Você está na página 1de 7

[podpis] KUBA WANDACHOWICZ Gazeta Wyborcza nr 207, wydanie z dnia 05/09/2002 OPINIE, str.

11 Mylelimy, e rzeczywisto nowej Polski pozwoli nam 20-latkom jako spektakularnie zaistnie. Mylilimy si bardzo. Ci z nas, ktrzy powinni dba o intelektualne i duchowe zaplecze, uczestnicz dzisiaj w nachalnym urabianiu najniszych spoecznych gustw, bo tylko w ten sposb mog zarobi na ycie O pokoleniu, ktre przegrao z wolnoci, pisze KUBA WANDACHOWICZ absolwent filozofii, czonek zespou rockowego Cool Kids of Death Sowo "generacja" zawsze kojarzyo mi si z pewnym w miar przejrzycie zdefiniowanym rezerwuarem wymaga wiatopogldowych, z pewnym katechizmem wartoci oraz z przekonaniem o powinnoci dokonania czego, co mona nazwa prb przekroczenia samego siebie, dokonania pewnego rodzaju skoku w przyszo, odbicia si od miernoty rzeczywistoci w imi rozmaicie pojmowanej utopii. Jeli przyjmiemy, e utopia jest snem, ktry obiecuje nam wicej i mobilizuje do dziaania zaraz po przebudzeniu, to, niestety, naley stwierdzi, e my, generacja ludzi urodzonych w poowie lat 70., cierpimy na niezwykle zaawansowan bezsenno. To nie moje pokolenie Mam 27 lat i nie mog uwierzy w swj wiek. Nie istnieje aden spoeczny kontekst usprawiedliwiajcy moje istnienie i - co za tym idzie - ja sam nie jestem w stanie usprawiedliwi adnego spoecznego kontekstu, ktry peniby funkcj mojego "matecznika". Nie chodzi tu tylko o problem szeroko pojtego bezrobocia, problem warunkw i moliwoci samorealizacji (cho te czynniki odgrywaj tu z pewnoci rol fundamentaln), ale rwnie o zagadnienie wymaga i zada, jakie my sami przed sob stawiamy, o problem jzyka, jaki stworzylimy w celu opisania samych siebie i tego, co dookoa nas. Chodzi tu o kwesti naszej (trudno jest mi uywa w tym kontekcie sowa "nasz" we wszystkich przypadkach i odmianach) twarzy, ktra czsto jest twarz zmczonego yciem defetysty, bezideowca, hiphopowca, pracownika agencji reklamowej (jako symbolu nowoczenie pojmowanego awansu spoecznego), palacza marihuany, pseudokibica, alkoholika (ktry upija si piwem w pubach - taka teraz moda...), dziennikarza, dresiarza, pracownika banku, dziaacza prawicowych modziewek, ktry wiar w sprawcz si polityki czerpie z przedwojennych publikacji... Trudno jest si odnale w tym wariackim tyglu. A co dopiero stworzy generacj! Ponisze dywagacje nie maj na celu socjologicznej analizy zjawiska pokolenia urodzonego w latach 70. (i pniej), lecz raczej zupenie nienaukowy, subiektywny opis stanu ducha, ktrym owo pokolenie prbuje mnie uwie. Nie jestem socjologiem. Jestem jednym z przedstawicieli owego "pokolenia", ktry nie czuje z nim adnego duchowego zwizku. Nurtuje mnie problem pokolenia moich rwienikw - aspiracji i wymaga skadajcych si na intelektualny mainstream ksztatowanego przez nich wiata. Zjawisko intelektualnego marginesu, jake potrzebnego w kadej kulturze, nie moe by przecie wyczn recept na przeraajc pustk kultury oficjalnej (ktra, dziaajc pono na zasadach wolnorynkowych, jest przecie wynikiem spoecznego zapotrzebowania, koniunktury wiadczcej w tym wypadku o enujco niskich wymaganiach spoecznych). Problem ten ma jeszcze par innych aspektw, ktre powinny by kiedy zbadane: jak moliwa jest kultura alternatywna w sytuacji, kiedy praktycznie nie istnieje jakikolwiek ywotny mainstream, oraz jak moliwe jest istnienie kultury w ogle, skoro odbiorcy pi snem zimowym.

Artyci za pienidze Ograniczmy si jednak do mojego pokolenia; pokolenia ludzi modych, ktrych wiek wskazywa powinien na najwiksze moliwoci zmiany obrazu rzeczywistoci. Wydaje si, e wraz z wolnoci, jak otrzymalimy w wieku podstawwkowo-licealnym, duo zmienio si w naszych oczekiwaniach i wymaganiach. Starsi chcieli pienidzy i wolnoci, nas interesowaa przede wszystkim wolno (ot, taka natura wieku, z waciwym sobie modzieczym romantyzmem), podczas gdy wspczenie nas i modszych od nas interesuj ju tylko pienidze. To bana, jednak duo w nim prawdy. Ile osb porzucio lub ograniczyo swoje ideay na rzecz pracy w agencjach reklamowych, zgadzajc si na schlebianie najniszym gustom klientw i zleceniodawcw? Pech polega te na tym, e elity finansowe w tym kraju ksztatoway si na bardzo dziwnych zasadach (wiadomo, e wikszo interesw po 1989 roku odbywaa si na wariackich papierach, wykorzystujc rozmaite luki prawne i organizacyjne, do tego dochodzi zagadnienie majtkw peerelowskich i postpezetpeerowskich). Decydenci w Polsce zawsze byli niezwykle oddaleni od elit kulturalnych i praca dla nich musiaa (i nadal musi) by udrk dla kogokolwiek, kto do zasilenia grona owych intelektualnych i kulturalnych rodowisk kiedykolwiek pretendowa. Musiao to wiza si z wyrzeczeniami, ktre z pewnoci staway si rdem wielu frustracji. Ten pd do kariery, ktry rozpocz si na pocztku lat 90., kiedy jak grzyby po deszczu powstaway agencje reklamowe zdolne zatrudni cakiem spor liczb absolwentw szk artystycznych lub po prostu tych, ktrych wraliwo i inteligencja wyrastay ponad przecitn, zaowocowa niebezpiecznym deficytem pomysw na wiat. Wolno, ktr nasz kraj zyska po 1989 roku, staa si w pewnym momencie sowem koczcym wszelki dyskurs. Wyraenie "jestemy wolni" zaczo coraz czciej oznacza, e mamy prawo nie mie pomysw na ycie, mamy prawo y z dnia na dzie, cieszc si tym, co moemy sobie kupi za ciko zarobione pienidze. Nie ma si co dziwi - to pokolenie zostao wychowane na braku, na kompleksach, na pewnej naturalnej zazdroci wzgldem spoeczestw zachodnich, ktre miay wszystkiego pod dostatkiem. Sam doskonale pamitam, jakim zachwytem przepeniay mnie wszystkie nowinki zza zachodniej granicy, wszystkie nowe mody, zespoy, filmy, komiksy, a take najzwyklejsze w wiecie dziecice zabawki, ktrych urok dziaa rwnie na ludzi o wiele starszych ode mnie. Powstaje jednak pytanie, czy owa wolno, ktr szczycimy si dzi, bya osigana jedynie w imieniu tych doranych przyjemnoci? Nie ma si co udzi - rewolucja w tym kraju powstaa dziki spoecznej potrzebie lepszego ycia, tak jak kada rewolucja na wiecie. Jednak czy my, ludzie, ktrych najwaniejsze momenty w yciu przypady na okres przeomu epok, moemy poprzesta na bezwiednej akceptacji tego, co nazywa si wolnymi mechanizmami rynkowymi, ktre nie stawiaj przed nami adnych wyzwa oprcz tych zwizanych z tzw. karier zawodow? Czy to jedyna wolno, na jak nas sta? Czy nam jest wszystko jedno? Czy mamy jaki waciwy sobie jzyk; jzyk wyraajcy nasze najgbsze pragnienia i ambicje, majcy sta si naszym osobistym pomostem w przyszo? Czy cokolwiek odrnia nas od innych pokole? Czy my czego oczekujemy od ycia? Co to jest?! Okopy w. Etatu Problem bezrobocia, ktry sta si obecnie osi wszelkich niepokojw spoecznych, w zestawieniu ze spoeczno-ekonomicznym boomem wczesnych lat 90. jawi si jako dodatkowy, jeeli nie gwny katalizator oglnego rozprzenia charakteryzujcego pokolenie dzisiejszych dwudziesto- i trzydziestolatkw. Jeeli bowiem sytuacja rynku pracy przypomina w istocie rzeczywisto postnuklearn, to niejako na mocy najpierwotniejszych praw "dungli" oczywiste jest, e kady z trudem zdobyty etat bdzie broniony z ponoszeniem coraz to wikszych powice, rwnie w dziedzinie, ktr nazwijmy po starowiecku "duchow". Dzisiejszy trzydziestokilkulatek bdzie robi wszystko, eby utrzyma zdobyt na pocztku lat 90. posad, poniewa wie, e strata etatu

moe si wiza z ostatecznym wykluczeniem z rynku pracy, a na jego miejsce czeka ju tabun zgodniaych sukcesu modych ludzi. Tworzy si niezdrowa sytuacja niewypowiedzianego szantau, gdzie pracownik do tego stopnia jest uzaleniony od swojego etatu, e bdzie go broni za wszelk niemal cen. Intelektualne i duchowe wartoci, ktrych tak starowiecko staram si tutaj broni, pjd na pierwszy ogie, poniewa w doranym rozrachunku ich strata boli najmniej. To szczeglnie bolesne w przypadku tych, ktrzy niejako z racji "urodzenia" (czytaj: talentu i wyksztacenia) powinni budowa intelektualne pomosty w przyszo. Ci, ktrzy ju maj prac, i ci, ktrzy jej jeszcze nie maj (i by moe nigdy mie nie bd, a przynajmniej nie tak, jak sugerowayby talent i wyksztacenie), nie zrobi nic, by sprbowa przey swe ycie w sposb wiadomy, poniewa nie bd mieli na to czasu, si, pienidzy... Idol - Klient Kiedy zdawaem na studia (rok 1994), czuo si w powietrzu pewn obietnic, pewn realn moliwo zmian, poczucie zdolnoci wpywania na intelektualne trajektorie nowo powstaej rzeczywistoci. Wydaje si, e nie byem w tym odczuciu osamotniony. Wiele si wwczas dziao. Dzisiejsi trzydziestoparolatkowie wanie "apali si" swoich etatw, a my czulimy, e nie bdzie le. Nie wiedziaem wtedy jeszcze, e nikt nie pozwoli nam na realizacj adnych wzgldnie grnolotnych zamierze, a my sami staniemy si na tyle sabi, e nie bdziemy mieli siy niczego od ycia wyegzekwowa. Nie wiedziaem, e wszystkie intelektualne ambicje moich rwienikw zamkn si midzy stronicami publikacji typu: "Jak mwi >>nie<<", "Jak uwierzy w siebie", "Jak w zgodzie ze sob osign sukces", itp., a niezwykle modnym odruchem religijnym stanie si przany buddyzm kultywowany w oparach marihuany, ktra od tej pory bdzie stanowia nieodczny element ycia modego czowieka, potgujc fizyczne i mentalne rozleniwienie. Nie chodzi tu bynajmniej o jakie natchnione potpienie wszelkich uywek. Chodzi raczej o dezaprobat wyraon wobec pewnego stylu ycia, ktry zaowocowa tak daleko posunitym wyluzowaniem, e nagle wszystko przestao si liczy. Markiz de Sade nie dlatego by tym Markizem de Sade, e wid ycie hulaszcze, ale dlatego, e w trakcie swoich praktyk stara si jak najintensywniej myle. Z jednej strony zachysnlimy si wolnoci, rozbudzilimy w sobie (lub moe rozbudzono w nas) optymizm, by za par chwil stan przed ponur perspektyw bezrobocia i koniecznoci hodowania najniszym instynktom nowego idola - bezosobowego Klienta. Dalimy si wpdzi w bdne koo, bo ulegajc zachciankom tego dziwnego stwora, zaczlimy aktywnie uczestniczy w tworzeniu go, umacnianiu jego atawistycznych pobudek i niewybrednych zachcianek. Nie ma adnej bezpiecznej enklawy, ktra pozwoliaby na chwil oddechu, refleksji, poniewa cigle jestemy zmuszani do kultywowania tej zalety nowoczesnoci, jak jest "elastyczno". Czy nikt nie potrafi zauway rnicy pomidzy marketingiem a sfer szeroko pojtej kultury? Kto powiedzia, e wolnorynkowa logika musi zyska rang ostatecznej struktury wszelkiego twrczego mylenia? Dostrzegajc plusy i minusy wspczesnych zachodnich kulturalnych kombinatw, musimy pamita, e podstawowym ywioem artysty, myliciela, "inteligenta" jest pewna podstawowa niezaleno, kontra, ktr powinien w sobie pielgnowa... Co z tego, skoro ponura rzeczywisto stawia przed nami inne, cakiem przyziemne zadania? Nie mamy czasu, si, pienidzy ani nawet ochoty martwi si o - znw uyj nieznonie banalnej frazeologii czasw minionych - "duchowy wymiar naszych czasw". Ciemne strony zdobytej w trudach wolnoci frustruj, a jej przybytki rozleniwiaj. Mylelimy, e rzeczywisto nowej Polski pozwoli nam jako, mniej lub bardziej spektakularnie, zaistnie. Mylilimy si bardzo. Dzisiaj ci, ktrzy teoretycznie powinni dba o intelektualne i duchowe zaplecze, jawnie uczestnicz w nachalnym urabianiu najniszych spoecznych gustw, bo tylko w ten sposb mog jako zarobi

na ycie. A przy tym zarabianie pienidzy to w naszych czasach niezwykle wielki przywilej! Wmawia si nam, e ju sam fakt posiadania pracy powinien wystarcza za realizacj najwikszych yciowych aspiracji, i my si tak czujemy. Robic byle co, wmawiamy sobie, e wanie uczestniczymy w realizacji nowego, wspaniaego wiata i powinnimy wszystkich caowa po rkach, e dany nam by ten zaszczyt. Rimbaud w agencji reklamowej Co dzisiaj porabiaj moi najbardziej obiecujcy przyjaciele z czasw studiw? Mateusz, jedna z najbardziej nietuzinkowych postaci, z ktrymi dane mi byo przyjani si, pracuje w duej firmie. Jego stanowisko nazywa si prawdopodobnie jako po angielsku. Nie ma nic wsplnego z naszym kierunkiem studiw, czyli z filozofi. Nie chcia mi dokadnie powiedzie, o co chodzi. mia si tylko, e jako dyplomowany filozof moe przecie robi wszystko. Mateusz w czasie studiw przepisywa Nowy Testament na mod surrealistyczn, pisa opowiadania, a take co, co wprawiao mnie i profesorw w zdumienie - zabiera z biblioteki cae sterty czystych rewersw i drobnym maczkiem w kadej wolnej chwili zapenia je swoimi przemyleniami. Tych zapisanych rewersw mia mnstwo. Potem przepisywa je na specjalnie w tym celu kupionym komputerze. Jeden z wykadowcw chcia pomc mu w wydaniu dziea. Byo ju bardzo blisko, ale w ostatnim momencie co nie wypalio. Fakt jest taki, e mj kolega przesta pisa. Rimbaud wyjecha na pustyni, Mateusz do agencji reklamowej... Krzysiek, czowiek o wielkich ambicjach naukowych, ktry staraniom o przyjcie na studia podyplomowe powici naprawd duo uczciwej pracy, zarabia obecnie na ycie, piszc prace magisterskie, licencjackie, zaliczeniowe. Nie dosta si na dzienne studia doktoranckie, cho wedug wielu naleao mu si to jak nikomu innemu. C, kryteria oceny studenta nie s w tej materii jasne i powinno to sta si tematem osobnych docieka. Krzysiek robi doktorat zaocznie, cho ju wie, e nie moe pisa pracy z dziedziny, ktra interesuje go najbardziej. Musia wybra taki temat i takiego promotora, ktry zagwarantuje mu w przyszoci prac na uczelni. W rodowiskach akademickich, tak jak wszdzie, panuje tajemniczy system personalnych zalenoci i wikszo rzeczy naley sobie po prostu "zaatwi". Krzysiek wyliczy mi swoj redni miesiczn "pensj", jak uzyskuje dziki pisaniu na zamwienie: 1370 z. Prawie rednia krajowa. Zamwie jest wiele, szczeglnie w okresie sesji. Duo zamwie przychodzi od studentw nowych prywatnych uczelni. Tematy prac, ktre pisa ostatnio, to "Kompetencje kierownika maej firmy" i "Mycie i dezynfekcja w zakadzie gastronomicznym". Najmniej za napisanie pracy wzi 450 z, grna granica to 4200 z. Pisze po kilka prac naraz i zawsze dostaje najlepsze oceny. Co by byo, gdyby mg t energi i czas powici na uczciw prac naukow... Marcin pisa artykuy do dwch pism, w ktrych mia jakiekolwiek znajomoci. Bya to bodaje "Moda Mska" i jakie pismo o damskiej bielinie. W adnym innym periodyku nie udawao mu si zaistnie. Redaktorzy naczelni takich pism branowych wymagaj prostego i przejrzystego stylu pisania. Nic dziwnego, artykuy musz dociera do umysw jak najwikszej liczby klientw. Smutne jest tylko to, jak taka praca moe zmieni wyksztaconego czowieka, jakich kompleksw moe go nabawi. Przez pi lat edukacji Marcin wyrobi sobie znakomity, niemale literacki styl pisania, teraz zaczto mu wmawia, e wszystko, czego si nauczy, to nie tylko niepotrzebny balast, ale nawet przeszkoda znacznie utrudniajca zarabianie pienidzy. Marcin na studiach pisa o wspczesnej filozofii francuskiej. Kuszc si o art, mona powiedzie, e nie skoczy a tak daleko od swoich zainteresowa. Kiedy zajmowa si criture [pisaniem], dzisiaj lingerie [bieliniarstwem]... Micha, ktry napisa znakomit prac magistersk o obecnoci mierci w myli

zachodnioeuropejskiej, jest dealerem sprztu fotograficznego. Andrzejowi po wielkich trudach udao si pozosta na uniwersytecie. Temat pracy doktorskiej wybiera rwnie w oparciu o ocen szans dalszej pracy na uczelni. Jako doktorant na pocztku dostawa 560 z, teraz jest to 710 z. Marek pracuje w kasie jednego z multipleksw. Ja jestem bezrobotny. Takich jak ja jest mnstwo. Chcesz by szczliwy - ogup si sam Kady czowiek posiadajcy ambicje twrcze jest skazany na konieczno wkomponowywania tych ambicji w zastane realia. Musi przyj warunki artykulacji, ktre stawia przed nim rzeczywisto (w tym przypadku moda rzeczywisto wolnorynkowa). Wiadomo - chcc by zrozumianym, naley mwi jzykiem zrozumiaym, a wic w pewien sposb wymuszonym przez odbiorc. Problem pojawia si wtedy, kiedy odbiorc jest znudzony, leniwy czowiek bez ideaw czy intelektualnych ambicji. Taki odbiorca niejako wymusza stosowanie poniajcych "praktyk marketingowych", a wic konstruowanie wszystkiego na zasadzie lekko strawnego hamburgera, ktrego konsumpcja nie wymaga zbyt wiele wysiku. Wydaje si, e to wanie jest ywio okrelajcy wspczesn mentalno ludzi modych, wyznaczajcy drogi realizacji wszelkich mniej lub bardziej ambitnych projektw, jeli nie chc one skoczy gdzie na marginesie oficjalnego obiegu. Wolnorynkowa rzeczywisto oddaje ster w rce bezosobowego Klienta, nie dbajc o to, kim jest i jakie stawia przed sob cele. Nic dziwnego, e to budzi w niektrych wcieko. Z drugiej strony mona oczywicie wybra ycie na marginesie zdarze i do koca swych dni szczyci si autentycznoci i niezalenoci, jednak taki "artystowski" model spoecznej banicji nie jest wyzwaniem dla kadego. Nie sposb wymaga, aby sta si on jedynym rozwizaniem dla wszystkich, ktrzy pragn realizowa si w sposb szczery, autentyczny i przemylany (cokolwiek miaoby to oznacza). W naszym wiecie bunt jest o tyle trudny, e buntujc si przeciwko ogupiajcym mechanizmom wolnorynkowej indoktrynacji, chcc znale wreszcie azyl pozwalajcy na wzgldn autonomi, na czas na pomysy na wiat, na ideay, musimy jednoczenie buntowa si przeciwko nam samym, a przynajmniej przeciwko naszym odkom. Smutne jest to, e chcc y w zgodzie ze swoimi przyziemnymi, zupenie zrozumiaymi wymaganiami, musimy jawnie uczestniczy w postpujcym procesie ogupiania siebie i innych. Owo ogupianie ma przecie stworzy koniunktur na nastpne "ogupiacze", ma stworzy nowych ogupiajcych i ogupianych. Mam tylko nadziej, e kto to kiedy skoczy. Pokae, e ten wychwalany przez tyle lat kapitalizm nie musi oznacza intelektualnej i duchowej pustki. Nie zrobi tego z pewnoci moja generacja. Ju za pno. To pokolenie, ktre nazywam "generacj nic", jest pokoleniem o tyle specyficznym, e podczas gdy represje towarzyszce yciu innych generacji miay zwizek z rnego rodzaju ograniczajcym zniewoleniem (wojny, totalitaryzmy), to dzi modo przegrywa z t wolnoci, o ktr w przeszoci toczya si walka. Wolno w naszych czasach zacza oznacza intelektualn pustk ludzi modych, ktrzy nie chc uczestniczy w adnym dyskursie - spoecznym, politycznym czy jakimkolwiek innym. Ta niech nie ma przy tym adnych cech manifestu pokoleniowego, nie jest wyrazem adnego przemylanego stanowiska - jest po prostu rezygnacj z intelektualnych aspiracji. Wszyscy bez wyjtku zaczlimy nagle uczestniczy w tworzeniu takiego obrazu wymaga spoecznych, ktry pokazuje nam i modszym od nas, e wszelka refleksyjno to bd, sabo, e liczy si tylko to, co zwierzco dorane. Propagowane s takie cechy, jak przebojowo, elastyczno, rnie umotywowana hipokryzja i yciowe cwaniactwo. Nawet pochwaa

pracowitoci brzmi w dzisiejszych czasach jak redukcja dysonansu poznawczego dokonywana przez pracoholika. Rozpynlimy si w tej nowej rzeczywistoci na dobre. Nie ma ju wroga, ktremu naley si przeciwstawi, wic nie ma ju nas. Ale czy na pewno wroga ju nie ma? Czy odpowiada nam taka wolno? Jeeli nie, to dlaczego milczymy? W to, e czujemy si w nowej rzeczywistoci dobrze, nie jestem w stanie uwierzy. Niektrzy mog twierdzi, e przyczyn owej "bezideowoci" ludzi modych jest duch postmodernizmu wypeniajcy nasze umysy przekonaniem, e "wszystko ju byo" i w zwizku z tym naley odrzuci jakiekolwiek intelektualne wyzwania, ktre tylko sprowadz nas na manowce. O ile bardziej jednak wol takie "manowce" od tego, co proponuj mi wspczeni "inteligenci" prbujcy sprowadzi wiat do prostej, czytelnej etykiety, do prostackiego reklamowego hasa majcego zaspokoi moje wszelkie poznawcze ambicje! Nie dajmy sobie wmwi, e postmodernizm to haso "wszystko ju byo" i nic wicej (jako magister filozofii gwarantuj, e tak nie jest), e wolno to wolny rynek i nic poza tym. A jednak mam nadziej, e jeszcze nie jest za pno, e jeszcze nie wszyscy w to wierz. butelki z benzyn i kamienie hej! czowieku w pierwszym rzdzie! panie decydencie z agencji reklamowej! hej! panie menederze! z mtv prezenterze! synna dziennikarko! mamy butelki z benzyn i kamienie wymierzone w ciebie! hej! panie redaktorze! modny aktorze! na ywo i w kolorze! hej! panie dygnitarzu! poeto! piosenkarzu! idolu na otarzu! mamy butelki z benzyn i kamienie wymierzone w ciebie! mamy butelki z benzyn i kamienie wymierzone w ciebie! mamy butelki z benzyn i kamienie wymierzone w ciebie! Zesp Cool Kids of Death: Krzysztof Ostrowski skoczy ASP (projektowanie ubioru na Wydziale Tkaniny i Ubioru), ale jeszcze nie zrobi dyplomu. Kuba Wandachowicz skoczy filozofi na

Uniwersytecie dzkim, Marcin "Cinass" Kowalski przerwa studia filozoficzne na drugim roku. Jacek Fr skoczy studia na Wydziale Grafiki i Malarstwa i przygotowuje dyplom. Kamil azikowski broni prac z Inynierii rodowiska na Wydziale Budownictwa i Architektury (Politechnika dzka). Wojtek Michalec studiuje informatyk w Wyszej Szkole HumanistycznoEkonomicznej w odzi. [Podpis pod fot.] Okadka z pierwszej pyty zespou KUBA WANDACHOWICZ [autor fot./rys] RYSUNEK HANNA PYRZYSKA RP-DGW

Você também pode gostar