiem. Ponadto czuaby si waniejsza, kobieta interesu, a nie jaka tam kura domowa,
nobilitacja niewtpliwa. Ponadto co miaa odpowiada na pytanie przyjaciek: dlaczego nie
ma komrki? Bo Karol jej odmawia, tak?
- To zaley, pod jakim wzgldem - powiedzia najedzony po dziurki w nosie Karol,
wci agodnie. - Niekiedy bywasz najwaniejsza w wiecie. Co prawda, w zakresie
kameralnym, ale dobre i to.
Po Malwinie zacz szale mylopls. Najwaniejsza, to ju co, reszta bez znaczenia,
czyby ta Jola okazaa si wybrakowana...? Zaraz, on mwi jeszcze co, co zabrzmiao jako
ochronnie, przypomniao jej dawne lata, kiedy o ni dba...
- Co to byo o tych sposzonych zwierztach? - spytaa podejrzliwie.
Czuwajca w napiciu Justynka nie dopucia wuja do gosu.
- ciganych - sprostowaa. - Wszyscy z komrkami bardzo szybko zaczynaj si czu
jak cigane zwierz, kady ich wszdzie dopadnie, wic wyczaj drastwo przy kadej
okazji albo udaj, e nie maj zasigu. Trac prywatno, tak twierdz. Waciwie czowiek
posuguje si tym tylko wtedy, kiedy naprawd musi, a ja chc dlatego, e inaczej marnuj
czas. Zaczyna si sesja, informacja, e egzaminator ma okienko i mona by wskoczy, jest dla
mnie bezcenna.
- Ot to - przywiadczy Karol, zoliwie zaciekawiony, co teraz jego ona wymyli.
Dawno ju nie pozwala jej na te piramidalne gupoty, a mogy wszak okaza si mieszne.
miech po jedzeniu uatwia trawienie.
Malwina uczepia si okienka.
- No wanie, manikiurzystka ma okienko, a ja jestem na miecie i blisko...
- Nie - skrytykowa jej m. - To zaczyna brzmie monotonnie. Nie kupi ci komrki.
W kadym razie nie teraz. Zastanowi si nad ni dopiero po tych pyzach i kapucie.
Kademu to, do czego si nadaje.
Podnis si od stou i opuci jadalni. Justynka zakopotaa si straszliwie, z
dowiadczenia wiedziaa, e teraz ciotka przyssie si do niej, bdzie biadoli, narzeka i
rozpatrywa swoj cik krzywd, tymczasem Konrad ju tam czeka. Co tu zrobi, do licha,
uciec na gr pod pozorem nauki i wydosta si z domu przez okno?
- No i sama widzisz... - zacza Malwina buntowniczo, ale siostrzenica nie pozwolia
jej dokoczy.
- Wuj wcale nie poszed do siebie, tylko siedzi w salonie - zauwaya, szybko
przystpujc do sprztania ze stou. - Zdaje si, e jest jaki film. Na miejscu cioci ja bym tam
posza do niego z winem, jest w doskonaym humorze, wic skoro ciocia go tak kocha...
Jak obuchem rbna Malwin ta wielka mio do Karola, o ktrej zdya chwilowo
zapomnie. No tak, musi go kocha mimo komrki, a zreszt film, wino, moe jest okazja,
eby mu wybi z gupiego ba wszelk myl o rozwodzie? Cokolwiek on powie, ona si
zgodzi na wszystko i niech mu bdzie, jutro ugotuje pyzy... Nie, nie jutro, pojutrze, do pyzw
potrzebna Helenka. Jutro... kotlety z kartofli z grzybowym sosem! Zaraz namoczy grzyby...
***
- Rany boskie, ju mylaam, e si nie wyrw - powiedziaa nerwowo Justynka,
wsiadajc do samochodu Konrada. - Twj zmiennik ju jest, czy jeszcze czekamy?
- Pozwoliem mu si spni, bo doznaem wraenia, e pan Wolski ju dzi z domu
nie wyjdzie. Dobrze myl?
- Bardzo dobrze, nie wyjdzie, to znaczy gowy nie dam, bo moe ciotka go wyposzy.
Chocia nie, raczej zamknie si w gabinecie.
- Czekaj. Strasznie duo treci zamykasz w kilku zdaniach, a ja bym chcia wszystko
zrozumie. Po kolei. Dlaczego miaaby si nie wyrwa?
- Bo ju ciotka wpadaa w zwierzenia, a do tego su ja i od lat musz wysuchiwa
rnych takich. agodzi, wspczu i pociesza. Ciko idzie i dugo trwa.
- Rozumiem. A dlaczego twoja ciotka miaaby twojego wuja wyposzy?
- No wanie w tym brakuje sensu. Ona nie ma umiaru. Kiedy byam cakowicie po
jej stronie, ale ostatnio zaczynam dostrzega drug stron medalu. Wuj wrci w bardzo
dobrym humorze, tak mi si przynajmniej zdawao...
- I doskonale ci si zdawao. Te bybym w dobrym humorze, gdybym wygra par
kafli.
- A wygra?
- Wygra. Na wycigach. Przy czym niewiele brakowao, a humor by mu zepsuto
radykalnie. Zdaje si, e usiowano podwdzi mu gablot.
- Nie artuj! - zaniepokoia si Justynka. - Jak to byo? Co to w ogle znaczy?
- Zaraz, bo ja ci przerwaem. Nie dokoczya. ciotka nie ma umiaru i co?
- I gada gupoty. Idealnie wybiera rzeczy, ktre wuja najbardziej denerwuj, wskakuje
z uwagami, od ktrych ziemia jczy. Kamie by nie wytrzyma. Wic wuj, o ile jest w domu,
zamyka si w gabinecie, eby mie wity spokj. A jeli ona dalej upiera si przy swoim,
wybucha kosmiczna awantura i dzikie pieko.
- A ty wtedy co?
- Dotychczas zamykaam si w swoim pokoju, ale teraz usiuj przeciwdziaa
zawczasu, jak tylko widz, e ciotka usta otwiera. Czasem si udaje. No? Teraz ty. Co z tym
samochodem?
Konrad ju wczeniej zadecydowa, e opisze jej scen, nie byo powodu robi z tego
tajemnicy. Justynka wysuchaa z wielk uwag.
- A ten radosny pijak skd si wzi?
- Nasz czowiek, obstawia co tam innego, blisko, szef go przygoni telefonem. Tak
samo by pijany, jak i ja w tej chwili, ale symuluje genialnie! Gdybym go nie zna,
przysigbym, e przed nim tylko delirium. No i wcieko im si.
- A mieli szans?
- Owszem, lada chwila mogli trafi na czstotliwo. Nie wiem, jakie pan Wolski ma
zabezpieczenia wewntrzne, ale z tym te sobie daj rad. Prawie si dziwi, e mu tego
jaguara ju wczeniej nie rbnli, ale moliwe, e kaza pilnowa osobom zaufanym. No, a
teraz jeszcze im trudniej.
- O Boe wielki! - jkna Justynka, bo nagle dokadnie poja te wszystkie sztuki z
bram i lakierem do paznokci. Ciotka robia to specjalnie, chciaa uatwi kradzie
samochodu wuja, na lito bosk, po co jej to byo?!
Konrad patrzy na ni pytajco. Poprawia si na fotelu i podja msk decyzj.
- No trudno, powiem ci wszystko, ale s to rzeczy kompromitujce, wic nikomu nie
moesz si przyzna, e cokolwiek o tym wiesz. Musisz milcze na ten temat jeszcze bardziej
ni ja o tobie.
- Wydawao mi si chwilami, e co rozumiem, i wanie straciem gupie zudzenia -
rzek Konrad w zamyleniu, wysuchawszy caej opowieci. - Prawd mwic, zaczynaem
by pewien, e pani Wolska chce si pozby ma, i w najbardziej kretyski sposb na
wiecie udaje, e organizuje mu ochron. A tu okazuje si, e wcale nie chce i nawet rozwodu
si boi. O co chodzi? Pienidze...?
- Dlaczego tak ci wyszo?
Konrad zawaha si.
- No trudno, powiem. Bya u niego w firmie, kiedy wybucha im ta epidemia
pokarmowa. Na moje oko miaa w niej swj udzia.
- Na moje oko te - przyznaa Justynka pospnie. - Wszystko si zgadza...
- Ale trudno uwierzy - cign Konrad. - Naprawd mylisz, e chciaa mu pooy
pokotem cay personel?
- Ona nie ma takich skojarze. Wyobrazia sobie, e padnie na niego i na nikogo
wicej. Nie wiem, co poza tym sobie wyobrazia, bo zabjca po ofierze nie dziedziczy, ale
teraz rozumiem jej gadanie, gdzie bya i co robia, wyliczanie si z kadej minuty.
Przygotowywaa sobie alibi. Nie do pojcia i te mi trudno uwierzy, poniewa rozwodu ona
nie chce za adne skarby wiata.
- A pan Wolski chce?
- E tam, chce! Zawracanie gowy. Chocia zdaje si, e niekiedy widzi w nim jedyne
wyjcie, bo ciotka jest nieznona. Ale z drugiej strony sam doskonale wie, e nikt z nim nie
wytrzyma. I nikt go nie bdzie tak karmi. Wic chyba tylko straszy.
- Rany boskie - powiedzia z lekk zgroz Konrad i wcisn plecy w oparcie fotela. -
Nie chc by nietaktowny, ale czy oni nie s przypadkiem wzajemnie siebie warci?
Justynka pozastanawiaa si chwil i westchna ciko.
- Moliwe, e masz racj. Chocia wydaje mi si, e dla rwnowagi ciotka powinna
by troch mdrzejsza, a wuj odrobin gupszy.
- To co robimy?
Justynka znw westchna.
- Chciaam si nie wtrca. Ale ju widz, e si bez tego nie obejdzie. Naleaoby
pilnowa nie wuja, tylko ciotki. Ty nie moesz?
- W aden sposb. To ona jest nasz klientk. Ale nic, liczy si ostateczny rezultat.
Doznaj wielkiej ulgi na myl, e nareszcie wiem, przed jakim wrogiem mam chroni pana
Wolskiego. W razie gdyby odkrya jaki nowy pomys twojej ciotki, bardzo ci prosz.
zawiadom mnie o tym...
***
Jedyn osob, ktra uzyskaa informacj, e osobliwa niespodzianka Malwiny wysza
Karolowi na korzy, bya Jola. Rzecz jasna, nie uzyskaa tej informacji ani od razu, ani
wprost, wydedukowaa j dopiero w poniedziaek, bez adnego trudu, z tumaczonych
dokumentw. Zastanowia si nawet, czy ten Wolski nie ma przypadkiem jakiej umowy z
on, ktra udaje idiotk, a tak naprawd wspdziaa z nim w sposb do niezwyky,
nietypowy i podstpny. A zarazem zaskakujco skuteczny.
Jej samej podobny pomys nie wpadby do gowy. W yciu...! Wystrzeli fajerwerk, to
jeszcze, ale wali strumieniem wody we wasn lamp...?
Wolski w czasie tego bryda zaprezentowa zalety wysokiej klasy, Jola wiedziaa
doskonale, i jest to gra, ujawniajca rozmaite ukryte cechy charakteru. Jeden Niemiec okaza
si zoliwy, drugi dobroduszny, z jednego Duczyka wysza megalomania, z drugiego
skpstwo, z Anglika milczca zacito, ze Szweda ktliwo, Amerykanin za nie zdoa
ukry skonnoci do hazardu. Wolski natomiast zdoby si na wielkoduszno, grzeczno,
poczucie humoru, szacunek dla partnera, byskotliwo, ulego i Bg wie co jeszcze. Przy
rwnoczesnej wasnej, wietnej grze. Joli zdawao si, e zna swego szefa i te wszystkie
zachwycajce cechy s mu najdoskonalej obce, ale jeli wylazy z niego przy brydu...?
Udawa...? Wrcz niemoliwe!
No oczywicie, chodzio mu o kontrakt. Nawet niechby! Ale co z tego wszystkiego
czowiek musi w sobie mie, bo inaczej wszelkie udawanie mgby najwyej pod tramwaj
podoy. Zatem jaki ten Wolski waciwie jest i czego mu do szczcia potrzeba? Skpy,
skpy, wedle wiedzy Beatki skpy, apodyktyczny i nietolerancyjny. Awanturniczy.
Egocentryczny. Zaraz, co do skpstwa, dziwne skpstwo, ktre sprowadza herbat od braci
Freres, tfu, jakich znw braci... moe to nie skpstwo, tylko zwyky rozsdek...?
Nader gwatownie Jola poczua w sobie potrzeb kontaktu z bratem i z siostrzenic
szefa. Konrad i Justynka, koniecznie musi z nimi pogada!
Udao jej si to dopiero wieczorem, poowicznie. Zapaa Konrada.
- Nic nie rozumiem - powiedziaa z irytacj cignwszy go do siebie par minut po
smej. - Wolski w domu okaza si zupenie inny ni w pracy. Nie, nie tak. Inny ni mona by
si spodziewa po tym, jaki jest w pracy. Zaraz, jeszcze inaczej. No, czy ta ona przypadkiem
tylko nie udaje gupiej? Nie, le, w ogle nie umiem sformuowa pytania. Nic nie rozumiem.
Konrad przyglda si jej krytycznie, kiedy w popiechu robia kaw.
- Mylaem, e przy okazji wizyty poapaa si w sytuacji?
- Przeciwnie, nadamay mi si wszystkie pogldy i nie wiem, co o nim myle.
- A musisz myle?
Jola skrzywia si nieco. O swoich zamierzeniach matrymonialnych wci nie miaa
chci nic mwi.
- Nie bd gupi. Przecie jestem od niego zalena. Zarabiam na nim najwicej w
porwnaniu do iloci czasu...
- Zaraz, co masz na myli?
- Krtka robota, intensywna, a za to dwa razy wicej forsy ni przy czym innym,
dugo i spokojnie. Kade zlecenie Wolskiego to niezy zastrzyk finansowy, prawie mogabym
zrezygnowa z caej reszty tej orki i tylko jego si trzyma. Boj si, e to ryzykowne, bo
wanie doszam do wniosku, e nie znam czowieka.
- To nie ze mn - powiedzia stanowczo Konrad i obejrza si za cukrem. - Pogadaj z
Justyn, lepiej ci objani. Ja go widz od zewntrz, a ona tam tkwi w rodku. Od zewntrz
wszystko jest w porzdku i adnych obaw o wypacalno pracodawcy mie nie musisz.
Odkry, dokonanych wsplnie z Justynk, te nie zamierza wyjawia. Skoro milcze,
to milcze, dyskrecj ju mia w sobie zakodowan. Ponadto cigle nie wiedzia, co z tego
wszystkiego wyniknie i czu w sobie lekki zamt.
Jola westchna, nieco gniewnie.
- Jedno wykryam z ca pewnoci. Wiem, dlaczego on jest taki gruby. Na wikcie
jego ony wygldaabym tak samo. W pierwszej chwili pomylaam, e to taka kuchenna
artystka, a poza tym idiotka, ale przez t lamp zachwiaam si w pogldzie.
- Dlaczego przez lamp? - zainteresowa si Konrad.
- No jak to, o rozwaleniu lampy musisz przecie wiedzie, skoro go pilnujecie?
Trudno byo tego nie zauway!
- Zauwayli wszyscy, ale co lampa ma do rzeczy?
- Zaatwia mu kontrakt. Cholernie mu zaleao, nie mwi tego, ale zgadam sama. Na
tym brydu by konkurent, tak go to rozmieszyo, e Wolski zdoby, co chcia. Z czego
zaczo mi wynika, e maonka utalentowana wszechstronnie, nie tylko arcie, ale te i
zakulisowa pomoc w nagych wypadkach. Nie wygldao na to wczeniej, zaskoczyo mnie i
poczuam si skoowana. Nie lubi by skoowana, szczeglnie w odniesieniu do
najcenniejszego pracodawcy. Wiesz co na ten temat?
Konradowi wydawao si, e wie na ten temat bardzo duo, ale swoj wiedz
zmuszony by ukry. Ta cz egzystencji Karola Wolskiego naleaa niejako do Justynki i
tylko ona moga zadecydowa, co powiedzie, a czego nie.
- To Justynk, nie ja - powtrzy. - Duo widzi i swoje wnioski zapewne wyciga. Nie
jest oglnie gadatliwa. Czekaj, powiadasz, e ta lampowa heca wysza Wolskiemu na dobre?
- Kolosalnie. Ja przecie wiem doskonale, po co robi tego bryda u siebie i jak mia
zgryzot. Nawiasem mwic, gra wietnie i cholern szlachetno wykazuje. Te mnie to
oguszyo, bo znam jego szlachetno w interesach. Wrogowi nie yczy. Wic nic nie
rozumiem, a ty mi tu pomagasz jak pie.
- Pomagam. Radz ci przecie, pogadaj z Justyn.
- Pogadam. Jak j zapa?
- A zadzwo, choby i teraz.. Powinna by w domu.
- Zwariowae, i Wolski podniesie suchawk...!
- Nie podniesie. Nie ma go w domu.
- ona podniesie.
- A niechby! Nie przedstawiaj si, powiedz, e mwi siostra Konrada i umw si na
jutro. Ona jutro koczy zajcia o osiemnastej trzydzieci.
Jola wzruszya ramionami, za troch, bo wielkie go poytku brat jej nie przynis.
Miaa jeszcze robot, wyrzucia go zatem i signa po suchawk. Konrad wyszed bardzo
chtnie, mia bowiem swoje plany na dzisiejszy wieczr.
Postanowi mianowicie raz wreszcie i do kasyna samodzielnie, bez obcie w
postaci Wolskiego, ktrego zostawi w Marriotcie pod opiek zmiennika. I zobaczy, co z
tego wyniknie. Wygra czy przegra, wpadnie w nag czy nie, w kadym razie swobodnie
sprbuje wszystkiego. Wczoraj, w niedziel, udao mu si dojecha do koca pracy
magisterskiej, pozostao ju tylko przepisanie, zdecydowa si zatem zrobi sobie wito,
zwaywszy za, i Wolski by w Marriotcie, wybra dla siebie Paac Kultury.
Tego samego poniedziakowego wieczoru Malwina przekroczya szczyty
nieszczcia.
Wrciwszy z miasta z zakupami tu przed samym obiadem, uzyskaa od Helenki
informacj, e znw dzwoni ten jaki Krupnik, co to ju kiedy rne gupoty opowiada.
Ostrzega chcia koniecznie, kto go tam wie przed czym, ale tym razem ju Helenka zmusia
go do powtrzenia numeru telefonu i zapisaa. W gabinecie pana Karola kartk zostawia, na
biurku ley. I drzwi zamkna, eby kot nie zabra.
Mocno zaintrygowana Malwina skorzystaa z zapisanego numeru natychmiast.
- Pani pozwoli, moje nazwisko Krupiarz - rzek rozmwca, z ktrym poczya si bez
trudu. - Ja dzwoni, bo takie rzeczy to powinno si wiedzie. Pan Wolski lekkomylny chyba
albo co, bo o mao mu samochodu nie ukradli i caa awantura si zrobia.
Malwinie zabrako tchu.
- Kiedy...?!
- W sobot. No prosz, to pani nie wie?
- Nic nie wiem. Prosz opowiedzie...
- Zaraz, zaraz. Ja powiem, ale nie przez telefon. Za informacje jaka premia si naley,
nie?
Mimo oguszenia wstrzsajc wieci, Malwina zdoaa pomyle kilka rzeczy naraz.
e nareszcie ci kretyscy zodzieje si ruszyli, e z jakiej racji ma paci temu jakiemu,
skoro ju paci agencji, e chce usysze wszystko za kad cen, e nie moe teraz
rozmawia, bo lada chwila Karol wrci do domu, a ona musi jeszcze doprawi cay posiek, i
e, wobec tego, trzeba si z nim umwi na pniej.
- To co? - powiedziaa, bo do wykrzesania z siebie jakiejkolwiek inicjatywy nie bya
ju zdolna.
Rozmwca, najwyraniej w wiecie, plany mia sprecyzowane.
- To o pitej ja podjad na Niedwiedzi, tam, gdzie ta pusta parcela. Pani dojdzie, bo
to blisko. I bd czeka w samochodzie cae p godziny, zwyczajny duy fiat, niebieski. To
jest niemoliwa rzecz, eby o czym takim nie wiedzie. Od pitej czekam.
Rozczy si, a Malwina zostaa ze suchawk w rku i zacinitymi z emocji zbami.
Odoya t suchawk, bo z kuchni wzywaa j Helenka do nadzienia w pyzach. Ju
naleao je robi i do garnka wrzuca, a nadzienia pani domu musiaa osobicie sprbowa.
Choby si nawet ugotoway za wczenie, nie szkodzi, zostan na parze. A tu jeszcze
przystawk doprawi i sernik sprawdzi, bo chyba doszed...
Pprzytomnie acz koncertowo Malwina wykonaa wszystkie czynnoci, wielkie
nadzieje za rozkwitay w jej duszy na nowo. Napadli, prbowali, awantura... Nie ukradli, bo
przecie ten samochd Karol nadal ma, ale jeeli ju zaczli, nie zrezygnuj chyba tak
atwo...? I bd si mci! Musz si mci, podobno zawsze si mszcz. Wic jednak obraa
doskona drog, tylko dlaczego jemu si nic nie stao...? I dlaczego, do diaba, ten wynajty
ledczy nic jej o tym nie powiedzia?! Nie widzia czy co, to jak on go ledzi, skoro nie
widzia, zaraz, Karol by na wycigach, a gdzie ta awantura wybucha...? Moe oni ju
przystpili do akcji odwetowej, moe on wcale nie przyjedzie...
Karol przyjecha jak na zawoanie w chwili, kiedy pyzy akurat wypyway na wierzch
i naleao je wyjmowa z garnka. W przecitnym humorze, od drzwi raczy ogosi, e
chciaby zje obiad. Malwin wrcz rozdymao pytanie, jak to byo z t kradzie i dlaczego
ukry przed ni tak grone wydarzenie, ale nie miaa przecie prawa nic o nim wiedzie, o
mao zatem nie pka. Baa si mwi cokolwiek, eby przypadkiem z ust nie wyrway si jej
nieodpowiednie sowa, dziki czemu Karol spoy cay obiad w witym spokoju, co go
nawet nieco zdziwio. W dodatku jego ona wcale nie bya obraona i nadta, tylko jaka taka
jakby zemocjonowana. Zapewne sobie co kupia, jak upragnion rzecz, niewtpliwie
bardzo drog, i szczcie, pynce z jej posiadania, przebijao obaw przed ujawnieniem
wydatku. A moe, zwaywszy te wspaniae pyzy, od razu spodziewaa si komrki?
Wypi bardzo mao wina, co byo wskazwk, e zamierza wyj. Jednak nie wyszed
od razu, zamkn si w gabinecie. Malwinie od zaciskania zbw zdrtwiay szczki, ale
zdoaa zachowa milczenie, zdecydowana opuci dom o pitej, nawet gdyby on tam wrs w
podog, zapuci korzenie i zakwit. Komrka chwilowo wyleciaa jej z gowy.
Zasugerowana wypowiedzi owego Krupiarza, e ma blisko, wybiega z domu pi po
pitej, nie biorc samochodu. Ty jaguara wanie znik jej z oczu na kocu ulicy, bo Karol
wyszed przed chwil. Kwadrans po pitej ujrzaa niebieskiego fiata, zaparkowanego obok nie
zabudowanej parceli.
rednich rozmiarw facecik wyskoczy na jej widok i elegancko otworzy jej
drzwiczki. Wsiada zatem.
Rozmowa od razu nabraa charakteru wysoce rzeczowego.
- Ja, prosz askawej pani, o rne osoby dbam - oznajmi w Krupiarz zarazem
przymilnie i twardo. - Tak prywatnie, sam z siebie, bo to czasem rozmaite rzeczy warto
wiedzie i ma si z tego dochd. O pana Wolskiego te dbam. Pan Wolski troch moe za
bardzo odwany, a tu nie kady mu dobrze yczy Kobieta ma zawsze wicej rozumu, ona
powinna wiedzie, co tam nad mem wisi. Ale jak pani nie chce, to nie.
- Kto powiedzia, e nie chc? - oburzya si Malwina, w peni zgodna z pogldem
rozmwcy w kwestii iloci rozumu. Poaowaa nawet przez chwil, e zaangaowaa
agencj, a nie tego nadzwyczajnie inteligentnego faceta.
- No, jak pani chce, to trzeba paci. Ja z czego y musz.
- Ile?
- Skromniutko. Trzy stwy. Z gry.
Bez najmniejszego protestu Malwina wyja portfel i trzysta zotych. Zatrzymaa si w
gecie wrczania banknotw.
- A jak ja panu dam, a pan mi nic nie powie?
- No wie pani...! To przecie w yciu wicej ja nic nie zarobi! Mao, e od pani, to
jeszcze pani rozgosi, e ze mn gada nie warto. Czyja bd podgryza moj wasn ga?
No owszem, to by argument. Podaa pienidze. O caej awanturze na wycigach
dowiedziaa si ze szczegami. Byliby Karolowi ten samochd ukradli, gdyby nie przyplta
si pijak, skd ten pijak tam si wzi, co za zodzieje idiotyczni, e maj takich przyjaci?! I
dlaczego Karol osobicie nie polecia swojego mienia broni? Dlaczego nikt go nie ostrzeg
od razu i z wielkim krzykiem?
- Tam, prosz askawej pani, nikt nie pomyla, e to o jaguara chodzi - wyjani
konfidencjonalnie pan Krupiarz. - Dla zmyki przed toyot stali, ale ja wiem, e si na pana
Wolskiego czaj. Ju nie pierwszy raz widz, jak tak chodz koo niego. Niech pastwo na
dom uwaaj, bo dla tej mafii alarmy to pestka, wycz wszystko, wz podlewaruj i
wyprowadz bezszmerowo.
Bezszmerowo... Nie, bezszmerowo Malwina nie chciaa. Chciaa z haasem, eby
Karol si obudzi, zerwa, rzuci na nich...
- Mojego ma trzeba ostrzec!
- Tote dlatego ja to do pani mwi. Pan Wolski, prosz askawej pani, to nawet
sucha nie chce, jego tylko niektre rzeczy interesuj. Jaguar ubezpieczony, to co mu zaley.
W tonie pana Krupiarza pojawi si lekki cie rozgoryczenia. Najwidoczniej Karol nie
rwa si do informacji, za ktre trzeba paci. Potworne. Taka okazja bya...
Dopiero po powrocie do domu Malwina uwiadomia sobie ogrom klski. Odwalia
wielk robot, napucia tych zodziei jak trzeba, zrozumieli, obstawili Karola, na wycigach
stworzyli cudown sytuacj i co? I chaa drtwa. Karol si nawet nie ruszy. Prbowaa go
otru, zastrzeli i co? Nic, zupene zero. Moe go jeszcze zabi zwyczajnie, siekier, ale to
przecie wcale nie o to chodzi, on powinien zgin gdzie dalej, jako tak, eby ona miaa
alibi! Gdzie on w ogle teraz jest...?!
Rzucia si do telefonu w gabinecie.
- Wanie przed chwil pan Wolski wszed do kasyna w Marriotcie - usyszaa
Konrada w suchawce.
- Przed chwil? - zdenerwowaa si Malwina.
- To co on robi przedtem? Wyjecha ju dawno!
- Po drodze wstpi do rusznikarza.
- Do jakiego rusznikarza? Po co?
- Tego nie wiem. Ale wyszed od niego z parasolem.
Nastpi moment ciszy. Na sowo rusznikarz Malwina zdya pomyle, e jednak,
kupi bro paln, udaje odwanego, tymczasem prosz, jaki ostrony! Parasol zbi j z
pantayku.
- Kupi u rusznikarza parasol? - spytaa niedowierzajco.
- Nie wiem. Moe poyczy. W kadym razie wszed bez parasola, a wyszed z
parasolem. To byo widoczne wyranie.
- Jaki parasol?
- Dugi, czarny, najwidoczniej nie skadany. Taki zwyczajny.
Malwina znw zamilka, bo komunikat j oszoomi. Karol uznawa tylko parasole
skadane i w dodatku automatyczne, i mia ich trzy. Zwyky parasol, wyniesiony od
rusznikarza... Przeraajce!
- I teraz jest w Marriotcie? - upewnia si sabo.
- Tak jest - przywiadczy z moc Konrad, ktry przed minut uzyska biece
informacje od swojego zmiennika, bo od pocztku mieli tak umow, zmuszeni do niej
fanaberiami Malwiny. Skoro dzwonia tylko do niego, powinien by wszystko wiedzie
prawie w kadej chwili. - Rozmawia z kim. Siedz w kawiarni przy stoliku. Rozmwca
wydaje si zdenerwowany, pan Wolski spokojny.
- O Boe drogi - powiedziaa Malwina rozpaczliwie i odoya suchawk.
Nie wiadomo, dlaczego ten parasol przygnbi j ostatecznie. Karol jest nie do zdarcia,
nie do zniszczenia, jak komrka rakowa, a, wanie, komrki jej nie kupi oczywicie nie
kupi i powiedzia, e nie kupi, nic jej nie kupi, a sobie parasol kupi i w dodatku u
rusznikarza! Justynki nie ma, nie ma si kogo poradzi, przed kim wyali, gorzej, nawet nie
moe si wyali, bo powinna go kocha bez zastrzee. Nie, to jest w ogle nie do
zniesienia!
Zesaba jako ze zmartwienia i musiaa co zje. Nie chciao jej si podgrzewa pyz,
gdzie tu jeszcze miaa reszt kaczki w galarecie. Z majonezem. I otwart butelk czerwonego
wina...
Widzc pochlipujc przy stole Malwin, Helenka zainteresowaa si delikatnie.
- Tak paka przy jedzeniu, to czowiekowi zaszkodzi - zauwaya ostronie. - Co tam
pani si dowiedziaa takiego...?
- Mogli go okra - wykaa Malwina. - Chcieli. Mogo by co okropnego...
- Ale nie byo? I nie okradli?
- Nie. I nawet... nawet... nie wiedzia... Nie zauway...
- To i pociecha. Pani ju tak przestanie o pana Karola si martwi i je. Albo jedno,
albo drugie. Wino niech bdzie, podobnie humor poprawia, a ze stou to ja bym ju
sprztna.
Malwina poddaa si subtelnej presji. Przesza do salonu. Druga butelka czerwonego
wina jako otworzya si sama. Potem weszy jej pod rk sone paluszki z francuskiego
ciasta. Potem napatoczy si koniak i kawowe czekoladki...
O smej wieczorem Malwina bya ju w niezym stanie, zwaywszy, i wzia dobre
tempo, a rka jej sama wznosia si do ust. Nieszczcie gnioto j kafarem, uwiadomia
sobie, e przez ten cholerny parasol zapomniaa nawymyla swojemu wywiadowcy za brak
informacji o awanturze na wycigach, zarazem dotaro do niej, e na bazarze zostaa oszukana
skandalicznie, nabj z wod jej sprzedali, zamiast takiego prawdziwego, drog naturalnych
skojarze przysza jej na myl pienidze, no pewnie, te strzelajce uczciwie byy drosze, no
pewnie, Karol moe sobie pozwoli na odwiedzanie rusznikarza, ona nie. Boe drogi, gdyby
miaa wasne pienidze...!
Wszystko, ale to absolutnie wszystko byo przeciwko niej!
Wizja pienidzy w poczeniu z czerwonym winem i koniakiem nagle eksplodowaa w
niej zuchwalstwem. Karol nie do, e ma, to jeszcze podobno wygrywa! I dysponuje tym
swobodnie, a ona gupiej komrki nie moe si doprosi! A co ona, gorsza? Od macochy?
Sroce spod ogona wypada? A dlaczeg to ona rwnie nie miaaby wygra?
Marriott nie. Skoro Karol tam siedzi... Zamajaczy jej Paac Kultury.
Absolutna niemono znalezienia na poczekaniu kluczykw do samochodu sprawia,
e Malwina zadzwonia po takswk.
Wracajca wanie do domu Justynka ujrzaa przed bram takswk. Pomylaa, e
kto do nich przyjecha, ale adne ze przeczucie jeszcze si w niej nie zalgo. Miaa wasne
zgryzoty.
Odwiz j samochodem Piotr. Tak, Piotr, w ktrym bya troszeczk zakochana i ktry
potraktowa j tak przeraliwie przyjacielsko, e a si niedobrze robio. Jaki taki radosny,
wyzuty z dotychczasowego smtku, wyjawi po drodze przyczyny tej pogody ducha. Zwierzy
si. Ot pozna wreszcie kobiet, o jakiej marzy cae ycie, i ona obdarza go wzajemnoci,
po co mu byy te minione udrki rozwodowe, w ogle nie naleao si wczeniej eni! Wie,
e ona, Justynka, obdarza go yczliwoci, wic chce jej to powiedzie, bo komu musi, a
byle komu nie moe...
Przyzwyczajona generalnie do zwierze, Justynka zniosa to mnie. Ukrya
rozgoryczenie i nawet udao jej si opanowa kompromitujc chrypk w gosie, wic co j
obchodzia takswka i jacy gocie, chciaa ju tylko zamkn si w pokoju i odcierpie
swoje w samotnoci. Podzikowaa Piotrowi za podwiezienie i zaufanie i zacza wysiada.
Zatrzymaa to wysiadanie, bo przed domem nagle pojawia si ciotka, zmierzajca ku
owej takswce. Troch dziwnie si pojawia.
Drzwi zamkna z rozmachem, wspara si o nie plecami, potem spyna z trzech
schodkw jakby rozpdem i dotara do furtki to truchcikiem, to krokiem osobliwie
posuwistym. Na furtce znw si wspara, zamioto ni jako, przytrzymaa si ogrodzenia i na
takswk niemal runa. Zacza wsiada dosy niemrawo.
Justynka przestaa sucha wynurze Piotra.
- Czekaj, bardzo ci przepraszam - przerwaa mu popiesznie. - Jeli masz jeszcze
chwil czasu... To znaczy, i tak przecie wracasz do rdmiecia... Czy mgby pojecha za
t takswk?
Piotr nie zalicza si do lekkomylnych ryzykantw.
- Za t takswk? Dlaczego? Po co?
- Na wszelki wypadek. To moja ciotka. Obawiam si, e co jej si stao.
- Jeli chcesz si dowiedzie, podjad i zapytasz...
Justynka nie miaa najmniejszej ochoty wtajemnicza Piotra w swoje perypetie
rodzinne. Potpiby je. Albo si przej i rycersko powstrzymywa j od dziaania. Albo le
myla...
- Nie, adnych pyta. Niepokoj si o ni. Ona stara si ukry... swj stan zdrowia.
Musz sprawdzi, dokd jedzie, i potem wtrci si taktownie, rozumiesz, nie nachalnie...
Owszem, niech do nachalnoci Piotr potrafi zrozumie. Peen wspczucia a
zarazem skrpowania, bo ledzi kogo, choby i w szlachetnych celach, to nieadnie, ruszy
jednak za takswk. Na moment jeszcze Justynka zatrzymaa go, wyskoczya i swoj torb z
ksikami pirzgna przez ogrodzenie, za ywopot.
Tym sposobem znalaza si tam, gdzie i Malwina, bez adnego obcienia.
***
Karol w Marriotcie straci cierpliwo.
Od pierwszej chwili przyplta si do niego Romek Matuszewicz, gldzcy o swoim
rozwodzie. ona okazaa si jednostk zbyt bystr, nie uwierzya w jego oficjalny stan
posiadania, dodatkowo zadaa dotacji dla dzieci. Ponadto nijak nie dawaa powodw do
obarczania jej win, megierowatoci bowiem sd za wad nie uwaa, a na rozwd bez
orzekania o winie nie chciaa si zgodzi. Gorzej, okazao si. e po tylu latach i odchowaniu
dzieci on musi jej zapewni taki sam standard, w jakim ya do tej pory, nie ma tak, e j
porzuci na pastw godu i ndzy, z domu jej nie wygna, moe si sam wynie.
Za nic w wiecie nie mg teraz dokonywa adnych podziaw, nie bardzo wiedzia,
jak si wyga, domaga si rady od Karola. W dodatku przesta by pewien, czy rozwd
rzeczywicie jest mu potrzebny, zasadnicza przyczyna rozwodu zaprezentowaa jakie
fanaberie, jedn wymagajc bab ma zamieni na drug wymagajc bab, gdzie sens, gdzie
logika. No, druga modsza i adniejsza...
- Osioda ci - mrukn Karol.
- Cae ycie spdzam w uprzy - odmrukn z gorycz Matuszewicz.
- Nikt ci nie zmusza. Ustaw si inaczej i nie zawracaj gowy.
- Ustaw, ustaw... O fors si boj. A jak ona ten sztuczny debet wywszy...?
Jojczenie Matuszewicza zaczo Karolowi nosem wychodzi, jedyn pociech
stanowia myl, e sam nie ma takich problemw i mgby si rozwie z Malwina bez
adnego trudu. No, pewne zuboenie nastpioby niewtpliwie, w pamici utkwi mu ten
standard, taki sam jak dotychczas... Ponadto...
Jako duo byo tego ponadto, a nie chciao mu si akurat teraz rozpatrywa
yciowych spraw. Mia ochot zwyczajnie sobie pogra, lubi to, czu natchnienie.
Matuszewicz przyczepi si jak pijawka, tru przy ruletce, tru przy automacie, nie zauway
nawet wasnej wygranej, niewielkiej wprawdzie, ale zawsze, Karola to w kocu
zdenerwowao. Zmy si dyplomatycznie i postanowi jecha gdzie indziej, bo gra cigle go
korcia, Victoria czy Paac Kultury...? Jako Paac Kultury bardziej go cign.
Pojecha.
***
Przyjechawszy do miejsca rozpusty na cikiej bani, Malwina ja schodzi po
schodach do kasyna. Ju na pierwszym stopniu uczynia przystanek.
Tame ujrza j Konrad, ktry przyjecha prawie w tej samej chwili. Zwaywszy, i
bya klientk agencji, w zasadzie spoczywa na nim obowizek dziaania na jej korzy. Co
prawda wanie mia wolne a do jutrzejszego poranka, ale jako gupio mu byo zostawi j
odogiem. Zawaha si, uda, e jej nie dostrzeg, rzuci si na pomoc, sprowadzi z tych
schodw czy wywlec std i zawie do domu. Znajdowa si tu.
Nie zdy podj wasnej decyzji, bo Malwina opsna si z drugiego stopnia i w
Konradzie zadziaa typowy mski odruch: podtrzyma padajc kobiet. Podskoczy i
chwyci j pod rk, ratujc przed upadkiem.
Malwina, mimo upojenia doskonaego, rozpoznaa go od razu.
- A, ttto pan... Te ssscho. - .dy... s... wstrt... ne. Obrzrzrzydli...we - oznajmia
stanowczo.
- Tak, oczywicie - zgodzi si wciekle zakopotany Konrad. - Czy pani pozwoli...
W tym momencie Malwina rozstrzygna spraw. Ponownie zaczepia obcasem o
stopie, wylizgna mu si z rki i agodnie, acz do szybko, usiada na schodach.
- Wstr...tttt...ne - powtrzya. - Obrzyd...li - we... schchcho...dy!
Po czym ruszya w d na tyku, metod staccato, przenoszc kolejno o jeden stopie
niej najpierw nogi, a potem reszt figury. Obsuga kasyna w postaci jednego faceta, bo reszta
znajdowaa si na zewntrz, przygldaa si jej niepewnie i z wyranym wahaniem.
Konrad na chwil straci gow. Kwestia: zostawi j wasnemu losowi czy nie,
przestaa ju istnie, skoro zosta rozpoznany. Pomyla, e trzeba j podnie, bo w kocu
kto zwrci uwag, cud zgoa, e akurat w tej chwili schody s bezludne. Pomc jej zej w
pozycji pionowej czy jednak wywlec z powrotem na gr...? I, do diaba cikiego, zamierza
przecie znale si tu prywatnie!
Zszed o stopie niej i pochyli si, chcc j wzi pod rk.
- Wsss...trt...ne schchcho...dy... Wssstrt. - .ne ...scho. - .dy... Obrzy...dli...we... One
mnie nie...na ...wi...dz... - upieraa si Malwina.
W par sekund pniej Konrad przyzna jej najzupeniejsz racj. Niewtpliwie byy
bezdennie wstrtne i jego chyba te nienawidziy. Chcc uj j w jaki chwyt, z ktrego nie
umknby mu liski jedwab akietu, popieszy si zanadto, nie wyczu chwili kolejnego
przeniesienia si Malwiny w nisze rejony, le trafi i zahaczy obcasem buta o sam brzeg
stopnia. Mia do wyboru, run na twarz albo rzuci si do tyu, bo od porczy odgradzaa go
Malwina, wybra to drugie, z impetem zjecha na obcasach poow schodw, po czym usiad
tak samo, jak jego klientka.
Usiad przez rozum i wiadomie, dziki czemu nic sobie zego nie zrobi. Dozna tylko
wraenia, e co mu pko, moliwe, e spodnie. Z tyu, na szwie.
- Wssstr...tne... scho...dy... Wssstrt. - .ne... schchcho...dy... - powtarzaa Malwina z
uporem i satysfakcj, mniej wicej co jeden stopie. Sukcesywnie zbliaa si do siedzcego
niej Konrada.
Na wszelki wypadek ochroniarz kasyna przez komrk zawiadomi recepcj, e
nadchodzi tajemnicza dama, o bardzo osobliwych upodobaniach. Pilotuje j facet, chyba
normalny, ale troch sobie nie daje rady. Recepcja podzikowaa i nie przeja si zbytnio.
Nie takie zjawiska ju tu wystpoway.
Dopiero w tym momencie na schodach pojawia si zaniepokojona Justynka.
Widziaa wkraczajc do kasyna ciotk, ktrej schodami pod gr udao si wej,
potkna si tylko raz, nie byo wtpliwoci, dokd idzie, i Justynka chciaa popieszy za ni,
ale Piotr nie pozwala jej wysi. Nie wiadomo, po co szuka miejsca na parking i zatrzyma
si wreszcie w niejakim oddaleniu, bez przekonania pytajc, czy Justynka nie yczy sobie
pomocy. W oczy bio, e danie od niego pomocy w takiej chwili i w takich okolicznociach
przerazioby go miertelnie i kategoryczna odmowa Justynki sprawia mu wielk ulg. Polubi
j jeszcze bardziej. Z nader mieszanymi, wrcz czarno - biaymi, pikniciami w sercu
Justynka popdzia na schody, cieszc si mtnie, e ju dawno jest penoletnia i dowd
osobisty nosi przy sobie. Z ukonami zostaa wpuszczona do rodka.
I od razu, z gry schodw, ujrzaa scen w dole. Ciotka i Konrad siedzieli obok siebie
na stopniu, prawie przytuleni. Na lito bosk, co to mogo znaczy? Ruszya ku nim szybko,
ale ostronie.
Zanim zesza, Konrad si podnis. I natychmiast, z wyranym niepokojem, pomaca
si po tyku.
Justynka znieruchomiaa. Elegancki modzieniec, u progu rozrywkowej sali czynicy
tak intymne gesty, to byo co okropnego. I nie jaka chorowita niedojda, tylko Konrad, zgoa
przeciwiestwo niedojdy, nawet i nie chorowitej! Ciotka w tym momencie przeniosa si o
stopie niej, potem z duym zapaem o nastpny stopie, Konrad szybko pochyli si ku niej
i to pochylanie powstrzyma w poowie. Zamar. Sign doni ku wasnym tylnym rejonom,
pohamowa ruch, zbieg w d cztery stopnie i z tej dolnej pozycji energicznie chwyci ciotk
pod rk.
Ciotka nie stawiaa adnego oporu, ale i tak podnis j z duym wysikiem. Do
pokonania mieli jeszcze kilka ostatnich stopni. Znieruchomiaa Justynka doskonale rozumiaa,
dlaczego nie usiuje wlec jej pod gr, w d znacznie atwiej, ale przecie kiedy trzeba
bdzie! Ciotka nie zostanie tu a do chwili wytrzewienia, co bez wtpienia nie nastpi
wczeniej ni jutro! Zostanie do jutra...? Ale przecie w takim stanie w ogle jej nie
wpuszcz!
Urnita na bojowo Malwina, zyskawszy poziomy grunt pod nogami, stanowczo
ruszya w kierunku recepcji. Pomieszczenie widziaa wprawdzie podwjnie, ale na to bya
rada, naleao po prostu zamyka jedno oko i wtedy wszystko robio si pojedyncze.
Wcieky i zrozpaczony Konrad stara si ju tylko utrzyma j w pionie, co przychodzio mu
z trudnoci, czu si zmuszony bowiem pilnowa spodni. Uruchomiona wreszcie Justynka
zbiega na d, nie pojmujc, czemu on stawia takie drobne kroczki, jakby co go sptao w
kolanach.
Na widok Justynki Konrad dozna wybuchu przeciwstawnych uczu. Szczcia i ulgi,
bo chyba ona mu z t tust gangren pomoe, oraz przeraenia i rozpaczy, bo te spodnie
cholerne...! Wszyscy niech go widz, cay wiat niech oglda do upojenia, ale przecie nie
podrywana z takim wysikiem dziewczyna...!!!
Justynka bez sowa chwycia Malwin pod drugie rami. Malwina nie zwrcia na ni
adnej uwagi.
- Bd... graa... - oznajmia z zacitoci. - To... jest... kasyno... Tuuuu! Bd graa!
Postpia kilka krokw, obejrzaa si na Justynk i poznaa j.
- O, jeste... A nie byo... ci? - zdziwia si nagle. - Jeste... dwie...A - lecza - sem jes -
te jed - na. Jes - te?
- Tak, ju jestem. Jedna - potwierdzia Justynka i z rozpacz spojrzaa na Konrada.
Konrad odwzajemni si jej spojrzeniem, wyraajcym cakowit bezradno i
beznadziejno.
Grupa z cignc ku przodowi Malwin dotara do recepcyjnej lady.
Panienki w recepcji bez problemu odgady, i to jest wanie zaanonsowana ju dama
o osobliwych upodobaniach. Popatrzyy, taktownie kryjc zaciekawienie.
Malwin nie ziona ohydn gorza ani nawet piwem. Szlachetne wino, poczone z
koniakiem, stworzyoby niewtpliwie aromat, acz agodniejszy, to jednak jednoznaczny,
gdyby nie to, i niedokadnie skoordynowane ruchy w azience wylay na ni Chanel numer 5
w nieco nadmiernej iloci, za w miejsce pynu do pukania ust, ktry wydawa si jej
niezbdny, uya toniku do zmywania twarzy, silnie pachncego rumiankiem. Ziona zatem
jakby zioowym Chanelem, makija uoy jej si cudem boskim rwno i tylko figlarne
ypanie jednym okiem mogo budzi drobne podejrzenia. Nie ma jednake zakazu
posugiwania si w kasynie jednym okiem, obojtne, figlarnie czy nie, nikt jej zatem nie
czyni adnych wstrtw, ku miertelnemu zdumieniu tak Justynki, jak i Konrada.
Tylko Konrad, zmuszony do tego niejako przez Karola, posiada sta kart wstpu,
Malwin i Justynk naleao zarejestrowa, co potrwao dusz chwil. Uczepiona lady,
Malwin czekaa spokojnie, pena jakiej triumfalnej satysfakcji, dziki czemu jej asysta
zdoaa zamieni ze sob kilka sw na uboczu.
- Boe jedyny, co si dzieje? - jkna Justynka.
- Mylaem, e ty wiesz - zdenerwowa si Konrad. - Zapaem j tu nagle, jak
zlatywaa ze schodw.
- A, to dlatego...
- Co dlatego?
- Siedziaa z tob na dole...
- A co miaem zrobi? Wypsna mi si z rki. Byo u was jakie przyjcie?
- Nic o tym nie wiem, nie byo mnie w domu. Zobaczyam j, jak wsiadaa do
takswki, i zgadam, e co nie gra...
- Bg ustrzeg, e takswk, a nie sob!
- A co ty tu robisz?
- Nic, przyszedem prywatnie. Rany boskie, co teraz?
- Nie wiem. Ona chce gra?
- Owszem. Upara si.
- Moe jej zabraknie pienidzy. Bardzo ci przepraszam...
- Za co?!
- Nie wiem. No, w kocu to moja ciotka...
- Ale moja klientka. Obc bab oddabym w rce wykidajy i cze. Klientki nie mog.
- To co teraz? Pozwoli jej tu zosta?
Gdyby nie przeklte spodnie, Konrad zgodziby si na wszystko. W towarzystwie
Justynki i dla jej przyjemnoci mgby nawet machn rk na siebie i opiekowa si pijan
Malwin, spodnie mu to uniemoliwiay. Pky malutko, ale przy ywszych ruchach mogy
pkn wicej, za skarby wiata nie chcia prezentowa tego mankamentu Justynce.
Najchtniej zmyby si std, ewentualnie wrciby pniej, zmieniwszy odzie, tylko co
zrobi z cholern Malwin? Zostawi t zgryzot Justynce? Mowy nie ma!
Recepcja z wdzicznym umiechem podaa im karty. Malwina, nie puszczajc
krawdzi lady, dobrna do jej koca. Justynka i Konrad rzucili si ku niej, Justynka obejrzaa
si i cofna, bo Malwin zostawia torebk.
Obejrzawszy si, zahaczya wzrokiem o wejcie i na moment skamieniaa.
- Jezus kochany... - wyszeptaa. - Wuj...! Z ostatnich stopni powoli schodzi Karol,
napawajcy si nieobecnoci idiotycznego Matuszewicza i patrzcy pod nogi, bo bardzo nie
lubi spada ze schodw. Konrad usysza przeraony szept Justynki. Te si obejrza i oywi.
- Suchaj, to jest wyjcie! Pan Wolski zabierze maonk do domu...
W jednym uamku sekundy Justynka ujrzaa oczyma duszy wszystkie konsekwencje
wydarzenia. Wuj ciotk zabierze i zabije. A nawet jeli zostawi przy yciu, wyrzuci z domu.
Zamknie w piwnicy... nie, nie maj piwnicy. Ciotka zabije wuja, uda si jej, bo pijanym
szczcie sprzyja. Nastpi oglna ruina, ona sama zostanie posdzona o udzia w tej
koszmarnej gupocie, te zostanie wyrzucona, a nie ma si gdzie podzia, w mieszkaniu
lokatorzy, hotele drogie, ma sesj, egzaminy si zaczynaj... Nie zabierze jej, wyprze si,
ucieknie, kataklizm wybuchnie jutro, nawet koty strac dom! Policja, kto pjdzie do
wizienia, zaraz, z ktrego to paragrafu...? Wszystko jedno, to bdzie koniec wiata!
- On nie moe jej zobaczy! - jkna tak, e Konrada dreszcze przeszy. Zareagowa
byskawicznie.
- Toaleta! Tu zaraz...!
- I pomyle, e przez tyle lat udawao mi si nie wtrca - powiedziaa Justynka ze
zgroz i gorycz, wepchnwszy do toalety oszoomion wiatami i haasem Malwin. - I
zamierzaam nie wtrca si nadal!
- Przeznaczenie ma gdzie nasze zamiary - westchn Konrad rwnie z gorycz, bo
wyranie czu, e samodzielna dewastacja spodni postpuje, mimo, i stara si porusza
delikatnie i ostronie.
Malwin z toalety skorzystaa bardzo chtnie. To co tam, w gbi kasyna, co po
drodze ujrzaa i chyba ju kiedy widziaa, wydao jej si okropnie skomplikowane.
Prbowaa przez moment skupi wzrok na jakim odlegym elemencie do grania, ale troch
le jej to wychodzio. Euforia w niej sklsa, waciwie wolaaby teraz gdzie si zdrzemn
na chwil, a tym tam kolorowym i brzczcym zaj si pniej.
Justynka z Konradem tkwili pod drzwiami toalety, pospnie wpatrzeni w Karola, ktry
ju po chwili znik im z oczu. Do tej pory Konradowi udao si ani razu nie odwrci tyem
do Justynki, ale diabli wiedz co mogoby jeszcze nastpi. Gwatownie j przemyliwa nad
sposobem pozbycia si Malwiny, bo z ca reszt ju by jako da sobie rad.
- Co twoja ciotka robi na wielkiej bani? - spyta z trosk.
- Nie mam pojcia. W takim szwungu jeszcze jej nie widziaam. Na og po pijanemu
idzie spa. A w ogle upija si rzadko, raczej bywa na lekkim rauszu.
- I wtedy co?
- Nic. Rne pomysy wpadaj jej do gowy, towarzyska si robi. Ale chyba
nieszkodliwie. Boe drogi, pierwszy raz w yciu jestem w kasynie i co takiego na mnie
spado!
- Szczerze mwic, pierwszy raz w yciu chciaem si znale w kasynie prywatnie,
bez obowizkw subowych...
- Subowo bywasz?
- A jak? Ju sam pan Wolski wystarczy...
I na to wanie nadcign Karol, zmierzajcy do toalety. Pojawi si przed nimi twarz
w twarz.
Konrada nie zna, ale Justynk rozpozna doskonale. Wcale nie poczu si
wstrznity, Justynka nie bya jego crk i nigdy w yciu nie przejmowa si zbytnio kwesti
jej wychowania. O ile sobie przypomina, bya dorosa, penoletnia, moga robi, co chciaa,
nie leaa mu na karku i nie doskwieray mu adne, zwizane z ni, koszty. Zna swoj on i
wiedzia doskonale, e swoich, otrzymywanych od niego, pienidzy dla Justynki nie
powici, zatem cokolwiek by Justynka robia, jego to nie dotknie.
- O, mie spotkanie - rzek lekko. - Mam nadziej, e wiesz, co tu si robi?
- Mniej wicej wiem - odpara martwo Justynka i na myl, e wanie w tym
momencie Malwina mogaby pojawi si w drzwiach, zdrtwiaa doszcztnie
- Jeli czego nie wiesz, bd mg ci poinformowa - obieca Karol askawie. - Nie
mam na myli urzdze sanitarnych, tylko kasyno. Ale nie tu i nie teraz. W domu, przy okazji.
Chyba e to akurat miejsce najbardziej ci si podoba i tak zamierzasz spdzi wieczr. W
takim wypadku instrukcji adnych chyba nie potrzebujesz?
Nie wdajc si w dalsz pogawdk, bo i tak rozmowno okaza niezwyk, znik w
wejciu do toalety mskiej. Justynka stracia gow.
- Matko wita, nie wiem, co robi. Ciotka wyjdzie razem z wujem. Zrb co!
Zatrzymaj j tam...!
Konrad omal nie speni jej yczenia, zwaszcza, e chwila odosobnienia pozwoliaby
mu obejrze spodnie, ale opamita si.
- Mam wej do damskiego kibla? To ju moe raczej ty? To w ogle dobra myl,
trzymaj j tam, a jak pan Wolski wyjdzie, ja zapukam...
W tych sowach Justynka odkrya jaki sens, od razu naleao tak postpi, co za
otumanienie potworne na ni spado! Kto widzia, puci ciotk luzem...
Malwina przysypiaa bogo na sedesie, nie zapadajc w sen gbszy tylko dlatego, e
byo jej bardzo niewygodnie. Sedesy w tej wanie toalecie wykonane zostay zapewne dla
osb okazaego wzrostu, bo osoby nisze z trudem sigay nogami do podogi, zjedaa
zatem co chwila, budzc si z wielk niechci i oburzeniem. Dziki czemu usyszaa
delikatne pukanie do drzwi kabiny i rozpaczliwe apele Justynki. Odpowiedziaa na nie nawet.
- Tuuuu... si... le... Ja chc do do - mu... B - d gra - a... Do - do - do. Do. Do -
mu...
Justynka odetchna lej. Pojawia si szansa zabrania std ciotki. Spokojnie, bez
popiechu, najpierw niech Konrad zapuka.
Pomieszczenie, poza nimi dwiema, na szczcie byo puste, moga czeka dowolnie
dugo. Miaa jednake obawy, e Malwina zanie rzetelnie, a wwczas trzeba bdzie chyba
sprowadzi dla niej nosze, i wci przeraona niecierpliwo nie pozwalaa jej zebra myli.
Pukanie Konrada zabrzmiao jej w uszach pieniem anielskim, ale wwczas pojawi si
natychmiast kolejny kopot. Malwina zamkna si od rodka. Jak, na lito bosk, nakoni j
do otwarcia?
Dobre dziesi minut spdzili obydwoje na nerwowej naradzie, Konrad waha si
przed wykrzesaniem z siebie wandalizmu i wyrwaniem zamka, ktry zreszt robi solidne
wraenie. Justynka gotowa ju bya da pomocy od recepcji.
- Przecie musz mie jakie sposoby otwierania! A gdyby kto si tam zamkn i
popeni samobjstwo albo umar na serce, to co? Zostawi go, a przeistoczy si w szkielet?
Bd hodowa w damskim wychodku kociotrupa?!
- Znaleliby przy sprztaniu... Fakt, jaki klucz powinni mie. Przydaby si
chuligan...
- A ty sam co? Nie potrafisz...?!
Konrad, zamiast skonnoci niszczycielskich, zaprezentowa niebotyczne
zakopotanie. Potrafiby, oczywicie, si wyrwaby ten kretyski zamek albo zdj drzwi z
zawiasw, ale ba si nata, bo cay czas mia w gowie t ruin spodni. Justynka patrzya
potpiajco. Dobitnie zdawa sobie spraw, e traci w jej oczach wszelkie walory, i sam ju
nie wiedzia co gorsze, wystpi przed ni bez spodni czy w charakterze niedojdy.
Z rozpaczy dozna przypywu natchnienia.
- Czekaj tu chwil, zaraz zaatwi...
Nie zawraca sobie gowy recepcj, poruszajc si tak jako nieco bokiem, skoczy do
ochroniarzy, byskawicznie wybra najpotniejszego. Zaatwi spraw w dwch zdaniach, w
cztery oczy. Obsuga sanitariatw, jak si okazao, istniaa i dysponowaa kluczem...
Wsplnymi siami dyskretnie powlekli do gry po schodach prawie sto kilo Malwiny,
ktra posugiwaa si nogami z wielk niechci i niemrawo. Na stanowcze danie Konrada
Justynka, przeywajca katusze dodatkowe, pobiega przed nimi z kluczykami w rku,
odnalaza jego samochd i cakiem zrcznie tyem podjechaa pod wejcie.
Wyjanienie Konrad wybra moliwie najmniej kompromitujce.
- Ta pani ma cukrzyc i zapomniaa o zastrzyku insuliny. Trzeba prdko do domu.
Ta pani robia wprawdzie wraenie kompletnie pijanej, ale wiadomo, e cukrzyca daje
czasem podobne efekty, a wo Chanel wci bya mylca. Pomocnicy z grzecznoci
uwierzyli.
Kiedy znaleli si wreszcie przed domem pastwa Wolskich, Malwina w samochodzie
Konrada spaa ju martwym bykiem. Uroczy wieczr wcale nie uleg zakoczeniu, tyle e
wszed w faz mniej przeraajc. A za to jeszcze bardziej kopotliw.
- Ktra godzina? - powiedziaa nieco oprzytomniaa Justynka. - Dopiero za pitnacie
dziesita? Mylaam, e pniej. Helenka chyba nie pi, chocia nie wiem, czy nie posza do
crki... Nie, czekaj, to jest co niemoliwego...
Konrad czeka posusznie, obejrzawszy si na Malwin i obmylajc sposoby
wywleczenia jej z samochodu. W Justynce objawiy si kolejno rozmaite uczucia:
zakopotanie, przygnbienie, bunt, lito, niepewno i gniew. Lito wzia gr.
- Nie, jednak nie. Nie mog ciotki w takim stanie pokazywa caemu miastu. Ty to co
innego, trudno, dopust boy, nikomu nie powiesz, ale Helenka nie wytrzyma. Na jak
przyzwoito musimy si zdoby, to znaczy, ja musz...
- Chtnie ci bd towarzyszy - mrukn Konrad, za wszelk cen spragniony
pokazania si w lepszym wietle.
- I tak bez ciebie nie dam rady, wcale tego nie ukrywam - wyznaa smtnie Justynka,
nie majc pojcia, e leje mu balsam na rany. - Nawet jeszcze gorzej. Udwigniesz sto kilo?
- Jeli mi kto pomoe zarzuci na plecy, owszem. Bez problemu.
- Dobre i tyle. Ot rozumiesz, jeli Helenka jest i nie pi, sprbuj j zaj w innej
stronie domu albo na grze, a ty przez ten czas wnisby ciotk do sypialni. To na parterze.
Dasz rad?
Z lekkim powtpiewaniem Konrad znw si obejrza.
- Wnie, dlaczego nie, nie ma sprawy. Tylko czy mi si uda j wyduba?
- Alternatyw jest zostawienie jej w twoim samochodzie do rana - wytkna Justynka,
popadajc teraz w gniewne przygnbienie. - W rogu parkingu, przy naszym ogrodzeniu, eby
si w oczy nie rzucaa. I to jeszcze na zapalonym silniku i wczonym ogrzewaniu, bo noce
chodne.
- Mona by koce jakie przynie, ale i tak to nie jest najlepszy pomys wiata. Nie
wiadomo, kiedy ona si obudzi. Chyba e i ja zostan i w rodku nocy zwolni kumpla z
dyuru...
W tym momencie przypomniay mu si spodnie i urwa gwatownie. Nie, tak nie szo,
musiaaby mu Jolka jakie spodnie z domu przywie, specjalnie po nie pojecha, bez sensu,
koomyja potworna i coraz wicej osb wtajemniczonych...
Justynka wyobrazia sobie ciotk, oprzytomnia, na przykad, o sidmej rano,
wyac na cikim kacu i na ludzkich oczach z cudzego samochodu, w ktrym, co gorsza,
siedzi atrakcyjny modzieniec... Bg raczy wiedzie w jakiej formie dotaroby to do wuja i
jakie byyby skutki.
- Wyjcie fizycznie najatwiejsze, ale cakiem do kitu - oznajmia stanowczo. -
Wydubiemy j razem, czekaj, wszystko na raty, najpierw sprawdz, co robi Helenka i czy w
ogle jest, bo e wiato si u niej wieci, nie ma znaczenia. U nas zawsze wieci si jakie
wiato, eby nikt nie by pewien, e nas nie ma. Potem wrc i wydubiemy ciotk razem, ja
mam duo siy. Potem ona posiedzi na supku...
- Co...?
- Tu jest supek. Betonowy. Kto chcia porobi takie supki wszdzie dla utrudnienia
dojazdu... Och, kiedy indziej ci powiem! Ten jeden zosta i teraz si przyda. Przytrzymasz j,
a ja przygotuj grunt i dam ci znak... Czekaj, jak... Zapal wiato w gabinecie wuja, o, to jest
to okno, nie widzisz go przez ywopot, ale wiato bynie. Wtedy j ap i nie.
- Zaraz, czekaj. Gdzie nie, nie znam waszego domu!
- Prosto, taki duy hol i na kocu drzwi na prawo. Ostatnie. Dalej jest salon.
W tym momencie na parkingowy placyk wjecha samochd Muminkw. Muminkowie
znajdowali si w rodku. Konrad studiowa biologi, Justynka prawo, adne z nich nie miao
do czynienia z psychologi, ale obydwoje w mgnieniu oka zgadli, co bdzie. Obcy samochd,
widoczne w nim dwie osoby, Muminkowa nie wytrzyma, eby nie sprawdzi, kto to jest,
rozpozna Justynk i facetem obok niej zainteresuje si do szalestwa, zacznie rozmow
wywiadowcz, w kocu dostrzee Malwin. Jeli jednake scena bdzie intymna... aden
jako tako kulturalny czowiek nie stanie obok i nie zacznie si jawnie gapi na par, zajt
sob bez reszty. Uda, e nie widzi, i pjdzie w diaby, do ewentualnego podgldania przystpi
pniej, znalazszy preteksty...
- To znajomi! - wysyczaa Justynka i bez sekundy namysu pada Konradowi w
objcia.
Owych znajomych Konrad w mgnieniu oka pokocha.
Muminkowie parkowali bardzo dugo, o co, zadziwiajca rzecz, nie tylko Konrad, ale
take i Justynka nie mieli wielkich pretensji. Jednake Justynka lepiej panowaa nad sytuacj.
- To teraz gazu - powiedziaa, wydarszy si z ramion sprzymierzeca. - Oni za chwile
przypomn sobie, e co zostawili w samochodzie, i bd tak sobie przypominali par razy.
Id!
Helenka bya. W swoim pokoju ogldaa z kasety Czterech pancernych i psa. Skoro
z kasety, mona j oderwa i zawlec na gr, tylko po co... Wracajc w popiechu do
Konrada, Justynka zdya wymyli notatki, ktre wpady jej za rega z ksikami i Helenka
pomoe jej przesun, bo inaczej musiaaby oprnia pki, ksiki s cikie...
- Byli ju? - spytaa nerwowo.
- Nie, jeszcze nie.
- Przy supku ciemno. Trzymaj j nieruchomo... Wywleczenie z samochodu twardo
picej Malwiny wcale nie byo atwe. Konrad wyranie poczu, e spodnie pky mu do
reszty, naczelnym zadaniem jego ycia stao si teraz ustawianie si do Justynki wycznie
przodem, szczeglnie po tej symulowanej intymnoci. Wsplnymi siami, wzmoonymi
emocj, posadzili Malwin na szerokim, betonowym supku, dostatecznie wysokim, eby
Konrad zdoa zarzuci j sobie na plecy. Justynka znw popdzia do domu.
Konrad trzyma mikki, przelewajcy si ciar, niestety, przyodziany w liskie
jedwabie. Na parking wrcia Muminkowa, dziko zainteresowana tym obcym samochodem,
stojcym przy jezdni. Rozczarowanie, kiedy nie znalaza w nim ludzkich istot, byo wyranie
widoczne, zajrzaa do rodka, Konrad w tym momencie stara si nawet nie oddycha,
bysna mu nawet myl, e jeli Malwina chrapnie... No i co zrobi, jeli chrapnie, udusi
wiadka...?
Malwina nie chrapna, ale w dwie sekundy po znikniciu Muminkowej
najzwyczajniej w wiecie wylizgna mu si z rk i agodnie zjechaa do tyu, we wasny
ywopot.
Konrad znienawidzi jedwab. Malwina w lekko kujcym ywopocie przeckna si o
tyle, e poczua niezadowolenie. Przeszkadzano jej nieprzyjemnie, miaa gra w kasynie, ale
nie chciaa teraz gra, jaki facet j szarpa, a, to ten, rozpoznaa go, z pewnoci chcia jej
co powiedzie. Owszem, chciaa usysze, ale nie w tej chwili.
- Jutro... - wymamrotaa niewyranie. - Teraz b... gra... Wi - no. Tak.
Z potwornym wysikiem Konrad wywleka j z ciasnoty pomidzy supkiem a
ywopotem, usiujc niczego na niej nie podrze. Migno mu w gowie, e wolaby wr
kartofli albo kosz wgla, twardszy i mniej si przelewa. Na niewidoczne dotychczas okno,
ktre teraz bysno wiatem, nawet nie spojrza. Kiedy wreszcie udao mu si przemieci
klientk na otwart przestrze, pojawia si Justynka.
- O Boe, dlaczego j zdje ze supka - powiedziaa nerwowo. - Droga wolna!
Nie musiaa zajmowa Helenki regaami, bo okazao si, e w telewizorze odbywa si
wanie zdobywanie Ritzen i nieziemsko przejta Helenka nie usyszy nawet syreny
alarmowej. Bezwzgldnie naleao wykorzysta t chwil! Pomoga Konradowi, zdoa
przerzuci sobie Malwin przez rami metod noszenia rannych na polu chway. Pilnowa si
bardzo, eby nie stkn a do chwili, kiedy w wietle nocnej lampki trafi ciarem w
szeroki tapczan. Szeroki, mikki, wygodny... Wwczas pozwoli sobie na otarcie potu z czoa.
- Zmiuj si. Panie... Czy mam rozumie, e nam si udao?
Justynka wiedziaa, e tak. Nagle wszystko w niej oklapo, cae napicie zdecho, teraz
wreszcie moga odsapn i zaj si stopniowym i spokojnym rozpltywaniem kbowiska
znienacka rozkwitych problemw. Co to w ogle byo, to wszystko, co za wieczr
upiorny...?!
- Tak - powiedziaa sabo. - T lamp lepiej zgasi, po co ciotka ma si rzuca w
oczy... Masz chwil czasu, czy musisz gdzie lecie?
- Mam czas do jutra, do... (zaraz, spodnie...!) szstej trzydzieci rano.
- Moemy usi i odpocz przez p godziny? Potrzebuj relaksu, zaczynam
rozumie ciotk... Czy to bardzo naganne, napi si wina?
Konrad pomyla wszystko razem. Niech szlag trafi spodnie, siedzi si na nich, tyu
nie wida. Ma okazj, u niej, taki wieczr, rozmowa od serca... Wolski wrci, prdzej czy
pniej, a razem z nim wrci zmiennik, od Justynki si dowie, czy Wolski poszed spa,
zmiennik go podrzuci, rano przyjedzie takswk i wemie samochd, wszystko jest do
zaatwienia i czowiek nie musi niszczy sobie ycia przez rozmaite kretyskie przepisy, we
Francji dopuszczaj zero pi promila...
- Nie - powiedzia stanowczo. - To nawet bardzo wskazane. Ja te bym chcia
cokolwiek zrozumie, bo szczerze ci wyznam, e dzisiejszy wieczr nieco mnie zaskoczy...
Jeszcze bardziej zaskoczona okazaa si Helenka, ktra po skoczeniu kasety ujrzaa
Justynk i Konrada, pogronych w rozmowie przy biaym winie i sonych orzeszkach. Pani
Malwina to owszem, ale Justynka...? Gdzie w ogle pani Malwina, ktra, zdawao jej si,
jaki czas temu opucia dom?
- O, ciocia ju dawno pi - oznajmia pogodnie Justynka. - Mylaam, e Helenka te.
Tylko wuja nie ma, ale przypadkiem wiem, gdzie jest. Niech sobie Helenka gowy nie
zawraca, w razie czego wszystko zaatwi.
Helenka zatem, uspokojona, posza spa, Justynka za dowiedziaa si od Konrada
tego, czego on si dowiedzia od Joli. Dziki wygup ciotki przysporzy wujowi pienidzy, da
mu jaki strasznie wany kontrakt, na ktrym mu zaleao wyjtkowo...
- Moment - rzek Konrad, tknity przeczuciem.
- Jest tu jakie inne wyjcie, nie frontowe?
- Jasne, cay czas mwi. Przez taras. I dalej ju wychodzie, nie? Jeli nie masz
ochoty wyazi przez parkany, mog ci otworzy furtk, bo zawsze wuj zaczyna od mycia rk
w azience. Zdysz.
- To mio. Chtnie wypraktykuj metod. Powiem ci szczerze, klientka dostarcza
wrae nietypowych i nie do przewidzenia. I jeszcze ci wyznam, e zaangaowaem si w to
wrcz osobicie, a dodatkowo brudzi mi moja siostra. Cholera, istny cud, e udao mi si w
niedziel skoczy prac magistersk, to te mszyce... Nie, nie suchaj profesjonalnych
wynurze. cile biorc, cao wydaje mi si rozrywkowa. I nie tylko...
Justynka doskonale wiedziaa, dlaczego nie tylko, ale nie chciaa teraz si w to
wgbia. Na ocen rozmaitych uczu musiaa mie czas, swj wasny, dla siebie, strasznie
duo po niej biegao i ksao to w serce, to w umys, to w charakter, to w chci, pragnienia i
nadzieje. Nie teraz! Nadmiar wiedzy przeszkadza, musiaa wszystko rozway spokojnie.
Dopomg wuj. Za dziesi dwunasta usyszaa szmer podnoszonych wrt
garaowych. Poderwaa si, Konrad te to usysza.
Kiedy bardzo zadowolony z wieczoru Karol Wolski wkroczy do kuchni, ujrza
siostrzenic, zastawiajc st drobniutkimi przystawkami. Troch si zdziwi, ale bardziej
ucieszy. Emocje gry wzmagay w nim gd i nieprzyjemna bya myl, e o tej porze bdzie
musia sam sobie wynajdywa co do jedzenia.
- Jako krtko bya w tym kasynie? - zauway ze rednim zainteresowaniem, ale
do yczliwie. - Nie podobao ci si tam?
Justynka mogaby odpowiedzie, e nie podobao jej si wprost potwornie, ale nie
byaby to cisa prawda. Salonw gry w ogle nie widziaa, o samej grze nie miaa pojcia, a
niemie doznania cakiem czego innego dotyczyy. Postanowia wyga si dyplomatycznie.
- Nie, dlaczego? Bardzo to atrakcyjne. Ale ja tam tylko na chwil wpadam, po drodze
do domu, eby popatrze, jak to wyglda. Tak rzuci okiem, z ciekawoci.
- No c, jako prokurator powinna chyba zna rozmaite jaskinie zoczycw. Do tych
rzeczy tutaj pasuje biae wino.
Podajc wino i kieliszki, Justynka zastanowia si, w jakim stopniu musiaaby si upi,
eby rozmawia z wujem jak z normalnym czowiekiem. Powiedzie mu, na przykad, e z
tym przydeptywaniem ciotki stanowczo przesadza, adna ludzka istota nie wytrzyma na
dusz met podobnego gniotu. Albo spyta, czy rzeczywicie myli o rozwodzie. Albo
wypomnie, e lampa mu si przysuya, a nawet sowem si o tym nie zajkn. Albo
cokolwiek innego. Ciekawa rzecz, czy wuj od razu wyrzuciby j z jadalni...
- Jutro dostaniesz swoj komrk - powiedzia Karol. - Bdziesz musiaa zapaci
osiemdziesit zotych i paci abonament przez dwa lata.
- Dzikuj bardzo - powiedziaa grzecznie Justynka. - Tyle z siebie wydusz.
Rachunki bd przychodziy do mnie czy do wuja?
- Do mnie. Do firmy. Dostaniesz kopie. Razem z wykazem rozmw.
- A ten abonament ile wynosi?
- Trzydzieci zotych miesicznie.
- To nie tak le, mylaam, e jest droszy. Tak sum to waciwie i ciocia mogaby
zaoszczdzi na tej kapucie.
- Jeszcze nie dostaem kapusty - wytkn Karol.
- Ponadto koszt komrki jest cile uzaleniony od iloci i czasu rozmw. Twoja ciotka
nie umie liczy, a ja nie chc by karmiony wycznie kapust do koca ycia.
Tu Justynka nie wytrzymaa. Zdya tylko pomyle, e widocznie jest mniej trzewa
ni jej si wydawao.
- To ju chyba ostatnia rzecz, na jak wuj mgby narzeka. Karmienie ciocia zaatwia
koncertowo. Od czasu do czasu powinna usysze sowa uznania, takie wyrane, bez metafor i
ozdobnikw.
- Od kogo?
- Od wuja.
- Jak to? - zdziwi si Karol. - Przecie mwiem ostatnio, e pod tym wzgldem
mona mie do niej pene zaufanie? To mao?
- No pewnie, e mao, bo wuj to mwi kliwie i z krytycznymi dodatkami. A kady
czowiek potrzebuje odrobiny uczucia i aprobaty. Ciocia te.
Karola tak zdumiao zuchwalstwo siostrzenicy, e nawet si nie rozzoci.
- Susznie oddzielia jedno od drugiego, co innego czowiek, a co innego twoja
ciotka. Czyby do tej pory nie zdya jej pozna?
- Tote wanie - wyrwao si Justynce. - Ciocia tym bardziej...
- Naprawd sdzisz, e wolaaby aprobat ni pienidze?
Justynka chciaa powiedzie, e pienidzmi wuj rwnie zbytnio nie szasta, ale
ugryza si w jzyk, bo tego ju mgby nie wytrzyma. Poza tym miaa si przecie nie
wtrca!
- A nie moe by jedno i drugie? - spytaa nieco aonie.
- Nie - odpar Karol sucho i wida byo, e konwersacja zostaa zakoczona.
Justynka zrozumiaa to doskonale, zamilka zatem. Popijaa biae wino herbat,
mylc, e w tym wanie ley cay szkopu, ciotka by nie zrozumiaa, prbowaaby gada
dalej i zmusza do rozmowy ma. Rezultaty byyby opakane. I waciwie trudno wujowi si
dziwi, nie chce kontynuowa nieprzyjemnego tematu, wolno mu nie chcie, a do wiercenia
dziury w brzuchu trzeba mie anielsk cierpliwo. Wuj nie ma. No to nie. Brak anielskiej
cierpliwoci jeszcze nie jest karalny...
- Jeli ju koniecznie chcesz mnie wychowywa, musisz to robi na raty - powiedzia
drwico Karol po bardzo dugiej chwili i podnis si od stou, zabierajc ze sob herbat. -
Dobranoc.
- Dobranoc - wymamrotaa zaskoczona Justynka i zostaa na miejscu, a znik jej z
oczu.
Dopiero po dziesiciu minutach znalaza si w swoim pokoju i nareszcie moga troch
spokojnie pomyle. Doznaa w cigu tego jednego wieczoru tylu wrae, e gdzie w rodku
utworzyo si jej istne kbowisko. Musiaa je rozwika. Niby drobne one byy, ale
dokuczliwe, naleao si do nich jako ustosunkowa, najlepiej rozway je chronologicznie.
Zaczo si od Piotra... Oczywicie, e tego wanie bya spragniona, to byo to, co j
najbardziej gnbio i gryzo, o tym chciaa pomyle! Przyja, rzeczywicie! Dobra
siostrzyczka, ktrej mona si wyzwierza i w razie potrzeby wypaka na onie, a cud
kobiet, wymarzone bstwo, znajduje si gdzie indziej. Ju te nie miaa si w kim
zakocha...
Jednake czarna rozpacz jej nie ogarniaa, co byo nawet troch dziwne. Nie, nic
podobnego, wcale nie byo dziwne. Piotr jako zblad i straci prawie cay urok, najpierw tu,
pod domem, kiedy zadawa idiotyczne pytania i udziela kretyskich rad, a potem tam, pod
Paacem Kultury, kiedy tak wciekle wyranie nie chcia si miesza w adne kopoty. Cofn
si przed trudnociami, mimoza cholerna... Nie, takiego subtelnego kwiatuszka Justynka sobie
nie yczya.
A Konrad si nie cofn... No tak, ale to naleao do jego obowizkw subowych. W
yciu Piotr by nie wzi na siebie takich obowizkw subowych! Jednak Konrad mia
wolne... Jednak pomg rzetelnie i do koca... I jednak, po tym kocu, nie popad w adn
nachalno ani natrctwo, nie usiowa kontynuowa intymnych symulacji... No oczywicie,
symulowa rwnie subowo! Cholera. Tylko jedno... Takie raczej okropne i wysoce
niepokojce. Dlaczego porusza si tak jako dziwnie i chodzi jakby bokiem? I drobnymi
kroczkami? Defekt wrodzony, ujawniajcy si nie zawsze, czasami, jak, na przykad,
reumatyzm? Bo kiedy indziej porusza si normalnie... A moe jaka choroba...?
Co ona ma waciwie o nim myle, czego si spodziewa, na co sobie pozwoli?
adnych nieszcz wicej, adnych rozczarowa. Piotr, jako nieprzyjemno yciowa, w
zupenoci wystarczy! Konrad... nawet nie byo kiedy spyta go dyplomatycznie, czy ma
jak dziewczyn. Na pewno ma, taki chopak musi mie. Nie, na adne nowe i niepewne
zakochania Justynka teraz nie pjdzie, absolutnie sobie zabrania!
I, na lito bosk, co si stao ciotce?! Urna si, to jasne, ale dlaczego? Wuja
przecie w domu nie byo, no nie, na obiedzie zapewne by, co za numer jej wywin, po
ktrym zaatwia sobie przerw w yciorysie? I w tym stanie pchaa si do kasyna, wiedziaa
chyba jeszcze, co robi, skoro zostawia samochd i wezwaa takswk, miaa co na myli.
Do licha, trzeba byo wybada Helenk, ale Helenka prezentowaa spokj, nie mogo zatem
nastpi nic wstrzsajcego. No i wuj... Rozmawia z ni prawie jak czowiek... Ciekawe, czy
Muminkowie j rozpoznali... Na Muminkach Justynka zakoczya swoje mylenie, uznawszy,
e wszystko wyjdzie na jaw jutro. Ciotk i wuja rwnie mona zostawi do wyjanienia, nie
musi spdza przez nich bezsennej nocy. Prawd mwic, rozwika naleao Piotra i
Konrada, to byo wane, wic teraz moe ju i spa. A na jutro umwiona jest z Jol...
***
Tym razem to Karol obudzi si, bo co obok niego chrapao.
Nie by do takiego zjawiska przyzwyczajony, Malwina na og nie chrapaa. Poza tym
zazwyczaj wstawaa wczeniej, eby mu zrobi niadanko, a odsypiaa swoje pniej, kiedy
on ju wyszed do pracy. Teraz spaa jeszcze, a wok niej unosi si osobliwy odr, jakby
nalewki z jakiego kwiecia. Wypia swoje perfumy...?
Nie usiowa jej budzi, wiedzia doskonale, e w kwestii niadania zastpi j Helenka.
Troch go zaciekawi rodzaj uytego przez on alkoholu, ale wiedzy na ten temat nie musia
uzyskiwa natychmiast, mg z tym zaczeka do popoudnia. Przystosowa si do nowego
dnia egzystencji nieco wczeniej ni zwykle, bo tak by umwiony, zetkn si przy niadaniu
z Justynka i podrzuci j do rdmiecia.
Przez poow drogi Justynka milczaa. W drugiej poowie omielia si odezwa.
- Mam do wuja prob. Jak wuj nie chce, to nie, ale prob mam.
- Sucham - rzek Karol cierpko.
- Czy wuj mgby w jaki sposb dawa do zrozumienia, e mona z wujem
rozmawia? Gadatliwy to wuj nie jest, odwrotnie te, to znaczy brzczenia nad uchem wuj nie
lubi. Zrozumiae. Ale czasem wuj zgadza si na dwiki, a czasem nie. Czyja bym moga
wiedzie, jak mam to rozpoznawa?
Karol odpowiedzi nie udzieli od razu, a Justynka nie nalegaa. Dopiero kiedy
wysiadaa, wyda z siebie gos.
- Wieczorem.
- Dzikuj bardzo - powiedziaa Justynka, zrozumiawszy informacj bezbdnie.
Wczesnym popoudniem zrobia sobie przerw w zajciach, poniewa intrygowaa j
ciotka. Pniej miaa jeszcze wykad, a po nim Jol. Chciaa wrci do domu przed obiadem,
na obiedzie bowiem mg by wuj, co uniemoliwioby szczer rozmow, wic tylko te
chwile wczeniej daway jakie szans.
Malwina czekaa na Justynk jak na zbawienie.
Miaa mgliste wraenie, e wczoraj wieczorem Justynka bya. Mogo jej si tylko
wydawa, ale przedtem Justynki nie byo, wic pniej musiaa si pokaza, bo niemoliwe,
eby jej wraenia dotyczyy, na przykad, zeszego tygodnia. Zatem wycznie Justynka
moga jej powiedzie, co si waciwie dziao wczorajszego wieczoru. Ostatnie, co pamitaa,
to swoje wasne zdenerwowanie na tle tej nieudanej kradziey samochodu Karola...
Gnbi j kac i niepewno i teraz wanie gwatownie zapragna telefonu
komrkowego dla siostrzenicy. Prosz, mogaby si z ni dogada od razu, a tak musi czeka
i udawa przed Helenk, e wszystko jest w porzdku i nadal kocha Karola. Sytuacja nie do
zniesienia!
Z rozpaczy usiada i zacza je, chocia wcale nie czua wielkiego godu ani nawet
nie miaa apetytu. Przy stole zastaa j Justynka.
- Czy ciocia gotuje t kapust? - spytaa pospiesznie od progu. - Wuj si upomnia
jeszcze wczoraj.
Malwina drgna tak silnie, e zlecia jej z widelca na szlafrok kawaek naleniczka z
bit mietan.
- O Boe, wieo po praniu... C ty tak nagle... Dobrze, e jeste, zaraz co ty
mwisz? Kapusta...?
- Kapusta. Wuj zapamita. Moda.
Malwina nie miaa pojcia, czy w najbliszym sklepie jest moda kapusta, ale pretekst
do wysania z domu Helenki znalaz si doskonay. Tak, oczywicie, jeli jest, niech Helenka
kupi, a jak nie ma, ona sama pojedzie gdzie tam i kapust zrobi si jutro. O tej porze roku
waciwie w ogle nie powinno jej by, tylko zeszoroczna, ale wszak staranie o produkt to
woda na jej myn, prosz, jak dba o Karola, jak si rzuca szaleczo do speniania jego ycze!
Helenka wzruszya ramionami i posza bez protestu, bo ju patrze nie moga na rc
Malwin. Zastanawiaa si nawet po drodze, jak by tu arcie ukrci, ze zwyczajniej ludzkiej
litoci, bo do czego to dojdzie, chlebodawczyni jej pknie, a z zbw jej si wydziera chyba
nie wypada. Dobrze to byo kiedy wszystkie kredensy i spiarnie na klucz zamyka...
Malwina nie wdawaa si w dyplomatyczne wstpy
- Mw mi tu zaraz, co to wczoraj byo! Czy ja gdzie byam? Dlaczego ja si dzisiaj
obudzia prawie cakiem ubrana? Co to za jak zoliwo kto mi tu zrobi?
Zaskoczona nieco Justynka postanowia nie da i si zwariowa. Skoro ju wstpia na
okropn drog wtrcania si, trudno, pjdzie ni dalej. Nie pozwoli ciotce zmienia faktw i
zwala winy na cay wiat.
Usiada przy stole.
- To ja wanie cioci chciaam zapyta, co tu byo. Nie bd owija w bawen, ciocia
si urna w ywego trupa. Chciaabym wiedzie, dlaczego. Co si stao? Wuj by niemiy
przy obiedzie?
- A ty skd wiesz, e ja si troch upiam? - obrazia si Malwina.
- Widziaam na wasne oczy. I miaam z cioci, mona powiedzie, duo do czynienia.
- Jak znowu miaa do czynienia, skd ty moga mie co do czynienia, przecie ci
nie byo!
- Potem ju byam. I akurat trafiam na t cioci... aktywno.
- Jak znowu aktywno - mrukna Malwina gniewnie, zarazem jednak uwiadomia
sobie, e tego wanie chciaa si dowiedzie. Nie naley Justynki gasi.
Doskonale pamitaa, skd jej si wzia wczorajsza rozpacz. Przez tych zodziei
idiotycznych, przez t kradzie nieudan, przy ktrej si wszyscy pobili, tylko Karol nie.
Niezniszczalny sup, bunkier, on nawet z trzsienia ziemi ocaleje! I jeszcze za tak wiedz
okropn musiaa trzysta zotych dopaci. Kamie by si upi, pie sprchniay, ale w adnym
wypadku nie moe ani Justynce, ani nikomu wyzna prawdy!
- Moliwe, e miaam zmartwienie - rzeka godnie. - Przez twojego wuja, owszem,
cigle si martwi, e on mnie nie kocha. Jak to si mwi... o! Zalewaam robaka.
- W kasynie?
- Co?
- W kasynie ciocia te robaki do zalewania znalaza? Bo tam cioci dopadam.
- A c ty w kasynie robia? I w ogle w jakim kasynie?
Justynka westchna ciko i przesza do kuchni zrobi sobie herbaty. Uznaa, e bez
wzmacniajcego pynu, nie da ciotce rady. Prztykna czajnikiem, nalaa do szklanki esencji i
wrcia do jadalni.
- W Paacu Kultury. Pojechaam tam za cioci i weszam do rodka. Ciocia miaa
chyba kopoty ze schodami.
- Co to znaczy, e pojechaa za mn? C to, ty mnie ledzisz?
Justynka przez chwil milczaa potpiajco, powstrzymujc si od uwagi, e jeli
ciotka ledzi wuja, ktokolwiek inny moe ledzi j. I byaby to zwyczajna sprawiedliwo, a
nie adne wistwo.
- Tu cioci zobaczyam, pod domem, jak ciocia wsiadaa do takswki. Ju byo wida,
e co nie gra.
- To dlaczego mnie od razu nie zatrzymaa?
- Nie zdyam - zegaa Justynka bez wahania. - Zreszt, nic by to nie dao, ciocia
bya bardzo uparta.
- No dobrze, i co dalej? - spytaa ostronie Malwina po krtkim namyle.
Justynka przez czas jej namysu nalaa sobie herbaty i ze szklank w rku znw
usiada przy stole.
- Dalej ciocia najpierw chciaa gra, nie wiem w co, a potem ciocia zasna bardzo
porzdnie...
Malwina zachysna si zgroz.
- Midzy ludmi...?!
- Ale nie. W damskiej toalecie, na sedesie, i nikt absolutnie cioci nie widzia. No
owszem, potem, przy wychodzeniu, trzeba byo cioci pomaga i wzi w tym udzia jeden taki
z obsugi kasyna. Ale jemu si wyjanio, e ciocia jest chora na cukrzyc i opnienie
zastrzyku daje takie objawy. Chyba uwierzy, bo ciocia, za przeproszeniem, nie mierdziaa.
To znaczy owszem, ale perfumami. Potem dowiozam cioci do domu i zostaa ciocia
wepchnita do sypialni, na tapczan, tak e nawet Helenka nie widziaa i nic o tym nie wie. Ale
z rozbieraniem cioci miaam kopoty, wic tylko buty i akiecik. A teraz chciaabym si
dowiedzie, co ciocia moga mie na myli i dlaczego tak si ciocia pchaa do kasyna.
- eby gra... - wyrwao si Malwinie, ktrej zaczy majaczy w pamici jakie
strzpy wasnych pragnie i zamiarw.
Justynka zdecydowaa si zrezygnowa z litoci.
- Nie moga ciocia tam gra, bo przyszed wuj. Uwaaam, e nie powinien cioci
zobaczy, robia ciocia nie najlepsze wraenie. I dlatego wepchnam cioci do toalety.
Przez nadmiar i rodzaj uzyskiwanej wiedzy o sobie samej przebio si w Malwinie
przeraenie.
- I widzia mnie...?!
- Wanie nie.
- A ciebie?
- Mnie owszem. Pod tym wychodkiem. Ale nie mia mi tego za ze.
- No prosz, tobie to nie... - znw wyrwao si Malwinie z pretensj, jednake ulga
pozwolia jej opanowa i ukry prawdziwe uczucia.
- Ale ja byam trzewa - wytkna Justynka niemiosiernie.
- A co to za rnica... No nie, bardzo dobrze zrobia...
- No wic skd si cioci wzi nagle ten pd do kasyna i do gry? I to... ta... to...
naduycie alkoholu...?
- Chciaam gra - wyznaa zawo Malwina, naduycie alkoholu usiujc pomin
milczeniem. - W kasynie. Chciaam wygra duo pienidzy... albo chocia troch, ale wygra
i mie. Moje wasne. I nie musie tak cigle wydziera z wuja, bo ju mi siy brakuje. I
moliwe, e co tam wypiam ze zdenerwowania, ale tak naprawd, to mi chodzio o
pienidze.
Justynka ponownie powstrzymaa si od uwagi, e gdyby ciotka nie wygupiaa si z
paceniem za usugi detektywistyczne, pienidzy wystarczaoby jej na znacznie duej. Ch
ich posiadania, wasnych, nie wydzielanych, nie uebranych, rozumiaa doskonale, ale
wydawao jej si, e suszniej byoby podj jak prac. No nie, do systematycznej pracy
ciotka si nie nadawaa... Wuj jej pewnie odmwi kolejnej dotacji i std ta rozpacz
kasynowa.
- O ile pamitam, ciocia co mwia o pelerynce z czarnych norek...
- O, wanie! - oywia si Malwina. - Mia mi kupi po tym brydu i co? Sama
widzisz! A, lampa... No i c takiego, e lampa, wielki mi koszt, bya zapasowa. A ja cigle
jestem ta gorsza!
Justynka nagle stracia cierpliwo.
- Ja nie chc by niegrzeczna, ale musz cioci powiedzie prawd - rbna
energicznie, nie zauwaywszy powrotu do domu Helenki. - Ciocia, bardzo mi przykro,
powinna schudn. adna pelerynka nie bdzie na cioci dobrze wygldaa, bo nadwaga bije w
oczy, a nie strj. Na miejscu cioci ja bym najpierw schuda, a potem si dopiero pokazaa w
czym ekstra, eby byo wida, e to ma sens. A nie tak!
- wite sowa Justynka mwi - odezwaa si z kuchni Helenka. - Sama bym to pani
powiedziaa, ale nie miaam. A modej kapusty nie byo, kupiam star, na wszelki wypadek,
bo wiadomo, e pani potrafi star na mod przerobi. Nawet si pan Karol nie spostrzee.
Cay tekst do Malwiny dotar doskonale, bo oba tematy byy jej bliskie. Najpierw
poczua si ciko uraona i od razu zbuntowana, potem okropnie niezadowolona, wreszcie
doznaa bysku przyjemnoci. No pewnie, e z t kapust potrafi, jeszcze im pokae...
Ten pierwszy komunikat, o nadwadze, usiowaa wyrzuci z siebie, ale stawia opr.
Krystyna mwia to samo... I, szczerze mwic, nic ju nie miaa, w nic nie moga si ubra,
bo wszystko byo na ni za ciasne, wszystko musiaaby sobie kupi nowe, a Karol nie da. A
jednak pjdzie do tego kasyna, tyle e ju na trzewo, dowie si, gdzie jest Karol, i pjdzie
gdzie indziej. Zaraz, ale przecie wczoraj zdobya informacj, e Karol jest w Marriotcie,
wic skd si wzi w Paacu Kultury?
- Czy ty jeste pewna, e to by Paac Kultury i e wuj tam by? - spytaa nieufnie,
zapominajc o sekrecie przed Helenk.
- W stu procentach! - zdenerwowaa si Justynka. - Ciociu, ja nie mwi o
rozrywkach, tylko o odchudzaniu. Czy ciocia naprawd nie chce wyglda modziej i czu si
lepiej?
- No i jak ty to sobie wyobraasz, mam si godzi? Nic do ust nie wzi? Przy twoim
wuju?!
- Wujowi te si przyda par kilo straci. Ja mog cioci da przepisy, to wcale nie jest
takie niedobre, szparagi z szynk, na przykad. Z pomidorkiem i nawet z odrobin majonezu,
chocia lepiej byoby bez...
Malwinie przed oczyma duszy zamajaczyy dwa obrazy rwnoczenie, jakie
niezwyke potrawy na bazie tej obrzydliwej diety, upikszone jej talentem, i ona sama,
odchudzona, smuka, jak dawniej, wrcz modsza od obrzydliwej dziopy, tumaczki, budzca
bysk zawici w oczach Agaty, Krystyny... I niech sobie Karol robi, co chce, niech znajdzie
lepsz!
Szparagi z szynk, moe by...
- A kapusta? - spytaa z mimowolnym zainteresowaniem.
- Kapusta owszem, tylko mniej zasmaki. I adnych kartofli.
- Na kartofle Karol tak bardzo nie leci...
- To mam kroi t gow, co kupiam, czy nie? - spytaa Helenka.
- Pno troch... Nic, niech Helenka pokroi, najwyej bdzie na jutro. I do kapusty
takie sznycelki wieprzowe. To pasuje?
- Pasuje - zawyrokowaa Justynka, czujc si, jakby trzymaa za rogi cae stado
bykw. Ciotka przynt w postaci diety zapaa, teraz jazda dalej!
- Ale wszystko jedno, kiedy wuj przyjdzie, ciocia nie moe tak siedzie w szlafroku i
nie odnowiona. Wuj ma wysoko rozwinite poczucie estetyki.
Pochwaa Karola wzbudzia w Malwinie lekki protest, okropnie jej si nie chciao
teraz czyni adnych wysikw, ale z drugiej strony owszem, powinna wyglda atrakcyjnie.
Dlaczego, do diaba, nie moe by pikna bez adnych stara? Dlaczego w ogle musi sama
odwala t ca robot z zamordowaniem Karola, dlaczego jej nikt nie pomoe, co za ciar
nieznony i co to za ycie z samymi kopotami i bez pienidzy!
Chlipna sobie, ale krtko, bo pamitaa, e nie tylko szlafrok ma zdj, ale i twarz
odpracowa. Potem nagle zamigotaa jej pontna, mciwa myl, a prosz bardzo, wanie
przystpi do podstpnej akcji odchudzania, do przyrzdzania tego wszystkiego, czego Karol
nie cierpi, chocia nie, szynk lubi, szparagi te...
Justynka poczua, e ciotka wymyka si jej z rk i ogarna j rozpacz. Skoro ju
wzia rozpd z tym wtrcaniem si, chciaa pj dalej i odwali grubsz robot. Zwrci jej
uwag, e wuj ostatnio czciej bywa w dobrym nastroju, e nie warto mu psu humoru
gupimi uwagami, e nie ma sensu eksponowa wasnych krzywd, pretensji i alw i e nie
wszystko naraz trzeba mu zwala na gow, tylko po kawaku i dyplomatycznie. Ciotce do
dyplomacji byo wprawdzie jak krowie do oberka, ale Justynka miaa w sobie wrodzony
optymizm i nie tracia nadziei. Tymczasem rozmwczyni, pogrona we wasnych mylach, z
wysilonym siekniciem zerwaa si nagle od stou i znika w sypialni, wykluczajc dalsze
zabiegi.
Przez chwil jeszcze Justynka siedziaa przy stole, zastanawiajc si, co robi, ale
zadzwoni telefon. Ten oddzielny, w gabinecie wuja. Dzwoni i dzwoni, a ciotka nie
odbieraa, posza zatem odebra siostrzenica.
- Wracam na obiad o szstej - powiedzia Karol i rozczy si, nie baczc, do kogo
mwi.
Justynka odoya suchawk i, wiedziona instynktem, popdzia do garderoby, gdzie
znalaza Malwin, ponuro wpatrzon we wntrze otwartej szafy.
- No i prosz, mwiam - rzeka z triumfem. - Wuj si robi lepszy, zawiadomi, e
wraca na szst, moe ciocia zdy z t kapust pi razy.
- Nie mam si w co ubra - odpara grobowo Malwina. - Nic si nie nadaje, sama
zobacz. Co...? Kapusta...? To musz schab rozmrozi, powiedz Helence, eby wyja. A ty mi
kaesz estetycznie wyglda, sama bym chciaa, nie, to jest niemoliwe, ja jednak pjd...
Urwaa gwatownie, zamkna szaf i, nie zwracajc uwagi na Justynk, udaa si do
sypialni.
Justynka poddaa si, chocia tylko chwilowo. Przyrzdzia sobie w kuchni skromny
posiek i pojechaa na wykad.
***
- Bd brutalna - ostrzega Jola, mieszajc kaw przy stoliku w maej kawiarence przy
Nowym wiecie. - Moesz mnie znielubi od pierwszego sowa i wypi si na moje chci,
ale jako mi nie le rozmaite podchody i podstpy. Chc wiedzie, jaki naprawd jest twj
wuj.
- Egocentryczny, egoistyczny, oglnie skpy, bardzo inteligentny, wciekle akomy,
introwertyczny, fanaberyjny i pedant - odpara Justynka bez namysu. - Cakiem zy by nie
moe, bo lubi koty. Nie toleruje adnych nieprzyjemnoci. Swoich. Cudze ma gdzie. Co
jeszcze?
- Tak. Sprzecznoci bym chciaa wyjani. Jest oprcz tego bezwzgldny, bezlitosny i
mciwy. W interesach, to mog stwierdzi sama. Ale musi w nim istnie bodaj lad
wielkodusznoci, pobaliwoci i oglnej szlachetnoci, co kci si z ca reszt i nie mog
tego zrozumie.
- Skd ci si wziy te wspaniae zalety? - zdziwia si Justynka.
- Z bryda - odpara Jola szczerze. - Okaza je. Grywam w bryda ju prawie
pitnacie lat i z ludzkich zachowa wycigam wnioski, ktre dotychczas si potwierdzay.
Twj wuj mnie oguszy. Nie mg wyduba z siebie czego, czego nie ma wcale!
- Udawa. Czekaj, ja przecie nie jestem niedorozwinita, wiem doskonale, e to by
bryd dla biznesu, urabia sobie kogo tam. I urobi. Musia wystpi jako posta
wszechstronnie sympatyczna.
- Nie mg - upara si Jola. - Od przymusu byby zy jak diabli, a ja doskonale znam
te jego zacinite ukradkiem zby. Do koca by na luzie, prawdziwym. Chyba e potem z
niego wyszo...?
O przymusie wuja Justynka nie potrafia nic powiedzie, poniewa w domu adnego
przymusu Karol sobie nigdy nie zadawa.
- Wanie nie - rzeka, nieco zdziwiona. - By zdumiewajco agodny, chocia
powinien wpa w furi. Moe ta lampa go rozadowaa?
- Moe i lampa. Zaatwia mu spraw. Suchaj, czy to byo specjalnie? Mam na myli,
z twoj ciotk zostao uzgodnione, e rbnie? Bo efekt okaza si imponujcy.
- Wedle mojej najlepszej wiedzy ciotka zaskoczya wuja niebotycznie, gwarantuj, e
nie uzgadniaa z nim niczego. By agodny, jak na niego, ale obiektywnie biorc, wcieky,
obawiaam si, e awantura bdzie znacznie gorsza.
Joli zaczo si w gowie troch ukada, ale wci czua niedosyt wiedzy o szefie.
- Czekaj, jeszcze co. arcie byo rewelacyjne, jaki taki sosik twoja ciotka zrobia,
nieziemsko dobry. Czy to u was zawsze tak?
- A mylisz, e od czego wuj jest taki gruby? - spytaa Justynka z gorycz. - I ciotka
te. Karmi jego i siebie ambrozj i nektarem dzie w dzie. Dzi robi kapust, mog ci
zarczy, e to bdzie poemat, a nie adna kapusta.
- A ty nie tyjesz?
- Bo ja po pierwsze jadam nie tak regularnie, a po drugie dwa... nie... trzy razy mniej
ni oni. I lubi saat.
- Z tego wynika, e szef dostaje w domu same dobre rzeczy... - zacza Jola z
namysem.
- Nie same - mrukna gniewnie Justynka.
- A co...?
Justynka opamitaa si. Nie wnikaa w przyczyny pyta Joli, rozumiaa, e dogbna
znajomo zwierzchnika moe by w pracy szalenie przydatna, ale nie zamierzaa doszcztnie
dyskredytowa ciotki. Upodobania i anse wuja naleao owietli jako inaczej.
- wity spokj. Wuj lubi sobie pomilcze i za skarby wiata nie zgadniesz, kiedy z
nim mona rozmawia, a kiedy nie. W odwecie robi si zoliwy. Nie gryzie tylko wtedy,
kiedy wszystko dzieje si tak, jak on sobie yczy. I kamieniem u szyi jest dla niego fakt, e za
wszystko trzeba paci. Ja jestem w zasadzie samowystarczalna i nie oberam go przesadnie,
ale owiadczam ci, e ju dawno, dziki niemu, poznaam cel mojego ycia. Nigdy, ale to
absolutnie nigdy i w absolutnie adnej sytuacji, nie wisie na cudzych pienidzach. Niczyich.
Z wujem na czele!
- Tak skpi...?
- Wolaabym ebra pod kocioem albo kra! - rzeka Justynka z moc i w tym
momencie plany matrymonialne Joli ulegy kompletnemu zaamaniu.
No owszem, chciaa polubi pienidze, nawet z dodatkiem trudnego faceta, ale
pienidze atwo dostpne. A nie do wydzierania w pocie czoa z sejfu, zamknitego na mur!
I to jeszcze, najprawdopodobniej, wrd upokorze, awantur i obelg...
W Justynce odezwao si poczucie sprawiedliwoci.
- Ale jeli trafisz wujowi w dobry humor i co go zainteresuje, jest cakiem
sympatyczny i da si z nim mnstwo zaatwi. Ma poczucie humoru. wietnie si z nim
rozmawia, pod warunkiem oczywicie, e nie dasz od niego czego, co mu si nie podoba...
Nowy pogld Joli na maestwo z Karolem Wolskim ugruntowa si silniej.
- ...chocia mona si z nim nawet sprzecza, pod warunkiem, e racjonalnie i na
bazie rzeczowych argumentw. A do chwili kiedy mu si znudzi i wtedy ju lepiej nie dusi
Nie, z dwojga zego Jola wolaa zarabia na swoim szefie subowo. Nie prywatnie.
Uwierzya Justynce, nie byo w jej opiniach ani cienia przesady, sama wszya co takiego,
ale miaa nadziej, e si myli, niestety, wszya trafnie. Janusz Dbicki kolosalnie zyska w
jej oczach.
I dlatego jeszcze tego wieczoru umwia si z nim na weekendowy wypad
dokdkolwiek...
***
Wrciwszy do domu, Justynka zrezygnowaa z natychmiastowego odnalezienia
Konrada, ktry powinien by gdzie tu si znajdowa, i trafia na koniec obiadu. Wuj,
spoywajc deser, milcza zwyczajnie, gboko zamylony, ciotka naprzeciwko niego kwita
piknie zrobion twarz i jakim cichym triumfem.
Musiao jej si co uda, na lito bosk, nie wsypaa chyba do tej kapusty strychniny
ani arszeniku...?
Jej niepokj w tej kwestii ukoia w kuchni Helenka, ktra przy okazji przyrzdzania
herbaty zdya szepn, e kapust wszyscy jedli, a pan Karol j nawet pochwali i wcale nie
zgad, e stara, myla, e moda. Z ciekawoci Justynka sprbowaa potrawy, nie, to byo
nieprawdopodobne i nie do uwierzenia, co ciotka zrobia z takim pospolitym warzywem?
aden przepis nic by nie da, do podobnych osigni musiao si mie rk. Talent.
Natchnienie.
Bknwszy grzecznie: Dobry wieczr, usiada przy stole i wzia udzia w oglnym
milczeniu oraz konsumpcji owocowej galaretki z atrakcyjnymi dodatkami.
Malwina milczaa nie tylko triumfujco, ale take mciwie. Prosz, jak atwo ten
podlec da si oszuka! Powcigliwie, bo powcigliwie, ale jednak pochwali potraw na
talerzu i uczyni gupi uwag na temat kosztu modej kapusty o tej porze roku, w poowie
wiosny. Zapomniawszy kompletnie, e oszczdnoci na produktach spoywczych miay jej
da pienidze na rachunki za telefon komrkowy, napawaa si swoim zwycistwem.
Karol milcza, poniewa rozwaa kwesti niewielkiego bankieciku, ktry by
wydarzeniem nader wanym subowo. Ju samo zaproszenie na w bankiecik, niejako za
kulisy wielkiego biznesu, stanowio wiele mwicy sukces i otwierao drog do rozmaitych
dodatkowych moliwoci. Moliwoci podobay mu si i nciy. Szkopu polega na tym, e
bankiecik mia by pozornie prywatny i wszyscy powinni przyj z onami, co najmniej jak
na raut u amerykaskiego prezydenta. Obecno licznych cudzoziemcw wzmagaa t
konieczno.
Pierwsz jego myl byo wzi ze sob Jol, ale to mogo zrobi ze wraenie. Druga
myl przypomniaa mu, e bdzie tam panowa gwnie jzyk francuski, ktry Malwina znaa.
Nienadzwyczajnie, ale moga si dogada, rozumiaa, co do niej mwi, i potrafia
odpowiada nie za bardzo gramatycznie, jednake przynajmniej treciwie. Bd tam take
inne ony i nie wszystkie musz by orlicami, jako si moe zatem do niej przystosuj.
Tylko, wici pascy, jak ona bdzie wyglda...?
Gdyby chodzio o reklam przepisw kulinarnych, Malwina nadawaaby si
pierwszorzdnie, janiaa sadem. Gdyby to byli Arabowie albo Turcy, zachwyciliby si
zapewne bez granic, w tym jednak wypadku w gr wchodzia Europa, w ktrej zapanowaa
moda na odchudzanie. Nie obciosa jej przecie siekier... Co tu zrobi? Musi j zabra ze
sob, bo kto wie czy znw mu si nie przyda i czy jaka jej gupota nie wyjdzie mu na
korzy.
Szybko obliczy, ile go bdzie kosztowa nowy strj dla niej, doskonale bowiem
zdawa sobie spraw, e odzienie z ubiegego roku ju na ni nie wejdzie. Porwna strat z
rysujcymi si na horyzoncie zyskami, owszem, opacao si, ale i tak zy by, e musi te
koszty ponosi. I tak jeszcze cud boski, e biuteria pasuje...
Przybycia Justynki prawie nie zauway, mimo, e mia nawet do niej interesy.
- Pjdziesz ze mn na bankiet - powiedzia znienacka do ony.
Przez moment Malwinie wydawao si, e le syszy, potem, e ta askawo zwizana
jest cile z kapust i ju zdya zaplanowa na jutro placki kartoflane, potem uznaa, e
Karol z niej drwi.
- Czy na ten bankiet mam zabra ze sob garnek kapusty? - spytaa sarkastycznie.
Justynka si nawet nie przestraszya, bo myl jej pobiega podobnym torem i reakcja
ciotki wydaa jej si dowcipna. A w kadym razie dopasowana do frywolnoci wuja.
Karola nieco zaskoczyo.
- Zapewne zrobiaby nim furor. Ale jednak nie, tym razem kuchni zajmie si kto
inny. Zachwyt powinna budzi raczej sob, co, by moe, okae si trudne do osignicia.
Malwina przez chwil milczaa.
- Mwisz powanie?
- Najpowaniej w wiecie.
- I kiedy ten bankiet? Dzisiaj?
- Nie. Dokadnie za tydzie. W najbliszy wtorek.
- O ktrej godzinie? W co si trzeba ubra? Kto tam bdzie?
Justynce co si w rodku skurczyo, bo przecie wiadomo byo, e tych wszystkich
pyta razem nie naleao wujowi zadawa, a ciotka wszak, do licha, znaa swego ma duej
ni ona. Charakterystyczne te byo, e nie spytaa, gdzie, to jej nie obchodzio, miaa tam
zosta zawieziona, wic niechby nawet by to bankiet na ysej Grze.
Wuj okaza cierpliwo po swojemu.
- Gwnie Francuzi. Zechciej przypomnie sobie jzyk, ktry podobno kiedy znaa.
- Jak to? - nie wytrzymaa Malwina. - Nie bdzie twojej tumaczki?
W jednym mgnieniu oka Justynka zdecydowaa si powici siebie. Trudno, w razie
czego dwa lata przemieszka w szaasie.
- Wujku, ja si nie chc mdrzy, ale strj jest uzaleniony od godziny! - wrzasna,
kiedy Karol ju otwiera usta. - Wieczorowe, balowe, wizytowe? Panowie w smokingach czy
we frakach? Francuzi to nie Amerykanie, ubieraj si przyzwoicie, Amerykanie mogliby
przyj na bankiet w dinsach, farfoclach i kowbojskich koszulach, to dziki nard!
Gotowa bya oszkalowa wszystkie narodowoci wiata, eby tylko zabi pytanie
ciotki. Innych szczegw amerykaskich strojw nie zdya wymyli.
- O sidmej - rzek Karol, patrzc na ni z lekkim zainteresowaniem. - Zwyke stroje
wieczorowe, to jest jednak Polska, kraj przydeptywany histori, panowie w smokingach.
Bd wdziczny, jeli twoja ciotka nie powlecze za sob trenu.
- Trenu...! - oburzya si wzgardliwie Malwina. - No wiesz...! Czy to jest bal w Operze
Wiedeskiej?
Karol najwyraniej w wiecie wola rozmawia z Justynk.
- Co rozumiesz pod okreleniem farfocle?
- Wszystkie strzpy, ktre oni na sobie nosz. Nie, nie oni, raczej one. Na bankiet
amerykaski mona przyj w worze po kartoflach, w firance z okna, w kostiumie
kpielowym i w kawaku starego chodniczka. Francuzw uszanowaabym bardziej.
- Ale to nie jest balanga modzieowa...
- O, Amerykanom bez rnicy. To znaczy owszem, jeli odbywa si to w pobliu
prezydenta, faceci s ubrani jak ludzie, ale baby? Wuj nie zwrci uwagi? Nawet prawdziwa
rybia uska nikomu nie przeszkadza.
W Karolu odezwaa si pami, zaniecha zatem protestw. Przez moment zaciekawia
go obraz Malwiny, pokrytej rybi usk, ale ten widok niezbyt mu si podoba, wic da
spokj. By zdania, e informacji udzieli ju dosy, a o kosztach nie zamierza napomyka,
dopki Malwina sama nie zacznie. Zwrci si cakowicie do Justynki.
- W gabinecie mam twoj komrk, zaraz ci j dam. Ponadto nale ci si ode mnie
wyrazy wdzicznoci. Podsuna mi wietny pomys obrony w razie potrzeby.
Zdumiona Justynk spojrzaa na wuja.
- Ja? Wujowi? Obrony...?
- Poka ci za chwil. Najpierw zaatwmy z komrk.
Malwina samotnie zostaa przy stole, z lekkim zamtem w gowie. Przez bankiet
przebijay si jej ostatnie sowa Karola, co dla obrony, wielki Boe, czy on zgad...? Czy
wobec tego nie ma ju nadziei, e go zoczycy wykocz...?
Na moment pojawia si w niej ch zrobienia mu na zo, owiadczenia, e na aden
bankiet nie pjdzie, ale po pierwsze miaa na to wielk ochot, a po drugie pojawia si okazja
wyzemdania z niego dodatkowych pienidzy. Nie zamierza chyba kompromitowa si le
ubran on? Potem za wpady jej w ucho sowa za plecami.
- Parasol - powiedzia Karol do Justynki. - Prosz, obejrzyj. Jak to wyglda prawnie?
Parasol...!
Malwina zerwaa si z krzesa i wybiega do holu. Karol prezentowa siostrzenicy
parasol, duy i zwyczajny, otwierany dwiema rkami, bez adnych automatycznych sztuk.
Malwina wbia we chciwy wzrok, czy to ten od rusznikarza...? Moe si wreszcie dowie...!
- Tu si prztyka - objani z satysfakcj wuj i Justynka prztykna.
Z koca zamknitego parasola wyskoczy cienki kolec, do krtki, ale bardzo ostry.
Po ponownym prztykniciu schowa si gadko. Karol otworzy parasol i przy otwartym kolec
rwnie wyskoczy, i rwnie si schowa.
- No...?
- Trudna sprawa - zakopotaa si Justynka.
- To nie jest bro palna, ale... Zaraz, moe wuj si podpiera tym parasolem przy
gooledzi? Na lodzie?
- Mog si podpiera na lodzie, jeli jest to niezbdne... Rozumiem, wbija si i nie
lizga, dobry pomys. Owszem, powiedzmy, rzadko wprawdzie w praktyce biegam po
gooledzi, ale w tym miecie ze nawierzchnie wszdzie mona spotka. Zatem podpieram si.
I co?
- Wic premedytacj moemy wykluczy. Ale, niestety, w razie napaci oni musieliby
mie noe, wtedy owszem. Gdyby napadali bez noy, musiaby wuj wali z gry, bo inaczej
przekracza wuj granice obrony koniecznej. Chyba eby napadli akurat na gooledzi, przy
podpieraniu si tym dziobem, wtedy dobry adwokat wmwiby w sd, e nie mia wuj czasu
prztyka, macha wuj i oni sami si nadziali, w agresywnym amoku. Za agresywny amok
ofiara odpowiada nie moe.
- A na suchym gruncie moe?
- Nawet musi.
- I ty by mnie oskaraa?
- W adnym wypadku! Oskaraabym napastnikw.
- Oglnie jednak ten przyrzd wydaje mi si uyteczny. We wczesnej modoci
uczyem si troch fechtunku...
- O, nie! - przerwaa Justynka gwatownie.
- Do fechtunku wuj w adnym wypadku nie moe si przyzna! Takie co dla
fechmistrza jest broni zaczepn, wuj wychodzi na miasto specjalnie, eby dziaba, w
dodatku umiejtnie! Mowy nie ma. Fechtunek musi wuj ukry!
- ...i nigdy si nie nauczyem - dokoczy Karol spokojnie. - Nie wykazywaem do
tego najmniejszych zdolnoci. Ponadto, co miabym dziaba? Interesujca supozycja...
- Cokolwiek. Tych napastnikw. Opony w samochodach. Arbuzy na straganie. Ludzi
w toku, w kolejce przed wujem...
- O chuligaskie skonnoci dotychczas nigdy w yciu nie byem posdzany.
- Wuj sobie w ogle nie wyobraa, jakie kretystwa s wygadywane przed sdem.
Niech Bg broni znale si tam niewinnie, na bank czowiek zostanie skazany. Gdyby
wujowi co takiego grozio, lepiej ju popeni jakiekolwiek przestpstwo, pierwsze lepsze z
brzegu, ale moliwie grube. Mgby wuj rzeczywicie podziaba wszystkie opony w caym
miecie bez adnych zych skutkw dla siebie, bo sdzia baby si o wasne. O ile by,
oczywicie, jeszcze ocala.
- Take, zapewniam ci, mgbym okra wszystkie instytucje w kraju, legalnie i
zgodnie z prawem - uzupeni Karol, wci zadowolony i peen satysfakcji. - Nie chce mi si.
Wezm pod uwag twoje rady, aczkolwiek stanowczo wolabym znale si przed sdem ni
w grobie.
Malwina suchaa tej konwersacji w oszoomieniu i ze zgroz. Wic to tak! Wic si
jednak zabezpieczy i nawet zodzieje nie dadz mu rady! Moe si na nich teraz rzuca, ile
mu si spodoba, najwyej bd go ciga po sdach, wemie adwokata i cze, a po co jej
Karol przed sdem, jeszcze wicej trudnoci by miaa! I po co ona si tyle narobia i tyle
wykosztowaa, i ta brama przeklta, i gupia Muminkowa, i ten cholerny pistolet do lampy, i
tyle si musiaa nadenerwowa i nazastanawia, chwili wolnej nie miaa dla siebie... I
wszystko po to, eby Karol zaopatrzy si w bro!
Karol schowa parasol i zaopatrzy si w butelk wina. Malwina usuna si z progu
jadalni, ale wci staa w miejscu, bo porazia j okropna myl. Czy on przypadkiem nie
odgad jej zamiarw? Czy nie domyli si, e ona stara si usun go z tego wiata? Czy o
tym grobie nie powiedzia specjalnie, na jej konto...?
I jak ma teraz zacz pertraktacje o pienidze na bankietowy strj...?!
I nagle przypomnia jej si zasadniczy argument. Wkroczya do salonu.
- A ta kapusta, jeli chcesz wiedzie, to wcale nie bya moda - rzeka zwycisko. -
Ona bya stara, z zeszego roku, i prawie nic nie kosztowaa, a ja j zrobiam na mod. I
prosz, jak ci smakowaa! Ju troch zaoszczdziam i mog nawet nie chcie na razie adnej
komrki, ale do ubrania co bd musiaa kupi. Wezm star etol...
Karol znieruchomia z doni na pilocie telewizyjnym i co mu si w rodku zaczo
robi, bo zestawienie kosztu kapusty z kosztem strojw Malwiny przerastao jego
wytrzymao matematyczn. Malwina jednak wicej powiedzie nie zdya, w jej plany
odzieowe wdara si siostrzenica.
Justynka nie posza do siebie, zostaa w salonie, z nadziej, e wuj speni obietnic i
odpowie teraz na jej poranne pytanie. Chwilowa nieobecno ciotki wzmoga jej nadziej, ale
teraz oto Malwina przystpia do akcji i Justynce co zrobio si w rodku szybciej ni
wujowi.
- Wemie ciocia najstarsz, t z szafirw, rzadko noszona i nikt jej dawno nie widzia,
a do czarnego pasuje, powinna ciocia by czciowo na czarno - rozkazaa, zrywajc si z
fotela. - I od razu pjdziemy popatrze, bo ja cioci ubior z najwiksz przyjemnoci, a wuj
si tyle samo zna, co kady mczyzna. Mniej ni zero, oo oo oo oo. Idziemy!
To oo oo oo oo, znane z popularnego arcydziea pieniarskiego, oguszyo tak
Karola, jak i Malwin, do tego stopnia, e adne z nich nie zareagowao ani jednym sowem.
Otumaniona Malwina posza za siostrzenic, a Karol po chwili odetchn z ulg. Do myli,
eby kupi co Justynce, jeszcze nie dojrza.
W garderobie, na widok etoli z szafirowych norek w doskonaym stanie, Malwina
oprzytomniaa.
- Na czarno, na czarno! - sarkna. - C to, ja na pogrzeb id? Moe mi jeszcze welon
aobny dooysz?
- Welonu nie trzeba, twarz ciocia robi sobie przecudownie - odpara Justynka zimno i
bezlitonie. - Ale nie z samej twarzy czowiek si skada. Chce ciocia wyeksponowa figur
lnicym bkitem elektric? Albo ciocia schudnie przez ten tydzie najmarniej dziesi kilo,
albo tylko matowa czer! A lepiej byoby dwadziecia.
- Przez tydzie...? - spytaa niedowierzajco na nowo oszoomiona Malwina.
- No wic wanie, przez tydzie si nie da. Przez dwa owszem, syszaam o
osiemnastu. Okropny reim. Ale ciotka mojej koleanki schuda przez sze dni cztery i p
kilo, a starsza bya od cioci, zaraz... pitnacie lat. I oglnie chudsza o, zaraz... prawie
czterdzieci, no, trzydzieci osiem dokadnie. Wiem o tym, byo duo gadania, bo wszyscy na
jej widok osupieli. I do tej pory si trzyma. A ciocia to co, gorsza?
O nie, gorsza Malwina z pewnoci nie bya i wcale nie chciaa by. Z jakiej niby racji
miaaby by gorsza? Przeciwnie, yczya sobie by lepsza!
- No dobrze. Jak ona to zrobia? Ta przez tydzie.
- Bardzo mi przykro, dostaa cikiej nerwicy i przez, tydzie nic do ust nie wzia, bo
j dawio, pia wycznie gorzk herbat i nic wicej. Troch osaba, wic to nie jest
racjonalny sposb. Ciocia by moga, bo ciocia modsza, ale bez nerwicy ciocia nie
wytrzyma...
Przy tych sowach przemkno Justynce przez myl, e w stanie nerwicy Malwina
araby potrjnie, wic czym prdzej znalaza drugi przykad.
- ...ale, o, wanie, jedna taka, modsza i grubsza, zjechaa nawet pi i p. To ju co!
Na tej cholernej zupce z kapusty i cebuli, mam przepis, on tam nawet dopuszcza jaki owocek
albo rybk, ale niech si ciocia nie da narwa, sama zupka wystarczy, ona zawiera w sobie
wszystkie niezbdne mikroelementy, witaminy i te inne wistwa. A sukces gwarantowany!
Sowo sukces Malwinie si spodobao. Nie ogarniaa jeszcze umysem zwizanych z
tym katuszy i wcale nie bya zdecydowana na dobrowoln martyrologi, ale efekt j kusi.
Wstrzsn wszystkimi, w tym Karolem, eby ten kretyski rozwd wreszcie wylecia mu z
gowy...
- Matowa czer to ta - powiedziaa, potrzsajc kieck na wieszaku. - Ale moe lepsze
to w srebrne ctki, co miaam na sobie ostatnio?
- W srebrne ctki mogoby by - zgodzia si zimno Justynka. - Niech ciocia
przymierzy.
Suknia w srebrne ctki, wybrana na wieczr brydowy, owszem, idealnie odpowiednia
na bankiet, ju w w pitek dopia si na Malwinie z najwikszym trudem. Od pitku
zdenerwowana Malwina zdya uty kilo i wier. Mimo wszelkich wysikw, zamek
odmwi posuszestwa.
- Albo trzanie, albo ciocia schudnie - zaopiniowaa wyzuta ju z wszelkiego
miosierdzia Justynka. - A poza tym, niech ciocia popatrzy. Nie tak, nie tak, z boku!
Bez wzgldu na pogldy na siebie i wasny wygld, Malwina zgorzaa. Z profilu
ujrzaa same buy, wciekle opite, nieludzkie, nieprzyjemnie nasuwajce na myl ci
sonia. Potworne. Jak to, wic ona miaaby tak wyglda...?!
- Pom mi to zdj - wydyszaa. - Nie, to na nic, a ta...? Justynka, ju bez uwag,
pomoga jej przymierzy cay zasb eleganckiej garderoby. Malwina zaamaa si, zy
strumieniem pocieky jej z oczu.
- No wic sama widzisz, musz kupi co nowego! - wyszlochaa. - One, te
krojczynie, tak potrafi czowieka wyszczupli...
- Ciociu, ale jeli one wyszczupl tust fok, to to nadal bdzie foka, a nie istota
ludzka. I niech ciocia popatrzy, to... o, to! Do tych szafirw jak stworzone! Nie tamto, nie w
ctki, tylko to cudo z niebieskawym odcieniem. Czarne, a pod norki...
- Razem to kiedy kupiam! - wykaa Malwina.
- I teraz co? Odele to ciocia dla biednych dzieci Afganistanu?
- I na co biednym dzieciom w Afganistanie chiffon - velour? - wykaa Malwina
ponownie, dajc tymi sowami niezbity dowd, e resztek zdrowego rozsdku wcale nie
utracia. - Z dwojga zego ju wicej przydaoby si im futerko, ale przecie nie prawie nowe
szafirowe norki! Barana, to tak...
Justynka rzetelnie postaraa si wygrzeba z siebie wszystkie najgorsze cechy
charakteru, dotkliwie odczuwajc brak wrodzonego sadyzmu.
- Na pi kilo ten welur - szyfon obstanie, a ja wiem, e ciocia ma gorset. Trudno,
tydzie udrki, a potem wystrza, wic jak ciocia chce. I jeli ciocia ubierze si bez dotacji,
wujek cioci na nowo pokocha, jestem pewna. Helenka cioci przypilnuje, ja te, a
dodatkowo moe ciocia codziennie przez godzin taczy. Kobiety chudn od ng. Wic
niech ciocia podejmie msk decyzj.
Decyzj na widok siebie Malwina podja od razu, tylko realizacji nie bya pewna. Ze
zdenerwowania poczua si godna, zjadaby co, bodaj wafelka, bodaj czekoladk, bodaj
troch tej galaretki z bit mietan... No, niechby sznycelek z t kapust...
Przez moment miaa ochot zatrudni Justynk przy porzdkowaniu porozrzucanej
odziey, a samej uciec, szybko skoczy do kuchni, poywi si, potem pomyle...
Justynka bez puda odgada jej zamiary.
- I jeli ciocia si decyduje, to od dzi. Od zaraz. Kada chwila droga. Niech ciocia
sobie wyobrazi, e skazano cioci na mier godow w takim lochu redniowiecznym.
Wszystko inne ju bdzie przyjemniejsze, a ja si powic, chocia pojutrze mam pierwszy
egzamin, i moemy i na spacer. Nie, spacer to aden doping, moemy i do... do... o, do
sklepu... Nie, za pno, moment... moemy jecha do Oszooma po skadniki do tej zupy,
staniemy daleko i dwa kilometry ciocia przeleci. Przysigam na kolanach, e jutro kilo ciocia
ma z gowy, a zupk zaczniemy ju dzisiaj!
- Je? - zainteresowaa si chciwie Malwina.
- Nie. Gotowa.
Straszliwa sia perswazji Justynki, poczona ze skpstwem Karola, wywara na
Malwin okropny wpyw. Daa si wywlec z domu, przy kierownicy pozwolia usi
Justynce, godna tak, e wrcz czua w sobie prni kosmiczn, dojechaa do supermarketu.
Chcc nie chcc, przeleciaa p kilometra w jedn stron, po czym doznaa ulgi, bo Justynka
pozwolia jej nabywa dowolne produkty, przypilnowawszy tylko zakupu skadnikw
odchudzajcego przepisu. Z myl o jakiej potajemnej kolacyjce jechaa do domu...
Na skrcie w ich ulic by wypadek. Gupi strasznie i bez ofiar w ludziach, ale
zatarasowa dojazd doszcztnie. Trzeba byo czeka, a policja odwali swoj robot, a potem
pomoc drogowa odcignie na stron zdemolowan wywrotk i rozbit furgonetk pralni.
Malwina, ktr siostrzenica uszczliwia wycznie wod mineraln, woon w
samochodzie, zdecydowaa si i do domu piechot, ywo dopingowana myl, e Justynka
tu zostanie, a ona tam dotrze i co zje...
W Justynk wstpio ze i zalg si w niej dziki upr. To mieszkanie przez dwa lata w
szaasie miaa ju jak w banku, wic zrobio jej si wszystko jedno. Skorzystaa ze wieutko
otrzymanej od wuja komrki.
Rozmowa przebiega nastpujco:
- Bardzo wuja przepraszam, ale chciaabym rozmawia z Helenk, nawet jeeli ju
pi.
- Akustycznie wnioskuj, e nie pi. Prosz.
Chwila przerwy.
- Pani Helenko, bagam pani, niech Helenka jeszcze nie kadzie si spa...
- To Justynka, co...?
- Tak, to ja. I niech Helenka nic nie mwi na gos, eby wuj nie sysza.
- To jak ja mam rozmawia?
- Nie, niech Helenka tylko sucha. Ciotka idzie piechot do domu...
- Wszelki duch! Skd...?
- Z zakrtu. To blisko, kilometra nie ma...
- A czeg to pani takie marsze odbywa?
- Bo jezdnia zatarasowana i ja tu musz czeka, a odblokuj. Niewane...
- Jak niewane, to po co Justynka dzwoni?
- Bo w ogle bardzo wane. Jutro Helence wszystko wyjani. Niech Helenka czeka,
a ciotka dotrze do domu, Jezus Mario, najlepiej przy samych drzwiach...
- Bo co? Nie trafi?
- Trafi a za dobrze. I od razu rzuci si do kuchni, do jedzenia, i ja Helenk bagam na
wszystko, eby Helenka jej od ust odja, eby ona nic nie zjada!
- Boe ty mj... To jak ja mog... To co to ma by...?
- Cicho! Ciotka od dzi zacza si odchudza, ale nie ma silnej woli i niech Helenka
robi, co chce, ale nie pozwoli jej nic zje! Nic! Niech Helenka nie wpuci jej do domu!
Albo chocia do kuchni! Ja bym j tam zachachmcia, ale nie zostawi tu przecie
samochodu, Helenka przecie rozumie, odchudzi j trzeba, niech jej Helenka z ust wyrwie!
Kad drobnostk! Chyba e plasterek cebuli albo dwa listki saaty, nic innego!
- Mam pokroi cebul?
- O Jezu, ratunku, nie, cebula pachnie apetycznie... Naprawd nie ma w domu niczego
mierdzcego obrzydliwie...?
- No wie Justynka...
- No to niech Helenka napuci wuja, eby zacz z ciotk rozmawia na jakikolwiek
temat. eby ona nie moga je!!!
To ostatnie do Helenki przemwio. ypna okiem na Karola, ktry cierpliwie
przeczekiwa jej rozmow, Justynka bowiem, w zdenerwowaniu, wypukaa ten jeden numer
w jego gabinecie. Nagle do niej dotaro. Szefow warto pogodzi, a m nie musi wiedzie
wszystkiego. W porzdku, jakie podstpy wymyli.
- No to ja ju rozumiem. Dobrze ju, dobrze. Co tu si zrobi, niech Justynka bdzie
spokojna.
Z zasyszanej poowy konwersacji Karol wywnioskowa, e jego ona wpada na jaki
nowy, szataski pomys i promenuje wok domu bez racjonalnych powodw, gubic drog.
Co moga do tego mie cebula, nie sili si odgadn. Helenka odoya suchawk i znika z
horyzontu, zaj si zatem wasnymi sprawami.
miertelnie przeraona poleceniami Justynki, Helenka wysza przed furtk. Staa,
gapic si na ulic, owietlon nielicznymi latarniami i wyliczajc sobie, jak dugo szefowa
moe przebywa t drog. Nadziaa si na ni Muminkowa.
- Pani Wolskiej nie ma? - spytaa, podchodzc.
- Nie ma. Ale moliwe, e nadejdzie.
- To ja poczekam. Pani przypadkiem nie wie, czy pani Wolska zby leczy?
O zbach Malwiny Helenka nie miaa najmniejszego pojcia. Nic na tym tle w domu
si nie pojawiao. Na wszelki wypadek odpara, e nie wie, i dlaczego waciwie pani
ssiadka pyta?
- O, nic takiego - rzeka Muminkowa niedbale. - Ale moliwe, e pani Wolska u tej
Larczykowej, ona dobra dentystka, z moim mem si spotkaa, a chop, to pani wie, gupi
cakiem i prawdy nie powie. Kto go tam wie, czy jakich kopotw nie ma, ja nie mwi o
sztucznych szczkach, bo to ludzka rzecz, ale wie pani, i koszty, i jakie tam komplikacje,
szczeglnie w grnej poowie, jakby, nie daj Boe, ropa, to do gry idzie, a mzg blisko, tfu,
na psa urok. Druga osoba wicej wyjani, a kobiety midzy sob, to pani sama rozumie...
Tyle Helenka rozumiaa doskonale. Kiwna gow.
- Jakby pani Malwina co wiedziaa, powie pani jak czowiek. Tyle e jedno...
Zawahaa si, ale sia pytajcego spojrzenia Muminkowej bya przemona.
- U nas lepiej. adnego zapraszania tam gdzie do pastwa. Pani Wolska kuracj
zaczyna i ja tu musz pilnowa, eby komplikacji nie byo, wic bardzo prosz, niech pani u
nas w salonie, czy tam gdzie, zaczeka, prosz, prosz...
Muminkowa tak z tego zbaraniaa, e wkroczya do salonu Wolskich cakowicie
wbrew wasnym chciom i zamiarom. Z Malwina yczya sobie pogada na stronie, w cztery
oczy, a tu cay dom mia sucha! Nim zdya zebra myli, przyklejone do wizji
Larczykowej w objciach Muminka, i obmyli jaki inny sposb zdobywania wiedzy,
Malwina dotara do domu.
Byaby runa do kuchni, przedzierajc si przez yw przeszkod w postaci Helenki,
ale ju w progu usyszaa, e ma gocia. Gocia, o tej porze...? Na widok Muminkowej
ucieszya si, gocia wszak trzeba czym poczstowa...
Zaistnia konflikt interesw. Malwina chciaa je, Muminkowa z Helenk znalazy si
po drugiej stronie barykady, Muminkowa wcale nie zamierzaa tu siedzie, poywienie miaa
w nosie, chciaa u siebie czeka na ma i zrobi mu awantur, bo ju bezczelnie dugo gzi si
z t szantrap dentystyczn, Helenka postanowia nie protestowa wcale, spenia polecenia
spoywcze chlebodawczyni, ale robi to tak lamazarnie i tak dugo, a wrci i wesprze j
Justynka. W rezultacie rozzoszczona godem Malwina zrezygnowaa z intryg i powiedziaa
prawd, ot dopiero co na wasne oczy widziaa Muminka w Oszoomie, zakupy robi, takie
zwyczajne, kartofle, pomidory, papier toaletowy... Kto podrywa seksown pikno
kartoflami i papierem toaletowym?! A teraz pewno utkwi w tym samym korku, w ktrym
Justynka stoi.
Muminkowa ten komunikat w pewnym stopniu uspokoi, zerwaa si i wybiega,
jednake caa wizyta trwaa tyle czasu, e w furtce miny si obie z Justynk. Malwina ywo
ruszya do kuchni, ale zagrodzia jej drog Helenka i siostrzenica zdya tu za ni.
- Ciociu...! - warkna ostrzegawczo.
Malwinie wstyd byo przyzna si do wciekego godu.
- No i czego chcesz, przecie sama mwia, e gotujemy od razu. A czy to ja si
nawet herbaty nie mog napi?
- Herbaty owszem. Gorzkiej.
- I co tu Justynka przyniosa? - spytaa Helenka, zainteresowana nowym rodzajem
poywienia. - Na noc to si bdzie gotowa? Zaraz, kapusta... Przecie jeszcze w garnku stoi!
- Nic nie szkodzi, tamt my zjemy, a zupa bdzie dla cioci. Specjalna. Jeli Helenka
nie idzie spa, to prosz bardzo. Sze pomidorw, sze duych cebul...
Helenka przystpia do pracy, bo caa sytuacja zaczynaa si jej coraz bardziej
podoba. Malwin nogi bolay po odchudzajcym marszu, usiada zatem na stoku i wypia t
wstrtn herbat bez odrobiny cukru. Nic nie pomogo, odek przyrasta jej do krzya,
chciaa je. Cokolwiek. Niechby co malutkiego. Inaczej umrze z godu!
Upiorna siostrzenica wrczya jej oskroban marchewk.
- Moe ciocia zje ca marchew, jaka tylko jest w domu. Nie ma przeszkd. Od
surowej marchwi te si chudnie. I niech sobie ciocia co chwil przypomina ten welur -
szyfon z szafirami, adna baba czego takiego nie bdzie miaa.
Owszem, to by argument. Gd jakby nieco zela. Gryzc marchewk, pospnym
wzrokiem Malwina wpatrywaa si w warzywa do zupki, z cich nadziej, e ugotuje si to
szybko i jeszcze dzisiaj bdzie moga troch zje, chocia doskonale wiedziaa, e gotowanie
musi potrwa ze dwie godziny. A i tak wszystko razem bdzie obrzydliwe, bez rosoku, bez
maseka, bez zasmaki...
Justynce ulg si kolejny kopot. Wuj wyjdzie z gabinetu i usidzie do kolacji, co, na
lito bosk, zrobi wtedy z ciotk? Najlepiej byoby wypchn j z domu, eby nie poczua
zapachu smaonej drobiowej wtrbki... Nie, adnych wtrbek, nic apetycznego, trudno, wuj
przetrzyma, dobrze mu zrobi, jeli zje kolacj na zimno, kanapeczki, saatk z krewetek,
reszt galaretki... A ciotk przez ten czas... o! Do azienki! Niech si umyje. Nic jadalnego
tam nie ma...
Po pnocy zakoczy si dla Justynki ten koszmarny wieczr, najuciliwszy chyba
ze wszystkich dotychczasowych. Malwina niczego nie zjada ukradkiem, poniewa wszystkie
gotowe do spoycia produkty, z czekoladkami na czele i obiadow kapust wcznie, zostay
przed ni ukryte w pokojach Justynki i Helenki. Na kuchni zosta tylko garnek z odchudzajc
zupk.
Wuj przeciwko zimnej kolacji nie zaprotestowa.
Szczliwym trafem Karol przez trzy dni mia tak liczne interesy i przyjemnoci, e
wraca dopiero na pn kolacj i atmosfera w domu umkna w tym czasie jego uwadze. Za
to Justynka uznaa, e egzamin zdaa cudem, bo poowa jej umysu cay czas zajta bya
ciotk, a nauce moga powica wycznie ostatnie noce.
Z Konradem spotkaa si zaledwie raz. Wiedzc, e podopieczny na dwie godziny
ugrzz przy Joli, Konrad pozwoli sobie na odwiezienie dziewczyny do domu.
- A waciwie dlaczego toczysz t wojn podjazdow? - spyta, zdumiony, usyszawszy
o udrkach Justynki, ktra nie widziaa powodu, eby mu si nie zwierzy.
- Dla witego spokoju - odpara Justynka ponuro. - I chyba co mi w rodku
zaskoczyo. I sam rozumiesz, nie moemy tego tak zostawi, bo oni si w kocu pozabijaj, a
licz na to, e ciotka zajmie si sob, a wuj przestanie gldzi o zwaach dtek
samochodowych i sytuacja si jako tako unormuje.
- Dtki samochodowe... Jako figura?
- No wanie takie komplementy jej mwi.
Konrad pomyla, e porwnanie jest bardzo trafne, ale wola tej myli nie wyjawia.
- No dobrze jak dugo masz zamiar tak j trzyma na smyczy?
- Co najmniej tydzie, do tego bankietu, a potem najwyej jeszcze jeden dzie. Duej
nie wytrzymam. Mam nadziej, e jej si odek skurczy, kiecki j zdopinguj i sama si
troch postara.
- I odczepi si od naszej agencji?
- Tego nie jestem pewna, ona si boi rozwodu, a wuj diabli go wiedz. Bdzie chciaa
wiedzie, co robi, na wszelki wypadek.
- Ale nie moesz ich przecie pilnowa do koca ycia!
- Pewnie e nie. Ale, czy ja wiem, moe co si przeamie?
Ostatnie sowa Justynka wymwia w proroczym natchnieniu, nie majc o tym
najmniejszego pojcia. Konrad porzuci kwestie rodzinne i przeszed na sprawy osobiste,
ktre interesoway go znacznie bardziej. Cigle wyczuwa w tej dziewczynie jak osobliw
rezerw...
Dziki nieobecnoci Karola i podwjnej kurateli, Helenki i Justynki, Malwina trzeci
dzie konsumowaa zupk przetart, eby wszystkie skadniki zmieszay si porzdnie.
Pierwszego dnia, po poprzednim, godowym wieczorze, zupka jej nawet smakowaa.
Drugiego zrobia si niedobra, a trzeciego wrcz obrzydliwa. Ze zami w oczach i ukradkiem
Malwina wszya po kuchni, wci czujc na sobie potpiajce spojrzenie Helenki, a
dodatkow mczarni stanowi fakt, e naleao Karolowi przyrzdza wieczorne posiki.
Dwie kolacje udao si Justynce utrzyma w skromnych granicach, faszerowana ryba w
galarecie nie kusia intensywnym aromatem, szynka woni nie umywaa si do cebuli, mona
byo to znie bez przeraliwego ssania w odku, pniej jednak wuj zada czego
bardziej apetycznego. Dosta placki kartoflane ze mietan, a Malwina bya bliska poarcia
surowej mazi przed usmaeniem.
Z niepojtych przyczyn pomys, eby wyrwa si z domu i zje co na miecie, jako
nie zawita jej w gowie, moe dlatego, e dzie w dzie przymuszana bya do co najmniej
dwukilometrowego marszu. Nie przywyka do takich wicze! Cierpiaa katusze godowe i
kotowa si w niej dziki bunt, ale zama reim i zje co jawnie uwaaa za hab
mierteln. Po cichutku, tak eby nikt nie widzia, a to owszem, nie zniosaby natomiast
wstydu publicznego.
Czwartego dnia Justynka wepchna j na znienawidzon dotychczas wag.
- Prosz bardzo - rzeka sucho. - Niech ciocia sama popatrzy. Cztery i p kilo!
Malwina spojrzaa bez tchu i nie uwierzya wasnym oczom. W cigu trzech i p dnia
tortur stracia cztery i p kilo! Zesza poniej dziewidziesiciu! Ale to cud!
- Dlaczego nie kazaa mi si way od razu? - spytaa z oburzeniem.
- eby cioci nie zniechci. Pierwszego dnia jeszcze nic si nie dzieje i mogaby
ciocia straci serce do tej kuracji. A trzeciego ju wida, czwartego tym bardziej. Jeszcze ze
trzy kilo i wbije si ciocia w ten szyfon - welur.
- To moe mogabym zje... Kawaeczek...
- Chce ciocia woy kieck czy nie?
Prawd mwic, Malwina chciaa namitnie. Bya to jej najpikniejsza, najbardziej
twarzowa suknia, a miaa j na sobie zaledwie raz. Potem, przy nastpnej okazji, ju si
opinaa za bardzo, wic kupia to w srebrne ctki. Zreszt, przy owym pamitnym brydu,
ctki te omal nie pky w szwach...
Zesza z wagi, nic ju nie mwic.
Justynka z Helenk wylay resztki poprzedniej zupy i bezlitonie ugotoway now.
Obie troch tego zjady, Helenka jada nawet przez cay jeden dzie, a zwaywszy, i nie byy
do niczego zmuszone, oceniy jej smak pozytywnie. Malwinie obrzyd ju doszcztnie i
wolaaby raczej nie je nic ni katowa si tym wistwem. Niestety, Justynka upieraa si
przy idiotycznych mikroelementach i nie pozwalaa zamieni ich nawet na suchy chleb i
wod.
Pitego dnia wieczorem Malwina zakrada si do garderoby. Jedyne, co j mogo
jeszcze podtrzyma na duchu, to widok upragnionego stroju. A moe ona, ta sukienka, ju na
ni wejdzie...? Moe da si dopi? Och, przymierzy j i nakicha na przeklt zup, zje
co innego, normalnego, dobrego...
Sukienka zapara si na biodrach, si przepchnita, odmwia zapicia, po czym nie
pozwolia si zdj. Zasapana, wcieka, zrozpaczona Malwina zdara j wreszcie z siebie,
ledwie zipic, upucia na podog, usiada na stoku i rozpakaa si z caego serca. Tyle
wysikw, tyle mczarni, tyle udrk i na nic. Wszystko na nic!
Wielkim krzykiem odezwa si gd, ale Malwina nie bya ju zdolna nawet do stara
o jedzenie. A choby i co znalaza, Helenka z Justynka od ust jej to odejm...! Na rce jej
patrz, w zby zagldaj, a Karol tam re... I re...! I re...!
Siedziaa nad nieszczsn kieck i szlochaa rzewnymi zami.
Do garderoby wszed Karol, ktremu potrzebny by may notesik, pozostawiony w
kieszeni wczorajszej marynarki. Ujrza paczc on, ujrza czarny welur u jej stp i
zatrzyma si, patrzc na ni w zadumie, penej niesmaku.
Nie by pgwkiem i aczkolwiek przez trzy dni zajmowa si sob, w atmosferze
domu od wczoraj zaczyna co wszy. Poywienie waciwie si nie pogorszyo, ale czego
w nim zabrako, ponadto jego ona nie braa udziau w wieczornych biesiadach, przy stole
towarzyszya mu tylko Justynka. Nie mia o to najmniejszych pretensji, przynajmniej by
spokj, czeka jednak na proby o pienidze, nieco zaintrygowany zwok. Raz tylko zada
kliwe pytanie, czy maonka nie zapada przypadkiem na jak mierteln chorob, na co
siostrzenica odpara spokojnie, e nie, na chorob nie, ale odbywa kuracj, w ktr osoby pci
mskiej nie powinny wnika. Karola tak to zaskoczyo, e wicej ju o nic nie pyta.
Teraz, na widok spostponowanej odziey i szlochajcej gorzko Malwiny, nagle
zrozumia wszystko.
Nie drgn w nim nawet cie litoci, chocia starania, jako takie, w gbi duszy
pochwali. Tyle e ich skutki wyday mu si nieco idiotyczne.
- Mona wiedzie, co ci si stao? - spyta z niechci, ale gosem normalnym.
- Jestem... taka... strasznie... godna...! - wykaa z dna rozpaczy Malwina.
Karol sta nad ni i rozmyla. Nie musia sobie precyzowa wszystkich wnioskw
sowami, wystarczyo mu kilka krtkich byskw.
- Jednake nie rozwiod si z tob - rzek wreszcie. - Jeli wytrzymasz do koca
tygodnia, uwierz, e masz jaki charakter. Jeste zdolna do panowania nad wasn
osobowoci, tego zatem bd wymaga. Pozwolisz, e przejd do szafy.
Omijajc starannie czarny welur na pododze, uda si w gb pomieszczenia.
Jego sw wysuchaa take Justynka, ktra trafia do garderoby w poszukiwaniu
ciotki, pena obaw, e ta nieznona baba ukrada co z kuchni i re to w jakim kcie. Nie
odezwaa si, poczekaa na wyjcie wuja.
kania Malwiny umilky, nim jeszcze wyszed. Nie od razu dotaro do niej to o
rozwodzie, przez okropne ciskanie w doku wszystko przebijao si z trudem, ale jednak
dotaro. Wywoao dziki zamt w umyle. Uniosa gow i zamrugaa oczami.
- Cioci bdzie potrzebna nie tylko figura, ale take i twarz - powiedziaa Justynka
surowo. - Co ciocia robi najlepszego? Od paczu si chudnie, owszem, ale pod warunkiem, e
odbiera apetyt. Twarz niszczy nieodwracalnie.
- Nie wchodzi... - chlipna Malwina i signa po kieck u stp.
- Pojutrze wejdzie, jeli ciocia wytrwa. Nie dostanie ciocia herbaty, tylko sam wod
mineraln i trzy centymetry z gowy, bo to bdzie o ptora litra pynu mniej. A nawet jeli, ta
w ctki wejdzie swobodnie.
- Do szafirw nie pasuje...
- To ciocia wemie srebrny szal. Czy ciocia nie syszaa, co wujek powiedzia?
- Syszaam. A co...?
- e nie bdzie si z cioci rozwodzi. A przecie tym si ciocia najbardziej denerwuje,
nie? Okazaa ciocia charakter i nie chciaa pienidzy.
Z welurem w doni Malwina podniosa si ze stoka. Zamt w jej umyle jeszcze
szala, ale ju zaczyna si porzdkowa.
- O pienidzach nie mwi. Rozwd, rozwd... no dobrze, ale za to bdzie czego
wymaga!
- Sama ciocia akurat wymaga od siebie szczytowych wysikw. I prosz, udaje si! A
bdzie pewnie wymaga, eby ciocia mylaa wicej o nim.
- Przecie bez przerwy o nim myl! - oburzya si Malwina i wetkna kieck
Justynce. - Masz, powie to. Nic innego nie robi, tylko myl o nim, bo go kocham...
I nagle przyszo jej na myl, e zaraz, spokojnie, jeli on zrezygnowa z rozwodu...
Wyranie powiedzia, e si z ni rozwodzi nie bdzie... W takim razie nie musi go zabija! A
w kadym razie nie w takim popiechu... A skoro nie musi go zabija, to i alibi jej
niepotrzebne, nie musi z takim wysikiem udawa, e kocha go nad ycie, Boe drogi, spadaj
z niej te wszystkie trudnoci i udrki! Wreszcie bdzie miaa troch czasu dla siebie!
Prawie si rozpromienia, a gd zela wyranie. Przestanie paci tej agencji, zyska
jaki luz finansowy, a w ostatecznoci niech bdzie, wemie srebrny szal...
- Ale ciocia troch nie tak myli jak trzeba - powiedziaa Justynka, ukadajc welur na
ramiczku. - Ja wiem, co wuj przez to rozumia i o co mu chodzi. Mog cioci powiedzie.
- To pniej mi powiesz, bo teraz mam co innego na gowie. Parwk na twarz
powinnam zrobi... Nie, lepiej pjd jutro do kosmetyczki, z pani Marzenk musz si
umwi.
Opucia garderob i Justynce rce opady. Ju nabraa nadziei, e w tak dramatycznej
chwili zdoa ciotce co przetumaczy, e dotrze do niej co poza ni sam, a tu klops. Ciotka
znw wymkna si jej z rk. Chyba jednak, mimo wszystko, atwiej bdzie przetumaczy
wujowi...
Okazja do rozmowy nie daa si stworzy, Malwina bowiem wymagaa bezustannego
dozoru. Uwierzya, co prawda, wicie, e sama czuwa nad swoj kuracj odchudzajc,
prezentuje elazn wol i dyscyplin wewntrzn, ale nie przeszkadzao to prbom ominicia
wstrtnej zupki i signicia po cokolwiek innego. Zupka zabijaa wprawdzie straszliwe ssanie
w odku, konsumowana bya jednak z obrzydzeniem, w ilociach niewielkich i bardzo
szybko ssanie na nowo dawao o sobie zna.
Wstrt do zupki mia swoj dobr stron, na ktr Justynka bardzo liczya. Karmiony
nikymi porcyjkami odek Malwiny rzeczywicie przystpi do procesu kurczenia i jego
wacicielka sama nie miaa pojcia, e takiego obiadu, jak przed tygodniem, dzi by nie
zjada. Zjadaby mniej. Zajta koszmarnymi doznaniami, nie miaa czasu na interesowanie si
Karolem, ktremu ta caa kuracja odchudzajca sprawiaa yw uciech. Znkana ona nie
gadaa, nie zawracaa gowy, nie robia adnych gupich uwag i, co najdziwniejsze, nie
domagaa si pienidzy. Poza tym sam by ciekaw, co z tego wyniknie.
Doskonale wiedzia, e niebiask sytuacj zawdzicza Justynce, zarazem jednak co
mu zaczynao doskwiera. Z wielk niechci przed samym sob przyzna si, co.
Poywienie. Czego w nim zabrako, pozornie byo rwnie dobre, jak zawsze, ale stracio
finezj, artyzm, z ambrozji niebiaskiej przeistoczyo si w zwyczajne ziemskie potrawy. A
ow niebiasko wszak Karol ceni sobie najbardziej, przywyk do niej i nawet nie wiedzia,
jak mu jej brak dokuczy.
Nie mia zamiaru tego tolerowa.
Szstego dnia obiad zjad samotnie, ale przy kolacji towarzyszya mu Justynka.
- Czy moja ona zaniechaa wszelkiego kontaktu z produktami spoywczymi? - spyta
cierpko, a w jego gosie pojawi si zalek syczcych dwikw.
Justynka gwatownie zebraa ca odwag.
- Prawie. Ale tylko do jutra wcznie.
- Nie przypominam sobie, ebym wyrazi zgod na odmian kuchni domowej. Nawet
tylko do jutra, to ju za dugo. Naleao moe spyta mnie o zdanie?
- Nie - powiedziaa Justynka rozpaczliwie.
- Co nie?
- Nie naleao. Odpowiedziaby wuj odmownie.
- To chyba o czym wiadczy? Mam tolerowa we wasnym domu sabota?
- Wuj bardzo dobrze wie, e to nie jest aden sabota. Ciocia odwala kuracj
odchudzajc. Dla nikogo to nie jest atwe, a dla niej szczeglnie. Nie mona czowiekowi
podtyka pod nos ulubionych potraw, ktrych nawet do ust wzi nie moe!
- A co MNIE to obchodzi?
Szaas pewny - przemkno przez myl Justynce i rzucia si gow w przepa.
- Nie wierz, e wuja nie obchodzi! Nie mona do tego stopnia nie mie adnych
wzgldw dla drugiej ludzkiej istoty! Wujowi te powinno zalee, eby ciocia schuda,
trzeba jej to uatwi, wiadomo, e trzeba, bo inaczej nie da rady. I przecie my si dziko
staramy, obie z Helenk, ale talent si w nas znienacka nie urodzi i jeden tydzie mgby wuj
przetrzyma. I w ogle...!
- W ogle rzeczywicie jest argumentem najistotniejszym...
Karol ju sycza, ale Justynka mu przerwaa.
- Mieszkam w domu wuja, ywi si za wuja pienidze, zuywam wod, za ktr wuj
paci, i za nic w wiecie nie chc by niegrzeczna, ale musz powiedzie, e wujowi te by si
przydaa kuracja odchudzajca. Niekoniecznie taka drakoska, mogaby by dugofalowa. To
istny cud boski, e wuj jeszcze nie ma cinienia...!
- Naprawd sdzisz, e nie mam adnego cinienia?
- Boe drogi... Przepraszam, zapomniaam si. Podwyszonego.
- Nie tra nadziei...
- Teraz wuj si zapomina. Ciocia tego nie syszy, pacze z godu w azience.
- Byoby wskazane, gdyby pakaa w kuchni. Dua oszczdno soli. Nie bdzie mi
gupia sierotka dyktowaa trybu postpowania!
Z pewnym wysikiem Justynka pohamowaa ch natychmiastowego zerwania si od
stou, spakowania swoich rzeczy i wyniesienia si bodaj pod most. Zdyo jej mign w
gowie, e ciotka wanie by si zerwaa...
- Dlaczego wuj chce mnie tak bezsensownie obrazi? - spytaa cicho. - Przecie to nie
moja wina, e jestem sierot. Nic na to nie mogam poradzi. I na pewno do koca ycia nie
zapomn, e tutaj znalazam dom. A jeli idzie o wrodzon gupot, to to jest zwyczajny
dopust boy i te nic na to nie moemy poradzi.
Karolowi zrobio si gupio. Najpotniejsza nawet furia nigdy nie przeszkadzaa mu
myle. Uwiadomi sobie, e si zagalopowa ze zoci, ale adne przeprosiny nie przeszyby
mu przez gardo. Ponadto przypomnia sobie, e sam, dobrowolnie, oeni si z wrodzon
gupot, ktra ujawnia talent szczeglny, a na tym talencie zaley mu bardziej ni sdzi.
Obarczanie win za to Justynki byo zupenym idiotyzmem, chocia to ona wanie wyzwolia
szalestwo jego ony. Niewykluczone, e miaa troch racji.
Milcza przez chwil, bo tak okropnie nie chcia godzi si z czym, na co nie mia
ochoty.
- ywi nadziej, e efekty bd warte swojej ceny - rzek sucho. - Jutro zjem obiad na
miecie. Przyjad pod wieczr i niech ona bdzie gotowa.
Korcio go strasznie, eby pozostawi dom w niepewnoci, bo moe, wcieky na
Malwin, pozbawi j uczestnictwa w bankiecie, ale wiedzia doskonale, e tego nie uczyni,
ba si, e w ostatniej chwili zastanie j w proszku i we zach, a ponadto tajemnicza sia
kazaa mu Justynk traktowa inaczej. Zasugiwaa na inaczej.
Justynka komunikat przyja w milczeniu. Ostatnie fragmenty obiadu z najwyszym
trudem przenikay do jej przewodu pokarmowego. Nie miaa najmniejszych wtpliwoci, e
wuj zatrzyma si na jakim skraju okropiestwa, e zemst wywrze na ciotce, poczua si
odpowiedzialna za wszystko i zwtpia w jakikolwiek pozytywny rezultat stara. Nagle
gwatownie zapragna narady z Konradem, bo on jeden mia pojcie, o co tu w ogle chodzi.
Malwina wcale nie siedziaa w azience i wcale nie pakaa. Nie zamierzaa niszczy
dziea kosmetyczki, ktra tak genialnie odremontowaa jej twarz. Przypomnia jej si film, na
ktrym jedna gruba baba schuda, i w gocinnym pokoju na grze uprawiaa gimnastyk.
Wymachy ng i skony, moe chocia odrobin tego sada spali, moe bodaj
centymetr, p centymetra... Byle do jutra!
Niewiele brakowao, a spdziaby noc na obieganiu ulic dookoa domu. Zapewne
uczyniaby to, gdyby wiedziaa, e na tym bankiecie ma by take jej sl w oku, Jola, nie jako
ona Karola, tylko zwyczajnie, subowo, jako tumaczka.
***
Z Konradem Justynka porozmawiaa zaledwie przez chwil, przez telefon.
- Teraz mi przychodzi do gowy, e i t komrk musiaabym wujowi odda -
powiedziaa nerwowo. - Chocia zapaciam... I nijak bym ksiek na plecy nie wzia,
chocia moje. Boe drogi, jak to jednak trzeba myle...
- Moment, czekaj - poprosi Konrad. - Mona wiedzie, o czym waciwie mwisz?
- O, nie. Za duo jest tego. Jutro ci powiem. A tak strasznie chciaam powiedzie ci
wczoraj wieczorem!
- Ale moe chocia powiedz, o czym?
- O wszystkim. Przerwa si koczy, musz to wyczy. Ale moe jak oni pojad na
bankiet, to ty wrcisz?
- Wrc po smej nawet z koca wiata... Gdyby t rozmow usyszaa Jola, nie
miaaby najmniejszych wtpliwoci, e jej brat musi by zakochany do szalestwa, skoro na
pytanie ...wrcisz? nie odpowiedzia: Bo...?
***
Popoudnie przed bankietowym wieczorem stanowio apogeum wszystkich
dotychczasowych udrk i katuszy.
Chiffon - velour na Malwin wlaz. I nawet si dopi. Wdziczno naleaa si
gorsetowi, ktry prawie uniemoliwia Malwinie oddychanie, ale od razu postanowia, e
oddycha nie bdzie. Nie musi. Wystarczy jej tlenu, dostarczanego przez szczcie.
Justynka zachowaa zdrowy rozum i obiektywne spojrzenie. Wczoraj narazia si
miertelnie wujowi, trudno, dzi narazi si ciotce. Skutki nie do przewidzenia, ale przecie, do
licha, jako da sobie rad, dorosa jest, penoletnia! Doroso do czego zobowizuje!
- No i widzi ciocia - zacza delikatnie. - Gdyby to byy dwa tygodnie, a jeszcze lepiej
trzy...
- Trzy tygodnie na tej brei obrzydliwej? - oburzya si Malwina. - Jeden wystarczy,
prosz! Ley na mnie doskonale!
- Nawet za bardzo doskonale - przywiadczya Justynka zimno.
- Co ty wygadujesz, co to znaczy za bardzo? Nawet schyla si... no nie, nie musz si
schyla...
- Tu jest drugie lustro. Niech si ciocia obejrzy z tyu i z boku.
- Nie potrzebuj si oglda, sama widz, e ley! Nie wmawiaj we mnie gupot!
- Skoro tak wietnie ley, moe ciocia ten widok z przyjemnoci obejrze. Prosz,
niech ciocia spojrzy w lustro.
Mimo subtelnych zych przeczu, Malwina spojrzaa. Zobaczya si z tyu. Potem z
profilu. Chciaa pochwali swj wygld, ale co usiado jej na strunach gosowych. Milczaa.
Suknia bya obcisa. Na szczuplejszej figurze podkrelaa jej ksztat, obfitsz
eksponowaa wybuchowo. Cao, gdyby Malwina bya wysza, robiaby wraenie elegancko
opakowanego wieloryba. Przy niszym wzrocie nieodparcie nasuwaa skojarzenia z
doskonale utuczon hipopotamic w ostatniej fazie ciy.
Odruchowo Malwina sprbowaa wcign brzuch. Zwaywszy, i gorset odwali
swoj robot, efekt by mizerny. Poczua, e twarz jej zaczyna pon.
- No co... - zacza buntowniczo, ale od razu zmienio si to na aonie. - No przecie
obcise poszczupla...
Odoywszy na stoek wszelkie miosierdzie, Justynka odwrcia j i lustro
zaprezentowao poladki w charakterze zadu wyjtkowo zaywnego perszerona. Nie, takiego
widoku Malwina nie moga przyj do wiadomoci, w ogle nie moga we uwierzy, to
lustro musiao znieksztaca! To niemoliwe, eby moga tak wyglda w tej upragnionej
sukni!
Ju miaa oczy pene ez, ale siostrzenica zdya zareagowa.
- adnego paczu, ciociu! Ciocia ma zrobion twarz! Niech ciocia cierpi w sobie, nie
na zewntrz!!!
Cierpienie w sobie Malwina umiaa ujawni tylko w jeden sposb.
- To po co ty mi kazaa te gwna jada?! Po co ja si tak namczyam?! Oszukaa
mnie, zrobia mi wistwo, w yciu ci tego nie przebacz! Obiecaa mi, e wejd w ten
szyfon - welur, e w tym pjd, wezm szafiry...! I co mi tu teraz pokazujesz, przez ciebie ten
koszmar, mij mam w domu, potwora! Zejd mi z oczu...!!!
- Nigdzie cioci nie zejd, tylko ubior cioci jak czowieka. Wchodzia ta kiecka na
cioci tydzie temu? Nie. A teraz wchodzi.
- No i co mi z tego, e teraz wchodzi...!
- To, e teraz ciocia przymierzy srebrne ctki i dopiero ciocia zobaczy. Ju, ju, niech
ciocia to zdejmuje i mierzy, potem pogadamy.
Zamiast zdejmowa i mierzy, Malwina urzdzia atak histeryczny. Nie moga paka,
nie moga niszczy kunsztownie przygotowanej twarzy, musiaa ograniczy si do krzykw,
obelg i inwektyw. Nastawiona na gwatowne reakcje, Justynka zniosa to cierpliwie, z
odpiciem zamka musiaa poczeka, a ciotka przestanie si miota, ale w kocu i to
nastpio, bo pancerz utrudnia Malwinie gwatowne ruchy. Wrd protestw, pretensji i
wybuchw goryczy jedna kiecka zostaa zamieniona na drug.
Jak noem uci, Malwina zamilka.
Ta czarna, mienica si srebrnymi iskierkami, uniemoliwiajca jeszcze nie tak dawno
pochylenie tuowia, teraz leaa prawie swobodnie. Obciskaa j, ale spywaa. Obciskaa
lekko, tyle, ile trzeba. Z przodu... Boe wielki... z przodu Malwina bya chudsza...!
Bez sowa Justynka podaa jej rczne lustro.
Profil... nie, na profil patrze nie naleao, ale przynajmniej zniko to wraenie ciy
hipopotama. Ty... Z poci te spywao, nie podkrelajc...
Z wysikiem Malwina powstrzymaa zy szczcia w oczach i jednak pretensj
zgosia.
- Ale miaa na mnie wej tamta. Oszukaa mnie.
- Te miaam nadziej, e wejdzie. Robia ciocia za mao wysikw fizycznych, bo
syszaam o takim jednym, ktry przez trzy dni szed piechot i straci pi kilo. Wic bya
szansa, ale ja jutro mam drugi egzamin i nie mogam cioci wczy kilometrami. Mwiam,
e powinna ciocia dzie w dzie taczy...!
- Co taczy, jakie taczy, solo? Miaam si zapisa do baletu? Tyle cierpienia i
ledwo jedna sukienka!
- Przypominam cioci, e tylko przez tydzie. Niech ciocia sobie wyobrazi miesic.
Malwina wyobrazia sobie miesic niejako dwustronnie. Miesic upiornej zupki, nie,
tego kamie nie wytrzyma, i cztery tygodnie, cztery razy pi i p, dwadziecia dwa
kilogramy. Wyliczya to z pewnym trudem, ale za to rezultat j zachwyci.
Przestaa czepia si Justynki, uczepia si norek. Srebrny szal czy szafiry? Ta
odrobina niebieskoci w srebrnoszarym futrze...
Kiedy ciotka, zrobiona na wielki dzwon, jednak w norkach, pojawia si w salonie do
dyspozycji wuja, kiedy wuj spojrza na ni bez wstrtu, a nawet jakby z czym w rodzaju
aprobaty, Justynka poczua si, jakby przepchna na inne miejsce piramid Cheopsa.
Przynajmniej ciotka nie wyglda jak niedorozwinity potwr, tylko jak normalna, gruba
kobieta, przynajmniej wuj moe na ni patrze i nie musi wstydzi si za jej gupot. Jaka
cz niedokadnie sprecyzowanego zadania zostaa wykonana.
O przebiegu bankietu Justynka dowiedziaa si nastpnego dnia, drog okrn, przez
Jol i Konrada, ktry zdy zapa kolejno obie dziewczyny, bo sam by ciekaw. Opowieci
ciotki wysuchaa dopiero wieczorem, wrciwszy do domu po zdanym, ku wasnemu
zdumieniu, egzaminie. Miaa ochot nawet si pochwali, ale Malwiny nie obchodzio nic,
poza ni sam i jej prywatnym sukcesem.
Wuj mg by zupenie zadowolony, bo jego ona zrobia najprawdziwsz furor.
Niejedna dama miaa na sobie norki, szafiry Malwiny byy jednak najwyszej klasy. Ponadto
wzbudzia szalone zainteresowanie caej eskiej czci zgromadzenia za spraw Joli, o
czym, rzecz jasna, nie miaa najmniejszego pojcia.
Owe utracone pi i p kilograma dao si, mimo oglnej tuszy, zauway, Jola za
widziaa Malwin zaledwie przed dwoma tygodniami, i to w tej samej sukni. W innej rnica
byaby mniej widoczna. Ten widok zdumia j tak, e do jednej z pa wyrwaa si jej
niestosowna i plotkarska uwaga, po czym ju wszystkie rzuciy si z pytaniami, jak to pani
Wolska zrobia. Malwina bardzo chtnie udzielaa odpowiedzi i podawaa przepis na
obrzydlistwo, z emocji za przypomnia jej si francuski jzyk i w rezultacie cay czas
otoczona bya autentycznym, najywszym w wiecie zainteresowaniem. Podejrzliwie
patrzcy na to Karol uwierzy w kocu w sukces ony, czego wprawdzie nie mg zrozumie,
ale co zaowocowao mu zacienieniem bardzo podanej znajomoci z upatrzonym
biznesmenem, ktrego maonka na stronie zadaa z naciskiem utrzymywania z Wolskimi
bliszych stosunkw.
W gbi duszy stanowczo zadecydowa o adnych rozwodach nawet nie myle.
Kretystwa jego ony, jakim tajemniczym sposobem, zaczynay przynosi mu korzy.
Kiedy wrci do domu, jeszcze pniej ni Justynka, Malwina nadal opowiadaa w
upojeniu, potnie wzmoonym myl o zjedzeniu wreszcie normalnej kolacji. Trafi akurat
na chwil, kiedy Justynka gosem jak trba jerychoska przedara si przez potok sw ciotki.
- Czy ciocia z tego welur - szyfonu ju cakiem zrezygnowaa?!
Malwin cio.
- A co to ma... Kto tak powiedzia? Tylko teraz musiaabym mie szynszyle, w tym
samych norkach drugi raz si pokaza...
- Ciociu, ja nie o futrach mwi, tylko o kieckach! Moe ciocia mie boa z kruczych
pir, one byskaj niebieskawo...
Instynkt kaza Malwinie odsun niemiy temat i uczepi si pir.
- Z kruczych pir...! To wietny pomys! Tylko musiaoby by grube, taki wa uoony,
a gdyby na gadko, to moe nawet szal... Skd to si bierze, te pira?
- Z ptakw - mrukn Karol pod nosem, nie zdradzajc na razie swojej obecnoci i
tylko z luboci wszc aromaty z kuchni, wreszcie takie jak trzeba.
- Musiaaby ciocia zbiera je po kach i nieuytkach - powiedziaa rwnoczenie
Justynka. - Kruki s pod ochron i nie wolno na nie polowa. Niech ciocia da spokj
dekoracjom, ja pytam o sukienk. Pytam, czy ciocia ju na niej krzyyk kadzie?
- A niby dlaczego mam na niej krzyyk pooy?
- Bo bez dalszego odchudzania ciocia w ni nie wejdzie. Ja nie mwi o zupie, ale
jeli czowiek chce schudn, nie moe jada kolacji. A ju szczeglnie tak pno.
- Oszalaa? Mam chodzi spa godna?
- Ot to. Nie eby tak strasznie godna, ale chocia troszeczk. A w kadym razie nie
najedzona. I nic cioci na to nie poradz, natura nas tak urzdzia.
- A ty jadasz kolacje i co?
- I nic. Ja dosy mao jadam. Jeli ciocia zje na kolacj tyle samo co ja, rcz, e za
miesic ciocia si w t kieck ubierze. No, ewentualnie za dwa.
Skutek tej lekkomylnej propozycji by taki, e w cigu caego posiku Malwina
Justynce patrzya w zby. Podsuwaa jej potrawy, zachcaa do repety, pilnie porwnujc
zawarto talerzy i z wielk niechci dokadajc sobie saaty. Zaniedbany nieco przy tej
okazji, Karol zaczyna si wietnie bawi. Pierwszy raz od wielu lat dom wyda mu si
miejscem rozrywkowym.
Malwina za z najwyszym zdumieniem stwierdzia, e owo naladownictwo
siostrzenicy wcale nie przyczynio jej cierpie. Wbrew obawom, poczua si nasycona. No,
moe nie tak do bogiego wypku, ale dostatecznie, eby ju chciwym wzrokiem nie
wpatrywa si w grzaneczki z past serow ani nawet w tort. Dao si te widoki wytrzyma
bez wielkiej przykroci...
A te wszystkie baby na bankiecie szau dostay, e ona tyle w jeden tydzie stracia.
Nawet ta Jola parszywa zawiadczya, a jak na ni patrzya, moe nie z tak straszn zawici,
ale co jej w oku byskao, no, zdziwia si niebotycznie, no i prosz, niech sobie gupia
dziopa nie myli...
- Mona wiedzie, dlaczego ju wczeniej nie przystpia do tej dziaalnoci
leczniczej, tylko dopiero teraz? - zwrci si Karol znienacka do siostrzenicy.
Justynka stropia si mocno. Nie moga przecie wyjawi wujowi prawdziwej
przyczyny, tego okropnego odkrycia, ju nawet nie podejrzenia, a cakowitej pewnoci, e
ciotka usiuje go zabi. Dziwnie, bo dziwnie, ale jednak bardzo si stara, ona za wszelkimi
siami przepychaj na inne tory. Zarazem musiaaby znw skrytykowa wuja, co, jak wida,
daje rezultaty odwrotne od podanych, kade wyjanienie byoby zatem salw z broni
rakietowej.
- Bo... Bo dopiero teraz... Bo dopiero teraz rzucio mi si w oczy, e ciocia stka...
- Ja stkam...?! - oburzya si miertelnie Malwina, gwatownie wyrwana ze swoich
upojnych myli.
- Sdzibym, e powinno ci si rzuci raczej w uszy - podsun uprzejmie Karol.
- Rzucio si oglnie. I ta sukienka... Bo dopiero teraz jestem dorosa, a przedtem nie
omieliam si nic mwi.
- I teraz nadrabiasz zaniedbania...
Justynka odzyskaa rezon.
- No wanie. I, jak sam wujek widzi, troch nadmiernie i w przesadnym tempie. Ale
ju si utemperowaam, wic nie stwarzam wielkiego zagroenia.
- Szkoda. Moe w ostatecznym rezultacie byoby to uyteczne. Dla wszystkich.
Niemal wstrznita, Justynka zrozumiaa, e wuj si zama i tym sposobem wyraa
zgod na kuracj odchudzajc. Nie powie tego wprost, ale nie bdzie protestowa.
Kapucian zupk, rzecz oczywista, karmi si nie pozwoli, ale jakie agodniejsze sposoby
przyjmie i teraz naley tylko do racjonalnych przemian nakoni ciotk. Moe si uda za
pomoc machania jej t welurow kieck przed nosem...
Ciko uraona Malwina, podnoszc si z krzesa, zacisna zby i nie stkna.
***
- Postp jest szalony - powiedziaa Justynka do Konrada, odebrana przez niego z
uczelni po kolejnym zdanym egzaminie. - Mam na myli, w ywieniu. Ciotka szau dostaa, a
e ma talent prawdziwy, wuj nawet nie zauwaa rnicy. I sam z siebie ogranicza kolacje, jak
na razie, jada trzy czwarte tego, co przedtem. Bg raczy wiedzie co z tego wyniknie, bo poza
tym zmian nie ma.
- Owszem, jest jedna - skorygowa Konrad. - Z nasz agencj pani Wolska skoczya.
Z czego wynika, e zaniechaa chyba zbrodniczych zamiarw, a ja mam wicej czasu dla
ciebie.
- Zdawao mi si, e masz prac magistersk...?
- Ju j oddaem. Ale i tak zamierzam angaowa si w nieco skromniejszym
wymiarze godzin. Przeczekam jeszcze cierpliwie twoje egzaminy.
- Prosz? - zdziwia si obudnie Justynka. - A potem co?
- A potem licz na to, e bdziesz miaa wicej czasu dla mnie.
Wielkim wysikiem Justynka przyhamowaa ar, ktry j zacz oblewa. Owszem,
powolutku dopuszczaa ju do siebie myl, e on nie widuje si z ni wycznie w celach
subowych, dla uatwienia sobie pracy, szczeglnie teraz, kiedy ciotka si od nich odczepia,
ale wci baa si wasnych nadziei. Ponadto poczua si nieswojo, istniaa wszak midzy
nimi bariera, taka dosy okropna, mianowicie ten jego stan zdrowia. Czy ona przypadkiem
nie odkrya jakiej jego wstydliwej tajemnicy, uomnoci, ktr on za wszelk cen stara si
ukry, nie ujawnia, moe wyleczy...? Bo moe to hemoroidy...? Ma go o to zapyta? Czy
ma si w nim zakocha bez zastrzee, a potem dowiedzie si o czym, co czowiekowi
niszczy ycie, co obydwojgu im przyczyni udrk, co stanie si kamieniem u szyi i kod pod
nogami, ona za bdzie musiaa si powici... Zarazem dowiedzie si, e zostaa
oszukana... Teraz to jeszcze nic, nawet gdyby j z dnia na dzie porzuci, ona przetrzyma, nie
bdzie gorzej ni przy Piotrze, ale jeli ugrznie doszcztnie...?
Milczenie i osobliwe zmieszanie Justynki Konrad odebra jako odpowied odmown i
troch zesztywnia. A ju mu si wydawao, e ona miknie, e wszystko si midzy nimi
ukada, e pene porozumienie jest o krok. Nie udawaa przecie...? Ma gdzie na boku
jakiego palanta? Ale nic na to nie wskazywao, zabrakoby jej czasu! Wic ona go po prostu
nie chce, mimo jego stara, mimo wszystko...
Justynka zesztywnienie Konrada wyczua i prawie wpada w rozpacz. Jak ma, do
licha, wyjawi mu ten gwatownie wyrosy melan uczuciowy?! Przecie on si obrazi, wrcz
powinien si obrazi, a ona moe si wygupi, bo zbyt powanie traktuje ten kiekujcy
zwizek, podczas gdy on ma na myli tylko lekk podrywk, nawet niechby, ale dla niego
lekka, dla niej za jak kafar, jak wagon cementu...
- O Boe drogi, czy jaka kltwa ciy nade mn?! - wyrwao jej si w przygnbieniu.
- Nic nikomu nie mona powiedzie wprost, tu wuj, tu ciotka, tu ty... Za duo na mnie jedn!
- Jeli o mnie idzie, wszystko moesz powiedzie wprost - zapewni j Konrad
drewnianym gosem.
- Ot wanie nie! Nie wszystko. Zrazisz si do mnie...
Ugryza si w jzyk, ale Konradowi wystarczyo. wiat mu pojania.
- Nie wygupiaj si, ty z kamienia jeste czy co? Nie istnieje nic, co by mogo mnie do
ciebie zrazi, jeszcze tego nie rozumiesz?
Stali ju na szczcie przy placyku parkingowym obok domu Justynki, katastrofy
zatem adnej Konrad nie spowodowa. Po duszej chwili Justynka wydara si z jego obj.
- A jednak jeszcze nie mog - rzeka aonie. - Ja... widzisz... Ja musz ci o co
zapyta, ale nie, nie w tej chwili. Musz do tego dojrze. Po egzaminach, i z pewnoci to
bdzie okropna chwila.
- Nie mam ony ani dzieci - powiedzia Konrad popiesznie. - Mwi przecie,
poczekam do koca twojej sesji...
Mimo wszystkich obaw i niepewnoci, Justynka wkroczya do domu krokiem elfa na
ce. I natychmiast natkna si na wciek i zapakan ciotk, pchajc sobie do ust
wieutkie pczki tak, jakby od poarcia ich zaleaa przyszo wiata.
- Ciociu... - powiedziaa z agodn nagan.
- I ty przeciwko mnie! - krzykna Malwina, przeknwszy gwatownie. - I ten potwr,
twj wuj! I nawet Helenka...!
- Ja tylko przypomniaam, e pani chciaa miesic przetrzyma - zawiadomia smtnie
Helenka z kuchni. - Do tej sukni...
- I na co mnie suknia! Po co ja si mam w ogle ubiera?! Zotogw eby tu lea, do
czego mi?! Nie pjd, nie pjd, nie zabierze mnie, czy ja gdzie chodz w ogle, czy ja si
mam gdzie pokaza, sama siedz jak przymurowana, do tego ycia w czterech cianach to i
cierka wystarczy...!
Justynka stracia rwnowag i radosne, acz mieszane uczucia uleciay z niej ze
wistem.
- Kilka cierek, bo jedna na cioci nie obstanie. Co si znowu stao, wuj nie chcia
gdzie i?
Helenka w progu kuchni wzruszya ramionami i cofna si w gb.
- Mnie zabra nie chcia - wybekotaa Malwina penymi ustami.
- A kto przynis te pczki? - spytaa Justynka surowo.
Odpowiedzi nie uzyskaa. Helenka znw pojawia si bliej.
- Pani sama kupia i przyniosa...
- Ciociu...!
- Przecie ju schudam! - wybuchna Malwina, prychajc ciastem. - Akurat wiee
przywieli, jeszcze ciepe... Siedem kilo! Mylaam, e teraz ju mgby mnie wzi ze sob,
to nie! Bo ja jestem reklama Michelina! Ten taki bawan pokawakowany!
- Bo te i niepotrzebnie pani si ubraa w to takie niebieskie, elastyczne -
odpowiedziaa pgosem Helenka na pytajce spojrzenie Justynki.
- Wej, weszo, ale obcisno. No i razem te pczki pani przyniosa. Pan Karol jak
spojrza, to si zawin i poszed. No owszem, swoje powiedzia.
- Siedem kilo! - wykaa niewyranie Malwina. - Zwayam si!
I wyrwaa z pudeka szsty pczek.
Szybko oceniwszy, i na pocztku byo ich w pudeku dwanacie, Justynka z
determinacj zabraa reszt ciotce sprzed nosa. Wyniosa je do kuchni, przekazaa w rce
Helenki, zaniosa na gr swoj torb i wrcia na d, niczym bogini gniewu. Malwina
szlochaa nad ostatnimi okruchami.
- Nie mam do cioci cierpliwoci - rzeka siostrzenica. - Tyle wysiku ciocia marnuje,
cofna si ciocia w rozwoju co najmniej o trzy dni. I po co byo si wbija w t niebiesk
garsonk? Zgniozielone lepsze...
- Cigle w tym chodz!
- Bo tylko to jedno dobrze ley, reszta, co tu ukrywa, za ciasna. A do weluru ju
ciocia dojrzewaa i co? Wuj si zgodzi odchudza, nie grymasi, rbie chudy sernik psodki,
a ciocia mu przed oczami pczkami wieci. witego by szlag trafi! I jeszcze w niebieskiej
garsonce, sam kolor pogrubia, ciocia dla samej siebie nie ma litoci!
Ciar krzywdy przekroczy granice wytrzymaoci Malwiny. Kilka dni ulgi wydao
jej si ju kocem wszelkich udrcze, przesta j straszy rozwd, spad z niej ten potworny
obowizek zabicia Karola, odpady koszty agencji, nowo dietetycznej kuchni wrcz j
uskrzydlia, kopic w ambicj i przysparzajc natchnienia, kiecki zaczynay na ni wchodzi,
a tu co...?! Grom z jasnego nieba, ten podlec znw j uksi i nawet taki drobiazg, taka
nagroda za wysiki, taka drobniutka pociecha, jak gupie pczki, zostaa jej wzbroniona! I
jeszcze j si obarcza win, j, nieszczliw, zmaltretowan, ofiar ciosw, bezsiln w
obliczu klsk!
Justynka doskonale wiedziaa, e, jakiekolwiek byyby zalety ciotki, z pewnoci nie
zalicza si do nich wytrwao. Trzy tygodnie systematycznych stara to dla Malwiny byy
trzy lata, a moe i wicej. adna ludzka sia nie zmusi jej teraz do kontynuacji tak doskonale
rozpocztej terapii, osob, ktra prbowaaby wywrze na ni presj, Malwina znienawidzi,
od obowizkw si wyga, wymiga, a rezultat spaskudzi, tak jak wanie tymi pczkami. I za
adne skarby wiata nie uzna swojej winy.
- Bardzo dobrze - powiedziaa zimno. - Skoro woli ciocia paka i niszczy sobie
twarz, nie ma zakazu. Ale mogaby ciocia chocia nie wymaga od wujka, eby si z tego
cieszy i eby mu si ciocia podobaa.
- A czy jego obchodzi, czy on mi si podoba?!
- A czy cioci musi obchodzi to, co wujka obchodzi?!
Malwina ju otworzya usta, eby zaprotestowa namitnie, cho, prawd mwic,
przestaa by pewna, przeciwko czemu protestuje, kiedy uderzya j ta prosta myl.
Rzeczywicie, co j obchodzi, co Karola obchodzi?
Skoro z rozwodu zrezygnowa, nie musi go ju zabija, nie musi stara si o alibi i nie
musi udawa, e go tak strasznie kocha. Odpadaj jej te nadludzkie wysiki. W yciu by nie
przypuszczaa, e zbrodnia wymaga takiej potwornej pracy. Boe, ile si namczya, to
wprost gorsze ni galery, to jak niewolnik na plantacji! I po co jej to byo, w takich nerwach, a
bez skutku, nie do zniesienia absolutnie, wicej si na t katorg narwa nie da, mowy nie ma.
A ta Jola niech si wypcha, ona gotowa nie umie, nadaje si dla Karola jak w do karety, za
to ona, Malwina, odchudzona... O tak, zajmie si sob, odyje, a zodzieje samochodowi
mog si powiesi...
Z pewnym trudem oderwaa si od tych myli, coraz pikniejszych.
- Nie chce si odchudza, to nie - rzeka z godnoci, ni w pi, ni w jedenacie. - Ja
swoje obowizki speni...
- A i to jeszcze chciaam cioci powiedzie - przerwaa podstpnie Justynka, nie baczc
na brak sensu w jej sowach - e namawiaam cioci na t diet, ale w yciu bym nie
przypuszczaa, e ciocia zrobi z tego takie arcydzieo! Mylaam, e to bdzie tak samo
niedobre jak wszdzie, i byam ciekawa, jak dugo si utrzyma, ale to, co widz... i jadam...
jest nie do uwierzenia!
- eby chocia raz to twj wuj powiedzia...!
- Ale powiedzia! Obsobaczy mnie i Helenk, jak ciocia na tej zupce bya, a mymy
si staray gotowa bez cioci, powiedzia, e sobie wicej takich wistw nie yczy. Dobre
byo tylko, jak ciocia osobicie robia!
Malwina doznaa nikej satysfakcji. Polizaa palec, pozbieraa z kolan okruszynki
lukru i zjada.
- Dobrze ju, dobrze - zgodzia si wzgardliwie, starannie kryjc ulg i satysfakcj. -
Oczywicie, zawsze wszystko na mnie i ja jestem ta najgorsza.
Justynce znw opady rce...
***
Zwaywszy, i Karol przyjeda na obiad, potem znika z domu i wraca bardzo
pno, cztery kolejne wieczory byy spokojne. Dumna ze swoich siedmiu kilogramw
Malwina pozwolia sobie na zoenie kilku wizyt przyjacikom i doczekaa si nawet skpej
pochway od Krystyny.
- Jak ci si dobrze przyjrze, to wida. Tylko we pod uwag, e cztery kilo u kogo,
kto way szedziesit, wpada w oko od razu, ale jeli kto way sto czterdzieci sze, a
potem tylko sto czterdzieci dwa, wielkiej rnicy nie bdzie. Jeszcze z pitnacie i zaczniesz
przypomina kobiet...
Malwina nawet jej na to nic nie odpowiedziaa, bo ju bya pewna swojego triumfu.
Jeszcze tej Krystynie oko zbieleje...
Czwartego z owych wieczorw, przed nastpnym egzaminem, to ju by przedostatni,
Justynka zrobia sobie malutk przerw, oderwaa si od nauki i zesza na d, do kuchni.
Postanowia zje jakie mae byle co i odpocz a do jutra.
Helenka wynurzya si ze swego pokoju, gdzie znw ogldaa Czterech pancernych i
psa, tym razem szturm na Berlin, poniewa by to jej ulubiony serial. W zwizku z czym ani
jedna, przed haasujcym telewizorem, ani druga, u siebie na grze przy cichych dwikach
radia, nie syszay wyjtkowo wczesnego powrotu pana domu.
Karol wszed spokojnie, bez trzaskania drzwiami, wydao mu si, e nikogo nie ma,
bo iluminacja domu bya skromna, ucieszy si z tego nawet i postanowi obsuy si sam.
Nie czu si zadowolony z ycia, poniewa umkno mu przedsiwzicie na jeszcze wiksz
skal ni wszystkie dotychczasowe, zlecenie mg przyj, owszem, ale nie zdoa wej do
spki, inwestycje dopiero zaczynay si zwraca i zabrako mu lunych pienidzy. Nie lubi
tego. Lubi mc wszystko. Ponadto w klubie brydowym natkn si na Jol z jakim
pacanem, najwyraniej w wiecie bardzo sprawnym fizycznie, i dozna ukucia zazdroci. Nie
o Jol, tylko o t form pacana. O ile atwiej yje si takiemu, ktry swobodnie wkada
skarpetki i wyciera rcznikiem palce u ng...! Nie mg na niego patrze i dlatego wyszed
wczeniej.
Wkroczy do kuchni, znalaz jedn ze swoich ulubionych, dietetycznych potraw, mus z
piersi indyka, ktry Malwina przyrzdzaa rewelacyjnie, do niego do osobliwy zestaw
dodatkw, borwki, saatk z selera z chrzanem i marynowane grzybki, wzi butelk biaego
wina, ktre wietnie umia sam otworzy, i ustawi to wszystko w jadalni na stole. Po czym
uda si jeszcze na par chwil do gabinetu, przypomnia sobie bowiem, e zostawi na biurku
papiery, a po holu krci si Pucu.
W tym momencie w kuchni pojawiy si Justynka z Helenk. adna nie zagldaa do
pomieszczenia obok i adna nie miaa pojcia, e st jest zastawiony. Kiedy Karol wrci do
jadalni i zasiad do posiku, byy ju w trakcie rozmowy.
- ...ale ciocia nie lubi chodzi sama po restauracjach - mwia smtnie Justynka. - A u
tych bab bdzie jej gupio.
- Starczy tego, co zje w domu. Mogaby jej Justynka powiedzie...
- Przecie mwiam! Helenka sama wie, e do cioci jak do ciany. Chocia i tak
atwiej ni do wujka. Ciocia przynajmniej sucha, co si do niej mwi, tyle e nie rozumie...
No, moe udaje. A wuj nawet gby nie pozwala otworzy.
- Bo te i nasucha si przez te wszystkie lata...
- Obydwoje tak reaguj, e czowiekowi co si robi. Gdyby si dao wujowi jako
przetumaczy, eby cioci czasem dobre sowo powiedzia!
- No, jedzenie pochwali.
- Jedzenie owszem, ale to przez rozum. Gdyby skrytykowa, ciocia by zrobia co
innego i tego dobrego ju by wicej nie dosta...
Suchajcy ze rednim zainteresowaniem Karol pomyla, e ta Justynka jest
niegupia. Wnioski wyciga waciwe.
- ...ale o caej reszcie milczy. Uwagi czyni wycznie kliwe.
- To jest prawda, e jak ju pani tak si namczya na tej zupie, mg powiedzie, e
lepiej wyglda. I po francusku podobno gadaa jak najta.
Justynce zebrao si na szczero.
- No wanie. Miaam nadziej, e chocia pienidze pomog, bo przecie wcale od
niego nie daa. Zawsze przy takich okazjach ciocia chciaa wicej pienidzy, tym razem nic,
i nawet to nie pomogo!
- A to Justynka nie widziaa, ile tu si namarnowao? Pani Malwina kupowaa jeden
strj za drugim, par miesicy i do widzenia, tu nie pasuje, tam za ciasne, na szmaty szo.
Karol w gbi duszy pochwali take i Helenk. Konsumowa ten mus z indyka coraz
wolniej.
- Od czasu do czasu, nawet jeli ciocia jakie gupstwo powie, mgby wuj jej nie
oddawa rykoszetem. adnych sekretw tu nie wyjawiam, Helenka sama widzi, e wuj
poziomem inteligencji przerasta ciotk o Giewont i cae Himalaje...
Karol doskonale mg sobie wyobrazi, jak w tym momencie Helenka z wielk
energi kiwa gow.
- ...przydepta ciotk, to dla niego mniej ni mita, wykorzystuje przewag, idzie na
atwizn. To nieadnie, nie powinno si kopa lecego.
- Oj, i ten lecy ugry potrafi!
- Ot wanie, mnie ju czasem rozpacz ogarnia. Kady dobry humor ciotka wujowi
zdoa zepsu, nawet o tym nie wiedzc, to fakt, ale kto waciwie lepiej powinien to wszystko
rozumie, ten gupszy czy ten mdrzejszy?
- No przecie wiadomo, e mdry gupiemu ustpuje.
- Ale nie w tym domu. Co prawda, na miejscu wuja, wcale nie wiem, czy sama bym to
wytrzymaa...
- Mnie si zdaje, e prdzej by gupszy wytrzyma.
- Helenka ma racj, wuj gupoty nie trawi. Mgby jednak zastosowa dyplomacj.
Chociaby teraz, obieca ciotce t czarn pelerynk, jeeli schudnie, na przykad, dziesi
kilo. Niech Helenka zobaczy, ile korzyci, ile kiecek do noszenia od razu si w domu
znajdzie, przecie to wszystko nowe, najwyej raz uyte!
- A niektre to i wcale...
- Bo w kocu, trudno, wuj sam tak ustawi dom, e on pracuje i zarabia, a ciotka
gotuje. I dba o jego rzeczy jak o mierdzce jajko. Nie moe jej teraz zostawi w achmanach,
to by o nim le wiadczyo, a gdyby schuda, zaoszczdziby majtek! Liczy umie, wic nie
pojmuj, dlaczego mu to nie przyjdzie do gowy.
- Bo chop. Najmdrzejszemu te babskie rzeczy nawet nie zawitaj.
- Moliwe. I nie pozwala sobie powiedzie. Z lekk niechci Karol pomyla, e
jednak Justynka idzie za daleko, akurat mu jeszcze zabiegi dyplomatyczne w domu
potrzebne...
- Panu Karolowi chyba si nie chce - zgada Helenka. - On pracowity do czego innego.
- Do mylenia z pewnoci. No, nie o bzdetach, a dla niego to bzdety. Z drugiej strony
mgby si zastanowi, dla niego to pi minut, co woli: ustawiczne nieprzyjemnoci i
wydatki czy jedno zdanie ze dwa razy na tydzie...
- Eje, Justynka myli, e to starczy?
- Dobrze, jedno zdanie dziennie. Mwi przecie, e ciotka wyglda jak mazepa.
Rwnie dobrze mgby powiedzie, e wyglda przepiknie, co mu za rnica? I z gowy,
potem ju si moe wyczy i nie sucha reszty gadania...
W tym miejscu Karolowi bysno, e to niezy pomys.
- ...a ciotka tak strasznie chce by wana i dowartociowana.
- Mnie si widzi, e pan Karol te chce.
- Ale jemu to niepotrzebne, bo jest. I adne opinie tego nie zmieni. A ciotka tylko
chce, bezskutecznie, wic niechby miaa. Taka wana w oczach ma, no przecie ten m
staby si dla niej najwspanialszy w wiecie, nikt jej tak nie docenia jak on! Niechby
powiedzia raz na dzie, e mu si wydaje, e schuda wier kilo, e jej z tym doskonale,
nazajutrz mgby powiedzie, e chyba te wier kilo utya i od razu jej z tym gorzej, ciotka
ma dzikie ambicje, moe by te ambicje przebiy jej lenistwo?
- Ale pani Malwina lubi, eby si nad ni uala - zauwaya delikatnie Helenka. - Pan
Karol do ualania niezdatny.
Justynka wpada w zapa. Ulewao si z niej wszystko, co tak strasznie chciaa
powiedzie wujowi.
- A kto mu kae? Poualamy si my, dla mnie adne dziwo, ualam si od dziesiciu
lat, dopiero ostatnio zrobiam si niedobra. A wuj mgby zastosowa t metod dopingu, a
potem odmwi reszty, bo musi pracowa na pienidze dla niej. Niechby jej potem da sto
zotych, jako efekt, ciotka liczy nie umie, ale byby to efekt wymierny, a wuj od stu zotych
nie zbiednieje. Wedle mojego rozeznania wuj zlekceway potg gupoty i nie okopa si we
waciwej chwili, ale jeszcze nic straconego!
Karolowi mus indyczy si skoczy i pozostao ju tylko biae wino z mieszanin
selera z chrzanem. Zarazem po raz pierwszy w yciu przyszo mu na myl, e waciwie
podziw otoczenia potrzebny mu jest jak dziura w mocie, w zupenoci wystarczy ilo zer na
koncie bankowym. I caa reszta: zlecenia, praca, jej efekty, rozmaite posunicia finansowe,
pognbieni przeciwnicy... Ponadto olnio go, e Justynka ma suszno, zlekceway potg
gupoty...
Nie by tym odkryciem zachwycony, poniewa bardzo nie lubi przyznawa si do
bdw i pomyek nawet przed samym sob. Ten bd jednake by do naprawienia, i to
rzeczywicie niewielkim kosztem. Naleao podj decyzj...
- eby to pani Malwina daa sobie co przetumaczy! - westchna Helenka.
- A drugiej strony wuj przecie nie bdzie pta sobie charakteru - kontynuowaa
Justynka, nie zwaajc ju, czy Helenka chwyta jej wszystkie skrty mylowe i metafory. -
Kto te eksplozje wytrzyma? Ciotka yje w puchu, kilka wstrzsw jej nie zaszkodzi, ale
osoba w prawdziwym stresie...? Udrka obustronna! I kto go bdzie tak karmi...?!
- A, co do tego, to nikt na wiecie. Nic nie mwiam i nic nie mwi, ale o jednym
takim syszaam, co y sobie i y, chop jak tur, co i raz to grubszy, a jak go krew zalaa, to
na miejscu. Dobrze Justynka zrobia, do tego odchudzania pchajc, bo pan Karol na takie co
zaczyna mi patrze...
Karolowi skoczyo si take i wino. Potworne proroctwo Helenki nie spodobao mu
si w najwyszym stopniu. Justynka miaa racj, myle umia szybko, lekarza widywa,
cinienie mia w normie, ale na grnym skraju, zjecha co najmniej dwadziecia kilo...
Pojedzie na balneoterapi! O, wanie! I to bdzie doping dla tej idiotki, jego ony, Malwiny...
Niekoniecznie ten akurat rezultat chciaa osign Justynka, pozostae uwagi jednak
zostay przez wuja przyjte. I w wysokim stopniu zaaprobowane.
Jeszcze Karol si waha, ujawni swoj obecno czy nie, kiedy szczkny drzwi i do
domu wesza Malwina. Jaka dziwna. Z jednej strony promienna, z drugiej jakby przymita,
na uamek sekundy Justynce bysno, e zostaa moe zgwacona, co napawa j zarazem
satysfakcj i przygnbieniem, ale ju w chwil potem wtpliwoci zostay rozstrzygnite.
- Wyobra sobie! - wykrzykna ju od progu na widok wychylajcej si z kuchni
siostrzenicy. - Ta Magda, siostra Agaty, utya potwornie i nie moe chodzi! I m od niej
uciek, wpad w alkoholizm i zoy pozew rozwodowy!
- Po pijanemu? - spyta z uprzejmym zainteresowaniem Karol, ukazujcy si
rwnoczenie z jadalni.
Malwiny to nie zaskoczyo, spodziewaa si, e on moe ju by, skoro ona wraca
pno, ale Justynka skamieniaa. Helenka za jej ramieniem rwnie.
Justynka miaa w perspektywie utrat domu, Helenka utrat pracy. Obie tak
gwatownie usioway przypomnie sobie, co mwiy, e dalszy cig relacji Malwiny umkn
im doszcztnie. Dopiero po duszej chwili zaczy sysze.
- ...bo po prostu nie moga chodzi - mwia Malwina z mieszanin zachwytu i zgrozy,
cigajc z siebie akiecik i apaszk. - Nogi nie udwigny ciaru. Jada, nie jada, za
przemiana materii, ale jada, Agata mi to wszystko powiedziaa, pakaa i jada, powiedziaa,
e ja przy niej jestem jak sylfida, a sama widzi, e przestaam ty i mog by z siebie dumna,
ale to wraca. Justynka, jak to wraca...? Nie, jak skada, to by trzewy, przez adwokata w
ogle, powd poda okropny, paranoiczk z niej zrobi! eni si z normaln, paranoiczki nie
chce, dziemi si zajmie, co potwornego! Justynka, jak to, wraca...?
Karol doskonale si orientowa, e tak Justynk, jak i Helenk zaskoczy. Interesowaa
go reakcja Justynki, ciekaw by, jak wybrnie z sytuacji, ktrej wanie staa si wiadoma.
Sta w progu jadalni i milcza, spokojnie suchajc gadania ony. Justynka zdobya si na
szczyty mstwa.
- Jeli ciocia zacznie je tak jak przedtem, utyje ciocia natychmiast - powiedziaa
gosem, przypominajcym ciosy toporem. - Prdzej ni ciocia schuda. Tylko utrzymanie
ogranicze moe da podane rezultaty. Cokolwiek by ciocia jada, wszystkiego poow, a
sodycze w ogle won. Ograniczy sl, z dwojga zego lepsze jabka w ciecie ni placki
kartoflane, bo plackw kartoflanych bez soli aden czowiek nie zje, a jabka w ciecie mog
by prawie bez cukru. Natomiast pczki zaatwi cioci radykalnie, specjalnie o tym czytaam
pomidzy egzaminami, wic prosz doceni moje powicenie.
- Bez cukru...? - spytaa Malwina sabo, widzc wok siebie nadmiar wiadkw,
ktrym zamierzaa zaprezentowa mnstwo rnych cech, by moe, sprzecznych ze sob, w
dodatku kademu inn. - To znaczy... Ale przecie ja gotuj inaczej! Tak jak mwia!
- I gotujesz doskonale - powiedzia Karol, zdecydowany, z czystej ciekawoci,
wyprbowa sugestie siostrzenicy. - Bardzo licz na to, e nie zmienisz metody. Nie jest
wykluczone, e po tej odrobinie wysiku zaczniesz mi si na nowo podoba.
Pozostawi towarzystwo i uda si do gabinetu.
Towarzystwo z pewnym trudem wydobyo si z osupienia. Najszybciej odzyskaa
rwnowag Helenka.
- No i bardzo dobrze - rzeka gdzie w przestrze, pomidzy Malwin a Justynk. -
Sowa prawdy kademu si przydadz. Mnie tam wszystko jedno.
Po czym ucieka w prac, to znaczy zacza sprzta ze stou, co wydao jej si
najbezpieczniejszym wyjciem.
Justynka zapaa dech i szybko postanowia skorzysta z okazji.
- No i sama ciocia widzi. Mwiam, e wuj ma wysoko rozwinite poczucie estetyki!
On te bdzie wyglda inaczej, a ja ju kocz sesj, jeszcze tylko dwa egzaminy i mog
potem z cioci usi i zrobi jadospis na cay miesic.
- I znw mi kaesz liczy te gupie kalorie! - sarkna Malwina.
- Kalorie sama policz. A jak ciocia chce koniecznie tak, jak ta siostra pani Agaty...
Tu Malwin otrzsno. Wiedza wiedz, ale widziaa ow Magd na fotografii. Nie
moga pozby si strasznej myli, e sama znajduje si na identycznej drodze, no nie,
znajdowaa, ju z niej zesza, ale jeli to wraca...?
- A jeszcze mog cioci powiedzie - kontynuowaa Justynka - e jeli ciocia schudnie
pi kilo przez miesic, to owszem, wrci, ale jeli ciocia schudnie pi kilo przez rok, to ju
z gowy. I nastpne pi kilo przez nastpny rok...
Malwinie obrzydliwa zupka zamajaczya na horyzoncie, jak to, wic ju nigdy
miaaby nie zje nic dobrego? Przez rok, przez dwa lata, moe nawet przez trzy...? A z
drugiej strony zdjcie potwora, ta wracajca nadwaga, i kt by koo niej chodzi, o Karolu
nie ma co nawet myle, a Justynka zadrczyaby j na mier, to ju lepiej si otru!
Ze zdenerwowania robia si coraz bardziej godna. Wstyd jej byo przeszukiwa
lodwk i kredensy, zjada zatem to, co stao na wierzchu, reszt selera z chrzanem. eby
wreszcie przerwa t dobijajc tyrad, ulaa z siebie rozgoryczenie dodatkowe. Bya tam, u
Agaty, jeszcze jedna przyjacika, Marta, chuda jak szczapa, zawsze bya taka chuda, i c si
okazuje? Upodobania ma nie ludzkie, a krlicze, same jarzyny jada, gotowane i surowe,
zielska wszelkie, miso rwnie i ryby, ale jakie! Te tylko gotowane, bez tuszczu, soli tyle
co kot napaka, i pomyle, e tak lubi. Lubi! Dla wasnej przyjemnoci jada takie rzeczy.
Oto szczliwa kobieta!
- No dobrze - powiedziaa po chwili milczenia Justynka, ktra miaa ju cakowicie
do tej agitacji. - Ale etoli z szafirw ona chyba nie ma?
I nagle nastpio co w rodzaju cudu. Aczkolwiek gotowane jarzyny niewiele miay
wsplnego z futrzan etol, to jednak w Malwinie si co zazbio. Rzeczywicie, chuda, nie
chuda, ale etoli nie ma. A ona, Malwina, ma dwie. I ju nie musi uera si z tym zabijaniem
Karola. No wic dobrze, niech bdzie, trudno, skoro to ycie jest takie pode i
skomplikowane, wyrzeknie si wafelkw w czekoladzie i zje t przeklt marchewk...
Wafelki zjady Justynka z Helenk.
***
Przysza w kocu okropna chwila, ktra Justynce spdzaa sen z oczu. Konrad nie
popuci, odczeka swoje i po ostatnim egzaminie zabra j do Wilanowa. Cierpa na niej
skra na sam myl o nieuchronnej rozmowie i spodziewaa si najgorszego, bo przecie nie
mogo by za dobrze.
Egzaminy zdaa wrcz koncertowo. W domu przez ostatnie pi dni panowaa
atmosfera zgoa niebiaska, wuj nikomu nie zrobi nic zego, ciotka z mczeskim wyrazem
twarzy gotowaa brokuy i szparagi i podawaa na deser galaretki owocowe bez bitej
mietany. Schuda cae czterdzieci deko i siedzc przed telewizorem, katowaa si surow
marchewk. Co musiao zama t sielsk szczliwo, zamci spokj, i tym czym bya z
pewnoci tajemnica Konrada.
Niemoliwe wszak, eby pierwszy raz w yciu zakochaa si w chopaku, ktry
zakocha si w niej wzajemnie, i eby nie pojawia si jaka zupenie koszmarna przeszkoda,
nie spad jaki cios, niweczcy sodkie nadzieje. Co takiego byoby po prostu nienormalne.
- Jeli chcesz wiedzie, wziem t robot przy twoim wuju przez ciebie - powiedzia
Konrad, kiedy ju siedzieli nad kaw. - A cilej: wytrwaem przez ciebie.
- Przecie ja z tym nie miaam nic wsplnego? - zdziwia si Justynka.
- Owszem, miaa. Zaraz drugiego dnia, kiedy wahaem si, czy tego nie rzuci,
zobaczyem, e wchodzisz do tego samego domu, co mj obiekt.
A widziaem ci ju wczeniej. No i jasne, e zostaem.
- Gdzie mnie widziae?
- W autobusie. Wpada mi w oko od razu. A potem ju wsikem...
- Nie! - przerwaa mu Justynka rozpaczliwie.
- Co nie?
- Nie moesz...
Pomylaa, e on jej zaraz wyzna swoje uczucia, a ona przecie nie moe do tego
dopuci, dopki nie wyjani upiornych kwestii zdrowotnych. Pniej bdzie jeszcze gorzej.
Trudniej. Pozwalajc mu na wyznania, oszukuje go!
- Czego nie mog?
- Zaraz. Jest co... Nie wiem, jak...
- Ja bardzo dobrze pamitam, e miaa mi zada jakie pytanie - powiedzia Konrad
spokojnie. - Sam jestem ciekaw, co to moe by takiego. Wal!
-
Nie mog! - jkna Justynka. - Czuj si jak podstpna winia. Gdyby chocia
popeni jakie przestpstwo...!
- Mog stuc szyb. Ale wtedy wyrzuc nas z lokalu.
- To byoby tylko wykroczenie... Boe drogi, chyba wolaabym na pimie... Nie, ju
lepiej wprost...
Konrad poczu lekki niepokj. W aden sposb nie mg dociec, co j tak gnbi i co za
jakie pytanie nie chce jej przej przez gardo. Nic ju nie mwi, tylko patrzy takim
wzrokiem, e Justynk skrcio.
- No trudno, musz. Suchaj, powiedz mi prawd: czy ty co ukrywasz przede mn?
Konrad zdumia si niebotycznie. Od chwili kiedy wyszed na jaw rodzaj jego pracy i
powizania z Karolem Wolskim, nie ukrywa przed Justynka niczego. Nie mia powodw. Co
te ona moga mie na myli?
- Jak Boga kocham, niczego nie ukrywam! O co biega?
- Nie masz jakich... kopotw...?
- Mj jedyny kopot to ty. Wszystkie inne chromol.
- Nie. Kopotw... no... zdrowotnych...? Przez moment Konrad mia ochot zerwa si
i popdzi do lustra dla sprawdzenia, czy nie wystpia mu na twarzy jaka wysypka albo inne
wistwo. Pohamowa odruch.
- Na lito bosk, wygldam chorowicie?
- Nie i wanie dlatego... To znaczy, nie dlatego... Nie masz jakiej... dolegliwoci?
- Nawet jeli mam, nic o tym nie wiem. Zaraz, czekaj... Posdzasz mnie o aids...?!
W gosie Konrada zabrzmiaa wrcz zgroza i Justynka przestraszya si, e ju go
zdoaa nieodwracalnie obrazi.
- Nie, skd, nic podobnego! Chodzi mi o... takie co... No, naprawd nic nie masz?
- Nic, sowo ci daj.
- Ale moe miae...?
Jej upr w kwestii choroby otumani Konrada doszcztnie.
- Dwa lata temu miaem gryp - rzek ponuro. - I w wieku czternastu lat wybiem
sobie zb. A oglnie nie miewam nawet kataru.
- A reumatyzm...?
- Nie mam reumatyzmu. Dziewczyno, co ci lata po gowie? Zdrw jestem jak bydl!
Co ty we mnie widzisz takiego podejrzanego?!
- To dlaczego... - powiedziaa Justynka aonie - to dlaczego ty... w tym kasynie... tak
dziwnie...
- Co...?
- Tak dziwnie... chodzie... Jakby by sptany... I... i trzymae si... no, za ty...
Konrad nagle zrozumia.
- Ochchch cholera...! - jkn. - Wiedziaem, e te portki mnie zgubi...!
Ulga, jakiej doznaa Justynka po wyjanieniu sprawy, przerosa wiat, Konrad
natomiast nieco zmrocznia. Nie spodziewa si po niej takiego przeraliwego racjonalizmu i
takiej przezornoci, jakie mu si to wydao niesmaczne. Natychmiast jednak zdoby si na
uczciwo i odwrci role, a co by byo, gdyby tak ona miaa jak skrywan, chroniczn
dolegliwo, z takich, co zatruwaj ycie...? Musiaby si niele zmobilizowa...
- Bo co? - spyta z zainteresowaniem. - Przestraszya si, e bdziesz pielgnowa
paralityka?
- E tam - odpara Justynka pogodnie. - To znaczy owszem, baam si udrk i mczarni,
chocia ju si zaczam nastawia... Ale gwnie... Widzisz... Wszystko znios, tylko
jednego nie. Nienawidz by oszukiwana. I najbardziej si baam, e jeli ukrywasz co
przede mn, to znaczy, e mnie oszukujesz. Wol najgorsz prawd ni najpikniejsze
garstwo, chocia, z drugiej strony, mylaam, e moe nie powinnam si czepia, bo moe to
jest tylko co kompromitujcego, bo moe masz, bardzo ci przepraszam, na przykad,
hemoroidy...
I od razu, mimo i Konrad dosta straszliwego ataku miechu, pomylaa, e wszystko
jest w porzdku. Niewtpliwie narazia mu si tym pytaniem, stracia w jego oczach, zatem
chwali Boga, przestao by za dobrze i ycie wrcio do normy. Moe ju nie mie adnych
obaw.
W p godziny pniej Jola z Januszem Dbickim wstpili na kaw do tego samego
lokalu.
- O, cholera - powiedziaa Jola, zatrzymujc si w wejciu. - Widz, e mj brat si
zaklopsowa rzetelnie. Jeszcze go w takim stanie nie widziaam!
- Bo to jest zaraliwe - stwierdzi melancholijnie Janusz i pocign j do stolika. -
Jestemy kumplami. atwo zapa wirusa od siebie wzajemnie...
Po czym wszyscy zaczli y ze sob normalnie, kochajc si, kcc i godzc, wrd
zmartwie, sukcesw, kopotw, nieszcz, uciech, rozpaczy i wszelkiej pomylnoci.
chyba koniec

Você também pode gostar